Karczma Yamato
Re: Karczma Yamato
A konie ktoś ukradnie albo w karczmie będzie burda. Tradycyjnie pomyślał Masaru. Nikt koni nie pilnuje, a w karczmie jest już 2 najemników. Jeżeli chłopak tam pójdzie to konie zostaną bez opieki tak samo jak zresztą wóz. Bohater uśmiechnął się do chłopaka i powiedział- A co będzie jak jakiś złodziej napadnie na wóz ? Albo otruje nam konie żebyśmy nie mogli jechać dalej i byli tu uziemieni ? Ale dziękuje za troskę, chyba masz rację i pójdę sobie coś ciepłego zamówić i szybko tutaj wrócę, aby pilnować wszystkiego.. Dodając potem w myślach, poza tym warto się rozejrzeć co się dzieje wewnątrz karczmy. A nuż jakiś złodziej szykuje się do otrucia jego pracodawcy. Chłopak wstał i ruszył wolnym krokiem za synem szefa do karczmy. Dyskretnie wziął on kunaia do lewej ręki zaginając ją tak aby nie było widać broni. To tak na wypadek gdyby ktoś zamierzał zrobić jakąś awanturę. Kamakiri, czyli jego kukła spokojnie spoczywała na jego plecach gotowa do nagłej walki. Nasz shinobi nastawił się psychicznie do walki i zaczął się rozglądać uważnie wypatrując niebezpieczeństwa. Podchodząc do drzwi budynku pchnął je i wkroczył do środka będąc gotowy do wykonania uniku. Niby nic się nie powinno zdarzyć, ale w sumie w tej karczmie mogło dziać się wszystko.
0 x
Re: Karczma Yamato
[Misja rangi C] Przelotny Uczeń, Część 2 - Masaru Enoki - 14/30
- Czasem się zastanawiam jak ktoś tak głupi mógł zostać ninja ... i podjąć się próby nauczenia mnie walczyć - no i młody Arata trochę pojechał Masaru po ambicji i być może nawet go wkurzył. Chłopak jednak się tym nie przejmował i po prostu mówił dalej - To przecież oczywiste, że ktoś dogląda tych koni ... od czego jest obsługa?
No i po chwili jego słowa jakby znalazły potwierdzenie, bowiem zza budynku wyszedł jakiś starszy dziadek, mniej więcej w wieku właściciela Kuro, ale wyglądał starzej i mniej zadbanie. Był to ktoś w rodzaju stajennego i właśnie skierował się w stronę stajni. Tam popatrzył na konie i pokiwał z aprobatą głową, tak jakby chciał powiedzieć, że ktoś kto się nimi ostatnio zajmował nie spartaczył sprawy. Obaj więc podróżnicy mogli skierować się bez przeszkód do karczmy, by tam zaczerpnąć ciepłego powietrza, zjeść coś czy się napić i ewentualnie porozmawiać. Masaru szykował się na jakąś awanturę, ale tym razem w karczmie było dość spokojnie, oczywiście pomijając jakichś dwóch zwariowanych krasnali, skaczących po stole i śpiewających jakąś dziwną i niezrozumiałą piosenkę. Wszędzie lało się piwo i najlepszej jakości sake, a goście mieli wyjątkowo dobry humor. Mega impreza i gdyby tylko Masaru mógł się upić, to pewnie by to zrobił. Oczywiście miał takie prawo, ale musiał myśleć o misji. Szybko więc znaleźli Kazuyę i kompanię gdzieś przy jednym z tylnych stolików. Siedzieli i sobie rozmawiali. Oczywiście nie byli aż tak weseli jak reszta gości, ale nie można powiedzieć, że mieli grobowe miny. Byli weseli na swój własny sposób, podyktowany tym, że martwili się trochę o podróż i nie mogli do końca wyluzować. Zostawili konie i wóz pod opieką jakiegoś starego gościa i chociaż mu ufali to nie mogli być dokładnie pewni co działo się na zewnątrz (a co się dzieje, to opiszę w ukrytej wiadomości), no i jeszcze była kwestia bandytów, którzy pewnie zaatakują. Nie chcieli jednak tego mówić głośno. Wyglądali na bardzo niespokojnych i tak jakby chcieli się cieszyć krótkim pobytem w tej karczmie, jednak zwyczajnie przez stres nie mogli się dostatecznie wyluzować, więc popijali tylko sake i dyskutowali, jednak z tej odległości Masaru nie był w stanie dosłyszeć dokładnie o czym rozmawiają.
No i po chwili jego słowa jakby znalazły potwierdzenie, bowiem zza budynku wyszedł jakiś starszy dziadek, mniej więcej w wieku właściciela Kuro, ale wyglądał starzej i mniej zadbanie. Był to ktoś w rodzaju stajennego i właśnie skierował się w stronę stajni. Tam popatrzył na konie i pokiwał z aprobatą głową, tak jakby chciał powiedzieć, że ktoś kto się nimi ostatnio zajmował nie spartaczył sprawy. Obaj więc podróżnicy mogli skierować się bez przeszkód do karczmy, by tam zaczerpnąć ciepłego powietrza, zjeść coś czy się napić i ewentualnie porozmawiać. Masaru szykował się na jakąś awanturę, ale tym razem w karczmie było dość spokojnie, oczywiście pomijając jakichś dwóch zwariowanych krasnali, skaczących po stole i śpiewających jakąś dziwną i niezrozumiałą piosenkę. Wszędzie lało się piwo i najlepszej jakości sake, a goście mieli wyjątkowo dobry humor. Mega impreza i gdyby tylko Masaru mógł się upić, to pewnie by to zrobił. Oczywiście miał takie prawo, ale musiał myśleć o misji. Szybko więc znaleźli Kazuyę i kompanię gdzieś przy jednym z tylnych stolików. Siedzieli i sobie rozmawiali. Oczywiście nie byli aż tak weseli jak reszta gości, ale nie można powiedzieć, że mieli grobowe miny. Byli weseli na swój własny sposób, podyktowany tym, że martwili się trochę o podróż i nie mogli do końca wyluzować. Zostawili konie i wóz pod opieką jakiegoś starego gościa i chociaż mu ufali to nie mogli być dokładnie pewni co działo się na zewnątrz (a co się dzieje, to opiszę w ukrytej wiadomości), no i jeszcze była kwestia bandytów, którzy pewnie zaatakują. Nie chcieli jednak tego mówić głośno. Wyglądali na bardzo niespokojnych i tak jakby chcieli się cieszyć krótkim pobytem w tej karczmie, jednak zwyczajnie przez stres nie mogli się dostatecznie wyluzować, więc popijali tylko sake i dyskutowali, jednak z tej odległości Masaru nie był w stanie dosłyszeć dokładnie o czym rozmawiają.
Nic się nie dzieje. To zwykła podpucha.
0 x
Re: Karczma Yamato
Gdy Masaru usłyszał takie brutalne słowa od małego bachora poczuł się bardzo urażony. Sądzisz że ten starszy człowiek dałby radę pokonać kogoś kto będzie miał zamiar ukraść towar z wozu twojego ojca ? odpowiedział dzieciakowi. Poza tym dodał po chwili. Ty jako osoba która za kilka lat będzie również przewozić swoje towary aby zarobić powinna wiedzieć że ufanie zbytnio innym może się tragicznie skończyć. Jednak nasz bohater nie zamierzał pouczać go. Gdy wszedł do karczmy i zobaczył że wszystko jest bezpieczne natychmiast płynnym ruchem schował swoją broń do torby i udał się szybkim krokiem do reszty towarzystwa. Co macie takie smutne miny powiedział podchodząc do stolika. Potem ściszając głos, aby potencjalny wróg go nie usłyszał powiedział- Kawałek podróży już za nami, obeszło się bez walki. Wóz i konie są bezpieczne, a jak tylko zjem i się napije wracam pilnować towaru.. Chłopakowi nie podobało się nastawienie towarzyszy drogi do tej podróży. Niskie morale przekładają się na niską efektywność w walce, a to oznacza kłopoty dla mnie stwierdził w myślach. W oczekiwaniu na odpowiedź nasz shinobi rozejrzał się po tym przytułku dla podróżnych
0 x
Re: Karczma Yamato
[Misja rangi C] Przelotny Uczeń, Część 2 - Masaru Enoki - 16/30
Chłopak totalnie olał słowa Masaru. Oczywiście, że kiedyś będzie przewoził takie towary, bo co innego mu pozostało? Być może chciał być ninja? Jednak nie potrafił ani kontrolować chakry, ba! Nie potrafił nawet obronić się przed bandą innych dzieciaków, a przecież jako ninja powinien być znacznie silniejszy niż przeciętny człowiek w jego wieku. Pewnie nie będzie z niego żaden wojownik, jednak spróbować trochę go przeszkolić na pewno nie zaszkodzi, zwłaszcza, że był to cel misji. Masaru udał się więc do ojca chłopaka.
- Och ... Masaru-san! - na jego widok Kazuya bardzo się rozpromienił, tak gdyby młodzieniec był ich jedyną nadzieją na pomyślne wykonanie misji - Oczywiście, że się martwimy, bo jeszcze długa droga przed nami, a teren nie należy do najbardziej bezpiecznych.
Teren po prawdzie był całkiem niebezpieczny, niemniej jednak facet nie chciał niepotrzebnie stresować shinobiego. Stres w niczym obecnie nie pomoże, a może tylko zaszkodzić. Wskazał Masaru miejsce i zamówił mu to co chciał.
- Jesz na mój koszt - rzucił tylko. Niemniej jednak dorzucił coś w stylu "żadnego alkoholu". Było to podyktowane tym, że wstawieni wojownicy z pewnością przegrają każdą bitwę, no chyba, że są praktykami Stylu Pijanej Pięści. Masaru mógł to łatwo zrozumieć. Sam jednak nie stosował się do własnego zakazu, co jest o tyle dziwne, że powoził powozem i jazda po pijaku także była niezbyt bezpieczna. No chyba, że mężczyzna i na to znalazł jakiś sposób. Kupcy bowiem są z reguły bardzo zaradni. Jest to niebezpieczny zawód i wymaga zaradności. Gdy tylko zamówienie Masaru przybyło na stół, dostarczony zostały także alkohol dla Kazuyi i inne rzeczy, które zamówili pozostali członkowie drużyny. Oczywiście Fumio, Daiki także mieli zakaz spożywania alkoholu i Arata z wiadomych powodów. Jedli, pili i rozmawiali. Niemniej jednak, po chwili alkohol Kazuyi się skończył, a kelner był dość daleko. Powiedział więc do Masaru:
- Przepraszam Cię, czy mógłbyś podejść do kasy i zamówić mi jeszcze pintę piwa? Ewentualnie dwie ... trzy ... bądź 30!
Facet był nieźle wstawiony i jeszcze chciał więcej.
- Och ... Masaru-san! - na jego widok Kazuya bardzo się rozpromienił, tak gdyby młodzieniec był ich jedyną nadzieją na pomyślne wykonanie misji - Oczywiście, że się martwimy, bo jeszcze długa droga przed nami, a teren nie należy do najbardziej bezpiecznych.
Teren po prawdzie był całkiem niebezpieczny, niemniej jednak facet nie chciał niepotrzebnie stresować shinobiego. Stres w niczym obecnie nie pomoże, a może tylko zaszkodzić. Wskazał Masaru miejsce i zamówił mu to co chciał.
- Jesz na mój koszt - rzucił tylko. Niemniej jednak dorzucił coś w stylu "żadnego alkoholu". Było to podyktowane tym, że wstawieni wojownicy z pewnością przegrają każdą bitwę, no chyba, że są praktykami Stylu Pijanej Pięści. Masaru mógł to łatwo zrozumieć. Sam jednak nie stosował się do własnego zakazu, co jest o tyle dziwne, że powoził powozem i jazda po pijaku także była niezbyt bezpieczna. No chyba, że mężczyzna i na to znalazł jakiś sposób. Kupcy bowiem są z reguły bardzo zaradni. Jest to niebezpieczny zawód i wymaga zaradności. Gdy tylko zamówienie Masaru przybyło na stół, dostarczony zostały także alkohol dla Kazuyi i inne rzeczy, które zamówili pozostali członkowie drużyny. Oczywiście Fumio, Daiki także mieli zakaz spożywania alkoholu i Arata z wiadomych powodów. Jedli, pili i rozmawiali. Niemniej jednak, po chwili alkohol Kazuyi się skończył, a kelner był dość daleko. Powiedział więc do Masaru:
- Przepraszam Cię, czy mógłbyś podejść do kasy i zamówić mi jeszcze pintę piwa? Ewentualnie dwie ... trzy ... bądź 30!
Facet był nieźle wstawiony i jeszcze chciał więcej.
W tym samym czasie wspomniany posłaniec siedział już przy barze. Był zdesperowany. Nie wiedział co robić. Nogi odmawiały mu posłuszeństwa, a ten biedak nie mógł zregenerować sił. Gdy tylko Masaru zdecyduje się iść po piwo, spotka go i będzie miał szansę z nim pogadać.
0 x
Re: Karczma Yamato
Masaru był niezmiernie zadowolony że może zjeść na koszt szefa. Przeszkadzało mu tylko pozostawienie towaru pod ochroną jednego człowieka. Ale w sumie przecież syn miał racje, nikt nie będzie próbował kraść towaru spod karczmy. Bohater wyluzował się i spożył pyszny posiłek. Jego zadowolenie znikło w oka mgnieniu kiedy zorientował się że prowadzący powóz a zarazem jego pracodawca jest pijany dosyć mocno. Mina zrzedła dzielnemu shinobi, który począł zastanawiać się co zrobić w takiej sytuacji. Po pytaniu zadanym przez Kazuya wiedział że nie jest najlepiej, ale przynajmniej nie tracił kontaktu z rzeczywistością i wiedział jak się nazywa jego najemnik. Potrafił też wyartykułować swoje ,,potrzeby" więc po namyśle nie było źle. Lalkarz wstał i zakupił pintę piwa i postawił ją na stole. Taka ilość napoju procentowego nie zrobi już żadnej różnicy, a niema sensu wprowadzać pijącego w zły nastrój. Do tego jeśli był takim majętnym kupce oznaczało to że nie był głupi. Czyli wiedział chyba ile może wypić a kiedy przestać. Proszę, na zdrowie szefie powiedział ale chyba już powinniśmy ruszać, a czas na świętowanie będzie później jak misja się powiedzie, dodał po chwili z uśmiechem na ustach.( Błagając w myślach żeby ten dziadyga się opamiętał i nie zachlał do nie przytomności). Masaru wstał od stołu i ruszył do stajni oznajmiając że idzie przygotować konie i wóz do dalszej drogi. Po wyjściu i osiodłaniu wszystkich koni pozostało mu czekać na resztę towarzystwa aż wyjdzie z karczmy.
0 x
Re: Karczma Yamato
[Misja rangi C] Przelotny Uczeń, Część 2 - Masaru Enoki - 18/30
Masaru udał się więc zamówić piwo dla szefa. Niemniej jednak sprawy przybrały trochę inny obrót niż to sobie z początku założył. Miał bowiem zamiar szybko wziąć piwo i wrócić z nim do stolika, a następnie poprosić o to, by wyprawa w końcu ruszyła. Kazuya niespecjalnie się bowiem śpieszył i pił jakby na umór. Trzeba było go więc pośpieszyć. Pierwsze komplikacje zaczęły się już na samym początku wyprawy po piwo, bowiem bardzo szybko ustawiła się tam wielka kolejka, tak, że Masaru musiał stanąć na szarym jej końcu. No dobra, nie był na szarym, bo za nim stanął ktoś jeszcze. Poklepał go po plecach, zmuszając Enokiego do odwrócenia się. Mężczyzna miał jakieś 175 centymetrów wzrostu, dwudniowy zarost, krótkie czarne włosy, jednak w żadnym stopniu nie przypominał Uchihów. Był zdyszany, tak jakby przeszedł bardzo długi dystans i miał do przejścia drugie tyle. Jego mina zdradzała bowiem coś w rodzaju rezygnacji. A na nogach też już ledwo stał i tak jakby kulał, idąc. Masaru mógł to zauważyć, bowiem kolejka jednak się przesuwała i obaj mężczyźni byli zmuszeni do ruchu naprzód.
- Przepraszam - powiedział i momentalnie dostał zadyszki. Masaru nie wiedział jeszcze co ów mężczyzna od niego chce. Z początku myślał, że to jakiś pijak, który chce wyłudzić pieniądze na piwo. Po co innego bowiem stałby w kolejce po piwo jak nie po piwo? Niemniej jednak jak shinobi mógł się później przekonać, facet nie był żebrakiem. Pijakiem może i był, ale nie żebrał. Miał prośbę innego rodzaju - Chodzi o dostarczenie pewnej przesyłki. Jestem posłańcem, a moje nogi już dłużej nie wytrzymają ... pomożesz mi?
No super. Kolejna osoba zapewne pokroju Dyzia, która nie potrafi poradzić sobie z własną robotą. Ten świat schodzi na psy.
- Oczywiście odwdzięczę się.
Masaru ciągle stał w kolejce po piwo, jednak mógł sobie przynajmniej z kimś porozmawiać. Dostał też propozycję pracy. Co za nowość?
- Przepraszam - powiedział i momentalnie dostał zadyszki. Masaru nie wiedział jeszcze co ów mężczyzna od niego chce. Z początku myślał, że to jakiś pijak, który chce wyłudzić pieniądze na piwo. Po co innego bowiem stałby w kolejce po piwo jak nie po piwo? Niemniej jednak jak shinobi mógł się później przekonać, facet nie był żebrakiem. Pijakiem może i był, ale nie żebrał. Miał prośbę innego rodzaju - Chodzi o dostarczenie pewnej przesyłki. Jestem posłańcem, a moje nogi już dłużej nie wytrzymają ... pomożesz mi?
No super. Kolejna osoba zapewne pokroju Dyzia, która nie potrafi poradzić sobie z własną robotą. Ten świat schodzi na psy.
- Oczywiście odwdzięczę się.
Masaru ciągle stał w kolejce po piwo, jednak mógł sobie przynajmniej z kimś porozmawiać. Dostał też propozycję pracy. Co za nowość?
0 x
Re: Karczma Yamato
Jeżeli będzie mi po drodze i nie będzie ona zagrożeniem dla wykonywanego prze zemnie zadanie to doniosę ją z chęcią powiedział do przybysza. Powiedz mi kim jesteś, co to za przesyłka, dla kogo, dokąd i czy mogą być jakieś problemy podczas dostarczania. Tym ostatnim nie martw się i nie musisz ściemniać bo chce tylko znać zagrożenie. Dodał po chwili nasz bohater. Brodacz zaciekawił bohatera, dawał przesyłkę i mówił że się odwdzięczy. Jednak była możliwość że to pułapka zastawiona przez wroga. Trzeba być ostrożnym pomyślał. Chłopak po wysłuchaniu propozycji miał zamiar w końcu wyrwać się z tego miejsca. Ochraniać transport przez jeszcze kawał drogi. Mianowicie przebył ledwie 1/3 drogi, a dalej miał chłopaka do nauczenia sztuk walki oraz teraz pewnie paczkę na głowie. Nasz shinobi zaczynał mieć coraz gorszę przeczucia co do misji. Jeszcze nic się nie stało, a już przeczucie mówiło mu że wykonanie tej misji za takie pieniądze było błędem.
0 x
Re: Karczma Yamato
[Misja rangi C] Przelotny Uczeń, Część 2 - Masaru Enoki - 20/30
- Jak już mówiłem, jestem posłańcem. A ta przesyłka to po prostu koperta. List. Podobno bardzo ważna. Nie mnie to oceniać. Muszę ją dostarczyć.
Te słowa powinny Masaru nakreślić całą sytuację. Koleś był posłańcem. Listonoszem. Miał swoje zadanie, za które pewnie ktoś mu płaci. Więc znowu będzie musiał odwalić za kogoś jego robotę, by ten mógł zgarnąć wynagrodzenie, oczywiście jeśli tylko się zgodzi. Dodatkowo, jak każdy dobry listonosz nie czytał listów osób, które mu je powierzały. Nie przeglądał paczek. Zachowywał tajemnicę korespondencji. Ponadto wymagał od Masaru tego, by ten też zachowywał tą tajemnicę. Oczywiście nie powiedział tego wprost, ale to się rozumiało samo przez się. Koperta była jego obowiązkiem, który miał zostać wykonany, to znaczy dostarczony według pewnych wytycznych. Przekazanie koperty oznaczało przekazanie tego obowiązku i wszystkich zasad i zaleceń z nim związanych. A zasady i zalecenia były proste: dostarczyć i nie zaglądać.
- Wiadomość podróżuje z Ryuzaku no Taki do Sakai.
Zgodnie z wiedzą geograficzną jaką Masaru posiadał. Sakai było praktycznie w drugą stronę, co już na wstępie prawie skreśliło to, żeby młodzieniec podjął się zadania. Chociaż z drugiej strony, byli dość blisko chyba tej prowincji, do której zmierzał posłaniec. Może jednak warto by było spróbować to wykonać? A nóż widelec będzie to opłacalne? Tego Masaru nie wiedział niestety. Nie znał bowiem nagrody, którą posłaniec mu ofiaruje w zamian za dostarczenie wiadomości. Kolejka szła do przodu i po chwili Masaru mógł odebrać piwo dla szefa. Niemniej jednak oprócz piwa, zdobył też pewien dylemat. Posłaniec nie odstępował go na krok, czekając na odpowiedź.
Te słowa powinny Masaru nakreślić całą sytuację. Koleś był posłańcem. Listonoszem. Miał swoje zadanie, za które pewnie ktoś mu płaci. Więc znowu będzie musiał odwalić za kogoś jego robotę, by ten mógł zgarnąć wynagrodzenie, oczywiście jeśli tylko się zgodzi. Dodatkowo, jak każdy dobry listonosz nie czytał listów osób, które mu je powierzały. Nie przeglądał paczek. Zachowywał tajemnicę korespondencji. Ponadto wymagał od Masaru tego, by ten też zachowywał tą tajemnicę. Oczywiście nie powiedział tego wprost, ale to się rozumiało samo przez się. Koperta była jego obowiązkiem, który miał zostać wykonany, to znaczy dostarczony według pewnych wytycznych. Przekazanie koperty oznaczało przekazanie tego obowiązku i wszystkich zasad i zaleceń z nim związanych. A zasady i zalecenia były proste: dostarczyć i nie zaglądać.
- Wiadomość podróżuje z Ryuzaku no Taki do Sakai.
Zgodnie z wiedzą geograficzną jaką Masaru posiadał. Sakai było praktycznie w drugą stronę, co już na wstępie prawie skreśliło to, żeby młodzieniec podjął się zadania. Chociaż z drugiej strony, byli dość blisko chyba tej prowincji, do której zmierzał posłaniec. Może jednak warto by było spróbować to wykonać? A nóż widelec będzie to opłacalne? Tego Masaru nie wiedział niestety. Nie znał bowiem nagrody, którą posłaniec mu ofiaruje w zamian za dostarczenie wiadomości. Kolejka szła do przodu i po chwili Masaru mógł odebrać piwo dla szefa. Niemniej jednak oprócz piwa, zdobył też pewien dylemat. Posłaniec nie odstępował go na krok, czekając na odpowiedź.
Posłaniec był człowiekiem inteligentnym. Nie posiadał co prawda własnego konia i nie mógł podróżować szybko i sprawnie, jednak znał pewne skróty, a także posiadał informatorów, którzy donosili mu o tym, gdzie aktualnie jest niebezpiecznie. Można powiedzieć, że w ten sposób przewidywał ruchy bandyckich band i dzięki owym skrótom bezpiecznie omijał te punkty. Tym razem jednak chciał odstąpić te informacje jakiemuś kupcowi czy podróżnikowi w zamian za dostarczenie przesyłki. Padło na Masaru.
0 x
Re: Karczma Yamato
Wybacz kolego powiedział Masaru do chłopaka, ale to zupełnie w inną stronę. Masz całą karczmę pełną shinobi i ludzi którzy za wynagrodzenie za które mogą popić zrobią sporo. Mówiąc to odszedł od zmęczonego posłańca i skierował swoje kroki do szefa. Co prawda mógł zarobić trochę grosza nie dużym kosztem wykonując to zlecenie, ale został wynajęty jako ochrona a nie posłaniec. Nie mógł ryzykować niepowodzenia misji pierwotnej dla łatwego pieniądza. Mimo że miał gdzieś kodeks honorowy i zasady moralne to gdy nasz bohater za coś się brał to lubił zrobić dobrze. Kończąc swe rozważania podszedł do stolika. Postawił przed szefem kufel piwa i oświadczył że idzie przygotować konie i wóz do drogi. Zwracając się do samurai poprosił ich o pilnowanie syna i ojca, wskazując ruchem głowy pana który ich wynajął (tak aby ten tego nie widział) dając do zrozumienia żeby zajęli się lekko wciętym pracodawcą. Wychodząc Masaru użył techniki Kai (koszty jej są zerowe). Uwalniała ona spod wpływu iluzji. Ponownie się rozejrzał po sali i gdy nie zobaczył żadnej zmiany ruszył do koni które osiodłał i wyprowadził. Następnie również wóz przygotował do drogi. I czekając na resztę nałożył kaptur na głowę. Gdy wyszli pomógł starcowi wleźć na wóz i ruszyli.
1.Jeżeli coś po użyciu kai się zmieniło to chłopak stanął gotowy do walki)
2.Jeżeli staruszek jest zbyt pijany na kierowanie to poprosił jednego z samurai o kierowanie wozem, jego konia ( tego samuraja) o zaprzęgniecie sznurem do wozu, a pijaka o wrzucenie na towar w takim miejscu aby nie spadł. I tak gotowi również ruszyli dalej w podróż.
1.Jeżeli coś po użyciu kai się zmieniło to chłopak stanął gotowy do walki)
2.Jeżeli staruszek jest zbyt pijany na kierowanie to poprosił jednego z samurai o kierowanie wozem, jego konia ( tego samuraja) o zaprzęgniecie sznurem do wozu, a pijaka o wrzucenie na towar w takim miejscu aby nie spadł. I tak gotowi również ruszyli dalej w podróż.
0 x
Re: Karczma Yamato
Pod koniec misji wyślę Ci na PW to co mogłeś zdobyć, wykonując zadanie od posłańca :P. Tak, żebyś wiedział co straciłeś
.
[Misja rangi C] Przelotny Uczeń, Część 2 - Masaru Enoki - 22/30 Posłaniec machnął tylko ręką. Wiedział już, że nie przekona Masaru do zmiany zdania. Nie było mu to po drodze, więc już trudno. Miał inne priorytety, też trudno. Posłaniec postanowił także zamówić sobie piwo i ewentualnie popytać ludzi. A jak nie to przespać się trochę w karczemnym pokoju i zregenerować nogi, a następnie wyruszyć. Miał parę planów awaryjnych. Niemniej jednak Masaru to nie obchodziło, bowiem ten miał swoją własną misję. Wrócił więc do stolika, dostarczając piwo, a następnie pogadał z samurajami. Ci bez wahania się zgodzili pilnować szefa. Od początku bowiem mieli taki zamiar. Następnie shinobi udał się na zewnątrz. Wóz stał jak stał. Konie stały jak stały. Młodzieniec nie był pod wpływem iluzji. Użył techniki Kai i nic się nie stało. Chociaż kto wie? Może po prostu Kai było za złabe? A Czasem zdolni iluzjoniści potrafią ukryć iluzję za iluzją. Może to co widział także było iluzją? Jednak jeśli to było rzeczywiście złudzenie, to złudzenie wyjątkowo potężne, bowiem zarówno siodła jak i wóz i inne elementy były realne w dotyku. Gdyby dotknął kobiecych piersi to te pewnie też byłyby mega soczyste i mega miękkie i realne. Iluzja ta nie była bowiem tylko złudzeniem optycznym, ale także czuciowym, węchowym i w ogóle angażowała różne inne zmysły. Była dziełem wyjątkowo potężnego przeciwnika. Niemniej jednak Masaru nie sądził, żeby jakiś potężny przeciwnik polował na zwykłego kupca. To było zadanie dla bandytów czy góra dla Doko czy Wyrzutków rangi D. Przeciwników, którzy nie daliby rady stworzyć tak dobrej iluzji. Zatem można było założyć, że jest to po prostu rzeczywistość. Ale czy to założenie było właściwe?
- Ja będę powoził. Masz z tym jakiś problem?

[Misja rangi C] Przelotny Uczeń, Część 2 - Masaru Enoki - 22/30 Posłaniec machnął tylko ręką. Wiedział już, że nie przekona Masaru do zmiany zdania. Nie było mu to po drodze, więc już trudno. Miał inne priorytety, też trudno. Posłaniec postanowił także zamówić sobie piwo i ewentualnie popytać ludzi. A jak nie to przespać się trochę w karczemnym pokoju i zregenerować nogi, a następnie wyruszyć. Miał parę planów awaryjnych. Niemniej jednak Masaru to nie obchodziło, bowiem ten miał swoją własną misję. Wrócił więc do stolika, dostarczając piwo, a następnie pogadał z samurajami. Ci bez wahania się zgodzili pilnować szefa. Od początku bowiem mieli taki zamiar. Następnie shinobi udał się na zewnątrz. Wóz stał jak stał. Konie stały jak stały. Młodzieniec nie był pod wpływem iluzji. Użył techniki Kai i nic się nie stało. Chociaż kto wie? Może po prostu Kai było za złabe? A Czasem zdolni iluzjoniści potrafią ukryć iluzję za iluzją. Może to co widział także było iluzją? Jednak jeśli to było rzeczywiście złudzenie, to złudzenie wyjątkowo potężne, bowiem zarówno siodła jak i wóz i inne elementy były realne w dotyku. Gdyby dotknął kobiecych piersi to te pewnie też byłyby mega soczyste i mega miękkie i realne. Iluzja ta nie była bowiem tylko złudzeniem optycznym, ale także czuciowym, węchowym i w ogóle angażowała różne inne zmysły. Była dziełem wyjątkowo potężnego przeciwnika. Niemniej jednak Masaru nie sądził, żeby jakiś potężny przeciwnik polował na zwykłego kupca. To było zadanie dla bandytów czy góra dla Doko czy Wyrzutków rangi D. Przeciwników, którzy nie daliby rady stworzyć tak dobrej iluzji. Zatem można było założyć, że jest to po prostu rzeczywistość. Ale czy to założenie było właściwe?
Tak, Masaru nie jest pod wpływem iluzji. Otacza go rzeczywistość.
Po pewnym czasie "zabawy z końmi", cała ekipa z mocno wstawionym szefem przybyła w to miejsce, gdzie czekał Masaru. Ten oczywiście zaproponował, żeby jeden z samurajów zaczął prowadzić wóz, niemniej jednak zaprotestował ... Arata, mówiąc:- Ja będę powoził. Masz z tym jakiś problem?
0 x
Re: Karczma Yamato
Gdy wychodzili chłopak rozmyślał nad tym co mógł dostać biorąc tamto zlecenie. Jego rozmyślania przerwała szara rzeczywistość. Niema to jak kierujący wyprawą leży narąbany na wozie, a gówniarz ma pomysły żeby bawić się w szefa. Masaru miał coraz bardziej dosyć tej popapranej wyprawy. Najpierw miał ochotę odmówić dziecku i powiedzieć że nie da rady, ale po chwili przecież przeszło mu przez myśl że jako syn kupca na pewno potrafi kierować wozem i nie jest raczej niedorozwojem (chyba) żeby zepsuć całą wyprawę . Liczę że dzieciak ogarnia temat pomyślał nasz bohater. Z uśmiechem na ustach odpowiedział mu że niema problemu i nie myślał po prostu że ten ma na to ochotę. Gdy wreszcie ruszyli Masaru miał nadzieję na jak najszybsze dotarcie do celu. I w ten sposób ruszyli w dalszą podróż.
z/t
z/t
0 x
Re: Karczma Yamato
Karczma do której przybył była całkiem przyjemnym miejscem. Mimo umiejscowienia na uboczu cieszyła się niesłychaną popularnością wśród wszelakich klientów. Nie trudno było tu zauważyć nie raz niemal ekstremalnie ubrane osoby. Musieli to być kupcy, wędrowcy, a może nawet poszukiwacze przygód z dalekich krain. Trudno było nawet opisać wyszukanie ich strojów, ale przynajmniej Shinji nie potrafił znaleźć odpowiednich słów, które to byłyby w stanie to opisać w jakikolwiek odpowiedni sposób. Czuł się on wręcz jakimś dziwnym odludkiem ubranym najzwyczajniej w świecie co wręcz sprawiało, że to on się wyróżniał, a nie te ekscentryczne osoby. Mimo wszystko nie skupiły się na nim żadne spojrzenia, po prostu wszedł niemal niezauważony, być może wynikało to z faktu, że swoje już tutaj byli i wiedzieli jak ubierają się przeciętne osoby. Kto to wie?
Pośród gwary oraz masy ruchów wśród gości trudno było dojrzeć nawet odpowiednie miejsce w którym mógłby się usadowić. Knajpa nie była jakimś pierwszym lepszym lokalem, gdyż tylko gdy usiadł przed nim pojawiła się piękna kobieta zgrabnie kręcąca zachęcającym tyłeczkiem. Dodatkowo można było zauważyć lekko wyeksponowany dekolt. Nie był on jednak wyzywając nic z tych rzeczy. Lokal był dosyć porządny i nie można sobie pozwolić na żadne pijackie burdy spowodowane kłótnią dwóch panów o panią, która tylko tutaj pracowała. Owe lekkie wyeksponowanie dekoltu miało służyć tylko w celach estetycznych i cieszyć oko gawiedzi skłaniając do zamówienia kolejnych potraw i trunków, by nie urazić pięknych pań. Z racji na swoją naturę tak było także w przypadku Shinji'ego. Lekko widoczny zarys piersi od razu przykuł jego czujne oko, a sam widok zahipnotyzował go tak bardzo, że przez chwilę zaniemówił. Z tego też powodu kobieta stojąca przed nim postanowiła zacząć pierwsza.
- Czy życzy pan sobie czegoś?
Pierwsza myśl jaka przyszła mu do głowy nie należała do tych z natury grzecznych. Najchętniej zaciągnąłby ją na górę i ostro wytarmosił, jednak wstrzymał się od zboczonych uwag na temat jej wyglądu. Zamiast tego grzecznie zapytał co proponują, a trzeba było przyznać, że już po samym wyglądzie półek za ladą można się spodziewać ogromnej ilości asortymentu, on jednak nie przybył tutaj w celu picia, gdyż o takim asortymencie mówił, a po to by móc się skontaktować z Krukami w mieście, a w tym celu owe zamówienie musiał złożyć.
- Co oferujecie?
W odpowiedzi na pytanie dostał ogromną listę przeróżnych potraw. Nigdy nie spotkał się z masą z nich i tak naprawdę nie wiedział co wybrać. Najpewniejszym wyborem byłoby ramen, ale z drugiej strony chciał zaznać chociaż odrobiny egzotyki skoro znalazł się w innym miejscu. Z tego właśnie powodu zdecydował się na kufel piwa oraz mięso z jelenia z ryżem polane soczystym sosem, którego skład był tajemnicą zakładu. Trzeba było przyznać, że nie bez powodu. Jedzenie było przepyszne, chociaż piwa już za niezwykłe by nie uznał. Owszem było dobre, ale pozostawiało mimo wszystko wiele do życzenia. Tak naprawdę miał w swoim życiu okazję pić masę lepszych trunków, chociaż za jakiegoś smakosza piwa się nie uważał. W sumie dziwne było już to, że ktoś mu je postanowił podać, ale cóż może wyglądał na znacznie bardziej dojrzałego niż z wieku by wynikało. Dobrze dla niego przy ewentualnym spotkaniu czy to z Krukami czy samym Ichirou dzięki temu mógłby liczyć na poważne traktowanie zamiast jak jakiegoś małego szczyla, który nie ma pojęcia o czym mówi. Póki co postanowił nie rozmyślać nad tym zbytnio, a po prostu delektować się jadłem popijając kolejnymi łykami trunku. Nie spodziewał się szczerze powiedziawszy aż tak ogromnego apetytu. Spowodowało to zamówienie kolejnej potrawy. Tym razem było to już coś znacznie bardziej tradycyjnego niż mięso z jelenia. Mimo sporej odległości od morza mieli dostęp do ryb! Nawet nie sprawdził jaka była częścią potrawy, ale cóż spowodowane to było po prostu jego zdumieniem skąd oni do cholery to biorą. Na jego stole pojawiła się kolejna potrawa. Nie smakowała już tak wykwitnie jak poprzednia, nie było to spowodowane jednak tym, że była źle przygotowana czy coś w tym rodzaju. Nic z tych rzeczy. Po prostu poprzednio Shinji był naprawdę głodny, tym razem zdążył już zjeść spory kawał mięsa więc po prostu głód nie podsycał jeszcze bardziej cudownego smaku potraw. Zjedzenie rybki zajęło koło 10 minut. Trudno ocenić czy to sporo czasu, pewnie tak gdyż nie była jakaś duża, po prostu zwykła ryba, której o dziwo nie potrafił zidentyfikować. Czas jej jedzenia powodował brak pośpiechu, mogło to się wydawać nieco dziwne gdyż nie wiadomo było jak długo Ichirou pozostanie w wiosce, ale mimo to był dobrej myśli.
Po zjedzeniu udał się od razu w kierunku baru zostawiając talerze jak i kufel na stole. Był zdania, że kelnerki nie są jedynie od świecenia tyłkiem oraz cyckami, a także po to by sprzątać po gościach. W końcu za coś płacił, a skoro płaci to wymaga. Za barem spotkał jakieś starego pryka, który widać był przyzwyczajony do obsługi raczej osób starszych dlatego zdziwił go widok chłopaka, który tutaj jadł, zwłaszcza, że lokal nie należał do najtańszych, a większość osób w jego wieku nie byłaby w stanie sobie na to pozwolić. W jego przypadku było jednak inaczej aktualnie był cholernie bogaty dlatego zapłacił odpowiednią kwotę - 100 Ryo.
- Proszę oto zapłata, oprócz tego masz jeszcze jedno Ryo jako napiwek za przemiłą obsługę dla tej o kelnerki. Potem pan przekaże gdyż muszę wyjść się przewietrzyć. Mimo, że lokal urokliwy to z powodu ilości ludzi panuje tu dosyć duszna atmosfera.
Podczas mowy o kelnerce wskazał rzecz jasna dyskretnie palcem urokliwą panią, która go obsługiwała. Tak naprawdę moneta nie była niczym innym jak specjalną służącą do kontaktu z Krukami. Pozostawało mieć nadzieję, że od razu gość załapie, że nie chodzi o przeklęty napiwek, a kontakt z kim trzeba. Z resztą w rozmowie dał wyraźne sygnały, że jeśli będą go szukać to znajdą na zewnątrz ponieważ idzie się przewietrzyć. Cóż... nie pozostało nic innego jak udać się na zewnątrz i tak też zrobił.
Po wyjściu na zewnątrz udał się na róg karczmy opierając tam o ścianę. Liczył, że nie będzie musiał długo czekać, dlatego też postanowił czekać maksymalnie 30 minut, a następnie w przypadku braku rezultatów po prostu poszukać innej karczmy.
Żadnych innych reklam jednak nie widział więc rzeczą oczywistą wydawał się mu fakt, że chodziło właśnie o tą w przeciwnym wypadku stracił 100 Ryo na marne. No może nie do końca, ponieważ posilił się niemal do syta. Nie odczuwał jeszcze pewnego rodzaju uczucia ospałości po posiłku, ale rozepchanie żołądka jak najbardziej. Generalnie była to najlepsza opcja jaka mogła go spotkać, gdyż był najedzony na pół dnia, a mimo to nie tracił na wartości bojowej. Nie spodziewał się walki, ale mimo wszystko należało być przygotowanym na każdą ewentualność. Zagrożenie mogło czyhać na każdym rogu, a on nie należał do osób, które zdawały się być nierozważne, nawet wszelkie podejmowane działania, które mogły sprawiać takowe wrażenie były głęboko przemyślane. Rozmyślanie nad przeróżnymi rzeczami sprawiło, że nie zauważył upływu czasu, a obok niego pojawiła się pewna osoba. Shinji nie do końca wiedział co o niej sądzić, jednak położyła ona monetę na kciuku i jednym prostym ruchem wybiła ją w stronę młodzika. Ten zbadał ją niezwykle uważnie i okazało się, że była ona niczym innym jak tą specjalnie przygotowaną. Nie było żadnego cienia wątpliwości osoba, która znajdowała się bezpośrednio przed nim była tą, która miała mu udzielić odpowiednich informacji, dlatego też zniżył głos i rozpoczął.
- Witam szanownego współtowarzysza. Rozumiem, że masz dla mnie jakieś informacje o Ichirou z Sabaku, ponieważ właśnie dlatego tutaj jestem.
Osoba z którą dane było rozmawiać Shinji'emu zrobiła niesłychanie zamyśloną minę po czym odparła.
- Wróć tutaj za godzinę, a będę miał informacje których potrzebujesz.
Nie była to najlepsze co mogło go spotkać. Nie cierpiał tracić czasu, ale cóż czasami trzeba było się poświęcić. By zabić ową nudnawą godzinę przeszedł się na spacer drogą. Nie miał zamiaru zbytnio się oddalać dlatego zrobił coś koło 1km. Krajobraz, który dane było mu podziwiać stanowiły liczne pola uprawne niczego innego jak po prostu ryżu. Widok typowy dla niemal każdej prowincji. Ryż stanowił w końcu podstawę wyżywienia mieszkańców, a nawet stanowił składnik niemal każdego dania serwowanego w karczmie, był po prostu fundamentem do utrzymania ludzi przy życiu. Stosunkowo prosty w uprawie, a na dodatek zbytnio niewymagający klimatycznie przynajmniej na te rejony.
Po upływie godziny Shinji znalazł się ponownie pod karczmą. Był mocno zniecierpliwiony, ale to było za mało. Kruk się spóźniał i to dosyć sporo. Tak naprawdę owy upływ czasu nie był spory, może coś koło 5 minut, jednak Shinji łaził jak idiota drogą przez cholerną godzinę nieziemsko się nudząc. Cudem było, że nie wyjął broni i nie rzucił się na jakiegoś wieśniaka krzątającego się przy uprawach. Byłoby to niewątpliwie miłą odskocznią, ale dał radę się powstrzymać. Jego celem było pozostać jak najbardziej Incognito i tego właśnie się trzymał... Nadszedł wreszcie moment w którym pojawił się lekko zmachany członek organizacji w której dane było mu być. Przynajmniej tak mu się wydawało, no chyba że zadanie które otrzymał stanowiło swojego rodzaju próbę, jakby już wydarzenia podczas wojny nią nie były. Lider był jednak bardzo tajemniczą personą więc trudno było rozgryźć o co tak naprawdę mu mogło chodzić. Zresztą nie było to ani miejsce ani pora by się teraz nad tym rozwodzić. Skupił się po prostu na osobie stojącej przed nim.
- No i co masz?
- Tak sprawdziliśmy prowincję i znajduje się w tym momencie w niewielkiej wiosce Terumi. Trudno stwierdzić gdzie dokładnie jednak ostatnio widziany był jak wchodził do <dokładnie podał lokalizację>
- Dobra to mi chyba wystarczy. W takim razie lecę go odszukać.
Ukrył pewnego rodzaju rozczarowanie. Liczył na coś bardziej dokładnego, ale z drugiej strony przynajmniej miał pewność gdzie go szukać. Żeby tego było mało znajdował się całkiem niedaleko wioski więc miał szczęście i cudem byłoby gdyby Ichirou uciec, zwłaszcza że był niemal pewien tego, że nie ma on zielonego pojęcia o tym co się święci. A oprócz posłannictwa od Kruków miał się on dowiedzieć o niespodziance, którą sobie sam sprawił. Chociaż kto wie? Może było to po prostu jakieś hasło, a on służył za posłańca. Wkrótce miał się przekonać...
z/t
Pośród gwary oraz masy ruchów wśród gości trudno było dojrzeć nawet odpowiednie miejsce w którym mógłby się usadowić. Knajpa nie była jakimś pierwszym lepszym lokalem, gdyż tylko gdy usiadł przed nim pojawiła się piękna kobieta zgrabnie kręcąca zachęcającym tyłeczkiem. Dodatkowo można było zauważyć lekko wyeksponowany dekolt. Nie był on jednak wyzywając nic z tych rzeczy. Lokal był dosyć porządny i nie można sobie pozwolić na żadne pijackie burdy spowodowane kłótnią dwóch panów o panią, która tylko tutaj pracowała. Owe lekkie wyeksponowanie dekoltu miało służyć tylko w celach estetycznych i cieszyć oko gawiedzi skłaniając do zamówienia kolejnych potraw i trunków, by nie urazić pięknych pań. Z racji na swoją naturę tak było także w przypadku Shinji'ego. Lekko widoczny zarys piersi od razu przykuł jego czujne oko, a sam widok zahipnotyzował go tak bardzo, że przez chwilę zaniemówił. Z tego też powodu kobieta stojąca przed nim postanowiła zacząć pierwsza.
- Czy życzy pan sobie czegoś?
Pierwsza myśl jaka przyszła mu do głowy nie należała do tych z natury grzecznych. Najchętniej zaciągnąłby ją na górę i ostro wytarmosił, jednak wstrzymał się od zboczonych uwag na temat jej wyglądu. Zamiast tego grzecznie zapytał co proponują, a trzeba było przyznać, że już po samym wyglądzie półek za ladą można się spodziewać ogromnej ilości asortymentu, on jednak nie przybył tutaj w celu picia, gdyż o takim asortymencie mówił, a po to by móc się skontaktować z Krukami w mieście, a w tym celu owe zamówienie musiał złożyć.
- Co oferujecie?
W odpowiedzi na pytanie dostał ogromną listę przeróżnych potraw. Nigdy nie spotkał się z masą z nich i tak naprawdę nie wiedział co wybrać. Najpewniejszym wyborem byłoby ramen, ale z drugiej strony chciał zaznać chociaż odrobiny egzotyki skoro znalazł się w innym miejscu. Z tego właśnie powodu zdecydował się na kufel piwa oraz mięso z jelenia z ryżem polane soczystym sosem, którego skład był tajemnicą zakładu. Trzeba było przyznać, że nie bez powodu. Jedzenie było przepyszne, chociaż piwa już za niezwykłe by nie uznał. Owszem było dobre, ale pozostawiało mimo wszystko wiele do życzenia. Tak naprawdę miał w swoim życiu okazję pić masę lepszych trunków, chociaż za jakiegoś smakosza piwa się nie uważał. W sumie dziwne było już to, że ktoś mu je postanowił podać, ale cóż może wyglądał na znacznie bardziej dojrzałego niż z wieku by wynikało. Dobrze dla niego przy ewentualnym spotkaniu czy to z Krukami czy samym Ichirou dzięki temu mógłby liczyć na poważne traktowanie zamiast jak jakiegoś małego szczyla, który nie ma pojęcia o czym mówi. Póki co postanowił nie rozmyślać nad tym zbytnio, a po prostu delektować się jadłem popijając kolejnymi łykami trunku. Nie spodziewał się szczerze powiedziawszy aż tak ogromnego apetytu. Spowodowało to zamówienie kolejnej potrawy. Tym razem było to już coś znacznie bardziej tradycyjnego niż mięso z jelenia. Mimo sporej odległości od morza mieli dostęp do ryb! Nawet nie sprawdził jaka była częścią potrawy, ale cóż spowodowane to było po prostu jego zdumieniem skąd oni do cholery to biorą. Na jego stole pojawiła się kolejna potrawa. Nie smakowała już tak wykwitnie jak poprzednia, nie było to spowodowane jednak tym, że była źle przygotowana czy coś w tym rodzaju. Nic z tych rzeczy. Po prostu poprzednio Shinji był naprawdę głodny, tym razem zdążył już zjeść spory kawał mięsa więc po prostu głód nie podsycał jeszcze bardziej cudownego smaku potraw. Zjedzenie rybki zajęło koło 10 minut. Trudno ocenić czy to sporo czasu, pewnie tak gdyż nie była jakaś duża, po prostu zwykła ryba, której o dziwo nie potrafił zidentyfikować. Czas jej jedzenia powodował brak pośpiechu, mogło to się wydawać nieco dziwne gdyż nie wiadomo było jak długo Ichirou pozostanie w wiosce, ale mimo to był dobrej myśli.
Po zjedzeniu udał się od razu w kierunku baru zostawiając talerze jak i kufel na stole. Był zdania, że kelnerki nie są jedynie od świecenia tyłkiem oraz cyckami, a także po to by sprzątać po gościach. W końcu za coś płacił, a skoro płaci to wymaga. Za barem spotkał jakieś starego pryka, który widać był przyzwyczajony do obsługi raczej osób starszych dlatego zdziwił go widok chłopaka, który tutaj jadł, zwłaszcza, że lokal nie należał do najtańszych, a większość osób w jego wieku nie byłaby w stanie sobie na to pozwolić. W jego przypadku było jednak inaczej aktualnie był cholernie bogaty dlatego zapłacił odpowiednią kwotę - 100 Ryo.
- Proszę oto zapłata, oprócz tego masz jeszcze jedno Ryo jako napiwek za przemiłą obsługę dla tej o kelnerki. Potem pan przekaże gdyż muszę wyjść się przewietrzyć. Mimo, że lokal urokliwy to z powodu ilości ludzi panuje tu dosyć duszna atmosfera.
Podczas mowy o kelnerce wskazał rzecz jasna dyskretnie palcem urokliwą panią, która go obsługiwała. Tak naprawdę moneta nie była niczym innym jak specjalną służącą do kontaktu z Krukami. Pozostawało mieć nadzieję, że od razu gość załapie, że nie chodzi o przeklęty napiwek, a kontakt z kim trzeba. Z resztą w rozmowie dał wyraźne sygnały, że jeśli będą go szukać to znajdą na zewnątrz ponieważ idzie się przewietrzyć. Cóż... nie pozostało nic innego jak udać się na zewnątrz i tak też zrobił.
Po wyjściu na zewnątrz udał się na róg karczmy opierając tam o ścianę. Liczył, że nie będzie musiał długo czekać, dlatego też postanowił czekać maksymalnie 30 minut, a następnie w przypadku braku rezultatów po prostu poszukać innej karczmy.
Żadnych innych reklam jednak nie widział więc rzeczą oczywistą wydawał się mu fakt, że chodziło właśnie o tą w przeciwnym wypadku stracił 100 Ryo na marne. No może nie do końca, ponieważ posilił się niemal do syta. Nie odczuwał jeszcze pewnego rodzaju uczucia ospałości po posiłku, ale rozepchanie żołądka jak najbardziej. Generalnie była to najlepsza opcja jaka mogła go spotkać, gdyż był najedzony na pół dnia, a mimo to nie tracił na wartości bojowej. Nie spodziewał się walki, ale mimo wszystko należało być przygotowanym na każdą ewentualność. Zagrożenie mogło czyhać na każdym rogu, a on nie należał do osób, które zdawały się być nierozważne, nawet wszelkie podejmowane działania, które mogły sprawiać takowe wrażenie były głęboko przemyślane. Rozmyślanie nad przeróżnymi rzeczami sprawiło, że nie zauważył upływu czasu, a obok niego pojawiła się pewna osoba. Shinji nie do końca wiedział co o niej sądzić, jednak położyła ona monetę na kciuku i jednym prostym ruchem wybiła ją w stronę młodzika. Ten zbadał ją niezwykle uważnie i okazało się, że była ona niczym innym jak tą specjalnie przygotowaną. Nie było żadnego cienia wątpliwości osoba, która znajdowała się bezpośrednio przed nim była tą, która miała mu udzielić odpowiednich informacji, dlatego też zniżył głos i rozpoczął.
- Witam szanownego współtowarzysza. Rozumiem, że masz dla mnie jakieś informacje o Ichirou z Sabaku, ponieważ właśnie dlatego tutaj jestem.
Osoba z którą dane było rozmawiać Shinji'emu zrobiła niesłychanie zamyśloną minę po czym odparła.
- Wróć tutaj za godzinę, a będę miał informacje których potrzebujesz.
Nie była to najlepsze co mogło go spotkać. Nie cierpiał tracić czasu, ale cóż czasami trzeba było się poświęcić. By zabić ową nudnawą godzinę przeszedł się na spacer drogą. Nie miał zamiaru zbytnio się oddalać dlatego zrobił coś koło 1km. Krajobraz, który dane było mu podziwiać stanowiły liczne pola uprawne niczego innego jak po prostu ryżu. Widok typowy dla niemal każdej prowincji. Ryż stanowił w końcu podstawę wyżywienia mieszkańców, a nawet stanowił składnik niemal każdego dania serwowanego w karczmie, był po prostu fundamentem do utrzymania ludzi przy życiu. Stosunkowo prosty w uprawie, a na dodatek zbytnio niewymagający klimatycznie przynajmniej na te rejony.
Po upływie godziny Shinji znalazł się ponownie pod karczmą. Był mocno zniecierpliwiony, ale to było za mało. Kruk się spóźniał i to dosyć sporo. Tak naprawdę owy upływ czasu nie był spory, może coś koło 5 minut, jednak Shinji łaził jak idiota drogą przez cholerną godzinę nieziemsko się nudząc. Cudem było, że nie wyjął broni i nie rzucił się na jakiegoś wieśniaka krzątającego się przy uprawach. Byłoby to niewątpliwie miłą odskocznią, ale dał radę się powstrzymać. Jego celem było pozostać jak najbardziej Incognito i tego właśnie się trzymał... Nadszedł wreszcie moment w którym pojawił się lekko zmachany członek organizacji w której dane było mu być. Przynajmniej tak mu się wydawało, no chyba że zadanie które otrzymał stanowiło swojego rodzaju próbę, jakby już wydarzenia podczas wojny nią nie były. Lider był jednak bardzo tajemniczą personą więc trudno było rozgryźć o co tak naprawdę mu mogło chodzić. Zresztą nie było to ani miejsce ani pora by się teraz nad tym rozwodzić. Skupił się po prostu na osobie stojącej przed nim.
- No i co masz?
- Tak sprawdziliśmy prowincję i znajduje się w tym momencie w niewielkiej wiosce Terumi. Trudno stwierdzić gdzie dokładnie jednak ostatnio widziany był jak wchodził do <dokładnie podał lokalizację>
- Dobra to mi chyba wystarczy. W takim razie lecę go odszukać.
Ukrył pewnego rodzaju rozczarowanie. Liczył na coś bardziej dokładnego, ale z drugiej strony przynajmniej miał pewność gdzie go szukać. Żeby tego było mało znajdował się całkiem niedaleko wioski więc miał szczęście i cudem byłoby gdyby Ichirou uciec, zwłaszcza że był niemal pewien tego, że nie ma on zielonego pojęcia o tym co się święci. A oprócz posłannictwa od Kruków miał się on dowiedzieć o niespodziance, którą sobie sam sprawił. Chociaż kto wie? Może było to po prostu jakieś hasło, a on służył za posłańca. Wkrótce miał się przekonać...
z/t
0 x
Re: Karczma Yamato
Kolejny dzień nic nie robienia powoli leciał. Nie miałem na nic siły, ani ochoty. Zdecydowałem się wiec na wizytę w karczmie. Nie wiem czemu, lubiłem to miejsce i atmosferę jaka w nim panowała. Kiedy więc już się tutaj znalazłem po krótkim spacerze po wiosce poczułem się lepiej. Dosyć rześkim krokiem ruszyłem więc do lady. Co wybrać co wybrać?- pytałem siebie patrząc na menu. W międzyczasie zająłem jedno z siedzeń. Jako, że byłem dzisiaj bardzo niezdecydowany postanowiłem posłuchać propozycji, wiec kiedy tylko podszedł do mnie ktoś z obsługi zapytałem.
-Co dzisiaj polecacie na obiad?- lekko się uśmiechnąłem czekając na odpowiedź.
-Co dzisiaj polecacie na obiad?- lekko się uśmiechnąłem czekając na odpowiedź.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości