Powinien wyluzować. Od czego? Z czego? Na pewno przydałoby się poluzować kij w dupie. Czarnowłosy nie poświęcił tym słowom większej uwagi, ku przeciwności - kiedy zostały one wypowiedziane, to posłusznie pokłonił się w pas jeszcze raz ze słowami "tak jest" na ustach. Przecież trzeba słuchać... kogo właściwie? Kogoś, kto trzymał się blisko Kobito. Więcej powodów w zasadzie nie potrzebował. Kiedy dodało się do tego, jakie zdolności zaprezentował podczas walki to już wychodziła suma wszystkiego, co było potrzebne do bycia o wiele milszym niż dla lwiej części ludzkości.
Refleksje nad czymkolwiek, co miało miejsce na tym zwadzie, zostawiał zresztą innym - przecież nie on tutaj był od myślenia, zastanawiania się i gdybania. Choć to nie tak, że zupełnie nie zastanowiło go zachowanie tego tajemniczego zespołu, który wystąpił przeciw nim. Grali na czas, teraz to było jasne jak słońce. Mieli w dodatku sensora, który operował na większych odległościach, więc mieli czas na przygotowanie. Wejście w zasięg? Teraz wydawało się czarnowłosemu próbą zwabienia właśnie jego, rozdzielenia grupy. Albo próbę poprowadzenia całej grupy za sobą. Kolejna gra na czas. Akurat to, że mężczyzna wszedł
przez przypadek w jego wizję nie wierzył. Skoro był Ranmaru i miał jeszcze bardziej rozwinięte zdolności to nawet wiedział, o czym tutaj rozmawiali. Dlatego nie było się z czym kryć i udawać, że nie został zauważony.
Nie przeszkadzało mu ciepło tego miejsca do stopnia, w którym nie mógłby przylgnąć do Asaki. Jego odporność psychiczna na przebywanie w większej grupie ludzi przez tyle czasu została nadwyrężona do granic. Ot - tak było wygodniej. Pół żartem, pół serio. Przede wszystkim w końcu chciał uspokoić białowłosą, której nerwy zostały nadszarpnięte przez jego wyskok. To było bardzo proste powiedzenie "jestem tu". I był to ten typ przekazu, który był zarezerwowany wyłącznie dla niej. Jego oczy prześlizgnęły się na kobietę... jak ona miała na imię? Przedstawicielka rodu Senju. Chyba starczy nazywanie jej tak. Fakt, możliwość słyszenia na takie odległości i widzenia sprawiał, że ciężko było zaplanować cokolwiek. To znaczy - planować można! To, że zostanie ten plan poznany przez przeciwnika to zupełnie inna sprawa. Nie skomentował jednak jej słów. Każdy w końcu miał swoje przewagi. A zresztą on był przecież Jugo i jaki Ranmaru w ogóle.
Utrzymywanie więźniów przy życiu było skrajnie głupim pomysłem. Nie zostawia się nigdy przy życiu tych, którzy mogli ci zagrozić.
No właśnie, panie Sanada. Słownie: nikogo. To, że ci tutaj nie chcieli dać im przejść, teraz byli zdani na ich łaskę było powodem do tego, by ulegli anihilacji. Tak to jest, gdy przeceniasz swoje możliwości. Po skórze czarnowłosego przeszedł delikatny dreszcz wzdłuż kręgosłupa. Przechylił głowę, spoglądając na dwójkę klęczących, za którym stanął samuraj ze swoją bronią. Cięcia były szybkie i precyzyjne. Nie pozwalające im cierpieć.
Jaka szkoda. Metoda przesłuchiwań, jaka była wykorzystywana przez użytkowników genjutsu była bardzo nudna i zostawiała po sobie delikatność żalu, że po raz kolejny nie można było się pobawić tymi, którzy klęczą u Twoich stóp, wiją się jak robaczki. Shikarui odetchnął przez nos i jego czerwone ślepia przesunęły się po wszystkich po kolei ciekaw, kto odwróci spojrzenie, a kto je zawiesi na dłużej. To były ulotne spojrzenia. Bo w końcu zatrzymał je na Yamim. Jedynym, który chciał tutaj rozmawiać.
Jakże humanitarnie. Wydawał się czystym liściem pośród wszystkich tych, które zostały już splamione krwią. Czystą myślą, która nie chciała odbierać najcenniejszego daru, jak to zwykło się mówić, gdy można było je zachować. Jak się miało okazać - taki też był Harruchi. Tak, tak, ich śmierć
obniży szanse na rozmowy. Obniży też szansę na to, że ktoś wbije ci nóż w plecy. Jeden kącik ust czarnowłosego leniwie podciągnął się do góry i kolejne odetchnięcie było imitacją śmiechu, które rozbiło się na policzku białowłosej, kiedy zobaczył reakcję Yamiego. Wewnętrzne rozbawienie, choć lepiej by to nazwać
ucieszeniem, które miało delikatny impakt na jego mimice. Doprawdy, każdy tutaj miał tak swoje za uszami jak i swoje do powiedzenia. Choć Shikarui zdecydowanie preferował milczeć, jeśli nie było żadnej innej konieczności. I swoją drogą pomysł z posłaniem klona z informacjami był bardzo dobry.
Cała drużyna ruszyła do przodu, tak i on - wracając do pierwotnej formacji. Utrzymując się na drzewach, gdyby jakiekolwiek gejzery miały się pojawić, choć tutaj, zdaje się, było ich mniej. Już wcześniej zastanawiał się, czy Han może mieć coś z tym wspólnego, dlatego zerknął na Nanami, kiedy ta się odezwała na krótką chwilę. Horyzont i tak był leniwie pusty w tym czasie. Alternatywa, której wszyscy chcieli uniknąć, tak. Ale oczy czarnowłosego aż błysnęły. To była jedna z tych myśli, która wprawiała w ekscytację. Tylko czy to spotkanie byłoby takie proste?
Nie. I byłoby o wiele lepiej, gdyby do niego nie doszło. Nie teraz. Nie tu. Nie zamierzał nic na ten temat mówić ani dzielić się swoimi doświadczeniami z rozmowy z Antykreatorem. O tym spotkaniu wiedziała tylko garstka osób - i tak mogło pozostać. Jak to czasem Asaka ujmowała "szkoda strzępić ryja". Byłby to problem dosłownie nikogo - tylko i wyłącznie jego. I Asaki. Bardzo mało o tym rozmawiali - głównie dlatego, że czarnowłosy nie chciał. O dziwo wyznawali skrajnie różne wartości w życiu, choć przy jej obecności odkrył, że sam coraz bardziej chłonął to, co najbardziej ludzkie. Czasem potrafiło być to irytujące. Emocje naprawdę zaburzały klarowność myśli.
-
9 kilometrów przed nami. - Odezwał się, gdy już wszyscy się zatrzymali. -
Wisielec. Symbol klanu Nara. Kobieta. Doczepiono jej tabliczkę z napisem "powodzenia". Ziemia na tym terenie jest wypalona. Brak gejzerów. - Zameldował tym samym, wzutym z emocji tonem i przeniósł się na wizję wokół siebie, by spojrzeć, co tam ciekawego przedstawiciel rodu Uchiha znalazł. Usiadł na jednej z gałęzi. Przez całą tą podróż ostrożnie zarządzał chakrą, pozwalając sobie na chwilowe odpoczynki, by nie odczuć jej dużego spadku przy używaniu doujutsu. W końcu wrócił do wizji teleskopowej.
TECHNIKI:
Ukryty tekst
EKWIPUNEK:
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): Łuk retrorefleksyjny, kołczan - 20 strzał, torba na tyłku, jedno wakizashi przy lewym boku, drugie wakizashi na plecach, na poziomie pasa, kabura na broń na prawym udzie, czarny płaszcz, średni zwój, manierka, karwasz z metalu na lewej ręce
Ukryty tekst
KARTA POSTACI
Ukryty tekst