Centrum osady

Awatar użytkownika
Ritsuka
Gracz nieobecny
Posty: 46
Rejestracja: 29 maja 2020, o 00:47
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Blond włosy, niebieskie oczy, 155 cm wzrostu, prosta czarna yukata bez żadnych wzorów
Widoczny ekwipunek: Srebrna Odznaka Ninja Klanu Senju zawieszona na szyi jako wisiorek.
Kabura na prawym udzie lekko poniżej yukaty
Plecak
GG/Discord: 71222030

Re: Centrum osady

Post autor: Ritsuka »

- W takim razie miło mi Hansuke-san - przywitała się jak to nakazywała kultura
Widok min parobków kiedy ona, kobieta, ma więcej pary w rękach wywołał u Ritsu uśmiech. Miała też nadzieje, że wjechała tym im na ambicje, a co za tym idzie będą ciężej i lepiej pracować. No i mała rozgrzewka przed właściwą częścią misji też była dobra.
Dziewczyna przyjrzała się mapie, to co ją interesowało to przez jaki teren będą jechać. Czy jest to bardziej gęsty las, czy bardziej polany, chociaż raczej spodziewała się tego pierwszego. Czy będą przekraczać rzekę albo podróżować wzdłuż jej koryta. Próbowała też ocenić czy na mapie widać jakieś miejsca, które byłby idealnym miejscem na zasadzkę bandytów - Plan wydaje się dobry. Najlepiej już teraz wejść w tę rolę anata. Jeszcze mam kilka pytań co do samej trasy. Te ataki bandytów, które zdarzają się od czasu do czasu, to one są w jakiś konkretnych miejscach? Czy też bandyci nie mają swoich ulubionych miejsc na zasadzki i po prostu atakują na obszarze całego gościńca? I czy mam się spodziewać jakichś dzikich zwierząt? W sensie takich, które mogłyby stanowić zagrożenie. -
Motywacja pieniężna dobra jak każda inna i Ritsuka nie zamierzała jej oceniać, a plan by nie zginąć zawsze jest dobrym planem - Jedźmy. - powiedziała krótko dziewczyna. Chciała jak najszybciej wyruszyć. Dobrze by było zdążyć tam na kolacje.
0 x
Awatar użytkownika
Tsuyoshi
Gracz nieobecny
Posty: 459
Rejestracja: 25 maja 2020, o 13:18
Wiek postaci: 16
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Blond włosy, złote oczy; czarne bufiaste spodnie, czarna koszulina, wszystko związane czarnym pasem na wysokości bioder, czarne trzewiki z miękką podeszwą.
Widoczny ekwipunek: •Kabura na prawym udzie,
•Duża torba nad lędźwiami,
•Miecz obosieczny pod dużą torbą,
•Rękawiczki z blaszkami na dłoniach,
•Manierka obok torby,
•Odznaka ninja przyczepiona do koszuli.
GG/Discord: cichuteńko#0324
Multikonta: -

Re: Centrum osady

Post autor: Tsuyoshi »

0 x
Obrazek

|| THEME ||
Awatar użytkownika
Sayona Kidori
Gracz nieobecny
Posty: 282
Rejestracja: 25 sie 2020, o 14:05
Multikonta: -

Re: Centrum osady

Post autor: Sayona Kidori »

Centrum osady niemal zawsze tętniło życiem, a w letnie, ciepłe dni było tu szczególnie tłoczno. Okrzyki przekupek mieszały się z odgłosami rozmów, targowaniem się, krzykami bawiących się dzieci.. Sayona świetnie się tu czuła, dlatego często odwiedziała to miejsce gdy nie miała nic lepszego do roboty albo do trenowania. Było to też doskonałe miejsce by oderwać się myślami od swoich problemów i bolączek.. W tym zamieszaniu nie dało się myśleć. Za to dało się zarobić albo wydać pieniądze i tym zajmowała się tego dnia.
Stojąc przy stoisku z wahlarzami, przeglądała jeden za drugim próbując znaleźć jakiś prezent dla swojej rodzicielki, ale żaden nie wyglądał odpowiednio. A przynajmniej żaden w jej zasięgu finansowym. Co jakiś czas zerkała w stronę droższych, bardziej ozdobnych przedmiotów i próbowała namówić sprzedawcę na zejście z ceny, ale nie było to łatwe. Tupiąc niecierpliwie nogą, powoli docierała do smutnego wniosku - albo zadowoli się czymś o słabszej jakości albo będzie musiała zarobić by kupić lepszy. Nie było nic pomiędzy, nie przy twardej postawie sprzedawcy. Jeszcze raz spojrzała na wahlarze, po czym odwróciła się, by pójść do tablicy ogłoszeń. Coś musiało się znaleźć, prawda?
0 x
Awatar użytkownika
Sasha
Martwa postać
Posty: 109
Rejestracja: 31 lip 2020, o 22:48
Wiek postaci: 15
Ranga: Wyrzutek [D]
Krótki wygląd: Białe chaotycznie ułożone włosy. Bandaże na krzyż zakrywające oczy i na przedramionach. Minimalistyczne bordowe tatuaże na zewnętrznych częściach dłoni przedstawiające oko. Szara postrzępiona szata do kolan. Czarna pelerynka. Brak spodni i butów.
Widoczny ekwipunek: Parasolka, kabura na udzie pod szatą.

Re: Centrum osady

Post autor: Sasha »

1/15 Misja D dla Sayona Kidori
„Ratunku, potrzebna opiekunka!”
Pieniądze. Wspaniały, magiczny surowiec, dający się użyć na wiele sposobów. Mógł służyć do spełniania własnych potrzeb, do leczenia schorzeń, do wykupywania sobie czyjegoś szacunku. Łatwo czynił osoby nam bliskie szczęśliwymi, chociaż na chwilę. Gdyby tak mieć go więcej. Czemu Kreator nie dał mocy tworzenia złota zamiast drewna?
Przechodnie w centrum miasta byli bardzo różni. Większość nie rzucała się w oczy, jednak zdecydowanie można było zauważyć podział na biedniejszych i bogatszych. Niektórzy szastali monetami, biorąc z targu, co im się żywnie podoba, drudzy targowali się do upadłego i szukali każdej okazji.
- Nooo… mam taki wachlarz, ale dziurawy, bo upadł na kolec. No i poplamiony naparem… No i czasem się rozpada mocowanie. – zaczął ci wymieniać jeden z kupców, ale mimo żałośnie lichej jakości nadal nie chciał bardzo znacząco spuścić z ceny, jakby liczył, że ktoś za szmelc go obsypie złotem.
Przyciągnęła nagle twoją uwagę dość nietypowa para przemieszczająca się główną uliczką. Starszy bardzo wysoki mężczyzna, elegancko ubrany w ciemną jak noc yukatę i zasłaniający dłonie białymi rękawiczkami. Miał czarne długie związane włosy i poważne spojrzenie, które ciągle nerwowo kierował na małą istotkę obok niego. Była to dziewczynka? W zasadzie była niska, choć ciężko było określić jej wiek. Mogła mieć dwanaście, czternaście lat, ale też równie dobrze dziewięć. Jej twarzyczka była niezwykle urokliwa, choć ewidentnie upiększona makijażem, co właśnie utrudniało jej ocenę. Długie aksamitne włosy, spięte gdzieniegdzie czarnymi kokardkami. Na dodatek te jej kwieciste czerwone kimono. Materiał, z jakiego było wykonane, wyglądał… drogo. Było przepiękne i prawdopodobnie było sprowadzane gdzieś z dalekiego miasta, gdzie zajmują się tym najlepsi fachowcy. Miała cerę bardzo bladą, co kontrastowało z jej różowawymi tęczówkami. Wszędzie się rozglądała, oglądając wszystkich z zaciekawieniem jak zwierzęta na wystawie. Wyglądała, jakby miała wszędzie wejść i być, a jej aura zajmowała całe centrum.
Najdziwniejsze było, że szli prosto na ciebie. Spostrzegłaś, że mężczyzna cię lustruje.
- Dzień dobry panienko. Wygląda panienka na kogoś, kto byłby mi w stanie pomóc. – powiedział szarmanckim głosem, prześwidrowując się przez twoje oczy. Przez sekundę mogło się wydawać, że jest on ojcem, jednak wyglądem zupełnie odbiegali. Ich zachowanie i wygląd świadczyło raczej o tym, że jest on służbą albo czymś w rodzaju ochroniarza.
- To panna Lou, córka bardzo wpływowego i znanego kupca. Ja potrzebuje czymś się zająć ważnym na mieście dla mojego Pana i potrzebuje pewnej swobody. Proszę jej przypilnować przez kilka godzin, a będzie panienka zadowolona. Znajdę obie panienki, więc proszę się nie martwić i pozwiedzać osadę. Proszę tylko uważać, żeby jej włos z głowy nie spadł, bo Pan może być niezadowolony. – wydawał się osobą charyzmatyczną, głos miał miły i spokojny, zdecydowanie mógł zajmować się wszelkimi pertraktacjami. Był bardzo pewny siebie i nawet jakoś nie dopuszczał możliwości odmowy ani potrzeby dokładniejszych wyjaśnień i odpowiedzi. Po prostu się obrócił i zaczął iść w swoją stronę.
Panienka Lou zaś szybko podeszła do Sayony i zaczęła ciągnąć ją za Yukatę.
- Siostrzyczko, co tutaj macie ciekawego w tej dziurce, hehe? – zaśmiała się słodko na koniec. Sięgała głową maksymalnie do klatki piersiowej kunoichi. Z bliska łatwo można było dostrzec jej delikatne paluszki, które nigdy nie zaznały pracy fizycznej.
0 x
Awatar użytkownika
Sayona Kidori
Gracz nieobecny
Posty: 282
Rejestracja: 25 sie 2020, o 14:05
Multikonta: -

Re: Centrum osady

Post autor: Sayona Kidori »

Nie pieniądze, lecz chęć szczera zrobi z ciebie ulubieńca. Tak powinno być, bo na pewno to nie cena prezentu decydowała o tym który bardziej spodoba się rodzicielce.. Ale niewątpliwie, z pieniędzmi to zadanie byłoby dużo prostsze. Po prostu idziesz do sklepu wybierasz co chcesz i płacisz, prosta sprawa, ale nie kiedy jesteś biednym Doko z wiecznie chudym portfelem. Z nieciekawą miną Sayona wysłuchała "propozycji" sprzedawcy, choć oczywiście była ona śmieszna. Ten wachlarz ledwo co trzymał się razem i miałby być jeszcze komuś podarowany? I to za taką cenę? No w tym momencie naprawdę przegiął i młoda Senju była bliska powiedzenia mu co sądzi o jego towarze i co powinien z nim zrobić, ale jego uwagę odwróciła nietypowa parka idąca przez targ. Wysoki, poważny mężczyzna, który sprawował opiekę nad małą damą, bo inaczej nie dało się jej określić. Była młodsza od Sayony, ale umalowana i ubrana jak laleczka, nawet włosy miała idealnie ułożone. Dziewczyna wypuściła głośno powietrze przez nos. Takim to się powodziło, od małego mają wszystko co chcą i z pewnością nie mają problemu z tym, że nie mają na coś funduszy.
Dziwne jednak było to, że kierowali się prosto na nią. Na początku sądziła, że to przypadek, a może, że idą do tego samego stoiska i nawet zrobiła krok w bok by ich przepuścić, ale mężczyzna skorygował kurs na nią. Kidori wyprostowała się i nerwowym ruchem przeczesała włosy, co miało chyba je uporządkować, ale wprowadziło tylko większy zamęt. W porównaniu do malutkiej po prostu czuła, że wygląda niechlujnie, nawet jeśli była ubrana w porządne i czyste ubrania. Odchrząknęła lekko, przygotowana na to, że pewnie zapytają o drogę czy coś w tym stylu.
- Dzień dobry. W czym mogę Panu pomóc? Wskazać Panu drogę? - odpowiedziała, nieco siląc się na powagę i by nie kręcić się w czasie rozmowy. Mimo wszystko, jej wzrok uciekał na małą panienkę, która rozglądała się dookoła. Rzeczywiście, zachowywała się jakby pierwszy raz była w takim miejscu.. I może tak było. Bogate dzieci w końcu nie musiały chodzić na zakupy same, tylko im kupowano rzeczy, a przynajmniej tak Sayona sądziła.
Jednak propozycja mężczyzny ją zaskoczyła. Uchyliła usta, patrząc na niego szeroko otwartymi oczami. Ale że jak to, tak po prostu ją zostawi? Bez upewnienia się kim jest? Bez jakiś pytań? W sumie to nawet nie była propozycja, tylko narzucone zadanie!
- Eee.. Hej, czekaj! Ale jak to, co? - rzuciła oszołomiona, kiedy mężczyzna zaczął się odwracać i.. Po prostu sobie poszedł. Sayona w szoku patrzyła na znikające w tłumie plecy.
- Co tu się właśnie stało? - zapytała sama siebie, wracając wzrokiem do dziewczynki, która szarpała ją za yukatę. Słyszała kiedyś określenie, że praca szuka człowieka, ale tutaj praca ją znalazła, rzuciła obowiązkiem i sobie poszła bez słowa.
- W tej dziurce? W Hayashimurze, znaczy się? - upewniła się, po czym zmarszczyła brwi, zastanawiając się - Mamy.. Piękny park botaniczny, taa.. I niedaleko są jakieś ruiny, ale to chyba nie dla dzieci.. Hm.. O, jest wodospad, jest naprawdę wspaniały. I jest niedaleko parku, to miejsce w sam raz - klasnęła energicznie w dłonie, przypominając sobie wszystko
0 x
Awatar użytkownika
Sasha
Martwa postać
Posty: 109
Rejestracja: 31 lip 2020, o 22:48
Wiek postaci: 15
Ranga: Wyrzutek [D]
Krótki wygląd: Białe chaotycznie ułożone włosy. Bandaże na krzyż zakrywające oczy i na przedramionach. Minimalistyczne bordowe tatuaże na zewnętrznych częściach dłoni przedstawiające oko. Szara postrzępiona szata do kolan. Czarna pelerynka. Brak spodni i butów.
Widoczny ekwipunek: Parasolka, kabura na udzie pod szatą.

Re: Centrum osady

Post autor: Sasha »

3/15 Misja D dla Sayona Kidori
„Ratunku, potrzebna opiekunka!”
Mężczyzna oczywiście idealnie wybrał. Osoba obeznana w okolicy, która potrafiła wskazać drogę, a nawet pomóc. Machnął tylko ręką na pożegnanie, gdy ta zaczęła za nim wołać z pytaniami. Wyglądał, jakby bardzo mu się śpieszyło. Czy naprawdę bezpiecznie było zostawiać kogoś ważnego w rękach zupełnie obcej osoby? Czy może lokaj miał wyczucie co do osób i silne zaufanie do własnych zmysłów? Wątpliwe było, by wcześniej wypytywał lub robił prześwietlenie w związku z jego pośpiechem.
Obie dziewczyny wyglądały, jakby pochodziły z zupełnie innych światów. Aż dziwne, że mała Lou nie mówiła jakimś obcym językiem. Chociaż… było coś takiego dziwnego w jej słowach. Każda głoska pięknie wyartykułowana, idealne akcentowanie i wyolbrzymione przydechy. Poprawnej wymowy musiała być konsekwentnie szkolona indywidualnie, co inne osoby mogło wpędzać w niepewność co do własnego sposobu wysławiania się. Nie było mowy o pomijaniu liter ani żadnym lingwistycznym wygodnictwie.
- Tak, Hayashimura. – kiwnęła głową na nazwę osady. Musiała mieć niezły tupet albo zbyt dużo przybytków widziała, żeby takim określeniem nazywać to miejsce. Toż to była nie byle jaka osada wielkiego rodu Senju. Na jej twarzy mieszkał ogromny uśmiech, widocznie bardzo się cieszyła, mogąc rozmawiać z Sayoną.
- Jestem już bardzo duża! Taigen już nie czyta mi bajek, sama oglądam książki do snu. – zmarszczyła obruszona brwi, gdy coś miało być jej odebrane przez domniemane bycie dzieckiem. Ciekawe jak często i czy w ogóle spotykała się z odmową. Czy mogło jej kiedykolwiek czegoś brakować? Nie wyglądała na skorą na kompromisy. Szybko się rozchmurzyła.
- Jestem Lou, a Siostrzyczka? Czym się zajmujecie na co dzień? Macie chłopaka? Opowiedzcie mi coś o swoim życiu. – zazwyczaj obracała się w innych kręgach, więc była spragniona informacji o zupełnie innym świecie. Patrzała się na Senju z błyskiem w oczach, jak na jakiegoś bożka, który miał jej przedstawić jakieś niesłychane legendy.
- Chodźmy więc powoli w stronę wodospadu, jak coś będzie ciekawego po drodze, to się zatrzymamy! – podjęła decyzje, wybierając z przedstawionych jej opcji. Mimo iż ruiny były ciekawe z powodu ograniczenia, to widocznie sama nazwa była mało przyciągająca. Poza niebezpieczeństwem, co tam mogło być poza śmieciami?
Ruszyła, licząc na pokierowanie w odpowiednią stronę, jednak zatrzymała się przy jednym z kramów. Handlarz sprzedawał tam głównie owoce, jednak miał w tej chwili bardzo dużo klientów, którzy wszystko zasłaniali i robili niezły tumult. Dziewczynka przystanęła, zaczęła się rumienić i podejrzanie rozglądać. Sięgnęła nagle swoją bladziutką rączką między dwiema osobami i wyciągnęła ze skrzynki stoiska zielone jabłko. Ruszyła dalej, zupełnie się nie przejmując, tym co właśnie zrobiła. W tym hałasie i natłoku nikt tego nie zauważył, a ona szła sobie i ze smakiem zaczęła się brać za spożywanie owocu.
Jej uwagę przyciągał rynkowy podest, wokół którego zbierało się dużo ludzi. Każdy po kolei wchodził na podwyższenie i mówił do tłumu co mu w duszy gra. Jedni opowiadali jakieś żarty, wprawiając tłum w śmiech, inni żalili się, narzekali na zmiany i co im uciska serce. Kolejni po prostu dziękowali komuś, chcąc okazać wdzięczność. Każdy mógł tam znaleźć miejsce, by być usłyszanym, często zaakceptowanym, choć reakcje były różne.
W zasadzie kolejka była krótka i Lou zdecydowanie chciała się tam znaleźć, by móc podzielić się swoimi przemyśleniami i podziękowaniami. Kilka osób z tłumu patrzało się na nią z rozczuleniem, jaka to słodka i piękna istotka idzie i ile mądrego musi mieć w głowie. Lou jednak patrzała się z maślanymi oczkami na Sayonę, licząc na zgodę i zaakceptowanie, gdyż dla tak zamkniętej w bańce osóbki, wydawało się to coś nadzwyczajnego.
0 x
Awatar użytkownika
Sayona Kidori
Gracz nieobecny
Posty: 282
Rejestracja: 25 sie 2020, o 14:05
Multikonta: -

Re: Centrum osady

Post autor: Sayona Kidori »

O rany, śliczna, ale nie wychowana za dobrze. Albo inaczej, wychowana bardzo dobrze, ale bez dbałości o takt i grzeczność wypowiedzi. Co z tego, że dziewczynka mówiła poprawnie i elegancko, skoro wychodziły z niej niemiłe rzeczy? Sayona nie namyślała się wiele, słysząc potwierdzenie. Ręka jej swędziała, by złapać ją za ucho i wytargać - tak by zrobiła swojej młoszej siostrze - ale panienki nie wypadało tak dyscyplinować.
- Nieładnie tak mówić o jakimś miejscu. Dla wielu ludzi jest to dom i trzeba to szanować - siliła się na surowy i poważny ton, ale szybko się rozpogodziła i pogłaskała Lou po główce. Delikatnie, bo nie chciała zepsuć niczego, jeszcze by musiała ją uczesać później.
- Oczywiście, że jesteś duża - potwierdziła, kiwając głową energicznie, po czym zaśmiała się. Dziewczynka była calkiem rezolutna, choć to stwierdzenie raczej nie pasowało do kilkunastoletniej dziewczynki, tylko do raczej młodszej. Może to przez ten makijaż? Ciężko było powiedzieć.
- Sayona - rzuciła szybko, nim zdążyła rzucić więcej pytań - Jestem Kunoichi rodu Senju i nie mam czasu na chłopaków - mówiła dalej z dumą w głosie. Nie żeby zadzierała nosa.. No dobra, trochę było w tym pychy. Nie ukrywała, że pochodzenie było dla niej źródłem dumy, w końcu należała do potężnego i lubianego klanu.
Wydawać by się mogło, że jak ktoś jest bogaty, to nie ma potrzeby by popełniał przestępstwa. Ale jak widać bieda nie była jedynym powodem by kraść, jak się do tej pory Sayonie zdawało. Widząc jak dziewczynka wyjmuje owoc z kosza i sobie po prostu idzie.. Ciężko było jej w to uwierzyć. Szybko złapała ją za ramię i pokręciła głową z poważną miną.
- Hej, co ty robisz? - uniosła wysoko brew, po czym pewnym chwytem złapała ją za dłoń i przesunęła się do przodu stoiska, odważnie rozsuwając ludzi na boki i przechodząc między nimi.
- Ile za jabłko? - zapytała głośno, wskazując na dziewczynkę z owocem, a potem wysupłała z kabury odpowiednią sumę i wycofała się. Spojrzała na Lou karcąco.
- Ludzie ciężko pracują, by te jabłko można było tu sprzedać. Nie wolno go po prostu zabierać, bez pytania - jej ton był, a raczej starała się by był mentorski. Potem ruszyły dalej, ale Sayona nadal trzymała ją za dłoń, by w razie kolejnych nietypowch pomysłów szybko zareagować. Nie karciła jednak jej dalej, w końcu nie było jej rolą wychowywanie jej tylko tymczasowa opieka. Dlatego też nie miała oporów by ją puścić na scenę. Pomogła jej wejść i uśmiechnęła się zachęcająco, by mogła się wypowiedzieć.
0 x
Awatar użytkownika
Sasha
Martwa postać
Posty: 109
Rejestracja: 31 lip 2020, o 22:48
Wiek postaci: 15
Ranga: Wyrzutek [D]
Krótki wygląd: Białe chaotycznie ułożone włosy. Bandaże na krzyż zakrywające oczy i na przedramionach. Minimalistyczne bordowe tatuaże na zewnętrznych częściach dłoni przedstawiające oko. Szara postrzępiona szata do kolan. Czarna pelerynka. Brak spodni i butów.
Widoczny ekwipunek: Parasolka, kabura na udzie pod szatą.

Re: Centrum osady

Post autor: Sasha »

5/15 Misja D dla Sayona Kidori
„Ratunku, potrzebna opiekunka!”
- Hmm? - spojrzała, przekręcając głowę na bok w niezrozumieniu. Nie spodziewała się, by usłyszeć o jej zachowaniu, że jest nieładne. Nie rozumiała, co zrobiła źle, a doświadczenie krytyki też wydawało się obce. Zresztą ten surowy ton widocznie ją trochę przestraszył, bo jej mina zrzedła.
- Czytałam w książkach o wielkich lewitujących fortecach, z iglicami sięgającymi nieba. Zrobione były całe ze szkła. Ludzie żyli tam jak mróweczki. Ta wieś, chociaż jest faktycznie piękna, to wydaje się dość skromna i spokojna w porównaniu. – zaczęła się tłumaczyć. Czy jej określenia wynikały tylko z czystego nieobycia w świecie? Jej opis wyglądał prędzej jak z bajki czy opowieści fantastycznej. Czy była tak zamknięta w swojej bańce w rezydencji, że nie wiedziała nawet, jak wygląda normalne miasto? Z jej rozglądania się można było wywnioskować, że była zadziwiona tym miejscem. Patrzała się na prozaiczne rzeczy, jakby były zupełnie nowe i obce.
Gdy została pogłaskana, to szybko wrócił jej dobry nastrój. Zwłaszcza gdy doznała oficjalnej nobilitacji do dużej dziewczynki. Skoro Sayona potwierdziła, to nikt jej teraz tego nie odmówi. Może robić to, co robią inni duzi!
- Zresztą dziurka to ładne słowo… hehe. - zarumieniła się znów, chichocząc głupio. Co chodziło po tej małej główce? Mimo pięknej wymowy czasem ciężko było zrozumieć, co ona ma na myśli, jakby nie była nawykła do ich wyrażania.
- Hmm… Też nie mam czasu na chłopaków! Ale chciałabym jakiegoś mieć… albo chociaż koleżankę! – posmutniała, a jej głos się złamał pod koniec, jakby wyrzuciła to z ogromnym rozżaleniem i bólem. Patrzała na Senju delikatnie gryząc wrażliwą wargę, jakby w oczekiwaniu, że mogłaby ona spełnić jej marzenie. Czy nie dane jej było nawet mieć wielu znajomych? Jak ogromnym problemem była dla niej samotność, nieposiadanie nikogo, z kim można by nawiązać rówieśniczy kontakt na tym samym poziomie. Z wierzchu idealne życie, odkrywane warstwa po warstwie mogło tracić na swoim pięknie.
- Kunoichi… - powiedziała pod nosem, chłonąc magie tego słowa. – Musicie mieć ciekawe życie pełne przygód. – westchnęła. - Umiecie tak manipulować energią wewnętrzną i robić różne cuda jak prawdziwy wojownik? – dla niej wizja życia ninja była czymś niesamowitym i niedosięgnionym. Poczuła się na dodatek pewniej i bezpieczniej będąc przy kimś takim. Żadne zło się jej nie mogło stać!
Chwilę później odbyła się akcja z jabłkiem i znów miała tę minę przedstawiającą niezrozumienie. Uważnie patrzała, co robi opiekunka i jaki jest poprawny sposób zachowania w tej sytuacji. Oczy podążały za dłonią Senju, podająca monety. Była wręcz zaimponowana jej sprytem i zaradnością.
- Woow, ale jesteście wygadana. Przepraszam, nie wiedziałam, że to aż taki problem. – mówiła szczerze, będąc oczarowana zachowaniem dziewczyny. Chwile później wesoło gryzła legalnie zakupione jabłko.
- Podobno za darmo smakuje lepiej! Chciałam więc zobaczyć, jaka jest różnica, żeby móc porównać. – nie było jej to niestety dane, ale i tak była zadowolona z ciekawej scenki.
Podeszły do sceny i akurat zwolniło się miejsce, więc mała Lou wdrapała się na wzniesienie. Rozejrzała się po tłumie. Tak, to był teraz jej moment życia. Mogła się wreszcie podzielić ze światem, co ją boli. Mogła uzyskać zrozumienie od zwykłych ludzi, dręczonymi podobnymi problemami. Wreszcie miała ku temu okazję. Znów wskoczył na jej twarz rumieniec i jakby stała się inną dziewczynką.
- Jestem taka zmęczona sikaniem! – zaczęła z niesamowitą pasją w głosie. Gestykulowała przy tym energicznie rękami. Naprawdę mówiła prosto z serca, a blask płonął w jej oczach. - Pije wodę, którą PONOĆ potrzebuje, żeby przeżyć czy cokolwiek, a już po pięciu minutach muszę odłożyć wodę gdzieś zupełnie indziej. Pije wodę, idę do miejsca, żeby OD-PIĆ wodę, myje ręce, wychodzę i ZNOWU muszę się napić wody. Jak myślicie, gdzie ta woda trafia? Nie do mnie! Daje wodę swojemu ciału, a ono jak dzieciak ją wyrzuca i żąda WIĘCEJ. Wszystkie godziny dnia i wszystkie godziny nocy, nieważne co akurat robię, są przerywanie przez sikanie i to jest… DURNE! – tupnęła, ściskając nerwowo piąstki.
- A TAK POZATYM TO PUPA, WŁOSY, KUPA, PIERSI, PIPKA, JAJKA!!! – zaczęła się nagle wydzierać, rzucając potokiem słów, jakby pierwszy raz w życiu mając okazję do wypowiadania takich strasznych bezeceństw. Wyraz jej twarzy mówił, że sprawiało jej to boską frajdę. Chyba tylko w jej głowie były to ogromne przekleństwa, bo nic bardzo poważnego i obraźliwego nie padło, ale nadal było to dziwne.
Tłum był oniemiały, nie wiedział, co się właśnie przed ich oczami wydarzyło. Patrzyli z rozdziawionymi oczyma i gębami to na Lou, to na Sayone, którą brali za jej siostrę czy opiekunkę. Jeśli wieść się rozniesie, to może być problem.
0 x
Awatar użytkownika
Sayona Kidori
Gracz nieobecny
Posty: 282
Rejestracja: 25 sie 2020, o 14:05
Multikonta: -

Re: Centrum osady

Post autor: Sayona Kidori »

Im dalej w las tym więcej drzew.. A im dłużej słuchała dziewczynki, tym dziwniej się robiło. Była naprawdę.. Oderwana od rzeczywistości, najłagodniej to ujmując, a w nieco innym nieco upośledzona. Choć może to było typowo dziecięce, pytanie dlaczego o rzeczy dla starszej osoby oczywiste. Odchrząknęła, zastanawiając się czy powinna to teraz tłumaczyć czy nie.
- Lou.. Takie rzeczy są tylko w książkach - przechyliła głowę w bok - nikt nie mieszka w latającym zamku ani w zamkach ze szkła. A Hayashimura nie jest wsią - wzruszyła lekko ramionami, nie wiedząc co dalej mogłaby powiedzieć. Na myśl jej przyszło, że w sumie Lou jednak ma smutne życie. Nie wie po prostu jak wyglądają najprostsze rzeczy, jak zakupy, miasta.. Żyła nie tyle w szklanej bańce, to to by oznaczało, że chociaż widzi życie zewnętrze, tylko w jakieś bajce z fantazji. Na dodatek była samotna w tym życiu!
- Na pewno będziesz miała koleżankę! Mnóstwo koleżanek i kolegów - pocieszyła ją, choć oczywiście były to tylko puste słowa. Nie mogła jej niczego obiecać ani zagwarantować.. Nie miała żadnego wpływu na jej życie. Choć.. Może to i dobrze? Naprostowanie jej teraz byłoby raczej trudną sztuką, to praktycznie nauka życia od nowa. Uśmiechnęła się na jej słowa o życiu pełnym przygód. Na razie nie miała się czym pochwalić.. Ale dopiero zaczynała karierę, więc i nie był to powód do wstydu.
- Umiem różne rzeczy - zapewniła ją - Jak się gdzieś zatrzymamy, to na pewno ci coś pokażę, tutaj jest trochę za dużo ludzi - z pewnością był to jakiś pomysł na zajęcie czasu to momentu gdy opiekun małej je znajdzie. W sumie nadal było dla niej tajemnicą jak zamierzał to zrobić, ale miała nadzieję, że to zrobi.
- Smakuje tak samo, ale to złe - podsumowała całą naukę wynikającą z tej sytuacji. Dla Lou to może i była scenka, ale każdego innego człowieka to była codzienność, coś normalniejszego na świecie.
Ale najgorsze miało dopiero nadejść. Kiedy dziewczynka wchodziła na scenę, Sayona oczami wyobraźni widziała jak malutka swoimi słowami rozczula każdego albo chociaż rozbawi czymś uroczym i zabawnym.. W końcu, co mogło pójść nie tak? Tymczasem jak tylko tam stanęła, to jakby ktoś małą panienkę podmienił na najgorsze dziecko ulicy. Już przy pierwszym zdaniu Senju odpadła szczęka, a po kolejnych było tylko gorzej. Chociaż z zasady była dość pewna siebie, to teraz pod wpływem oceniających spojrzeń innych zaczęła zalewać się rumieńcem. Kiedy ta zaczęła wykrzykiwać losowe słowa, Sayona musiała interweniować. Wskoczyła na scenę i złapała dziewczynkę za ramię, drugą poklepując po plecach.
- Cii.. Spokojnie już. Bez nerwów - po tym zaś podniosła wzrok na ludzi i pokiwała przepraszająco głową - Przepraszam państwo bardzo, ale niestety malutka ma czasem pewne EPIZODY - zawiesiła znacząco głos, zezując na dziewczynkę - Sami państwo rozumieją.. Chodź, Lou, pójdziemy zobaczyć wodospad - zaproponowała łagodnie.
0 x
Awatar użytkownika
Sasha
Martwa postać
Posty: 109
Rejestracja: 31 lip 2020, o 22:48
Wiek postaci: 15
Ranga: Wyrzutek [D]
Krótki wygląd: Białe chaotycznie ułożone włosy. Bandaże na krzyż zakrywające oczy i na przedramionach. Minimalistyczne bordowe tatuaże na zewnętrznych częściach dłoni przedstawiające oko. Szara postrzępiona szata do kolan. Czarna pelerynka. Brak spodni i butów.
Widoczny ekwipunek: Parasolka, kabura na udzie pod szatą.

Re: Centrum osady

Post autor: Sasha »

7/15 Misja D dla Sayona Kidori
„Ratunku, potrzebna opiekunka!”
- Chcecie mi powiedzieć, że nie ma ruchomego zamku Nyanuru? – spytała zszokowana, rozwierając szeroko buzię. Ciężko było jej uwierzyć w takie stwierdzenia. Musiałaby skorygować swoje całe fundamenty wyobrażenia świata, a dla nikogo takie gruntowne zmiany nie były proste. Cóż jeszcze mogło się tam kryć w tej głowie, w jakie inne bajki wierzyła?
- Ta osada jest w takim razie największa na świecie? – spytała rozczarowana. Chciała mieć nadzieje, że jest coś jeszcze wyżej i więcej, a nie, że właśnie osiągnęła limit. Dawało to poczucie bezpieczeństwa, że coś ją jeszcze w życiu zaskoczy. Mimo wszystko jej ideały się jeszcze nadal kształtowały. Widocznie była na tyle plastyczna, że była gotowa i mogła wpływać stopniowo na swoje postrzeganie.
- Noo nie wiem… - już była na tyle doświadczona w tej kwestii, że wiedziała, że nie będzie to takie proste i nie była w stanie uwierzyć w tą obietnicę. - A nie moglibyście pójść z nami do rezydencji? Byście mieszkała razem ze mną, dostalibyście pasującą Yukatę i piłybyśmy wspólnie herbatkę. Razem byłoby o wiele raźniej! – za to ta wizja jej się bardzo podobała. Sayona jej przypadła do gustu, choć czy osobie tak spragnionej kontaktu, nie spodobałby się każdy? Senju była przynajmniej kunoichi, co na pewno podnosiło jej wartość w oczach małej. Patrzała słodko na dziewczynę, licząc na to, że się zgodzi. Ta samotność naprawdę ją musiała dobijać. Służby miała pewnie, co nie miara, ale wszyscy starsi i nudni.
Nie mogła doczekać się sztuczki. Ale co do smaku jabłek, to dostawała sprzeczne sygnały z kilku źródeł, więc już nie była pewna w co wierzyć.

Na scenie zaczęło się pandemonium. Tak, naprawdę była w niej jakaś druga istotka i to ona tak się czerwieniła, rozglądała podejrzanie i uśmiechała szyderczo. Teraz znowu z niej wyszła, by pokazać siebie światu. Istny demonek, choć nie było to raczej z jej winy.
Rozglądała się zaciekawiona po tłumie, badając jego reakcję. Oczywiście liczyła na owacje na stojąco, jednak musiała zostać rozczarowana opuszczonymi szczękami. Senju szybko wkroczyła na scenę, by zebrać co jeszcze zostało i spróbować jakoś uratować sytuację.
- Jakie znowu epizody? – spytała marszcząc z przekąsem brwi. Była zła. Ludzie jej nie klaskali i nie śmiali się tak, jak przy poprzednich osobach. Na dodatek Sayona coś wymyślała.
Fuknęła jak dzika kotka na zgromadzenie i dała się odprowadzić dziewczynie. A więc niech będzie ten wodospad.
- O co chodziło? – spytała gdy były już oddalone. – Nie denerwuje cię sikanie? Ciągle tak pić i pić wodę, to bez sensu. – może sam na sam dostanie jakichś dokładniejszych odpowiedzi. Pytała zupełnie przekonana o niesprawiedliwości tego co się wydarzyło. Ciężko by tłum jej to jakoś wytłumaczył.
Było jednak coś co przyciągnęło jej uwagę. Przy stoliku na dalekim uboczu siedziała parka, mniej więcej w wieku rudowłosej. Chłopak i dziewczyna. Wskazała na nich palcem i zaczęła się zbliżać. Wyglądali na zakochanych, lecz byli bardzo nieśmiali, prawdopodobnie był to sam początek ich związku. Oboje się rumienili w ciszy i jakby właśnie szykowali do pierwszego pocałunku. Ona miała zamknięte oczy, a on powoli się zbliżał. Stała tak i przyglądała z zaciekawieniem z boku, jak na jakiś eksponat. Otwarła buzie oniemiała. Widocznie musiała wejść w kąt widzenia chłopaka i go bardzo zdekoncentrować, gdyż zwrócił po chwili na Lou całą uwagę.
- Hej, co to za figle, zboczki?! – wrzasnęła po tym przed nimi, jeśli nic jej nie powstrzymało, skoro i tak już przedstawienie było zmarnowane. Starała się wepchnąć między nich jak tylko mogła, przerywając ten niezręczny moment. Oboje przerażeni i skonsternowani zaczęli się na nią patrzeć. Czy zrobiła to z zazdrości, czy naprawdę było to dla niej coś dziwnego? Jako oczytana w książkach na pewno widziała kilka wątków romantycznych. Może po prostu chciała wtargnąć butami w ich życie.
0 x
Awatar użytkownika
Sayona Kidori
Gracz nieobecny
Posty: 282
Rejestracja: 25 sie 2020, o 14:05
Multikonta: -

Re: Centrum osady

Post autor: Sayona Kidori »

Przytaknęło jej smutno. Niestety, nie było latających, ruchomych zamków.. A przynajmniej Sayona o takich cudach nie miała pojęcia. Ale czy to oznacza, że stolica Senju to był szczyt tego, co można było zobaczyć i zwiedzić? Noo, tu już sprawa nie była taka oczywista. Oczywiście, Hayashimura była piękna i na pewno była największym miastem w Shinrin, ale była daleka od uznawania jej za centrum świata. Zwłaszcza, że sama chętnie by obejrzała jakby wyglądają inne prowincje.
- Tego nie powiedziałam - zaśmiała się lekko, słysząc zawód w jej głosie - Są jeszcze przecież inne stolice prowincji, no i przede wszystkim, są miasta kupieckie. One są pewnie największymi i najciekawszymi miastami - wyjaśniła dokładniej. Jeśli chciała zobaczyć limit, to pewnie musiałaby się udać właśnie tam.
Spojrzała na małą z pewnym rozbawieniem, ale i rozczuleniem. Oj rzeczywiście, nie było to takie proste, dlatego tym bardziej Sayona chciała ten temat nieco zbyć, przejść do czegoś innego.. Ale mała nie dawała tak łatwo za wygraną.
- Niestety malutka, ja jestem z tobą tylko tymczasowo. Też mam swój dom - ciężko to było wytłumaczyć tak, by nie zabrzmiało to jak odrzucenie. Choć czy dało się to tak zrobić? Przecież mimo wszystko odrzucała jej propozycję.. Ale nie mogła się na nią zgodzić, rzecz jasna.
Choć później już tego żałowała znacznie mniej, po tym co mała wyprawiała na scenie. Przecież.. Była tak dobrze wychowana! Tak ładnie mówiła.. Ale zupełnie nie umiała się zachować w społeczeństwie. No i jak się zachowuje wśród wyższych klas? Jakieś bale? Także tak samo? No dla głowy Sayony było to całkowicie nie do ogarnięcia.
- Epizody bycia niegrzeczną - fuknęła na nią, nieco zdenerwowana. Na szczęście gdy zeszły i przeszły kilka kroków, to i z niej emocje nieco zeszły. Odetchnęła kilka razy głośno, przymknęła oczy, policzyła do 10 i już jej było lepiej. Nieco lepiej.
- Nie, nie denerwuje mnie to. I to nie jest rzecz o której powinno się mówić publicznie - nie wierzyła, że musi to tłumaczyć - Nie wspominając o pozostałych brzydkich słowach jakie powiedziałaś - dodała, marszcząc brwi. Ale to wydarzenie dało jej przynajmniej jedną rzecz - mogła być pewna, że jeśli coś małą zaciekawi, to z pewnością zrobić z tym coś zupełnie nieodpowiedniego. Dlatego gdy tylko zauważyła, że Lou wskazuje jakąś parę, natychmiast złapała ją za dłoń i zatrzymała. Przykucnęła przy niej, opierając dłonie na ramionach, by powiedzieć coś nieco ciszej.
- Lou, nie przeszkadzaj im. To prywatna chwila - powiedziała, po czym przypomniała sobie o czymś - Chodź, usiądziemy dwie ławeczki dalej to ci pokażę sztuczkę - zaproponowała szybko, chcąc odwrócić jej uwagę i uratować młodą parę przez totalnym wstydem. Jeśli mała się zgodzi, to Sayona miała już plan jak zabawić pannicę z wykorzystaniem twojego limitu krwi. Po usadzeniu dziewczynki na ławce, Senju wyprostowała się po czym przyłożyła ręce do ziemi, by przesłać do niej czakrę. Mokuton na szczęście był bardzo elastyczny i to co chce zrobić zależało tylko od niej. Najpierw więc sprawiła, że wyrosło niewielkie drzewo - większego jeszcze nie potrafiła. Potem zaś, by dziewczynka miała jakąś pamiątkę, stworzyła parasolkę, niestety nie rozkładaną, ale ładną! Miała na szczęście jeszcze kilka takich sztuczek, więc mogła zajmować czas.
Nazwa
Mokuton no Jutsu: Reberu Shi
Ranga
C
Podwyższenie umiejętności klanowych wiąże się z szeregiem nowych możliwości. Przede wszystkim, Mokuton dość znacząco zyskuje na rozmiarach. Można go wykorzystywać zarówno w ofensywie, jak w celach obronnych. Dzięki dość dużej różnorodności technik - teraz można wytwarzać chociażby kolce, pale i niewielkie drzewa - istnieje wiele możliwości. Dodatkowo Senju może pobudzić do wzrostu rośliny w bliskim swoim otoczeniu, jednak ta umiejętność nie posiada zastosowania w boju. Do tego wzrastają również możliwości defensywne, pozwalając użytkownikom na wykonywanie twardszych barier.
Wytrzymałość
Mierna (100)
Szybkość
Słaba (60)
Zasięg
Wielkość Max.
Dodatkowe Możliwe jest podwojenie jednego wymiaru kosztem zmniejszenia o połowę pozostałych.
Przy braku skupienia wymiary wynoszą połowę pierwotnej wartości
Koszt Chakry
E: 24% | D: 18% | C: 15% | B: 12% | A: 9% | S: 6% | S+: 3% (na turę)
Czakra 101% - 18% = 83%
0 x
Awatar użytkownika
Sasha
Martwa postać
Posty: 109
Rejestracja: 31 lip 2020, o 22:48
Wiek postaci: 15
Ranga: Wyrzutek [D]
Krótki wygląd: Białe chaotycznie ułożone włosy. Bandaże na krzyż zakrywające oczy i na przedramionach. Minimalistyczne bordowe tatuaże na zewnętrznych częściach dłoni przedstawiające oko. Szara postrzępiona szata do kolan. Czarna pelerynka. Brak spodni i butów.
Widoczny ekwipunek: Parasolka, kabura na udzie pod szatą.

Re: Centrum osady

Post autor: Sasha »

9/15 Misja D dla Sayona Kidori
„Ratunku, potrzebna opiekunka!”
Odetchnęła z ulgą. Była jeszcze jakaś nadzieja. Może nie na latającą fortecę, ale chociaż na dom ze szkła? To zawsze coś.
- Tata często bywa w miastach kupieckich, poproszę, żeby mnie zabrał następnym razem! – zaprezentowała swoją determinację. Teraz gdy zdobywa doświadczenie w poruszaniu się po osadzie, nie będzie mógł jej przecież odmówić jak zwykle! Zwłaszcza jak przez miesiąc będzie ryczeć nieprzerwanie. Była zmotywowana.
Sayona chciała podejść małą pośrednio, ale jej argumenty były słabe! Banalne do złamania, dla tak ciekawskiego rozumku.
- To nie szkodzi, możecie mieszkać w moim. Jest taki duuuży i ładny. Zakładam, że wasz jest mniejszy, więc ten powinien się wam bardziej spodobać. – logika była prosta i żelazna. Po co mieć coś gorszego, jak można mieć coś lepszego? Każdy wybrałby przecież z miejsca tę korzystniejszą opcję. Oczywiście Lou pomijała fakt, że dom to też ludzie, emocje i wspomnienia i nie da się tego tak łatwo zmierzyć i porównać.
Czy naprawdę była taka niegrzeczna? O takich rzeczach nie mówić publicznie? Nie myślała, że robi coś złego. Hmm… Jeśli tak, to jednego była teraz pewna. To super uczucie! Serce jej waliło, krew huczała. Czuła się szczęśliwa, w pełni żywa, wreszcie. Czuła się zachęcona do robienia kolejnych niegrzecznych rzeczy i posiadania swoich epizodów.
Szkoda, że opiekunka nie podzielała jej zmartwienia podstawowymi rzeczami. Chciała mieć kogoś, kto okaże jej zrozumienie, żeby nie czułą się taka samotna w tym odczuciu.
- Pupa to brzydkie słowo? A pupka może być? Albo pupeczka? Albo pupinka? A krew? Tata często powtarza PSIA KREW! – na koniec podniosła głos, by zademonstrować dokładnie jakim tonem to mówi. Nie była pewna granic, ale bawiła się wyśmienicie je sprawdzając. Może dałoby się znaleźć taki bezpieczny słowny grunt. Jej twarzyczka była zarumieniona, co jasno sugerowało, że przemawia teraz przez nią ten ukryty demon.
Następnie wyszła sprawa z zakochaną parką. Sayona sprawnie utrudniła małej zbliżenie się i obserwowanie ich naturalnego środowiska. A taka była ciekawa! Żadna chwila nie była prywatna, gdy agent Lou była na straży!
- No ale co oni tam robią, powiedzcie mi? I jak to tak i dlaczego? – wypytywała podekscytowana, jednak dała się pociągnąć w stronę ławki. Usiadła grzecznie, skupiając swoją całą uwagę na rudej. Patrzyła zadumiona na cuda, które się tu odstawiały.
- Waaaw, mamy stolarza w rezydencji, ale on jest stary i już nie daje rady. Ojciec na pewno by was zatrudnił, takie cuda, takie cuda! – wstała, wzięła parasolkę do ręki i zaczęła się z nią okręcać i ustawiać w różnych pozycjach. Ciężko było jej uwierzyć w to, czego była świadkiem. Oczywiście znowu starała się przy okazji znaleźć sposób, by Sayona mogła z nią zamieszkać.
Przedmiot nie był największej wygody, ale sam fakt wykonania go z myślą o niej był piękny. Coś zupełnie limitowanego i unikalnego, na dodatek z sercem. Wsadziła sobie parasolkę między łokieć i tułów, po czym zaklaskała kilka razy zadowolona.
- Chodźmy dalej, do wodospadu! Teraz słońce nie będzie mnie męczyć! – obie ręce trzymała mocno na drążku, a sam przedmiot był nisko, tak, że ciężko było się do niej zbliżyć, by nie nadziewać się na drewno. Oczywiście zrobiła to specjalnie.
Czy one kiedyś dojdą do celu? Czy była to jakaś nierealna odległa przyszłość, a wszystko się będzie toczyć na jej trasie. W takim tempie, w związku z tym, jak często się zatrzymywała, to chyba zastanie ich noc, zanim trafią do parku.
No i właśnie, znowu pojawiło się coś ciekawego, choć tym razem nie wskazywała palcem, ani nie zwracała przedwcześnie uwagi. Była na tyle sprytna, by zauważyć, że mogłoby to zrujnować jej plan. Szła tą trasą, którą powinna, lecz po drodze była karczma, a na zewnątrz były rozstawione stoliki i krzesła. Przy jednym z nich dwójka panów polewała sobie przezroczysty śmierdzący płyn do czarek. Zupełnie jak gdyby nigdy nic przechodząc obok, złapała za jedno z naczyń i wyzerowała zawartość. Starsi mężczyźni spojrzeli na nią zaskoczeni. Nie spodziewała się zupełnie tego, co poczuła. Palący, gorzki i paskudny smak, aż traciła czucie. Na dodatek ten smród. Parasolka upadła na ziemię. Dziewczynka stanęła jak zamieniona w kamień, zero oddechu, oczy wybałuszone, włosy nastroszone, wszystkie mięśnie napięte. Usta miała mocno ściśnięte, ostatnia dzielna tama blokująca tsunami, które miało nadejść. W kolejnych sekundach na pewno musiało dojść do wymiotów.
0 x
Awatar użytkownika
Sayona Kidori
Gracz nieobecny
Posty: 282
Rejestracja: 25 sie 2020, o 14:05
Multikonta: -

Re: Centrum osady

Post autor: Sayona Kidori »

Sayona entuzjastycznie pokiwała głową i kilka razy energicznie klasnęła, dosłownie przyklaskując temu pomysłowi.
- To jest doskonały pomysł! - zachęciła ją wyraźnie, W końcu jak będzie więcej przebywać z ojcem i w wielkich miastach to tylko wyjdzie jej na dobre! Nabierze ogłady i będzie wiedziała jak się zachować i nie będzie więcej wybryków.. No na pewno gorzej niż obecnie nie będzie, to z pewnością.
- Kochanie, to nie jest dobry pomysł - westchnęła - Każdy z nas ma swoje miejsce, twoje jest w twoim domu, zaś moje jest tutaj - uśmiechnęła się i wzruszyła ramionami. Nie było nawet dyskusji na ten temat w opinii Sayony, nawet jeśli mała będzie zawiedziona. Widząc jak ona się zachowuje to nawet przestała jej czegokolwiek zazdrościć - zrozumiała, że jak nie ma nic za darmo, to i bogactwo nie przechodzi bez echa na psychice. Lou była dla niej jak upośledzona i nie chciałaby być w jej skórze.
- Żadne z tych, psa krew też nie jest ładnie - stwierdziła kategorycznie. Lepiej było nie pozwalać na jakieś wyjątki czy złagodnienia, bo zapewne mała to wykorzysta przeciwko niej i będzie żałować, że pozwoliła. Lepiej było zabronić niż potem się wstydzić. Jak z tą zakochaną parą, przynajmniej nie popsuła im zupełnie dnia. Uniosła brew na jej pytania.
- Całują się, jak to para. Jak chłopak i dziewczyna. Sama mnie pytałaś, czy mam chłopaka - przypomniała jej pierwsze pytania które jej zadała - Robią to, bo się kochają - dodała proste wyjaśnienie, które nie wymagało zagłębiania się w ten temat. I dobrze, bo zaraz zajęła ją kolejną rzeczą i siłą rzeczy co innego stało się ważne. Sayona prychnęła z uśmiechem na propozycję pracy od dziewczynki, ale pokręciła głową.- Wybacz malutka, ale wolę jednak być kunoichi niż stolarzem, nawet dla Ciebie - mrugnęła przyjaźnie, nawet nie zastanawiając się nad tym dłużej. Kto by chciał w końcu zamienić bycie ninja na jakikolwiek inny zawód? Chyba tylko jakiś szaleniec albo staruszek nie dający rady! Takie przynajmniej było zdanie Sayony, jako początkującej Doko. Mimo wszystko, miło było zrobić komuś przyjemność i zostać za to pochwalonym. To zawsze nastrajało pozytywnie. Dlatego i dalej szła nieco uspokojona, rozluźniona.. Nie spodziewała tak szybko kolejnego wybryku. Zanim zdążyła odsunąć Lou od stolika, ta zdążyła złapać czarkę i wypić jej zawartość.. Czyli chyba sake. Sayona znała jej zapach, jej ojciec czasem pił ją wieczorami w ogrodzie, w umiarkowanych ilościach, ale dla dziecka.. To musiał być szok. Aż dziwne, że to połknęła! Było jednak pewne, że nie utrzyma tego w żołądku, Senju zareagowała więc instynktownie - skupiła się, by za pomocą czakry stworzyć pojemnik, wiaderko, miskę - cokolwiek w tym stylu - po czym sprawnie nakierowała ją w tą stronę, łapiąc za włosy. Jej twarz była cała biała z emocji, zaraz zaczęła poklepywać ją po plecach. - Niech ktoś przyniesie wody! - zawołała w stronę gości, starając się nieco ulżyć dziecku. Na ochrzan przyjdzie zaraz czas.

Nazwa
Mokuton no Jutsu: Reberu Di
Ranga
D
Najniższa ranga klanowa, która pozwala na wytworzenie Uwolnienia Drewna. Bardzo łatwo tego dokonać - wystarczy złożyć pieczęć Węża i przesłać chakrę do otoczenia. Pozwala to na szereg ciekawych możliwości - użytkownicy mogą wytwarzać proste drewniane przedmioty i konstrukcje, np. miecze, kije, drewniane bloczki, itd. Drewno jest zbalansowane pod względem wytrzymałości i szybkości, przez co już teraz posiada uniwersalność niedostępną w przypadku innych Kekkei Genkai.
Wytrzymałość
Słaba (60)
Szybkość
Słaba (60)
Zasięg
Wielkość Max.
Dodatkowe Możliwe jest podwojenie jednego wymiaru kosztem zmniejszenia o połowę pozostałych.
Przy braku skupienia wymiary wynoszą połowę pierwotnej wartości
Koszt Chakry
E: 14% | D: 12% | C: 10% | B: 8% | A: 6% | S: 4% | S+: 2% (na turę)

Czakra 83 - 12 = 71
0 x
Awatar użytkownika
Sasha
Martwa postać
Posty: 109
Rejestracja: 31 lip 2020, o 22:48
Wiek postaci: 15
Ranga: Wyrzutek [D]
Krótki wygląd: Białe chaotycznie ułożone włosy. Bandaże na krzyż zakrywające oczy i na przedramionach. Minimalistyczne bordowe tatuaże na zewnętrznych częściach dłoni przedstawiające oko. Szara postrzępiona szata do kolan. Czarna pelerynka. Brak spodni i butów.
Widoczny ekwipunek: Parasolka, kabura na udzie pod szatą.

Re: Centrum osady

Post autor: Sasha »

11/15 Misja D dla Sayona Kidori
„Ratunku, potrzebna opiekunka!”
Widząc zachęcenia opiekunki, czuła się jeszcze bardziej zmotywowana do dręczenia swojego ojca. Ta jednak usilnie nie chciała się zgodzić na zamieszkanie razem. Co Sayona miała takiego wartościowego, czego nie chciała odpuścić? Czy to, to życie pełne przygód? W małej Lou pojawiła się zazdrość, że ktoś może mieć mniej, ale wciąż się na to godzi. Dom, mimo że był mały, musiał kryć w sobie coś niesamowitego.
- Skoro nie chcecie się przeprowadzić się do mnie… To mogę zamieszkać z wami? Mnie nie przeszkadza zmiana mojego miejsca. – jak nie w jedną to w drugą. Mała naprawdę była sprytna i uparta, potrafiła męczyć aż do ostatku sił. Lou mogła się zgodzić na pogorszenie warunków życia, jeśli więcej będzie tak ciekawych interakcji w jej życiu. No… i więcej okazji do bycia niegrzeczną.
Rudowłosa też nie była w ciemię bita. Poznała dziewczynkę już na tyle, że wiedziała, gdy da się jej palec, to urwie całą rękę. Pozwolić jej na względnie niewinne słowo, to zaraz znajdzie lukę i to wykorzysta w złym celu. Uniknęła dzięki temu jednej z kompromitacji, ale Lou szybko potrafiła znaleźć nowe okazje.
Na słowa o parze zrobiła znów naburmuszoną minę. Pewnie też by chciała tam być.
- Nie macie teraz chłopaka, ale całowałyście się kiedyś? Opowiedzcie mi o tym, bo ja nigdy. – zaczęła nagle intensywnie myśleć. Panienka Kidori wspomniała, że oni robią to z miłości. Na dodatek zwróciła się do niej takim słowem… To miało szansę przejść! Może się dowie w końcu, jak to jest.
- Skoro mówicie do mnie kochanie, to może mnie pocałujecie? – wymyśliła genialny plan. Palcem wskazującym dotykała swoich delikatnych warg, jakby nakierowując Senju na odpowiednią lokalizację.

Przez jej ciało przeszło kilka fal, rozluźniając tymczasowo kolejne partie ciała. Wyglądało to, jakby coś chciało z jej stóp wydostać się, idąc przez całe ciało i wyjść gardłem. Na szczęście rudowłosa była uważna, reagowała sprawnie i była bardzo szybka. Uformowała przed nią drewniane wiadro i chwyciła ją za włosy. Nie byłoby dobrze, gdyby w jedwabnych pasmach znalazły się jakieś nieprzyjemne treści, a gdyby jeszcze ta cholernie droga Yukata się ubrudziła? Nakierowała jej buzie na pojemnik.
- BLERGH. – wyskoczył z niej strumień żółtej cieczy. Było tam fragmenty niestrawionego jeszcze w pełni jabłka i coś, co jadła wcześniej. Przy pomocy kilku kolejnych torsji wyszło z niej wszystko, co miała w sobie, a było tego zaskakująco dużo. Aż dziw gdzie się to mieściło. Dzięki asekuracji opiekunki odbyło się bez większych szkód, tylko co najwyżej jej włosy były nieco potargane, ale dało się to łatwo naprawić.
Lou wyciągnęła z kieszonki szmacianą chusteczkę i otarła sobie usta.
- Uff… - odetchnęła spokojnie, wcale nie wzruszona sytuacją, która miała miejsce. Wyglądała wręcz na zadowolona, zamiast zrozpaczonej. Odebrała wodę, którą podstawił karczmarz z budynku, widząc co się wyprawia i wypiła kilka łyków.
Tak więc smakuje dorosłość. Żółć, gorycz i wyżeranie wnętrzności. Nie mogła dać po sobie poznać, jakie to było paskudne, bo jeszcze uznaliby ją za dziecko.
- Pyszne! – chciała zabrzmieć przekonywająco, ale wyszło to niestety dość sztucznie. Była z siebie zadowolona, że zrobiła coś tak niecnego do szpiku kości. Zawsze jej zabraniali tego płynu próbować. Będzie rzygać, kiedy będzie chciała i nie będą jej powstrzymywać!
Ruszyła do przodu, zostawiając bezpardonowo panów i karczmarza. Mieli przecież w końcu dotrzeć nad wodospad. Zabrała oczywiście ze sobą parasolkę.
Ujrzała jednak widok, który zmroził jej krew w żyłach. Coś, czego nigdy nie zapomni. Na środku ulicy były dwa koty. Jedno siedziało na drugim i wykonywał dziwne posuwiste ruchy. Stała i patrzyła z rozdziawionymi powiekami. Kropla potu spłynęła jej po skroni.
0 x
Awatar użytkownika
Sayona Kidori
Gracz nieobecny
Posty: 282
Rejestracja: 25 sie 2020, o 14:05
Multikonta: -

Re: Centrum osady

Post autor: Sayona Kidori »

Początkowo było to zabawne, ale upór małej powoli stawał się irytujący. Sayona nie miała anielskich zapasów cierpliwości, by na spokojnie jej tłumaczyć dlaczego nie mogą mieszkać razem - czy to u niej czy u Senju. Cały ten temat zaczynał być męczący, zwłaszcza gdy wyraźnie powiedziała, że ich miejsce jest w zupełnie innych światach.
- Nie sądzę by ci się spodobało. Ty masz swój dom, ojca, który będzę tęsknił i całą resztę rzeczy, które stracisz. Poza tym, mimo iż jesteś duża, to taka decyzja nie należy do ciebie, tylko do twojego taty - zrzucenie odpowiedzialności na kogoś innego wydawało się najlepszym rozwiązaniem. Mityczny tata załatwiał problemy Sayony, choć ona sama zrzucała nieświadomemu mężczyźnie minę za miną. No, ale on też nie ułatwił jej zadania, w końcu to on wychował tego diabła w skórze aniołka.
Sayona lekko się zaczerwieniła na to pytanie, choć w zasadzie, nie było ku temu powodów. W końcu w całowaniu się nie było nic wstydliwego, ale nadal, gdy pytało cię dziecko.. Uśmiechnęła się lekko.
- Tak, kiedyś już się całowałam - powiedziała, nieco zamyślona - Z jednym chłopakiem na festynie. Ale ty masz jeszcze na to czas - zaśmiała się serdecznie na jej propozycje i delikatnie pogłaskała po głowie - Jestem dla ciebie trochę za stara Lou. Najlepiej znaleźć kogoś w swoim wieku.. I ważne, by ten ktoś się na to zgodził i byś go znała dłużej niż jeden dzień - dodała szybko dwa warunki, wyobrażając sobie jakie potworności mogłaby wymysleć bez nich. Jak podchodzenie do losowych dzieciaków i całowanie z zaskoczenia. Tia, to na pewno byłoby w jej repertuarze.
Nie oczekiwała od małej żadnej skruchy, ale i nie tego, że będzie bezczelnie kłamać. Uniosła wysoko jedną brew, widząc jak cała blada i wiadrem u stóp zapewnia jak jej smakowało.
- Nie gadaj - rzuciła - To pewnie dlatego zwymiotowałaś, bo było takie pyszne.. Hola hola! - zawołała, łapiąc ją gdy ta zaczęła iść - Nie zapomniałaś czegoś, Lou? Czegoś, co powinnaś powiedzieć Panom? Oraz karczmarzowi? - mówiła z naciskiem, a dłoń na jej ramieniu trzymała stabilnie. Senju nie zamierzała jej puszczać, zanim nie osiągnie tego, co zamierzała znaczy przeprosin. Porządnych przeprosin dla wszystkich, dla mężczyzn, którym zabrała sake, jak i karczmarza. Dopiero wtedy mogła ruszyć, po tym jak i sama ukłoniła się przepraszajaco.
I w sumie nawet nie zauważyła, że natknęli się na kolejną śmieszną rzecz. Kiedy mała się zatrzymała, senju się prawie przewróciła, nie chcąc jej przewrócić.
- Hę? - rozejrzała się, zastanawiając czemu tak stanęła nagle i dostrzegła te koty. Westchnęła głęboko, szykując mentalnie na kolejne problemy.
- Chodź Lou, idziemy - starała się zbyt temat, zachowując jakby to było coś normalnego i licząc na to, że mała pójdzie jej śladem - Psiiik - machnęła na koty, by się rozeszły.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Hayashimura (Osada Rodu Senju)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość