Centrum osady

Shigeru

Centrum osady

Post autor: Shigeru »

0 x
Shigeru

Re: Centrum osady

Post autor: Shigeru »

Podróż na szczęście z Sabishi do Shinrin minęła bez żadnych niespodzianek. W naszym stanie byłoby to ostatnim czego byśmy chcieli. Isoshi-dono w miarę dobrze zniósł podróż, nikt nas nie niepokoił, a osoby ranne na duszy i ciele, pomału dochodziły do siebie w trakcie podróży, tak by godnie stanąć przed współbraćmi w macierzystej osadzie. Powrót do Shinrin, mimo że w atmosferze niemalże żałobnym, dodawała otuchy, ale też dawało obawy co do stanu miasta i tego, czy w trakcie nieobecności lidera i jego popleczników, nie dokonano skoordynowanego ataku, który miał miejsce przecież w Sabishi.
Na szczęście nic nie spełniło się z czarnych wizji i Shinrin pozostało nietknięte. Strażnicy będący przy bramie, a także ludzie, którzy nas napotkali, byli w prawdziwym szoku widząc co się stało z naszą grupą, a ich początkowe osłupienie przerodziło się błyskawicznie w strach gdy ujrzeli w jakim stanie znajdował się ich lider. Już były. Wciąż przebijała mi się do świadomości informacja, że to mój ojciec jest teraz nowym Przywódcą Rodu Senju. Bardzo wiele będzie od niego teraz zależało i nie zamierzałem go z tym wszystkim zostawić samego.
Nikusui, która nam towarzyszyła, w pewnym momencie zapytała o możliwość noclegu, uprzednio mi gratulując. Przyjąłem te słowa kiwnięciem głowy, lekko, trochę smutno się przy tym uśmiechając, bo nie tak wyobrażałem sobie dzień w którym zostanie mi przyznana ranga Sentokiego. Nie zamierzałem mimo jednak wszystko narzekać na to, bo i tak dostąpiłem wielkiego zaszczytu.
- Dziękuje Nikusui - odpowiedziałem równie cicho, zastanawiając się nad kolejną wypowiedzianą przez nią kwestią. Domyślając się tego, co będzie się podczas najbliższych godzin działo w osadzie, a także tego jak zareaguje matka na to wszystko co się wydarzyło, nie wątpiłem w to, że w najbliższym czasie spokoju tu nie będzie. Ani w osadzie, ani w naszym domu, którego drzwi zapewne w najbliższym czasie prędko nie zamkną się, zwłaszcza jak będą przybywać co raz to kolejni interesanci. Stąd wykluczyłem możliwość zaproponowania noclegu i siebie w domu, mimo że poszczycić się mogliśmy w osadzie jednym z okazalszych budynków. - Zajmę się tym, jestem Ci to winien. Jak i również podziękowania, których wcześniej nie było okazji złożyć - dodałem, uśmiechając się ponownie, szczerze, bo na prawdę byłem wdzięczny losowi za to, że mimo wszystko tak niewielu z nas tego dnia straciło życie, mimo że okazji ku temu było na prawdę wiele.
Tym samym po słowie które się dało, pożegnałem się tymczasowo ze wszystkimi, oznajmiając że zaprowadzę Nikusui do gospody i pomogę przy kwestii wynajmu, obiecując że niedługo wrócę. Kazuo, spoglądając chwilę dłużej na mnie, niż - jakże mi się wtedy wydawało - powinien, kiwnął głową, mówiąc, że i tak przez najbliższe godziny będzie zajęty, co skwitowałem bez słowa, choć z pełnym zrozumienia przytaknięciem.
Rozstaliśmy się na obrzeżach miasta i wraz z białowłosą ruszyliśmy żwawo w stronę centrum. Popołudnie, które w najlepsze brało z dnia, sprzyjało prowadzeniu interesów, choć można było się dopatrzyć w niektórych miejscach, szybko przeskakujących posłańców, którzy tu i tam rzucali na ucho poszczególnym kramarzom coś na ucho, choć domyślałem się przekazywanych informacji. Pełen pochmurnych myśli, nie zapominałem jednak o swoim zadaniu, dlatego też tłumaczyłem Nikusui, gdzie co się znajduje, gdzie skąd można dotrzeć, przy okazji oprowadzając ją i skutecznie omijając "wąskie gardła" poszczególnych uliczek.
- Wydaje mi się, że najlepsze warunki panować będą w "Gospodzie pod Kadambą". Co prawda nigdy tam nie byłem, ale słyszałem że jest tam schludnie, smacznie, a właścicielka nie zdziera z podróżnych, mimo że jednak ceni swoje usługi. O to się jednak nie martw, jak wspomniałem, biorę to na siebie. Chociaż tak się odwdzięczę - zapewniłem, mówiąc to tonem, który w tym momencie nie zniósłby sprzeciwu. Omijając szerszym łukiem, kolejny zator, miałem okazję nie co się zbliżyć do dziewczyny, wiec postanowiłem też zapytać o coś, co nie dawało mi od pewnego czasu spokoju - Masz mi za złe, że wtedy nie poszliśmy wraz z Wami w stronę Południowej Wieży?
0 x
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1030
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Centrum osady

Post autor: Nikusui »

Była na tych terenach pierwszy raz i nie trudno było zauważyć, że różni się od jej rodzinnych okolic. Było tu zdecydowanie więcej drzew i nie czuło się tej lekkiej bryzy, która owiewała Antai każdego dnia. Jednakże nie odczuwała zbyt wielkiej różnicy w klimacie. Na pewno gorzej czuła się w Sachū no Senjō. Tamten pustynny charakter nie do końca jej odpowiadał i miło było teraz przyjąć taką odmianę, gdzie zamiast piaskowej barwy, oko koiły zielone barwy. Chyba nawet dzięki zagłębieniu się w zapoznane z teren, jej myśli chociaż na chwilę nie krążyły wokół ostatnich wydarzeń.
Rozumiała, że Shigeru będzie miał teraz mnóstwo spraw na głowie. Ich klan dość mocno został zaangażowany w te nieszczęsne wydarzenia, co niosło ze sobą przykre skutki. Dlatego przez myśl jej nie przeszło, że mogłaby teraz gościć w jego domu, gdyż sama też czuła, że potrzebowała chwili izolacji i spokojnego poukładania wszystkich wydarzeń oraz zmian, jakie w niej nieświadomie zaszły. Bez sprzeciwu, w niepodobnej do siebie ciszy, kroczyła przy ciemnowłosym, wzrokiem badając okolice, gdy rozdzielili się od reszty. Chłopak postanowił opowiedzieć jej o Shinrin, by chociaż w małym stopniu zdołała się z osadą zapoznać i nie błąkać, kiedy zajdzie potrzeba oddalenia się od jakiegokolwiek lokum, w którym chwilowo się zakwateruje. W pewnym momencie jednak zmarszczyła brwi, podczas jego kolejnych słów. Co najśmieszniejsze, pierwszy raz od zakończenia tej dziwnej bitwy, wojny czy jakkolwiek to nazwać, poczuła się w jakimś sensie sobą. Starą sobą.
- To byłaby forma materialna, a takiej nie przyjmuję. - odpowiedziała hardo, nie przejmując się jego tonem głosu i tym, jak jasno dał jej do zrozumienia, że nie chce żadnego sprzeciwu. Ona też go nie chciała, ale nie pozwoliłaby sobie na to, by Shigeru musiał za nią płacić, nawet jeśli uznałby to za formę podziękowania czy odwdzięczenia się. Nie miał za co, naprawdę. - Jeżeli jednak tak bardzo chcesz wyskakiwać z kasy, to postawisz mi kiedyś dobry obiad. Albo kolację, hm? - zaproponowała, nawet nie siląc się specjalnie na uśmiech, bo ten przyszedł sam. Szeroki, bez żadnej kpiny, po prostu pogodny. Wiedziała, że chłopak należy do tego honorowego grona osób, które dotrzymują danego słowa i może właśnie tym sposobem chciała sobie zapewnić ich następne spotkanie. Tak naprawdę nie wiedziała na ten moment czy będzie okazja zobaczyć się jeszcze tutaj, w osadzie, a jeżeli ją opuści, to pewnie jeszcze trudniej będzie się ze sobą zetknąć w szerszym świecie. Chociaż... do tej pory parę razy udawało im się to z jakąś dawką szczęścia. Albo i przeznaczenia, jak śmiała to ocenić.
Trzeba było jednak odpowiedzieć na pytanie mężczyzny. Przez moment milczała, wbijając spojrzenie w jakieś domostwo, ale w końcu jej usta lekko się rozchyliły.
- Nie. - mruknęła dość cicho, niezdecydowanie, po czym przystanęła nagle i przeniosła spojrzenie swoich zielono-żółtych oczu na rozmówce. - Nie wiem. - jej głos jeszcze przycichł, bo tak na dobrą sprawę nie wiedziała, co na to odpowiedź. Owszem, z jednej strony, przynajmniej początkowo, była nie tylko co zła, a rozczarowana jego decyzją, bo sądziła wtedy, że przedstawia sobą nieco więcej, i że ma przecież w sobie tę iskrę, która tak ją do niego ciągnęła.
- Może inaczej. Nie byłam i nie jestem zła. Poczuła się wtedy lekko zawiedziona, ale jak potem cię zobaczyłam, jak widziałam, że chcesz dotrzeć do reszty swojego klanu, jak czujesz się w obowiązku by ich poinformować i by sprawdzić czy wszystko z nimi w porządku, chyba nie powinnam się dziwić twojemu postępowaniu. - wyjaśniła, nie kryjąc jednak tego, jakie odczucia miałam wpierw, nim dotarła do niej reszta informacji. Musiała jednak coś dodać, co w pewnym sensie też miało usprawiedliwić jej zachowanie i to, co wtedy powiedziała, gdy się rozdzielali. - Posłuchaj, ja po prostu nie mam takiej więzi ze swoim klanem. Nigdy się z nim nie jednoczyłam i nie czuję takiej potrzeby. Zawsze walczyłam za siebie, więc łatwo było mi po prostu rzucić się w ten cały ogień, tak naprawdę nie myśląc o innych, o pobratymcach. Nasze priorytety trochę się różnią, ale chyba nie czynią z nas gorszych ludzi, dopóki nie czyhamy na życie innych, prawda? - zapytała, chociaż nawet nie oczekiwała odpowiedzi. Pytanie czysto retoryczne, ale tak właśnie stawiała sprawę. Nie uważała, że zrobiła źle, ale też i Shigeru nie popełnił błędu, bo dalej chciał uchronić czyjeś życia. Ona walczyła w tej walce nie tylko dla siebie. W sumie ciężko byłoby jej to wytłumaczyć, sęk w tym, że widziała, jak pozbawione sensu były tamte potyczki i chciała dołożyć coś od siebie, by to zakończyć. Nawet jeśli była to jedynie kropla w morzu.
Momentalnie zrobiła krzywą minę, ale uniosła jeden kącik ust wyżej, jakby właśnie sobie coś uświadomiła. Ciekawe co lider Kaminari zrobił, bo jakoś go w tym całym chaosie potem nie dostrzegła. Pewnie zwiał, uważając, że to nie jego sprawa. Nie chcąc jednak za bardzo dzielić się swoimi przemyśleniami z chłopakiem, bo też nieszczególnie chciało jej się rozmawiać o "szanownym" Ukyo, szybko znalazła temat zastępczy.
- Ale chyba macie tu jakieś gorące źródła? Maaaarzę o wylegiwaniu się w wodzie. Jezioro też może być! - dodała szybko, łapiąc go za poły ubrania wierzchniego w okolicy klatki piersiowej, jednakże delikatnie, mając na uwadze jego ewentualne rany. Uważała, że wyczerpali poprzednie tematy, a sama miała dość napiętej atmosfery. Shigeru i tak pewnie czeka parę poważnych rozmów, więc wolała, by przez chwilę chociaż w jej towarzystwie przestał się zamartwiać i na parę sekund odsunął ponure myśli.
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Shigeru

Re: Centrum osady

Post autor: Shigeru »

Przez chwileczkę dumałem nad sensem wypowiedzi Nikusui odnośnie zapłaty "nie materialnej", ale w końcu szczerze się zaśmiałem, bo to co zaczęło mi przychodzić do głowy, było zapewne zgoła czymś innym od tego co zapewne oczekiwała Nikusui. Nie powiedziała nic więcej też na ten temat poza tamtą wzmianką, wiec ostatecznie uznałem, że to po prostu był zwykły żart w jej "starym" wykonaniu. Propozycja też obiadu bądź kolacji wydawała się jak najbardziej na miejscu - Nie ma sprawy, jesteśmy w takim umówieni, nie jestem tylko pewny kiedy - stwierdziłem, ni to wesoło, ni pochmurnie, ale wystarczająco sugestywnie nawiązujac do sytuacji jaka obecnie zaistniała.
Przechadzając się dalej po mieście wskazywałem Nikusui co ciekawsze obiekty i miejsca, chcąc by zapoznała się przynajmniej pobieżnie z Shinrin skoro już tutaj przebywała. Przy okazji tego spaceru, nasza rozmowa zeszła na wydarzenia, które miały miejsce w Sachū no Senjō i tego jak ich pozostawiłem samych sobie. Tak jak podejrzewałem, moje odejście nie spotkało się u białowłosej z obojętnością, ale tez nie była to złość. Nawet było gorzej, bo pojawiło się rozczarowanie moją postawą. Wraz jednak z dalszą częścią przemowy przedstawicielki klanu Kaminari, wyjaśniała swoje stanowisko, tłumacząc skąd się wzięło u niej takie, a nie inne przekonanie. - Słusznie więc dostrzegłem, jeszcze na trybunach... gdy nie miało miejsca całe to zamieszanie.. że wraz z przybyciem Twojego lidera, atmosfera znacznie się zagęściła, przynajmniej dla Ciebie, prawda? - zapytałem, przez chwilke milcząc w oczekiwaniu na odpowiedź, ale też po częsci w końcu tłumacząc głębiej pobudki, które mną kierowały - Z kolei ja zostałem wychowany w miłości do domu, rodziny i klanu. Stąd taka, a nie inna u mnie postawa. Wiedząc, że jest na miejscu moja siostra, ojciec, lider i inni współbracia... Nie mógłbym ot tak po prostu ich zostawić i myśleć o tym co mógłbym zrobić dla miasta bądź wyjaśnienia sytuacji, skoro nawet nie pochodzę z tych stron - stwierdziłem cicho, jednakże nie przerywając na tym, bo nie chciałem by to też zabrzmiało tak nie czuło, bez serca - Współczułem tym ludziom, ale znam swoje korzenie i związaną z tym powinność. Ostatecznie jednak..i tak się spotkaliśmy - na koniec dodałem, delikatnie na to wspomnienie się uśmiechając.
Gdy wyjaśniliśmy sobie te podstawowe kwestie, szliśmy dalej przez chwile milcząc i być może zastanawiając się nad tym co usłyszeliśmy i co dawało do myślenia. Kwestia tego uległa dopiero zmianie, gdy Nikusui zapytała o jakieś gorące źródła bądź jakiekolwiek inne źródło wody, gdzie by mogła się odświeżyć, odpocząć. Musiałem przyznać, że nie znałem odpowiedzi na to pytanie. Nie było mnie z wyjątkiem jednego razu, przez całe dwa lata w osadzie i nie wiedziałem czy zdążyli zmienić ten stan rzeczy. - Wiesz, że nie wiem? Długi czas mnie tu nie było, a wcześniej nie posiadaliśmy takiego publicznego miejsca zza wyjątkiem saun prywatnych. Jestem jednak pewny, że w gospodzie będzie miejsce do odświeżenia - spostrzegłem, nie co z zakłopotaniem drapiąc się z tyłu głowy. Co do jednak jeziorka... - Niedaleko osady mamy mały wodospad z oczkiem wodnym. Nazywa się "Skalisty potok". Wydaje mi się jednak, że w takiej sytuacji nierozsądnie byłoby opuszczać bramy osady. Nie wiemy co planują Uchiha, nasze prowincje ze sobą sąsiadują, a jeżeli zechcieliby przepuścić atak, to najrozsądniej z ich strony byłoby to zrobić teraz, gdy następuje przekazanie władzy w prowincji - zauważyłem z zakłopotaniem, bo przykro mi było odmawiać na taką prośbę, którą przecież mógłbym spełnić. Z drugiej jednak strony, powoli mijało popołudnie, zaraz miało zmierzchać, a po ciemku i tak by nie było korzyści z takiego wypadu. Co najwyżej byśmy się poobijali o gałęzie drzew. - Myślę, że w ciągu reszty dnia, padną odpowiednie rozkazy i po wzmocnieniu straży i patroli na granicy, nic by nie stało na przeszkodzie, aby pokazać Ci urok tamtego miejsca. Wstrzymajmy się z tym może jednak do jutra, dobrze? - spytałem, uroczo się do białowłosej uśmiechając, pozwalając przy tym pociągnąć się za poły płaszcza.
0 x
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1030
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Centrum osady

Post autor: Nikusui »

Najwidoczniej zaproponowała całkiem dobry układ, bo Shigeru zgodził się na niego bez wahania. A to ją cieszyło, bo mimo niepewności dzisiejszych czasów, była jeszcze szansa na spotkanie się, na czym niezrozumiale jej zależało. Jego zgoda zaś wywołała pogodny uśmiech na jej twarzy, który doprawiony był chwilowym przymknięciem oczu.
- Jakoś się znajdziemy, jak do tej pory. - skwitowała, poszerzając znacząco swój uśmiech. Było w tym w końcu spora część prawdy. Pochodzili z dwóch różnych prowincji, chociaż nie aż tak bardzo od siebie oddalonych. Zostali odesłani do tego samego miasta kupieckiego, a spotkali się w drugim. Jakby ktoś nad nimi stał i popychał ich w odpowiednim kierunku, w konkretnym czasie. Aż sama zaczynała w to wierzyć.
Jej brwi się zmarszczyły na wzmiankę o liderze. Rzeczywiście, reagowała na jego obecność dość gwałtownie i nerwowa, zawsze wtedy, kiedy się go nie spodziewała. Nie lubiła przebywać w jego otoczeniu, a co dopiero w jego towarzystwie. Wszelakie sprawy związane z jej byciem kunoichi, załatwiała z nim szybko i na sucho, jak najszybciej opuszczając jego gabinet. Stąd też nawet ucieszyła się na wieść o oddelegowaniu do Ryuzaku.
- Raczej za sobą, hm... nie przepadamy. Antai to raczej wąskie grono społeczności, gdzie ja i moja matka znacznie się na ich tle wyróżniamy, z wyglądu. Może dlatego ojciec zawrócił uwagę na nietypową urodę mojej mamy. No ale nie tego oczekiwał po narodzinach swojego pierwszego dziecka. Rzecz jasna później nadrobił z jakąś inną kobietą, ale jakoś nigdy nie potrafiłam wpisać się w ich społeczność, nawet jeśli ojciec później zaczął mnie szkolić. - nie żaliła się. Te wszystkie słowa po prostu szły mimochodem, bo czuła, że może to powiedzieć. Jakby chciała wyjaśnić Shigeru, skąd jej buntowniczy charakter, skąd ten cięty język, taka zawziętość i brak poczucia więzi z innymi klanowiczami. - Żeby nie było, mam z nim całkiem dobry kontakt, tyle, że patrząc na swoją mamę, na jej naiwność w tym oczekiwaniu i bezradność, z którą nie potrafi walczyć, na brak odwagi by powiedzieć coś więcej, pokazać swoje ja... po prostu nadrabiam za nią. Nie boję się mówić, nawet jeśli bywam bezczelna, a czasem tak jest. Nie wiem po co to w ogóle teraz mówię. - dodała, na końcu z lekkiego zakłopotania kręcąc z dezaprobatą głową. Zdecydowanie za dużo zadziało się po tym turnieju, że tak zaczęła się uzewnętrzniać. Z drugiej jednak strony, może to była najwyższa pora, a może po prostu właściwa osoba, by wypluć z siebie chociaż część tego, co w niej siedziało. A być może chciała, że Shigeru ujrzał w niej coś więcej niż cięty język i bezmyślność.
Zaraz jednak roześmiała się cicho, przypominając sobie swoje wcześniejsze słowa w nawiązaniu do tego, co mówił członek klanu Senju. Ostatecznie i tak się spotkali, to prawda.
- A czy nie mówiłeś, że nie wierzysz w przeznaczenie? - zagaiła rozbawiona, przypominając sobie ich spotkanie pod drzewem w parku. Wtedy naprawdę jedynie insynuowała, przekomarzała się, nie mówiła w ani jednym procencie na poważnie, ale coraz częściej ich drogi się splatały czy tego chcieli czy nie.
- Ah, tak, tak. Nie myślałam, żeby teraz się tak wybrać. Raczej zanim stąd wybędę, żeby jeszcze skorzystać z tego, co tutaj macie. - odpowiedziała, zaraz jednak zdobiąc twarz zadziornym uśmieszkiem, którego nie widział u niej Shigeru zapewne od czasu pobytu na trybunach. Korzystając jeszcze z tego, że trzymała go za materiał płaszcza, pociągnęła mocniej, chociaż dalej ostrożnie, praktycznie przylegając do niego. Zadarła głowę wyżej, żeby móc na niego spojrzeć i ruszyła sugestywnie brwiami.
- W sensie, że chcesz się ze mną wybrać nad to oczko z wodospadem? Nie widzę przeciwwskazań, ale musisz coś wiedzieć, bo to też część mnie i nawet nie myśl, że to żart... - urwała, wspinając się na palcach u stóp, przez co znalazła się jeszcze bliżej niego, jakby wspierając się dalej trzymaniem go za poły płaszcza. -...czy to w jeziorze, czy w oczku, czy gdziekolwiek indziej... zawsze kąpię się nago. Jesteś pewny? Zapewne może to krępować, takiego poważniaczka, jak ty? - zapytała, unosząc prawą brew wyżej i nawet nie odsuwając się od niego na milimetr. To był moment, w którym niemiłe wydarzenia odsuwały się naprawdę gdzieś na bok i mogła znowu poczuć się sobą. Chociaż dziwną sobą, bo w takim wypadku raczej nie trzymałaby się tak blisko rozmówcy, ale tu, z nim, gdzieś podświadomie poszukiwała tej bliskości. A to co mówiła, było po prostu prawdą, wolała go ostrzec niż postawić przed faktem dokonanym, co zapewne byłoby zabawniejszym rozwiązaniem, ale jakoś... chyba wolała ostrzec.
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Shigeru

Re: Centrum osady

Post autor: Shigeru »

Kiwnięciem głowy przytaknąłem, bo Shinrin wbrew pozorom nie było mieściną tak potężną jak Ryuzaku no Taki i z pewnością dużo prościej było się tutaj natknąć ponownie na siebie, niż w którymkolwiek mieście kupieckim, a przecież w obu zdarzyło nam się wzajemnie trafić na siebie. - Jestem tego pewny - przyznałem, unosząc kąciki ust do góry, gdy przypomniałem sobie wszystkie nasze dotychczasowe spotkania, których początkowych charakter zmieniał się wraz z upływem czasu jak w kalejdoskopie. Nikusui z kolei zaczęła opowiadać o prawdziwych relacjach, jakie łączyły ją z klanem, pierwszy raz wspominając przy mnie o swojej matce. Pozwalając jej mówić, nie wtrącając swoich myśli, ani pytań, dziewczyna swobodnie mogła wyrazić co czuje i być może tym samym wyjawić powody, które stały za tym, że była obecnie taką, a nie inną osobą. Ostatecznie skończyło się na tym, że białowłosa głośno zaczęła się zastanawiać nad tym, dlaczego mi o tym wszystkim opowiada, choć akurat powód tego był dla mnie niezwykle jasny.
- Może dlatego, że ja byłem z Tobą szczery? - spytałem nieśmiało, kątem oka zerkając na usta Nikusui, czy na te spłynie uśmiech, zakłopotanie, a może grymas? - W każdym razie dziękuje, że mi o tym powiedziałaś, doceniam to - dodałem, nie zamierzając oceniać tego co usłyszałem, bo najzwyczajniej w świecie nie miałem do tego prawa. Nie wiedząc wszystkiego, łatwo było wyciągać niesprawiedliwe opinie. Zaskakujące było również to, że zapragnąłem poznać kobietę, której zachowanie tak wpłynęło na postawę białowłosej. Czy, gdyby sprawy potoczyły się inaczej, Nikusui nie byłaby taką osobą jaką była obecnie? Czy byłaby delikatniejsza, troskliwsza, bardziej nieśmiała? Jak zwykle okazywało się, że światopogląd i zachowanie rodzica, wpływało na kształt naszej osobowości. To pozostawało w dziejach naszych kart niezmienne.
W pewnym momencie przystanęliśmy, a Nikusui zapytała mnie, czy dalej nie wierzę w przeznaczenie. Zaskoczyła mnie tym pytaniem, dopiero po chwili uświadamiając sobie, że już kiedyś na ten temat rozmawialiśmy. Od tamtej pory nie zmieniło się wiele w moim przekonaniu, chociaż pewne struny zostały poruszone. Wydarzenia w Sabishi miały w tym swój udział - Sądzę, że dużo pomagamy przeznaczeniu, aby potoczył się w taki, a nie inny sposób - zauważyłem, bo w końcu to od naszej decyzji zależy co w danym momencie zrobimy. Czy zadecydujemy o kogoś życiu? Czy pójdziemy tamtą ścieżką i napotkamy takich, a nie innych ludzi? - To my swoimi wyborami je kształtujemy Niku - odpowiedziałem już ciszej, dopiero w tym momencie uświadamiając sobie, jak blisko siebie się znajdujemy. Jeszcze chyba tylko odrobinka, a poczułbym wypieki na twarzy.
W dalszym ciągu stojąc i spoglądając na siebie, nasza rozmowa ponownie wróciła na temat kąpieli. Nikusui w tym momencie nachyliła się jeszcze bliżej, skracając dzielącą nas odległość do zaledwie milimetrów i powiedziała coś, co spowodowało, że dopiero teraz oblałem się rumieńcem. Wzrokiem uciekłem gdzieś na bok, ale wciąż przytrzymany przez białowłosą, nie miałem jak ukryć swojego zawstydzenia. - Brawo, znowu przez Ciebie spaliłem buraka - nie co markotnie stwierdziłem, udając naburmuszonego, ale ostatecznie parsknąłem śmiechem - Każdy kapie się nago, niemniej zazwyczaj samotnie. W takim przypadku, albo się odwrócę, albo dam Ci wystarczającą chwilę, aby Cię nie krępować - odpowiedziałem ostrożnie, do końca nie wiedząc czy sobie dziewczyna ze mnie żartuje, czy też faktycznie powiedziała prawdę, choć musiałem przyznać sam przed sobą, że jej uwierzyłem, a myśl co mógłbym ujrzeć w takiej sytuacji, spowodowała, że jeszcze bardziej zrobiło mi się...gorąco.
0 x
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1030
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Centrum osady

Post autor: Nikusui »

Jakoś słowa z jej gardła popłynęły gładko, jakby czuła, że chce mu to powiedzieć. Możliwe, że było tak, jak zasugerował. Powiedziała to, bo i on był z nią szczery, więc reszta przyszła sama. Dla niej było to wszystko jeszcze z lekka niezrozumiałe, bo dopiero zaczęła odkrywać tę część siebie. Tę, której jeszcze nie znała, a która aktualnie najwidoczniej się w niej budziła, ujawniając z jakiś ciemnych zakamarków podświadomości. Stąd też, może nawet nieco skrępowana uświadomieniem sobie tego faktu, postanowiła nie kontynuować tematu, uznając krótkie skwitowanie sprawy przez Shigeru, jako zakończenie wątku.
Chociaż zaczynała wierzyć w jakiś dziwny los, który krzyżował ich ścieżki, traktowała to jeszcze bardziej jako droczenie się, czy też lekkie podpuszczenie go do wiary w takie rzeczy. Jednak jak się mogła spodziewać, chłopak dosyć rozsądnie podszedł do tematu, więc odebrała jego postawę w tej sprawie jako arcy poważną. Dlatego uśmiechnęła się pod nosem, przypominając sobie ponownie ich spotkanie w parku, gdzie próbowała na trochę poruszyć tę skorupę stanowczości. Założyć mu na nos te różowe okulary, by inaczej spojrzał na świat. Z tym lekkim dystansem, ciesząc się tym, co się dookoła ma i nie przejmując się pierdołami. Teraz jednak była w stanie zrozumieć, że to niekoniecznie jest dobry czas, by Shigeru dostrzegł coś innego, niż wyryte wspomnienia z niedawnych wydarzeń. Nie wydobyła z siebie jednak ani jednego słowa, ani jednej sylaby, bo czekała na jego dalszą reakcję. Na jej bliskość, na nieskrępowanie takim zachowaniem, do którego raczej nie był przyzwyczajony.
Przymrużyła oczy, przez chwilę patrząc jak odwraca wzrok i oblewa się rumieńcem. Sprawiło jej to przyjemność. Jednak nie taką, jaką mogłaby ją napawać jeszcze jakiś czas temu. Nie była złośliwa, to po prostu... było dobre, miłe. Samej ciężko było jej w tym momencie określić dokładnie, jak to odczuła. Chyba nic dziwnego, jeżeli spotykamy się z czymś pierwszy raz, nieprawdaż?
- Mnie nie krępować? - zapytała cicho z rozbawieniem, unosząc brwi nieco wyżej. - Chyba nie sądzisz, że byłabym skrępowana swoją nagością w twojej obecności, skoro cię o niej uprzedzam. - dodała z zadziornym uśmiechem. Podczas jej wypowiedzi Shigeru mógł poczuć, jak uścisk na jego płaszczu słabnie, po czym materiał na powrót przyległa bardziej do jego ciała, niegnieciony już przez jej palce. Co prawda oficjalnie nie oponował przed jej bliskością, ale byli przecież zupełnie innymi osobami. Nie mogła jej na nim wymagać, chciała, by sam jej zapragnął, tak jak i ona tego chciała i potrzebowała. A taka zawsze była. Gdy czegoś pożądała, nie wahała się po to sięgnąć, nawet jeśli musiała wykazać się cierpliwością. Do tej pory jednak, w takich sytuacjach, postępowała zupełnie inaczej. Swoją drogą, żadne jej poprzednie znajomości kazały jej się uzewnętrzniać. Pomijając fakt, że jakakolwiek bliskość między nią, a mężczyzną, miała miejsce raz i zupełnie inaczej by to określiła. Zupełnie, jakby tamto było wulkanem, nagłym wybuchem, który szybko zgasł, zniknął. A teraz czuła powoli rozpalające się ognisko. Chyba nawet trochę przestraszyła się swoich myśli, które zaczynały do niej docierać w momencie, kiedy powoli opadała na całe stopy, nie męcząc palców staniem na nich, by nieco dorównać Shigeru. Nawet jeśli w dalszym ciągu było to niewiele.
- Wyglądasz całkiem słodko w tych rumieńcach. Jednak, jeżeli ciebie krępuje taka mała odległość między nami, to co dopiero będzie, jak pozbędę się ciuchów! - szybko, musiała szybko zająć myśli czymś innym, a najprościej było jej teraz kontynuować temat, który rozładowałby jakieś dziwne napięcie, które się w niej zebrało. Faktem jednak było to, że nie odsunęła się ani na centymetr, chociaż ciemnowłosy miał teraz taką możliwość. Korzystając jeszcze z okazji, że ma go dość blisko, i że może podkręcić dalej temat, wysunęła prawą rękę i dotknęła jego policzka, zapewne jeszcze zaróżowiałego. - Uh, jaki cieplutki dzióbasek. - dopowiedziała, przyciskając mocniej dłoń do jego lica, przez co na pewno kącik jego ust musiał wygiąć się dość zabawnie, zniekształcając usta. Sama nie była gorsza, bo złożyła usta we wspomniany dzióbek, zupełnie jakby mówiła właśnie do jakiegoś trzylatka.
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Shigeru

Re: Centrum osady

Post autor: Shigeru »

Przez chwilę mierzyłem białowłosą, oceniając ile kryje się prawdy za słowami jakimi padło z jej usteczek. Nie wyglądała na taką, żeby zmyślać co jej ślina przyniesie na język, a zdążyłem ją poznać na tyle, że sam nie wiedziałem, gdzie dla niej jest jakakolwiek granica. - Mówisz, jakby to nie był pierwszy raz? - powiedziałem, czy też spytałem, pozwalając sobie na lekko kpiarski uśmieszek, nie mając jednak na myśli nic złego, ot po prostu czasami, a raczej dość często ujawniała się przy białowłosej moja druga natura, uwielbiająca się z nią droczyć.
Poczułem słabnący nacisk na swoje ubranie, a chwilę później Nikusui opadła na stópki, puszczając krawędzie mojego ubrania. Myślałem, że poprzestaniemy w tym momencie na tej bliskości, o dziwo.. żałując że tak szybko ów chwilka minęła. Czułem przyjemne dreszcze mając świadomość jak blisko mnie przed chwilą była. Ów myśli rozbiegały się, w chwili gdy usłyszałem kolejne stwierdzenie na które ponownie mógłbym się zaczerwienić, gdybym wcześniej nie roześmiał się kręcąc głową, bo na prawdę Niku była niemożliwa. - Kto wie, możne wtedy sam się swoich pozbędę? - spytałem retorycznie, w dalszym ciągu podśmiechując, bo szczerze raczej bym się nie odważył na taką możliwość. Co by było, gdyby ktoś się zjawił nad takim jeziorkiem? Nikusui nie znali, ale mnie... Dopiero bym się spalił ze wstydu. Perspektywa tego była nie tyle nawet żenująca, co dla mojej świadomości przerażająca.
Moja wesołość uleciała jednak ze mnie w chwili gdy poczułem na swoim policzku dotyk dłoni białowłosej. Podobnie poczułem to samo, co wcześniej i postanowiłem nie zmarnować tej okazji. Widząc jak Nikusui do mnie mówi i jak złożyła swoje różowiutkie usteczka w dzióbek, nie omieszkałem zrobić czegoś co może i ją samą miało zaskoczyć. Nachyliłem się płynnie, przymykając oczy i zamknąłem jej ten dzióbek w pocałunku. Krótkim, choć wydawało mi się, że w tym momencie czas stanął w miejscu.
- To był długi i męczący dzień Niku, choć odprowadzę Cię do hotelu - przemówiłem pogodnie, spokojnie, jak gdyby przed chwilą nic takiego się nie wydarzyło, choć oboje wiedzieliśmy, że tak nie było. Wciąż miałem świadomość tego, że jest wiele do zrobienia, a też chciałem spotkać się z rodzicielką, więc oprowadzanie po Shinrin mogło jeszcze poczekać. Najważniejsze miejsca Niku przedstawiłem, resztę obejrzymy później wspólnie, lub dziewczyna zrobi to samodzielnie, jeżeli będzie tylko tego chciała. Nie powinna mieć z tym problemu, bo choć Shinrin nie było byle wioską, to jednak daleko osadzie było do miasta kupieckiego. Mimo jednak wszystko, zapatrywałem się na najbliższe dni z sporą dozą optymizmu, podjąwszy pewne już decyzje.
  • 2x [z/t]
0 x
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1030
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Centrum osady

Post autor: Nikusui »

0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Senju Toshio

Re: Centrum osady

Post autor: Senju Toshio »

Po powrocie do Shinrin, jak i w samej osadzie rodu Senju można było pewnie spotkać się z szybkim rozgłosem. A co za tym idzie, szeroką skalą szeptów i plotek. Z drugiej strony niektóre fakty mogły zostać zatajone dla dobra ogółu. Toshiemu nie uśmiechało się powtarzać niczego, co nie byłoby zgodne z wolą przywódców rodziny. Klanem od teraz zarządzać będzie Kazuo Senju, ojciec Shigeru i Reiki. Brzmiało to dość dziwnie, zważywszy, że zna już rodzeństwo. Miło być gdzieś w tym kręgu zainteresowania mimo młodego wieku i żadnych oczekiwań pokładanych na sobie. Poza przygnębieniem po przeżyciach chłopiec pragnął się wykazać i mieć większą swobodę. Nie przeszkadzać i być użytecznym. Do tego potrzebna mu była siła taka, której dorobił się starszy kuzyn. Musiał iść w jego ślady i przyłożyć się do treningów. Podstawy już znał, więc pora na coś trudniejszego. Z tym fantem należało zwrócić się do kogoś ku temu odpowiedniemu. Oby tylko ktokolwiek miał czas i chęci, bo inaczej pozostanie mu wkuwanie z książek. Niezbyt to ekscytujące.
Zatem powrót był dość markotny i nawet Toshio nie wychodziło rozweselenie reszty, czy siebie. Pożegnał się grzecznie z innymi i w eskorcie dwójki Senju miał zamiar ruszyć prosto do domu, gdzie czekała na niego z utęsknieniem rodzicielka. Podejrzewał, że właśnie tak będzie. Zatroskana kobieta, które pomimo zrozumienia będzie patrzyła tylko na dobro syna. Do drugiego opiekuna nie miał nadal pewności, jakim spojrzeniem go powita lub jak sam chłopiec powinien się zachować. Zmężniał na tyle, żeby nie przejąć się niczym? Drżenie dłoni czy nóg, które dają o sobie znać to ledwie skutki tego, co zobaczył. Makabra już dawno za jego plecami.
Nie odzywał się podczas marszu, aż nie natknął się na codzienną sytuację, która wyrwała go z zamyślenia. Odrętwiałe ciało nastawiło się na odbiór rozgorączkowanej kobiety, a jemu przez myśl przeszła tragedia z Sachuu. Co, gdyby to samo stało się tutaj? Krew i śmierć dotykająca wielu bliskich mu ludzi, z którymi dorastał i nadal będzie dzielił wspólne miejsce. Otrząsnął się ponownie, bowiem dziewczyna nie wydała mu się wcale taka zakręcona i stara. Gdy tylko zrozumiał treść jej wypowiedzi zwrócił uwagę na zawiniątko w jej objęciach. Dziecko? Ciekawe ile miało lat. Nadal nieco brudny i z zaśniedziałym ochraniaczem na czole został wyłapany i wykorzystany do pomocy. Lubił takie momenty, lecz tylko wtedy przynosiły mu pełną radość, kiedy był wypoczęty i miał czysty umysł. Nic nie szkodzi.
- Dziecko? W jakim jest wieku? - zaciekawił się z pozoru, chcąc ukryć resztę niechcianych emocji. Gdy już je stłumił i nastawił się na zwykły porządek tego miejsca odkrył tłumy i tętniące życiem centrum miasteczka. Został wybrany do opieki nad dzieciakiem, to oczywiste.
- D-dobrze. Chyba nie będzie to wielkim problemem. Nazywam się Toshio Senju, więc w razie potrzeby proszę o mnie pytać. Chyba, że to ja ma znaleźć się na koniec w wyznaczonym punkcie? - odpowiedział zwięźle, aby nie pomieszać się w myśleniu. Zbyt dużo wariantów na raz i rozważania naprzód nie wróżyło dobremu powodzeniu misji. Teraz, gdy jedynym poziomem, jaki dysponował był Di, to zwykłe zadanie stawało się równie ważne, co wyższe i groźniejsze. W każdym razie oczekiwał na reakcję Nee-chan, żeby poznać dalsze szczegóły. Chciał wiedzieć, co miałby robić w sytuacji kryzysowej. Powinni zapewnić sobie jakiś kontakt lub znać miejsce, do którego się zgłosić. O ile Toshiego mieli zapisanego w rejestrze rodu, to reszta shinobi powinna móc go prędko złapać. Inna sprawa, jakby to on miał zgłosić się w sprawie matki pilnowanego dziecka. Dlatego wnioskował, że kobieta zasypie go kilkoma wiadomościami przed odejściem. Postanowił małymi kroczkami usystematyzować działania, bo w grę wchodziło małe dziecko. Pora na jakieś miłe wyzwanie, które faktycznie pomoże mu odpędzić złe myśli.
0 x
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1030
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Centrum osady

Post autor: Nikusui »

0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Senju Toshio

Re: Centrum osady

Post autor: Senju Toshio »

Głupio byłoby teraz uciekać poza bramy wioski, kiedy dookoła tyle ciekawostek i przyjemna, bądź co bądź, atmosfera. Gdzieniegdzie ktoś pracował nad czymś ważnym, a to tu i tam przenosząc różne pakunki strażnicy nie dawali po sobie niczego poznać. Shinobi pokroju Toshio lubił wiele wiedzieć i w wyobraźni pozwalał sobie na spostrzegawczość. Coś tutaj się knuło na pierwszy rzut oka. Spojrzenie jednak szybko rozproszone zostało przez przebiegające dzieciaki. Nie był już taki młody, jak kiedyś. Te dwa lata spędzone na prawdziwym życiu kompletnie go odmieniły. Rzec można, że nauczył się kolejnych podstaw, żeby mógł czuć się powołany do grupy o średnio-zaawansowanym poziomie. Jakkolwiek młodzik udał się na spacer, który miał wyłonić spokojne i nikomu nie przeszkadzające miejsce. Takowe w swoim otoczeniu posiadało płot odgradzający właściwie jedną część od drugiej, bez przejścia. Chyba nie było niczym kluczowym, więc ludzie byli w stanie obchodzić je głównym traktem. Mimo wszystko ściana przesłaniała mnogo ustawione domy mieszkalne i różne takie wytwórnie. Tak mu się przynajmniej zdawało. Nie drążył, bo była to pora na skupienie się i zaczerpnięcie odpowiedniej wiedzy. Pod koniec liczył na jakąś widownię lub chociaż spojrzenia.
Ilość pieczęci do złożenia każdorazowo do większości jutsu przerażała nieco Toshio, bowiem im więcej ich było, to tym łatwiej o gafę. Pomyłki jakoś nigdy nie przytrafiały się celowo. Nauczone predyspozycje nie mogłyby zostać tak łatwo wyparte przez umysł, więc to jak jazda na rowerze. Dlatego Mokuton był bardzo fajną hybrydą żywiołów, który wymagał złączenia obu dłoni. Czy to od początku, ale zawsze na koniec. Mniejsza ilość znaków pozwalała również młodemu Senju na szybsze zareagowanie i uderzenie z większym impetem. Taka dolegliwość na nim spoczęła, niczym pedantyczna ochota poprawienia źle ułożonych przedmiotów na biurku. Złożone na sucho pieczęcie były okazją do zobaczenia wyczucia czasu. Potem artystyczne przyłożenie dłoni do ust. Resztę wypadało już doświadczyć.
Stanął w pełnym rozkroku, mając do ściany sporo ponad dziesięć metrów. Taka odległość dawała mu poczucie, że musi się z czymś zmierzyć. Tym samym ustalił wielkość, a nie długość. Umysł kalkulował tylko w małym stopniu, bowiem osiągi jutsu wcale takie nie będą. Jeśli nie postara się, to nie draśnie nawet kropelką swojego celu. Tarcza z kolei była obszerna, więc wszelkie warunki były korzystne i zwodziły zarazem. Grunt, żeby nie oszczędzać się i wytworzyć strumień. Gdy wydobył z siebie pierwszą partię chakry skierował ją przez płuca do ust. W tym samym czasie gesty rąk sprawiły, że duch i ciało miały w stanie przyswoić do siebie zamiary. Przygotować umysł na ten irracjonalny wyczyn, jakby żyły w zupełnie innej rzeczywistości. Tak naprawdę każdy ninja musiał mieć w genach jakąś namiastkę, cząstkę kogoś, kto już opanował i korzystał z danej techniki. Wtedy wystarczyło sobie przypomnieć ten efekt poprzez ćwiczenie.

Rozpoczęcie treningu Suiton: Mizurappa (C)
0 x
Senju Toshio

Re: Centrum osady

Post autor: Senju Toshio »

Widok przygotowującego się chłopca wzbudzał w grupkach przechodzących ludzi ciekawość. Osoby z różnym nastrojem kierowali za plecami Toshio swoje spojrzenia i wnioskując z zapału, jakim ów ninja dysponował, mogli łatwo dojść do oczywistego rozwiązania. Niezależnie od pogody ten teren został pokryty drobna warstwą wody, przez co mniejsze dzieciaki będą mieli najpewniej bardzo fajną, błotną zabawę. Jemu taplanie nie było po drodze z zamiarami, te wymagały sporego poświęcenia.
Czternastolatek cieszył się z wyboru miejsca. Już prawie dopiął swego i mógł cieszyć się sukcesem. Zmęczenie dawało o sobie znać z powodu ubytku znacznej ilości chakry. W końcu zrobił sporo powtórzeń, tych udanych i zakończonych niepowodzeniem. Nie poddawał się i z wyczuciem wystrzeliwał coraz odważniejszy strumień wody. Strzelanie, jak z bicza nie opłaciłoby się dla organizmu. Robił przerwy, a miejsce między nim, a ścianą stawały się wodnym stawem pośród trawy. Mizurappa nie wyrządzała krzywdy żadnym obiektom, lecz gdyby zmniejszyć dystans to deski mogłyby ucierpieć. Na razie na nieprzeniknionej przeszkodzi była widoczna ciemniejsza plama od wody, która zrosiła ją od dołu do połowy.
Załapał odpowiedni rytm, w którym miał składać pieczęcie, pompować chakrę do płuc i wypluwać ją w całej okazałości w postaci wytworzonej wody pod ciśnieniem. Opluł się kilka razy, ale potem była to już czysta i niczym niezachwiana struga. Odszedł kilka kroków w bok i, jak się spodziewał stare miejsce zostało okupowane przez rozradowane dzieci. Pluski w kałuży nie zawracały mu głowy, a jemu raczej nikt nieostrożny nie wejdzie w paradę. Przy tym ostatnim ćwiczeniu zamierzał dać z siebie wszystko. Postawić na naprawdę porządne wykonanie i przetestowanie swoich limitów. Chodziło jak zwykle o moc, długość i trwałość. Zaczerpnął powietrza, jakby zamierzał wchłonąć ogromne ilości wody zamiast powietrza. Zaczął składanie pieczęci i ciągłe zbieranie energii. Chakrę wypluł od razu w postaci wody. Strumień nadszedł nagle, a spieniona cząstka zaczynała nabierać błękitnej barwy wody. Rozlała się w niemal równy stożek, kierowana własnymi prawami. Toshio utrzymywał jutsu na jak najwyższym poziomie, żeby nie stracić całego zapału. Mizurappa pokonywała coraz dalszą drogę, rozszerzając pole działania, aż nie zrównała się ze ścianą. Drewno nasiąkało i stawało się mokre, pokazując odcisk, jaki pozostawiła po sobie technika. Dłużące się sekundy przemykały, a bawiące się nieopodal dzieci z osłupieniem i fascynacją podziwiały natrysk, pod którym chętnie by się wykąpały. Gdyby tylko nie służył do krzywdzenia, w innych okolicznościach można by zorganizować ogromny prysznic. Odznaczający się iście bojową postawą zielonowłosy przerwał czynność i leniwym ruchem odciągnął rękę od ust. Usatysfakcjonowany spojrzał w niebo i w zasadzie był to bardzo proroczy znak, który nakazał mu pośpiech. W osadzie coś zaczynało się dziać. Nie mógł tego przegapić.

Zakończenie treningu Suiton: Mizurappa (C)
0 x
Mamoru

Re: Centrum osady

Post autor: Mamoru »

Wiosna, słońce, rześkie powietrze - jednym słowem pogoda dopisywała, co podobało się naszemu bohaterowi, który raźnie przemierzał kolejne metry osady Senju. Tak jak zwykle, nie wiedział czego szuka, ani gdzie zmierza. Szedł tam, gdzie odnóża dolne go niosły, albo co akurat wpadło mu w oko i stwierdził, że na chwilę zajrzy coby obejrzeć. Oczywiście w całej osadzie dało się wyczuć, lekko mówiąc, napiętą atmosferę, w końcu była wojna, ale naszemu Mamoru to nie przeszkadzało. Miał zamiar wrócić do domu z nadzieją, że uda mu się załapać chociaż na koniec batalii, ale wszyscy już wyruszyli dawno temu, nawet gdyby teraz on sam ruszył pędem do Sakai, byłoby po ptokach. Tak więc z bólem wątroby pogodził się z tym faktem i został na jeszcze trochę w Shinrin, ciesząc się pogodą i miłymi widokami dla oka. Na jego szczęście, pomimo pierwszego, kiepskiego wrażenia, nie miał żadnych niemiłych sytuacji względem swojej osoby. Jak powiedziała Reika, Kakuzu byli sojusznikami Senju, poza tym już się tak nie obnosił ze swoimi zdolnościami, co zdecydowanie zaprocentowało. Ktoś mu nawet dzień dobry powiedział! Oczywiście bez uścisku dłoni, ale zawsze. To był zdecydowanie dobry dzień, a przecież ten dopiero się rozkręcał, więc wszystko przed nim. Tak więc usadowił się mniej więcej po środku skrzyżowania kilku dróg, coby przemyśleć następny ruch. Gdzie by tu teraz pójść, hm?
0 x
Kira

Re: Centrum osady

Post autor: Kira »

0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Hayashimura (Osada Rodu Senju)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości