
Nie był to duży kompleks. Jedno, pierwsze piętro składało się głównie z drewna. No bo z czego by innego w prastarym lesie... Przód był przystrojony w dwie latarnie, które zapalali w nocy podczas świąt, lub gdy spodziewali się towarzystwa. Drzwi wejściowe były z solidnego drewna i zamykały się na dwa zamki. Całe domostwo było całkiem szczelne, z żywopłotem, który obrastał pięknie i otaczał posesję. Drewno w ów lesie było najwyższej jakości i pięknie mieniło się zarówno w kolorze słońca jak i księzyca.
Dwie pary Shōji rozsuwane na ogród, w którym dbali razem z ojcem o swoje drzewa i rośliny. Był tam również wyznaczony teren do treningu. Trawnik zaraz przy płocie mierzył sobie dwadzieścia pięć metrów kwadratowych. Na ogrodzie znajdowały się również dwa drzewa, które swoimi wielkimi gałęziami łaczyły się z innymi w Prastarym lesie. Dlatego dom ten nazywał się tak jak się nazywał. Idealnie rozłożone gałęzie dawały ukojenie podczas upałów i dawały sporo cienia.
Matsu miał w domu psa, który miał prawie tyle samo lat co on. Stary, dwunastoletni wilczur strzegł domu najlepiej jak potrafił. Zawsze posłuszny i uwielbiający zabawę, a przede wszystkim wierny rodzinie Hatakeyama. Pachinko zawsze wracał do domu, często gęsto z jakimś łupem. Zawsze machał swoim ogonem na widok swoich właścicieli, a i gościom nie szczędził atencji, prosząc się o głaskanie. Był nieodzownym kompanem wypraw i niezawodnym tropicielem. Na starość jego zmysły troszkę stępiały, ale jego obecność w życiu Matsu, była nieoceniona, szczególnie teraz, gdy jego ojciec nadal brał udział w działaniach wojennych.