Ziemie rodziny Furusawa
-
- Postać porzucona
- Posty: 39
- Rejestracja: 8 maja 2021, o 16:52
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Atletyczny, słusznego wzrostu mężczyzna. Szmaragdowo-zielone oczy z domieszką brązu. Przedzielająca lewą brew na dwie części blizna - pamiątka harców lat młodości.
- Widoczny ekwipunek: Torba przy pasie i... tfu, na razie,... wielki kunai.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=9609
- GG/Discord: corpus#3610
- Kutaro
- Posty: 885
- Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
- Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8723
- GG/Discord: Templar#5431
- Multikonta: Templar
Re: Ziemie rodziny Furusawa
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"
-
- Postać porzucona
- Posty: 39
- Rejestracja: 8 maja 2021, o 16:52
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Atletyczny, słusznego wzrostu mężczyzna. Szmaragdowo-zielone oczy z domieszką brązu. Przedzielająca lewą brew na dwie części blizna - pamiątka harców lat młodości.
- Widoczny ekwipunek: Torba przy pasie i... tfu, na razie,... wielki kunai.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=9609
- GG/Discord: corpus#3610
Re: Ziemie rodziny Furusawa
Wędrując przez wioskę, kierując się w stronę siedziby rodziny Furusawa, Kai zaczął rozglądać się i naszła go myśl: uwielbia takie swojskie, małomiejskie klimaty. Życie jest bardziej "ludzkie", nie ma wielkich problemów, nie ma wielkich, którym na każdym kroku trzeba się kłaniać. Każdy się tutaj zna, szanuje - nawet jeśli dochodzi do takich waśni, jak ta, która jest tematem jego pierwszej misji. Jasne, ujrzał teraz okazały budynek włodarzy wioski, "wielkich" tej wioski, ale tak naprawdę, tacy ludzie w takim miejscu nie mogli sobie pozwolić na bezwzględne, nieprzemyślane zachowania: każdy w takim biomie miał swoją rolę i utrata nawet jednego elementu stanowiłaby o ogromnym problemie dla całej reszty. Wiedziała o tym rodzina Furusawa, wiedzieli o tym mieszkańcy. To wszystko sprawiało, że siłą rzeczy każdy tutaj, mimo wszystko, szanował się, choćby z powodu pragmatyzmu. Kai na każdym kroku odnosił wrażenie, że jest w swoim domu na skraju osady w górach Yinzin. Klimat dramatycznie się różnił, ale reszta? Wszystko wyglądało podobnie...
Stał już o progu bram posiadłości. Przywitał go niestary, schludnie ubrany jegomość z dość podejrzliwym wzrokiem. Kai od razu wyczuł, że chyba nie każdy jest zbyt zadowolony z jego obecności w tym miejscu. Wytłumaczył, że jest synem włodarza i ma go do niego zaprowadzić. Kaiowi bardzo nie spodobało się lekceważące podejście, pełne wywyższania się i niewrażliwości wobec mieszkańców wioski, którzy chcieli po prostu neutralnego sędziego - i miał nim być Kai.
- Dzień dobry. Zgadza się, przybyłem pomóc Państwu w SPRAWIEDLIWYM - zaznaczył wyraźnie tonem Kai, odpowiadając na łatwo wyczuwalną niechęć jegomościa do jego osoby - rozwiązaniu sporu między dwiema rodzinami na Waszej ziemi. Strony doszły do wniosku, że ja jestem w stanie to zapewnić i liczę, że dzięki mnie do podobnej sytuacji tutaj już nie dojdzie. Każda ze strony powinna być zadowolona, w tym Pana ojciec. Może nie przedłużajmy? Jeśli można, nie zwlekajmy. Proszę mnie do niego zaprowadzić.
Mimo, że Kai nie należał do ludzi nazbyt ekspresyjnych, a jego emocje nie należały do nazbyt ekspansywnych, potrafił zadbać o swoją rację i szacunek, a podejście tego człowieka wobec mieszkańców wioski bardzo mu się nie spodobało. Kontrastowało z tym, jak jego ojciec - szanowany samuraj - potrafił po ludzku podchodzić do ludzi o niższym statusie społecznym. Ba, dla jego ojca i teraz Kaia pochodzenie z wyższej warstwy społeczeństwa było, przede wszystkim, ogromną odpowiedzialnością wobec tych "maluczkich" - a nie orężem do ich katowania. Kai swoimi słowami chciał dać do zrozumienia, że nie będzie tolerował tutaj jakichkolwiek wrogich postaw.
0 x
- Kutaro
- Posty: 885
- Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
- Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8723
- GG/Discord: Templar#5431
- Multikonta: Templar
Re: Ziemie rodziny Furusawa
Słysząc twoje powitanie Hakuryu na początku się uradował, lecz słysząc podkreślone dobitnie, słowo jego oczy przestały być już tak wesołe. Na ustach wciąż widniał uśmiech, ale w kontraście z chłodniejszym wzrokiem tworzyło dziwny grymas. Moment później syn włodarza otrząsnął się i jakby nigdy nic kontynuował.Misja D
Kai
Kolejka 6/8
- Do ojca tak? Powiedział mi, żebym to na Pana czekał. Sam udał się na teren sporu. Dalej próbuje przemówić Numeiru do rozsądku. Zaprowadzę tam Pana samuraja. - Przedstawił ogólnikowo sytuację i gestem wskazał drogę w stronę wzgórza i leżących u jego stóp budynków.
Podchodząc pod wzniesienie Kai mógł dostrzec dwa nietypowe zjawiska. Z daleka już widział trzy sylwetki najwyraźniej ze sobą żywo dyskutujące. Nawet z tej odległości było widać obszerną gestykulację. Drugim kuriozum było samo wzgórze. Pokrywały je uprawy tarasowe lecz wyraźnie spory fragment górki o powierzchni kilkudziesięciu metrów kwadratowych uległ zerwaniu uszkadzając tarasy oraz obecne tu uprawy. Widocznie w wyniku opadu doszło do osunięcia gruntu i ta sytuacja była zapalnikiem kolejnego konfliktu pomiędzy zwaśnionymi rodami.
Będąc już tuż tuż miecznik mógł dojrzeć więcej szczegółów dyskutantów. Najbliżej stał ubrany w podobny jak Hakuryu strój starszy mężczyzna. Wydawał się być nieco zmęczony sytuacją masując tymczasowo nasadę nosa. Bliżej niego stał siwy, lecz krzepki osobnik z drobnymi wąsami. Nosił na sobie praktyczny pas z narzędziami ogrodniczymi. Jego oponentem był rudy postawny mężczyzna, który stał z założonymi na fartuchu rękami o palcach niezdrowo zabarwionych na żółto.
- … i tak w zaparte, a to ja jestem bardziej pokrzywdzony. - Mówił z podniesionym głosem ogrodnik.
- Gdzie ty, jak to moje pola są zniszczone przez twoją tragiczną irygację. - Odpowiedział mężczyzna w fartuchu.
- Tragiczną? Jak on śmie?! - Zapowietrzył się pierwszy.
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"
-
- Postać porzucona
- Posty: 39
- Rejestracja: 8 maja 2021, o 16:52
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Atletyczny, słusznego wzrostu mężczyzna. Szmaragdowo-zielone oczy z domieszką brązu. Przedzielająca lewą brew na dwie części blizna - pamiątka harców lat młodości.
- Widoczny ekwipunek: Torba przy pasie i... tfu, na razie,... wielki kunai.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=9609
- GG/Discord: corpus#3610
Re: Ziemie rodziny Furusawa
Kai od razu zauważył, że jego słowa wywarły efekt, jakiego oczekiwał i miał nadzieję, że cała rodzina Furusawa, nie tylko Hakuryu, zrozumieją, że jego celem jest zaprowadzić tutaj ład, porządek i sprawiedliwe rozwiązanie, a nie popołudniowa herbatka z włodarzami i poklepywanie ich po plecach. Szacunek należy się każdemu, także podwładnym i nie ma tutaj miejsca na wywyższanie się i upokarzanie niesfornych, zwaśnionych rodzin. Spokój leży bowiem w interesie wszystkich, trzeba tylko wyrobić sobie odpowiednią perspektywnę, o której często zapominają Ci lepiej urodzeni. Kai nie miał z tym problemu, bo jego rodzina od początku uczyła go pokory i szacunku do bliźnich. Stan to nie tylko hojność losu, ale i jego próba dla nas.
Kai nie chciał marnować więcej czasu i od razu po słowach Pana Hakuryu skinął głową, po czym ruszyli w stronę miejsca konfliktu. Ostatnie dni w tym rejonie zdawały się być nieco ulewne - podmokły, grząski grunt, kałuże, pozostałości po gałęziach i liściach na ścieżce w drodze do pagórkowatego terenu, który wychylał się tuż zza horyzontu. Tak, Kai czuł, że są już niedaleko, bo i ćwierkanie ptaków z gajów, które otaczały wioskę z każdej strony, zdawało się ustępować miejsca dość głośnej rozmowie 3 panów naprzeciw. Tak, nie mylił się, coraz wyraźniej słyszał trzech jegomościów, gestrykulujących nazbyt ekspresyjnie oraz kręcących się wokół siebie niczym wataha wilków wokół swojej ofiary. Tutaj, zdaje się, włodarz był "ofiarą" dwóch zwaśnionych rolników, którzy starali się wywrzeć na nim presję, a ten - co wcale Kaia nie dziwiło - był zapewne coraz bardziej zmęczony całą sytuacją. Ileż można... Nim zdołali do nich podejść, Kai postanowił zaczępić swojego towarzysza i zadać mu szybko pytanie:
- Jeśli nie ma Pan nic przeciwko, mógłby Pan mi powiedzieć, co o całej sytuacji myśli? Jestem ciekaw także Pańskiej opinii co do zaistniałej sytuacji, nim pozna zeznania innych świadków czy uczestników sporu. Byłbym niezmiernie wdzięczny za szczerość i ewentualne sugestie co do tego, co może wie Pan, a czego ja tutaj się nie dowiem. Kai postanowił skorzystać z tej chwili spokoju, bo zapewne niebawem zostanie osaczony przez resztę, a zależało mu na wstępnym opisaniu konfliktu przez kogoś, kto zbytniego wpływu nań jeszcze nie ma. Oczywistym było dla niego to, że sam włodarz ma inne rozeznanie i pomysły, a jego syn - choć młodszy, mniej doświadczony, zauważył może jednak niuanse, które unikają często starszym ludziom.
Następnie, po krótkiej wymianie zdań z Hakuryu, udali się w końcu do stojących nieopodal ludzi. Kai od razu poznał głowę rodziny Furusawa, który myślami zdawał się odpychać od siebie stojących po przeciwnych stronach rolników. Nim się do nich odezwał, rzucił okiem na okolicę: ziemia z górki opadła na pola uprawnie poniżej. Z rozmów, które usłyszał wcześniej, wychodziło na to, że Pan z wąsem odpowiedzialny jest za grunt, który opadł na poniższe pola. Właściciel zniszczonych upraw, rudy jegomość w fartuchu, za wszystko winił "tragiczną irygację" swojego oponenta. Tak, jeśli było w tym choć ziarno prawdy i w dodatku ostatnie, nasilone opady dołożyły swoje, musiało się to tak skończyć. Niemniej, tak to tylko wyglądało. Kai postanowił teraz przywitać się z dwiema stronami konfliktu, ale wcześniej począł przygotowania, uprzejmie ze wszystkimi się witając i tłumacząc swoją rolę:
- Witam szanownych Panów. Pana, Panie Furusawa - po czym Kai ukłonił się w stronę włodarza - oraz Panów, właścicieli, jak mniemam, ziem, z którymi mamy tu do czynienia. - po ukłonie w stronę rolników Kai postanowił od razu dodać:
- Jestem Kuzuri, Kai Kuzuri. Zjawiam się na Państwa wezwanie, dzięki uprzejmości Waszego włodarza. Przyjeżdżam ze szkoły Taka jako jej adept, samuraj. Za zadanie mam pomóc Państwu w zażegnaniu konfilktu. Kai starał się oddychać spokojnie, choć nie omieszkał już, mimowolnie, raz czy dwa raz nerwowo przełknąć śliny. Poprawił swój pas, za którym skrywał się wielki kunaj. Szybko jednak powrócił do nich z kolejnymi słowami:
- Przyznam Panom szczerze, że po drodze do Was zjadłem wyśmienity kawałek mięsa na straganie, tuż przed siedzibą Pana Furusawy. Kucharz zań odpowiedzialny był aż nader skromny, a skrywa się w nim przeogromny talent kucharski. Co do tego nie mam wątpliwości. Jeśli Panowie są równie skuteczni w swoim fachu, to konflikt przed nami raczej szybko minie i powrócą Panowie do zajmowania się tym, w czym są najlepsi. Konflikty? O własny fach? Nie ma sensu zarzucać się oskarżeniami, a jeśli wszystko da się załatwić na drodze mediacji, bez wyciągania poważnych konswekwencji, tym lepiej dla wszystkich. A na pewno dla całej wioski i atmosfery tutaj panującej, a przyznam Państwu, że ta wioska, począwszy od urokliwych gajów, które je otaczają, przez wyśmienitych kucharzy, którzy zaserwowali mi wyśmienite jadło, a zapewne na Państwu nie kończąc, ma wiele do zaoferowania przyjezdnym. Jako jedność.
Kai, pomimo swojego młodego wieku, starał się zachowywać dojrzale, co przychodziło mu coraz łatwiej. Miał już bowiem 19 lat, a 20 urodziny tuż za rogiem. Często zwracano uwagę na to, jak ułożonym, bystrym i władającym "potężnym orężem" młodzieńcem jest. Tym orężem miały być jego "złote usta". Kai bowiem uznaje, że miecz, to ostatnie rozwiązanie, gdy na horyzoncie nie ma już nadziei i choć w rodzie Smoka wierzono, że samuraj powinien kierować się wszystkim, co ma pod ręką, by wygrywać konflikty, on - za takie coś uznawał właśnie język i słowo, którym zdziałać można wszystko. Nie potrzeba rozlewu krwi. I tym właśnie chciał kierować się w życiu. To także przyświecało mu w tym momencie. Kontynuował:
- Nie oszkujmy się. Każdy z nas chce jak najszybciej rozwiązać zaistniałą sytuację. Widzę, że ziemia pod wpływem wody osunęła się nad pola poniżej, przez co dokonały się tam, jak i tu - wskazał najpierw na grunty górne, a następnie te poniżej - pewne zniszczenia. Jest to bardzo niefortunne, ale chyba zgodzą się Państwo, że udział w tym, mniejdsy bądź większy, miały też rzęsiste opady deszczu w ostatnich dniach. Nie jestem jednak specjalistą, więc chętnie wysłucham Państwa wytłumaczeń co do zdarzeń i czynników, które miały wpływ na to wszystko przed nami... - ponownie wskazał lewą ręką na zniszczony fragment upraw.
0 x
- Kutaro
- Posty: 885
- Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
- Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8723
- GG/Discord: Templar#5431
- Multikonta: Templar
Re: Ziemie rodziny Furusawa
Legenda głosi, że dawno temu do pewnego daymio Saromonu przybyły dwie kobiety. Obie niedawno urodziły dziecko lecz potomek jednej z nich przedwcześnie zmarł. Zrozpaczona zaczęła twierdzić, że dziecko tej drugiej to w rzeczywistości jej i doszło do podmiany. Mądry władca zaproponował radykalne rozwiązanie w razie braku zgody przecięcia kataną dziecka wiedząc, że prawdziwa matka zgodzi się na oddanie dziecka tej drugiej by chronić życie. Teraz to samuraj Kai miał wydać podobny sprawiedliwy wyrok. Jego decyzja mogła mieć spore konsekwencje dla jednej ze stron. Od tymczasowego rozejmu pomiędzy rodzinami, po banicję jednej ze stron. Wcześniej rozważnie zamierzał zapytać syna co sądzi o całej sytuacji, im więcej informacji zdobędzie przed wyrokiem tym lepiej. Słysząc pytanie młodzieniec spojrzał nieco w przestrzeń przed sobą jakby zbierając myśli.Misja D
Kai
Kolejka 7/8
- Jak już panu mówiłem, konflikt jest dla nas wszystkich kłopotem. Sytuacja w wiosce nie jest zła, ale mogłaby być lepsza. Takie bzdury nas tylko odciągają od istotniejszych spraw. Chciałbym żeby stan rzeczy wrócił do normalności tak szybko jak to możliwe. - Odpowiedział szybko z wyraźną irytacją skierowaną przeciwko zwaśnionym. Po chwili jednak dyplomatycznie dodał. - Ale naturalnie uszanuję każdą decyzję ojca. - Zakończył rozmowę.
Moment później dwójka młodzieńców przybyła w jądro konfliktu, niczym błękitna fala, która gasi ognisko gniewu, na brzegu oceanu wioski. Tak przynajmniej mógł to opisać jakiś poeta który niegdyś stworzy kronikę Kaia, lecz w rzeczywistości dwójka mężczyzn nieco ślizgając się błotnistą ścieżką przyczłapała do trójki pokrzykujących osobników w kwiecie wieku.
- Kairyu Furusawa, Pan tej wioski, miło Pana poznać. - Oficjalnie, uprzejmie skłonił się samurajowi, jednocześnie nie przestając taksować go wzrokiem. Najwyraźniej nic go wybitnie nie zraziło, ani urzekło, gdyż podczas całej wymiany uprzejmości nie drgnął żaden zbędny mięsień utrzymując prosty nic nie wyrażający uśmiech.
- Gin Komoru, ogrodnik. - Powiedział pierwszy mężczyzna z pasem skłaniając się.
- Ikko Numeiru, garbarz. - Zawtórował mu drugi w fartuchu. Przestali chwilowo wymieniać kolejne jakże istotne zdania i niczym odbicia lustrzane stanęli z założonymi rękami na piersiach, spoglądając gdzieś, byle nie na siebie.
Następnie Kai rozpoczął swój monolog. Na początku wciąż udawali, że nie widzą siebie nawzajem lecz po chwili utkwili swój wzrok w młodego samuraja. Jeden po drugim słowa uderzały w ich grube czaszki, w końcu docierając do mózgu i ryjąc tam znaczenia. Nagle stał się cud, zaczęli potakiwać słysząc kolejne ustępy o jedności i wiosce. Zwłaszcza wspomnienie kucharza wywołało gorliwą reakcję. Kiedy Kai zakończył swoją mowę gapili się na niego z otwartymi ustami. Tylko stary Furusawa zachował godność kwitując słowa krótkim “Słuchajcie!”. Kiedy szok opadł, jako względnie neutralny Kairyu postanowił przedstawić sytuację.
- Widzę że prosiliśmy o rozjemcę, a dostaliśmy mówcę złotoustego, bardzo ładnie powiedziane. Ale wracamy do konkretów. Jak wszystko w okolicy również te pola należą do mnie. Mam układ ze swoimi lennikami, że mogą zatrzymać nadwyżki upraw. Jak Pan wie ostatnio dosyć mocno padało. Doszło więc u nas do dosyć dużego osunięcia się ziemi. - Wskazał na wzgórze za plecami. - Tak się złożyło, że taras, który się zarwał należał do Numeiru i masy błota zalały plony mojego ogrodnika Komoru, niszcząc je doszczętnie. Zbliża się zima i nie wiadomo jak będzie. Pan Komoru twierdzi, że należy mu się zadośćuczynienie w postaci plonów z uszkodzonego tarasu, tak się składa że rzodkiew tam uprawiana nadaje się do zbioru, w końcu to nie jego taras się zarwał. Wydaje mi się to uczciwe.
- Ale zarwał się bo podciągnął nawodnienie zbyt blisko i go podmyło. - Wtrącił się Ikko Numeriu. - Ja też straciłem przez to część swoich plonów, nie wiadomo jak będzie w zimie. - Obruszył się.
- Nie dbałeś o mur to się przewrócił, a nie został podmyty! - Krzyknął drugi pokrzywdzony.
- Dość! - Przerwał szybko włodarz wiedząc co się szykuje. - Panie Kaiu Yūben - Co znaczy złotousty. - zechce pan rzucić okiem na sytuację przed pańskim wyrokiem? - Zapytał i zaprowadził na miejsce zdarzenia.
Wzgórze po tej stronie było podzielone na kilka tarasów z różnorakimi uprawami. Co prawda niektóre poletka były już zebrane i tylko kilka wciąż czekała na zbiory, to w lecie całość mogła sprawiać imponujące wrażenie. Aktualnie jednak w cudzie inżynierii ziała wyrwa. Mur dzielący różne piętra na długości około 10 metrów uległ zniszczeniu pod naporem gleby, ta przepełniona wodą spłynęła zalewając niższe pole. Gdzieniegdzie z wzruszonej ziemi wystawały białe korzenie rzodkwi. Kai na podstawie murku który jeszcze się ostał oraz jego ograniczonej wiedzy rolniczej, mógł stwierdzić że było z nim wszystko w porządku, podobnie zresztą jak z układem nawadniającym. Najwyraźniej cały incydent był skutkiem sił natury, żadna ze stron nie była bezpośrednim winowajcą. Gdyby trafiło na inne rodziny zapewne nie byłoby nawet większego problemu. Niestety zrządzeniem losu wymagało tutaj interwencji Kaia. Czy uda mu się dokonać równie sprawiedliwego wyroku jak legendarny daimyo Saromonu?
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"
-
- Postać porzucona
- Posty: 39
- Rejestracja: 8 maja 2021, o 16:52
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Atletyczny, słusznego wzrostu mężczyzna. Szmaragdowo-zielone oczy z domieszką brązu. Przedzielająca lewą brew na dwie części blizna - pamiątka harców lat młodości.
- Widoczny ekwipunek: Torba przy pasie i... tfu, na razie,... wielki kunai.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=9609
- GG/Discord: corpus#3610
Re: Ziemie rodziny Furusawa
I tak oto nadszedł ten moment pierwszego sprawdzianiu Kaia poza murami świątymi, w której spędził ostatnie lata doskonaląc swoje zrozumienie kodeksu bushido, a także ćwiczył umiejętności władania orężem w myśl szkoły Taka. Dzięki temu miał stać się wojownikiem doskonałym: honorowym, sprawiedliwym, lojalnym, pełnym szacunku, łaskawym, odważnym i prawdomównym. Tych siedem podstawowych zasad kodeksu Kai wyrył w swojej świadomości i teraz miał się nimi w życiu kierować na każdym kroku. Jako młody samuraj wiedział o nich wszystko, ale czy sprosta zadaniu przed sobą?
Takie myśli poczęły krążyć mu po głowie, a serce mocniej bić. Poczuł krople potu spływające mu po plecach. To były oznaki świeżo upieczojnego adepta. Kai nie chciał jednak się im poddać. Ściągnął swoją lewą dłon w kierunku czarnego pasa, za którym mieścił się jego wielki kunaj. Na razie tylko wielki kunaj, bo prawdziwy samuraj - Kai, mimo że oficjalnie był już samurajem, nadal nie chciał się stawiać na równi ze swoim ojcem, którego traktował jako wzór - musi zasłużyć na dwie bronie: katanę i wakizashi. Wiedział, że to jeszcze nie ten czas, a sytuacje takie, jak ta przed nim, miały go zbliżyć do poznania prawdziwego siebie, prawdziwego "samuraja", którego ma w sobie odkryć. Tytuł to nie wszystko, dlatego tak bardzo bał się tego, co uczyni: bo zaiste uczynik świadczą o tym, jakim samurajem będzie. Kodeks bushido i nauczanie w szkole Taka to jedno. Przelanie całej swojej wiedzy i treningu na rzeczywistość to drugie. Z jednej strony musiał się podporządkowywać nauczaniom, z drugiej strony już teraz odczuwał, że kodeks nie ma dla niego gotowej odpowiedzi: wszystko zależy ten od głosu serca i rozsądku, które należy odpowiednio sobie przeciwstawić. Już te pierwsze przemyślenia w odpowiedzi na zaistniały problem, któremu należy się rozwiazanie ukazały mu niedoskonałości kodeksu bushido i tego świata. Nic i nikt nie jest doskonały. Rolnicy, którzy wdali się w spór, także nie byli doskonali i nawet, jeśli popełnili błędy, mogli zadośćuczynić swojemu Panu czy sobie nawzajem.
Kai, pochwyciwszy rękojeść swojej broni, począł głęboko oddychać, starając się uspokoić swoje ciało i opanować natłok myśli. Trwało to chwilę, ale nikt mu nie przeszkadzał. Każdy oczekiwał na jego werdykt...
- Okej, już w porządku. Spokojnie. Wiesz, co masz zrobić. Nie rób tego, czego oczekują inni, rób to, czego oczekuje Twój rozum i Twoje serce. Reszta jest tylko drogowskazem: kodeks bushido, oręż, ludzi wokół. To, w jaki sposób dotrzesz na miejsce zależy jednak od Ciebie. - powtarzał sobie w głowie Kai, a oznaki zdenerwowania powoli zanikały. Napełniał go spokój, opanowanie. Kai cofnął swoją lewą dłoń z okolic pasa i oparł ją o swoje lewe biordo. Był gotowy.
- Panie Furusawa, dziękuję, że pokazał mi Pan miejsce, które stało się zarzewiem konfliktu. Moja wiedza w kwestii technologii irygacji czy uprawy pól jest niewielka, ale wszystko, o czym Panowie mi powiedzieli, a także to, co mogłem tutaj zaobserwować pomogły mi podjąć decyzję. - Kai kończąc, odwrócił się w stronę dwóch zwaśnionych rolników. - Jeśli można, wróćmy do podwładnych. - rzucił Kai, po czym postawił pierwsze kroki w kierunku Panów Komoru i Numeiru.
- Panowie, zasiągnąłem opinii Waszego włodarza, przyjrzałem się polom, które uległy zniszczeniu. Rozmawiałem także z innymi osobami. Nie mogę powiedzieć, że mam dla Was rozwiązanie doskonałe, które usatysfakcjonuje każdego z Was w pełni. Mogę jednak zapewnić, że to, co Wam teraz przekażę będzie tym, co podpowiada mi rozum i serce kierowane latami naukami w szkole Taka, podążaniem śladami kodeksu bushido, który dla mnie - samuraja - jest niemalże wszystkim. - Kai spojrzał w oczy obu Panów, trzymając dłonie złożone za plecami. Był to wzrok szczery, prawdomówny i liczył, że tak też odbiorą to rolnicy oraz Pan Furusawa. Ciągnął dalej: - Panie Furusawa, oto moja decyzja: od zarania dziejów w prawie przeróżnych rejonów świata coś, o czym mówi się "siła wyższa". W momencie, gdy obaj Panowie zdaje się, że 1/ zachowali się względem swoich obowiązków i wobec siebie należycie, nie zawinili - a winy żadnego z Panów tutaj nie widzę - a ponadto, 2/ nie mogli przewidzieć, że tak poważne ulewy sprawią, że dotychczasowe sposoby irygacji i utrzymywania muru okażą się niewystarczalne - a tak było w tej sytuacji, albowiem nie mogli tego w żaden sposób przewidzieć, zachowywali się starannie i dbale - oraz 3/ co, oczywiste, niebywale długie, ulewne dni nie leżały ani w ich interesie, ani nie były zależne od nich - Kai w tym momencie lekko się uśmiechnął w stronę Pana Furusawy - nie możemy jednoznacznie wskazać na winowajcę. Tu zadziałała "siła wyższa", czyli całkowicie nieprzewidywalne i niezależne od nikogo działanie natury, któremu nawet przy zachowaniu należytej staranności nie można było przeciwdziałać. Nikt z nas nie może równać się sile natury i nikt z nas nie wie, co nadejdzie kolejnego dnia... i choć staramy się przygotowywać na najgorsze, nie zawsze uda nam się wszystkiemu zapobiec. Gdy byłem małym chłopcem, mój ojciec, samuraj z Yinzin, stróż prawa, nie przewidział, że w momencie nakrycia kłusowników na łamaniu prawa, następnie zaoferowaniu im możliwości zadośćuczynienia i okazaniu miłosierdzia spotka się ze swoim końcem - bo taki śmiertleny cioc zadali mu Ci, do których wyciągnął pomocną dłoń. - W tym momencie Kai przerwał swój monolog. Jego oczy nieco się zaszkliły, łza natomiast popłynęła po prawym policzku, jednak nim zdążyła zlecieć z na ziemię, Kai przeciął ją szybkim ruchem lewej dłoni, która zwinnie niczym piorun ponownie wróciła za jego plecy i ponownie zwinęła się z drugą dłonią w uścisku. Kai kontynuował, zbliżając się ku końcowi: - To są przykłady rzeczy, których nie możemy przewidzieć i o ile w przypadku sytuacji z udziałem mego ojca można pokusić się o krytykę zbytniego zaufania drugiemu człowiekowi, który przecież wykazał się godnym potępienia zachowaniem na naszych oczach, o tyle w przypadku sytuacji, która spotkała Wasze ziemie, nie można oczekiwać od Was innego zachowania. Nikt z Was nie kierował się negatywnymi pobudkami, nikt z Was też nie przyczynił się swoim zachowaniem czy zaniechaniem do tej małej katastrofy. Wierzę, że są gotowi Panowie współpracować i choć mógłbym nakazać zniszczyć własność Pana Numeiru w ilości odpowiadającej stratom Pana Komoru, nie ucznię tego. Wierzę również, że lepiej jest budować, aniżeli niszczyć, dzielić się, aniżeli odbierać. Zatem, kończąc, przekazuję swoją decyzję Panu Furusawa: sugeruję, by Pan Numeiru i Pan Komoru zliczyli swoje straty z pól, które uległy zniszczeniu i pozostałość zdatną do zbioru podzielili na pół. I jeden i drugi w takiej dramatycznej sytuacji będzie sobie równy i nawet jeśli jeden stracił więcej, niż drugi, jest to cena, jaką musi on ponieść za wspólnie dzielony los w takiej niecodziennej sytuacji. Nie oznacza to, że od dzisiaj każdy ma mieć tyle samo, co drugi. Wręcz przeciwnie: każdy ma mieć tyle, na ile zapracuje. Natomiast, taka wzajemna pomoc będzie w tej konkretnej sytuacji i dla jednego i dla drugiej wskazówką na przyszłość: traktuj drugiego tak, jak chciałbyś, by traktowano Ciebie. Na przyszłość jedynie proszę, by takie wypadki rozwiązywać polubownie. Lepiej mnożyć korzyści i uprawy, a nie problemy i wyroki. Liczę, że wszyscy doszliśmy w ten sposób do konsensusu.
Kai, kończąc, odwrócił się do Pana Furusawy licząc na jego zrozumienie i akceptację wyroku. Choć z pewnościa nie był to wyrok doskonały, wszak nic na tym świecie takie nie jest, miał nadzieję, że będzie to wyrok, który raz na zawsze rozwiąże, przede wszystkim, dotychczas konfliktową naturę tych Panów. Ten jeden raz, gdy będą sobie równi w stratach i zyskach - bo w swoim mniemaniu z pewnością tacy do tej pory nie byli i właściwie nie chciał ich za to winić, w końcu każdy z nas zna swoją wartość (prawdziwą lub urojoną) - ma im pokazać, a może i w końcu nauczyć, umiejętności postawienia się na czyimś miejscu. Przydałoby się, żeby też częściej siedli razem do sake, aniżeli bawili się w niezgrabne wymachiwanie w swoim kierunku rękami. W końcu, gdy komuś poświęcamy należytą uwagę, przynajmniej wiemy, że zrobiliśmy wszystko, by liczyć na wzajemno...
- No właśnie... Sake... Jadło mają tutaj doskonale, to może i jakiś dobry trunek zgarnąłbym po drodze? - w tym momencie nie było mu nawet głupio, że tak szybko przestawił się na rozmyślanie o swoich pragnieniach, gdy jeszcze przed chwilą prawił moralitety obcym ludziom. Każdy zasługuję na odrobinę ukojenia. Najpierw zajął się problemem innych, teraz czas na zajęcie się własnymi sprawami. Zdaje się, że rzeczywiście zasługuje na odpowiednią irygację swojego gardła po tym monologu. Byle tylko nie runął potem niczym mur...
0 x
- Kutaro
- Posty: 885
- Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
- Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8723
- GG/Discord: Templar#5431
- Multikonta: Templar
Re: Ziemie rodziny Furusawa
Ostatecznie nadszedł test charakteru i ducha Kaia. Przed ostatecznym werdyktem chwilę bił się z własnymi myślami. Czy decyzja będzie sprawiedliwa? Czy nikt na niej nie ucierpi? Możliwe, że w jego głowie biły się nawet myśli poddające pod wątpliwość respektowanie wyroku przez Pana Furusawe. Był to jego pierwszy krok na ścieżce samuraja i mógł zaważyć na jego kolejnych decyzjach. Do tej decyzji będzie się odnosić w przyszłości i przez jej perspektywę będzie oceniać kolejne decyzje moralne jakie staną na jego drodze. Nie bez powodu mówi się, że to wybory kształtują osobę. Zarówno są uzewnętrznieniem charakteru ale i na ich podstawie również budujemy swoją przyszłość.Misja D
Kai
Kolejka 8/8
- Proszę, proszę. Wierzę, w pańską sprawiedliwość. - Powiedział z uśmiechem starszy Furusawa. Nie było tu szyderstwa czy ziaren wątpliwości. Najwyraźniej wcześniejsza mowa Kaia o jedności wioski zagrała odpowiednie nuty w jego sercu.
Kiedy zeszli z wzniesienia czwórka mężczyzn ustawiła się w półksiężycu wokół młodego samuraja czekając na jego werdykt. Patrząc od prawej: syn Hakuryu Furusawa, ogrodnik Komoru, włodarz wioski Kairyu Furusawa i na końcu po lewej garbarz Numeiru. Kiedy Kai upewnił się, że ma ich uwagę. Poprawił swój pas i przytroczoną do niej bronią i rozpoczął wygłoszenie swojej opinii. Zgromadzenie słuchało kolejnych słów z perfekcyjną uwagą. Ba! Nawet kilka postronnych osób zatrzymało się by posłuchać natchnionych słów młodzieńca. Zdarzyła się rzecz niesłychana. Z boku ktoś mógłby powiedzieć, że Kai urósł parę centymetrów, a reszta skurczyła się pod jego majestatem. Nie przerywali mu, od czasu do czasu jeden z nich tylko kiwnął głową słysząc słowa, które wyjątkowo trafiły do niego. Jak natomiast przebiegały reakcje konkretnych odbiorców.
Hakuryu Furusawa wydawał się być zadowolony, że konflikt zostanie zażegnany. Sam fakt kłótni był dla niego irytacją, więc jej koniec był wszystkim czego potrzebował.
Ogrodnik Komoru zareagował dwojako. Na początku ucieszył się w związku z podziałem dóbr, chociaż otrzymał tylko ich połowę. Ale ostatecznie wypowiedź na temat jedności wioski go udobruchała.
Ze wszystkich tu obecnych Pan wioski Furusawa wydawał się być najbardziej zadowolony. Decyzja Kaia była na tyle bliska jego własnej, że również połechtała jego ego. Należy również dodać o komplementach skierowanych do całej osady, które Kairyu naturalnie przyjął osobiście.
Najgorzej natomiast przyjął wyrok garbarz Numeiru. Głównie dlatego, że to jego plony miały być podzielone z zażartym wrogiem. Ale czy na pewno? Wydawało się młodemu samurajowi, że serce Ikko nieco się odmroziło i perspektywa bycia traktowanym tak jak sam by tego chciał do niego przemawiała. W ostateczności zyskał argument do następnych dyskusji.
Kiedy wypowiedź szermierza dobiegła końca i wrócił on do swoich normalnych rozmiarów minęło jeszcze kilka sekund zanim jego widownia się otrząsnęła.
- Tak. - Przyznał ogrodnik.
- Niech tak będzie. - Wymamrotał garbarz.
- Dobra robota. - Pochwalił syn właściciela ziemskiego.
- Dziękuję bardzo. - Dokończył sam Pan wioski. Ktoś z postronnych nawet zaklaskał z zachwytu. Najwyraźniej wyrok choć dla jednych bardziej, dla innych mniej szczęśliwy, był przede wszystkim satysfakcjonujący i akceptowalny dla stron. Nie należy tego mylić z nagłą miłością jaką do siebie mieliby zapałać obaj lennicy. Nic bardziej mylnego. Ale może dłoń którą podajemy na zgodę straciła kilka kilogramów i w końcu rody wejdą w stały pokój, a nie tylko okresy zawieszenia broni.
- Byłbym zobowiązany jeśli dołączy Pan do nas na obiad. - Zaproponował włodarz Furusawa. - Każę przygotować dziczyznę, która szanownemu Yūben tak posmakowała, a także kilka innych przekąsek. Gwarantuje, że mój kucharz jest równie dobry co pański przyjaciel. Również chciałbym panu oficjalnie podziękować drobnym wynagrodzeniem za fatygę jakie przygotowaliśmy. - Kusił młodego samuraja.
- Bardzo byłoby nam miło. - Zawtórował ojcu nieco już rozluźniony panicz. Ewidentnie postrzegał Kaia za cudotwórcę, który oddalił od wioski tragedię. Tym bardziej, że miał nadzieję na złagodzenie stosunków na osi wzgórza. Dwójka Furusawów nalegała dalej i delikatnie zaczęli się oddalać od terenów uprawnych by w końcu zagościć w ich ciepłym i suchym domu. Zapewne była to miła odmiana od błotnistych ścieżek i wilgotnego zimowego powietrza.Misja zakończona sukcesem!
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"
-
- Postać porzucona
- Posty: 39
- Rejestracja: 8 maja 2021, o 16:52
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Atletyczny, słusznego wzrostu mężczyzna. Szmaragdowo-zielone oczy z domieszką brązu. Przedzielająca lewą brew na dwie części blizna - pamiątka harców lat młodości.
- Widoczny ekwipunek: Torba przy pasie i... tfu, na razie,... wielki kunai.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=9609
- GG/Discord: corpus#3610
Re: Ziemie rodziny Furusawa
[Z/T]Tak oto nadszedł koniec pierwszej misji Kaia... i właściwie, czuł on spełnienie, pomimo nagłego napadu ochoty na sake. Szybko jednak powrócił słowem i ciałem do rzeczywistości, pozostawiając degustację trunków na później. Widząc reakcję wszystkich wokół, tak zwaśnionych Panów, jak i włodarza wioski, jego, jak i okolicznych ludzi, którzy zebrali się najprawdopodobniej w czasie przydługiego monologu Kaia - oczywiście, tak zaoferowany był swoim zadaniem i wygłaszaniem sentencji, że nie zauważył schodzących się z okolic ludzi, którzy poczęli mu też z czasem przyklaskiwać. Kai poczuł dumę, choć nie był pyszny.
Była to szczera radość, jaką sprawiło mu docenienie jego pracy. Właśnie dla takich chwil warto być sobą, warto być dobrym i sprawiedliwym. Czy potrzebujemy wyciągać miecz i odcinać głowy przypadkowym, słabszym od nas, bo możemy? Bo jesteśmy lepiej urodzeni? Bo jesteśmy lepsi? Chyba nie. Jeśli ktoś nas atakuje, wykażmy się zrozumieniem, dążmy do konsensusu, a nie polujmy na kogoś, kto nam kiedyś zawinił. Kierowanie się złymi emocjami czy chęcią zemsty nigdy nie przyniesienie prawdziwego ukojenia. Wiadomo to nie od dziś... Czas płynie nieubłaganie i nie da się zatrzymać kolejnych ziaranek piasku przelewających się w klepsydrze. Każdemu z nas w końcu tych ziarenek zabrakie i wtedy przyjdzie ostateczne spotkanie i osąd nad naszym życiem. Czym się kierowaliśmy? Dobrem czy złem? Prawdą czy fałszem? Przebaczeniem czy zemstą? Na te wszystkie pytania, które teraz zdawały się wypełniać atmosferę wokół Kaia i publiczności, każdy z nas musi sobie odpowidzieć sam. Kai wiedział, że to, czego tutaj dokonał, zostało szczerze docenione. Był to dla niego dowód na to, że lata nauki, jak na razie, zdawały się owocować wręcz wyśmienicie. Nie można jednak zachłysnąć się takim pierwszym sukcesem. Kai zdawał sobie z tego sprawę. To dopiero początek, przed nim jeszcze wiele wyzwań, a na swojej drodze z pewnością spotka gorszych ludzi i trudniejsze sprawy niż ta, którą właśnie osądził...
Kai pożegnał się ze wszystkimi i po kolei podał przyjazną dłoń ogrodnikowi, garbarzowi, a na końcu zwrócił się do przedstawicieli rodu Furusawa:
- Panowie, bardzo dziękuję za gościnę i to, że akceptujecie mój osąd. Wydaje mi się on być najlepszym rozwiązaniem i liczę, że przyniesie same korzyści. - Kai zaprezentował im swój charakterystyczny uśmiech i nisko sie ukłonił. - Co do obiadu, niestety, ale muszę odmówić i jest mi z tego powodu niezmiernie przykro, bo możliwość ucztowania z Panami przy tak wspaniałych potrawach byłaby dla mnie teraz nie lada zwieńczeniem zmagań w Waszej wiosce. Jednakowoż, muszę czym prędzej udać się do świątyni i zdać sprawozdanie z rozwiązania sprawy. Proszę zrozumieć, że jest to moje pierwsze zadanie i nie chcę zwlekać. Mogę jedynie obiecać, że z pewnością do Państwa powrócę, jeśli nie mają nic przeciwko, i wtedy nadrobimy to, czym zechcieli mnie teraz Panowie uraczyć. Niemniej, jeszcze raz dziękuję i przepraszam, że nie skorzystam z propozycji. - Kai starał się być grzeczny, choć jednocześnie wiedział, że takie spoufalanie się z włodarzami wioski tuż po rozwiązaniu sporu mogłoby zostać źle przez innych odebrane. Chciał tego uniknąć, a jednocześnie naprawdę chciał jak najszybciej zdać relację swoim mistrzom w światyni. - Zatem, jeśli Panowie pozwolą, udam się teraz w drogę powrotną, szczęśliwy, że udało nam się tutaj dojść do porozumienia. Nie omieszkam o tym wspomnieć w świątyni. Pozdrawiam i żeganam! - Kai jeszcze raz uśmiechnął się na pożegnanie i pomachał ręką w szczerym geście na do widzenia. Odwórcił się i począł powoli oddalać się od miejsca sporu. Towarzyszył mu przepiękny śpiew ptaków z pobliskich gajów, dzięki któremu poczęło go przepełniać uczucie spokoju i błogości...
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości