Strona 1 z 8
Stary Zagajnik na obrzeżach miasta
: 22 lip 2018, o 18:47
autor: Khusara Hatakame
Stary Zagajnik był niegdyś wielkim i prężnym lasem który okalał większość połaci znajdującego się tutaj terenu, a fauna w nim tętniła życiem dniem i nocą. To tu niegdyś zielarze szukali rzadkich roślin i składników do lekarstw, jednakże wraz z biegiem historii las ten tracił swą całą okazałość. Nie wielu ludzi którzy żyją i stąpają teraz po ziemi pamięta, że większość drewna, które zostało przeznaczone na wybudowanie Ōkami-den pochodziło właśnie z tego lasu. A tereny, na których stoi teraz miasto niegdyś do niego należały. Mieszkańcy z biegiem czasu czerpali zasoby z tych terenów coraz bardziej i bardziej, powstawały nowe tartaki i chatki drwal, które doprowadziły do właśnie takiego stanu rzeczy, gdzie zamiast ogromnych drzew oraz dzikiej nie przewidywalnej natury został tu tylko pokonany przez ludzkie potrzeby i chciwość las, którego właściwiej jest nazywać zagajnikiem ze względu na rozmiary. Lecz mimo tego nie daleko jego znajduję się już znacznie większy kuzyn, który okala pobliskie osady i styka się z samym Zagajnikiem, jednakże nie wliczając go jako integralną część.
Re: Stary Zagajnik na obrzeżach miasta
: 22 lip 2018, o 19:15
autor: Khusara Hatakame
Misja D dla Hikare
5/15
Chłopiec na widok uciekającego lisa i ruszającego za nim w pogoń Arashiego, nie zastanawiając się zbyt długo krzyknął entuzjastycznie i sam włączył się w pościg. Lis jak i Ninken były szybkie, jednakże Hikare dawał sobie w miarę z tym radę nie gubiąc tej dwójki z pola widzenia. Biegli tak przez dłuższy czas, mimo iż chłopak trenował i z kondycją nie miał problemów pościg ten trwał na tyle długo iż powoli zaczął odczuwać zmęczenie, a jego płuca miały z każdym krokiem większy problem z dostarczaniem tlenu. Liście gęstych drzew zasłaniały słońce przez co niemożliwe było kierowanie się w razie czego jego położeniem by bezpiecznie wrócić do domu, lecz wydawałoby się, że on jak i Ninken kompletnie się tym nie przejmowali. Arashi z pełnym skupieniem i pasją gonił rudego futrzaka nie ustępując mu kroku, co już na tak młodego szczeniaka było dość imponujące.
Gdy przebiegali przez dużą i rozległą polane Lis zdawał się zmieniać kierunek mocno skręcając w prawo. Co się nie długo okazało szukał on swej lisiej nory w, której po chwili zanurkował, a dochodziło z niej więcej dość dziwnych odgłosów. Hikare i Arashi zatrzymując się tam ujrzeli w czarnej dziurze nastroszonego Lisa, który na dodatek był w towarzystwie drugiego również z ostrzegawczo napiętymi plecami, wychylały się one z nory zasłaniając swym ciałem trzy młode lisiątka. Przy uważnym przypatrzeniu i chwili namysłu nie trudno było zrozumieć iż jest to rodzina, gdzie ojciec i matka próbują ochraniać swoje bezbronne potomstwo przed potencjalnym zagrożeniem. Arashi nadal pełen entuzjazmu skakał i szczekał wokół nory jednocześnie nie zbliżając się nazbyt.
Niestety, lecz polowanie nie zakończyło się powodzeniem, ale za to z drugiej strony Hikara doświadczył bardzo rzadkiego dla ludzkich oczu widoku jakim jest cała rodzina dostojnych rudych psowatych w ich własnym leżu. Nic straconego, bo w oddali dostrzec można było starą opuszczoną chatkę, z dziurawym dachem i rozpadającym się gankiem. A nuż chłopiec i psiak odnajdą tam coś wartego uwagi
Re: Stary Zagajnik na obrzeżach miasta
: 30 paź 2018, o 18:07
autor: Ayatsuri Juranu
"Zguba"
Misja rangi D dla Inuzuka Aira
13/15?
"Znajdziemy go". Mocne słowa, jak na szukanie jednego kotka w całej osadzie pełnej zwierząt, ale w końcu są tu nie jeden, a dwa psy tropiące. O ile można wziąć pod uwagę Airę za psa, którym poniekąd trochę była, biorąc pod uwagę wspartą przez chakrę przemianę. Ruszając za zapachem, przemierzały przez osadę, co jakiś czas będąc potrącanymi przez innych ludzi, nie zwracających uwagi na wąchającą parę. Co jakiś czas można było też słyszeć radosne szczeknięcie Yuuki, poprawiającej trop na silniejszy, bowiem zdarzały się miejsca, w których wyraźnie kot się zakręcił na tyle, żeby zostawić więcej śladów. W końcu jednak dwójka zbliżała się nieuchronnie do obrzeży miasta, gdzie zabudowa się rozrzedzała. Suczka przebijała się przez kraki, zmuszając do tego skąpo odzianą opiekunkę, żeby w końcu stanąć pod drzewem w głębi zagajnika.
- Prh! - słychać było niegrzeczne prychnięcie - Miau! Miaaaauuuu... Prh! Prh! - kot był niezwykle rozmowny w kierunku do psa. Stroszył się i prychał, nieosiągalny na wyższych gałęziach. Chyba jednak nie lubił psów, a Yuuki sterczała pod drzewem dumna ze swojego znaleziska. Rudy kotek w zielonym sweterku przybierał różne odstraszające pozycje bojowe, gotowy do walki o swoje życie i ucieczki...
Re: Stary Zagajnik na obrzeżach miasta
: 31 paź 2018, o 14:02
autor: Aira
Trop był na tyle wyraźny, że parka z klanu Inuzuka podążała po nim jak po sznurku. Dziewczyna była zaabsorbowana poszukiwaniami do tego stopnia, że zdarzało się jej obijać o niczego nie świadomych przechodniów. Nie przejmowała się tym, czasem tylko zdarzyło się jej zawarczeć, ale nie było to na tyle głośne by ktoś robił z tego problemy. Po długim marszu zadowolona Yuuki ustała pod jednym z drzew które wydawały z siebie dziwne dźwięki. Kiedy dziewczyna zbliżyła się do drzewa i uniosła delikatnie głowę ujrzała rudzielca w sweterku. Nie było mowy o pomyłce. Kot jednak nie był zbytnio zadowolony z obecności Yuuki. Dało się to jednak załatwić i Aira kazała psince trochę się odsunąć by rudzielec poczuł się bezpieczniej. Teraz jednak nadszedł czas na ściągnięcie go z drzewa. Tu jednak przydały się zdolności chodzenia po drzewach i przy jej pomocy wspieła się na konar i udała w górę by wziąć kocura na ręce i ściągnąć z drzewa.
Re: Stary Zagajnik na obrzeżach miasta
: 31 paź 2018, o 15:48
autor: Ayatsuri Juranu
"Zguba"
Misja rangi D dla Inuzuka Aira
15/15?
Wejście na drzewo i zdobycie kota nie było takie znowu trudne, biorąc pod uwagę zdolności dziewczyny. Ale kot nie chciał się dać tak łatwo i próbując uskoczyć w ostatniej chwili, sprowadził stratę równowagi Airy i wspólny upadek na ziemię, z kotem już w rękach tropicielki. Ale jak się stroszył i wił! Chciał jak najszybciej odbiec od Yuuki, mając zupełnie gdzieś dziewczynę, którą właśnie poturbował. Na szczęście nie było wysoko, uszło się tylko z kilkoma zadrapaniami i masą brudu na ciele i odzieży, niemniej jednak trochę plecy bolały.
Trzeba było mocno trzymać wijącego się kota, sweterek na szczęście to ułatwiał, gdyż nie wyślizgiwał się tak jak zwykła sierść, którą można by było też powyrywać z ciała biednego zwierzaka. Grzbiet się wywijał, chcąc się uwolnić i uciec jak najdalej od Yuuki. Jak ten kot może mieszkać w tej wiosce? Przecież to jest jakieś nieporozumienie... Psy na każdym kroku a on się ich panicznie boi. Niemniej jednak, nie mogło być pomyłki, czy to jest właściwy kot. Teraz tylko czas na powrót do jego właścicielki. A właśnie. Trzeba będzie teraz trafić...
Re: Stary Zagajnik na obrzeżach miasta
: 4 lis 2018, o 01:06
autor: Aira
Zdejmowanie kota z drzewa, wydawało się dość prostym zajęciem. Niestety sierściuch nie za bardzo chciał współpracować i uskoczył przed próbą schwytania. Tym razem jednak jego kalkulacja była błędna i wylądował na tyle niefortunnie, że i tak skończył w objęciach Airy. Fakt, że dziewczyna nie była przygotowana na taki obrót sytuacji i również straciła równowagę. Tak też skończyło się na tym, że w tym momencie właśnie leciała lotem tnąco koszącym w dół. Podróż była na tyle krótka że obyło się bez jakiś specjalnych ran, jedynie kilka siniaków i bolący tyłek. Syknęła z bólu pocierając dłonią obolałą kość ogonową. Kot raczej się tym nie przejął się całą sytuacją i po prostu wrócił do waśni z Yuuki. Pies jednak wycofał się grzecznie i dał działać Airze. Ta zaś wzięła kota na ręce i skierowała się w stronę wioski. Yuuki zaś ruszyła przodem z odpowiednim wyprzedzeniem tak by kot nie sprawiał problemów, a i tak to ona musiała kierować swoją panią.
Re: Stary Zagajnik na obrzeżach miasta
: 22 maja 2019, o 01:10
autor: Shins
Stary, podniszczony zagajnik. Miejsca bardzo ciekawe, niby to nie środek osady, a jednak bardzo blisko. Bliskość drzew zapewnia niewielką pokrywę śnieżną na ziemi, a to bardzo sprzyjająca okoliczność. Nic, tyko brać się w karby i trenować.
Przed Shinsem jeszcze cały dzień, więc postanowił się odrobinę rozgrzać, gdyż spacer, który sobie zafundował sprawił, że zaczął odczuwać już zimna. A spacer zafundował sobie, żeby obejrzeć odrobinę miasta. I doszedł do dwóch wniosków - po pierwsze osada niczym nie zachwyca, a po drugie Ci Inuzuka mają chopla na punkcie psów. Wszędzie gdzie nie spojrzeć mnóstwo psów... że też ogarniają ze sprzątaniem nieczystości z chodników...
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Re: Stary Zagajnik na obrzeżach miasta
: 22 maja 2019, o 01:51
autor: Shins
Jak Shins znalazł nocleg sam nie umiałby powiedzieć. Ale znalazł. Wygrzał się. Wyspał. I teraz pełen był zapału do działania i nauki nowej techniki. Po prawdzie zapał ten stygł na zimnie, ale jednak nadal był i Shins wciąż palił się do pracy!
Zima mogła mieć także dobre strony - w tej temperaturze żaden sierściuch nie zarazi go raczej pchłami. Nie wiedział, co takiego mają psy w sobie, że Inuzukom tak odfajkowało na ich punkcie... jakis kundli...
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Re: Stary Zagajnik na obrzeżach miasta
: 22 maja 2019, o 02:11
autor: Shins
Ehhh... trzeba się stąd zerwać do jakiś cieplejszych miejsc... ostatnia technika do nauczenia i trzeba będzie się ruszyć ku bramie na umówione miejsce z Yoshim. Ah! A temu droga na mur, tam pewnie równie zimno jak tutaj...
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Re: Stary Zagajnik na obrzeżach miasta
: 14 cze 2019, o 15:40
autor: Hayami Akodo
The dawn breaks and Mars rules this hour
Devestated land like an open wound
We are spoiled through sin and cruelty
And our distribution precedes us far
So far...
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=wkDzwJk8WuQ [/youtube]
Po rozstaniu z Airą i odebraniu nagrody Hayami nie spieszył się zbytnio z kontynuowaniem podróży. Znów wysłał list do matki - ciepły, szczery, pełen zapewnień o synowskiej miłości, informujący krótko o jego dalszych planach i pomyśle na przyszłość braci, przygotował też krótki list do kuzyna, chcąc, by Yosuke przynajmniej wiedział , że żyje. W tym chorym, niepewnym świecie, gdzie rzeczywistość miała twarz chorej dziwki, a wojny mogły wybuchnąć dosłownie o wszystko, Lew z Yinzin musiał dojrzeć i się zmienić - więc się zmienił. Po prostu dostosował się do świata, bo - jak o tym zdążył się przekonać - świat nie miał dostosować się do niego.
Całe lato i całą jesień spędził w Okami-den; miał więc dużo czasu na rozmyślania. Codziennie czytał notatki, rozważał historię Natsume, jego nauki i mądrość, zastanawiał się nad tym, co on i Seinaru przekazali mu do zapamiętania. Słuchał plotek, informacji, czytał dokładnie i szczegółowo jego zapiski. Poznawał cesarza z tak bliska , jak może żaden inny żyjący człowiek - i doceniał tą możliwość, bo nawet jeśli Natsume Yuki był skromnym człowiekiem, który nie lubił się wyróżniać, to jednak żył bardziej serio niż on, Hayami, odważyłby się żartować .
Nie zauważał upływu czasu - albo po prostu rozmyślnie nie chciał go widzieć; dni schodziły mu na treningach do upadłego, do powtarzania Getsugiri i technik Sendou, które mu powierzono, na wymachiwaniu włócznią, aż pot spływał mu po zaczerwienionej z wysiłku, zaciętej, zimnej twarzy; miał osiągnąć wymagany poziom - więc się starał. Próbował też opanować Tekubiken, ale uznał, że potrzebuje drugiej osoby do tego celu, a nie chciał wykonywać tej techniki tylko z użyciem klona - wydawało się to Hayamiemu zwykłą profanacją. Używać sztuczek shinobi do tak szlachetnej zdolności? Bezsens. Wolał z tym poczekać aż do wyruszenia w podróż.
Tego zimowego, chłodnego i nieprzyjemnego wieczoru temperatura mogła wynosić jakieś minus dziesięć stopni, spadł też lekki śnieg, przez co Hayami - przynajmniej pozornie - czuł się tu jak w domu. A jednak jego zahartowana w beznamiętnym chłodzie dusza tęskniła do mrozów Yinzin, do śniegu po kolana, do zabaw z braćmi, do odśnieżania drogi przed domem rodziców...Do zwykłych, zimowych rzeczy.
Być może dlatego takich...surrealistycznych?
UnIósł katanę do góry, spojrzał pod światło na ostrze. Odtworzył w pamięci dokładnie twarz cesarza, jego głos, zapach, ruchy, gesty. Wyobraził sobie, że Natsume Yuki, że jego ojciec, Shijima stoją teraz przed nim - żywy pośród umarłych - i patrzą na niego. Obserwują każdy jego ruch, czekając, aż przesunie pionek w życiowych shogi i podejmie decyzję. Nie było to łatwe, ale Hayamiego Akodo nauczono, że życie nigdy nie miało być łatwe.
Westchnął, obrócił wolno broń w dłoniach. Z jego ust wydobył się kłąb pary. Zamknął na chwilę oczy. Co on wtedy właściwie powiedział...?
Nie chcę, by ludzie musieli przeżyć tak wiele w samotności.
Hayami uśmiechnął się do siebie. Wsunął wolno katanę do sayi. Pogłaskał delikatnie rękojeść. Samotność nie była dobra dla nikogo - i dlatego Hayami, żeby wypełnić zalecenie, nauki Natsume Yukiego, zamierzał stworzyć sobie życie, w którym dla owej emocji nigdy nie byłoby już miejsca.
Przez owe miesiące i dni myślał o Sagisie. Oczywiście, że tak. Po owej ostrej odpowiedzi, jaką uzyskał w szpitalu, po śmierci Tensy i gwałtownych zmianach w ich życiu coś się zmieniło - i młody samuraj też to czuł. Nadal lubił czerwonowłosą Uchihę, owszem, była dla niego dość ważna, tak jak los jej syna, ale nie była to już kobieta, z którą...do której czułby coś więcej. Zresztą Hayami przede wszystkim chciał teraz poszukiwać siły. I nowych zdolności, skupić się nie tyle na zemście za ojca (bo to zamierzał - po wielogodzinnych rozważaniach w ciszy swojego pokoju w karczmie i nocnych spacerach po Okami-den), co bardziej na po prostu stworzeniu świata dla siebie od nowa. Na podążaniu dalej swoją własną, samurajską drogą. Taką, jakiej od zawsze poszukiwali wszyscy samurajowie - i wszyscy członkowie rodziny Akodo.
For all the pain is gone
Hope is what moves on
I will be there
As near as her next prayer
As merciful as sweet redemption
Spędzone w Okami-den miesiące zbliżyły go też do Airy. Nie mógł powiedzieć, by Aira nie była dla niego nieistotna na tym etapie - zaczynali być naprawdę dobrymi przyjaciółmi. Byli ze sobą blisko, bliżej, niż można by było się spodziewać po samuraju, przyzwyczajonym do tradycji i dawnego życia, i shinobi, która jednak chętniej patrzyła w przyszłość niż w przeszłość. A jednak mieszkańcy osady widywali często Airę Inuzukę w towarzystwie przystojnego, kasztanowowłosego młodzieńca z włócznią, mieczem i psem. Oczywiście, powstały z tego plotki; ani Hayami, ani Aira nie przejmowali się nimi jednak za bardzo, a spotkanie młodego Akodo z rodzicami dziewczyny nie należało do niepoprawnych. Chłopak był miły, uprzejmy, czarujący, zabawiał starszą panią Inuzuka komplementami, a pana Inuzukę poprosił o kilka rad w zakresie pielęgnacji psów - jakoś się żyło i funkcjonowało. Nie mogło być przecież inaczej.
Tamtego wieczoru Hayami Akodo podjął jednak decyzję. Wyjazd do Sogen był planowany już od dawna, właściwie od chwili, gdy Aira zaufała obcemu, właściwie nieznajomemu, i nie powiedziała "nie" - ustalili nawet wspólnie dzień i godzinę wyruszenia w drogę. Dlatego w nocy spakował się, a o pierwszym brzasku zapłacił za swój pobyt w karczmie (nawet nie pamiętał, jaka to była suma, i udał się w kierunku domu Airy.
. Kiedy cię wspominam wśród otchłani martwych wojen, które do mnie docierają, w atramencie Muru (choć tam cię nie było), chcę się dowiedzieć bardziej niż kiedykolwiek: który z nas ma rację?
Miał nadzieję, że tym razem uzyska jakieś odpowiedzi.
____________________________________________________________________________________________________________
ZT - Domek Airy
Re: Stary Zagajnik na obrzeżach miasta
: 16 sie 2019, o 22:59
autor: Kamakiri Inuzuka
Szum drzew wypełniał jego głowę przyjemną muzyką matki natury. Futro jego psiego przyjaciela łaskotało, kiedy powoli miział go po jego ogromnym brzuchu, który miał aktualnie pod głową. Cały czas słuchał tylko szczekania Kage, który całym sobą przekazywał, jak bardzo nie podoba mu się takie robienie z niego jakiegoś pluszaczka, ale czuł jednocześnie, jak jego prawa tylna łapa lata do przodu i tyłu z rozkoszy bycia mizianym. Shinobi nie shinobi, pies to dalej pies, jak widać. Kamakiri głęboko odetchnął, patrząc na powoli przesuwające się chmurki. Stukał butem o but, wtulając się w sierść swojego przyjaciela i futerko na swoim kołnierzu. Dzisiaj założył jednak na siebie swoją bluzę, jakoś tak za zimno mu bez niej było. Jego torba wyczuwalna była pod lewym pośladkiem, efektywnie przeszkadzając mu w wygodnym leżeniu. Turlał sobie w ustach źdźbło trawy, niedbale przeczesując dłonią swoje czarne kosmyki. Jego różowe tęczówki emanowały znudzeniem i chęcią działania. Oby coś niedługo się stało, bo inaczej zanudzi się tu na śmierć.
Re: Stary Zagajnik na obrzeżach miasta
: 18 sie 2019, o 13:42
autor: Hitsukejin Shiga
Chłopiec? Na posyłki.
Misja C
1/30
Spójrzmy prawdzie w oczy. Czego najbardziej się spodziewasz, a czego nie, znajdując się w swojej obecnej sytuacji? Okej, najpierw powiedzmy sobie jaka to jest sytuacja, tak na dobrą sprawę. Jesteś w Yusetsu, prawie, że w sercu tej wielkiej, długiej prowincji którą twoi pobratymcy przemierzają Z i NA swoich psach, lepiej niż niektórzy Shinobi na koniach w swoich rodzimych stronach. Znajdujesz sie w zagajniku, to bardzo spokojny i leniwy dzień. Na dłuższą metę spodziewać się możesz niewielu rzeczy - co, jakiś dzik przyjdzie? To przecież twój towarzysz go wystraszy. Może sarenka będzie skakać gdzieś w tle. Spodziewać się możesz zimnej bryzy, lekkiego wiatru, deszczu co zrosi twoje ciało ciepłymi kroplami - w ostateczności przydarzyć się może burza. Najbardziej niszowe sytuacje to może trzęsienie ziemi - takie także się zdarzały w Yusetsu.
Czego definitywnie nie powinieneś się spodziewać to przemarszu wielkiej i potężnej armii. Samodzielnej, myślącej kuli ognia, ponownych narodzin Bóstw z legend czy antykreatora i jego jeźdzców. Wszystkie te zjawiska, o ile ciekawe i interesujące i pewnie niezwykle fajnie byłoby móc o nich opowiedzieć swoim bliskim - zakładając, że przeżyłbyś spotkanie - nie mają żadnej sposobności ani konieczności pojawić się w Yusetsu, w małym zagajniczku na obrzeżach miasta. No, nic z tego.
Czego definitywnie się nie spodziewałeś też to odgłos, tak, hałas z daleka ciężkiego pancerza. Stukot podkutych kopyt, ale powolny, wręcz... leniwy? Ciężar dociskający konia do ziemi, chlupiące błoto i miękka ziemia uginająca się pod wielkim ciężarem. Twój towarzysz czuje zapach - pot, krew, metal i także oczywiście słyszy te dzwięki, bez dwóch zdań. Po kilku chwilach zza drzew wyłania się.
Koń.
Z pancerzem na pysku. Pancerzem na ciele. Skórzane siodło i czarna płachta na grzbiecie.
Jeździec.
W ciężkim pancerzu. Z hełmem na pysku. Czarny pancerz który znany jest każdemu w równinach - Shinsengumi. Zza hełmu nie widać nic oprócz ziejącej czerni, zwłaszcza, że mężczyzna się dość mocno garbi nad zwierzęciem. Jest potężny. Bardzo potężny. Po bokach konia, na wysokości zadu, wiszą dwie potężne tarcze - okute pawęże, należące najpewniej do jeźdzca. Zdaje się, że mężczyzna nie zauważył cię - ale chcąc nie chcąc jesteś na jego drodze i będzie musiał cię minąć.
Re: Stary Zagajnik na obrzeżach miasta
: 19 sie 2019, o 01:17
autor: Kamakiri Inuzuka
Najpierw usłyszał warknięcie. Nie pachnie to za dobrze, Kiri. Pachnie jak kłopoty. Zalecam uci... Taktyczny odwrót. Tak. Taktyczny odwrót.
Chłopak machnął tylko ręką, prychając pod nosem. Zagrzebał się mocniej w brzuchu swojego kompana, mając nadzieję, że nie będzie trzeba się ewakuować z jego ulubionej miejscówki. Cóż. Nadzieja matką głupich, jak to mówią, bo po chwili źródło niepokoju jego ninkena doszło i do jego mega czułego nosa. Cóż, przydaję się te dwieście pięćdziesiąt metrów niuchania. Wstał szybkim i zwinnym ruchem na nogi, lekko uginając kolana. Kage od razu przekręcił się na łapy i skoczył na gałąź najbliższego drzewa, gdzie zaraz dołączył do niego jego pan. Cóż, wystarczyło mieć nadzieję, że źródło zapachu ich nie zauważy.
W końcu pojawił się i dźwięk, który pasował do tego, co przyczajona dwójka już zdążyła wyczuć. Tak myślałem, że czuję konia. Dawno nie czułem tego zapachu, w końcu kto by ci tu jeździł na koniach? Ostatni raz go czułem, jak ktoś na targu koninę sprzedawał. Kolejna wygrana dla psów.
Kamakiri nawet nie skomentował słów swojego psiego towarzysza, a tylko pacnął go w łeb, starając się wypatrzeć źródło odgłosu. I oto się pojawiło. Opancerzony koń, opancerzony jeździec. Nie wyglądało to zbyt bezpiecznie. Kamakiri wsunął prawą dłoń do torby, zakładając na wszelki wypadek swoje szpony. Miał nadzieję, że nieznajomy nawet ich nie zauważy i pojedzie dalej. Kto wie, co to za ziółko. Będzie to trzeba potem zgłosić komuś w wiosce...
Re: Stary Zagajnik na obrzeżach miasta
: 24 sie 2019, o 00:38
autor: Hitsukejin Shiga
Chłopiec? Na posyłki.
Misja C
3/30
Coś tam coś tam tchórz, coś tam coś tam - brak odwagi.... No, ogólnie to wszystko sprowadza się do jednego. Do chęci przetrwania. Doskonale o chęci przetrwania świadczyło to, że nasz mały Inuzuka w momencie możłiwego nadchodzącego zagrożenia wolał się skryć na drzewie, chowając się w jego liściastej kamuflującej koronie niż ryzykować starcie jeden na jeden z nieznanym. Bo na dobrą sprawę co może mieć zapach konia, krwi i metalu? Jakiś jeździec bandyta! Ni chybi na pewno też morderca bez serca!
Żarty żartami, straszenie straszeniami..? Tak czy siak, nieważne jak źle to brzmi - superczuły węch i nie tak superczuły słuch, psie zmysły pozwoliły usłyszeć już chwilę nazad, że mężczyzna zmierza właśnie prosto na naszego drogiego Inuzukę - a ten nie schował się przecież na drugim końcu świata, nawet nie na drugim końcu zagajnika. Nazywając tą małą przecinkę iksem, to nasz słodki Inuzuka jest pół centymetra od iksa na naszej małej mapce...
To też nie owijając dalej w bawełnę, nie pozostaje dodać nic innego jak stwierdzić fakt - na przecinkę do zagajnika wjechał potężny, czarny kształt w pancerzu na pancernym koniu.
-Prrrr... - Zatrzymał konia. - Odpoczniesz sobie, Okami. - Jego głos był dość spokojny. Męski... I dość stary. Pasujący dla mężczyzny mocno po czterdziestce lub nawet koło pięćdziesiątki. Z zadziwiającą łatwością, mimo swojego pancerza, zeskoczył z konia lądując z łoskotem. Przeciągnął się i postąpił pare kroków i dopiero w tym momencie było widać wyraźnie, że nieco sztywne są jego ruchy... albo jego ciało całe. Ściągnął hełm odsłaniając czarne, ulizane do tyłu włosy do ramion... i opaskę na jednym oku. Mężczyzna miał zmarszczki, ale pasowały one do pojedyńczych pasemek siwizny na dość bladej, męskiej twarzy o nieco kanciastych rysach. Na jego pelerynie widać teraz wyraźnie oznaczenia - jakby sam kolor nie był wystarczający, jak i typ jego ubioru - że należy do Shinsengumi.
-Musimy odpocząć przed dalszą podróżą, Okami, prawda? - Dodał do swojego konia. Chyba nie zauważył obecnośći Inuzuki. Albo udaje.
Jak odpiszesz to wal na GG albo PW, nie czekaj tyle następnym razem, od razu! Bo szybko się post chowa pod innymi.
Re: Stary Zagajnik na obrzeżach miasta
: 26 sie 2019, o 01:47
autor: Kamakiri Inuzuka
Cholera cholera cholera cholera cholera cholera cholera cholera cholera cholera
Uspokój się, jeszcze nas chyba nie zauważył. Jaki jest plan? Uciekamy, czekamy, próbujemy konfrontacji? Wiesz, że cokolwiek wybierzesz, pójdę za tobą. Nie ważne jak głupie to będzie.
Cholera cholera cholera cholera cholera CHOLERA!
Rozumiesz mnie, kretynie, czy nie? Uspokójże się. Nie zauważył nas jeszcze, na razie chce tu tylko odpocząć. Nie ma co panikować, może nas nie zamorduje w bardzo brutalny sposób. Pozostało nam modlić się, że nie pozszywa naszych trupów w karykaturalne lalki...
Bawi cię to, parszywy kundlu? Będziesz żarł trawę przez najbliższy tydzień, zobaczysz. Odechce ci się szczekać na rękę która cię karmi. Zobaczysz, użyję cię kiedyś jako żywej tarczy i ci się odechce takich żartów, samcu alfa od siedmiu boleści. Módl się żeby nie patrzył w górę.
Oboje, młody shinobi i jego kochany pies, nie poruszyli się nawet o centymetr. Zamarli w totalnym bezruchu, dalej obserwując sytuację. Nie mogli tak po prostu zacząć uciekać, bo od razu zostaliby zauważeni. Młody Modliszka dalej trzymał dłoń w swojej torbie, na wszelki wypadek. Musiał być gotowy na wszelką nagłą walkę.