Największa prowincja Wietrznych Równin zamieszkana przez Ród Inuzuka. Pomimo swoich rozmiarów, prowincja jest zręcznie zarządzana przez Ród, a to dzięki niezwykle efektywnemu przemieszczaniu się członków rodu na swoich psach. Yusetsu od północy sąsiaduje z morzem, od północnego zachodu z prowincjami Karmazynowych Szczytów, od południowego zachodu z prowincjami Samotnych Wydm a z kolei od zachodu z Shigashi no Kibu. Takie umiejscowienie pozwala na rozwój w prowincji zarówno handlu morskiego jak i lądowego. Niektóre osady zamieszkują członkowie podzielonego wewnętrznie Szczepu Terumi.
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski - Blond włosy długością do ramion - Zielone oczy - w stylu Yamanaka - Wzrost 161 - Łuskowaty kombinezon - Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska Duży miecz na plecach Plecak Kabura z prawej strony na udzie.
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły brunet o jasnych, żółtych tęczówkach. Cechą charakterystyczną jest głęboka blizna przecinająca twarz. Mężczyzna nosi lekki, przewiewy strój w którego skład wchodzą spodnie, tunika, okrycie głowy i szyi - wszystko w odcieniach bieli.
Widoczny ekwipunek: Płaszcz, tunika, okrycie głowy i szyji, rękawiczki, blaszane plakietki na nadgarstkach oraz pochwa z kataną przypasana u boku.
Zarówno Tetsuo jak i Kenshi, wyrazili swoje zdanie co do obecności dziecka i Nikusui w tunelu. O ile Tetsuo był za tym, aby wszyscy trzymali się razem to czarnowłosy był całkiem innego zdania. Decyzję jednak podejmowała białowłosa i tego czego mógł Kenshi się nauczyć na jej podstawie, to by niczego nie zakładać. Kobieta wysłuchała obu mężczyzn, ale podjęła własną decyzję. Dziecku nakazała się ukryć, a sama postanowiła do nas dołączyć. Przedstawiciel szczepu Maji miał tylko nadzieję, że tym razem, dziecko posłucha nakazu kobiety. - Skoro postanowione… ruszajmy – skinął na pozostałych, wchodząc pierwszy w głąb obrzydliwego tunelu, który będąc pokryty grzybem, zdawał się żyć własnym życiem. Wnętrze było nie tylko obrzydliwe, ale również niepokojące. Im głębiej się zapuszczali, tym słyszeli głośniejsze dźwięki nachodzące na myśl ludzkie zawodzenie. Dość szybko okazało się, że było to jak najsłuszniej, prawidłowe przypuszczenie. Czarnowłosy wyraził swoje obawy wynikające ze złego przeczucia – co było dość nieprofesjonalne, choć w obecnych warunkach, zdawać by się mogło – naturalne. - … mam nadzieję… że to nie nasz alchemik, bo to chyba jęki męskie.. nie? – zagaiłem do tyłu, zaciskając mocniej dłoń na trzymanej w ręku katanie. Doszli w pewnym momencie do rozgałęzienia – jeden z tuneli wyraźnie był porośnięty znacznie większą ilością niezdrowo wyglądających grzybów. Ścieżka wydawała się wielce niezachęcająca do brnięcia dalej, dlatego cała trójką ochoczo przyjrzała się drugiemu rozgałęzieniu. A ta droga wyglądała lepiej – mniej zarośnięta grzybem. Nim jednak mężczyzna zdążył na głos wyrazić propozycje wybrania owej ścieżki- ich uszu doszedł co raz wyraźniejszy jęk, dochodzący właśnie z tego korytarza. Co wyraz wyraźniejsze jęki z korytarza, spowodowały, że Kenshi wstrzymał się z wkroczeniem na tamtą ścieżkę. Oczekiwał, wyciągnowszy przed siebie katanę. Zarówno Tetsuo jak i Nikusui, trzymali się z tyłu. Tetsuo służący radą, mógł się czuć najbezpieczniej będąc chroniony zarówno z przodu jak i z tyłu. To jednak on, wyraźnie najbardziej odczuł na skórze to co zobaczyli wszyscy chwilę później. Owe, zawodzące coś, co wyszło z korytarza, zdecydowanie nie było już człowiekiem. Było humanoidalnym czymś, zgiętym wpół któremu z pleców wyrastała ogromna narośl. Ta narośl przypominała grzyb, którego „kapelusz” po chwili się skurczył. Ów coś, właśnie nas zauważyło. Kenshi poczuł za sobą delikatny ruch – to Tetsuo przesunął się nieco do tyłu, wyraźnie zmieszany (a może i obrzydzony). Czarnowłosy nie opuścił wyciągniętego ostrza, ale jeszcze nie zaatakował. Spoglądał na owe coś, jak się zachowa. – Próbujemy z tym… nawiązać kontakt? – zagaił do tyłu, nie spuszczając wzroku z tego potworka.
