Ruiny "Świątyni cudów"
- Tsuyoshi
- Gracz nieobecny
- Posty: 459
- Rejestracja: 25 maja 2020, o 13:18
- Wiek postaci: 16
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Blond włosy, złote oczy; czarne bufiaste spodnie, czarna koszulina, wszystko związane czarnym pasem na wysokości bioder, czarne trzewiki z miękką podeszwą.
- Widoczny ekwipunek: •Kabura na prawym udzie,
•Duża torba nad lędźwiami,
•Miecz obosieczny pod dużą torbą,
•Rękawiczki z blaszkami na dłoniach,
•Manierka obok torby,
•Odznaka ninja przyczepiona do koszuli. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8591
- GG/Discord: cichuteńko#0324
- Multikonta: -
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2493
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Ruiny "Świątyni cudów"
~ Przesyłka ~
Misja C
Post 29/30+
Tsuyoshi
Misja zakończona sukcesem
Następny się wlicza do misji Tsuyoshi uważał, że wszystko posiada pod kontrolą. Ciężko powiedzieć aby jakkolwiek się mylił, mając takiego asa w rękawie jakim są kolce na wyciągnięcie dłoni mógł próbować sięgać gwiazd. No nie dosłownie, troszeczkę brakowało zasięgu. Przeciwnik próbował zareagować, ale z uniknięciem trzech kolców wyrastających wokół własnej osi miałby problem nawet doświadczony akoraito. Uformowana ziemia przebiła się przez ciało w dwóch miejscach brudząc miejsce krwią. Tym razem widok był dużo makabryczniejszy, bo mogliśmy doglądać więcej wnętrzności powoli wypadających z nieboszczyka. Oby nikt nie szedł tędy na spacer, bo się przerazi. Bandaże, które zdążyły owinąć się wokół lewej nogi i wystawionej ręki Senju zdążyły jedynie delikatnie szarpnąć zanim opadły bezwiednie na ziemię. Tracąc źródło chakry stawały się zwykłym kawałkiem materiału używanym zazwyczaj do owijania ran. Jedyny minus, że z trupa nie dowiecie się żadnych wartościowych informacji bez służb specjalnych z Yamanaka. Ironia losu, prawda? Niemniej pozostało przelać do ciała Ryu część swojej energii aby wrócił do zmysłów natychmiast przewracając się na czworaka i odskakując w tył.
- To... Było genjutsu?
Wyszeptał sięgając do twarzy dłońmi i lekko uderzając się w policzek. Mogło to być durne, ale jedyne co mu przyszło do głowy po nagłym powrocie do rzeczywistości.
- Co się do cholery stało?
Zapytał, a dopiero później rozejrzał po okolicy dostrzegając martwe ciało marszcząc brwi i nabierając gniewu w głosie.
- To ten chuj mnie tak urządził?
Zapewne nim ruszył w jego kierunku sytuacja została mu objaśniona więc zaczął oddychać głębiej przyjmując wszystkie wiadomości. O ucieczce podejrzanego z świątyni oraz pozbyciu się ogona.
- Aż mi wstyd zostać tak urządzonym, niemniej dobra robota. Po raz kolejny. Jestem pewien niedługo będziemy równi rangą.
Uśmiechnął się lekko z pięści trącając ramię towarzysza. Po wszystkim pozostało się rozejść.
- Prawdopodobnie zrobiliśmy wszystko co mogliśmy w tej sprawie. Zajdę sprawdzić jak radzi sobie Risa, a następnie zdam raport do kapitana straży. Wpierw tylko go zamknę w drewnie, aby żaden mieszkaniec nie musiał na to patrzeć...
Spojrzał w kierunku znajdujących się nieopodal zabudowań, a następnie szybko złożył pieczęci szczura, psa oraz tygrysa zamykając trupa w kopule stworzonej za pomocą kekkei genkai. Czas się rozejść.
Ukryty tekst
0 x
Cause i'm the real fire.
- Tsuyoshi
- Gracz nieobecny
- Posty: 459
- Rejestracja: 25 maja 2020, o 13:18
- Wiek postaci: 16
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Blond włosy, złote oczy; czarne bufiaste spodnie, czarna koszulina, wszystko związane czarnym pasem na wysokości bioder, czarne trzewiki z miękką podeszwą.
- Widoczny ekwipunek: •Kabura na prawym udzie,
•Duża torba nad lędźwiami,
•Miecz obosieczny pod dużą torbą,
•Rękawiczki z blaszkami na dłoniach,
•Manierka obok torby,
•Odznaka ninja przyczepiona do koszuli. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8591
- GG/Discord: cichuteńko#0324
- Multikonta: -
Re: Ruiny "Świątyni cudów"
Wściekłość w jego oczach momentalnie zgasła nie pozostawiając po sobie żadnego śladu. Przeciwnik padł, choć nie tak dosłownie, bo nadal podtrzymywały go potężne kolce, niczym na stelażu w jakiejś chorej aranżacji na wystawie w centrum sztuki. Bebechy upadły na glebę mlaszcząc obrzydliwie - miał, czego chciał. Nie skrzywił się choćby na sekundę. Norma - pomyślał. Każdy krwawi tak samo. Nieważne, czy jest przepotężnym wojownikiem, czy robalem pokroju tego gościa. Podszedł do niego wolnym krokiem pozostawiając swojego przyjaciela w tym stanie jeszcze na chwilkę.
Życia z Ogonka już dawno uciekło, w zasadzie było to przesądzone, gdy wyjął kunai, aby zabić Ryu. Dopóki nie pokazałby niczego, co sugerowałoby jego wrogie nastawienia, dopóty mógł liczyć na rozmowę… Jednakże zmarnował swoją szansę. Nie wiedział o niej, ale nie musiał - nie każda szansa musi się przecież objawiać na pierwszy rzut oka. Może być ukryta, niewidoczna albo też może w ogóle się nie ujawniać - ot, ślepy traf. Westchnął przeciągle, jakby znudzony tym wszystkim. Finalnie nie udało im się zdobyć informacji na temat tego, co tu się dzieje - ale przynajmniej mają trop, a to już sukces! Misja wydawała się powieść.
Tsu podszedł do swojego towarzysza, aby dotknąć go dłonią w celu wysłania impulsu chakry przez jego ciało. Chłopak wystrzelił niemal natychmiast, jakby nieświadomy tego, co właściwie się wydarzyło.
- Tak - odpowiedział krótko, choć pytanie z całą pewnością nie wymagało odpowiedzi. Cały czas obserwował jego poczynania, choć te wydawały się być dość durne, to nie przeszkadzało mu to. Sam pamiętał, jak dziwacznym było to, gdy tamta idiotka złapała go w swoją iluzję. Nie jest to nic przyjemnego. Wtedy też do Ryu dotarło to, co tak naprawdę się tutaj stało. Nie było to pobojowisko, a scena egzekucji. Bardzo brutalnej egzekucji.
- Nie, inny. Ale tamten uciekł, wolałem Cię osłonić - uśmiechnął się do przyjaciela - Wioska nie dałaby rady bez dzielnego Ryu, a tamtego ktoś i tak dopadnie, może i my, jeśli jakimś cudem zdobędziemy więcej informacji - skinął głową w stronę zmasakrowanego trupa. - Może ma coś przy sobie - to była ślepa uliczka, na pewno nią była, bo jeśli miał przy sobie cokolwiek, co mogłoby pomóc to albo zostało przebite, albo umazane krwią i czymkolwiek, co w sobie miał.
Trącony pięścią odchylił się nieco finalnie obracając w kierunku miejsca z którego przyszli. Wysłuchał go do końca, aby na koniec wtrącić się z prośbą.
- Powiedz o tym, że mają to przekazać Kogane, w sensie to, że pomogłem, no i odpal mi choć trochę ryo, przyślij do domu. Byłbym bardzo wdzięczny - zaakcentował mocniej koniec, jakby sugerując, że lepiej by było, gdyby naprawdę to zrobił. Dowódca dowie się o tym tak, czy siak, ale im szybciej, tym lepiej.
- W każdym razie, pora już na mnie. Miłego sprzątania - ruszył w kierunku karczm i centrum miasta. Chciał chwili relaksu, którą tak brutalnie wyrwano z jego dłoni. Powoli zaczynał myśleć, że tam, gdzie on, tam i kłopoty.
z/t
0 x
|| THEME ||
- Rei Uta
- Posty: 554
- Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
- Wiek postaci: 16
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: - Różowe włosy.
- Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę.
- Patrz avatar.
- Po resztę zapraszam do kp. - Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa.
- Duży zwój na plecach. - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
- Aktualna postać: Rei
- Lokalizacja: Cały świat.
Re: Ruiny "Świątyni cudów"
Misja D
5/14
Koneko
Księżyc zawisł nad ich głowami, przebijając się teraz przez szerokie korony drzew. Niewielkie domostwa zbudowane z uwagą na wszechobecną naturę. Kramy, które kusiły swym zapachem i niesamowitymi barwami. Ludzie z daleka śmiali się do siebie, ciesząc się kolejnym przetrwanym dniem. Podróżni zbierali się w jednym punkcie, rozładowując swoje przeciążone wozy. Każdy chciał znaleźć się w osadzie po zmroku, delektując się tymi kilkoma chwilami wolności. Jak bardzo, to miejsce różniło się od miast portowych, gdzie na każdym kroku zepsucie wyciekało niczym woda z rozbitej szklanki. Ponura rzeczywistość, w której każdego dnia ktoś walczy na ulicy by następnego ranka mieć szanse znów otworzyć oczy. Niby sytuacje z obu regionów są tutaj do siebie podobne, jednak nie można powiedzieć, że identyczne. W gruncie rzeczy lepiej walczyć o przetrwanie w miejscu, gdzie ludzie szanują swoje życie i tradycje. Hayashimura była czymś w rodzaju monumentu, podstawy pewnej wiary w to, że można było usłyszeć i poczuć rzeczy powszechnie ignorowane. Niestety czas, tak jak wszędzie zacierał swoje nauki, a ludzie po prostu musieli żyć dalej. Masahiro słuchała słów Koneko, nie zwracając uwagi na to, co działo się wokół. Nic nie odwracało jej skupienia, gdy w grę wchodziły ciekawe historie. Najwidoczniej ta dziewczynka była dużo mądrzejsza, niż z początku się wydawało, nie przerywając Kunoichi, która postanowiła przekazać jej swoją wiedzę.
– Jestem bardzo ciekawa, jak wyglądali pierwsi Senju… Czy potrafili te wszystkie cudowne rzeczy, o których słyszałam. Tatko mi opowiadał, że kiedyś udało mu się jednego spotkać w czasie swoich podróży. Podobno walczył na poruszającym się drzewie, pokonując wielu wrogów naraz.
Masahiro spojrzała na swoją nauczycielkę, nie odwracając wzroku do momentu, aż ta nie odpowiedziała. Przez chwilę wydawało się, jakby oceniała dziewczynę, czy ta też byłaby w stanie tak walczyć. Nie ciągnęła jednak tego tematu, rozglądając się po chwili wokół. Dopiero teraz dziewczyny zdały sobie sprawę z faktu, że znalazły się właśnie przy starych ruinach świątyni cudów. Jedno z miejsc, które dawni wojownicy z lasu pozostawili by ich mądrość nie została jednak zatarta przez czas. Koneko musiała je widzieć wielokrotnie, zwłaszcza że znajdowało się kilkadziesiąt kroków od głównych zabudowań osady. Wejście do środka ukryte było pomiędzy szerokimi korzeniami, które wychodziły z ziemi niczym ogromne fasady budynków. Ludzka istota mogła przejść pod nimi bez problemu. Dziewczynka zaraz ruszyła w tamtym kierunku, pokazując palcem na szczelinę, która prowadziła do środka.
– Myślisz, że są tam jakieś ukryte tunele… Może jest tam coś jeszcze ukryte, czego nikt nie znalazł wcześniej.
Czarnowłosa, przeskakując z nogi na nogę znalazła się niemal pod wejściem, przysuwając niepewnie głowę do wąskiej szczeliny.
– Haaaaaaaloooooooooooo
Powiedziała w stronę drzwi, a wiatr zaniósł jej słowa rozbijające się echem po szerokich salach świątyni. Dziewczynka wyglądała, jak gdyby pierwszy raz w życiu widziała tyle wspaniałości jednocześnie. Coś, co dla innych było tylko kolejnymi ruinami, dla niej wydawało się faktycznie czymś niesamowitym. Jej dziecięcy wzrok wsiąkał w każdą najmniejszą szczelinę, każdy ułamany fragment dawnego rzeźbienia. Przez chwilę słychać było tylko świszczący wiatr między dawnymi filarami, jednak za moment mogły usłyszeć coś jeszcze… Cichy szept, który niósł w ich stronę stare opowieści o Hayashimurze. Może to urok tej nocy, może zwyczajne przesłyszenie… Obie jednak spojrzały na siebie, gdy echo znowu zamilkło. Żadna z nich nie była pewna, obie jednak czuły w sercu coś nie do opisania. Jak gdyby słowa pojawiły się w ich głowach, jak gdyby od zawsze tam były. Każda mogła interpretować to jak chciała, jedno było pewne. Koneko znalazła się w miejscu przepełnionym energią, w świątyni, gdzie dawno temu dokonywano wielkich i wspaniałych rzeczy. Teraz znalazła się tutaj razem ze swą uczennicą, która najwidoczniej też pojmowała powagę sytuacji.
0 x
- Koneko
- Posty: 76
- Rejestracja: 17 lut 2024, o 15:15
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Jak w avku, UWAGA BRAK LEWEJ RĘKI na wysokości przedramienia!
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11366&p=214254#p214254
Re: Ruiny "Świątyni cudów"
Koneko pisze: ↑17 mar 2024, o 18:24 Pod gradobiciem wzroku Małej odpowiedziałam:
Wiesz, myślę, że to jest możliwe, niestety nie jestem w stanie jeszcze tego dokonać, ale jak tylko mi się uda to obiecuję, że Ci pokażę. Na razie potrafię tylko tyle. Podniosłam prawą rękę i skupiłam chakrę, a z mojego palca wskazującego wyrósł średniej wielkości klucz, który po chwili oderwałam i jej podałam, aby się mogła pobawić.
W tej chwili, stojąc na progu starożytnej świątyni, otulonej tajemnicą i zapomnieniem, czułam na sobie ciężar wieków. Ruiny, które nas otaczały, były świadectwem czasów, kiedy magia i natura splatały się nierozerwalnie z codziennością ludzi. Każdy fragment tych murów, każda rzeźbiona płaskorzeźba opowiadała historię o mądrości, którą nasi przodkowie pragnęli przekazać nam jako dziedzictwo. Byłam tam nie tylko jako obserwatorka, ale jako żywy pomost między przeszłością a teraźniejszością, zobowiązana do przekazania tej wiedzy dalej. Masahiro, mimo swojego młodego wieku, instynktownie wyczuwała wagę chwili. Jej niewinne pytania o sekrety, które mogły być ukryte głęboko pod kamiennymi fundamentami, były dowodem na to, że ciekawość i pragnienie poznania są w nas od początku naszej drogi. Była niczym młoda uczennica spragniona wiedzy, która krok po kroku odkrywa tajniki świata. Jej zdumienie i fascynacja, gdy rozmawiałyśmy o legendach i historii naszych przodków, były jak iskra, która może zapalić pochodnię przyszłych poszukiwań i odkryć. Rozmawiając z nią, miałam poczucie, że przekazuję coś bezcennego – nie tylko opowieści zapisane w starych kronikach, ale i uczucie głębokiego związku z ziemią, która nas żywi i chroni. To, co kiedyś było dla mnie tylko fragmentami przekazów, teraz nabrało nowego wymiaru, stając się żywym, pulsującym sercem naszej wspólnej historii. W tych ruinach, pod okiem księżyca, odczuwałam silniejszą niż kiedykolwiek więź z przyrodą i przodkami. To miejsce, choć opuszczone i zapomniane przez większość, wciąż tliło się energią i życiem, gotowe by na nowo być odkrytym. Masahiro, patrząc na mnie z zaufaniem i oczekiwaniem, stała się symbolem nadziei na to, że nasza historia, nasze korzenie i nasza wiara w moc natury nie zostaną zapomniane. Jej młode, pełne ciekawości oczy przypomniały mi o odpowiedzialności, jaką niosę jako strażniczka tej wiedzy – nie tylko chronić ją, ale i dzielić się nią, by mogła rosnąć i kwitnąć w sercach kolejnych pokoleń. Gdy delikatny głos Masahiro odbił się echem od starych ścian, poczułam niesamowite poczucie przynależności do tego miejsca. Było to, jakbyśmy na moment zostały zaproszone do uczestnictwa w sekrecie, który został tutaj zaszyfrowany przez wieki. Echo, które do nas wróciło, nie było zwykłym odbiciem dźwięku – to było jakby wezwanie do zgłębienia tajemnic, które tkwiły w ziemi pod naszymi stopami i w powietrzu, które nas otaczało. Wzajemne spojrzenia pełne zrozumienia były wszystkim, czego potrzebowałyśmy, aby poczuć wspólnotę z tym miejscem. W naszym milczeniu leżała zgoda na to, że ta świątynia skrywa w sobie coś więcej niż tylko historię naszych przodków – to była esencja naszej własnej tożsamości, tkwiąca w korzeniach, które łączą nas z tą ziemią. W tej chwili, otoczone przez ciszę i tajemnicę starożytnej świątyni, ja i Masahiro poczułyśmy niezwykłą więź, która nie znała barier czasu ani przestrzeni. To było jak odkrycie, że moje zadanie, moja misja w tym życiu, rozciąga się daleko poza moje osobiste doświadczenia. Stałam się strażniczką dziedzictwa, mostem łączącym przeszłość z przyszłością, odpowiedzialną za ochronę skarbu, który jest nie tylko naszym dziedzictwem, ale również kluczem do zrozumienia, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy.
W otchłani mojej duszy zapłonął płomyk nowej nadziei, rozpalając przekonanie, że nasze obecne działania niosą ze sobą głębszy, niewidzialny wymiar. Zdawało się, że każdy gest, każda opowieść, którą dzieliliśmy się ze światem, każda lekcja, jaką przekazywaliśmy dalej, była niczym kropla w niewyobrażalnie rozległym oceanie czasu. Te drobne czyny, mogące wydawać się ledwie zauważalnymi zmarszczkami na powierzchni historii, w istocie miały potencjał zmieniać jej bieg, przesuwając granice możliwego, malując nowe ścieżki dla pokoleń, które przyjdą po nas. Masahiro, z jej bezbrzeżną dziecięcą niewinnością i ciekawością, która nie znała granic, stała się dla mnie żywym przypomnieniem o przyszłości. Przyszłości, która jest w rękach tych, którzy będą ją kształtować, nie zapominając przy tym o głębokim szacunku dla przeszłości i miłości do natury, która nas otacza. Jej nieskończona chęć poznawania i zrozumienia świata wokół nas była jak lustrzane odbicie moich własnych pragnień – pragnień odkrywania, zrozumienia i przekazywania dalej. W tych chwilach, spędzonych w zapomnianej świątyni, gdzie przeszłość splatała się z teraźniejszością, uświadomiłam sobie, że nasze życia są niczym opowieści, które trwają dalej, nawet gdy nas już nie będzie. Nasze historie, nasze nauki, są jak nasiona rzucone na wietrze czasu, które mogą zakiełkować w najmniej oczekiwanych miejscach, tworząc nowe życie, nowe historie, nowe nadzieje. Tak, Masahiro była dla mnie przypomnieniem, że przyszłość należy do tych, którzy mają odwagę patrzeć w przód, nie zapominając jednak o korzeniach, które trzymają nas mocno w ziemi. Do tych, którzy kochają naturę nie za to, co mogą z niej wziąć, ale za to, co mogą jej dać w zamian. W tej chwili, stojąc razem wśród echa przeszłości, zdałam sobie
-Musimy sprawdzić, tylko ostrożnie i powoli! powiedziałam i puściłam jej oczko.
0 x
- Rei Uta
- Posty: 554
- Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
- Wiek postaci: 16
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: - Różowe włosy.
- Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę.
- Patrz avatar.
- Po resztę zapraszam do kp. - Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa.
- Duży zwój na plecach. - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
- Aktualna postać: Rei
- Lokalizacja: Cały świat.
Re: Ruiny "Świątyni cudów"
Misja D
7/14
Koneko
Dziewczyna o czarnych włosach bawiła się kluczem, który stworzyła dla niej Koneko, podziwiając każde najmniejsze wgłębienie, jakie się na nim znadjowało. Umiejętności niemal magiczne, pozwalały jej tworzyć coś z niczego. Obie mieszkanki Hayashimury dotarły do świątyni cudów, gdzie już z daleka czuć było energię, która emanowała z każdego najmniejszego kamienia. Wiekowa budowla, która przyćmiewała swym monumentem oraz sposobem, w jaki została tu postawiona. Zazwyczaj Senju stosowali element mokutonu by stawiać swe budynku, niemal, wkomponowując je w otaczający krajobraz. Nie uszkadzali przy tym naturalnej harmonii lasu, nie niszczyli legowisk zwierząt, które postanowiły skryć się w gałęziach przed innymi drapieżnikami. Gdy obie zaczały zatracać się w tym miejscu, powoli zaczął docierać do niech obcy głos, mówiący o przeszłości i o tym, co miało nadejść. Koneko postanowiła zaryzykować, wchodząc do świątyni, jednak nie było to łatwe, gdyż nie paliła się tam żadna pochodnia. Zanim zrobiły, chociaż kilka kroków, ten sam głos niesiony przez wiatr, dotarł do ich uszu.
– Przeszłość zapisana w tysiącach kroków… Przeszłość, która powinna nieść ze sobą nadzieję… Przeszłość, która zakończyła się wraz z nadejściem mroku… Przeszłość powinna dawać wiarę, że jutro znowu nadejdzie… Przeszłość zawsze będzie wskazywała drogę dla tych, którzy potrafią rozpoznać prawdę… Nie szukajcie jej na siłę, ona sama odnajdzie was, w chwili gdy będziecie tego potrzebować.
Głos nagle zamilkł, a dziewczyny mogły ujrzeć migoczącą postać, która niby dawna dusza przemierzała ciemne korytarze starej świątyni. Odziana w biały całun jedynie unosiła się przez chwilę nad ziemią, by zaraz zniknąć niczym jej wcześniejsze słowa. Pozostały tutaj same, nie było już niczego więcej co mogło przykuć teraz ich uwagę. Świątynia w dalszym ciągu była przysłonięta mrokiem, a jeśli kunoichi nie miała pomysłu, jak oświetlić to miejsce… Chyba nierozsądne byłoby zwiedzanie, gdy nie miały pewności, w którym momencie ziemia może usunąć się spod ich nóg.
– Wiesz Koneko-Chan… Ja chyba nie potrzebuje iść dalej, czuje, że i tak dużo zyskałam dzięki tobie.
Dziewczynka złapała ją za rękę, spoglądając w jej oczy z nieukrywanym strachem. Najwidoczniej dla młodej osoby to, co się tutaj właśnie stało mogło być niezrozumiałe. Jednak nie wszystko było takie, na jakie wyglądało w pierwszej chwili. Całe to przedstawienie mogło być spowodowane wieloma czynnikami… Jednak to w jaki sposób zinterpretowały to nasze bohaterki, zależało tylko on nich samych. Nie było sensu faktycznie by spędzać w tym miejscu więcej cennego czasu. Koneko biorąc odpowiedzialność za młodą uczennicę, musiała dalej prowadzić ją ku świetlanej przyszłości. Jeśli młoda w jakiś sposób zrozumie, czym była prawdziwa natura Senju, to jej rola faktycznie miała tutaj sens.
0 x
- Koneko
- Posty: 76
- Rejestracja: 17 lut 2024, o 15:15
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Jak w avku, UWAGA BRAK LEWEJ RĘKI na wysokości przedramienia!
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11366&p=214254#p214254
Re: Ruiny "Świątyni cudów"
Koneko pisze: ↑17 mar 2024, o 18:24 Stałam, zatopiona w ciszy starożytnych ruin, czując na skórze delikatny dotyk historii, która tu przemijała przez wieki. Masahiro, u mojego boku, z kluczem w dłoniach, stała się niewinnym medium przekazującym wiadomości z dalekiej przeszłości do naszej obecnej rzeczywistości. W tym momencie, ten prosty przedmiot w jej dłoniach był niczym most między czasami, który łączył dwa światy: ten dawno miniony z tym, który dopiero ma nadejść. Była to fizyczna manifestacja łączności – dowód na to, że historie i nauki przodków nadal tliły się w nas, czekając na swój czas, by zostać odkrytymi i ponownie docenionymi. Głos, który niespodziewanie wypełnił przestrzeń, przywodził na myśl starożytne przepowiednie, jakby sami duchy przeszłości zdecydowały się przemówić przez usta niewidzialnej postaci. Słowa te, nasycone głębią i wrażliwością, były jak przewodnik przez labirynt niewyjaśnionych tajemnic i niezbadanych historii, które tkwiły w murach tej świątyni. To był moment, w którym przeszłość nie była już tylko wspomnieniem, ale żywym, pulsującym elementem teraźniejszości, prowadzącym nas ku przyszłości. Cień, który na moment pojawił się przed nami, był jak zwiastun innego wymiaru, przypominającym, że każda epoka, każdy moment w historii jest tylko przystankiem na dłuższej drodze ewolucji. Ta ulotna wizja, choć chwilowa i nieuchwytna, zostawiła trwały ślad w naszych sercach, głęboko zakorzenioną świadomość, że jesteśmy tylko częścią czegoś o wiele większego. W tym świętym miejscu, podświadomie dotknęliśmy rdzenia naszej istoty, tej niewidzialnej nici, która wiąże każdego z nas z naszymi korzeniami i naszym przeznaczeniem. Ta chwila stała się dla nas przestrzenią refleksji nad naszym miejscem w nieskończonym splocie czasu i przestrzeni, przypomnieniem, że nasza droga nie zaczyna się ani nie kończy na nas samych. To było przesłanie, które nosiłam ze sobą, wychodząc z cienia świątyni - poczucie celu, zadania do wykonania, misji, którą dziedziczymy po tych, którzy przeszli tę drogę przed nami, i którą przekażemy tym, którzy przyjdą po nas. Rozważając moment, w którym Masahiro zdecydowała się nie zagłębiać dalej w tajemnice starożytnej świątyni, uświadomiłam sobie głębię jej doświadczenia. To nie była zwykła wędrówka po ruinach, lecz podróż przez splecione ścieżki naszej historii i dziedzictwa. W jej słowach, choć proste i dziecięce, odnajdywałam echa przemyśleń, które nurtują każdego z nas – o przeszłości, o obawach i nadziejach na przyszłość. Masahiro, dzierżąc klucz wykreowany z mojej mocy, stała się żywym symbolem więzi przekraczających pokolenia, mostem łączącym to, co było, z tym, co ma nadejść.
Jej strach przed mrokiem świątyni, choć naturalny dla dziecka, stał się lustrzanym odbiciem naszych uniwersalnych lęków przed nieznanym – przed tym, co skrywa ciemność naszych dróg życiowych. To przypomnienie, że każdy z nas wędruje przez życie otoczony własnymi niewiadomymi, stając w obliczu wyborów, które kształtują naszą przyszłość.
-Masz rację, chodźmy stąd, tutaj może kiedyś wrócimy z pochodniami. - powiedziałam.
Decyzja o odwrocie, mimo iż niełatwa, symbolizowała coś więcej niż zwykłą ostrożność. Była aktem ochrony – nie tylko wobec młodej Masahiro, ale i ochroną wspólnego jutra, które jest nam wszystkim pisane. Nasza podróż do serca zapomnianego sanktuarium okazała się być odkryciem bogatszym niż mogliśmy przypuszczać, odkryciem mocy płynącej z głębokiego zrozumienia naszego miejsca w ciągu wieków. W tej chwili uświadomiłam sobie, że nasza misja wykracza poza prostą opiekę nad fizycznymi relikwiami przeszłości. Znaleźliśmy klucz do naszej własnej tożsamości, do wartości, które są nam przekazywane z pokolenia na pokolenie – gotowość do uczenia, prowadzenia i pielęgnowania tych, którzy przyjdą po nas, aby wiedza i miłość do naszych korzeni nie zanikły. W tych chwilach, stojąc w cieniu dawnych konstrukcji, które były świadkami narodzin i upadków całych cywilizacji, poczułam się jak most łączący epoki. Masahiro, z jej niewinnością i pragnieniem poznania, uosabiała nadzieję na przyszłość, w której przeszłość nie jest zapomniana, ale staje się fundamentem, na którym budujemy jutro. Nasza decyzja o powrocie nie była końcem podróży, ale obietnicą, że ta podróż – nasza wspólna wędrówka przez historię i naturę – będzie kontynuowana z szacunkiem i miłością, która przekracza granice czasu.
W chwili, gdy Masahiro ścisnęła moją dłoń, uświadomiłam sobie, że jej obecność w moim życiu przekształciła się w coś znacznie większego niż zwykła relacja mistrza i ucznia. Ta młoda dusza, pełna niewinności i chęci poznawania świata, stała się dla mnie czymś w rodzaju przewodnika – lustra odbijającego to, co w życiu najważniejsze. Jej bezgraniczna wiara w możliwości, jakie razem mogliśmy zrealizować, przypomniała mi o sile nadziei i przekonaniu, że przyszłość jest niczym glina w rękach rzemieślnika, kształtowana każdym naszym krokiem, słowem, gestem. Podczas naszej drogi powrotnej z głębi zapomnianej świątyni, poczułam się, jakbym ponownie odkrywała własną misję, własną rolę w wielkiej opowieści życia. Zrozumiałam, że bycie opiekunką dziedzictwa naszego klanu to nie koniec, lecz raczej początek długiej i pełnej wyzwań drogi. Drogi, na której ja, Koneko, mogłam służyć jako most łączący przeszłość z przyszłością, jako strażnik zachowujący historię naszych przodków i nauczyciel dla tych, którzy staną na moim miejscu, by kontynuować naszą opowieść. W tych momentach, uścisk dłoni Masahiro stał się dla mnie symbolem ciągłości – przypomnieniem, że każde pokolenie niesie ze sobą iskrę przeszłości, by rozpalić ognie przyszłości. W jej oczy pełnych ciekawości i pragnienia poznania dostrzegałam odzwierciedlenie tych wszystkich, którzy przyjdą po nas, gotowi by przemierzać ścieżki, które dla nich przygotowaliśmy.
0 x
- Rei Uta
- Posty: 554
- Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
- Wiek postaci: 16
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: - Różowe włosy.
- Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę.
- Patrz avatar.
- Po resztę zapraszam do kp. - Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa.
- Duży zwój na plecach. - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
- Aktualna postać: Rei
- Lokalizacja: Cały świat.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość