Szpital
Re: Szpital
"Wymiana"
Misja rangi D dla Aburame Takeshi
9/15? Przybycie do szpitala nie było dla Takeshi'ego zbyt trudnym wyzwaniem, bo znał swoją rodową wioskę, szpital był wręcz podstawowym miejscem, które znać powinien każdy mieszkaniec, nawet nie należący do klanu. Ładunek też nie sprawiał żadnego problemu, gdyż był nadzwyczaj lekki, a wydawało by się, że torba jest wypełniona aż po brzegi. Teraz, gdy jednak przychodzi co do czego i młodzieniec dotarł do placówki medycznej w Gokiburi, pojawiała się zagadka. Ta placówka jest niewielka, a torba miała dotrzeć do kierownika laboratorium. Tylko, czy w ogóle tu takie jest? Raczej powinno być, skoro został tu przysłany bezpośrednio. Jest jeszcze inna opcja - co, jeśli faktycznie to była jakaś forma oszustwa i wykiwania chłopaka łaknącego łatwych pieniędzy? Ale nawet jeśli, to czemu miał trafić akurat do szpitala? O co tu właściwie chodzi? Pytań pojawić się mogło za dużo, żeby odpowiedziała na nie jedna osoba, co rodzi pytanie kolejne - jakie będą kolejne korki naszego bohatera?
0 x
Re: Szpital
Gdy Takeshi dotarł na miejsce westchnął cicho i poprawił okulary. Spojrzał w stronę szpitala a w jego głowie zaczęły pojawiać się wątpliwości. Rozejrzał się uważnie po czym stanął za jakimś drzewem, tak by ludzie ze szpitala go nie mogli widzieć i spojrzał na pakunek który miał dostarczyć. Może to w niej znajdowały się odpowiedzi. Zresztą, zleceniodawca nie zabraniał zaglądania do torby.
Upewnił się raz jeszcze,że nikt nie patrzy po czym otworzył przesyłkę. Miał nadzieję, że w środku nie będzie się znajdował na przykład papierowy pakunek bo gdyby go otworzył to na pewno odbiorca domyśliłby się, że jego paczka została sprawdzona. A torbę łatwo otworzyć i zamknąć.
Niezależnie od tego co się znajdowało w środku, Takeshi schował to z powrotem do torby i wszedł do szpitala. No to teraz musiał znaleźć kogoś kto wskaże mu drogę....
Upewnił się raz jeszcze,że nikt nie patrzy po czym otworzył przesyłkę. Miał nadzieję, że w środku nie będzie się znajdował na przykład papierowy pakunek bo gdyby go otworzył to na pewno odbiorca domyśliłby się, że jego paczka została sprawdzona. A torbę łatwo otworzyć i zamknąć.
Niezależnie od tego co się znajdowało w środku, Takeshi schował to z powrotem do torby i wszedł do szpitala. No to teraz musiał znaleźć kogoś kto wskaże mu drogę....
0 x
Re: Szpital
"Wymiana"
Misja rangi D dla Aburame Takeshi
11/15? Niektórzy mówią, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła, więc Aburame na pewno ten stopień pokonał. Ciekawe tylko, czy tym samym krokiem, których jeden prowadził do zakochania jak w pewnej piosence. Ukrycie przed ludźmi ze szpitala było na prawdę skuteczne, gdyż tak na prawdę nikt z tego ośrodka nie przypatrywał się osobnikom na zewnątrz i tym, kto podchodzi. Co jednak chłopak odkrył po otworzeniu torby, to kolejne pakunki, które nie pozwoliły mu na poznanie dokładne zawartości. Paczki po kilka centymetrów były pokryte papierem, bardzo szczelnie, a następnie każda przewiązana jeszcze sznurkiem. Dodatkowo, te mniejsze paczki były powiązane dodatkowymi sznurkami w zestawy po pięć sztuk. Można było też zauważyć, że każda z paczuszek jest oznaczona symbolem oznaczającym liczbę - największy dostrzeżony przez chłopaka numer to 4, ale nie można było być pewnym, że to jest koniec. Przy dokładnym się przyjrzeniu, zauważalne było też powtarzanie oznaczeń numerycznych między pięciopakami, więc na pewno nie była to kwestia liczenia ładunku. Wartą zauważenia rzeczą było też, że na oko paczki o różnych numerach były różnych wielkości, ale biorąc pod uwagę rozmiar rzędu kilka centymetrów na najdłuższym wymiarze w formie zbliżonej do prostopadłościanu, różnice były niewielkie. Samych zaś paczuszek było sporo, dziesięć pięciopaków? Chyba nawet więcej... Ale faktyczna zawartość nie ujawniła się podglądaczowi, a naruszenie kolejnych opakowań może być ryzykowne w kwestii wykrycia podglądania ładunku na trasie. A nie wiedząc co jest w środku, nie wiadomo też, czy nie uszkodzi się tego zanadto. Dziwne było więc, że torba cała była tak lekka, nie mówiąc już, że każdy ruszony pięciopak miał wręcz minimalną masę... Tylko co z tym teraz? Dostarczyć? Czy może przejrzeć zawartość i spróbować ją komuś na lewo odsprzedać? Tylko jaką to zrobi wtedy renomę kupcowi i shinobi'emu, szczególnie, że miejscem docelowym był szpital.
Takeshi jednakże skierował się ku drzwiom i zdecydował się dostarczyć przesyłkę. Wnętrze biło czystością i wręcz sterylnością, której brakowało na świecie, a szczególnie w ostatnio odwiedzonym przez gościa przybytku, czyli karczmie Nomisuke, która choć sprzątana cały czas, była daleka od tego ideału. Otwierane drzwi zostały czujnie wykryte przez bardzo młodą osobę, która została tu pewnie oddelegowana jako popychadło starszego przełożonego, a mianowicie panią z recepcji. Na oko była nawet młodsza od przybysza, a choć lekko pulchna, to dzięki promienności i uśmiechowi przykuwała pewnie niejedno oko, szczególnie schorowanych starców mających liczne problemy ze zdrowiem i konieczność odwiedzania tego miejsca. Dziewczyna pewnie nie miała za sobą lat na recepcji, które potrafią nawet anioła zmienić w zgorzkniałą prukwę, więc poprawiła tylko kosmyk krótkich czarnych włosów i z uśmiechem odezwała się do kogoś, kto wszedł tutaj i nie rzucił się od razu z roszczeniami.
- W czym mogę pomóc? - gdy jednak zobaczyła chłód bijący z twarzy i postury Aburame, a także ukrytych za przeciwsłonecznymi okularami oczu, uśmiech spełzł z jej twarzy, pozostawiając delikatny dreszcz, który jednak został wychwycony przez czujne oko. Chyba się wystraszyła osoby, którą zobaczyła. Po chwili jednak słabości wrócił na jej twarz uśmiech, dość jednak wymuszony.
0 x
Re: Szpital
A więc kupiec przygotował się tak by kurier nie mógł przejrzeć zawartości torby. Punkt dla niego, tylko co mogło być tak ważnego, że musiał to owinąć jeszcze papierem? W końcu na błahe rzeczy szkoda papieru i czasu, by je tak ładnie owinąć. No cóż, nie rozwodził się nad tym tylko przywrócił wszystko do stanu sprzed otwarcia ładunku i wszedł do szpitala.
Kiwnął głową na znak powitania, w stronę recepcjonistki. Zauważył jak uśmiech znika z jej twarzy i ponownie wraca, tym razem już wymuszony. Nie było to nic nowego dla młodego Aburame. Powolnym krokiem podszedł do kobiety.
-Mam dostarczyć przesyłkę do kierownika laboratorium.
Mruknął spokojnym, chłodnym tonem, obserwując reakcje kobiety spod okularów. Wskazał jedną dłonią na torbę z paczkami
-Gdzie go znajdę?
Padło pytanie, wypowiedziane tym samym tonem. Takiego spokoju w każdej sytuacji nie jeden pewnie by mu pozazdrościł...
Kiwnął głową na znak powitania, w stronę recepcjonistki. Zauważył jak uśmiech znika z jej twarzy i ponownie wraca, tym razem już wymuszony. Nie było to nic nowego dla młodego Aburame. Powolnym krokiem podszedł do kobiety.
-Mam dostarczyć przesyłkę do kierownika laboratorium.
Mruknął spokojnym, chłodnym tonem, obserwując reakcje kobiety spod okularów. Wskazał jedną dłonią na torbę z paczkami
-Gdzie go znajdę?
Padło pytanie, wypowiedziane tym samym tonem. Takiego spokoju w każdej sytuacji nie jeden pewnie by mu pozazdrościł...
0 x
Re: Szpital
"Wymiana"
Misja rangi D dla Aburame Takeshi
13/15? W miarę podchodzenia do recepcjonistki uśmiech na jej twarzy drgał, jakby miał się zaraz załamać, ale nie poddała się i chłód Aburame dawał się jej widocznie we znaki. Choć wcześniej było pustawo w niewielkim holu i wchodzącym korytarzu, akurat szybkim krokiem ktoś się przechadzał, a jeden z osobników wyglądających na lekarza wszedł za ladę recepcji i grzebał w papierach, prawdopodobnie szukając czegoś dotyczącego pacjenta. W zasadzie to jest jedno z najbardziej rozwiniętych miejsc w okolicy, więc pewnie rzetelność dokumentacji zaskakiwała w porównaniu do wszelkich innych instytucji, które można było odwiedzić. Gdy padło pytanie o kierownika laboratorium, Takeshi spotkał się z dwoma reakcjami: zdziwionym wyrazem twarzy i chichotem "grzebacza", który stał odwrócony plecami.
- Ale my nie mamy laboratorium ani jego kierownika... - powiedziała zdziwiona recepcjonistka, nie wiedząc, jak pomóc pytającemu. A tyle nieprzyjemnego spotkało ją. Zaczęła się jednak uśmiechać, w miarę, jak narastał chichot lekarza, który się w końcu odwrócił trzymając jakąś kartkę w ręce.
- Przepraszam... - zaczął dławiąc się śmiechem - To po prostu nie pierwszy raz, myślałem, że już skończył z tym durnym tytułem. Idziesz tym korytarzem na wprost, znajdziesz swojego "kierownika" w szopie za budynkiem, wyjście powinno być otwarte. - widać było jak powstrzymuje śmiech do poziomu łzawienia z oczu, nie przejmując się zastraszającym niewinną dziewczynę chłodem. A następnie podszedł podłożył jej rękę na ramieniu i powiedział ciszej do niej. - Przyzwyczaisz się, tak jest co dwa miesiące.
Nawet stąd było widać przez szklane drzwi na korytarzu wyjście z drugiej strony budynku i jakąś ścianę następnego, która w miarę zbliżania się okazała się szopką, która choć nie tak mała jak na składzik, była drewnianym klockiem o wymiarach 10 na 20 metrów i tylko jednej kondygnacji, z jednymi drzwiami skierowanymi w stronę reszty szpitala. Dostrzegalny były też małe okienka, choć trochę za wysoko na wyglądanie, a jeszcze wyżej nad nimi wyloty powietrza...
0 x
Re: Szpital
Westchnął cicho patrząc na "grzebacza". Słuchał go oczywiście uważnie, ale ten śmiech dawał mu na nerwy. No cóż, był raczej przyzwyczajony do powagi i braku emocji, co było bardzo popularne w jego klanie. A kontakty z ludźmi spoza klanu raczej się nie zadawał. Poprawił okulary, by przypadkiem nie pokazać, że oczami zabija swojego rozmówce.
-Mam nadzieję, że nie śmieje się Pan ze mnie
Powiedział takim tonem po którym u człowieka pojawia się gęsia skórka a włosy stają dęba. Na prawej ręce zaczęły się pojawiać owady, tworząc ciemną masę na dłoni, którą pokazał mężczyźnie. Chwilę później owady zniknęły w rękawie i wróciły do gniazda, w ciele Aburame. Kiwnął głową i spojrzał na kobietę by sprawdzić jej reakcje.
-Dziekuję, za pomoc
Mruknął i schował dłonie w kieszeniach i ruszył we wskazanym kierunku na poszukiwania tego kierownika, który jak się okazuje nie jest kierownikiem.
-Mam nadzieję, że nie śmieje się Pan ze mnie
Powiedział takim tonem po którym u człowieka pojawia się gęsia skórka a włosy stają dęba. Na prawej ręce zaczęły się pojawiać owady, tworząc ciemną masę na dłoni, którą pokazał mężczyźnie. Chwilę później owady zniknęły w rękawie i wróciły do gniazda, w ciele Aburame. Kiwnął głową i spojrzał na kobietę by sprawdzić jej reakcje.
-Dziekuję, za pomoc
Mruknął i schował dłonie w kieszeniach i ruszył we wskazanym kierunku na poszukiwania tego kierownika, który jak się okazuje nie jest kierownikiem.
0 x
Re: Szpital
"Wymiana"
Misja rangi D dla Aburame Takeshi
15/15? W momencie pokazywania owadów lekarz nic sobie nie zrobił z tego faktu, tylko spojrzał z politowaniem na pokrytą robactwem rękę, a następnie prosto w oczy chłopaka, a jego spojrzenie wyraźnie mówiło, że nie powinno się z nim zadzierać, ale wraz ze zniknięciem robaków dalej pojawił się uśmiech, jakby nic się nie stało. Ten człowiek liczył się tutaj pewnie z wieloma osobnikami, którzy nie chcieli współpracować i jeden w te czy we wte nie zrobiłby mu różnicy. Aczkolwiek był on człowiekiem pomocnym i z chęcią udzielił informacji nawet nieprzyjemnemu gościowi.
Kierunek obrany przez chłopaka wiódł korytarzem na wskroś budynku szpitala, mając swoje odnogi, przy których można było zobaczyć liczne drzwi i krzątających się ludzi różnego przeznaczenia - chorych, uszkodzonych, lekarzy, a w tym medycznych shinobi, a także personel niezwiązany bezpośrednio z uszczerbkami na zdrowiu. Nic nie wyglądało na zagrożenie, co pewnie mogło zainteresować czujnego Aburame. Gdy dotarł do wyjścia z budynku i zbliżał się do budynku "laboratorium", czyli niskiej i rozległej szopy, oszczędnie wyposażonej w okna i wyloty powietrza, zauważył uchylone drzwi wejściowe, przez które zaglądając można było dostrzec olśniewającą biel pomieszczenia wewnątrz, a także siedzącego przy równie białym biurku człowieka, który pakował akurat coś do paczki. Wyglądało to na słoiczek wypełniony jakąś mazią, ale nie było czasu się nawet przyjrzeć. Widać też było, że pomieszczenie wejściowe nie wypełniało całej powierzchni szopy, gdyż można było dostrzec tylko małe pomieszczenie wydzielone cienkimi ściankami. Sama zaś komórka miała tylko tyle miejsca, żeby zmieścić biurko, krzesło, wieszak i szafkę - prawdopodobnie na dokumenty lub ubrania, a całe pozostałe miejsce to przejście od drzwi wejściowych do budyneczku, aż do przesuwnych drzwi za wewnętrzną białą ścianką. Siwy staruszek w białym laboratoryjnym stroju był tak zajęty pakowaniem, że nawet nie usłyszał zbliżającego się do uchylonych drzwi kuriera.
0 x
Re: Szpital
Owady nie zrobiły na nim wrażenie, co mogło delikatnie zdziwić Aburame. No cóż, punkt dla niego. Nie będzie przecież atakował tego człowieka, nieważne jak bardzo jest bądź nie jest irytujący. Zamiast dalej roztrząsać temat kontynuował powolną wędrówkę w stronę celu, który okazał się być szopą. Na mijane wcześniej drzwi nie zwracał uwagi, po co się rozpraszać.
Rozejrzał się uważnie po wnętrzu szopy i wziął w ręce przesyłkę, którą miał dostarczyć. Stał chwilę, czekając aż staruszek zauważy gościa. Gdy tak się nie stało, kaszlnął głośno. Nie będzie marnował języka jeśli nie musi.
Czujność na poziomie trupa...
Stwierdził w myślach Takeshi. Jeśli kaszlnięcie nie przyniosło rezultatu Aburame przemówił do starca, starając się bardzo by być jak najgłośniej. Niestety, młody shinobi nigdy nie krzyczał, więc tym słowom było do krzyku bardzo daleko
-Pan jest "kierownikiem laboratorium"?
Zaakcentował przy okazji ten tytuł
Rozejrzał się uważnie po wnętrzu szopy i wziął w ręce przesyłkę, którą miał dostarczyć. Stał chwilę, czekając aż staruszek zauważy gościa. Gdy tak się nie stało, kaszlnął głośno. Nie będzie marnował języka jeśli nie musi.
Czujność na poziomie trupa...
Stwierdził w myślach Takeshi. Jeśli kaszlnięcie nie przyniosło rezultatu Aburame przemówił do starca, starając się bardzo by być jak najgłośniej. Niestety, młody shinobi nigdy nie krzyczał, więc tym słowom było do krzyku bardzo daleko
-Pan jest "kierownikiem laboratorium"?
Zaakcentował przy okazji ten tytuł
0 x
Re: Szpital
"Wymiana"
Misja rangi D dla Aburame Takeshi
17/15? Tak oto docierając do starszego jegomościa w laboratorium nadszedł niby kres wędrówki młodzieńca, może dopiero półmetek, gdyż jeszcze trzeba wrócić do zleceniodawcy po należną nagrodę. Chociaż zadanie jest tak bliskie wykonania, że od razu zrobiło się lżej na sercu. Przynajmniej delikatnie, biorąc pod uwagę klanową nieczułość. Staruszek w końcu zagajony bezpośrednio, pomijając uprzejmy kaszel zerwała się z krzesła i skierował w stronę swojego gościa, zadowolony ze swojego tytułu.
- Tak, to ja. We własnej osobie! Oooo! - najpierw z dumą stanął podnosząc rękę do swojej piersi a później z zaciekawieniem małego dziecka skierował swój wzrok i wątłe łapki w stronę torby wręcz wyrywając ją z rąk Takeshiego, a następnie położywszy ją na biurku, zaczął wypakowywać, sortując paczki po numerach. Jak na staruszka robił to z niezwykłą werwą, jakby oczekując przesyłki od dłuższego czasu. Wpadł w trans, nożykiem rozcinając paczuszki na tyle, żeby sprawdzić, lecz nie rozsypać zawartości, a wszystko to robił na maleńkich wagach. Ruchy z ociężałego niedoszącego starca stały się bardzo szybkie i precyzyjne, wręcz ledwie widoczne dla oka. Jak on to robił? Zagadka. Jednak wyjaśniła się zagadka kuriera dotycząca zawartości przesyłki - paczki zawierały zioła, starannie posegregowane do oddzielnych paczuszek o konkretnych wagach. Były tam mniejsze i większe listki, mchy, korzonki i tego typu rzeczy. Pewnie do produkcji różnych specyfików potrzebnych w szpitalu...
Po chwili kompletnego transu, który trwał parę minut, pokiwał z aprobatą głową.
- Mmm... Zgadza się. Proszę, to do zwrotu. - powiedział, podając pakunek, który przygotowywał czekając na swoją przesyłkę. - Tylko uwaga! Jest tam szkło! - wysoki głosik był tak irytujący, że dobrze, że mało mówił w całej ekscytacji. Teraz pozostał tylko powrót do karczmy z pakunkiem, który był dużo mniej wygodny, ale w zasadzie można podebrać torbę, która po wyładowaniu wylądowała porzucona na podłodze, gdy podekscytowany staruszek zajmował się swoim nowym towarem. Torba spokojnie zmieści zwrotny pakunek, ale ciężar już będzie bardziej wyczuwalny. To pewnie to wspominane szkło. - Tylko zamknij drzwi wychodząc! - zabolało w uszy na pożegnanie. Chyba nie bez powodu jest pośmiewiskiem szpitalnej kadry...
0 x
Re: Szpital
Aburame patrzył na poczynania staruszka z kamienną twarzą. Chociaż szczerze mówiąc był bardzo zdziwiony nagłym zastrzykiem siły jaki dostał staruszek na widok przesyłki. Kiwnął głową gdy zauważył wreszcie zawartość pakunków. Zioła, znowu musiał nosić roślny, poprzednie które sprzedał dały mu spory zysk ale też źle mu się kojarzyły. Ale dajmy sobie wreszcie spokój z przeszłością i zajmijmy się tym co teraz. Czyli kolejnym pakunkiem, znacznie mniej wygodnym.
-Torba też do zwrotu?
Zapytał krótko, a jeśli uzyskał pozwolenie zabrał torbę, do której delikatnie i powoli schował przesyłkę i wyszedł z szopy, wcześniej kiwając głową, co można było odczytać jako pożegnanie. Gdyby nie uzyskał zgody, wziął ją w ręce i przywołał część owadów, na wypadek gdyby pakunek miał mu wypaść. Chwilę później, pożegnał już za pomocą słów panią recepcjonistkę i staruszka, o ile jeszcze byli niedaleko wyjścia po czym ruszył w stronę karczmy, tak by nie zniszczyć przesłyki
-Torba też do zwrotu?
Zapytał krótko, a jeśli uzyskał pozwolenie zabrał torbę, do której delikatnie i powoli schował przesyłkę i wyszedł z szopy, wcześniej kiwając głową, co można było odczytać jako pożegnanie. Gdyby nie uzyskał zgody, wziął ją w ręce i przywołał część owadów, na wypadek gdyby pakunek miał mu wypaść. Chwilę później, pożegnał już za pomocą słów panią recepcjonistkę i staruszka, o ile jeszcze byli niedaleko wyjścia po czym ruszył w stronę karczmy, tak by nie zniszczyć przesłyki
0 x
Re: Szpital
Po zakończeniu misji i otrzymaniu zapłaty zajął się dostarczeniem listu a później od razu udał się do szpitala. Lekarze pewnie zadawali sobie pytanie jakim cudem osoba ze złamaną częścią żeber weszła do szpitala ot tak, bez krzywienia się z bólu czy tym podobnym zachowań. A gdyby jeszcze wiedział ile on musiał się z tym męczyć.
Teraz leżał już na łóżku szpitalnym, patrząc się w sufit. Od tamtego momentu minęło kilka dni, które Takeshi musiał spędzić przykuty do łóżka. Miał chociaż czas by przeanalizować ostatnią misję i wypunktować sobie wszystkie błędy. Zbyt mała ostrożność, nieuwaga, powolność. Będzie musiał sporo trenować i się wzmocnić. Ale narazie był przykuty do tego durnego łóżka i nie mógł się zbytnio ruszać poza nie. Mimo wszystko, było warto się podejmować tej misji. Zarobił trochę pieniędzy, pomógł kilku osobom i nauczył się czegoś.
Wreszcie nadszedł ten wyczekiwany w głębokim milczeniu dzień, ten w którym został wypisany. Takeshi powoli się spakował, zostawił po sobie porządek w "swoim kawałku pokoju" i wyszedł. Pożegnał się z lekarzem i recepcjonistką, w swoim stylu po czym opuścił szpital i udał się poza wioskę.
Czas leczenia:5 dni
Link do zdarzenia: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=8 ... 234#p97234
Teraz leżał już na łóżku szpitalnym, patrząc się w sufit. Od tamtego momentu minęło kilka dni, które Takeshi musiał spędzić przykuty do łóżka. Miał chociaż czas by przeanalizować ostatnią misję i wypunktować sobie wszystkie błędy. Zbyt mała ostrożność, nieuwaga, powolność. Będzie musiał sporo trenować i się wzmocnić. Ale narazie był przykuty do tego durnego łóżka i nie mógł się zbytnio ruszać poza nie. Mimo wszystko, było warto się podejmować tej misji. Zarobił trochę pieniędzy, pomógł kilku osobom i nauczył się czegoś.
Wreszcie nadszedł ten wyczekiwany w głębokim milczeniu dzień, ten w którym został wypisany. Takeshi powoli się spakował, zostawił po sobie porządek w "swoim kawałku pokoju" i wyszedł. Pożegnał się z lekarzem i recepcjonistką, w swoim stylu po czym opuścił szpital i udał się poza wioskę.
Czas leczenia:5 dni
Link do zdarzenia: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=8 ... 234#p97234
0 x
- Kutaro
- Posty: 885
- Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
- Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8723
- GG/Discord: Templar#5431
- Multikonta: Templar
Re: Szpital
Przy wyskakiwaniu z szybką ofertą można na ogół oczekiwać dwóch reakcji - albo dostanie się reprymendę o szacunku do hierarchii procedur i skończy się z poleceniem przemyślenia swojej przyszłości, albo rozmówca doceni zaangażowanie przyszłego pomocnika i skończy się na pochwale. Tutaj będąc wiercony surowym wzrokiem Kutaro spodziewał się obu opcji, lecz tym razem miał szczęście, alchemik pozytywnie zareagował na wyskakującego znikąd shinobi.
Wkrótce czarnowłosy znalazł się w ciekawej sytuacji potrząsając rękę Sho i słuchając jego krótkiej historii życia. Która nawiasem mówiąc była zaskakująca. Wszczepianie owadów Kikaichū w klanie Aburame było działaniem zakrawającym na kult czy sektę. Większość dzieci otrzymuje robaki zaraz przy narodzinach i ich brak był swego rodzaju odszczepieniem. Fakt że w takich okolicznościach naukowiec zaszedł tak wysoko w rangach rodu mogło tylko świadczyć o jego wybitnym talencie. Tak więc praca z taką osobą była dla młodego shinobi obiecującym wydarzeniem. Może nawet będzie miał okazję sam czegoś się nauczyć.
Bohater ponownie się krótko skłonił i już chciał wypowiedzieć jakąś nieistotną formułkę jak “Nie mogę się doczekać naszej współpracy”, lecz naukowiec nie dał mu szansy. Szybko wytłumaczył przyczynę wakatu na stanowisku pomocnika oraz zakres obowiązków Benisuke, szybko sprawnie i bez ogródek. Zanim w pełni przyswoił co usłyszał, już widział ubrane w kitel plecy podążające w głąb korytarza. Od razu ruszył szybkim krokiem za swoim tymczasowym przełożonym. Jak się zaraz okazało zmierzali w stronę szpitala. W drodze Kutaro zastanawiał się nad swoją rolą, miał bowiem zostać królikiem doświadczalnym. Czy był z tego powodu przerażony? Nieszczególnie. Naturalnie miał pewne obawy, w końcu niejaka Rin była tymczasowo wyłączona z akcji, lecz wierzył w swoje zdolności. Było możliwe, że to jednak chemik zawinił, ale w tym momencie mężczyzna się tym zbytnio nie interesował. Zamierzał to przemyśleć gdy rzeczywiście zacznie pracę.
- Wykorzystuje Pan oporność Aburame na trucizny? Interesujące. Słabe efekty uzyskane u członka klanu, będą modelem znacznie silniejszej odpowiedzi u zwykłych ludzi, dobrze rozumiem? - Zagadnął naukowca w drodzę do lecznicy. Co prawda wiedza wojownika o różnych specyfikach była bardzo ograniczona, to znał pewne podstawy. Szczegóły były mu obce ale był świadomy, że pewne zioła w dużych ilościach były szkodliwe lecz w małych mogły działać cuda - uspokajać lub zbijać gorączkę.KP: Ukryty tekst
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"
- Ōkami
- Postać porzucona
- Posty: 429
- Rejestracja: 23 sie 2020, o 19:18
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8837
- GG/Discord: Mef#2020
Re: Szpital
Misja Rangi - D - 5/15
- Rok 389 - Zima -
- Kutaro -
- Siedziba władzy rodu Aburame -
- Zdrowa para rąk poszukiwana -
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=CGwH6rZk7VM[/youtube] To miało szansę się tak skończyć przy każdym innym na miejscu Sho, ale właśnie nie przy Sho. Alchemik, jak potwierdziła swoimi słowami Fuyumi, był ekscentrykiem. Mówi się w żartach, że najwięksi myśliciele rozkładają w myślach wszystko na czynniki pierwsze, zamieniając każde wydarzenie w odpowiedni ideologiczny i filozoficzny dyskurs. W przypadku matematyków funkcjonowało, że widzieli wszystko w liczbach i równaniach. To samo też niemalże można było powiedzieć o Sho, którego umysł funkcjonował w ekstremalnie prosty sposób. Widział przede wszystkim cel, drogę wyobrażał sobie jako zbiór zadań i pomniejszych celów do osiągnięcia, a niemalże wszystko i wszyscy byli widziani w prosty sposób. Albo jako składniki na substancję albo jako obiekty doświadczalne. Sho nie wierzył w statystyczną przeciętność ludzką, dla niego każdy był wyjątkowym osobnikiem wartym indywidualnego podejścia!
Dopóki komuś nie przeszkadza bycie pomocnikiem jak i obiektem badańszalonego psychopatycznegowyjątkowo odkrywczego naukowca to współpraca mogła okazać się cudowną okazją na zdobycie niepowtarzalnego doświadczenia i wiedzy niedostępnej nikomu innemu niż samemu alchemikowi i jego uczniom. Gadka szmatka nie była w jego stylu, dlatego droga przebiegła w stosunkowej ciszy pelnej kreatywnych myśli, aż do momentu, gdy blisko samego szpitala Kutaro postanowił skoczyć w wilczą paszczę i przełamać zasłonę milczenia, zadając skądinąd bardzo trafne i celne pytanie. Alchemik nieco zbity z pantałyku i wytrącony z własnych myśli dopiero po chwili zaczął od wypowiedzianego werbalnie chichotu.
- Haha. W rzeczy samej. Rin także jest aburame. Kanreiuzu był z lazurowych, nie był dobrym obiekt... pomocnikiem. Po jednym teście permanentnie stracił zmysł węchu. Dziwne, substancja miała przy wdechu czasowo przytępiać słuch, by działać po rozpyleniu w bombie dymnej jako świetne narzędzie do skradania się i szpiegostwa... Wiesz, bo jak kto gorzej słyszy to też głośniej mówi. - Odpowiedział na wątpliwości Kutaro, wprowadzając go do lecznicy i witając się z kilkoma osobami lekkim ukłonem. - I tak, albo nie. Zależy co przez to rozumiesz. Jeśli pytasz czy dzięki temu mogę bezpiecznie testować substancje które u innych zostawiłyby trwałe skutki to tak. Ale nikomu nie mów, bo to pewnie podpada pod jakieś prawa kikaichu albo coś... A, będę potrzebował kilku robaków. I twojej krwi. Pozwala poznać silne i słabe strony twojego organizmu, będę wiedział co mogę stestować. Oczywiście zapłacę jak za normalne zadanie. W sumie jest normalne, prawda? Haha. - Skwitował, lekko zirytowany mocując się z pękiem kluczy, pasujących do zamków w jednym z pomieszczeń. Z pięcioma zamkami, mówiąc dokładniej i jedną kłódką. Pokój Sho stał otworem, prezentując się jako pomieszczenie kilka metrów na kilka metrów, z szafkami i szafami pełnymi słojów i butli pod ścianami, dziesiątkami szuflad i wiszącymi z sufitu roślinami w różnym stadium suszenia. Oprócz tego dwa krzesła i łóżko.
- Rozgość się. Zaczniemy od kikaichu dobrze? - Zagaił po wejściu do środka, szukając czegoś w jednej z szuflad.
Alchemik Sho
0 x
- Kutaro
- Posty: 885
- Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
- Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8723
- GG/Discord: Templar#5431
- Multikonta: Templar
Re: Szpital
Młody shinobi z każdym krokiem postawionym za naukowcem, zaczynał mieć pewne wątpliwości. Po pierwsze Rin także okazała się być Aburame. Kutaro nie pamiętał jej ze swojego rocznika, ale przecież mogła być kilka lat młodsza, w końcu Benisuke nie był nastolatkiem. Oznaczało to, specyfiki naukowca były na tyle… skuteczne?, że mogły zaszkodzić organizmowi chronionemu przez Konchu. Nieco zbiło to asa w rękawie na którego chciał liczyć bohater historii i wzbudziło coraz wyraźniejszy niepokój. Do strachu było mu oczywiście daleko, ot optymizm został nieco zachwiany.
Druga wątpliwość była nieco bardziej osobista. Otóż wśród Aburame Kikaichū są traktowane bardzo różnie. Część klanu postrzega je jako zwierzęta, osobne istoty które prosi się o usługi. Inna część traktuje je jako narzędzia wykonujące wolę właściciela. Wizja Kutaro była nieco inna - uważał owady za fragment własnego ciała. Z jednej strony nie uważał ich za narzędzia które można porzucić, dbał o nie jak o siebie samego. Lecz z drugiej uzurpował sobie nad nimi władzę. Podążając tą logiką oddanie krwi do testów niczym się dla niego nie różniła od oddanie kilku sztuk robaków na eksperymenty.
Wchodząc do gabinetu alchemika, wojownik był zaskoczony. Całość mieściła wiele słojów z zapewne substancjami jak i eksperymentami. Rozglądał się przez chwilę podziwiając kolekcję, aż w końcu z zadumy wyrwało go polecenie przygotowania żuków. Zgodnie ze swoją filozofią bez oporów się zgodził. Najprawdopodobniej przeznaczone na to badanie zostaną uzupełnione w przeciągu godzin. Polecił więc garstce Kikaichū wyłonić się z nadgarstka po czym po biurku powędrować do naukowca.
Istniała jednak jeszcze trzecia niepewność którą chciał zaadresować.
- Panie Sho, ten specyfik co był testowany na Rin osłabił jej odporność, oraz pana drugi pomocnik stracił węch. Może moglibyśmy przetestować jakieś substancje wzmacniające zmysły, a nie tłumiące? - Nieco naiwnie zapytał shinobi. Czy był świadomy, że przeładowanie zmysłów było równie groźne, jeśli nie bardziej, jak ich przytłumienie? Raczej nie, a już na pewno nie wpadł na to w tym momencie. - Wie Pan coś co może by mi pomogło kiedyś w walce. - Pytał obserwując zza ramienia pracodawcy jego działania.KP: Ukryty tekst
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość