[Event] Obóz najemników

Awatar użytkownika
Vulpie
Moderator
Posty: 2546
Rejestracja: 17 lut 2015, o 17:36
Multikonta: Misae Misaki

[Event] Obóz najemników

Post autor: Vulpie »

Punkt zbiorczy dla wszystkich uczestników eventu, należy tu się zjawić przed 23:59 dnia 29 lipca.
0 x
Awatar użytkownika
Reika
Martwa postać
Posty: 2051
Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
Multikonta: Brak

Re: [Event] Obóz najemników

Post autor: Reika »

Strój na czas Eventu Kto by pomyślał, że rozmowa z nowo napotkaną osobą, tak ciekawie się rozwinie. To co było do ukrycia, pozostawało w ukryciu, jednak sporo innych, ciekawych rzeczy można było wyciągnąć z tej rozmowy. Reikę zainteresował fakt osób, które znał Kyu, a które mogły być na tyle silne, żeby mierzyć się z Ogoniastą Bestią. Pytanie tylko, czy pomyśleli właśnie o tych samych osobach? No cóż, tego raczej wolała nie drążyć, bo jeszcze by się wydało to i owo. Na razie nie było sensu zdradzać nic więcej, więc tylko uśmiechnęła się lekko pod maską.
Białowłosy szybko wyłapał, że odpowiedziała wymijająco na jego pytanie, nie dając mu jednocześnie konkretnych informacji, jednak od razu zaznaczył, że skoro nie odpowiedziała wprost, to znaczy, że nie powinna się tym chwalić, a on nie miał zamiaru naciskać. Przynajmniej tyle dobrego, bo naprawdę zabawnie by to zabrzmiało, jakby powiedziała, że jest tu z rozkazu Cesarstwa, którym rządzi Natsume. Możliwe, że Kyu kojarzył zwycięzcę pustynnego turnieju. Nie chciała jednak zdradzać, że Wyspy interesują się wydarzeniami w Prastarym Lesie i nie zamierzała, bo zapewne Lider Ranmaru oczekiwał także dyskrecji. Co prawda nic o tym nie powiedział, ale raczej rozumiało się przez to, że nie powinna o tym rozpowiadać na prawo i lewo.
- Tak bardzo cieszysz się z towarzystwa w podróży? - Zapytała ze zdumieniem. - Chyba długo nie miałeś okazji otworzyć do kogoś ust, co?
Mówił tak, jakby przez długi czas prowadził samotnicze życie i nie miał możliwości porozmawiać z drugą osobą. W sumie to zaciekawiło ją to, ale z drugiej strony nie chciała drążyć tematu, żeby nie wejść na sferę osobistą. Jakby nie patrzeć, dopiero się poznali i rozmowa rozmową, ale jakoś szczególnie wylewni nie byli. No ale przynajmniej rozmawiali, a nie skakali sobie do gardeł, co było sporym plusem, bo przecież nigdy nie wiadomo, na kogo można było trafić.
Podróż minęła im spokojnie, głównie na luźnej rozmowie, która nie zdradzała niczego konkretnego. Co prawda mogliby wymienić się wiedzą na temat umiejętności, aby w razie czego umieć ze sobą współpracować, ale póki co, nie było to jakoś szczególnie palące, więc tematu nie było. Wkrótce dotarli do sporego obozu, usytuowanego niemal w samym sercu lasu. Krzątało się tu już sporo osób, jednak nikt na nikogo nie zwracał szczególnej uwagi, bo roboty było najwyraźniej od cholery. Kunoichi rozejrzała się z zaciekawieniem, po czym spojrzała na swojego towarzysza podróży.
- No to jesteśmy. - Oznajmiła. - Idę się trochę rozejrzeć. Do zobaczenia, Kyu.
Po tych słowach skinęła mu głową i ruszyła w swoją stronę, rozglądając się po ludziach i namiotach. Idąc tak przez obozowisko, ściągnęła z głowy kaptur, odsłaniając czarne włosy, jednak maski nie odważyła się ściągnąć. Była ciekawa, czy znajdzie tu jakieś znajome twarze, no i z chęcią zobaczy polowy szpital, czy był odpowiednio przygotowany w razie problemów.
0 x
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: [Event] Obóz najemników

Post autor: Shikarui »

~*~ Usłyszeć o tym, że w Midori dzieją się czary, a zobaczyć je na własne oczy to zupełnie dwie różne sprawy. Już od szlaku docierały do nich różne słuchy. Szumiały te drzewa i szumiały trawy. Gadali ludzie, nawet nie starali się być cicho, o wysokich temperaturach, o ginącej roślinności, o umierających zwierzętach. Czy czarnowłosego to interesowało? Tak, ciekawość sprawiała, że chciał to sprawdzić, co do tego byli bardzo zgodni z białowłosą. Co za siła sprawiła, że świat przestał wyglądać jak ten dotychczas znany? Na granicy trzech rodów, przez co niemożliwym było, żeby oskarżać którąkolwiek ze stron. Ciekawe. Tylko że cała ta sprawa przestawała być ciekawa, kiedy po przebyciu tych wszystkich kilometrów trafiałeś w końcu do miejsca docelowego. Ogrom zniszczeń, nawet oglądany z daleka, był chory. Sanada bardzo szybko przypatrzył się temu wszystkiemu z bliższej odległości.
- Kazuo będzie zachwycony nowymi rewelacjami. - Tylko to było warte zostania tutaj. Bo zaspokojenie własnej ciekawości? Oj nie. Nie zawędrowałby na te tereny bez powodu, choć... jego serce zabiło mocniej. W końcu - kto inny jak nie ON miałby mieć taką moc, taki impakt na świat, by zmienić go do tego stopnia? Maleńka włóczka nadziei, rozwinięta przed oczami, była jeszcze bardziej warta pociągnięcia jej niż to, by zanieść liderowi nowe rewelacje. Jeszcze zależało, rzecz jasna, ile płacą. - To nie wygląda naturalnie. Może Han-dono miał z tym coś wspólnego. - Cokolwiek to nie było, po przewartościowaniu i przetentegowaniu wszystkich procesów w głowie wyplatało się z tych wszystkich nici, które przed tobą rozwinięto, wniosek, że naprawdę warto. Zostać, zaryzykować i sprawdzić się w tych warunkach.
Zsunął kaptur z głowy i rozejrzał się po całym obozie lawendowymi oczyma. Nie wyglądało na to, by panujące tutaj rody nie radziły sobie z sytuacją - tak na pierwszy rzut oka, bo na drugi było jasne, że tutaj nie ma czego kontrolować, bo to przekracza ludzkie możliwości kontroli. Przynajmniej te znane Sanadzie. Widać było, że najemnicy zaczęli ściągać, węsząc zarobek - niekoniecznie łatwy, ale która misja ninja jest naprawdę łatwa? Hmph. Minie jeszcze wiele lat, zanim czarnowłosy będzie mógł odpowiedzieć, że przecież - każda.
- Jeśli to, co się tu dzieje, będzie warte zachodu, to możemy więcej zarobić na sprzedaży informacji Krukom. - Gorzej, jeśli Kruki się nie znajdą. Próba ich znalezienia w końcu nie miała sensu - to oni znajdują ciebie. Shikarui już niemal o tej miejskiej legendzie ich istnienia zapomniał. O legendzie, jaka była wokół nich stworzona. Były kiedyś takie ambitne plany, by z nimi handlować, ale czas leciał, informacje się przedawniały, a w szeregu wszystkich spraw znalazła się przynajmniej tona bardziej istotnych. Na przykład tych, w których można było jeść landrynki.
- Zapomniałem kupić landrynki. - Spojrzał na białowłosą i mrugnął ze dwa razy, nim znów zwrócił spojrzenie na cały obóz.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: [Event] Obóz najemników

Post autor: Asaka »

*** A po co ludzie mieliby się starać być cicho? W Ryuzaku było o tym dosyć głośno i zresztą nic dziwnego, skoro jakieś nienaturalne rzeczy działy się z lasem. Te tereny były Asace całkowicie obce. Prawdę mówiąc, to nie wiedziała nawet jakie klany je zamieszkują, kto tutaj sprawuje władzę. Ale to chyba nie było tak istotne, skoro zbierano najemników ze wszystkich stron? Tak to przynajmniej wyglądało, patrząc na wywieszane ogłoszenia, słowa ludzi i… ogólną skalę zniszczenia. Usłyszeć to jedno, ale zobaczyć na własne oczy – sprawa całkowicie drugorzędna. Uschnięte drzewa, dziwacznie wystające korzenie, praktycznie… brak liści. A chyba najdziwniejsze w tym wszystkim były te rośline, które wyglądały jakby miały się zaraz rozpłynąć. Tylko jak?
Mówią, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale osobiście wydaje mi się, że to ostatni. Gdy już jesteś jedną nogą w piekle, a jednak pchasz się tam dalej na siłę, bo po prostu nie potrafisz się powstrzymać… Trochę jak gwóźdź wbijany do trumny. Również ten ostatni. Łatwo było machnąć ręką na plotki, łatwo było powiedzieć „chodźmy tam, na pewno się przydamy”. Och, przydadzą się rzeczywiście, jako oczy i uszy własnego rodu, to na pewno, co do tego nie można było mieć wątpliwości. Te przychodziły odnośnie czegoś innego – instynktu samozachowawczego, gdy widziało się właśnie… t o.
- Na pewno będzie chciał usłyszeć z tego relację – nie uszło jej uwadze to, w jaki sposób zwracał się o liderze roku Kosekich, a jak o Antykreatorze. „Dono” było mocno nie tam gdzie trzeba, a zabrakło go tam, gdzie Asaka widziała konieczność. Drażniło ją to cholernie i zacisnęła zęby ze złości, by zaraz znowu czegoś nie palnąć. Jakoś nie miała najmniejszej ochoty znowu produkować się na temat zjebania Hana, którego Shikarui nadal wielbił, niby jakiegoś bożka. Ale to, co powiedział wprawiało ją w niepokój. Co jeśli, jeśli faktycznie Antykreator maczał w tym swoje zbyt długie paluchy? Co, jeśli się na niego faktycznie natkną? Co jeśli… Nie, Asaka, nie wolno o tym myśleć. Niby nie wolno, a jakoś myśli uciekały w tamtym kierunku same. Co jeśli Han faktycznie stanąłby im na drodze? Co zrobiłby Shikarui? Białowłosa naprawdę nie chciała o tym myśleć, ani tym bardziej się o tym przekonywać na własnej skórze. Ale… co wybrałby Shikarui? Ją, czy…
Nie.
Długie, białe włosy splecione były w dwa niegrube przylegające do skóry, biegnące od obu skroni warkocze, które schodziły w dość wysoko upięty koński ogon, dodatkowo podtrzymywany czarno-czerwonym kanzashi z motywem kwiatów i koralików. Resztę jej ciała okrywała skórzano-stalowa, barwiona na czarno zbroja, na pierwszy rzut oka prosta robota, ale gdyby się przyjrzeć, można było dostrzec wyryte w metalu delikatne wzorki. Poza tym – nic specjalnego. Długie spodnie, buty… Takie, by nie zgubić ich przy pierwszym, ewentualnym szalonym biegu. Żadnego plecaka. I tylko kupa żelastwa na plecach.
Uff, jak gorąco.
Nie jakoś przeraźliwie, ale było tu dość ciepło. Tyle, że nie wiedziała, czy ma to związek z panującym w prowincji klimatem, porą roku, czy jeszcze czymś innym.
- Komu? – złote oczy skierowały się na Shikiego w wyrazie niezrozumienia, bardzo wymownie tłumacząc się jako „co ty do mnie w ogóle mówisz”. Jakie znowu kruki. Co on, z ptakami chce gadać? - W sensie chcesz się porozumieć z ptakami jak Teiren? Umiesz to w ogóle robić? – niby z klątwą był kompletny, niby. Ale jakoś nie widziała, by gadał ze zwierzętami, albo żeby te chętniej do niego podchodziły. Zresztą nie pasowała jej druga część tej wypowiedzi. Na sprzedaży czegoś tym ptakom. Więc ostatecznie zmarszczyła ciemne brwi jeszcze bardziej i… zamknęła dzioba. - Niemożliwe – Shikarui zapomniał kupić sobie cukierki…? Jaka szkoda… A tak serio, to Asaka widziała jak bardzo zainteresował się tym, co dzieje się w Midori, ryo w oczach i te sprawy, więc pomyślała za niego i sama kupiła mu jakieś słodycze. Milcząc jak grób aż do teraz, bo inaczej już zostałyby pochłonięte. Mrugnięcie nie umknęło jej uwadze. - I co ty biedny teraz zrobisz…
Powoli zbliżali się do obozu. Shikarui już pewnie coś widział, ale ona nadal skazana była na oglądanie powalonych drzew.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: [Event] Obóz najemników

Post autor: Shikarui »

Temperatura wzrosła znacząco. Nie przeszkadzało mu to za bardzo, było to nawet przyjemnym odróżnieniem od chłodu, które pozostawiło na ich skórze Hyuo. Albo to nie o Hyuo chodziło, tylko o tę sztukę latania? Im wyżej próbujesz wzlatywać, tym robiło się chłodniej i mocniejszy wiatr uderzał w Twoje skrzydła. Jeśli nie jesteś wystarczająco uważny to może się okazać, że trafiłeś na nurt powietrza, który pociągnie cię w zupełnie inną stronę niż sam chciałeś lecieć. Z tym, że żaden człowiek nie był stworzony do latania. Nie każdemu da się pomóc na siłę. Nie każdy ptak wyrzucony z gniazda siłą uczył się wzbijać ku błękitowi. Na szczęście człowiek był wyjątkowo wytrwałym pasożytem i zadziwiająco szybko przystosowywał się do wszystkich warunków wokół niego.
- To organizacja, która handluje informacjami. - Jego zdolności Jugo były w końcu na dość niezłym poziomie, ale jakoś handlowanie nowinkami prosto z Midori nie brzmiało jak świetny sposób na próbę wykorzystania ich. Zresztą - nigdy nie próbował, czy w ogóle był w stanie sobie usiąść i pogawędzić z sarenką. Wystarczająco wiele trzeba było przeżywać przymusowych kontaktów międzyludzkich, żeby jeszcze sobie dokładać ploteczki z kosami, żbikami i innymi ropuchami. Albo krukami - w tym przypadku. - Nic. Będę oszczędzał energię. - Czyli to, czym się profesjonalnie zajmował od momentu opuszczenia Ryuzaku w celu udania się na Hyuo. Miał bardzo dużo zapasów do nadrobienia, bo jego wewnętrzny akumulatorek wyzerował się zupełnie. Znów trzeba było więc o niego zadbać i pochomikować bezcenne pokłady, w końcu nigdy nie wiadomo, kiedy mogą być potrzebne.
- Nie wiem o nich wiele. Są, handlują i to oni znajdują ciebie. - Uzupełnił opowieść z tego, co zdołał posłyszeć w samym Sogen. Taak, wtedy nie było jak ich szukać. Fatalna kondycja sprawiała, że ledwo był w stanie się ruszać przez dłuższy czas po wydarzeniach z Kami no Hikage. - Trzeba ich znaleźć. Już od dawna chcę przyciągnąć ich uwagę.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: [Event] Obóz najemników

Post autor: Asaka »

Człowiek nie był stworzony do latania? Gdyby Sanada powiedział to na głos, spotkałby się tylko z lekko pobłażliwym uśmieszkiem Asaki. Bo chyba udowodniła mu tak minimum ze dwa razy, że człowiek jak najbardziej może latać. Ba! Sam tego doświadczył na własnej skórze! I cieszył się wtedy jak dziecko, choć to może było spowodowane całą sytuacją a nie tylko lataniem. Nieistotne, bo Shikarui nie podzielił się na głos swoimi myślami, a Asaka nie miała w zwyczaju co pięć minut zachodzić go od strony pleców, by niby przypadkowo zbliżyć usta do jego ucha i wyszeptać ciche „kauczuk”, ewentualnie „to o czym teraz myślisz?”. Ją samą zawsze drażniło to głupawe pytanie, często zadawane przez jej matkę, gdy aktualnie myślała o wielkim niczym. To, że wyglądała wtedy na wielce skupioną i skoncentrowaną, to zupełnie drugorzędna sprawa… Pytanie więc nie padło, zresztą na przestrzeni ostatnich czasów sama nieco przycichła i peplała zdecydowanie mniej (ale zdecydowanie mniej wcale nie znaczyło, że przez większą część dnia siedziała cicho). Po prostu nie doczekując się reakcji, mówiąc zupełnie w eter, traciło to sens…
- Ahaa… - odpowiedziała mu za to, gdy wyprowadził ją z błędu. Wcale nie chodziło o zwierzęta. Okej… Nie wiedział o nich wiele, ale wiedział, że są i że handlują. A, to pewnie temu go interesowali. Handel równał się pieniądze. Pieniądze równały się góra ryo. Shikarui wcale nie był jak leniwy tygrys, tylko jak cholernie leniwy smok. Położyć go na górze świecidełek to pilnowałby tego chyba do końca życia. Nie zniknęłaby nawet jedna monetka. Nic. Udawałby, że śpi, ale jedno oko ciągle byłoby czujne. - Jak chcesz ich znaleźć niby, skoro to oni znajdują ciebie? Sam to przed chwilą powiedziałeś – krótki i sprawdzony sposób jak zrobić Asace papkę z mózgu. Powiedzieć dwa zdania, wcale nie długie, ale niech sobie zaprzeczają.
Od tego wysiłku umysłowego aż zaswędziała ją głowa… albo nie, to był tylko taki odruch wzmożonego myślenia. Teraz wiedziała już tylko, ze są i że handlują. No dobrze. Zaraz jednak jej dłoń powędrowała za nią, by zanurkować w torbie przymocowanej do paska. Chwilę później wyciągnęła z niej woreczek, którym zaraz zamachała Sanadzie przed nosem. Rzecz jasna najpierw się zatrzymała po drodze.
- Masz. Nie oszczędzaj energii – w woreczku były… landrynki rzecz jasna. I trochę daifuku. Do tego czasu ukryte tuż przed nosem Shikaruiego, specjalnie zachowane na jakąś czarną godzinę. Oto była ona. Czarna godzina. Koniec jego prywatnych zapasów no i… nadal nie wrócił do dawnego siebie. Tego, który chętnie odpowiadał na jej zaczepki i żarty.
Jeśli Shikarui sięgnął po woreczek, Asaka odsunęła go od niego na chwilę, mrużąc jedno oko, ale zaraz po prostu mu go wręczyła. A tak tylko się z nim drażniła.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: [Event] Obóz najemników

Post autor: Shikarui »

Nie powiedział o tym, bo i o tym nie myślał. Rzadko miewał refleksje, a już tak głębokie i poetyckie? Z rzadka, chyba tylko wtedy, kiedy już łapał go jakiś dół. Czy raczej - jakieś kościste, nieprzyjemnie szturchające cię ciągle ręce, które ku temu dołowi popychały. Nakręcały jakąś chorą karuzelę spierdolenia, która sprawiała, że wszyscy potem nazywali to chętnie "depresją". A przecież to tylko dół. Na szczęście, albo i nieszczęście, był człowiekiem mocno stąpającym po ziemi, to też i takie chwile zdarzały się rzadko. Aktualna nie była jedną z nich. Teraz myślał wyłącznie o tym, czym się z białowłosą podzielić, więc nie było potrzeby pytać o czym myślisz. Dokładnie o tym, moja Królowo. Czyli w sumie o tym, co zawsze - o pieniądzach. żeby jeszcze wiązały się one z pragnieniem zabezpieczenia swojej przyszłości, a gdzie tam! Po prostu mieć. Gromadzić! Rzeczywiście bardziej jak smok niż jakikolwiek tygrys. Pewnie gdyby istniała sposobność to wykopałby dół koło ich domu, stworzyłby z niego warownię i tam składował wszystko, co lśniące. Co piękniejsze wyrywałby ze swojej kolekcji, by wsunąć na paluszek swojej żony bądź wpiąć w jej cudownie białe włosy. Ona musiałaby zostać na samym dnie, nakryta tym wszystkim, co cenne, bo należała do tego rodzaju klejnotów, które nie powtarzają się w życiu dwa razy. Najcenniejszy nabytek. Dla takiego naprawdę można było więcej, nawet (nie)grzecznie przekroczyć granice własnego komfortu. Czy warto? Jeszcze jak!
- Robiąc wystarczająco duży rozgłos, by ich zainteresować. - Był pewien, że gdyby zdobyli cenne informacje i gdyby rzeczywiście zechciał, to w końcu udałoby mu się wywabić Kruki do siebie. Niewiadomą było, jaka informacja była na tyle cenna, by pułapka zadziałała. To już nie pozostawało w jego gestii - zastanawianie się nad tym i wycenianie tego. Nie ma sensu tak wyprzedzać przyszłości, gdy to, co miało się stać w najbliższych dniach obligowało do bycia niepewnym. Choć czarnowłosy jakoś nie czuł respektu przed tym miejscem. Przed jego zniszczeniami i niepewnością. Szukał w sobie tego strachu, który zawsze mu towarzyszył, kiedy wkraczał na teren nie tylko nieznany, ale również wrogi i niczego nie znajdywał. Było to, co zazwyczaj - biała kartka, obok której leżało pióro i buteleczka atramentu. Mogłeś na niej zapisać wszystkie informacje, jakich pragnąłeś. Asaka też nie wydawała się nawet minimalnie zdenerwowana. Skierował znów na nią swój wzrok, szukając oznak niepokoju albo czegokolwiek takiego, ale wydawała się bardziej przejęta i złamana całkowicie tymi kilkoma zdaniami, które wypowiedział, niż zaaferowana terenami, na które wkroczyli i tym, że już widać było obozowisko niedaleko od traktu.
- Czemu bardziej przejmuje cię to niż samo Midori? - Nie miał zielonego pojęcia, jak bardzo niepojąca myśl przemknęła przez jej głowę. Trucizna, która potrafiła niszczyć, która rozpalała żyły. O tym, co by było gdyby... Jaki wybór zostałby dokonany. Kto zostałby wybrany. Taka niepewność... Taki ból w całej tej niepewności. To właśnie był cały sekret upadania - gdy nie mogłeś być pewny, że gdy już zaczniesz latać, to osoba, która miała cię złapać przy lądowaniu nie zniknie.
- Pomyślałaś. Dziękuję. - Wyciągnął po woreczek rękę... i zatrzymał ją, kiedy Asaka cofnęła swoją i przymrużyła oczy. Ta godzina była bardzo czarna, ale miała niezwykle jasne kolory. Takie... w stylu Yuki. Odebrał swoją dolę i zajrzał do woreczka, a oczka mu błysnęły. Zaraz wyjął daifuku i ugryzł kawałek, po czym spojrzał znów na kobietę i wyciągnął w jej stronę woreczek pytająco. Typowy syndrom osoby, która no podzieli się, przecież osoba obok cenniejsza niż wszystko, aleee jaaakby nie miałaa ochootyy to byłooby super. Słodycze były jego odpowiednikiem palenia papierosów. Dobrze, że obok nie było żadnej babci, która by piała, że od tego to się zęby psują. - Dobre. Lepsze niż landrynki.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: [Event] Obóz najemników

Post autor: Asaka »

Jak to się mówi – grzeczne dziewczynki idą do nieba, a niegrzeczne tam gdzie chcą. Asaka zdecydowanie nie była pierwszą kategorią. Wrzucona w dół i przykryta toną skarbów mogłaby sobie w nich leżeć przez chwilkę, nim by jej się znudziło. A potem zwyczajnie wylazłaby pod ziemią, by swoim złośliwym zwyczajem dmuchnąć Shikaruia w ucho. Tak by się ta historia skończyła. Albo… rozpoczęła, bo wystarczy sobie wyobrazić ten lisi uśmieszek na jej ustach, gdy robi mu ten psikus. Hoho, proszę pana, pan mnie chciał schować i zakopać, a ja sobie wyszłam i jeszcze się tu bezczelnie uśmiecham! Tak by było. Można sobie tylko wyobrazić to, co zrobiłby Shikarui, a Asaka, z tą swoją bardzo bujną wyobraźnią, wyobrazić sobie potrafiła absolutne mnóstwo rzeczy.
- Czyli się popisywać – odpowiedziała za niego. Proste bo proste, na co komplikować, skoro można to było ująć jednym słowem? - Takie mało w twoim stylu, kochanie – dodała jeszcze i uśmiechnęła się pod nosem, bo ostatnie czego Shikarui zazwyczaj chciał, to rzucać się w oczy. Wolał iść w cieniu, niezauważony przez nikogo, a u boku Asaki miał trochę lżej, bo to ona zazwyczaj przyciągała spojrzenia. Zwykle urodą, która nie pasowała do kontynentu. Albo złą miną. Albo jeszcze czymś tam, w każdym razie Shikarui mógł spokojnie iść sobie w cieniu i nie zwracać za dużej uwagi. Był zresztą bardziej jak kot, który woli sobie wejść n a dach budynku i tam zostać, albo tamtędy przemieścić się dalej. Mniejsze tłumy, nikt się nie przepycha, mało kto też zerkał w górę… W takim razie by zainteresować sobą tą całą organizację musiałby bardzo mocno robić wszystko na przekór temu, co lubił. I nic dziwnego, że został niezauważony. Albo wcale nie o to chodziło…?
Zgadza się, nie czuła się jakoś bardzo wystraszona, choć z pewnością obraz, jaki się rysował wokół nie sprawiał, by miała to traktować lekceważąco. Była dumną kunoichi swego rodu. Na strach… nie było tutaj miejsca. Zresztą zwykle bardziej bała się o Shikiego niż o siebie. A w tej chwili nic im bezpośrednio nie zagrażało, więc i nie było czym zawracać sobie głowy.
- To? – nie zrozumiała. Chyba kompletnie wybiła się z rytmu. - Kruki? Nie wiem, zainteresowałam się, bo ty jesteś tym zainteresowany, a nie wiedziałam o czym mówisz – nie było w tym drugiego dna. Wszystko było dokładnie takie, jakim się jawiło. - A las… Jaki jest każdy widzi – rozłożyła przy tym ręce na boki jeszcze raz obróciła głowę z lewej do prawej. Nic się nie zmieniło. Wszystko było rozwalone dokładnie tak samo jak minutę temu. I pięć minut temu. I pół godziny temu. Więc co miała więcej powiedzieć? Hana starała się zwyczajnie wyrzucić z myśli. Powtarzała sobie zresztą słowa, które powiedział jej jak pierwszy raz wspólnie postawili swoje nogi w Daishi. Że chciałby się od niej nauczyć być lepszym człowiekiem. Żeby mu to pokazała. Że chciałby zasłużyć na życie w jej oczach. By go nie zdradziła, bo zrobiło to już zbyt wiele osób. Że jej ufał. A ona powiedziała mu wtedy, że też mu ufa. Ufała, że jej nie zdradzi. Było to co prawda ponad półtorej roku temu, ale było to nadal aktualne. A może nawet i jeszcze bardziej aktualne? Miała momenty zwątpienia i zawahania, ale kto ich nie miał? Nadal mu jednak ufała i chciała ufać. Obojgu im przecież zależało, czyż nie? Jej na pewno. A gdyby jemu nie, to czy tak by o nią dbał, tak by się o nią martwił, czy powiedziałby jej to wszystko? Wierzyła, że nie. Han czy nie, Asaka ufała, hmpf, miała nadzieję, że fiołkowooki prędzej czy później przejrzy na oczy. Choćby i za sto lat.
- Zdziwiony? – że wyczaiła moment, kiedy akurat nie patrzył i załatwiła ten worek łakoci za jego plecami. Że była w stanie tak długo go kryć, by móc mu teraz zrobić prezent. Pokręciła głową, gdy wyciągnął woreczek w jej stronę. - Muszę dbać o linię – parsknęła, co za wspaniały żarcik, bo Asaka to ogóle była nie za duża i szczuplutka, aż dziw brał czasami, że wcale nie da się jej złamać wpół jak gałązkę. Ale nie, nie chciała tych słodyczy, bo one były dla niego. - Nie jadłeś ich nigdy? – była pewna, że jadł już wszystkie słodycze, jakie świat miał do zaoferowania.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: [Event] Obóz najemników

Post autor: Shikarui »

Ruszający się diament, to dopiero koszmar każdego smoka! Najgorsza klątwa, jaka mogła go dotknąć! Jeszcze dopóki się ruszał i grzecznie siedział z nim na górze złota - w porządku. Jakoś można było wyżłobić w karbach ten spokój, by nie sypały mu się łuski z nerwów i stresu. Ale jeśli zechce gdzieś uciec, gdzieś pobiec? O, tam, już przed siebie, hen do przodu? Jak tu biec za nim, gdy reszty skarbów ruszyć się nie da! Poszczęściło mu się ze swoim diamentem - tak się składało, że gdzie był on, tam był i największy skarb. Nie próbował uciekać, tylko tworzył swoje złośliwości! Ale bez tych złośliwości nie byłby tym samym kamieniem - szlachetnym, ale wciąż surowym, nie tkniętym starymi dłutami mistrzów. Taki był najlepszy. Nieskażony. Wyróżniający się na tle wszystkich innych, a na tym świecie, wierzcie mi na słowo, było mnóstwo rzeczy, które Smok musiał jeszcze zdobyć. Wpisać do swojej kolekcji ostrymi igiełkami - dokładnie takimi, jakimi przybija się fantazyjne motyle do tablicy korkowej.
- To prawda. - Nie w jego stylu, całkowicie nie. Robienie z siebie widowiska... aach, ale czego się nie robi dla pieniędzy? - Korzyści są tego warte. - Tak mu się przynajmniej wydawało. - Od pieniędzy cenniejsza jest tylko wiedza. - Ludziom wydawało się, że to złote monety rządziły światem. Nieprawda. Bez nich byłoby diabelnie trudno, ale nawet mając całą górę monet stracisz je w mgnieniu oka, jeśli nie będziesz posiadał wiedzy, jak nimi zarządzać. Jak je wykorzystać. Dlatego było coś, czego Shikarui chciał bardziej od nich niż pieniędzy. Chciał informacji. Chciał stać się częścią legendarnej organizacji nie dlatego, że można było tam więcej zarobić - to przyjemny dodatek. - Przysłużyłoby się to na korzyść Twojemu klanowi.. - Więc i dla Karmazynowych Szczytów można by było wyciągnąć z tego korzyści. Jakie więc były kruczki? Co za tekst widniał na marginesie? Jakiś był na pewno. Musiał być. Nie istniały doskonałe umowy, z których czerpało się same korzyści.
Czy naprawdę ten las był taki, jak każdy widział? Właśnie nie. Był o wiele bardziej przerażający. Zdewastowany w sposób, w jaki nie powinien być. A może mieli tu po prostu wulkan? Taki, no wiecie, płaski. Nigdy nie widział wulkanu, więc może to było to. Niby luzie mówili, że to góry są - takie, z których lawa bucha i... że ta lawa to gorąca taka, że wszystko spala. Pokrywa potem kamieniem, jak zastygnie. Czy czymś takim, jak kamień. A potem niby tam ziemia żyzna i można wszystko hodować, herbatę, kukurydze... ziemniaki nie, bo ziemniaki to wszędzie rosną. Kukurydza w sumie też. Tak, tak, myśli o wulkanie i o tym, co można tam sadzić, by zarobić, akurat w jego głowie zagościły.
- Czy Twoje myślenie jest zaraźliwe? - To przecież musiała być JEJ sprawka, jego mózg nigdy tak nie funkcjonował, dopóki jej nie poznał! - Słyszałaś kiedyś o wulkanach? Podobno plują ziemią, na której potem można sadzić cenne rośliny. Bo jest żyzna. - Całe szczęście, że on sam nie miał najmniejszej ochoty na zostawanie rolnikiem. A przecież ludzi nie zatrudni do zajmowania się nimi, szkoda pieniędzy, lol.
- Nie jadłem. Dobre. - Nawet bardzo. Taka prywatna kofeina, bo kawy, mimo tej swojej oszczędności energii, nie pijał wcale. Fujka. Paskudne to, egzotyczne takie, cierpkie paskudztwo. W dodatku niewystarczająco czarne jak na jego duszę, tylko jakieś brązowe. W ogóle się nie komponowało. - Nie. - Odparł na pytanie o to, czy był zdziwiony. - Zawsze o mnie myślisz i dbasz. Nie jestem zdziwiony. Jestem szczęśliwy. - Choć wcale na takiego nie wyglądał i nie brzmiał. Ale pierwszy błysk w oku w reakcji na słodycze zdradzał wszystko. W końcu Sanada był grzecznym i potulnym barankiem, posłusznym i uległym mężem swojej wspaniałej żony, przykładnym partnerem i niesamowicie szczerym dżentelmenem.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: [Event] Obóz najemników

Post autor: Asaka »

Psotnik, tym właśnie była. Nieważne, jak bardzo starała się być poważna, jak bardzo się do wszystkiego przykładała, jej niepokorna natura prędzej czy później musiała dać o sobie znać i Asaka dawała temu wyraz. Oczywiście, były takie sytuacje, w których absolutnie nie było na to miejsca, jak te super poważne misje, albo chociażby jak podczas ich ostatniej dość niespodziewanej i przymusowej przygody w Okurze. Ale było też tak, że czasem człowiek musi, inaczej się udusi. Przy Shikim nigdy nie próbowała udawać kogoś, kim nie jest. Wszelkie nakładane na twarz maski zostały ściągnięte i zostawała tylko ona – pogodna, trajkocząca o wszystkim i niczym, łobuziara o dość sporym i ciepłym sercu. A w tym sporym i ciepłym sercu wcale nie było miejsca na cały świat. Shikarui miał więc go sporą część tylko dla siebie i samolubnie mógł sobie nim rozporządzać dokładnie tak, jak chciał. Nie spotykał się z żadnym protestem tak długo, jak nie próbował robić tam drastycznego przemeblowania, ale raczej… to nie miało miejsca. Ta dwójka wpływała na siebie jednakowo mocno. Tak przynajmniej zdawało się Asace. Bo jak teraz wspominała sobie dawne czasy, te prawie dwa lata wspólnej wędrówki, i to, co było wcześniej, widziała sporą zmianę. W sobie ogromną. W Shikim też, choć rzecz jasna nie mogła mówić o tym co wykraczało poza czasy, w których się znali. Opowieści to opowieści. Historia to historia. Ta nie rzucała na nic cienia, nie była rzeczywistością, nie była tu i teraz.
- Bardzo cię to kręci, co? – była o tym niemalże przekonana. Widziała z jaką pasją o tym opowiadał. A przynajmniej pasją właściwą jemu samemu, a nie na przykład temu, jak ona by o czymś opowiadała na coś zapalona. Po prostu po takim czasie nauczyła się wychwytywać pewne niuanse, bardzo delikatne zmiany w jego mimice, postawie czy głosie. Na pierwsze rzuty oka niedostrzegalne. Po prostu jak ktoś czegoś bardzo chciał… to świat stawał otworem. Tak uważała. I była gotowa za niego zrobić to widowisko, by nie musiał z tej swojej strefy komfortu wychodzić – bo niby dlaczego by nie? Było dokładnie tak, jak mówił. Bez pieniędzy trudno się żyło, a przynajmniej w ich fachu. Broń i rynsztunek nie była za darmo, nie rosła na drzewach, ani na kamieniach. Część mogła zrobić sama, ale nie wszystko się tak dało. Miała swoje ograniczenia. A więc wydatki mieli spore, by być skutecznymi. Poza tym oboje myśleli o jakiejś tam przyszłości. O domu nad jeziorem, o miejscu, do którego można wrócić po szczególnie długiej misji i być… na swoim. Tak wypadało. Przecież żadne z nich nie chciało mieszkać w karczmach czy ryokanach. Chcieli by ta dwuosobowa rodzina się powiększyła. Kiedyśtam. I jak to tak, w drodze? No nie. Więc wydatków było jeszcze więcej. A jedzenie? Dlaczego mieliby oszczędzać na pełnym i szczęśliwym brzuszku? Życie było jedno, nie należało go oszczędzać, czyż nie? A od pieniędzy faktycznie cenniejsza była tylko wiedza. Tutaj się zgadzali. Zaś od wiedzy cenniejsza była rodzina, bo ta była bezcenna. Shikarui był dla niej bezcenny. Nie sprzedałaby go za nic na świecie. - Jest w tym dużo racji – stwierdziła w końcu. I tak, wiedza przysłużyłaby się jej klanowi. Przecież po to tutaj byli. - To za niedługo będzie też twój klan – zauważyła jeszcze i uśmiechnęła się lekko. Naprawdę miała wrażenie, że Shikarui bardzo dobrze dogada się z Kazuo. Zresztą już się dość dobrze dogadywali. No i Kazuo był doświadczonym shinobim, liderem z długim stażem. Nie był młody, nie był durny, wiedział, czego chciał i potrafił po to sięgnąć. Był konkretny. Dbał o swoją rodzinę. Dbał o swój klan. Zaś Katsumi z Sogen? Młoda siksa, niewiele chyba starsza od Asaki, ale miała wrażenie, słysząc z opowieści, że tamta w ogóle nie ma żadnego kręgosłupa, że nie wie co robić i że na swoim stanowisku znalazła się kompletnie przypadkowo. Ale to przecież nie był już ich problem.
Nie mogłaby zgodzić się tylko z jednym. Z tymi doskonałymi umowami. Takie istniały, i wcale daleko szukać nie trzeba było. Choć faktycznie… były rzadkością.
- Jak to? – znowu nie zrozumiała, znowu przyłapał ją na tym, jak jej myśli gdzieś odpłynęły, ale w sumie niezbyt daleko. A na pewno nie do jakichś wulkanów i do sadzenia roślin. - Przecież myślenie to nie jest choroba – więc jak mogłoby być zaraźliwe? Może po prostu…. Otwierała jego umysł na nowe doznania, na nowe opcje, pokazywała, że nie ma się czego wstydzić. I tyle? - O wulkanach? Słyszałam. Ale czekaj. Nie nadążam. Powoli – chwila oddechu. Wdech-wydech. - Czemu wulkany? – czy tak czuł się on, gdy jej myśli krążyły od tematu do tematu pozornie niepołączone, a tak naprawdę wszystko miało swój logiczny ciąg, który zaraz zresztą mu przedstawiała, by jasne było, skąd wziął się dany pomysł?
- To daifuku – skoro nie jadł to pewnie nie wiedział co to. Usłużnie go poinformowała. Miękkie słodycze z pastą w środku. Sama też całkiem je lubiła, ale to jemu chciała sprawić przyjemność. - No… To i ja się cieszę – aż urosła w oczach. Komplement, pochwała, zauważenie tego, co robi. Małe gesty, ale szczere. I rzeczywiście z myślą o nim.
Pan Sanada faktycznie był grzecznym i potulnym barankiem. Tylko, że ten baranek miał bardzo ostre zęby.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: [Event] Obóz najemników

Post autor: Shikarui »

Wróbelki ćwierkały, że kochało się nie za coś, a pomimo. Czarnowłosy, wbrew pozorom, miał sporo tego "pomimo". Zarówno z jednej jak i drugiej strony - a wszystko dlatego, że, jak dawno dotarliśmy do tego konsensusu, nie istnieją ludzie idealni. Nie było to dla nikogo zdziwieniem już od samego początku. Zdecydowanie jednak nie mógł się zgodzić z tym pięknym zdaniem, stojąc tutaj, bo za to "pomimo" wcale nie kochał. To nie było logiczne, nie byłoby nawet zdrowe. Co tutaj wiele ująć - dziwnie brzmiałoby powiedzenie: "tak, kocham go! Kocham go pomimo tego, że bije mnie co noc!" Niby kto co lubi i nie powinno się wnikać w preferencje, ale nadal - brzmiało to jakoś tak... hm, nienormalnie na przykład. Tak, "nienormalnie" to całkiem dobre słowo. Shikarui kochał białowłosą za to wszystko, co dla niego robiła. Za to, jaka była. Za te wszystkie "cosie", które składały się na jej urzekający charakter. Ten, który w jego mniemaniu był bardzo czysty. Jak te łzy, które wylewasz za kimś, kto nikt specjalnego dla ciebie nigdy nie zrobił, ale i tak go kochałeś - tak po prostu. Za to, że po prostu był. Jego fascynacja tą kobietą była bardzo stała i nieprzemijalna. To, że było psotnicą, wcale nie psuło jej czystości i tego, jak wspaniałym diamentem była, wręcz przeciwnie - każde dodatkowe zabarwienie w tym krysztale dodawał mu uroku. Sprawiał, że chyba każdy pragnąłby go mieć w dzienniczku, odhaczony, zdobyty..! Na szczęście niewielu chciało. Pisząc: niewielu, mam na myśli osoby spoza Karmazynowych Szczytów. W jej miejscu zamieszkania była zadziwiająca zgraja jurnych i chętnych, którzy się za nią uganiali. Na szczęście jego zazdrość uderzała bardzo rzadko. W końcu - klejnot był jego i to właśnie on na nim spał. Albo pod nim. Całkiem dosłownie.
- O taaak. - W końcu rozciągnął swoje usta w leniwym uśmiechu, przymknął nieznacznie powieki, by spod długich, ciemnych rzęs spojrzeć na świat tak, jak zawsze powinno się na niego spoglądać - jakby leżał u Twoich stóp i był w zasięgu ręki. Szczęście miało to do siebie, że nigdy nie przychodziło samo. Nie było elementem, który pojawiał się ot tak i wszystko robił za ciebie. Jeśli jedna z gwiazdek zalśniła w zasięgu Twoich oczu, to należało wybrać się na długą, prawdopodobnie męczącą podróż, żeby w końcu ją zdobyć. Spełnianie swoich planów i marzeń wiązało się z wyrzeczeniami, bo prowadziły do wielkich nagród. Nie zawsze musiało się udać. Czasem trzeba upaść twarzą w piach, by nauczyć się, że te wypadki wcale nie są takie straszne i złe. W końcu - to tylko piach. Zawsze może być gorzej, więc czemu nie cieszyć się z tego, co się ma? Rzecz jasna tak pozytywna filozofia nie do końca tyczyła się czarnowłosego. Owszem, istniała, owszem, wzruszał ramionami w końcu na tragedie, bo przecież, oh well - racja była święta - historia doprowadzała nas do tego punktu, ale to od tego punktu mieliśmy tworzyć przyszłość. Innymi słowy - wszystko się zmieniało.
- To nigdy nie będzie mój klan. Nie moja krew i nie moi bracia. Moim klanem jest i będzie Jugo. - Którego Asaka była aktualnie częścią. Oczywiście chodziło jej o coś innego - w końcu czarnowłosy zobowiązał się, że będzie służył pod banderą Koseki. I dobrze. Naprawdę polubił Kazuo, bo lubił konkretnych ludzi. Ambitnych. A ten Niedźwiedź brał świat w swoje potężne łapska i... można się było poczuć bezpiecznie. Posiadał siłę i charyzmę, która sprawiała, że czarnowłosy chciał stać się grzeczniutki. Doskonały człowiek do dowodzenia.
- Na pewno? - Nie pytał w sumie na poważnie, nie tak do końca. W końcu to ona pomogła mu się zmienić do tego stopnia, więc jednak chyba było - w sposób, który nie był chorobą. Ale już zaraźliwe? No chyba właśnie tak. Chyba zaraźliwe. - Powiedziałaś, że jaki jest las, każdy widzi. Widzisz? Ten las nie jest normalny. Cały teren jest zniszczony i wypalony od temperatury. Więc może to wulkan. Czy wulkan może być płaski?- Ciąg przyczynowo skutkowy był tutaj tak nieskładny i niestabilny, że sam czułby się z tym niepewnie, gdyby nie to, że jadł dobre jedzonko, dobry cukier, więc w sumie można było mieć wyrąbane na wszystko po kolei.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2620
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: [Event] Obóz najemników

Post autor: Kyoushi »

  • Gdyby tylko wiedział co myśli Rida, na pewno przyznałby jej rację. Ciekawostki i niuansiki, które przebrnęły w tej krótkiej i treściwej rozmowie dodawały jej pikanterii. Nie wiadomo jednak co by się działo, gdyby bardziej się otworzyli. Mogłoby dojść do agresywniejszej wymiany zdań. Dziewczyna nie wydawała się nieśmiała, raczej była dość pewna siebie nawet w rozmowie. Może była również silna? Tego nie mógł rozwikłać po samym dialogu i nawet nie zamierzał. W dalszym ciągu nie wiedzieli o siebie praktycznie niczego, a białowłosy nie decydował się na drążenie tematów, które widocznie zamaskowana wymijała. Cóż, widocznie miała swoje powody by nie ufać czerwonookiemu przedstawicielowi klanu Uchiha, który nawet o tym nie wspomniał. A może powinien? Ciekaw był jakby zareagowała, dowiadując się, że należy do jednego z agresywniejszych klanów tych czasów. Na usłyszane pytanie, uśmiechnął się w kanciku ust.
    - Tak. Dawno go nie doświadczyłem. Ostatnimi czasy jedynie strażnicy i nikt kto mówi o czymś innym jak rozkazy… Więc w pewnym momencie przestałem próbować poruszać inne tematy – zarzucił ją ciekawostką, na tyle by usatysfakcjonować jej dwa krótkie pytania. Jako, że był mocno odizolowany przez Ogoniastą Bestię, która się w nim kryła, niestety nie miał możliwości siedzieć z pobratymcami. Wymijali go, mimowolnie.
    W końcu otarli do obozu, który młody Uchiha zlustrował swoim przenikliwym wzrokiem. Musiał zorientować się co tu jest takiego, co miałby wykorzystać lub z kim porozmawiać. Dużo nowego wyposażenia, a także żywności, z której musiał skorzystać, ponieważ swojego nie przytargał. To samo dotyczyło stroju, gdzie swój płaszcz, kimono, a także zbroję postanowił zdeponować tuż po rozłączeniu się od Ridy.
    - Do zobaczenia Rida. - powiedziawszy, ruszył do namiotu z ekwipunkiem, gdzie mógł znaleźć nowy strój na tę podróż do podziemnego piekła. Jego strój był trzyczęściowy. Spodnie w stylu chinos, bardzo cienkie z lnu i bawełny, nieco powyżej kostek. Lekkie buty, z grubą podeszwą, by nie odczuwać temperatury od spodu. Na torsie koszula z krótkim rękawem, również z lnu i bawełny, a na to dłuższa ‘marynarka’, równie cienka z tego samego materiału, z podwiniętymi rękawami. Zakrywała również tyłek bohatera i kabury z bronią. Idealny strój na wysokie temperatury, który nie odsłaniał większości ciała.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: [Event] Obóz najemników

Post autor: Asaka »

We wszystkim należało znaleźć zdrowy rozsądek i złoty środek. Przekrzywianie szali na którąkolwiek ze stron nigdy nie było dobrym pomysłem. Nigdy też na dłuższą metę nie przynosiło niczego dobrego. Kochać pomimo? Kochać za coś? Tak na oba pytania. Bo bardzo łatwo kochało się kogoś za te wszystkie cechy, które odpowiadały. Prawdziwa próba przychodziła wtedy, gdy konfrontowało się rzeczy, które nie pasowały. Albo wypracowywało się jakąś zgodę, tak, by obojgu wszystko odpowiadało, albo nie. Albo się akceptowało, albo nie. Albo było się przy sobie nadal… albo nie. Do głosu wchodził tutaj też rzecz jasna szacunek do samego siebie i tej drugiej osoby. A gdyby Shikarui podniósł dłoń na Asakę, to można było sobie mówić dalej, że oona to go koochaaa… ale na odległość. Mogło by boleć, ale jak to Shikarui ujął, chciałby też robić coś dla siebie. Asaka też wtedy by coś bardzo zrobiła dla siebie. I dla nich jednocześnie. Bo taki układ nigdy nie mógł być zdrowy. Na całe szczęście żadne z nich nie miało tak chorych zapędów. A te wszystkie niedomówienia, przemilczanie istotnych faktów, cisza, by nie kłamać – to mieli już za sobą. Jedno mocne postawienie sprawy jasno i jedno mocne przewartościowanie sobie rzeczy ważnych i tych jeszcze ważniejszych. Wóz albo przewóz. Więc chcesz zachować te wszystkie tajemnice dla siebie i kroczyć samotnie, czy podzielić się nimi i mieć się na kim wesprzeć? Sprawa co prawda nie była na tym poziomie, jeszcze, ale każda cierpliwość ma granice. Białowłosa, z natury niecierpliwa, w stosunku do fiołkowookiego była cierpliwa bardzo, ale i to by się prędzej czy później skończyło. I chyba oboje doskonale zdawali sobie z tego sprawę. Tym niemniej ta miłość była dwustronna. Shikarui miał mnóstwo zalet, o których chyba nie do końca zdawał sobie sprawy, był jaki był i przecież udało mu się sprawić, by Asaka zwróciła na niego uwagę. Że spojrzała na niego bardziej, z zainteresowaniem, a nie jako po prostu tymczasowego towarzysza podróży. Łatwo było się więc zakochać, gdy tak wiele rzeczy ci pasowało. Gdy tak wiele rzeczy ci się podobało. Gdy tak wiele rzeczy cię fascynowało. I… z biegiem czasu to uczucie wcale nie malało. Nawet z poznaniem tych wszystkich wad. A przecież niektóre z nich mocno jej nie odpowiadały. Więc... tak. Kochała go też pomimo. Za i pomimo. Za wszystko co dobre i pomimo wszystkiego, co złe. Ciekawa refleksja. W rok po ślubie.
Lubiła, gdy się tak uśmiechał. Z lekkim przymrużeniem oczu. Przypominał jej wtedy takiego leniwego, ale całkiem zadowolonego kota, który właśnie zjadł soczysty obiad i jeszcze piórko wróbelka wystawało mu z pyszczka. Kota, który z pełnym brzuszkiem zamierzał się właśnie wyłożyć na dachu, ogrzewać brzuszek i kombinować, co tu teraz zbroić. Bo Shikarui taki właśnie był. Grzeczny, ułożony, spokojny, dobrze wychowany, wiedział co powiedzieć i kiedy – a to wszystko na pokaz. A gdy nikt nie patrzył, no prawie, kombinował jak przejąć władzę nad światem. Bo ja wszyscy wiemy, światem rządziły pieniądze (i wiedza). A Sanada kochał obie te rzeczy jednakowo mocno.
- Więc czemu nie chcesz służyć Jugo? – och, wiedziała dlaczego. Bo nic go tam nie trzymało, a złe wspomnienia tylko go stamtąd… wyganiały. Oboje wiedzieli doskonale, że nie o to jej chodziło, ale skoro Shikarui sam zaczął… - Klan to nie tylko więzy krwi. I doskonale o tym wiesz. Przecież formalnie nie należę już do mojego klanu. I częściowo umarłam dla mojej rodziny. A jednak nadal im służę i uważam ich za swoich – spojrzała na niego z ukosa. - To teraz też twoja rodzina, głuptasie - a Asaka nadal w głowie miała to, że może dzięki temu małżeństwu Kazuo i Akirai mogliby się w końcu dogadać. Mieliby chociaż jakieś podstawy.
- Masz rację. Za dużo ludzi nie myśli wcale. Skoro więc myślenie nie jest normą, to musi być chorobą – uśmiechnęła się krzywo, ciągnąc to, co zaczął czarnowłosy. Głupie tekściki, psotliwość i sarkazm. O to mu chodziło? No o to? Jedno było prawdziwe – Asaka uważała, że zadziwiająco dużo ludzi nie myśli. I alergicznie reagowała na tę głupotę innych. Aż… miało się ochotę kogoś pobić, byłe mu trochę rozumu wbić do głowy. Tak. - No tak, las jest zniszczony. Co go zniszczyło to inna sprawa, ale chyba nie część lasu, nie? – no nie widziała jeszcze chodzących drzew, które by się łamały i wyrywały się wzajemnie z korzeniami czy coś tam. - Jeju… nie wiem. Nie widziałam nigdy wulkanu. Ale chyba… noo… chyba nie? – nie mógł, nie?
Asaka odsunęła się właśnie na bok w stronę Shikiego, przepuszczając jadący do obozu wóz. No i sam obóz zaczęła już widzieć. Namioty pośród… prawie niczego. I jakichś ludzi.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Akarui
Postać porzucona
Posty: 1567
Rejestracja: 8 cze 2017, o 01:03
Krótki wygląd: Jak na avku brązowy płaszcz z kożuszkiem - mamy zimę! ;)

Re: [Event] Obóz najemników

Post autor: Akarui »

Las zielony, las szumiący...

...las nie do poznania. Zapach raczej nie był świeży, ziemny ani przyjemny. Czuć było zdecydowanie zbyt dużo zgnilizny. Może siarka? Wskazówki nie były jednak ukryte tylko w zmyśle węchu. Nie najgorszy wzrok i słuch Akarui'ego nie wykrywał fauny, w którą obecne ziemie powinny być obfite. Coś mało ptaków. W koronach drzew szumi głównie wiatr. Wszystko wskazywało medykowi, że nie dzieje się tu nic dobrego.

W końcu dotarł do obozu. To nie było pierwsze zgromadzenie przed akcją, w jakim brał udział. Od razu w głowie pojawiły się wspomnienia z turnieju filarów, spod muru czy też turniej Cesarza. W takich miejscach zawsze działo się coś ciekawego. Czasem strasznego, ale każdorazowo Akarui potrafił się jakoś odnaleźć. Miał nadzieję, że tym razem również na coś się przyda. Z tą myślą udał się prosto do punktu dowodzenia, by zgłosić swoją gotowość.

Nie widział jeszcze żadnej znajomej twarzy, choć bacznie się rozglądał. Równie dobrze mógł nie wypatrzeć żadnej znajomej twarzy, ale próbować nikt mu nie zabroni. Czasy się zmieniały, twarze shinobich również. Niektórzy mieli dość takiego życia, inni postanowili nie mieszać się w cudze problemy, jeszcze inni nie mieli tyle szczęścia, by móc dokonać wyboru... Akarui jednak bardzo chciał kogoś rozpoznać, wiedzieć, że u jego boku będzie ktoś, kto już coś z nim przeżył. Może znajdzie kogoś z Kami no Hikage? A mówiąc o tym miejscu, największe nadzieje wiązał z rozpoznaniem shinobi'ego bądź kunoichi, u których boku walczył z Kabuto. Kiedyś jednym z jeźdźców, a teraz wierną bronią o imieniu Sayuri.

I zostaje jedno pytanie: czy znajdzie tu kogoś z "Saisei"?
0 x
MOWA
Murai

Re: [Event] Obóz najemników

Post autor: Murai »

W płaszczu, więc i tak nie widać. Droga była, jak praktycznie zawsze, szybka i pozbawiona niespodzianek. Po drodze, zatrzymując się w różnych przybytkach i karczmach, starał się znaleźć jakieś wskazówki odnośnie owego nietypowego zjawiska. Coś tak nietypowego powinno zostawić stały ślad w pamięci miejscowych i przejezdnych, a ci musieli przekazywać to dalej, przykładowo w formie interesujących anegdot do podtrzymania rozmowy. Sami właściciele przybytków i osoby pracujące też niejedno musieli wysłuchiwać i istniała spora szansa, że któryś z nich będzie coś pamiętać. Nie miał zamiaru wchodzić na zagrożony obszar nie mając podstawowej wiedzy o tym, co może się w nim dziać, Pozyskane informacje były w zasadzie ogólnikami o których wiedział. Gdzieś na tych terenach umierają rośliny i zwierzęta. Co dokładnie to powoduje? Nikt nie wiedział dokładnie. Często padały takie ogólniki jak "gorąca mgła znikąd". Poza tym zwykłe spekulacje i gdybania. Że to skutki jakiś technik, że inne Rody na pewno maczały w tym palce. Że to gniew bogów zesłany celem ukarania ludzi. Niestety jedyną potwierdzoną informacją było to, że jest to zjawisko stałe i fenomen jak dotąd nie pojawił się nigdzie indziej. Przynajmniej tak wynikało z informacji które mu dostarczono. Mógł oczekiwać czegokolwiek więcej, ale taki poziom informacji nie rozczarował go ani trochę. Brał pod uwagę możliwość, że ludzie po prostu nie będą wiedzieli niczego. Brał to pod uwagę.
Konia zostawił w najbliższym zajeździe, który nie został ewakuowany. Wiadomo, liczba ludności wokoło tego obszaru musiała gwałtownie spaść po tym, jak wszystko wokoło zaczęło umierać. Przynajmniej taki byłyby optymalny ruch ze strony władz, zminimalizowanie strat w ludziach poprzez relokację. Do czasu rozwiązania problemu, albo też na stałe, jeśli nie udałoby się zatrzymać tego zjawiska. Ostatnie kilka kilometrów więc Murai przeszedł na piechotę. Po drodze nie widział wprawdzie żadnego zagrożenia, ale raz minął go wóz prowadzony przez shinobi. Co w nim było - tego Kakuzu nie zobaczył, zwykła biała płachta wystarczyła żeby całkowicie odgrodzić go od informacji, ale sądząc po szczęku metalu dobiegającego z tyłu wozu, musiały być to bronie. Albo też inne narzędzia, tutaj Kakuzu pewności nie miał.
Dotarł na miejsce. Obóz nie odbiegał od innych, które widział. Prowizoryczne budynki stworzone z dużych namiotów, wszechobecna krzątanina. Zero cywili, same jednostki wojskowe. Od razu skojarzył to z wojną, w której brał udział. Konfrontacja wojsk Senju i Uchiha wyglądała na początku tak samo. Obóz z namiotów, przygotowania, namiot dowództwa w którym opracowywana była strategia. Łatwo było odróżnić najemnika od ninjy w służbie rodu. Odzienie łatwo zdradzało wyjątkowość owych jednostek. Każdy miał swoje gusta, a sam Murai nie był wyjątkiem. Co prawda skrzętnie zapięty czarny płaszcz niwelował możliwość zobaczenia jego, co by nie było, mało formalnego stroju, ale i tak nie byłby w stanie zakamuflować swoich charakterystycznych cech. Zielone źrenice, czarne białka. Szwy na twarzy. Widział wzrok innych odwracających się w jego stronę. Szepczących. Nie było w tym nic dziwnego i wszystko było w jak najlepszym porządku, dopóki nie będzie to miało realnego wpływu na samą operację. Podczas oczekiwania na rozwój wypadków Murai rozglądał się, chodził po obozie. Starał się obserwować możliwie najbardziej interesujące miejsca w obozie, próbować wywnioskować co właściwie się tutaj dzieje i z czym będą mieli styczność. Pokręcił się kilka minut, po czym usiadł pod jednym z drzew. Jeśli i to nagle zaczęłoby się topić, Murai był gotowy na gwałtowny zryw, ucieczkę. Zmianę swojej pozycji. Może owe źródło obumierania bierze się bezpośrednio z roślin? Nie miał pewności i dlatego musiał zachowywać możliwie jak największą czujność i roztropność.
0 x
Zablokowany

Wróć do „Lokacje”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości