Gospoda pod Kadambą
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Gospoda pod Kadambą
Więcej, chciała więcej i więcej. Gdzieś zaczęła zatracać czas, przestała zwracać uwagę na to, gdzie jest i czy rzeczywiście powinna się tu jeszcze znajdować. Codziennie poddawała się tym samym rytuałom. Pobudka, szybkie odświeżenie się i ogarnięcie, po czym zawsze spożywała lekkie śniadanie i udawała się na tyły Gospody pod Kadambą. I tam spędzała większość dnia, czasami praktycznie do zmroku. Od czasu do czasu pozwalała sobie na przejście ulicami osady Senju i spędzenie paru chwil w jakimś barze przy ciepłym obiedzie, a może już i kolacji. Wszystko było zależne od tego, o której zakończyła swój trening i ile miała jeszcze siły. W końcu gdyby całkowicie opadła z sił to raczej nie wybrałaby się na przechadzkę po tych terenach. W sumie ciekawiło ją to jezioro, o którym wspominał Shigeru. Może jutro się tam wybierze?
Ukryty tekst
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Gospoda pod Kadambą
Nie miała tego w planach, ale początek tego dnia nieco poróżnił się od poprzednich dni. Przede wszystkim dlatego, że odzyskała już swój strój. Co prawda zdążyła się nieco przyzwyczaić do bokserki i szortów, no ale jednak zdecydowanie wolała swoje wdzianko. Przyczepiła swój bicz, z którego już dawno nie korzystała, po czym w dobrym humorze, wyszła z gospody by skorzystać z usług pobliskiej knajpki. Ograniczyła się jednak do paru sztuk dango, gdyż naszła ją ochota na coś słodkiego. I nawet nie zostawała w środku. Zapakowane zabrała na wynos, spontanicznie wracając myślą do treningu. Myślała, żeby sobie dziś odpuścić i nie męczyć się kolejny dzień. Motywacja była jednak silniejsza i skierowała swoje kroki w stronę gospody, zajadając się po drodze swoją słodką przekąską.
Ukryty tekst
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Gospoda pod Kadambą
Czuła, że jej pobyt w Shinrin nieubłaganie zbliża się ku końcowi. Chociaż nie marnowała spędzonego tu czasu, bo przecież ciągle trenowała i uczyła się owych rzeczy, to jednak jej pobyt chyba zbytnio się przedłużył. Chciała jednak zobaczyć się z Shigeru przed opuszczeniem osady, chociażby po to, by poinformować go o swoim wybyciu. Czuła się do tego zobowiązana, chciała by to wiedział. Jednak nie zamierzała robić tego dzisiaj, bo kolejny raz postanowiła postawić na trening. Była to w pewnym sensie już jakaś rutyna, gdzie codziennie rano wstawała, odświeżała się, zjadała jakiekolwiek śniadanie, które aktualnie było na stanie, po czym udawała się na tyły gospody, gdzie poddawała się udoskonaleniu swoich umiejętności.
Ukryty tekst
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Re: Gospoda pod Kadambą
Po opuszczeniu posiadłości, skierowałem swoje kroki do Gospody pod Kadambą, bo w końcu padły pewne słowa, oboje chcieliśmy się jeszcze zobaczyć, a także przyrzekłem Nikusui pokazać jej pewne miejsce. Nim jednak dotarłem pod drzwi obiektu, zahaczyłem jeszcze o straganik, chcąc białowłosej na powitanie wręczyć coś, co by mogło jej o mnie przypominać w chwili gdyby mnie nie było nigdzie w pobliżu. Niosąc w dłoniach mały pakunek, zastanawiałem się czy aby nie przesadzam. Może wystarczyłoby gdybym przyszedł i po prostu zapukał? Z drugiej jednak strony... - To nie jest zwykła znajomość - przeszło mi przez myśl, na co się roześmiałem, budząc uważne spojrzenie mijającej mnie grupy osób.
Skróciwszy dzielącą mnie odległość, zacząłem się zastanawiać nad tym czy Nikusui w ogóle zastane. W koncu mogła mieć dość siedzenia w lokalu i może zwyczajnie postanowiła sama rozejrzeć się po Shinrin? A może postanowiła wrócić, skoro nie dawałem znaku życia? Wydawało mi się to trochę nieprawdopodobne, bo w końcu białowłosa wiedziała, że mam pewne obowiązki i odniosłem wrażenie, że akceptuje możliwy, późniejszy termin spotkania. Po chwili namysłu uznałem, że już chyba bardziej prawdopodobne będzie natkniecie się na Niku i jakiegoś gościa, który będzie smalił do niej cholewy.
Kręcąc głową przestąpiłem przez próg gospody, spoglądając za blat który był akurat pusty. Ten stan jednak chwilę później uległ zmianie bo tak jak poprzednio zza parawanu wyszła właścicielka - niewysoka staruszka o dobrotliwym, choć uważnym spojrzeniu. Delikatnie uśmiechnięty, podszedłem i przedstawiłem powód swojego przybycia, pytając przy okazji czy zastanę mieszkankę konkretnego pokoju. Kobiecinka nie odpowiedziała od razu, w milczeniu mnie lustrując, od stóp do głów - jakbym zamierzał przemycić coś niebezpiecznego, choć mój nieduży pakuneczek obwinięty w szary papier, mógł zastanawiać. W końcu się jednak dowiedziałem tylko tyle, ze nie widziała, aby Nikusui wychodziła, choć siedziała na zapleczu i mogła coś przeoczyć. Dziękując ruszyłem schodkami na górę, do pokoju w którym białowłosa zamieszkała. W momencie gdy znalazłem się przed drzwiami, głośno, trzykrotnie zapukałem.
Skróciwszy dzielącą mnie odległość, zacząłem się zastanawiać nad tym czy Nikusui w ogóle zastane. W koncu mogła mieć dość siedzenia w lokalu i może zwyczajnie postanowiła sama rozejrzeć się po Shinrin? A może postanowiła wrócić, skoro nie dawałem znaku życia? Wydawało mi się to trochę nieprawdopodobne, bo w końcu białowłosa wiedziała, że mam pewne obowiązki i odniosłem wrażenie, że akceptuje możliwy, późniejszy termin spotkania. Po chwili namysłu uznałem, że już chyba bardziej prawdopodobne będzie natkniecie się na Niku i jakiegoś gościa, który będzie smalił do niej cholewy.
Kręcąc głową przestąpiłem przez próg gospody, spoglądając za blat który był akurat pusty. Ten stan jednak chwilę później uległ zmianie bo tak jak poprzednio zza parawanu wyszła właścicielka - niewysoka staruszka o dobrotliwym, choć uważnym spojrzeniu. Delikatnie uśmiechnięty, podszedłem i przedstawiłem powód swojego przybycia, pytając przy okazji czy zastanę mieszkankę konkretnego pokoju. Kobiecinka nie odpowiedziała od razu, w milczeniu mnie lustrując, od stóp do głów - jakbym zamierzał przemycić coś niebezpiecznego, choć mój nieduży pakuneczek obwinięty w szary papier, mógł zastanawiać. W końcu się jednak dowiedziałem tylko tyle, ze nie widziała, aby Nikusui wychodziła, choć siedziała na zapleczu i mogła coś przeoczyć. Dziękując ruszyłem schodkami na górę, do pokoju w którym białowłosa zamieszkała. W momencie gdy znalazłem się przed drzwiami, głośno, trzykrotnie zapukałem.
0 x
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Gospoda pod Kadambą
Trening skończył się dla niej pomyślnie, więc po powrocie z tyłów Gospody pod Kadambą, pozwoliła sobie na odświeżającą kąpiel, co dało jej chwilę relaksu. Zadowolona, myła dość powolnie swoje ciało, nie pomijając również burzy białych włosów, które po ćwiczeniach były w niemałym nieładzie. Czyściutka i pachnąca, z mokrymi od spłukania wodą włosami, wyszła z łaźni i wytarła się dokładnie, następnie zakładając na siebie swój odzyskany niedawno strój. Chyba nawet zdążyła się za nim stęsknić. Dlatego z lekkim uśmiechem wróciła do swojego pokoju, nie spotykając nikogo po drodze i czując, jak mokre włosy lekko moczą tył jej wdzianka. Nie przeszkadzało jej to jednak w żadnym stopniu.
Otworzyła pokój i weszła do środka, zatrzaskując za sobą drzwi. Od razu podeszła do okna i korzystając z dobrej pogody, otworzyła na oścież okno, wpuszczając świeże i rześkie powietrze. Kątek oka przyuważyła opakowanie, w którym znajdowały się wcześniej jej dango i przypuszczała, że coś jeszcze zostało. Naprawdę przepadała za tymi słodkimi przekąskami, więc bez zastanowienia ruszyła w stronę małego stolika, na którym znajdowało się papierowe opakowanie. Otworzyła je, dostrzegając ostatnią porcję dango. Trzy kolorowe, nadziane na krótki patyczek, aż się prosiły, by ich skosztować. Nie zawahała się, przybliżyła dłoń ze słodkością do ust, którymi objęła jedną słodką kuleczkę. Dosłownie w tym samym momencie, kiedy usłyszała trzykrotne, dość stanowcze puknięcie do drzwi. Odwróciła się w ich stronę, na chwilę przestając przeżuwać kulkę, która już raczej kulką nie była, po czym poruszyła żuchwą kolejny raz i ruszyła w stronę drzwi. Chociaż wcześniej myślała o spotkaniu z Shigeru, tak teraz nie przyszedł jej na myśl. Nie dlatego, że nie chciała by się pojawił. Po prostu trening i kąpiel jakoś odegnała chwilowo jej myśli od jego osoby.
Nie krępując się, dalej przeżuwając część jej deseru, otworzyła drzwi. Jej wzrok skierowany był na wprost, więc musiała nieco zadrzeć głowę do góry, by zobaczyć, kto się pojawił. Co prawda domyśliła się po samym ubiorze, ale chwilowo takie bodźcie jeszcze do niej nie docierały, więc jej zielono-żółte oczyska musiały zobaczyć oczekiwaną twarz. Nie dało się jednak zobaczyć jakiegokolwiek zaskoczenia na jej twarzy. Bo w sumie nie była zaskoczona. Uczucie radości jego obecności było silniejsze od chwilowej dezorientacji. Nie wiedziała jednak, co powinna zrobić. Był tu. W końcu obiecał, że przyjdzie. Tak się umawiali. Jednak po ich ostatnim spotkaniu tliła się w niej jakaś niepewność, co ją nieco frustrowało. Nienawidziła uczucia, gdy nie wiedziała, co ma czynić. Czy powinna uznać tamto zdarzenia za chwilę słabości? Że się po prostu stało, ale przecież niczego sobie nie obiecali? Czy może iść za ciosem i niczym rozkochana nastolatka rzucić się mu na szyję, czego niejednokrotnie była świadkiem, a z czego do tej pory drwiła.
- Hej. - wydusiła z siebie, przełykając ostatni kawałek kuleczki i odsunęła się na bok, dając mu do zrozumienia, by wszedł. Nie była spięta, chociaż targały się w niej różne myśli. Postanowiła być swobodna spontaniczna. Tak, jak ostatnim razem. - Lubisz dango? - wypaliła ni stąd ni zowąd, wyciągając w jego stronę dłoń z patyczkiem, na którym widniały dwie ostatnie kuleczki, które były w tym pokoju. Nieprzyzwyczajona do głębokich wyznań, powiedziała co jej ślina na język przyniosła. Jednak szeroki uśmiech i rozpromienienie w jej oczach mogły mówić same za siebie.
Otworzyła pokój i weszła do środka, zatrzaskując za sobą drzwi. Od razu podeszła do okna i korzystając z dobrej pogody, otworzyła na oścież okno, wpuszczając świeże i rześkie powietrze. Kątek oka przyuważyła opakowanie, w którym znajdowały się wcześniej jej dango i przypuszczała, że coś jeszcze zostało. Naprawdę przepadała za tymi słodkimi przekąskami, więc bez zastanowienia ruszyła w stronę małego stolika, na którym znajdowało się papierowe opakowanie. Otworzyła je, dostrzegając ostatnią porcję dango. Trzy kolorowe, nadziane na krótki patyczek, aż się prosiły, by ich skosztować. Nie zawahała się, przybliżyła dłoń ze słodkością do ust, którymi objęła jedną słodką kuleczkę. Dosłownie w tym samym momencie, kiedy usłyszała trzykrotne, dość stanowcze puknięcie do drzwi. Odwróciła się w ich stronę, na chwilę przestając przeżuwać kulkę, która już raczej kulką nie była, po czym poruszyła żuchwą kolejny raz i ruszyła w stronę drzwi. Chociaż wcześniej myślała o spotkaniu z Shigeru, tak teraz nie przyszedł jej na myśl. Nie dlatego, że nie chciała by się pojawił. Po prostu trening i kąpiel jakoś odegnała chwilowo jej myśli od jego osoby.
Nie krępując się, dalej przeżuwając część jej deseru, otworzyła drzwi. Jej wzrok skierowany był na wprost, więc musiała nieco zadrzeć głowę do góry, by zobaczyć, kto się pojawił. Co prawda domyśliła się po samym ubiorze, ale chwilowo takie bodźcie jeszcze do niej nie docierały, więc jej zielono-żółte oczyska musiały zobaczyć oczekiwaną twarz. Nie dało się jednak zobaczyć jakiegokolwiek zaskoczenia na jej twarzy. Bo w sumie nie była zaskoczona. Uczucie radości jego obecności było silniejsze od chwilowej dezorientacji. Nie wiedziała jednak, co powinna zrobić. Był tu. W końcu obiecał, że przyjdzie. Tak się umawiali. Jednak po ich ostatnim spotkaniu tliła się w niej jakaś niepewność, co ją nieco frustrowało. Nienawidziła uczucia, gdy nie wiedziała, co ma czynić. Czy powinna uznać tamto zdarzenia za chwilę słabości? Że się po prostu stało, ale przecież niczego sobie nie obiecali? Czy może iść za ciosem i niczym rozkochana nastolatka rzucić się mu na szyję, czego niejednokrotnie była świadkiem, a z czego do tej pory drwiła.
- Hej. - wydusiła z siebie, przełykając ostatni kawałek kuleczki i odsunęła się na bok, dając mu do zrozumienia, by wszedł. Nie była spięta, chociaż targały się w niej różne myśli. Postanowiła być swobodna spontaniczna. Tak, jak ostatnim razem. - Lubisz dango? - wypaliła ni stąd ni zowąd, wyciągając w jego stronę dłoń z patyczkiem, na którym widniały dwie ostatnie kuleczki, które były w tym pokoju. Nieprzyzwyczajona do głębokich wyznań, powiedziała co jej ślina na język przyniosła. Jednak szeroki uśmiech i rozpromienienie w jej oczach mogły mówić same za siebie.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Re: Gospoda pod Kadambą
Po zapukaniu usłyszałem za drzwiami pokoju kroki, co oznaczało, że jednak ten konkretny lokator nie opuścił gospody. Drzwi się uchyliły, a w progu dostrzegłem ją - białowłosą piękność. Przez chwilę mierzyliśmy się spojrzeniami, czekając na to co się za chwilę wydarzy, ale żadne z nas nie wykonało nadzwyczajnego kroku, czy to z obawy, czy z niepewności i to Niku przejęła skrzypce zabierając pierwsza głos, otwierając szerzej drzwi i zapraszając mnie do wejścia. - Cześć, nie wydajesz się zaskoczona - odwzajemniłem powitanie jednocześnie wysuwając pewne stwierdzenie. Korzystając jednak z jej aprobaty, przekroczyłem próg mieszkania, jeszcze raz oglądając je dookoła już od środka. - Jak Ci się pomieszkuje? - spytałem, przenosząc wzrok na właścicielkę niezwykłych zielono-żółtych oczu, które hipnotyzowały swoim dłuższym spojrzeniem. - To dla Ciebie - zaraz dodałem, przypominając sobie o manierach i wręczając dziewczynie zgrabnie zapakowane zawiniątko.
- Mam nadzieję, że Ci się spodoba... i że się nie wygłupiłem - zaśmiałem się choć wcale w tym momencie nie było mi do śmiechu, bo tak rzeczywiście myślałem. Po rozpakowaniu pakuneczka właścicielka mogła znaleźć niedużą doniczkę zza krawędzi której nie wyrastała jeszcze żadna roślina, tylko jeden, pojedynczy kiełek, który dopiero miał zaczynać piąć się w górę. - Jest to specjalna kamelia...biała. Nie co zmodyfikowałem nasionko i kwiat nie powinien źle reagować na alokacje. Liście kamelii wykorzystuje się do robienia opatrunków. Gdyby nie było mnie..lub innego medyka w pobliżu, miałabyś pod ręką własne źródło medykamentów - powiedziałem, dziękując po chwili również za propozycję poczęstowania się dango. Prawdę mówiąc nie miałem często okazji częstować się tym, a nawet tego próbować, stąd skusiłem się na jedno kółeczko, delikatnie je ściągając z patyczka. - Dziękuje.
Prezent, który wręczyłem Nikusui był przemyślny. Kwiaty kamelii były piękne gdy rozkwitły, a odcień, który dla niej dobrałem miał jawnie nawiązywać do koloru jej włosów. Był to upominek nie wiele mnie kosztujący, ale pozwalający się wykazać ukazując przy okazji pewne wartości, które wyznawałem. - Smaczne - mruknąłem kciuka delikatnie wsuwając między wargi, aby zlizać z niego słodką posypkę. Przyjrzałem się swojej rozmówczyni, która była ubrana i również lustrowała mnie spojrzeniem - Pamiętam, że obiecałem pokazać Ci Skalisty Wodospad. Granice wydają się na razie być spokojne wiec to chyba najlepsza okazja. Nie wiadomo kiedy znów się nadarzy - odrzekłem wesoło, koncentrując się na tym, aby odgadnąć czy ten pomysł jej się spodobał czy też niekoniecznie. Oczywiście się też nie paliło i można było ten pomysł przesunąć nieco później, ale też nie wiedziałem ile białowłosa zechce w Shinrin zostać, a poza tym...stęskniłem się za jej towarzystwem.
- Mam nadzieję, że Ci się spodoba... i że się nie wygłupiłem - zaśmiałem się choć wcale w tym momencie nie było mi do śmiechu, bo tak rzeczywiście myślałem. Po rozpakowaniu pakuneczka właścicielka mogła znaleźć niedużą doniczkę zza krawędzi której nie wyrastała jeszcze żadna roślina, tylko jeden, pojedynczy kiełek, który dopiero miał zaczynać piąć się w górę. - Jest to specjalna kamelia...biała. Nie co zmodyfikowałem nasionko i kwiat nie powinien źle reagować na alokacje. Liście kamelii wykorzystuje się do robienia opatrunków. Gdyby nie było mnie..lub innego medyka w pobliżu, miałabyś pod ręką własne źródło medykamentów - powiedziałem, dziękując po chwili również za propozycję poczęstowania się dango. Prawdę mówiąc nie miałem często okazji częstować się tym, a nawet tego próbować, stąd skusiłem się na jedno kółeczko, delikatnie je ściągając z patyczka. - Dziękuje.
Prezent, który wręczyłem Nikusui był przemyślny. Kwiaty kamelii były piękne gdy rozkwitły, a odcień, który dla niej dobrałem miał jawnie nawiązywać do koloru jej włosów. Był to upominek nie wiele mnie kosztujący, ale pozwalający się wykazać ukazując przy okazji pewne wartości, które wyznawałem. - Smaczne - mruknąłem kciuka delikatnie wsuwając między wargi, aby zlizać z niego słodką posypkę. Przyjrzałem się swojej rozmówczyni, która była ubrana i również lustrowała mnie spojrzeniem - Pamiętam, że obiecałem pokazać Ci Skalisty Wodospad. Granice wydają się na razie być spokojne wiec to chyba najlepsza okazja. Nie wiadomo kiedy znów się nadarzy - odrzekłem wesoło, koncentrując się na tym, aby odgadnąć czy ten pomysł jej się spodobał czy też niekoniecznie. Oczywiście się też nie paliło i można było ten pomysł przesunąć nieco później, ale też nie wiedziałem ile białowłosa zechce w Shinrin zostać, a poza tym...stęskniłem się za jej towarzystwem.
0 x
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Gospoda pod Kadambą
Na pierwsze stwierdzenie Shigeru jedynie uśmiechnęła się lekko, patrząc jak przekracza próg i wkracza do jej tymczasowego pokoju. Zanim jednak odpowiedziała na jego pytanie, brunet wręczył jej mały prezent. Nie musiała też koniecznie sama zagłębiać się w znaczenie czy też przydatność podarunku, bo Shigeru sam jej wyjaśnił o co chodził. W tym momencie nie mogła ukryć delikatnego rumieńca na jej twarzy.
Zamknęła drzwi za chłopakiem, ale nie spuszczała z niego wzroku, rzecz jasna odbierając prezent od niego. To było naprawdę miłe i w sumie nie spodziewała się takiego podarku. To naprawdę mogło uratować jej tyłek w krytycznych sytuacjach.
- Ym, dziękuje. Przypuszczam, że naprawdę może się przydać. Sama, jak wiesz, nie specjalizuje się w dziedzinach leczniczych. - mruknęła swobodnie, nie wstydząc się swojej słabości przy brunecie. To było normalnie. Niektórzy leczyli, niektórzy leczyli i walczyli, a niektórzy tylko byli nastawieni na walkę. A ona właśnie do tej ostatniej grupy należała. To jednak utwierdziło ją w przekonaniu, że ich kontakt może być rzadko, i że jednak nie będą mieć ze sobą na tylko styczności, żeby mógł jej pomóc.
Ucieszyła się z faktu, że chłopak postanowił jednak poczęstować się dango i mu nawet smakowało. Sama zaś przechwyciła ostatnią kuleczkę i zjadła ją, powoli podchodząc do papierowego opakowanie znajdującego się przy łóżku i wrzuciła tam niepotrzebny patyczek. Przy okazji Shigeru wspomniał o wodospadzie, który mieli odwiedzić. Przez moment przeszedł ją dreszcz, ale chcąc się uspokoić, postanowiła odpowiedzieć na jego pierwsze zagadnienie.
- W końcu powiedziałeś, że jeszcze się zobaczymy. A Shinrin... aż tak dużo się nie różni od mojej rodzinnej osady. Do tej pory raczej skupiałam się na treningu. Czekałam. - urwała, uciekając chwilowo wzorkiem gdzieś w ścianę, ale zaraz zebrała się w sobie. Przecież nie była nieśmiałą osobą. Zawsze mówiła to, co myśli, więc dlaczego tak bała się swoich uczuć? - Czekałam na ciebie. - wypaliła w końcu, kierując swoje spojrzenie na mężczyznę, który sprawiał, że cały świat przestawał mieć znaczenie. To był ktoś, kto obudził w niej nieznane dotąd emocje i ktoś, kogo nie chciała stracić, mimo braków więzów biologicznych. Ktoś, kogo pragnęła sercem i duszą, ale jeszcze to w sobie kryła.
- Owszem, obiecałeś. - odparła w pewnym momencie i podeszła do okna, by zamknąć okno. Dostatecznie się wywietrzyło, a nie chciała przesadzić, jeżeli okaże się, że jednak wybiorą się we wspomniane miejsce. Wtedy pewnie spałaby w lodówce, a tego wolałaby uniknąć. - Ale czy tego chcesz? Wiesz... jeżeli nie masz ochoty się tam wybrać, to możemy wymyślić coś innego. - dodała, nie chcąc mu narzucać jakieś konkretnego planu. Obiecał jej wypad do Skalistego Wodospadu, ale nie chciała go do tego przymuszać. Mogli zostać tutaj, ale po prostu połazić po Shinrin. Cokolwiek. Bo jeszcze nie przeszło jej przez usta, że będzie musiała wrócić do Antai. I to jak najszybciej. Odwlekała to długo w czasie
- Jak ci minął ten czas? - zapytała nagle, nie chcąc by czuł się jakoś przystawiony do ściany. Sama czuła się nieco skrępowana, bo wciąż nie wiedziała, jak się zachować. Dlatego narzucała rolę neutralnej, wyluzowanej dziewczyny.
Zamknęła drzwi za chłopakiem, ale nie spuszczała z niego wzroku, rzecz jasna odbierając prezent od niego. To było naprawdę miłe i w sumie nie spodziewała się takiego podarku. To naprawdę mogło uratować jej tyłek w krytycznych sytuacjach.
- Ym, dziękuje. Przypuszczam, że naprawdę może się przydać. Sama, jak wiesz, nie specjalizuje się w dziedzinach leczniczych. - mruknęła swobodnie, nie wstydząc się swojej słabości przy brunecie. To było normalnie. Niektórzy leczyli, niektórzy leczyli i walczyli, a niektórzy tylko byli nastawieni na walkę. A ona właśnie do tej ostatniej grupy należała. To jednak utwierdziło ją w przekonaniu, że ich kontakt może być rzadko, i że jednak nie będą mieć ze sobą na tylko styczności, żeby mógł jej pomóc.
Ucieszyła się z faktu, że chłopak postanowił jednak poczęstować się dango i mu nawet smakowało. Sama zaś przechwyciła ostatnią kuleczkę i zjadła ją, powoli podchodząc do papierowego opakowanie znajdującego się przy łóżku i wrzuciła tam niepotrzebny patyczek. Przy okazji Shigeru wspomniał o wodospadzie, który mieli odwiedzić. Przez moment przeszedł ją dreszcz, ale chcąc się uspokoić, postanowiła odpowiedzieć na jego pierwsze zagadnienie.
- W końcu powiedziałeś, że jeszcze się zobaczymy. A Shinrin... aż tak dużo się nie różni od mojej rodzinnej osady. Do tej pory raczej skupiałam się na treningu. Czekałam. - urwała, uciekając chwilowo wzorkiem gdzieś w ścianę, ale zaraz zebrała się w sobie. Przecież nie była nieśmiałą osobą. Zawsze mówiła to, co myśli, więc dlaczego tak bała się swoich uczuć? - Czekałam na ciebie. - wypaliła w końcu, kierując swoje spojrzenie na mężczyznę, który sprawiał, że cały świat przestawał mieć znaczenie. To był ktoś, kto obudził w niej nieznane dotąd emocje i ktoś, kogo nie chciała stracić, mimo braków więzów biologicznych. Ktoś, kogo pragnęła sercem i duszą, ale jeszcze to w sobie kryła.
- Owszem, obiecałeś. - odparła w pewnym momencie i podeszła do okna, by zamknąć okno. Dostatecznie się wywietrzyło, a nie chciała przesadzić, jeżeli okaże się, że jednak wybiorą się we wspomniane miejsce. Wtedy pewnie spałaby w lodówce, a tego wolałaby uniknąć. - Ale czy tego chcesz? Wiesz... jeżeli nie masz ochoty się tam wybrać, to możemy wymyślić coś innego. - dodała, nie chcąc mu narzucać jakieś konkretnego planu. Obiecał jej wypad do Skalistego Wodospadu, ale nie chciała go do tego przymuszać. Mogli zostać tutaj, ale po prostu połazić po Shinrin. Cokolwiek. Bo jeszcze nie przeszło jej przez usta, że będzie musiała wrócić do Antai. I to jak najszybciej. Odwlekała to długo w czasie
- Jak ci minął ten czas? - zapytała nagle, nie chcąc by czuł się jakoś przystawiony do ściany. Sama czuła się nieco skrępowana, bo wciąż nie wiedziała, jak się zachować. Dlatego narzucała rolę neutralnej, wyluzowanej dziewczyny.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Re: Gospoda pod Kadambą
Prezent, który wręczyłem Nikusui wywołał u niej urocze rumieńce, co odebrałem za znak, iż nie uraziłem ją tym podarunkiem i też nie był to nietrafiony z mojej strony gest. Dziewczyna nawet potwierdziła, że ze względu na brak specjalizacji w tym zakresie, ów roślinka faktycznie może okazać się jej przydatna. - W takim przypadku całą przyjemność po mojej stronie. Ciesze się, że mogłem Ci w jakikolwiek sposób pomóc - szczerze zapewniłem, obserwując następnie jak dziewczyna wrzuciła do ust ostatnie dango, a pusty patyczek wrzuciła do papierowego opakowania znajdującego się na łóżku. Przedstawicielka Rodu Kaminari przyznała, że spodziewała się mnie zwłaszcza po danym słowie, a dodatkowo dowiedziałem się, że moja osada nie bardzo różni się od jej rodzimych stron. Zastanawiałem się przy tym czy mowa było o ulokowaniu poszczególnych obiektów w mieście, czy też miała tu na myśli klimat i florę. Po słowach jednak, które padły chwilę po tym aż zamarłem, bo nie oczekiwałem od Nikusui takich słów szczerości. Poczułem się...na prawdę szczęśliwy.
- Też tęskniłem - przyznałem cicho, podchodząc już jednak bliżej, a nawet na tyle, aby objąć w pasie dziewczynę i tak ją trzymając, mieć ją blisko przy sobie. - Raz dane słowo należy spełnić, poza tym czemu nie? Pogoda jest ładna, jest to niedaleko, miejsce jedno z ciekawszych w Shinrin, skoro już tu jesteś to warto Ci to pokazać - powiedziałem, spoglądając ze swojej pozycji jej głęboko w oczy - Jeszcze nie wiem czy się rozbiorę do naga, ale Tobie nie zamierzam zabraniać - puściłem oczko po czym się szczerze zaśmiałem. - Jeśli jeszcze zostanie czasu to będzie można gdzieś indziej wyskoczyć, choć już zbyt wielu atrakcji już tutaj nie mamy
Nikusui zapytała również jak mi minęły te dwa dni. Nie robiłem niczego specjalnego, stąd też pojawiło się u mnie zwyczajne wzruszenie ramionami choć wypadało udzielić jakieś odpowiedzi. - W dniu kiedy się rozstaliśmy to miałem...rodzinne posiedzenie. Zdaliśmy matce relację, a także porozmawialiśmy z ojcem. Pożegnałem się również następnego dnia z Reiką, bo postanowiła wyruszyć do Ryuzaku...Mieć oko na tą całą sytuację. Ponadto czas urozmaiciły mi treningi. Tak jak Ty nie marnowałem chwili, choć starałem się dzielić to między rozmowy z mamą, a zabawą z Akumą, którym się teraz opiekujemy - opowiedziałem, pozwalając się Nikusui wysunąć z objęć, o ile tylko by chciała, bo możliwe że czuła się niezręcznie, tak moimi ramionami skrępowana. Pamiętając jednak, że padła propozycja wyjścia, która spotkała się z aprobatą Niku i z brakiem mojego sprzeciwu, zachęciłem swoją towarzyszkę do skierowania się do wyjścia, poprzez zwykłe ułożenie dłoni na jej boku , jakby chcąc pokierować którędy należy iść - No to co, idziemy?
Jeżeli dziewczyna nie zaoponowała, to opuszczamy lokum, uprzednio oczywiście zamykając drzwi, biorąc z pokoju tylko to co było nam niezbędne. Jeśli Niku zamierzała się kąpać to pewnie potrzebowała jakiś ręcznik, choć musiałem przyznać przed samym sobą, że nie pomyślałem o tym aby samemu się jakoś spakować. Może to jednak nie będzie mi potrzebne?
- Też tęskniłem - przyznałem cicho, podchodząc już jednak bliżej, a nawet na tyle, aby objąć w pasie dziewczynę i tak ją trzymając, mieć ją blisko przy sobie. - Raz dane słowo należy spełnić, poza tym czemu nie? Pogoda jest ładna, jest to niedaleko, miejsce jedno z ciekawszych w Shinrin, skoro już tu jesteś to warto Ci to pokazać - powiedziałem, spoglądając ze swojej pozycji jej głęboko w oczy - Jeszcze nie wiem czy się rozbiorę do naga, ale Tobie nie zamierzam zabraniać - puściłem oczko po czym się szczerze zaśmiałem. - Jeśli jeszcze zostanie czasu to będzie można gdzieś indziej wyskoczyć, choć już zbyt wielu atrakcji już tutaj nie mamy
Nikusui zapytała również jak mi minęły te dwa dni. Nie robiłem niczego specjalnego, stąd też pojawiło się u mnie zwyczajne wzruszenie ramionami choć wypadało udzielić jakieś odpowiedzi. - W dniu kiedy się rozstaliśmy to miałem...rodzinne posiedzenie. Zdaliśmy matce relację, a także porozmawialiśmy z ojcem. Pożegnałem się również następnego dnia z Reiką, bo postanowiła wyruszyć do Ryuzaku...Mieć oko na tą całą sytuację. Ponadto czas urozmaiciły mi treningi. Tak jak Ty nie marnowałem chwili, choć starałem się dzielić to między rozmowy z mamą, a zabawą z Akumą, którym się teraz opiekujemy - opowiedziałem, pozwalając się Nikusui wysunąć z objęć, o ile tylko by chciała, bo możliwe że czuła się niezręcznie, tak moimi ramionami skrępowana. Pamiętając jednak, że padła propozycja wyjścia, która spotkała się z aprobatą Niku i z brakiem mojego sprzeciwu, zachęciłem swoją towarzyszkę do skierowania się do wyjścia, poprzez zwykłe ułożenie dłoni na jej boku , jakby chcąc pokierować którędy należy iść - No to co, idziemy?
Jeżeli dziewczyna nie zaoponowała, to opuszczamy lokum, uprzednio oczywiście zamykając drzwi, biorąc z pokoju tylko to co było nam niezbędne. Jeśli Niku zamierzała się kąpać to pewnie potrzebowała jakiś ręcznik, choć musiałem przyznać przed samym sobą, że nie pomyślałem o tym aby samemu się jakoś spakować. Może to jednak nie będzie mi potrzebne?
- 2x [z/t]
0 x
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Gospoda pod Kadambą
Drgnęła nieco do przodu, kiedy dostała siarczystego klapsa, a gdy tylko odwróciła głowę w bok, by zerknąć na Shigeru, ten wzruszył ramionami, bez skrępowania stwierdzając, że po prostu musiał. Jak niby miałaby się o to złościć? W tym zapewnieniu był tak rozbrajający, że jedynie pokręciła głową i roześmiała się wesoło. Oj, będzie jej tego na pewno brakować. No, znaczy się, jego.
Mimo tego, że chętnie pisałaby się na powtórkę i czuła, że Shigeru również byłby na to gotowy, to jednak musieli się już zbierać, starając się powstrzymać swoje podniecenie. Na pewno pomoże tu fakt, że mieli się ubrać. Im ich więcej, tym lepiej. Tymczasem jednak patrzyła jak brunet strzepuje z siebie krople wody i cieszyła się przez krótki moment tym widokiem, idąc w jego ślady, chociaż nieco mozolniej. Zaraz jednak się poprawiła i zaczęła ubierać bieliznę, słuchając jego słów. Uśmiechnęła się na nie jedynie, kiedy już zakładała drugą pończochę.
- No, jakby co, to mogę przekazać, że na pewno jesteś już mężczyzną. - mruknęła zadziornie, chcąc się z nim trochę poprzekomarzać. Znając go, raczej nie byłby skory to wyjawiania takich rzeczy, chociaż i ona sama na pewno nie mówiłaby o tym na prawo i lewo, ale gdyby wymuszała tego sytuacja, to by się nie czuła jakoś szczególnie zawstydzona. Zresztą, pewnie by się przekonała o tym dopiero wtedy, gdyby się znalazła w takiej sytuacji, teraz nie było o tym mowy.
Kiedy ją przytulił od tyłu i ucałował w policzek, przymknęła momentalnie oczy i przechyliła nieco głowę w tył, jakby jeszcze bardziej chciała się w niego wtulić. To było naprawdę miłe uczucie, które zaczęła doświadczać dopiero od niedawna. Przy Shigeru zaczęła poznawać tę inną, bardziej radośniejszą stronę życia, którą może się przy nim rozkoszować. W życiu nie podejrzewałaby się o takie uczucia i o to, że w ogóle znajdzie się w takiej sytuacji. Rzecz jasna, Shigeru musiał się od niej odsunąć i dokończyła ubieranie się, bo miała tego jednak troszkę więcej, niż jej partner. Prześwitujący kostium, pończochy, sukienkę, gorset, buty i rękawice. Starała się jednak robić to sprawnie, więc brunet nie czekał zbyt długo. Na jego stwierdzenie kiwnęła głową i nie oponowała, kiedy złapał ją za rękę. Dorównując mu kroku, zerknęła na niego z boku i uśmiechnęła się lekko, splatając ich palce, jakby w mocniejszym uścisku.
Dotarli do osady dość szybko i od razu skierowali kroki w stronę gospody. Nie puszczała jego dłoni, bo skoro sam to zainicjował to rozumiała, że nagle nie odsunie się od niej, gdy zjawią się wśród ludzi. Przemierzali uliczki, które już znała, aż dotarli do celu, czyli chwilowego miejsca jej pobytu. Tam, nie zamierzając jeszcze wypuszczać ze swojego towarzystwa Shigeru, pociągnęła go do środka, chociaż miała nadzieję, że nie oponował. Swoje kroki skierowali na górę, a następnie pod drzwi do jej pokoju. Tu przystanęła, bo pod drzwiami leżały dwa kołczany, wypełnione strzałami, których ostrze było w kształcie serca. Patrzyła na to nieco zdziwiona, bo chociaż nie wyglądały na groźne i chyba raczej posłużyłyby jako dekoracja, niżeli broń, chociaż kto wie, może dałoby się to jakoś inaczej wykorzystać. Przykucnęła więc, przyglądając się lepiej i przygotowana na ewentualną, niespodziewaną akcję, szybkim ruchem złapała za kołczan, a następnie pociągnęła, unosząc lekko do góry, przez co dziwne strzały pozostały na ziemi. Wyglądały całkowicie zwyczajnie, więc zerknęła w środek kołczanu, ale tam też nie było nic podejrzanego. Wyglądało na to, że ktoś postanowił zrobić jej prezent. Albo pomylił pokoje. A może to Hisato? przyniósł jej to, ale nie było jej w pokoju, więc zostawił pod drzwiami?
Włożyła szybko strzały z powrotem do kołczanu i oba podniosła z podłogi, następnie otwierając drzwi i jak gdyby nigdy nic wchodząc do środka. Rozejrzała się jednak ostrożnie, ale nikogo tu nie było oprócz nich. Zmarszczyła brwi i odwróciła się w stronę Shigeru, zerkając jeszcze na strzały.
- Hm, na ciebie już mi nie będą potrzebne, no nie? - powiedziała rozbawiona, odrzucając gdzieś na bok jakiekolwiek obawy. Podejrzewała, że to od chłopca, który znalazł się na tyłach gospody, pewnie w ramach podziękowania. Ewentualnie naprawdę pomyłka, więc nie było się czym przejmować. - W sumie to wiele tu nie miałam, zgarnę tylko roślinkę od ciebie i będę się zbierać. Trochę czasu już minęło, do Antai nie mam stąd daleko, ale wolałabym nie podróżować już po zmroku. - stwierdziła, zarzucając oba kołczany za swoje lewe ramię. Poprawiła jeszcze bicz, który przyczepiony był przy jej boku, a w lewej ręce trzymając prezent od mężczyzny, który skradł jej serce. - I nie musisz mnie odprowadzać. Za to konieczny będzie buziak na pożegnanie. No już, nie wstydź się. - zachęciła go, chociaż wiedziała, że wstydzić to on się raczej nie będzie. Nie po tym, co się wydarzyło przy wodospadzie. Ale podrażnić się jeszcze musiała przed odejściem!
/kołczany ze strzałami odebrane z losowania walentynkowego
Mimo tego, że chętnie pisałaby się na powtórkę i czuła, że Shigeru również byłby na to gotowy, to jednak musieli się już zbierać, starając się powstrzymać swoje podniecenie. Na pewno pomoże tu fakt, że mieli się ubrać. Im ich więcej, tym lepiej. Tymczasem jednak patrzyła jak brunet strzepuje z siebie krople wody i cieszyła się przez krótki moment tym widokiem, idąc w jego ślady, chociaż nieco mozolniej. Zaraz jednak się poprawiła i zaczęła ubierać bieliznę, słuchając jego słów. Uśmiechnęła się na nie jedynie, kiedy już zakładała drugą pończochę.
- No, jakby co, to mogę przekazać, że na pewno jesteś już mężczyzną. - mruknęła zadziornie, chcąc się z nim trochę poprzekomarzać. Znając go, raczej nie byłby skory to wyjawiania takich rzeczy, chociaż i ona sama na pewno nie mówiłaby o tym na prawo i lewo, ale gdyby wymuszała tego sytuacja, to by się nie czuła jakoś szczególnie zawstydzona. Zresztą, pewnie by się przekonała o tym dopiero wtedy, gdyby się znalazła w takiej sytuacji, teraz nie było o tym mowy.
Kiedy ją przytulił od tyłu i ucałował w policzek, przymknęła momentalnie oczy i przechyliła nieco głowę w tył, jakby jeszcze bardziej chciała się w niego wtulić. To było naprawdę miłe uczucie, które zaczęła doświadczać dopiero od niedawna. Przy Shigeru zaczęła poznawać tę inną, bardziej radośniejszą stronę życia, którą może się przy nim rozkoszować. W życiu nie podejrzewałaby się o takie uczucia i o to, że w ogóle znajdzie się w takiej sytuacji. Rzecz jasna, Shigeru musiał się od niej odsunąć i dokończyła ubieranie się, bo miała tego jednak troszkę więcej, niż jej partner. Prześwitujący kostium, pończochy, sukienkę, gorset, buty i rękawice. Starała się jednak robić to sprawnie, więc brunet nie czekał zbyt długo. Na jego stwierdzenie kiwnęła głową i nie oponowała, kiedy złapał ją za rękę. Dorównując mu kroku, zerknęła na niego z boku i uśmiechnęła się lekko, splatając ich palce, jakby w mocniejszym uścisku.
Dotarli do osady dość szybko i od razu skierowali kroki w stronę gospody. Nie puszczała jego dłoni, bo skoro sam to zainicjował to rozumiała, że nagle nie odsunie się od niej, gdy zjawią się wśród ludzi. Przemierzali uliczki, które już znała, aż dotarli do celu, czyli chwilowego miejsca jej pobytu. Tam, nie zamierzając jeszcze wypuszczać ze swojego towarzystwa Shigeru, pociągnęła go do środka, chociaż miała nadzieję, że nie oponował. Swoje kroki skierowali na górę, a następnie pod drzwi do jej pokoju. Tu przystanęła, bo pod drzwiami leżały dwa kołczany, wypełnione strzałami, których ostrze było w kształcie serca. Patrzyła na to nieco zdziwiona, bo chociaż nie wyglądały na groźne i chyba raczej posłużyłyby jako dekoracja, niżeli broń, chociaż kto wie, może dałoby się to jakoś inaczej wykorzystać. Przykucnęła więc, przyglądając się lepiej i przygotowana na ewentualną, niespodziewaną akcję, szybkim ruchem złapała za kołczan, a następnie pociągnęła, unosząc lekko do góry, przez co dziwne strzały pozostały na ziemi. Wyglądały całkowicie zwyczajnie, więc zerknęła w środek kołczanu, ale tam też nie było nic podejrzanego. Wyglądało na to, że ktoś postanowił zrobić jej prezent. Albo pomylił pokoje. A może to Hisato? przyniósł jej to, ale nie było jej w pokoju, więc zostawił pod drzwiami?
Włożyła szybko strzały z powrotem do kołczanu i oba podniosła z podłogi, następnie otwierając drzwi i jak gdyby nigdy nic wchodząc do środka. Rozejrzała się jednak ostrożnie, ale nikogo tu nie było oprócz nich. Zmarszczyła brwi i odwróciła się w stronę Shigeru, zerkając jeszcze na strzały.
- Hm, na ciebie już mi nie będą potrzebne, no nie? - powiedziała rozbawiona, odrzucając gdzieś na bok jakiekolwiek obawy. Podejrzewała, że to od chłopca, który znalazł się na tyłach gospody, pewnie w ramach podziękowania. Ewentualnie naprawdę pomyłka, więc nie było się czym przejmować. - W sumie to wiele tu nie miałam, zgarnę tylko roślinkę od ciebie i będę się zbierać. Trochę czasu już minęło, do Antai nie mam stąd daleko, ale wolałabym nie podróżować już po zmroku. - stwierdziła, zarzucając oba kołczany za swoje lewe ramię. Poprawiła jeszcze bicz, który przyczepiony był przy jej boku, a w lewej ręce trzymając prezent od mężczyzny, który skradł jej serce. - I nie musisz mnie odprowadzać. Za to konieczny będzie buziak na pożegnanie. No już, nie wstydź się. - zachęciła go, chociaż wiedziała, że wstydzić to on się raczej nie będzie. Nie po tym, co się wydarzyło przy wodospadzie. Ale podrażnić się jeszcze musiała przed odejściem!
/kołczany ze strzałami odebrane z losowania walentynkowego

0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Re: Gospoda pod Kadambą
Uśmiechnąłem się delikatnie bo faktycznie w innych regionach to co innego decydowało o tym, czy ktoś stawał się mężczyzną czy też jeszcze musiał na to zaczekać. U nas jednak działało to w nieco inny sposób. I ten sposób mi odpowiadał. Nigdy nie uważałem się za odpychającego, uwłaczającego komuś swoim zachowaniem. Zostałem wychowany w tradycji gdzie rodzina i klan były najwyższym dobrem. Mimo jednak tego umiałem się odnaleźć w innych sytuacjach, czego przykładem była relacja z Nikusui. Nasze drugie niezobowiązane misją lub inną powinnością spotkanie, a do czego doszło? – Komu zamierzałabyś to przekazać? – zapytałem mimowolnie, również odwzajemniając ten rozbrajający uśmieszek. Przypuszczałem, że to było retoryczne stwierdzenie, wynikające z innych pobudek którymi kierowała się Nikusui, ale również nie mogłem powstrzymać się przed poprzekomarzaniem.
Dziewczyna po chwilowej pieszczocie, biorąc przykład ze mnie, również wzięła się za nakładanie garderoby. Uważnie ją przy tym obserwowałem, patrząc i oceniając z ilu części składał się aż jej kostium. Najpierw prześwitujący materiał, potem skąpe części, by na końcu założyć największe skrawki materiału jak gorset , sukienka i wierzchnie odzienie na dłonie i zgrabne stópki. – Będziesz musiała inaczej się ubierać. W lesie za barwnie się będziesz odznaczała na tle roślin – luźno spostrzegłem, choć w znacznie większej części chodziło mi po prostu o to, że czułem się zazdrosny wobec tego jak ubrania podkreślały linie jej zgrabnego ciała, a także to ile mimo wszystko wciąż można było dostrzec. Ubranie pozwalało wyobraźni mężczyzn pogalopować znacznie dalej. Wyraz twarzy pozostał jednak na tyle niewzruszony, aby białowłosa nie mogła odgadnąć co konkretnie za tym stało.
[akapp]Nie wstydziłem się iść do osady, trzymając mocno za dłoń dziewczyny. Czułem się szczęśliwy i miałem dosłownie gdzieś to co sobie inni pomyślą. Tak też więc weszliśmy przez bramy, a potem skierowaliśmy się do konkretnej, zamieszkiwanej przez dziewczynę gospodę. Nie zaszczycając spojrzeniem nawet właścicielki, od razu ruszyliśmy na górę. To tam przed drzwiami dopiero się zatrzymaliśmy, dostrzegając nieduże zawiniątko, które Nikusui ostrożnie po obejrzeniu rozwinęła. Okazało się, że są to kołczany na strzały zakończone zamiast grotem to niedużym serduszkiem. Przekręciłem z ciekawości głowę, uważnie znad jej postawy przyglądając się temu dziełu – Ciekawe od kogo to… Może masz jakiegoś wielbiciela o którym mi jeszcze nie zdążyłaś wspomnieć, hmm? – zapytałem, przenosząc swoje szaroniebieskie spojrzenie z strzał na buzie białowłosej, która prawie równocześnie w tym samym czasie zadała mi także pytanie, które również z rozbawieniem zareagowałem.[/akap]
Nikusui wpuściła nas do swojego pokoju, a moje krótkie spojrzenie wystarczyło do stwierdzenia, że niewiele się tu zmieniło. Dziewczyna zakomunikowała, że nie wiele ma do zabrania rzeczy, co skwitowałem kiwnięciem głowy, ciesząc się, że nie zapomniała o roślince i dalej o nią dbała. – Pewnie, nie ma sensu ryzykować, zwłaszcza teraz jak czasy są takie niepewne – odparłem, przyglądając się temu, jak dziewczyna szybko i zgrabnie zbiera swoje rzeczy, skrzętnie je pakując. Już miałem nawet zaproponować, iż może ją odprowadzę do granic, ale ta zakomunikowała mi bym tego nie robił, tylko uczynił w zamian coś zgoła innego. Z uśmiechem się do tego zabrałem.
Zbliżyłem się do Nikusui i ująłem ją mocno w tali, a następnie z uśmiechem zbliżyłem swoje usta do jej, nie łącząc je jednak w pocałunku, a zamiast tego potarłem swoim noskiem o jej. Dziewczyna mogła dostrzec jak moje spojrzenie, ciepło obejmowało jej całe jestestwo i dopiero wtedy ją ucałowałem, tęsknie i długo, bardziej romantycznie niż chcąc zaspokoić swoją żądzę, która ponownie zdążyła się budzić do życia. Po dłuższej chwili, oderwałem swoje usta od jej warg, ale spojrzenie intensywnością nie zelżało. – Wracaj tak szybko jak się tylko da, dobrze? – zakomunikowałem, chcąc by wiedziała jak bardzo chcę, żeby wróciła do mnie i żeby nie czuła względem tego żadnych wątpliwości.
Dziewczyna po chwilowej pieszczocie, biorąc przykład ze mnie, również wzięła się za nakładanie garderoby. Uważnie ją przy tym obserwowałem, patrząc i oceniając z ilu części składał się aż jej kostium. Najpierw prześwitujący materiał, potem skąpe części, by na końcu założyć największe skrawki materiału jak gorset , sukienka i wierzchnie odzienie na dłonie i zgrabne stópki. – Będziesz musiała inaczej się ubierać. W lesie za barwnie się będziesz odznaczała na tle roślin – luźno spostrzegłem, choć w znacznie większej części chodziło mi po prostu o to, że czułem się zazdrosny wobec tego jak ubrania podkreślały linie jej zgrabnego ciała, a także to ile mimo wszystko wciąż można było dostrzec. Ubranie pozwalało wyobraźni mężczyzn pogalopować znacznie dalej. Wyraz twarzy pozostał jednak na tyle niewzruszony, aby białowłosa nie mogła odgadnąć co konkretnie za tym stało.
[akapp]Nie wstydziłem się iść do osady, trzymając mocno za dłoń dziewczyny. Czułem się szczęśliwy i miałem dosłownie gdzieś to co sobie inni pomyślą. Tak też więc weszliśmy przez bramy, a potem skierowaliśmy się do konkretnej, zamieszkiwanej przez dziewczynę gospodę. Nie zaszczycając spojrzeniem nawet właścicielki, od razu ruszyliśmy na górę. To tam przed drzwiami dopiero się zatrzymaliśmy, dostrzegając nieduże zawiniątko, które Nikusui ostrożnie po obejrzeniu rozwinęła. Okazało się, że są to kołczany na strzały zakończone zamiast grotem to niedużym serduszkiem. Przekręciłem z ciekawości głowę, uważnie znad jej postawy przyglądając się temu dziełu – Ciekawe od kogo to… Może masz jakiegoś wielbiciela o którym mi jeszcze nie zdążyłaś wspomnieć, hmm? – zapytałem, przenosząc swoje szaroniebieskie spojrzenie z strzał na buzie białowłosej, która prawie równocześnie w tym samym czasie zadała mi także pytanie, które również z rozbawieniem zareagowałem.[/akap]
Nikusui wpuściła nas do swojego pokoju, a moje krótkie spojrzenie wystarczyło do stwierdzenia, że niewiele się tu zmieniło. Dziewczyna zakomunikowała, że nie wiele ma do zabrania rzeczy, co skwitowałem kiwnięciem głowy, ciesząc się, że nie zapomniała o roślince i dalej o nią dbała. – Pewnie, nie ma sensu ryzykować, zwłaszcza teraz jak czasy są takie niepewne – odparłem, przyglądając się temu, jak dziewczyna szybko i zgrabnie zbiera swoje rzeczy, skrzętnie je pakując. Już miałem nawet zaproponować, iż może ją odprowadzę do granic, ale ta zakomunikowała mi bym tego nie robił, tylko uczynił w zamian coś zgoła innego. Z uśmiechem się do tego zabrałem.
Zbliżyłem się do Nikusui i ująłem ją mocno w tali, a następnie z uśmiechem zbliżyłem swoje usta do jej, nie łącząc je jednak w pocałunku, a zamiast tego potarłem swoim noskiem o jej. Dziewczyna mogła dostrzec jak moje spojrzenie, ciepło obejmowało jej całe jestestwo i dopiero wtedy ją ucałowałem, tęsknie i długo, bardziej romantycznie niż chcąc zaspokoić swoją żądzę, która ponownie zdążyła się budzić do życia. Po dłuższej chwili, oderwałem swoje usta od jej warg, ale spojrzenie intensywnością nie zelżało. – Wracaj tak szybko jak się tylko da, dobrze? – zakomunikowałem, chcąc by wiedziała jak bardzo chcę, żeby wróciła do mnie i żeby nie czuła względem tego żadnych wątpliwości.
0 x
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Gospoda pod Kadambą
Uniosła brew zadziornie, bo chociaż była pewna, że nie zdobyłaby się na opowiadanie komukolwiek z rodziny Shigeru o ich wyczynach, to nie oznaczało, że nie mogła się z nim podroczyć. A to, oprócz podziwiania, dotykania i czucie jego ciała, uwielbiała naprawdę bardzo.
- No nie wiem komu powinno to być zakomunikowane... Twoim rodzicom, siostrze, radzie czy liderowi? A może wszystkim? - zapytała z szerokim uśmiechem, dalej ciesząc się uściskiem jego dłoni na swojej. To było miłe uczucie. I nie chodziło nawet o innych ludzi, których mijali. Chociaż, biorąc pod uwagę fakt, że Shigeru nie był jakimś tam szaraczkiem, a do tego synem Lidera Senju, to raczej takie przechadzanie się za rękę z nieznajomą i ewidentnie nietutejszą, raczej nie ujdzie bez szeptu. Z racji tego, że białowłosa raczej nie uczestniczyła w życiu swojej osady, więc też nie bardzo myślała o tym, czy to może wzbudzić jakąś sensację czy też nie. Czy tu ludzie zwracają uwagę na takie rzeczy czy każdy żyje własnym życiem. Nikusui całkowicie przejęła była bliskością Shigeru i tym, że mogła się nim jeszcze przez parę chwil nacieszyć.
Byli już w pokoju i lada moment mieli się rozstać. Znaleziony prezent już wisiał na jej ramieniu, a zielono-żółte oczy wpatrywały się w Shigeru rozbawione, kiedy tylko usłyszała jego pytanie. Ona i wielbiciel? Ktoś by chyba musiał postradać całkowicie rozum, żeby za nią latać. No, pod uwagę nie brała Shigeru, bo to dla niego złagodniała, a przynajmniej w pewnym aspekcie. Miała nadzieję, że brunet o tym wie, że zdaje sobie sprawę jakie zmiany w niej spowodował, więc nie był dla niej po prostu jakimś tam meżczyzną.
- W takim razie chyba sama nie zdążyłabym się o nim dowiedzieć. - odpowiedziała z rozbawieniem, zerkając jeszcze kątek oka na kołczany. - Na myśl przychodzi mi jedynie Hisato, ten dzieciak, który był ledwo żywy jak go znalazłam. Wiedział, gdzie się zatrzymałam, może chciał podziękować. - wyjawiła swoje przypuszczenia, ale zaraz uśmiechnęła się zadziornie i z przekorą, przy czym cmoknęła ustami. - Chociaż, jak przybędzie mu parę lat, to kto wie... - urwała tajemniczo, ale zdawała sobie sprawę z tego, że jej ukochany nie weźmie tych słów na poważnie. Zresztą, w jej teatralnie zamyślonym głosie było to słychać doskonale. Niedługo po tym jednak jej usta zostały zamknięte w czułym i rozkosznym pocałunku, który już nie wyrażał pożądania czysto fizycznego, a bardziej emocjonalnego. Niepośpieszny, ale z wyczuciem. Poddała się inicjatywie Shigeru bez zawahania, uznając to za wystarczające pożegnanie. Wcześniej jeszcze doznając mniejszej, nieco rozbrajającej pieszczoty, jak otarcie się czubkiem nosa Shigeru o jej nos. Jakby specjalnie przedłużał tę chwilę, chociaż i tak dostała to, o co poprosiła.
- Szybko jak się tylko da. - powtórzyła po nim z przekonaniem, po czym ruszyli razem ku wyjściu z pokoju. Białowłosa zamknęła go za sobą, oczywiście mając ze sobą wszystko, co chciała zabrać. I tak, skradając Shigeru ostatniego, krótkiego całusa i żegnając się krótko, poszła już w stronę wyjścia z osady. Wolała nie oglądać się za siebie, bo może by ją coś tknęło i by zawróciła? Albo zobaczyłaby idącego w przeciwną stronę bruneta.
z/t x2
- No nie wiem komu powinno to być zakomunikowane... Twoim rodzicom, siostrze, radzie czy liderowi? A może wszystkim? - zapytała z szerokim uśmiechem, dalej ciesząc się uściskiem jego dłoni na swojej. To było miłe uczucie. I nie chodziło nawet o innych ludzi, których mijali. Chociaż, biorąc pod uwagę fakt, że Shigeru nie był jakimś tam szaraczkiem, a do tego synem Lidera Senju, to raczej takie przechadzanie się za rękę z nieznajomą i ewidentnie nietutejszą, raczej nie ujdzie bez szeptu. Z racji tego, że białowłosa raczej nie uczestniczyła w życiu swojej osady, więc też nie bardzo myślała o tym, czy to może wzbudzić jakąś sensację czy też nie. Czy tu ludzie zwracają uwagę na takie rzeczy czy każdy żyje własnym życiem. Nikusui całkowicie przejęła była bliskością Shigeru i tym, że mogła się nim jeszcze przez parę chwil nacieszyć.
Byli już w pokoju i lada moment mieli się rozstać. Znaleziony prezent już wisiał na jej ramieniu, a zielono-żółte oczy wpatrywały się w Shigeru rozbawione, kiedy tylko usłyszała jego pytanie. Ona i wielbiciel? Ktoś by chyba musiał postradać całkowicie rozum, żeby za nią latać. No, pod uwagę nie brała Shigeru, bo to dla niego złagodniała, a przynajmniej w pewnym aspekcie. Miała nadzieję, że brunet o tym wie, że zdaje sobie sprawę jakie zmiany w niej spowodował, więc nie był dla niej po prostu jakimś tam meżczyzną.
- W takim razie chyba sama nie zdążyłabym się o nim dowiedzieć. - odpowiedziała z rozbawieniem, zerkając jeszcze kątek oka na kołczany. - Na myśl przychodzi mi jedynie Hisato, ten dzieciak, który był ledwo żywy jak go znalazłam. Wiedział, gdzie się zatrzymałam, może chciał podziękować. - wyjawiła swoje przypuszczenia, ale zaraz uśmiechnęła się zadziornie i z przekorą, przy czym cmoknęła ustami. - Chociaż, jak przybędzie mu parę lat, to kto wie... - urwała tajemniczo, ale zdawała sobie sprawę z tego, że jej ukochany nie weźmie tych słów na poważnie. Zresztą, w jej teatralnie zamyślonym głosie było to słychać doskonale. Niedługo po tym jednak jej usta zostały zamknięte w czułym i rozkosznym pocałunku, który już nie wyrażał pożądania czysto fizycznego, a bardziej emocjonalnego. Niepośpieszny, ale z wyczuciem. Poddała się inicjatywie Shigeru bez zawahania, uznając to za wystarczające pożegnanie. Wcześniej jeszcze doznając mniejszej, nieco rozbrajającej pieszczoty, jak otarcie się czubkiem nosa Shigeru o jej nos. Jakby specjalnie przedłużał tę chwilę, chociaż i tak dostała to, o co poprosiła.
- Szybko jak się tylko da. - powtórzyła po nim z przekonaniem, po czym ruszyli razem ku wyjściu z pokoju. Białowłosa zamknęła go za sobą, oczywiście mając ze sobą wszystko, co chciała zabrać. I tak, skradając Shigeru ostatniego, krótkiego całusa i żegnając się krótko, poszła już w stronę wyjścia z osady. Wolała nie oglądać się za siebie, bo może by ją coś tknęło i by zawróciła? Albo zobaczyłaby idącego w przeciwną stronę bruneta.
z/t x2
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Re: Gospoda pod Kadambą
Kto by pomyślał, że te drzewoluby mieszkają tak blisko! No patrz pan... no patrz! A skoro mowa o patrzeniu, to po przekroczeniu magicznej granicy, gdzie zaczyna się osada, w Mamoru załączył się odkrywca-amator, który przyglądał się każdemu drzewu, oglądając je zewsząd, a nawet postukując paluchem w pień, coby sprawdzić. Co sprawdzić? Mamoru nie wiedział, po prostu czuł, że tak musi. Dopiero po dobrych kilkunastu minutach swoich 'badań', i kilkudziesięciu wytknięciach paluchem na dziwaka, który dobiera się do drzew, Shishidou ogarnął, że przecież Higaki mu powiedział, że Senju nie mieszkają na drzewach. A tym bardziej w nich.
- No tak. - zarechotał wesoło, czym przyciągnął jeszcze większą uwagę gapiów. Ale z niego głuptas. Skąd w ogóle pomysł, że drzewoluby, poza tym, że lubią drzewo to i na nich śpią? Chyba tylko on mógł wpaść na tak durny pomysł, nie mniej nie było co się dziwić - to Mamoru był. Nikt nie wiedział, co mu tam pod czaszką siedzi. Pewno i tak od dawna jest zdechłe, więc nawet i tak nie warto sprawdzać.
Nasz wesoły umarlak, straciwszy swój początkowy cel, przemierzał kolejne metry osady, rozglądając się to tu, to tam, jednak nie zatrzymując się ani na chwilę. Nie bardzo wiedział co ze sobą począć, znaczy wiedział, ale nie wiedział jak ową sprawę ugryźć. Nie wierzył w to, że spotka tutaj koleżkę z Ryuzaku i że ten będzie umiał już robić drewno, no ale są tu też inni co umiejo, no nie? Problem w tym, że młody Szczepowiec nie wiedział jak kogoś zapytać, by mu pokazał. Nie to żeby się wstydził, czy coś, po prostu nie wiedział jak ubrać swoją prośbę w słowa. Może powinien być bezpośredni? Nie, nie, tak to nic z tego nie wyjdzie. Trzeba sposobem. To może sprowokować? To też jest myśl, ale... Mamoru aż tak głupi nie jest. Za dużo tu ludzi. Na bank rzuciłoby się na niego z 10, albo i 20 Senju i by go szybko spacyfikowali. A łon nie chciał iść do żadnej paki, ani żadnej innej klitki. Co innego gdyby spotkał takiego gdzieś w lesie, samego, ale nie tu. Ta opcja kompletnie odpadała. Gdy tak se szedł i rozmyślał, trafił wreszcie pod próg jakiejś gospody. I gdyby nie to, że poczuł jak żołądek domaga się jedzenie po długiej wędrówce, na bank zrobiłby zwrot na pięcie i pomaszerował w przeciwną stronę. Ale nie było rady, trzeba się dokarmić. Tak więc wkroczył raźnie do środka i rozejrzał się po wnętrzu, które swoją drogą równie mało go obchodziło jak te w karczmie Ryuzaku. Zamówił standardowy ramen, po czym ulokował się przy jakimś stoliku. Oczekiwanie na posiłek umilała mu czynność poprawiania szwów na dłoniach, które najpierw wyciągał, a następnie 'wszywał' na miejsce, czym na pewno poprawiał apetyt innym gościom przybytku.
- No tak. - zarechotał wesoło, czym przyciągnął jeszcze większą uwagę gapiów. Ale z niego głuptas. Skąd w ogóle pomysł, że drzewoluby, poza tym, że lubią drzewo to i na nich śpią? Chyba tylko on mógł wpaść na tak durny pomysł, nie mniej nie było co się dziwić - to Mamoru był. Nikt nie wiedział, co mu tam pod czaszką siedzi. Pewno i tak od dawna jest zdechłe, więc nawet i tak nie warto sprawdzać.
Nasz wesoły umarlak, straciwszy swój początkowy cel, przemierzał kolejne metry osady, rozglądając się to tu, to tam, jednak nie zatrzymując się ani na chwilę. Nie bardzo wiedział co ze sobą począć, znaczy wiedział, ale nie wiedział jak ową sprawę ugryźć. Nie wierzył w to, że spotka tutaj koleżkę z Ryuzaku i że ten będzie umiał już robić drewno, no ale są tu też inni co umiejo, no nie? Problem w tym, że młody Szczepowiec nie wiedział jak kogoś zapytać, by mu pokazał. Nie to żeby się wstydził, czy coś, po prostu nie wiedział jak ubrać swoją prośbę w słowa. Może powinien być bezpośredni? Nie, nie, tak to nic z tego nie wyjdzie. Trzeba sposobem. To może sprowokować? To też jest myśl, ale... Mamoru aż tak głupi nie jest. Za dużo tu ludzi. Na bank rzuciłoby się na niego z 10, albo i 20 Senju i by go szybko spacyfikowali. A łon nie chciał iść do żadnej paki, ani żadnej innej klitki. Co innego gdyby spotkał takiego gdzieś w lesie, samego, ale nie tu. Ta opcja kompletnie odpadała. Gdy tak se szedł i rozmyślał, trafił wreszcie pod próg jakiejś gospody. I gdyby nie to, że poczuł jak żołądek domaga się jedzenie po długiej wędrówce, na bank zrobiłby zwrot na pięcie i pomaszerował w przeciwną stronę. Ale nie było rady, trzeba się dokarmić. Tak więc wkroczył raźnie do środka i rozejrzał się po wnętrzu, które swoją drogą równie mało go obchodziło jak te w karczmie Ryuzaku. Zamówił standardowy ramen, po czym ulokował się przy jakimś stoliku. Oczekiwanie na posiłek umilała mu czynność poprawiania szwów na dłoniach, które najpierw wyciągał, a następnie 'wszywał' na miejsce, czym na pewno poprawiał apetyt innym gościom przybytku.
0 x
- Reika
- Martwa postać
- Posty: 2046
- Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
- Link do KP: http://www.shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=245
- Multikonta: Brak
Re: Gospoda pod Kadambą
Kiedy miało się zdarzyć coś ważnego albo niepokojącego, gospody zarabiały istne krocie, gdy ludzie bili drzwiami i oknami, aby spotkać się ze znajomymi i podzielić się spostrzeżeniami oraz obawami na temat tego wszystkiego. Dzisiejszy dzień nie był wyjątkiem. Wisząca w powietrzu groźba bitwy sprawiła, że w gospodzie było całkiem tłoczno, a właściciel aż uśmiechał się radośnie, mając dobry utarg na alkohol i jedzenie. Wszędzie dało się słyszeć zaniepokojone rozmowy, jak sprawy dalej się potoczą i co to oznacza dla Senju, którzy do tej pory zapewniali im, zwykłym ludziom, pokój i dobrobyt. Mieli nadzieję, że uda się przetrwać tą burzę i wszystko wróci do normy. Po chwili drzwi do gospody znowu się otworzyły i weszła do sali błękitnowłosa kunoichi, na widok której kilka osób wzniosło swoje czarki i skinęło jej głową. Reika uśmiechnęła się do nich i również odpowiedziała skinieniem głowy. Postanowiła rozstać się z bratem w drodze do domu, aby wpaść jeszcze do gospody i posłuchać, co ludzie myślą o całym tym zamieszaniu i czy wierzą w zwycięstwo Senju. Miała nadzieję, że tak, bo to bardzo podniosłoby ją na duchu. Już samo przywitanie ją przez kilka osób napawało optymizmem. Rozejrzała się po sali, szukając wolnego miejsca, co było dosyć trudne. Po chwili jednak dostrzegła puste krzesło przy stoliku nieznajomego, na którego ludzie patrzyli z wyraźnym lękiem, a czasem obrzydzeniem. Nic dziwnego, skoro gość wyciągał sobie szwy z rąk, a potem wszywał je na miejsce. Uśmiechnęła się lekko, po czym podeszła do baru, aby zamówić sobie coś u właściciela.
- Załapię się jeszcze na trochę zielonej herbaty i okonomiyaki? - Zapytała z uśmiechem.
Właściciel rozpromienił się na jej widok, po czym energicznie pokiwał głową, więc Reika ruszyła ku wolnemu krzesłu i po chwili usiadła naprzeciwko nieznajomego, uśmiechając się do niego. Wyglądał zdecydowanie inaczej niż Murai, którego miała okazję poobserować na turnieju w Sabishi, ale nie było wątpliwości, że pochodzą z tego samego szczepu.
- Witaj. Jestem Reika. - Przedstawiła się. - Niektórym posiłek staje w gardle, gdy widzą jak wyciągasz sobie szwy. Wiem, że dla Kakuzu to nic tego, ale dla nich jest to dość przerażające i obrzydliwe, zwłaszcza kiedy jedzą.
To była tylko taka uwaga i niezajmowany zrobi sobie z nią co zechce. Oczywiście jej to nie przeszkadzało i nie miała zamiaru w żaden sposób zmuszać go do tego, żeby przestał, skoro wyraźnie go to bawiło. Albo po prostu robił to z nudów.
- Co Cię do nas sprowadza? - Zapytała uprzejmie. - Trochę tu mamy zamieszania.
Była ciekawa, czy to jeden z rekrutów, którego przysłał Lider Kakuzu, ale gdyby tak było, to ojciec dostałby wiadomość na ten temat, więc zapewne to zwykły wędrowiec, który po prostu się napatoczył i jeszcze o niczym nie wie.
- Załapię się jeszcze na trochę zielonej herbaty i okonomiyaki? - Zapytała z uśmiechem.
Właściciel rozpromienił się na jej widok, po czym energicznie pokiwał głową, więc Reika ruszyła ku wolnemu krzesłu i po chwili usiadła naprzeciwko nieznajomego, uśmiechając się do niego. Wyglądał zdecydowanie inaczej niż Murai, którego miała okazję poobserować na turnieju w Sabishi, ale nie było wątpliwości, że pochodzą z tego samego szczepu.
- Witaj. Jestem Reika. - Przedstawiła się. - Niektórym posiłek staje w gardle, gdy widzą jak wyciągasz sobie szwy. Wiem, że dla Kakuzu to nic tego, ale dla nich jest to dość przerażające i obrzydliwe, zwłaszcza kiedy jedzą.
To była tylko taka uwaga i niezajmowany zrobi sobie z nią co zechce. Oczywiście jej to nie przeszkadzało i nie miała zamiaru w żaden sposób zmuszać go do tego, żeby przestał, skoro wyraźnie go to bawiło. Albo po prostu robił to z nudów.
- Co Cię do nas sprowadza? - Zapytała uprzejmie. - Trochę tu mamy zamieszania.
Była ciekawa, czy to jeden z rekrutów, którego przysłał Lider Kakuzu, ale gdyby tak było, to ojciec dostałby wiadomość na ten temat, więc zapewne to zwykły wędrowiec, który po prostu się napatoczył i jeszcze o niczym nie wie.
0 x


|| Karta Postaci || Pieniądze || Punkty Historii || Głos ||
Re: Gospoda pod Kadambą
Może mogło się to wydawać dziwne, ale Mamoru był zadowolony ze swojego dziergania. Był tak dumny z koronkowej roboty, że aż się musiał przyjrzeć swoim łapkom i obejrzeć je z każdej strony. Wyszło wręcz idealnie i nie mogło być mowy, że coś się niechcący poluzuje, albo szwem zaczepi o jakiś gwóźdź, czy inne wystające dziadostwo. Bądź co bądź, jeszcze by mu się paluchy rozleciały i co by to było? Dla Kakuzu nie ma nic gorszego, niż zbieranie własnych palców z podłogi, a trzeba zaznaczyć, że tym co niezbyt mocno zgłębili tajniki czarnych nici, zdarza się to nader często. Ale nasz bohater zawczasu temu zapobiegł i teraz się uśmiechał jak głupi do sera, oglądając każdą z dłoni. Był tym tak pochłonięty, że nawet nie zauważył kolejnej osoby, która przekroczyła próg gospody - co w sumie nie dziwne. Ludzie przychodzą i wychodzą, kto by ich tam zliczył, a tym bardziej się przyglądał każdemu. Jednak tu było inaczej. Najwyraźniej owa niewiasta była tu znana, czy coś w tym guście, ale Mamoru nie robiło to i tak różnicy. Dopiero gdy ta naprzeciwko naszego bohatera i się przedstawiła, szaroskóry oderwał złote ślepia od szwów i przeniósł je na niewiastę. Kobita, jak kobita. Chłopak nie znał się na nich, ani za specjalnie nie czuł do nich pociągu, czy innego tramwaju. No ale chyba była całkiem ładna. Chyba. I do tego miała błękitne włosy, a to raczej rzadko spotykany kolor, tak przynajmniej sądził. W końcu sam miał wyjątkowy odcień skóry. Chociaż czy u Kakuzu to coś dziwnego? No, pod warunkiem, że się ich zna i niespecjalnie robią na kimś wrażenie, bo taki normalny zjadacz chleba traktuje ich jak jakiś kosmitów.
Na kolejne jej słowa po raz kolejny spojrzał na swoje łapki, po czym rozejrzał się dookoła na ludzi, którzy zerkali na niego niezbyt przychylnie.
- Hmmm... naprawdę? - powiedział całkowicie nieświadom tego, że faktycznie tak jest. - Nie wiedziałem. - a następnie wysunął z prawej łapki jedną z nici i pomachał nią randomom, uśmiechając się przy tym. Następnie schował wić i wrócił z powrotem do dziewczyny, która się do niego przysiadła.
- Oh, no tak, przedstawić się. Wybacz. Ja jestem Mamoru. - Reice również pokazał rząd białych zębów, ten szczery uśmiech zdecydowanie nie pasował do jego wyglądu i pochodzenia, ale dobra. On po prostu był jakiś inny. A co tutaj robił? Dobre pytanie.
- Nie miałem za specjalnie co robić w Ryuzaku, więc wyszedłem na mały spacer i jakimś sposobem tu trafiłem. Nawet nie wiedziałem, że Drzewoluby mieszkają tak blisko. A właśnie, znasz jakiegoś Drzewoluba? Bo poznałem jednego w Ryuzaku i powiedział mi o tym całym drewnie, ale nie był w stanie pokazać, bo jeszcze go nie umiał. A ja bardzo chciałbym zobaczyć jak to wygląda. Tamten nazywał się jakoś na H... Hi... Hi.. Higato? Jakoś tak. - gdy skończył, ponownie się uśmiechnął, przy okazji zerkając w stronę lady za swoim posiłkiem. Ale najwyraźniej jeszcze nie był gotowy. Co zaś tyczyło się Reiki - określenie Drzewolub mogło ją urazić, ale bynajmniej Mamoru nie miał zamiaru jej obrazić. On zwyczajnie nie zdawał sobie sprawy, że to mogło kogoś urazić, zaś jego sposób bycia, czy też mowy jasno wskazywało, że jest raczej takim niewinnym jełopem.
- Zamieszanie? Ktoś umarł? - zapytał po chwili. NIE TO ŻEBY TRUPY GO JAKOŚ INTERESOWAŁY. Bo wcale, a wcale.
Na kolejne jej słowa po raz kolejny spojrzał na swoje łapki, po czym rozejrzał się dookoła na ludzi, którzy zerkali na niego niezbyt przychylnie.

- Oh, no tak, przedstawić się. Wybacz. Ja jestem Mamoru. - Reice również pokazał rząd białych zębów, ten szczery uśmiech zdecydowanie nie pasował do jego wyglądu i pochodzenia, ale dobra. On po prostu był jakiś inny. A co tutaj robił? Dobre pytanie.
- Nie miałem za specjalnie co robić w Ryuzaku, więc wyszedłem na mały spacer i jakimś sposobem tu trafiłem. Nawet nie wiedziałem, że Drzewoluby mieszkają tak blisko. A właśnie, znasz jakiegoś Drzewoluba? Bo poznałem jednego w Ryuzaku i powiedział mi o tym całym drewnie, ale nie był w stanie pokazać, bo jeszcze go nie umiał. A ja bardzo chciałbym zobaczyć jak to wygląda. Tamten nazywał się jakoś na H... Hi... Hi.. Higato? Jakoś tak. - gdy skończył, ponownie się uśmiechnął, przy okazji zerkając w stronę lady za swoim posiłkiem. Ale najwyraźniej jeszcze nie był gotowy. Co zaś tyczyło się Reiki - określenie Drzewolub mogło ją urazić, ale bynajmniej Mamoru nie miał zamiaru jej obrazić. On zwyczajnie nie zdawał sobie sprawy, że to mogło kogoś urazić, zaś jego sposób bycia, czy też mowy jasno wskazywało, że jest raczej takim niewinnym jełopem.
- Zamieszanie? Ktoś umarł? - zapytał po chwili. NIE TO ŻEBY TRUPY GO JAKOŚ INTERESOWAŁY. Bo wcale, a wcale.
0 x
- Reika
- Martwa postać
- Posty: 2046
- Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
- Link do KP: http://www.shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=245
- Multikonta: Brak
Re: Gospoda pod Kadambą
Reika parsknęła śmiechem, gdy Kakuzu pomachał nicią tym, którzy wpatrywali się w niego z wyraźną niechęcią. To był doprawdy zabawny widok, a miny tych ludzi bezcenne. Może i nieznajomy nie wiedział, że swoim zachowaniem obrzydza innych, ale poczucia humoru to na pewno mu nie brakowało. Kunoichi zasłoniła na chwilę usta, tłumiąc dalszy śmiech.
- Miło Cię poznać, Mamoru. - Odpowiedziała, zabierając dłoń z twarzy. - Co prawda Kakuzu są naszymi sąsiadami, ale tutejsi ludzie bardzo rzadko mają okazję widzieć waszych przedstawicieli. To, co dla Ciebie jest normalne, dla nich jest trudne do przyjęcia i w sumie nie dziwię im się. Też byłam w lekkim szoku, kiedy pierwszy raz zobaczyłam, co potrafi wasz Szczep, ale muszę przyznać, że wasze umiejętności są naprawdę niesamowite.
Uśmiechnęła się, gdy Kakuzu przyznał, że trochę mu się nudziło w Ryuzaku i postanowił sobie wyjść na spacer. Kiedy jednak usłyszała słowo ''Drzewoluby'', roześmiała się, ponownie zakrywając dłonią usta. Co jak co, ale gość miał fantazję i trzeba było mu to przyznać.
- Wybacz, słyszałam już sporo określeń Senju, ale to jest naprawdę zabawne. - Przyznała rozbawiona. - Nie znam żadnego Higato, ale tak, znam sporo Senju, ponieważ sama do nich należę, a przynajmniej tak to można określić. Ten klan przygarnął mnie, gdy byłam dzieckiem i wychowałam się pośród nich, ale nie posiadam ich umiejętności. Jeśli chcesz zobaczyć jak to wygląda, będziesz musiał znaleźć kogoś innego, kto będzie chciał Ci pokazać, mogę natomiast powiedzieć, że z tego drewna robią miecze, klatki, domy, bariery i inne cudeńka.
Przed Mamoru wylądowało jego zamówione Ramen, zaś Reika dostała swoją zieloną herbatę w dużym dzbanku wraz z czarka. Na okonomiyaki trzeba było jeszcze poczekać, ale nie przeszkadzało jej to. Rozpięła futrzany kołnierz kamizelki i nalała sobie herbaty, spoglądając na swojego rozmówcę, do którego nie dotarły jeszcze wieści o tym, co się tu dzieje. Kunoichi spoważniała i westchnęła, po czym pokręciła przecząco głową.
- Nie, nikt nie umarł. Jeszcze... - Stwierdziła ponuro. - Jednak niedługo na naszej północnej granicy rozegra się poważna bitwa. Uchiha postanowili na nas napaść, dlatego zwołujemy najemników i sojuszników, również z waszej prowincji, aby dać opór agresorom i przepędzić ich. To będzie ciężka walka i nie wiemy, czy uda nam się wygrać, dlatego jeśli nie chcesz się narażać na niebezpieczeństwo, to lepiej w najbliższych dniach wróć do Ryuzaku, albo do swojej wioski.
Ot, taka mała, przyjacielska rada. Nie była pewna, jak silny jest Mamoru, ale na wszelki wypadek wolała dać mu do zrozumienia, że jeśli nie chce ich wspomóc, to lepiej żeby opuścił Shinrina dla własnego dobra, gdyby oni przegrali. Uchiha na pewno nie oszczędziliby tych, których udałoby się im złapać na terenie odwiecznego wroga.
- Miło Cię poznać, Mamoru. - Odpowiedziała, zabierając dłoń z twarzy. - Co prawda Kakuzu są naszymi sąsiadami, ale tutejsi ludzie bardzo rzadko mają okazję widzieć waszych przedstawicieli. To, co dla Ciebie jest normalne, dla nich jest trudne do przyjęcia i w sumie nie dziwię im się. Też byłam w lekkim szoku, kiedy pierwszy raz zobaczyłam, co potrafi wasz Szczep, ale muszę przyznać, że wasze umiejętności są naprawdę niesamowite.
Uśmiechnęła się, gdy Kakuzu przyznał, że trochę mu się nudziło w Ryuzaku i postanowił sobie wyjść na spacer. Kiedy jednak usłyszała słowo ''Drzewoluby'', roześmiała się, ponownie zakrywając dłonią usta. Co jak co, ale gość miał fantazję i trzeba było mu to przyznać.
- Wybacz, słyszałam już sporo określeń Senju, ale to jest naprawdę zabawne. - Przyznała rozbawiona. - Nie znam żadnego Higato, ale tak, znam sporo Senju, ponieważ sama do nich należę, a przynajmniej tak to można określić. Ten klan przygarnął mnie, gdy byłam dzieckiem i wychowałam się pośród nich, ale nie posiadam ich umiejętności. Jeśli chcesz zobaczyć jak to wygląda, będziesz musiał znaleźć kogoś innego, kto będzie chciał Ci pokazać, mogę natomiast powiedzieć, że z tego drewna robią miecze, klatki, domy, bariery i inne cudeńka.
Przed Mamoru wylądowało jego zamówione Ramen, zaś Reika dostała swoją zieloną herbatę w dużym dzbanku wraz z czarka. Na okonomiyaki trzeba było jeszcze poczekać, ale nie przeszkadzało jej to. Rozpięła futrzany kołnierz kamizelki i nalała sobie herbaty, spoglądając na swojego rozmówcę, do którego nie dotarły jeszcze wieści o tym, co się tu dzieje. Kunoichi spoważniała i westchnęła, po czym pokręciła przecząco głową.
- Nie, nikt nie umarł. Jeszcze... - Stwierdziła ponuro. - Jednak niedługo na naszej północnej granicy rozegra się poważna bitwa. Uchiha postanowili na nas napaść, dlatego zwołujemy najemników i sojuszników, również z waszej prowincji, aby dać opór agresorom i przepędzić ich. To będzie ciężka walka i nie wiemy, czy uda nam się wygrać, dlatego jeśli nie chcesz się narażać na niebezpieczeństwo, to lepiej w najbliższych dniach wróć do Ryuzaku, albo do swojej wioski.
Ot, taka mała, przyjacielska rada. Nie była pewna, jak silny jest Mamoru, ale na wszelki wypadek wolała dać mu do zrozumienia, że jeśli nie chce ich wspomóc, to lepiej żeby opuścił Shinrina dla własnego dobra, gdyby oni przegrali. Uchiha na pewno nie oszczędziliby tych, których udałoby się im złapać na terenie odwiecznego wroga.
0 x


|| Karta Postaci || Pieniądze || Punkty Historii || Głos ||
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości