[Event] Obóz najemników

Kolejna prowincja przynależąca do Prastarego Lasu o znacznej powierzchni. Midori zamieszkiwane jest przez Ród Nara i tak jak Shinrin oraz Kaigan, w głównej mierze pokryty jest gęstą puszczą, która słabo przepuszcza promienie słoneczne. Prowincja od wschodu graniczy z Ryuzaku no Taki, od południa z Kaigan, od zachodu z Shinrin oraz od północy z regionem Wietrznych Równin, co pozwala na rozwój handlu oraz żeglugi morskiej.
Awatar użytkownika
Reika
Martwa postać
Posty: 2051
Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
Multikonta: Brak

Re: [Event] Obóz najemników

Post autor: Reika »

Masako zasnęła niczym dziecko, bez żadnych problemów, gdy tylko Reika skończyła krzątać się przy niej. Była naprawdę wyczerpana i sen pomoże jej się zregenerować. Chwilę więc siedziała pomiędzy posłaniem Yamiego i Masako, sama zajadając potrawkę. Czuła, jak sama z każdym nowym pacjentem słabnie i wkrótce sama będzie potrzebować odpoczynku. Wykorzystała prawie połowę swoich zasobów pod Iglicą, a teraz kończyła się jej druga połowa. Trzymała się jednak, bo to nadal nie wszyscy, który tutaj dotarli. Akurat kończyła jedzenie, gdy zjawił się Ichirou. Posłała mu lekki uśmiech i ruszyła się z miejsca, aby zająć je obok przyjaciela.
- W takim razie wzmocnię leczenie, żeby zagoiło się na dobre. - Odpowiedziała.
Ujęła delikatnie jego przedramię w swoje dłonie i uwolniła zieloną chakrę, wnikając nią głęboko, aż do wcześniej strzaskanej kości. Tak, ten proces leczenia był już bardziej zaawansowany, jednak nie sprawił Reice najmniejszych kłopotów, poza faktem, że straciła resztę bezpiecznych zasobów chakry. Czuła się mocno osłabiona i wyczerpana, lecz nie dała tego po sobie poznać, chociaż znający ją długo Sabaku mógł poznać po jej twarzy, że coś jest nie tak.
Chwilę przysłuchiwała się rozmowie Ichirou z Kyoushim odnośnie Klepsydry. Zdolne jednostki, które pakują się w najgorszy syf i decydują o jego losach? Ciekawe przedsięwzięcie, ale raczej nie dla niej. Ona pakowała się w to tylko wtedy, kiedy musiała i nigdy nie robiła tego z własnej woli. Jeśli miałaby wybierać, to chyba wolałaby już wstąpić do takiej organizacji, która skupia się na najgorszym obecnie kryzysie, czyli na samym Hanie. Co prawda spora część syfu, jaki dzieje się na kontynencie, może mieć z nim coś wspólnego, ale i tak to, co działo się pod Iglicą uświadomiło jej, że nie jest jeszcze gotowa. Powinna wziąć się za siebie i bardziej rozwinąć, aby być przygotowaną na każdą sytuację, nawet na takiego Demona, którego będzie trzeba unieruchomić.
Słysząc, że Ichirou ma zamiar jeszcze trochę tu zostać, aby dowiedzieć się, co wyniknie z konfliktu Aburame i Nara, Reika ucieszyła się w duchu. Nie widzieli się ponad trzy lata, jak nie dłużej i chętnie zamieni z nim jeszcze parę słów. Co prawda spodziewała się od niego reprymendy, bo zdawała sobie sprawę, że mógł widzieć ogłoszenia na temat jej i Mishimy, które pewnie wisiały też na pustyni ze względu na tego drugiego, no ale może nie będzie tak źle.
- To już nie od nas zależy. - Odpowiedziała na ostatnie słowa Kyoushiego. - Możemy jedynie odprowadzić go bezpiecznie do jego rodziny i wyjaśnić im, jak bardzo ważne i niebezpieczne jest to, co teraz w nim tkwi. Sami będą musieli zadbać o jego bezpieczeństwo najlepiej, jak tylko potrafią, o ile nie odrzucą go ze strachu. Nie znamy innych Jinchuuriki i nawet nie wiemy czy istnieją, żeby można było go wysłać na nauki.
Tutaj spojrzała uważniej na Kyoushiego, bo przypomniała sobie jego słowa, kiedy rozważali w swojej grupie zapieczętowanie Bestii. Wtedy powiedział coś, co wyraźnie wskazywało, że już miał do czynienia z Demonem, tak jak Yoichi.
- Miałeś już kiedyś do czynienia z innym Demonem, prawda? - Zapytała. - Mówiłeś o tym, gdy rozważaliśmy pieczętowanie Pięcioogoniastego.
0 x
Awatar użytkownika
Akarui
Postać porzucona
Posty: 1567
Rejestracja: 8 cze 2017, o 01:03
Krótki wygląd: Jak na avku brązowy płaszcz z kożuszkiem - mamy zimę! ;)

Re: [Event] Obóz najemników

Post autor: Akarui »

Jaki tu spokój, na na na na... Nic się nie dzieje, na na na na...

Widok obozu, który już w pełni przemianował się na obóz medyczny, był czymś wręcz uspokajającym dla osób zmęczonych ciągłym biegiem, walką, ucieczką, całą tą śmiercią i kolejnymi niespodziankami. Akarui czuł się zmęczony. Musiał odespać ostatnią dobę i marzyła mu się byle prycza. W obozie może uda mu się przymknąć oczy, lecz na razie stara się zebrać resztki umysłu w kupę, by móc odbyć logiczną rozmowę z dość ważną postacią z Samotnych Wydm. Zachęcony odpowiedzią Ichirou, kontynuował: - Nie spokojnie. Wszystko zostało umorzone, gdy zginął podczas tamtych walk.

Spojrzał na Sabaku, szukając zakłopotania na jego twarzy, na które mógł zareagować swoim uśmiechem i paroma słowami, czym też przedstawił się innym ludziom w pochodzie: - Spokojnie, nic się nie stało. Tatulek sam by się uśmiał z takiego żarcika, hehe... Jestem Tozawa Akarui. Ojciec był lalkarzem i medykiem w Ningyō-shi, tam też się wychowałem. Uczył mnie wszystkiego, co sam umiał. Na chwilę przerwał, przypominając sobie jego twarz. Jego dłonie, tak skupione, pewne i nieruchome, otoczone seledynową poświatą nad ciałem pacjenta i tak miękkie, płynne i giętkie przy sterowaniu lalkami. Nie zdążył nauczyć syna wszystkich sztuczek, cóż, taki los.

W namiocie było już parę osób, które wcześniej przeżyły incydent pod Iglicą. Rida była pełna werwy. To było jasne, że jest pierwszorzędnym medykiem, a przed Akarui'em jeszcze daleka droga. Razem z ludźmi z obozu na pewno da radę bez jego pomocy. Podała Yami'emu jakiś środek, dzięki któremu szybciej zasnął. Medyk mógł to zaobserwować, gdyż od samej Iglicy nie opuszczał boku chłopaka. Była tu jeszcze nieznana Tozawie parka, która mogła mieć związek z... Utratą paru znajomych. Mężczyzna nie słyszał dobrze ich rozmowy, nie chciał też podsłuchiwać, dlatego został przy boku Ichirou. Gdy ten skończył ponownie rozgłaszać swoją organizację i miał chwilę, znów się do Niego zwrócił: - Spóźniłem się pod Iglicę, sporo akcji mnie ominęło. Mógłbyś powiedzieć, co się stało po połączeniu grup? Tam na dole zostawiłem paru przyjaciół, a gdy przybyłem, już ich nie było...

Akarui postanowił też wtrącić swoje tezy grosze w wypowiedź Kyoushi'ego, który widać było, że chce dołączyć do Klepsydry: - Cóż, Kyoushi ma rację. Również pamiętam, co się działo pod samym Murem. Dziury w nim podobnież wybił właśnie Jinchurikki tuż przed swoją śmiercią, niepilnowany przez nikogo.
0 x
MOWA
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: [Event] Obóz najemników

Post autor: Shikarui »

Odwrócił wzrok od członków Klepsydry, ale jego oczy rozbłysnęły czerwienią. Zamierzał słuchać. Tak jawnie, bezwstydnie, ważyli losy Yamiego - a Shikarui nie był osobą, która gotowa to była krytykować. W końcu sam, w swoich myślach, decydował o jego losie i przeliczał go na pieniądze. Oddanie takiego skarbu w ręce organizacji o pustynnych korzeniach było tak ogromnym zmarnowaniem, że czarnowłosy się lekko skrzywił. Zmarnowaniem z jego perspektywy, rzecz jasna. Pustynia była jedynym miejscem, do którego nie chciał nigdy zawędrować. Chyba że obiecają naprawdę złote góry - i nie mam tu na myśli wydm piaskowych. Nadstawiał ucha. Słuchał ich bardzo uważnie, kto wie? Można naprawdę czyjś los zostanie tutaj przesądzony. Kolejne informacje, kolejne pieniądze, kolejna szansa na sukces. Cierpliwość czarnowłosego była w końcu ogromna.
- Miałem na to kilka lat. - Na te przemyślenia. Na zastanowienie się nad tym, jak można by było złapać zainteresowanie tej organizacji. Więc cierpliwie czekał na swoją kolej. Tak samo jak cierpliwie czekał na moment, w którym będzie można wbić sztylet w plecy Shigi. Wtedy w ten sposób o tym nie myślał, teraz wydawało się to całkowicie naturalne. Tak samo naturalne jak wyrżnięcie własnej rodziny. Nie było w tym niczego niepoprawnego. Swoje źródło strachu usuwasz - inaczej nie pozwala ci spokojnie funkcjonować. Nawiedza cię regularnie, dręczy swoimi spojrzeniami, układa się w umyśle wrażeniem, że czeka na ciebie za rogiem. To koło było nieskończone, bo pozbycie się jednego strachu rodziło kilka następnych. Pozbieranie ich w jeden punkt i spalenie chyba nie wchodziło w grę. - Nie musisz w tym uczestniczyć. Ty również. - Zwrócił się tutaj do Toshiro, który, jak sam powiedział - nie chciałby się czuć uwiązany. Choć to akurat odnosiło się bezpośrednio do Klepsydry. Tym nie mniej organizacja była organizacją i zawsze niosła ze sobą jakieś więzy i zobowiązania. Tak samo jak służba klanowi. - Jeśli Kruki naprawdę istnieją, otworzą przed Kosekimi dostęp do bezcennej wiedzy. Wystarczy, by jedno z nas się dostało. Nie odpuszczę.- Czarnowłosy uświadomił sobie pewną bardzo istotną rzecz - tą, czym tak naprawdę były te wszystkie cele w jego życiu, które przed sobą stawiał. Faktycznym pragnieniem zbudowania czegoś dobrego? Oj tak, na pewno chciał chronić Asakę. Tylko że - tylko ją. Chciał więc też, siłą rzeczy, ochronić to, co kocha, by była zadowolona, bo lubił, kiedy zadowolona była. Wszystko to interesownie. Najważniejsze jednak było - robił to, ponieważ mógł. Ponieważ czas do wypełnienia pozwalał wsadzać kij w mrowisko i... bawić się. Czarnowłosy odkrył, że to było jak zabawa - podobna chyba do tej, którą przeprowadzają dzieci podczas ganiania za wydmuchaną piłką. Niby wszyscy wiedzą, że to gra, a jednak walczyli z błyskiem mordu w oczach i zacięciem, jakby od wygranej zależało ich życie. Były te dwie, trzy jednostki, które dominowały i te, które wychodziły z placu boju z zawodem, ponieważ nie byli wystarczająco dobrzy, by w niej uczestniczyć. Przynajmniej tak mu się wydawało, że od samego początku te cele były hobby, którym mógł poświęcić czas, ale wcale nie musiał, bo w gruncie rzeczy nie był do niczego uwiązany. To miłości i pragnienia jego żony zarażały go - i podobało mu się to. Dzięki temu popołudnia nie były tak bezkarnie cytrynowe.
Odstawił pustą michę po jedzeniu na stolik.
- W walkach shinobi ciężko o dowód w postaci głowy. Zweryfikują kogoś o światowej sławie. - Przesunął palcem po złamanym mieczu, po jego podniszczonej rękojeści. Tak wyglądał nawet piękniej niż wcześniej. W stanie nienaruszonym. - To i tak głównie dla mnie. Moje trofea. - To już powiedział cichym, mrukliwym głosem, by słowa do niepowołanych uszu nie dotarły. Podniósł się, zgarniając je w garść razem ze swoimi mieczami. - Przyniosę ci coś do przebrania. - Zaoferował, spoglądając na żonę... ale wtedy zamiast skierować się do wyjścia, podszedł do niej i przysiadł przy niej, kładąc te przedmioty przy sobie, by ująć jej dłonie i unieść sobie do ust, całując jej knykcie. - Już po wszystkim. Możesz odpocząć. Nic nam nie grozi i zanim się obejrzysz, znów będziemy w Karmazynowych Szczytach, w których za zasługi dla klanu dostaniesz swój awans. Zobaczysz też nasz dom, zapewne już skończony, nad krystalicznym jeziorem i swoją matkę, która pewnie już zasadziła wokół niego kwiaty. - Jego brak empatii zbyt często sprawiał, że nie dostrzegał szczegółów. Potrafił odczytywać emocje z jej twarzy, a jednak często wiele brakowało do zrozumienia. Choć i tak - było coraz lepiej.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: [Event] Obóz najemników

Post autor: Asaka »

Niespecjalnie zdziwiła się, że SHikarui błyskał znowu czerwienią z oczu, by bezczelnie podsłuchiwać. Zdziwiła się za to, ze robi to, gdy sam był bardzo zmęczony ubytkiem chakry i kazano mu przez to leżeć w łóżku.
- Miałeś odpoczywać, a nie sprawdzać teren – burknęła niezadowolona. Nie była w stanie mu tego zabronić, bo jak niby? To tak jakby on miał jej zabronić używania jej reberu – gdyby chciała, to by to i tak zrobiła, ale nie miała siły, a poza tym miała swój rozum by tego nie robić. Ją osobiście na pustynie ciągnęło tylko z jednego powodu: była ciekawa jak tam jest, by przekonać się o tym na własne oczy. Morskie Klify też ją ciekawiły, a okazało się, że jest tam irytująco zimno, zimniej nawet niż w Daishi, a poza tym dostanie się tam wiązało się z podróżą statkiem… Brr. Nigdy więcej – jeśli nie będzie to konieczne, oczywiście. Bo nie wspominała tego najlepiej.
- Miałam na myśli, że przemyślałeś to kiepsko – czasami zapominała się, że Shikarui nie zawsze wyłapywał jej intencje, sarkazm czy ironię, bo szło mu to całkiem nieźle, ale teraz, przez zmęczenie, wiele rzeczy nie wychodziło jej tak jak normalnie. Więc i głos dziewczyny nie brzmiał w taki sposób, jakby brzmiał w normalnych warunkach, gdy zabarwiony był lekką kpiną. - Och, jasne, że nie muszę – to nie był odpowiedni moment, by o tym rozmawiać. Ale jego słowa teraz nie spodobały jej się jeszcze bardziej. Shikarui… Znowu myślał tylko o sobie. O swoich zachciankach, wplatając to ewentualne zyski dla jej rodu, ale chyba nie do końca zdawał sobie sprawę, że to wcale może tak nie działać. Że… mogą zabronić mu mówić. Dziewczyna sądziła wręcz, że jeśli by tak było, to będzie jej mówił jeszcze mniej rzeczy, niż obecnie. I dlatego też w jej oczach zagościł smutek i zrezygnowanie. Pewnie mocno podbite tym zmęczeniem i nastrojem, ale jednak. - Tak, widzę, że nie odpuścisz. Ale to kiepski moment. Porozmawiamy później – nie czuła się tutaj swobodnie z taką rozmową, dlatego, że była to sprawa pomiędzy nimi, a nie pomiędzy nimi i wszystkimi, którzy się w namiocie znajdowali. Nawet Toshiro. Był jej przyjacielem, ale nie zamierzała się przed nim spowiadać z rzeczy, które dotyczyły ją i Shikiego, i ich różnicy poglądów czy podejścia.
Ona też sobie coś uświadomiła. Już w sumie kawałek czasu temu. Że choć ona dla Shikiego była zdolna zrobić wszystko, nawet pójść do jakichś mitycznych Kruków, o których nikt wiele nie wiedział, on dla niej wszystkiego by nie zrobił. Bo na pierwszym miejscu postawiłby swoją zachciankę.
- Tak, rzeczywiście. Kogoś o światowej sławie, kto ukrywał się na garnuszku Uchiha i był nieuchwytny i nikt go przez tyle czasu nie wytropił. Ważniejszy dla mnie był twój spokój a nie jakieś dwa tysiące ryo – była już tym wszystkim zrezygnowana. I jeszcze te trofea „bardziej dla niego”. Chciał te śmieci zabarwione złymi myślami i emocjami trzymać w ich domu? Aż trudno jej było w to uwierzyć, a jeszcze trudniej zaakceptować.
- Do Daishi jeszcze długa droga przed nami – odpowiedziała mu tylko, ale nie wyrwała dłoni, które ujął, by złożyć na nich swój pocałunek. Nie rozumiał, widziała to doskonale. Tak, chciała wrócić, chciała zobaczyć ich dom, swoją rodzinę, zależało jej na rodzie i pracy dla niego, ale to nie tęsknota za tym sprawiała, że była teraz taka smutna i zrezygnowana.
Tak czy siak ubrania na przebranie się z tych przepoconych i brudnych na pewno by nie zaszkodziły. I w ogóle pozbieranie rzeczy, które zostawili w obozie…
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: [Event] Obóz najemników

Post autor: Shikarui »

Ta ponura prawda była faktem, choć Shikarui z tego sobie sprawy nie zdawał, zapewne zaprzeczyłby, gdyby takie słowa padły na głos. Przynajmniej temu, że nie zrobiłby dla niej wszystkiego. Gdyby to, co chciała, było sprzeczne z jego chęciami - jak wtedy by się to skończyło? Kalkulacją tego, co bardziej mu się opłaca. Czego bardziej chce - tego, żeby Asaka była zadowolona czy jednak tego, żeby zrobić swoje? Wszystko, absolutnie wszystko na tym świecie było zyskiem, a mimo upływu lat czarnowłosy bardzo często zapominał, że o niektóre zyski ciężej niż o inne. Zwłaszcza te, które wiązały się ze skomplikowanym światem emocji.
Uśmiechnął się leciutko na upomnienie Asaki, tak porozumiewawczo. Tak, porozmawiają później, o tym też! Bo ciekawe rzeczy można było usłyszeć w tym szpitalu, kiedy się swoje zmysły nadwyrężało, by to usłyszały. Plotki, ploteczki, informacje... Jemu również, tak jak Toshiro, nie leżało wstąpienie do Klepsydry, choć na pewno byłoby to bardzo interesujące. Pomocne przede wszystkim. Tym nie mniej wydawali się być jak gwiazdy - nieosiągalni - i to nie ze względów umiejętności, przynajmniej nie w jego oczach. Byli nieosiągalni, ponieważ zbierali zdecydowanie inne osobowości - takie, które w zupełności czarnowłosemu nie leżały. Tak jak nie leżało mu to, że lśnili w blasku słońca, kiedy on zdecydowanie wolał być tym cieniem poza złotym okiem Amaterasu.
Kiedy powiedziała, że miała na myśli, że przemyślał to kiepsko, jego mózg wywalił błąd 404 i zawiesił się, szukając wątku i ciągu przyczynowo-skutkowego. Tylko na chwilę co prawda, ale jednak tej chwili na zrozumienie potrzebował. Dotarło do niego, że to ten sławny sarkazm i że Asaka wcale nie miała na myśli tego, co powiedziała, tylko wręcz przeciwnie. Ciągle potrafiło go to zaskoczyć - ten nagły zwrot akcji, kiedy to, co zostało powiedziane w oczywisty sposób okazywało się swoją przeciwnością. Nawet go to rozbawiło, w taki pozytywny sposób, ale jak to zazwyczaj - nie dało się tego rozbawienia po nim za bardzo poznać prócz błysku w oku. Skinął lekko głową na znak, że w porządku, już pojął, co tutaj się wydarzyło.
- Spróbować nigdy nie zaszkodzi. - Sprzedać martwe ciało Shigi, rzecz jasna. Mogą odmówić - w końcu dowód jak dowód... - Technika przesłuchiwania wymusza prawdziwe odpowiedzi. - Nawiązał do tego, co do tego wszystkiego miałoby mieć genjutsu Toshiro. Tylko że te słowa mu coś uświadomiły. Coś bardzo ważnego, czego, zdaje się, do tej pory nie zrobił. Przeszedł mu już niepokój, przeszły mu nerwy. Uspokoił się. Teraz została satysfakcja. Refleksje na temat tego, co się wydarzyło, nie przychodziły do jego zmęczonej głowy, tak jak nie przychodziły co do tego, co się teraz działo w tej rozmowie.
- Dziękuję wam. Wasza pomoc wiele dla mnie znaczy. - Czym była doskonała wolność, której dotyk czuł bardzo wyraźnie kilka lat temu? Wolność była pustką - i niczym więcej. Była brakiem zobowiązań. Przywiązań. Brakiem miłości i nienawiści. Była nicością, która nawet nie jest spokojem. Jak się okazywało wolność mogła być też tym, co czuł kilka godzin temu w tej zapadającej się jaskini - poczuciem swobody i tego, że jest się bezpiecznym przy niektórych osobach, na które możesz liczyć. I ta wersja wolności była tą, do której chciał dążyć. Teraz miał wrażenie, że ją osiągnął. Nawet jeśli dobrowolnie zamierzał ją ograniczyć służbą w klanie.
Ucałował Asakę w czoło i wyszedł powoli z namiotu, by przynieść z ich namiotu świeże ciuchy do przebrania się - sam zresztą się przebrał i poskładał wszystko. Nie sądził, by udało mu się w tym miejscu zasnąć. Lub inaczej - zdecydowanie nie chciał w tym miejscu spać. Dlatego kiedy tylko białowłosa wypocznie, chciał się stąd jak najszybciej zebrać i wynieść. Wciąż było tak wiele rzeczy do zrobienia, tak wiele spraw do załatwienia - i jak sama białowłosa powiedziała - przed nimi jeszcze długa droga do Daishi. Wrócił do szpitala polowego z ich rzeczami, nie ufając, że będą one bezpieczne, gdy zostawi je tam samopas. Ułożył złożone ciuchy na łóżku Asaki i sam poukładał wszystko pod swoim łóżkiem, czy też obok - w taki sposób, by nikomu przechodzącemu obok nie przeszkadzały.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: [Event] Obóz najemników

Post autor: Asaka »

Czasami można było odnieść wrażenie, że Asaka znała Shikaruiego lepiej, niż on sam znał siebie. Że choć potrafiła gadać jak katarynka, a czarnowłosy często ograniczał się tylko do słuchania – wyciągała więcej z jego milczenia, niż on. A na pewno więcej, niż on z jej gadania. Nie doceniał jej wielokrotnie, nie jeśli chodziło o możliwości walki i obrony siebie czy innych, a na polu emocji i uczuć właśnie. Wcześniej bał się mówić, by nie okazało się, że nie spodoba jej się to co usłyszy i odejdzie, i choć faktycznie się nie spodobało – nadal była obok niego. Ten problem jednak nadal istniał. Nie mówienie wszystkiego do końca, obmyślanie wszystkiego samemu, nie branie pod uwagi szerszej perspektywy, tylko tego, co widać było do krańca swego nosa. Nie musiał mówić jej wszystkiego, ona też nie spowiadała się z każdej myśli, która przeleciała jej przez głowę, bo wtedy musiałaby mówić chyba cały czas. Jednak nie w tym tkwił przecież problem. A w… Shikarui dobrze wiedział w czym. Już to sobie kilka razy wyjaśniali, raz nawet bardziej dobitnie.
Wszystko miało swoje dobre i złe strony. Każde zobowiązania, każda obietnica, każda postawiona gdzieś lojalność. Wszystko niosło ze sobą cenę i pulę korzyści – niekoniecznie liczoną w ryo. Co zabawne, jej służba dla rodu nie kojarzyła się z brakiem wolności, a z pewną zasadą, która trzymała ją i jej wolność w ryzach, by nagle, kiedyś, przypadkiem, się nie wypaczyła i nie przeobraziła w coś szalonego. Jak na przykład Yoshimitsu, który chyba w tym momencie niewiele miał wspólnego ze swoim klanem prócz nazwiska i umiejętności. Ludzie uważali Jugo za potwory. Ale według Asaki? Potworami byli ci, którzy Jugo wykorzystali jako broń i którzy wyczyniali takie rzeczy ze swoimi oczami. Kontrola demona, największa zbronia, by osiągnąć ten poziom… To dopiero były potwory. Tyle, że w skórze człowieka.
- Jasne, nie zaszkodzi – potwierdziła. To akurat była prawda, ale lepiej było liczyć się z możliwością, że mogą tego „dowodu” nie przyjąć. Czy tam raczej braku dowodu. Albo dowodu będącym słowem jakiegoś shinobiego. Dopiero po chwili załapała po co mu w tym był Toshiro – żeby na nim użył techniki i żeby „wyspowiadał”, że był powodem, dla którego Shiga zginął. Tylko czy to nie będzie zbyt naciągane? Przeszła jej przez umysł taka myśl, ale ostatecznie wzruszyła ramionami. Jak chcą. Żeby tylko nie przyszło z tego więcej szkody niż pożytku… - Nie dziękuj. I tak bym to zrobiła. Kiedyś. Myślałam o tym już dość długo, ale jasno się wyraziłeś, że nie chcesz krzyżować z nim drogi, więc milczałam – a tego milczenia nauczyła się od niego. Zresztą to i tak wszystko było w fazie wyobrażeń właśnie, bo gdyby w jej głowie wykluł się jakiś konkretny plan – wtedy by mu go przedstawiła. Pewnie bez niego i tak nie byłaby w stanie go wykonać. Po raz kolejny – Shikarui jej nie doceniał. I było tak jak mówiła, zrobiłaby to dla niego i dla jego spokoju, nie dla pieniędzy. Bo te, w porównaniu do niego, nie miały dla niej żadnej wartości, choć rzeczywiście ułatwiały życie.
Czekała więc, siedząc dalej na łóżku, aż Shikarui wróci z ich rzeczami. W tym czasie sama spojrzała najpierw na odleglejszą część namiotu, gdzie spał Yami i Masako, którą przyniósł ten białowłosy. No i na grupkę z pustyni i ich sympatyków, którzy stali i gadali. Nie przyglądała im się długo, bo w końcu przeniosła spojrzenie na Toshiro.
- Powiedz… Jak się czujesz? Chyba nie przywykłeś do takich warunków pracy, co? – nie, żeby ona też, ale nie można zaprzeczyć, że pod tym względem Asaka była bardziej doświadczona od Toshiro. Nie że z racji wieku, bo ten nic tutaj nie znaczył, ale po prostu w walce i w sprawności fizycznej.
Gdy Shikarui wrócił, w końcu wstała z łóżka, choć potrzebowała do tego pomocy i skryła się za jakimś parawanem, by przebrać się i nie szerzyć zgorszenia. A przede wszystkim – jej, mężatce, tak nie wypadało. Tak było znacznie lepiej. Gdy była już w czystych ciuchach i wróciła do łóżka, po prostu się położyła. Mogła jeszcze chwilę porozmawiać i posłuchać, ale kto ją znał ten wiedział, że… mogła teraz zasnąć w połowie zdania. Potrzebowała tego. Wielu z nich tego potrzebowało.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1517
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: [Event] Obóz najemników

Post autor: Kuroi Kuma »

Obóz najemników - to tutaj się wszystko zaczęło i tutaj miało się zakończyć. Kto by pomyślał, że ta wydawałoby się zwyczajna wyprawa zwiadowcza tak wiele zmieni w życiu staruszka. Biju, Klepsydra, a także i wiele wiele innych. Również to, że poznał drugą stronę osobowości Shikaruia. Bezwzględną, bez zahamowań. Nic nie zmieniało to, że uklęknął tuż przed nim - takie gesty były dla możnych, dla ludzi wyższej klasy, dla których teatralne gesty znaczyły wiele. Co znaczą słowa, co znaczy ukazanie karku człowieka, gdy chwilę wcześniej z zimną krwią zabija dwójkę (i jednego przypadeczkowo) ludzi? Równie dobrze może zmienić nastawienie także i do niego w jednej chwili. To nie Kumie powinien się kłaniać, to nie on będzie opłakiwał zmarłych. Żałował Kaia, jako człowieka, który poświęcił życie swojej misji, który był kimś więcej. Ta dwójka... spotkał ich, to tyle, nawet nie miał okazji poznać ich jakkolwiek bliżej. Widział śmierć, nie dziwił się jej, przyzwyczaił się że ludzie przychodzą i odchodzą, że wszystko przemija, a życie shinobi dużo szybciej niż by się wydawało. Odwrócił wzrok, nie komentował, odszedł. Lawendowski stracił w jego oczach, już nie rozluźni się w jego towarzystwie, nie odłoży gurdy na bok, nie będzie nieuważny. Każdy jego ruch będzie niczym groźba, będzie przypominać o tym, że z taką łatwością zabija tych, którzy dążą do wspólnego celu, że chaos to jego drugie imię, że cel uświęca środki. Ich pogląd na świat był diametralnie inny i raczej nic nie było w stanie tego zmienić.
Zostawił Yamiego kobiecie, która w sumie Kumie kojarzyła się tylko z płaczem i pojawianiem w dziwnych momentach. Nie znał jej imienia, jakoś nie za bardzo miał zamiar to zmieniać. Razem z Seinarem udał się po swoją działkę żołdu, przecież nie przybył tutaj na darmo, sam też musiał za coś wyżyć. Potem wrócił do Ocirka, który nie zwalniał tempa rekrutacji do swoich zegarków.
-Trzymaj się, oby następnym razem, gdy się spotkamy było trochę spokojniej - pomachał Seinarowi na do widzenia i odprowadził go wzrokiem do czasu. Sądził, że ten uda się w dalszą podróż, a nie do wychodka, no ale cóż. Każdego coś goni.
-Będziesz mnichem? To musisz popracować nad wyglądem, bo Ci raczej eee... - zatrzymał się na chwilę i popatrzył na strój Ocira, który po prostu krzyczał w każdy możliwy sposób. Nie wiedział co, chociaż nie było to ważne. Zwracał na siebie uwagę na każdym kroku - W każdym razie mnisi są trochę mniej zauważalni - wzruszył ramionami i uśmiechnął się do młodziaka. Raczej nie widział go jako spokojnego, zdystansowanego i (co najważniejsze) łysego mnicha ubranego w proste szaty. Może przyjmą go do klasztoru bez tych wymogów? Odwrócił wzrok do Kyoushiego, który wspomniał o Jinchuurikim. A więc tak to się nazywa?
-Ty chyba wiesz coś więcej, niż nam się wydaje, mylę się? - uśmiechnął się do białowłosego, ale nie zamierzał go wypytywać. Skoro obydwoje mieli stać się częścią Zegarków, to jeszcze przyjdzie na to czas w trochę bardziej przyjaznych okolicznościach. Nie to co ta kobieta, która najwyraźniej była medykiem na pełny etat, bowiem opiekowała się przybyłymi -Kuroi Kuma, lub jedno z nich, wybierz co Ci bardziej pasuje miło poznać - przedstawił się i wystawił do niego rękę. Ocir zaś wspomniał o Jou, na co Kuma skrzywił się i ułożył rękę z tyłu głowy.
- Taa wypadałoby... dawno mnie tam nie było. Ciekawe czy zatęsknił - pokiwał głową, chociaż doskonale wiedział, że Jou pewnie nie będzie zadowolony, że Kuroi jak gdyby nigdy nic wraca sobie po kilku... latach? Mniej więcej tak by wychodziło -Uciekam. Powodzenia i nie daj się zabić. Uważaj na to małżeństwo... nie ufam im po tym co odstawili. Nie wiem czy mam rację, ale miałbym na nich oko. - uścisnął dłoń na pożegnanie Ocirkowi, zabrał swój mandżur.

z/t
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1357
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: [Event] Obóz najemników

Post autor: Toshiro »

Usunięcie blizn z ciała musiało być całkiem przydatną umiejętnością, tym bardziej dla kogoś kto jest z nich znany i na przykład chciałby się gdzieś ukryć. Niemniej jednak z tego co wiedział to Shikarui nie był zbyt znany, ani też nie przykładał takiej uwagi do estetyki swojego wyglądu. Pomimo tego zainteresował się tematem i zdecydował się poprosić Ridę, CZARNOwłosą medyczkę
aby ta usunęła jego blizny. Musiały mu wadzić w inny sposób niż jako aspekt wizualny. Coś z przeszłości. Rzeczywiście nie był to dość codzienne blizny, szczególnie ta na szyi, bo tę na nadgarstkach to jeszcze jest w stanie zrozumieć. Nie było się czego wstydzić, tym bardziej, że blizny często oznaczały zaprawienie w boju, które Shikarui zapewne miał ogromne choć dużo starszy do niego nie był.
Temat kruków, który zaczął Sanada bardzo zaintrygował Toshiro, być może jeszcze bardziej niż temat klepsydry. Brzmiało to dla niego zdecydowanie lepiej i bardziej w jego stylu. Już samo wątpienie w istnienie tej organizacji sprawiało, że Nishiayama wpasował by się w nią idealnie. Działanie na uboczu, a także pozostawanie w cieniu. To coś do czego po prostu się nadawał. Nie wychodził na słońce, trzymał się cieni. Choć jako osoba był całkowicie normalny, to zdecydowanie wolał mrok. Czuł się tam wtedy o wiele bardziej swobodnie. Z drugiej strony Klepsydra działała bardzo otwarcie. Już po słowach Ichirou, który obwieścił każdemu, że przeprowadzają rekrutacje można było wysnuć wnioski, że będą działać na widoku i też na tym się skupią. Dla kogoś takiego jak on nie było to do końca odpowiednie. Tym bardziej, że byłby z nimi utożsamiany. No chyba, że zająłby się czymś w innej "sekcji" tej organizacji. Pozostając w ukryciu. Zbierając informacje, a w przyszłości może zajmować się i innymi sprawami, infiltracjami. Czarnowłosy w ogóle się nie zdziwił, kiedy Shikarui stwierdził, że użyje informacji o Yamim jako karty przetargowej, a także jako element zarobku. Typowy Shikarui, który jest w stanie poświęcić praktycznie wszytko dla swojej korzyści, być może nawet i jego, ale miał nadzieję, że nigdy nie będzie miał okazji się o tym przekonać. Chociaż ze względu na Asakę miał większą szansę na to, że jednak by go nie wystawił, bo jeśli Asaka jest happy, to Sik też jest happy. Tak to działa.
- No właśnie... Działają niby bardzo otwarcie. Tak, że każdy jest w stanie patrzeć im na ręce. Często jest to bardzo problematyczne. Choć pobudki brzmią bardzo dobrze, to nie wiem czy ktoś taki jak ja nadaje się do takiej organizacji. Jak mówiłem lubię swobodę i nie lubię ograniczeń. Wiadomo, że nie da się ich obejść, bo zawsze gdzieś są, czy to klan, rodzina, cokolwiek. Jednak w tym przypadku można dużo zyskać. Choć jeśli mam być szczery, to te Kruki, o których mówi cały czas Shikarui... Brzmią jak coś stworzonego dla mnie. Skoro próbujesz dostać się tam dwa lata i nawet nie wiadomo czy istnieją, a rzeczywiście by istnieli, to bardzo dobrze o nich świadczy. Zapewne nie podchodzą tak otwarcie do tematu rekrutacji jak na przykład Ichirou z Klepsydry. Nie zdziwiłbym się gdyby była bardziej osobista, a nie na takiej zasadzie, że stoi facet przed grupką ludzi i mówi: "Hej, mam fajną organizację, fajnych ludzi, chodźcie. Znajdziecie sobie jakieś miejsce."- - oh lord, nie pamiętał kiedy ostatni raz tyle powiedział. Najwidoczniej na prawdę zainteresował go ten temat, nawet można było zobaczyć ten błysk w oku, który o tym świadczył. Oczywiście wszystko przyciszonym tonem, tak aby tylko ich trójeczka to słyszała. No chyba, że ktoś tak jak Shikarui by podsłuchiwał tu i ówdzie. Przed tym akurat nie było ochrony. Musieliby chyba porozumiewać się w myślach.
- A no znam. Dlatego tym bardziej tam bym siebie widział. W końcu informacje można wydobywać nie tylko pośrednio. Nie wiem jednak czy poszliby na coś takiego. W sumie... Zobaczymy. - oznajmił spokojnie. Właśnie chyba przystał na "propozycję" podróży wraz z państwem Sanada. Shikarui najwidoczniej z góry założył, że z nimi pójdzie skoro użył go jako argumentu co do swojej racji. Z racji, że nie miał żadnych planów, to nawet się ucieszył, że został wzięty pod uwagę, ba, nawet został uznany za pewnik.
- Największą ze zbrodni... To znaczy? - nie brzmiało to zbyt dobrze, ale takich mogło być na prawdę wiele w zależności od tego jak kto postrzegał świat. Chciał usłyszeć konkrety. Dla jednych mogło to być zabicie jakiegoś ulicznego kociaka, dla innych zwyczajne morderstwo, a dla jeszcze innych zdrada. Wizja kontroli ogoniastej bestii napawała go chęcią zgłębienia tematu, a także jeśli to możliwe, pozyskanie tej mocy. Stopień ponad trzema łezkami? To coś takiego istnieje? Już trzy łezki wydawały się bardzo potężne, ale poziom wyżej? Coś niewyobrażalnego, a jednak namacalnego i jakoś możliwego do zdobycia.Wtedy Asaka zauważyła to o co obawiał się Toshiro, że technika przesłuchania nieważne jak wiarygodna, może wcale nie być uznawana jako dowód. Miecze przecież mógł zrobić każdy, poprosić o zrobienie takich samych.
- Nie wiem czy w jakiejkolwiek sytuacji moja technika przesłuchania może posłużyć jako dowód... Zawsze można spróbować, co nam szkodzi? Jak sami widzieliście nie da się praktycznie jej oprzeć. Tamci od Ichikatsu sypali informacjami jakie posiadali. Nie wiedzieli więcej niż nam przekazali, mogę Was o tym zapewnić. - powiedział a na jego twarzy pojawił się lekki grymas nie przekonania do całej tej sprawy. Spojrzał w złote oczy Asaki skierowane w jego stronę z wyraźnym "No ja tam nie wiem. Się zobaczy". W międzyczasie wpadł jakiś gość, który darł się jak zarzynane prosię. Toshiro tylko zmierzył go od stóp do głowy i tyle. Kojarzył gościa z walki z biju i nic więcej. Ichirou po raz kolejny zakomunikował, że jakby ktoś chciał do Klepsydry to zaprasza. Ta otwartość... Gryzła go niemiłosiernie. Ostatecznie jednak chyba wolałby spróbować swojego szczęścia z Kurkami, jeśli to się jednak nie powiedzie. To zakładał, że skoro Klepsydra jest tak otwarta, to jeżeli da sobie trochę czasu, to nagle nie stwierdzą, że nie przyjmują już nikogo więcej. No cóż, najwyżej skończy z niczym.
- Jak już wspomniałem, dla mnie nie ma problemu. Zaintrygowałeś mnie tymi Krukami. - odpowiedział lekko rozkładając ręce, po czym założył je na piersi. - Nie jestem przekonany o tym, czy będą w stanie pomóc Kosekim... Ta organizacja wydaje się żyć swoim życiem z tego co mówisz, więc raczej wątpię, aby tak łatwo oddawali swoje informacje. - czarnooki sceptycznie podchodził do sprawy dzielenia się tymi informacjami z rodem, pod którym służył. Bał się, że może to wykorzystać dla swoich celów. Nie ufał nikomu u władzy, nawet "swoim". Choć jak na razie ród ten nie dał mu do tego żadnych powodów.
- Ja tak samo. Wiecie przecież, że zawsze możecie na mnie liczyć. Chociaż akurat w tym przypadku, to Wy się większością zajęliście, ja tylko nie pozwoliłem Wam usnąć. Mam nadzieję, że w przyszłości będę bardziej przydatny. - parsknął śmiechem jakby powiedział średniej jakości żart. Oczywiście to wszystko odnosiło się do podziękowań od Shikaruia, który po chwili gdzieś się zmył, a białowłosa postanowiła do niego zagadać. Jego wzrok z rozglądania się bezwiednie dookoła przeniósł się na Asakę.
- Jeśli mam być szczery... Na początku myślałem, że nie dam rady i po drodze gdzieś padnę, ale jak się okazało trzymałem się całkiem nieźle w porównaniu do niektórych. - Miał tutaj na myśli oczywiście Masako, czy Harruchiego, którzy mdleli tam ze względu na temperaturę. -Zdecydowanie nie było to coś czego się spodziewałem. Dobrze, że tam byliście, bo bez Was mogłoby być kiepsko. Cieszę się też, że wszyscy wyszliśmy z tego cało i tak na prawdę nic nam się nie poważniejszego nie stało. A Tobie już nieco lepiej? Wyglądasz już o wiele lepiej. - zapytał z troską w głosie. Choć to było na pewno dziwne, że to właśnie on wyglądał najlepiej z ich trójki. Tak na prawdę tego spodziewał się najmniej.
0 x
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3910
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: [Event] Obóz najemników

Post autor: Ichirou »

0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: [Event] Obóz najemników

Post autor: Shikarui »

Czasem zastanawiał się, czym jest zło. Jego myśli odpowiadały tak, jak zawsze na wszystko - prosto i wyraźnie. Zło jest tym, co ludzie za zło uznawali. W jednym momencie będzie to zabicie niedźwiadka, bo jest słodki i uroczy, co z tego, że zabił już jedną osobę. W innym będzie to zamordowanie człowieka z zimną krwią. Co z tego, że pozwoliło to uratować kilkanaście innych żyć. W jeszcze innych okolicznościach będzie to kłamstwo, obojętnie jakie - kłamstwo jest po prostu złe. W tym klasycznym rozumieniu było to tym, co nie równało się dobru i było jego przeciwieństwem. Czym więc było dobro? Przecież to pytanie musiało przyjść, tak całkiem naturalnie, skoro już pytałeś o to, czym było zło. Dobro... dobro było bardzo trudną sprawą. Dobre były te słodycze, które robiła Asaka. I cukierki, które robiła Saki. Dobre było morze ze swoją morską bryzą i zielone łąki pachnące ziołami i świeżą trawą. Tylko czy to na pewno było definicją dobra? Morze pożerało wielkie statki i gruchotało życia marynarzy, a na łąkach kiedyś stoczono wojny i pozwolono ziemi pogrzebać stare kości, gdy trawa poiła się ciepłą krwią. Dobre... dobre było to, jak Asaka gładziła jego czoło, kiedy nie mógł zasnąć. Wtedy zasypiał. Dobre były ramiona Saki, które broniły przed całym światem. Złe więc było obcinane tych dłoni, tych rąk. Wyciąganie gwałtem życia z klatki piersiowej i zatrzymywanie rytmu serca. Tak, tak właśnie mogłeś zdefiniować te dwie rzeczy. Złe więc było kazanie Shidze patrzeć, jak na jego oczach umiera jego ukochana. Okrutnik.
Po powrocie usiadł na swoim łóżku, ale tylko na chwilę. Zaraz przesiadł się na łóżko Asaki, wpatrując się w nią tak, jak wpatrywać się potrafił długimi godzinami, kiedy coś mówiła, robiła, albo po prostu milczała. Wyglądała naprawdę na zmęczoną. Ciągle smutną.
- Nie szukałem intensywnie. Nie miałem wiele do zaoferowania. Asaka zajęła mi te lata swoją osobą. - I wszystkie rzeczy, które razem robili. To były dobre lata. Gdyby je zabrać - zabrać ich przyszłość - byłoby to złe. To nie tak, że nie rozumiał tych określeń, że nie pojmował ich istoty - rozumiał. Znał definicje, wiedział, jak rozumieją to ludzie. Tak samo jak honor, szlachetność, duma, godność - wszystkie te pojęcia były dla niego zrozumiałe. A jednak ich nie pojmował. Stanowiły zagadkę, która odkrywał wciąż i wciąż od nowa. Tak samo jak odkrywał Asakę, popełniając w nurtujący sposób te same błędy. Człowiek, jak wiecie, może się zmienić. To długa droga, która musi zostać okupiona chęcią i nigdy nie jest natychmiastowa, kiedy próbuje zmienić się zbyt mocno. Często okazuje się, że w większości nawet nieosiągalna, gdy chcesz pochylić się w stronę, która nigdy ci dana nie była. Tak chcieli bogowie.
- By zobaczyć trzy łzy w sharinganie musisz przeżyć coś, co tobą wstrząśnie. Śmierć bliskiej osoby. Swoją samą. Przeżycie musi być naprawdę intensywne. Więc... co trzeba zrobić, by odblokować najwyższy poziom? Coś naprawdę złego. - Przedniósł spojrzenie na Toshiro. - Dla mnie jedynym złem byłoby, gdyby ktoś odebrał mi Asakę. - Toshiro był bystry. Z całą pewnością zrozumiał, co Shikarui tutaj chciał przekazać i czego - o dziwo! - nie zrobił tym razem wprost. Nie dlatego, że nie chciał, tylko sam nie wiedział. Naprawdę - nie wiedział. Nie miał dokładnych danych, dlatego sugerował się wyłącznie przeczuciem i wnioskami, jakie widział na własne oczy. Kawałki tego, co słyszał. Wiedza o tym poziomie sharingana nie była powszechnie dostępna nawet dla członków klanu. Nic dziwnego.
- Posuń się. - Położył się na łóżku obok Asaki, przytulając ją do siebie. Wyglądała, jakby miała zaraz odlecieć w błogosławioną krainę snów. A on zamierzał nad tym snem czuwać, również odpoczywając.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: [Event] Obóz najemników

Post autor: Asaka »

Parsknęła cicho słysząc podejście obu panów. Bo tam za jasno, gdzie tu się skryć? Otóż… Przecież najciemniej zawsze jest pod latarnią. Chcesz się gdzieś ukryć? Skryj się w jej blasku – ot co. Shikarui powinien to już dobrze wiedzieć. Gdzie lepiej się kryć niż przy wyrazistości Asaki? To ona rzucała się w oczy na pierwszy plan, nie ten grzeczny i ułożony młodzieniec – a jakże!
- Najłatwiej ukryć się tam, gdzie patrzą na to, co widoczne jest na pokaz. Ci, co kryją się w cieniu są podejrzewani pierwsi. Jeżeli chcesz nie rzucać się w oczy – idź tam, gdzie jest najjaśniej, to proste jak budowa cepa. Najwyższe drzewo sięga najwięcej promieni słońca i rzuca najdłuższy cień – jakże naiwne. Kryć się w nocy, gdzie każdy był ostrożniejszy – bo nie widział tak dokładnie jak w dzień. Gdy mieli do czynienia z niewidzialnym łucznikiem ich obrona stała na najwyższym poziome. Czy nic ich, czy może raczej – jego, Toshiro, ta walka nie nauczyła? Asace aż trudno było w to uwierzyć. I dlatego patrzyła teraz na niego z niedowierzaniem. - I wybacz, ale rodzina czy klan to nie jest żadne ograniczenie. To zobowiązanie, które pcha cię do przodu. Wartości, które chce się chronić i dla których rozwijać. Bez tego wciąż czegoś brak i stoi się w miejscu. Bo po co. Dla siebie? Może. A potem budzisz się i widzisz, że przetraciłeś życie na coś, co miałeś na wyciągnięcie ręki – dla niej klan, rodzina to było wszystko, co miała. Póki tego nie zrozumiała – wtedy, w obliczu wojny w Karmazynowych Szczytach – stała w miejscu. Niemalże dosłownie. Gdy do niej dotarło… Gdy otworzyła w końcu swoje oczy, zmieniło się bardzo wiele. A teraz miała jeszcze więcej powodów, by stać się kimś, za kim można było się skryć, by można było kogoś swoim kryształem chronić.
Jeszcze raz pokręciła głową, patrząc to na Shikiego to na Toshiro. Poszaleli. No poszaleli! Zrozumiała, że Shiki myślał, że wszystko sobie obmyślił, ale Toshiro łyknął to bez cienia refleksji. Wzrok zmiękł jej tylko na chwilę, gdy Sanada stwierdził, że ona zajęła mu sobą ostatnie lata. Ale zaraz wróciła do tematu. Miała o tym później porozmawiać z mężem na osobności, ale skoro Toshiro przejawiał ten dziwny entuzjazm to aż ręce opadały.
- Ruszcie w końcu łbami! Wejdziecie do Ryuzaku obwieszeni karteczkami z napisami „posiadamy informacje”? Albo staniecie na środku targu i zaczniecie się wydzierać, żeby przykuć uwagę? Czy może będziecie byle kogo pytać o Kruki z nadzieją, że w końcu się na kogoś kto coś wie natkniecie? Hm? Ktoś, kto ma powody się ukrywać, nie wyjdzie tak szybko z cienia. Możecie tak szukać bez końca. A tego co jest do sprzedania przecież nie zaczniecie opowiadać na lewo i prawo strzępkami – jak dzieci, naprawdę. Dlatego właśnie tego nie widziała, jak powiedziała wcześniej Shikiemu. Jaki miał na to plan, co? Miała wrażenie, że nie miał. Że wymyślił sobie, że ma informacje, więc zainteresowani sami się zlecą, a moment poszukiwań i znajdywania w ogóle gdzieś wyparował i wszystko było poklatkowane. W jednej scenie wchodzi do Ryuzaku z wiedzą w ręce, w drugiej ściska dłoń członkowi Kruków i gratuluje sobie spełnionego marzenia.
Nic nie powiedziała na rewelacje o „największej ze zbrodni”. Jakoś wzbudzało to w niej jeszcze gorszy nastrój, niż miała. Nie potrafiła sobie wyobrazić w ogóle tego, że miałaby stracić kogoś, kogo tak bardzo kocha, by w ogóle przebudziły się jakieś tam głupie łzy, a co dopiero jakaś największa zbrodnia. Bogowie – ten klan naprawdę był przeklęty. Nie Jugo i ich klątwa, naprawdę.
- Ta, wiemy. Widzieliśmy już tę technikę w akcji – mruknęła cicho, ciszej niż poprzednio, i aż ją ramię zaswędziało w miejscu, gdzie jakiś czas temu miała paskudną plamę wstrzykniętą przez testującego truciznę Aburame. A później, gdy została na tę chwilę tylko z Toshiro, wysłuchała go, po czym odpowiedziała po chwili ciszy: - Było… gorąco – dosłownie i w przenośni. - Mamy cholerne szczęście, że jesteśmy cali. Tak, lepiej mi trochę, ale musze się przespać, to na pewno.
Poproszona o przesunięcie się prawdę mówiąc się zdziwiła. Sądziła, że Shikarui będzie wolał zostać na przydzielonym mu łóżku, niż cisnąć się na jednym razem z nią. Ale choć zaskoczona – nie protestowała i odsunęła się, robiąc mu trochę miejsca. Mogła być zła i smutna, ale nie zamierzała uciekać od kontaktu, ani stroić fochów. Więc przytuliła się do niego lekko i przymknęła na chwilę oczy, wsłuchując się w bicie jego serca i w głosy wokół. Jakieś takie… cichsze? Uśmiechnęła się jeszcze smutno do Toshiro, nim zasnęła.
Nigdy nie potrzebowała na to dużo czasu.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Yami
Posty: 2824
Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Multikonta: Reigen

Re: [Event] Obóz najemników

Post autor: Yami »

0 x
Awatar użytkownika
Akarui
Postać porzucona
Posty: 1567
Rejestracja: 8 cze 2017, o 01:03
Krótki wygląd: Jak na avku brązowy płaszcz z kożuszkiem - mamy zimę! ;)

Re: [Event] Obóz najemników

Post autor: Akarui »

Będziemy w końcu sobą kiedy opadnie kurz
Kurtyny się odsłonią, kiedy opadnie kurz
Pójdziemy prostą droga, kiedy opadnie kurz
Zaczniemy żyć na nowo...
...kiedy opadnie kurz.


A kurz bitewny opadł. Osiadł na ciele, przykleił się do mokrej od potu skóry, skleił włosy i drażnił w kroczu. Najgorsze uczucie pod słońcem, zmęczenie po takich wydarzeniach. Jednak jednocześnie ulgi dawała myśl o tym, co teraz czeka wycieńczony organizm: najpierw trochę snu, a potem gorące źródła... Najbliższy onsen jaki tylko będzie! W końcu trzeba wydać te parę groszy, jakie przyniósł mu jeden z posłańców za pracę najemnika?

Przysłuchiwał się rozmowom wokół siebie. Zaczęto dysputować nad dalszym losem chłopaka, którego nawet imienia nie znał, a który nosił teraz tak wielki ciężar na swoich barkach. Jest jednak nadzieja. Podobnież poprzedni Jinchuuriki był w podeszłym wieku i umarł ze starości - przynajmniej coś takiego pamiętał z rozmowy z Ridą. Jest więc szansa, że i ten nastolatek ma przed sobą całą przyszłość.

Swoją drogą, nowe ciekawe słówko: Jinchuuriki. Moc ludzkiego poświęcenia. Pojemnik na demona. Zaprezentował je nie kto inny jak Kyoushi, a prędzej do pewnych wniosków doszedł Kuroi Kuma, który przed swoim odejściem zdołał jeszcze chłopaka zaczepić. Wątpliwe, by białowłosy odpowiedział na ta zaczepkę, mógł coś ukrywać, prawda? Każdy ma swoje tajemnice. Teraz jednak medyk nie miał do tego głowy. Położył się na pierwszej wolnej kozetce i przysłuchiwał się dalszym rozmowom, starając się przyswoić jeszcze trochę wiadomości, ale więcej chyba nie wytrzyma na jawie... Pozostało powiedzieć: - Ichirou-sama, chętnie dowiedziałbym się więcej na temat Klepsydry, ale chyba jednak sen ze mną wygrywa, muszę przymknąć oczy, choć na troszkę...

Odbębniam swoje 6h "szpitalne".
0 x
MOWA
Awatar użytkownika
Kyoushi
Martwa postać
Posty: 2613
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: [Event] Obóz najemników

Post autor: Kyoushi »

  • Białowłosy odpoczywając, a także wcinając swój posiłek, przysłuchiwał się tym, którzy zbliżali się do niego i zebranych. Gdzieś w oddali był gang sandała wraz z Uchiha zdrajcą, którego ślepia zawiesi sobie kiedyś w przedpokoju. Taki los i takie decyzje zostały podjęte odgórnie. Na pewno Katsumi nie będzie z tego powodu szczęśliwa, ale nie zaprotestuje. Czerwonooki jednak nic nie wiedział, a nawet sobie nie przypominał, by ktokolwiek oprócz Hirokiego, Chise i Shigi przedstawiali się, jako członkowie klanu, no i prócz Masako oczywiście. Ich wszystkich będzie musiał uwzględnić w raporcie, teraz jednak skupiał się na czymś, co działo się tu i teraz. Słuchając, co ma do powiedzenia Rida miał ochotę złapać się za głowę, gdyby tylko wiedział, że chłopak należy do kupców, a nie jakiegoś klanu. Niestety, na jej szczęście tak nie zareagował. Wysłuchał do końca, a także tego, co miał do powiedzenia Ichirou, który już dołączył do tej małej grupki. No i zaczęły się pytania, które mogły go pogrążyć, ale mogły też wywołać nieco chaosu wokół jego osoby. Nie lubił być w centrum uwagi, a teraz już trzy osoby go nasłuchiwały, a dwie odpytywały – Rida oraz Kuroi, a do dysputy dołączył się Akarui. Nie pozostało nic innego jak z kulturą coś odpowiedzieć, ocierając twarz z jedzenia, a w międzyczasie poprawiając bandaże, które zasłaniały jego dłonie.
    - Tak Rido, miałem. To, o czym wspomniał Akarui to prawda, byłem jednym z członków tej ekspedycji, której celem było odnalezienie dwuogoniastego po ataku na mur. Pozostawienie Jinchuurikiego samemu sobie, gdy nie jest świadomy tego, co się z nim dzieje to najgorsza możliwa opcja. Wątpię by jego rodzina, jeśli nie jest jednym z większych klanów będzie wiedziała, co robić. Niestety nie znam jego pochodzenia. – Wtem, obrócił się w stronę zaczepiającego go Kumy, który tak naprawdę już opuszczał to miejsce by odpowiedzieć. – Tak, wiem więcej, bo to nie pierwszy proces pieczętowania, którego jestem świadkiem. – Po odpowiedzi mocno uścisnął dłoń staruszka, który wydawał się niezwykle sympatyczny. – Jestem Kyoushi, częściej mówią na mnie Kyu. Wzajemnie Kumo. – Zakończył z delikatnym uśmiechem na twarzy. Mógł na powrót usiąść i odsapnąć dając nieco odetchnąć swoim zmęczonym stopom, które chodziły po tej rozżarzonej ziemi przez parę godzin. Wyjaśnienia Ichirou na temat tego jak słaby był Yami wiele dały do myślenia białowłosemu, który wtrącił jeszcze swoje trzy grosze. – Więc Bijuu trafił do kogoś, kogo proponowałem od samego początku, nim nasza grupa nie została tak… Wykończona. Ci silniejsi mieli zająć się bestią, a pieczętowanie miało przebiec na kimś, kto jest niezdolny do pomocy. Wyszło na moje, świętej pamięci Muraiu… - wspomniał, delikatnie się uśmiechając i podrzucając kciukiem jedną z monet, którą posiadał przy sobie w woreczku. To wspomnienie o zmarłym już kompanie, było znakiem pewnego przywiązania do grupy, którą tworzyli choćby tak krótką chwilę. Na tym kończąc swój wywód wpatrywał się jeszcze chwilę w podłogę, nie wiedząc czy ma jeszcze cokolwiek do dodania w obecnej chwili. Zainteresowanie klepsydrą już wyraził, więc chyba nie musiał się powtarzać.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Reika
Martwa postać
Posty: 2051
Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
Multikonta: Brak

Re: [Event] Obóz najemników

Post autor: Reika »

Odpowiedź Ichirou odnośnie tego, że Yami nawet sam o siebie nie potrafił dobrze zadbać, nie spodobała się Reice. Skąd on się urwał, że przyszedł tutaj, w samo serce niebezpieczeństwa nie będąc odpowiednio wyszkolonym? Będzie trzeba z nim szczerze porozmawiać na ten temat i może to ułatwi im podjęcie decyzji, co dalej z nim zrobić. Tak czy inaczej, nie można było póki co zostawić go samego. Był zdecydowanie zbyt ważny i...niebezpieczny.
- W takim razie nie możemy go zostawić bez ochrony. - Odpowiedziała. - Gdy się obudzi, porozmawiamy z nim i wspólnie podejmiemy decyzję, co dalej. Jedno jest pewne. Musi mieć zapewnioną nie tylko ochronę, ale i stały nadzór, na wypadek, gdyby coś poszło nie tak.
Ze zdumieniem słuchała o eskapadzie na murze i Dwuogoniastym Demonie. Tej historii nie znała, więc nic dziwnego, że na jej twarzy odmalowało się zaintrygowanie. W pewnym momencie Kyoushi jednak powiedział zdecydowanie za dużo i to Kuroiowi, który właśnie żegnał się z towarzystwem i wracał na pustynię. Spojrzała uważnie na Białowłosego, ostatkami sił powstrzymując się, żeby zadać to konkretne pytanie. To nie był czas, ani miejsce na takie rozmowy, więc lepiej na razie sobie odpuścić i skorzystać z odpoczynku. Gdy Yami się obudzi, będą mieli szersze pojęcie o sprawie i może uda się wymyślić coś konstruktywnego.
- Ichirou, Kyoushi, zostańcie jeszcze tutaj przez jakiś czas. - Poprosiła. - Wrócimy do rozmowy, gdy chłopak się obudzi, a tymczasem Akarui ma rację. Wszystkim nam przyda się odpoczynek. Sama wyczerpałam już swoje pokłady chakry i muszę się zregenerować.
Po tych słowach wstała i znalazła sobie wolne miejsce, gdzie mogłaby się położyć i przespać. Musiała się zregenerować, skoro zdeklarowała chęć przeprowadzenia zabiegu usunięcia blizn. Pomimo kłębiących się myśli i natłoku informacji, zmęczenie jednak wygrało i Reika pogrążyła się we śnie, by kilka godzin później obudzić się z nowymi siłami do działania.

Po przemyciu twarzy i zjedzeniu lekkiego, obozowego śniadania, kunoichi sprawdziła jeszcze stan Yamiego, który nadal spokojnie spał, po czym podeszła do Shikaruia i Asaki. Przez ten czas zapewne również zdołali odpowiednio wypocząć i można było tera porozmawiać o tym, na co Czarnowłosy był gotowy się zdecydować. Skinęła im głową na powitanie.
- Czy nadal chcesz poddać się mojemu zabiegowi? - Zapytała. - Jeśli tak, to przejdziemy w głąb namiotu, za parawany, aby mieć więcej prywatności w tym zgiełku.
Jeśli Asaka będzie chciała mu towarzyszyć, to nie będzie miała nic przeciwko, chociaż za chwilę zostanie uprzedzona o tym, jak wygląda cały proces i czy rzeczywiście chce na to patrzeć. Tak czy inaczej, teraz do Shikaruia należała decyzja życia, czy raz na zawsze uwolni się od bolesnych blizn.
0 x
Zablokowany

Wróć do „Midori”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości