Mura no Sato

Najdalej wysunięta na północ prowincja Prastarego Lasu. Obszar ten jest zamieszkiwany oraz kontrolowany przez Ród Senju. Prowincja w ogromnej części pokryta jest lasem, który jest schronieniem zarówno dla zwierząt jak i ludzi w nim żyjących. Shinrin od zachodu graniczy także z „niezbadanymi terenami” co może w przyszłości zaowocować potyczkami zbrojnymi. W prowincji rozwinięte jest głównie zbieractwo oraz łowiectwo.
Marusa

Mura no Sato

Post autor: Marusa »

0 x
Marusa

Re: Mura no Sato

Post autor: Marusa »

0 x
Senju Toshio

Re: Mura no Sato

Post autor: Senju Toshio »

Chłopak był stanowczo za młody, aby znać wszelkie zakamarki lasu. Na tyle dobrze się w nim poruszał, żeby się nie zgubić. Odmienną sprawą było rozrysowanie z pamięci każdej drogi czy punktu, który oznaczałby wioskę. Shinrin stanowiło pod tym względem trudniejszą przeprawę niż choćby pustynne tereny. Jakby się na tym zastanowić, to była jeszcze trzecia kategoria surowego terenu, jakim obdarzyła świat natura. Bezwzględne górskie stepy, gdzie na każdym kroku czaiło się równie poważne niebezpieczeństwo. Mimo to nastolatek nie sądził, by w najbliższym czasie dane mu było wybierać się na północ. Jaki kierunek zdecyduje się obrać, być może zależał jedynie od losu. Rzuci go w dalszą otchłań i wystawi na próbę, aż w końcu dopnie swego.
Na szczęście naszemu wesołemu Senju nie w głowie trudzić się czarnymi myślami. Nie teraz, gdy zew przygody na nowo rozkwitał. Trudy przedsięwzięcia na Murze były już za nim. To względnie drobne zadania pozwoliły uszczęśliwić jego duszę i umysł. Był odskocznią, słodkim lekarstwem, i pozwalały na pozbycie się trosk. Zatem wyruszył z Hayashimury na krótki spacer. Tak przynajmniej mu się wydawało, że będzie. Mając w głowie punkty orientacyjne przekazane mu przez - nie do końca znajomego, a przynajmniej poznanego w odpowiednim stopniu - mężczyznę miały tu zaważyć na powodzeniu. Śnieg jeszcze wnosił do przyrody swoje pozostałości, lecz widać było, aby to wiosenny klimat zaczął górować w otoczeniu. Dla kogoś takiego, jak Senju nie było niczego bardziej harmonijnego. Przetrwanie surowych, zimnych warunków pozwoliło na widok rozkwitu. Pąki zaczęły przeistaczać się w kwiaty, a z ziemi wyrastały równie piękne rośliny. Tak miarkowe skupianie się na przyrodzie było u Toshio ponowną odmiennością. Jego myśli od dłuższego czasu skupione były bardziej na destrukcji, własnej sile. Posiadał zdolności do zatracenia tak niewinnego widoku - samemu go tracąc w młodzieńczych latach. Odkąd rozpoczął drogę shinobi minęło zgoła pięć długich lat. Niemniej to drobny odcinek, jaki zamierzał jeszcze pokonać. Nie pozwoli, żeby tak dobra zabawa skończyła się zbyt szybko.
Właśnie dlatego nim się obejrzał dotarł do terenu, pośród którego wśród drzew wyłoniły się chatki. Przyzwyczajony do bardziej rozbudowanych obszarów społeczności uśmiechnął się miło. Ponownie był poza zasięgiem wielkości i mógł odczuć przyjemną sielankę. Wiedział jednak, że jest tu z konkretnego powodu. Rozglądając się natrafił na bawiące się dzieci, ale to widok dyskutujących dorosłych przykuł jego uwagę. Nic dziwnego, że z ciekawości chciał wiedzieć, jaka jest tego przyczyna. Mimo to znał tajniki ów sytuacji. Musiał być cierpliwy i nie okazać się zachłannym gościem. Dobry humor pozwolił mu na odprowadzenie wzrokiem napotkanych dziewczyn, wyglądając przy tym równie nieporadnie, co jego stan umysłu. Dojrzewanie wnikliwie paraliżowało układy ciała odpowiedzialne za podejmowanie świadomych decyzji. Niczym gilgotki wywołane w niechciany sposób. Do rzeczy. Toshio miał przeczucie, że to w zasadzie od grupki mężczyzn dowie się konkretów. Na pewno musieli być odpowiedzialni za budowy. Niestety próżno szukać śladów, które świadczyłyby o rozpoczętych pracach.
- Ohayō gozaimasu, nazywam się Senju Toshio. Zostałem przysłany do pomocy przez dość zabieganego jegomościa. Nie zdążył się przedstawić, ale wspomniał o pracy w rozbudowie wioski Mura no Sato. To tutaj? - podszedł i ukłonił się na wstępie. Sam wygląd Toshio wiele o nim mówił. W gruncie rzeczy to na tym powinni teraz opierać swój osąd. W ekwipunkiem przytroczonym przy pasie i do uda nie było innego wniosku, jak widzieć w nim ninja gotowego do podjęcia pracy.
0 x
Marusa

Re: Mura no Sato

Post autor: Marusa »

0 x
Senju Toshio

Re: Mura no Sato

Post autor: Senju Toshio »

Zachwycanie się nad aspektami natury miało swoje pięć minut na scenie. Okres przejściowy między zimą, a wiosną miał dopiero ukazać piękno przyrody. Niech jednak dostanie szansę na dalszy rozkwit bez niepotrzebnej ingerencji. No właśnie, jeśli już mowa o czynach człowieka. Interakcja Toshio z mieszkańcami wypadła mu wyśmienicie. Jego zaangażowanie zazwyczaj potrafiło trafić w upodobania ludzi. Zawdzięczał to instynktowi czy genom Senju? Może obu czynnikom naraz? To również nie zawracało głowy chłopaka. Ciepłe powitanie zdziwiło go o tyle, że rośli mężczyźni potraktowali go na równi ze sobą. Zaproszenie przyjął z wdzięcznością, a ciekawska natura chciała wiedzieć nad czym tak aktywnie debatowali. I tutaj zaczynał się moment, w którym Toshio mógł zacząć właściwie poznawanie nowej z rzeczy na swojej drodze. Nikt przecież nie podejrzewał, że taka wiedza potrzebna będzie shinobi. Projektowanie wymagało dokładności i znajomości podstawowych praw rządzących stawianiem kondygnacji. Jak dotąd jedyne z czym zmierzył się młody Senju to stworzenie drewnianej klatki czy słupka. Mimo to nie zniechęcił się na widok rozrysowanego szkicu na papierze, leżącym na stole. Być może udał zainteresowanie, aby nie musieć od razu tłumaczyć się, że nie ma bladego pojęcia, jak im pomóc. Nie znał również staruszka, któremu musieli przedstawić pomysł do akceptacji. Dlatego mógł z czystym sumieniem podjąć się tej próby. Wyzwanie nie przerastało go na tyle, żeby nie móc własnoręcznie zinterpretować problemu wysnutego przez niezadowolonego architekta. Wychodził z założenia, że im prostsza konstrukcja, tym zachowa się na dłużej. W domku będą mieszkać rodziny, którym w takich warunkach nie potrzeba dużo do szczęścia. Chyba, że projekt był czymś więcej. Rodzajem siedziby dla sołtysa czy innego przedstawiciela wioski. Nastawiał się na pomoc przy wszystkim. Dzień pełen poświęcenia przy budowie mógł okazać się dobrą formą treningu. Przytaknął na prośbę Keiko.
- Dobrze, postaram się go przekonać. Muszę wiedzieć coś szczególnego o waszym pomyśle? - powiedział z uśmiechem na twarzy. A także chciał uzyskać od pracowników pewnego rodzaju materiały pomocnicze. Na pewno musieli rozwodzić się, do czego staruszek mógł się przyczepić. Znali go lepiej niż Toshio. Chciał znać ich opinię i móc się przygotować do wywalczenia kompromisu. Dla takiej osoby, jak nastolatek rysunek wyglądał ładnie i w przestrzeni powinien prezentować się jeszcze lepiej. Miał już pewne domysły z jakich powodów Staruszek mógł raz za razem grzebać starania budowniczych.

Nie pozostało mu nic innego, jak zabrać plany, zwijając je w rulon. Tak trzymany pakunek nie powinien doznać żadnych uszkodzeń przez czynniki zewnętrzne. W miarę rozejrzał się po skromnych rozmiarów Mura no Sato. Skierował kroki tam, gdzie przebywał niczym nie przejmujący się starszy pan. Kontemplując w stoicki sposób nad sensem życia, czy innym, interesującym dziadków tematem. Z pewnością siebie zamierzał przystanąć poza terytorium właściciela na ubitej ziemi.
- Jak mija Panu dzień? - zagadnął Toshio i ukłonił się na powitanie. Zachowawszy tego typu plan mógł wyciągnąć o wiele więcej niż niejeden człowiek zdołałby pomyśleć. Z resztą widać było, że niesie w ręku dość charakterystyczny przedmiot. O ile starsze oczy mężczyzny pozwalały na wychwycenie takiego szczegółu, to sprawa potoczy się dwojako.
- Mogę się przyłączyć? Oczywiście nie palę, jestem za młody. - dodał po krótkiej chwili, a gdy dostał pozwolenie to zbliżył się do bujającego się na ganku starszego Architekta. Zachowywał powściągliwość w wyznaniu prawdziwego celu wizyty, jeśli nie zostanie o takowy poproszony. Pozwolił dziadkowi na satysfakcję z kierowania przebiegiem ich spotkania. Jedynym wyjście musiał okazać się podstęp. Zwykłe podejście, aby uzyskać sprzyjające grupie budowlańców wyniki. Musiał się postarać, jak mógł. Dlatego kolejnym krokiem miało być pokazanie zrolowanego planu budowy lub wytłumaczenie owego celu wizyty w oparciu o informacje, jakie przekazali mu przed odejściem robotnicy. Wszystko to okraszone sympatycznym podejście, jakiego chłopakowi nie brakowało.
- Przyszedłem z polecenia Keiko-san.
0 x
Marusa

Re: Mura no Sato

Post autor: Marusa »

0 x
Senju Toshio

Re: Mura no Sato

Post autor: Senju Toshio »

Zapewniania mężczyzn o ciągłym niezadowoleniu Staruszka może nie podpowiedziało mu od razu, jak będzie wyglądała ta konfrontacja. Stąd niechybne zdziwienie ofensywą w swoim kierunku Toshio musiał odczuć skrępowanie. Zasługa tego, że faktycznie nie potrafił zachować się inaczej niż miło. Dobry z niego chłopiec i mimo przeżyć nadal wierzy, że nie powinien brać niczego do siebie. Nie wziął zatem słów rozmówcy na poważnie. Chwilowa dekoncentracja tak szybkim zbiciem go z tropu minęła. Zamierzał stawić czoła przeciwnikowi, bo nie z takim zagrożeniem miał już do czynienia. Nowe wyzwanie przysporzy mu dodatkowego materiału do nauki i przemyśleń. Nadal miał zamiar podejść do zadania w ten sam sposób. Odstąpi od pomysłu dopiero, kiedy osąd dziadka szczególnie zajdzie mu za skórę.
- Hai, sumimasen. - odparł jedynie i zwalczył nieprzyjemne uczucie poniżenia. Nie miało to związku z odbywającą się misją. Nie mógł więc potraktować tego personalnie. Lepiej na tym wyjdzie. Wkroczył pospiesznie na ganek w takt odgłosów pozostawianych na drewnianym podłożu. Nadal jedynym mankamentem, jaki działał na jego niekorzyść, to brak wiedzy o architekturze. Dyskusja mogła go szybko pogrążyć, lecz wierzył we własne zdolności do wybrnięcia z opresji. Choćby miał na razie latać od grupy do staruszka, żeby poznać opinie obu stron. Wychodziło jednak na to, że Keiko z resztą byli już naprawdę zmęczeni i nie łatwo przyjdzie im pogodzić się z kolejną porcją zmian. Cokolwiek miało to być, musiał skupić się na wyłapaniu przydatnych informacji od Staruszka. Jego niezadowolenie było tu przeszkodą, a załagodzenie tego stanu rzeczy mogło okazać się nieopłacalne. Z pewnością trudne do osiągnięcia.

Młody Senju stał od boku i starał się wychwytywać oznaki zainteresowania planem konstrukcyjnym staruszka. Tam, gdzie będzie wodzić jego zamglony wzrok, dojdzie również do sceptycznego poglądu. Nie był z kolei pewien niczego. O wszystkim mógł zadecydować kaprys. W jedną lub drugą stronę. Chciał dać kolejną szansę Staruszkowi, dlatego odezwał się spokojnie. Być może bardziej pchała go ku temu ciekawość.
- Rozumiem, że wiek panu już na wiele nie pozwala, dlatego nie może pan prowadzić Keiko-san i reszty podczas budowy. Dlatego jestem tu z pomocą, Senju Toshio z Hayashimury. - nie chciał powiedzieć za dużo, ale sam fakt, że wtrącił cokolwiek mógł oznaczać kolejne oburzenie. Chciał jednak doprowadzić do sytuacji, w której będzie mógł wykorzystać argument za tym, aby pozwolić wdrożyć coś nowego. Staruszek musiał być przekonany o swoim staroświeckim poglądzie, a tym bardziej strategii budownictwa. Musiało istnieć coś, co przekona go do postawienia na nowe, świeższe konwencje.
0 x
Yorukaze

Re: Mura no Sato

Post autor: Yorukaze »

9/15
Ranga D - Toshio
Młody chłopak, zgorzkniały dziadek i skomplikowane plany.
Przemijające lata, jedno za drugim mknęły w niemiłosiernie szybkim tempie. Kiedy człowiek patrzy wstecz, uświadamia sobie jak prędko zleciały kolejne chwile. Czas jest bezlitosnym katem, w starciu z którym nikt nie wyjdzie obronną ręką. Możesz go spowolnić, możesz go chwilowo oszukać, jednak zawsze on będzie się śmiał ostatni. Ludzie reagują na niego bardzo odmiennie. Jednak im ktoś miał bardziej zachmurzoną młodość, tym większym ponurakiem okaże się na starość. Tak też było w przypadku kierownika budowy nowego domostwa. Był on spruchniały niczym przewrócone drzewo w samym środku Prastarego Lasu. Doceniał jednak pewne cechy charakteru. Cierpliwość, zdystansowanie, kontrolowanie emocji. Toshio zaimponował mu swą pokorą, przez co mężczyzna patrzył na niego troszkę przychylniejszym spojrzeniem błękitnych oczu.
- Uwierz mi młodzieńcze, mój wiek nie gra roli. Jeśli będziesz na tyle szczęśliwy, że dożyjesz mego wieku, zrozumiesz jak to jest być wytykanym palcem czy słowem za swoimi plecami. Niedopowiedziane myśli, ukryte emocje w spojrzeniach. Z moim doświadczeniem, rozpoznaję to wszystko i wiem, że widzą we mnie tylko zgrzybiałego starca. Niemyślące robole nie mają nawet połowy moich umiejętności! Najchętniej to by tylko stawiali na szybko kolejne domostwa, nie bacząc na niebezpieczeństwo jakie grozi mieszkańcom nieodpowiednich fundamentów. - Starzec zakończył swój wywód bardzo starym przekleństwem, po czym zerknął na wręczone mu przez Toshio plany. Zmarszczył czoło i zaciągnął się dymem tytoniowym. Otwór fajki zmienił kolor na jasnoczerwony pod wpływem powietrza dającego podtrzymujący żar tlen, a następnie z ust starca wyfrunął szwadron różnokształtnych chmur.
- Paniczu Toshio. Możesz mnie nazywać Haruyasu. W tym planie jest jeszcze tylko jeden błąd, belki podtrzymujące drugie piętro są zbyt wąskie, będzie to groziło ich pęknięciem. - tu starzec pokiwał głową i wyjął z kieszeni ołówek Nakreślił kilkanaście słów, a następnie kontynuował.
- Taak, to chyba na tyle, nie mało trudu zajęło mi poprawianie ich fuszerki, ale wygląda na to, że można powoli zacząć pracę. Ja udam się na spoczynek, możesz wracać do Keiko i brać się do dzieła. - Haruyasu uśmiechnął się do młodego Senju wręczając mu z powrotem futerał oraz znajdujące się w nim plany budowy.
0 x
Senju Toshio

Re: Mura no Sato

Post autor: Senju Toshio »

Z racji tego, że Toshiemu dość zgrabnie wyszło spotkanie ze staruszkiem, mógł sobie pogratulować w duchu. Dopiero potem z dalszą pokorą ukłonił się na wieść, że mężczyźnie nie zależało jedynie na tym, aby doszczętnie zrugać młodzika. Nie mógł zawdzięczać tego swojemu urokowi. Nie miał narcystycznie usposobiony, za to przeczucie kierowało nim z odpowiednim wyczuciem. Gdyby jednak coś poszło nie tak, zawsze starałby się wyciągnąć odważniejsze wnioski i zaatakować tak, jak to zazwyczaj robił podczas wielu treningów. Oczywiście metaforycznie, by zebrać w sobie siłę do przezwyciężenia naporu z naprzeciwka. Słowa skierowana na temat Kanekiego-san podpowiedziały mu tyle, żeby skojarzyć je z młodzieńczym brakiem ogłady. Widział w Starcu rodzica, który jednak troszczył się o swoje dzieci i nie pozwoli na robienie większej ilości błędów, niż jest to wskazane. Ulga spłynęła po młodym Senju i zarazem wprawiła w wesoły nastrój. Mógł bez przeszkód uraczyć sędziwego faceta uśmiechem i przyglądać się, jak dym ulatuje z drewnianej fajki. Dla takich właśnie relacji warto poznawać świat i czerpać z życia garściami. Nie tylko brutalność i śmierć czekała shinobi w ich karierze. Nie należało całkowicie zatracać ufności poprzez drogę usłaną niebezpiecznymi cierniami.
- Nie zamierzałem urazić swoimi słowami. Wydaje mi się po prostu, że nie są w stanie doświadczyć nauk, które niegdyś pradziadkowie potrafili przekazywać swoim dzieciom. - sformułował własną myśl i tym samym chciał pokrzepić Staruszka. Nie posiadał ogromnej wiedzy w swoim siedemnastoletnim życiu, lecz miał tą pewność, żeby nie zaprzepaszczać czyichś przekonań. Przykre doświadczenia zawsze dotykały najmocniej. Najczęściej padały z ust młodych i głupich osób. Tego należało się wystrzegać i unikać. Mimo to nie zamierzał na tym skupiać swojej uwagi.
- To miłe z Twojej strony Haruyasu-san. Mimo, że wybrałem rolę shinobi i jestem jeszcze młody, to nie pozwolę byle czemu przekreślić tego, kim chcę się stać. Niewiele wiem o budownictwie, ale cieszy mnie wasza współpraca nad rozwojem wioski. Postaram się, żeby Keiko-san i reszta bardziej docenili to, co zrobił pan poniekąd dla mnie. - przekręcił niewinnie głowę i posłał promienny uśmiech, z odrobiną zawstydzenia tak ambitną przemową.- Dla nas, Senju, największą wartością jest zjednanie do siebie bliźnich. Mimo nieprzychylnych czasów zawsze dobrze jest patrzeć na jasną stronę. Solidne schronienie nad głową, to faktycznie odpowiedzialne zadanie. - dodał po chwili w pełnym skupieniu, by oddać wartość przekazywanych słów. Siedemnastolatek jeszcze na koniec przyjrzał się staraniom Haruyasu nad poprawkami. Chciał mieć pewność, że sam je zrozumie choćby w małym stopniu. Jako bezstronny obserwator mógł odpowiednio skontrolować poczynania robotników.
- Myślę też, że jestem w stanie poradzić coś na zbyt słabe elementy konstrukcji. Z moim stylem Drewna bez trudu wzmocnię strukturę domków. Będzie Pan zadowolony. - powiedział Toshio, po czym odebrał od Staruszka papier i zwinął go dokładnie do transportu. Pożegnał Haruyasu-san wesołym machaniem. Ruszył do Keiko i pozostałych, aby dowiedzieć się, jak wyglądają prace nad budowaniem. Nie było porównania do tego, jak błyskawicznie Senju mogą tworzyć budynki. Jednak nie przez cały czas można było iść na łatwiznę. Czasami należało przeprawić się przez rzekę o własnych siłach i nie liczyć na kładkę, która w tym pomoże.

Jak tylko dotarł z powrotem pod domek Keiko-san, przyjrzał się im przez chwilę. W momencie wyczekiwania chciał wyłapać ich naturalną reakcję w oparciu o to, czym podzielił się z nim Haruyasu. Jeśli faktycznie myśleli, że sami wiedzą lepiej, to już dawno sprowadzili by na siebie kłopoty o jakich wspominał mu staruszek. Zaraz potem przekazał Keiko plany i pozwolił im się przyjrzeć w poszukiwaniu problemu. Już od dłuższego czasu był gotowy z zakasanymi rękawami do pracy.
0 x
Yorukaze

Re: Mura no Sato

Post autor: Yorukaze »

11/15
Ranga D - Toshio
Młody chłopak, zgorzkniały dziadek i skomplikowane plany.
Starzec wysłuchał Toshio kiwając w zamyśleniu głową. Młodość, gdy przypominał sobie czasy swoich siedemnastu wiosen. Ahh... Mimo, że tego teraz nie widać, był prawdziwym casa novą. Uganiał się za wszystkimi kobiecymi tyłeczkami w Shinrin, bo stąd właśnie pochodził. Ba! Nawet na własnej skórze przekonał się, że plotki o drewnianych manierach łóżkowych kunoichi z rodu Senju to tylko zazdrość innych przedstawicielek płci pięknej. Gdyby był nieco wrażliwszym mężczyzną z pewnością wzruszyłby się tym momentem autorefleksji.
- Widzisz, bo w życiu ważne jest tylko jedno. Dążenie do własnego szczęścia. Nie można kurczowo trzymać się przeszłości, trzeba przekuwać każdą kolejną chwilę w czyny, które zbliżą Cię do upragnionego celu. Od zawsze chciałem być architektem, a możesz mi wierzyć, że przeszkód na tej ścieżce napotkałem całe mnóstwo. Nie mówiąc o przytykach, których doświadczałem od niektórych z przedstawicieli twojego, czasem zbyt dumnego rodu. Po cóż nam architekt? Przecież nasz mokuton bez problemu pokryje wszystkie potrzeby w tej dziedzinie. Zmień profesję głupi młodzieńcze, tu nie zagrzejesz miejsca. - Starzec pokiwał ze złością głową i wypuścił kolejny kłęb dymu z ust.
- Nie ustępowałem. Dążyłem za swoim przekonaniem i otrzymałem nagrodę. Niezłomność, trzymaj się tego chłopcze, a daleko zajdziesz. - zakończył Haruyasu odprowadzając wzrokiem siedemnastolatka. Toshio udał się do Keiko, wyposażony w poprawione plany architekta. Kiedy przyglądał się im, zrozumiał na tyle, aby w razie takiej potrzeby wzmocnić konstrukcję w odpowiednich miejscach. Kiedy dotarł do celu ujrzał wszystkich robotników, którzy uwijali się jak muchy w smole. Widać było, że mają po dziurki w nosie poprawek wyższego rangą przywódcy. Keiko odebrał od Toshio tubę i wyciągnął z niej schemat budowy.
- Matko. Ten stary pryk znowu wymyślił kolejną pierdołę. Nie ma co słuchać takiego próchna, co nie młody? - tu puścił cwaniacko oczko do Toshio i kontynuował.
- No panowie, do pracy! Kończymy ten budyneczek, jeszcze jedno piętro i fajrant, mamy spokój na tydzień, a kasa wpadnie. Raz, dwa! - pozostali robotnicy zakrzyknęli z radością. Popierali swojego brygadiera, poza tym brakowało im też wyobraźni, aby zdawać sobie sprawę z wagi pracy jaką wykonywali.
0 x
Senju Toshio

Re: Mura no Sato

Post autor: Senju Toshio »

To jedna z tych misji, gdzie Toshio miał bezpodstawne powody, żeby przywiązać się do ich uczestników. Staruszek Haruyasu mimo wszystko był w porządku. Reszta osób na swój sposób również. Każdy mógł skrycie podchodzić do wykonywanych czynności z oddaniem. Jeśli nie lubili tego, co robią, to charakter człowieka nie pozwalał na ukrycie niczego. Tylko, że młodzikowi zależało na owocnym doprowadzeniu spraw do końca. Nie zawsze będzie traktowany przychylnie, zwłaszcza kiedy przychodziło się z zewnątrz. Pozostawała jednak krótka chwila na oswojenie myśli z faktem, że shinobi dostał zlecenie pomocy. Choćby nie potrzebowali nikogo i traktowali się, jak pępek świata. Trzeba było odbyć jedną z wielu lekcji. Dla Toshio naprawianie relacji wydawało się ekscytujące. Chciał spróbować coś przy tym wskórać, mimo wpraszania się z butami.
- Staruszek Haruyasu nie był taki zły. Może trochę marudził, jak się przywitałem. Ważne, abyście postarali się wypełnić jego rady. Wydają się mieć duże znaczenie. Bez tego komuś może runąć dach na głowę. I mówię to, jako kompletny żółtodziób, ale szkolenie shinobi wiele mnie nauczyło o zachowaniu bezpieczeństwa. - poszedł w zaparte, bo szczerze powiedziawszy nie spodziewał się takiej reakcji Keiko. Wolał tego nie interpretować, ale pobudziło to w nim jakieś negatywne emocje, których istnienie przywodzi na myśl odrazę. Niekoniecznie silną, bo przecież te ciche bodźce najbardziej mieszały w umyśle. Mógł też grać pod publikę, co było nieoczywistym, chytrym zagraniem dla bezmyślnych.
- Mam się przyglądać pracom, czy coś się dla mnie znajdzie? - zapytał po chwili, gdy zmierzali w stronę domu do wykończenia. Rzecz jasna na pierwszym miejscu Toshio chciał pilnować stabilności konstrukcji. Być może dostarczyć materiałów poprzez wykorzystanie stylu Drewna. Senju na takiej budowie miał szeroki zakres czynności, które posłużą każdemu.
0 x
Yorukaze

Re: Mura no Sato

Post autor: Yorukaze »

13/15
Ranga D - Toshio
Młody chłopak, zgorzkniały dziadek i skomplikowane plany.
Trzeba było przyznać, że Toshio był godzien noszenia nazwiska Senju. Mimo wyraźnych niechęci w towarzystwie budowlanym, młodzieniec nie zamierzał się poddawać. Z marnymi, ale jednak szansami, podjął próbę wyperswadowania złych relacji między mężczyznami, a mistrzem Haruyasu.
- A nie pierdol dzieciak. My się znamy na budowlance, ty nie. To my wiemy co jest zagrożeniem, a co jest pierdołą. - Tutaj Keiko wskazał na poprawione plany.
- To jest pierdoła. Przez duże P. - warknął na koniec. Zdaje się, że sprawa jest raczej przegrana. Ci ludzie, a w szczególności ich dowódca, byli zbyt zepsuci aby uświadomić sobie konsekwencje swych działań. Brakowało im wyobraźni, empatii, pokory. Byli niczym dzieci zamknięte w ciałach dorosłych. Czy była to ich wina? Poniekąd, z pewnością. Jednak wychowanie, wiatry losu opatulające ich egzystencje, wszystko to mogło mieć wpływ na ich obecny brak świadomości. Przechodząc jednak do zadania. Cóż mógł zrobić dla nich Toshio?
- Widzisz te bele młody? Zacznij je przenosić tutaj, my już prawie skończyliśmy. - orzekł Keiko kompletnie nic nie robiąc sobie z poprawek Haruyasu. Owszem, mogło się nic nie stać, jednak kolejne sekundy miały temu zaprzeczyć. Senju usłyszał pęknięcie i krzyk wypełniony paniką. Jeśli się odwróci, ujrzy, że właśnie te miejsca, które był zaznaczone na planach, złamały się pod ciężarem konstrukcji. Jeśli shinobi nie podejmie zaraz odpowiednich działań, domostwo runie razem ze znajdującymi się na szczycie robotnikami. A dla nich, byłby to bardzo prawdopodobny wyrok śmierci. Znając jednak umiejętności siedemnastolatka, cała sytuacja nie powinna stanowić dla niego żadnego wyzwania.
Chyba..., że zgubi go młodzieńcza fantazja czy też nieprzemyślana odpowiedź konstrukcji, mogącej się zawalić w każdym momencie.
0 x
Senju Toshio

Re: Mura no Sato

Post autor: Senju Toshio »

Przyjemność z pracowania miała swoje wzloty i upadki. Toshio borykał się raz z kompromisami, a innym z całkowitą bezskutecznością. Dobrze wspominał dotąd odbyte zadania. Ciekawych ludzi i przykre wybory, których musiał dokonać. Wiedział, jak ten świat funkcjonuje i choćby chciał, nie zostanie zbawcą świata. W swej wyobraźni marzenie podtrzymywało jego dobrą wolę, ale nie będzie kimś, kto zamierza wystrzegać ludzi od ich własnej głupoty. Mimo to uświadamianie błędów poprzez celowe wpychanie ich i życzenie porażki smuciło młodego przedstawiciela Senju. Sytuacja prędzej, czy później musiała przynieść kłopoty. Bacznie przyglądał się grupie i w ich sposobie pracy przyjął za główny atut ich impertynencję. Zrozumiałe było to, że klasa robotnicza to najniższa z warstw. Już chłopi na polu nie mieli takich powodów do narzekania. Wolał to przemilczeć, bo przecież był młody i nierozgarnięty. Obiecał sobie, że nie straci nad sobą panowania. Sytuacja nawet nie była na tyle poważna, żeby czuć jakąkolwiek presję. Shinobi, jakim był Toshio polegał na swojej silnej woli i przekonaniach.
- Dobrze, prosze róbcie swoje. Ja także zamierzam wykonać swoją część zadania. - odparł stanowczo do Keiko-san. Nie przekreślał jego pozycji dowodzącego, ale musiał spojrzeć na niego innym wzrokiem niż dotychczas. Korzystając z chwili czasu zakasał rękawy i obejrzał drewno do przeniesienia. Nie posiada rozbudowanej muskulatury przy jego skromnym wzroście, lecz treningi wyrobiły w nim hart ducha. Zamierzał przenieść te kilka belek w wyznaczone miejsce.

Chciałby wierzyć, że zdoła wpierw wykonać jedną czynność, aby potem móc przypilnować wygląd domu. Nie spodziewał się tak szybkiego odzewu, bo i nie mógł być na tyle przygotowany. Najlepsze w tym było to, że zareagował naturalnie, jak tylko potrafił. Zignorował trzymane na ramieniu deski, płynnie wychodząc z pod ich ciężaru. Pobiegł na spotkanie pękającego drewna. Zakładał, że znajduje się blisko budynku, który został niemal wykończony. Ściany, drzwi i okna gotowe, a przez które ciężko będzie przeniknąć wzrokiem. Manipulacja drzewnym żywiołem miała to do siebie, że lepiej widzieć, gdzie ją zastosować. Musiał zastosować w miarę odpowiedzialny manewr i nie rezygnując z odpowiedniej płynności. Może nie znał się na planach, ale widział, którą belkę poprawiał Haruyasu-san. Nim jednak przejdzie do wzmacniania, trzeba było utrzymać całą konstrukcję w ryzach. To wymagało skierowania podpór w kilka miejsc. Wolałby uniknąć wchodzenia do środka, aczkolwiek bez bohaterskości nie było chwały!
- Złapcie się czegoś i nie puszczajcie! - zakomunikował, a sam wbiegł, wskoczył, cokolwiek adekwatnego by wtargnąć do pomieszczenia. W pierwszej chwili trudno było skupić się na czymkolwiek, lecz wierzył, że może mu się udać. Zlokalizował chwiejące się i trzeszczące pod naporem ciężaru miejsca, żeby użyć w ich okolicach manipulacji drewnem. Widok pojawiającego się mahoniowego tworu pobudzał rządzę siły u Toshio. Odziedziczone geny po najwspanialszym z Liderów rodu Senju były dowodem na to, że czekały go chwile świetności w szeregach klanu. Nie zamierzał tego zaprzepaścić. Czerpiąc z pokładów chakry i ze złożonym znakiem węża, rozglądał się w sytuacji. Jeśli miałby coś przegapić, chciał to zaraz naprawić kolejną podporą. Jak i zarazem uratować siebie przed niebezpieczeństwem, w którego epicentrum stał.

Jak każdy wojownik nie stronił od adrenaliny, przez co wiedział z czym się mierzy. Gdy już zapewnił siebie i dom, że podpory wystarczą do ustabilizowania, przeszedł do wdrażania kluczowej poprawki w konstrukcji. Belka nośna na górze, która zapewne nosiła znamiona pęknięcia. Toshio zamierzał ją odnowić i pogrubić - nie przesadzając jednak z jej ciężarem. Jeden raz został już przygnieciony, nie popełni takiego błędu ponownie. Musiał odegrać rolę stróża i załagodzić sytuację wynikającą z zaniedbania.

Użyte jutsu:
Nazwa
Mokuton no Jutsu: Reberu Bi
Trzeci poziom kontroli Mokutonu. Trzeba tu przyznać, że możliwości względem Reberu Shi rosną znacząco. Wytwarzanie drewna zyskuje na płynności, wytwory są znacznie szybsze i można je wysyłać na większe dystanse. Dzięki poprawionemu wytwarzaniu drewna, koszty tworzenia Mokutonu również nieznacznie maleją. Do tego od tej pory Senju zyskuje również możliwość kontrolowania już istniejących tworów natury na wyższym poziomie - może na przykład zmusić rośliny, by smagały lub pętały przeciwników. Stworzenie średnich wielkości drzew nie stanowi problemu.
Wytrzymałość
Mierna
Szybkość
Przeciętna
Zasięg
Wielkość Max.
Dodatkowe
Przy Braku Skupienia Wielkości wynoszą 1/3 pierwotnej wartości
Koszt Chakry E: 27% | D: 21% | C: 15% | B: 12% | A: 9% | S: 6% | S+: 3% (na turę)
0 x
Yorukaze

Re: Mura no Sato

Post autor: Yorukaze »

14/15
Ranga D - Toshio
Młody chłopak, zgorzkniały dziadek i skomplikowane plany.
Pokora była przymiotem, którego nie brakowało siedemnastolatkowi. Kiedy w powietrzu pojawiło się kolejne grubiaństwo przywódcy robotników, orzechowe spojrzenie shinobiego pozostało spokojne. Nie zareagował. Czasem odpowiedź ogniem na ogień powoduje tylko większy pożar, a w tym przypadku Doko mimo młodego wieku zachował się jak doświadczony mężczyzna. Ustąpił jednostce, która tylko wydawała się silniejsza. Jednostce, która w swojej głupocie nie miała miejsca na takie zalety jak pokora czy empatia. Toshio widząc, że nie dotrze słowem do otaczających go ludzi, po prostu skupił się na zadaniu i zaczął przenosić całkiem ciężkie belki z jednego miejsca na drugie.
- No i to rozumiem. Masz się mnie słuchać! - zakrzyknął Keiko, zadowolony ze swojej "władzy" i "posłuchu". Jednak, trzask, który usłyszał Senju, był jakby potwierdzeniem od losu, że to mistrz Haruyasu miał rację, co nie powinno nikogo dziwić. W końcu całe życie spędził na szlifowaniu kunsztu architektury, a Ci tutaj, zwykli robotnicy, byli przy nim jak gąsienice przy rozkładającym skrzydła motylu. Toshio zgrabnie umknął spod ciężaru belki, którą niósł i od razu zaczął próbę uratowania krzyczących ludzi. Budynek trząsł się w posadach i lada moment cała konstrukcja mogła się zawalić. Senju chciał mieć pewność, że wzmocni elementy, które pamiętał z planu Haruyasu. Mimo niechęci do wbiegania do środka musiał to zrobić, nie widział innego wyjścia.
- Zrób coś do cholery! To się zaraz zawali! - krzyczał bezradnie w stronę shinobiego Keiko. Jak widać, w sytuacji zagrożenia tracił cały swój animusz i ukazywał malutkie serce tchórza, które szaleńczo biło w jego piersi. To pokazywało kolejny element jego braku jakichkolwiek zdolności dowódczych. Pytanie, skąd on się wziął na tym stanowisku, pozostawało bez odpowiedzi. Senju krzyknął do ludzi znajdujących się na wyższej kondygnacji, aby się czegoś złapali, jednak przez trzask drewna i ich wrzaski, ten zabieg się nie powiódł. Nikt z robotników wewnątrz budynku go nie usłyszał. Mimo pojawiających się wątpliwości shinobi wykazał się odwagą i wbiegł do środka pomieszczenia na parterze. Po złożeniu pieczęci rozpoczął pokaz swych umiejętności. Niczym dyrygent na koncercie, sterował kolejnymi wiązkami drewna z niemal artystycznym smakiem poprawiając braki w konstrukcji. Domostwo przestało się trząść, kurz wymieszany z trocinami nie spadał już z sufitu, a gdy Toshio wzmocnił najsłabszy element konstrukcji, o którym wspominał Haruyasu, całość była już stabilna.
- Dzięki młody. Masz tu swoją nagrodę i zmykaj do domu, zrobiłeś wystarczająco. - Powiedział do niego Keiko, gdy bohater wyszedł z domu. Głos dowódcy jeszcze drżał, ale widać też było, że chciał pozbyć się świadka swojej słabości i nie miał już ochoty przebywać w towarzystwie Doko, który przed chwilą uratował nie tylko jego posadę, ale też ludzkie życia. Cóż. Wdzięczność nie była zaletą każdej istoty. Jaki z tego morał? Cóż Toshio zrobił wszystko co do niego należało, natomiast robotnicy powinni zrozumieć, że warto jednak słuchać osób bardziej doświadczonych, jak ich przełożony czyli Haruyasu, który właśnie przybył na miejsce budowy i widział z daleka całe wydarzenie. Jeśli Senju postanowi wziąć zapłatę i odejść, kątem oka dostrzeże jak starzec pozdrawia go przyjaznym gestem w formie pożegnania. Młodzieniec dał mu dawkę pozytywnej energii, zmotywował do wyjścia ze swojej chatki. Kolejne, malutkie zwycięstwo.

0 x
Senju Toshio

Re: Mura no Sato

Post autor: Senju Toshio »

Ulga spłynęła na Toshio w chwili, gdy poprawnie dobrał miejsca na podpory. Nie wiedział, jakie były tego szanse, ale ważne, że nic nie wskazywało na pogorszenie się stanu konstrukcji. Odetchnął, wypuszczając z siebie całą nagromadzoną presję. Stał w pustym pomieszczeniu, które mogło się zawalić. Naprawdę nabrał wprawy w ryzykowaniu. Nie chciał podejmować błędnych decyzji z zewnątrz, więc to zdecydowanie warte zachodu zwycięstwo. Bez tego czułby się nie spełniony. Musiał odegrać ważną dla siebie rolę w beznadziejnej sytuacji.
Miał nadzieję, że nosił ślady zabrudzenia po walącym się budynku. Przynajmniej odkaszlnął, gdy wychodził na świeże powietrze. Pierwsze, co chciał ujrzeć to mina Keiko, który zawczasu starał się wywrzeć przed wszystkimi swoją władczą pozycję. Nie było do końca tak, że Toshio z pokorą znosił jego zachowanie. Wiele go kosztowało, by nie wygarnąć mu albo nie zrobić czegoś nieodpowiedniego. Zawsze pojawi się ta kusząca, negatywna materia, która będzie oddziaływać poza wszelkim rozsądkiem. Tym razem wypadało posunąć się do odrobiny złości i niezadowolenia. Ukazał ją zaraz po tym, jak odnalazł mężczyznę, który dość zaskakująco przeszedł do wypłacenia chłopakowi wynagrodzenia. Pozbycie się go nie było tym, czego chciał. Mimo to nastolatek nie doprowadził do katastrofy i przede wszystkim to się teraz liczyło. Nie musiał uciekać się do środków przymusu i uświadamiać reszty do całej prawdy. Lepszym rozwiązaniem będzie, jak sami wyciągną wnioski na przyszłość. Zapłata cieszyła, ale nadal miał mieszane uczucia.
- Dzięki. Powodzenia w dalszej rozbudowie osady. - odparł sceptycznie i odszedł od faceta czym prędzej. Miłym zwrotem akcji było ujrzenie Haruyasu-san. Staruszek poprawił mu humor, więc pomachał mu na pożegnanie. Niech wie, że będzie wspominał przyjemnie doświadczone tu chwile. Niech wioska Mura no Sato rozwija się i prosperuje, a w przyszłości Senju na pewno to docenią.


zt.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Shinrin”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości