Dom demonów

Największa prowincja Wietrznych Równin zamieszkana przez Ród Inuzuka. Pomimo swoich rozmiarów, prowincja jest zręcznie zarządzana przez Ród, a to dzięki niezwykle efektywnemu przemieszczaniu się członków rodu na swoich psach. Yusetsu od północy sąsiaduje z morzem, od północnego zachodu z prowincjami Karmazynowych Szczytów, od południowego zachodu z prowincjami Samotnych Wydm a z kolei od zachodu z Shigashi no Kibu. Takie umiejscowienie pozwala na rozwój w prowincji zarówno handlu morskiego jak i lądowego. Niektóre osady zamieszkują członkowie podzielonego wewnętrznie Szczepu Terumi.
Awatar użytkownika
Ōkami
Postać porzucona
Posty: 429
Rejestracja: 23 sie 2020, o 19:18
GG/Discord: Mef#2020

Dom demonów

Post autor: Ōkami »

0 x
Awatar użytkownika
Yūta
Postać porzucona
Posty: 30
Rejestracja: 10 maja 2020, o 17:09
Wiek postaci: 36
Multikonta: Nie mam

Re: Dom demonów

Post autor: Yūta »

No tak, bo jak się człowiek broni przed agresją słowną to od razu jest bezczelny. Yuta doskonale wiedział jak nacisnąć odpowiednie guziki, żeby kogoś sprowokować, więc uśmiechnął się pod nosem widząc jak jeden z trójki szykuje się do bitki. Nie to, żeby Kutaro jakoś był wielkim fanem mordobicia, ale przecież przy każdej popijawie jakieś musi być, prawda? Uniknie jednego ciosu, facet trafi innego przypadkowego pijaczynę i w ten sposób wywiąże się bójka, na którą Yuta będzie mógł patrzeć z boku. Jednak, jak na złość, w tej całej zbieraninie musiał się pojawić ktoś, kto jest mądrzejszy od szeregowego pachołka. Wąsaty mężczyzna spojrzał z nieskrywanym wyrzutem na Rido, po czym skrzywił usta w grymasie.
- Musiałeś wszystko zepsuć, nie? A miałem nadzieję na jakiś spektakl, ehhhhh. - rzucił nonszalansko, opierając się wygodniej plecami o swoje krzesło. W tym momencie uciekło z niego trochę sił. Nie ukrywał, że chłopi sprawili mu niemały zawód, który jednak mógł mu jeszcze zostać zrekompensowany. Pojawiła się bowiem propozycja zarobku i to jeszcze całkiem przyjemnego. Yuta był bowiem pewien, że w domu nie ma żadnego demona. Co najwyżęj, jakaś grupa złodziejaszków chce odstraszyć kogoś od tego domu albo znajdują się w nim inne ustrojstwa. Zresztą, nawet jak będą tam duchy, to mężczyzna wie jak sobie z tym poradzić.
- Oh, daj spokój. Jak będziesz taki męski, to zabierzesz mi wszystkie kelnerki. Czy odzyskanie dzieciaka jest musem? Nie mogę po prostu spalić domu? - pewnie nie, ale warto było spróbować. Yuta wiedział, że szukanie szczyla będzie czasochłonne, a przecież głównie chodzi o to, żeby przegonić demona. No to zobaczą czy to demon czy ogień go pochłonie. Prosta piłka. Niezależnie od odpowiedzi Yuta po prostu zapłacił za alkohol i wziął jeszcze jeden na wynos.
Droga na miejsce nie należała do najprzyjemniejszych. Chłopi nie byli doskonałymi kompanami podróży. Do picia się nadawali, ale do zabawiania już niezbyt, więc to na Yucie spoczywała odpowiedzialność za zabicie czasu w drodze do "opętanego" domu.
- Los do mnie śmieje się, bo kiedy patrzę w Twoje oczy dwojeeee, serce mi mocniej bijeee! Bandytów powalam ciosem w szyję! - zaczął sobie podśpiewywać pod nosem, stawiając powoli krok za krokiem. Nawet jeśli jego kompan planował dotrzeć na miejsce jak najszybciej, to sam Yuta miał inne plany. W końcu jeśli ten cały niby-demon grasował w domu już od dawna, to teraz mu nigdzie nie ucieknie, a że noc była naprawdę ładna, alkohol już został wypity, to Kutaro miał dobry humor.
- Dotknij twarzy mej palcami rąk, a ja dotknę potem Ciebie! Dotkne twarzy Twej palcami dłoni swej byś z wrażenia upadła na ziemięęęę. No dalej, smutasie. Nie masz ulubionej piosenki? Coś o demonach może? A może o zbiorach? Znasz jakieś ludowe pieśni? - Yuta kontynuował, starając wyciągnąć się coś od swojego nudnego kompana. Kto wie? Może uda mu się dodać nową piosenkę do repertuaru i będzie mógł ją zaśpiewać przy następnej popijawie?
W końcu jednak dotarli na miejsce. Dom, jak to opuszczony dom, w najlepszej kondycji nie był, ale nic nie wskazywało na to, żeby w środku miał grasować jakiś demon. Gdzie te wszystkie znaki? Gdzie niepokojące otoczenie, kultyści, krew, krzyki i zawodzenia? Jakby to od Yuty zależało, to jeszcze raz by powiedział, że to pic na wodę fotomontaż, ale jego chłopski pomocnik pewnie nie przyjmie tego do wiadomości.
- To jak? Wchodzimy do środka? Może złapiemy się za ręce, żeby było bezpieczniej? Albo nie! Wiem! Wnieś mnie na rękach jak księżniczkę. Demon się tego nie spodziewa! - zaczął wyliczać, oczywiście każdą propozycję dokładnie obrazując. Wiedział, że pewnie spotka się z odmową, ale skoro mógł rozjuszyć trochę tego faceta, to czemu by tego nie zrobić? Przynajmniej będzie w bojowym nastroju, jak faktycznie spotka jakiegoś demona!
0 x
Awatar użytkownika
Ōkami
Postać porzucona
Posty: 429
Rejestracja: 23 sie 2020, o 19:18
GG/Discord: Mef#2020

Re: Dom demonów

Post autor: Ōkami »

Misja D
Polowanie na Demony
9/15
Oczywistym jest, że na propozycję spalenia domu mężczyźni, i wszyscy zebrani w karczmie przysłuchujący się rozmowie, zareagowali takim spojrzeniem, że Yuta mógł być pewny jednego - będzie miał solidny list gończy, jeśli w ogóle zdąży komukolwiek uciec z Yusetsu, bo było też ryzyko, że jego podróż zakończy się w rowie, z podciętym gardłem. I innymi, bardzo fantazyjnymi ranami ciała. W skrócie, to proponowanie przy obecności starszych z wioski i jej mieszkańców, aby spalić chatę w której znajduje się dzieciak kogoś z wioski to był taki średni pomysł. Zebrani podzielili się na dwa obozy, jeden widział w Yucie zagrożenie, a drugi debila.
Z jednego obozu, obozu złoczyńcy, przeszedł do obozu debila towarzysz podróży Yuty, który uważał go za zagrożenie, ale w momencie w którym facet wybuchnął w kakofonicznym śpiewie - uznał, że prowadzi do domu demonów najzwyklejszego szaleńca. Może to ma sens, skoro rozsądne chłopy sobie nie poradziły, to opętaniec sobie poradzi?

Chłop obciął Yutę wzrokiem, z wyraźnym, niemalże namacalnym zniechęceniem.
-To alkohol czy matka cię upuściła na bruk? Zaczynam się zastanawiać co do twojej poczytalności. Żeby mi się podobała twoja piosenka to byś musiał się rozebrać i mieć obfity biust. Nie gustuje w rozśpiewanych lalusiach. - O ile mężczyzna na początku był Yucie przychylny, tak zdążył zmienić swoje podejście całkowicie, i to całkowicie dzięki Yucie i ich podróży.
Kiedy dotarli do samego wejścia, Yuta znów dał chłopu duże ilości Siebie. Mężczyzna dłonią roztarł skronie i przymknął oczy, szukając subtelnych słów by odpowiedzieć Yucie bez użycia wulgaryzmów.
-A może po prostu udowodnisz, jaki jesteś chojrak i pójdziesz przodem? Wolałbym tutaj poczekać, trochę nie ufam ci na tyle, by iść za Tobą... a tym bardziej przed Tobą... - Prychnął mężczyzna, sugerując, że te chóralne śpiewy nie były bez powodu i może z Yutą coś jest nie tak na więcej niż jeden sposób?

Dom czekał. Mroczny korytarz i niska ilość światła, bo tyle co dawał księżyc też. Widać było ściany, a na końcu długiego korytarza - gęstszą ciemność. Więc pewnie skręcał.
0 x
Awatar użytkownika
Yūta
Postać porzucona
Posty: 30
Rejestracja: 10 maja 2020, o 17:09
Wiek postaci: 36
Multikonta: Nie mam

Re: Dom demonów

Post autor: Yūta »

Jak zwykle! Zaproponuj logiczne rozwiązanie, które zwiększa szanse na pozbycie się problemu, to zwykli ludzie muszą do tego mieszać jakąś moralność. Czym jest możliwa ewentualna śmierć jednego dzieciaka, skoro można zabić demona, który terroryzuje tutejszą populację? Dla Yuty rachunek był prosty - plusy przeważały minusy, więc ogień był dobrym wyjściem. Zresztą list gończy nie byłby dla niego niczym innym. W końcu po wyspach krąży podobny papierek, a mimo tego jakoś z nich się wydostał. Zresztą, bądźmy szczerzy... Który poważniejszy ninja czy lord zmartwi się na tyle losem wieśniackiego dzieciaka, że wyśle pościg za jednym człowiekiem? Wszystko na papierze brzmi fajnie, ale w praktyce już niekoniecznie ma szansę bytu.
- Ano tak, przepraszam jegomościa, że śmiałem podważyć jego jakże doskonale widoczną męskość. Zresztą trudno ją przegapić. Czuć ją nawet pod wiatr! - ukłonił się nisko w stronę mężczyzny, nie szczędzać mu trochę jadu. Ten jednak wystrzeliwany był zza wielkiego uśmiechu, więc nie do końca można było zarzucić Yucie, że jest wredny. W końcu radośnie się uśmiechał, więc musi być kochany - Kiedyś rozmawiałem z jednym filozofem, który twierdził, że niepewni siebie mężczyźni przesadnie emanują męskie wzorce zachowań, bo podświadomie wcale nie są zainteresowani kobietami. Rozumiesz o co mi chodzi? - zapytał z grzeczności, ale nie spodziewał się, że zwykły chłop z jakiejś wiochy pojmie meandry filozofii. Zazwyczaj Yuta dopasowywał poziom rozmowy do odbiorcy, ale skoro chłop chciał się trochę posprzeczać, to Kutaro przecież nie będzie niemiły i mu nie odmówi. Takie przepychanki są bardzo męskie, więc jego nowy przyjaciel tez powinien być zadowolony z takiego obrotu spraw.
- Czyli to taki z Ciebie mężczyzna, że boisz się starego faceta z alkoholem w ręku? - prychnął rozbawiony i machnął ręką na swojego towarzysza - Nie masz się o co martwić. Nie interesują mnie asymetryczne pośladki, a Twój prawy jest większy od lewego o jakieś pół palca. No i przysiadów to Ty chyba za często nie robisz. - Yuta nie wiedział oczywiście o czym mówi, ale skoro chłop wyrobił sobie już na jego temat zdanie, to pewnie nawet nie będzie zbytnio roztrząsał prawdziwości jego słów. Kutaro odwrócił się od towarzysza, a na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech. Zapewne chłop albo się podda albo znowu zacznie swoje tyrady na temat męskości i tego jaki to on nie z tych. W każdym razie...
Dom! Teraz chwilkę o nim. Yuta nie bał się ciemności, więc korytarz nie robił na nim większego wrażenia. Zresztą, rzucając na budynek okiem po raz kolejny, dom nie był w takim złym stanie. Kutaro czasem sypiał w gorszych, a tutaj przecież jest jeszcze kawałek dachu! Dlatego też shinobi nawet się cieszył, że przypadła mu taka łatwa robótka. Wejść do środka, złapać jakiegoś żartownisia, zebrać pieniążki i ruszyć dalej. Tak wyglądał plan.
- Dobra, to mężczyźni przodem, a panienki chowają się pod drzewem. - zaczepił jeszcze raz faceta i łyknął sobie trochę alkoholu, po czym podał mu butelkę - Potrzymaj. Jak wrócę to dopiję. I nawet nie próbuj mnie oszukać, bo wiem ile tam zostało trunku. CO. DO. KROPLI. - wytłumaczył mu dokładnie, grożąc przy tym delikatnie palcem. Nikt nie będzie mu podpijał jego alkoholu, dzięki któremu tak dobrze funkcjonuje. W domu duchów nie było, więc Yuta zaczął kroczyć korytarzem, uważnie wytężając oczy. Jeszcze parę chwil i jego oczy zapewne przyzwyczają się do ciemności, ale na razie musiał liczyć się z tym, że trochę niedowidział. Pozostawało mieć nadzieję, że jego skupienie pozwoli mu na dostrzeżenie gagatka, który podaje się za demona. Może i Yuta był alkoholikiem, ale alkoholikiem shinobi, więc wiedział, że na misji trzeba być uważnym!
0 x
Awatar użytkownika
Ōkami
Postać porzucona
Posty: 429
Rejestracja: 23 sie 2020, o 19:18
GG/Discord: Mef#2020

Re: Dom demonów

Post autor: Ōkami »

Misja D
Polowanie na Demony
11/15
Sam fakt, iż Yuta w ogóle rozważał możliwość zamordowania prawdopodobnie wygłodzonego i rannego dziecka, by pozbyć się miejsca schadzek głupich, z powodu którego nikomu nie działa się krzywda jeśli sam nie pchał się pod nóż był dosyć niemoralny. Kto byłby na tyle bezduszny, by, w momencie gdy dzieciak wpada do studni, stwierdzić, że trzeba ją zalać cementem, z dzieckiem w środku oczywiście, by drugie dziecko nie wpadło do środka? Każda jednostka posiadająca jakąkolwiek empatię podjęłaby najpierw próbę wydostania pierwszego dziecka, bo błędy popełnia każdy, a zwłaszcza błędy dzieci nie powinny być karane śmiercią... i to nie przez los, a przez kogoś, kto maskuje chęć pójścia na łatwiznę 'rozważaniem plusów i minusów'. Na szczęście na miejscu był mężczyzna, który czujnie i uważnie doglądał Yuty i jego lekko mówiąc szalonych zachowań, gotów do zawiadomienia innych jeśli tylko Yuta postanowi zrobić coś tak okropnego. Może na standardy świata Yuta nie był skrajnym szaleńcem, ale na potrzeby zachowania manier prostych ludzi? Odstawał jak mały palec w nocy, czekając na mebel w postaci kogoś, komu to bardzo specyficzne zachowanie się nie spodoba.

Na szczęście jego towarzysz podróży, ignorujący śpiewy i głupie zachowania, był cierpliwy i prócz paru jednostkowych przygryzek i wrednostek nie był raczej skory do kłótni czy bitki z Yutą, nawet biorąc pod uwagę jak ekscentryczną jednostką mu się wydawał, patrząc na całokształt jego zachowania.
-Gdybyś biegł kilka kilometrów z rannym chłopem pod pachą też by cię było czuć, w Antai nawet, patrzcie go jaki delikatny paniczyk. Myślałem, że alkohol wypalił ci nozdrza i smak, skoro wlewasz go w siebie jak wodę w studnię. - I widać było, że mimo niepotrzebnej pyskówki, to ta była mu większą przyjemnością niż po prostu dziwne zachowania Yuty które wpędzały mężczyznę w głęboką niezręczność, sprawiając, że nie wiedział jak się powinien zachować i co robić.
-Ty takich rzeczy nawet nie sugeruj. Chłop z chłopem? To by bogowie cię pokarali. Klątwa jak się patrzy, bo to nie jest dobre. - Chyba czuły punkt, bo mężczyzna wyraźnie zmarkotniał po tej uwadze, sugerującej, że on może sam jakiś grzech ukrywać. Faktem było, że na wszelkie zboczenia bardziej prości chłopi i ludzie pola nie patrzyli zbyt przychylnie. W końcu do rewolucji obyczajowej jeszcze trochę, zwłaszcza poza największymi miastami.
Kiedy Yuta skomentował jednak jego pośladki, zbił go z pantałyku już zupełnie i całkowicie.
-Dzięki? Albo przepraszam. Nie wiem co jest gorsze w tym momencie... - Bo w tej chwili naprawdę nie wiedział, czy na miejscu było przeprosić za, jak to on nazwał? Asymetryczność półdupków lewego do prawego? Za to, że nie robi przysiadów? Przysiady to on robi jak do wychodka siada, po co mu inne takie ćwiczenia na rzyć, tym to niech kobiety się zajmują!


Nie zmieniało to jednak faktu, że Yuta postanowił jednak wkroczyć do domu. Mimo panującej weń ciemności. Mimo nie posiadania źródła światła, planu domu, ani pomysłu z czym przyjdzie mu się mierzyć. Jeden obserwator powie "głupie", a drugi obserwator powie "odważne". Obaj mieliby na pewno po części rację, bo ani nie można Yucie odmówić odwagi ani głupoty wkraczając na nieznany teren tak na dziwko, czółkiem do przodu.
Niestety ta odwaga została dość szybko nagrodzona, oczywiście nie dosłownie. Albo i właśnie tak? Jeśli Yuta okazałby się masochistą, to w sumie jak najbardziej!
Moment między tym, jak jego nogi powiodły go do korytarza, wypatrując gagatka, a tym, kiedy poczuł, że lewa noga wykonała jakiś niepotrzebnie głębszy krok był niezbyt długi. Za to powstała szrama na nodze na pewno będzie boleć dużo dłużej. Cięcie nie było głębokie - coś, jakby nóż przeleciał przy jego łydce, nacinając ją na milimetr czy dwa, od przodu i znów zniknął. Krew się polała, ciuch rozcięty, ale to nie wszystko.
Za Yutą spadło coś, odcinając go całkowicie od wyjścia, a także od słabego księżycowego światła od zewnątrz.


Czyżby wybieranie się, w stanie lekkiego upojenia, po ciemku, do "domu demonów" było ostatnim błędem Yuty?
Niby mógłby przeć do przodu, niby mógłby spróbować wymacać co się stało, że jego droga powrotna została odcięta i co ją odcięło... Ale czy w tej sytuacji jakiekolwiek działanie było bezpieczne? A noga boli jak zła!

  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Yūta
Postać porzucona
Posty: 30
Rejestracja: 10 maja 2020, o 17:09
Wiek postaci: 36
Multikonta: Nie mam

Re: Dom demonów

Post autor: Yūta »

Empatia to wymówka ludzi, którzy myślą, że gatunek ludzki jest wyjątkowy. Zresztą ktoś tu zbyt szybko przeskoczył do sytuacji ekstremalnej. Dom był nawiedzony, wiele ludzi zostało w nim rannych, a jednak nadal tam chodzili. I po co? Z ludzkiej głupoty czy ciekawości? W przypadku Yuty była to akurat chęć zarobienia, ale reszta po prostu pchała się w paszcze niebezpieczeństwa nie będąc ze sobą szczerym. Pewnie większość z nich twierdziła, że chcą to zrobić dla dobra dziecka, wioski czy dla jakichś innych wzniosłych powodów, kiedy każdy z nich miał z tyłu głowy korzyści jakie może im to przynieść. Wdzięczność ludzi, chwilowa sława, może nawet jakieś drobne przysługi ze strony społeczności? Wszystko było możliwe. Yuta wiedział, że za każdym wzniosłym powodem stała brutalna rzeczywistość, tylko nie każdy ją dostrzegał. Ale czy dla tego pijaczyny było to coś złego? Oczywiście, że nie! Uważał, że lepiej być ze sobą szczerym i żyć w zgodzie ze swoimi wewnętrznymi demonami, aniżeli starać udawać się anioła. Po prostu spalenie chałupy wydawało mu się najlogiczniejszym wyjściem z tej sytuacji. Całe grono ludzi byłoby bezpieczne, a dzieci po wiosce pewnie biegało wiele. Co znaczy jedno, skoro na podwórku jest jeszcze tuzin?
- No nie wiem. Może gdybyś się mył częściej niż od święta do święta, to byś tak nie śmierdziuszkał, wielki mężczyzno. Myślałem, że w karczmie gotowali cebulową, ale to najwyraźniej miejscowa kultura. Alkoholu nie pijam dla rozrywki. Alkohol jest mi potrzebny do normalnego życia. - zabrzmiał jak rasowy alkoholik, którym może był, ale przecież nie robił tego tylko dlatego, że chciał. Jeśli procenty były mu niezbędne do normalnego funkcjonowania, to je w siebie wlewał. Zresztą nie należy przesadzać z tym upijaniem się. Yuteczek był wytrawnym graczem i o ile reszta mogłaby już się lekko chwiać, o tyle on po prostu miał dobry humor. Nie bez powodu często urządzał zawody picia w różnych karczmach. Jest w tym po prostu dobry!
- Bogowie? Hahahaha. Są tak prawdziwi jak te wasze demony! No chyba, że to właśnie przez męskie schadzki Wasi bogowie nawiedzili ten paskudny dom. - rzucił roześmiany, całkowicie odrzucając od siebie tę gadkę o bogach. Gdyby faktycznie istnieli i w jakikolwiek sposób interesowali się tym ziemskim padołem, to Yuta nie wierzył, że nie urządziliby go inaczej. Świat wydawał się zbyt chaotyczny, żeby ktokolwiek nim zarządzał. No i nie było możliwości, żeby nadzorca przeoczył coś tak ważnego jak DUCHY. I to duchy, które nawiedzały Kutaro przez większość jego mizernego życia. Nie chciało mu się w to zwyczajnie wierzyć.
- Nie ma za co. Przykro mi to mówić, ale nie jesteś jedyny. Mężczyźni z reguły o siebie nie dbają myśląc, że to kobiece. Później na świało dzienne wychodzą takie kwiatki jak Twoi koledzy. - odpowiedział, bezradnie wzruszając swoimi ramionami. Nie to, żeby Yuteczek się jakoś szczególnie za mężczyznami rozglądał, ale oczy przecież miał. Widział te wszystkie wały tłuszczu i mięśni, które myślały, że liczy się tylko to jak głośno bekają po opróżnieniu kufla piwa. Zero gracji, zero elegancji, zero higieny. Miało to swój urok, ale zapewne tylko na kilka pierwszych minut. Później zwyczajnie przeszkadzało.
Każda miła rozmowa musiała się jednak zakończyć i w tym przypadku stało się tak po przekroczeniu progu domostwa. Wchodzenie do środka bez dodatkowego wsparcia nie było ani głupie, ani odważne. Yuta zwyczajnie nie wierzył, że w środku są jakieś nadprzyrodzone siły. W końcu z tymi miał do czynienia wiele lat i wiedział, że nawet jeśli wyglądają strasznie i są niezwykle głośne, to nadal nie mogą ingerować w materialny świat. Ich egzystencja miała wpływ tylko na mentalność jednostki, a nie na świat ją otaczający. W każdym razie po chili przyszło mu się zorientować, że w domu faktycznie ktoś zamieszkuje i najwyraźniej nie chce, żeby mu przeszkadzać. Nacięcie na nodze wyraźnie dało o sobie znać poprzez syknięcie wydobywające się z ust Yuty. Mężczyzna nie lubił kiedy z jego alkoholowego błogiego stanu wyciągał go ból, ale o dziwo działo się to dość często. Jakby tego było mało, coś za nim spadło i zablokowało mu wyjście. Kutaro mimowolnie odwrócił się za siebie chcąc wypatrzeć co to takiego i westchnął pod nosem.
- Dobra, zróbmy tak. Ja nie spalę Ci domu i tego nielegalnego przedsięwzięcia, które z pewnością tutaj prowadzisz, a Ty oddasz mi dzieciaka. To umowa jednorazowa. Jeśli później jakieś inne bachory znów się tu pojawią, to możesz z nimi robić co chcesz. - Yuta zaczął to mówić donośnym głosem, uważnie rozglądając się dookoła i na razie nie stawiając żadnych pochopnych kroków. Chciał zorientować się w otoczeniu i sprawdzić gdzie się znajduje. Ciemność z pewnością mu nie pomagała, ale nikt mu nie mówił, że musiał się z tym uporać w ciągu jakiegoś limitu czasowego i właśnie z tego chciał skorzystać. Wyciągnął zza pazuchy jeden kunai, który spoczął w jego lewej ręce, a następnie po prostu stał. Chciał zobaczyć czy cokolwiek innego się wydarzy. Nasłuchiwał wszystkiego dookoła, rozglądał się nawet przy każdym najmniejszym szeleście, a przede wszystkim spojrzał pod nogi. Całkiem możliwe, że to nie żaden nóż. Może w domu po prostu pełno było ostrych rupieci? A może ktoś rozstawił na wejściu żyłkę, żeby ranić nieproszonych intruzów? W każdym razie na ten moment znajdował się w dość komfortowej pozycji. Korytarz zapewniał mu względne bezpieczeństwo. Musiał martwić się o ewentualne ataki spod ziemi, znad głowy lub z przodu. Oczywiście nadal pozostawała możliwość, że ktoś przebije się przez boczne ściany, ale było to o wiele mniej prawdopodobne. Teraz głównym celem było przyzwyczajenie się do ciemności. Blokada za jego plecami mogła zostać w łatwy sposób zniszczona, ale na razie chciał uniknąć niszczenia domu. Nie wypłacą mu pieniędzy, jeśli pogrzebie dzieciaka w chałupie.
0 x
Awatar użytkownika
Ōkami
Postać porzucona
Posty: 429
Rejestracja: 23 sie 2020, o 19:18
GG/Discord: Mef#2020

Re: Dom demonów

Post autor: Ōkami »

Misja D
Polowanie na Demony
13/15
Jedynym plusem otrzymania rany, płytkiej i zapewne na dłuższą metę nieistotnej, niegroźnej, chyba, że zignorowana i zapaskudzona, było to, że ciut wytrąciła ona Yutę z upojenia alkoholowego i może wywoła u niego impuls, pchający go do większej ostrożności lub zaradności. Zostaje mieć szczerą nadzieję, że, jak to się czasem mawia, Yuta nauczy się na błędach. Był błąd, wystarczyło wyciągnąć z niego jakąś naukę. Definitywnie nauczki jednak nie dało obejrzenie się za Siebie. Jest zupełnie ciemno, wzrok się raczej nie przyzwyczai do ciemności, bo nie ma żadnego źródła światła które by wystarczyło - nawet księżycowego. Yuta nie jest też chyba kotem czy innym nietoperzem i nie przebudzi w Sobie takich umiejętności, w głąb domu, tam gdzie dziura w dachu, pewnie byłoby światło. Na tym korytarzu? Bez szans.

Podsumowując, wypatrywanie za sobą przeszkody nic nie dało oprócz świadomości, że jest to przeszkoda odcinająca drogę ucieczki. Nie wiadomo nic co do jej trwałości, bo wypatrywanie w ciemności przynosi mierne rezultaty. Tak samo jak mierne rezultaty przyniosło nawoływanie do nieobecnego gagatka, demona czy innego ducha. Na donośny głos, jedyną reakcją były ciche, zawodzące jęki z domu i jakiś, przez ściany zniekształcony, głos. Oprócz tego zbolałego jęku - zupełne zero. Żadnego ruchu, szelestu, oprócz "No to po nim" dochodzące sprzed wejścia, z ust niedawnego towarzysza drogi Yuty. Kompletna cisza, spokój i stagnacja.

Zero ruchu.
Całkowita nuda.
Ciemność, ciemność i nuda.

  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Yūta
Postać porzucona
Posty: 30
Rejestracja: 10 maja 2020, o 17:09
Wiek postaci: 36
Multikonta: Nie mam

Re: Dom demonów

Post autor: Yūta »

Patrzcie to Państwo jakie to cuda techniki są u tych shinobi! Dom tak szczelny, że nic nie widać. Pomimo tego, że od dawna opuszczony, nadjedzony przez ząb czasu, rudera zwykła, to jednak magicznie szczelny, trwały i przede wszystkim ciemny. A ciemno było tak, że Yuta nie wiedział czy oczy ma zamknięte czy otwarte. Ba! Pewnie tak czuli się ślepi. Czubek własnego nosa okazał się dla dzielnego pijaczyny widokiem, którego przyjdzie mu nie doświadczyć przez kilka najbliższych minut. Może faktycznie były tu demony, skoro nagle za jego plecami spadło coś, czego dostrzec nie może, czego nie słyszał za dobrze, a przede wszystkim, co było chyba jakąś twardą bryłą, skoro żaden odłamek nie poleciał nawet w jego stronę. Może ten wspaniały nawiedzony dom miał jakieś pułapki na wejściu i nikt o tym nie wiedział? A może to zachęta do tego, żeby tę ruderę spalić i zwyczajnie wyjść? W każdym razie to domostwo było jakoś dziwnie, specjalnie i celowo ciemne, a na dodatek wskazywało gościom drogę do jęków. No cuda i czary! Aż Yuta gwizdnął pod nosem. Nigdy nie spotkał się z tak doskonale zbudowanym cudem architektury. Gdyby tylko znał się na tej dziedzinie sztuki to z pewnością zachwycałby się jeszcze bardziej.
Teraz jednak musiał ruszać do przodu. Pchała go do tego jakaś niewidzialna siła, która odcinała mu każdą drogę ucieczki i zabijała w nim jakąkolwiek inwencję twórczą. Do celu była tylko jedna droga, z góry upatrzona przez siłę wyższą, którą Yuta musiał niestety podążać. Lekko zrezygnowany ruszył do przodu szurając po ziemi nogami. Skoro nagle oślepł, coś go tam podcinało, to jeszcze tylko tego brakowało, żeby się wywrócił! Szurając swoimi pijackimi nóżkami po ziemi będzie w stanie wcześniej poczuć przeszkody, a następnie je ominąć. Zresztą, to był taki plan na ślepo, bo nic innego się zrobić tutaj nie dało. Magiczne ciemności sprawiały, że Yuta jest bezradny.
0 x
Awatar użytkownika
Ōkami
Postać porzucona
Posty: 429
Rejestracja: 23 sie 2020, o 19:18
GG/Discord: Mef#2020

Re: Dom demonów

Post autor: Ōkami »

Misja D
Polowanie na Demony
15/15
Czy fakt, by do domu sześć kilometrów od najbliższej osady, znajdującego się na uboczu, w środku nocy bez żadnego źródła światła w okolicy nie docierało właśnie światło wymagał cudów techniki? Kwestia wątpliwa. Czy trwały? Też ciężko powiedzieć, zwłaszcza że nikt, a zwłaszcza Yuta, nie sprawdzał wszak jego trwałości. Czy spadająca fałszywa ściana, cienka, lecz nieprzeźroczysta, która opadła za jego plecami zasługuje na miano twardej bryły? No nie, wystarczyło ją dotknąć, czego Yuta się bał uczynić, uznając, że gdyby chciał to by ją sforsował - co było stwierdzeniem całkowicie, stuprocentowo trafnym! Nie zmieniało to faktu, że mężczyzna popełnił wiele błędów, dając się namówić do pomocy z udowodnieniem, że demon nie istnieje. Na tyle dużo, że dalsze brnięcie, po sporym upływie czasu wgłąb domu, byłoby samobójstwem.

Z tej dwójki na szczęście chłop wykazał się większą inteligencją sytuacyjną. Najpierw Yuta mógł zauważyć blade przebłyski światła zza swoich pleców i spod nóg, a potem uderzył go kawałek fałszywej ścianki, którą chłop mu towarzyszący wybił przy użyciu pięści. W jego drugiej dłoni znajdowała się podpalona szczapka drewna, dająca niepewne ale jednak wystarczające światło. Mężczyzna zdecydowanym ruchem złapał Yutę za fraki i wyciągnął go z korytarza.
- Odpuść Sobie, to nie ma sensu, tylko się tam zabijesz. Zorganizujemy jutro w dzień z dobrym oświetleniem większą wyprawę i sami wyciągniemy dzieciaka. Nie można na was, ninja, liczyć, hatfu! - Splunął na ziemię, jeśli nie zostanie zatrzymany przez Yutę, to zwyczajnie opuści dom szykując się do powrotu do osady.


Misja zakończona całkowitą porażką, dziękuję. Dołączę cię w hide w prośbach o sprawdzenie, żebyś nie mógł mi zarzucić, że zrobiłam coś za twoimi plecami. :)
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Yūta
Postać porzucona
Posty: 30
Rejestracja: 10 maja 2020, o 17:09
Wiek postaci: 36
Multikonta: Nie mam

Re: Dom demonów

Post autor: Yūta »

Inteligencja srencja! Yuta doskonale wiedział co robić, bo swoje w życiu już przeżył, ale jeśli chłop faktycznie chciał, żeby mężczyzna zrezygnował z tego zlecenia, to nie było problemu. Nasz kochany pijaczyna nie stawiał się zbytnio i nie zamierzał kłócić się z jakimś podrzędnym chłopem. W końcu co taki prosty facet może wiedzieć o demonach? Na pewno mniej niż ninja, który na co dzień żył z duchami!
- Ja się nigdzie nie ruszam. Posiedzę tutaj i pomyślę co jeszcze można zrobić. - odpowiedział chłopowi i usiadł po turecku przed niesamowicie wytrzymałą, a jednak niezwykle kruchą (paradoks) ścianką. Yuta normalnie by się tym nie przejmował, bo przecież co go tam obchodzi los jakiegoś dzieciaka. Mało to dzieciaków w wiosce? Jak jednego pożre demon, to przecież zawsze mogą sobie zrobić drugiego. To żaden problem dla zdrowych ludzi. Problemem było za to to, że pewnie nie zapłacą mu teraz za przebytą drogę. Nie dość, że wyciągnęli go ze znakomitej, ciepłej i przytulnej karczmy, to na dodatek jeszcze okazało się, że przyszedł tutaj na darmo. Ale nic z tego! Yuta nie po to miał do czynienia całe życie ze zjawiskami paranormalnymi, żeby zawrócic.
- Wreszcie się zjawiłeś... - powiedział nagle mężczyzna, kierując wzrok w stronę korytarza. Zauważył tam postać, którą dobrze znał. Niby tym razem miała inną twarz i sylwetkę, ale wszędzie pozna duchy, które zawsze go nawiedzały. Dawniej ich się obawiał, ukrywał się przed nimi, nie chciał mieć z nimi do czynienia, ale teraz? Teraz sobie z nimi jakoś radził, a jeśli okazało się, że ten znalazł jakiś sposób na to, żeby nawiedzać zniszczony dom, to może da się go zwalczyć innym sposobem niż resztę? Warto było spróbować. Yuta wstał, złożył pieczęć, nabrał powietrza do płuc i już po chwili cały budynek zajął się ogniem. Dziecko w środku było małą ceną za to, że uda się przepędzić demona. Zresztą... Czy na pewno było tam dziecko? Tego nikt nie wiedział, a Yuta nie zamierzał sprawdzać. Mężczyzna, widząc płonący dom, po prostu odwrócił się na pięcie i poszedł w swoją stronę. Jeśli to faktycznie był demon, to ogień nie powinien mu nic zrobić, ale wtedy na pewno znajdzie pijaczynę w celu wyegzekwowania zemsty. Jeśli jednak nigdy go nie zobaczy, to oznaczało, że trochę katonu załatwiło sprawę.

z/t
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Yusetsu”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość