Gospoda pod Kadambą

Awatar użytkownika
Rei Uta
Posty: 556
Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 16
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: - Różowe włosy.
- Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę.
- Patrz avatar.
- Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa.
- Duży zwój na plecach.
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.

Re: Gospoda pod Kadambą

Post autor: Rei Uta »

0 x
Awatar użytkownika
Koneko
Posty: 76
Rejestracja: 17 lut 2024, o 15:15
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Jak w avku, UWAGA BRAK LEWEJ RĘKI na wysokości przedramienia!

Re: Gospoda pod Kadambą

Post autor: Koneko »

ObrazekWtej chwili, gdy dym karczmianego kominka tańczył leniwie w powietrzu, a rozmowy dookoła stawały się cichym tłem dla naszej intymnej chwili, mój umysł był rozdarty między różnymi emocjami. Słowa Totoro, które płynęły jak rzeka przeszłości przez teraźniejszość, były niczym most między światami – światem żywych i tym, który odszedł, pozostawiając za sobą echo swojej obecności. Masahiro, mówiąc o swojej matce z niewzruszoną pewnością, że jest teraz "bohaterką w niebie", malowała obraz niewinności i nieśmiertelnej miłości, która wykracza poza granice ziemskiego istnienia.
To był moment, w którym w moim sercu zrodziła się dziwna mieszanka współczucia i podziwu dla tej małej, silnej duszy, która mimo młodego wieku, nosiła w sobie tak głębokie zrozumienie życia i śmierci. Moje oczy wypełniły się łzami, nie tyle z powodu smutku, ile z ogromu emocji, jakie wywołała w moim sercu. Ale w tych łzach kryła się także iskierka złości – złości na okrutny los, który odebrał Masahiro matkę, złości na niesprawiedliwość świata, który czasem wydaje się być tak bezlitosny dla tych, którzy zasługują na najwięcej miłości. Słuchając dalej, jak Totoro opowiada o swojej żonie Kirino, czułam, jak moje serce rośnie w siłę z każdym słowem. Była to opowieść o niezłomnej miłości, która przetrwała nawet w obliczu najgorszej tragedii, miłości, która pozostawiła trwały ślad w sercach tych, którzy mieli szczęście ją znać. To uczucie napełniało mnie ciepłem, ale jednocześnie rodziło we mnie pragnienie, by chronić i pielęgnować te delikatne więzi międzyludzkie, które są tak łatwo zniszczone przez chaos świata. Gdy Masahiro z dziecięcą niewinnością zapytała mnie, czy wierzę, że jej matka czeka na nich w niebie, poczułam, jak w moim sercu zapala się płomień determinacji. Tak, wierzyłam w to. Wierzyłam, że miłość, którą nosimy w sercach, jest wieczna i że każda historia, nawet ta najbardziej przyziemna, jest częścią większego, nieśmiertelnego płótna życia. W tej chwili, zasiadając przy stole pełnym prostych, ale pełnych miłości potraw, zrozumiałam, że rola, jaką odgrywam w tym życiu, nie ogranicza się do przetrwania własnych bitew. Jestem strażnikiem przeszłości, ale również architektem przyszłości – przyszłości, która, mam nadzieję, będzie tchnieniem miłości, nadziei i odwagi dla wszystkich, którzy będą szukać drogi przez mroki niewiedzy i zapomnienia. Ta kolacja, chociaż skromna, była dla mnie świętem życia w jego najczystszej formie, przypomnieniem, że niezależnie od wszystkiego, co nas spotka, zawsze znajdzie się światło prowadzące nas do jutra.
-Jestem tego pewna! - odpowiedziałam dźwięcznym głosem, chociaż wcale taka pewna nie byłam.
Zadane przez Totoro pytanie, choć proste, otwierało przestrzeń dla głębszych refleksji. Przemyślenia o poświęceniu, miłości i motywacjach, które kierują naszymi życiami, nagle stały się żywym tematem przy tym skromnym stole. Koneko, patrząc na oderwane ramię, na moment zatopiła się w myślach. Przypomniała sobie wszystkie momenty, kiedy to właśnie miłość i poczucie przynależności do rodziny Senju motywowały ją do działania, niezależnie od osobistych kosztów. Ale takich po prostu nie było.
-Zamiłowanie do przyrody iii.... - przeciągnęłam wypowiedź jakby zastanawiając się, czy mówić prawdę, czy nie, ale musiałam powiedzieć prawdę, aby zaakceptować swoją przyszłość - bezgraniczna głupota, chciałam powstrzymać kłusowników, a mnie powstrzymały wilki... Dlatego nie powinno się chodzić samemu po... - zrobiłam dramatyczną przerwę i z pełnym szacunkiem powiedziałam nazwę: -Prastarym Lesie... chcę chronić świat, ale niekoniecznie ludzki, zwierzęta krzywdzą, aby przeżyć, wielu ludzi krzywdzi dla zabawy. Jako ludzie, którzy wręcz władają powinniśmy być ponad krzywdzenie innych, a zamiast tego wymyślamy coraz to ciekawsze sposoby, aby zrobic krzywdę. Pewnie nie spodziewałeś się takiej odpowiedzi Totoro-san, jednak nie mogę Cię zapewnić, że wszyscy Senju tak myślą, tak na prawdę to od czasu straty rodziców raczej nie bywam u nas w rodzinnym gronie. - powiedziałam poważnie, nie chciałam, aby myśleli, że wszyscy Senju tacy są, nie chciałabym być odpowiedzialna za cały klan, ja chcę tylko chronić naturę, tylko i aż...
Ta kolacja, choć mogła wydawać się zwykłym posiłkiem na zakończenie dnia, była dla Koneko czymś znacznie więcej. Była potwierdzeniem, że jej misja i rola, jaką przyjęła na swoje barki, ma głęboki sens i jest kontynuacją tego, co najważniejsze w życiu każdego człowieka: miłości, poświęcenia i nadziei na lepszy świat. Wiedziała, że droga przed nią jest jeszcze długa i pełna wyzwań, ale teraz, bardziej niż kiedykolwiek, była gotowa kroczyć naprzód, niosąc ze sobą dziedzictwo swojej rodziny i wiarę w moc, jaką każdy z nas posiada, by wpływać na zmianę i kształtować przyszłość.
Dla Koneko, natura stanowiła nie tylko tło jej życia, ale była jego esencją, fundamentem, na którym opierała wszystko, co robiła. Była dla niej źródłem siły, inspiracji i ukojenia, niezmiennie obecnym, oferującym schronienie przed burzami codzienności. W każdym liściu, w każdej kropli rosy dostrzegała piękno i harmonię świata, który był dla niej nieustającą przypowieścią o cyklu życia i śmierci, o odrodzeniu i przemijaniu. Natura była dla niej nauczycielem, który nie potrzebował słów, aby przekazać swoje lekcje. Wiatr szumiący w gałęziach starych drzew, rytmiczne szumienie rzeki, delikatne szepty traw poruszanych przez poranną bryzę – wszystko to mówiło do niej językiem, który rozumiała sercem. Nauczyła się czerpać z tego mocy, pozwalającej jej stawiać czoła wyzwaniom, z jakimi przyszło jej się mierzyć. Natura była dla Koneko przestrzenią, w której czuła się najbardziej sobą, miejscem, gdzie mogła znaleźć ciszę i spokój, tak potrzebne do przemyśleń i regeneracji. To właśnie w głębi lasów, na polanach kwitnących niezliczonymi kolorami, znajdowała ukojenie i odpowiedzi na dręczące ją pytania, była również przypomnieniem o tym, co w życiu najważniejsze – o prostocie, o znaczeniu chwili obecnej, o konieczności opieki i ochrony tego, co zostało jej powierzone. Wiedziała, że człowiek i natura są nierozerwalnie związani, że zdrowie jednego jest odzwierciedleniem stanu drugiego. Mimo że ten drugi o tym zaczął zapominać...
Obrazek
0 x
Awatar użytkownika
Rei Uta
Posty: 556
Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 16
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: - Różowe włosy.
- Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę.
- Patrz avatar.
- Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa.
- Duży zwój na plecach.
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.

Re: Gospoda pod Kadambą

Post autor: Rei Uta »

0 x
Awatar użytkownika
Koneko
Posty: 76
Rejestracja: 17 lut 2024, o 15:15
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Jak w avku, UWAGA BRAK LEWEJ RĘKI na wysokości przedramienia!

Re: Gospoda pod Kadambą

Post autor: Koneko »

ObrazekW otoczeniu łagodnych płomieni ognia karczmy, słowa Masahiro brzmiały jak delikatna melodia, która zagrana została specjalnie dla mnie. Jej dziękczynienie, pełne dziecięcej szczerości i prostoty, rozgrzewało moje serce znacznie bardziej niż ciepło ogniska. Uścisk jej drobnej dłoni na moim ramieniu był przypomnieniem, że nawet najmniejsze gesty mogą mieć ogromne znaczenie. Gdy Totoro wstał, aby zabrać swoją córkę, czułam mieszankę emocji. Jego słowa, choć proste, były nasycone głęboką troską i nadzieją na przyszłe spotkania. Sakiewka, którą mi przekazał, nie była dla mnie tylko formą podziękowania, ale symbolem połączenia dwóch światów – jego, pełnego doświadczeń i przeszłości, oraz mojego, szukającego swojego miejsca i przyszłości. Patrząc, jak Totoro znika w górnym korytarzu z uśpioną Masahiro na rękach, poczułam, że ta noc była czymś więcej niż tylko kolacją. Była lekcją o życiu, o sile rodzinnych więzi i o niewygasającej nadziei, którą niesiemy przez całe życie. Postanowiłam, że zanim udam się na spoczynek, jeszcze przez chwilę pozostanę w karczmie, zatopiona w myślach. Ta noc i spotkanie z Totoro oraz Masahiro dały mi wiele do przemyślenia. Nie tylko o przeszłości, ale przede wszystkim o przyszłości, którą każdy z nas ma szansę kształtować. A teraz, nadszedł czas, by i ja udała się na spoczynek, gotowa na nowe wyzwania, które przyniesie kolejny dzień.
Dziękuję odpowiedziałam cicho, starając się nie budzić Masahiro. – I ja mam taką nadzieję..
Z każdym płomykiem tańczącym na wietrze, wieczór ten wydał mi się być czymś więcej niż zwyczajnym zakończeniem dnia. Obserwując, jak Totoro z troską obejmował Masahiro, przeszywała mnie świadomość, że chwile spędzone razem tkały nić głębszego znaczenia, łącząc nasze życiowe ścieżki w jedną wspólną opowieść. Rozmowy te, przesiąknięte historią, smutkiem, ale i niegasnącą iskrą nadziei, nie były zwykłym przekazem słów. Stały się dla mnie mostem między przeszłością a przyszłością, nauczyły mnie, że życie jest nieprzerwanym ciągiem decyzji i spotkań, które kształtują naszą esencję. Kiedy Totoro powoli oddalał się, niosąc w ramionach uśpioną Masahiro, poczułam na moment pustkę, jakby ich fizyczna obecność była kotwicą mojej tu i teraz. Jednak ten przejściowy smutek szybko ustąpił miejsca głębokiemu uczuciu spokoju i zrozumienia, że moja rola w życiu tej młodej duszy, i nie tylko jej, jest czymś znacznie większym niż przelotny epizod. Ta misja, którą spontanicznie przyjęłam, przemawiała do mnie z siłą, której nie mogłam ignorować – przypomniała mi o wartości dzielenia się swoją esencją, wiedzą zdobytą na przestrzeni lat, i miłością do otaczającego nas świata. W tych chwilach, przytulonych do ciepła ognia i wzajemnej obecności, zdałam sobie sprawę, że moja podróż, moje zobowiązania wobec przeszłości i przyszłości, nie kończą się na strzeżeniu tradycji czy nauczaniu kolejnych pokoleń. Stałam się częścią większego procesu – procesu budowania przyszłości, która czerpie z mądrości przeszłości, aby świecić jasnym światłem dla tych, którzy kroczą za nami. Kolacja ta, choć prostych składników, była uroczystością życia w jego najczystszej formie, przypomnieniem, że nawet w obliczu trudności, jesteśmy w stanie odnaleźć siłę do świętowania każdego, nawet najmniejszego, triumfu. Podczas gdy ogień rzucał taneczne cienie na ściany karczmy, mój wzrok przypadkiem zatrzymał się na pozostawionej przez Totoro sakiewce. Trzymając ją w dłoniach, zrozumiałam, że nie jest to zwykła zapłata za kolację. To był materialny symbol głębszych więzi, które tkwią w gestach dobroci i wsparcia, przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Zamyśliłam się nad nieprzewidywalnością życia, nad tym, jak nieoczekiwane drogi, czasami tak dalekie od naszych własnych marzeń i planów, mogą okazać się tymi najbardziej właściwymi. Noc otulała Hayashimurę swoim cichym szeptem, a ja poczułam, że jestem częścią tej niezwykłej symfonii życia. W tym momencie, w tej karczmie, otoczona ciepłem i światłem, zdałam sobie sprawę, że mimo niepewności drogi, która rozciągała się przede mną, nie jestem samotna. Zbierane przez lata wiedza, doświadczenia i niezachwiana wiara w lepsze jutro stały się moim latarnikiem, moim przewodnikiem przez życie. Jak latarnia morska, która niezmiennie prowadzi marynarzy przez burzliwe fale do bezpiecznego portu, tak i ja, niosąc w sobie tę dziedziczoną mądrość, gotowa byłam stawić czoła każdej burzy, która mogła pojawić się na mojej drodze.
Zrozumiałam, że każda osoba, z którą się spotkałam, każda opowiedziana historia, każdy gest dobroci i wsparcia, nie były przypadkowe. Wszystko to składało się na niepowtarzalną opowieść mojego życia, która, pomimo swoich zwrotów i zakrętów, zawsze miała swój głębszy sens i cel. Ta sakiewka w moich dłoniach, choć skromna, była przypomnieniem o nieskończonym łańcuchu ludzkiego ciepła i dobroci, który, niezależnie od wszystkiego, pozostaje niezachwiany. W tej chwili, otoczona ciepłem płomieni i życiem Hayashimury za oknem, poczułam głębokie poczucie spokoju i pewności, że droga, którą wybrałam, jest właściwa. Nie tylko dla mnie, ale i dla tych, którzy pójdą za mną, niesieni światłem, które postanowiłam przekazać dalej. Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że ta noc w karczmie zamknęła pewien rozdział mojego życia, jednocześnie otwierając kolejny, pełen nieznanych możliwości. Wśród szumu rozmów i odgłosów życia, które wypełniało wnętrze przytulnej karczmy, znalazłam chwilę na refleksję nad własną ścieżką i tym, co mnie czeka. Z każdym krokiem, który oddalał mnie od ciepła ogniska i melodii wspólnie spędzonego czasu, czułam, jak na nowo definiuję swoje miejsce w świecie. Serce przepełniało mnie dzięki wspomnieniom i doświadczeniom, które zebrałam tej nocy – od opowieści Totoro, przez mądrość zawartą w prostych słowach Masahiro, po ciche momenty pełne introspekcji przy tańczącym płomieniu. Wiedziałam, że przedemną stoi nie tylko fizyczna podróż do miejsca, gdzie moje rany mogły zostać odpowiednio zbadane i opatrzone, ale także duchowa podróż w głąb siebie. Wszystko, co usłyszałam, zobaczyłam i czego doświadczyłam, ułożyło się w mozaikę myśli i uczuć, która prowadziła mnie do przekonania o konieczności kontynuowania swojej misji. Misji nie tylko jako strażnika przeszłości, ale i kreatora przyszłości – przyszłości, w której wiedza i współczucie są fundamentami, na których budujemy lepszy świat dla nas samych i dla tych, którzy przyjdą po nas. Podczas gdy moje kroki niosły mnie przez próg karczmy i w ciemność nocy, która oplatała Hayashimurę swoim spokojnym uściskiem, umysł mojego był już skierowany ku jutru, które obiecywało nowe wyzwania i nowe lekcje do nauczenia. Z sakiewką Totoro, symbolem wdzięczności i wzajemnego wsparcia, i z nowo odnalezionym poczuciem celu, kierowałam się do szpitala, gotowa stawić czoła temu, co przyniesie kolejny dzień. Noc w Hayashimurze nauczyła mnie, że każdy z nas ma siłę, by zmieniać świat – krok po kroku, słowo po słowie, gest po gescie.
z/t szpital
Obrazek
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Hayashimura (Osada Rodu Senju)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości