Kolejna prowincja przynależąca do Prastarego Lasu o znacznej powierzchni. Midori zamieszkiwane jest przez Ród Nara i tak jak Shinrin oraz Kaigan, w głównej mierze pokryty jest gęstą puszczą, która słabo przepuszcza promienie słoneczne. Prowincja od wschodu graniczy z Ryuzaku no Taki, od południa z Kaigan, od zachodu z Shinrin oraz od północy z regionem Wietrznych Równin, co pozwala na rozwój handlu oraz żeglugi morskiej.
Takashi
Posty: 1072 Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Takashi » 5 maja 2024, o 21:13
S taruszka chciała jak najbardziej umilić sen shinobiemu, który miał pomóc jej osadzie w rozwiązaniu poważnego problemu. By to zrobić, przygotowała dla niego osobne pomieszczenie i rozpaliła kilka kadzideł, które wprawiły go w naprawdę błogi nastrój. Chłopak skorzystał z każdego możliwego dobrodziejstwa, które zostało mu zaoferowane, w końcu przygotowywał się do wykonania misji, a ponadto regenerował siły po długiej podróży. Nigdy nie był zwolennikiem aromaterapii, a niektóre zapachy powodowały, że kichał natarczywie niczym po ataku alergii, jednak w tym przypadku postanowił zagryźć zęby i spróbować. Początkowo odczuwał delikatną woń kwiatów i ziół, a z każdą następną chwilą wszystko robiło się coraz intensywniejsze, jednak nie było to dokuczliwe. Tuż przed zaśnięciem zdał sobie sprawę z tego, że odczuwa znajomy zapach, dokładnie taki, jak w Hageyamie jakiś czas temu. Było za późno, by się oprzeć, bohater zasnął bardzo szybko.
Obudził go dość głośny nakaz pobudki. Nie była to ani babuleńka, ani Hanami, Takashi poznał ten głos od razu. Przetarł oczy, podniósł się na równe nogi i rozejrzał - miejsce, w którym się znalazł, także było znajome, o czym świadczył półmrok, ogromna tafla wody pod nim, niosące się wszędzie echo, dźwięki spadających zewsząd kropel wody, których wcale nie było widać no i ten zapach, ten specyficzny, ale nieszkodliwy odór.
- Dlaczego akurat teraz? - rzucił w pustą przestrzeń, kierując buźkę bardziej w stronę bramy, którą też dobrze kojarzył. - Ostatnio, gdy potrzebowałem pomocy, nie zostałem wysłuchany, a teraz nagle znów stoimy przed sobą i próbujemy nawiązać dialog. - przerwał, zarzucając ręce za głowę, by się za nią podtrzymać i kopiąc taflę wody pod sobą. - Dlaczego akurat teraz, Rokubi?
Nie był ani rozczarowany, ani zdziwiony tym spotkaniem. Nie można powiedzieć, że go oczekiwał, ale wcale się nie zdziwił, gdy już do niego doszło. Nara i drzemiący w nim sześcioogoniasty mieli do pogadania, do tej pory nie było ku temu okazji, a teraz nadarzyła się ta idealna. Jinchūriki nie zamierzał oskarżać bestii o swoje błędy, ale chciał zagrać w otwarte karty, dlatego od razu spytał o powód ich konwersacji.
0 x
Souei
Posty: 1278 Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Post
autor: Souei » 6 maja 2024, o 08:50
Wyprawa A
17
Alternatywy świat, dobrze mu znany, a jednak wciąż obcy. Takashi nie czuł żadnego niepokoju, a nawet wprost przeciwnie. Jego postawa była dość lekceważąca w obliczu Bestii, która jednak wyszła z inicjatywą. Widocznie rozluźnienie spowodowane kadzidełkami przeniosło się również na jego podświadomość, w której obecnie się znajdowali. Jinchuuriki niezbyt przejął się tym, co powiedział do niego Rokubi. Cóż, widocznie nie miał sobie nic do zarzucenia, jednak w tej kwestii perspektywa zmieniała bardzo wiele. Biju znajdował się na tym świecie od setek lat, a z takim doświadczeniem nawet sławny geniusz klanu Nara bladł, jeśli w ogóle dotyczył on również Nary, który w tym momencie stał przed jego obliczem.
W odpowiedzi na swoje słowa chłopak poczuł, jak w jego nozdrza uderza intensywny, drażniący zapach. W oka mgnieniu ślad po kwiatkach i ziółkach zniknął, a zastąpił go wstrząs jak po solach trzeźwiących. Niestety na tym się nie skończyło, bo uczucie zaczęło narastać, aż osiągnęło próg bólu. Jednak Saiken nie przestawał i napierał dalej. Skóra zaczęła piec, a każdy oddech wypełniał płuca żrącym powietrzem, które kłuło jego drogi oddechowa tysiącami igiełek.
- Odpowiadaj proszę na pytania, bo moja cierpliwość powoli się kończy. - Usłyszał cichy pomruk zza Bramy, ale postać siedząca za kratami nie poruszyła się ani o centymetr. Czy naprawdę to Rokubi musiał się tłumaczyć jemu, skoro ostatecznie to Takashi podejmował wszystkie decyzje i to on był odpowiedzialny za to gdzie są i co robią? Presja chakry wżerającej się w ciało rosła i trudno było w tej chwili coś na to poradzić. Biju był rozsierdzony od początku, a dodatkową kroplą goryczy była postawa, z jaką powitał go jego gospodarz. Dookoła miejsca, gdzie stał Nara nie było gdzie się skryć. Stał sam przed potęgą Ogoniastej Bestii, bezbronny i... zdany na jej łaskę?
0 x
Takashi
Posty: 1072 Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Takashi » 6 maja 2024, o 11:59
W normalnych okolicznościach Takashi zapewne zdziwiłby się, wchodząc w interakcję z Rokubim, jednakże od jakiegoś czasu ich kontakt następuje coraz częściej, właśnie dlatego tym razem pozostał niewzruszony. Ciężko powiedzieć, że wydarzenia w Kōtei zbliżyły ich do siebie, to na pewno nie było prawdą. Mimo wszystko warto nadmienić, że dzięki licznym rozmowom, chociaż nie trwały one długo, ta dwójka zaczynała się lepiej rozumieć. A ponieważ ostatnim razem ślimak zignorował prośby swojego nosiciela, to ten tym razem nie chciał pozostać dłużny, stąd jego negatywne nastawienie na przywitanie. Chłopak chciał od razu wyjaśnić niedopowiedzenia i niezręczne zajścia, niestety Rokubi nie był w nastroju na gierki, on rozpoczął spotkanie, skierował do czarnowłosego kilka pytań i oczekiwał niezwłocznych odpowiedzi, nie było czasu na owijanie w bawełnę. Gdy tylko bohater zignorował słowa bestii, ta momentalnie rozwścieczyła się i potraktowała hosta odrobiną swojej mocy, ukazując przy okazji część swoich możliwości bojowych. Potężna chakra zaczęła parzyć skórę człowieka i znacząco utrudniać mu oddychanie. Miała właściwości kwasowe i choć było jej niewiele, działała w naprawdę szybkim tempie. Shinobi od razu padł na kolana i zaczął trzymać się za gardło prawą ręką, lewą podpierał się o taflę wody, a wszystkiemu towarzyszył suchy, bolesny kaszel. Wszystko rozpoczęło się od tego, że zapach kwiatów i ziół zniknął, potem pojawiła się jakby siarkowa woń, choć ciężko było to do czegokolwiek przyrównać.
- Ugh, przepraszam, już odpowiadam, tylko przestań już! - z trudem mógł wydusić z siebie jakiekolwiek słowa, ale jakoś mu się udało.
Towarzyszący mu dyskomfort nie znikał, dlatego właśnie Nara musiał przeciwstawić się bólowi i mówić w takich, a nie innych warunkach. Ze względu na żrące właściwości otaczającej go energii nie mógł odskoczyć, ani zrobić uniku, jego skóra była wyżerana przez chakrę i każdy ruch sprawiał mu trudności. Musiał przypomnieć sobie zadane wcześniej pytania i odpowiedzieć na nie jak najszybciej.
- Jeśli chodzi o naszą przyszłość, to wyobrażam sobie ją zupełnie inaczej, na pewno inaczej, niż teraz. - zaczął znów ostro kaszleć. - Przedstawiłem się im jako Kotetsu tylko po to, by nie wzbudzić żadnych podejrzeń. Nie chcę, by Rada znów mnie uziemiła, nie chcę być uwięziony w Yokukage bez możliwości opuszczenia osady, bez możliwości trenowania i wykonywania misji. - mówienie przychodziło mu z trudem, dlatego jeszcze raz poprosił o złagodzenie kary i zniwelowanie działania kwasowej chakry. - Proszę cię, możesz już przestać?
0 x
Souei
Posty: 1278 Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Post
autor: Souei » 7 maja 2024, o 01:58
Wyprawa A
19
W oka mgnieniu wokół Takashiego zrobiło się naprawdę nieprzyjemnie. Być może młody shinobi potrzebował tego odświeżenia i przypomnienia, że nie stoi przed kolegą z podwórka, tylko siłą natury, która została ujarzmiona siłą i zamknięta w nim wbrew swojej woli. Przed totalnym zniszczeniem jego ciała i umysłu chroniła go tylko pieczęć, a nie on sam. Po udzieleniu odpowiedzi przez Narę przez dłuższą chwilę nic się nie działo. Ślimak zastanawiał się w milczeniu nad tym, co powinien dalej zrobić, lecz dopóki nie podjął decyzji, na chłopaka wciąż działała kwaśna, żrąca aura. W końcu jednak ogromna presja ustała, przynosząc natychmiastową, lecz nie całkowitą ulgę.
- To jest już jakiś postęp. Wiemy już, czego nie chcesz. Nie chcesz słuchać, gdy ktoś mówi ci, co jest dla ciebie dobre. Jak poszła twoja wyprawa do Kotei? Pamiętasz co się stało podczas negocjacji? Nie byłeś gotowy. Nie byliśmy gotowi. - Ostatnie dwa zdania Rokubiego zostały wypowiedziane z dużym naciskiem, aż odbiły się echem od sklepienia groty, która znajdowała się gdzieś ponad ich głowami, lecz nie była widoczna przez panujący mrok. Potem nastała dłuższa chwila milczenia. Nara mógł wciąć się w tą pauzę, lecz nie można było być pewnym, że została ona przeznaczona dla niego, bowiem po chwili Ślimak kontynuował po swojemu.
- Byłem na ciebie wściekły, bo myślałem, że jesteś narwany i lekkomyślny. Ale teraz widzę, że jesteś po prostu zagubiony. Widzę twoje czyny i słyszę twoje słowa, ale nie znam twoich myśli. Nie chcesz zostać w Yokukage, ale jednak jesteśmy tutaj, blisko twojego domu. - Na końcu nie padło żadne pytanie, ale wątpliwości były oczywiste. Co dalej? Ból w klatce piersiowej minął już całkowicie, wokół powróciły spokój i równowaga. Z głębi groty było teraz słychać ciche kapanie kropel i głośny, miarowy oddech Biju.
0 x
Takashi
Posty: 1072 Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Takashi » 7 maja 2024, o 13:29
N egatywne efekty żrącej chakry nie ustępowały nawet po wystosowaniu prośby przez Takashiego. Chłopak nie był w stanie wykonywać gwałtownych ruchów, ponieważ kwas wytapiał coraz mocniej jego skórę. Nie był w stanie również mówić szczególnie dużo, czuł pieczenie i kłucie w płucach oraz w gardle, wypowiadanie pojedynczych słów było dla niego kłopotliwe i bolesne. Jakimś cudem udało mu się odpowiedzieć na te kwestie, które tak bardzo interesowały sześcioogoniastego, dopiero parę chwil po tym powietrze wróciło do normy. Jinchūriki mógł się już normalnie poruszać, bez problemów oddychać, a rozmawianie nie sprawiało mu problemów. O dziwo nie miał także żadnych skutków ubocznych, jakby w jednej chwili jego rany się zagoiły, ale nie ma się czemu dziwić, w końcu wszystko to działo się gdzieś głęboko w jego podświadomości.
- Dziękuję. - odetchnął z ulgą i podniósł się z tafli wody, stał już na równych nogach.
Nim zdążył cokolwiek jeszcze powiedzieć, ślimak zaczął zalewać go różnorakimi treściami i pytaniami, było tego znacznie więcej, niż zazwyczaj. Bijū albo zrobił się otwarty i zamierzał polepszyć relacje ze swoim hostem, albo po prostu brakowało mu towarzystwa i musiał się wygadać, trudno stwierdzić. Wyrzucił Narze kilka jego wad, przypominał mu jego nieszczęsną wyprawę do Kōtei, niepowodzenie przy próbach negocjacji z Dzikimi, a kiedy wydawało się, że skończył mówić i głos miał zabrać dwudziestoczterolatek, bestia znów zaczęła mówić, lecz jej ton był zupełnie inny. Rokubi przestał w końcu obrażać chłopaka, szczerze wyjawił powód swojego zdenerwowania i szukał wyjaśnienia jego dziwnego zachowania. Prawda jest taka, że obydwoje byli dziwni. Kiedy tylko potężny twór z chakry znajdujący się za wielką bramą skończył mówić, do głosu doszedł Takashi.
- To nie tak, że nie chcę słuchać, gdy ktoś mówi mi, co jest dla mnie dobre. Przepraszam, że cię wtedy nie posłuchałem, miałeś rację. Kwestia jest taka, że po prostu zawsze staram się wszystkim pomóc, ignorując własne potrzeby i własne bezpieczeństwo. Myślałem, że razem z tobą... Uda mi się... Nie, nieważne, jestem jeszcze zbyt złaby. Niczego nie udałoby mi się zdziałać, jestem jeszcze gnojkiem. Może nie należę do najsłabszych, ale daleko mi do poziomu kogoś, kto tam w Kōtei byłby w stanie coś zdziałać. Nie byłbym w stanie walczyć u boku Kyoushiego, tylko bym mu zawadzał. - przerwał na chwilę i spojrzał prosto na swojego rozmówcę. - Miałeś rację, nie byliśmy gotowi, przepraszam. Obiecuję, że od tej pory decydowanie o tym, co jest niebezpieczne, pozostawię tobie. - pierwszy wątek wyjaśniony, teraz trzeba było zająć się drugim. - Jesteśmy blisko Midori, to fakt. Myślałem, że uda mi się szybko wrócić do domu i chociaż chwilę nacieszyć się tamtym miejscem, ale chyba już za późno. Nie chcę tam teraz wracać, Minamoto pewnie na mnie czeka. Nie chcę, by mnie schwytali, pewnie nałożyliby na mnie jeszcze więcej ograniczeń, niż ostatnio. No i to prawda, jestem trochę zagubiony, właśnie dlatego, że zawsze staram się, by wyszło jak najlepiej, zawsze staram się pomóc tym, którzy są w potrzebie. No i jeszcze nasza relacja... Widziałem Kyoushiego, który walczy niczym prawdziwy bohater, najwspanialszy wojownik, korzystając z mocy ogoniastej bestii, która jest w nim. Nie wiem, czy można to tak określić, ale mam wrażenie, że oni na sobie polegają. - tutaj przerwał na chwilę. - Chciałbym, byśmy polegali na sobie tak samo. Ja i ty.
0 x
Souei
Posty: 1278 Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Post
autor: Souei » 10 maja 2024, o 02:44
Wyprawa A
21
Po ostatnich słowach Takashiego, jego uszu dobiegł tłumiony, niski śmiech zza Bramy. Mimo, że nie był tubalny i ostentacyjny, to i tak wypełnił przestrzeń ponad ich głowami pod samo, cały czas niewidoczne, sklepienie.
- Nie wątpię, że chcesz doświadczyć takiej samej mocy, jaką pokazali Kyoushi i Matatabi. Potrzebujesz mnie, żeby osiągnąć własny cel. Chcesz być bohaterem... - Ślimak odsapnął dłuższą chwilę. Nara mógł czuć na sobie jego wzrok, ponieważ świecące ślepia powoli wyłaniały się z mroku. Ogromne cielsko zaczęło przesuwać się bliżej, falując przy tym wszystkimi sześcioma ogonami. Groteskowo wyglądający stwór może wyglądałby zabawnie jako obrazek w książce dla dzieci, jednak w tej skali budził podziw i grozę jednocześnie. Nie sposób było nie docenić tej skondensowanej, gęstej masy czystej chakry. Nara poczuł na skórze delikatne ciepło i pieczenie, lecz o wiele bardziej delikatne, niż podczas niedawnej próby, której został poddany. To była po prostu naturalna aura Sześcioogoniastego, lecz tym razem nie zamierzał on wyrządzać chłopakowi krzywdy.
- Większość ludzi nie rozumie jeszcze, jak bardzo zmienił się świat. Atak na Kotei to tylko wierzchołek góry lodowej... Potrzebujesz mnie, to oczywiste, ale ja także potrzebuję, żebyś ze mną współpracował. Zwłaszcza, jeśli chodzi o sprawy dotyczące moich sióstr i braci. Nie stać nas na drugi taki błąd. Gdy po raz kolejny staniesz twarzą w twarz z Kuramą, Kyoushiego może nie być obok, a wtedy zginiemy oboje. - Przez bliskość Biju, waga tych słów wybrzmiała pełną mocą. Rokubi był smiertelnie poważny i naprawdę martwił się o to, co stanie się dalej.
- Kiedy to zrozumiesz, będziesz w stanie pomóc naprawdę wielu osobom. - Przerwał na chwilę i cofnął się nieznacznie, osiadając kilka metrów dalej. Jego ciało wciąż falowało, trochę jak galareta, a trochę jak ukwiał znajdujący się pod wodą.
- Jaki więc jest twój plan? Gdy już pomożesz tym wieśniakom, co dalej? - Ten test mógł okazać się jeszcze trudniejszy, niż proste parzenie kwasem całego ciała od wewnątrz i na zewnątrz. Kluczowe dla współpracy dwóch osób było znalezienie wspólnego mianownika, wokół którego będzie można obudowywać całą relację o kolejne warstwy zaufania i zażyłości.
0 x
Takashi
Posty: 1072 Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Takashi » 10 maja 2024, o 17:51
K to by pomyślał, że z Rokubiego taki wygadany stworek? Takashi nie znał go od tej strony, ale od dawna bardzo pragnął właśnie takiego obrotu spraw, zależało mu bowiem na lepszym poznaniu swojego lokatora i teraz miał ku temu idealną okazję. Do tej pory spotkania tej dwójki przebiegały całkiem szybko, trwały od kilku do kilkunastu minut, a to aktualne ciągle się przeciągało i przybierało zupełnie innego charakteru, co bardzo odpowiadało Narze. Bijū w końcu słuchał go, nie drwił z niego i zdawać by się mogło, że traktował go jako równego sobie, choć różnica między nimi była widoczna gołym okiem. Można powiedzieć, że na którymś etapie konwersacji obydwoje poczuli komfort. W którymś momencie słowa ślimaka zaintrygowały czarnowłosego i to nawet bardzo, musiał on rozwiać wszelkie wątpliwości i dopytać o pewne kwestie.
- Kyoushi iii.... Matatabi? - pomyślał, po czym wypowiedział tę nazwę raz jeszcze, tym razem nie w głowie, lecz na głos. - Matatabi? - tutaj zrobił krótką przerwę i zmienił wyraz twarzy na zdziwiony. - Masz na myśli Nibiego?
Próbował sobie przypomnieć wszystkie szczegóły dotyczące jego rozmowy z kolegą po fachu. Miało to miejsce już jakiś czas temu i może bohater nie pamiętał wszystkiego, ale jednak wiele faktów ciągle siedziało mu w głowie. Zresztą, co tu dużo mówić, na własne oczy widział bestię, która użyczała mu mocy, widział, jak kot z dwoma ogonami walczył z lisem o dziewięciu ogonach, tego obrazu pewnie nigdy nie wymaże ze swoich wspomnień. Czy to oznaczało więc, że Nibi nazywał się naprawdę Matatabi? Czy ślimak to potwierdzi i będzie to oznaczało, że on sam nazywa się inaczej?
- Zgadza się, dlatego następnym razem będę słuchał tego, co masz mi do przekazania. - zaczął poruszać kolejny wątek. - Ostatnim razem rzeczywiście usiłowałem na siłę być bohaterem i obiecuję, że to się już nie powtórzy. To nie jest moja intencja. Musisz mi wierzyć, że zależy mi przede wszystkim na pomaganiu tym, którzy pomocy potrzebują. Nic więcej. Jeśli istnieje jakakolwiek możliwość naszej współpracy, to chciałbym z niej skorzystać. Jeśli wymagać to będzie tego, bym się ciebie słuchał, jak najbardziej wchodzę to. Właściwie, powinienem tak zrobić już na początku. - podszedł nieco bliżej wielgachnych drzwi i spojrzał prosto na bestię. - Przepraszam, że unosiłem się honorem i nie dałem dojść ci do głosu. Teraz już wiem, że to był błąd. Błąd, na który, jak wspomniałeś, drugi raz nas nie stać.
To nie był koniec ciągnięcia młodego jinchūrikiego za język. Ogoniasty demon miał do chłopca jeszcze kilka pytań i nie zamierzał odpuszczać, cały czas przypierał go do ściany, chcąc go jak najlepiej przesłuchać. Chcąc go po prostu sprawdzić. Tym razem spytał o jego dalsze plany, a te w zaistniałych okolicznościach mogły być przeróżne.
- Zakończę sprawę tutaj, zgodnie z obietnicą, a następnie opuszczę Midori. Muszę na jakiś czas zniknąć i udać się jak najdalej stąd, najlepiej do miejsca, w którym mnie w ogóle nie kojarzą. Pustynia, Cesarstwo, któryś z tych rejonów na pewno. Nie chcę, by Rada nałożyła na mnie jeszcze większe restrykcje. Mogę im udowodnić o swojej wartości tylko w jeden sposób i jest on powiązany z tobą. Musimy nauczyć się współpracować i pokazać, że wspólnymi siłami naprawdę możemy coś osiągnąć, wówczas ich sposób postrzegania mnie... ich sposób postrzegania nas zmieni się. Dlatego właśnie nie zamierzam wracać do domu, na jakiś czas muszę zmienić środowisko i poświęcić jak najwięcej czasu na trening. Mam nadzieję, że mi w tym pomożesz. - mówił z głębi serca i miał nadzieję, że te słowa dojdą do Rokubiego, czy jak tam ślimor miał na imię.
0 x
Souei
Posty: 1278 Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Post
autor: Souei » 11 maja 2024, o 03:13
Wyprawa A
23
Dialog trwał dalej, choć przestał on przypominać partię szachów, gdzie jedna strona czeka na moment, gdy druga opuści gardę. Ślimak zaczął otwierać się na słowa Takashiego i rzeczywiście słuchał go, nie przerywając i nie stosując już takich tanich chwytów jak na początku. Dla obu było przecież jasne, że są na siebie skazani i mogą albo utrudniać sobie nawzajem życie, albo zobaczyć, dokąd zaprowadzi ich współpraca. Nie wiadomo było czy dla Rokubiego takie podejście to nowość, bo nie dzielił się on historiami ze swojej przeszłości. Nara nie był pierwszym jinchuuriki tej Bestii, lecz być może miał pierwszeństwo w nawiązaniu z nią dialogu.
- Chyba nie myślałeś, że nasze imiona to po prostu liczba ogonów? Niewielu ludzi wie jak nazywamy się naprawdę. Dla was, ludzi, to Nibi albo Dwuogoniasty, dla mnie - Matatabi. - Wyjaśnił Ślimak, który był już teraz spokojny, można nawet powiedzieć, że cierpliwy. Oprócz jego głosu było słychać również jego oddech. Przeciągłe sapanie wypełniało dźwiękiem jaskinie pomiędzy kolejnymi wypowiedziami.
- Cieszy mnie, że masz w sobie tyle pokory. Po tym jak ostatnio się zachowywałeś nie tego się spodziewałem, ale to dobrze. Jeśli tylko będziesz chciał słuchać, to na pewno jeszcze porozmawiamy. Pamiętaj o tym, co mi obiecałeś. - Odpowiedział krótko, ale to nie był jeszcze koniec. Nara na pewno sam będzie umiał wywnioskować jaką obietnicę złożył i do czego zobowiązał się wobec swojego lokatora. Rokubi dostał to, czego oczekiwał od wątłego człowieka, który był jego więzieniem. Nie był już pasażerem schowanym w skrzyni na wozie, lecz siedział obok woźnicy, który trzymał lejce. Odrobina więcej zaufania, lecz czy Ogoniastej Bestii można było bezwarunkowo zaufać? Ślimak pokazał, że nie zawaha się użyć siły, jeśli coś mu się nie spodoba. Nie należało zapominać o tym ostrzeżeniu. Tym bardziej, że Sześcioogoniasty kolejny raz wypuścił w powietrze obłoki żrącej pary. Tej samej, która wcześniej parzyła skórę Takashiego. Nie można było przed nią uciec. W tym świecie, mimo że schowany za zapieczętowaną bramą, to Demon górował. Chmura momentalnie dopadła chłopaka i otoczyła go szczelnie, lecz tym razem shinobi nie czuł bólu. Zamiast tego mógł wyczuć bardzo skoncentrowaną chakrę, która owija się wokół niego i w oka mgnieniu zasłania mu widok. Przez chwilę było widać tylko wirującą przed oczami biel, która chwilę później jakby dopasowała się do jego ciała i stała się jego częścią. Sekundę później wszystko zniknęło. Obłok rozproszył się w powietrzu tak szybko jak się pojawił, lecz Takashi wciąż czuł wokół siebie aurę Demona pomimo tego, że nie była dostrzegalna gołym okiem.
- Na razie zasłużyłeś na tyle. Dam ci szansę udowodnić, że mówiłeś szczerze. Zacznij od Hanami, a potem naprawiaj świat dalej. Zobaczymy, gdzie nas to zaprowadzi. - Powiedział Ślimak. Słowa Takashiego były naprawdę dobrze dobrane i poruszające, więc jedyną kwestią jaka pozostała do rozstrzygnięcia było to, czy były prawdziwe. Młody shinobi otrzymał kredyt zaufania, odkupując nieco swoje wcześniejsze winy i wprowadzając ich znajomość na nowe, właściwe tory.
- I wiem... czekasz na to... - W jego głosie dało się słyszeć lekki uśmiech.
- Mam na imię Saiken. - Oświadczył nareszcie, zdradzając w końcu o sobie jakąkolwiek informację. Z pozoru nie było to wiele, ale gdyby o tym dłużej pomyśleć, to był to prawdziwy kamień milowy w ich relacji.
***
Nareszcie się obudził. W pokoju panował już mrok, kadzidełka ledwie tliły się resztkami pachnącego paliwa. Takashi ocknął się z poobiedniej drzemki, jednak nie można było powiedzieć, że przez ten czas wypoczął. Tyle się przecież wydarzyło. Z błogiego drzemania, ale już na jawie, mogło wyrwać go ciche stukanie do drzwi.
- Kotetsu! Już prawie noc! - Krzyk był bardzo cichy i delikatny. To Hanami nawoływała go zza progu swojej własnej sypialni, wstydząc się wejść do środka. Gdyby Nara podniósł się z posłania zauważyłby, że pod nim nie leży już biedny i zużyty futon, lecz plama stopionego materiału, przeżartego aż do desek podłogowych, które również były zniszczone. To był namacalny dowód na to, że to wszystko, czego doświadczył przed chwilą jinchuuriki, nie było tylko snem.
0 x
Takashi
Posty: 1072 Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Takashi » 11 maja 2024, o 12:39
W sumie, to skąd pomysł na to, że Ogoniaste Bestie miałyby nosić jakieś imiona? Były przecież skoncentrowaną masą chakry, która w niewyjaśnionych okolicznościach powstała na świecie dawno temu. Ci, którzy je widzieli, zawsze nazywali je po ilościach ogonów, przecież nie było potrzeby mówić o nich jakkolwiek inaczej. Demony owiane były legendami, siały zniszczenie i wiązały się z wieloma negatywnymi emocjami, raczej nikt nie zagłębiałby się aż na tyle, by je nazywać. A tu proszę, rzeczywistość jest zgoła inna, bo wspomniane wyżej stworzenia jednak też należą do tego padołu, chodzą po nim czy to same, czy skryte w czyimś wnętrzu. Żyją, odczuwają, a także mają swoje własne imiona. Dwuogoniasty to tak naprawdę Matatabi, nikogo więc nie powinno zdziwić, że i ślimak o sześciu ogonach zamieszkujący ciało Takashiego także miał swoje imię. Wyglądało na to, że bijū nie zamierzał go od razu zdradzić, ale wszystko ku temu zmierzało.
- W takim razie z niecierpliwością czekam na to, aż zdradzisz mi swoje imię. - chłopiec przypomniał sobie, że on sam też w sumie nie zdradził mu swojego. - Głupio wyszło, przepraszam, sam też nie miałem okazji się przedstawić. Jestem Takashi z rodu Nara. - po tych słowach uśmiechnął się, następnie skomentował krótko obietnicę, o której wspomniał Rokubi. - Będę pamiętał. Wiedz też, że możesz na mnie polegać, mam nadzieję, że ja na tobie również.
W tajemniczej, wielkiej przestrzeni atmosfera zmieniła się, teraz przybrała znacznie łagodniejszy, przyjemniejszy charakter, w którym zarówno sześcioogoniasty, jak i shinobi czuli się bardziej komfortowo. W którymś momencie na chwilę zrobiło się nieco goręcej. Dwudziestoczterolatek odczuwał duszność, ale jedynie przez krótką chwilę, a miało to miejsce na skutek obłoku chakry ślimaka, który wypuścił ją z siebie i skierował właśnie na młodzieńca. Chakra sprawiała wrażenie żywej, owinęła się wokół niego, na chwilę przysłoniła mu wizję, była potężna i niejednolita, na szczęście nie parzyła, choć początkowo właśnie tego bohater się obawiał. W końcu energia została wchłonięta przez jego ciało, a wszystko to było "prezentem" od ogoniastego.[/color][/i]
- Dobrze, dziękuję za to. - znów szczerze się uśmiechnął.
Nie zamierzał zawieść swojego lokatora. Wiedział, że ich relacja musi być oparta na wzajemnym zaufaniu. Tylko wtedy, gdy będą ze sobą szczerzy, gdy będą razem współpracować i wtedy, gdy sobie zaufają, będą w stanie wznieść się na wyżyny ich wspólnych możliwości. Gdy już poznają się lepiej, kto wie, może nawet osiągną taki poziom, jak Kyoushi i Matatabi?
- Huh? - czarnowłosy wydał z siebie cichy dźwięk, słysząc, jak jego rozmówca mówi o tym, że Takashi na coś czeka.
Zdziwił się, słysząc to konkretne słowo. To konkretne imię. Nie spodziewał się, że tak szybko pozna prawdziwe imię swojego towarzysza. Był to Saiken. Rozsądny, wbrew pozorom dość pocieszny, raz na jakiś czas się zaśmiał, innym razem doradził, wykazywał się rozwagą i opanowaniem. Saiken.
- Miło poznać. Dziękuję. - uśmiechnął się raz jeszcze.
Nim się zorientował, jego już nie było. Zniknął tak samo, jak tafla wody pod nim, jak wielka brama przed nim, jak wszechobecna ciemność i charakterystyczny zapach. Teraz znajdował się z powrotem w prostej, wiejskiej osadzie na terenach Midori. Nie czuł się zrelaksowany, miał wrażenie, jakby w ogóle nie spał. To, co zdziwiło go najbardziej, to przeżarty kwasem futon pod nim, nawet deski podłogowe były zniszczone. Trudno, to się wyklepie. Cichy głos zza drzwi pochodził od Hanami, dziewczyna budziła go, ponieważ zbliżała się noc, a on miał zadanie do wykonania.
- Ahh tak, tak już wstaję. - mimo wszystko jego głos był troszeczkę zaspany.
Ninja wstał, ogarnął się, ubrał, po czym skorzystał z łazienki, by się załatwić, umyć ręce i zmoczyć twarz zimną wodą, bardzo tego potrzebował. Zabrał swój cały ekwipunek i udał do Hanami oraz jej babci, by się pożegnać.
- Gdy już będzie po wszystkim, wrócę do was z informacją i dam znać, że znów możecie modlić się w świątyni. Muszę was przeprosić, ale niechcący aktywowałem swoją chakrę, gdy spałem i zniszczyłem posłanie oraz kawałek podłogi. Mam nadzieję, że to nie problem. Wyceńcie proszę koszta, zapłacę za naprawę. - zakłopotany zaczął drapać się w tył głowy. - Przypomnicie mi, proszę, w którą stronę do świątyni?
Gdy już znał drogę, opuścił skromne mieszkanko i wyruszył, zamierzał szybko rozprawić się z delikwentem i przy okazji sprawdzić swoją nową moc, którą podarował mu Rok... Saiken.
0 x
Takashi
Posty: 1072 Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Takashi » 27 cze 2024, o 15:20
Ł atwo nie było, ale przedłużająca się walka w końcu dobiegła końca. Pokonanie wyznawcy Jashina, który wcale nie przejmował się atakami Takashiego i otrzymywanymi na ich skutek ranami było wyzwaniem. Wróg okazał się być zagrożeniem nie tylko dla mieszkańców Kusy, ale również dla wszystkich okolicznych osad, jak i dla samego rodu Nara. Na szczęście Takashi poradził sobie z napotkaną przeszkodą i wyeliminował problem raz na zawsze. Nawet nietrafione Suidanhy spowodowały, że w pomieszczeniu, gdzie walczyli, zbierała się pokaźna ilość wody, którą potem chłopiec mógł wykorzystać do jednej ze swoich najsilniejszych zdolności we własnym arsenale. Fala wody napierająca na mężczyznę pod dużym ciśnieniem wystarczyła, by wbić go w ścianę i odciąć mu głowę za pomocą już celnego wodnego strumienia. Długo wyczekiwany sukces wiązał się niestety z tym, że wymagał on stosowania wysokopoziomowych technik, te z kolei nie oszczędziły ścian świątyni, w skutek czego część budowli miała się lada moment zawalić. Młody bohater szybko zeskoczył z powrotem na podłogę, zupełnie ignorując truchło pokonanego, po czym udał się do najbliższego wyjścia, najlepiej tego, którym wszedł do środka. Pędził, ile sił w nogach, byle tylko nie zostać przygniecionym przez spadające odłamki i betonowe płyty, jego szybkość była znacznie większa teraz, gdy nie musiał przejmować się starciem z tym heretykiem.
Po kilku chwilach był już na zewnątrz. Niestety nie obyło się bez zniszczeń, ale przynajmniej główny problem został zażegnany. Teraz pozostało jedynie wrócić do chatki Hanami i jej babci, dać znać o tym, co wydarzyło się w świątyni Jurōjina i sprawa tak naprawdę załatwiona. Po wszystkim jinchūriki będzie mógł w końcu opuścić Midori zgodnie z wcześniejszym postanowieniem. Na razie nie zamierzał się tutaj kręcić i nie zamierzał wracać do Yokukage, nie chciał skończyć pod kloszem tak, jak ostatnim razem. Choć w zaistniałych okolicznościach istniało prawdopodobieństwo, że skończyłby nawet znacznie gorzej, na przykład za kratami więzienia, czy w jakimś zupełnie odizolowanym miejscu. Tak nie chciał skończyć, nie mógł sobie na to pozwolić, stąd właśnie chęć jako takiej ucieczki. Teraz uciekał z miejsca pobojowiska i zmierzał w kierunku osady Kusa.
Po drodze dezaktywował moc ogoniastej bestii, z której nie miał już potrzeby korzystania. Jak się okazało, pomoc Saikena była naprawdę zbawienna i gdyby nie on, czarnowłosy prawdopodobnie nie poradziłby sobie w niedawnej potyczce. Wzmocnienie, które oferował mu bijū było ogromne i wypełniło go energią, o której nawet nie było mu dane śnić. Niestety, odczuwał też, że z każdym następnym użyciem tej potężnej mocy wiąże się niebezpieczeństwo, był go świadomy i musiał uważać. Przynajmniej na razie, dopóki nie dogada się z Saikenem do takiego stopnia, by mogli współpracować jak równy z równym. Ninja wiedział, że jest to możliwe i chociaż czekała go daleka droga, nie zamierzał odpuszczać.
Gdy dotarł do Kusy, od razu skierował się do chatki, w której jeszcze niedawno odpoczywał. Pora może nie była odpowiednia, ale akurat na to nie miał wpływu. Podszedł do drzwi i zapukał głośno, po czym podał powód swojego przybycia.
- To ja, Tak... Kotetsu! Tak, jak obiecałem, robota wykonana. - mówił tonem dość głośnym, ale ostrożnym, prawie się nie wydał, dlatego powtórzył początek swojego imienia i dodał coś innego dla niepoznaki.
Dezaktywacja mocy Bijū
Rana lekka: -10% szybkości, percepcji i siły
0 x
Souei
Posty: 1278 Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Post
autor: Souei » 3 lip 2024, o 14:12
Wyprawa A
47
Przeciągająca się walka ostatecznie zakończyła się zwycięstwem Nary. Ciężko było jednak o jakiś dowód triumfu, ponieważ świątynia, w którym odbył on swoją potyczkę, zawaliła się pod naporem ostatnich wykonanych jutsu suitonu. W ten sposób kapłan Jashina został pogrzebany pod gruzami sprofanowanego chramu. Takashi zdążył jednak oddalić się na czas i w ten sposób uniknąć przygniecenia. Gdy kurz już opadł, a hałas ucichł, shinobi mógł upewnić się, że jego przeciwnik nie wróci zza grobu, wciąż żądny walki mimo odniesionych ran. Pozostało więc już tylko powrócić do Kusy i przekazać dobrą nowinę.
Nara dotarł z powrotem do chatki Hanami i jej babci nad ranem, jeszcze zanim słońce pokazało się na horyzoncie. Nie zamierzał jednak czekać, aż domownicy sami się obudzą i po krótkim dobijaniu się do drzwi złożył w końcu raport na ręce starszej pani. Zanim jednak mógł dokończyć, ta wciągnęła go do środka za rękę i przyłożyła palec do ust, ponieważ jej wnuczka jeszcze smacznie sobie drzemała i nie było chyba potrzeby, aby obie zrywały się z tej okazji na równe nogi. Dopiero gdy usiedli przy kuchennym stole, kobieta najpierw wysłuchała Takashiego, a następnie zadała jeszcze kilka pytań. Mina jej zrzedła na wieść o tym, że świątynia została kompletnie zniszczona, ale po opisie jakim podzielił się z nią mężczyzna, podumała chwilę i tylko westchnęła.
- Najważniejsze, że wypędziłeś stamtąd tamtego demona. Budynek się odbuduje i zaczniemy od nowa z czystą kartą. - Powiedziała, skupiając się na tym, co rzeczywiście było tutaj istotne. Nie miała powodu, żeby nie wierzyć Narze w jego sukces, bo i tak nie mogła dać mu niczego w zamian, więc i żądanie jakiejkolwiek zapłaty za tą przysługę było co najmniej nietaktowne. Poczciwa kobiecina poczęstowała jednak chłopaka obfitym śniadaniem, aby odzyskał siły i wzmocnił się przed kolejną podróżą.
Wyprawa zakończona sukcesem.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości