Cmentarz i Grobowiec Senju Isoshiego (千手伊孑志の墓)

Awatar użytkownika
Rokuramen Sennin
Support
Posty: 1033
Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki

Cmentarz i Grobowiec Senju Isoshiego (千手伊孑志の墓)

Post autor: Rokuramen Sennin »

[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=RVR6XYUg3TY[/youtube]
0 x
Support i twórca najlepszego ramen w świecie shinobi
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1030
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Grobowiec Senju Isoshiego (千手伊孑志の墓)

Post autor: Nikusui »

Dzień po zakupach minął jej bardzo szybko, a w dodatku Shigeru nie wrócił, co oznaczać mogło, że jednak dostał jakieś zadanie do wykonania. Nie martwiła się, bo przecież to było całkowicie normalnie, a dzień się jeszcze nie skończył. Sama też zaczęła rozmyślać nad tym, czy by się gdzieś nie zaczepić, ale jej plany uległy zmianie, kiedy dowiedziała się o pogrzebie Isoshiego. To oczywiste, że chciała tam pójść i to nie tylko ze względu na to, że się powinno, bo nigdy takich rzeczy nie uznawała. Czuła sama z siebie, że chce się tam pojawić, bo dla Shigeru na pewno byłoby to bardzo ważne.
Odziana w płaszcz, który pozostawił jej jej ukochany, stała gdzieś nieco na uboczu, podczas gdy obecny Lider, Kazuo, żegnał zmarłego lidera i przyjaciela zarazem. Nie można było ukryć tego, że śmierć Isoshiego, na pewno mocno na mężczyznę, jak i na innych, wpłynęła. Dzięki pojawieniu się tutaj, mogła na własne oczy zobaczyć, jak zżyty ze sobą jest klan Senju. W Antai nigdy nie uczestniczyła w takich uroczystościach, zwłaszcza pogrzebowych. Dlatego nie wychylała się, a jedynie była bacznym obserwatorem, oczywiście gdzieś po cichu w duchu, żegnając zmarłego shinobiego.
Grobowiec sprawił wrażenie naprawdę dużego. Wejście otoczone wodą, szklane gabloty z pamiątkami po Isoshim było starannie wykonane. Członkowie Senju oddali mężczyźnie hołd o jakim marzyłoby wielu wojowników. Same uroczystości trwały jakiś czas, po czym mieszkańcy Shinrin, odziani w czerń, zaczęli opuszczać to miejsce. Sama białowłosa pozostała jeszcze chwilę, mijając się gdzieś wzrokiem z rodzicami Shigeru, jednakże nie podejmowała żadnej interakcji. To nie był czas ani miejsce. Chciała zostać sama, pobyć tu jeszcze chwilę, bez tłumu obecnych osób. Wzrok jej żółto-zielonych oczu przykuła tabliczka, na której wyryte było imię, nazwisko, data urodzin, data śmierci oraz ostatnie słowa byłego Lidera klanu Senju. przyglądała się temu przez chwilę, próbując zrozumieć czy nawet odgadnąć jakieś drugi znaczenie tego zdania, ale niczego się nie doszukała. Czy właśnie nad kolorem nieba zastanawia się umierający?
- Żegnaj, Isoshi-san. - mruknęła z należytą powagą, po czym skinęła delikatnie głową i odwróciła się, kierując się ku wyjściu. Tylko jakoś nie chciało jej się wracać do domu. Postanowiła tu jeszcze trochę zostać, nie zważając uwagi na to, że było dość zimno, w końcu zima wcale ich nie oszczędzała. Opatuliła się jakby szczelniej płaszczem i oparła o jedno z drzew, tkwiąc wzrokiem to w wodzie, a to ścieżce, która prowadziła do miejsca pochówku Isoshiego. Coś się kończy, a coś się zaczyna. Może rzeczywiście to była pora na tego mężczyznę, zrobił już wystarczająco dużo, a teraz całkiem prawdopodobne, że jedynie się męczył. Większość ninja wolałaby umrzeć na polu bitwy, honorowo oddając swoje życie. To jest świadoma decyzja, a nie szczeniacki impuls. Tutaj jednak coś się wydarzyło i dokładnie nie wiedziała co, ale próbowano jeszcze ratować ledwo żyjącego shinobiego. Efekt raczej niezbyt zadowalający, ale próby podjęte były. Może warto było zaryzykować, może nie. Nie jej to było oceniać. Prędzej czy później sama wyląduje w trumnie, o ile będzie co z niej zbierać. Jakoś nie myślała o dożyciu starości, bo to bardzo rzadko się w tej profesji zdarzało. Było jednak możliwe, to oczywiste. Jej samej chyba coraz bardziej zależało na tym, by przeżyć tego życia jak najwięcej. Miała przecież dla kogo.
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Narubi

Re: Grobowiec Senju Isoshiego (千手伊孑志の墓)

Post autor: Narubi »

0 x
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1030
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Grobowiec Senju Isoshiego (千手伊孑志の墓)

Post autor: Nikusui »

Do pewnego czasu miała wrażenie, wręcz była przekonana, że jest w tym miejscu sama. Jednak obecność starszej kobiety wyrwała ją z tego błędnego myślenia. Bardzo niska, zapewne po wielu przeżyciach, dzierżyła z tyłu plecak i jeszcze jakieś zawiniątko w ręce. Czyżby podróżniczka? Ale cóż by tu robiła? Owszem, Isoshi na pewno był niezwykle znanym wojownikiem, ale czy aby na tyle, by przybywał tu ktoś specjalnie na jego pogrzeb? A może to jakaś znajoma bądź krewna, o której białowłosa nie miała pojęcia? Ciężko było to odgadnąć, zwłaszcza, że mimika kobiety wcale zbyt wiele nie wyrażała. Przyglądała się więc jej tak przez chwilę, po czym postanowiła zagaić, zmniejszając dystans między nią, a staruszką, do jakiś siedmiu, może sześciu metrów.
- Może w czymś pomóc? - zapytała, przy okazji może będzie miała sposobność, by dowiedzieć się, cóż też takiego tu sprowadziło tę kobietę, bo jeśli byłaby to sama uroczystość, to raczej staruszka zniknęłaby wraz z tłumem ludzi, który był tu jeszcze niedawno obecny. Oczywiście to dalej były jedynie przypuszczenia młodej Ryukaty, a możliwości było wiele. Jednakże po uroczystościach pogrzebowych i nieobecności Shigeru, ogarnęła ją taka melancholia, a może i chęć pobycia w towarzystwie, że postanowiła nie odchodzić z tego miejsca, a nawiązać kontakt ze starszą kobietą, być może też w jakiś sposób jej pomagając, o ile będzie tego potrzebowała.
Nie mówiła nic więcej, ale jej postawa oraz ton głosu ewidentnie wskazywał na to, że nie chce być nachalna w stosunku do nieznajomej. Nie narzucała się, w każdej chwili mogła opuścić to miejsce. Była jednak ostrożna, bo bądź co bądź, nie wiedziała z kim tak naprawdę ma do czynienia. Różne to rzeczy już się działy na tym świecie, dlatego dystans dalej był przez białowłosą zachowany. Tak czy siak, raczej nie zamierzała zostać tu zbyt długo. Zima do najprzyjemniejszych, a tym bardziej do najcieplejszych pór roku nie należała, więc zapewne za jakiś czas zacznie odczuwać marznące dłonie, które aktualnie ukryte były w kieszeni płaszcza, na którym widniał herb klanu Senju. A kto wie, może Shigeru niedługo wróci. Albo to ona powinnam udać się do Siedziby Władzy, zgłaszając się po jakąś misję. Nie wiedziała, jak to odbywa się w osadzie jej ukochanego, u niej to bywało różnie. Raz przychodził posłaniec, raz dostawała wezwanie do Ukyo, za czym wcześniej niezbyt przepadała. Może tutaj to samemu powinno się zgłosić? Może ojciec Shigeru, Lider klanu Senju, Kazuo, nie chciał pierwszy wychodzić z inicjatywą, uznając jej pobyt tutaj za jakąś formę misję. Taka opcja raczej by jej nie przypadła do gustu, szczególnie przez wzgląd na to, że nie lubiła siedzieć w miejscu przez dłuższy czas.
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Narubi

Re: Grobowiec Senju Isoshiego (千手伊孑志の墓)

Post autor: Narubi »


Staruszka: #BF00FF
0 x
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1030
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Grobowiec Senju Isoshiego (千手伊孑志の墓)

Post autor: Nikusui »

Prawdę mówiąc, mogła pomóc w wielu rzeczach. Chociażby w odprowadzeniu staruszki tam, gdzie by tego chciała. Wyglądało jednak na to, że kobieta nie potrzebowała jej pomocy i radziła sobie sama, w miarę swoich możliwości. Cóż, chyba nie pozostawało jej nic więcej, jak pozostawienie tu starszej pani, by zająć się swoimi sprawami. Może jakiś trening? Zakupy już miała za sobą, a nie chciała siedzieć w domu. Przypuszczała, że Shigeru jeszcze nie wrócił, więc i tak nie miałaby innego zajęcia. Jednak gdy w jej głowie zaczęły krążyć myśli o opuszczeniu tego miejsca, do jej uszu dotarły kolejne słowa nieznajomej. Były na tyle zaskakujące i tymczasowo niejasne dla białowłosej, że ta znieruchomiała na moment, wpatrując się w twarz staruszki. Zupełnie jakby próbowała się w ten sposób dowiedzieć czy to była dziwna, aczkolwiek życzliwa prośba czy może kryło się pod tym coś innego. W jej przypadku i w przypadku osób, które zajmowały się takową profesją jak ona, to raczej nie było zadziwiające. Trzeba było dostrzegać wszystko, co tylko było w zasięgu oraz poszukiwać drugiego dna, chociażby go nie było. Po prostu lepiej było to zrobić, tak na zaś.
Żółto-zielone tęczówki zniknęły na chwilę pod przykryciem powiek, a na twarzy Ryukaty pojawił się delikatny uśmiech. Zaraz młoda kobieta zerknęła w górę, badając przez parę sekund niebo, po czym powróciła spojrzeniem na swoją rozmówczynię.
- Mam dla kogo żyć. - odparła krótko, zdawkowo, w sumie podobnie jak to zrobiła staruszka. Tak czy siak, nie miała już czego tutaj szukać, więc opatuliła się mocniej płaszczem, prawdopodobnie ostatni raz rzucając kobiecie krótkie spojrzenie. - Do widzenia. - dodała, nie chcąc już przytrzymywać w tym miejscu ani siebie, ani nieznajomej. Nie chciała nic od niej, więc była wolna i mogła się zająć swoimi sprawami. Stąd też niepośpiesznie ruszyła w stronę osady, z cichym pragnieniem chwilowego zagrzania się w domu, napicia jakiejś zielonej herbaty i skoncentrowania na własnym rozwoju.
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Narubi

Re: Grobowiec Senju Isoshiego (千手伊孑志の墓)

Post autor: Narubi »


Staruszka: #BF00FF
0 x
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1030
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Grobowiec Senju Isoshiego (千手伊孑志の墓)

Post autor: Nikusui »

Była pewna, że krótka rozmowa ze staruszką została zakończona. Stąd też nawet nie czekała na odpowiedź kobiety, a ruszyła ku osadzie, by zająć się swoimi sprawami. Nie zdążyła jednak zbyt daleko odejść, ponieważ nieznajoma postanowiła jednak się odezwać. Co najlepsze, nie były to słowa na pożegnanie, a takie, które sprawiły, że białowłosa postanowiła stanąć i odwrócić się w stronę kobiety, jakby próbować wywnioskować, co spowodowało, że tak pomyślała. W końcu sama zainteresowana nic takiego nie insynuowała, ale nim zdążyła odpowiedzieć, staruszka postanowiła skupić na sobie uwagę, chcąc jednak zdradzić co nieco o sobie, o swoim życiu.
- Ta osoba nigdy by tego nie chciała. - tak myślę, rzuciła już w swojej głowie, bo po prostu tak jej się wydawało, chociaż powinna wiedzieć, że niczego nie można być w życiu pewnym. Tego jakoś zaczynała być coraz bardziej pewna, jakby coś jej podpowiadało, że nie ma się czego obawiać, a jedyne, co może stanąć im na drodze, to jest naprawdę tylko śmierć. - Chociaż wiem, że gdyby była potrzeba, to bym ryzykowała. Bez wahania. - dodała z pewnością w głosie, ponownie zbliżając ją do staruszki, by dać jej do zrozumienia, że jednak chce dalej kontynuować rozmowę i dowiedzieć się tego, co prawdopodobnie miała jej do opowiedzenia. I przy okazji, być może, załapać się jednak na jakieś małe zadanie. Poza tym, mówiąc o tym, że ma dla kogo żyć, nie myślała jedynie o jednej osobie. Bliska była jej matka, ale też Shigeru. Na ten moment zdecydowanie były to dwie najbliższe jej osoby, za którymi nie wahałaby się wstawić.
Uśmiechnęła się delikatnie, spoglądając jeszcze raz na zadziwiający grobowiec, po czym westchnęła cicho i przerzuciła swoje spojrzenie na kobietę.
- To może przy okazji się przejdziemy, hm? Myślę, że Isoshi-san chciałby teraz mieć trochę spokoju i ciszy. - powiedziała, mając nadzieję, że staruszka zgodzi się na jej propozycję. Tak czy siak było zimno, w końcu była zima, więc może zagrzałyby się w jakimś małym barze czy kawiarence. Staruszce przydałaby się jakaś gorąca herbata, bo o czymś wyskokowym to raczej nie myślała, kto wie, jakby jej organizm zareagował? Chociaż taka czareczka sake dla zdrowotności... kto wie, może jednak. W każdym razie, nie zmieniało to faktu, że jednak nie było to najlepsze miejsce na pogaduszki. Były Lider Senju dopiero co został pochowany, należało pozostawić to miejsce by jego dusza zaznała spokoju. Na pewno do momentu śmierci już się swoje wycierpiał w tych katuszach, bo nie dane było mu umrzeć tak, jak sobie tego życzył.
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Narubi

Re: Grobowiec Senju Isoshiego (千手伊孑志の墓)

Post autor: Narubi »


Staruszka: #BF00FF
z/t: tutaj
0 x
Awatar użytkownika
Reika
Martwa postać
Posty: 2051
Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
Multikonta: Brak

Re: Grobowiec Senju Isoshiego (千手伊孑志の墓)

Post autor: Reika »

Minęły trzy dni od czasu, kiedy otrzymała od ojca zadanie dostania się na lodową wyspę. Była wypoczęta i spakowana, choć wzięła do plecaka tylko kilka najpotrzebniejszych drobiazgów. W cieplejszą odzież będzie musiała zaopatrzyć się dopiero na Hyuo, gdyż w Hayashimurze i wszędzie indziej, a szczególnie w porcie, będzie to dość podejrzane, że kunoichi kupuje ciepłą pelerynę i ubranie, gdy wiosna za pasem, nawet jeśli będzie pod inną postacią. Pozostało tylko ustalić, kiedy wyruszy i zdecydowała, że będzie to jutro w południe, kiedy na ulicach jest największy ruch.
Ten dzień chciała jeszcze spędzić z rodziną, więc po tym, jak przesiedziała z rodzicami cały poranek przy śniadaniu, wzięła Akumę na spacer i ruszyła w stronę cmentarza. Starała się tam zaglądać codziennie, chociaż na małą chwilę, żeby odwiedzić grób brata i byłego Lidera. Te straty nadal mocno bolały, nawet po takim czasie. O ile Lider odszedł z wiadomych przyczyn, wyczerpany po użyciu techniki, która ocaliła życie Toshio, o tyle śmierć Shigeru była tak cholernie niesprawiedliwa, że aż bolało. Nie mogła nawet go pomścić, bo tym już się zajęła Nikusui, jednak Kaminari długo nie wracała, więc istniała szansa, że sobie nie poradzi, a wtedy pójdzie ona. Na samą myśl o białowłosej aż się w Reice gotowało. Jej wtedy tu nie było, więc nie mogła nic zrobić, ale dlaczego Nikusui wtedy z nim nie poszła, skoro była na miejscu? Dlaczego nie wsparła go walce? Skoro go kochała, to powinna mu towarzyszyć, wspierać, pomagać. Gdyby Reika była wtedy w Shinrin, to bez wahania by z nim poszła. Westchnęła, odganiając te przykre myśli.
Akuma doskonale wiedział, gdzie idą, dlatego gdy tylko przekroczyli bramę cmentarza, trzymał się blisko nogi swojej pani, idąc grzecznie tak, jak go wcześniej nauczyła. Dzięki temu mógł przebywać z nią w takim miejscu i nikt nie zwróci uwagi, że wielkie, czarne psisko, biega luzem po całym cmentarzu i robi szkody. Gdy tylko dotarli na miejsce, usiedli na trawie przy grobie Shigeru, a Reika pogrążyła się we wspomnieniach. Tak bardzo chciała odciąć się do bolesnej przeszłości i żyć dalej teraźniejszością, jednak o bracie, któremu tak wiele zawdzięczała i którego kochała, nie była w stanie tak po prostu zapomnieć. Z resztą, nawet nie chciała. Rozpamiętywała więc te chwile spędzone z nim, czując ból w sercu, spowodowany niepowetowaną stratą. Łzy mimowolnie cisnęły się do oczu. Akuma zaskomlał cicho i położył jej łeb na kolanach, na co Reika zaczęła głaskać pupila, starając się jakoś dodać sobie otuchy. Pomimo takiego czasu, nadal było jej ciężko.
0 x
Senju Toshio

Re: Grobowiec Senju Isoshiego (千手伊孑志の墓)

Post autor: Senju Toshio »

Rodzinna miejscowość od zawsze kojarzyła się Toshio niczym tajemnicza wioska ukryta pośród drzew. Mistyczne miejsce, do którego dotrzeć mogą jedynie nieliczni, aby obcować z tutejszymi. Elficka oaza, której szukało wielu pisarzy. Wyobraźnia chłopca miała swoje plusy i minusy, zaś jeśli chodziło o rzeczywistość to stolica Shinrin prezentowała się okazale, ale była otwarta dla podróżnych. Zaraz po wejściu przywitał się ze strażami. Nie wnikał, czy był kojarzony. Jako młokos nie wymagał znacząco uwagi. Znał jednak swoje zasługi w niedawnej bitwie. Zrobił dużo, jak na nastolatka ledwo zaczynającego karierę. Nienaganny uśmiech sam cisnął się na twarz. Rozpromieniony mijał ludzi i przemierzał kolejne odległości do własnego domu. Nie miał właściwie niczego, co musiałby tam zostawić. Żadnej torby czy pakunku. Jednak każdy po powrocie obiera drogę do domu, gdzie ktoś zawsze czekał. W tym wypadku nieodzownie zamierzał poinformować rodzicielkę o przybyciu. Jak już zapewniał się w swoich planach, zamierzał spędzić tutaj nieco dłuższą chwilę. Bardziej zbliżyć się do tajników, z jakimi zmagali się Senju. Należał przecież do wspólnoty, więc dalsze niewinne ignorowanie swojego statusu byłoby nieodpowiednie. Wraz z przybyciem do osady nie mógł się doczekać o wieściach, jakie się zdarzyły. Nowinki z reguły miały być przyjemne, bo o tych złych raczej niechętnie się wspomina. I choćby chciał się zmusić do wyparcia ich, nadal będą tak samo ciążące, jak samo uczestnictwo w wojnie. Rodzice mieli się dobrze, a ojciec jak zwykle dużo pracował, więc na nic niespodziewanego nie natrafił.
To uderzyło bardzo łagodnie we wnętrze chłopaka. Poczuł napięcie, którym potraktowały go matczyne spojrzenie. Nie wiedział tylko, jak bardzo były to tragiczne wieści. Wpierw ulżyło mu, że Isoshi prawdopodobnie przeżył podczas wojny i wtedy chętnie go odwiedzi, ale spodziewał się, że tej walki już nie wygra. Utrata kończyn w Sachu była wystarczającym piętnem, dlatego nic dziwnego, iż z ulgą odpuścił. I gdy uważał, że serce biło mu wystarczająco, wtedy podskoczyło prawie do gardła. Było coś jeszcze, czym kobieta zmartwiła się równie mocno. W obawie o syna była skłonna mu tego nie mówić, lecz jakby wtedy wyglądała w jego oczach. Nie miał już dwunastu lat, a szesnaście i musiał się w tym zmierzyć. Strata zawsze będzie bolała. Nie, nie. Tylko nie Shigeru, myślał gorączkowo. Świat na moment stał się odległy, a po policzkach młodzieńca pociekły stróżki łez. Wnet złapał równowagę, bo nadal tworzył sobie przyczepność z chakry. Zacisnął powieki i pięści, aby stłumić w sobie potworny ból, który chciał wykrzyczeć.
- Przepraszam mamo, ale muszę wyjść. - odpowiedział, aby nie zmuszać rodzicielki do opiekowania się nim, jak małym płaczącym Toshio, który się skaleczył. Nie chciał zrobić niczego podłego, ani zostawać sam gdzieś w zakamarkach miasteczka. Na własny sposób potrzebował uporać się z napływem emocji. Nigdy nie podejrzewał, że tak się w nim rozpali. Musiał pobiec na cmentarz i odczuć wszystko na żywo. Porozmawiać z Isoshim, złożyć mu hołd i okrzyczeć Shigeru za to, że ich zostawił. Wprawdzie niewiele usłyszał o przyczynie jego śmierci, ale dla niego był niczym starszy brat. Bardzo, ale to bardzo niezrozumiałe było dla niego pozostawianie bliskich w takiej sytuacji.
W trakcie przebieżki u podnóża cmentarza rozdzielił się na dwie części. Stworzył Mokubunshina, żeby ten udał się do Isoshiego. Obawiał się, że zachowałby się niestosownie, a tak przynajmniej nastawienie klona będzie pozbawione większości bodźców. Biegł zatem wolniej, żeby zlokalizować bardziej oddalony punkt od wzgórza w centralnym jego punkcie. To tam udała się kopia Toshio, nie zwracając na nic innego uwagi. Oryginał musiał być bardziej zaradny, co do lokalizacji odpowiedniego nagrobka. Przecierał raz za razem czas oczy, by pozbyć się napływających łez. Te w końcu ustały, ale smutek pozostał silny i ten ból w klatce. Gorszy niż jakiekolwiek oparzenia, których kiedykolwiek się nabawił. Podnosząc głowę traf chciał, że dostrzegł znane postaci. Dziewczyna z wiernym czworonogiem. Zaskoczony rozmiarami psa odciążył nieco zamglony od myśli umysł. Mimo wszystko mętlik trwał nadal. Zaszedł wystarczająco blisko Reiki, aby ta zauważyła jego obecność. Oddychał ciężko i nie wiedział, czy w ogóle złapie normalny rytm. Mina wskazywała sama za siebie. Przeżywał teraz niespotykaną przykrość, a w tych okolicznościach kunoichi powinna wszystkiego się domyślać. Mina zbitego psa. Z trudem walczył z napływem nowych łez, ale to zasługa tego, że stał się bardziej mężny i doświadczony przez życie.
- Reika... Reika... - nie potrafił znaleźć odpowiednich słów, które oddałyby sedno tego, co działo się w jego głowie. Właściwie to instynktownie domagał się pomocy od niej, kiedy miał ją tuż pod nosem. Samemu mógłby tu przyjść i siedzieć wiele godzin w skulonej pozycji.
0 x
Awatar użytkownika
Reika
Martwa postać
Posty: 2051
Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
Multikonta: Brak

Re: Grobowiec Senju Isoshiego (千手伊孑志の墓)

Post autor: Reika »

Ze wspomnień wyrwał Reikę niespodziewany ruch Akumy, który wcześniej trzymał łeb na jej kolanach, a teraz gwałtownie go poderwał, wpatrując się w jakiś punkt. Radośnie machał ogonem, więc kunoichi spojrzała w tamtą stronę i o mało serce jej nie pękło na widok Toshio, a raczej jego zbolałej miny. Wiedziała, że kuzyn cały czas przebywa w Ryuzaku no Taki, które bardzo mu się spodobało, ale nigdy by nie przypuszczała, że wujostwo będzie przed nim tak długo ukrywać prawdę. Bo sądząc po wyrazie jego twarzy i ogólnym stanie, Toshio dopiero co o wszystkim się dowiedział i ledwo sobie z tym radził. Oby tylko nie wylądował w szpitalu, tak jak ona, gdy ojciec powiedział jej o śmierci brata. Słysząc swoje imię, wymawiane zagubionym i bezradnym głosem, do niebieskich oczu blondynki mimowolnie napłynęły łzy. Wyciągnęła ręce do kuzyna.
- Chodź do mnie... - Powiedziała ze smutkiem.
Jeśli Toshio zdecyduje się usiąść przy niej i przytulić się, Reika obejmie go mocno, tuląc do siebie i pocieszająco głaszcząc po czuprynie, zaś Akuma przeniesie swój czarny pysk na jego kolana, popiskując cicho. Przez ten czas co się nie widzieli, czyli od czasu bitwy pod Górą Czaszki, chłopak strasznie wyrósł, ale nadal był tym samym Toshio, którego znała. Tak jak ona, był bardzo uczuciową osobą, mocno związaną ze swoją rodziną, więc nic dziwnego, że wiadomość o śmierci tak podziwianego przez niego kuzyna, była dla niego niemałym szokiem. Jej pozostało w tym momencie dać Toshio jak najwięcej oparcia, żeby mógł przetrwać ten ciężki moment, tylko w tej chwili nawet nie miała pojęcia, co powiedzieć. Powinien przede wszystkim wyładować to, co teraz w nim siedziało, obojętnie w jaki sposób, rozpaczliwym płaczem, czy też agresją. Może nawet być dla niego workiem treningowym, byle tylko mu jakoś ulżyć w obecnym cierpieniu.
- Tutaj nikt Cię nie zobaczy. - Szepnęła. - Możesz dać upust temu, co Tobą teraz targa...Nie duś tego w sobie, bo będzie jeszcze gorzej...
Tak więc pozostało tylko czekać na to, co nieuniknione, czyli na falę rozpaczy młodego Senju, który w niesprawiedliwy sposób stracił bardzo bliską sobie osobę. W jaki sposób ją objawi? To bez znaczenia. Reika teraz musiała zrobić, co w jej mocy, żeby choć trochę go pocieszyć. Nawet nie tłumiła łez, które toczyły się jej po policzkach.
0 x
Senju Toshio

Re: Grobowiec Senju Isoshiego (千手伊孑志の墓)

Post autor: Senju Toshio »

Ból był najmocniejszym z uczuć, jakie doskwierało człowiekowi nie tylko po stracie. Definiowało stan, który ciężko było wyprzeć z umysłu. On istniał i dokuczał wewnątrz niczym choroba. Toshio potrzebował jednak stać się bezbronny i zdać na łaskę kogoś zaufanego. Gdyby impuls nie powiódł go w pierwszej kolejności ku temu miejscu, zapewne oddałby się w objęcia rodzicielki. Na pewno będzie musiał ją za to przeprosić. Szczęście sprzyjało młodemu Senju, bo trafił na drugą w kolejności kobietę, której mógł powierzyć swoje istnienie. Czekał i to krótko, aby pominąć wszelkie opory. Złość i smutek. Nie przejmował się, nie walczył. Ciepły dotyk Reiki dał jemu chwilowe ukojenie. Błogostan. Mógł na moment zapomnieć o denerwującym zawrocie głowy i przepełnionym całym zajściem umyśle. Tylko cisza i odgłosy przepływającego powietrza. Oddychał w spokoju i na powrót nabrał koloru na twarzy. Nagle odkrył, że jego kolana oblegane są przez czyjąś głowę. Bardzo znajomą, chociaż wtedy była z pewnością mniejsza. Nie chcąc stracić tej ostoi nie odzywał się przez dłuższą chwilę. Szlochał tak, jak było to zapowiedziane. Nieuniknione. W miarę upływu czasu natłok emocji zelżał i zdawało się, że miał już nad sobą pełną kontrolę. Gorycz nadal pozostawała, ale to zrozumiałe. Pociągnął nosem i z lekkim naciskiem dał dziewczynie do zrozumienia, że chce się wyswobodzić. Wręcz odetchnąć od uścisku. Pociągnął nosem jeszcze raz i otarł rękawem napuchnięte oczy. Chciałby poczuć się wolny od nabytych uczuć, lecz po chwili namysłu już je lubił. Definiowały to, co nastąpiło i z czym trzeba było żyć. Mógł teraz z pełną stanowczością porozmawiać z kuzynką i wyżalić się jej ze wszystkiego.
- Przepraszam Reika i dziękuję. - odsapnął wdzięczny, że kryzys przeminął. Nastręczył dziewczynie zmartwień i odgrzebywania na nowo uczuć związanych z bratem. Mógł pogładzić Akumę, który urósł do niewyobrażalnych rozmiarów. W porównaniu ze wzrostem Toshio to jak mrówka, a dziecko. Na krótko zaprzątnęło mu to głowę, jako jedyna myśl zdolna przebić się przez koszmarną zaporę żałoby.
- Bardzo rad jestem z tego, co Isoshi wtedy dla mnie zrobił. Będę mu wdzięczny do końca życia. Ale dlaczego Shigeru? Dlaczego musiał nas zostawić tak nagle? - sprostał ciążącemu napięciu i mężnie je znosił, ale czuł żal do Shigeru za opuszczenie bliskich. Działo się tak zwłaszcza, jeśli chodziło o dobrych ludzi. Tyle się spodziewano po Sentokim. Już wcześniej mianowano go też wysokim tytułem podczas wojny. Miał wrażenie, jakby nie zdążył się od starszego kuzyna niczego dowiedzieć, podpatrzeć tego, z czego był znany. Przede wszystkim waleczności. Brakowało mu go, teraz, kiedy już nie było go z nimi.
0 x
Awatar użytkownika
Reika
Martwa postać
Posty: 2051
Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
Multikonta: Brak

Re: Grobowiec Senju Isoshiego (千手伊孑志の墓)

Post autor: Reika »

A więc Reice oszczędzono bycia workiem treningowym, gdyż Toshio wolał zwyczajnie się przytulić i wypłakać, niż bić pięściami gdzie popadnie i krzyczeć na całe gardło. Kunoichi więc tuliła go do siebie, lekko kołysząc i delikatnie przeczesując mu włosy palcami, dając tym samym poczucie bliskości i pocieszenia. Był już dużym chłopcem, ale w takich trudnych chwilach każdy potrzebował uścisku i pocieszenia. Trwała więc tak z nim, sama nie mogąc opanować łez, które płynęły po policzkach i zachodząc w głowę, dlaczego rodzice powiedzieli mu dopiero teraz.
Kiedy sytuacja się uspokoiła, a Toshio dał jej odczuć, że może go już puścić, odsunęła się od niego i otarła łzy, spoglądając na nagrobek brata. Zastanawiała się, czy Shigeru spogląda na nich z góry i widzi, jak bardzo im go brak, że nie został zapomniany, że nadal jest w ich sercach.
- Nie masz za co przepraszać. - Zapewniła kuzyna. - Przychodzę tu prawie codziennie, a i tak nadal nie mogę opanować smutku, jaki mnie ogarnia. Przykro mi, że dowiedziałeś się tak późno. Nie wiedziałam, że Ci nie powiedziano...
Akuma zamachał ogonem, gdy chłopak go poczochrał, po czym liznął go w policzek, czując słony zapach łez. Nie ma co, najlepszym lekarstwem na smutek i stres był pies, który bezinteresownie okazywał swoją miłość i przywiązanie, tym mocniej, gdy wyczuwał smutek człowieka. No i do tego były naprawdę pociesznymi stworzeniami oraz wiernymi towarzyszami.
Słysząc słowa Toshio i jego ostanie pytanie, zdała sobie sprawę, że nie potrafi na to odpowiedzieć. Taka była brutalna kolej rzeczy. Shinobi żyje do czasu, dopóki nie trafi na silniejszego przeciwnika, wtedy jego droga ninja się kończyła. Co gorsze, bardzo często kończyła się przedwcześnie, bo było naprawdę mało przypadków, żeby jakiś ninja przeszedł na emeryturę i umarł ze starości. To właśnie z tego powodu Reika zaczęła mieć wątpliwości, czy dalej chce się tak narażać. Jej skrytym marzeniem była właśnie spokojna i naturalna śmierć, po spełnionym życiu, której nie osiągnie, nadal będąc aktywną kunoichi. Będzie musiała to sobie porządnie przemyśleć.
- Codziennie zadaję sobie to pytanie, Toshio. - Odpowiedziała ze smutkiem. - Zginął podczas wyprawy, więc trafił na lepszego od siebie. Każdego z nas to kiedyś czeka, dlatego tak ważne jest, żeby cały czas się doskonalić w różnych kierunkach, aby wyeliminować możliwie jak najwięcej swoich słabych punktów. Sam Mokuton nie jest obroną na wszystko, bez względy na to, jak silny...
Reika ponownie przeniosła wzrok na grób brata, po czym uniosła oczy ku widocznemu z daleka grobowcowi Isoshiego. Jego śmierć również bardzo ją dotknęła ze względu na fakt, że dwa razy próbowała go wyrwać z objęć śmierci, nie zastanawiając się nad faktem, że może lepiej pozwolić mu odejść w spokoju. Była medykiem. Jej obowiązkiem było dołożyć wszelkich starań, żeby uratować komuś życie. Czasami jednak musiało się pogodzić z pewnymi faktami...
- Wiesz... - Zagadnęła, nadal patrząc na piękny grobowiec w oddali. - Podczas Pustynnego Pogromu, kiedy rozpaczliwie próbowałam wraz z innym medykiem uratować Isoshiego, miałam potem wyrzuty sumienia, że skazałam go na życie z tak ciężkim kalectwem. Przestałam je mieć, kiedy uratował Ci potem życie... Gdybyśmy wtedy pozwolili mu odejść, możliwe że dzisiaj nie miałabym też kuzyna...
Westchnęła i spojrzała na Toshio. Wtedy zrozumiała, że nic nie dzieje się bez przyczyny i należy walczyć o każde życie, jakie by ono nie było, bo w przyszłości może zupełnie niespodziewanie zmienić los drugiej osoby. Śmierć Shigeru możliwe że też zmieni coś w ich życiu, jednak nie wiadomo jak, ani kiedy. Na razie była tylko niepowetowaną stratą utalentowanego shinobiego, który kiedyś zapewne zostałby Liderem po swoim ojcu...
0 x
Senju Toshio

Re: Grobowiec Senju Isoshiego (千手伊孑志の墓)

Post autor: Senju Toshio »

Nagłe zmiany, tym bardziej te przykre, były trudne do zaakceptowania. Należało poświęcić im czas i zagłębić się w nie stopniowo, ale nie zatracić. Oswoić należycie i wyciągnąć odpowiednie wnioski. Toshio na razie nie wyglądał na takiego, aby mógł o tym myśleć. Walczył z goryczą, której nieprzyjemny smak podchodził mu do gardła i rozchodził się po całym żołądku. Powoli jego złość mijała. Potrzebował jakichkolwiek słów otuchy, niekoniecznie trafiających w sedno. Reika mimo równego wyszkolenia, co Shigeru nie mogła mu odpowiedzieć. Zgodnie z prawdą oznajmiła, jak naprawdę mają się sprawy. Ninja nie mógł liczyć na litość od życia. Los układał swoją kolej rzeczy. Tym razem zmartwiło go bardziej, że komuś wspaniałemu nie udało się prześcignąć śmierci. Ale mimo wszystko te osoby pozostawiały po sobie cząstkę determinacji i pamięć po nich rozprzestrzeniała się - nawet na wiele pokoleń. Przytaknął kunoichi i z zadowoleniem zwrócił do Akumy. Psina była niezastąpionym kompanem i najbardziej wyrozumiała istotą spośród wszystkich.
- Prawda. To bolesne i straszne tracić bliskich. Trud, jaki zadajemy sobie przez cały ten czas nie może iść na marne. Ważne, żeby pamiętać i być dumnym z tego, co dla nas poświęcili. Tak mi się zdaje. - rozweselił się i spojrzał na Reikę. Chłopak w ostateczności był dumny z tego, że mógł przez ten krótki czas znać obojga Senju na tyle, aby poczuć się dla nich ważnym ogniwem, wartym ratowania. Pod opieką Shigeru w Sachu czuł ekscytację i nie lękał się niczego. Wkrótce potem przygnieciony głazami został wyswobodzony od negatywnych uczuć i objęć śmierci. Naprawdę poszczęściło się Toshio, w wyniku czego niepotrzebnie czuł złość. Otarł nos i zwrócił się ku nagrobkowi, podobnie, jak Reika.
- Nie winię rodziców, że nie chcieli mi mówić od razu. Gdybym rozproszył się wtedy, kto wie co mógłbym zrobić. Już teraz zgłupiałem i potraktowałem mamę trochę niesprawiedliwie. Będę ją musiał za to przeprosić. - kontynuował wywód, pełen satysfakcji o zmniejszony ciężar obaw. Któż wie, jak potoczyłaby się jego misja.
W międzyczasie od strony pagórka wreszcie pojawił się Mokubunshin Toshio. Zwiedził grobowiec i z szacunkiem oddał hołd zmarłemu. Teraz musiał już tylko przekazać swoje wspomnienia oryginałowi. Gdy tylko podszedł oboje dali Reice przetworzyć zarejestrowany obraz, po czym młodzik wstał. Zrównał się z klonem i niczym lustrzane odbicie zetknęli się opuszkami palców. Miraż zaczął być wchłaniany przez pierwowzór, aż nie zniknął, a Toshio poczuł napływ wielu informacji i emocji. Jak dotąd jeszcze poznawał zjawiskowe działanie duplikatu, jakim posługiwali się Senju. Ekscytacja rozwijaniem klanowych umiejętności zaślepiała wszelkie inne obawy. Gdyby tylko postarał się bardziej mógłby pokusić się o stwierdzenie, że będzie niepokonany. W każdym razie zapał nie rozbłysnął zważywszy na otoczkę żałoby i tego, że nie dorastał do pięt tym wspaniałym shinobi z klanu.
- Nauczyłem się techniki klonowania Mokutonu, jak tylko odkryłem nowy poziom. Nadal jednak nie mogę spamiętać wszystkich jego zalet, a już jestem z siebie zadowolony. - pospieszył z wyjaśnieniami i wydawał się coraz bardziej zadowolony oraz pewny. Jakoś trzeba było rozpędzić tę negatywną chmurę i cieszyć się każdą chwilą. Gdyby faktycznie Shigeru patrzył na nich, życzyłby sobie uśmiechów na ich twarzach. Zaraz po skończonej czynności wrócił na miejsce siedzące i pozwolił sobie na wytchnienie. Chwilowa zaduma jeszcze nikomu nie zaszkodziła.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Hayashimura (Osada Rodu Senju)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości