Hodowla danieli
- Kutaro
- Posty: 885
- Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
- Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8723
- GG/Discord: Templar#5431
- Multikonta: Templar
Hodowla danieli
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"
- Kutaro
- Posty: 885
- Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
- Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8723
- GG/Discord: Templar#5431
- Multikonta: Templar
Re: Hodowla danieli
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"
-
- Postać porzucona
- Posty: 39
- Rejestracja: 8 maja 2021, o 16:52
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Atletyczny, słusznego wzrostu mężczyzna. Szmaragdowo-zielone oczy z domieszką brązu. Przedzielająca lewą brew na dwie części blizna - pamiątka harców lat młodości.
- Widoczny ekwipunek: Torba przy pasie i... tfu, na razie,... wielki kunai.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=9609
- GG/Discord: corpus#3610
Re: Hodowla danieli
W czasie podróż do hodowli danieli Kai rozmyślał nad słowami swojego starszego kolegi "po fachu", Kairikiego. "Pamiętaj, żeby nie zostać chłopcem na posyłki szlachetek. Jesteś przede wszystkim samurajem". Te słowa wryły mu się w myśli niczym topór w rąbane drewno.
- Kairiki ma rację. Z drugiej strony, kłusownicy... - znowu w głowie Kaia pojawił się temat kłusowników i nie podejrzewał, by w najbliższym czasie, a może i kiedykolwiek, temat ten po prostu wyparował z jego głowy. Niemniej, Kai do serca wziął sobie słowa starszego samuraja i nie zamierzał bawić się w gwardię przyboczną wielki ziemiowładców czy danielowładców. Odpowiedział na wezwanie, bo czuł taką wewnętrzną potrzebę konfrontacji z własnymi demonami, wszak najlepszym sposobem na pokonanie potwora w szafie jest wejście do niej. To właśnie postanowił zrobić Kai. Przy okazji natomiast, przysłuży się dobrym uczynkiem drugiemu człowiekowi - człowiekowi, którego już zna. Wiedział jednak, że do ewentualnej kolejnej prośby podejdzie już bardziej sceptycznie, bo w tak krótkim czasie nie może bawić na zbyt wielu zadaniach w jednym miejscu. Ani nie byłoby to dobre dla niego, jak przestrzegał Kairiki, ani dla samurajów w ogóle. Kai znał już swoją drogę samuraja: wyznacznikiem nie jest dla niego tylko kodeks bushido i nauki pobrane w szkole Taka, ale przede wszystkim serce i rozum. Pieniądz nie jest dla niego niczym ponadprzeciętnie ważnym, wręcz przeciwnie - posiadanie pieniędzy służy życiu oraz pomocy innym. Rozrzutność, pycha, egocentryzm, a co za tym idzie pogoń za pieniądzem, przecież tak powszechne w dzisiejszych czasach, nie są dla niego niczym. Życie, świat wokół mają w sobie tyle nieodkrytego piękna, które Kai chciał poznać. I gdy tak rozmyślał ujrzał cel swej podróży...
Jego oczom ukazał się widok ze wszech miar widok nieskazitelny w swej prostocie, iście bajeczny w swej naturze: na niewysokim, porośniętym głęboko zielenią pagórku znajdowała się zagroda dla danieli. Nad całością górował zaś przepiękny, majestatyczny dąb, który rzucał dużą plamę cienia na okoliczne tereny. Cała hodowla otoczona była lasami, ale to ten dąb w ogromnie swojej samotności pośród hodowli dla zwierząt stanowił obraz wręcz powalający. Kai poczuł się znowu jak w domu, gdzie natura grała pierwsze skrzypce, a ludzie i ich problemy wokół stanowiły tylko drugi czy trzeci plan. Kai zauważył część zwierząt stojących w okolicach samotnego drzewa, gdzie wyróżniał się zdecydowanie swoim pokaźnym porożem ich przewodnik. Resztę hodowli zaś dostrzegł w rejonach budynków, które zajmowali zapewne ludzie. I teraz to ludzie znowu stanowili problem i zaburzali tutejszą harmonię.
Kai udał się nieco już zmęczonym krokiem po dość długiej podróży, którą od wioski Furusawa kończył sam - syn Pana Furusawy, który mu towarzyszył, musiał udać się do swojego domu - w stronę budynków na skraju hodowli, nieopodal lasu. Dostrzegł unoszący się z komina dym, więc od razu pomyślał też o czymś na ząb. Tak, był już nieco głodny, a ostatni posiłek tego dnia musiał być zdecydowanie lepszy od tego, co wcinał przed wyruszeniem w podróż. Przecież był to suchy, bardzo niesmaczny ryż, któremu zdecydowało brakowało dodatku sosu sojowego. To miał być dobry dzień, wszystko na to wskazywało i młody samuraj nie zamierzał tego zepsuć, a właściwie nie chciał, by popsuł to zły posiłek. Zmotywowany do działania... i porządnego jedzenia, stojąc już przed drzwiami do tego prostego, niedużego budynku zapukał do drzwi z nadzieją na smaczne przywitanie...
0 x
- Kutaro
- Posty: 885
- Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
- Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8723
- GG/Discord: Templar#5431
- Multikonta: Templar
Re: Hodowla danieli
Wygłodzony Kai, w końcu trafił na swoje miejsce docelowe - hodowle zagrożonych przez kłusowników zwierząt. Co prawda w drodze Hakuryu podzielił się racjami, ale czymże one były dla wciąż rozwijającego się organizmu samuraja. Reżim ćwiczeń wymagał odpowiedniej ilości kalorii, a nędzne ryżowe onigiri w żadnym przypadku nie spełniały zapotrzebowania Kaia. Potrzebował czegoś więcej na ząb. Jak mówią zabiedzony samuraj to słaby samuraj, a Kuzuri na pewno nie zamierzał być słaby. Dym leniwie unoszący się z komina, stwarzał pewną obietnicę, będzie to tylko ogień na potrzeby ciepła, herbaty, a może strawy? Naturalnie to ostatnie było najbardziej pożądanym wynikiem.Misja D
Kai
Kolejka 4/8
Kiedy Kai zapukał do drzwi przez chwilę nic się nie działo. Następnie usłyszał przytłumione niezrozumiałe głosy. Na początku z pytaniem w tonie, a następnie kilka pomruków wyrażających niezadowolenie zapewne z konieczności wstania od ognia. Lecz w końcu drzwi łaskawie się otworzyły. Wyłonił się zza nich korpulentny jegomość, łudząco przypominający kulkę. Krótkie kończyny wyłaniały się z obszernego tułowia zwieńczonego okrąglutką głową. Na niej samej pyszniły się wielkie rude wąsiska. Cała postać ubrana była w prosty strój o kolorze ciężkim do określenia. W nocy jednym okiem może by ktoś uznał, że jest to biały. Lecz w rzeczywistości był raczej szarobury. Nie należy mylić rozumieć to jako brudny, po prostu prości ludzie nie mieli dostępu do tak wyrafinowanych metod wybielania materiału.
- Hę? - Na początku mruknął ruszając szczeciną pod nosem. Lecz nagle po dostrzeżeniu eleganckiego stroju samuraja i również rzuceniu kątem oka na rękojeść wielkiego kunaia się zreflektował. - Ekhm… to znaczy… Witam szanownego Pana, jestem Saidon, w czym mogę pomóc? - Głeboko się skłonił. - Eee… gdzie moje maniery? Zechce Pan wejść do środka? Mamy… ten… no… napar. Chce Pan? - Zaprosił gestem szermierza do środka.
Wnętrze domostwa było proste, przydymione ale zaskakująco przytulne. Widać było kilka posłań zrobionych z siennika i skór. Kilka kawałków mięsa, grzybów i warzyw suszyło się pod powięzią. Na samym środku wesoło bulgotał na ogniu kociołek, z którego wydobywały się orzeźwiające leśne zapachy. Drugi lokator siedzący zaraz obok paleniska wyglądał niemal identycznie co pierwszy z tą różnicą, że jego strój był mniej szary, a bardziej uderzający w brązy.
- Haidon, przyprowadziłem nam wędrowca. - Przedstawił samuraja ewidentnemu bratu.
- Ęh? A któż to? - Nagle urwał i plasnął się w czoło. - Saidon debilu to wojownik od pana Furusawy. Do pogonienia kłusowników. - Zerwał się z podłogi i zrobił głęboki ukłon. - Witamy. Witamy. - Zaczął kłaniać się w pas i zaraz zawtórował mu pierwszy brat. W momencie zaczęli się dookoła uwijać. Zanim Kai dobrze podszedł do ognia, dostał w jedną rękę kiełbasę, a w drugą kubek sosnowo pachnącego naparu.
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"
-
- Postać porzucona
- Posty: 39
- Rejestracja: 8 maja 2021, o 16:52
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Atletyczny, słusznego wzrostu mężczyzna. Szmaragdowo-zielone oczy z domieszką brązu. Przedzielająca lewą brew na dwie części blizna - pamiątka harców lat młodości.
- Widoczny ekwipunek: Torba przy pasie i... tfu, na razie,... wielki kunai.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=9609
- GG/Discord: corpus#3610
Re: Hodowla danieli
Podróż zajęła Kaiowi sporo czasu, co spowodowane było zapewne pierwszym zapuszczeniem się w tutejsze rejony, oddalone jeszcze kawałek dnia od wioski Furusawa. I choć było tutaj niezwykle ładnie, brzuch i panujący w nim głód poczęły mu już sążnie doskwierać. Gdy po chwili od zapukania do drzwi Kai usłyszał odgłosy, po czym po krótkiej chwili otwarły się one, jego oczom ukazała się sylwetka dość... pokaźnego człowieka przypominającego dużą, pocieszną bułkę przyprawioną rudymi wąsami, zapewne jednego z Panów zajmujących się hodowlą. I - co nie powinno chyba nikogo już dziwić - młody samuraj powziął jeszcze większą nadzieję na to, że tuż za wejściem, w tej niewielkiej izbie może czekać na niego dobra strawa.
- W końcu! - wykrzyknął z przeogromną radością w myślach Kai, odwzajemniając ukłony jegomościa i następnie dodając, tym razem już na głos: Dobry wieczór! Bardzo chętnie. Przyznam szczerze, że umieram z pragnienia, a jeszcze bardziej męczy mnie głó... - po czym szybko ugryzł się w język, bo nie chciał w tak bezpardonowy, bezpośredni sposób dzielić się swoimi... "problemami". Gdy jednak człowiek-bułka zaproponował mu napar, uśmiechnął się i poczuł, że może czuć się jak w domu. Na szczęście! - Bardzo Pana przepraszam, ale umieram z głodu! - Zaśmiał się Kai z lekkim smutkiem w głosie. Po tych słowach Kai ujrzał drugiego gospodarza i od razu rozpoznał w nim brata człowieka, który go przywitał u drzwi. Po krótkiej wymianie zdań między braćmi odnośnie tego, z kim mają do czynienia, Kai dowiedział się, że bracia mają na imię Saidon (człowiek, który otworzył drzwi) i Haidon (człowiek, którego spotkał u paleniska).
Haidon również go przywitał, z jeszcze głębszym ukłonem, wszak to on rozpoznał w Kaiu pomocnika, po którego posłał Pan Furusawa. W międzyczasie, Kai zauważył kociołek tuż nad paleniskiem, no i oczywiście poczuł zapach, który przyprawił go o cieknącą ślinkę. Haidon, jakby czytając w jego myślach (a może brzuchu?), podał mu do rąk pięknie przypieczoną kiełbasę oraz wspomniany wcześniej napar o kojącym, słodkawym zapachu sosny. Kai nie mógł powstrzymać się od podziękowań, bo w tym momencie powoli tracił siłę w nogach z powodu głodu:
- Bardzo Panom dziękuję za gościnę. I tak, jestem, jak pewnie Panowie zauważyli, baaardzo głodny - Kai przeciągnął słowo "bardzo", nie mogąc powstrzymać się od chapnięcia sporego kawałka mięsa. Po przełknięciu kontynuował: - Nawet nie zdają sobie Panowie sprawy, jaka pustka panuje w moim brzuchu. Po takiej podróży i kiepskim jedzeniu przed wyjściem bałem się, że i ja zaginę w drodze do Was, niczym daniele, które ktoś Wam podkrada... - Po tych słowach ponownie ugryzł kawałek kiełbasy, popił ciepłym, łechcącym jego spragnione gardło wywarem, osunął się na siedzisku obok paleniska i kontynuował: - Jak już Panowie zauważyli, przysłał mnie Pan Furusawa, bym pomógł Wam pochwycić tych odpowiedzialnych za kłusownictwo na Waszej hodowli. Chciałbym też, w miarę możliwości zwrócić zwierzynę, oczywiście pod warunkiem, że nie została już zabita. Miejmy nadzieję, że do tego nie doszło. - i kolejny kęs mięsa oraz łyk naparu. - Zdaje się, że Ci kłusownicy nie stronili też od przemocy wobec jednego z Was, a może innego chłopa. Musimy liczyć się z tym, że mogą nie być skorzy do... współpracy. Na szczęście, jako samuraj, dołożę wszelkich starań, by cała sprawa zakończyła się dla nas i dla Pana Furusawy pomyślnie.
Po tych słowach nasz młodzieniec dokończył swój kawałek mięsa i wypił do dna kufel z naparem. Czuł się speł... a może wypełniony? Tak, zdecydowanie nabrał znowu sił i ochoty na dalszą pogawędkę z kolosami przy palenisku. Jego brzuch nadrobił zaległości, więc nadszedł i czas, by bardziej swobodnie porozmawiać z braćmi i choć domostwo to było dość proste, atmosfera tutaj wraz z okazaną mu strawą sprawiają, że czuje się tutaj zaiste jak u siebie. Onegdaj tak samo przytulnie czuł się w swoim domu wraz z mamą i tatą. Do czasu, gdy napotkał kłusowników. Nie chciał pozwolić, by to oni znowu odpowiedzialni byli za zrujnowanie komuś życia, a Saidon i Haidon, choć prości, byli niezwykle serdeczni. To dla Kaia wystarczający powód, aby zrobić wszystko, co w jego mocy i przywrócić tutaj porządek. Młody samuraj spojrzał uszczęśliwiony po posiłku na braci i powiedział:
- Jeszcze raz dziękuję za przepyszną strawę. Podejrzewam, że jest coś jeszcze, co mogą mi Panowie powiedzieć o całym zajściu z ostatnich dni. Każdy, nawet najdrobniejszy szczegół będzie przydatny. - Po tych słowach wstał, oparł ręce na biodrach i spoglądając na braci uśmiechnął się, dodając: - Nie traćmy czasu. Możemy porozmawiać, gdy będziecie mnie Panowie oprowadzać po tych terenach.
0 x
- Kutaro
- Posty: 885
- Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
- Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8723
- GG/Discord: Templar#5431
- Multikonta: Templar
Re: Hodowla danieli
Bracia Saidon i Haidon uwijali się jeszcze przez chwilę przy nowym gościu i poza drobnym posiłkiem oraz napitkiem sklecili mu prowizoryczne siedzisko przy ogniu. Drobny stosik skór, kocy i pledów gwarantował całkiem wygodną izolację od podłogi. Pod koniec Saidon trzasnął dwa razy ręką o skóry, ubijając miejsce oraz wzbudzając obłoczek kurzu. Było gotowe. Następnie wraz z bratem siedli po drugiej stronie ognia na siennikach i wszyscy zabrali się za napar nawilżając gardło przed nadchodzącą rozmową.Misja D
Kai
Kolejka 5/8
- A tam nasza przyjemność. - Powiedział Haidon w odpowiedzi na podziękowania samuraja. Po części zachowywali się z przyzwyczajenia. Do ich domostwa zawitał, wielki wojownik przysłany przez ich pana Furusawę. Zgodnie z panującymi zwyczajami przyjmowali gościa ich seniora jak samego włodarza wioski w końcu po części go reprezentowali. Należy nadmienić, że jakakolwiek skarga Kaia na hodowców wiązałaby się z karą ze strony Furusawy. Nie były to lekkie czasy dla prostego ludu.
- Aaa właśnie kłusowniki, psie syny, tak, byli tutaj. - Zaczął Saidon. - Pańskie daniele podkradają nocą. - Pokiwał głową. Słysząc samuraj otworzył szeroko oczy rozumiejąc, że mają do czynienia z nie byle wielkim wojownikiem, a wielkim wojownikiem samurajem. Dalej słysząc, że Kai chce obejrzeć hodowlę na początku nieco się zdziwił, ale zapewne doszedł do wniosku, że z samurajami się nie dyskutuje. Wzruszył więc tylko ramionami i zaczął zbierać się z posłań.
- Dobra to pokażemy co i jak tu jest. - Skierował się do drzwi.
Kiedy wyszli z domku na uderzył w nich mroźny wiatr. Siedząc przy ogniu łatwo było zapomnieć, że na zewnątrz panowała zima. Poprawili ubrania chroniąc się nieco bardziej przed mrozem i zaczęli obchód. Tu jest stajenka, tu płot, a tu drzewo. Zabudowania nie wyróżniały się niczym szczególnym, podobnie jak samo wzgórze. Na swój sposób ciekawy było ogrodzenie które składało się z pali połączonych kilkoma sznurami. Nie było to wybitnym zabezpieczeniem, głównie miało wyznaczyć teren wypasu dla zwierząt niż rzeczywiście zabezpieczać przed wielką ucieczką czy napastnikami. Rogacze przyzwyczajone do ludzi nie miały zbyt wielu powodów by uciekać. Kolejnym tego objawem było stadko które podeszło do braci gdy tylko wyszli z domostwa i rozpoczęli spacer.
- O takie to daniele, fajne są. Cip, cip. - Zawołał Haidon gmerając chwilę w kieszeni, by następnie wyciągnąć garść podsuszonych jagód, które podsunął zwierzęciu pod nos. Daniel bez wahania je zeżarł, co było tylko skwitowane głośnym śmiechem obu braci. Samo zwierze natomiast było piękne. Gęsta cętkowana przy zadzie sierść, o nieco jaśniejszym, zimowym umaszczeniu. Była dobrze zadbana, niemal lśniła. Przystojny pysk i głowa ukoronowana pysznym porożem. Daniel był jaki każdy widział.
- A bo pan chciał wiedzieć jak to te kłusowniki, coby im pięty odmarzły, tu przychodzą. Ano zakradają się takie nocą, tną ogrodzenie i ganiają zwierzaka. Jak im za długo idzie to nawet oszczepem się zamachują. - Pokręcił głową Saidon
- Ten obity przez nich to ja. - Zawtórował Haidon. - Pan patrzy. - Powiedział podnosząc szatę z pleców pokazując dwie sine pręgi przez plecy. - Obiły mi grzbiet, skurwysyny… pan słów wybaczy. - Przeprosił Kaia. chwilę jeszcze pochodzili wokół płotu nic ciekawego nie znajdując. W dwóch miejscach sznur był widocznie łatany ale to wszystko.
Gdy powrócili do domostwa chwilę posiedzieli jeszcze przy ziółkach. W pewnym momencie bracia pochylili się ku sobie, obgadali sprawę i zwrócili się do Kuzuriego
- Panie samuraju, my to widzimy tak. - Zaczął Saidon. - Pan se tu pośpi, a my weźmiemy warty przy drzewie. Jak zobaczym kłusowników to od razu obudzimy. Dobre? - Zaproponowali wyjście z sytuacji.
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"
-
- Postać porzucona
- Posty: 39
- Rejestracja: 8 maja 2021, o 16:52
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Atletyczny, słusznego wzrostu mężczyzna. Szmaragdowo-zielone oczy z domieszką brązu. Przedzielająca lewą brew na dwie części blizna - pamiątka harców lat młodości.
- Widoczny ekwipunek: Torba przy pasie i... tfu, na razie,... wielki kunai.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=9609
- GG/Discord: corpus#3610
Re: Hodowla danieli
Zaiste, zwierzęta te były majestatycznie piękne i Kai powoli zaczął dostrzegać powód, dla którego możnowładcy bawią się w ich "kolekcjonowanie", choć nadal nie podzielał on poglądu, że było to moralnie akceptowalne.
- Ha, "moralnie akceptowalne"! - zaśmiał się w myślach Kai ze zbytniej doniosłości swoich słów, których na szczęście nie wypowiedział przy braciach-opiekunach danieli. - Jeszcze by pomyśleli, że jestem nawiedzony! - odetchnął z ulgą, nadal się uśmiechając. Niemniej, młody Kuzuri nie uważał hodowli zwierząt dla wyłącznego powodu własnych zachcianek za coś dobrego. Zwierzęta, według niego, mają prawo korzystać z wolności tak samo, jak każdy człowiek. Naturalnie, dla wielu z nas służą też za pokarm, ale jest to uzasadnione... jakimiś podstawowymi potrzebami fizjologicznymi jak jedzenie. A to? Pycha czy może już arogancja i uznawanie się za władców tej ziemi? Człowiek znaczy lepszy niż taki daniel? Prawdę mówiąc, sytuacja przed Kaiem jasno dawała do zrozumienia, że człowiek jednak często zachowuje się bardziej "zwierzęco" niż takie daniele. Wszak, jak tu mówić o człowieczeństwie i jakimkolwiek honorze, gdy w nocy zakradają się takie... bydlętą... i kradną, czy też zabijają niewinne zwierzęta, które w dodatku nie należą do nich? Kai nie miał wątpliwości, że w takiej sytuacji, gdy oczywiście dojdzie do takiej potrzeby, nie zawaha się przed użyciem siły. Haidon, jak usłyszał od braci, w dodatku ostatnio ucierpiał - szramy na plecach były jeszcze niemalże świeże. Złość i przekleństwa wcale go zatem nie dziwiły i nie miał zamiaru się o to złościć, wręcz przeciwnie - jak najbardziej potrafił postawić się w butach hodowców, którzy swój fach traktowali z ogromnym oddaniem.
Wracając jednak do samych danieli, to tak, były one niezwykle piękne, w dodatku wcale nie bały się ludzi, a więc krzywdzenie ich jeszcze bardziej wprawiało w złość samego Kaia. Bracia oprowadzili go po hodowli, nakarmili przy nimi pocieszne zwierzęta, a te - niczym ludzie - "przywitały się" z nimi i kulturalnie zjadły pokarm, który wręczył im Haidon. Pokazali mu też płot, który nie należał do nazbyt wymyślnych czy przemyślanych, a na pewno nie był trudny do sforsowania przez kłusowników. Gdy już ujrzał to, co chciał, a mianowicie miejsce, w którym te nikczemne zbiry najprawdopodobniej zakradały się i uprowadzały zwierzynę - widoczne były w dwóch miejscach łatania - a także odczuwał coraz większy mróz w kościach, postanowił wrócić ze swoimi "gospodarzami" do budynku. Ponownie pochwycił ciepłe ziółka, przez które znowu zapominał o panującej na zewnątrz chłodni. Rozkoszował się nimi i rozmyślał nad tym, jak tu ugryźć całą sytuację: - Może wskoczyć na drzewo na szczycie pagórka pośród danieli i tam przyczaić się na tych rzezimieszków? A może by... - rozmyślał, lecz w połowie składanego powoli w głowie planu wtrącił się Saidon, który jeszcze przed chwilą zdawał się rozmawiać z Haidonem. Zaproponował, by młody i ewidentnie zmęczony całym dniem samuraj spokojnie tutaj się zdrzemnął. Następnie, gdy bracia, stojący przy drzewie na warcie kogokolwiek zauważą, od razu go obudzą.
- Hmmm, właściwie, nie jest to głupie. Padam z nóg, a bez w pełni sprawnych nóg i tak się tu na nic nie zdam. No i ten mróz! Jeszcze by mi coś odmarzło... - rozmyślał chwilkę nad propozycją braci, popijając powolutku napar, który roznosił się po całym ciele kojącym ciepłem. Po chwili zwrócił się do nich z odpowiedzią: - Właściwie, nie jest to głupie. Czy jednak nie będzie Wam zimno? Możecie tak czekać całą noc, a oni niekoniecznie się zjawią. - Po tym pytaniu miał dla nich kolejne, nieco trudniejsze: - Poza tym, co, jeśli nie zdążycie wystarczająco szybko zareagować i, nie daj Boże, coś się Wam jeszcze stanie? Dacie radę ich zatrzymać dopóki, dopóty się nie zjawię? - Kai bardzo nie chciał, by któremukolwiek z nich cokolwiek się przytrafiło. Zwierzęta zwierzętami, ale jednak zdrowie braci miało dla niego pierwszorzędne znaczenie. Nie chciał z drugiej strony nazbyt obstawiać przy swoim, bo rzeczywiście, brakowało mu nieco sił, a w pełni sił z pewnością dałby radę swoim oponentom. Oczekując odpowiedzi, wstał, rozprostował kości i przeciągnął się, lekko ziewając: - Oj, tak... Przydałoby się troszkę, choć ociupinkę zdrzemnąć...
0 x
- Kutaro
- Posty: 885
- Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
- Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8723
- GG/Discord: Templar#5431
- Multikonta: Templar
Re: Hodowla danieli
Troska Kaia o zdrowie braci pasterzy była godna pochwały, nawet można by powiedzieć nietypowa dla wyższych kast w owych czasach. Chłop dla większości szlachty, a i samurajowie do niej należeli, miał pracować i nie narzekać. Ale nasz wojownik szanował wszystkich ludzi, na pewno podobało się to bogom ale co bardziej konserwatywni możni mogliby uznać jego podejście za wręcz rewolucyjne. Co ciekawe sam prosty lud wydawał się być przyzwyczajony do takiego traktowania, często mieli swoje własne kategorie problemów i radości, tak więc nadejście jakiegoś rozsierdzonego szlachcica często było niczym chmura gradowa. Przyjdzie, pohałasuje, pójdzie ot taka niedogodność.Misja D
Kai
Kolejka 6/8
Więc gdy tylko bracia usłyszeli o pierwotnej zgodzie na ich szczwany plan zaczęli zbierać do niego przygotowywać nie zważając zbytnio na wątpliwości Kaia.
- A gdzie tam problem, my to mamy takie ciepłe kożuchy, a i od danieli będzie ciepło. He, he. - Roześmiał się Saidon wyciągając gdzieś z rogu pomieszczenia grubą skórę, w niczym nie przypominającą stroju jaki zazwyczaj nazywamy kożuchem. Była to kudłate futro z jakiegoś wielkiego zwierzęcia z wyciętą dziurą na głowę. Pasterz wyglądał w niej pociesznie, z góry ciemnych włosów zacierających sylwetkę wyłaniał się rudy łepek.
- Widzi pan, nic mu nie grozi. - Powiedział Haidon, po czym pochylił się i kontynuował teatralnym szeptem. - Poza tym teraz jego kolej żeby mu grzbiet obili. He he he. - Klasnął w dłonie na koniec żartu. O ile był to żart.
- Ej słyszałem! - Obruszył się pierwszy brat, ale na jego twarzy wciąż widniał szeroki uśmiech. - Dobra to Pan śpi, a ja lecę pilnować rogaczy. O północy zmiana. - Pogroził palcem bratu.
Po szybkich ustaleniach Kai mógł położyć się spać, tak samo uczynił Haidon uprzednio kładąc obok posłania sękatą pałę. Choć po powrocie gruntowna kąpiel i pranie będzie konieczne to przynajmniej było ciepło. Poza tym istniały gorsze zapachy jak dym i woń skór zwierząt. Lecz samurajowi nie było dane pospać zbyt długo. Jakąś godzinę przed północą do izby wpadł zdyszany Saidon.
- Światła… trzy... przy skraju płotu… - Wydyszał łapiąc oddech. Wraz z wyrwanym ze snu Kuzurim zerwał się Haidon. Błyskawicznie otrząsnął się i podniósł z podłogi swój kij. Przez szparę w drzwiach samuraj mógł dojrzeć trójkę pochodni niebezpiecznie zbliżających się do szczytu wzgórza. Były niesione przez tą samą ilość ciemnych postaci, pośród nich jedna górowała zarówno wysokością jak i posturą. Czasu nie było zbyt wiele, należało działać szybko.
Ukryty tekst
Proszę wrzuć w ghide swoje statystyki
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"
-
- Postać porzucona
- Posty: 39
- Rejestracja: 8 maja 2021, o 16:52
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Atletyczny, słusznego wzrostu mężczyzna. Szmaragdowo-zielone oczy z domieszką brązu. Przedzielająca lewą brew na dwie części blizna - pamiątka harców lat młodości.
- Widoczny ekwipunek: Torba przy pasie i... tfu, na razie,... wielki kunai.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=9609
- GG/Discord: corpus#3610
Re: Hodowla danieli
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=Y1MrZUmMpZM[/youtube]
Słońce rozbryzgiwało się o malutkie czoło Kaia niczym morskie fale o ostre brzegi klifów Yinzin. Pomarańczowa czerwień rozlewała się nad horyzontem w rytm cichutkich kroków, jakie przyszły samuraj stawiał biegnąc w kierunku uśmiechniętego ojca, stojącego u brzegu jeziora i obejmującego delikatnym chwytem miłość swego życia. To był jeden z tych nielicznych widoków, które do tej pory potrafiły nucić w myślach Kaia radosne ukojenie. Gdy chłopiec w końcu dobiegł do rodziców, rzucił im się swobodnie w nogi, starając się złapać ich swoimi drobnymi ramionkami. W tej przepięknej scenerii toczącej się pomuskiwaniem wiatru, ocierającego taflę wody jeziora przy domostwie Kaia, dało się wyczuć prawdziwe szczęście, do jakiego ludzie dążą całe życie. Dla wielu jest to właśnie ostateczny cel i koniec podróży. Wtedy, dla tego małego chłopca, był to koniec jego chłopięcego, nieskalanego nieszczęściem etapu dojrzewania. Gdy już Kai wytulił nogi pary gigantów, ojciec pochwycił go i uniósł, osadzając go na swoich ramionach. Mama zaś swoją dłonią podpierała jego plecki ta, by nic mu się nie przytrafiło. Tak oto trójka spoglądała na coraz niżej zachodzące słońce, odbijające się w powierzchni jeziora. Dało się powoli słyszeć pohukiwanie sów z pobliskich lasów oraz przepiękne, melodyjne śpiewy kosów, których odgłosy tuliły Kaia do snu - a jego oczka zaczęły zamykać się nieubłaganie. Usłyszał jeszcze cichutki śmiech swoich rodziców, którzy zapewne zauważyli, jak Sen zaczął wygrywać ze Świadomością, a powieki zalewać jego cudne oczka.
Nikt nie mógł antycypować, że dzień później kłusownicy odbiorą mu jego chłopięcy świat, a takie pożegnanie dnia przez ich rodzinę nigdy już nie będzie miało miejsca...
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=f2omHyq6Lrg[/youtube]
Kai otworzył oczy, wyrwany ze snu przez dyszącego ze zmęczenia Saidona. Widać w nim było coś jeszcze: ekscytację pomieszaną z przerażeniem, przynajmniej tak zdawało się młodemu samurajowi. Gdy zerwał się z legowiska poczuł spływające mu po policzkach łzy. Tak, ten sen pojawił się, znowu, i zapewne już nigdy go nie opuści. Szybkim ruchem dłoni przetarł mokrą twarz, stanął stabilnie na nogach, poprawił pas, dołożył swój wielki kunai, przejechał dłoniami wzdłuż brzegów yukaty, nieco ją domykając, wszak na dworze nadal panował mróz, a sądząc po widoku za oknami, doszła do niego jeszcze śnieżna zamieć. Jakże inny był to widok, który żegnał go w szkole Taka przed wyruszeniem w podróż.
- No nic, do dzieła! - pomyślał Kai, dodając na głos do braci Saidona i Haidona: - No to co, Panowie? Trzech kłusowników i... nasza trójka. Wygląda na to, że szanse są wyrównane? - Po tych słowach z ust adepta wydobył się szczery, donośny śmiech, który zdawał się choć nieco rozweselać atmosferę tuż przed nieuniknionym. Kai miał tylko nadzieję, że Haidon, który wraz z nim drzemał w "komnacie", jest wystarczająco trzeźwy i rozbudzony, by podołać zadaniu. Po tych słowach, Kai przedarł się przez drzwi, których otwarcie nie było proste, bo zaiste, na zewnątrz szalała fala mroźnego powietrza przetasowana ostrym jak szkło śniegiem. Nie były to proste warunki, ale z drugiej strony, nic, co byłoby mu obce - w Yinzin to norma i często za czymś takim tęsknił. Surowe warunki dodawały mu otuchy, jakkolwiek głupio by to nie zabrzmiało. Gdy przedzierał się wraz z braćmi w stronę, coraz wyraźniej dostrzegał trzy wyróżniające się z tła swoją jaskrawością punkty-pochodnie, trzymane przez trzy postaci. Jedna z nich zdawała się być przeogromna. Kierowali się w stronę najwyższego punktu pagórka, tuż przy coraz okazalszych zarysowaniach górującego na nim drzewa. Kai był niezwykle skupiony, raz po raz odwracając się za siebie i szukając wzrokiem braci, którzy niestrudzenie towarzyszyli mu w drodze na spotkanie z przeznaczeniem.
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=I6ha0N__LK0[/youtube]
Teraz już nie było odwrotu. Kai stanął kilka metrów przed trójką rzezimieszków, strzepując ze swojej twarzy bez kropli potu grudki zamarźniętego śniegu, za sobą zaś słyszał dochodzących do niego braci. Trwał tak w lekkim rozkroku, chcąc tak jakby zagrodzić przejście i powstrzymać ich przed ruszeniem naprzód. Choć jedna z postaci kłusowników górowała nad pozostała dwójką, to Kai także nie należał do małych osób. Wręcz przeciwnie, ze swoim ponadprzeciętnym wzrostem i muskularną budową ciała, prawą ręką osadzoną na rękojeści wielkiego kunaia i podstępnym, aczkolwiek bardzo zdrowym uśmiechem zdawał się niewerbalnie mówić: "Koniec zabawy." Jednak to, co powiedział, było nieco bardziej niespodziewane... i dosadne:
- Ależ nam się pogoda trafiła. Gdyby nie ta zamieć i mrok, Panowie, pomyślałbym, że chcecie się gdzieś przemknąć niczym ludzie bez honoru. Tacy ludzie, swego czasu, mieli czelność podstępem podnieść rękę na mego ojca, samuraja, który chcąc łaskawie darować życie kłusownikom - sam je stracił. Mam jednak nadzieję, że nie należycie do takich ludzi i między nami dojdzie do jakiegoś porozumienia. Czy jest wszak sens tracić życie, mogąc je zachować? Tyle jeszcze wiosen i zim przed nami. Nie pozwólmy, by ten beznadziejny spektakl przyrody szalejący wokół z nas był grobem dla naszych ciał. Zwierzęta zwierzętami, ale i na Was zapewne czekają w Waszych domach osoby, które nie chciałyby Was stracić, tak jak kiedyś ja i moja matka straciliśmy ukochaną nam osobę? - Słowom tym wtórowały rzęsiste fale mroźnego, śmiertelnie ostrego wiatru. Atmosfera zdawała się być niezwykle gęsta, ale Kai miał nadzieję, że jego słowa dadzą kłusownikom jasno do zrozumienia, że choć całe zajście jest niezbyt przyjaźnie nacechowane, to zawsze jest inne wyjście: cięcie linii życia to ostateczność i Kai nigdy nie kierował się żądzą zemsty i chęcią przelania krwi za krew swego ojca. Nie, Kaia stać było na znacznie więcej i jego słowa pozostawiały furtkę czarnym charakterom...
Ukryty tekst
0 x
- Kutaro
- Posty: 885
- Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
- Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8723
- GG/Discord: Templar#5431
- Multikonta: Templar
Re: Hodowla danieli
Rozespany Haidon słysząc o równych szansach powoli zaczął wystawiać trzy palce na jednej ręce, przyjrzał się im, a następnie rozprostował bliźniaczo trzy place na drugiej ręce. Kiedy do jego głowy trafiło olśnienie zderzył oba rachunki dając głośne klaśnięcie.Misja D
Kai
Kolejka 7/8
- Ano równe. - Potwierdził słowa samuraja.
Mroźny wiatr zawodził tnąc płatkami śniegu każdy odkryty fragment ciała. Mróz wbijał się przez skórę chłodząc mięśnie i spowalniając odruchy. Jedynym plusem tej sytuacji był fakt, że pogoda nie wybierała. Wicher nie wybierał i siekał wszystkich jak leci. Idąc w stronę wzgórza Kai dostrzegł, że grupa oponentów również się zatrzymała. Kiedy byli w odległości około dziesięciu metrów Kuzuri mógł dojrzeć ich twarze. Trójka zbirów. Ubrani w jasne stroje prostych ludzi, każdy z nich jednakże miał czerwoną przepaskę w talii. Dwóch mniejszych z tyłu wyglądali tak pospolicie, że Kai sekundę po odwróceniu od nich wzroku zapomniał jak wyglądali. Ziemniaczany nos, prosta chłopska morda niezrażona inteligentną myślą. Uzbrojeni byli w pałki i sznur. Środkowy przywódca wyglądał nieco sprytniej. Łysa czaszka, małe sprytne oczka, kozia bródka. Był wyższy od towarzyszy ale wciąż nie należał do gigantów. Kai mógłby się założyć, że jest wyższy.
- Aaa! Jest i ciemiężyciel! - Wykrzyknął herszt. - Co? Kłusownicy? Nieee! Wręcz przeciwnie, jesteśmy tu w słusznej sprawie! Twoje nędzne słowa nie zwrócą mnie ze ścieżki ku powszechnej sprawiedliwości. Te zwierzęta tu - Wskazał na daniele kulące się przed wiatrem przy drzewie. - Są symbolem ucisku… Tfu! szlachetnie urodzonych nad ludem robotniczo chłopskim. My przedstawiciele owego ludu jesteśmy tu by zwrócić owoce pracy uczciwych ludzi z powrotem dla ludu. - Prowadził tyradę kierownik kłusowników. Oczy jego pałały ogniem, a wraz z wydatną gestykulacją koszula mu się rozsunęła ukazując tors. Lecz nie zraził się, gdyż płonęła w nim, w jego mniemaniu, szlachetna misja. Zdjął z ramienia oszczep i skierował go w stronę samuraja.
- Stawaj do walki łachmyto, a upadniesz tak jak i zbrodnie które wspierasz! - Zagroził z dzikim wzrokiem. Kai miał kilka sekund na rozwiązanie sytuacji. Widział, że wkrótce oponent na niego ruszy z dzidą w dłoniach. W tej chwili wszystko zależało od młodego wojownika.
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"
-
- Postać porzucona
- Posty: 39
- Rejestracja: 8 maja 2021, o 16:52
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Atletyczny, słusznego wzrostu mężczyzna. Szmaragdowo-zielone oczy z domieszką brązu. Przedzielająca lewą brew na dwie części blizna - pamiątka harców lat młodości.
- Widoczny ekwipunek: Torba przy pasie i... tfu, na razie,... wielki kunai.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=9609
- GG/Discord: corpus#3610
Re: Hodowla danieli
Gdyby nie fakt, że słowa Kaia całkowicie głucho odbiły się od lica przywódcy rzezimieszków, to zapewne próbowałby on jeszcze, typowo dla siebie, starać się przemówić mu do rozumu... albo i serca. Zdaje się jednak, że byłaby to walka z wiatrakami, z której nic pożytecznego już się nie wyprodukuje. Szkoda, bo Kai nienawidził uciekać się do walki - zawsze traktował ją jako ostateczność. Tutaj jednak trójka przeciwników, bo już tak o nich teraz można mówić, szykowała się do walki. Przywódca przywdział dzidę i gotowy był do ataku. Mimo wszystko, Kai nie chciał pozostawać bez odpowiedzi i nim spotka go atak, postanowił spróbować (choć zdawało się to być płonne):
- Mówisz o walce ze szlachetnie urodzonymi o sprawiedliwość dla chłopów, a jednak zaatakowałeś jednego z moich towarzyszy, który też jest chłopem. Mówisz o odebraniu dóbr od szlachty z powrotem dla ludu, a jednak uciekasz się do niegodziwego kłusownictwa - bo tym z definicji jest to, co robisz. W końcu, sięgasz po broń, mimo że nie stoi nic na przeszkodzie, by zażegnąć nasz konflikt słownie. - Kai spojrzał wymownie na dzidę, którą dzierżył w dłoniach potężny przywódca bandy trzech. Postanowił dokończyć, bo czas mu zdecydowanie uciekał, a jego słowa chyba nie odniosą jednak zamierzonego efektu: - Twoi towarzysze niech wiedzą, że... - spojrzał na dwóch innych osobników stojących po obu stronach przywódcy, a następnie powrócił do lidera - ... byłem gotowy zawrzeć z Wami pokój, zaproponować zwrot zwierzyny i zaprzestanie kłusowania na resztę, a nic by Wam się nie stało. Wasze życie jest w Waszych rękach. Na Twoim miejscu, zastanowiłbym się dwa razy, czy chcesz przekazać mi je do mojej dyspozycji. - Po tych słowach młody samuraj zacisnął prawą dłoń na swojej broni i szykował się do ataku.
Kai począł inscenizować nadchodzący spektakl w swojej głowie: jeśli przywódca rzuci się na niego frontalnie, pchające dzidą prostym ruchem do przodu, Kai uniknie tego ataku poprzez zwinny, niemalże taneczny ruch w prawo schodząc nisko na prawe kolano do ziemi, po czym podetnie uderzeniem lewej nogi swojego napastnik tak, by ten się przewrócił. Warunki są absurdalnie niekorzystne, więc atakujący powinien stracić równowagę i uderzyć w ziemię. Po tym Kai podbiegnie i zabierze mu dzidę i przegoni napastników, bo Ci powinni wtedy założyć, że stoją z góry na straconej pozycji. Natomiast, jeśli napastnik weźmie zamach i uderzy dzidą poziomym atakiem z jednej strony do drugiej, Kai najpierw użyje opanowanej techniki Kenryūtō: Shoden (Battodo Shi) poprzez przelanie chakry w swój oręż, dzięki czemu stanie się on nie tylko bardziej wytrzymały, ale również nieco dłuższy. Następnie, już w momencie początkowej fazy ataku przeciwnika, szybko wyciągnie wielki kunai (treningi w szkole Taka sprawiały, że Kai specjalizował się głównie w szybkości swojego stylu walki) i solidnym uderzeniem miecza sparuje uderzenie, które powinno przeciąć, albo chociaż do tego stopnia nadwyrężyć dzidę, że stanie się ona niezdatna do walki. Kai zakłada, że pozostała dwójka napastników nie ruszy do uderzenia, a czekać będzie na atak swojego przywódcy. Jeśli jednak ruszą do ataku, to Kai w podobny sposób postara się ich obezwładnić, tym razem już bez użycia broni, a korzystając jedynie ze swej szybkości, dzięki której będzie chciał podobnie, jak w pierwszy powyższym scenariuszu, przewrócić przeciwników i odebrać im pałki. Bracia Saidon i Haidon będą po całej sytuacji bezpieczni. Jeśli będzie jeszcze taka szansa, Kai z pewnością po całym zajściu rozmówi się z napastnikami. Trzeba to wszystko zakończyć tu i teraz.
- Zatem, jak będzie? - Kai złożył usta w swój charakterystyczny uśmiech, który sprawiał, jakby gotowy był na wszystko, co go czeka. Nie była to jednak arogancja, buta, pycha. Nie, to była pewność wynikająca z tego, że czuł, iż ma w tej sytuacji rację. Jego słowa miały dać przeciwnikom szansę do namysłu, jego uśmiech zaś stanowił wykrzyknik i ostateczne ponaglenie.
Ukryty tekst
0 x
- Kutaro
- Posty: 885
- Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
- Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8723
- GG/Discord: Templar#5431
- Multikonta: Templar
Re: Hodowla danieli
Słowa Kaia na począktu wyraźnie zbiły z tropu przywódcę kłusowników. Co prawda już niemal ruszył do ataku to jednak zatrzymał się i odwrócił spoglądając na swoich towarzyszy. Jego mniej charakterystyczni towarzysze z głupkowatym wyrazem twarzy spoglądali to na lidera to na Kaia. Samuraj wyraźnie zasiał ziarna niepewności w szeregach rewolucjonistów. Herszt jednak po chwili się zreflektował i doszedł do wniosku, że należy pokrzepić swoich towarzyszy jedynym słusznym w jego oczach działaniem.Misja D
Kai
Kolejka 8/8
- Ha! Typowe gadanie ciemiężcy. Nie dajcie się oszukać gdy tylko porzucicie broń zakuje was w kajdany. Jego czcza gadka nie ma pokrycia. Patrzcie! - Wykrzyczał i ponownie ruszył w stronę samuraja. Tym razem jednak bystre oczy Kaia dostrzegły, że jego ruch jest mniej pewny. Walcząc ze śniegiem i samym sobą oponent nacierał. Miejscami gubił krok i się zachwiał. Uderzenie od przodu byłoby dobre gdyby nabrał prędkości. Jednak widząc, że to niemożliwe postanowił uderzyć od boku.
I stało się dokładnie jak Kai to przewidział. Dla przeciwnika szok był niewiarygodny. Zamiast osiągnięcia celu, usłyszał tylko świst ostrza i jego broń nagle stała się połowę lżejsza. Ukoronowaniem momentu był głuchy upadek odciętego ostrza w śnieg. Przeciwnik stał jak słup soli wpatrując się w czyste cięcie na trzonku oszczepu. Inicjatywa ponownie była w rękach samuraja. Natomiast jego dwóch towarzyszy, już w momencie szarży swojego przywódcy zaczęło się powolutku wycofywać do tyłu. Kiedy ostrze kunaia uderzyło o drewno byli metr za swoją pierwotną lokalizacją. Kiedy odcięte przeddzidzie spadło w śnieg - trzy metry. Zaś kiedy Kai miał szansę się odezwać pędzili na złamanie karku w stronę płotu.
- Krowy doić! - Krzyknął tylko za nimi Saidon i tyle ich widzieliście. Co prawda gdyby nasz samuraj chciał to zapewne mógłby ich dogonić lecz mógł być niemal pewny, że ich ścieżki zostały naprostowane. Jedyne co zostało to dokończyć sprawę przywódcy buntu.
- Co teraz z nim szefie? - Zapytał Haidon wskazując swoim sękatym kijem na niedoszłego przywódcę puczu.
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"
-
- Postać porzucona
- Posty: 39
- Rejestracja: 8 maja 2021, o 16:52
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Atletyczny, słusznego wzrostu mężczyzna. Szmaragdowo-zielone oczy z domieszką brązu. Przedzielająca lewą brew na dwie części blizna - pamiątka harców lat młodości.
- Widoczny ekwipunek: Torba przy pasie i... tfu, na razie,... wielki kunai.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=9609
- GG/Discord: corpus#3610
Re: Hodowla danieli
Kai powoli chował swój oręż za pas, wcześniej lekko gładząc palcem wzdłuż ostrza, doszukując się ryski, które być tam nie mogło. Dzięki użytej technice wielki kunai w starciu z takim miernym oszczepem nie mógł ucierpieć. Gdy skończył zajmować się bronią, odwrócił wzrok do osamotnionego już buntownika - albowiem, jak przed walką przewidział młody samuraj, towarzysze czerwonego niegdyś ze złości, a bladego teraz z osłupienia całym zajściem przywódcy, pognali tuż za horyzont, zapewne przestraszeni tym, co ujrzeli. Kai nie był zdziwiony. Bardziej zniesmaczony tym, że jego słowa, mimo wszystko, tym razem nie dotarły do oponenta. Z drugiej jednak strony, tak też przeczuwał. Ludzie zaślepieni gniewem często gubią swoje ludzie zachowania i zastępują je tymi bardziej zwierzęcymi, pierwotnymi. Ale nie Kai. Nie będzie mścił się na rzezimieszkach za ich kłusownictwo. Jego rola tutaj się skończyła. Był pewien, że w najbliższym czasie tamtych dwóch uciekinierów nie powróci. Co jednak z liderem? Kai znał już odpowiedź na zapytanie Haidona.
- Drogi Haidonie, pojmijcie wraz z Saidonem tego osiłka i poślijcie po straż Pana Furusawy. Jego los leży w rękach włodarza tejże hodowli. Upewnijcie się jednak, że jest dostatecznie mocno związany i przywiązany do czegoś mocnego w budynku, np. jakiejś beli, do czasu przyjazdu ludzi Waszego Pana. - Kai po tych słowach podszedł do wciąż zdziwionego zbójnika i pochwycił go mocnym chwytem za ramię. Wskazał ręką kierunek, w którym mieli się udać - tuż za pagórkiem, pod lasem, gdzie mieściły się zabudowania. Nadal było zimno i późno, więc należało powrócić do izby. Kai zwrócił się do Saidona: Zwiąż mu ręce, za plecami, proszę. Po tych słowach spojrzał w niebo, gdzie ukradkiem, pośród zawieruchy, przemykał się blask pojedynczych gwiazd. Kai za młodu uwielbiał taki widok i często przesiadywał z rodzicami spoglądając ku górze. To ciemne sklepienie świata skrywa przecież tyle nieopowiedzianych zagadek...
- Chyba pora pomyśleć o odwiedzinach matki. Siostrzyczka też pewnie nie może się doczekać mojego przyjazdu. Cholera, sam też chętnie powróciłbym na Yinzin... - Myślami Kai coraz częściej wracał do swojego domu i czasów dzieciństwa. Teraz, gdy był już adeptem szkoły i pełnoprawnym, wytrenowanym samurajem czuł, że może powrócić w rodzinne strony i zmierzyć się z przeszłością, która nadal owita jest tam pamięcią o ojcu, szanowanym wojowniku. Kai coraz pewniej spoglądał naprzód i dostrzegał miejsce obok ojca, jako godny jego następca, zwłaszcza po wykonywaniu kolejnych stawianych mu przez innych zadań. Teraz jednak czas postawić kropkę nad i: - Wracajmy.
0 x
- Kutaro
- Posty: 885
- Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
- Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8723
- GG/Discord: Templar#5431
- Multikonta: Templar
Re: Hodowla danieli
Najwyraźniej złamana nie została tylko broń ale i duch napastnika. Nie protestował gdy Saidon i Haidon może nieco zbyt entuzjastycznie wiązali mu ręce za plecami. Kłusownik zachowywał się jak szmaciana lalka, może nawet chciał coś jeszcze powiedzieć, wygłosić jakąś tyradę, ale nic takiego się nie stało. Wpartywał się przed siebie prowadzony do zabudowań. Bracia doszli do wniosku, że kłusownik nie zasługuje na nocleg w ich domu. Po przywiązaniu go do palika wrzucili go do stajenki danieli, nie zginie z zimna ale nie będzie mu zbyt dobrze. No i może nawet doceni zwierzęta, które tak zapamiętale uznał za symbol ucisku. Noc minęła bez szczególnych incydentów. Od czasu do czasu któryś z rudzielców wychodził z domu by szturchnąć więźnia butem sprawdzając czy wciąż dycha. Ale poza oszczepem i dumą zbójcy tej nocy więcej strat nie było.Misja D
Kai
Kolejka 9/8
Rankiem Kai miał nieco czasu na raczenie się kolejną porcją mięsiwa, miską ryżu oraz leśnym naparem. Jakiś czas po pobudce na hodowlę przybył Hakuryo Furusawa wraz ze słusznej postury pomocnikiem. Natychmiast został zaprowadzony przez Saidona, który akurat wtedy miał wartę nad więźniem, do stajenki. Chwilę później Kai mógł z nim zamienić dwa słowa. Bez towarzystwa osiłka, który przygotowywał więźnia do podróży.
- Dobra robota samuraju. - Skłonił się nisko panicz. - Jesteśmy Ci niezmiernie wdzięczni za pomoc. Przyjmij proszę ten drobny podarek z naszej strony. - Wyciągnął zza pazuchy ciepło brzęczący mieszek. Następnie dodał mniej oficjalnym już tonem. - Mam dla ciebie jeszcze drobny prezent dla pamięci. Może Ci się przyda. Musisz mi wybaczyć ale chcę dostarczyć tego niegodziwca do ojca tak szybko jak to możliwe. - Sięgnął jeszcze raz i wyciągnął podłużny kształt zawinięty w papier. W środku znajdował się flet zrobiony z rogu daniela. Następnie jeszcze raz skłonił się głęboko i w towarzystwie silnorękiego i buntownika skierował się w stronę wioski Furusawa.
Misja zakończona sukcesem.
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"
-
- Postać porzucona
- Posty: 39
- Rejestracja: 8 maja 2021, o 16:52
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Atletyczny, słusznego wzrostu mężczyzna. Szmaragdowo-zielone oczy z domieszką brązu. Przedzielająca lewą brew na dwie części blizna - pamiątka harców lat młodości.
- Widoczny ekwipunek: Torba przy pasie i... tfu, na razie,... wielki kunai.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=9609
- GG/Discord: corpus#3610
Re: Hodowla danieli
[Z/T]Tej nocy nie męczyły już Kaia żadne sny. Zaznał najwyraźniej tymczasowego spokoju ducha. Wypełnił zadanie, mógł odetchnąć i zaczerpnąć świeżego snu. Był pewien, że te rzezimieszki już więcej tutaj nie powrócą, a hodowla i zwierzęta są bezpieczne...
Nazajutrz, tak jak prosił Haidona i Saidona, zjawili się wysłannicy Pana Furusawy. Był to panicz Furusawa i jego mięsisty pomocnik. Nie dziwota, bo niedawny jeszcze przywódca bandy trzech kłusowników nie należał do najmniejszych chłopów. W czasie przekazywania i przygotowywania pojmanego, Hakuryo wręczył samurajowi podarunek - jakże trafiony! Był to flet wykonany z rogu daniela. Kai nie zamierzał kryć swojej radości z prezentu, który przyniósł mu więcej szczęścia aniżeli pieniądze otrzymane za wykonane zadanie:
- Bardzo dziękuję, naprawdę nie trzeba było trudzić się o dodatkowe uznanie. Pomoc Wam to zwykła powinność, którą, mam nadzieję, wykonałem należycie. Nie będe jednak ukrywał, że to wspaniała rzecz, dzięki której może i swoje talenty muzyczne zacznę szlifować! - Kai lekko uśmiechnął się, oglądając w dłoniach otrzymany przedmiot. Był jednocześnie skromny i piękny, i na pewno będzie mu towarzyszył na każdym kroku. Gdy schował go do swojej torebki, w odpowiedzi na pośpieszne pożegnanie ze strony Hakuryo, dodał coś, pamiętając o uwadze Kairikiego w szkole Taka przed wyruszeniem na misję: - Proszę przekazać Pana ojcu, że w najbliższym czasie będę niedysponowany, więc jeśli pojawią się jakiekolwiek problemy wymagające pilnej uwagi, z pewnością w szkole będzie ktoś inny skory do pomocy. Wracam na wyspy samurajów, w rodzinne strony. Dawno mnie tam nie było. I jeszcze raz, proszę pozdrowić Pana Furusawę i podziękować za miły gest. Spokojnej drogi! - następnie Kai odwrócił się do Haidona i Saidona, pozdrowił ich serdecznym ukłonem i począł oddalać się w stronę swojej świątyni, by dotrzeć tam jak najszybciej...
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 15 gości