Lekko zniszczona polana

Największa prowincja Wietrznych Równin zamieszkana przez Ród Inuzuka. Pomimo swoich rozmiarów, prowincja jest zręcznie zarządzana przez Ród, a to dzięki niezwykle efektywnemu przemieszczaniu się członków rodu na swoich psach. Yusetsu od północy sąsiaduje z morzem, od północnego zachodu z prowincjami Karmazynowych Szczytów, od południowego zachodu z prowincjami Samotnych Wydm a z kolei od zachodu z Shigashi no Kibu. Takie umiejscowienie pozwala na rozwój w prowincji zarówno handlu morskiego jak i lądowego. Niektóre osady zamieszkują członkowie podzielonego wewnętrznie Szczepu Terumi.
Yoichi

Lekko zniszczona polana

Post autor: Yoichi »


Jeżeli trenować to tylko w jednym miejscu. Nie trzeba było specjalnej więzi między Akirą, a Yoichim, by bez słowa o miejscu ćwiczeń udać się w jednakowym kierunku. Polanka, na której ćwiczyli od najmłodszych lat. A przynajmniej rudowłosy, bo początkowo Ninken nie chciał uznać go za swojego towarzysza i jedynie leżał tutaj, patrząc na wysiłki chłopaka. Później wszystko się zmieniło i zaczęli razem rozwijać się, stworzyli duet. W Shigashi no Kibu mieli również przyjemne pole treningowe, ale nie wiązało się z nim tak wiele wspomnień jak z tym. To tutaj wszystko się zaczęło, to tutaj czuli się najlepiej podczas ćwiczeń. Niepowtarzalna aura i klimat jakie zyskało to miejsce przez swoje blizny po technikach, efekty ich. Wszystko było tutaj zaznaczone. Taka kartoteka, w której widać rozwój.
Gdy tylko Yoichi zobaczył polankę, to uśmiechnął się szeroko i przyśpieszył krok. Motywacja wzrosła do jeszcze wyższego poziomu od samego wspomnienia. Nie przepadał za treningami, chociaż również nic do nich nie miał, ale w tym momencie nie mógł się doczekać ćwiczeń. Była godzina około dwunastej, a było lato, więc czas mieli do przynajmniej dziewiątej. Sporo, sporo godzin. Dostali też pożywne kulki ryżowe z wołowiną, aby nie zabrakło im sił oraz kilka z jagodami, dla osłody. Nie musieli nawet przerywać sobie na powrót do domu, mogli zostać tutaj cały dzień. Rudowłosy stanął na samym środku i spoglądnął na Akirę.
- To co? Zaczynamy? Pełno wspomnień, ale nie mamy na to czasu. Trzeba ćwiczyć. - psisko zaszczekało radośnie w odpowiedzi "Pewnie, do roboty". I wszystko się zaczęło.
Yoichi na początku postanowił przećwiczyć wszystko co dotychczas potrafił z umiejętności Inushiro wraz z Akirą, aby wyłapać błędy i zwyczajnie sprawdzić czy wszystko jest w porządku. Taka podstawa pod poważniejsze ćwiczenia.
- Najpierw trzeba zobaczyć czy to co potrafimy aktualnie robimy dobrze, czy mamy w tym sprawność. - powiedział, a Ninken zaszczekał "Okej, co najpierw?" i rudowłosy się zamyślił. Na pierwszy ogień musiały pójść techniki wymagające Akiry w formie psa, a później dopiero w ludzkiej formie.
- Na początek Inu no Me, później zmienię Cię w człowieczą formę, sprawdzę swoją Tsuugę, sprawdzę Shikyaku no Jutsu, sprawdzimy Dobutsume, a na koniec Gatsuugę. - czworonogi kompan jedynie pokiwał głową na zgodę i ruszył biegiem gdzieś w las. Niezbyt daleko, bo nie musiał, gdyż Yoichi zamknął oczy i zawiązał trzy pieczęci. Skumulowana natychmiast chakra została pobrana, aby utworzyć między umysłem jego, a Ninkena więź i złożył połowę pieczęci barana. Natychmiast ujrzał z perspektywy Akiry modliszkę siedzącą na kamieniu.
- Modliszka. - pies ruszył dalej, a wizja była stała. Rudowłosy oglądał jak jego towarzysz przechodzi między dwoma krzakami i zatrzymuje się, zadzierając łeb do góry, aby ujrzeć dzięcioła stukającego w drzewo. Dziwnym było takie spojrzenie, gdyż Akira stał zaraz obok, a dźwięk stukania dochodził z opóźnieniem i był znacznie słabszy niż powinien. Inu no Me pozwalało jedynie widzieć oczami Ninkena, ale już nie słyszeć uszami, dlatego to dosyć specyficzne uczucie. Yoichi zasygnalizował kompanowi co widzi i sam otworzył oczy. Przebiegł kawałek i odbił się od drzewa, by z obrotu wyrzucić kunai w cel znajdujący się za nim. Drzewo z wymalowaną czerwoną kropką na pniu. Trafił w środek. Nie idealnie, ale wystarczająco celnie, aby był zadowolony. Wylądował w miejscu i natychmiast zawiązał połowę pieczęci barana. Wizja z oczu Akiry błyskawicznie wróciła. Podążał za motylem, który sobie latał niedaleko strumyku. Zawołał co widzi i psisko biegiem zerwało się w pewnym kierunku. Nagle rudowłosy zauważył siebie, stojącego w skupieniu, lecz Akira nie zatrzymywał się. Zielone oko otworzyło się, a dłonie ułożyły w pieczęć tygrysa. Ninken rzucił się susem wprost na gardło Yoichiego, lecz ten z wykroku wyskoczył nad nim i robiąc salto dotknął jego grzbietu. Puff - mały obłok dymu na sekundę przysłonił czworonoga, który aktualnie miał już dwie nogi. Był sobowtórem swojego towarzysza. Po obrocie i wylądowaniu, rudowłosy nie zatrzymał się, a ruszył dalej, by w połowie drogi do krańca osady użyć Tsuugi. Niczym rozpędzone do szalonych prędkości wiertło uderzył w drzewo, które pod naporem, impetem i rotacją nie wytrzymało. Zostało przepiłowane w połowie i z hukiem upadło. Młodzieniec zatrzymał się za nim dumny i uśmiechnął jednocześnie włączając technikę Shikyaku. Otoczka z chakry dawała wrażenie, że płonął. Jego paznokcie zamieniły się w pazury, a kły naturalnie wydłużyły. To nie był koniec, gdyż nagle poczuł się znacznie silniejszy i wiele szybszy. Wystartował na dwóch nogach, ale szybko ruszył na czterech w stronę Akiry, aby rzucić się na jego gardło z zamiarem zadania ciosu w grdykę. W biegu użył Dobutsume, aby jego szpony stały się jeszcze bardziej śmiercionośne. Psisko schyliło się i złapało go za ramię, ciskając nim o pień drzewa za nim. Yoichi w powietrzu zdążył się obrócić i odbić od drzewa zostawiając na jego powierzchni lekkie pęknięcie. Atakował dalej swojego towarzysza, który również wydłużył paznokcie do długości dziesięciu centymetrów i krzyżując je, zatrzymał atak rudzielca. Porozumiewawcze spojrzenie wystarczyło, aby po chwili ruszyli w jednym kierunku, chociaż w pewnym momencie rozbiegli się na dwie różne strony. Akira robił łuk, kierując się na drzewo z wbitym kunaiem, a Yoichi ruszył zupełnie po drzewach, przeskakując z jednego na drugie, aż znalazł się dobre kilka metrów za celem.
- Gatsuuga! - krzyknął, a dwie wirujące postacie uderzyły w pień przecinając go bez najmniejszego problemu na dwie części. Drzewo z hukiem runęło na ziemię, a oni korzystając dalej z obrotu, wylądowali kawałek dalej, by nie oberwać obalonym kawałkiem natury. Nie miała ona z nimi lekko. Zeskoczyli jednocześnie, gdy to już leżało spokojnie na glebie, zaś rudowłosy wyciągnął z pnia swój kunai, który schował.
- Wszystko idealnie. - rzucił z dumnym uśmiechem do swojego kompana.

Trening Dziedziny klanowej na A 37/25 linijek. Czas treningu: 12h. Od 21:55 12.03.2015 do 9:55 13.03.2016
0 x
Yoichi

Re: Lekko zniszczona polana

Post autor: Yoichi »

Polana zyskała dwa obalone drzewa, a może straciła dwa drzewa, które ją otaczały. Natura nie miała łatwo z Yoichim i Akirą podczas treningu, ale cóż zrobić. Jest znacznie silniejsza od nich, poradzi sobie z tak drobną stratą. Wbrew pozorom cała ta destrukcja jaką urządzali florze nie była obojętna rudzielcowi. Zwyczajnie jakoś musiał sprawdzać swoją siłę, jakoś musiał to testować. Miał nadzieje, że świat roślin wybaczy mu. W końcu i tak każdy korzystał z otaczających go dobrodziejstw.
- Muszę coś jeszcze sprawdzić zanim przejdziemy do naszego treningu właściwego. - powiedział Yoichi, idąc obok Ninkena w formie ludzkiej. Akira kiwnął głową i usiadł obok brązowej torby z jedzeniem, aby móc w spokoju obserwować co jego towarzysz chciał przetestować.
Zaś Yoichi chciał tylko przetestować coś, co zauważył podczas walki z Oni no Mori. Otóż skupiał się on raczej na technikach, które nie wymagały dobrej kontroli chakry, a zazwyczaj w ogóle jej nie wymagały. Było to zupełnie normalne, bo w końcu z takiego rodu pochodził, a nie innego. To jednak spowodowało, że jego skupianie tej dziwnej energii było na dosyć niskim poziomie. Niewiele powyżej przeciętnym. Podczas ostatnich bitw zdał sobie sprawę, że korzystanie z chakry stało się dla niego znacznie prostsze. Robił to instynktownie, nie musiał już tak skupiać się na swoich jutsu, aby poprawnie wykonać wszystko. Stanął zatem zwyczajnie na środku polanki skierowany w stronę strumyka i spojrzał na Akirę.
- Podaj mi w jakiejkolwiek kolejności techniki Fuutonu, które znam, a ja postaram się je wykonać najszybciej jak potrafię. - Ninken kiwnął głową i podniósł się. Pierwsze jutsu - "Fūton: Reppūshō". Rudowłosy natychmiast klasnął w dłonie, a zza jego pleców uderzyła przed niego ściana powietrza. Silny podmuch pozwalający obalić człowieka i bez problemu zrzucić wszelką broń miotaną. Drugie jutsu - "Fūton: Komakai Butokai Tatsumaki". Młodzieniec błyskawicznie przyłożył dłoń do ust, a przed nimi została stworzona mała kulka, która była tak naprawdę miniaturowym tornadem, skondensowanym, zagęszczonym. Technika została wystrzelona, a pocisk ze swoją naturalnie dużą prędkością uderzył w jeden z kamieni przy strumyku zamieniając go w pył i drobniejsze kamyki. Siła, szybkość, prędkość wykonania - wszystko świetnie. Trzecie i ostatnie jutsu - "Fūton: Gōkūhō". Rudzielec jednocześnie obrócił się w stronę wkopanych w ziemię pni i zdjął kosę z pleców, którą wykonał cięcie w tamtą stronę. Wydawałoby się, że nic się nie stało, a jednak prowizoryczny manekin treningowy otrzymał kilka głębokich wcięć.
- Idealnie. Wszystko działa lepiej. Wystarczy. - powiedział do Akiry. Widocznie pojedynki w Sabishi sprawiły, że rozwinął się znacznie bardziej niż spodziewał. Z pewnością nabrał doświadczenia i nie liczył na więcej, ale jak się okazało - dostał znacznie więcej.

Trening Kontroli Chakry na C linijek 18/XX Czas treningu 5h. Od 17:01 13.03.2016 do 22:01 13.03.2016
0 x
Yoichi

Re: Lekko zniszczona polana

Post autor: Yoichi »

Dotychczasowy trening nie był zbyt męczący, więc nie potrzebowali przerwy. Najcięższe dopiero miało nadejść, ale jeszcze nie w tej chwili, jeszcze nie teraz. Yoichi postanowił skorzystać z rady Akiry i stopniowo podnosić poziom trudności, aby nie rzucać się na głęboką wodę natychmiast, a młodzieniec postanowił posłuchać swojego kompana. Gdyby nie Ninken, to pewnie od samego początku trenowaliby technikę, którą otrzymali w zwoju od Miyoko. Rudzielec nie mógł się doczekać spróbowania jej, wykonania i ujrzenia rezultatów. Może dlatego poprzednie dwa treningi szły mu tak zaskakująco dobrze? Kto wie.
- Pamiętasz jak myśleliśmy jak wzmocnić Gatsuugę? Może spróbujemy tej innej wersji? - zapytał swojego kompana, który poderwał się natychmiast i z lekkim uśmiechem na twarzy kiwnął głową w potwierdzeniu. Podszedł pod Yoichiego i rzucił mu spojrzenie, w którym widać było gotowość. Nie tracili czasu, przeszli do kolejnego treningu.
Podczas rozmów często poruszali tematy o rozwijaniu się, o tym jak się wzmocnić. Efektem jednej takiej dyskusji było wpadnięcie na pomysł, aby spróbować obracać się nie w linii poziomej, a pionowej. Wtedy ich powierzchnia tnąca była węższa, a co za tym idzie - byli ostrzejsi. Mogliby w takiej formie spokojnie nie tylko dziurawić jak to miało miejsce w Gatsuuga, ale również przepoławiać i odcinać. Kusząca perspektywa, więc na następnym treningu postanowili to trenować. Trochę minęło od tamtego czasu, ale teraz nastał dzień, w którym mogli przetestować pomysł.
- Masz pomysł jak złapać taką rotację? - Akira pokiwał głową na znak, że niezbyt i widać było, iż zamyślił się momentalnie. Yoichi jednak postanowił czegoś spróbować. Stanął w rozkroju, prawa noga z przodu, lewa z tyłu, zaś prawą rękę podniósł do góry, lewa czekała przygotowana opuszczona, lekko zgięta w łokciu. Wyglądało jakby chciał zrobić coś w stylu salta i tym właśnie była ta technika mniej-więcej. Wybił się z lewej nogi, prawą ręką pociągnął mocno w dół, zginając się równocześnie, a wtedy zarzucił za sobą prawą nogą i lewą ręką. Wykonał salto, a po tym nabrał rozpędu. Jako dysk przesunął się o dosłownie trzy metry z niezbyt dużą prędkością i zatrzymał się wyrzucony przez swój własny impet. Uderzył o ziemię i spojrzał na Akirę, który zaśmiał się. Rudzielec powoli podniósł się, zaś Akira odsunął o kilkanaście dobrych metrów. Wziął rozbieg i wykonał to samo co Yoichi, jednak właśnie z rozbiegu. Niczym pędzący dysk przesunął się o siedem metrów i również wypadł podobnie jak młodzieniec.
- A śmiałeś się ze mnie, cwaniaku. - rzucił rudzielec i stanął w miejscu. - Zauważyłem błąd, który ja zrobiłem, a Ty nie w rotacji. Patrz. - powiedział i z miejsca wykonał ponownie to samo, aczkolwiek z małą korektą. Nie był nastawiony na sam obrót, a na pokonanie odległości. Zwyczajnie mniej zgiął ciało, a mocniej skorzystał z samego ruchu karkiem, nogami i rękami. W ten sposób Yoichi bez większego problemu pokonał odległość dziesięciu metrów. I zatrzymał się zupełnie normalnie.
- Rozumiesz? To próbujemy razem. - Akira podszedł do Yoichiego i skierowali się w stronę strumyka. Nie zrobili rozbiegu, bo nie musieli, a jedynie wykonali identycznie technikę jak poprzednia próba. Zaczęli wirować z niesamowitą prędkością i również z wielką szybkością pokonali dziesięć metrów jako niewyobrażalnie ostre dyski. Dowodem ich siły były dwie dodatkowe rany na ziemi - głębokie, aczkolwiek cienkie rowy na ziemi przez długość 10 metrów przecinające nie tylko glebę, ale również ustawione przy strumyku kamienie oraz samo dno strumyku. Udało się, było idealnie.

Trening techniki rangi B - Gatenga. Linijek 24/15. Czas treningu - 8h. Od 17:55 14.03.2016 do 01:55 15.03.2016.
0 x
Yoichi

Re: Lekko zniszczona polana

Post autor: Yoichi »

Gleba otrzymała sporo cienkich, aczkolwiek głębokich rowów po treningu Yoichiego i Akiry. Jednak najlepsze miało dopiero nadejść i to jeszcze nie teraz. Najpierw podstawy, proste rzeczy, a później najtrudniejsze z technik. W końcu tak chciał Ninken. Teraz jednak rudzielec miał inny pomysł. Chciał spróbować czegoś, na co wpadł dosłownie przed chwilą. Byli na swojej polanie treningowej, więc nic nie stało na przeszkodzie, aby testować. Zmęczeni również nie byli, ani głód nie dawał o sobie znać.
- Wymyśliłem coś, a w sumie to przerobiłem. Spróbujmy na szybko zanim przejdziemy do konkretów. - powiedział, a Akira westchnął i pokiwał głową. O ile chodziło o rozwój, to nie miał nic przeciwko. W końcu rzeczywiście rudzielec mógł wymyślić coś interesującego. Zdarzało mu się. Pomysłowości nie można mu było odmówić. Zarówno kreatywny był w swoim stylu życia, jak w walkach i treningach.
Yoichi stanął spokojnie na środku polanki i rozłożył przed sobą dłonie. Wpatrywał się w nie ze zmrużonym, zielonym okiem, aż w końcu westchnął i spojrzał na Akirę.
- Pamiętasz jak działa Kawarimi no Jutsu? Spróbujmy tego samego, ale zamieniamy siebie miejscami i aktywujemy to sami, bez otrzymania obrażeń. Jak Ensho no Kaze z technik Fuutonu. Tylko jakie pieczęci... - powiedział, tłumacząc Ninkenowi, a następnie wrócił wzrokiem do własnych dłoni. Ze skupieniem zastanawiał się, które pieczęci pozwolą mu uformować odpowiednio chakrę, aby wykonać technikę. Spróbował od konia, lecz od razu poczuł, że to nie jest kierunek, do którego dąży. Tygrys, tak. Potrzebował kolejnych, to było za mało. Wąż i nadal brakowało czegoś, coś nadal było nie tak. Dodał na końcu pieczęć psa i wyczuł idealnie uformowaną chakrę do tego, do czego ją potrzebował. Zawiązał połowę pieczęci barana i... nagle stał w miejscu, w którym przed chwilą znajdował się Akira.
- Spróbuj teraz Ty. Tygrys, wąż, pies i później połowa pieczęci barana. - Ninken, jako że był w formie ludzkiej, od razu spróbował. Trzy pieczęcie, a później połowa, aby aktywować. Udało się. To było znacznie prostsze niż oczekiwał tego rudzielec.

Trening WT rangi D - Kawase no Jutsu. Linijek 11/5. Czas treningu - 3h. Od 20:10 18.03.2016 do 23:10 18.03.2016.
0 x
Yoichi

Re: Lekko zniszczona polana

Post autor: Yoichi »

Jak na razie było wyjątkowo łatwo. Nic dziwnego, w końcu sporo z tych zdolności nie była niczym wyjątkowym na obecnym poziomie rozwoju Akiry i Yoichiego. Wydarzenia w Sabishi, w których uczestniczył duet, z pewnością rozwinęły ich znacznie bardziej niż im się wydawało. W końcu były prawdziwym doświadczeniem walki na śmierć i życie z utalentowanymi osobnikami, którzy potrafią korzystać z jutsu. Dotychczas na drodze dwójki towarzyszy stawali bandyci, zwykłe opryszki oraz inne tałatajstwo. Oni no Mori byli jednak zupełnie inni. Wyszkoleni w mniejszym i większym stopniu ninja, którzy mieli swoją drogę rozwoju. To zmusiło ich dwójkę do kombinowania, wykorzystania pełni swojego potencjału z myślą, że tamci mogą w każdej chwili skorzystać z techniki zmieniającej oblicze walki. Nie mogli szczędzić sił, nie mogli pozwolić sobie na błąd. Akira miał taki swój moment kiedy akcja wymagała od niego nawet więcej niż mógł z siebie dać, ale mimo to podołał sytuacji. Dla Yoichiego taką chwilą był moment, w którym chyba została złamana jakaś jego kość w biodrze. Nie mógł wtedy praktycznie się poruszać, gdyż każdy krok był paraliżującą dawką bólu, a przeciwnik nie miał nawet zadrapania. I był cholernie silny. Przewyższał znacznie rudzielca w doświadczeniu oraz potencjale bojowym. Nic dziwnego, w końcu był to sam Senju Akuma. Były lider rodu. I tak, że rudy uszedł z życiem z pojedynku, w którym mierzył się z byłym Shirei-kan Rodu Senju. Jako Uczeń. Zaskakujące. Mniejsza z tym. Ninken wrócił do swojej zwierzęcej formy i wraz z kompanem podszedł do torby z jedzeniem. Młodzieniec wyciągnął dwie kulki ryżowe z jagodami, a następnie usiadł opierając się o pień drzewa.
- Przekąsimy coś i zaczynamy prawdziwy trening. - powiedział Yoichi z zadziornym uśmiechem i podrzucił jedną kulkę ryżową. Psisko jednym kłapnięciem pyska pochłonęło ją, zaś młodzieniec niespokojnie brał spore kęsy, gdyż nie mógł się doczekać.
- Dobre. Prawdziwe onigiri, nie to co w Shigashi. - odparł pies, oblizując się. Rudzielec wcale nie był wolniejszy w jedzeniu, gdyż wpakował do ust resztę kulki i z trudem gryzł ją, wycierając jednocześnie dłonie, o spodnie. W końcu przełknął.
- Smak domu, prawda? - zapytał retorycznie, jednak Akira i tak kiwnął łbem, przyznając rację. Młody Inuzuka sięgnął do kieszeni i wyciągnął zwój. Uśmiech sam malował się na twarzy. Zaczynamy.
Rozwinął podarunek od Miyoko i w pośpiechu zaczął na głos czytać Ninkenowi co jest w nim napisane. W skrócie dowiedzieli się, że technika Jinjū Konbi Henge: Sōtōrō, bazuje nieco na podobnej formie co Jūjin Bunshin, gdyż forma chakry jaką należy przyjąć, jest skrajnie podobna. Różni się jedynie jej ilość, natężenie oraz cel. Warunkiem przemiany w Sōtōrō jest odpowiednie uformowanie chakry, a w tym ma pomóc zawiązanie pieczęci Tygrysa - jak w Jūjin Bunshin, a następnie przesłanie jej do Ninkena poprzez dotyk - czyli znów jak w Jūjin Bunshin. Tutaj jednak dawka chakry musi być podwójna. Musi być i od człowieka, i od zwierzęcia. Człowiek potrzebuje wykorzystać więcej chakry, gdyż forma jest mu obca, zaś pies mniej - gdyż naturalnie jest z rodziny wilkowatych. Po spełnieniu warunków następuje przemiana w potężnego Sōtōrō. Zaraz po zapoznaniu się z treścią zwoju obaj wstali i ruszyli na sam środek polanki. Yoichi zamknął oczy, a następnie spokojnie regulował oddech. Przy jego prawej nodze stał Akira, który w skupieniu zaczął koncentrować swoje pokłady chakry. Rudowłosy w końcu otworzył oczy. Jego serce biło spokojnie, powoli, oddech był miarowy, a chakra skupiona, lecz mimo to płynęła w jego ciele bez zaburzeń. Spojrzał na Ninkena. Ten również otworzył oczy i odwzajemnił spojrzenie.
- Gotowy? - zapytał Yoichi niesamowicie opanowanym głosem, wręcz niepodobnym do siebie. Psisko kiwnęło łbem. Rudowłosy w spokoju usiadł na grzbiecie Akiry, jakby ten był wierzchowcem, a następnie podniósł dłonie przed siebie. - Zaczynamy. - dodał po chwili, zaś jego ręce w tym momencie złączyły się w pieczęć tygrysa. Chakra natychmiast zmieniła swoją formę i ruszyła na spotkanie chakrze Akiry. Strumienie energii połączyły się, zawirowały, stworzyły jedność, jakby od zawsze nią były, lecz kiedyś, dawno temu, zostały rozłączone.
- Jinjū Konbi Henge! - w tym samym momencie krzyknął rudowłosy, powstał ogromny obłok dymu, który został rozdarty przez wielką, białą łapę z czarnymi szponami. Głębokie warknięcie zatrzęsło drobnymi kamyczkami na glebie, a z chmury wyłonił się niesamowicie duży łeb wilka. Śnieżnobiałego wilka o czerwonych ślepiach i zębach większych niż niektórzy z ludzi. W końcu zasłona została rozwiana, ukazując... - Sōtōrō! - głos Yoichiego wydawał się dochodzić właśnie z dwugłowego wilka, a jednak żadna z głów nie ruszała pyskiem, aby mówić. Zaskoczyło to samego rudowłosego. Zyskał moc rozmawiania również w psim języku? Nie było to najważniejsze, gdyż właśnie z Akirą stanowili jeden, ogromny organizm. Wszystko stało się inne. Od teraz razem kontrolowali jedno ciało. Było to coś niesamowitego, gdyż nie wyczuwali żadnych sprzeczności.
- Czujesz tą siłę? - warknęła lewa głowa, należąca do Akiry. Prawa zaś pokiwała w górę i w dół.
- Oczywiście. - odparł i ruszyli biegiem przez polankę. W tych rozmiarach wydawała się być ona zaskakująco mała. Ledwo przebiegli kawałek i już się skończyła. Każdy krok sprawiał, że ziemia lekko drżała. Zbliżyli się do drzew, prawa łapa machnęła, a czarne szpony przecięły pień wszerz. Akira złapał w pysk drzewo i bez najmniejszego problemu zmiażdżył je. Jak gdyby była to zaledwie wykałaczka. Ani drzewa, ani kamienie nie stanowiły dla nich teraz przeszkody. Przebiegli się kawałek lasem, tratując niektóre drzewa, aż w końcu wrócili na polankę.
- Mam pomysł. Odpoczniemy i spróbujemy. - powiedział Yoichi, zaś Akira pokiwał łbem, szczerząc swoje kły.
- Wiem o co Ci chodzi. - odparł i wrócili do swojej formy, w której jednością jedynie byli duchowo, a nie ciałem.

Trening techniki rangi A - Jinjū Konbi Henge: Sōtōrō. Linijek 33/25. Czas treningu - 12h. Od 02:42 19.03.2016 do 14:42 19.03.2016.
0 x
Yoichi

Re: Lekko zniszczona polana

Post autor: Yoichi »

Nowa technika opanowana przez Yoichiego oraz Akirę dała im sporo pewności siebie oraz motywacyjnego kopa. Moc jaką teraz posiadali z pewnością była ich podwojonym albo nawet potrojonym stanem z przed wydarzeń w Sabishi. Czuli jak nowe możliwości się przed nimi otworzyły. W tym momencie już mieli pomysł co wytrenować jako kolejną technikę. Musieli jednak zaspokoić głód i trochę pragnienia. Należał im się też odpoczynek. Może i wyszło dzięki zwojowi za pierwszym razem, ale wciąż było to mocnym obciążeniem dla układu chakry i samego organizmu. W końcu dopiero w momencie wykonania zrozumieli wszystko.
Wciąż czując podekscytowanie podeszli do torby z jedzeniem. Odpoczywając wchłonęli dwie kulki ryżowe z mięsem i poleżeli chwilę pod drzewem, które dawało im błogi cień. Ptaki znów wróciły na drzewa i zaczęły śpiewać. Do czasu kolejnego treningu duetu zapewne będą miały spokój. Czyli dosyć krótko, gdyż zaraz po zjedzeniu Yoichi podszedł pod strumyk, aby napić się i obmyć twarz. Akira również zaspokoił pragnienie i byli gotowi do dalszego treningu.
Podeszli znów na sam środek polanki treningowej, która to już nosiła sporo blizn po ich ćwiczeniach. Starych, nowych, a teraz dopiero miała zyskać prawdziwe. Bez większych ceregieli i przygotowań, rudowłosy usiadł na grzbiecie swojego Ninkena i zawiązał pieczęć tygrysa. Chakra została skumulowana zarówno u jednego, jak i drugiego, a następnie ruszyła sobie na spotkanie, łącząc się w jedność. Puff. Wielki obłok dymu i znów forma ogromnego, dwugłowego wilka. Niesamowite uczucie potęgi i jedności. Nie było jednak powodów, aby marnować czas na rozmyślania, gdyż wizję techniki mieli już ułożoną w głowie.
- Tak tylko dla pewności - spróbujemy użyć Tsuugi w tej formie. Ale oczywiście odpowiednio wzmocnionej. W końcu teraz jesteśmy znacznie, znacznie silniejsi. - powiedział prawy łeb, czyli Yoichi. W tej formie może i mieli jedno ciało, ale umysły osobne, więc nadal musieli większe informacje zwyczajnie sobie przekazywać. Chociaż i tak ich więź sprawiała, że rozumieli się praktycznie bez słów.
- Wprowadzić w rotację to wielkie cielsko? Może być trudno. - warknął Akira i trudno było się z nim nie zgodzić. Forma była zupełnie inna, znacznie większa, masywniejsza, ale równocześnie dosyć zwinna. Musieli się od nowa nauczyć kontrolować własne ciało. Jakby znów byli malcami, którzy ledwo trzymają się na nogach. Postanowili jednak spróbować. Ot tak. Cofnęli się o krok, nieco pochylili jakby do skoku w przód, a następnie rzucili się naprzeciwko, jednocześnie skręcając tułowiem, aby nabrać rotacji. Udało się, ale to zupełnie nie było to, czego oczekiwali. Obrócili się kilka razy na zasięgu własnego skoku, a sam obrót był... zwyczajny. Tak mógł się obracać każdy. Wylądowali z trudem na łapach. Ziemia zadrżała, a Yoichi warknął.
- Jest ciężej niż myślałem. - jednak to nie ostudziło ich zapału. Kolejna próba była z rozbiegu. Kawałek nabrania pędu, a następnie wyskok, zadzierając łapy w bok, a łby w drugą stronę. Tułowiem skręcili na ile mogli, a gdy poczuli, że już są na drugiej stronie, to pociągnęli jeszcze mocniej. Niczym pocisk ruszyli błyskawicznie w przód, lecz po zaledwie kilku metrach uderzyli w ziemię, robiąc w niej spory krater. Udało się złapać rotację, jednak kontrola była niesamowicie trudna. Szybkość mieli znacznie większą, rozmiary większe, siłę większą - ogólnie w porównaniu z Tsuugą, to było niebo a ziemia. Kropla przy morzu. Odsunęli się znów, załapali jak ma wyglądać rotacja, jednak musieli jeszcze nauczyć się sterować. Rozbieg, wyskok, obrót, a później kolejny i kolejny. Ruszyli jak potężny wir między drzewami, łamiąc je i wyrywając, bezlitośnie. Niczym tornado przeszli przez trzydzieści metrów terenu, aż zatrzymali się. Sukcesem był dystans i to, że nie uderzyli w ziemię, ale wciąż zasięgowi brakowało trochę metrów do ideału. Dodatkowo zdali sobie sprawę, że podczas techniki nic nie widzą. Szybkość obrotów była zbyt duża, sprawiała, iż obraz się rozmazywał.
- Węch. Będziemy musieli oznaczać cele i kierować się węchem. - warknął Akira. Zaskoczył rudowłosego, bo ten na to nie wpadł. Chociaż zazwyczaj na takie rozwiązania wpadał Ninken, a nie Yoichi. Ponownie zrobili rozbieg, rzucili się w przód i zaczęli obracać. Rotację poprawili większym zarzuceniem ciałem przy samym stracie. To znacznie ich przyśpieszyło. Przez pięćdziesiąt metrów przelecieli w sekundy, wyłamując znów drzewa. Wyrywali je z korzeniami, miażdżyli swoją potęgą. Zatrzymali się w końcu, a impet nimi i tak obrócił. Zostawili spore ślady po szponach, gdyż musieli jakoś wyhamować. Podbiegli do polanki i spojrzeli na głęboki rów przecinający strumyk i rozciągający się jeszcze przez czterdzieści metrów dalej. Wyglądało jakby przeszło tamtędy tornado, a może coś gorszego. Drzewa leżały po bokach albo pozostały po nich jedynie drzazgi. Potęga. Wrócili do swojej rozdzielonej formy. Dopiero teraz poczuli zmęczenie fizyczne.

Trening techniki rangi A - Garōga. Linijek 32/25. Czas treningu - 12h. Od 20:21 19.03.2016 do 08:21 20.03.2016.
0 x
Yoichi

Re: Lekko zniszczona polana

Post autor: Yoichi »

Poziom treningu skoczył tak w górę, że teraz zarówno Yoichi jak i Akira potrzebowali sporo odpoczynku. Zmęczeni podeszli pod pień drzewa i tam usiedli w spokoju. Wyciągnęli resztę jedzenia, czyli kulki ryżowe z mięsem i błyskawicznie je pochłonęli. Zaczerpnęli też trochę czyściutkiej wody ze strumyka, aby móc się jej napić. Była przyjemnie chłodna, orzeźwiająca. Czuć było jak siły powoli wracają. Rudzielec wyłożył się na kawałku trawy i z rękoma za głową obserwował chmury w odpoczynku, zaś Ninken legł zaraz obok niego, lecz wgapił się w nie w niebo, a płynącą rzeczkę.
- Mamy coś jeszcze do przećwiczenia co wymaga wysiłku fizycznego? - zapytało psisko, widocznie licząc, że uda mu się trochę poleżeć, by odpocząć. Rzeczywiście ostatnia technika wyssała z nich ogromne pokłady energii.
- Nie, raczej nie. Pozostały jedynie moje techniki opierające się na chakrze do przećwiczenia. I chyba fajrant. Wrócimy tutaj i tak jutro pewnie. - mówił powoli, leniwie. Leżenie w tym miejscu było tak przyjemne. Szelest liści, szum płynącej wody, ćwierkanie ptaków i delikatny wiaterek. Akira westchnął i to była ostatnia rzecz, na którą zwrócił uwagę Yoichi, gdyż chwilę później zasnął. Drzemka nie trwała długo, bo Ninken obudził go, sądząc po pozycji słońca, jakąś godzinę później, ale z pewnością była regeneracyjna. Młodzieniec znów czuł siły do dalszego treningu. Odepchnął zimny nos psa od swojego policzka i podniósł się powoli. Przeciągnął się, przetarł oczy, a następnie obrócił głową, aby strzeliło mu w karku.
- Łapię, koniec przerwy. - rzucił do Akiry i stanął na swoim miejscu treningowym, czyli mniej-więcej środku polanki. Czas zaczynać.
Yoichi wpadł na tą technikę kiedy odwiedził sklep z wyposażeniem kiedy odbierał kosę. Widział wtedy senbony, które wydały mu się bronią ciekawą, gdyż precyzyjną, ale obrażenia jakie zadawały były zbyt małe. Wtedy pomyślał, że mógłby spróbować je wytworzyć ze sprężonego powietrza, gdyż ono może przyjąć kształt igły, trafić dokładnie w wymarzone miejsce, wbić się głęboko, a następnie rozprężyć, aby zadać porządne rany. Teraz miał okazję to przećwiczyć. Zatem należało zacząć od ułożenia sekwencji pieczęci, która pozwoli odpowiednio uformować chakrę, by stworzyć takie igły ze sprężonego powietrza. Nie robił tego pierwszy raz, więc wiedział mniej-więcej jak powinno to wyglądać. Domyślał się, że będzie potrzebował czterech pieczęci, a dwie pierwsze to musi być tygrys i ptak w tej kolejności, ale co dalej? Tygrys, ptak, szczur i już czuł, że formowanie chakry idzie w złą stronę. Szczur nie pasował. Kolejny na liście próby był królik i on też niezbyt pasował, bo czegoś mu brakowało, ale postanowił przy tym pozostać na chwilę. Tygrys, ptak, królik. Było nieźle. Postanowił spróbować pieczęć węża, ale nie zadziałało to jak należy. Podobnie pies i baran, aż trafił na woła, który był strzałem w dziesiątkę. Uzupełnił braki królika i idealnie uformował chakrę, teraz część praktyczna. Wziął głęboki wdech, obrał na cel kamień i pojedynczymi "dmuchnięciami" próbował wystrzelić sprężone powietrze. Ułożył usta jak do gwizdania, aby formowały się praktycznie same. Efekt? Przez piętnaście metrów leciały, aż wbiły się w kamień. Yoichi zauważył, że oddechu starczy mu na jedynie pięć takich, więc ułożył je w linii prostej. Każda igła po wbiciu się w kamień po dwóch sekundach rozprężała się, rozłupując go nieco, aż w końcu piąta sprawiła, że ten pękł całkowicie na pół. Najtrudniejszą częścią było uformowanie chakry. Spróbował jeszcze przy wydmuchiwaniu otworzyć usta szerzej i wystrzelić całą piątkę na raz, co poskutkowało sukcesem. Pięć igieł poleciało na raz, lecz miało znacznie mniejszą celność. Jednak technika działała.

Trening techniki WT rangi C - Fūton: Kaze no Hari. Linijek 16/10. Czas treningu - 5h. Od 23:15 09.04.2016 do 04:15 10.04.2016. (moment zakończenia pisania tego treningu i zaczęcia kolejnego)

Szło świetnie, więc nie zatrzymywał się. Na kolejny strzał poszła inna wymyślona technika mająca opierać się na wzmocnieniu ataku fizycznego poprzez fuuton. Miała ona działać w prosty sposób - wokół przedramienia lub łydki miał krążyć mały wir powietrza, coś jak tornado, które uwolnione wraz z uderzeniem trafiało, wzmacniając własną siłą taijutsu. Oczywiście jak zawsze należało uformować najpierw chakrę w odpowiedni sposób. Sęk w tym, że Yoichi doskonale wiedział, iż każda pieczęć będzie zła, a to znaczyło, że droga jest trudniejsza - trzeba było całkowicie manualnie uformować chakre bez wykorzystania pieczęci. To ciężka rzecz, ale potrafił ją już kontrolować na tyle, aby w sekundę zebrać skupienie. To z pewnością było przydatne. Stanął więc prosto, rozluźnił się, wziął kilka głębokich wdechów i zamknął oczy. Wyobraził sobie, że w jego lewej nodze wiruje chakra. Wir początkowo jest powolny, ale z czasem nabiera prędkości, aż jest miniaturowym tornadem. Wtedy chakra zostaje powoli uwalniana na zewnątrz, poza ciało i miesza się z powietrzem. Powoli, powoli, tak samo wir nabiera prędkości, ale już na zewnątrz, wokół nogi, a nie w niej. W końcu osiąga ostateczne stadium, czyli zamierzony wygląd, działanie. Rudzielec otworzył oczy i rzeczywiście wokół jego nogi kręcił się wir. Podbiegł szybko pod jedno ze złamanych drzew i kopnął w nie, a następnie uwolnił podmuch powietrza. Ten nie dość, że sprawił, iż drzewo pękło lekko wzdłuż, to jeszcze odsunął je trochę do tyłu. Należało przyśpieszyć proces tworzenia techniki. Musiał mieć ją zapamiętaną. Spróbował jeszcze raz z nogą, najpierw powoli, a gdy się udało, to stał tak i zapamiętywał jak uformowana jest chakra, gdy jutsu działa. Wtedy też zauważył, że bez pieczęci nie utrzyma jej zbyt długo. Nie było to konieczne, gdyż zamierzał ją stosować przed samym uderzeniem, by nie dać przeciwnikowi szansy na uniknięcie jej. Pamięć zadziałała, gdyż mógł natychmiast powtórzyć technikę na drugiej nodze, a nawet ręce i na każdej kończynie była równie silna. Machnął ręką od tak w stronę pnia, gdy już chciał skończyć trening, a zebrana chakra ruszyła za pięścią i uderzyła w pniak. Rudzielec był zaskoczony, wychodziło na to, że jego jutsu ma zasięg trzech metrów, lecz traci wtedy znacząco na siły. To bardzo przydatna informacja. Mógł odpocząć.

Trening techniki WT rangi C - Fuuton: Kaze Burō. Linijek 18/10. Czas treningu - 5h. Od 04:15 10.04.2016 do 09:15 10.04.2016. (od momentu zakończenia poprzedniego treningu)
//Kan napisał, że jest możliwy podwójny trening w jednym poście. Zatem jest. Poniżej dodatkowa fabuła, bonusowo.
Yoichi zakończył swój trening. Słońce było jeszcze dosyć wysoko, chociaż zaczęło już powoli skłaniać się ku dołowi. Oczywiście od dłuższego czasu, ale teraz mocniej, znacznie mocniej. Niebo powoli nabierało barw różowych i pomarańczowych, ale do zmierzchu było jeszcze wiele czasu. Podszedł pod Akirę, który przyglądał się jak wcześniej ćwiczył i od niechcenia przejechał dłonią po jego głowie. Czułe głaskanie tak ogromnej bestii, która w sumie jest dla Ciebie jak brat, a nie jak pies, to nieco dziwna sprawa. Zatem nie robił tego często, a jak już - to kiedy była jakaś krytyczna sytuacja. No, tak jak wtedy kiedy zostali uratowani w Sabishi. Mniejsza z tym. Usiadł obok leżącego psiska i oparł się o drzewo.
- Na dzisiaj koniec. - rzucił, aby Ninken wiedział, że w sumie mogą zbierać się do domu.
- Co dalej? Jaki mamy plan? - zaszczekał Akira, a rudzielec podrapał się po głowie. Szczerze mówiąc, to planów było wiele, aczkolwiek czy jakiś teraz? Nie był przekonany. Chwilę milczał zanim wybrał coś jako cel.
- Oczywiście kontynuujemy trening, aby być przygotowanym na starcie z ojcem w przyszłości. Musimy wzrastać w siłę, ale też doświadczenie, więc dobrym pomysłem byłoby wybrać się na jakąś misję. W końcu mamy wyższą rangę - coś dla Yusetsu trzeba zrobić. No i dalej pamiętam o tej sprawie z Ninkenami. Jeżeli nic nie wypadnie nam, to może pojutrze wybierzemy się po misję? A po tym skoczymy do Ryuzaku, muszę spotkać się z Reiką, nie wiem co u niej. - odezwał się, a psisko pokręciło łbem na boki. Widocznie nie był zbyt zadowolony z tak ogólnikowego planu.
- Jak zwykle brak konkretów. Chociaż ta misja, to dobry pomysł. Co do Ninkenów - brak nam tropu dalszego. Mamy znak, musielibyśmy popytać, powęszyć więcej. Albo robić za przynętę, ale chyba jestem już zbyt duży na porywanie mnie. - na te słowa Yoichi zaśmiał się lekko. Akira spojrzał na niego z niezrozumieniem wypisanym w oczach, chociaż po chwili załapał o co mu chodziło.
- Taa, jesteś zbyt duży. - w końcu miał sto czterdzieści centymetrów w kłębie, a licząc z głową, to był jeszcze wyższy. W dodatku ważył osiemdziesiąt osiem kilogramów. Porwać takie wielkie bydle, to nie lada wyczyn.
0 x
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Lekko zniszczona polana

Post autor: Hikari »

0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Yoichi

Re: Lekko zniszczona polana

Post autor: Yoichi »

Warto było zostać na polanie treningowej dłużej, chociaż trening został już zakończony. O tym Yoichi dowiedział się dopiero po chwili, gdyż najpierw wraz z Akirą wyczuł zapach. Oczywiście natychmiast stwierdzili, że należał do kobiety. Rudzielec rozluźnił się w takim przypadku, zaś Ninken leżał obok niego i przyglądał się kierunkowi, z którego dało się wyczuć osobę. W końcu pojawiła się. Istny chodzący ideał. Przez cały czas obserwował jak ta podchodzi do niego, zgrabnie kołysze biodrami zapewne nawet bez takiego zamierzenia. Z takim ciałem ciężko było wykonać jakiś ruch, który nie będzie uwodził mężczyzn. Im bliżej była młodzieńca, tym uśmiech na jego twarzy był szerszy. Żałował tylko, że nosiła maskę, ale nie zaprzątał sobie tym głowy skoro mógł oglądać jej długie, zgrabne nóżki, jej krągły tyłek, znaczne wcięcie w talii i duże, pełne piersi. Dodatkowo ten strój, który wcale nie ujmował jej zmysłowości. Zakolanówki. Lubił je. Założył ręce za głowę i czekał, aż ta podejdzie bliżej. Akira poderwał się na proste łapy kiedy ta chwyciła za ostrze i zaczęła je wyciągać. Ustawił się jak do ataku i zjeżył grzbiet przy okazji, również ukazując swoje niesamowite kły. A Yoichi? Siedział tak jak wcześniej, chociaż nieco zdziwiony, iż jego mokry sen chce go zabić. No, przynajmniej wygląda jakby chciała. Wyciągnął jedną rękę i położył na boku Akiry, dając mu znak, aby ten się uspokoił. Roześmiał się lekko, gdy usłyszał jej zarzuty. Rzeczywiście wyglądał jak porywacz Ninkenów? Jego psisko leżało spokojnie obok niego, relaksowali się, więc zarzuty nieco dziwne. Chociaż ta przepaska na oku zawsze dodawała rudzielcowi pewnej aury sugerującej, że ten może być podejrzanym typkiem. Akira spojrzał na swojego kompana i lekko się rozluźnił, ale nie całkowicie. Wciąż był gotowy w razie czego do ataku, bo wiedział doskonale, że Yoichi w życiu, by nie skrzywdził kobiety. Taka ironia, bo psychicznie mógł ranić swoim skakaniem z kwiatka na kwiatek, ale fizycznie? Nigdy w życiu. Wolałby umrzeć niż uderzyć jakąś dziewczynę. Zatem w sprawie walki z płcią piękną był Akira.
- Akira to mój Ninken, nie porwałem go, bo pochodzę z Rodu Inuzuka, ale... z chęcią porwałbym Ciebie, chętna? - mówiąc to podniósł się i stanął prosto przed nią, nie przejmując się, że ta trzymała broń. Na końcu rzucił czarującym uśmieszkiem i czekał na reakcję. Musiał ją poderwać albo chociaż spróbować. Tak kazało mu serce i nie tylko serce. Jak mógłby się nie skusić na taką piękność? Teraz mógł zobaczyć, że ta zjawiskowa istotka ma parę fiołkowych oczu. Zarówno z wyglądu, z głosu jak i zapachu była kąskiem, na który nie mógł się nie połakomić. Musiałby być kimś innym, aby nie dołożyć wszelkich starań, by urocza nieznajoma była jego. Przynajmniej na noc. Albo dzień. Obojętne.
- Tak się składa, że wiem coś o porywaczach Ninkenów. Może zrobimy tak - ja Ci powiem co wiem i pomogę, a Ty ściągniesz maskę, przedstawisz się i pozwolisz mi nacieszyć się Twoją urodą, hm? - dodał po chwili i uśmiechnął się, nieco obnażając swoje kły, które były charakterystyczną cechą wyglądu członków Rodu Inuzuka.
0 x
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Lekko zniszczona polana

Post autor: Hikari »

0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Yoichi

Re: Lekko zniszczona polana

Post autor: Yoichi »

Huh, niby oczywiste, że ktoś z taką urodą musi mieć setki adoratorów, a jednak Yoichi natychmiast na to nie wpadł. Tak to jest jak się myśli inną częścią ciała. Inna sprawa, że jak inaczej podrywać kobiety, które znasz, a nawet nie znasz, lecz widzisz pierwsze sekundy bez użycia takich tekstów? Przecież nie zagada tak nagle, by wkręcić ją w wir rozmowy, w której podświadomie da jej znać, że jest zainteresowany. Musiał uderzyć natychmiast, zobaczyć co działa, a co nie. Kobiety były dosyć skomplikowane, ale działały na nie proste mechanizmy, które w pewnej części rudzielec miał już opanowane. W końcu nie pierwszy raz podrywał dziewczynę. Miał pewne doświadcz...
...o moja słodka radości. Cóż za widok. Jak nienawidził kiedy dziewczyny go przepraszały tak teraz w myślach poprosił, aby ta jedna przeprosiła go jeszcze przynajmniej z trzydzieści razy. Nie mógł oderwać swojego szmaragdowego oka od jej biustu. Całe szczęście, że podczas ukłonu nie patrzyła na niego, bo z pewnością nie byłaby zadowolona. Gdy tylko zaczęła się podnosił odwrócił wzrok na bok i podrapał po głowie, śmiejąc lekko.
- Nie przepraszaj, nie lubię jak mnie kobiety przepraszają. Takiej piękności zawsze wybaczę. - mimo wszystko nie zamierzał powstrzymywać się zbytnio jeżeli tylko "takie teksty" cisnął mu się na usta. Słaby był w kontrolowaniu siebie. Wrócił do niej spojrzeniem, gdy ta zaczęła zdejmować maskę. Teraz, kiedy widział ją niemalże w całości, to aż otworzył lekko usta z podziwu. Trzy sekundy patrzył na nią zupełnie wyłączony, zachwycony jej urodą, aż w końcu potrząsnął głową niczym pies otrzepujący się z wody, a na jego twarz wrócił uśmiech. Tym razem nieco zadziorny, cwaniacki, bo usłyszał jej kolejną wypowiedź.
- Hej, hej, Manami. Mówisz o manierach kiedy sama podchodzisz do przypadkowego człowieka z Ninkenem, który jest na prowincji należącej do Inuzuka, nieopodal osady Rodu Inuzuka i grozisz mu oraz wyciągasz broń? Pewnie, z przyjemnością się przedstawię każdej potencjalnej morderczyni, o ile będzie równie urocza co Ty. Niepotrzebnie zakrywasz twarz, to grzech. - powiedział po czym wystawił w jej stronę dłoń. Oczywiście na przywitanie. - Jestem Yoichi Inuzuka, a mój kompan to Akira, miło mi Ciebie poznać, Manami. - powiedział i o ile podała mu rękę, to spróbował się ukłonić i ucałować ją w dłoń. Jeżeli podała, ale wyrwała ją - trudno. Jeżeli nie podała, no cóż, szkoda. Po przedstawieniu się ruszył powolnym krokiem dookoła niej, zwyczajnie przyglądał się jak wygląda z każdej perspektywy. Cieszył swoje zielone oko jej zgrabną sylwetką.
- Maniery, maniery, a wyzywasz mnie od napaleńców. Czy to nie jest oczywiste, że piękne kobiety zasługują na adorację mężczyzn? Może i zachowuję się jak głupek, ale naturalnie nie jestem idiotą. Zwyczajnie Twoja uroda zawraca mi w głowie, musisz mi wybaczyć. Ah, i dziękuję za troskę. Jak zostanę stary, to przynajmniej nie samotny, bo Akira zawsze będzie u mego boku. - powiedział w trakcie robienia okrążenia wokół niej. Co do głaskania Ninkena - początkowo Akira cofnął się o krok kiedy ta wystawiła rękę, lecz po chwili, z ogromną ostrożnością sam się zbliżył i dał pogłaskać. Mimo tego wciąż ją obserwował, chociaż nie ukrywał, że było mu niesamowicie przyjemnie być pieszczonym. Nawet ogromne bestie lubią trochę pieszczot. W końcu stanął niedaleko niej i spojrzał na swojego czworonogiego kompana, a później Manami.
- Jak się dobrze spiszę, to mnie też pogłaszczesz? - zapytał z głupkowatym uśmiechem i wystawił język. Cofnął się o krok i jego mina stała się znacznie poważniejsza. Zwyczajnie wspomnienia o tamtych porywaczach nie należały do najprzyjemniejszych.
- Porywaczy Ninkenów spotkałem, gdy ochraniałem pewną osobistość na szlaku z Shigashi no Kibu. Zostaliśmy zaatakowani przez nich. Była ich trójka. Wszystkie Ninkeny były poranione, zdziczałe, oszalałe ze strachu przed torturami. Zabiłem jednego z "treserów", dwójka uciekła. Nie dogoniliśmy ich, bo poświęcali za każdym razem kolejnego psa w swojej obronie, byle uciec. Ja... ja wraz z Akirą... my zabiliśmy kilka Ninkenów. Próbowaliśmy przemówić im do rozumu, ale nie dało się. Nawet nie zareagowały na to, jak zdobyłem bicz tego skurwiela i próbowałem je zastraszyć. Cholera... tym Ninkenom nie dało się pomóc. - w tym momencie przerwał sobie, zęby miał zaciśnięte, podobnie pięści. Ściskał ze z całych sił, aż rozładował emocje uderzając ręką w drzewo obok. Westchnął kilkukrotnie, głęboko. - Ten, któremu poderżnąłem gardło, on miał na plecach tatuaż. To zapewne ich znak. Tak przypuszczam. - dodał i kucnął, kawałkiem patyczka na piachu zaczął rysować znak, który zapamiętał z idealną dokładnością. W końcu to wydarzenie zszokowało go. Do dzisiaj nie potrafił mówić o tym swobodnie. Po narysowaniu podniósł się i spojrzał w fioletowe oczy Manami.
- Wtedy poprzysiągłem sobie wraz z Akirą, że odnajdziemy porywaczy i wybijemy ich co do nogi. Zapłacą za to. Uwolnimy też wszystkie Ninkeny, które jeszcze nie zdziczały do końca. Zakończymy tą potworność. Zatem... pozwól nam sobie pomóc. - powiedział i podszedł bliżej niej. - Proszę. - dodał licząc na to, że ta podzieli się z nimi informacjami i pozwoli sobie towarzyszyć w próbie schwytania porywaczy.
0 x
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Lekko zniszczona polana

Post autor: Hikari »

1. Napisz tutaj w temacie i daj z/t potem dam Tobie linka z miejscem gdzie dotarliście i moim odpisem.
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Yoichi

Re: Lekko zniszczona polana

Post autor: Yoichi »

Ciężko było skupiać się na charakterze jeżeli kogoś znało się zaledwie kilka minut. Uroda to prostsza rzecz i uderzająca natychmiast w uwagę drugiej osoby. Wystarczyła sekunda spojrzenia i już widać jak ktoś wygląda. Oczywiście o ile nie stosuje zbyt wiele makijażu. Z osobowością jest znacznie trudniej. Pomijając już mnogość cech, dochodzi jeszcze zawiłość niektórych person oraz ich nie oczywistość, tajemniczość. Można spotykać pewną osobę kilka dni i już znać ją na wylot, ale można również żyć z kimś przez wiele lat, a mimo to wciąż nie rozgryziemy jego natury. To było fascynujące w charakterze, ta różnorodność i pewne zagmatwanie. Yoichi jednak był osobą, która łatwo się zakochiwała. A może jedynie to były zauroczenia? Tak, raczej to drugie. Do niego zawsze trafiała najpierw uroda. W niej mógł się zauroczyć, lecz zakochać zapewne w osobowości.
Czując jej dotyk, słysząc jej wytłumaczenie, spojrzał na nią z melancholijnym uśmiechem. Niezbyt mocnym i zaśmiał się w głębi z powodu jej wytłumaczenia. Widocznie należała do tych, które niezbyt lubią albo potrafią okazywać pozytywne emocje względem płci przeciwnej, bo je to zawstydza. Albo denerwuje. Tutaj należało jeszcze się pogłowić. Przemilczał to i wrócił do dalszego opowiadania.
Zakończył, podniósł się i wyszczerzył swoje kły, słysząc, że Manami się zgodziła. Nie był to uśmiech spowodowany faktem, że będzie przez najbliższe godziny w towarzystwie tej zjawiskowej dziewczyny, ale zwyczajnie z powodu możliwości spełnienia poprzysiężonego celu. Sam miał trochę informacji, ale wskazówką był jedynie znak. Przecież nie zacznie chodzić po wszystkich osadach świata i przeczesywać cały kontynent, a także wyspy, by rozbierać ludzi i szukać na ich ciele tatuażu. Który i tak mógł być fałszywym tropem. Manami miała już jakieś informacje bardziej użyteczne, więc połączenie z nią sił byłoby idealne.
- Dzięki, nie zawiedziesz się. Nie wiem czy wyglądamy, ale całkiem potężny z nas duet. - powiedział i w sumie zdał sobie sprawę jak to mogło zabrzmieć. - Znaczy, ze mnie i Akiry, chociaż z Tobą z pewnością stworzyłbym nie gorszy. - i miał ochotę puścić jej oczko, aby załapała aluzję, ale... drugie miał przysłonięte opaską. Może nawet lepiej, że tego nie zrobił. Dziewczyna niezbyt entuzjastycznie reagowała na jego zaloty w tym typie.
- Ostrożnie z nią. - zaszczekał Ninken, zaś rudzielec pogłaskał go po łbie na uspokojenie.
- Spokojnie. - odparł jedynie psu i podszedł pod drzewo, o które oparta była jego wielka, czarna kosa - Zetsumei. Założył ją na plecy i wraz ze swoim czworonogim kompanem ruszyli za Manami. W sumie to Yoichi nawet nie wpadł na to, że dziewczyna może być porywaczką. W końcu mamiła swoją urodą jak niewiele innych, a w dodatku mogła usypiać ostrożność obu stron. Porwać wielkiego Akirę, to raczej nie jest łatwa sprawa. Szczególnie, że sama walka i obezwładnienie takiej bestii to nie lada problem, a jeszcze trzeba przetransportować. No i trzeba było dodać też rudowłosego, którego współpraca z Ninkenem sprawia, że mają z pewnością przewagę nad jednym czy nawet dwoma przeciwnikami. Wychodziło wtedy, że najłatwiejszym sposobem jest zaciągnąć ich do kryjówki i tam się z nimi rozprawić. Szkoda, że Yoichi zupełnie o tym nie myślał. Ani nie był z tego typu ludzi, który jest ostrożny, ani nie myślał zbyt wiele o spiskach, ani nie był dobry w kontrolowaniu się, więc łatwo ulegał zauroczeniu, ani nie uważał, że kobiety to dla niego zagrożenie. Zatem jedynie Akira miał na uwadze możliwą pułapkę i on zachowywał, aż zbyt wielką ostrożność. Kiedy głaskała go Manami, dokładnie sprawdzał jej zapach czy nie ma na sobie śladów innych Ninkenów albo podejrzanych osób, a kiedy szedł, to nie spuszczał jej z oczu. Jednocześnie oczywiście sprawdzał otoczenie wraz ze swoim ludzkim kompanem, który pomijał dziewczynę jako możliwe zagrożenie.
- Za Tobą na koniec świata. - odparł na jej pytanie czy idzie już kiedy ruszył za nią.

Z/T
0 x
Yoichi

Re: Lekko zniszczona polana

Post autor: Yoichi »

Poranek całej trójki był nieco ciężki. Nie dość, że z Reiką wyszaleli się dosyć mocno, to jeszcze później stwierdzili, że pospacerują po osadzie. W ten sposób jak tylko trafili do pokoju, to natychmiast pozasypiali. Niestety wybudził ich odgłos tłuczonej ceramiki - Kumiko, czyli matka Yoichiego, upuściła miskę. Czasami jednak lepiej mieć gorszy słuch. Jak już otworzyli oczy, to należało wstać. Niechętnie, zaspanie zwlekli się z łóżka, umyli, zjedli i spokojnym krokiem skierowali na polankę. Ayu miała być tutaj po raz pierwszy, lecz Akira i rudzielec traktowali to miejsce z wyjątkowym sentymentem. To tutaj przecież ćwiczyli odkąd pamiętali.
Ich miejsce treningowe miało ogromny niefart. Było niegdyś nienaruszonym, niemalże dziewiczym kawałkiem świata. Piękny kawałek zieloniutkiej trawy przeciętej strumyczkiem o krystalicznie czystej wodzie, a wokoło drzewa. Już nawet te przygotowane drewniane bale i inne przyrządy czy elementy do ćwiczeń nie szpeciły tego widoku. Gorzej było z tymi szerokimi rowami w ziemi, które powoli już zarastały trawą, a niektóre już całkowicie pokryły się dywanem zieleni. Jedne szerokie na metr, a inne na kilkanaście. Jakby jakaś ogromna bestia tędy przeszła. A może przeszła?
- No to jesteśmy na miejscu. - rzucił do Ayu rudowłosy, a ta rozglądnęła się po okolicy. Wyglądała na delikatnie rozbawioną czymś. To zaskakujące, że potrafiła wykrzesać z siebie jakieś pozytywne emocje po tak brutalnym wyrwaniu ze snu.
- Myślałam, że tornado to katastrofa, ale widzę, że Wy nie jesteście gorsi. - zaszczekała, zaś Yoichi podrapał się po czubku głowy z głupawym uśmieszkiem. - Akurat taką ładną polankę wybraliście na miejsce do trenowania? Zero wyobraźni. Przecież to oczywiste, że zniszczycie ją. Trzeba było wybrać jakiś szkaradny kawał chaszczy. - dodała, a rudowłosy zaśmiał się lekko. Cóż, miała rację - akurat wybrali najładniejszą do ćwiczenia. To tak jakby ubrać najdroższy i najpiękniejszy strój, aby pójść robić w kamieniołomach. Zero pomyślunku.
- Spory plac, drzewa dookoła aby wykorzystać, kamienie przy strumyku, zimna woda do picia, ryby, czasami jakieś owoce leśne w lasku obok - nie było odpowiedniejszego miejsca. - Akira patrzył z praktycznej strony na sprawę, a nie z kwestii moralnych i estetycznych. Ayu nie skomentowała tego tylko westchnęła.
- Dobra, do roboty. Wiemy po co tu przyszliśmy. - rzuciło psisko z rasy Urufu i skierowało się w stronę Yoichiego.
Akira stanął obok rudowłosego i spojrzał na Ayu, która stała zaraz obok. Najpierw trzeba było dokładnie wytłumaczyć technikę, bo teoria jest częścią treningu. Suczka poniekąd wiedziała o co chodzi, ale jednak warto było wejść w szczegóły. Jako, że trenować miał z nią jedynie Akira, to on przeszedł do opowiadania o technice.
- Musimy nauczyć się techniki, którą już zdążyłem opanować z tym półgłówkiem. Jak z nim się udało, to nam pójdzie znacznie szybciej. Efektem tego jutsu jest połączenie się w ogromnego, a nawet gigantycznego, białego wilka o dwóch głowach. Nasze siły są wtedy łączone i tworzymy coś potężnego. Aby wykonać jutsu trzeba spełnić kilka warunków. W tej kombinacji ja muszę być w formie człowieka, bo za każdym razem musi uczestniczyć w tym cieleśnie chociaż człowiek. Kolejnym jest nasz fizyczny kontakt. Może być to dłoń na łbie albo będę siedział na Twoim grzbiecie lub na odwrót. Cokolwiek. Następnym jest nawiązanie idealnego kontaktu. Skupiamy się na sobie i wplątujemy w tą więź chakrę, którą wysyłamy ku sobie. Jeżeli wszystko zostało dobrze synchronizowane, to udaje nam się stworzyć tą bestię, która zwie się Sōtōrō. I to tyle. Przejdźmy do treningu. - zwięźle wszystko opisał, po czym spojrzał na Yoichiego, dając mu znak, że to już czas. Rudzielec użył techniki i przemienił psisko w człowieka za pomocą podstawowej techniki. Ayu była już gotowa. Akira podszedł, stanął obok i położył jej dłoń na łbie. Oboje przymknęli oczy w skupieniu. Rudowłosy widział jak ich wyczuwanie siebie znacznie wzrasta. To było czuć. Nagle razem otworzyli oczy i... nic. Coś nie grało. Spojrzeli na siebie, aby wymienić myśli. Tyle wystarczało.
- Zapomniałam wysłać chakrę na sam koniec. - zaszczekała Ayu, aby wytłumaczyć rudzielcowi dlaczego to wszystko nie wyszło. Spróbowali ponownie. Tym razem ich czas skupienia był znacznie krótszy. Wcześniej minęło dobre dwie minuty, a teraz Yoichi nie był pewien czy nawet minuta. Ponownie otworzyli razem oczy i coś jakby ich od siebie odepchnęło. Z czymś takim Inuzuka się nie spotkał podczas własnych ćwiczeń z Akirą.
- Wiem. Nierównie ilości wysłaliśmy. Proporcje były złe. - zapewniła swojego towarzysza w ćwiczeniach, iż zna błąd i już po raz trzeci zaczęli skupiać się na sobie. I tym razem było szybciej. Może z dziesięć sekund i już mieli odpowiednią więź między sobą. To wskazywało, że znacznie łatwiej się uczy techniki jak już jedna z osób ją jakby zna. Tylko w innej kombinacji. Otworzyli oczy i nagle powstała wielka chmura dymu, z której wyłoniła się łapa. Potężnie stanęła na ziemi, a sama siła tego ruchu wystarczyła, aby szary dym został natychmiast rozwiany, ukazując ogromnego, dwugłowego wilka. Yoichi mógł teraz zobaczyć jak ta technika wygląda z innej perspektywy i musiał przyznać, że była cholernie, cholernie imponująca. Twarz sama uśmiechała się w dumie i podziwie. Sōtōrō przeszedł kawałek, przeskoczył nad strumykiem i tam wziął rozbieg, aby przebiec kolejny kawałek. Wszystko dla lepszego wyczucia jak to jest być jednym organizmem, a w dodatku tak niesamowitym. Akira i Ayu przerwali nagle technikę przez co powrócili do swoich wcześniejszych form. Psa i człowieka. Postanowili przetestować jeszcze raz czy im wyjdzie. Akira położył dłoń na łbie suczki, minęła sekunda i znów rudzielec miał przed sobą Sōtōrō. Technika została opanowana, więc powrócili do całkowicie swoich postaci, czyli dwóch Ninkenów.
- Poszło szybciej niż myślałem. Łatwiej jest wykonać to połączenie jak wiesz dokładnie o co w tym wszystkim chodzi, a Twoja chakra miesza się z gatunkowo tą sama, bo też Ninkena. - podsumowało czarno-białe psisko i mogli zacząć odpoczywać.

Trening WT rangi A - Kemono Konbi Henge: Sōtōrō. Linijek 31/25. Czas treningu - 12h. Od 23:00 07.09.2016 do 11:00 08.09.2016.
0 x
Yoichi

Re: Lekko zniszczona polana

Post autor: Yoichi »

Po treningu Ninkenów przyszedł czas na ćwiczenia Yoichiego. Miał w głowie pewien pomysł na technikę, którą chciałby poćwiczyć przed wyruszeniem w wyprawę. Reszta jego wymysłów mogła poczekać. Zresztą może podczas podróży będzie miał chwilę, którą poświęci na opanowanie nowego jutsu. W sumie to dalej nie znał szczegółów jego wycieczki wraz z Reiką do Karmazynowych Szczytów. Mieli z kimś walczyć? Czy tylko odebrać zwój? A może miała wziąć lekcję? Nie miało to większego znaczenia, chociaż gdyby rudzielec posiadał tą wiedzę, to mógłby lepiej przygotować się do wyprawy. Mógłby, ale pewnie nie zrobiłby tego, bo jego pewność siebie pożarłaby wszelki rozsądek. W tym momencie była w wyjątkowej kondycji, wręcz szczytowej. Dawno nie czuł się tak pewny siebie jak po, raczej, udanym podrywie niebieskowłosej. No, ale wróćmy do treningu.
Narzędziem, które miało ułatwić trening miała być kosa, a raczej jej część. Zetsumei to sprytna konstrukcja, którą dało się rozłożyć na dwie części - drzewiec, który wbrew nazwie był stworzony z metalu i ostrze. Tworzyło to nagle dwie bronie, a nie jedną. Metalowy kij i... miecz? Coś w ten deseń. Na początek jednak potrzebował właśnie tego tępego kawałka żelastwa. Ninkeny teraz dogadywały coś odnośnie ostatniej techniki, którą wyćwiczyły, a Yoichi usiadł sobie na ziemi, przed piaskiem i z przymrużonym okiem próbował sobie wyobrazić ruch, jaki chce osiągnąć. Palcem kreślił spiralki raz w jedną stronę, raz w drugą stronę. Całe jutsu miało polegać na wykorzystaniu impetu z obrotu, aby przełożyć go na siłę do pojedynczego trafienia. Dodatkowo mógłby osiągnąć większą szybkość, ale nie to było głównym celem.
- Skok, wybicie z jednej nogi, obrót przez lewe ramię. Ile obrotów? Powinno zależeć od odległości do celu i zasięgu broni. Z kosą będzie inaczej, a z kijem inaczej. To samo z pięścią. Będę musiał się dostosowywać za każdym razem. To nie wypali. Cel się rusza, a ja muszę jeszcze wyliczyć idealnie odległość, aby wykonać pełne obroty. Cholera. - mruczał do siebie i wciąż starał się rozgryźć jak to zrobić z tą techniką, by działała. Kreślił coś palcem po piasku i otwartą dłonią ścierał raz po raz, aby znów coś rysować. - A gdybym przyśpieszał obrót? Tylko w momencie kiedy byłbym świadomy, że nie wykonam pełnego. Ale co jak będę za szybki? Muszę startować nieco wolniej i wykonywać ostatni obrót jako najszybszy i najsilniejszy, aby być perfekcyjnie celnym. - to już nabrało sensu. Podniósł się i odsunął na dziesięć metrów od sporego, wkopanego w ziemię pnia, który służył do ćwiczeń. Obrócił czarnym kijem w dłoniach, po czym zrobił długi sus do przodu, wybił się z jednej nogi, wykonał dwa obroty, a metalowa broń śmignęła obok celu. Nie dość, że jej nie dosięgnął, to jeszcze był za bardzo po lewej stronie. Musiał popracować nad celnością. Spróbował ponownie, lecz efekt był ten sam. To wskazywało na błąd w technice, a nie brak wyćwiczenia.
- A gdyby robić większy sus, a jeden obrót? I bardziej pochylić się do przodu? - wyszeptał do siebie i przystąpił do spróbowania tej metody. Ponownie odsunął się na dziesięć metrów, zrobił spory sus, wybił się z prawej nogi, wykonał obrót przez lewe ramię i to jeden, ale zapomniał pochylić się do przodu przez co, mimo że trafił, to omal nie stracił równowagi, a uderzenie było mizerne. Spróbował raz jeszcze i to samo. Nie mógł się wychylić w przód na tyle mocno, aby wykorzystać własny ciężar jako przeciwwagę do impetu. Po dziesięciu próbach zaczęło mu wychodzić. Dłonie już mu drżały od bolesnych drgań jakimi obrywał z każdym trafieniem w pal drewna. Sus, wybicie, pochylenie, szybki obrót przed samym celem i idealne trafienie, które wgniotło na tyle drewno, że to aż pękło. Wyszczerzył się zadowolony z siebie i dopiero poczuł jak bolały go dłonie. Syknął niezadowolony z ich stanu, ale nie zamierzał przerywać treningu. Na chwilę włożył je pod strumienie zimnej wody w strumyku, a to nieco uśmierzyło ból. Wytarł je dokładnie, aby nie wyśliznęło mu się nic z dłoni i ruszył biegiem na pniaczek. Postanowił spróbować z innego dystansu. I podołał temu zadaniu. Kij ponownie wgniótł dosyć mocno drewniany pniaczek. To zaskakujące, bo Yoichi nie miał w swoich ramionach normalnie tyle siły, a wyraźnie czuł, że trafienia są znacznie potężniejsze. Szybkości też im nie brakowało, bo była wyższa niż zwyczajnych jego ataków. Odrzucił kij na bok i wziął ostrze w ręce. Musiał wykonać trzy próby zanim wyczuł w jaki sposób musi wykonywać tą technikę z tym rodzajem broni. Za każdym razem ostrze wcinało się niemalże do połowy celu. W końcu złożył kosę. Jego naturalny talent do władania tym rodzajem oręża sprawił, że już za pierwszym razem wykonał idealnie technikę, czego efektem było ucięcie prawie połowy pnia. Cały impet zrobił za niego robotę. Nawet nie poczuł oporu ze strony drewna. Łatwość przecinania była niesamowita. Zaśmiał się dumnie - kolejna przydatna technika w jego arsenale.

Trening WT rangi A - Enkei no Suji. Linijek 35/25. Czas treningu - 12h. Od 19:00 08.09.2016 do 7:00 09.09.2016.
Trening został zakończony. Można było wracać do domu, chociaż najpierw i tak Yoichi planował zahaczyć o sklep z wyposażeniem, bo te kunaie i shurikeny w kieszeniach kiedyś skrzywdzą jego męskość jeżeli nie kupi sakw. To była główna motywacja, aby wreszcie dokupić nieco ekwipunku. Co jak co, ale swoich klejnotów nie chciał skrzywdzić. Były dla niego ważniejsze niż jakakolwiek inna część ciała.
- Skończyłem. Możemy się zbierać. - odparł do Ninkenów, które leżały i obserwowały jak trenował. Podniosły się, przeciągnęły leniwie i ruszyły za nim. Trening dosyć krótki, ale intensywny oraz efekty wyjątkowo zadowalające.

Z/T
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Yusetsu”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości