Karczma Yamato

Największa prowincja Wietrznych Równin zamieszkana przez Ród Inuzuka. Pomimo swoich rozmiarów, prowincja jest zręcznie zarządzana przez Ród, a to dzięki niezwykle efektywnemu przemieszczaniu się członków rodu na swoich psach. Yusetsu od północy sąsiaduje z morzem, od północnego zachodu z prowincjami Karmazynowych Szczytów, od południowego zachodu z prowincjami Samotnych Wydm a z kolei od zachodu z Shigashi no Kibu. Takie umiejscowienie pozwala na rozwój w prowincji zarówno handlu morskiego jak i lądowego. Niektóre osady zamieszkują członkowie podzielonego wewnętrznie Szczepu Terumi.
Megumi
Martwa postać
Posty: 24
Rejestracja: 17 maja 2020, o 16:35
Ranga: Dōkō
GG/Discord: mayeczka#5079

Re: Karczma Yamato

Post autor: Megumi »

0 x
Awatar użytkownika
Sho
Gracz nieobecny
Posty: 27
Rejestracja: 17 maja 2020, o 16:34
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Wysoki, chudy mężczyzna o bladej cerze i ciemnych, włosach zakrywających lekko spiczaste uszy. Ubrany w ciemną koszulkę ze skórzanymi przeszyciami. Dwa skórzane pasy noszone na wierzchu. Na szyi wisior z błękitnym kryształem.
Widoczny ekwipunek: Torba przy pasie z prawej strony, kabura na lewym udzie

Re: Karczma Yamato

Post autor: Sho »

0 x
Megumi
Martwa postać
Posty: 24
Rejestracja: 17 maja 2020, o 16:35
Ranga: Dōkō
GG/Discord: mayeczka#5079

Re: Karczma Yamato

Post autor: Megumi »

0 x
Awatar użytkownika
Yūta
Postać porzucona
Posty: 30
Rejestracja: 10 maja 2020, o 17:09
Wiek postaci: 36
Multikonta: Nie mam

Re: Karczma Yamato

Post autor: Yūta »

Podróże podróżami, ale człowiek zawsze musi sobie w końcu gdzieś przycupnąć. Los chciał, że na drodze uciekającego przed ryboludziami Yuty znalazła się... uwaga... KARCZMA. Takie budynki były dla niego istną mekką. Już z daleka wąsacz słyszał te kufle uderzające o siebie wzajemnie, ten gwar, harmider oraz weselicho. I choć głównie zależało mu na czymś innym, to nie mógł powiedzieć, że cała ta otoczka towarzysząca piciu alkoholu go nie rajcowała. Bo to właśnie dla tych procentów Yuta przekraczał właśnie skromne progi karczmy Yamato. Mężczyzna nie zamierzał zwracać na siebie zbyt dużej uwagi, ale już po pierwszym kroku wewnątrz zauważył, że coś jest nie tak. Przy ladzie stał bowiem mężczyzna, z którego szyi wystawał zakrwawiony nóż. Zapewne niektórych by to zdziwiło, ale nie Kutaro. Shinobi z wysp doskonale wiedział co to oznacza - duchy znowu go nawiedzają i jak tylko wejdzie z nimi w interakcje, to nie dadzą mu spokoju. Wąsacz zasłonił twarz ręką tak, jakby miało go to ukryć przed potworną zjawą, a następnie ruszył wgłąb przybytku, szukając po drodze kelnerki. Potrzebował alkoholu, dużo alkoholu. Tylko on był w stanie przyćmić jego nadnaturalne zdolności, więc Yuta niecierpliwie zaczął stukać o blat stołu czekając na to, aż ktoś poda mu coś mocniejszego do zmoczenia gardła.
0 x
Awatar użytkownika
Ōkami
Postać porzucona
Posty: 429
Rejestracja: 23 sie 2020, o 19:18
GG/Discord: Mef#2020

Re: Karczma Yamato

Post autor: Ōkami »

Misja D
Polowanie na Demony
1/15


Jakiś to jest sens udawać się do karczmy, jeśli nawet tam człowiek nie ma za grosz odpoczynku i nie może zaznać ulgi, prawda? Widziadła dręczyły Yutę, tak jak wielu pozostałych gości w Yamato dręczyć będzie jutro wierutny kacyk. Chociaż czy to aby na pewno miało szansę być takie proste? Z drugiej strony jeśli już zaczyna się od widoku mężczyzny z nożem wbitym na wysokości tchawicy to co może być od tego gorsze?
To w sumie jest pytanie, którego dla własnego dobra nie powinno się zadawać, bo zawsze, gdy pyta się w formule "O nie, to jest najgorsze co mogło mnie spotkać, co może być od tego gorsze?!", można być pewnym, że los stanie na głowie by udowodnić, że to to jeszcze było nic i zabawa w krzywdy dopiero się zaczyna. Tak też miało być i w tym momencie, bo o ile Yamato zazwyczaj tętniło życiem i gwar ludzi zagłuszał wszystko, tak rozmowy mocno uciszyły się, pomiędzy wszystkimi gośćmi, gdy na zewnątrz zaczęło się coś dziać.


Gwar, uderzenia, jęki, krzyki? Hałas i harmider. Zbiorowi zwiastuni tego, że nadchodzą kłopoty. Chyba nigdy jeszcze nie było tak, by po takich elementach upiększenia dźwiękowego do pomieszczenia wszedł ktoś z uśmiechem na ustach i obwieścił, że potknął się o worki z pieniędzmi które planował rozdać, prawda?
Tak też nie było w tym momencie. Do karczmy, znajdującej się bądź co bądź osiem kilometrów od osady, wtoczyła się trójka mężczyzn. Wszyscy raczej rosłej budowy, ubrani w skórzane elementy pancerza przytroczone do materiałowych, niemalże wieśniackich strojów, co świadczyć mogło o próbie samodzielnego wykonania ochrony przed czymś. Dwójka niosła trzeciego, który trochę szedł dzięki nim, a trochę się wlókł, za nim ciągnął się ślad krwi, jak gdyby był wielkim krwawym ślimakiem.
Posadzili go na krześle przy barze, od razu alarmując kelnerkę.
-Nie, nie przejmuj się Hanako. Rido-sama nie pójdzie do żadnego lekarza, jeśli się nie napije. Tak, wiemy, że krwawi. Byliśmy w tym domu. Potwierdziliśmy nasze obawy. Tak, duch albo demon. Atakuje tak, że go nawet nie widać, a powstają rany! - Niestety dla Yuty, kelnerka z imienia Hanako mówiła na tyle cicho, że słyszał tylko dwóch towarzyszy rannego. Niestety razy dwa, bo druga kelnerka, Mizumi stała w ręku z butelką alkoholu i czarką dla Yuty, na chwilę w ogóle o nim zapominając i wlepiając wzrok w przedstawienie... Zresztą jak wszyscy goście.
0 x
Awatar użytkownika
Yūta
Postać porzucona
Posty: 30
Rejestracja: 10 maja 2020, o 17:09
Wiek postaci: 36
Multikonta: Nie mam

Re: Karczma Yamato

Post autor: Yūta »

Kac to nie wróg. Kac to przyjaciel, tylko trzeba umieć się z nim odpowiednio obchodzić. Yuta akurat nie miał z nim większego problemu, bo zbyt często go nie łapał. Do rozstrzygnięcia pozostawała tylko kwestia tego czy dzieje sie tak z powodu jego wrodzonej odporności czy też zwyczajnie zdąża go zapijać zanim zaatakuje. Niezależnie od przyjętej opcji i tak wychodzi na tym dobrze, więc nigdy się w ten temat nie zagłębiał. Zresztą mężczyzna nie należał do tego typu ludzi, którzy szukali dziury w całym. Jeśli ktoś wszedłby teraz do karczmy i powiedział, że jest pustynnym księciem śpiącym na milionach ryo, które chce rozdać pierwszemu człowiekowi, który napisze do niego list, to Kutaro brałby to w ciemno. Narysowałby mu jeszcze nawet śmieszną małpkę na liście, żeby wyróżnić się z tłumu.
Takie było jednak już życie Yuty, że szczęściem go nie rozpieszczało i zamiast bogatego księcia do środka karczmy weszły jakieś obdarciuchy. Już po pierwszym rzucie oka brunet wiedział, że przy tej zgrai nie będzie miał co szukać grosza. Być może byliby całkiem dobrymi kompanami do kieliszka, ale biorąc pod uwagę to, że jeden z nich wykrwawiał się nawet przy najmniejszym oddechu, zbyt długo towarzystwa by mu nie dotrzymali. Właśnie dlatego Kutaro postanowił nie zwracać na nich uwagi, aby za chwilę zweryfikować swoje podejście. Cała ta "drama" sprawiła, że alkohol wąsacza się spóźniał. O ile do tej pory facet widział tylko zamordowanego mężczyznę, o tyle teraz pojawiła się jeszcze starsza kobieta, która w miejscu oczu miała czarną pustkę i powoli zmierzała w jego stronę. Yuta doskonale wiedział jak to się skończy, więc postanowił nie marnować nawet chwili. Wstał ze swego miejsca i dziarskim, pewnym krokiem popędził w stronę kelnerki. Uciekanie od zmor wychodziło mu całkiem dobrze, ale nie odgoni się od nich dopóki nie zwilży gardła.
- Panienka pozwoli, że sam się obsłużę, bo w mym gardle pustynia większa niż w Atsui. - rzekł lekko zachrypniętym głosem, po czym sprawnie, z kocią gracją, zwinął butelkę od kelnerki. Czarką się nie przejmował, bo w tym momencie i tak wiele by mu nie dała. Potrzebował mocnego kopa, więc kiedy naczynie spotkało się z jego wargami gwałtownie je przechylił, odchylając jednocześnie głowę do tyłu. Błogosławiony trunek przeleciał przez jego gardło raz, drugi, trzeci... szósty. Kiedy wreszcie się oderwał, w butelce nie było już ponad połowy alkoholu - Trunek wyśmienity, ale obsługa klienta średnia. Musicie nad tym popracować. - wywinął teatralnie ręką i wypuścił z ust głębokie westchnięcie. Częściowo było spowodowane piekącym alkoholem, a częściowo udawanym zawodem. Kto wie? Może zaproponują mu kolejną kolejkę w ramach zadośćuczynienia? O ile znowu nie będą się gapili na krwawiącego mężczyznę. Też mu wielkie aj waj! Ludzie krwawią codziennie.
0 x
Awatar użytkownika
Ōkami
Postać porzucona
Posty: 429
Rejestracja: 23 sie 2020, o 19:18
GG/Discord: Mef#2020

Re: Karczma Yamato

Post autor: Ōkami »

Misja D
Polowanie na Demony
3/15


Na nieszczęście nie było ani kaca - bo ten sugerowałby solidne schlanie mordy i ucieczkę od dręczących Yutę koszmarów na jawie - ani też naiwnego pustynnego księcia rozdającego miliony ryou. Byli za to zwykli ludzie, a było ich dość wielu w Yamato, ale żaden nie wyglądał w sposób spełniający wymogi: ani nie wyglądali na pustynnych, ani w żaden sposób nie wyglądali na książątka. Bo niby jakie książątko pozwoliłoby sobie mieć nieutrzymany w żaden sposób zarost na japie, albo tutaj, pan ma psujące zęby i opuchnięty policzek, a tam pan jest brudny od pochłanianego jedzenia... Definitywnie pustynnego szlachectwa, ba!, jakiegokolwiek szlachectwa w tym momencie w karczmie brak. Ale nie ma tego złego, przecież Yuta jeśli bardzo się postara i utrzyma w trzeźwości jeszcze trochę dłużej może ujrzy jakiegoś księcia zamordowanego przez wlanie roztopionego złota do ust albo rozerwanego przez mocne ciała wielbłądów, przyzwyczajonych do dźwigania ciężarów?

Nie podlega też dyskusji, że nic nie jest zbyt szlachetnego w wykrwawianiu się na brudne, nieco zabłocone wnoszoną na butach ziemią, deski karczmy. A jeśli dodać do tego jakie zrobili przedstawienie swoim wejściem, od progu angażując obsługę, która przecież powinna zajmować się usługiwaniem gościom, a nie jakimiś patologicznymi jednostkami wnoszącymi swoje problemy w życia innych.
Kelnerka nie oponowała zbytnio, gdy Yuta zgarnął alkohol. Obcięła go tylko dokładnie od góry do dołu, by zapamiętać, że nie ma prawa opuścić karczmy, dopóki nie zapłaci. Kiedy tylko upewniła się, że jej koleżanka zajmuje się trójką przybyłych, sama postanowiła wdać się w dyskusję z Yutą, skarżącym się na obsługę klienta, a był w trakcie konsumpcji zagarniętego jej alkoholu.
-Musi Pan wybaczyć Hanako. To ona miała Pana obsługiwać, ale ten w środku, Rido, jest jej wujkiem i jedynym człowiekiem na tym padole który jej pozostał. - Plotkarska kelnerka była drobną szatynką z nieco wrednym wyrazem bladej twarzy, od pierwszego spojrzenia zdradzająca, że jest tym typem człowieka, który lubi się wygadać ludziom nawet jeśli ci niekoniecznie sobie tego życzą.
-Mamy tutaj taki mały problem. Dom w którym mieszka demon. Dzieciaki z osady tam chodzą w ramach głupich wyzwań na odwagę, do tej pory wracały, czasem ranne, ale ostatnio jedno z dzieci zaginęło po wejściu do środka. - Mówiła, przysuwając dłoń do ust, próbując w ten sposób utworzyć barierę mającą sprawić, że jej słów nie usłyszy ani trójka, ani Hanako, a usłyszy je Yuta.
-W osadzie nawet ktoś powiedział, że zapłaci za dowody, że tam cokolwiek jest... i dlatego ludzie chodzą. - Dodała szybko po czym, stawiając Yucie drugą butelkę, a co zrobiła chętnie bo jeśli ją wypije to i za nią zapłaci, dla własnego dobra, udała się do innych klientów.
0 x
Awatar użytkownika
Yūta
Postać porzucona
Posty: 30
Rejestracja: 10 maja 2020, o 17:09
Wiek postaci: 36
Multikonta: Nie mam

Re: Karczma Yamato

Post autor: Yūta »

No tak. Jest jak zawsze. Yuta nigdy nie rozwiąże tej odwiecznej zagadki dlaczego tylko on wygląda schludnie pomimo tego, że chleje najwięcej ze wszystkich. Nie to, żeby mężczyzna nie lubił pospolitego ludu, ale no bez przesad! Przecież umyć się czy zadbać o czyste ubranie mógłby każdy. Przynajmniej tyle dobrego, że zazwyczaj im brudniejszy był człowiek, tym łatwiej się z nim rozmawiało, choć przy okazji malała też wartość merytoryczna samej dyskusji. Jednak wszyscy się raczej zgodzimy, że merytoryczna dyskusja raczej nie jest tym, czego oczekuje Yuta po wypiciu alkoholu.
- Nic się nie stało. Też miałem kiedyś wujka, więc to rozumiem. Chociaż on akurat nazywał mnie dziwakiem i zamykał w pokoju, ale to historia na inne czasy. - rzucił rozweselony, bo przecież miał już w ręce swój trunek. Teraz wystarczyło tylko wypić go na tyle dużo, żeby nie widzieć duchów, a jednocześnie może nie przesadzić, żeby nie spotkać się z podłogą - Demon? - powiedział pod nosem i przechylił pierwsze naczynko wypełnione trunkiem, żeby całkowicie je opróżnić. Po krótkiej chwili buteleczkę bez zawartości oddał kelnerce i z radością przygarnął drugą.
- Hahaha, demonów nie ma, moja droga! Co innego duchy, ale demony to tylko bajka dla dzieci. - wyjaśnił rozbawiony, że w ogóle ktoś może jeszcze w takie rzeczy wierzyć. Kelnerka jednak już go opuściła, więc znowu pozostał bez towarzystwa. Yuta wrócił więc na swoje miejsce i zaczął się rozglądać po lokalu. Postacie zmarłych, które do tej pory były wyraźne tak, jak ich żywe odpowiedniki, teraz zaczęły stawać się powoli coraz bardziej przeźroczyste. Jeszcze trochę i zapewne znikną tak, jak robiły to wielokrotnie. Kutaro nie wiedział dlaczego tak się dzieje, ale ważne, że działało. Z minuty na minutę było coraz lepiej z duchami, jednakże z minuty na minutę było coraz nudniej. Nikt się do niego nie dosiadał, nikt nie zagadywał, nikt z nim nie pił. Trzeba było temu zaradzić.
- Rozumiem, że można się dosiąść? - zwrócił się do trójki chłopów, wśród których jeden krwawił. Nie czekał jednak na żadną odpowiedź, bo po prostu zajął miejsce obok nich - Więc jak Panowie? Ile wypiliście i gdzieście się tak poobijali? Opowiadacie te bajeczki o demonie po to, żeby się Was żony w domu nie czepiały, nie? Znam to. Uciekłem przed taką jedną, bo mnie do ołtarza chciała zaciągnąć! - Yuta po alkoholu robi się całkiem gadatliwy, a nie ma lepszego sposobu na wyciągnięcie informacji niż przyjazna rozmowa. Oczywiście Kutaro nadal nie wierzył, że na świecie istnieją jakieś demony, więc informacje wyciągał bardziej dla zabawy. No, ale żeby nie wyjść do dupka to podczas swojego krótkiego monologu a to klepnął jakiegoś faceta w plecy, a to z drugim stuknął się buteleczką. Trzeba było zmniejszyć przestrzeń ich dzielącą, bo inaczej nie będą szczerzy!
0 x
Awatar użytkownika
Ōkami
Postać porzucona
Posty: 429
Rejestracja: 23 sie 2020, o 19:18
GG/Discord: Mef#2020

Re: Karczma Yamato

Post autor: Ōkami »

Misja D
Polowanie na Demony
5/15


Każdy człowiek posiada w sobie taką niewidzialną, niematerialną i nienamacalną w żaden sposób listę, lista ta ma zazwyczaj kilka kategorii. Pierwsza z nich jest dość prosta i dosyć oczywista, są to rzeczy w które się za żadne skarby czy boskie interwencje nie uwierzy. Jedni mają tak z obecnością demonów, duchów czy uczciwie zarabiającym sąsiadem zza miedzy obok. Druga kategoria to lista rzeczy których się za żadne skarby nie powie, chyba, że po przesadnej ilości alkoholu. Zazwyczaj są to wyznania pod tytułem spojrzenia żonie w oczy i, pełnymi cierpienia słowami, wyznania jej: ty stara [dźwięk uderzających się o Siebie szklanic] zmarnowałaś mi najlepsze lata mojego życia. Trzecia kategoria jest chyba najbardziej niezależna od wewnętrznego obserwatora i składa się z rzeczy, których człowiek wolałby nie usłyszeć. Zazwyczaj są to informacje o tym, jak miłość uprawiają staruszkowie którym mówi się dzień dobry każdego poranka albo opisu wizyty w szalecie przez członka rodziny.
Dlatego też Yuta może sobie przybić samemu brawo, bo właśnie dodał jednocześnie punkty do wszystkich kategorii biednej kelnerce swoją wypowiedzią. Spojrzała na niego jak na ostatecznego wariata przed którym powinna dla własnego dobra uciekać, albo przynajmniej oddalić się w miarę możliwości krokiem pół-pędzącym.
-Ja... współczuje? Współczuję wujka, tak. Tak. - Kobieta była pewna, że tego dnia nie pojawi się już przy Yucie, żeby przypadkiem nie usłyszeć reszty historii i nie musieć potem wpaść w alkoholowy cug by zapomnieć.


Jednak chyba ciekawość wygrała z alkoholowym rozsądkiem Yuty, bo mimo wszystko postanowił zbliżyć się do trójki mężczyzn przy barze, dwóch zdrowych i jednego krwawiącego. Błąd to czy dobry pomysł wyjdzie w praniu, jak to staruszki mawiają nad rzekę chodząc. Kiedy zapytał o to, czy nie będzie przeszkadzała nikomu jego obecność, najbliższy mu mężczyzna machnął ręką, co uniwersalnie znaczyło w przybliżeniu jakiś milion rzeczy, chociaż w tej partykularnej sytuacji oznaczało zapewne zgodę. Mimo podejrzeń Yuty mężczyźni waniali, przez obecność swojego towarzysza z placu broni, krwią, ale żaden nie nosił nawet najmniejszego znamiona bycia podpitym, czy to z wyglądu czy to z zapachu.
-Bajeczki o demonie? Panie, proszę nie wykorzystywać tego, że Rido jest ranny i półprzytomny musi się napić nim da się opatrzeć, bo gdyby był w pełni sił to Pan by już musiał zębów szukać za te sugestie, ale i ja w ryj dać mogę dać. - Chociaż groźbą poczęstował nowego kompana, na jego twarzy malowało się głównie zmęczenie tym wszystkim, co ich spotkało, był to mężczyzna o dość jasnej, bladej wręcz karnacji, ale dobrze zbudowany i tylko lekko szpakowaty na boczkach głowy.
-Niech mówi co chce. - Mruknął wspomniany krwawiący Rido. Najbardziej na jego zaloty, Yuty w sensie, nieodporny był trzeci z nich, który widać chciał się rzeczywiście podzielić palącym problemem.
-Ale kiedy waść mości mówimy prawdę. Jest ten dom, a tam tylko krzywda i śmierć. Wszyscy by omijali, gdyby nie dzieciaki. A po tym jak zniknął tam dzieciak krawca Furai to obowiązkiem jest iść demona wypędzić i dzieciaka odzyskać, coby żył albo na pochówek godny trafił. To było trzy dni temu, więc szanse maleją z każdą chwilą, ale nie można się poddać. - Wygadał niemalże wszystko co wiedział, chociaż na tym nie skończył swojej wypowiedzi. - Ja mogę waszmościa zaprowadzić, jeśli Pan odważny w twarz potworowi powiedzieć, że on nie istnieje. - Obruszył się na sam koniec i wstał od baru, gotów do drogi w każdej chwili, oświecić niedowiarka.
0 x
Awatar użytkownika
Yūta
Postać porzucona
Posty: 30
Rejestracja: 10 maja 2020, o 17:09
Wiek postaci: 36
Multikonta: Nie mam

Re: Karczma Yamato

Post autor: Yūta »

Skoro wyjątek potwierdza regułę, to Yuta nie ma wewnątrz siebie takiej listy. Dla niego nie ma tematów nietykalnych, bo to mija się z celem życia. Jest za krótkie, zeby skrywać się za cienką ścianą "tego nie wypada, tego nie powiem". W końcu co najgorszego może się stać? Najwyżej ktoś spojrzy na ciebie jak na wariata. Nie pierwszy i nie ostatni raz, ale w tym przypadku po prostu jest się tego świadomym. Mężczyzna nie brał też do siebie zbytnio opinii innych na swój temat. On chciał po prostu lekko i zabawnie przeżyć całe swoje życie, a jesli komuś się to nie podoba, to już jego problem.
- Nie ma czego. To był straszny... straaaasznyyy człowiek, ale już nie żyje. Pewnie gra sobie teraz z antykreatorem w shogi w jakimś piekle czy coś. A niech mu się dobrze wiedzie! - wyjaśnił, wznosząc toast za swojego wujka. W końcu gdyby nie on, to pewnie nie korzystałby teraz z życia pełną garścią. Pewnie, że być może wujek go trochę prześladował, ale to było dawno temu! Nie ma co chować urazy. Gdyby żył to dałby mu po prostu w mordę i byliby kwita, a tak musi wszystko puścić w niepamięć.
Infiltracja zakończona! Yuta wkradł się do grupki, ale niestety nie zdobył jeszcze jej zachowania, więc niczym najsprawniejszy szpieg postanowił, że wda się w konflikt z najbardziej nieprzychylnym mu człowiekiem.Przecież to logiczne, nie?
- Panie, panie! Pan trzyma łapska przy sobie. Nie widzi Pan, że ta twarz niejedną niewiastę już uwiodła? - zapytał, wskazując dłońmi na swoją facjatę - Bez zębów byłoby mi znacznie ciężej, więc ostrzegam, że ja też dać w ryj mogę dać. Może wyglądam na szlachetnie urodzonego, ale rąk sobie pobrudzić nie boję. Nawet krwią demonów... KTÓRYCH OCZYWIŚCIE NIE MA. - no, teraz Yuta był z siebie dumny! Nie dość, że odbił piłeczkę, to pokazał jeszcze raz, że nie wierzy w żadne bajeczki o demonach i innych takich. W końcu to niemożliwe, żeby istniały na świecie wśród ludzi. Kutaro wiedział jak postępować z prostymi ludźmi. Do nich nie przemawia się kwiecistymi przemowami, bo wlatują jednym uchem, a wylatują drugim. Z nimi trzeba prosto i w ich języku, a czasem też w ich pięści. Jednak do rozróby było mu daleko, więc spojrzał teraz na stronę najbardziej rozmownego z całej ferajny.
- Mówisz Pan jak jakiś pieprzony lord. Obowiązkiem? A z jakiej racji obowiązkiem? Nie mój dzieciak, nie mój problem. - rzucił, prychając pod nosem i biorąc kolejny łyk alkoholu - Ja tam uważam, że skoro dzieciak głupi, to jego sprawa. Z jakiej racji mam ruszać swój kształtny tyłek z tej ciepłej karczmy tylko dlatego, że jakiemuś bachorowi brakuje piątej klepki? No i to dlatego teraz Wasz kompan krwawi? Bo czuliście obowiązek, żeby coś zrobić? - ostatnie pytanie zadał wyraźnie rozbawiony, starając się jednak powstrzymać śmiech. Wiedział, że jego słowa niezbyt przypadną do gustu trójce naiwniaków, ale musiał ich uświadomić, że po prostu są głupi jeśli narażają się dla innych bez żadnego powodu - No chyba, że ominęliście w swojej opowieści jakiś worek wypełniony pieniędzmi. - dodał pewnie i odstawił głośno butelkę z alkoholem na stół, sprawiając jednocześnie, że wszystko na stoliku lekko podskoczyło. Uniesiona prawa brew mężczyzny wskazywała, że wyraźnie czeka na jakąś propozycję zarobku. Tylko czy prosta gawiedź się tego domyśli?


///Wybacz za delikatną obsuwkę. Będzie już normalnie
0 x
Awatar użytkownika
Ōkami
Postać porzucona
Posty: 429
Rejestracja: 23 sie 2020, o 19:18
GG/Discord: Mef#2020

Re: Karczma Yamato

Post autor: Ōkami »

Misja D
Polowanie na Demony
7/15
Mężczyzna stojący w obronie czci, godności i honoru swojego rannego kompana nie spodziewał się agresywnej reakcji ze strony przybysza, który bądź co bądź zdrowo im się narzucał, nie zapraszany ani o nic nie proszony. Oni sobie siedzieli, pili i krwawili w przypadku jednego z trójki, a ten podchodzi jakby był u Siebie w domu. A jakby tego było mało to jeszcze cholera jedna się stawiała okoniem i mówiła mężczyznom, że to co widzieli na własne oczy jest zupełną nieprawdą. Bo jak to, on mówi, że demonów nie ma, a jednak mężczyźni w mrokach domu zostali pokiereszowani i wcale przez te kilka dni od zaginięcia dzieciaka nie byli pierwszymi. Ba, same dzieci nawet nie licząc zaginionego, nie raz wracały z opuszczonego domu ranne. Na głupie i niepotrzebne wstawki o swojej facjacie która może i uwiodłaby kelnerkę, ale nie żadnego z trzech rosłych chłopów, pierwszy z nich, najbardziej wygadany w obronie Rido, zaczął rozcierać kostki pięści, zwiastując niechybne pojednanie zębów Yuty z jego migdałkami w bliskim spotkaniu. Ciężka ręka spoczęła jednak na jego ramieniu, był to ten, w którego obronie obstawał.
-Daj spokój. NIECH MÓWI CO CHCE. - Ton przeraźliwie ciężki i nieznoszący sprzeciwu, nawet jeśli nie podnosił głosu to i tak wiadomość docierała, dlatego wszelkie bójki przestały być możliwe, żaden nie chciał się postawić Rido który chyba pełnił rolę lidera grupy.


Na szczęście pełnienie roli lidera nie wiąże się z byciem jednostką bezmyślną i całkowicie zależną. Powstał ten, który zaproponował Yucie podróż do domu.
-Trzysta ryou. Pięćdziesiąt na alkohol i wyleczenie Rido, dwieście pięćdziesiąt dla Ciebie. Pod warunkiem, że znajdziemy dzieciaka. Wstawaj, zaprowadzę cię. Ćwierć tysiąca piechotą nie chodzi, co? - Rzeczywiście, kiedy padły realne kwoty karczma zamilkła, wsłuchując się w możliwość zarobku. Wszystko uciął jednak Rido.
-Tylko ten typek, zaprowadzony przez Kiruke. Nikt więcej. Zaprowadź mnie do lekarza. - Powiedział do kompana numer jeden, wyraźnie mając poczucie, że balans alkohol do krwawienia zaczął się niebezpiecznie przechylać.
A kompan trzeci, co oferował hajs, ruszył się w stronę wyjścia, chcąc zaprowadzić Yutę do celu.


Jak nie masz żadnych dalszych ale, następnego posta możesz pisać już tutaj -> http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=90&t=8931
0 x
Awatar użytkownika
Gundan
Martwa postać
Posty: 587
Rejestracja: 27 mar 2019, o 21:55
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek C
Krótki wygląd: Krótkie, białe włosy oraz złote oczy.
195cm oraz 93kg
Widoczny ekwipunek: Kamizelka Shinobi - Tors
Torba - Prawy pośladek
Kabura x2 - Prawe i lewe udo
Multikonta: Mangetsu

Re: Karczma Yamato

Post autor: Gundan »

0 x
Awatar użytkownika
Uzuru Haguro
Gracz nieobecny
Posty: 89
Rejestracja: 25 paź 2020, o 19:51
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek D

Re: Karczma Yamato

Post autor: Uzuru Haguro »

Ostatnie dni młodego shinobi z Teiz były nad wymiar pracowite, zwłaszcza jeśli by wziąć pod uwagę aktualną porę roku. Uzuru nigdy nie przepadał za zimą, gdyż mróz i zatarte szlaki to nie lada utrapienie dla podróżnika. Ani to miłe, ani pożyteczne, a zapewnienie sobie jakiegokolwiek poczucia komfortu wymagało zagoszczenia w którejś z osad. Właśnie to było jego głównym powodem aktualnego pobytu w Yusetsu, a konkretniej w jednej z jej karczm. Jak to miał w zwyczaju, z dłońmi ukrytymi w kieszeniach od spodni wszedł do wnętrza budynku tuż za jednym z klientów. Na pierwszy rzut oka można było dostrzec, że wolnych stolików już nie ma, dlatego pozostało mu się przyjrzeć możliwym opcjom wyboru. Nie zajęło to wiele czasu i skierował się ku siedzącemu nieopodal, białowłosemu chłopakowi.
-Yare, yare... Taki wielki, a minę masz jakbyś miał się zaraz popłakać. - powiedział zatrzymując się tuż przed stolikiem, z wyraźnie wyczuwalnym, żartobliwym tonem.
- Mam nadzieję, że się nie obrazisz ale niewiele tu miejsca. - dodał siadając naprzeciwko adresata wypowiedzi, jak gdyby nigdy nic. Po tych słowach zwrócił wzrok w głąb gospody, a gdy dostrzegł w oddali personel, podniósł jedną z dłoni do góry i kiwnął dwoma palcami chcąc przywołać do siebie urodziwą kelnerkę. Póki co zaoszczędził sobie przedstawiania się, bowiem nie miał pojęcia z kim ma do czynienia. Jegomość raczej nie powinien się obrazić za zajęcie wolnego miejsca, ale czy miał ochotę na rozmowę? Kto wie...
0 x
Awatar użytkownika
Gundan
Martwa postać
Posty: 587
Rejestracja: 27 mar 2019, o 21:55
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek C
Krótki wygląd: Krótkie, białe włosy oraz złote oczy.
195cm oraz 93kg
Widoczny ekwipunek: Kamizelka Shinobi - Tors
Torba - Prawy pośladek
Kabura x2 - Prawe i lewe udo
Multikonta: Mangetsu

Re: Karczma Yamato

Post autor: Gundan »

0 x
Awatar użytkownika
Uzuru Haguro
Gracz nieobecny
Posty: 89
Rejestracja: 25 paź 2020, o 19:51
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek D

Re: Karczma Yamato

Post autor: Uzuru Haguro »

Ku szczęściu osiemnastolatka okazało się, że siedzący mu naprzeciw wielkolud nie jest ani gburem, ani niemową. Ostatnią rzeczą jakiej chciałby przed ciepłym posiłkiem to awantura, dlatego spojrzał się z powrotem na białowłosego i uśmiechnął.
- Nikt mi źle nie życzy żebym musiał się z tym ukrywać. Na imię mam Uzuru i pochodzę z Teiz, to mała prowincja na wschód stąd, przynależy do Yinzin, gdzie szkoli się najlepszych samurajów. - przedstawił się w międzyczasie pokazując kelnerce wybraną potrawę z leżącej na stole karcie. Nie poruszał wątku, którym do niedawna głowiła się nowo poznana osobistość, bo i po co rozwlekać nieprzyjemności. W końcu młody Haguro zawsze był zdania, że lepiej myśleć o pozytywach. W oczekiwaniu na zamówienie, rozsiadł się wygodniej i wskazał palcem na kilka osób, przy których siedzialy wilki, bo psami naprawdę trudno było je nazwać.
- A oni co? Też lubię zwierzęta, ale żeby wpuszczali z rasowymi drapieżnikami do knajpy to już chyba przesada... Z resztą sporo ich w tej osadzie, nie sądzisz? - zapytał zaintrygowany tym widokiem, jednocześnie chcąc kontynuować rozmowę. Samotne wędrówki mają to do siebie, że nie ma się do kogo odezwać, więc musi nadrabiać, kiedy tylko nadarzy się okazja.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Yusetsu”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości