Cmentarz

Awatar użytkownika
Sae
Posty: 149
Rejestracja: 26 lut 2020, o 09:44
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Smukła, przez co wydaje się wyższa niż w rzeczywistości. Brązowe włosy do ramion i prawie czarne oczy. Uroda i akcent typowe dla Prastarego Lasu. Ciemnobrązowe spodnie i dopasowana, beżowa bluza. Czarne buty z otwartymi palcami. Pachnie lasem i rosą.
Widoczny ekwipunek: Kabury na obu udach oraz torba
Lokalizacja: Sogen

Cmentarz

Post autor: Sae »

Cmentarz znajduje się na obrzeżach Hayashimury i nie jest w żaden sposób ogrodzony ciągnąc się wgłąb lasu. Pomimo ponurej atmosfery jaka zwykle towarzyszy takim miejscom, rozświetlają go lampiony powbijane pomiędzy grobami. Podczas gdy cywilne kopce zdobią proste kamienne nagrobki, wiele rodzin Senju chowa poległych w walce krewnych pod sadzonką drzewa. Najstarsze z nich sięgają początków powstawania klanu i choć imiona tych wojowników dawno zostały już zapomniane to drzewa pod którymi leżą pozostają wiecznymi pomnikami mającymi na zawsze stanowić o ich odwadze i poświęceniu dla kolejnych pokoleń mieszkańców osady. Niektóre zamożniejsze rodziny kontynuują tradycję w obrębie własnych posiadłości.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Sae
Posty: 149
Rejestracja: 26 lut 2020, o 09:44
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Smukła, przez co wydaje się wyższa niż w rzeczywistości. Brązowe włosy do ramion i prawie czarne oczy. Uroda i akcent typowe dla Prastarego Lasu. Ciemnobrązowe spodnie i dopasowana, beżowa bluza. Czarne buty z otwartymi palcami. Pachnie lasem i rosą.
Widoczny ekwipunek: Kabury na obu udach oraz torba
Lokalizacja: Sogen

Re: Cmentarz

Post autor: Sae »

Po ciepłym, acz dość rzeczowym przywitaniu z ojcem i zjedzeniu wspólnej kolacji, Sae miała wieczór dla siebie i postanowiła wykorzystać go odwiedzając groby swojej zmarłej matki oraz brata. Czuła się z tym nieswojo, gdyż każdy budził w niej zupełnie inne odczucia. Mamę odwiedzała regularnie wraz z Isamu, choć żadne z nich nie miało na to wówczas ochoty. Tak wypadało i w końcu weszło im to w nawyk. Na grób brata nie było komu ciągać Sae dlatego nadal czuła opór z każdym krokiem, który zmniejszał dystans dzielący ją od niewielkiej sadzonki. Ród Senju potrafił wytwarzać nie tylko drewno, ale również żywe drzewa, wszak cały Prastary Las został stworzony przez potężne techniki jej przodków. Mimo to drzewom sadzonym na grobach poległych pozwalano rosnąć własnym tempem, czerpiąc zasoby z ich własnych ciał. Obcym mogło się to wydać dość makabryczne, lecz dla Sae miało szczególny, niemal uświęcony wymiar, czuła się bowiem bardzo związana z tradycjami swojego rodu.

- Haha-ue, Onii-sama, wróciłam do domu – przywitała się szeptem stając przed dwoma grobami. Na jednym z nich wyrastał młody dąb, drugi zaś przyozdobiony został świezymi kwiatami. Minęło kilka lat nim widziała je po raz ostatni i drzewko mniej przypominało już sadzonkę. Jej matka Asami nie wywodziła się z ich rodu i pomimo tragicznych szczegółów jej śmierci, nie będąc kunoichi została pochowana skromnie. Isamu zginął na wojnie jak bohater czym pomimo młodego wieku zasłużył na największe honory należne wojownikowi. Nie po raz pierwszy w swoim życiu Sae zastanawiała się jak skończy ona sama. Nienawidziła wojen, lecz wieczny pomnik w postaci drzewa nawet w niej wzbudzał podziw i szacunek. Ile z otaczających ją ogromnych roślin było pamiątką po dawno już zapomnianych bohaterach ich rodu? Choć wszyscy, którzy ich znali już dawno nie żyli to pozostał po nich nieodzowny ślad. Przy obu grobach kunoichi położyła własnoręcznie zebraną wiązankę leśnych kwiatów i traw, skromny lecz szczery dar jej serca. – Widzę, że Takane-san niedawno tu był. Udało mu się, awansował na kogo. Uhm… pewnie zastanawiacie się co u mnie, cóż… dawno mnie tu nie było. Dużo się nauczyłam poza Shinrin ale… obwiam się, że nadal jestem tylko uczennicą. Myślę, że mogłeś mieć rację onii-sama, ale zostawiając mnie tu samą nie dałeś mi innego wyjścia. Nasz ojciec potrzebuje dziedzica, każdy mężczyzna tego pragnie… a on ma teraz tylko mnie.

Po tych słowach głos ugrzązł jej w gardle i Sae nie była w stanie wykrztusić z siebie nic więcej. Miała mętlik w głowie, tyle myśli, a żadnych nie potrafiła odpowiednio wyrazić. Miała im obojgu tyle do przekazania, tyle emocji dusiła w sobie od lat. W końcu w jej oczach pojawiły się łzy i mrugając szybko spojrzała w górę, na wyłaniające się spomiędzy koron drzew ciemniejące, jesienne niebo. Ta pora roku zawsze nastrajała ją do zadumy, to była pora zmarłych. Był to jednocześnie też czas, kiedy najmniej miała ochotę przebywać w Hayashimurze czując jakby na każdym kroku dręczyły ją cienie przeszłości. Została jeszcze kilkanaście minut, zastanawiając czy to wszystko ma w ogóle jakiś sens… czy jej matka i brat są w stanie wyczytać myśli prosto z jej serca, czy słowa przez nią wypowiadane nie są jedynie dla jej własnego pożytku. Wcale nie czuła się lepiej, czuła się… emocjonalnie rozedrgana, jakby po raz kolejny jej serce pękło na milion kawałków. Gdyby tylko mama nie odeszła, Sae tak bardzo pragnęłaby udawać że był to tylko zły sen… lecz do tej pory pamiętała jej sztywniejącą dłoń w swojej własnej, to jak cierpiała w ostatnich momentach swojego życia. Lecz nawet to pożegnanie, które pożegnaniem wcale nie było dawało jej sercu spokój jakiego nie zaznała, gdy do osady przyniesiono martwe już ciało Isamu. Czy to był moment, by wreszcie się z tym zmierzyć?

Nie, pomyślała słysząc za plecami czyjeś kroki. Odwróciła się i ujrzała zniekształcony obraz swojego ojca. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że w jej oczach wciąż zalegały łzy i odwróciła się gwałtownie przecierając twarz rękawem. W tym czasie mężczyzna stanął obok niej z tym stoickim spokojem i powagą, która była siłą dla niej i reszty rodu. Całej siły woli wymagało od niej uspokojenie się, lecz nie mogła mieć ku temu większej motywacji. Wymusiła blady uśmiech. Nie umknęło jej uwadze, że oto pierwszy raz od wielu lat byli wszyscy razem jako rodzina. Takane nigdy wcześniej nie odwiedzał grobów ani z nią, ani wcześniej gdy przychodzili tu z Isamu. – Witaj chichi-ue. Jeszcze raz gratuluję awansu, właśnie… właśnie… uhm – nie była pewna jak kontynuować. Niespodziewanie mężczyzna położeł jej swoją ciężką, lecz ciepłą dłoń na ramieniu i Sae spojrzała w górę na jego nieprzeniknioną twarz. – Wracajmy już do domu, zaczyna się robić zimno. – I nie czekając na odpowiedź swojej córki, poprowadził ją w kierunku ich skromnej posiadłości. Choć po drodze nie odzywali się do siebie słowem to Sae nie czuła się nieswojo. Żywi nie wzbudzali w niej takich uczuć. Pomyślała, że następnego dnia odwiedzi sąsiadów i ich dzieci, zobaczy jak wyrosły w ciągu ostatnich kilku lat. One z pewnością przegnają te złe myśli, musi tylko przetrwać noc…

zt//
0 x
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Hayashimura (Osada Rodu Senju)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość