[Event] Iglica i okolice

Kolejna prowincja przynależąca do Prastarego Lasu o znacznej powierzchni. Midori zamieszkiwane jest przez Ród Nara i tak jak Shinrin oraz Kaigan, w głównej mierze pokryty jest gęstą puszczą, która słabo przepuszcza promienie słoneczne. Prowincja od wschodu graniczy z Ryuzaku no Taki, od południa z Kaigan, od zachodu z Shinrin oraz od północy z regionem Wietrznych Równin, co pozwala na rozwój handlu oraz żeglugi morskiej.
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3680
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

[Event] Iglica i okolice

Post autor: Papyrus »


0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1518
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: [Event] Iglica i okolice

Post autor: Kuroi Kuma »

Na pytanie Ociroła uniósł brew ku górze. Kuroi nie raz pokazał swój stosunek do władzy, która oceniała ludzi na podstawie rang przypisując im jakąś specjalną rolę podziału społeczeństwa. Sabaku był na samym dole tej drabinki razem ze świeżakami. Z ludźmi, którzy to dopiero zaczynali swoją zabawę z ganianiem kotków i sprzątaniem domów. Ostatnim razem sam Jou wyznaczył mu zrobienie kilku takich zadań zupełnie jakby chciał mu pokazać jego miejsce w szeregu. Albo zwrócić uwagę na to, że wypadałoby być wyżej, przylepić jakąś magiczną karteczkę do jego czoła i pokazanie "ten człowiek jest godny!". Kuroi podchodził do tego zupełnie inaczej, bowiem sama ranga nie świadczyła o człowieku. Nie mówiła o tym kim jest, jakie ma zdolności. Po prostu było to dalekie od jego światopoglądu, że nie miał za bardzo jak się dogadać z obecnym liderem. Wieczny Doko - ten przydomek zapewne będzie bardzo realny.
-Czy ja kiedykolwiek wypełniałem rozkazy Jou? To że nadal jestem Doko chyba dosyć mocno świadczy o moim stosunku do jego poleceń - wzruszył ramionami. Nie miał za wiele więcej do powiedzenia w tej kwestii. A może kiedyś zmienią się ich stosunki i zostaną koleżkami? Kto to wie, kto to wie.
-Kiedyś trzeba. Sam pewnie jesteś ledwo kilka lat starszy. W sumie dziwniej jest zadawać się ze staruchami, z wiekiem zawsze ludziom odbija - niby to popatrzył w bok, niby o nikogo mu nie chodziło, ale ta aluzja była chyba aż nazbyt oczywista.
-Będziecie namawiać ludzi do jakiejś religii czy czego? Chyba że zostajesz drugim Jashinem, a nasz pasterz jest Twoim pierwszym wyznawcą. W sumie jeżeli wielkość tego... czegoś odzwierciedla stopień zaangażowania, to nawet byłbym w stanie w to uwierzyć - pokiwał głową spoglądając jeszcze raz na maluteńką klepsydrę na ubraniu Sabaku. Spodziewał się raczej ruchów w klanie, bowiem młodziak miał całkiem niezły kontakt z Jou, jednak i tym razem został zaskoczony. Konkurencja, czy raczej poszukiwania nowych ludzi do sojuszników pustyni? Potem obrócił się do Harumi, która była całkiem miłym zaskoczeniem. W sumie nie tylko dlatego, że młodziutka dziewczyna była przyjemna dla oka - dużo bardziej niż wystrojony Ociroł - ale miała coś w swoim sposobie bycia, co Staruszek lubił, chociaż nie potrafił tego nazwać.
-Ah - skomentował całą sprawę z rozdzieleniem ścieżek. Ani nie współczuł, ani nie żałował, ani nie gratulował, bo nie miał czego. Skoro ktoś odnalazł swoją ścieżkę, to powinien się nią kierować. Mimo tego, że spędził trochę czasu z tym chłopakiem, to jakoś nie mógł go sobie wsadzić jakiejkolwiek szufladki. Pasował jednocześnie do wielu z nich, ale nigdy do jednej konkretnej i pozostał tak w eterze, przez co bardziej pamiętał go jako towarzysza Białowłosej, niżeli personę jako taką. Nawet Człowiek z twarzy podobny do nikogo był bardziej wyrazisty.
-Do zobaczenia po wszystkim. Nie daj się tam za łatwo! - rzucił jej na odchodne i popatrzył na swoją grupę i złapał kontakt wzrokowy z Shikaruiem. U tego (W KOŃCU) zauważył ukłon, więc zrobił dokładnie to samo. Grupki zaczynały się zbierać, w sumie to u nich było trochę więcej ochotników. Rozglądał się po ludziach, którzy postanowili dołączyć do grupek. Kakuzu o którym mówił Ocir nie był mu znany, chociaż chyba każdy go tutaj rozpoznał. Poczuł się trochę ignorantem, ale przecież nie mógł teraz po prostu podejść do jakiegoś obcego faceta i zacząć go wypytywać co tutaj w sumie robi. Chociaż... Nie no nie na imprezie tego kalibru, może innym razem, albo po prostu wypyta Diabołka co było takiego specjalnego w tym człowieku. Ich dowódca wyglądał dużo poważniej, w sumie Kuroi mógłby przyznać, że mógłby temu komuś zawierzyć jeżeli chodzi o prowadzenie grupy. Gdy tylko ten odchrząknął Kuma poczuł jakby ukłucie, które kazało mu słuchać. Zaniepokoiły go wysokie temperatury, chociaż spędził tyle czasu na pustyni, że nie powinny one być aż tak dotkliwe, to jednak gorąc na dłuższą metą potrafił być męczący. Gorzej jednak z roślinnością i zwierzętami, bo jeżeli te potrafiły poruszać się bez problemu w takim środowisku, to będzie z nimi trochę zabawy. Informacji jednak poza tym było tyle co nic. Niby coś jest, ale nikt nie wie co. Czy Ci ludzie tutaj nie mieszkają, nie robią zwiadów? Do tego całkowite poddaństwo i wypełnianie rozkazów też nie było najmocniejszą stroną staruszka, ale czy miał inne wyjście? Nie znał tych terenów tak dobrze, więc musiał zdać się na tą dwójkę. Radosny ton człowieka z łańcuchami sprawił, że Kuroi ufał mu nieco mniej. Mord w oczach, mordercze narzędzie na rękach i wesolutki ton. A może po prostu lubił mord, a swoich sojuszników traktował jak ziomeczków? Wyszedł przed szereg i ukłonił się ku zebranym.
-Kuroi, władam piaskiem. Potrafię też zająć się niektórymi ranami - gdyby była taka potrzeba zgłoście się do mnie. Preferuję walkę na większy dystans, najlepiej w roli wsparcia. - rzucił głośno, wyraźnie, przy czym po raz pierwszy odkąd się pojawił w miejscu zbiórki postanowił się też wyprostować. Dopiero teraz dało się zauważyć, że staruszek nie ma jakiegoś garba na plecach, a do tego jest całkiem wysoki. Zrobił krok w tył, dał innym szansę na zrobienie tego samego, chociaż kilkoro ludzi zrobiło to już wcześniej. W sumie to wiedział już czego się spodziewać po ponad połowie zebranych, co i tak stanowiło całkiem sporą część. Nie było źle.
-Jak myślicie, znajdziemy cokolwiek? - rzucił na sam koniec do Pastuszka i Diabołka stojących obok niego. Staruszek, Diabołek i Pastuszek - drużyna Bydlaków, nie ma co.

  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Yami
Posty: 2828
Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Multikonta: Reigen

Re: [Event] Iglica i okolice

Post autor: Yami »

  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: [Event] Iglica i okolice

Post autor: Shikarui »

Pokłonił się głęboko w stronę Ichirou, kiedy ten na nich spojrzał. Oh crap. Czyli jednak słyszał! Teraz powinien być moment, w którym czarnowłosy zakopywał się pod ziemię ze wstydu za jedno krótkie słowo żony i..! W końcu oddał tak głęboki, pełen szacunku pokłon. Przeprosiny pełną parą, brakowało tylko, żeby zamiótł nosem podłogę albo padł na kolana. Tego jednak nie zrobił. Wtedy przecież poniżyłby żonę. I kiedy się wyprostował, a Król Pustyni wrócił do rozmowy ze swoimi towarzyszami, to uśmiechnął się nieco pod nosem. Tak na ułamek sekundy wyciągnął jeden kącik warg w górę. Dumne reprezentowanie swojej rodziny, co? W końcu to nie tylko nazwisko. W tej dumie nie było miejsca na strach, by wyrazić swoje zdanie. Shikarui również mógłby je wyrazić - tylko ubrałby to w śliczne słowa. Jak każdy gad miał zwyczaju to robić, sunąc swoim ogonem po zdeptanej przez ludzi ziemi.
Jego wzrok nie wyłapał machania Chise. Spoglądał wtedy na buty, które przesunęły się obok, czyjaś sylwetka, bardzo nieznajoma. Kto by pomyślał, że pomimo tylu ludzi ich akurat usłyszała? Gdyby mogła ich zobaczyć, ba! Gdyby Shia ich zobaczył - na pewno by podszedł. To dobrze? Źle? Bez znaczenia. Mnich był jedyną osobą, która tak jak była wrogiem - tak wcale nim nie była. Jedynym, w którego plecy Shikarui nie wystrzelił strzały, choć miał tak cudowne otwarcie podczas Kami no Hikage. Jedna strzała mogłaby bardzo wiele załatwić. Potem wystarczy dodać kilka więcej. Nie. W końcu był powód, dla którego nie wyprosił go z wesela i nie pisnął ni słówka swojej żonie. Powód, dla którego tak fascynowały go ciepłe iskry wokół jego sylwetki. Gdzieś tam głęboko, zakorzenione mocno w nim. Uniósł spojrzenie, by zobaczyć czarne włosy Chise, które zawirowały w powietrzu, gdy żwawo poszła w kierunku przeciwnej grupy. Gdyby była tylko odrobinka czasu więcej..! W sumie dobrze, że nie było. Nie miał siły i ochoty na konfrontacje, które wymagałyby od niego energii, starania się. I chodzenia na krańcach swoich tygrysich pazurów. Zastanawiał się, jak to się stało i jakim cudem świat był tak mały, że ta dwójka się zeszła. No i - jak to powiedział Asace w Ryuzaku no Taki - kim on był, by oceniać, że białowłosy nie złagodniał pod dłonią Chise? Ludzie się zmieniali. Byli jednak tacy, którym nie wolno było ufać w pełni nawet po całych latach znajomości. Albo - nie znajomości? Tak czy siak - wzrok mnicha nawet nie powędrował w tym kierunku i tylko Chise odeszła ze swoim ciepłym, szczerym uśmiechem. Miała w sobie aż za dużo gracji. Każdy jej krok był przesiąknięty sogeńskimi zwyczajami.
- To może być nudna przeprawa. - Ściągnął mocniej pas na swoim tułowiu. Jego szyja i ręce obwiązane były czarnym, miękkim materiałem - bardzo cienkim z uwagi na panujące tutaj warunki. Ciekawe, co ta góra miała im do zaoferowania na zewnątrz. Nie widział w najbliższym promieniu nic ciekawego ani na górze, ani na dole. Żadnego ruchu, życia... z życiem było w zasadzie tym gorzej, im dalej w las. A raczej - im dalej w to, co zostało z lasu.
Przedstawił już swoje zdolności od razu po podejściu. Jak się spodziewał - wszystko było wymagane. W końcu swoje zdolności trzeba znać. - Mogłabyś mi stworzyć 3 kunaie? - Zwrócił się do Asaki, kiedy już wszycy ważni powiedzieli, co mieli do powiedzenia, nachylając się lekko do niej, by nie zakłócać momentu, w którym wszyscy przedstawiali swoje umiejętności - i samych siebie. Słuchał, rzecz jasna. Zamierzał bardzo dokładnie wiedzieć, z kim mu przyjdzie podróżować. I z kto ewentualnie może mu wbić kunaia w plecy. Albo jakieś inne badziewie.
- Natura chakry: suiton na poziomie A. Bliski i daleki dystans. - Dodał jeszcze ten istotny szczególik. Na swoim plecach nosił piękny, oryginalny łuk z kołczanem pełnym strzał oraz dwa miecze - wakizashi. Jeden po prawej stronie, drugi na plecach, na poziomie pasa. Mógł się bez problemu wpasować w każdą rolę. Przesunął oczyma po wszystkich istotnych jednostkach, istotnych twarzach. Zaraz, zaraz, jak oni..? Że jak tam leciały ich nazwiska? Hmph. Chyba byliby dobrym uzupełnieniem kolekcji. Nic dziwnego, że nie chcieli żadnych zabijaków. A jednak gotowi byli przyjąć wszystkich - nawet tych poszukiwanych listami gończymi. W gruncie rzeczy wszystkim zawsze było obojętne - byle było komu zlecić, kogo poświęcić za istotną sprawę. W zasadzie to mógł się czuć wykluczony z góry, ale przecież - co złego, to nie on! Potulny baranek. Miły, miły...
EKWIPUNEK:
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): Łuk retrorefleksyjny, kołczan - 20 strzał, torba na tyłku, jedno wakizashi przy lewym boku, drugie wakizashi na plecach, na poziomie pasa, kabura na broń na prawym udzie, czarny płaszcz, średni zwój, manierka, karwasz z metalu na lewej ręce
  Ukryty tekst
KARTA POSTACI
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: [Event] Iglica i okolice

Post autor: Asaka »

Pewnie zdziwieniem dla nikogo nie będzie fakt, że Asaka absolutnie nie czuła wstydu za słowa prawdy, jakie powiedziała pod adresem Ichirou. Gdy więc on miażdżył ją pogardliwym wzrokiem, białowłosa tylko wygięła lekko wargi w górę, posyłając mu delikatny uśmieszek. I to by było na tyle, bo zaraz jej uwagę przykuł kłaniający się w pas mąż, który, mało brakowało, a zaryłby nosem o ziemię. Tak się kłaniał i kajał! Nie pierwszy zresztą raz, bo Shikarui miał tendencję do przesadyzmu i dramatyzowania i padał na kolana tam, gdzie ona ledwie tylko zginała kark w wyrazie szacunku. Poza tym na słowa jakie do niej powiedział, ta reprymenda, próba ustawienia jej do pionu – fiu fiu! Aż wciągnęła z wrażenia powietrze, bo oto Shikarui zachował się jak facet i bardzo dosadnie swoje zdanie wyraził. Rzadko kiedy robił to tak… dobitnie, z takim przekonaniem i… czy ona wyczuwała w jego głosie nutkę zirytowania? …rozkazu? Nie przestała się więc uśmiechać gdy Shiki w końcu się wyprostował – ona oczywiście za nim przepraszać nie zamierzała, za prawdę się nie przeprasza – ale uśmiech skierowany do niego był w zupełnie innym stylu. Podziw – tak, to dobre słowo.
Ona akurat nie patrzyła w swoje buty wtedy, gdy Chise uniosła dłoń w pozdrowieniu. Asaka prawdę mówiąc nie widziała ani jej ani Shigiego, i gdyby Shikarui o nich nie wspomniał, to pewnie dalej by nie wiedziała, że też znaleźli się w obozie. Asaka nie rozglądała się jednak, przyjęła do wiadomości informację, ale wtedy inne rzeczy były do roboty niż szukanie ich w tłumie. Z Chise by się przywitała, a jakże. To Shiga był problemem, ze względu na fakt, o czym opowiedział jej Shiki, gdy już go przycisnęła. Trudno było jej się z tym pogodzić, bo oboje bardzo polubiła, ale nie miała powodu, by Sanadzie nie wierzyć. Zresztą jego wgapianie się w ziemię było dla niej aż nazbyt dosadne. Złotooka obserwowała jak ludzie dzielą się na dwie grupy i to wtedy dopiero zobaczyła czarnowłosą dziewczynę, a obok niej wysokiego, białowłosego faceta. Uniesiona ręka? Kunoichi rozglądnęła się obok, chcąc mieć pewność, że to do nich, a nie do kogoś obok, ale nikt jej nie odmachał, więc…? Złotooka uniosła więc dłoń w geście pozdrowienia, ale dopiero później dotarło do niej, że Chise i tak tego nie zobaczy… Więęęc? Dziwna sytuacja. Asaka wpadła w lekką konsternację, ale zaraz jej uwagę odwróciło to, że Shikarui znowu się odezwał. I zaczął się obmacywać i poprawiać swoje ubranie. No i jeszcze przemowa dwójki dowódców.
Wydawali się kompetentni i konkretni, zwłaszcza Nara Gyori, ale przedstawicielka Senju też była niczego sobie. Notowała pewnie nie bez powodu. Kompetentni i konkretni - czyli dokładnie takie osoby, za którymi Asaka jak najbardziej przepadała. Ani trochę nie dziwiło ją to, że nie chcieli mieć w grupie scysji i kłótni, tak samo jak to, że chcieli, by reszta podzieliła się tym, co umieją tak z nimi, jak i z całą resztą. Jak inaczej idealnie dobrać plan, jeśli nie zna się możliwości pionków, którymi zamierzało się sterować na szachownicy? Asaka nie była kłótliwa. O ile lubiła sobie czasem popsocić i pozaczepiać, jak chociażby biedną-ofiarę-jej-charakterku-Ichirou, ale nie zamierzała tego ciągnąć i dogryzać na każdym kroku. Swoje powiedziała, dotarło to do uszu tego, kogo miało trafić no i to tyle. Był czas na żarty i złośliwości i był też czas na powagę. To była ta druga opcja. Koleś z łańcuchami nie zrobił dobrego wrażenia.
A więc Senju i Mokuton, w porządku. Był też Kuroi, który wyglądał na starszego shinobi, władający piaskiem – i do tego najwyraźniej iryonin (o cholera, to może im się przydać!) i był też… jakmutam? Fuinjutsu i fuuton. No ale tego akurat przepuścić nie zamierzała. Nim powiedziała coś więcej o sobie, zwróciła się do chłopaczka.
- A jak mamy do ciebie mówić? Na pewno masz jakieś imię, chyba, że wolisz „e, e ty tam” albo „hej kolego” – skoro już mieli się podzielić swoimi umiejętnościami, to Asaka chciała wiedzieć chociaż z kim przyjdzie jej teraz badać zagadkę lasu.
Kiwnęła Shikiemu na potwierdzenie, ale skoro już zabrała głos, to równie dobrze mogła to pociągnąć dalej.
- Nazywam się Asaka – przedstawiła się raz jeszcze, tym razem całej grupie, a nie tylko dowództwu i lekko skłoniła głowę. - Kontroluję Shoton, znaczy kryształ, a w małym stopniu też futon oraz doton. Poza tym specjalizuję się w taijutsu, a więc walka wręcz. Ewentualnie średni dystans. Generalnie dostosuję się do sytuacji – dostosowywanie się miała akurat opanowane do perfekcji. Jak coś tworzy się tak wolno, to trzeba było potrafić myśleć na kilka kroków w przód i brać pod uwagę wszystkie zmienne.
I tyle. Już. Co więcej miała powiedzieć? Mogła tylko potwierdzić swoje słowa – i zresztą zamierzała to zrobić, chociaż nie na pokaz, w końcu Shiki poprosił o kunaie. Pewnie osioł zapomniał sobie je wyciągnąć ze zbroi… Złączyła dłonie, skupiła się – i po chwili w jej garści zmaterializowały się trzy kunaie o krwistoczerwonym, rubinowym kolorze, które bez słowa podała mężowi.
Sama wyglądała dość niepozornie. A wielki wachlarz, który miała na plecach, był prawie tak wielki jak ona sama. Aż cud, że stała prosto.
  Ukryty tekst
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: [Event] Iglica i okolice

Post autor: Seinaru »

Informacja że nic wiedzą też mogła być cenną informacją. Z potoku słów mało wynikło. Zebrani dowiedzieli się tego, co w zasadzie wszyscy już powinni wiedzieć, jednak było to teraz oficjalnie podane do wiadomości publicznej. Mimo negatywnych emocji, które wzbudził w wielu człowiek opleciony łańcuchami, Kei dojrzał w nim pewność siebie i charyzmę. Oprócz lekceważenia i braku dyscypliny, Seinaru spodziewał się, że jegomość albo szybko zginie, albo będzie wyróżniającą się postacią w drużynie. Nie spotka go zatem taki sam los, jak większości anonimowych twarzy zebranych dookoła. Anonimowych tylko do pewnego czasu, bo jeden po drugim wszyscy zaczęli odkrywać swoje karty. Blef czy nie blef, to co mówili i tak trzeba było przyjąć na razie za pewnik. Życie pewnie samo zweryfikuje to, kto walczy na krótki a kto na daleki dystans, a także na jakim naprawdę poziomie stoją ich umiejętności ninjutsu, genjutsu, czy innego pierdziujtsu, które sobie przypisywali. Samuraj znał tylko jedną uniwersalną prawdę: kto zostanie przebity bronią na wylot ten umiera.
Gdy więc wyliczanka dotarła do niego również przedstawił się dowództwu, ale także Kuroiowi i Ichirouwi. Ci nie widzieli go jeszcze w akcji oprócz turnieju na Wyspach dawno temu. Jego styl od tamtego czasu się nie zmienił, ale dobrze było chociaż zakomunikować, że Kei nie szukał czegoś nowego, tylko trzymał się utartych ścieżek, którymi zaszedł już dość daleko. Głupio byłoby z nich zawracać.
- Seinaru Kei, pasterz z Teiz. Walczę głównie w zwarciu... w zasadzie to tylko w zwarciu... na dystans... na dystans tego o. - Wskazał wzrokiem naginatę, którą trzymał w ręce. Długości broni, nawet takiej długiej, nijak nie można był jednak podciągnąć średni dystans. Gdy ta chwila sławy i blask reflektorów minęły, samuraj odpowiedział Kuroiowi na zadane pytanie.
- Szczerze mówiąc to nie jestem pewien, czy chciałbym coś znaleźć. Ale myślę że we trójkę dobrze się uzupełniamy i nie mamy się czego bać. Krzyczcie gdy ktoś podejdzie za blisko. - Powiedział to jednak ze szczególnym wskazaniem na towarzyszących mu dwóch Sabaków w ich własnym Klepsydrowym gronie. Na pewno nie zamierzał zawracać sobie głowy wszystkimi obecnymi.
  Ukryty tekst
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3921
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: [Event] Iglica i okolice

Post autor: Ichirou »

  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Uchiha Masako
Martwa postać
Posty: 638
Rejestracja: 11 kwie 2019, o 20:07
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niska, w miarę szczupła dziewczyna o bladej cerze i ciemnych, krótkich włosach do ramion. Ubrana w lekkie, bure kimono oraz narzuconą na nie kamizelkę. Na głowie nosi słomkowy kapelusz, a w ustach niemal zawsze ma fajkę.
Multikonta: Hoshigaki Toshiko, Hanuman

Re: [Event] Iglica i okolice

Post autor: Uchiha Masako »

0 x
Głos

Prowadzone misje:
  1. Ślad popiołu - Rozdział 3 - (C) Katakuri
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1357
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: [Event] Iglica i okolice

Post autor: Toshiro »

Pomimo nienaturalnego ciepła Toshiro czuł się tutaj na prawdę dobrze, głównie przez lasy. Bardzo lubił je przemierzać w górach zwane powszechniej tajgą, które swoją drogą również miały całkiem surowy klimat. Tutaj było jego przeciwieństwo, czuł się bardziej jak w jakiejś dżungli. Było strasznie duszno, ale z drugiej strony drzewa tworzyły tutaj pewnego rodzaju mikroklimat, który pozwolił mu zachować zmysły. Dodatkowo trafiając na dwójkę swoich przyjaciół czuł się o wiele pewniej. Choć czuł, że jego zdolności być może nie będą w tej sytuacji aż tak bardzo pomocne, to zawsze mógł się przydać w jakiś inny sposób, którego na przykład teraz nie dostrzegał. Z resztą tym razem nie rozchodziło się tylko o niego i jego umiejętności, tym razem uczestniczył w czymś o wiele większym. Nie miał z tym wcześniej do czynienia, zazwyczaj, gdy robił dla kogoś zlecenie to pracował z maksymalnie jedną osobą. Głównie samotnie. Praca zespołowa to na pewno aspekt, nad którym będzie musiał popracować i na pewno nadarzy się ku temu dobra okazja. Na szczęście jest z osobami, które zna i które znają też jego. Być może nie będzie trzeba formować się w jakieś większe szyki. Poza tym w tej dużej grupie i tak porobiły się już pewne podgrupki, które zdołał wcześniej dostrzec. Choćby biały-czarny "król stylu", który trzymał się ze swoim klepsydrowym znajomym, a także z drugim Sabaku. W takim razie była ich grupa, a oprócz tego oni, Asa-Shika-Tosh. Nazwa została nadana na szybko, proszę nie oceniać, ale chyba najlepsze kombinacja, jaka mogłaby z tego powstać, moim zdaniem brzmi całkiem nieźle. Niespodziewanie Ichirou odwrócił się w ich kierunku, o-o, kłopoty. Chłopak spojrzał w kierunku Sanady, a potem z powrotem w kierunku Sabaku, który posłał Asace piorunujące spojrzenie. Typową reakcją białowłosej był oczywiście uśmieszek, upajała się zwróconą na nią uwagą, która wynikła z tego, że mogła komuś dopiec i nie odczuć konsekwencji swojego czynu, a przynajmniej teraz. Wtedy też Shikarui zaraz po tym zaczął się kłaniać w sumie jakby padał przed liderem swojego klanu albo co najmniej jakimś możnowładcą. Po tej całej szopce w końcu doszło do podzielenia na grupy, decyzja została podjęta, Formacja Asa-Shika-Toshi zajmie się zwiadem wokół góry, aby potem dołączyć do głównej eskapady w paszczę diabła.
W końcu można było przejść do jakichś konkretów. Podział przebiegł bez żadnych problemów, każdy miał trochę czasu na zastanowienie się dokąd chce iść i gdzie chce pomóc, a następnie po prostu tam się udał. Dwie osoby stojące na podwyższeniu odpowiadały zapewne za ich grupę. Mężczyzna bacznie obserwował tłum mierząc wszystkich pewnym siebie wzrokiem. Kobieta obok zerkała co chwilę to na ludzi przed nią, to na podkładkę, na której coś zapisywała. W końcu odchrząknął, aby skutecznie zwrócić na siebie swoją uwagę wszystkich, którzy zdecydowali się pójść na zwiad. Przedstawił się jako Nara Gyori, a kobietę obok niego jako Senju Kyoko. W podróży poznał jakiegoś Senju i mniej więcej ich zdolności, były na prawdę niesamowite, szczególnie tutaj, gdzie jest dużo drzew mogli na prawdę dużo zdziałać. Nishiyama po prostu stał gdzieś sobie i patrzył to na ich dowódcę, to na kobietę obok, to na ludzi, z którymi przyjdzie mu zapewne współpracować. W sumie nie powiedział nic nowego, ale cenił go za to, że przedstawił sprawę jasno i klarownie. Doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że tak na prawdę nie mają pojęcia co to wywołuje i nie są w stanie powiedzieć z czym przyjdzie im się mierzyć oprócz temperatury i nie sprzedawali im jakichś tanich bajeczek o wrednym ninjy, który przybył ich podbić.
Oczywiście musiał się znaleźć jakiś lewy typ, który na wzmiankę o problemach do innych prychnął pod nosem. Nie uszło to uwadze Senju, która od razu uspokoiła podejrzanego jegomościa. Toshiro tylko zerknął w jego kierunku nie przywiązując zbyt dużej uwagi. Ot spojrzał, zapamiętał wygląd i tyle. Wolał wiedzieć kto może zajść go od tyłu i spróbować wbić kunaia w plecy. Ostrożności nigdy nie za wiele.
- Niekoniecznie, szczególnie jak pojawiły się tutaj takie osobistości, chociażby ktoś taki jak on. - powiedział skinąwszy głową w kierunku typka z łańcuchami.
W końcu przyszedł czas, aby każdy z nich się krótko przedstawił i opowiedział o swoich umiejętnościach. Pierwszy był dość wyróżniający się wiekiem mężczyzna, który towarzyszył Ichirou. Przedstawił się jako Kuroi o la boga, kto by się nie domyślił. Władał piaskiem. Choć dodatkowo okazało się, że jest też medykiem, ale chyba nie aż tak dobrym, bo zaznaczył, że można do niego przychodzić tylko z "niektórymi" ranami. Nishiyama miał nadzieję, że nie będzie testerem, który przekona się, których ran nie jest w stanie wyleczyć. Następny był jakiś chłopak, który był w podobnym do niego (Toshiro) wieku, podniósł rękę jakby chciał zwrócić na siebie uwagi i przedstawił swoje umiejętności nawet się nie przedstawiając, jakiś dziwny typ. Pieczętowanie i Fuuton. Może się przydać. Oczywiście Asaka musiała wtrącić swoje trzy grosze na co Toshiro tylko lekko się uśmiechnął, bo było to dla niej typowe zachowanie. Shiki również przedstawił swoje zdolności, ale już wcześniej, teraz tylko dopełnił je o suiton, łuk i walkę mieczem. No cóż... Wielokrotnie już się przekonał, że jest dobry. I to bardzo i we wszystkim. W następnej kolejności był nie kto inny jak Koseki. Jej umiejętności też znał już bardzo dobrze. Dobrze wiedział, że potrafi zdrowo przypierdolić, tak, to słowo było użyte tutaj celowo.
Dalej gość, który przedstawił się jako "pasterz" choć zdecydowanie na takiego nie wyglądał i albo robił z siebie głupka, albo rzeczywiście nim był. Ktoś kto wygrywa turniej raczej nie jest zwykłym pastuchem, który pasie sobie owce i nie wiedzieć dlaczego starał się cały czas utrzymywać, że jest inaczej. Seinaru Kei, osobistość godna zapamiętania. Teraz na przód wysunął się Ichirou, ten, z którego wcześniej zadrwiła Asaka. Śmiesznym zbiegiem okoliczności okazało się, że będą teraz współpracować. Zastanawiał się, czy wcześniejsze wydarzenie nie odbiją się jakoś na ich pracy zespołowej, choć tak jak wcześniej zauważył nawet ich grupa była podzielona już na grupki. Sabaku mówcą raczej nie zostanie, swoje umiejętności przedstawił jako "szast-prast", na szczęście Toshiro nie musiał domyślać się o co mu chodzi, swoją droga wyglądał na znużonego. Następna była kobieta, która paliła w międzyczasie fajkę. Jej umiejętności były mu całkiem dobrze znane, nawet zbyt dobrze, coś mu tutaj zalatywało i dobrze wiedział co... Katon, iluzje i walka wręcz przy pomocy miecza. Hmmmm.... Ktoś takiego kojarzy, ale kogo? Zaraz, zaraz... To on sam! Teraz jego kolej.
- Nishiyama Toshiro. - powiedział spokojnie przedstawiając się swoim imieniem i nazwiskiem jak to miał w zwyczaju. Tak został wychowany i tego się trzymał. Uważał to też za pewną formę szacunku do ludzki, z którymi ma się do czynienia. - Katon, Genjutsu, w ostateczności walka w zwarciu. Oprócz tego radzę sobie w tropieniu. - powiedział spokojnym tonem. Nie określał też swojego poziomu, bo jakby miał to zrobić, to wzięliby go raczej za kogoś, kto dopiero zaczyna swoją karierę jako shinobi. Rozejrzał się jeszcze po wszystkich twarzach, gdzie nie dostrzegł jeszcze tej jednej znajomej twarzy, choć dużo mniej, ale jednak. Najwidoczniej tak miało być. Jednakże niesmak dalej pozostawał. W takim razie nie pozostało nic innego jak czekać na przedstawienie się reszty i dalsze rozkazy od głównodowodzących.

KP i ekwipunek:

Staty:
  Ukryty tekst
0 x