Wąwóz w środku lasu
- Inoyū
- Postać porzucona
- Posty: 469
- Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
- GG/Discord: Vay#6526
- Multikonta: nope
- Aktualna postać: Mayū
- Shikatsu
- Postać porzucona
- Posty: 459
- Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
- Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
- GG/Discord: urb#6156
- Multikonta: -
- Inoyū
- Postać porzucona
- Posty: 469
- Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
- GG/Discord: Vay#6526
- Multikonta: nope
- Aktualna postać: Mayū
Re: Wąwóz w środku lasu
Odczekała jeszcze kilka sekund u progu wejścia, licząc na to, że staruszek pofatyguje się i przynajmniej uchyli drzwi, co by zmęczona przedłużającym się grzybobraniem albinoska nie musiała ich otwierać dzierżącymi przyciężki koszyczek dłońmi. Dziadek chyba jednak nie planował przerywania swoich dotychczasowych aktywności, więc, wzdychając przy tym ostentacyjnie, wgramoliła się wreszcie do chatynki, po czym odstawiła na najbliższy blat ciążącą jej kobiałkę. Jeżeli myślała, że na tym skończy się jej zadanie i będzie mogła już kontynuować swój spacerek, to cholernie się myliła - mężczyzna, oceniwszy swoim ponadprzeciętnym słuchem, że postawiony na stoliczku koszyk bynajmniej nie był pusty, więc nie wróciła do niego z pustymi rękoma, postanowił nadwyrężyć jeszcze trochę dobroć Yamanaki, którą przecież sam sobie u niej wykupił. W drodze powrotnej zajrzała do podarowanego mieszka; suma, którą sprezentował jej starzec, okazała się być całkiem zadowalająca. Na tyle zadowalająca, że nie zaszkodzi jej zostać jeszcze chwilę dłużej.
— Tylko niech się dziadek tam nie zgubi, bo cała moja praca pójdzie na marne — rzuciła na odchodne, odprowadzając wzrokiem jego przygarbioną sylwetkę. Została sama. Nikt jej nie pilnował. Nic się chyba nie stanie, jeśli trochę się rozejrzy, prawda?
Przesunęła zaciekawionym spojrzeniem po solidnie nadgryzionych zębem czasu meblach w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby ją zainteresować. Lubiła starych ludzi. W ich domostwach często można było znaleźć prawdziwe perełki, nie stroniła więc od ich towarzystwa. Jedną z takich perełek niewątpliwie były równiutko ułożone nad paleniskiem zioła, których nie omieszkała sobie uszczknąć. Na początku nie za wiele. Po chwili jednak wróciła po jeszcze, by wcisnąć je do swojej torby z nadzieją, że te wszystkie wiechcie się tam w ogóle zmieszczą.
Owszem, zaproszenie do spożycia wspólnego posiłku było całkiem miłe, ale nie mogła ryzykować; w końcu nie miała stuprocentowej pewności, że któryś z elementów warzywnego bulionu nie był zatruty. A było to całkiem prawdopodobne, biorąc pod uwagę, że starzec najpewniej wiedział już to i owo o zielarstwie.
Pichcenie nigdy nie leżało w sferze zainteresowań kapłanki, toteż jedynym wysiłkiem, jakie włożyła w przygotowywanie dania, było dość niedbałe wrzucenie warzyw do gotującej się wody. Odczekała moment, aż woda zacznie wrzeć i dopiero wtedy dodała do mikstury najpierw niegroźne kurki, a później również muchomory z tym jednym, podobnym do gąski, na samym końcu. Do zwieńczenia dania. Nadania odpowiedniego aromatu.
Kiedy staruszek zawitał ponownie w swojej chatce razem ze swoimi ziółkami do smaku, nalała mu niezbyt dużą porcję do miseczki, po czym zaserwowała mu ostatnią wieczerzę. Ułożyła porcelanową łyżkę tuż obok naczynia. Nakierowała jego dłoń na sztuciec.
— Chyba nie myślał dziadek, że czekają go jeszcze tak ciężkie czasy, co? — zagaiła półszeptem. Tuż przy wyjściu znajdowała się niewielka świeczka, której knot zajęła ogniem prosto z paleniska, rozpoczynając tym samym polową wersję ceremonii pogrzebowej już za życia przyszłego nieboszczka. Tylko tyle mogła zrobić. A może aż tyle?
Przysiadła na krześle znajdującym się na przeciwko starca, uważnie obserwując jego mimikę.
0 x
- Shikatsu
- Postać porzucona
- Posty: 459
- Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
- Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
- GG/Discord: urb#6156
- Multikonta: -
Re: Wąwóz w środku lasu
Gratulacja! Misja zakończona sukcesem :3Misja rangi D
Inojka
15/15
Dziewczyna może nie była szczególnie wprawną kucharką, ale zwykła zupa z grzybów nie była daniem, które wymagało od niej - na szczęście - jakiegoś wybitnego kulinarnego kunsztu. Prosty bulion z wyhodowanych w prymitywnym ogródku dziadzia warzyw szybko przesiąknął aromatem dojrzałych grzybów. Powietrze w chatce pachniało więc jesienią, a samej Inoyu mogła zacząć cieknąć ślinka. Szkoda, że będzie musiała obyć się ze smakiem - nawet łyżka grzybowego naparu mogłaby skończyć się dla jej żołądka niezbyt przyjemnie.
Niewiele później dziadek znów pojawił się w drzwiach chatki z naręczem zielonych liści, które od razu wrzucił do gotującej się zupy. Poruszał się bardzo sprawnie, o wiele sprawniej niż na zewnątrz - widać było, że doskonale zna swoją prywatną przestrzeń mimo tego, że stracił wzrok już jakiś czas temu.
- No, jak tu pięknie pachnie. Dobra robota, moja miła - powiedział pogodnie, poklepując plecy Inoyu dość jowialnie - Dotrzymasz mi towarzystwa? Smutno jeść samemu.
Zanim zasiadł na honorowym miejscu przed miską parującej grzybowej, zajrzał jeszcze pod swoją pryczę. Wyciągnął spod niej butelkę, którą postawił na stole, a razem z nią dwie małe szklaneczki.
- Ile masz lat, dziewczyno? A, nieważne. Napij się ze starcem wina domowej roboty. Co to za posiłek bez dobrego napitku.
I tak ucztowali sobie przy zachodzącym jesiennym słońcu, którego ciepłe promienie wpadały do środka przez małe, brudne okienko. Inoyu mogła delektować się słodkim trunkiem, obserwując, jak dziadzio ze smakiem pałaszuje swój ostatni posiłek, porcelanową łyżką obijając o dno misy. Ognik świecy oświetlał ich rysy - pomarszczona twarz pustelnika miała łagodny, spokojny wyraz.
- Moja miła, w moim wieku zawsze spodziewasz się ciężkich czasów - odparł na pytanie dziewczyny, przecierając odłamanym kawałkiem chleba dno miski - Po prostu już teraz i na mnie przyszła pora, a wolę to zrobić na moich zasadach. Dziękuję ci za pomoc. I za towarzystwo. Obyś była zdrowa i bezpiecznie wróciła do swojej rodziny.
Robiło się już coraz ciemniej. Starzec odsunął od siebie puste już naczynie, a potem w milczeniu dopił wino. Westchnął ciężko.
- No, nie będę cię już dłużej trzymał. Coś mnie senność bierze, muszę chyba odsapnąć trochę po tak sutej kolacji. Pozwolisz?
I nie czekając na zgodę albinoski wstał chwiejnie ze stołeczka, by ułożyć się w pozycji półsiedzącej na swojej prymitywnej leżance, splatając przypominające gałęzie palce na swoim brzuchu. Przymknął oczy i wypuścił powietrze ze świstem, a jego ramiona opadły. Oddychał miarowo, spokojnie, choć bardzo cicho. Chyba drzemał?
0 x
- Inoyū
- Postać porzucona
- Posty: 469
- Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
- GG/Discord: Vay#6526
- Multikonta: nope
- Aktualna postać: Mayū
Re: Wąwóz w środku lasu
Pomimo tego, że starzec - o ile nie starał się tego negować - był całkowicie świadomy zbliżającego się końca, to nadal wydawał się być w zadziwiająco dobrym nastroju. Tak chętnie wystawiona butelka z trunkiem na stół wywołała w Yamanace, skupionej aktualnie na zaciekawionym kontrolowaniu stanu mężczyzny, niemałe zdezorientowanie i brak możliwości zareagowania w jakiś konkretny sposób przez pierwsze kilka chwil. Całkiem możliwe, że dziadek zapragnął poczuć tuż przed końcem słodki smak ulubionej naleweczki. Albo - po prostu, po ludzku - zaczął trwożyć się nadchodzącą ogromnymi krokami śmiercią, więc wpadł na genialny pomysł stłumienia tego wysokoprocentowym alkoholem.
Z ust albinoski wydobył się króciutki, lekko zakłopotany rechot, a dłoń powędrowała na jej czoło. Zimne palce zaczęły z nerwowością masować okolice skroni. Zgodzić się? Nie zgodzić? Zabrać wszystko i pójść w cholerę?
— Nie, ja nie-… — wybełkotała dość niepewnie, wypuszczając powietrze przez zaciśnięte zęby. — A zresztą. Niech już będzie. Tylko nie za dużo, bo muszę jeszcze jakoś wrócić. Cholera, jak długo już tutaj siedzę? Już zmierzcha… — poinformowała starca, przypominając sobie nagle o jego ślepocie. Nie mogła uwierzyć, że spędziła w pobliżu tej przeklętej chatki już tyle czasu; zaplanowała sobie parę innych spraw do załatwienia na ten dzień, których już nie zdąży dzisiaj zrobić. Cóż, skoro i tak dzisiaj nie będzie produktywna, to równie dobrze może wznieść toast za rychłą, w miarę bezbolesną śmierć jej nowego kolegi. Pieniądze dał, a i ziółka pozwolił zabrać, więc zasłużył na to, by Yamanaka złożyła szybką modlitwę w jego intencji.
Upiła ze swojej szklaneczki kilka łyków zdecydowanie zbyt słodkiego jak na jej gust trunku, pozwalając staruszkowi snuć swoje opowieści. Na początku brzmiały całkiem składnie i wiarygodnie, jednak z każdym kolejnym kwadransem anegdotki mężczyzny stawały się całkowicie abstrakcyjną bajką, na którą kapłanka jęła ochoczo przytakiwać. Trucizna zaczynała działać, a spożyte przez niego procenty dodatkowo plątały język.
— Rozumiem. Całkowicie rozumiem — odparła krótko. Jeżeli nadszedłby taki moment, że życie zaczęłoby jej doskwierać jeszcze bardziej niż teraz, to pewnie zrobiłaby to samo. W końcu była hedonistką. Żyła tylko dla tych nielicznych chwil przyjemności, które od czasu do czasu mogła sobie zakupić. Tylko co, gdy jej przydługa lista rzeczy do nabycia wreszcie się skończy?
Starzec podniósł się chwiejnie ze swojego siedziska, po czym legł dość ciężko na prowizorycznej leżance, sapiąc przy tym niemiłosiernie. Spojrzenie albinoski machinalnie podążyło tuż za nim, zatrzymując się na jego nadwyraz spokojnej facjacie być może nieco za długo. Przymknęła ślepia, by odmówić w ciszy króciutki paciorek. Podeszła w stronę zapalonej wcześniej świeczki, uprzednio jeszcze pakując do torby wszystkie swoje manatki.
— Dobranoc, dziadku. — Dmuchnęła delikatnie w niemrawo tlący się płomień. Zgasł zaskakująco łatwo. Czy ten poczciwy starzec też zgaśnie z taką łatwością?
Skierowała swoje kroki w stronę domu. z/t → Główna ulica
0 x
- Ichirou
- Posty: 3919
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Wąwóz w środku lasu
Ichirou był pewny siebie, ale nie naiwny. Nie fantazjował w tym momencie o tarzaniu się w złocie i chełpieniu sławą zdobytą za wykonanie trudnej misji i zwycięstwo w batalii. Miał świadomość, że nawet proste z założenia zadania lubią się czasem pokomplikować. Wojna to wojna, nie żadne żarty, sparingi lub turnieje, do których czasem podchodził niezbyt poważnie, za co potem obrywał. Musiał wykrzesać z siebie pełnię potencjału, stąd też koncentracja już od samego początku i przyłożenie dużej uwagi do nakreślanego właśnie planu.
- W wielu bitwach, w których uczestniczyłem, kluczowe było załatwienie głównodowodzącego. Są jakieś informacje, kto tam lideruje, czy lepiej się nastawić na wybicie wszystkich po kolei? - Nie wiedział właściwie, jakie było podejście klanu Nara. Czy zależało im na całkowitej eksterminacji całego oddziału obsadzonego na strażnicy, czy może liczyli na sprowadzenie jakichś jeńców?
Główne założenia strategii natarcia na placówkę wroga zostały już nakreślone. Detale zależały głównie od tego, jaki stan rzeczy zastaną na miejscu. Nie było więc sensu stać dłużej w pomieszczeniu narad i wałkować tego samego po raz drugi.
- Zjawiłem się pod Iglicą w imieniu Klepsydry - utworzonej przeze mnie, najemniczej grupy. Strona, po której stronie stanęliśmy, jest skazana na sukces - zadeklarował dosadnym i oficjalnym tonem, by utrwalić w głowach pozostałych przekaz dotyczący jego uczestnictwa w tej wojnie. Szkoda, że pozostali członkowie nie zdecydowali się go wesprzeć w Midori, jednak władca piasku był przekonany, że sama jego obecność wystarczała. Liczyła się jakość, nie ilość. Skoro był w stanie przesądzić losy rebelii w Tsurai, to z pewnością był w stanie w wyraźny sposób zaznaczyć swój udział w wojnie po stronie Nara.
- W porządku - odpowiedział krótko, a potem ruszył z pozostałymi.
W drodze z zainteresowaniem przyglądał się różnym robalom, które przynosili zwiadowcy. Można było przypuszczać, że poszczególne gatunki mają nieco inne walory bojowe, jednak nie dało się wywnioskować niczego bardziej konkretnego. Sabaku wiedział jednak o najważniejszym - cholerne robactwo Aburame wyżerało energię ofiary.
Przyzwyczajony do pustynnych warunków, nie był wielkim zwolennikiem zim typowych dla pozostałych regionów kontynentu. Panujące tu lekkie chłody okazały się jednak miłą odmianą po tym, czego doświadczył podczas ostatniej wyprawy pod Iglicę. Mógł przynajmniej zaczerpnąć rześkiego powietrza do płuc, a dodatkowa warstwa ubrań wystarczała do zachowania komfortu termicznego.
Jeżeli mieli dotrzeć tam za dnia, to faktycznie musieli się nieźle sprężyć. Złotooki Sabaku nie miał z tym problemu. Pytanie, czy reszta drużyny była w stanie dotrzymać mu tempa.
0 x
- Kyoushi
- Posty: 2620
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
- Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
- GG/Discord: Kjoszi#3136
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Wąwóz w środku lasu
Misja Wojenna rangi B
- Sława ponad wszystko - Ichirou -
11/45
Zgodnie z myślami Ichirou, był zdecydowanie bardziej realistą niż marzycielem. Wiedział, że wszystko przyjdzie w swoim czasie. Złoto, bogactwo, a także sława, gdzie pewnego dnia w każdym, najciemniejszym zakamarku danego kraju ktoś słysząc 'Klepsydra' od razu będzie wiedział o kogo i o co chodzi. Aktualna misja była nieco inna od tego co do tej pory. W końcu na wojnie ofiary są wymagane, przelew krwi tak naprawdę pionków w grze władz to jedno. Brak sumienia był tutaj wręcz wskazany, a misja Asahiego nie różniła się od tego niczym innym. Miał po prostu wybić w pień wszystkich w fortecy i przejąć ją, wykorzystać korzyści położenia w potężnym wąwozie i możliwość obserwacji pagórków, które były w pobliżu. Na Twoje odpowiedział nie kto inny jak 'papierowy' lider Shinju:
- Nie dostaliśmy takich informacji od głównodowodzącego, nie przewidujemy tam jednostki ponadprzeciętnie silniejszej od pozostałych. Ponoć fortyfikacja jest przygotowana na odparcie i poinformowanie sąsiedniej strażnicy w przeciągu kilkunastu minut by uzyskać wsparcie. To jest największy problem. Możemy mieć większe kłopoty z dodatkowymi siłami, aniżeli kimś wybitnie silnym.. - zakończył, ujawniając szczegóły, których wcześniej nie otrzymałeś. To był ważny aspekt, który zdążyli pominąć. Czyżby pierwszy zły ruch strategów z Nara? Może się tak wydawać, jednocześnie, zważ na to, że mógłbyś nie podjąć takiego zadania, a widać, że zależało im na posiadaniu kogoś o takiej sławie w swojej ekipie remontowo-budowlanej, z naciskiem na budowlanej ze względu na charakter misji. Wojna to nie przelewki. Dodatkowo, zdecydowałeś się może mniej lub bardziej świadomie przekonać kolegów z zespołu podczas narady mową o skazaniu na sukces. Zwieńczyli to naprawdę delikatnymi uśmiechami, które mogłeś dostrzec. Widać było, że liczyli na Ciebie, szczególnie, że w tym konflikcie to strony klanu Nara była tą słabszą.
Wasza podróż przebiegała całkiem normalnie. Nie obyło się bez paru szczegółów na które zwróciłeś uwagę, nie obyło się także od wzroku, który wlepiałeś w różne rzeczy. Doskwierał Ci także chłód, który niósł się przez nie tylko las, ale i przez otwarte połacie polan, których było tu mnóstwo, szczególnie poza lasem. Niedługo na taki step miałeś wkroczyć, gdzie jego epicentrum było obsadzone Twoim celem - strażnicą. To był właśnie ten moment, gdy opuściliście granice lasu, patrole Nara się mocno przerzedziły, a na samym końcu nie było ich wcale. Byliście już tylko wy, jeszcze ukryci pośród drzew, spoglądając na dumną fortyfikację. Była taka jak na szkicu. Twoi kompani na razie bacznie wszystko obserwowali.
- Dostrzegam tylko dwie postaci, z tej odległości - powiedział Shinju, widząc z prawie kilometra kogoś na murze. Tak, był dokładnie kilometr otwartej przestrzeni do strażnicy, za nią całkiem spore - mogę to śmiało nazwać górami, które tworzyły wąwóz, jedyne przejście do Kaigan od wielu kilometrów na horyzoncie. Była także możliwa przeprawa przez ów góry, które jednak o tej porze roku były po prostu nieprzechodnie. To był ten moment. - Atakujemy pod ziemią, z góry i z dystansu. Tak jak przewidywaliśmy w siedzibie, nikogo nawet na około nie ma. Wszyscy są w strażnicy. Bez wyjątków. - to był już moment kulminacyjny, przygotowanie do potyczki.
- Dowódca
- Shinju
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...
- Ichirou
- Posty: 3919
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Wąwóz w środku lasu
W żadnym wypadku nie zamierzał toczyć wewnętrznych dylematów moralnych o wojnie lub tych, którzy wkrótce zapewne polegną z jego ręki. Wielu stwierdziłoby, że to znieczulica spowodowana toczenia bojów przez wiele lat, jednak Ichirou osobiście wolał określać to jako czysto zdroworozsądkowe podejście, pozwalające zachować zdrowie psychiczne i spokój sumienia. Każdy Aburame ulokowany w strażnicy bez wątpienia wiedział, czym jest wojna i z jakim ryzykiem wiąże się zawód shinobi. Asahi sam przecież grał w tę samą grę, w której stawką było własne życie, tyle że on akurat operował niezwykle mocnymi kartami i nie dawał się pokonać. Nadmierna empatia w tej piekielnej profesji mogła okazać się wysoce druzgocząca. Gdyby teraz władca piasku miał obejrzeć się w tył na ścieżką usłaną przez niego trupami i miał rozwodzić się nad każdą uśmierconą osobą, to chyba by zwariował. To nie tak, że był całkowicie bezduszny, bo jednak zostało w nim jeszcze trochę człowieczeństwa, tylko łatwiej było wypierać pewne fakty i nie zadręczać się, nawet jeżeli w pewien sposób oznaczało to ignorancję.
- To trochę zmienia postać rzeczy - skomentował z nieukrywaną irytacją, kiedy otrzymał istotną informację ze sporym opóźnieniem. Kilkanaście minut na niedużą, dynamiczną batalię wydawało się być całkiem wystarczająco, ale trzeba było wziąć poprawkę, że całe natarcie zostanie wypatrzone już z odległości i obrońcy będą mogli od razu podjąć jakieś reakcje.
- Trzeba będzie działać zdecydowanie. Ci, którzy dostaną się do strażnicy jako pierwsi z podkopu lub powietrza powinni zwrócić uwagę, czy nie zostali wysłani jacyś gońcy do powiadomienia sąsiedniego posterunku. Ja pewnie będę zajęty frontalnym atakiem - oznajmił pozostałym, zastanawiając się, jak to wszystko w praktyce będzie wyglądać i ile z zaplanowanych założeń zostanie faktycznie spełnionych.
Gdyby był jeszcze odrobinkę bardziej zuchwały niż był obecnie, to stwierdziłby, że ma całkowicie wywalone na komunikację z innymi grupami Aburame i jeżeli chcą, to niech wpadną wszyscy, a on urządzi im zbiorową mogiłę. Powstrzymał się jednak od tak śmiałych deklaracji, jako że jego siła mimo wszystko miała granice, a potencjał bojowy obrońców strażnicy nie był mu znany. Nawet nie potrafił ocenić, z jak dużym wyzwaniem okaże się dzisiejszy atak, co też utrudniało wybór odpowiednich środków. Ruszyć z najmocniejszymi zagraniami, szafując przy tym zasoby chakry, czy jednak zacząć ostrożniej, by wyłapać możliwości przeciwnika?
- Podkop zaczynacie stąd? To chyba zacznijcie pierwsi, bo my was pewnie i tak przegonimy sprintem po lądzie. Latający dysk stworzę potem, gdy będziemy już bliżej, żeby nie mogli się przygotować zawczasu na natarcie z powietrza - objaśnił ostatnie szczegóły planu.
Wypuścił z gurdy nieco piachu, z którego następnie uformował swoje dwie wierne kopie - praktycznie nie ustępujące mu w żadnym względzie. Przy tak małej garstce atakujących zwiększenie liczebności mogło okazać się użyteczne.
A potem westchnął ciężko.
- Więc na otwartym terenie przez calutki kilometr po prostu biegniemy na strażnicę, huh? Cóż za wybitna strategia - oznajmił z ironią, trochę drwiąc z nadchodzącej sytuacji. Nie, żeby miał w tej chwili jakieś wątpliwości. Był gotów ruszyć już teraz.
I ruszył, kiedy nastał właściwy moment. Swoje klony rozstawił po bokach, w odległości mniej więcej dziesięciu metrów od niego. Sam natomiast był w środku. Obserwował uważnie mury fortu i ludzi strzegących placówkę. Było jeszcze daleko, więc nie mogli jeszcze zaatakować, ale działało to w obie strony.
W razie problemów miał na podorędziu swój piach, którym zamierzał ochronić siebie i towarzyszy.
Ukryty tekst
0 x
- Kyoushi
- Posty: 2620
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
- Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
- GG/Discord: Kjoszi#3136
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Wąwóz w środku lasu
Misja Wojenna rangi B
- Sława ponad wszystko - Ichirou -
13/45
Byłeś zdecydowanie zimnokrwistym wojownikiem. Doświadczenie nauczyło Cię, że nie ma sensu myśleć o kolejnych ofiarach wojennych jak o 'ludziach'. To byli po prostu kolejni, którzy stanęli na drodze Twojej sile. Potrafiłeś się odciąć od trupów, które leżały tuż za Twoimi plecami. Byłeś nieskalany dobrocią i litością dla tych, którzy stanęli na Twojej drodze. Cóż, wyglądałeś na stworzonego do tej pracy. Przykład shinobi, który schował uczucia podczas misji w kieszeń i pozostał niewzruszony. Po pierwsze zadanie, po drugie ludzie. Cóż, klan Nara nie mógł trafić lepiej. Jednak to nie to było teraz najważniejsze. Informacja, którą otrzymałeś mogła zdenerwować, ponieważ wprowadzała bardzo dużo szczegółów, które wypadałoby opracować jeszcze wcześniej. Miałeś już świadomość, a także wszystko co będzie potrzebne do wykorzystania w tejże misji. Zespół też nie wydawał się taki słaby, na pewno byli mocni w milczeniu. Przynajmniej nie truli Ci dupy o autografy. Przekazałeś ekipie swoje spostrzeżenia, do których nikt nie miał pytań. Byłe jasne i czytelne dla każdego z nich, a to dobry znak. Wiedzieli co mają robić i wiedzieli też jak przeciwdziałać całemu zajściu. Wasza czwórka mogła pochwalić się tym, że wydawała się naprawdę nieugięta w dążeniu do celu, którym była fortyfikacja.
Zdecydowanie, ta misja mogła być całkowicie podporządkowana pod Ciebie i tylko Ciebie. Bez problemu powinieneś na nich ruszyć sam, a resztę pozostawić by tylko głosili Twoją sławę, jednak byłeś koleżeński i nie chciałeś zebrać całego fejmu dla siebie. Rozpoczęliście jednak akcję, która miała zwieńczyć się zwycięstwem. Podjąłeś kroki i słowa, które miały nakreślić bliżej działania, które były wręcz logiczne.
- Do roboty, zobaczymy się wewnątrz - wskazał jednego z nich, który niemal natychmiast zniknął pod ziemią i ruszył przed siebie w stronę fortyfikacji. W tym czasie, gdy on zniknął, Ty stworzyłeś dwa klony, tworząc przewagę na placu boju. Jak widać, nie tylko Ty wpadłeś na ten pomysł, ponieważ Shinju i jego kompan, również stworzyli po dwa klony z Dotonu. Były nieco wolniejsze, dlatego zostały wysłane przed siebie już teraz, biegnąc bardziej od prawej i lewej strony. Widać było, że mieli jakąś taktykę, której nie znałeś. Możliwe, że to tylko straszaki, jednak wtem odezwał się Shinju. - Nasze klony oskrzydlą i zamkną zamek, na tyle by nikt nie wybiegł w stronę wąwozu. Nawet gdyby się nie udało to na pewno nie wzbudzą podejrzeń w tak małej liczbie, więc nikt nie zareaguje wezwaniem posiłków. Jeśli się uda, schowają się pod ziemię i będą czekać na dobry moment. Reszta zależy od nas na froncie. - chyba nie było o co się martwić. Widać było, że nie byli głupi. Szczególnie lider waszej grupy. Ruszyliście w końcu i wy, zbliżając się metr po metrze. Co ciekawe, fortyfikacja nie reagowała. Ba, było cicho jak przed burzą. Najciekawsze, że dopiero, gdy byliście w połowie drogi ktokolwiek raczył na murze zwrócić na was uwagę, jednocześnie drugi ze strażników nadal się przechadzał. Chyba nikt, a to naprawdę nikt się tego tutaj nie spodziewał. Kto normalny atakuje w dzień i to w tak małej grupie? Byliście około dwustu metrów od murów i mieliście okazję na kolejne ruchy, Aburame chyba nie dowierzali w sytuację, która ma miejsce. Pięć osób na froncie i cztery uskrzydlające. Oni nawet nie reagowali, nie wiedząc tak naprawdę co może ich spotkać. Sto pięćdziesiąt metrów od fortyfikacji, a na murach w końcu doskonale widać pierwszych 2 strażników od prawej wieży i 2 od centralnej bramy. Od lewej nikogo. Ci z wież nawet was nie zauważyli, alarmu nikt nie podniósł, nie zdając sobie sprawy co chcecie... Chyba podeszli do tego lekceważąco?
- Dowódca
- Shinju
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...
- Ichirou
- Posty: 3919
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Wąwóz w środku lasu
Plan szturmu okazał się nie być aż tak banalny, jak wydawało się na samym początku. Towarzysze mieli swoje pomysły na wyprowadzenie ataków, choć trudno było zrozumieć, dlaczego ukrywali je do ostatniej chwili. Ichirou nie był do końca zadowolony, że pozostali nie byli z nim we wszystkich rzeczach klarowni, ale lepiej już tak, niż gdyby ci faktycznie zamierzali po prostu biec przed siebie na złamanie karku. Zresztą, nie było już czasu ani miejsca na toczenie sporów. Calej grupie przyświecał teraz jeden cel, a placówka obrzydliwego rodu była z każdą chwilą coraz bliżej.
Rozpoczynając nieco wcześniej szarżę, Asahiemu na myśl przeszły różne możliwe scenariusze. Gdzieś tam w głowie przemknęło mu wspomnienie o machinach wojennych, które widział na pustynnych wojnach. Jeżeli nie balisty lub inne ustrojstwa, to może jakieś potężne, obszarowe techniki, które wkrótce mogły zostać posłane na atakujących. Ewentualności było wiele, ale spora część ich była chyba jednak przesadzona. To przecież nie cholerna bitwa o Atsui, tylko śmieszna potyczka o strażnicę - nawet jeśli kluczową, to tylko strażnicę.
Dwieście metrów. Już byli naprawdę blisko. Z tego dystansu Asahi mógł już powoli przymierzać się do wyprowadzenia ofensywy na małą fortecę.
- Mój klon wzniesie się w powietrze i będzie mógł wziąć ze sobą dwójkę z was - poinformował w biegu, pozostawiając Shinju decyzję odnośnie tego, kto miał zaatakować z góry jedną z najbardziej wysuniętych wież.
Zaraz po tych słowach klon po prawej stronie wykonał elementarną technikę Sabaku, tworząc mobilny podest, który wkrótce wraz z załogą miał oderwać się od ziemi i wzlecieć wysoko, na jakiejś dwadzieścia metrów, a potem śmignąć w stronę murów. W przypadku zagrożeń ochronę miała zapewnić przede wszystkim mobilność piaskowej chmurki.
Drugi z klonów o szczuplejszych zasobach chakry miał na ten moment ograniczyć się do samego biegu i unikania zagrożeń, by uwikłać się w walkę dopiero z bliskiej odległości, głównie przy pomocy broni miotanej.
Prawdziwy Diabeł Świtu zamierzał zgotować obrońcom strażnicy istne piekło. Chłodnym spojrzeniem bursztynowych oczu odmierzał pozostały dystans, by zrealizować potężną technikę we właściwym momencie.
- Puszczę na nich piach, uważajcie - ostrzegł pozostałych.
Mając około sto metrów do muru, złożył odpowiednią sekwencję pieczęci, by po pokonaniu kolejnych dziesięciu, może dwudziestu metrów nagle zwolnić i klasnąć dłońmi, wtłaczając przy tym wielkie pokłady chakry w okoliczne tereny. A wszystko po to, by wydobyć z ziemi ogromne ilości piachu, który miał wywlec się na powierzchnię ze sporym impetem i ruszyć na strażnicę w postaci masywnej, sunącej fali, przypominającej tsunami.
Ryūsa Bakuryū była zapierającą dech w piersi techniką, wręcz stworzoną do takiego ataku, jaki właśnie miał tutaj miejsce.
Ukryty tekst
0 x
- Kyoushi
- Posty: 2620
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
- Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
- GG/Discord: Kjoszi#3136
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Wąwóz w środku lasu
Misja Wojenna rangi B
- Sława ponad wszystko - Ichirou -
15/45
Nie był taki banalny, ponieważ Nara mieli też swoje ukryte taktyki, które stosowali. Nie byłeś z tego powodu zbyt zadowolony, jednak musiałeś przyznać, że to był też punkt całkiem dobry dla Ciebie - mieli swój umysł i potrafili go wykorzystać. Teraz mogłeś być pewien, że do czegoś się przydadzą. Pomijając i nie rozwodząc się więcej, przeszliście do wykonywania planu i ataku. Będąc na określonej odległości od fortu, zdecydowałeś się na ruch. Klon wykonał technikę bez najmniejszych przeszkód, tworząc latający podest, na który wskoczył co szybciej. Na podest wskoczył Shinju i najbliżej prawej członek klanu Nara. W takiej konfiguracji we trójkę, śmignęli ku górze i przenieśli się w pobliże jednej z bliżej ustawionych wież. Co ciekawe, w końcu zaczęło się coś dziać, gdy ruszyliście na wprost murów, gdy Ty planowałeś zrobić im z dupy jesień średniowiecza. To co się stało przerosło wszystkich wyobrażenia. To był moment, w którym mogłeś pokazać jak potężnym shinobi jesteś i co dzieje się z tymi, którzy chcą stanąć Ci na drodze. Ta strażnica była skazana na jedno - porażkę. W okolicy stu metrów złożyłeś sekwencję pieczęci, a już po chwili na fortyfikację leciała P O T Ę Ż N A piaskowa fala o niewyobrażalnych wręcz rozmiarach. Była ona nie tylko wielka, ale także i niezwykle szybka. Spokojnie pokrywała wręcz dwukrotnie wysokość tejże siedziby, więc miałeś wielką przewagę. Cóż się działo w pobliżu? Otóż widzący to strażnicy nagle zareagowali. Wzbudzili panikę, a wokoło zaczął być słyszalny alarm, syrena i chmara owadów, która wyleciała ze wszystkich okien, dziur, zewsząd. Nie miałeś pojęcia co dzieje się z Twoim klonem, który na pewno dotarł już na jedną z wież, jednak przesuwający się piasek zasłaniał widok. Jedynce co jeszcze mogłeś dostrzec to to, że chmary owadów budowały się w... Tarczę ochronną. Jakby próbowali na siłę się ochronić przed tsunami. Nie mogli wiele zrobić. Ich obrona była na tyle słaba, że może i zahamowała nieco technikę, jednak fala wbiła w fortecę na tyle potężnie, że zwaliła najbliższą wieżę na zewnątrz murów, a piach po opadnięciu przykrył niemal wszystko. Wywlekając na zewnątrz parę trupów, które ostały się na murach. Cóż, pozostali zostali z Tobą, więc byli w miarę bezpieczni. Z fortecą było w miarę dobrze, ot wieża spadła, a przy drugiej unosił się Twój klon. Ta się ostała, jednak była już w miarę niestabilna. Najgorszym było to, że wciąż podejrzanie spokojnie - te parę trupów to raczej strażnicy z góry, który porwał piach. Na pewno zaskoczyłeś Aburame taką techniką na wejście, nie mieli siły zareagować i odeprzeć ataku. Forteca jest niedaleko i macie czyste wejście po piachu, bądź jakkolwiek chcecie. Nikogo tu nie ma na zewnątrz, gdy wszystko jest zasypane. Cóż, może trzeba poczekać? A może wjechać z buta w warownie i odwiedzić kolesi w środku.
- Dowódca
- Shinju
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...
- Ichirou
- Posty: 3919
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Wąwóz w środku lasu
Wykrzesał z siebie niemalże maksimum, demonstrując szczyt zdolności swego klanu. Mknąca z imponującą prędkością fala piachu była urzekająca zarówno w swojej prostocie jak i pokaźnych gabarytach. Asahi był absolutnie przekonany co do tego, że piaskowe tsunami jest niemożliwe do zatrzymania przez obrońców i lada moment dosięgnie celu, by uderzyć z wielkim impetem w mury strażnicy i pogrążyć znajdujących się na nich nieszczęśników.
Nie mylił się. Zwały piachu przetoczyły się z dużą siłą nawet do wnętrza placówki, przysypując właściwie wszystko i niszcząc przy okazji jedną z wież. Ujawniło się też kilku poległych, choć ich liczba nie była szczególnie imponująca. Być może żołnierze Aburame byli obecnie pochowani w budynkach albo znajdowali się w zupełnie innym miejscu, co również należało brać pod uwagę.
Ryūsa Bakuryū była potężną techniką, ale Sabaku nie liczył na to, że ona sama wystarczy do zwyciężenia w potyczce. Tsunami prócz swego destrukcyjnego efektu miało zagwarantować jeszcze jedną rzecz - przeobrażenie pola walki w mały skrawek pustyni. Teraz Ichirou miał na podorędziu ogromne pokłady kontrolowanego surowca, który na dodatek był rozprowadzony po całym obszarze, w którym powinni znajdować się przeciwnicy. To dawało ogromną przewagę, ponieważ Kogō w każdym momencie mógł powołać do ruchu piach w wybranym miejscu tuż przy potencjalnej ofierze.
Jak na tego typu batalię, sytuacja wydawała się być dość spokojna, a nawet aż za bardzo spokojna. Może to lekkie przewrażliwienie, ale reprezentant Krwawego Pokolenia nie odebrał tego za dobry znak. Zbyt mało tych obrońców i zbyt marna ich odpowiedź na atak. Chyba że to Ichirou był już taki mocny, że wszystko było dziecinnie proste?
To jasne, że należało wedrzeć się do środka i zbadać teren. Cała placówka była pokryta sporymi ilościami piachu, więc w razie czego miał wszędzie surowiec, którym mógłby się bronić. Mimo wszystko i tak podjął dość zachowawczą decyzję i stworzył pod swoimi stopami mobilną chmurkę, na której wzniósł się na jakieś dwadzieścia metrów, a może i ciut więcej, ażeby mieć lepszy punkt obserwacyjny i mieć w końcu wgląd na wszystko to, co działo się wewnątrz strażnicy.
Pierwszy z klonów, który również korzystał z mobilnego dysku, miał wylądować wraz z kompanami na nieco naruszonej, ale stojącej wciąż wieży. Druga replikacja, ta znajdująca się na lądzie, miała po prostu wbiec po usypanym piachu do środka i ściągnąć na siebie ewentualne niebezpieczeństwa.
Prawdziwy Ichirou natomiast poszybował spokojnie w kierunku strażnicy i zaczął uważnie obserwować sytuację. Szukał karaluchów, które wypełzły spod piachu i próbowały nawiązać walkę. Jeżeli kogokolwiek wypatrzy, to zajmie się w nim w tradycyjny dla swego klan sposób - złapie przeciwnika przy pomocy swojego piasku.
Ukryty tekst
0 x
- Kyoushi
- Posty: 2620
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
- Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
- GG/Discord: Kjoszi#3136
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Wąwóz w środku lasu
Nie wstawiam mapek, bo nie mają one tutaj znaczenia. Operujemy wyobraźnią i tego się trzymajmy. Jeśli będzie taka potrzeba (a wątpię), wtedy ją skonstruuję.Misja Wojenna rangi B
- Sława ponad wszystko - Ichirou -
17/45
Złotooki wykonał ruch, który zaskoczył nie tylko swoich kompanów, ale i wrogów, którzy na pewno nie spodziewali się tak destrukcyjnej siły, którą zebrało pustynne tsunami. Diabeł Świtu nie zamierzał się patyczkować. Nawet na chwilę się nie zawahał, wysyłając potężną falę o zaskakująco wielkiej szybkości. Zalewając fortyfikację, mogłeś ocenić straty po stronie fortu. Na szczęście nie zniszczyłeś go jeszcze doszczętnie, mimo, że jedna z wieży już padła, a wraz z nią Aburame, który w niej przebywał. Chłop nie spodziewał się takiego wjazdu ‘na chatę’ czegoś o takiej sile. Pozostali po prostu wypłynęli wraz z piachem. Ich obrona w postaci chmary owadów nie pomogła, nawet nie osłabiła potęgi, która zmierzała w ich stronę. Prawdopodobnie mogła tylko narobić trochę nadziei, która rozwiana została równie szybko, co się narodziła. Z drugiej zaś strony, Ichirou już mógł ocenić, że wrogów jak na tak potężną strażnicę było martwych bardzo mało. Nawet nie dziesięciu. Gdzie reszta mógł zapytać? Cóż, to wielce prawdopodobne, że jednak w którymś momencie się opamiętali i schowali w najgłębszych szczelinach fortu. Na pewno zrezygnowali z walki na otwartym terenie, gdy dosięgnęła ich na starcie siła tej fali.
Celem Asahiego nie było tylko zniszczenie wszystkiego na swojej drodze – stworzył podwaliny pod własne twory, a piasku miał od groma do wykorzystania. Gdyby tylko ktoś opuścił siedzibę, prawdopodobnie nie zdążyłby się zorientować, gdy piaskowa trumna zamknęłaby szczelnie, na wieki. Jak widać, bohater również miał obawy, że coś tu jest nie tak. Dlaczego obrona była tak nikła, jak na główną strażnicę na granicy? Wszystko miało się dopiero wyjaśnić. Uniosłeś się na stworzonej przez siebie kupce piasku, a klon wraz z kompanami dostali się już do wieży, w której prawdopodobnie nawiązali walkę. Mimo wszystko, Ty bacznie obserwowałeś z góry, co się dzieje. To był moment, w który w końcu Aburame się ujawnili. Jednak nie osobiście. Mogłeś zauważyć jak z siedziby głównej, która była w centrum, a jeszcze parę metrów przed nią znajdował się Twój piach, wyłaniają – a raczej wylatują z niej niezliczone ilości owadów. To nie była technika na pewno jednego przedstawiciela. Jak widać, oni wcale nie chcieli się ujawnić. Wysłali swoje siły, które rozprzestrzeniały się w bardzo szybkim tempie, otaczając całą siedzibę. Była praktycznie niewidoczna, a ilości tych robaków mogły wywołać zawroty głowy. Nie atakowały – kompletnie nie były tym zainteresowane, jednocześnie nie pozwalały na żaden ruch, nawet powietrza, wokół centrum fortyfikacji. Z góry mogłeś zauważyć, że klony pojawiły się na tyłach fortyfikacji (klony sojuszników), a do wnętrza siedziby dostał się gość, który wędrował pod ziemią. Zauważyłeś, że ledwo wylazł z Twojego piachu, którego było od groma i… Od razu został zaatakowany. Kolejne robaki, cholera wie skąd – jednak były one inne niż te, które otaczały fort. Były one o wiele większe i wyglądały jak znane z pustyni, skarabeusze. Leciały w kierunku jednego z Nara z dużą szybkością, a on, przygotowany w kunai, odganiał, co rusz. Nie było ich wiele, ale ich wielkość i siła, skutecznie odpychały sojusznika od przedarcia się dalej. Wyłaniało się ich z piasku co raz więcej i więcej…
- Dowódca
- Shinju
Ukryty tekst
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...
- Ichirou
- Posty: 3919
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Wąwóz w środku lasu
Wiedział, że konfrontacja nie będzie aż tak prosta i jedna technika nie wystarczy, nawet jeżeli mowa o niezwykle potężnym zagraniu. Broniący fortu Aburame najwyraźniej nie tylko operowali robalami, ale i sami byli niczym te karaluchy, które potrafiły zaszyć się w jakiejś dziurze i przetrwać najsroższe kataklizmy. Ichirou spodziewał się takiego rozwoju sytuacji, ale w żadnym wypadku nie ucieszył z niego. Liczył, że przynajmniej z samego początku będzie mieć możliwość uczestnictwa w małej batalii, ale niestety natarcie bardzo szybko przerodziło się w eksterminację poukrywanych insektów.
Cała strażnica była przysypana piachem, zdolnym w każdej chwili do pojmania lub pokiereszowania wrogów, którzy się wyłonią. Problem w tym, że nikt się nie pokazywał. Wszyscy rozsądnie kryli się po kątach, w piwnicach i innych dziuplach, nie myśląc nic a nic o wyściubieniu przynajmniej czubka nosa. Trochę patowa sytuacja, bo Asahiemu niespecjalnie się widziało odwiedzanie wnętrz wszystkich obiektów, w których pewnie czekały różne pułapki i przygotowani przeciwnicy. Znacznie bardziej wolał otwarte tereny, w których mógł w pełni korzystać z dystansu i rozmachu gwarantowanego przez klanowe zdolności.
Pojawiły się robale w całej swojej odpychającej okazałości. Wielka chmara w pewien sposób przysłaniała budynki, w których zapewne znajdowali się Aburame, a jedynie niewielka część z nich zaczęła uprzykrzać życie sojusznikom.
Nie chciał przeć na złamanie karku i narażać się na zagrożenie w jakiś głupi sposób, więc walka miała potrwać jeszcze przynajmniej kilka chwil. Stąd też poszukał jakiejś dogodnej pozycji - wysokiej wieży, muru lub dachu budynku. Ważne, by miejsce te zapewniało mu jak najwyższej ulokowany punkt widokowy na cały obszar strażnicy. Utrzymywanie piaskowej chmurki nie było dużym obciążeniem, ale w dłuższej perspektywie jednak zabierało trochę sił, które można było przeznaczyć na bardziej bojowe techniki.
Gdy usadowił się w możliwie najlepszym punkcie, posłał troszeczkę piasku do pomocy kompanowi w odganianiu się od nietypowego robactwa. Skarabeusze? Naprawdę dziwne.
Moment później przeniósł uwagę na sytuację wokół budynków, w których pochowani byli przeciwnicy.
- Utoruję przejście, a wy wpuście do środka klony - oznajmił reszcie zespołu i następnie przygotował sobie kunaia z notką wybuchową. To był chyba najlepszy sposób, by przerzedzić fragment robaczej zapory.
Jeżeli replikacje sojuszników się nie powapiły, to sam wysłał jednego z klonów - tego na lądzie. Tak czy inaczej, samemu odpowiednio wcześniej cisnął kunaiem w stronę ściany z robali i zdetonował doczepioną notkę, by usmażyć część chmary i zrobić wyrwę, przez którą mogły przedostać się klon oraz twór Ichiego. Tworem tym było naprędce stworzone piaskowe oko, które miało zrobić rekonesans wewnątrz budynków.
Założenia całego planu były proste - wpierw dziura w ścianie robaków, potem wbiegnięcie klona lub klonów, które miały za zadanie zrobić trochę szumu i ściągnąć uwagę, a zaraz za nimi nieco niepostrzeżenie piaskowe oko, za pomocą którego Asahi chciał zebrać jak najwięcej informacji na temat obrońców.
Ukryty tekst
0 x
- Kyoushi
- Posty: 2620
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
- Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
- GG/Discord: Kjoszi#3136
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Wąwóz w środku lasu
Misja Wojenna rangi B
- Sława ponad wszystko - Ichirou -
19/45
Zdecydowanie dobrze ujęte w słowa. Aburame byli jak ukryte robaki, które nie chciały za żadne skarby wystawić łba z ciemnego grajdołku. Oni wiedzieli, że czas w tej chwili gra na ich korzyść, ponieważ zawsze może się zdarzyć, że mimo próby wysłania kogoś po posiłki - jakiś przypadkowy patrol zauważy co się dzieje tej zimy i sam je sprowadzi. Wszystko było w tej chwili możliwe. Jak widać, Twoja taktyka wjazdu na pełnej nierządnicy w fortyfikacje dały oczekiwany skutek - wszyscy wiedząc z jaką siłą mają do czynienia woleli przeczekać i przetrwać napór przeciwnika. Nie było szans na otwartą walkę, w której byli skazani na porażkę, jednocześnie utrzymywanie statusu jaki mają był dla nich najbardziej korzystny. Jak widać sytuacja nie była dla Ciebie zbyt korzystna przez wzgląd na własne umiejętności. Wolałeś walkę na otwartym terenie, jednocześnie Aburame nie mieli w niej najmniejszych szans, stąd musieli przechylić szalę na swoją stronę w inny sposób - właśnie ten, który obrali. Najciekawszym była pełna ochrona budynku głównego, w którym prawdopodobnie była najlepsza ochrona, a także najwięcej członków jednego klanu.
Wykorzystałeś swoje umiejętności, by trafić na jedną z wież, która się ostała i tam przeczekać. Był to najwyższy punkt widokowy, obejmujący całą strażnicę wewnątrz, nie do końca wiedząc co się jednak dzieje na jej granicach z tyłu. Tam, dokąd pięła się droga do stolicy ów klanu. Pierwszym ruchem, który wykonałeś po wylądowaniu była pomoc sojusznikowi, który mierzył się ze skarabeuszami, nacierającymi i atakującymi w dość prosty sposób, walące ze łba, lecąc na wprost swojego oponenta. Nic w tym trudnego do odczytania, jednak zatrzymanie takiego ataku wcale nie było takie proste. Robactwo było naprawdę silne, nabierając tej siły podczas rozpędu w trakcie lotu. Twój piach pojawił się przed sojusznikiem i amortyzował wpadające z niego skarabeusze, przez co spowolnione łatwiej obijał swoim kunai. Ich chitynowy pancerzyk był odporny na cięcia. Sytuacja była taka, że Twój sojusznik niewiele mógł zrobić więcej, po prostu próbował wejść do pobliskich budynków, by nie tracić niepotrzebnie siły z tymi robalami.
Przygotowałeś kunai z notką, który rozpędzi robactwo po wybuchu. Klony sojuszników, były gotowe. Wtem zauważyłeś też kolejnego z sojuszników i swojego klona, który wszedł do wieży. Z dołu mogłeś usłyszeć:
- Wieża czysta! Jeden przeciwnik spacyfikowany, biegniemy do kolejnej! - oznajmił, ruszając do wieży, która była na tyłach fortyfikacji. Nie mieli problemów z dostaniem się do środka. Ty wykorzystałeś czas i zaatakowałeś chmarę i posłałeś swoich ludzi do środka. To się udało, bo robaki padły po wybuchu jak długie, a nim znów pokryły ten obszar po detonacji, wszystko ruszyło dalej. Trafiliście na zabarykadowane drzwi, który zostały zdetonowane przez sojusznika notką wybuchową. Wleciały one do środka po wybuchu i wleźliście jak do siebie. W środku zastał was mega ciekawy widok. Twój klon został niemal od razu zaatakowany techniką kamieni wypluwanych z ust. Nie miał jednak specjalnych problemów z jej unikaniem, a Twoje oko poszybowało w górę, by ocenić ilość przeciwników. Było ich w hali głównej siedmiu. Każdy próbował coś robić, dwóch z przodu ostrzeliwało klona, a członek klanu Nara w tych ciemnościach nie mógł korzystać ze swoich umiejętności klanowych, więc po prostu zrobił to samo co oni - strzelał do nich kamieniami z ust. Tyle na razie się działo. Ogólnie był tam spory chaos. Sala była dość duża, od lewej były wbudowane schody w dół, a od prawej przy samej krawędzi wejście na piętro wyżej.
- Dowódca
- Shinju
Ukryty tekst
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość