Szlak transportowy

Największa prowincja Wietrznych Równin zamieszkana przez Ród Inuzuka. Pomimo swoich rozmiarów, prowincja jest zręcznie zarządzana przez Ród, a to dzięki niezwykle efektywnemu przemieszczaniu się członków rodu na swoich psach. Yusetsu od północy sąsiaduje z morzem, od północnego zachodu z prowincjami Karmazynowych Szczytów, od południowego zachodu z prowincjami Samotnych Wydm a z kolei od zachodu z Shigashi no Kibu. Takie umiejscowienie pozwala na rozwój w prowincji zarówno handlu morskiego jak i lądowego. Niektóre osady zamieszkują członkowie podzielonego wewnętrznie Szczepu Terumi.
Awatar użytkownika
Tamaki Hyūga
Martwa postać
Posty: 1830
Rejestracja: 18 maja 2019, o 03:00
Wiek postaci: 19
Ranga: Wyrzutek C
Krótki wygląd: Niska, szczupła, długie, ciemnoniebieskie włosy, białe oczy klanu Hyuuga
Widoczny ekwipunek: Czarny płaszcz z kapturem, czarne rękawiczki
GG/Discord: MxPl#7094
Multikonta: Toshiki Oden
Lokalizacja: To tu, to tam

Re: Szlak transportowy

Post autor: Tamaki Hyūga »

0 x
Obrazek Kuźnia | Ryo | KP | PH | WT
Awatar użytkownika
Ryuujin
Martwa postać
Posty: 361
Rejestracja: 29 kwie 2021, o 14:42
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Długie czarne włosy częściowo spięte w kucyk, reszta puszczona luzem
przez co jeden kosmyk zasłania lekko lewą część twarzy. Spore płatki uszu w
których znajdują się duże, okrągłe czarne kolczyki. Ubiera się w stylu buddyjskich mnichów.
GG/Discord: Aogiri#3463
Multikonta: Zenin Toji

Re: Szlak transportowy

Post autor: Ryuujin »

0 x
Obrazek
Słowa|BattleTheme | +18 | Theme|Myśli
Jeśli to czytasz to chciałbym Ci życzyć cudownego dnia! ❤️
Lepiej tu nie zaglądać.
BabyRyuujin
Awatar użytkownika
Yugen
Postać porzucona
Posty: 301
Rejestracja: 31 maja 2021, o 14:28
Wiek postaci: 20
Ranga: Akoraito
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Yue, Koala

Re: Szlak transportowy

Post autor: Yugen »

Owszem, rzecz ważna dla jednego okazywała się nieważka dla drugiej strony. Medyka jednak nie posądzał o to, że kwestie zdrowtone tamtego terenu i wszystkie związane z tym niuanse są "nieważne". Brak tego osądu wynikał chociażby z jego radości i zniecierpliwienia dotyczącego jednej sprawy - chorego. Jak ten chory się tutaj dostał, kto go przywiódł - może jeden z tych Doko, a może wziął woła i sam się tutaj doczołgał. Ile czasu za wołem a ile na nim - to już inna sprawa. Właśnie ta, która nie była wcale interesująca. Stanowiła poboczny wątek, który przesunął się przez umysł długowłosego, ale nie zatrzymał w nim na dłużej, żeby zajmować je i cisnąć się o miejsce z tym, co ważne było naprawdę. Mylenie gestu Uindiego z olaniem rozmówcy byłoby już chyba po prostu przewrażliwieniem, na które ty, na całe szczęście, nie cierpiałeś. Machnięcie ręki się odbyło, sprawa została oddalona, wszyscy żyli długo i szczęśliwie. No, może oprócz tych, co już umarli. Ale niekoniecznie miało to związek z tą krótką rozmową. Rzeczową mniej czy bardziej. Jak już ustaliliśmy - co dla jednego skarbem...
Mgliste, rozwodnione? Niedokładne? Ściągnąłeś brwi, ale jednocześnie jeden kącik ust powędrował w górę w odpowiedzi na ten drapieżny uśmiech. I słow-klucz - konkrety. Oj tak, widzę, co tutaj nabroiłeś, ty, ty! Jak tu nie lubić Uindiego? Trzymał konwenanse dość daleko, człowiek mógł do niego wejść, poprosić o szczegóły zadania, dostawał je, dostawał odpowiedzi na pytania i już. Po krzyku i po sprawie. Żadnych biadoleń, żadnego unoszenia się emocjami, a i jeszcze potrafił palnąć takim tekstem, że się nie dało nie uśmiechnąć. Chyba że ktoś nie posiadał do siebie żadnego dystansu i gotów był krzyczeć, że ta zniewaga krwi wymaga! Nie wymagał. Żadna zniewaga. Lubiłeś raczej celne uwagi i błyskotliwe odpowiedzi, a ta właściwie taką była.
Nieprzyjemny, charakterystyczny zapach czuć było już na progu, ale niczego innego się nie spodziewałeś. Uroki pokoi medycznych, w których trzymano kogoś, komu paprała się rana. Jakoś tak, zdaje się, mężczyzna to ujął. Wyciszał zmysły. Te, wyczulone, na każdy hałas, dźwięk, każdy ruch, każdą woń przede wszystkim, potrafiły być naprawdę przekleństwem. W codzienności ciężko się z nimi funkcjonowało, dlatego też, między innymi, Hao przepadał za zapachem perfum - zazwyczaj to, co miałeś pod nosem, zagłuszało smród, na którym skupiać się nie chciałeś. Oddychał płycej i ostrożniej. Kiedy przyjdzie do zderzenia się z wonią w niczym to nie pomoże, ale przynajmniej dawało złudną nadzieję na to, że atak, nawet ten spodziewany, będzie mniejszym szokiem. Przyjął chustę i zgodnie z zaleceniem owinął ją sobie wokół twarzy. Ale nawet ona nie sprawiła, że kiedy się zbliżyli to Inuzuka skrzywił się i zatrzymał, jakby właśnie natrafił na niewidzialną ścianę, od której się po prostu odbił. Obrócił twarz na bok i zaczerpnął tchu, przyciskając nieco szmatkę do ust na krótki moment. Jeden oddech. Obrócił się z powrotem do chorego, żeby spojrzeć na jego ranę. Wyglądało... paskudnie - czy to dobre słowo? Na pewno, ale przy tym - dziwnie. Nienaturalnie. Hao widział już poszarpanych na kawałeczki ludzi (ciekawe, przez kogo..?), pociętych, zwłoki w różnych stadiach rozkładu, ale to było coś nowego i innego. Tak jak wywoływało poczucie obrzydzenia, tak i jednocześnie dozę ciekawości - tej negatywnego rodzaju. Bo jednak związaną z tym, że ten człowiek straci rękę. Być może od głupiego zadrapania. Tylko dlatego, że się mocniej skaleczył i chciał ranę obmyć. Yugen skrzywił się jeszcze bardziej i machnął dłonią to w jedną, to w drugą, przeganiając smród, a w końcu machnął nią pożegnalnie. Płytko się pokłonił i wycofał z pomieszczenia, darując już oficjalne pożegnania. Nie miał najmniejszej ochoty otwierać tam ust. Głębokiego tchu zaczerpnął dopiero na korytarzu, ściągając szmatę z ust i machając nią w powietrzu przez samym sobą, żeby przywiać do siebie jak najwięcej świeżego powietrza. Teraz miał to przykre wrażenie, że cały śmierdzi tamtym miejscem.
- Rzeka jest rzeczywiście zakażona. Wygląda na to, że w tamtym terenie mają miejsca zniknięcia i coś - lub ktoś - zniszczyło spory kawałek lasu. - Odezwał się od progu, kiedy tylko wyszedł z siedziby władzy, do Ikigaia, który natychmiast znalazł się przy jego boku.
- Naprawdę sądziłem, że zerwiesz jednego z nukeninów. - Ikigai spojrzał z dołu na swojego pana, trzymając niżej pochylony łeb. - Daleko to?
- Nukenini, przyjacielu, mają to do siebie, że bardzo lubią uciekać i są pracochłonni. Zatruta rzeka ma to do siebie, że powoduje kłopoty, które nie muszą się zatrzymać na jednej samotnej wiosce. Onizuka, zdaje się, że tam mamy zacząć. - Yugen podparł się o barki zwierzęcia i wskoczył na jego grzbiet, przesuwając palcami między miękkim futrem. Były czynności, które zachwycały za każdym razem tak samo. I za każdym razem tak samo Yugen kochał miękkość futra swojej bratniej duszy.
Szmateczka powędrowała do torby. Nie udali się wprost na wyprawę - Yugen jeszcze wrócił do domu, żeby napełnić tam manierkę z wodą i zabrać linę - tak w razie czego. Zapobiegliwie zapakował też czarną chustę, żeby nakryć nią twarz na tamtych terenach i chwilowo po prostu owinął ją wokół własnej szyi. włożył do torby Ikigaia jeszcze jedzenie na wynos i wtedy we dwójkę ruszyli do celu.
0 x
Obrazek

N ormality is a paved road:
It's comfortable to walk, but no flowers grow.
- Vincent van Gogh


Bokka - Town of Strangers
Awatar użytkownika
Kutaro
Posty: 885
Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
GG/Discord: Templar#5431
Multikonta: Templar

Re: Szlak transportowy

Post autor: Kutaro »

Dalsza działalność Yugena w Gospodarstwie Onizuka
[z/t]
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"

Obrazek
Awatar użytkownika
Yugen
Postać porzucona
Posty: 301
Rejestracja: 31 maja 2021, o 14:28
Wiek postaci: 20
Ranga: Akoraito
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Yue, Koala

Re: Szlak transportowy

Post autor: Yugen »

Satysfakcja, aha! Rzecz bardzo motywująca do działania. Przecież to normalne, chcesz czuć się dobrze. Szukasz przyjemności i tego, żeby twoje działania miały sens. Więc czy on, syn samej Shirei-kan, szukał tutaj chwały i rozgłosu? Taki cichy, taki zdystansowany. Czy może szukał sensu, by jego praca została doceniona? Czasami pytając o niektóre rzeczy można się zdziwić. Hao nie robił tego wszystkiego dla siebie czy dla swojego ninkena. Robił to, ponieważ, jeju, to trzeba tłumaczyć? - ponieważ tak należało. Jego żyły były splecione z korzeniami drzew i jego serce zakopane było w tej ziemi. Kiedy chorowała - źle to na niego działało. I tutaj, ta jak każdy, prowadziła go całkowicie ludzka potrzeba spokoju. Kiedy ludzie żyli w harmonii z otaczającym ich światem to tragedie były o wiele mniej częste. Gdyby tylko... słuchaj, bo co gdybyśmy zmienili świat? Nadali mu nowy rytm? Zmienili jego prawa? Gdybyśmy zdarli twarze z księgi bingo, bo nie byłoby już takich, którzy gotowi byliby krzywdzić bliźniego? Widzisz, każdy ma marzenia. A Hao naprawdę lubił nimi wędrować i zastanawiać się, czy jest jakakolwiek szansa, żeby cokolwiek za jego życia się zmieniło. Yusetsu przecież kwitło za rządów jego matki. Czy jeśli jej zabranie to byłby w stanie dźwigać to brzemię? O widzisz, pycha! Urząd Shirei-kana nie był dziedziczny, a Hao nie zamierzał o niego walczyć. A jednak zastanawiał się, czy byłby godzien tego stanowiska. Jakby się sprawdził. Czy by podołał. Czy w ogóle ktoś w tej wiosce by go zaakceptował.
- Do... świń. - Powtórzył za medykiem, próbując bez przeszkód pochłonąć tę nowinkę. Próbując. Bez przeszkód. Jego umysł był otwarty, ale kiedy nagle ktoś wyskakuje ci z tym, że przecież człowiek to najbardziej podobny jest do świni... to coś troszkę przestaje stykać. Chyba już nie miało to nawet znaczenia, czy jesteś Inuzuka, Maji czy innym Akimichi. - Mam nadzieję, że mnie doedukujesz, Uindi senpai, kiedy wrócę już z góry rzeki z butelką ciepłego sake. - Tak w ramach nagrody. System kary i marchewki zawsze działał doskonale. Nie żeby akurat Hao ich potrzebował - tak samo pokornie przyjmował kary jak i potrafił skromnie przyjąć nagrodę. I właściwie taki Yugen był od zawsze. Lustrujący życie i ludzi tymi czarnymi oczami, jakby próbował zamknąć w nich cały wszechświat.
- Są ludzie, z którymi chce się pracować i ci, z którymi trzeba pracować dla czegoś większego. Zobaczę, co da się zrobić. Nie będę na siłę ciągnął ludzi do pracy, którzy do współpracy nawet nie są chętni. Lecz skoro sam jeszcze takiego cudu nie widziałeś, to znaczy, że coś muszą mieć tutaj. - Postukał się palcem w czubek głowy. Ludzie byli różni. Niektórzy bali się śmierci. Inni chcieli się po prostu wykazać. Jeszcze inni po prostu się zagubili i czekali, aż w całej tej ciemności pojawi się chociaż mała iskierka. Hao odwrócił się już do wyjścia i zrobił ku niemu jeden krok po odebraniu fiolki z antidotum, ale zatrzymał się słysząc słowa przestrogi. Nawet uśmiechnął - i to szczerze - choć Uindi nie mógł tego widzieć.
- A czy znajdę tam sarankę, która nie powinna uciekać przede mną? - Obrócił lekko głowę, żeby w kącie oka widzieć Uindiego. - Zawsze się zastanawiam - jeśli gdzieś idę, kto powinien uważać? Dziękuję za przestrogę. Wezmę ją sobie do serca. Chodź, Ikigai. Ruszamy z powrotem na szlak.
Hao wsiadł na grzbiet Ikigaia, kiedy tylko wyszli z siedziby władzy. I ruszyli wspólnie znaną już drogą. Przez tych kilka dni nic się nie zmieniło.
- Ikigai, mógłbyś się nauczyć w końcu mówić. Rozmawiać - z ludźmi. Nie tylko ze mną. - Pies prychnął, a zaraz potem Hao poczuł, jak jego boki unoszą się w śmiechu. - Bawi cię to, a nie wziąłeś pod uwagę, że gdybym się zatruł, nie miałbyś jak przekazać wiadomości o moim stanie? - Śmiech został ucięty. A w głosie Hao nie było nawet przygany! Skądże! Był ciągle tak samo spokojny.
- To zobowiązuje, tak? To usłyszę? Ty zgodziłeś się na nowego członka rodziny, a ja mam nauczyć się mówić? Każdy postawi na swoim i będziesz zadowolony? - Yugen słyszał niezadowolenie w jego głosie. Marudził. Nie lubił ludzi, chociaż zawsze był ich ciekaw.
- Tu nie ma żadnego przymusu, Przyjacielu. Ale czy nie sam powiedziałeś, że czas na zmiany?
Takim sposobem droga do znajomych terenów przebiegła na nauce. Nauce mówienia. Podstawowych zgłosek, sylab, skupiając się na całkowitych podstawach alfabetu i łączenia literek w całość. Przedziwne i prześmieszne było słyszeć, jak Ikigai się produkuje, to i nic dziwnego, że co rusz Hao cicho się śmiał. Było w tym coś odprężające. Ale chyba każde nowe doświadczenia z własnym ninkenem takie były. Z kimś, kto rozumiał cię bez słów. Ćwiczyli więc te podstawy przez całą drogę. Hao zaczynał - a Ikigai mu wtórował. Tak też i podróż minęła szybciej.
0 x
Obrazek

N ormality is a paved road:
It's comfortable to walk, but no flowers grow.
- Vincent van Gogh


Bokka - Town of Strangers
Awatar użytkownika
Kutaro
Posty: 885
Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
GG/Discord: Templar#5431
Multikonta: Templar

Re: Szlak transportowy

Post autor: Kutaro »

Obierz mądrze swoją ścieżkę wojowniku.
Las
Gospodarstwo
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"

Obrazek
Awatar użytkownika
Kaisa
Posty: 134
Rejestracja: 20 cze 2021, o 15:44
Wiek postaci: 19
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Szczupła i wysoka. Czarne, związane włosy i blada cera. Pod różanymi oczami widać cienie, a w uszy powbijane są srebrne kolczyki. Nosi czarno-białe kimono ze znakiem klanu na plecach.
Widoczny ekwipunek: Odznaka ninja w kolczyku, kabura na broń, torba przypięta do pasa i bambusowy flet przymocowany za pas od kimona.
GG/Discord: ColdMint#1624

Re: Szlak transportowy

Post autor: Kaisa »

Kiedyś czytała o pewnym obieżyświacie, co przemierzał góry i lasy, rzeki i pustynie razem ze swoim wiernym wilkiem, a opisane w książce przygody zapadały głęboko w pamięci, jakby wraz z tekstem, czytelnik pochłaniał również jego myśli i słowa, przenosząc się duchem do jego świata. Teraz jednak stwierdziła, że litery zapisane na papierze nie odzwierciedlały w pełni tego, co mogła zobaczyć na własne oczy i poczuć na własnej skórze. Jej osada była co prawda otoczona zewsząd pięknem natury, lecz to wszystko było już jej znane. Wszystko co było do zobaczenia w "jej małym świecie" zostało już poznane, zapamiętane i podstemplowane… Te drzewa szeptały jednak inaczej, szeleszcząc jej cicho do ucha podczas nocy spędzonych na niewygodnych gałęziach drzew. Ptaki świergotały nieznane melodie, które zdawały się komponować nurt wiatru i rozgrzewać chłodne poranki. Strumienie wymyśliły całkiem nowy taniec, gdy nabierała do manierki wody, a trawy kłaniały jej się, jakby witały ją na nowym i niepoznanym terenie. Może dla kogoś, kto wędrówki ma we krwi i robił to nie raz, jej oczarowanie było lekką przesadą, ale nie dla Kaisy. Żałowała tylko tego, że dotarła tutaj sama. Może i Gentaro nie nadawał się zbytnio na towarzyskiego kompana do podróży, ale mimo tego Kaisa czuła lekkie przygnębienie na samą myśl, że będzie zmuszona gadać do samej siebie, i to najlepiej w myślach, żeby nie wzięli jej za wariatkę… Dziewczyna westchnęła, chłodząc się swoim papierowym wachlarzem. Trudno, przynajmniej nie jest zmuszona do wdychania smrodu tytoniu z fajki jej mistrza… Zamiast tego mogła oddychać świeżym, wiosennym powietrzem, które swoją drogą także wydawało się tutaj inne. Zniknęła słona bryza, a zastąpił ją zapach deszczu, choć podczas jej wyprawy nie spadła ani jedna kropla, za co była wdzięczna niebiosom. Nie miała ochoty moknąć przez całą drogę do Yusetsu. Po chwili doszła do wniosku, że mógł to być zapach stopniałego śniegu, w końcu jeszcze niedawno trwała tutaj zima...
Mimo sprzyjającej pogody, dziewczyna czuła już lekkie znużenie podróżą. Bolały ją nogi i była niesamowicie głodna. Ostatnią porcję suchego prowiantu zjadła już parę godzin temu i teraz tylko zapijała głód wodą, nabraną z krystalicznie czystego strumyka. Chętnie by odwiedziła jakąś karczmę albo…
W tym momencie przyuważyła na horyzoncie budynki, a skróciwszy od nich swój dystans, dostrzegła majaczącą w oddali bramę. Na jej widok uśmiechnęła się od ucha do ucha, składając swoje papierowe motyle, by nie latały jej już nad głową.
- Yusetsu, huh? – mruknęła cicho do siebie i mimo zmęczenia, przyśpieszyła kroku.
0 x
Awatar użytkownika
Satoshi
Posty: 583
Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz.
Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie.
Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku,
Kamizelka Shinobi (biała),
Kabura na broń (na prawym udzie),
Gurda,
Torba na prawym biodrze
GG/Discord: Satoshi#3881

Re: Szlak transportowy

Post autor: Satoshi »

Dokąd: Atsui
Przez:Yusetsu->Shigashi no Kibu->Atsui
Środek transportu: Pieszo
Czas podróży: 1:00
0 x
Obrazek
Where the post at?
Obrazek
Awatar użytkownika
Kaisa
Posty: 134
Rejestracja: 20 cze 2021, o 15:44
Wiek postaci: 19
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Szczupła i wysoka. Czarne, związane włosy i blada cera. Pod różanymi oczami widać cienie, a w uszy powbijane są srebrne kolczyki. Nosi czarno-białe kimono ze znakiem klanu na plecach.
Widoczny ekwipunek: Odznaka ninja w kolczyku, kabura na broń, torba przypięta do pasa i bambusowy flet przymocowany za pas od kimona.
GG/Discord: ColdMint#1624

Re: Szlak transportowy

Post autor: Kaisa »

Zamrugała, odpędzając wspomnienia, które nie wiedzieć czemu postanowiły nawiedzić ją właśnie teraz. Nie dość, że czuje się podle, jak tchórz, to teraz jeszcze rozpamiętuje dawne czasy, jakby jej to miało w czymkolwiek pomóc. Czy nie miała wszelką przeszłość zostawiać za sobą i skupić się na teraźniejszości? Dlaczego znowu nie słucha własnego mistrza. Miała się do niczego nie przyzwyczajać i iść dalej, jak nurt rzeki, a ona znów wpada jak kamień w wodę.
Rozluźniła zaciśniętą przez dłuższy czas pięść i odetchnęła świeżym powietrzem. Zdecydowanie zbierało się na deszcz. Od kiedy wyruszyły w drogę, na zewnątrz zrobiło się nieznośnie duszno. A może to tylko jej się tak wydawało...? Nie potrafiła nie martwić się o swój klan. Fakt, że zostawiała ich za plecami sprawiał, że żołądek wywijał jej się na lewą stronę. Czuła się winna, choć pewnie dostała by za to od mistrza z wędki. Nic nie mogła jednak na to poradzić. Nigdy nie potrafiła stać się taką bryłą lodu, jak on. Ach, ciekawe czy on też o niej myślał... Jeśli tak, to by znaczyło, że lodowiec uciekł właśnie przed statkiem.
Zaśmiała się bezgłośnie. Zarówno ją, jak i białowłosą czekała długa droga. Zgodziła się z Chirinharu, że żeby dostać się do Atsui, muszą przejść przez Shigashi no Kibu. Teraz już nawet wcześniejsza chęć i entuzjazm do wypraw całkowicie się wypalił. Nie mogła się przełamać, by wykrzesać z siebie chociażby cień wesołości. Wszystko wydawało jej się teraz szare i nijakie... Przed wyruszeniem na szlak towarzyszyła Chirinharu, by ta mogła wysłać list do wujostwa. Ona też pewnie zamartwiała się o swoją rodzinę. Też...? Genta, do czego to doszło, żebym uważała cię za rodzinę... Doprawdy, czarne czasy nastały.
Po dłuższym namyśle Kaisa postanowiła jednak pójść w ślady towarzyszki i również wysłała list. Nie miała pojęcia co napisać. Co pisze się w takich sytuacjach? Co chciała mu przekazać? Żeby na siebie uważał? Wyśmiałby ją. Pożegnanie? To tak, jakby już uważała go za martwego. Pozdrowienia? To nie czas na żarty. W końcu napisała parę słów, na szybko, zanim zdążyłaby się rozmyśleć. Przeczytała swój krótki list i prychnęła z rozbawieniem. Tyle wystarczy, by wiedział co jej siedzi w głowie. Wysłała go i ruszyła z Chirinharu w drogę, wciąż powtarzając w myślach te kilka słów.
"Nie giń za szybko, stary pryku.
- Kai"
Skąd: Yusetsu
Dokąd: Shigashi no Kibu
Środek transportu: Pieszo
Czas Podróży: 30 min
0 x
Awatar użytkownika
Chirinharu
Posty: 102
Rejestracja: 13 cze 2021, o 15:00
Wiek postaci: 16
Ranga: Dōkō
Widoczny ekwipunek: Złota odznaka ninja klanu Sabaku (na kanzashi)

Re: Szlak transportowy

Post autor: Chirinharu »

0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Yugen
Postać porzucona
Posty: 301
Rejestracja: 31 maja 2021, o 14:28
Wiek postaci: 20
Ranga: Akoraito
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Yue, Koala

Re: Szlak transportowy

Post autor: Yugen »

Były rożne rodzaje możliwości przeżycia zawodu samego siebie. Nie było sensu, abyśmy je teraz wszystkie wymieniali, ale był jeden taki szczególny przypadek, który szczególnie drażnił i szczególnie przeszkadzał. Czasem potrafił być też ogromny. Był to zawód samym sobą. Moment, w którym dociera do ciebie, że byłeś niedostatecznie dobry, albo że powinieneś coś zrobić, albo powinieneś był pomyśleć i się przygotować - jak Yugen tutaj. Zresztą Ikigai, całkowicie wciągnięty nie tyle nawet pakowaniem, ach, no bez przesady - pakowali się na misje i wyprawy nie raz - ale samym aspektem wojny też nie wpadł na to, żeby jednak chociaż psychicznie się przygotować na zamieszanie, jakie może się tutaj odbywać. To była tylko pierdoła - pierdoła przyprawiająca o mdłości i migrenę, bo im dłużej tutaj stali, tym Hao bardzo bolał łeb. W takich momentach nie da się myśleć trzeźwo i ciężko myśleć racjonalnie. Na przykład o tym, że przecież owszem - znał tereny Yusetsu jak własną kieszeń, nie miałby tez problemów z poruszaniem się po terenach Kaminari, ale hej - oni przecież mieli wędrować na ziemie Sogeńskie. Nawet przeciwnika nie znał za dobrze. Jego możliwości, jego siły, tym, czym mogli go zaskoczyć. Gdzieś przewlekły się te myśli, ale wszystko dominowała jedna - chęć wydostania się stąd jak najszybciej. Takie właśnie błędy tworzyły potem klęski i dramaty. Ta irytacja była już w pewnym momencie wymalowana na jego twarzy i nie próbował jakoś szczególnie z nią walczyć i ukrywać. Jedynym sposobem walki z samym sobą było teraz trzymanie się w pionie, żeby cierpliwie (to właśnie ta cierpliwość w nim teraz tak topniała) doczekać swojej kolejki.
Skinął głową ze dwa razy na odpowiedź Airan, decydując, że wątek pociągnie jak już się stąd wydostaną. Bo był naprawdę ciekawy. I właściwie stanowił też kwintesencję tego, czego się znów powinien spodziewać - a i tak go zaskoczyło. Cóż, tłum przed siedzibą władzy przynajmniej nie wywołał tego uczucia, że coś nie pasuje - bo akurat wojownicy pasowali wręcz idealnie do sytuacji, wydarzenia i miejsca. Natomiast odpowiedź, jaką dostał na jego pytanie, go po prostu wyciągnęła z butów. No bo... jak to - nie było żadnej konkretnej organizacji? Żadnych tworzonych punktów? To początek wojny, a już miał wrażenie, że trafił na notkę wybuchową nazywaną chaosem. A mógł się tego spodziewać. Jego matka w końcu była świetnym shirei-kanem, ale nie było ludzi idealnych. Tak i jakoś pasowało to do Miyuki. Z lekkim roztargnieniem pokręcił więc tylko do siebie i swoich myśli głową, już nie pytając i nie dumając na głos nad tym przy zapracowanym człowieku, który siedział tu tylko po to, by dostarczyć najważniejsze informacje. Sentoki. Do końca wojny Hao planował odzyskać ten tytuł.
Kiedy już wydostali się z tego tłumu, przeszli przez główny plac, a Hao po prostu wskoczył na grzbiet Ikigaia, zamykając swoje oczy, mogli wrócić do rozmów, zastanowień i wszystkiego, czego tylko zapragną. Ale to... za chwilkę. Kiedy ten szalony świat się uspokoi i przestanie tak naciskać na umysł. Ponieważ tak - oddalenie się od siedziby władzy było pierwszy m punktem wycieczki. Kiedy wyszli z głównych zabudowań miasta i przekroczyli próg, w którym budowle przestawały się przytulać i stawały się pojedynczymi budynkami wśród pól, puścił Karoshiego, by ten mógł swobodnie pobiegać przy nich, pogonić motyle czy koniki polne. Z nadzieją, że nie znajdzie żadnej kałuży po drodze, w której postanowi zamienić się z czarnej kulki w kulkę błotną.
- Szlak jest wygodniejszy i łatwiej o karczmę na noc. Pogoda o tej porze roku jest kapryśna. Co prawda mamy ze sobą namiot, ale i tak preferuję ciepłe łóżko i posiłek. Zwłaszcza, że dla Ikigaia i Karoshiego ciężko zabrać większe zapasy jedzenia. - Zwrócił się do Airan na odetchnięciu, spoglądając na nią z wdzięcznością, że dopiero teraz pyta. Bo kiedy rozmyła się i minęła irytacja, to widoczne było teraz zmęczenie na twarzy Hao. Ale to zaraz minie - wystarczy trochę wędrówki. - Nie obawiam się przeszkód na niej czy dezerterów. - To może było bardzo aroganckie z jego strony, ale... było naprawdę niewiele rzeczy, których Yugen się bał. Była tego wina jedna - nie przeżył takiej porażki od Kami no Hikage, która by pozostawiła gorycz w jego sercu. Tamta zaś zahartowała go tylko bardziej i sprawiła, że Yugen rzucił się w wir treningów jak szalony. Co odbiło się na jego zdrowiu, ale jednocześnie zahartowało jego organizm. Ikigai zerknął na siedzącego na nim Hao kątem oka.
- Hmmm, jeśli ktoś będzie na szlaku - wyczuję to. Nie martw się, Airan. - Zapewnił kobietę, dopełniając myśl i powody, które prowadziły jego życiowym towarzyszem.
- Ach, widzisz, pytałem o dezinformację, ponieważ chyba nikt rozumny nie lubi działać na oślep. Niczego nie wiem o Uchiha pod względem ich zdolności. Choć zapewne główny wywiad zostanie wykonany już na miejscu. Nigdy nawet nie byłem w Sogen. - Przyznał tutaj. Klimat był tam ponoć paskudny, często padał deszcz - jeszcze gorzej niż tutaj. A ludzie byli... cóż, co za różnica, jacy byli. Mieli ich zabijać. O tyle rozsądnie, że zastrzegali, że mordowanie cywili jest niedopuszczalne. Yugen nigdy by się tego nie dopuścił - ale niewielu było takich jak on. Miyuki nie była w końcu złym człowiekiem, który pragnął krwi - głównie dlatego nie plątała się w wojnach. Chciała przede wszystkim rozwoju dla swoich ludzi i ich spokoju. Żeby ludzie uwierzyli, że między człowiekiem a ninja nie leżała taka granica, przez którą powinni się ninja obawiać. Przynajmniej tak to widział Yugen.
- Wierzę, że mało jest dla nasz przeszkód nie do pokonania. Człowiek uczy się pokonywać słowo "niemożliwe" przez lata. - Spojrzał na Airan. Delikatną, piękną kobietę o iście wiedźmiej urodzie. Wielu na pewno przyciągała ostrością, ale i wielu pewnie odstraszała. "Za wysokie progi na moje nogi". Oh, to ostatnie to na pewno. Airan była zbyt inteligentna, żeby była w stanie wytrzymać towarzystwo debili i półgłówków. Zwłaszcza, że nawet nie przepadała za ludźmi.
0 x
Obrazek

N ormality is a paved road:
It's comfortable to walk, but no flowers grow.
- Vincent van Gogh


Bokka - Town of Strangers
Awatar użytkownika
Airan
Posty: 330
Rejestracja: 31 maja 2021, o 23:10
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito / Rekrut
Krótki wygląd: Dość wysoka, opalona, kruczoczarne włosy do pasa, fiołkowe oczy.
Multikonta: Yukirin

Re: Szlak transportowy

Post autor: Airan »

Właściwie to, może to dziwne lub nie, ale Airan nie pytała o wpisanie numeru odznaki z sarkazmem. Po prostu skoro chcieli od niej tyle podpisów, tyle klauzul, tyle zabezpieczeń – i zajmowało to tyle czasu i papierologii, to co jej szkodziło wpisać jeszcze numer swojej odznaki by potwierdzić to wszystko jeszcze bardziej wiarygodnie? Więc i wyciągnęła odznakę, odwróciła ją na odpowiednią stronę i po prostu przepisała bez dalszych komentarzy. Nawet min żadnych nie robiła, po prostu spokojnie wypisała co należy tam gdzie sobie mężczyzna życzył. Nie było nawet bezsensownego wzruszenia ramionami.
I tak jak ona podchodziła spokojnie do tych wszystkich potwierdzeń, tak mężczyzna spokojnie podchodził do śmierci. Do tego, że z oddziału może nic nie zostać, gdy z Yugenem tam dotrą, skoro minie kilka tygodni – wiele zależało od tego, jak będzie przebiegać cała droga. Ale i Airan niespecjalnie się przejęła. Była profesjonalistką, a nie nieopierzoną laleczką, która właśnie miała iść na swoją pierwszą, poważną misję. A doświadczenia nie zdobywało się czytając o nim w książkach.
- Mhm – mruknęła tylko w odpowiedzi, ale to dlatego, że właśnie chowała swoją odznakę, po czym wyciągnęła z bezdennej kobiecej torebki kolejną rzecz – czarny notes, który rozłożyła sobie bezceremonialnie na biurku i korzystając z pędzelka, którym wcześniej wypisywała wszystkie dokumenty, zapisała sobie równiutko numer kontraktu, bo choć miała dobrą pamięć, to wolała to mieć na papierze. Razem z imieniem i nazwiskiem dowódcy, którego mają znaleźć i nazwą wioski, do której będą się kierować (to były skreślone dosłownie 4 wyrażenia, nic więcej). Podmuchała chwilę na atrament, by szybciej wysechł, ale oderwała się na moment, by zerknąć na mapę, gdzie mężczyzna pokazywał im dokładnie paluszkiem, że o tuuu, tu jest wioska Uso. Hibiki kiwnęła głową, bo na ten temat wszystko już wiedziała.
Pożegnawszy się z mężczyzną, Airan w końcu zamknęła notesik, upewniwszy się, że nic jej się nie rozmaże i schowała go do torby. Jedno zerknięcie na poirytowanego Yugena, drugie na równie wytrąconego z równowagi Ikigaia iiii… już byli na drodze na szlak transportowy, gdzie minęła dobra chwila, nim się Airan odezwała, bo i sądziła, że nie ma ich co teraz denerwować. Ewidentnie tłumy im nie sprzyjały. Ona, choć nie przepadała za ludźmi, była do tego jednak przyzwyczajona.
- Cóż, tu w Yusetsu na pewno będzie to wygodniejsze. Ale w Antai i przede wszystkim w Sogen może nie być. No i warto mieć na uwadze, że tak jak ja jestem tutaj z wami, tak i Uchiha mogą mieć sprzymierzeńców w postaci najemników, którzy mają najróżniejsze umiejętności - odparła po chwili namysłu. Co do jednego mieli zgodność, ona też wolała nocować w łóżku, a nie w polu, ale i takie sytuacje się zdarzały. Hehe, noc w grobowcu z trupami. - Mówiłam, że mogę wam pomóc się spakować. Mogę zapieczętować sporo jedzenia w zwojach i nic się z nim nie stanie. Zresztą ludzkie ciała też mogę – zdaje się, że Yugen mało wyznawał się na dyskretnej sztuce, jaką było Fuinjutsu. Opaski z pieczęcią, których nie trzeba było rozwijać jak zwoje to jedno. Ale możliwości były znacznie większe. Jak właśnie możliwość zabrania czyjegoś ciała z pola bitwy, by oddać je rodzinie w stosunkowo dobrym stanie. - Też niewiele o nich wiem. Ale czy gdy idziesz na misję, to czy wiesz z jakim przeciwnikiem będziesz mieć styczność? Ludzie mają różne dziwne umiejętności. Zresztą tak jak mówiłam… Skąd wiesz na kogo trafimy. Czy na rzeczywiście Uchiha, czy na jakiegoś najemnika? Jestem pewna, że będą się chwytać wszystkiego, więc nie przejmuj się tym tak bardzo. Bardziej martwiłabym się chyba pogodą… I tym jak faktycznie się tam przedostać. Patrzyłeś na mapę? Trzeba się przebić na dosłownie drugi koniec Sogen – czarnowłosa zamyśliła się, dość nieświadomie podążając wzrokiem za ucieszonym w końcu Karoshi, który pognał przed siebie i na ile zdążyła go poznać, to pewnie zaraz przybiegnie z powrotem z czymś dziwnym w pysku. Był przekochanym, uroczym słodziakiem, choć bardzo gniewnym. - A czy wyczujesz kogoś, kto będzie czekał pod ziemią? – zwróciła się do Ikigaia bez sarkazmu. Po prostu było to zwykłe pytanie. Nie wątpiła w ich umiejętności. Bardziej po prostu martwiła się zdolnościami innych, którzy mogą te wspaniałe Ikigaia nieco przytępić. To była wojna, a nie zabawa. Pewność we własne możliwości – jasne, trzeba mieć pewność. Natomiast nie można było być aroganckim. Airan już widziała jak się to kończy. Zupełnie jak Pustynny Pogrom. - Ludzie podczas wojny… Mówiłam ci już, Yugen. Są jak sępy. Jak hieny. Nie masz nic, a i tak to nic będą chcieli ci zabrać – nie mówiła teraz konkretnie o Yugenie, tylko ogólnie… Ale idealizm tutaj na pewno nie pomagał. Zresztą gadanie gadaniem. Wejdą na teren wojny, to przekonają się sami… Ninja nie musieli nic robić cywilom. Oni będą to sobie robili sami – i nie, wcale jej się to nie podobało. Ale tak już po prostu… było. Niestety.
Wiara to nie było niestety wszystko. Samą wiarą człowiek nie pokonywał przeciwności. Wiara nie sprawiała, że było się niezwyciężonym i nieśmiertelnym. Wiara w to, że biju nie istnieją zupełnie nic nie zmieniała w równaniu świata – bo one były. Uśmiechnęła się jednak pod nosem, co Hao mógł spokojnie zauważyć, kiedy na nią spojrzał. To było piękne, to że ten młody mężczyzna w to wierzył. A ona nie zamierzała tej wiary psuć.
- Dostosuję się – powiedziała za to. Airan miała swój charakterek, ale w towarzystwie tej trójki mocno łagodniał. Nadal jednak nieodłącznie była panną Hibiki, nawet jeśli delikatniejszą i zdeeeecydowanie mniej sukowatą niż ta druga. Lubiła stawiać na swoim. Nie lubiła, kiedy ktoś jej mówił co ma robić. Ale tutaj jakoooś taak… Zupełnie nie przeszkadzało jej dostosowanie się. Może dlatego, że było jej własną decyzją. Może zależało od tego, do kogo trzeba było się dostosować. Może. Teraz bawet nie zwróciła na to uwagi.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
·
nie przetnie białej ciszy pod chmurą ołowianą
lotu swego nie zniży nad łąki złotą plamą
przeraża mnie ta chwila, która jej wolność skradła
jaskółka czarny brylant wrzucony tu przez diabła
Awatar użytkownika
Atae
Gracz nieobecny
Posty: 35
Rejestracja: 9 lip 2021, o 22:41
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Wysoki, różowowłosy chłopak z tatuażami na całym ciele

Re: Szlak transportowy

Post autor: Atae »

Następne posty proszę tutaj!
0 x
Awatar użytkownika
Airan
Posty: 330
Rejestracja: 31 maja 2021, o 23:10
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito / Rekrut
Krótki wygląd: Dość wysoka, opalona, kruczoczarne włosy do pasa, fiołkowe oczy.
Multikonta: Yukirin

Re: Szlak transportowy

Post autor: Airan »

Odpoczynek w wygodnym łóżku w ryokanie był jej bardzo potrzebny. Jedna taka noc i od razu człowiek czuł się lepiej. Zresztą tak samo po porządnej kąpieli w podgrzanej wodzie w balii. Airan długo nie wychodziła z tej wody. Długo myła włosy, długo się moczyła i chociaż częściowo relaksowała. Przygotowywała do kolejnej długiej podróży – a na tę miała wyruszyć kolejnego ranka.
Uzupełniła więc wodę w manierce, zakupiła prowiant na drogę, wszystko popieczętowała. Sprawdziła jeszcze, czy gałązka z pąkami, jaką dostała od Karoshiego nadal jest w dobrym stanie, kiedy była trzymana w zwoju – była. I pozwoliła jej się uśmiechnąć. Ubrania miała poprane i wyschnięte, co mogła to popieczętowała również – ale o ile milej było założyć na siebie coś względnie świeżego. Wiedziała, że jak wróci do domu, to czeka ją wielkie pranie. I uzupełnianie garderoby, bo w ciągu tej podróży jeden zestaw ubrań podarowała Sumire, jeden spaliła, bo dawał trupem…
Skoro świt zjadła więc śniadanie w karczmie – dziwnie było tak siedzieć teraz samej po czasie spędzonym z Yugenem i jego ninkenami. Ale tak trzeba było, nie było winnego wyjścia.
Z westchnieniem udała się drogą do bramy miasta, stamtąd do głównego szlaku… Miała przed sobą kolejną długą drogę – tym razem jednak znacznie spokojniejszą na całe szczęście. Szkoda tylko, że jej myśli były niespokojne i zmartwione. Na wojnie mogło stać się przecież wszystko.

[zt]
0 x
Obrazek
·
nie przetnie białej ciszy pod chmurą ołowianą
lotu swego nie zniży nad łąki złotą plamą
przeraża mnie ta chwila, która jej wolność skradła
jaskółka czarny brylant wrzucony tu przez diabła
Awatar użytkownika
Yami
Posty: 2828
Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Multikonta: Reigen

Re: Szlak transportowy

Post autor: Yami »

0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Yusetsu”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość