Siedziba władzy

Awatar użytkownika
Kutaro
Posty: 885
Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
GG/Discord: Templar#5431
Multikonta: Templar

Re: Siedziba władzy

Post autor: Kutaro »

0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"

Obrazek
Awatar użytkownika
Yugen
Postać porzucona
Posty: 301
Rejestracja: 31 maja 2021, o 14:28
Wiek postaci: 20
Ranga: Akoraito
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Yue, Koala

Re: Siedziba władzy

Post autor: Yugen »

Nuta zniecierpliwienia, co? Oczy Yugena podniosły się z mapy, nieznacznie uniósł brwi. Palec zatrzymał się, chociaż sunął jeszcze przed momentem po mapie, szukając źródła. Dobrze znał te tereny. Znał nawet wiele jego zakamarków. To był w końcu jego dom i zdążył przez tych kilka lat swojego życia przejeździć go razem z Ikigaiem, zanim na pół roku utknął w Wilczej Norze. A potem już dobrowolnie ciężko było mu się z niej ruszyć. Brak cierpliwości miał jednak to do siebie, że potrafił się udzielać. Z czego wynikał? Tak śpieszno było medykowi do zyskania samotności i uwolnienia się od chcianego-niechcianego towarzystwa? Chcianego, ponieważ mogło rozwiązać jego problemy. Niechcianego, ponieważ zawracało dupę, kazało wywietrzyć w pomieszczeniu i zajmowało drogocenny czas, który na pewno można było lepiej wykorzystać. Hao też miał wiele pomysłów na to, jak swój czas spędzić. Uindi musiał więc się w cierpliwość uzbroić, kiedy ninja potrzebował dokładnych informacji. Wszak powiedział wprost - chciał szczegółów. Nie w jego zakresie wiedzy leżały trucizny, choroby i... wszystkie dziwne rzeczy, jakie dzieją się z tamtymi terenami. Za to skądś musiało wziąć się ustalenie, że to właśnie rzeka. Nie jakaś zaraza, nie powietrze, nie... cokolwiek. Uindi był mądrym człowiekiem. Zapobiegliwym. Nie słał wojowników Inuzuka na pewną śmierć, więc w gruncie rzeczy to pytanie mogło być zbędne. Spojrzenie i zastój, jakie posłał medykowi, trwały krótki moment. Uśmiechnął się do niego ulotnie i wrócił do swojego studiowania mapy. I wysłuchiwania tego, co medyk ma mu do powiedzenia. Jak się okazywało - zbadanie rzeki było niemożliwe. Och, na pewno możliwe, tylko wymagałoby ruszenia tam swoich królewskich czterech liter.
- Wszystko jest teraz dla mnie klarowne. Dziękuję za twój cenny czas. - Wyprostował się. I znów uśmiech zagościł na jego twarzy, kiedy po zastanowieniu Uindi w końcu ocenił skalę możliwych zysków i strat spuszczając psa gończego ze smyczy. Nie, nie, Hao nie myślał o sobie tak nisko, w żadnym wypadku. Za to już w pełni myślał o sobie jako o jednostce, która pozbywa się problemów. Targanie żywych celów zawsze było problematyczne. Przede wszystkim niebezpieczne. Nie oponowałby, gdyby iryonin zasądził inaczej. Jak już było mówione - rozumiał potrzebę, która napędzała tę wioskę. Jak i pojmował, że czasem należało zrozumieć metodykę postepowań niektórych osób, żeby zapobiegać im w przyszłości. Wiedza była skarbem i nigdy nie wątpił, że była również cenniejsza od ryo. - Skoro pozyskanie próbek z rzeki jest niemożliwe, to domyślam się, że chodzi o pozostałe substancje znalezione na miejscu. - Wyciągnął dłoń po fiolki, wynosząc wniosek śmiało posunięty, że są to magiczne pojemniki, w których mają się znaleźć próbki tej... mazi. I czegokolwiek innego dziwnego, co zostanie tam znalezione. Przecież oczywistym było, że zamierzał tę sprawę poprawić do końca, skoro już wyraził chęć podjęcia się jej. Wskazał następnie gestem medykowi drzwi, zapraszając do pokazania swojego bezcennego materiału badań, jakim był jeden z chłopów. Jak najbardziej - interesowały go. Hao był zainteresowany właściwie wszystkim, co tylko mogło mu dać większe pojęcie o świecie. Chciał też zobaczyć, co się dzieje z tą raną, żeby odróżnić te przypadki od wszelkich innych, dziwnych przypadłości. Zatruta rzeka swoją drogą. Ale w wiosce czasem potrafiły się dziać różne cuda, trudne do ogarnięcia przez znachorów. Nie wszystkich było stać na iryoninów i przede wszystkim - raczej ich placówki nie były wszędzie.
- Spojrzę na tę ranę i ruszam, skoro to chyba wszystko. - Ach, ta doza niepewności! Ale uśmiech Yugena był przy tym całkowicie sympatyczny. Człowiek aż mógł doznać dozy niepewności, czy to, co wydawało się kapką sarkazmu na pewno nią było, czy to czysty przypadek.
0 x
Obrazek

N ormality is a paved road:
It's comfortable to walk, but no flowers grow.
- Vincent van Gogh


Bokka - Town of Strangers
Awatar użytkownika
Kutaro
Posty: 885
Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
GG/Discord: Templar#5431
Multikonta: Templar

Re: Siedziba władzy

Post autor: Kutaro »

Jeśli to wszystko to daj kolejny post na szlaku
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"

Obrazek
Awatar użytkownika
Yugen
Postać porzucona
Posty: 301
Rejestracja: 31 maja 2021, o 14:28
Wiek postaci: 20
Ranga: Akoraito
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Yue, Koala

Re: Siedziba władzy

Post autor: Yugen »

Ikigai ciężko oddychał, kiedy podbiegli pod siedzibę władzy. Ulice Ookami-den były już całkowicie puste, w oknach nie paliły się świece, nie płonęło w kominkach, chociaż z niektórych kominów nadal unosił się dym. Pozostałości po tym, co jeszcze pożerał żar z ostatnich dołożonych do ognia klocków. Pojedyncze pochodnie oświetlały główną ulicę, a strażnicy nieśli własne źródło światła. Już w samym mieście wielki wilk zwolnił, żeby nie wzbudzać niepokoju ewentualnych patroli. W końcu nawet dla ninja nie było aż tak typowym bieganie w samym środku miasta po jego ulicach.
Yugen otworzył drzwi siedziby władzy - już tak samo pustej. Pokazując uprzednio strażnikom swoją odznakę i tłumacząc, że ma do załatwienia sprawę z Uindim. Ci od razu powiedzieli, że medyk dzisiaj pełni wartę, więc można go znaleźć w jego gabinecie. Dobrze. Mniej biegania wszędzie i brak ryzyka konieczności przetrzymywania świniaka pod własnym dachem. Wystarczyło ci już, że twoje ręce i ubranie były przesiąknięte jego smrodem - bo zapachem zmieszanym z tą dziwną mazią, której zapach na terenie Onizuki dobiegał zewsząd. Ikigai tym razem nie został na zewnątrz - wkroczył zaraz za Hao. I takim sposobem ta dwójka znalazła się przed drzwiami medyka. Yugen zastukał kilka razy w drzwi, żeby uprzedzić o gościu, a kiedy usłyszał zaproszenie, dopiero je otworzył. Zapobiegliwie - OTWORZYŁ i nie zrobił kroku w przód. Czarne oczy przesuwały się najpierw po wnętrzu pokoju uważnie, a nozdrza były gotowe na prawdziwą komorę dymu, która znowu zaatakuje wrażliwe zmysły. Nic takiego się jednak nie stało. W pokoju panowała zaskakująca czystość.
- Jaka miła odmiana. - Yugen uśmiechnął się łagodnie i wszedł do środka, trzymając ciągle dzika z taką samą dozą ostrożności jak wcześniej. Nie było to wygodne, z całą pewnością i nawet on mógł powiedzieć, że odczuwał dyskomfort z powodu targania tego małego taki kawał drogi, ale poza tym niczego nie dało się po Inuzuce poznać. Żadnego brudu na płaszczu, żadnej zepsutej fryzury. Równie dobrze mógł właśnie wyjść ze swojego domu i przyjść tutaj po wieczornej toalecie. Ciężko było mówić o tym, żeby taka przeprawa była dla niego męcząca. Za to Ikigai to zmęczenie odczuł.
- Do miski? - Nie to, że źle słyszał, słuchał miał wyśmienity. Słyszał bardzo dobrze. Natomiast zapytał prewencyjnie, czy aby na pewno zaspany lekarz siedzący na fotelu, ewidentnie obudzony (taka to była właśnie "warta"), wie, co mówi. Wyciągnął jeszcze prosiaka na rękach, żeby pokazać, że zwierzak, chociaż umordowany, jest jak najbardziej żywy. Tak czy siak położył go dokładnie tam, gdzie medyk wskazał. Przez moment chciał ściągnąć mu liny z nóg i pyska, po prostu go przywiązać... ale jego ręka się zatrzymała i tylko pogładził stworzenie po mordzie. To, że on by sobie z tym maleństwem poradził nie znaczyło, że medyk też był gotowy na szarpaninę. Bogowie będą ci musieli wynagrodzić w następnym wcieleniu, maluchu.
- Poproszę. - Obrócił się w kierunku Uindiego, spoglądając na swój płaszcz, trzymając dłonie w lekkim oddaleniu od siebie. Co prawda nie było styczności z żadną krwią ani niczym takim, ale Hao nie miał tak rozbudowanej wiedzy o tym, jak można się "zarazić", cokolwiek tam było, oprócz kontaktu z ranami... Więc... - Gdzie mogę umyć ręce? - Więc tak. Przede wszystkim. Poza tym ten smród. Musiał go z siebie ściągnąć, bo już mu było niedobrze. Mdliło go. Tak więc umył rąsie i usiadł na wolnym krześle. Ikigai wsadził mordę do pokoju, ocenił sytuację... po czym słychać było krótkie łupnięcie, kiedy położył się na korytarzu. Nie obok drzwi, nie. Pod samym drzwiami, żeby nikt nie miał wątpliwości, że teren jest aktualnie zajęty i bogowie niech mają w opiece tego, który będzie akurat chciał przeszkadzać. Yugen poczekał, aż medyk naleje sake, po czym bardzo chętnie się jej napił. Specyficzna woń trunku skutecznie zagłuszała wszelkie inne, a przyjemny na języku smak był wręcz orzeźwiający przy tej mroźnej pogodzie i porywistych wiatrach.
- Pozbyłem się problemu z zagajnika. Grasował tam dzik z młodymi. Skażony. Mieszkańcy Onizuki mówili o tym, że musieli wybić wszystkie zwierzęta, bo stały się agresywne. Przez zakażenie wodą, jak mniemam. - Uściślił, zakładając nogę na nogę. - Truchła są do posprzątania. Nie ma krwi, więc padlinożercy nie powinni przy tych temperaturach szybko się do tego dobrać. Poprosiłem mieszkańców, żeby się jutro tym zajęli. - Jeszcze by tego brakowało, żeby jakieś drapieżniki się zaraziły dodatkowo od mięsa tych zakażonych stworzeń. - Miałem zająć się tematem adopcji drugiego ninkena, ale doprowadzę sprawę do końca. - Przymknął na moment oczy. - To lepiej, że nie puściłeś tam młodych Doko. Ikigai przy tym dziku wydawał się mały. - Bo młodzi mogliby mieć problem, co? No tak, bo przecież dziewiętnastoletni Yugen to był już stary.
0 x
Obrazek

N ormality is a paved road:
It's comfortable to walk, but no flowers grow.
- Vincent van Gogh


Bokka - Town of Strangers
Awatar użytkownika
Kutaro
Posty: 885
Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
GG/Discord: Templar#5431
Multikonta: Templar

Re: Siedziba władzy

Post autor: Kutaro »

0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"

Obrazek
Awatar użytkownika
Yugen
Postać porzucona
Posty: 301
Rejestracja: 31 maja 2021, o 14:28
Wiek postaci: 20
Ranga: Akoraito
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Yue, Koala

Re: Siedziba władzy

Post autor: Yugen »

Mężczyzna, którego miał przed sobą, był człowiekiem tego rodzaju, który tylko czekał na sposobność podzielenia się tym, co uważał za ciekawe. Jednocześnie szybko niecierpliwił się, kiedy przychodziło powiedzieć coś, co było dla niego oczywiste i w ogóle na jaką cholerę mu zawracają głowę. Yugen go lubił - jako kompana jak i człowieka, z którym się pracowało - bo ten człowiek był skarbnicą wiedzy, z której głowy można było wyciągnąć mnóstwo informacji. I przez to, jak sprawnie, gładko i zrozumiale tę wiedzę przekazywał. Takim sposobem z zainteresowaniem przyszło mu słuchać niby dziwnej historyjki, a jednak całkiem pouczającej. Bo to, że Hao mył ręce, było związane niemalże z manią - nie lubił brudu. Na swoim ciele, na dłoniach, na włosach. Drażnił go. A tutaj akurat nie był wcale przekonany, czy to nie będzie niebezpieczne po obcowaniu z tym czymś... a bo to mało się słyszało, że czasem nawet żywych palili na stosach, żeby zarazy nie przenosili? Gdzieś po jego głowie chodziła myśl, że może nawet wdychanie tego powietrza jest niebezpieczne, ale ta myśl przeszła i została odbita tym, że tamci ludzie tam żyli i nic im nie było. Więc to woda. Na pewno. Wymył powoli ręce, spoglądając na małego zwierzaka. Spokojnej drogi, przyjacielu. Dokądkolwiek ta droga nie miała zabrać zwierzęcia. Czy to było nieczułe? Okrutne? Niemoralne? Im więcej lat spędzasz w tym fachu tym bardziej uczysz się wyłączać na pewne czynniki. Niektóre emocje Yugena były jak na pstryczki. Pewnie dlatego tak często wydawał się osobą, która kroczyła między snami, a rzeczywistość była tylko jednym z wielu tych snów.
- Pouczające i bardzo ciekawe. Będę to powtarzać matce, kiedy zechce narzekać na moją manię. Dziękuję za wodę. - Uśmiechnął się w kierunku lekarza, otrzepując wilgotne ręce. To był taki lekki żarcik z jego strony. W końcu jego matka była niezwykle żywiołową osobą, wręcz niepodobną do większości Inuzuka-outsiderów. Ale chyba za to to miasto ją kochało i nikt nie wątpił, że chciała jak najlepiej dla każdego. Ale nawet ona mogła czasami pomarudzić - zwłaszcza na własnego syna. Nawet jeśli ten wydawał się kompletnie wyrwany z innej bajki i do niej nie pasujący, to akurat miłość do Ookami-den ich łączyła.
- Jeśli pośle pan pomoc to mogę zaczekać te dwa dni. Warto pomyśleć o transporcie wody dla mieszkańców. Zima jest mroźna, studnia może być w kiepskim stanie. Nie orientowałem się. A rzeka jest niedostępna. - Tak, wysłanie tam teraz kogoś nie było chyba głupim pomysłem. - Mam nadzieję, że nie potrzebujesz, Uindi-san, jednego dnia na mieszanie fajki z sake, a drugiego na antidotum. - Uśmiechnął się, nieco psotliwie, podnoszą z fotela i odstawiając czarkę na stolik. Sake go przyjemnie rozgrzała. - Dobranoc i owocnych badań. Będę czekał na wiadomość.

[z/t]
0 x
Obrazek

N ormality is a paved road:
It's comfortable to walk, but no flowers grow.
- Vincent van Gogh


Bokka - Town of Strangers
Awatar użytkownika
Yugen
Postać porzucona
Posty: 301
Rejestracja: 31 maja 2021, o 14:28
Wiek postaci: 20
Ranga: Akoraito
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Yue, Koala

Re: Siedziba władzy

Post autor: Yugen »

Nieznajomy, który zawitał do jego domu, miał wybitne szczęście. Ponieważ rzeczywiście Yugen właśnie wracał ze spaceru. Szedł wolnym krokiem przez odśnieżoną uliczkę, a przynajmniej do pewnej części - ponieważ już za miastem, gdzie znajdował się sam dom, droga była odśnieżona o tyle, o ile odgarnął śnieg na boki sam Ikigai. Tworząc z tego właściwie zabawę jak i trening, zarówno siły jak i wytrzymałości. To była magiczna więź, nie uważasz? Taka, w której Twój własny towarzysz czerpie siłę bezpośrednio z ciebie. Nie z własnych osiągnięć, nie. Ninken nie był w stanie rozwinąć się samodzielnie. Nie ważne, ile czas próbował. Ale to Ikigaiowi nie przeszkadzało próbować. I tak samo nie przeszkadzało mu udawać, że tak naprawdę cała ta scena odgarniania śniegu to coś więcej niż tylko zabawa. A Yugenowi nie przeszkadzało przymykanie na to oka i udawanie, że tak, taaak, to wielki i groźny ninken, co ci rozerwie zaraz gardło! Albo umazany śniegiem psiak, któremu ogon lata, kiedy skacze po śniegu. Pod warunkiem, że nikt poza Hao nie patrzył, rzecz jasna. A że tutaj nie było wielu par oczu do podglądania...
W każdym razie nieznajomy mógł usłyszeć, po swoim wołaniu, kroki za plecami. Spory basior, a tuż przy nim łagodnie uśmiechnięty, wysoki Hao okryty czarnym płaszczem, z rękoma za plecami. Choć może i tych kroków nie słyszał, zbyt zaaferowany tymi odwiedzinami? Skrzypienie butów było jednak charakterystyczne, chociaż Yugen miał koci chód. Gładki, płynny, tak i cichy. Na pewno jednak nie bezszelestny.
- To zależy, gdzie jest to "tutaj". Nie ma mniej tam. Ale jestem "tu". Czy to wystarczy? - Młody. Tak. Z pewnością chłopak przed nim był młody i wydawałoby się, że dzielą go z Yugenem całe mile. Jakże mylne odczucie. - Uindi jest gotów, jak mniemam? Możesz mu przekazać, że zaraz się zjawię. - Minął chłopaka, nie chcąc go zatrzymywać. W normalnej sytuacji pewnie i zaprosiłby młodzika na herbatę czy poczęstował ciastkiem, ale chociaż nie śpieszyło mu się na urwanie karku, to chciał jak najszybciej dotrzeć z powrotem do tamtego folwarku. Męczyło go to - odrobinkę. Nie przeszkadzało we śnie... może odrobinkę. Ale nie na tyle, żeby budził się niewsypany. A już z pewnością nie można było mówić o tym, że cała ta misja tak go zmęczyła, żeby potrzebował w ogóle odpoczynku.
Zabrał swój sprzęt - a nie był on wybitnie liczny. Tak i wziął linę - ostatnio się, o dziwo, przydała. Tym razem jednak dłuższą - taką 6m. Przytroczył torby do boków ninkena, upewnił się, że pasy są dobrze zapięte i torby się nie poruszą i ruszyli razem w kierunku siedziby władzy. A tam już prosto do pokoju medyka. Skinął głową kobiecie zajmującą się ogarnianiem tutaj wszystkiego - i wszystkich - tak samo jak strażnikom przy wejściu i zatrzymał w końcu w znajomym korytarzu, przed znajomymi drzwiami. I zapukał. Drzwi otworzył po usłyszeniu głosu Uindiego - zapraszającego, czy też mówiącego "przecież mówiłem, żeby głowy mi nie zawracać!"
- Wszystko gotowe? - Zapytał na wejściu. Milczący Ikigai tylko obniżył łeb i zajrzał do środka, kiedy noga Hao przestąpiła próg - o ile wszystko nie było zasnute dymem, rzecz jasna. Z ciekawością. - Dzień dobry. A przynajmniej takiego dnia życzę. - Uśmiechnął się, zatrzymując przy biurku mężczyzny.
0 x
Obrazek

N ormality is a paved road:
It's comfortable to walk, but no flowers grow.
- Vincent van Gogh


Bokka - Town of Strangers
Awatar użytkownika
Kutaro
Posty: 885
Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
GG/Discord: Templar#5431
Multikonta: Templar

Re: Siedziba władzy

Post autor: Kutaro »

0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"

Obrazek
Awatar użytkownika
Yugen
Postać porzucona
Posty: 301
Rejestracja: 31 maja 2021, o 14:28
Wiek postaci: 20
Ranga: Akoraito
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Yue, Koala

Re: Siedziba władzy

Post autor: Yugen »

To nie do końca tak, że Ikigai nie lubił ludzi. Nie ufał im - to na pewno. Obcy byli nieprzewidywalni. Oceniał ich bardzo szybko - jak ocenił tego człowieka w ramach wystraszonego, niedoświadczonego młodzika, który wierzy temu, co plotki mówią. Sławą można się cieszyć różną. Nie zawsze było się z niej dumnym. Yugen starał się nie zauważać szeptów wokół siebie, ale to było niemożliwe. Widział za dużo w ludzkich spojrzeniach i ludzkich odruchach. Ale to tutaj? Nie starał się zachodzić i celowo nastraszyć chłopaka, nie stanął tuż za jego plecami, ale kiedy masz element zaskoczenia to nadal ludzie reagują gwałtownie. Nieprzygotowani na dane wydarzenie. Nieprzygotowani na ciebie. Skaczą. Nie pytają, jak wysoko, w przestrachu po prostu podskakują i ich serce uderza mocniej. Słyszałeś wręcz to uderzenie. W tej ciszy słyszałeś nawet jak mocniej przełyka ślinę, w tym przytłumieniu zapachów przez zimę czułeś jego strach. Czy to dlatego, że naprawdę spoglądał Śmierci w oczy, czy może tylko i wyłącznie z tej czysto naturalnej ludzkiej reakcji, która kazała mu się bać, gdy podszedł do niego tak blisko drapieżnik doskonały? I wcale nie mam tutaj na myśli Ikigaia. To przecież ninja byli najlepszymi drapieżnikami, jakich ta ziemia zrodziła.
Odsunąłeś się nieco z drogi, żeby zrobić chłopaczkowi przejście... ale najwyraźniej jego komfort kończył się tam, gdzie miał się zbliżyć do Ikigaia. To straszne, wiesz? Kiedy tak naprawdę ludzka natura cię zdradza. Nakazuje ci się bać drapieżnika, a zapomina ci szepnąć, że większość drapieżników potrafi zabijać dla samego kunsztu zabijania. Tylko po to, by poczuć adrenalinę wynikającą z pogoni we krwi. Wyczuwają strach w zapachu. I im więcej go czują, tym bardziej są nakręceni. Pierwotne instynkty z góry skazywały na przegraną, a jednak jeśli się poddasz i uciekać w ogóle nie będziesz, wtedy zginiesz na pewno. Natura zapisała ci w umyśle, nim jeszcze narodziłeś się na tym świecie: uciekaj, a może przeżyjesz. Za wiele w życiu stawiamy na tę jedną kartę. Kartę Może.
- Zgodnie z naszą umową. - Odparł łagodnie. To było specyficzne uczucie słyszeć tę formułkę znowu. I to nie negatywne, wręcz przeciwnie. Każdy normalny człowiek chce być mile widziany. Chce, żeby ktoś się cieszył, że wraca do domu, albo że wraca - w ogóle. Oczywiście tutaj chodziło tylko o jedno - biznes. Dziś na wykresie zarobku było dobro klanu, więc wartościowa rzecz. Przynajmniej w ich mniemaniu. Jeśli ten starzec nie poszedł jeszcze na emeryturę, to jakkolwiek zgryźliwy by nie był, to chyba dobro tego wszystkiego leżało mu na sercu. Bez chyba. Hao nie oceniał tak szybko jak Ikigai, ale za to rozbierał ludzi na czynniki pierwsze. Ich, jak i wydarzenia, których byli epicentrum. Każdy człowiek miał w końcu własną historię do opowiedzenia.
Panujący tutaj zapach był na tyle przyjemny, że Hao lekko odetchnął. Mieszanka nie była przytłaczająca w takich dawce, a nadawała temu miejscu znacznika, który aż dziwne, że nie towarzyszył Uindiemu na co dzień. Nie, nie dziwne. Właściwie to pasowało. Nie było tej woni, bo Uindi albo palił, albo dbał o pełną sterylność swojej pracy. Właściwie to w jego przypadku jedno szło w parze z drugim.
- Mówimy o młodym dziku towarzyszącym świni, która była większa od Ikigaia. - Przypomniał medykowi łagodnie. Czy to było ciekawe? Ależ owszem. Dla samego Uindiego jak i dla Hao, który mimo pytania retorycznego skinął głową w odpowiedzi na to pytanie, darując sobie werbalne komentarze. Więc dzik przeżył i miał się dobrze, kto by pomyślał. Yugen był przekonany, że przynosząc go tutaj spisuje zwierzę na straty. Jeszcze wyjdzie na to, że będą mieli obok Ookami-den kolonię dzików-mutantów. Niebezpieczna rzecz. Dziki nie potrzebowały w końcu dopingu w postaci trucizny żeby ogólnie być agresywne, kiedy mają młode. - Zamierzasz dalej badać zwierzę? - Ach, moralne wybory. Yugen nie chciał się przy nich zatrzymywać. W ogóle nie chciał się zatrzymywać w swoim życiu. Wolał przez nie płynął, wołany przez wiatr, zaklinany przez szept liści. Poddawać się powiewowi. Kiedyś na pewno doprowadzi go w jakiś punkt. Wystarczyło czasem samemu odrobinę zmienić tor, łapiąc się gałęzi czy odbijając od kamieni. Moralność była cienką granicą dla shinobi i starał się iść po tej linii - jak po krawędzi. Balansując na niej. Musiał mieć wiarę w to, że się tam utrzyma. Bo jeśli wiary by mu zabrakło - to co by zostało?
- Już jest to pewniejsze, że to dzieło człowieka? - W domyśle - że to zatrucie rzeki jest wykonane ludzką ręką, świadomą i celową wręcz. I może nawet to tylko skutek uboczny, skoro Uindi spodziewał się tam pracowni. - Jeśli to tak utalentowani truciciele... może zechcieliby pracować dla Ookami-den. - Niektórzy ludzie są trudni do kontrolowania. Yugen był oddany Ookami ten, był oddany całej tej prowincji, ale jedna felerna sytuacja doskonale pokazała, że to jednocześnie nie był człowiek, którego dało się w pełni kontrolować. Człowiek może nakładać sobie sztuczne ograniczenia. Nie oznacza to, że jest naprawdę ograniczony. - Jeśli to wszystko to poproszę o chociaż minimalną dawkę antidotum i ruszam.
0 x
Obrazek

N ormality is a paved road:
It's comfortable to walk, but no flowers grow.
- Vincent van Gogh


Bokka - Town of Strangers
Awatar użytkownika
Kutaro
Posty: 885
Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
GG/Discord: Templar#5431
Multikonta: Templar

Re: Siedziba władzy

Post autor: Kutaro »

W razie braku pytań kolejny post na szlaku
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"

Obrazek
Awatar użytkownika
Yugen
Postać porzucona
Posty: 301
Rejestracja: 31 maja 2021, o 14:28
Wiek postaci: 20
Ranga: Akoraito
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Yue, Koala

Re: Siedziba władzy

Post autor: Yugen »

Brak odpowiedzi również jest odpowiedzią. Cisza nie jest zaprzeczeniem. Kiedy czegoś bardzo nie chcesz - zaprzeczasz. Ile tylko masz sił opierasz się. Ale on... ileż niby ten człowiek mógł się opierać? Nie był dla Yugena żadnym wyzwaniem i tu i teraz rozumieli to doskonale. To, że unikał znęcania się nad nim, że nie nakazywał mu truchtać, tylko potraktował go jak worek ziemniaków, też nie było przecież z jego strony okrutne - wręcz przeciwnie. Jak sam krzyczał - nie chciał kazać mu chodzić z taką nogą. Chyba na to zasłużył. Na fizyczną karę za popełnione grzechy. Wtedy by się złamał - może w trakcie tortur ludzie stają się szczerzy? Niee... wtedy też nie możesz być pewien, czy nie jest jak w przypadku śmierci - mówiąc, czego zapragniesz, byleby wszystko się już skończyło, a oni byli wolni.
- Są badania, jakie chcesz ze sobą zabrać? To? - Podpytywał, jakby nigdy nic. Jakby właśnie nie byli w przeklętym domku na bagnach pełnym trucizny. I tak zbierał jedno, drugie... jego notatnik nawet mu podał, skoro był taki chętny do jego trzymania. - Warto było zabijać ludzi tylko po to, żeby uniknąć służby pod herbem klanu? To takie proste - zabić człowieka? - Zapytał swojego nowego "kumpla", kiedy już opuścili dom i po tym, jak zawołał Ikigaia. Skierował się do tego trupa, którego tutaj zostawił, a który był w kiepskim stanie. Nieco podziobany, nieco... stary. Nie był mistrzem medycyny, ale to zdecydowanie nie wyglądało na coś, co umarło przed chwilą. Nie chciał się przekonywać, jak będą śmierdziały jego szaty, kiedy wróci już do domu i wyjdzie stąd. Tak samo jak będzie śmierdziało futro Ikigaia.
- Ninken? - Już chciał pytać, gdzie poniosło Ikigaia, bo to w ogóle nie było dla niego typowe, żeby gdziekolwiek leźć bez uprzedzenia, ale to, co trzymał w swoim pysku, wyjaśniało wszystko. Automatycznie się uśmiechnął, widząc, jak dzielny malec stroszy swoje futro i szczerzy małe kiełki na truciciela, jakby gotów był mu się już rzucić do gardła. - Hahaha... co za dzielny, młody ninken. Proszę uważać. Posadzę cię na Ikigaia. - Zwrócił się do truciciela i powoli ściągnął mężczyznę, żeby ten oparł się na niebolącej nodze i pomógł mu wsiąść na grzbiet zwierzęcia. I od razu odpiął jego torbę, przy której miał rzeczy, żeby nie wydarzyło się nic bardziej nieprzewidzianego. Przepasał ją sobie z drugiej strony własnej. Rzeczy mężczyzny wrzucił do toreb. Musiało go boleć jak cholera, spadł z wcale nie tak małej wysokości na tę nogę... Ale jak sobie pościelił, tak się wyspał. Prawdopodobnie sam nie spodziewał się, że wyślą tutaj kogoś na poziomie wyższym niż Akolita, by sprawdził te tereny. Ale - śmieszna sprawa! Że Yugen właśnie tytuł Akoraito nosił! - Daj go. - Wyciągnął ręce po małego ninkena, łapiąc go dleikatnie i jednocześnie z gotowością do zamknięcia mu palcami pyska, gdyby chciał go gryźć. - Tak bardzo nie lubisz tego człowieka? Dogadamy się, co? Ja też, widzisz, nie przepadam za ludźmi. - Przesunął dłonią po mokrym, brudnym futrze. Serce mocniej mu uderzyło. To chyba było tylko jedno szybsze uderzenie, ale... och, znał to uczucie. Zupełnie jakby w twoim ciele rozlała się ciepła, przyjemna woda. Jakby to stworzenie nie miało być tylko jakimś ninkenem. Chociaż to było całkowicie niespodziewane uczucie.
- Nie... próbuj... nic... dziwnego. - Wydały się rzężące słowa z gardzieli wilka, który spojrzał gniewnym ślepiem na mężczyznę na swoim grzbiecie. - Nie jestem... tak... miły... jak... on. - Warkot był jasny i wyraźny. Samo to spojrzenie mówiło więcej niż tysiąc słów.
Ruszyli razem czym prędzej z powrotem do wioski. Prosto do siedziby władzy i lekarza. A po drodze, jakby niepomni na nieznajomego, Yugen trzymał ciągle w ramionach małe szczenię, chowając go pod płaszczem. Musiał się wyziębić w tamtym regionie. I znów rozbrzmiewała nauka słów między ich dwójką.
0 x
Obrazek

N ormality is a paved road:
It's comfortable to walk, but no flowers grow.
- Vincent van Gogh


Bokka - Town of Strangers
Awatar użytkownika
Kutaro
Posty: 885
Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
GG/Discord: Templar#5431
Multikonta: Templar

Re: Siedziba władzy

Post autor: Kutaro »

0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"

Obrazek
Awatar użytkownika
Yugen
Postać porzucona
Posty: 301
Rejestracja: 31 maja 2021, o 14:28
Wiek postaci: 20
Ranga: Akoraito
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Yue, Koala

Re: Siedziba władzy

Post autor: Yugen »

Pech, którego się spodziewasz, chyba i tak nie jest pechem. Ze wszystkim się uwinął całkiem sprawnie. Największym mankamentem był teren, w jakim trzeba było działać, smród, który ostał się na ciele i brud, który trzeba będzie z niego zmyć. A było co szorować. Mieli przynajmniej nieco czasu, kolejne godziny, aby przećwiczyć swoje rozmówki ludzkim głosem. Z powtórki pojedynczych sylab do całych słów, coraz bardziej skomplikowanych. Menda okazało się, że wcale tak niczego nie pamiętała z ich nauk przez lat, ale z jednej strony pamiętać, a przywrócić pamięć mięśniom... niby mięśnie nie zapominają. Ale czasem, zupełnie jak głowie, należało tę pamięć odświeżyć.
Standardowa procedura wypracowanych powitań, pukań i wkroczeń została zarysowana zielonym ptaszkiem. Wszystko w normach. Jedynie poza tym, że tym razem Uindi się nieco zdenerwował, kiedy zobaczył, kto jeszcze przyszedł i kto czekał za drzwiami. ZA nimi, bo Ikigai nie zamierzał wchodzić do środka. Tak jak zresztą dotąd nie wchodził. Więc co najwyżej pojawił się w futrynie drzwi, żeby zaraz się odsunąć i pilnować cholernika. A zdziwieni strażnicy? Może po prostu jeszcze młodzi w tym fachu. Albo niedowierzali, że ktokolwiek mógł wsiąść na grzbiet ninkena poza jego właścicielem. Co było, przynajmniej w przypadku Hao, bardzo słusznym niedowierzaniem. Ikigai nienawidził, kiedy ktokolwiek próbował się do niego zbliżyć i wyciągnąć rękę, a co dopiero mówić o wsiadaniu na niego. Tutaj musiał się poświęcić w imieniu większego dobra. Inaczej nazywanego - wymysłem swojego pana. Niezadowolenie i dyskomfort były utrzymane w normie za jedną magiczną sprawą - szczeniaka, którego Hao ciągle trzymał i przytulał do swojego brzucha.
- Hahaha, Uindi-san, czy to zaproszenie do przekonania się, czy naprawdę jestem najszybszym ninja Yusetsu? - Hao zdecydowanie prezentował się dokładnie tak, jak prezentować się powinien człowiek, który właśnie wrócił z bagien. Część błota z tej rozmemłanej ziemi spod nóg Ikigaia zdobiła jego płaszcz i buty, był mokry, włosy strąkami lepiły się do jego ciała. Zgarnął je z twarzy, żeby nie przeszkadzały przy rozmowie jedną ręką - tą wciąż brudną od krwi, chociaż jej część została już wytarta w płaszcz. Mimo to ciężko było się doszukać oznak zmęczenia. Jakichkolwiek zadrapać jego czarnego płaszcza. Są ninja pewnej klasy, którzy wiesz, że po prostu zrobią dobrze to, co im zleciłeś. - Shirei-kan mniemam, że zajmie się formalnościami. Respektuję twoje poczucie sprawiedliwości, Uindi-san, ale nie sądzę, by bogowie dali nam ten świat do miłowania, żebyśmy pozwolili sobie na marnowanie talentów, którzy mogą odkryć kilka więcej jego sekretów. - Nawet jeśli to był truciciel. Nawet jeśli zginęli przez niego ludzie. - Spójrz za to, kogo znalazłem. - Wysunął spod płaszcza małą, czarną kulkę. Drżącą i przekochaną! Żaden człowiek nie budził w Hao tyle odczuć, ile potrafiły wzbudzić ninkeny - i ile aktualnie wzbudzał ten mały. Aktualnie... prawdopodobnie sam Hao ujebałby rękę każdemu, kto chciałby tę dzielną istotkę dotknąć. - Chyba, nim się zorientowałem, przywiązałem się do niego. - Przesunął palcami po jego futrze. Nie każdy Inuzuka przeżył utratę swojego ninkena - niestety brunet miał tę wątpliwą przyjemność zyskania tego doświadczenia. - Cały sprzęt na bagnach zniszczyłem, resztę przywiozłem za sobą i zdam je straży razem z więźniem. Antidotum zostawiłem mieszkańcom Onizuki, jeden z nich był poważnie zarażony. W lesie nadal może się kręcić wiele zarażonych, niebezpiecznych zwierząt. W tym stado kruków, warto wysłać tam ninja z obszarówkami. Najlepiej katonem, by oczyścił te biedne zwierzęta. I to wszystko z mojej strony, Uindi-san. Jeśli nie masz nic przeciwko, to zamiast wynagrodzenia pieniężnego chętnie zamienię je na załatwienie formalności przygarnięcia tego stworzenia.
0 x
Obrazek

N ormality is a paved road:
It's comfortable to walk, but no flowers grow.
- Vincent van Gogh


Bokka - Town of Strangers
Awatar użytkownika
Kutaro
Posty: 885
Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
GG/Discord: Templar#5431
Multikonta: Templar

Re: Siedziba władzy

Post autor: Kutaro »

0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"

Obrazek
Awatar użytkownika
Yugen
Postać porzucona
Posty: 301
Rejestracja: 31 maja 2021, o 14:28
Wiek postaci: 20
Ranga: Akoraito
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Yue, Koala

Re: Siedziba władzy

Post autor: Yugen »

Ach, przechwałki. Uindi zupełnie źle to odebrał. Przechwalać mogą się ci, którzy rzeczywiście myśleli o sobie tak wysoko. A Hao nigdy nie myślał o sobie kategoriami bycia najlepszym w czymkolwiek. Był dobry, oj tak, bardzo dobry - znał swoją wartość pod tym względem, a jednak ciągle potrafił bez fałszywej skromności powiedzieć, że ma bardzo wiele do nauczenia się i wiele godzin treningów przed sobą, żeby być jeszcze lepszym.
- Przepraszam, Uindi-san. To był żart. - Wyjaśnił z ciepłym uśmiechem i też śmiechem na ustach. Żart? Pół-żart? Tutaj leżała pół-prawda. Uindi sam położył ją na ziemi i zamienił w linię, która dzieliła żarty od prawd. Tym, że gotów będzie zabić, jeśli więzień tylko tutaj wejdzie. Mówił całkowicie poważnie? Tak, jak najbardziej, Hao nie był głupi, ale nieco głupiego teraz zagrał. Tylko po to, żeby sytuacja nie stała się tutaj jakkolwiek nieprzyjemnie poważna. Co by nie musieli wkraczać na pole tego, co ninja można, czego nie można, kto tutaj jest ważniejszy i ma więcej do powiedzenia. Nie było ku temu potrzeby, dla Hao były już ustalone zalecenia do tej pracy i je wykonał. Ten człowiek był, jego zdaniem, dla klanu cenny. Jego umiejętności i wiedza. Uindi uważał inaczej i brunet szanował jego zdanie, dlatego nie chciał go podważać. Gdyby nakazał go zabić... być może Yugen by to zrobił. Być może. W jego prawdziwe, ukrytej pod żartem, było przesłanie, że nie zamierzał dać go zabić przypadkowym rzutem skalpelem. Przypadkowym, heh... Ale w Yusetsu nie przepadali za tymi grami. Cały kij w dupsku, jakie Wietrzne Równiny sobie wyrobiły przez lata i konserwatyzm, akurat w tej prowincji był rozluźniony.
- Złożę raport bezpośrednio do siedziby władzy. Nie musisz się tym martwić. - Yugen od zawsze był obowiązkowy. Od najmłodszych lat. A już na pewno od 15 roku życia, kiedy dał się poznać jako shinobi i otrzymał swoją odznakę Doko. Wziął na ręce czarną kulkę, przytulając ją do swojego serca i zamykając oczy na kilka chwil. Uśmiechając się w tym momencie tak szczerze, że nagle każdy poprzedni uśmiech i każda poprzednia zmiana jego mimiki rozpływała się na tle tej łagodności. - Dziękuję. Zaopiekuję się nim. Dobranoc, Uindi-san. - Wyszedł z gabinetu i razem z Ikigaiem skierowali się jeszcze do strażnicy, żeby tam zostawić mężczyznę z jego dobrobytem. Yugen poinstruował ich, co mają zrobić. Że to ninja - więc mają na niego uważać. Sam poczekał, aż go zabezpieczą. I udał się do domu, aby tam, z młodym ninkenem na swoich udach, napisać ciemną nocą, po zażyciu kąpieli, raport, który następnego poranka zostawił w siedzibie władzy. Już tam sobie z tym trucicielem poradzą i będą wiedzieli, co z nim zrobić.
[z/t]
0 x
Obrazek

N ormality is a paved road:
It's comfortable to walk, but no flowers grow.
- Vincent van Gogh


Bokka - Town of Strangers
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ōkami-den (Osada Rodu Inuzuka)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości