Ciężko tu mówić o tym, że zachorował każdy mieszkaniec, stąd miasteczko wygląda na umarłe. W końcu Kiyomi wspominała, że część z nich uciekła, kiedy tylko choroba zaczęła się ujawniać. Pytanie tylko, czy zdołali gdzieś dotrzeć i czy przekazali gdzieś informacje dalej? Równie dobrze ich ciała mogły gdzieś leżeć po drodze, albo w jakiś jaskiniach, cokolwiek. Tak czy siak, nie same przemyślenia miały dać rozwiązanie tej sprawy. Trzeba było działać, a to Nikusui lubiła najbardziej. Bez względu na zagrożenie.
Dosyć szybko otrzymała odpowiedzi na swoje pytanie, pozornie. Wszystkie zaprzeczające. Skoro mała nie potrafiła czytać, a tym bardziej pisać, to istniało duże prawdopodobieństwo, że jej matka również. Naturalnym jest przekazywanie takich umiejętności swoim dzieciom, jeśli tylko się je posiadało. Notka mogło być fałszywa - a raczej wszystko na to wskazywało. Jednak jedynym punktem zaczepiania był tu pan Tatsuhiko, więc chcąc, nie chcąc, postanowiła się tam udać.
- Dobrze, w takim razie idź tam, a gdyby się tu ktoś pojawił, oprócz mnie, nie odzywaj się ani słowem, tylko się schowaj, ok? Wrócę najszybciej jak się da. W razie co uciekaj z wioski i nie oglądaj się za siebie. - zakomunikowała, po czym postanowiła zostawić Kiyomi w domu. Cóż, wstrząsy nie były dobrym znakiem, nie wiedziała ile wytrzyma ta chałupka, więc też nie zamierzała kazać jej tu zostać na pewną śmierć. Nie można jednak było nikomu ufać, więc sama, nie chcąc wzbudzać zbyt wielkich podejrzeń, postanowiła użyć henge i przybrać postać Kiyomi, która tu przecież była już znana. Może dzięki temu szybciej natrafi na Tatsuhiko, albo rozpozna ją sama "matka". O ile w ogóle żyje. Nie tracąc jednak czasu, ruszyła w stronę, z której dochodził ten dziwny wstrząs. Coś ewidentnie się działo i trzeba było to sprawdzić.
W końcu jej oczom ukazał się budynek z wejściem bez drzwi. Na miejscu, białowłosa ukryta pod postacią małej Kiyomi, znalazła dwoje śladów, należących do dwóch różnych osób. Skoro dopiero co dochodziły stąd te dziwne dźwięki, mogła przypuszczać, że nieznana dwójka mogła być ich prowodyrami. Możliwe, że dość głośno "weszli" do środka. W każdym razie, zachowując pełną czujność, postanowiła obejść budynek, by zlokalizować okna, bądź inne miejsca, skąd miałaby widok na to, co dzieje się w środku. Mogła to być nawet dziura w dachu, ale wtedy musiałaby zachować się naprawdę bardzo ostrożnie, by nikt nie zauważył, jak mała dziewczynka chodzi po budynku. Gdyby jednak nic takiego nie znalazła, to pozostaje wejść. Powoli, nie wywołując niepotrzebnych hałasów i w każdej chwili być gotową do ujawnienia swojej osoby, jeśli tylko nadejdzie atak.