Dzieciak odesłany, więc trzeba było działać. Nie zamierzała się zbyt długo za nią oglądać i sprawdzać czy rzeczywiście ruszyła do siebie. To było kolejne polecenie od Nikusui, jedno Kiyomi zignorowała i widziała doskonale, że białowłosa nie była zadowolona. Oczywiście Ryukata zdawała sobie sprawę z tego, że dziewczyna niewiele rozumiała z tego wszystko. Albo w sumie nic nie rozumiała, więc tym bardziej powinna się jej usłuchać. Zwłaszcza, że przybyła tutaj z Raigeki by jej pomóc. Równie dobrze mogła olać małą złodziejkę. Kiedy tylko znaleźli się nieco głębiej tej zagrzybiałej dziury, dziwne dźwięki zdawały się być pojękiwaniem mężczyzny. To by znaczyło, że jednak nie ma tam matki Kiyomi. Albo jest zakneblowana lub nieżywa. Trzy najbardziej prawdopodobne opcje. Na dobrą sprawę, chociaż może to nieco bezduszne, Nikusui nie myślała teraz o tym, by za wszelką cenę ratować matkę dziewczynki. Tu się działa gruba sprawa, więc przede wszystkim tym się trzeba było zająć. Kto wie, może przy okazji natrafią na kobietę i uda jej się doprowadzić ją do córki. Albo przynajmniej skołować pomoc, by ją wyleczyć. - Na to by się zdawało. - mruknęła nieśpiesznie, wciąż dokładnie się rozglądając i uważając, żeby niczego nie dotknąć, ani niczego ważnego nie przegapić. Chociażby czegoś, co mogłoby im zagrozić. - Mogłoby to znacznie pomóc, gdyby tylko był skory do gadania. Bo inaczej nasza wycieczka w jedną stronę będzie na nic. - dodała, krzywiąc się, co nie było oczywiście widoczne dla mężczyzn. No chyba, że akurat któryś z nich się odwrócił w jej stronę. Ton jej głosu jednak trochę już mówił. Głos miała stonowany, ale zdecydowanie dało się w nim wyczuć niezadowolenie obecną sytuacją. Nie, żeby myślała o tym, że te gryzby nagle ich zaatakują, zejdą ze ściany czy coś podobnego. Jednak rzeczywiście było w nich coś niepokojącego. Białowłosa czuła się obserwowana, ale może była to swego rodzaju paranoja spowodowana nową, niecodzienną sytuacją. Sytuacji nie poprawiał fakt, że dotarli na rozwidlenie dróg. Jedna z nich była o wiele bardziej porośnięta i zapewne ciężko byłoby się przez nią przedrzeć. Druga jednak przypominała tą, którą kroczyli do tej pory. To mogło być mylące. Nim jednak zdecydowali, zaczęło się coś dziać. Pojękiwanie dochodziło z tunelu mniej porośniętego, a do tego doszły kroki. Ciało białowłosej mimowolnie bardziej się spięło. I w końcu się pojawił. Obrzydliwy, człekogrzyb. Ciężko było określić, co to tak naprawdę było, bo aż przez gardło nie przechodziło stwierdzenie, ożywionego, humanoidalnego grzyba. Brzmiało jak kiepska opowieść, mająca wystraszyć dzieciaki. Dziwna postać nie wywołała jednak paraliżującego uczucia strachu u kobiety. Bardziej niepewności, niewiedzy, cóż też powinni zrobić. Użycie jutsu w tym miejscu wiązałoby się ze zbyt dużym ryzykiem. Nie chciałaby przypadkiem trafić w ściany i naruszyć któregoś z tych grzybów. Co prawda jej ranton mógłby bezpośrednio trafić w to coś, nie naruszając przy tym tego, co było dookoła nich, ale z tym mogli się jeszcze wstrzymać. Była jednak w gotowości zadziałać, gdyby była taka potrzeba. - Zależy czy to coś w ogóle mówi. - odpowiedziała Kenshiemu, widząc, jak Testu się cofa. Najwidoczniej na nim ten widok zrobił największe wrażenie, niekoniecznie pozytywne.
Ukryty tekst
0 x
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski - Blond włosy długością do ramion - Zielone oczy - w stylu Yamanaka - Wzrost 161 - Łuskowaty kombinezon - Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska Duży miecz na plecach Plecak Kabura z prawej strony na udzie.
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły brunet o jasnych, żółtych tęczówkach. Cechą charakterystyczną jest głęboka blizna przecinająca twarz. Mężczyzna nosi lekki, przewiewy strój w którego skład wchodzą spodnie, tunika, okrycie głowy i szyi - wszystko w odcieniach bieli.
Widoczny ekwipunek: Płaszcz, tunika, okrycie głowy i szyji, rękawiczki, blaszane plakietki na nadgarstkach oraz pochwa z kataną przypasana u boku.
To coś, czego byli właśnie świadkami, jednak nie mówiło. Tylko jęczało. Jakakolwiek próba nawiązania kontaktu z człekogrzybem wydawała się tym samym nie mieć sensu. Pytanie jakie pozostawało, to co z tym czymś zrobić. Zignorować czy też zaatakować. Wątpliwości jakie zapewne każdemu z obecnych się nasuwały, błyskawicznie zostały rozwiany. To humanoidalne, zniekształcone coś, nagle wyciągnęło przed siebie dłonie, a następnie wydało przeraźliwy krzyk. W następnej chwili, ruszył prosto na nas. Zaraz po rozpoczęciu ataku przez człekogrzyba, głos zabrał ich towarzysz, przypominając o tym co mówił wcześniej. A wśród tych wskazówek było powiedziane, aby nie dotykać ścian i uważać, aby nie naruszyć zarodników. Korytarz był całkowicie tym pokryty, stąd wykorzystanie elementarnych technik w mniemaniu czarnowłosego, było niemożliwe do zastosowania. - ...Należy to czysto obezwładnić - powiedział na głos to co mu się nasuwało na myśl. Stwór nie rozglądał się na boki, tylko w szarży ruszył wprost na nas. Nie było to dziwne, biorąc pod uwagę to, że znajdowali się w korytarzu, który siłą rzeczy ograniczać obszar poruszania się. Czarnowłosy wysunął się dwa, trzy kroki przed szereg, dzierżąc w dłoniach rękojeść katany, której czubek wymierzony był w skracającego dystans stwora. I gdy znalazł się on w odległości zaledwie kilku metrów, czterech, pięciu, wtedy to przedstawiciel żelaznego klanu, natychmiast przystępuje do ofensywy - doskakuje do przeciwnika, skracając pozostały dystans, ostrze mając uniesione do góry, wykonuje potężny wertykalny zamach. Dokładnie w tym samym momencie, w którym człekogrzyb wyciągnął w stronę czarnowłosego, swoją chropowatą, pokrytą grzybem łapę. Maji nie zamierzał się temu przyglądać - wykorzystując fakt, że katana była jego przedłużeniem, natychmiast po wykonaniu cięcia, odskakuje do tyłu, wracając do swoich towarzyszy. Przy całej tej sytuacji, baczną uwagę pomimo utrudnionego skupienia, zwraca by swoimi ruchami oraz cięciem, nie naruszyć struktury grzyba, który pokrywa cały tunel.
No, to chyba pogaduszki jednak odpadały z gry. Nie, żeby jakoś bardzo żałowała, ale rzeczywiście mogliby się czegoś dowiedzieć. Może. Jednak to coś nie zamierzało, albo nie potrafiło mówić. Jego ryk był odrażający, chociaż nie robił na białowłosej jakiegoś wielkiego wrażenia. Nie przerażał jej. Budził raczej swego rodzaju obrzydzenie i lekkie zdziwienie. Białowłosa nie wiedziała też, jak doszło do tego, że to coś w ogóle powstało. Czy był to w jakiś dziwny sposób zmutowany człowiek, czy też może dziwne zmutowany grzyb. Albo zupełnie coś nowego, coś, co powstało z połączenia obu. Tak czy siak, zastanawianie się nad tym nic jej by teraz nie dało. Stwór do rozmowy nie był chętny, ale za to wręcz palił się do walki. Rozłożył ręce i znowu zawył, jakby robił jakiś okrzyk bojowy. Tuż po tym ruszył na nich i rzecz jasna, najbardziej wysunięty był tu Kenshi, który miał najlepsze możliwości co do tego, by zareagować. Przez chwilę przeszło jej też przez myśl, żeby użyć swojego bicza i na przykład skrępować nogi stwora. Przypuszczalnie padłby na ziemię i można byłoby go unieruchomić, bez większych szkód. W końcu sam Tetsuo przypomniał im o swoich wcześniejszych słowach. Co jak co, ale umrzeć tu nie chciała. Nie przez jakiegoś grzyba. Złapała za rękojeść bicza, chcąc go rozwinąć i momentalnie zmarszczyła brwi. Obraz zaczął jej się rozmazywać, stwór nie był tak wyraźny, jak jeszcze przed chwilą, a nie zdawał się być zbyt szybki. Spokojnie za nim nadążała. Pierwsze, co przyszło jej na myśl, to powrót objawów. Głowa też zaczęła ją nieco pobolewać, więc naturalnym było, że własnie o tym pomyślała. - Chyba objawy wracają, niewyraźnie widzę. - powiedziała, nie wiedząc czy usłyszy ją Kenshi, ale powinien usłyszeć ją Tetsuo Mógłby wtedy potwierdzić jej wersję bądź też powiedzieć, że i u niego objawy zaczynają powracać. W tym wypadku użycie bicza było ryzykowne, mogła nie trafić, bądź też zahaczyć o którąś ze ścian. Dlatego odpuściła, myśląc nad dalszym planem. Może by to oślepić? Sięgnęła do swojej torby po kunai, przy którym była notka świetlna, gotowa użyć tego w każdej chwili. Mimo tego, że niezbyt wyraźnie widziała, wciąż jednak sylwetki się rysowały. Stanęła blisko Testuo, by go bronić, unosząc prawą dłoń z kunaiem na wysokości klatki piersiowej, przy lewej piersi, ostrym końcem na zewnątrz. Nie mogła teraz wejść w drogę Kenshiemu, aczkolwiek była gotowa wyrzucić kunai w stwora, bądź wbić go bezpośrednio w niego, jeśli byłoby zbyt duże ryzyko, że może trafić w ścianę.
Ukryty tekst
0 x
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski - Blond włosy długością do ramion - Zielone oczy - w stylu Yamanaka - Wzrost 161 - Łuskowaty kombinezon - Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska Duży miecz na plecach Plecak Kabura z prawej strony na udzie.
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły brunet o jasnych, żółtych tęczówkach. Cechą charakterystyczną jest głęboka blizna przecinająca twarz. Mężczyzna nosi lekki, przewiewy strój w którego skład wchodzą spodnie, tunika, okrycie głowy i szyi - wszystko w odcieniach bieli.
Widoczny ekwipunek: Płaszcz, tunika, okrycie głowy i szyji, rękawiczki, blaszane plakietki na nadgarstkach oraz pochwa z kataną przypasana u boku.
Jak można było podejrzewać, to stworzenie nie zamierzało bezczynnie stać. Po chwili która upłynęła od nawiązania kontaktu, humanoidalna istota przeraźliwie zawyła, a następnie ruszyła na nas frontalnym atakiem Czarnowłosy rozpatrywał taką sytuację, dlatego był gotowy odeprzeć atak. Gdy ów istota była wystarczająco blisko, przedstawiciel żelaznego szczepu wykonał szybki manewr połączony z cięciem, w wyniku czego stworzenie przewrażliwie zawyło, niewątpliwie czując rozcinane i wykrwawiające się ciało. Nie była to jednak zwykła jucha, tylko czerwono-zielonkawe coś. - Nie.... wdychajcie... - wykasłał w ich kierunku, widząc na dłoni krew, którą wypluł chwile po wykonaniu cięcia... które w normalnych okolicznościach byłoby dla przeciwnika śmiertelne. Jego uwaga.. choć na miejscu, była rzucona zdecydowanie zbyt późno. Jego uszu dobiegło podobne kasłanie u kobiety i drugiego członka byłego zakonu Shiro Ryu. Chwilę po tym poczuł wyraźny zawrót głowy... Domyślał się, że podobnego stanu mogli być i jego współtowarzysze, a wraz z tym przyszła myśl, że możę po zadaniu ciosu, z ciała przeciwnika wydostało się coś, co mimo zażycia mikstur, mogło im znacznie zaszkodzić. Na tą myśl, widząc że przeciwnik wciąż stoi choć nie atakuje, rzucił w kierunku pozostałych proste polecenie. - Dalej.. do przodu. Nie możemy tu zostać - krzyknął, zamierzając skierować się w stronę, z której przybył ten grzyboczłek. Była to ścieżka zdecydowanie lepiej wyglądająca od innych korytarzy, poza tym było spore prawdopodobieństwo, że drogą którą przylazł, doprowadzi ich do źródła tego nieszczęścia, które dotknęło i objęło tą osadę. Kierując się w stronę z której przylazło humanoidalne coś, nie omieszkał przy mijaniu go, wykonać potężnego kopnięcia, które posłało obezwładnionego wcześniej przeciwnika w kierunku, z którego chwile wcześniej oni sami przebrnęli. Chciał po prostu to coś od nich oddalić, zwalić z nóg i umożliwić pozostałej dwójce, bez ryzyka, ominięcie tego czegoś i bezpieczne ruszenie w dalszą drogę. - Szybko, dawajcie!
Skoro to coś przypominało część tego całego otoczenia, to nic dziwnego, że nie miało takich skutków ubocznych jak oni. Inaczej już dawno by zdechło, czymkolwiek było. Nawet, jeśli pozornie nie stwarzało dla nich większego zagrożenia, to i tak niebezpiecznie było tu dłużej zostawać. Na dobrą sprawę nie wiadomo było, co to coś potrafi. Ani co za chwilę stanie się z dziwnymi ścianami, które sprawiały wrażenie, jakby oddychały. To nieciekawe otoczenia niczemu dobremu nie sprzyjało. A na pewno nie Nikusui, która od pewnego momentu znowu czuła się gorzej. Zdecydowanie niekomfortowo było być tu ze świadomością, że nie można dać z siebie wszystkiego. I nastąpił atak. Pierwszy na linii był Kenshi, ale białowłosa była gotowa zareagować, gdyby istniała taka potrzeba. Jednak ostrze, którym władał mężczyzna było bardzo skuteczne. Cięcia dopadły stwora, zadając mu bolesne rany. Tyle, że ulatywało z niego coś dziwnego. Nie tylko krew, ale ciężko było to Nikusui określić. Nie było czasu się nad tym skupiać. Człekogrzyb odsunął się, wyjąc z bólu. Kapelusz grzyba na jego plecach gwałtownie otwierał się i zamykał. Był z nim kompatybilny, to było jasne. Oczy białowłosej otworzyły się szerzej, kiedy wzrok zaczął powracać do normy. Nadal jej samopoczucie było kiepsko, ale lepiej było widzieć więcej i wyraźniej niż błądzić za zarysami towarzyszy. Niebezpiecznie było zatracać widzenie w takich warunkach. Zwłaszcza, że doszedł do tego kaszel. Nie mogą tu zostać. To oczywiście. Mieli coraz mniej czasu, a marnowanie go tutaj przybliżało ich do śmierci. Zapewne. A Nikusui jakoś nie chciała tutaj umierać. Pchnęła lekko ręką Tetsuo do przodu, gdyby się zawiesił, chociaż sam mówił, że muszą iść dalej. Oczywiście dalej zostawała na tyłach, ale w międzyczasie wyciągnęła swój bicz. Znajdując się już blisko niego, tak na odległość nie dalej jak pięć metrów, zarzuciła swoim biczem, uważając, żeby nie uszkodzić ścian i swoich towarzyszy. Jeśli to niemożliwe, zamierzała to wykonać po tym, jak go wyminie. Chciała by bicz zawinął się wokół szyi tego czegoś, a przynajmniej w miejscu, gdzie szyja powinna być. Zacisnąć mocno, wstrzymać powietrze i udusić. Tak po prostu. Wydawało jej się, że będzie to najbezpieczniejsze wyjście z tej sytuacji. Albo chociaż przydusić, żeby stracił przytomność. I wtedy ruszyć razem z resztą. Oczywiście sprawa by się komplikowała, jeżeli zaczynałaby czuć się na tyle słabo, że nie miałaby siły by to coś zadusić i ruszyć dalej. Musiałaby odpuścić i po prostu podążyć za Kenshim i Tetsuo.
Ukryty tekst
0 x
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski - Blond włosy długością do ramion - Zielone oczy - w stylu Yamanaka - Wzrost 161 - Łuskowaty kombinezon - Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska Duży miecz na plecach Plecak Kabura z prawej strony na udzie.
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły brunet o jasnych, żółtych tęczówkach. Cechą charakterystyczną jest głęboka blizna przecinająca twarz. Mężczyzna nosi lekki, przewiewy strój w którego skład wchodzą spodnie, tunika, okrycie głowy i szyi - wszystko w odcieniach bieli.
Widoczny ekwipunek: Płaszcz, tunika, okrycie głowy i szyji, rękawiczki, blaszane plakietki na nadgarstkach oraz pochwa z kataną przypasana u boku.
Stwór będący najpewniej kiedyś istotą ludzką, ranne nie zwracało przez chwilę na nich uwagi. To wystarczyło, aby do niego podejść. Kenshi postanowił zbliżyć się, a gdy już to uczynił, posłał potężne kopnięcie z zamiarem posłania stworzenia w głąb korytarza z którego nadeszli. Manewr się powiódł i „człekogrzyb” ogłuszony wylądował na ziemi. Tą chwile wykorzystała ich towarzyszka wyprawy – białowłosa wyciągnęła swój bicz – swoją drogą dość lekceważony przez czarnowłosego na początku ich spotkania – a następnie smagnęła nim w kierunku potwora, wokół szyi którego owinął się rzemień. Uniesione brwi Kenshiego mogły wyrażać zdziwienie szybkością i skutecznością działania, gdyby nie to jak się zachował stwór. Chwycił owinięty wokół szyi rzemień, oniemal wyrywając broń kobiecie. Siła i zadziorność z jaką to uczyniło było nadzwyczajne, stąd mężczyzna w pewnej chwili odetchnął, gdy kobieta postanowiła nie iść za ciosem i zrezygnowała z dalszej ofensywy. Zostawiająć stworzenie z tyłu, za sobą, ruszyli pośpiesznie korytarzem w kierunku z którego wcześniej przybył „nieznajomy”. Korytarz nie ciągnął się w nieskończoność, ale po drodze były liczne zakręty, które dodatkowo mogły utrudnić potworowi podążanie za nimi. Na jego uwieńczeniu widniały drewniane drzwi, które chyba były celem ich tajemniczej wędrówki. Z dozą ostrożności zbliżyli się do nich, sprawdzając czy nie czai się przy nich jakaś pułapka. Tetsuo, przyłożył nawet do nich dłoń, w skupieniu coś analizując… Wyglądało na to, że jednak jest wszystko w porządku – na sygnał wkroczyli wspólnie do środka. Pomieszczenie do którego trafili było miejscem, którego żadne chyba z nich nie miało okazji nigdy zobaczyć. Pomieszczenie, a raczej grota nie była tak jak korytarze, pokryta na ścianach jakimś dziwnym „oddychającym” grzybem – ten występował, ale w innej postaci. Było go niedużo, był kolorowy i świecił, a ich ilość była wytyczana ścieżkami, które się łączyły. To co się rzuciło w oczy, to nieregularność z jakimi świeciłi. Błyski były jakby… sobie wzajemnie przekazywane. Od jednego, do kolejnego. - Nie tylko Ty… - odparłem cicho, czujnie rozglądając się po jaskini. Rozgałęzione grzybki zbierały się w kupki. I do jednej z nich nagle zbliżył się Tetsuo. Zaczął gorączkowo je rozgarniać, aż odkrył… - Porastają… ludzi? Wysysają z nich życie– skonkludowałem, zbliżając się do niego, badawczo spoglądając na inne, które znajdowały się w grocie. To sugerowało, że było tu więcej takich ludzi nakrytych grzybami.
Wszystko byłoby fajne, jej plan był całkiem niezły, ale nie na ten moment. Nie dość, że to coś dysponowało najpewniej większą siłą niż ona, to sama była przecież jeszcze osłabiona. Liczyła na to, że cios jaki zadał mu Kenshi osłabi go na tyle, by mogła zadziałać. Tak się jednak nie stało i nie miała najmniejszej ani czasu na analizowanie tego czy ponawianie ataku. Nie udało się, trudno. Każda kolejna sekunda tutaj mogła być dla nich śmiertelna, o ile już nie zbliżali się coraz większymi krokami do śmierci. Całkiem możliwe. Spodziewać się już mogli wszystkiego. Mimo, iż człekogrzyb podążał ich śladem, niespecjalnie im zagrażał. Albo był powolny, albo nie miało to znaczenia dla niego, kiedy ich dopadnie. W końcu on zapewne wiedział, co spotka ich na końcu tej drogi. Dla nich, dla Nikusui, Kenshiego i Tetsuo to była jedna, wielka niewiadoma. Ta zaś, mogła im się nieco rozjaśnić za drewnianymi, mokrymi drzwiami. O dziwo, odgrodziły ich od dziwnego stworzenia. Aczkolwiek na jak długo? I czy teraz nie czeka ich coś gorszego? I oto był. Festiwal kolorów! Białowłosa nie wiedziała w tym momencie, co gorsze. Te, które jakby po prostu tylko oddychały, czy te, które świeciły się na czerwono, niebiesko i biało. Czy to wszystko nie było zbyt dziwne? A może takie były dalsze efekty nawdychania się tego świństwa, że miała jakieś urojenia? W dodatku, mimo iż wiele tych świecących grzybów nie było, wydawały się jakoś synchronizowane. Jakby to nie wszystko nie było jakimś przypadkiem, nieważne jak irracjonalnie to brzmiało. - Istne szaleństwo. - mruknęła pod nosem, patrząc jak Testuo odkrywa, co kryje się pod tym wszystkim. Człowiek. Jeszcze żyjący, ale wyglądający naprawdę kiepsko. Słowa mężczyzny zresztą potwierdziły przypuszczenia Nikusui. To coś jakby czerpało z ludzi życie. - Myślicie, że w momencie, kiedy się świecą, przekazują sobie energię? Jeśli tak, muszą coś zasilać... - powiedziała, zerkając w stronę ścieżki, która była już ciemna. To jej przypominało o tym, że mają naprawdę niewiele czasu. Nie zastanawiając się długo, przybliżyła się do uwięzionego mężczyzny, wyciągnęła ze swojej kabury kunai, żeby poprzecinać te korzenie, które otaczały mężczyznę. One nie powinny wydzielać jakiegoś trującego gazu, ale musiała uważać czy nie ulatuje z nich jakaś ciecz, która też mogłaby im zagrozić. Wtedy oczywiście przerwa swoje działania. Jeśli jednak nie, to zamierzała ciąć dalej, chcąc odizolować wybladziałego mężczyznę od tych korzeni i zrobić to samo, szukając następnych ludzi. Dość czytania notatek, dość dyskusji, które do tej pory na wiele im się nie zdały, musieli działać i patrzeć na to, co się dzieje.
Ukryty tekst
0 x
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski - Blond włosy długością do ramion - Zielone oczy - w stylu Yamanaka - Wzrost 161 - Łuskowaty kombinezon - Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska Duży miecz na plecach Plecak Kabura z prawej strony na udzie.
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły brunet o jasnych, żółtych tęczówkach. Cechą charakterystyczną jest głęboka blizna przecinająca twarz. Mężczyzna nosi lekki, przewiewy strój w którego skład wchodzą spodnie, tunika, okrycie głowy i szyi - wszystko w odcieniach bieli.
Widoczny ekwipunek: Płaszcz, tunika, okrycie głowy i szyji, rękawiczki, blaszane plakietki na nadgarstkach oraz pochwa z kataną przypasana u boku.
Grota w której się znaleźli, skrywała tajemnice. Nie zdołali dowiedzieć się wszystkiego, ale odkryli że skupiska grzybów porastały w rzeczywistości grupę ludzi. O ile Tetsuo zaczął odgarniać i oceniać to co zobaczył, a czarnowłosy przedstawiciel szczepu Maji, lustrować to z jeszcze bardziej bezpiecznej pozycji, to zachowanie białowłosej było tu zdecydowanie najmniej zachowawcze, bo skróciła całkowicie dystans, zaczynając odcinać porastające ludzi grzyby. Jej działania... dość szybko przyniosło pierwsze rezultaty. Nie zaczęli czuć się gorzej, nie została wydzielona żadna szkodliwa substancja. Zamiast tego... zaczęli budzić się ludzie. Przynajmniej Ci... którzy pozostali przy życiu. A była ich trójka. - Dobra decyzja... Nikusui - rzucił z uznaniem w kierunku kobiety, zastanawiając się nad tym co powiedziała potem. - Grzyby przekazujące moc... sygnał gdzieś dalej... hmm - spojrzał z roztargnieniem w kierunku ściany do której wcześniej był przekazywany od grzyba do grzyba, blask światła. Nim jednak zdążył się bardziej nad tym rozwieść, lub chociaż rzucić jakiekolwiek pytanie w kierunku wybudzonych ludzi, usłyszeli silny łomot. Szybki rzut okiem na drzwi wystarczył, żeby odgadnąć kto ich postanowił jednak odwiedzić. - Masz rację... Ci... nie możemy tu zostać... Tego czegoś zabić też nie możemy... - powiedział, pamiętając co się wydarzyło przy ostatnim spotkaniu. Z rozcięcia wyleciało mnóstwo zarodników, po których ich stan zdrowia znacznie się pogorszył. - Ale możemy spróbować go uwięzić - oznajmił, przenosząc spojrzenie z drzwi które miały zaraz pęknąć, ponownie na kobietę. - Trzymaj w pogotowiu swój bicz... W razie czego pochwyć go tak jak wcześniej, za szyje. Powinnaś zdążyć. Po wejściu będzie pewnie przez chwilę zdezorientowany. Ja w tym czasie będę wyczekiwał i gdy się znajdzie nade mną... Wciągnę go w podłoże. Po samą szyję - oznajmił, sugestywnie przejeżdzając palcem po wysokości szyi, na prędce przedstawiając pomysł na który wpadł. Nie chcąc tracić więcej czasu, przeszedł natychmiast do działania. - Doton: Moguragakure no Jutsu - podłoże, które gwałtownie rozmiękło, pozwoliło mu chwilę potem zniknąć im z pola widzenia. Kenshi przeniósł się przed wejście do pomieszczenia. Wyczekiwał chwili, gdy drzwi pękną, a on wyczuje drgania, które będą sygnałem by wciągnąć to co znajduje się nad nim. Działania białowłosej miały w tym momencie być dodatkowym wsparciem, w sytuacji gdyby stwór był szybszy niż Kenshi przypuszczał, lub by miało się wydarzyć coś nieoczekiwanego. W każdym innym przypadku, plan powinien się powieść.
Cóż, bywała porywcza. Jednak tylko wtedy, gdy sytuacja ją do tego zmuszała. A przecież czas ich gonił, mieli go naprawdę już mało i nie mogła się dalej zastanawiać. Czuła, że musi spróbować zadziałać, zamiast ślepo się gapić. Uda się, albo nie. Miała wrażenie, że i tak już nie ma zbyt wiele od stracenia, stąd takie jej poczynania. Poczynania, które przyniosły w końcu jakiś większy efekt. Chociaż mężczyzna, którego wydostali jako pierwszego, raczej nie zasmakuje już życie, tak dla reszty była nadzieja. Odzyskiwali przytomność, a jej nagłe działanie zostało pochwalone. Nie poznawała nikogo stąd, być może kobieta tu obecna była matką Kiyomi, ale wolała nie poruszać tego tematu. Nawet nie było na to czasu. Rzecz jasna to nie był koniec ich przygód. Byłoby za pięknie, czyż nie? Do ich uszu szybko dobiegło walenie w drzwi. Łomot był niesamowity. Coś tu było wściekłe i mogli się domyślać, co to takiego było. Co prawda tu byli bezpieczni i nie wyglądało na to, by cokolwiek tutaj rozsiewało to gówno, ale jak tylko ten człekogrzyb tu wejdzie, to może być nieciekawie. - Testuo, zabierz ich. Oby jak najdalej od drzwi. - mruknęła, skinając głową w kierunku Kenshiego. Mężczyzna szybko wpadł na plan, który miał rację bytu. Nie mogli tego czegoś zabić, ale mogli spróbować to uwięzić. - Jak tylko będzie uwięziony, nie czekajcie, tylko uciekajcie i nie czekajcie na nas. - dodała, myśląc, że to najlepsza opcja. Gdyby tu zostali i nie wykorzystali okazję na ucieczkę, ona i Kenshi mieliby na głowie kolejne zmartwienie, ochrona praktycznie czterech osób. Przy ich osłabieniu nie byłoby to najlepszym rozwiązaniem. - Jest silny, a ja osłabiona. Jak tylko tu wparuje, wystrzelę w niego lepką mazią. Powinien mieć problemy z poruszaniem się i wciągnięcie go będzie łatwiejsze. Jak tylko go wciągniesz, dołącz do mnie. Pomożesz mi przytrzymać bicz i może postaramy się udusić to coś, skoro otwarte obrażenia nie wchodzą w grę. - powiedziała do Kenshiego, na szybko potwierdzając plan jego działania. Nie wiedziała na ile skuteczna będzie jego pułapka, więc w sumie wolałaby udusić to coś, jeśli byłoby na jakiś czas unieruchomione. Plan oczywiście był taki, że trzymała swój bicz w gotowości. Najpierw jednak złożyła dwie pieczęci, nim stwór zdążył tu wejść, zmieszała swoją chakrę i czekała na wyplucie lepkiej mazi, wprost na człekogrzyba. To powinno go skutecznie zatrzymać i pomóc w wykonaniu planu Kenshiego. Wciągnięty pod ziemię nie miałby jak chwilowo się bronic, więc miałaby szansę wystrzelić bicz w jego stronę, przytrzymać dłużej i wdrożyć swój plan zabicia go. Miło byłoby, gdyby Kenshi również użyczył jej swojej siły, tak, by bicz zacisnął się na tyle mocno wokół szyi tego czegoś i nie wydawał już chociażby z siebie cichego dźwięku. Dopóki nie byli przyciśnięci do ściany, nie chciała używać jutsu, bo mogliby pogorszyć sytuację.
Ukryty tekst
0 x
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."