[Event] Iglica i okolice

Kolejna prowincja przynależąca do Prastarego Lasu o znacznej powierzchni. Midori zamieszkiwane jest przez Ród Nara i tak jak Shinrin oraz Kaigan, w głównej mierze pokryty jest gęstą puszczą, która słabo przepuszcza promienie słoneczne. Prowincja od wschodu graniczy z Ryuzaku no Taki, od południa z Kaigan, od zachodu z Shinrin oraz od północy z regionem Wietrznych Równin, co pozwala na rozwój handlu oraz żeglugi morskiej.
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1357
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: [Event] Iglica i okolice

Post autor: Toshiro »

Wspólny sukces? Oczywiście, każdy przyczynił się do tego w mniejszy lub większy sposób, więc poniekąd Shikarui miał rację. Niestety Toshiro nie należał do osób, które łatwo się zadowalają swoimi umiejętnościami. Tym bardziej, że jego wkład w to wszystko był bardzo mały, albo nie było go praktycznie wcale. Nie było to użalanie się nad sobą, a przynajmniej z jego perspektywy. Najzwyczajniej na świecie był wobec siebie po prostu bardzo krytyczny, złościł się wewnętrznie kiedy był bezsilny. Nienawidził być bezsilny, dlatego zawsze zadziera pasa i prze dalej trenując ile wlezie. To że nazywał się bezużytecznym kiedy tak rzeczywiście było, o co innego. Rzeczywiście mogło się bez tego obyć, jednakże takie komentarze były u niego codziennością. Nie szukał poklasku, jedynie stwierdzał fakt, co również było jego przywarą.
-Nie mogę się z Tobą nie zgodzić, Shikarui. - odparł i uśmiechnął się lekko pod nosem jeszcze przed odejściem. Następnie nie pozostało mu nic innego jak pozostawić ich samych, a przynajmniej w teorii, bo tak na prawdę daleko nie odchodził, zaledwie kilka metrów, może nawet mniej. Kiedy po raz pierwszy ich zobaczył, czarnowłosy był na prawdę zdziwiony i może nawet lekko przerażony. Okazało się jednak, że wspólny wysiłki zwiadowców bardzo szybko pokonały tamtą grupą. Jak tak teraz się zastanowił, to było to trochę głupie z ich strony. We trójkę rzucać się na kilkanaście osób, w tym wybitne jednostki, które były owiane sławą na całym świecie. Byli oni przecież znani ze swoich zdolności i każdy powinien chociaż coś tam o nich usłyszeć, wiedzieć, że ktoś taki istnieje. Niemniej jednak było już po wszystkim, a raczej po wszystkim tym, co zapewne było jedynie początkiem. Marnym wstępem do tego co czeka ich na prawdę. Nishiyama nie wierzył, że to wszyscy, którzy podzielali tę filozofię i staliby na przeciwko nich grożąc im śmiercią. Podejrzewał, że był to jedynie zwiad, tak jak oni. Dlatego nie było co chwalić dnia przed zachodem słońca.
W czasie gdy medycy zajmowali się pochwyconymi Toshiro dostał wodę od Asaki. Spojrzał się z lekkim zdziwieniem unosząc lewą brew gdy Koseki wyciągnęła cudaczną manierkę i mu po chwili ją podała. Zupełnie nie spodziewał się, że ktoś taki jak ona gustuje w takich gadżecikach. Przeniósł swój zdziwiony wzrok jeszcze raz na białowłosą, a później z powrotem na manierkę odebrawszy ją od niej. Spojrzał do środka przez mały otwór, a następnie wziął sporego łyka. Jego oczy rozszerzyły się w jeszcze większym zdziwieniu kiedy okazało się, że woda w środku jest słodka.
-Co Ty masz w tej manierce? Coś tam wsypałaś? - powiedział pociągnąwszy jeszcze jednego łyka, aby upewnić się, że mu się nie wydawało. I o dziwo, nie wydawało się.
-Nie wiem co to było, ale było na prawdę dobre. Dziękuję. - dopowiedział oddając złotookiej jej własność. Skinąwszy jeszcze głową zwrócił się do dowództwa, od którego oczekiwał dalszych rozkazów. W międzyczasie wysłuchał tego jak białowłosa tłumaczy Yamiemu czym jest ów manieka, a posiadała ona rzeczywiście niecodzienne zdolności, przynajmniej z tego co mówiła. On sam do końca nie był pewien, czy nie używa do tego jakiegoś triku czy coś w tym stylu.
W każdym razie w końcu należało przejść do sedna sprawy, czyli bilansu strat. Na szczęście w ich grupie obyło bez takowych, jednak jeden z Akimichi zginął. Nishiyama nijak na to nie zareagował. Był ich wrogiem, również chciał ich śmierci, więc nie będzie nad tym rozpaczać, tym bardziej, że pozostała dwójka na pewno będzie posiadała odpowiednie informacje. Gyroi nakazał mu zająć się "grubasem", więc czarnowłosy skierował się do do mężczyzny, który wcześniej dostał sierpowego od medyka, który się nim zajmował. Wcześniej Nara jednak zatrzymał jej dalsze zapędy, aby nie pozbawić go przytomności. Na szczęście on nie musiał tracić czasu na tego typu przesłuchania. Brutalnego i krwawego. Zamiast tego używał bardziej wyrachowanej i skutecznej metody jaką była jego technika. Podszedł do uwięzionego "giganta" i położył mu rękę na głowie, następnie zaczął powolutku, bardzo subtelnie przesyłać chakrę wprost do jego mózgu. Powoli zwiększał dawkę, aby ten był skłonniejszy do odpowiadania na jego pytania. Nikt z jego towarzyszy nie podsunął mu żadnego konkretnego pytania, ba, nawet sam dowódca nic mu nie powiedział pozostawiając wolną rękę. Zatem Toshiro rozpoczął przedstawienie.
- Przed czym chcieliście nas "ochronić"? Co to jest? Czego bronicie? - zaczął od podstawowych pytań, aby zorientować się co się tutaj odwala.
- Wiesz co spowodowało takie zniszczenia w tych lasach? Czym to jest i gdzie to jest? - zadał bardziej sprecyzowane pytania gdyby te wcześniejsze nie wystarczyły.
- Gdzie i ilu Was jeszcze jest? Jakimi umiejętnościami dysponujecie? Macie jakichś szpiegów pośród nas? Kogo? Jak wyglądają i jakie są ich umiejętności?- padły następnie pytania po tym jak uzyskał odpowiedzi na poprzednie.
-Dla kogo pracujecie? Gdzie jest Wasza kryjówka? Dlaczego nie chcieliście po prostu z nami współpracować? - zadał ostatnie pytania jeśli nie było też innych. Jeśli jeszcze jakieś padły, to oczywiście je zadał, aczkolwiek chyba o większość istotnych rzeczy wypytał już swoją ofiarę, która powinna ulec jego manipulacji umysłem.
W międzyczasie trzy po trzy słyszał co odwala się niedaleko niego. Spostrzegł, że Yami podszedł do Shikaruia i Asaki, po czym po chwili rozmowy Sanada nagle gdzieś wystrzelił stwierdzając, że obserwuje ich Ranmaru, 9 kilometrów dalej. Nie zwrócił się do Gyoriego, czy też nawet do kogokolwiek innego, po prostu zaczął biec w jakimś kierunku. Nishiyama bardzo się zdziwił jego zachowaniem, ale najwidoczniej nie tylko on, ponieważ po twarzy białowłosej również było widać zwątpienie. Niemniej jednak ruszyli w końcu do dowództwa, aby tę sprawę rozwiązać. Tak jak przewidywał, nie byli sami i na pewno był ktoś jeszcze, a kto? Tego dowiedzą się zapewne od Yamanaki i Akimichi.

KP:
Staty:
  Ukryty tekst
Techniki:
  Ukryty tekst
0 x