Pola uprawne

Najdalej wysunięta na północ prowincja Prastarego Lasu. Obszar ten jest zamieszkiwany oraz kontrolowany przez Ród Senju. Prowincja w ogromnej części pokryta jest lasem, który jest schronieniem zarówno dla zwierząt jak i ludzi w nim żyjących. Shinrin od zachodu graniczy także z „niezbadanymi terenami” co może w przyszłości zaowocować potyczkami zbrojnymi. W prowincji rozwinięte jest głównie zbieractwo oraz łowiectwo.
Irie

Re: Pola uprawne

Post autor: Irie »

0 x
Awatar użytkownika
Reika
Martwa postać
Posty: 2051
Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
Multikonta: Brak

Re: Pola uprawne

Post autor: Reika »

Dotonowy klon na szczęście nie miał problemów z wydobyciem gospodarza z płonącego domu, pomijając tylko upierdliwe robale, które próbowały obsiąść go i zapewne kąsać, jednak kamień, z jakiego była ulepiona kopia Reiki, był wystarczającą barierą na tego typu ataki. Tak więc Pan Reiji już po chwili był na zewnątrz, z dala od płonącego budynku i jedynym problemem był teraz stan jego zdrowia. Klon nie miał możliwości leczenia, ale mógł prowizorycznie opatrzyć ranę, żeby na razie wystarczyło. Dobrze, że była zima, bo dzięki temu mógł pozyskać kawałek lodu, albo sporą garść śniegu, którą przyłoży do rany, żeby lekko zmrozić naczynia krwionośne i choć trochę zatamować krwawienie. Gdy sytuacja zostanie nieco opanowana, klon poświęci swój szal, aby przedrzeć go poziomo na pół, uzyskując tym samym cieńsze pasmo. Owy materiał posłuży za prowizoryczny bandaż, którym ciasno owinie głowę mężczyzny, wcześniej nakładając jeszcze na ranę śniegu, albo lodu. Musiał wytrzymać do czasu, aż zajmie się nim Reika, która teraz miała przed sobą groźnego przeciwnika, jakim był Aburame i jego rój owadów.
Kunoichi patrzyła gniewnie na napastnika, bezpiecznie schowana pod Raitonową barierą. Tylko na chwilę jej wzrok spoczął na Rukii, której delikatnie pokręciła głową na znak, żeby nie robiła gwałtownych ruchów. Musiała coś wymyślić, zanim płomienie obejmą cały dom. Miała nadzieję, że sąsiedzi Pana Reijiego dostrzegą płomienie i pomogą przy gaszeniu pożaru, ale do tego czasu musiała się rozprawić z napastnikiem, który stanowił zagrożenie dla otoczenia.
- Ciebie. - Odpowiedziała lodowato na pytanie. - Zanim, w imię Senju, wymierzę Ci karę za krzywdzenie naszych ludzi, chcę wiedzieć dlaczego to robisz. Między naszymi klanami trwa pokój, więc dlaczego bawisz się w skurwysyna i krzywdzisz niewinnych, prowokując konflikt?
Pomimo bariery, jaką Reika była otoczona, kunoichi stale zachowywała czujność. Może i przed owadami była chroniona, ale nigdy nie wiadomo, co Aburame jeszcze potrafi. Jeśli dostrzeże, lub wyczuje zagrożenie, zrobi unik albo odskok, nie dając się pochwycić w pułapkę. Musiała jak najszybciej ocalić Rukię. O poddaniu się nie było mowy, więc musiała mieć nadzieję, że jest szybsza i sprytniejsza, niż jej przeciwnik. Czas. Pokaże. Tymczasem klon, który czuwał nad Panem Reijim, szykował się do swojego kolejnego zadania, ale o tym później.
  Ukryty tekst
0 x
Irie

Re: Pola uprawne

Post autor: Irie »

0 x
Awatar użytkownika
Reika
Martwa postać
Posty: 2051
Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
Multikonta: Brak

Re: Pola uprawne

Post autor: Reika »

Słowa Aburame sprawiły, że Reika najeżyła się, nie mogąc uwierzyć w głupotę swojego przeciwnika. Skoro chciał się mścić, to trzeba było wyśledzić tamtych, którzy odpowiadali za napad na jego wioskę, a nie do cholery jasnej, krzywdzić niewinnych ludzi, który nie mieli z tym nic wspólnego. Rozumiała jego gniew, ale nie chciała zrozumieć motywów, jakimi w tym momencie się kierował. Jeśli mści się za krzywdę na niewinnych ludziach, to jest się tylko i wyłącznie skończonym skurwysynem, który nie ma prawa żyć. Wyrok zapadł.
- Każdy degenerat zasługuje na śmierć. - Odpowiedziała zimno. - Nie ważne, z jakiego jest klanu.
Gdyby to od niej zależało, dorwałaby tamtych Senju, którzy odpowiadają za ową zbrodnię i dopilnowałaby, żeby spotkała ich surowa kara. Degeneraci nie mają żadnych praw jako członkowie klanu. Byli tylko zwykłymi śmieciami, których należało się pozbywać, bo mogli stanowić zagrożenie nie tyle fizyczne, co przede wszystkim polityczne, jak w tej chwili, co prowadziło do przykrych konfliktów i nieporozumień między klanami.
Widząc, jak Aburame wstaje i puszcza Rukię, Reika spięła się, gotowa do ataku, jednak jego następne słowa sprawiły, że zamarła. Nie ma co, nie miał litości, chcąc dobić rannego człowieka. Robale szybko stworzyły ścianę, która oddzieliła swojego pana od niej, więc kunoichi wykorzystała tą chwilę i szybko dezaktywowała barierę. Chwyciła w pasie przerażoną Rukię i razem z nią sprawnie zeskoczyła z dachu. W tym samym momencie Dotonowy klon przyjmie na siebie pierwszy atak robali, osłaniając rannego swoją własną, kamienną osobą i będzie go dalej bronić, nie pozwalając rojowi się zbliżyć, choćby miał machać rękami i tupać nogami.
Wracając do Reiki. Kunoichi cofnie się razem z Rukią od domu i będąc w bezpiecznej odległości, rzuci w rój na dachu kunai z przyczepioną notką wybuchową, jednocześnie karząc dziewczynie paść na ziemię i się skulić. W jednej chwili Reika poleci na nią, osłaniając i pieczęcią uruchomi notkę, która powinna eksplodować. Jeśli nawet Aburame zdoła jakoś ujść przed tym wybuchem, to siła rażenia powinna zabić niemal wszystkie robale, które tam się znajdowały. Płonącego domu i tak nie dało się już uratować, bo przecież nikt nie ugasi ognia w zimie, zamarzniętą wodą, więc równie dobrze mogła go poświęcić, żeby chociaż zabić owady i może poparzyć Aburame.
W następnej kolejności, o ile robale nadal będą atakować Dotonowego klona, co będzie oznaczało, że Aburame przeżył wybuch, Reika złoży jedną pieczęć, aby tym razem stworzyć cienistego klona. Nie będzie to jednak zwykły Kage Bunshin, lecz Raitonowy klon, który szybko pospieszy na pomoc temu Dotonowemu i będzie swoimi błyskawicami zabijał resztę insektów, jednocześnie skuteczniej broniąc rannego, a potem także kunoichi i Rukii. Podział chakry sprawi, że Reika poczuje wyraźnie zmęczenie, jednak w razie potrzeby miała jeszcze pigułkę żywnościową. W tym momencie razem z dziewczyną pobiegną do Pana Reiji, aby sprawdzić jego stan. Na początek Reika wciśnie mu do ust pigułkę ze skrzepniętą krwią i dopilnuje, żeby ją rozgryzł. To powinno uzupełnić braki życiodajnego płynu i nieco poprawić jego stan. Tak więc one we dwie zajmą się Panem Reijim, a oba klony będą stać na straży i pilnować ich bezpieczeństwa, zabijając robactwo i wypatrując przeciwnika, który mógł przeżyć.
  Ukryty tekst
0 x
Irie

Re: Pola uprawne

Post autor: Irie »

0 x
Awatar użytkownika
Reika
Martwa postać
Posty: 2051
Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
Multikonta: Brak

Re: Pola uprawne

Post autor: Reika »

Gdy tylko Aburame osłonił się ścianką z owadów, Reika anulowała barierę i od razu rzuciła się do Rukii. Spodziewała się, że uwolniona dziewczyna ruszy szybko w jej stronę, żeby uciec jak najdalej od oprawcy, jednak nie przewidziała, że blondynka będzie tak sparaliżowana strachem, co skutecznie spowolni jej ruchy. Rozpaczliwie więc rzuciła się po nią, chwytając niezgrabnie i kątem oka rejestrując światło. Ogień! Pociągnęła za sobą dziewczynę, aby zeskoczyć z dachu, jednak technika Katonu musnęła je obie i to bardzo boleśnie. Z Reiką nie było tak źle. Miała już cięższe obrażenia, więc pieczenie łydki było tylko upierdliwym dyskomfortem, jednak zaniepokoił ją zapach spalonego mięsa i rozdzierający krzyk Rukii, która musiała oberwać mocniej. Cholera! Obie znalazły się na dole i szybkie rzucenie okiem na rany dziewczyny wystarczyły, żeby uznać to za poważne obrażenia. Będzie musiała się nimi zająć. Dobrze, że nie krwawiło, bo naczynia zostały spalone, więc nie będzie tak źle. Musi mieć tylko czas na leczenie.
Odpowiedziała na atak Aburame notką wybuchową, ale niewiele to dało, ponieważ on i owady, zdołali uniknąć niebezpiecznej siły rażenia ładunku wybuchowego. Pozostało więc zaryzykować podział chakry i stworzyć kolejnego pomocnika. Tym razem solidnego, Raitonowego Klona Cienia, który szybko zaczął się rozprawiać z robactwem, które atakowało Pana Reiji. Niestety, część i tak się przedostała i zrobiła swoje. Reika zaś pociągnęła Rukię ze sobą i już po chwili dziewczyna znalazła się obok ojca, który...przestał oddychać. Gdy tylko Reika zarejestrowała ten przykry fakt, wezbrała w niej istna furia. Musiała spróbować uratować gospodarza, ale o tym za chwilę, ponieważ Aburame zaczął rzygać kulami ognia, które pomknęły w ich kierunku.
Cienisty Klon, posiadający możliwość używania wszystkich technik swojego oryginału, stanął przed nimi i dotknął ziemi, która momentalnie się podniosła, tworząc solidną ścianę z Dotonu. Zrobił to tak, żeby ogniste kule rozbiły się o tą barierę i nie miały już możliwości ewentualnie wykręcić i zaatakować bokiem. Krótko mówiąc, zrobił ścianę na ostatnią chwilę, zatrzymując pociski. W tym czasie Dotonowy klon obkładał zranioną nogę Rukii śniegiem, aby uśmierzyć jej trochę ból, do czasu aż Reika się nią nie zajmie. Zachowywał jednak czujność, monitorując robale i w razie czego ostrzegając oryginał. Co teraz zrobi kunoichi? Jeden sygnał z jej strony i Raitonowy klon wyskoczył zza bariery, szarżując prosto na Aburame. Bez litości, bez kompromisu. Miał zamiar go dogonić i rzucić się na niego, rażąc całą mocą swojego ładunku. Był równie szybki co Reika, więc przeciwnik, jeśli będzie trwonił czas na jakieś zagrywki, może mieć spory problem. No i nie wiadomo, czy był równie szybki. Tak czy inaczej skończyło się patyczkowanie. Nie miał już przy sobie zakładnika, więc Reika zamierzała po prostu go zamordować. Już, teraz, natychmiast.
Co do Reiki. Klęcząc przy Reijim, zjadła bojową pigułkę żywnościową, aby uzupełnić nieco pokłady chakry, po czym uniosła rękę, inicjując technikę słabszej bariery Raitonu. Po co? Momentalnie uderzyła naładowaną pięścią w klatkę piersiową mężczyzny, na wysokości jego serca, tym samym wysyłając impuls i chcąc pobudzić go z powrotem do życia. Przy odrobinie szczęścia, taki elektryczny dyskomfort wypłoszy owady, które zdążyły się przedostać do środka. Będzie tak uderzać z kilkanaście razy, licząc na to, że może stanie się cud, ale jeśli po dłuższym czasie to nie poskutkuje, to kunoichi będzie musiała się pogodzić z tym, co się stało i zająć Rukią. Oczywiście, gdyby w tym czasie, co Raitonowy klon biega za Aburame, robale znowu zaatakowały, to trzepnie je naładowaną ręką. Co dalej? Zobaczymy.
  Ukryty tekst
0 x
Irie

Re: Pola uprawne

Post autor: Irie »

0 x
Awatar użytkownika
Reika
Martwa postać
Posty: 2051
Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
Multikonta: Brak

Re: Pola uprawne

Post autor: Reika »

Ściana z Dotonu wytrzymała grad ognistych kul, które rozbiły się o nią, nie czyniąc prawie żadnej szkody. Kilka kul przeleciało bokiem, ale i one były nieszkodliwe. Sytuacja została opanowana i Raitonowy klon wyskoczył zza osłony, biegnąć prosto na Aburame, który próbował go zatrzymać kolejnym katonowym pociskiem, jednak klon był za szybki i zdołał odskoczyć, unikając trafienia. Nadal ścigając złoczyńcę, wskoczył za nim na dach, ale gdy już miał go dopaść, przed jego nosem utworzyła się kopuła z robali. Robale nie były dla niego żadną przeszkodą. Wystarczy, że zetkną się z jego elektryczną powłoką i zaczną padać jak muchy, dlatego też klon nie wahał się ani chwili, żeby nie dać przeciwnikowi czasu do kombinowania. Skoczył w górę i runął prosto w sam środek kopuły. Powinien bez problemu się przebić, zabijając owady, jednak nie był to koniec. Musiał przede wszystkim dopaść Aburame, a taki skok w środek dawał spore prawdopodobieństwo, że zwali się prosto na niego. Gdy się okaże, że go dorwał, poleci bomba Raitonowa, rozwalająca jego i robale wkoło, a jeśli nie, to pościg będzie trwał dalej, zaś wszelkich prób ataku klon będzie dalej unikał. Musiał go dorwać. Bez zbędnego przedłużania już tej chorej akcji.
Tymczasem Reika pogodziła się z faktem, że nie zdoła już pomóc Reijiemu, dlatego też odstąpiła od niego ze ściągniętą bólem twarzą, jednocześnie dezaktywując raiton i ostrożnie klękła przy Rukii, uważając na swoją zranioną łydkę, którą po chwili jej Dotonowy klon obłożył śniegiem. Śmierć pacjenta zawsze była dla medyka ciężkim przeżyciem, tym bardziej, że miała przecież chronić tą dwójkę. Z rąk kunoichi wystrzeliło zielone światło, które zaczęło leczyć zranione udo dziewczyny. Musiała użyć do tego swojej indywidualnej techniki leczniczej, ponieważ skóra na powierzchni była całkowicie martwa i potrzebowała odpowiedniej regeneracji. Nie odzywała się, nie miała nawet odwagi spojrzeć Rukii w oczy. Rozdzierały ją w tym momencie dwie rzeczy. Obezwładniający smutek z powodu śmierci Reijiego i niepohamowana furia na odpowiedzialnego za to Aburame. Zawiodła. Miała nadzieję, że jej cienisty klon rozprawi się wreszcie z bydlakiem, bo jeszcze w przypływie gniewu była gotowa sama rzucić się do walki i popełnić jakiś głupi błąd. To zadanie okazało się znacznie trudniejsze, niż myślała. Gdyby nie miała raitonowego klona, to byłaby centralnie w ciemnej dupie.
  Ukryty tekst
0 x
Irie

Re: Pola uprawne

Post autor: Irie »

0 x
Awatar użytkownika
Reika
Martwa postać
Posty: 2051
Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
Multikonta: Brak

Re: Pola uprawne

Post autor: Reika »

Raitonowy klon zdał sobie sprawę, że sam z siebie nie byłby w stanie przebić się przez barierę z robali, dopóki nie uwolni swojego ładunku elektrycznego. Gdyby to jednak zrobił na samych robakach, Aburame mógłby to przeżyć. Nie mógł ryzykować swojego zniszczenia, nie będąc pewnym, że sprawa jest załatwiona. Miał jeszcze trochę chakry w zapasie, więc w chwili skoku na kopułę uruchomił barierę z Raitonu, która pomogła mu się przebić przez sufit kopuły. Wpadł do środka, prosto obok zdumionego Aburame, którego szybko chwycił za ubranie, żeby już nigdzie mu nie uciekł. Klon uśmiechnął się triumfalnie i zdetonował się, uwalniając silny ładunek Raitonu, który poraził wszystko w promieniu trzech metrów, czyli także prawie wszystkie robale, które kręciły się wkoło. Misja zakończona. Takiego ''wybuchu'' przeciwnik na pewno nie byłby w stanie przeżyć, nie z takiego bliska. Jego ciało bezwładnie spadło z dachu, a reszta robactwa zwiała.
Kiedy do uszu Reiki dotarł dźwięk uwalnianych piorunów, a potem wrzask Aburame, uśmiechnęła się wrednie i dalej kontynuowała leczenie nogi Rukii, która z każdą chwilą wyglądała coraz lepiej. Jej technika leczenie dawała sporo możliwości jeśli chodzi o regenerację tkanki, więc było spore prawdopodobieństwo, że nie zostanie po tym brzydkim oparzeniu nawet ślad.
- Sprawdź, czy to ścierwo na pewno nie żyje. - Zwróciła się do drugiego klona. - Nie powinien tego przeżyć, ale lepiej się upewnić.
Dotonowy klon więc zerwał się ze swojego miejsca i szybko podbiegł do ciała Aburame, żeby stwierdzić zgon i przynieść z powrotem te dobre wieści. Jeśli jakimś cudem gość będzie jeszcze dychać, to dostanie trójkunai prosto w serce. Powiedział też, że reszta robali, które zdołały przeżyć, po prostu zwiała. Reika kiwnęła na to głową. Wieści rzeczywiście były dobre, ale nie na tyle, żeby przyćmić stratę Reijiego. W tym jednak momencie Rukia krzyknęła, na co klon i Reika spojrzeli w kierunku, w którym właśnie dziewczyna patrzyła. Z nosa Reijiego wyszła spora liczba owadów i uleciała razem zresztą ocalałego roju. Widok był nieprzyjemny, ale napawał optymizmem, na który Reika od razu zareagowała, nie przerywając leczenia Rukii.
- Sprawdź czy oddycha. - Ponownie zwróciła się do klona z Dotonu. - Jeśli dalej nie, odchyl mu głowę do tyłu i zacznij obiema rękami uciskać środek klatki piersiowej. Co najmniej kilkanaście razy. Potem wdmuchaj mu powietrze prosto do ust i wróć znowu do uciskania, dopóki nie będzie reakcji. Zaraz Cię zmienię, muszę tylko dokończyć to leczenie. Jeśli wróci oddech, daj mu pigułkę ze skrzepniętą krwią, jest w mojej torbie przy pasie.
Z takimi instrukcjami klon ruszył do działania, aby ponownie spróbował uratować gospodarza. Teraz jego dróg oddechowych nic nie blokowało, więc istniała szansa na przywrócenie go do życia, a przynajmniej Reika miała taką nadzieję. Klon więc zaczął reanimację, co chwilę poprawiany przez oryginał, gdyby robił coś źle. Teraz tylko trzeba było liczyć na cud.
  Ukryty tekst
0 x
Irie

Re: Pola uprawne

Post autor: Irie »

0 x
Awatar użytkownika
Reika
Martwa postać
Posty: 2051
Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
Multikonta: Brak

Re: Pola uprawne

Post autor: Reika »

Aburame nie żył, więc teraz należało zająć się odniesionymi ranami. Reika kończyła leczenie Rukii, której udo bardzo ładnie się zasklepiało, w tym czasie Dotonowy klon, kierując się instrukcjami oryginału, rozpoczął reanimację gospodarza, którego ciało opuściły spłoszone robale. Reika wstrzymała oddech i modliła się w duchu, aby udało się przywrócić funkcje życiowe, jednocześnie kończąc całkowicie leczenie dziewczyny i kątem oka dostrzegając, jak podchodzą do nich wieśniacy. Aż odetchnęła z ulgą, kiedy usłyszała kaszel Reijiego, zaś zgromadzeni ludzie zaczęli klaskać i radować się. Poklepała Rukię po ramieniu i uklękła teraz obok gospodarza, szybko rozwiązując mu prowizoryczny opatrunek. Słysząc słowa starszej kobiety, pokręciła głową.
- Jego rana jest poważna. - Oceniła, badając obrażenia głowy mężczyzny. - Zajmę się tym od razu, bo transport może pogorszyć jego niestabilny stan.
Tak więc zabrała się do kolejnego leczenia, ale tym razem korzystając ze słabszej techniki, która kosztowała ją mniej sił, niż poprzednia. Skoro była na miejscu i miała jeszcze trochę sił, wolała sama zająć się pacjentem, niż ryzykować jego transport do szpitala, czego mógł nie przeżyć.
- Co do trójki tych łotrów, których uwięziłam. - Ponownie zwróciła się do starszej kobiety. - Zaciągnę ich za sznury do stolicy i dopilnuję, żeby spotkała ich surowa kara. Nie wyrażam zgody na samosąd, którego chcą się dopuścić wasi towarzysze.
W tej sprawie nie było dyskusji. Mogła pozwolić na kilka kuksańców, ale nie na morderczy lincz. Ta trójka wracała razem z nią, tak jak część Aburame, jako dowód przestępstwa i wykonania zadania. Pozostała jeszcze trzecia kwestia, o której wspomniała kobieta, a mianowicie zapłata. Spojrzała przelotnie na mieszek, potem na palący się dom, a na końcu na twarz Rukii. Od początku nie miała zamiaru przyjmować zapłaty, ale jeśli dano jej możliwość rozdysponowania tą sumą, to...
- Chciałabym, żeby pieniądze dostali poszkodowani. - Oznajmiła z powagą. - Przeze mnie stracili swój dobytek i solidnie ucierpieli na zdrowiu. Poproszę jednego z Senju, żeby wybudował im nowy dom, ale za coś muszą wyżyć do końca zimy. Pieniądze będą im potrzebne. Wasze wsparcie też.
W tym momencie zakończyła leczenie obrażeń głowy gospodarza, zaś swoją łydką zajmie się później, bo na razie była za słaba na kolejne jutsu. Jednocześnie mruknęła cicho do swojego klona ''głowa'' i skinęła na ciało Aburame, na co Dotonowy klon oddalił się, ciągnąc na tył domu truchło, żeby wieśniacy nie widzieli tego, co zamierzał zrobić. Znalazł siekierę, której Reiji używał do rąbania drewna na opał i jednym, zamaszystym cięciem pozbawił ciało przeciwnika głowy, którą szybko zawinął w resztki szala, zaś pozostałą część podrzucił bliżej palącego się domu, żeby płomienie ogarnęły również i to. Przynajmniej wieśniacy nie będą się męczyć z grzebaniem go w twardej, zmarzniętej ziemi. Kiedy klon zajmował się brudną robotą, Reika przeprosiła Rukię za wszystko, czego musieli z ojcem doświadczyć, po czym pożegnała się z wieśniakami i odeszła drogą, w stronę uwięzionych łotrów. Truchtem dołączył do niej klon, niosąc zakrwawione zawiniątko. Była wyczerpana, ale wątpiła, żeby trójka mężczyzn sprawiała problemy, zwłaszcza gdy klon pokaże im głowę ich przywódcy. Tak więc zniszczyła filary, związała tego trzeciego i ciągnąć za sznury, ruszyła razem z nimi i swoim klonem do Hayashimury. Tam przekaże więźniów komu trzeba, zda raport i poprosi o wysłanie kogoś, kto mógłby wybudować poszkodowanej rodzinie nowy dom. No i w sumie to będzie na tyle. Pozostanie tylko wrócić do domu, wykąpać się i położyć spać.

[zt]
  Ukryty tekst
0 x
Senju Toshio

Re: Pola uprawne

Post autor: Senju Toshio »

Toshio wędrował za ojcem, który kierował się dalszym planem swoich zajęć. Praca tego typu wymagała od Tanzana osobistego wstawiennictwa u ludu. Można by rzec, że był swego rodzaju dozorcą w określonych rejonach. Kimś, kto pilnował, aby nikomu nic się nie działo. Zarówno wioska, jak i poszczególne postaci zostały za to wynagradzane. Chłopak miał się o tym wkrótce przekonać. Na razie obserwował i wymieniał luźne zdania. Przeszli bramy osady i kroczyli pośród wolnej przestrzeni. Las dawno pozostał za nim, a młodemu Senju zaczynał doskwierać brak informacji. Z dostateczną cierpliwością znosił udrękę, bowiem był niewyobrażalnie ciekawy, co za niedługo nastąpi. Nie, żeby opiekun zapewnił go o interesującym przebiegu wyprawy. Równie dobrze mogło być tak nudno, jak spokojne wydawało się otoczenie. Wkroczyli w wiejskie tereny, które posiadały unikatowy urok. Marsz zdawał się także kojącym doznaniem.
- Słyszałem, że doszło tu kiedyś do poważnych zamieszek. W dodatku dużą rolę odegrali Shigeru i Reika. - zagadnął nie mogąc powstrzymać się od milczenia i wyczekiwania. Nie była to jego mocna strona, za co ubolewał.
- O, to całkiem zaskakujące odkrycie. Dowiedziałeś się tego od rodzeństwa? - mężczyzna potraktował słowa syna z podziwem i zaskoczeniem, lecz spojrzał na niego bardziej z dozą ciekawości. Toshio domyślał się, że taki rumor nie służy za dobrą informację, jeśli słyszało się ją z pogłosek. Tym bardziej wspominanie krzywd i przykrości może odbić się na morale.
- Nie od nich, pewnie nie chcieliby mówić o przykrych wspomnieniach. Dzieliliśmy się raczej bardziej pogodnymi nowinami. Gdzieś obiło mi się o uszy. - odparł kręcąc głową i nakierował rozmówcę skąd miał takie wieści. Nie zagłębiał się nad tematem i w zasadzie nie byłby zdziwiony, gdyby Reika traktowała to doświadczenie jako jedną z pierwszych przykrości w jej życiu. Sęk w tym, że kunoichi była pod tym względem zbyt czuła na okrucieństwo. Nie zbaczając jednak z drogi. Natrafili na kilku życzliwych ludzi. Tanzan wymienił z nimi uprzejmości, a zwracali się do starszego Senju z szacunkiem. Toshio również skłonił się farmerom i przyglądał się w oczekiwaniu. Mowa była o tym, jak sprawuje się ziemia. O tym czy sami robotnicy nie mają żadnych kłopotów i czy czegoś im brakuje. Trzeba było naprawdę sporej cierpliwości. Gorliwość, jaka kryła się w chłopaku musiała w końcu wyjść na jaw. Z zainteresowaniem słuchał nowinek, bo dotąd tajemnicą było, co takiego sprawia, że Tanzan był wiecznie zajęty. Być może same podróże zmuszały go do pozostawania poza domem. Taki urok ninja parającego się w administracji.
- Toshio, możesz na mnie chwilę zaczekać? Dosłownie parę chwil.
- Skoro tak, to będę tuż przy skraju lasu. Chętnie coś przetestuje - zakomunikował zwrotnie i pozwolił, żeby sytuacja nabrała większego tempa. Odczekał chwilę, aż ojciec z ludźmi odejdzie i sam zawrócił w stronę linii drzew.
Szybkim, rytmicznym biegiem wspartym o chakrę, dzięki której shinobi potrafił utrzymać się dłużej w ruchu, przemierzał kolejne metry. Lubił ten styl poruszania nadający dynamiki. Po obu stronach mijał kolejne kondygnacje upraw. Trening na obecnym etapie spowodowałby tu za dużo szkód. A to odbiłoby się niefortunnie na całej krainie. Sama myśl o zniszczeniu czegokolwiek była wystarczająco przykra. Nie do zniesienia. Wolał naprawiać i budować przy pomocy drewna. W chwili zagłębienia się i znalezienia przy wysokich pniach drzew, odczuł ulgę. Sięgnął do wnętrza samego siebie, wdychając przy tym spore ilości powietrza. Wnet zapanowała w nim równowaga potrzebna przy tego typu koncentracji. Już trochę się martwił, że będzie musiał znosić brak wysiłku i jedynie zaangażować się w miły spacer z tatą. Nadal widział w tym opcję, ale teraz wypadało sięgnąć do umysłu po potrzebne mu informacje. Jutsu, które chciał poskromić zaimponowało mu rozmiarami. Wreszcie coś, co może zaimponować i zbliżyć go wielkością do najlepszych. W gruncie rzeczy będzie cieszył się bardziej z tego, że nada się do ochrony bliskich. Kwestie związane z taktyką podpowiadały mu również wiele innych schematów, do jakich nada się technika. Opanuje ją lub chociaż zaznajomi z działaniem pod nieobecność Tanzana. Seria pieczęci wymagała momentu bezczynności. Wyraźnie niegotowy i nieprzygotowany mógł mieć problem z zastosowaniem jej w trakcie potyczki. Na razie określił rozmiary pola na jakim się znajdował. Wszędzie drzewa, a do miejsc użytkowanych wystarczająco daleko. Nie było zatem oporów do działania. Skupił pokłady chakry w punkcie wyjścia i w przypływie ekscytacji rozdzielił ją do aktywacji Mokuton. Zrobiło mu się cieplej wewnątrz, więc nie tracąc natchnienia złożył potrzebne symbole z dłoni. Trzy następujące po sobie machnięcia zakończył klękiem na kolano i wsparciem się dłonią o podłoże. Poprosił wszem i wobec, aby siły natury zadziałały na jego korzyść. Niech mu ulegną, żeby mógł je wykorzystać do uczynienia ich wartościowymi. Naparł mocniej, gdyby jego wola nie wystarczyła. Odczuwał drgania i pozwolił się im oddać. Niech instynkt kieruje go we właściwą stronę. Gdy sięgnął wzrokiem naprzód oniemiał z ekscytacji. Ziemia unosiła się powoli. Z pod niej wyłoniły się pędy. Z pozoru niewinnie, jakby onieśmielone swoją aktywnością. Dlatego też Toshio zwiększył intensywność. Drewno o ciemnym kolorze wystrzeliło ku górze w splocie belek typowych dla Mokutonu. Kwadratowy mur przysłonił zachodnią część lasu i uniósł się ponad dziesięć stóp wzwyż. Gruba i niepowstrzymana zapora wywierała presję na niskim twórcy, skłaniając go do przedarcia się przez pędy jej ścisłej kondygnacji. Toshio z uśmiechem na ustach podjąłby się tej próby, lecz szybko spostrzegł, że nie jemu będzie dane sprawdzić wytrzymałość ów jutsu. Pozostawi to na inną okazję, być może w trakcie niebezpiecznego zadania. Powierzy ochronę życia własnym zdolnościom i ocenie sytuacji. Do tego pchało go powołanie i przy okazji ekscytujące doznania siły. Wyuczenie się mocnych technik tylko po to, aby odeprzeć inne, niezrównanie potężne moce. Takich z pewnością na świecie nie brakowało.

Mokuton: Jukai Heki (B)
0 x
Senju Toshio

Re: Pola uprawne

Post autor: Senju Toshio »

Zasłużony odpoczynek przeciągał się nieco za bardzo. Powiedziano mu, że nie będzie musiał poświęcać zbyt dużo czasu na oczekiwanie. Ojciec najwyraźniej miał skłonności do przedłużania spraw. W pewnym stopniu rozumiał jego zaangażowanie do pracy. Nie chciał pominąć niczego istotnego i z własnej woli troszczył się sprawami ludności. Nie codziennie trafia się na tak dobrodusznego zarządcę, któremu zależy. W końcu praca niekoniecznie jest na tyle opłacalna, aby przejmować się nią na okrągło. Prawdziwy Senju miał w sobie wiele cech, które odzwierciedlają dobro na tym świecie. Toshio nie miał nic przeciwko czekaniu, aż jego staruszek wreszcie się zjawi. Nawet ułatwił mu to i postawił na skraju lasu drogowskaz. Wysoki słupek z powiewającym na wietrze materiałem, jaki na nim zamocował. Mógł posłużyć do oceny wiatru, ale zamiast tego przyciągnął uwagę bardziej odważniejszego ptaszyska. Kruczopióry osobnik lotnictwa wylądował u szczytu konstrukcji i z chrapliwym skrzeczeniem obserwował otoczenie niczym swoją własność. Wyniósł się ponad wszelkie normy i uznawał się niczym pan tych pól. Chłopak przyglądał się, jak zwierzak co jakiś czas drapie się dziobem pod piórami i zawodzi w swoim języku. Powiewająca szmatka przykuła uwagę stworzenia, jednakże gdy tylko zawinęła się w jego stronę, ptak przestraszył się i musiał odlecieć w swoją stronę. Lekki uśmiech zadowolenia pojawił się na twarzy młodzika. Wkrótce potem zauważył odchodzącą od grupy wieśniaków postać. Ci machali mu na odchodne, więc uznał, że cieszyli się z rozwiązania, do jakiego doszli z Tanzanem. Zapewne kolejny, mały kroczek dodany do puli i sprawienia, żeby bardziej poprawić obecny komfort życia. Dla postępu nigdy nie było przeszkód, ani braku miejsca. Dział się w taki sam sposób, jak zmieniające się pory roku lub kwitnąca natura.
- A jednak spędziłeś tam dłużej niż chwilkę. - odparł z przekąsem Toshio, gdy opiekun zjawił się przy nim. Nie chciał wprowadzić tym mężczyzny w zakłopotanie, ale zawsze można spróbować czegoś nowego. Tanzan skinął mu porozumiewawczo głową.
- Szczęśliwie dla mnie wyszły na jaw kolejne sprawy niecierpiące zwłoki, którymi będę mógł się zająć, a potem zdać raport Shirei-kanowi. - zwierzył się tylko ze względów oczywisto werbalnych.
- To nawet dobrze, bo zdążyłem nauczyć się kolejnej techniki. - chłopak pochwalił się tacie i w międzyczasie ruszyli w drogę powrotną.
W czasie marszu nie było dla mężczyzn lepszego tematu, niż rozmowa o ninjutsu. W końcu oboje byli wojownikami i chociaż straszy z Senju nie brał udziału w działaniach bojowych, to nadal był groźnym shinobi. W razie kłopotów był zdolny do obrony mieszkańców. Dlatego też oboje mogli wymienić się szeregiem przemyśleń, głownie poszerzając perspektywę dla Toshio. Nadal potrzebował masy doświadczenia, więc dzielił się swoimi pomysłami na strategię, a w zamian otrzymywał obiektywny komentarz. Został również zganiony za brak wyszkolenia w podstawowej dziedzinie ninjutsu. Rozwój pchał go w innym kierunku, lecz prędzej czy później będzie musiał zajrzeć wstecz. Szli obok siebie. Tanzan w pełnym odzieniu zwierzchnika, zaś Toshio w swoim zwyczajowym stroju. Luźno leżące na nim ubranie nie odmówi mu uroku. Na głowie nosił przepaskę, która sprawiała, że jego nastroszone włosy pozostawały w górze. Pewnie część z nich chętnie opadłaby pod naporem ich wielkości. Ich podobieństwo rzucało się od razu. Ojciec i syn.
- Wychodzi na to, że naprawdę ambitnie mierzysz, a to znaczy, że będę musiał pomóc udobruchać Akemi, żeby nie martwiła się zanadto. - Tanzan zmienił temat, lecz nadal nawiązywał do niebezpieczeństwa, jakie czekało w pracy ninja.
- Racja, dzięki Oto-san. - odpowiedział zwięźle, nie przeciągając oczywistego.
- W gruncie rzeczy przy twojej matce niewiele tu zdziała kilka słów otuchy, ale łatwiej będzie jej się pogodzić. I tak nie będzie miała wpływu na szaleństwa syna podczas zmagań. - poruszył kwestię, która musiała zostać wypowiedziana i zrozumiana dla dobra ich relacji. Więzi rodzinne niezaprzeczalnie stanowiły tutaj najlepszą moc do przeciwstawienia się złu. Następnie pożegnali się ze sobą, Tanzan poszedł w swoja stronę, a Toshio odprowadził go wzrokiem, gdy odchodził. Nie miał zamiaru wkraczać w miejskie tereny. Nie służyłyby mu za dobrze do treningów i ćwiczeń, które był w stanie dotąd przedsięwziąć. Mowa była nadal o skali i rozmachu, do jakiego były zdolne jego twory.
Niewątpliwie rozmowa z ojcem wiele mu podpowiedziała. Zwierzenie się z dotychczasowych sukcesów przez sam fakt, żeby zostać docenionym w większej mierze przyniosła dobre spostrzeżenia. Plan nadal był jeden - stać się co i rusz silniejszym. Nie zaprzestał napierania na górę, chociaż wystarczyłoby ją obejść lub wspiąć się. Nie kierował się samym uporem, lecz czasami należało mieć na uwadze zawziętość. Ta w połączeniu z odpowiednią strategią miała przynieść pożądane efekty. Propozycja Tanzana okazała się kluczowa do rozwinięcia już wcześniej opanowanego jutsu. Nie zamierzał działać na aż taką skalę i nie wyobrażał sobie tworzyć sieci na olbrzymich wielkości kreatury. Dlatego na początku nie widział zastosowania dla ów techniki. Mimo to zamierzał być wszechstronny i nie odpuści okazji, aby w końcu uznać wyuczoną umiejętność za pożyteczną. Każda taka była, więc w niczym go to nie zbawi, a na pewno mu nie ujmie. Warto pomyśleć o szerszym zastosowaniu na różne okazje.
Jak przy każdym treningu Toshio pojmował technikę z własnej perspektywy. Interpretację rozpoczął od zaznajomienia się z podstawami, aby potem dojść do twórczości. Zamierzał zdać się na czystą manipulację swojego Mokuton. Zadbać o każdą wiązkę drewnianego splotu. Chciał tym udowodnić odpowiednie podejście i sprzyjających mu warunków. W takich okolicznościach jutsu zależało od intencji samego władającego. Od celu, jaki miał zostać spętany. Jako, że nie znajdował się w tak realnej sytuacji, aby go sobie zobrazować, wykorzystał do tego pobliskie drzewa. Nie było ich wiele, ale wystarczyłyby do zobrazowania czegoś pokroju bestii. W tym celu złożył wymagane pieczęcie i w oczekiwaniu na efekt nabrał w płuca powietrze. Wraz z wydechem przelał poprzez ciało i ducha chakrę Mokuton. Począł manipulować wiciami drewna, które utworzył. Wyglądało to niczym rozrastające się korzenie drzewa,mające za zadanie zajść przeciwnika ze wszystkich stron. Na jednej próbie nie mogło się zakończyć, bowiem przy czymś tak złożonym nie okazało się to skuteczne. Znalazłoby się kilka miejsc, w których niepotrzebnie rozgałęził swoją sieć. Nie miała być gęsta, ale należało zadbać o jej wytrzymałość i niepowstrzymanie. Nie dać możliwości oswobodzenia się nikomu, kto w nią wpadnie. Po krótkim przyzwyczajeniu się do używania Toshio zamierzał poprawić się we władaniu Mokusatsu. Z pewnością musiał postawić na spostrzegawczość i przede wszystkim unieruchomić ofiarę opleść każdą z jej kończyn. Podpowiadał to zarówno rozsądek, jak i charakter działań. Przy innego typu wrogu mógłby liczyć ledwie na krótkie odwrócenie jego uwagi. Mimo to którakolwiek okazja do pomocy w walce musiała okazać się skuteczna. Prędzej czy później dojść do skutku. Ucząc się tylu jutsu musiał mieć na uwadze potencjał każdej z nich. Do niektórych wystarczyło po prostu uzyskanie kombinacji w postaci dodatkowej techniki.
Wyczerpujące zmagania chłopaka ustąpiły w czasie, gdy ten odczuł przytłaczające zmęczenie. Wystarczające, aby odpuścić, lecz także mieć na względzie powrót do domu. Ciągłe przesiadywanie w plenerze nie mogło dobrze odcisnąć się na zdrowiu. Choćby odpoczywał więcej niż powinien przy tak intensywnym użytkowaniu energii.

Mokuton: Mokusatsu Shibari no Jutsu (B)
zt.
0 x
Awatar użytkownika
Kyohei
Gracz nieobecny
Posty: 342
Rejestracja: 12 paź 2020, o 17:11
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Bardzo wysoki (195) o przeciętnej sylwetce (90kg). Krótkie włosy, ciemnobrązowe. Zielonobrązowe oczy. Broda oraz wąsy. Wygląda na 25-28 lat. Przeważnie uśmiechnięty. Nosi khaki koszulę i zielone spodnie. Ubranie ma czyste, ale połatane.
Widoczny ekwipunek: Kołczan ze strzałami, Łuk, Kamizelka

Re: Pola uprawne

Post autor: Kyohei »

Kyohei udał się na pola aby pobyć chwile w odosobnieniu. Potrzebował ciszy, spokoju i skupienia, aby całe swoje siły mógł poświęcić na trening. Znał las niemal na pamięć, dlatego zdecydował się na pobliskie jego chaty pola. Usadowił się na środku pola, nie widząc przed sobą ani wokół siebie ani żywej duszy, ani drzew, ani roślin uprawnych, ponieważ było już po zbiorach. Uspokoił ducha, począł głęboko oddychać i gromadzić chakrę.
-Dobra, przecież parę razy już to widziałeś, to nie może być takie ciężkie.
  Ukryty tekst
Odrzekł, kierując się w stronę lasu, aby wrócić do chaty.
z.t.
0 x
myśli - Mowa
Chętnie poprowadzę twoją misję rangi D, napisz do mnie na discordzie! Jestem w stanie pisać niezliczoną ilość postów dziennie, dopóki jestem na bezrobociu.
Prowadzone misje (1/4):
1: Ooji: Wizyta w szpitalu
2: Ayatsuri Yuu: Potrzebne Zapasy!
3: Yamado Kai: Niestabilny skalpel
4: wolne
ODPOWIEDZ

Wróć do „Shinrin”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości