Największa prowincja Wietrznych Równin zamieszkana przez Ród Inuzuka. Pomimo swoich rozmiarów, prowincja jest zręcznie zarządzana przez Ród, a to dzięki niezwykle efektywnemu przemieszczaniu się członków rodu na swoich psach. Yusetsu od północy sąsiaduje z morzem, od północnego zachodu z prowincjami Karmazynowych Szczytów, od południowego zachodu z prowincjami Samotnych Wydm a z kolei od zachodu z Shigashi no Kibu. Takie umiejscowienie pozwala na rozwój w prowincji zarówno handlu morskiego jak i lądowego. Niektóre osady zamieszkują członkowie podzielonego wewnętrznie Szczepu Terumi.
Kiedy tak sobie rzeźbił w znalezionym kawałku drewna całkowicie się w tym zatracił. Nie zwracał w ogóle uwagi na otaczającą go faunę tylko skrupulatnie zajmował się sobą jednak nie było mu dane dokończyć swojego koślawego arcydzieła bo przecież żadnym wybitnym artystą ktoś taki jak on być nie mógł gdyż najzwyczajniej w świecie na tym mu nie zależało. Mężczyzna stojący gdzieś najprawdopodobniej na drodze dostrzegł obijającego się młodzieńca i zaczął krzyczeć co niewątpliwie zainteresowało białowłosego. Nie marnując więc dłużej cierpliwości widocznie już zirytowanego jegomościa podniósł się czym prędzej i podbiegł do niego. Czy był to dobry pomysł? Raczej tak bo przecież gdyby chciał go zaatakować raczej nie zwracałby na siebie niepotrzebnie uwagi Fujiego.
- Co się stało staruszku? - Zapytał chowając swoje prowizoryczne "dłuto"
Mógł zrobić to wcześniej jednak jakoś specjalnie mu na tym nie zależało.
To było naprawdę przykre że dziadek któremu Fuji chciał pomóc i wyciągnął do niego nawet pierwszy dłoń oferując swoje usługi tak po prostu go olał. Białowłosy przez chwilę miał zamiar całkowicie zaprzestać jakiejkolwiek dalszej próby konwersacji jednak widząc jak się przewraca zrobiło mu się go zwyczajnie szkoda.
- Proszę Pana może pomóc? - Zapytał poraz kolejny tym razem jednak stukając go lekko palcem w ramię.
Nie wiedział czy był to dobry pomysł zważając na fakt że czasy w których żyli były stosunkowo niespokojne i wszędzie czaiła się przygoda która w każdej chwili mogła zakończyć się śmiercią. Ryzykowanie własnego życia dla psa jakiegoś dziadka wydawało się nad wyraz szlachetne i głupie zarazem biorąc pod uwagę na jakie niebezpieczeństwa można natrafić w takim lesie gdy się troszkę za daleko zagalopuje jednak taki już był los ninja, trzeba było nadstawiać karku inaczej można było zostać jedynie jakimś tam rolnikiem lub innym osobnikiem którego szara egzystencja nie zostawała zarejestrowana przez nikogo poza nim.
To czy ryzykował czy nie zawsze było kwestią sporną bo cóż, nie raz zdarzało się że pozornie słaba jednostka była osobą o fenomenalnie niebezpiecznych zamiarach i odwrotnie. Gdy białowłosy wkońcu jednak zbliżył się na odpowiednią odległość do nieznajomego mężczyzny szybko tego pożałował odczuwając wręcz odrzucającą woń alkoholu co też tłumaczyło doskonale jego stan. Następnie przyszła kolej na pożałowanie tego, że zdecydował się go dotknąć, ponieważ ten moment zbliżenia jego palca z zielonym swetrem który się lepił naprawdę sprawił że Fuji przez moment poczuł silne odrzucenie od potrzebującego pijaczka. Oczywiście po chwili się opamiętał i wrócił spojrzeniem na nieszczęśnika który również wrócił swoimi myślami do miejsca w którym się znajdowali i w końcu zaczął odpowiadać młodzieńcowi oferującemu swoją pomoc.
- A kogo takiego trzeba odnaleźć staruszku? Podaj mi trochę więcej szczegółów jeśli mam Ci pomóc - Mówiąc to złapał się jedną ręką za głowę.
Było to bardzo kłopotliwe jeśliby miał szukać po lesie czegoś, co nawet nie wie jak wygląda.
To prawda. Zlecenia nie zawsze polegały na ratowaniu całego świata i pięknych kobiet w tarapatach. Czasami trzeba było pomóc nawet takiemu żulkowi spod sklepu ponieważ jak to mówią bycie bohaterem zaczyna się od małych rzeczy. Kiedy uzyskał wszystkie niezbędne informacje zaczynając od imienia dziecka kończąc na jego wyglądzie Fuji pozwolił sobie nawet na mały uśmiech w stronę mężczyzny. Stając twarzą w kierunku w którym zmierzał pijaczek zaczął się rozglądać. Dzieciak pewnie nie był wyszkolony w zacieraniu swoich śladów oraz przedzieraniu się przez lasy skacząc po drzewach tak jak zazwyczaj robią to shinobi dlatego szukał śladów na ziemi. Podstawowa wiedza z zakresu tropienia którą znał chyba każdy było to że każdy nawet najmniejszy ruch pozostawia ślady jednak nie każdy jest widoczny gołym okiem i z tak rozdanymi statystykami jednak białowłosy miał szczęście ponieważ dzieciak był w lesie. Łatwiej było tu dostrzec cokolwiek ze względu na mech który działał plastycznie i jeśli chłopiec na niego nadepnął na pewno odbił w nim swój ślad, a dodatkowo suche gałęzie które spadły z korony drzew również mogły być swoistym wyznacznikiem drogi ponieważ pod naciskiem ciała pękały, w zależności do procesu ich rozkładu znak mógł być bardziej lub mniej widoczny gdyż te w mniejszej fazie rozkładu pękały zaledwie na pół zaś te w dalszym postępie mogły pozostawić ślad szerokości obuwia które nosi dzieciak. Po dokładnym rozejrzeniu się Fuji ruszył tym bardziej widocznym szlakiem który był utkany z poszlak które dostrzegł, lub po prostu w kierunku w którym zmierzał mężczyzna jeśli by nie złapał żadnego tropu. Liczył na to że da radę podgonić trochę straconego czasu przez swoje zdolności shinobi oraz fakt że jest starszy od dzieciaka, a co za tym idzie ma dłuższe nogi, a to zaś pozwala mu na większe kroki.
Każdy zasługiwał na ratunek to prawda, a Fuji doskonale wiedział że musi to zrobić. Ledwo słaniający się na nogach mężczyzna był teraz zupełnie jak dziecko dlatego też białowłosy czuł że po prostu nie może przejść obok tego obojętnie w dodatku to dziecko które pobiegło do lasu. Wiele czynników wpływających na jego decyzję. Nie pożegnał się z mężczyzną ponieważ jeszcze do niego wróci z chłopcem po tym jak tylko uda mu się go odnaleźć. Analiza terenu jaką chciał wykonać nie zdała się na nic ponieważ najprawdopodobniej chłopiec ruszył wydeptaną drogą na której takie poszlaki było zdecydowanie trudniej odnaleźć dlatego nie marnując więcej czasu ruszył szybką pogoń. Kiedy na ziemi znalazł ślad wskazujący na zmianę kierunku biegu Fuji również jednym szybkim susem go zmienił, starając się przy tym nie wytracić zbyt dużo szybkości. Widząc kilka wyraźnych tropów ruszył w głąb lasu i nagle dostrzegł coś białego wystającego z krzaka. Podbiegł do tego by sprawdzić co to dokładnie jest.
Niezbyt interesowało go kogo szuka mężczyzna. Najbardziej powrót do mężczyzny chłopak wiązał z odebraniem nagrody za wykonanie zadania bo przecież inaczej być nie mogło i gdyby chciał go oszukać z łatwością mógłby go wykończyć patrząc na to jak słaniał się na nogach. Przeszukiwanie pobocza na początku nic nie dało i białowłosy zdecydował się biec drogą, co bardzo szybko przyniosło zamierzony skutek i zaowocowało śladem wyrytym w drodze najprawdopodobniej zewnętrzną częścią buta przy zmianie kierunku biegu. Ryzykując ruszenie we wskazanym przez dowody kierunku po krótkim biegu dostrzegł białe buty na krzaku lecz co one tam robiły? Fuji podszedł bliżej i rozchylił krzak, a w środku znalazł małego chłopca który był cały posiniaczony i lekko zakrwawiony.
- Jesteś Seinaro? - Zapytał z lekkim uśmiechem.
Wiedział że musiał w ten sposób podejść do tego dzieciaka by jak najmniej go przy tym wystraszyć. Wyciągnął do niego rękę by wyciągnąć go z tego prowizorycznego schronienia.
- Musimy wracać do tego staruszka. Martwi się o Ciebie - Dodał po chwili już z poważniejszym wyrazem twarzy.
Kiedy dzieciak spojrzał na Fujiego nieufnie, jednak odpowiedział na jego pytanie odnośnie tego czy nazywa się Seinaro przytaknął sobie nie zważając na dalsze słowa chłopca. To skąd wiedział jak ma na imię nie powinno go interesować, a przynajmniej nie teraz kiedy są do tyłu z pracą. Kiedy zaś powiedział że ojciec go bije zdziwił się lekko. Jednak od razu mógł połączyć te fakty w całość biorąc pod uwagę słowa mężczyzny które wykrzykiwał podczas drzemki białowłosego.
- To już nie mój problem. Wolisz zostać tutaj? Co tu zrobisz? - Zapytał patrząc na dzieciaka.
- W sumie i tak nie masz wyboru bo zaciągnę Cię tam siłą jeśli nie zdecydujesz się ruszyć dupy łaskawie, jednak powiem Ci jedno. Nie pozwalaj sobie na to. Jesteś młody, zacznij trenować i zabij go gdy tylko będziesz na to gotowy. Nie uciekaj przed problemami - Dodał po chwili.
Po tych słowach włożył rękę w krzaki i wyciągnął chłopca. Gdy już udało mu się wydobyć go z krzaków, uderzył go w brzuch tak aby stracił przytomność ponieważ taki był jedyny sposób aby się nie szarpał z nim podczas drogi powrotnej do staruszka. Przerzucając sobie Seinaro przez ramię ruszył z powrotem w stronę staruszka.