Oshi jak zwykle idealnie podszedł do problemu. Wpakował się w historię która miała przynieść mu sławę, pieniądze i kobiety... A czuł w kostkach jedynie zimno bagna w które wszedł z własnej woli. No dobra bagno było tylko metaforą, jednak dobraną idealnie do sytuacji. Chłopak spoglądał z góry na swego klona, nawet nie mając szansy na powiedzenie mu jak śmiesznie wygląda... Przecież to był jego plan. Coś z ciemności sprawiło że matka natura obracała się przeciwko młodemu Senju, czyżby patyk zabrał go wprost do leśnego piekła... Chłopak chciał już popaść w nostalgiczny stan żałoby po stracie swej wolności, jednak resztka zdrowego rozsądku zadziałała samoistnie. Oshi wiedział że sytuacja nie była zbyt dobra, zwłaszcza że wykonał już wcześniej kilka technik. Jeśli to nie było piekło, to tylko inny Senju mógł dokonać podobnego czynu. A żaden Senju nie zaatakuje innego krewniaka, więc szybko przeszedł do kontrataku. Kumulując własne pokłady chakry, starał się wpłynąć na drzewny zacisk. Wolność którą miał dzięki temu odzyskać, miała przynieść w przyszłości swoje konsekwencje... Krótkiej przyszłości.
-
Brakuje Ci jaj żeby walczyć twarzą w twarz!
Klon Oshiego w tej samej chwili miał zniknąć w mroku, starając się szybko namierzyć przeciwnika. Sam Oshi jako całkowity szaleniec, jeśli próba ucieczki z pnączy się powiodła... Skoczył w światło ogniska, gdzie liczył na szansę spotkania swego przeciwnika.
Właściwie to niby czemu tamten miał walczyć uczciwie, chłopak sam w sobie wątpił że dojdzie do starcia po jegowemu... Mógł liczyć jedynie na farta i własne umiejętności. Miał zbyt mało energii żeby prowadzić walkę, więc przydałby się pewnie plan...
-
Wyłaź gnoju to nakopie Ci do dupy!
Te słowa mogły nieść się głośnym echem między koronami drzew, jednak wszystko zależało od tego co się wydarzy.
Ukryty tekst