Misja #2 [ C ]
27 / 30
Shinsu Douhito
A co to? Prawdziwy pan bombowiec zwiewa z pola walki, którą właściwie sam rozpoczął? Czasami nerwy nas ponoszą, to fakt, ale nawet nie do końca było wiadome, kimże jest ten człowiek, który obecnie stał się czerwoną breją. Jedynie buty, znoszone, ciężkie skórzane buty z wysokimi cholewami ostały się w jakimkolwiek stanie. Być może nawet stopę można byłoby w nich znaleźć? Jeżeli z tego Shinsu chciał zrobić pułapkę, to może i jakiś koliber zmieściłby się do jednego czy drugiego buta, zatapiając się w pozostałych ścięgnach i mięśniach, ale wartość bojowa byłaby względnie minimalna. Udało się jednak zastawić pułapkę, wysyłając niewielkiego białego ptaszka na róg budynku. Umiejscowiony nieco bardziej po stronie głównej drogi, był wręcz niemożliwy do wykrycia przez ludzi biegnących z bocznej uliczki.
W tym samym czasie mężczyzna podjął się próby stworzenia ogromnego glinianego ptaka, która dzięki latom treningów nad własną tężyzną fizyczną, jak i nad umiejętnościami klanowymi, wyszła mu zadziwiająco szybko. Kroki stale się zbliżały, lecz Shinsu znajdował się już na swym wierzchowcu, gdy dwójka młodych mężczyzn ubranych w podobne, ciemne stroje wyłoniła się zza zaułka. Nie mieliśmy jednak zbyt wiele czasu na to, aby zaobserwować ich wygląd zewnętrzny. Koliber, bezgłośnie wręcz trzepocząc swymi skrzydłami, przyfrunął w okolicę głowy jednego z nich, aby rozerwać ją na strzępki, nim ta na dobre się rozejrzała po okolicy. Shinsu mógł spostrzec, jak tuż przed swoją śmiercią, jego wzrok skupił się na swym dawnym koledze, z którego w dużej mierze pozostały jedynie buty. Drugi mężczyzna miał nieco więcej szczęścia, bo oddalony o metr od swojego kompana, doznał poważnych obrażeń okolic klatki piersiowej, uniemożliwiających mu dalszą walkę czy choćby próbę zobaczenia tego, co się tu w ogóle wydarzyło. Póki co jeszcze dogorywał, lecz jego cierpienie nie potrwa długo.
Teraz, znajdując się na wysokości około piętnatsu metrów nad domkami, młody Dohito mógł zaobserwować całą tę niewielką osadę. Właściwie poza kilkoma domkami i drogą kierującą się prosto do rzeki, nie można było ujrzeć tutaj niczego ciekawego poza placem, gdzie niegdyś stał największy budynek Gengoro. Pracujący tam ludzie, kopiący nieustannie w ziemi i demontujący co kolejne budynki, na chwilę przerwali swoją pracę, aby móc popodziwiać to, co ma miejsce w ich osadzie. W głównej mierze byli to starsi, mniej lub bardziej schorowani ludzie. Poza nimi niedaleko placu ujrzeć dało się ogromny kopiec z ziemi. Cóż się w nim znajdowało? Najpewniej nic, ale prawda czasem bywa okrutna...
Licząc swe cele, Shinsu mógł spokojnie doliczyć się trzech trupów powstałych z pomocą jego glinianych zabawek. Zgodnie z tym, co mówił staruszek, w osadzie miało pozostać jeszcze dwóch strażników. I wystarczyło tylko się dobrze obejrzeć, aby ich zlokalizować. Jeden znajdował się dość blisko, ukryty za jednym z domków. Wybiegał on od strony północnej, tam, skąd wybiegł pierwszy strażnik. Widząc jednak masakrę, jakiej dokonał Shinsu, zawrócił na nodze, chowając się za budynkiem, licząc na to, że uda mu się odratować swe życie. Drugi, najpewniej strażnik, aczkolwiek mógł to być ktokolwiek, uciekał w stronę rzeki, aby zaraz za nią przeskoczyć i uciec w gęstwiny lasu. Zdaje się, że szybko tutaj nie wróci.
Ukryty tekst
Ukryty tekst