Centrum osady
Re: Centrum osady
Każdy dzień trzeba było uczcić jakże bohaterskimi czynami, które to osławią w swym blasku osobę godną tego miana. Mowa tu oczywiście o Toshio. Nie zwykł on odbiegać od prostych i wesołych metod wyobrażania sobie niezliczonych zjawisk. Często trudnych do opisania, ale działających pozytywnie na umysł i ciało. Szczególnie objawia się to, jako pasja do frywolnego biegania i pobudzania w innych entuzjazmu. Ciężko jednak uczynić podobne sprawy będąc z dala od ludzi i w zupełnym odosobnieniu. Prosto z leśnych rozlewisk chłopiec skierował kroki do osady. Wystarczająco wprawiony w sztuce biegania dostosował tępo do przebytego dystansu, więc naturalną koleją rzeczy była zadyszka. Choć nogi posiadał jeszcze krótkie i siły mięśniowej miał niewiele, to w wytrwałości mógłby przebić nie jednego. Na razie nie w głowie była mu rywalizacja. Zwyczajnie nie posiadał nikogo z kim nawiązałaby taką więź. Shigeru odstawał wiekiem oraz zdobytym doświadczeniem, lecz był najbliżej ku temu, aby postawić sobie za cel próby zrównania się ze starszym kuzynem. To jemu zawdzięczał miło spędzony czas w Ryuzaku oraz podczas dalszych, wspólnych przepraw. Na plan następny wyłaniały się różnorakie charaktery, jakimi raczył stawić czoła. Postacie o rozmaitych zdolnościach, ale będące poza jego zasięgiem. W takich okolicznościach pozostaje jedynie wierzyć, że w miarę czasu przepaść nie zwiększy się w ogóle.
Na pierwszy ogień ciemnowłosy zamierzał zaliczyć jakąś knajpkę z jedzeniem. Posilanie się w domu niekiedy było niemożliwe z powodu obowiązków Tanzana. Rodzina nie potrafiła zgromadzić się przy posiłku tak często, jak tego chcieli. Zwłaszcza w obecnych okolicznościach, gdzie cały klan musiał podnieść się na nogi. Każdy był potrzebny. Mimo to Toshio marnował czas na trening. Nie wymagano od niego obowiązkowego stawiania się i wykonywania strategicznych zadań. W końcu stanowił ledwie poziom ucznia, więc szkolił się z dala od zagrożenia. Przebrnięcie przez pierwszy pułap stanowiło równie wielkie wyzwanie, co dostanie się na sam szczyt góry samymi podskokami. Potem na pewno leciało już, jak z górki.
Wystarczyło już tylko znaleźć w miejskim rozgardiaszu zaciszny kącik i wymyślić ciekawy sposób na opanowanie kolejnych podstaw sztuki ninja.
Na pierwszy ogień ciemnowłosy zamierzał zaliczyć jakąś knajpkę z jedzeniem. Posilanie się w domu niekiedy było niemożliwe z powodu obowiązków Tanzana. Rodzina nie potrafiła zgromadzić się przy posiłku tak często, jak tego chcieli. Zwłaszcza w obecnych okolicznościach, gdzie cały klan musiał podnieść się na nogi. Każdy był potrzebny. Mimo to Toshio marnował czas na trening. Nie wymagano od niego obowiązkowego stawiania się i wykonywania strategicznych zadań. W końcu stanowił ledwie poziom ucznia, więc szkolił się z dala od zagrożenia. Przebrnięcie przez pierwszy pułap stanowiło równie wielkie wyzwanie, co dostanie się na sam szczyt góry samymi podskokami. Potem na pewno leciało już, jak z górki.
Wystarczyło już tylko znaleźć w miejskim rozgardiaszu zaciszny kącik i wymyślić ciekawy sposób na opanowanie kolejnych podstaw sztuki ninja.
W odmętach umysłu nastoletniego shonobi siedziały niezliczone pomysły na trening każdego z poszczególnych jutsu. Toshio miał je pod dostatkiem, aż czasami trudno zdecydować się na porządny albo ten najfajniejszy. Zdarzało się również tak, że nic z powyższych nie pasowało. Pozostało wtedy główkować. Najczęściej w oparciu o wiedzę z książek coś się znajdywało. Na celownik wpadła chłopcu niecodzienna technika z dziedziny Suiton o dźwięcznej nazwie Mizukiri no Yaiba. Rozszyfrowanie nazwy pochłonęło mu dużo czasu, bowiem zwyczajowa fraza każdej techniki odnosiła się do tworzenia w oparciu o żywioł. W tym wypadku woda łączyła się z rozmaitymi zjawiskami. Nazewnictwo miało swój sens prawie zawsze. Tutaj szyfrowanie skierowało młodzika na prostą wypowiedź: Ostrze opróżniania. Chwytliwa nazwa, jak na składnik do magicznego zestawu. Mimo wszystko chodziło o wytworzenie tworu podobnego do miecza. Ostrze wedle informacji przypomina brzeszczot. Sama substancja ma mu umożliwić w miarę kreatywną manipulację.
Do pełnego szczęścia potrzebował już tylko wiaderka z wodą. Zakładał, że pobliskie studzienki rozlokowane w wielu punktach wioski zapewnią mu sukces. Działanie rozpoczął od wyuczenia sposobu opisanego w książce. Niekiedy można się pogubić w odbiorze interpretacji. Poza tym Toshi lubił mieć w umyśle przedstawioną symulację, niemal krok po kroku. Zaczyna od skupienia i wydobywania z siebie chakry, a potem jednocześnie steruje cieczą oraz energią. W połączeniu zyskuje kontrolę nad odpowiednim żywiołem. Mając przed sobą wiaderko westchnął dla poprawy oddechu. Denerwować się nie miał czym, więc prędko przeszedł do ekscytującej go za każdym razem idei posługiwania się chakrą. Złożył pieczęć i zaczerpnął z pokładów, aby w chwile potem zamoczyć rękę w chłodnej wodzie. Efektów brak z racji tego, że niczego więcej nie dodał. Przy kolejnej próbie zaczął chwytać dłonią taflę, jakby zamierzał wyciągnąć z niej wyimaginowane ostrze. Podrywanie ręki również nie wskazywało na to, aby miało mu się udać. Kontynuował z coraz większą precyzją i lepszymi pomysłami.
Rozpoczęcie treningu Suiton: Mizukiri no Yaiba (C)
Do pełnego szczęścia potrzebował już tylko wiaderka z wodą. Zakładał, że pobliskie studzienki rozlokowane w wielu punktach wioski zapewnią mu sukces. Działanie rozpoczął od wyuczenia sposobu opisanego w książce. Niekiedy można się pogubić w odbiorze interpretacji. Poza tym Toshi lubił mieć w umyśle przedstawioną symulację, niemal krok po kroku. Zaczyna od skupienia i wydobywania z siebie chakry, a potem jednocześnie steruje cieczą oraz energią. W połączeniu zyskuje kontrolę nad odpowiednim żywiołem. Mając przed sobą wiaderko westchnął dla poprawy oddechu. Denerwować się nie miał czym, więc prędko przeszedł do ekscytującej go za każdym razem idei posługiwania się chakrą. Złożył pieczęć i zaczerpnął z pokładów, aby w chwile potem zamoczyć rękę w chłodnej wodzie. Efektów brak z racji tego, że niczego więcej nie dodał. Przy kolejnej próbie zaczął chwytać dłonią taflę, jakby zamierzał wyciągnąć z niej wyimaginowane ostrze. Podrywanie ręki również nie wskazywało na to, aby miało mu się udać. Kontynuował z coraz większą precyzją i lepszymi pomysłami.
Rozpoczęcie treningu Suiton: Mizukiri no Yaiba (C)
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości