[Event] Iglica i okolice

Kolejna prowincja przynależąca do Prastarego Lasu o znacznej powierzchni. Midori zamieszkiwane jest przez Ród Nara i tak jak Shinrin oraz Kaigan, w głównej mierze pokryty jest gęstą puszczą, która słabo przepuszcza promienie słoneczne. Prowincja od wschodu graniczy z Ryuzaku no Taki, od południa z Kaigan, od zachodu z Shinrin oraz od północy z regionem Wietrznych Równin, co pozwala na rozwój handlu oraz żeglugi morskiej.
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1517
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: [Event] Iglica i okolice

Post autor: Kuroi Kuma »

Uniósł brwi ku górze, gdy usłyszał sugestię Ocirka. Rozumiał że shinobi i wszystko, ale tak łatwo przychodziło mu decydowanie o tym kto ma przeżyć, a kto zginąć? Podejście "albo jesteś z nami, albo przeciwko" nie wywoływało w Kumie najlepszych skojarzeń. Niestety było prawdziwe, brutalne i brutalnie prawdziwe. Gdyby zabrali ich ze sobą zapewne informowaliby swoich sojuszników o pozycji, o tym co robią, o tym kiedy najlepiej przypuścić atak. Z drugiej zaś klon był heh, może i użyteczny, może i dałby radę przetransportować tą dwójkę, tylko że Ci nie byli bezradni, mogli sami przypuścić atak, albo co gorsza sprowadzić swoich na obóz wyprawy. Zwiesił głowę czując nieco bezradność. Nie podobało mu się to rozwiązanie, bardzo mu przeszkadzało, ale musiał przyznać że na tą chwilę, w tej sytuacji było niestety najlepsze. Zrażało go jednak takie beztroskie podejście do tematu. W pewnym momencie przestawałeś być człowiekiem, a po prostu zbędnym zagrożeniem, ryzykiem na które nie mieli czasu i zasobów. Dowódcy jednak zdecydowali się na egzekucję, którą miał przeprowadzić Pastuszek. Szybko, prosto, bezboleśnie. Po ludzku. Samuraj, który został katem, kto by się spodziewał. W każdym razie Kuroi w końcu wiedział jaki jest ich cel. Bo jakby nie patrzeć wcześniej ich głównym celem był po prostu zwiad, poznanie terenów wokół góry i tyle. Teraz jednak znaleźli się w momencie, gdzie na powrót niby było za późno.
-Em... a nie moglibyśmy posłać tego klona samego do obozu i poinformować o wszystkim co tutaj zaszło? Nie potrzeba nam do tego jeńców, bo więcej już i tak nie powiedzą, a tak w najgorszym przypadku będziemy mogli liczyć na wsparcie - rzucił do dowództwa nim jeszcze zdążyli się zebrać z platformy. Dla Kumy miało to sens, bowiem fakt, cała grupa gdyby miała wracać zmarnowałaby wiele czasu, a na to nikt nie mógł sobie obecnie pozwolić. Mieli jednak Senju, która sama zaproponowała wysłanie klona do obozu. Czemu więc nie mógłby chociaż sam spróbować tego przekazać? Może nie dotrzeć do celu, może nawet i nieznani przeciwnicy ruszą za klonem, ale przynajmniej nie będą pakować się prosto w sidła Ichikatsu. Skoro wiedział o ruchach grupy zwiadowczej to tylko kwestia czasu aż wpierniczą się w jakąś kabałę. Takie rozwiązanie przynajmniej dawało im cień szansy, że ktoś jeszcze wspomoże ich w tej walce, że w razie ich porażki to reszta obozu będzie gotowa, będzie wiedziała co się dzieje. Trzeba było jednak wrócić do dalszej gonitwy, do rozpoznania się w terenie. Teren wydawał się jednak coraz bardziej przystępny, może gejzery były po prostu zaporą ogniową, a może to oni oddalali się od celu? Ciężko stwierdzić. Tak samo jak ciężko stwierdzić co takiego robiła zagubiona ręka pośrodku niczego. Jej właściciel raczej już nie żył, bo ta zdążyła uschnąć już na dobre. Kuroi popatrzył na nią z boku.
-Ciekawe czy pod ziemią jest reszta. Kto chce się przekonać na własną rękę? - rzucił niby do wszystkich, ale na tyle cicho, że nie wszyscy mogli to dosłyszeć. Sam nie zamierzał babrać się w ziemi, by odkopywać trupa, albo jego pozostałości.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3911
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: [Event] Iglica i okolice

Post autor: Ichirou »

  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Yami
Posty: 2824
Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Multikonta: Reigen

Re: [Event] Iglica i okolice

Post autor: Yami »

tl;dr - Słowna próba ponownego rozpatrzenia ubicia dwójki. Skakanie po drzewach jak wszyscy. Zaproponowanie zbadanie zmarłego w celu pozyskania informacji.
0 x
Harruchi

Re: [Event] Iglica i okolice

Post autor: Harruchi »

No tak... Trafiłem do grupy najemników, więc nic dziwnego, że trafił się jeden, czy drugi psychopata, który po prostu liczy na to, że będzie mógł ujrzeć trochę krwi i śmierci i w dodatku mu za to zapłacą. Ech... Takich ludzi powinno się odizolowywać i nigdy w życiu nie szkolić na shinobich. Shinobi mają chronić innych ludzi, a nie pozbywać się ich, gdy są niewygodni. W dodatku pozbywać się ich bez konsultacji tego z pozostałymi członkami drużyny. Takie coś to jawne bezprawie. Niestety jestem zbyt słaby, aby móc zwrócić jakąkolwiek uwagę już po fakcie, ale z pewnością nie mogę pozwolić, aby taka sytuacja się powtórzyła. Shinobi mają strzec życia, a nie je odbierać.
Ruszam wraz z resztą grupy, a na widok ręki mówię:
- Pewnie nietypowe warunki atmosferyczne tutaj tak go zakonserwowały. Lepiej to sprawdzić, ale przypuszczam, że to zwykły człowiek, który był tutaj na polowaniu, albo coś w tym stylu i miał pecha.
Chakra: 102%- 18%= 84%
KEKKEI GENKAI: Shōton no Jutsu
NATURA CHAKRY: Fuuton
STYLE WALKI:
UMIEJĘTNOŚCI:
Nabyta -
PAKT: brak
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 30
WYTRZYMAŁOŚĆ 20
SZYBKOŚĆ 21
PERCEPCJA 22
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 20
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 82
KONTROLA CHAKRY D
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 102%
MNOŻNIKI:
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
NINJUTSU E
GENJUTSU
STYLE WALKI 0 (dziedzina E)
---
---
---
IRYōJUTSU
FūINJUTSU E
ELEMENTARNE
KATON
SUITON
FUUTON C
DOTON D
RAITON
KLANOWE D
JUTSU:
Ninjutsu:
Bunshin no Jutsu [E]
Henge no Jutsu [E]
Kai [E]
Kawarimi no Jutsu [E]
Kinobori no Waza [E]
Suimen Hoko no Waza [E]
Nawanuke no Jutsu [E]

Fūinjutsu:
Fūin no Jutsu [E]

Shōton:
Shōton no Jutsu: Reberu Di [D]
Shōton: Kuri no Ruhoīru [D]

Fūton:
Fūton: Enshō No Kaze [D]
Fūton: Furai Uchiwa [D]
Fūton: Fūsajin [D]
Fūton: Gōkūhō [D]
Fūton: Komakai Butokai Tatsumaki [C] viewtopic.php?p=119575#p119575
Fūton: Kaiten Shuriken [C] viewtopic.php?p=119661#p119661
Fūton: Reppūshō [C] viewtopic.php?p=120567#p120567
Fūton: Kamaitachi [C] viewtopic.php?f=86&t=7200&p=122378#p122378

Doton:
Doton: Doro Kawarimi no Jutsu [D]
Doton: Moguragakure no Jutsu [D]
Doton: Shinjū Zanshu no Jutsu [D]
Doton: Doryūsō [D]

PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
- Wielki Wachlarz
- Torba (przypięta do pasa)

PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
- 2 małe shurikeny wytworzone z kryształu (w torbie na pasie)
Nazwa
Fūton: Kaiten Shuriken
Ranga
C
Pieczęci
Brak
Zasięg
Dowolny
Koszt E: 24% | D: 18% | C: 15% | B: 12% | A: 9% | S: 6% | S+: 3% (1/2 na turę od 2 shurikenów)
Dodatkowe
Wymaga posiadania shurikenów
Opis Jedna z technik polegających na pokryciu broni powłoką z chakry Fūtonu. Tym razem celem techniki są shurikeny - użytkownik stopniowo przesyła przez skórę dłoni chakrę, która pokrywa stalowe gwiazdki powłoką z wiatru. Dzięki temu ich masa jest nieznacznie zmniejszona, a użytkownik ma pełną kontrolę nad ich lotem - może nimi wykonywać nawet skomplikowane manewry. Ze względu na chakrożerność techniki, nie zaleca się używać większej ilości shurikenów niż 5 naraz.
0 x
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: [Event] Iglica i okolice

Post autor: Shikarui »

Powinien wyluzować. Od czego? Z czego? Na pewno przydałoby się poluzować kij w dupie. Czarnowłosy nie poświęcił tym słowom większej uwagi, ku przeciwności - kiedy zostały one wypowiedziane, to posłusznie pokłonił się w pas jeszcze raz ze słowami "tak jest" na ustach. Przecież trzeba słuchać... kogo właściwie? Kogoś, kto trzymał się blisko Kobito. Więcej powodów w zasadzie nie potrzebował. Kiedy dodało się do tego, jakie zdolności zaprezentował podczas walki to już wychodziła suma wszystkiego, co było potrzebne do bycia o wiele milszym niż dla lwiej części ludzkości.
Refleksje nad czymkolwiek, co miało miejsce na tym zwadzie, zostawiał zresztą innym - przecież nie on tutaj był od myślenia, zastanawiania się i gdybania. Choć to nie tak, że zupełnie nie zastanowiło go zachowanie tego tajemniczego zespołu, który wystąpił przeciw nim. Grali na czas, teraz to było jasne jak słońce. Mieli w dodatku sensora, który operował na większych odległościach, więc mieli czas na przygotowanie. Wejście w zasięg? Teraz wydawało się czarnowłosemu próbą zwabienia właśnie jego, rozdzielenia grupy. Albo próbę poprowadzenia całej grupy za sobą. Kolejna gra na czas. Akurat to, że mężczyzna wszedł przez przypadek w jego wizję nie wierzył. Skoro był Ranmaru i miał jeszcze bardziej rozwinięte zdolności to nawet wiedział, o czym tutaj rozmawiali. Dlatego nie było się z czym kryć i udawać, że nie został zauważony.
Nie przeszkadzało mu ciepło tego miejsca do stopnia, w którym nie mógłby przylgnąć do Asaki. Jego odporność psychiczna na przebywanie w większej grupie ludzi przez tyle czasu została nadwyrężona do granic. Ot - tak było wygodniej. Pół żartem, pół serio. Przede wszystkim w końcu chciał uspokoić białowłosą, której nerwy zostały nadszarpnięte przez jego wyskok. To było bardzo proste powiedzenie "jestem tu". I był to ten typ przekazu, który był zarezerwowany wyłącznie dla niej. Jego oczy prześlizgnęły się na kobietę... jak ona miała na imię? Przedstawicielka rodu Senju. Chyba starczy nazywanie jej tak. Fakt, możliwość słyszenia na takie odległości i widzenia sprawiał, że ciężko było zaplanować cokolwiek. To znaczy - planować można! To, że zostanie ten plan poznany przez przeciwnika to zupełnie inna sprawa. Nie skomentował jednak jej słów. Każdy w końcu miał swoje przewagi. A zresztą on był przecież Jugo i jaki Ranmaru w ogóle.
Utrzymywanie więźniów przy życiu było skrajnie głupim pomysłem. Nie zostawia się nigdy przy życiu tych, którzy mogli ci zagrozić. No właśnie, panie Sanada. Słownie: nikogo. To, że ci tutaj nie chcieli dać im przejść, teraz byli zdani na ich łaskę było powodem do tego, by ulegli anihilacji. Tak to jest, gdy przeceniasz swoje możliwości. Po skórze czarnowłosego przeszedł delikatny dreszcz wzdłuż kręgosłupa. Przechylił głowę, spoglądając na dwójkę klęczących, za którym stanął samuraj ze swoją bronią. Cięcia były szybkie i precyzyjne. Nie pozwalające im cierpieć. Jaka szkoda. Metoda przesłuchiwań, jaka była wykorzystywana przez użytkowników genjutsu była bardzo nudna i zostawiała po sobie delikatność żalu, że po raz kolejny nie można było się pobawić tymi, którzy klęczą u Twoich stóp, wiją się jak robaczki. Shikarui odetchnął przez nos i jego czerwone ślepia przesunęły się po wszystkich po kolei ciekaw, kto odwróci spojrzenie, a kto je zawiesi na dłużej. To były ulotne spojrzenia. Bo w końcu zatrzymał je na Yamim. Jedynym, który chciał tutaj rozmawiać. Jakże humanitarnie. Wydawał się czystym liściem pośród wszystkich tych, które zostały już splamione krwią. Czystą myślą, która nie chciała odbierać najcenniejszego daru, jak to zwykło się mówić, gdy można było je zachować. Jak się miało okazać - taki też był Harruchi. Tak, tak, ich śmierć obniży szanse na rozmowy. Obniży też szansę na to, że ktoś wbije ci nóż w plecy. Jeden kącik ust czarnowłosego leniwie podciągnął się do góry i kolejne odetchnięcie było imitacją śmiechu, które rozbiło się na policzku białowłosej, kiedy zobaczył reakcję Yamiego. Wewnętrzne rozbawienie, choć lepiej by to nazwać ucieszeniem, które miało delikatny impakt na jego mimice. Doprawdy, każdy tutaj miał tak swoje za uszami jak i swoje do powiedzenia. Choć Shikarui zdecydowanie preferował milczeć, jeśli nie było żadnej innej konieczności. I swoją drogą pomysł z posłaniem klona z informacjami był bardzo dobry.
Cała drużyna ruszyła do przodu, tak i on - wracając do pierwotnej formacji. Utrzymując się na drzewach, gdyby jakiekolwiek gejzery miały się pojawić, choć tutaj, zdaje się, było ich mniej. Już wcześniej zastanawiał się, czy Han może mieć coś z tym wspólnego, dlatego zerknął na Nanami, kiedy ta się odezwała na krótką chwilę. Horyzont i tak był leniwie pusty w tym czasie. Alternatywa, której wszyscy chcieli uniknąć, tak. Ale oczy czarnowłosego aż błysnęły. To była jedna z tych myśli, która wprawiała w ekscytację. Tylko czy to spotkanie byłoby takie proste? Nie. I byłoby o wiele lepiej, gdyby do niego nie doszło. Nie teraz. Nie tu. Nie zamierzał nic na ten temat mówić ani dzielić się swoimi doświadczeniami z rozmowy z Antykreatorem. O tym spotkaniu wiedziała tylko garstka osób - i tak mogło pozostać. Jak to czasem Asaka ujmowała "szkoda strzępić ryja". Byłby to problem dosłownie nikogo - tylko i wyłącznie jego. I Asaki. Bardzo mało o tym rozmawiali - głównie dlatego, że czarnowłosy nie chciał. O dziwo wyznawali skrajnie różne wartości w życiu, choć przy jej obecności odkrył, że sam coraz bardziej chłonął to, co najbardziej ludzkie. Czasem potrafiło być to irytujące. Emocje naprawdę zaburzały klarowność myśli.
- 9 kilometrów przed nami. - Odezwał się, gdy już wszyscy się zatrzymali. - Wisielec. Symbol klanu Nara. Kobieta. Doczepiono jej tabliczkę z napisem "powodzenia". Ziemia na tym terenie jest wypalona. Brak gejzerów. - Zameldował tym samym, wzutym z emocji tonem i przeniósł się na wizję wokół siebie, by spojrzeć, co tam ciekawego przedstawiciel rodu Uchiha znalazł. Usiadł na jednej z gałęzi. Przez całą tą podróż ostrożnie zarządzał chakrą, pozwalając sobie na chwilowe odpoczynki, by nie odczuć jej dużego spadku przy używaniu doujutsu. W końcu wrócił do wizji teleskopowej.

TECHNIKI:
  Ukryty tekst
EKWIPUNEK:
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): Łuk retrorefleksyjny, kołczan - 20 strzał, torba na tyłku, jedno wakizashi przy lewym boku, drugie wakizashi na plecach, na poziomie pasa, kabura na broń na prawym udzie, czarny płaszcz, średni zwój, manierka, karwasz z metalu na lewej ręce
  Ukryty tekst
KARTA POSTACI
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: [Event] Iglica i okolice

Post autor: Seinaru »

Tak jak do tej pory mało kto zwracał na niego uwagę, tak teraz znalazł się w centrum zainteresowania. Akurat w momencie, którego nie będzie wspominał po latach z dumą. Jego argumenty dla niego samego miały sens i racji na tyle, aby reszta się do nich przychyliła. Okazało się jednak, że nie przekonał wszystkich, lecz tylko większość. Widział sprzeciw w niektórych oczach gdy unosił broń, jednak nie zawahał się. Sekundę i dwa cięcia później grupa mogła usłyszeć dźwięk toczących się głów. Brutalny, ale też honorowy sposób odejścia. Nikogo jeszcze w ten sposób nie zabijał. Przecinał, kłuł, miażdżył, ale zawsze w ferworze równej walki. Tutaj pierwszy raz uniósł ostrze na bezbronnych, nie walczących przeciwników. To jak kolejny kamień milowy w drodze do... zatracenia chyba.
Otarł ostrze z krwi gdy było już po wszystkim. Nie widać było na jego twarzy satysfakcji ani uśmiechu z wykonanego obowiązku. Powagą uczcił ostatnie chwile niedawnych przeciwników, jednocześnie spoglądając na towarzyszy, czy któryś nie zacznie robić mu wyrzutów otwarcie. Nic takiego jednak się nie zdarzyło, wszyscy musieli przejść nad tym do porządku wyprawy. Przegrupowali się i ruszyli dalej. Po drzewach, tak samo jak wcześniej, z lżejszymi płucami i cięższymi sercami. Wtedy też zaczęły się rozmowy i analizy dotyczące tego, z kim tak naprawdę mają do czynienia. Upadła Rada, Antykreator, a może jakiś nowy złoczyńca Ichikatsu, którego jeszcze nikt nie znał? Czy jednak miało to jakiekolwiek znaczenie? I tak brnęliby w to dalej, nieważne jaką tożsamość szefa podaliby przesłuchiwani. Kei przysłuchiwał się grupie, lecz sam nie wziął udziału w dyskusji. Sprawdził jednak czy może już pozbyć się bandany z ust w tym otoczeniu. Jeśli tak, to obwiązał ją sobie wokół nadgarstka - tam gdzie spędzała większość czasu, a hełm przypiął sobie z powrotem do pasa.
I nagle dłoń i trup. Znowu 9 kilometrów. To sformułowanie będzie mu się chyba śniło po nocach. Ręka nie musiała mieć wielkiego znaczenia, nie zamierzał się do niej zbliżać, skoro inni mogli dokładnie zbadać ją z bezpiecznego dystansu. Bardziej zaintrygowało go "Powodzenia". A raczej nie zaintrygowało, lecz rozwiało wątpliwości co do tego, że przeciwnik nie będzie się przed nimi skrywał ze strachu. Co najwyżej po to, aby zaatakować niespodziewanie. Od teraz jakiekolwiek rozdzielanie się było nie do pomyślenia. Tylko jako jedna grupa będą mieli szanse, gdy znajdą się w sytuacji, w której już na starcie będą mieli kłopoty.
  Ukryty tekst
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: [Event] Iglica i okolice

Post autor: Asaka »

Od razu było widać, kto tutaj jest żółtodziobem, a kto nie. Kto wyciągał wnioski ze zdobywanych informacji, z tego co się działo – a kto dalej żył w swoim wyidealizowanym świecie, w którym panował niezmącony spokój. Gdzie ktoś bił, a ty miast uciekać – chcesz z nim gadać. Cóż z tego, że był całkowicie głuchy. Ichirou oczywiście miał świętą rację – ryzyko trzeba było minimalizować. To była pierwsza zasada, której powinni się nauczyć młodzi shinobi. Jesteś tylko tak skuteczny, jak długo będziesz żyć. Gdy umrzesz – twoja przydatność spada do zera, to było jasne jak słońca. A skoro na tym nieprzyjaznym terenie rozpanoszył się wróg, no to cóż… Kiwnęła tylko głową, przystając na tę propozycję. Sama nie była fanką nadmiernego rozlewu krwi, ani znęcania się nad kimś, przedłużania agonii. Nie była kotem, który bawił się złapaną myszą tylko po to, by się w końcu znudzić. Czuła w kościach, że jej mąż też nie będzie przeciwny tej propozycji. Akurat na tym polu oboje się zgadzali, nawet jeśli były sprawy, które różniły ich dość mocno. Gdy jednak Yami się odezwał, a brzmiał jak jakiś oderwany z innej bajki marzyciel, sama uznała, że trzeba to w końcu powiedzieć na głos. Może co do niektórych, tych, którzy również mieli wątpliwości co do minimalizowania ryzyka, choć nie powiedzieli tego na głos, coś w końcu dotrze.
- Oni zrobiliby z nami dokładnie to samo. Nie zamierzali zostawić nas przy życiu. To podstawowa zasada. Nie dopuścić do tego, by wróg zregenerował siły i przywalił ci czymś z zaskoczenia. Nie do wszystkiego potrzeba pieczęci i rąk. Czasami wystarczy byle myśl, a ty orientujesz się, że popełniłeś błąd. Błąd miłosierdzia. Wtedy jest już zwykle za późno. Poza tym nie wiemy na jakich odległościach może komunikować się ta Yamanaka. Naprawdę chcesz ryzykować życiem nas wszystkich dla mrzonki? – działali przecież drużynowo. Co poniektórzy wyglądali jak samotne wilki, które musiały nauczyć się współpracy. I tego, że - Łańcuch jest tak mocny jak jego najsłabsze ogniwo. Nie osłabiajmy go jeszcze bardziej – dodała, i sama spuściła głowę w wyrazie szacunku dla przeciwników, gdy Seinaru zamachnął swoją naginatą.
Zaś wysłanie klona nie w formie eskorty, a w formie posłańca, było chyba najlepszym wyjściem z obecnej sytuacji. A na pewno było to znacznie mniejsze ryzyko, niż wyprowadzanie na bardzo długi spacer grubasa i blondynkę.
Koseki wróciła na początek formacji, by zając swoje miejsce u boku Shikaruiego, który chyba tylko dlatego nie wpadał w szał, panikę i nie próbował schować się w swoim żółwim domku. Nie przydałby im się taki ani trochę. Z przodu była gotowa na każde zatrzymanie orszaku, na informacje fiołkowookiego. Na ewentualny atak z zaskoczenia też – ale spróbuj zaskoczyć takiego sensora. Rozmowa, jaka się wywiązała… Antykreator… Asaka automatycznie spochmurniała jeszcze bardziej – o ile to w ogóle możliwe, że ktoś tak napięty i niespokojny w obecnych warunkach i w obecnej sytuacji, może się zasępić jeszcze bardziej. Han był solą w oku. Nigdy go na żywo nie spotkała, a już w myślach zdążyła go zabić na kilka sposobów – a w wyobraźni jawił jej się jakimś prawdziwym demonem, bo jego twarzy też przecież nie widziała. I z tego co wiedziała… i tak mógł ją sobie zmieniać. Tak samo jak pewien Aburame w Sogen. Nie, ta rozmowa ani trochę jej się nie spodobała. Zresztą mało kto ją w ogóle podjął. Tylko Ichirou.
- Jeżeli dopuścimy do siebie myśl, że za tym wszystkim stoi Antykreator, to równie dobrze możemy przestać ufać sobie wzajemnie już teraz – przecież mógł wyglądać jak ktokolwiek. To i mógł nim być ktoś stąd. Przecież się nie znali. Ba – tego, kto nim nie był była pewna jedynie w stosunku do jednej osoby. Tą, którą miała ciągle na oku. Ciągle? Ach, nie, przecież straciła go z oczu na pewną chwilę. Ha, tak. To równie dobrze mogą wszyscy przestać ufać sobie wzajemnie. Najgorszy scenariusz z możliwych. Dlatego ten scenariusz należało odrzucić. Dla dobra ich wszystkich. Jeśli zaczną się wzajemnie podejrzewać, to to zadanie zakończy się ogromnym fiaskiem. Nie rozwinęła swojej myśli na głos. Ile powiedziała – tyle powiedziała. I tyle, jadaczka jej się zamknęła i wgapiła się w „drogę” przed siebie ze złością wymalowaną na bladej twarzy. Hamowanie było nagłe i o mało co nie straciła równowagi na gałęzi, na której się zatrzymała. Powędrowała wzrokiem za dziwakiem, który w tak widowiskowy sposób pozbył się jednego z olbrzymów, a tam… Faktycznie – ręka wystawała spod ziemi. Jakaś taka… chuda. Taka. Sucha. Odcięte głowy jej nie obrzydziły, chociaż minę miała wtedy niezbyt tęgą – teraz za to skrzywiła się bardziej wyraźnie. TO dopiero było f u j.
Gdyby usłyszała, co staruszek Kuroi powiedział, to pewnie zaśmiałaby się z dobrego żartu, a tak pozostało krzywienie się. I zwrócenie do męża.
- Powodzenia? Totalnie sobie z nas kpią. Teraz pytanie czy połykamy przynętę i bawimy się w podchody, czy na złość pójdziemy gdzie indziej – burknęła i nie zamierzała się nawet zbliżać do zasuszonej łapy, choć trzeba było przyznać, że ją to intrygowało. Miała jednak w głowie inne pytanie – tym razem do dowódców. - Bardzo daleko jesteśmy od drogi, którą udała się pierwsza grupa? – na tym jałowym pustkowiu łatwo się było zgubić, zwłaszcza, jeśli było się tutaj po raz pierwszy. Asaka była jednak ciekawa jak bardzo zboczyli z drogi i z celu pierwotnego zadania, jakim było znalezienie drugiej drogi do wejścia pod górę – czy coś tam co mieli do zrobienia. Z drugiej strony przecież ich przeciwnicy kopali coś w swojej bazie pod górą, a ta baza pod górą zaskakująco dobrze pasowała do tej alternatywnej drogi pod górę. Chyba. O ile się zejdą. Te drogi w sensie. Tak czy siak – była po prostu ciekawa, czy teraz się zbliżali czy raczej oddalali od pierwszej grupy.

tl;dr
Gadka szmatka. Na koniec Asaka pyta jak bardzo zboczyli (lub nie) z kierunku, w którym udała się pierwsza grupa.
  Ukryty tekst
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1357
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: [Event] Iglica i okolice

Post autor: Toshiro »

Niestety informacje, które wydobyli zarówno Toshiro jak i Masaki nie były kompletne, a co za tym idzie dalej pozostawali w dużej niewiedzy. Na szczęście strzępki wiedzy pozwalały im mniej więcej rozeznać się z czym mają do czynienia. Dodatkowo udało się pozyskać sporo informacji o potencjalnych przeciwnikach, a także ich bazie i liczbie. Tożsamość ich przywódcy zarówno jak motywy pozostawały dalej nieznane. Imię, które im zdradzili najwidoczniej nic nikomu nie mówiło.
Samo zbiegnięcie sensora-zwiadowcy nie było końcem świata, ponieważ ta trójka również doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że nadchodzą i pewnie dlatego wyszli im na przeciw. Zastanawiające było tylko dlaczego nagle udało się go złapać skoro wcześniej pozostawał nieuchwytny? Wypadek przy pracy? Nieuwaga? A może zaplanowane działanie, aby odciągnąć ich od obozu? Tak na prawdę było wiele możliwości i musieli rozważyć każdą z nich.
- Skoro wcześniej ich sensor był nieuchwytny i nagle miałby się pokazać, to raczej nie bez powodu. Myślę, że to zwykły wabik, który ma nas odwieść od sedna sprawy, dlatego powinniśmy po prostu skierować się do ich obozu. - oznajmił spokojnym tonem tak na prawdę nie wiedząc czy to cokolwiek wniesie. Nie musiał długo czekać na to jak Nara jedynie potwierdzi jego słowa stwierdzając, że będą szli przed siebie, aż natrafią na ich obóz.
Pozostawała jeszcze kwestia tego co zrobić z pozostałą dwójką shinobi przy życiu. Oczywiście człowieczeństwo i moralność waliło drzwiami i oknami do czarnowłosego, aby ten się odezwał i zatrzymał ten barbarzyński proces. Kiedy ktoś ginie podczas walki to co innego niż kiedy trzymasz uwięzioną osobę, która jest zdana jedynie na Twoją łaskę. Nishiyama zawsze postrzegał taką śmierć jak śmierć dziecka, które niezdolne jest obronić się przed nadchodzącym zagrożeniem. Mógł się założyć chyba o wszystko, że gdyby ktoś z nich miał dziecko i groziłoby mu śmierć, to nie czuliby się tak komfortowo z tym wszystkim. Z drugiej jednak strony mieli rację. Kto wie co im strzeli do łba i czy pozostawienie ich przy życiu nie przysporzy im więcej problemów? Może postarają się zaatakować po raz kolejny, albo co gorsza zbiec i się przegrupować? Spojrzał w kierunku Asaki, której za nic w świecie nie chciał narażać na niebezpieczeństwo, choć doskonale wiedział jak dobrze potrafi sobie poradzić w różnych sytuacjach i to pewnie nawet lepiej od niego. Niemniej jednak lepiej było nie ryzykować nieważne jak barbarzyńskie by to nie było... Chyba. Nie miał czasu nad tym dłużej dywagować, ponieważ pierwsza głowa właśnie poleciała na ziemię, zaś czerwona posoka zalała okolicę. Ciało bezwładnie opadło na ziemię. Gdyby nie to, że Toshiro nieraz widział jak ktoś umiera, to teraz zapewne by się wzdrygnął i odwrócił wzrok. On jednak patrzył z beznamiętnym wzrokiem jak życie upływa z jeszcze lekko drgającego ciała, zaś twarz wydęta w grymasie protestu wpatruje się w gorące podłoże.
Po chwili padła druga głowa. Cały proces był obserwowany przez Nishiyamę, który chciał się ruszyć, chciał zatrzymać ostrze, jednak wiedział, że nie mógł. Po prostu. Po raz kolejny czuł się wobec czegoś bezsilny, co trochę go denerwowało, aczkolwiek nie było to dominującym uczuciem. Jedynym pocieszeniem było to, że nie cierpieli przed śmiercią, a zostali pozbawieni życia tak szybko jak było to możliwe. Katem został Seinaru, który wcześniej przedstawił się jako pasterz z Teiz. Teraz jednak na takiego pasterza nie wyglądał kiedy stał za nieruszającymi się już ciałami z narzędziem zbrodni w swoich rękach. Dodatkowo nie zachowywał się też jak pasterz, no chyba, że ktoś mógłby spojrzeć na to jak na ścięcie głów wilkom, aby ochronić stado owieczek. Mieszkaniec Karmazynowych Szczytów spuścił na chwilę wzrok i wbił go w ziemię, przez krótki moment wydawał się nieobecny, oddawał im w tej chwili cześć. Nie tak to sobie wyobrażał, ale być może kiedy byłoby na odwrót, to tamci nawet by się nie zastanawiali? Konflikt wewnętrzny dalej trwał, jednak nie mógł trwać dalej, ponieważ trzeba było skupić się na tym co tu i teraz. Bez słowa ruszył w towarzystwie reszty grupy. Gejzery zdawały się uspokajać, a na dodatek powietrze też stawało się bardziej znośne.
- Skoro tyle wiecie, to może podzielicie się z resztą swoją wiedzą? Myślę, że każdy kto wie mniej wolałby wiedzieć z czym może mieć do czynienia. - powiedział zaraz po tym co powiedziała Nanami. Pomimo tego, że wspomnienia mogą być bolesne dalej uważał, że powinno być przekazane, tak, aby inni mogli wiedzieć i być gotowym na to co nadchodzi. Nagle Shikarui poinformował o czymś niecodziennym, a konkretniej wisielcu z karteczką "Powodzenia". Toshiro uniósł tylko brew, a następnie głośno westchnął nie będąc zadowolonym w jakim kierunku to wszystko zmierza. W każdym razie nie zamierzał się babrać z trupem i przysiadł gdzieś niedaleko Shikaruia, czy też Asaki na gałęzi jeśli grupa się zatrzymała i oczekiwał na to co nastąpi obserwując jeszcze otoczenie zerkając dookoła siebie co jakiś czas. Choć doskonale wiedział, że mając u boku Sanadę tak na prawdę nie musi się o nic martwić, to robił to po prostu z przyzwyczajenia, nawyku, który wyrobił sobie podczas wielu jego wypraw.

KP:

Staty:
  Ukryty tekst
0 x