Najdalej wysunięta na północ prowincja Prastarego Lasu. Obszar ten jest zamieszkiwany oraz kontrolowany przez Ród Senju . Prowincja w ogromnej części pokryta jest lasem, który jest schronieniem zarówno dla zwierząt jak i ludzi w nim żyjących. Shinrin od zachodu graniczy także z „niezbadanymi terenami” co może w przyszłości zaowocować potyczkami zbrojnymi. W prowincji rozwinięte jest głównie zbieractwo oraz łowiectwo.
Baji
Postać porzucona
Posty: 590 Rejestracja: 11 paź 2021, o 09:49
Wiek postaci: 19
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Siwe włosy, blizna, szczupły i wysoki shinobi o jasnozielonych oczach
Widoczny ekwipunek: Łuk refleksyjny, kołczan, strzały, Zbroja [Ciemnoszare płyty i czarne łączenia]
Link do KP: viewtopic.php?p=187243#p187243
Multikonta: Amida, Manjiro
Aktualna postać: Baji
Post
autor: Baji » 17 kwie 2023, o 00:20
Spodziewałem się podstępu, tym bardziej coś czułem po praktycznie zerowych śladach obrażeń na tej suce, a jednak okazała się szybsza. Nie zdążyłem jej nawet odepchnąć gdy trafiła mnie raz za razem mimo zbroi w odsłonięte miejsce. Potem fioletowa chmura. Nie trzeba było być mistrzem dedukcji by wiedzieć że to nie zwykły pył. Jednak tu również nie zdążyłem wstrzymać oddechu. Kurwa! Warknąłem wściekły w myślach gdyż gdy zasłaniała mnie chmura tego dymu wiedziałem że nie mogę go wdychać. Próbowałem ale nie mogłem się też ruszyć, bo kończyny nie reagowały jak należy. Musiałem działać szybko bo sytuacja była do dupy.
Dlatego zaczekałem na wstrzymanym oddechu aż przestaniemy się widzieć przez dym aby następnie rozmiękczyć ziemie pod sobą i po prostu schować się pod ziemie. Tam gdzie przynajmniej chwilowo byłem bezpieczny. Jednocześnie musiałem zawiadomić wsparcie o swojej sytuacji. Na szczęście został mi jeszcze klon który otrzymał wszelkie informację jak i moją pozycję co przekazał również klonowi Masahiro włączając w to fakt, że ukryłem się pod ziemią obecnie.
Nie czekając długo na jakiekolwiek ustalenia klon rusza czy prędzej w kierunku mojej przeciwniczki. Jego zadanie jest proste. Zabić kurwe. Dlatego zniszczenie miasta okazało się częściowo na plus dla mnie. Byłem łucznikiem. Nie chwaląc się, cholernie dobrym łucznikiem dlatego miałem zamiar zająć pozycję około pięćdziesięciu metrów od niej i już stamtąd posłać w nią pierwszą strzałę. Jednocześnie biegnąć po łuku z jej lewej strony starając skryć się za przeszkodami tak aby uniemożliwić jej tak łatwe wypatrzenie mojej pozycji. Cel klona na tą chwilę to było zmniejszenie dystansu do czterdziestu metrów zdając sobie już sprawę z jej sztuczek.
Ponadto klon obecnie ignoruje potencjalnie cywili do uratowania. Obecnie musiałem skupić się na własnym bezpieczeństwie, a tym mogły zająć się klony Masahiro.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
Dziennik
"Pazerność,
gdy raz już zawładnie człowiekiem,
nie zna granic."
~Henning Mankell, Piramida
Arii
Posty: 1314 Rejestracja: 3 cze 2022, o 11:19
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: *czarne, lekko pofalowane włosy *jasna cera *zazwyczaj czarny ubiór(kimono/sweter plus spodnie( + sandałki i skiety
Widoczny ekwipunek: *Duża Torba *Plecak *Manierka
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10504
GG/Discord: arii.2024
Multikonta: Yachiru
Post
autor: Arii » 17 kwie 2023, o 22:31
Problemy na granicy - opowieść o Bajim i Masahiro, część I - A 15/19+
Strach. Tak, teraz tylko to mogło mu zostać. Cholerna, szalona suka go przechytrzyła a teraz odprawiała wokół jego osoby jakieś tańce do wymyślonego władcy? Co tu się odpierdalało! Poświęcili życie tylu ludzi tylko, żeby się do kogoś zbliżył? Pierdolone sekty. Ale on już był skończony. On już nie mógł nic zrobić. Fioletowa mgła zabijała go sama w sobie... Ta wiedźma była okrutna! Ale zobaczył, zobaczył szansę. Czyżby była tak nieuważna? Sama nic nie widziała... Mógł to wykorzystać. Powoli wtapiał się w ziemię, czuł, jak jego organy krwawią w środku. Trafił na najgorszego dla siebie przeciwnika, ale nie tylko na tym poprzestał. Jego klon dostał informacje i już zmierzał w jej kierunku. Masahiro został jako ochrona cywili.
Misja z każdej sekundy na sekundę stawała się coraz cięższa. Przepotężny przeciwnik mierzył się z jego przełożonym a on dał się nabrać kobiecie, na sztuczkę starą jak świat... Czy bóstwa tego świata chciały mu coś przekazać?!
Klon ustawił się do strzału ukryty za zniszczoną drewnianą chatą. Napiął cięciwę ze strzałą. Idealnie wycelował. Strzelił.... Kobieta została trafiona strzałą, upadła na ziemię przed fioletowym dymem, który zaczął się rozrzedzać. Jednak kto spodziewałby się tego co zrobiła. Zaczęła się śmiać, szydersko, makabrycznie. Jakby sam szatan miał przemawiać właśnie przez nią. Wstała i wyciągnęła szybkim zamachem strzałę z brzucha, w który trafił. Na pewno powinien uszkodzić jej jakiś organ. Oryginał leżał na ziemi, nadal sparaliżowany, ale odczuł ulgę. Dym w końcu przestał mu wadzić, oddech nie sprawiał mu takiego bólu, ale jego rany...
Kątem oka, a klon wprost patrząc się na kobietę, zobaczyli jak ta zamachuje się i uderza w ziemię. Ta tylko szybko zaczęła pękać, zbyt blisko prawdziwego Senju. Białowłosy mógł pomyśleć, że to już koniec. Jednak, jego prawdziwe nagle znalazło się w powietrzu i wylądowało dwadzieścia metrów dalej, za kolejnym zniszczonym budynkiem. Mógł zauważyć, jak Masahiro przykłada mu dłoń do klatki piersiowej. Posłał w nią zieloną chakrę. -Zaraz skończy mi się chakra i zniknę. Pozostałe klony odszukują żyjących ludzi... W ten sposób podleczę Twoje rany, ale musisz odwrócić jej uwagę. Mój oryginał stara się utrzymać w jednym miejscu z przeciwnikiem. Tu i teraz jest Twój przeciwnik. Niech Twój klon zajmie się dystrakcją. Zachowaj przy życiu. Mój przeciwnik... Albo zginie, albo przeżyje. - te słowa skierował jakby z informacją, że Masahiro mógł tego nie przeżyć. Czuł tylko, jak jego rany się goją a po ciele rozchodzi się ciepła energia brodacza.
Dialogi:
Senju Masahiro
Strażnik I
Strażnik II
Kobieta
Rany Baji:
1x średnia -20% od stat fizycznych
Dla sprawdzających:
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
Prowadzone misje:
1. Saito Hoozuki - Wyprawa B - Błyskotki i inne takie takie - 5/17
2. Kubomi - Zlecenie Specjalne B - Smoczyca - 12/17
3. Klepa - Souei & Misae & Ichirou & Kyoushi - Grupowe Zlecenie Specjalne S - 7/22
4. Shins Hyo - Wyprawa B - 1/17
5. Ryukuro - Zlecenie Specjalne C - 9/14
5. Ario - WYPRAWA S - REZERWACJA
6. Ario - WYPRAWA B - REZERWACJA
PH
Bank
WT
Baji
Postać porzucona
Posty: 590 Rejestracja: 11 paź 2021, o 09:49
Wiek postaci: 19
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Siwe włosy, blizna, szczupły i wysoki shinobi o jasnozielonych oczach
Widoczny ekwipunek: Łuk refleksyjny, kołczan, strzały, Zbroja [Ciemnoszare płyty i czarne łączenia]
Link do KP: viewtopic.php?p=187243#p187243
Multikonta: Amida, Manjiro
Aktualna postać: Baji
Post
autor: Baji » 17 kwie 2023, o 23:39
Nooo...można by powiedzieć, że w końcu po serii potknięć, wypadków i ogólnego szamba które się rozlało udało mi się zatkać tą dziurę. Palcem... więc tak w sumie to nie za dobrze ale z drugiej strony lepiej tak niż dać się zalać ponad uszy gównem. Także w skrócie ujmując było chujowo ale stabilnie. Przynajmniej na razie.
- Zaskoczyła mnie podszywając się pod rannego cywila... - odparłem jakby bardziej do siebie niż do Masahiro choć może potrzebowałem się komuś usprawiedliwić... - Zrobię co mogę by zająć się nią jak najszybciej Masahiro-dono. Później postaram się panu pomóc choćby dekoncentrując pana przeciwnika klonami.
Mówiłem bardzo cicho nie chcąc by przypadkiem wrogowie usłyszeli choćby skrawek planu jaki dla nich szykowałem. Żałowałem tylko, że nie zdążyłem wspomnieć o pigułce skrzepniętej krwi którą miałem w torbie nim klon mojego przełożonego przystąpił do leczenia. Przez to straciłem potencjalnie cenne wsparcie ale nie było czasu płakać nad rozlanym mlekiem. Trzeba było działać dlatego ponownie wymieniłem się z klonem swoimi pozycjami w sposób który nie mógł zostać wykryty przez wroga.
Dlatego właśnie klon znając pozycję oryginału oraz stan w jakim się znajdował dokładniej wiedział jak powinien kierować swoją przeciwniczkę aby nie przenieść walki w złym kierunku. Wśród informacji o położeniu i stanie wymieniłem się z klonem także planem co robić dalej.
Klon po oddanym strzale zgodnie z planem prze pozycjonował się za kolejne gruzowisko zdając sobie sprawę że gdyby pozostał w miejscu można by go namierzyć ustalając trajektorię lotu strzały. Innymi słowy byłby wystawiony jak dziecko, jednak po znalezieniu się nieco bliżej i pod innym kątem mógł zaskoczyć tą suke. W końcu zagranie było sprzeczne z tym co robią łucznicy. Nie zwiększał dystansu. Ważne było również to, że klon nie spuszczał oka z przeciwniczki aby ta go czymś zaraz nie zaskoczyła. Szczególną uwagę zwracał na to czy nie formuje ona jakiś pieczęci. Gdyby tylko spróbowała czegoś takiego klon naciąga strunę swojego instrumentu i wygrywa na nim marsz żałobny. Danse macabre. Taniec śmierci.
To samo się dzieję gdyby ruszyła na niego bądź w kierunku oryginału. Między strzałami skierowanymi bezpośrednio w nią klon wysyła też cztery strzały w otoczenie blisko niej. Lecz nie są to zwykłe strzały bo do nich doczepione są wybuchowe notki Ukryty tekst
W przypadku zagrożeń klon wykonuje uskoki korzystając również z otoczenia. Odbija się od pozostałości ścian czy przeskakuje po dachach jeśli znajdują się w lepszym stanie gdyby doszło do walki otwartej z panią pojebaną. Jednak jeśli jakiś element otoczenia będzie wyglądał jakby mógł się rozpaść i zamiast ułatwić to utrudnić mu unik to wykorzystuje zwykłe przeskoki w bok, tył cały czas pozostając w ruchu. Celem klona jest nie tylko odciąganie uwagi. Każdy strzał mierzony w przeciwnika ma na celu jego zabicie.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
Dziennik
"Pazerność,
gdy raz już zawładnie człowiekiem,
nie zna granic."
~Henning Mankell, Piramida
Arii
Posty: 1314 Rejestracja: 3 cze 2022, o 11:19
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: *czarne, lekko pofalowane włosy *jasna cera *zazwyczaj czarny ubiór(kimono/sweter plus spodnie( + sandałki i skiety
Widoczny ekwipunek: *Duża Torba *Plecak *Manierka
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10504
GG/Discord: arii.2024
Multikonta: Yachiru
Post
autor: Arii » 18 kwie 2023, o 19:37
Problemy na granicy - opowieść o Bajim i Masahiro, część I - A 16/19+
Klon Masahiro skupiał się na leczeniu ran swojego podopiecznego. Patrzył się na niego wzrokiem żałującym, że wybrał go na tę misje. Ale nie spodziewał się, że będzie tak groźnie w tym miejscu. Poziom aktualnego starcia był bardzo wysoki, zagrażający za bardzo życiu młodego Bajiego. -Rany są już zaleczone. Powoli powinieneś odzyskiwać czucie w ciele. Nie wychylaj się stąd zbyt szybko. Moja chakra jest na wykończeniu... Wszystkie moje klony zaraz znikną. Wszyscy żywi cywile zmierzają już do bazy. Kiedy skończysz ze swoim przeciwnikiem uciekaj. To miejsce niedługo przestanie istnieć. - mówiąc te wszystkie informacje klon zmieniał swoje kolory w bardziej ziemiste, drzewne, aż w końcu rozłożył się na kilka kawałków drewna. Czuł jak jego ciało przestaje pobolewać, a paraliż przechodzi.
Klon wykonywał wszystkie jego polecenia odwracając uwagę wariatki, która biegała dość sprawnie po całym terenie przy czym ciężko było ją trafić. Ale dwie strzały trafiły. Jej ruchy zaczęły powoli spowalniać. A ciało białowłosego wracało do normalności. Po kolei mógł poruszyć palcem dłoni, u stopy. Boleśnie, lecz krok po kroku w końcu znalazł się na kolanach. Mógł działać.
Gdyby nie usłyszał załamywania się ziemi i wychodzącego z niego małego drzewka...
Dialogi:
Senju Masahiro
Strażnik I
Strażnik II
Kobieta
Dla sprawdzających:
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
Prowadzone misje:
1. Saito Hoozuki - Wyprawa B - Błyskotki i inne takie takie - 5/17
2. Kubomi - Zlecenie Specjalne B - Smoczyca - 12/17
3. Klepa - Souei & Misae & Ichirou & Kyoushi - Grupowe Zlecenie Specjalne S - 7/22
4. Shins Hyo - Wyprawa B - 1/17
5. Ryukuro - Zlecenie Specjalne C - 9/14
5. Ario - WYPRAWA S - REZERWACJA
6. Ario - WYPRAWA B - REZERWACJA
PH
Bank
WT
Baji
Postać porzucona
Posty: 590 Rejestracja: 11 paź 2021, o 09:49
Wiek postaci: 19
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Siwe włosy, blizna, szczupły i wysoki shinobi o jasnozielonych oczach
Widoczny ekwipunek: Łuk refleksyjny, kołczan, strzały, Zbroja [Ciemnoszare płyty i czarne łączenia]
Link do KP: viewtopic.php?p=187243#p187243
Multikonta: Amida, Manjiro
Aktualna postać: Baji
Post
autor: Baji » 18 kwie 2023, o 20:14
Klon toczył walkę z chorą psychicznie babą na zupełnie innych zasadach niż te które z początku ona narzuciła pozbawiając mnie zbyt wielu możliwości na kontrę. Wtedy, choć wstyd się przyznać, to ja musiałem grać na do jej melodii lecz teraz? Teraz to moja cięciwa grała tango zmuszając ją nie tylko do ciągłych uników lecz również do konieczności zrobienia czegoś z klonem bo w innym wypadku mogło to się skończyć fatalnie.
W tym czasie klon Masahiro-dono kończył mnie przywracać do sprawności i przekazywać mi dość niepokojącą wieść. Słowa o tym, że miejsce przestanie niedługo istnieć i o kończącej się chakrze nie brzmiało najlepiej. Zacisnąłem więc mocno zęby bo pomimo że paraliż ustąpił to jednak wciąż nieprzyjemne uczucie odrętwienia nieco mi przeszkadzało. Najchętniej bym to spokojnie rozruszał ale czułem, że nie mogłem. Musiałem uporać się z tą mendą dlatego wyjrzałem zza zasłony która mnie kryła w stronę gdzie znajdowała się moja przeciwniczka, w tym momencie dojrzałem jak pomału pęka ziemia i przebijają się z pod niej korzenie.
Przesłałem klonowi plan na dalsze działanie, miało pójść sprawnie więc nie zamierzałem pozwolić sobie na jakiekolwiek nie zgranie się z własnym klonem który zapewne był na wyczerpaniu amunicji co również świetnie się zgrywało. Kryjąc się za plecami tej kobiety starałem się najbezpieczniejszą drogą zbliżyć by uniknąć wykrycia. W tym celu klon miał bardziej skupić jej uwagę na sobie. Puścił strzałę w jej kierunku. Sięga po kolejną i albo udaje że nie ma kolejnej albo faktycznie już ich nie ma. Wtedy zerka ze strachem na kołczan odsłaniając się co powinna chcieć wykorzystać by go dopaść i wtedy ja składam pieczęć węża, a z ziemi za nią wyrasta olbrzymi drewniany pal długi na szesnaście metrów o zaostrzonym końcu. Pal ma tylko jedno zadanie. Wbić się w jej ciało, a gdy już je z penetruje w miejscu gdzie zsunie się jej truchło mają od pala odrosnąć na boki kolejne paliki rozrywając ją na strzępy.
Pal wyrasta zaraz za jej plecami ta by nie miała czasu na obronę i by uratować klona. Ten bowiem ma ruszyć w kierunku oryginału by w biegu zabrać z mojego kołczana parę strzał jeśli swoich już nie miał i miał ruszyć do Masahiro-dono. Tam miał tylko jedno zadanie. Pomóc mu nawet kosztem swojego istnienia. Odepchnąć przed techniką, zasłonić własnym ciałem czy wysłać parę strzał obok twarzy wroga by ten się rozproszył i dał Masahiro czas na ucieczkę. Bądź po prostu wziął na barana i uciekał z nim jak najdalej od zagrożenia korzystając z zaminowanego terenu gdyby ścigał ich wróg który w tym wszystkim mógł się nie zorientować gdzie jest i zwyczajnie wpaść w swoje pułapki.
Natomiast prawdziwy ja wiedząc że zaraz wyrośnie o ile już nie wyrósł tu las na szybko zbliżam się do resztek mojego przeciwnika i powstrzymując się od wymiotów zerkam pobieżnie czy nie miała przy sobie jakiegoś zwoju albo listu który w razie czego zabieram i zbiegam w las w kierunku cywili. Gdyby jednak nie było ciała mojej przeciwniczki to kieruję się w las jednak nie do cywili a w miejsce gdzie mógłbym kontynuować walkę bez narażania ocalałych.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
Dziennik
"Pazerność,
gdy raz już zawładnie człowiekiem,
nie zna granic."
~Henning Mankell, Piramida
Arii
Posty: 1314 Rejestracja: 3 cze 2022, o 11:19
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: *czarne, lekko pofalowane włosy *jasna cera *zazwyczaj czarny ubiór(kimono/sweter plus spodnie( + sandałki i skiety
Widoczny ekwipunek: *Duża Torba *Plecak *Manierka
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10504
GG/Discord: arii.2024
Multikonta: Yachiru
Post
autor: Arii » 18 kwie 2023, o 21:13
Problemy na granicy - opowieść o Bajim i Masahiro, część I - A 17/19+
Znał technikę, która właśnie się tutaj rozpoczynała tworzyć. Przełknął ślinę i wraz z radą klona przełożonego zdecydował się na szybką akcję. Klon idealnie rozpraszał kobietę, która coraz bardziej męczyła się unikami. Kolejne strzały ocierały jej skórę, nie miała czasu, żeby cokolwiek zrobić a kiedy zobaczyła lukę w obronie przeciwnika - ruszyła. I to był, kurwa, błąd. Poczuł, jak w jej ciało wbija się pal a każdy mięsień, staw, kość są rozrywane. Krew obryzgała całą ziemię.
Skwierczenie ognia na budynkach było jedynym dźwiękiem, jaki teraz słyszeli. Nagle - kolejne pęknięcia i wyrastające drzewa, zaczęły zmieniać teren na którym stał. Nie potrafił określić, gdzie znajduje się Masahiro a teraz jego klon został zamknięty w tej pułapce. Oryginał zdążył uciec przed lasem i wkroczyć na znajomy już sobie grunt.
W oddali słyszał tylko dźwięk ocierającego się metalu, odbijanych shurikenów. Echem niosły się potężne uderzenia, które wstrząsały całym terenem. Jednak te dźwięki z każdym momentem były coraz rzadsze. Z kilku minut zrobiło się kilkanaście. Ta walka trwała już około godziny... Czy z Masahiro wszystko dobrze? Czyżby miał przegrać? Tylko jeden mógł przeżyć. Było to wiadome dla młodego Senju, ale czy chciał pogodzić się z tą myślą?
Dialogi:
Senju Masahiro
Strażnik I
Strażnik II
Kobieta
0 x
Prowadzone misje:
1. Saito Hoozuki - Wyprawa B - Błyskotki i inne takie takie - 5/17
2. Kubomi - Zlecenie Specjalne B - Smoczyca - 12/17
3. Klepa - Souei & Misae & Ichirou & Kyoushi - Grupowe Zlecenie Specjalne S - 7/22
4. Shins Hyo - Wyprawa B - 1/17
5. Ryukuro - Zlecenie Specjalne C - 9/14
5. Ario - WYPRAWA S - REZERWACJA
6. Ario - WYPRAWA B - REZERWACJA
PH
Bank
WT
Baji
Postać porzucona
Posty: 590 Rejestracja: 11 paź 2021, o 09:49
Wiek postaci: 19
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Siwe włosy, blizna, szczupły i wysoki shinobi o jasnozielonych oczach
Widoczny ekwipunek: Łuk refleksyjny, kołczan, strzały, Zbroja [Ciemnoszare płyty i czarne łączenia]
Link do KP: viewtopic.php?p=187243#p187243
Multikonta: Amida, Manjiro
Aktualna postać: Baji
Post
autor: Baji » 18 kwie 2023, o 22:08
Dopadłem ją. Na reszcie. Uczucie które mi towarzyszyło w momencie gdy zabijałem tą kobie... nie tego potwora w ludzkiej skórze było mieszanką ulgi, gniewu, smutku i radości. Bardzo dziwne uczucie. Jednak po raz chyba pierwszy aż tak bardzo chciałem kogoś zabić. Chciałem aby cierpiała. Czy cierpiała? Pewnie tylko przez chwilę jednak nie mogłem zdobyć się na większą brutalność niż i tak się dopuściłem. Nawet mimo tego wszystkiego czego ona sama się tu dopuściła, mimo tego co widziałem.
Na szczęście emocje po woli zaczynały ze mnie schodzić, za wyjątkiem jednego. Spojrzałem w stronę z której dobiegały odgłosy walki, odgłosy które co raz bardziej zdawały się sugerować niechybnie nadchodzący koniec. Nie mogłem na to pozwolić. Czułem to ja i klon który obecnie zagubił się gdzieś w gęstwinie drzew. Ponadto jego zasoby chakry były skrajnie małe, a tam? Tam znajdował się prawdziwy potwór. Diabeł z rąk którego musiałem spróbować wyrwać swojego przełożonego. W końcu on jako jeden z nie licznych traktował mnie... normalnie.
Poczułem jak coś ciepłego napływa mi do oczu, a obraz zaczyna się delikatnie rozmywać jednocześnie zaciskając zęby tak mocno że aż zazgrzytały. Uniosłem ręce na wysokość klatki piersiowej formując trzy pieczęcie po których zza moich pleców w stronę odgłosów walki ruszyły dwa klony. Nie czekały na instrukcję, w sercu miały to co ja dlatego doskonale wiedziały co mają zrobić. On i ja również, choć po stworzeniu kolejnej dwójki na moment musiałem oprzeć się rękoma o kolana aby złapać głębszy oddech. Straciłem dużo chakry... cholera! Muszę zająć się cywilami. Liczę na was. Ostatnia myśl choć pozostała tylko w mojej głowie to jakby dotarła do dwójki klonów. W końcu wiedzieli i czuli to co ja gdy ich tworzyłem. Obróciłem się w stronę lasu i ruszyłem powoli w stronę ocalałych. Dom był zabezpieczony więc sensorzy nie byli nam tak straszni jednak wiedziałem, że ze względu na dobro misji i tych ludzi nie mogliśmy zostać tam zbyt długo.
Tymczasem klon A oraz B ruszyli najszybciej jak potrafią w miejsce w którym powinien znajdować się Masahiro-dono. Nie łudziłem się, że zdołam się tam skryć na tyle długo by wykorzystać element zaskoczenia. To był zupełnie inny poziom niż ten który reprezentowałem fizycznie. Wiedziałem, że ta przewaga będzie tylko chwilowa dlatego musiałem działać szybko i sprawnie jeśli chciałem cokolwiek tam osiągnąć.
Właśnie dlatego plan polegał na tym by w pierwszej kolejności zadziałał klon A który biegnie z łukiem oraz strzałą z doczepioną notką wybuchową, co prawda pozbawioną możliwości wybuchu ale przeciwnik o tym nie mógł wiedzieć na pewno. Gdy tylko dojrzy przeciwnika strzela z łuku wyłaniając się z pomiędzy drzew licząc, że zaskoczony przeciwnik uskoczy aby zwiększyć dystans. W tym czasie klon A ma zbliżyć się do Masahiro-dono i w zależności od jego stanu albo poinformować go że jest klonem wysłanym na pomoc w ucieczce prując z łuku zabezpieczając odwrót przełożonego, a potencjalnie zasłaniając go swoim ciałem. Bądź jeśli jego stan jest zły ma go zabrać na plecy i uciekać.
Klon B z kolei dalej starający się nie wychylać działa od momentu gdy klon A jest już przy Masahiro-dono. Wąż. Szczur. Wąż.
- Mokuton: Jukai Umi Kōtan! - krzyk z przeciwnej strony do tej w którą będą uciekać klon A i Masahiro powinien choć na chwilę rozproszyć uwagę wroga dając im kolejne cenne sekundy, a jednocześnie w gęsty lasy mojego przełożonego powinien zacząć zmieniać się w wręcz pewnego rodzaju trumnę dla wroga. Drzewo wyrastające przy drzewie prawie że by się chciało powiedzieć ramię w ramię ma za zadanie ułatwić ucieczkę nic poza tym chyba że udało by się nieco zepchnąć do defensywy wroga to super ale niekoniecznie. Następnie jeśli klon A wciąż istnieje i wyprowadza Masahiro to klon B nie przerywa natarcia. Zaraz po złożeniu jednej techniki już używa drugiej.
- Mokuton: Jubaku Eisō! - licząc że na nie wielkim terenie nawet takiego potwora uda się tym złapać by unieruchomić na kolejne sekundy. Następnie dobywa łuku i ubezpiecza tyły strzelając w potencjalnie skrępowanego przeciwnika celując w głowę. Stara się w ten sposób dobić przeciwnika jednak jeśli ten się wyrwie bądź mimo bardzo ograniczonego terenu nie da się złapać to klon B stanowi pierwszą ofiarę która ma zatrzymać wroga ile się da wszelkim kosztem.
- Nie pozwolę Ci tu zostać Masahiro-dono. Mam dług który zamierzam spłacić. - rzucił klon A jeśli wynosi go na plecach.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
Dziennik
"Pazerność,
gdy raz już zawładnie człowiekiem,
nie zna granic."
~Henning Mankell, Piramida
Arii
Posty: 1314 Rejestracja: 3 cze 2022, o 11:19
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: *czarne, lekko pofalowane włosy *jasna cera *zazwyczaj czarny ubiór(kimono/sweter plus spodnie( + sandałki i skiety
Widoczny ekwipunek: *Duża Torba *Plecak *Manierka
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10504
GG/Discord: arii.2024
Multikonta: Yachiru
Post
autor: Arii » 19 kwie 2023, o 15:51
Problemy na granicy - opowieść o Bajim i Masahiro, część I - A 18/19+
Emocje, emocje i jeszcze raz emocje. Czuł ich teraz od groma. Od radości po smutek. Czuł satysfakcje, że pokonał swojego przeciwnika, który znęcał się nad cywilami, spełniał swoje chore fantazje, który pokonał go i zaskoczył kilka razy... Ale patrząc na ogromny las, który stworzył Masahiro... Nie dało się ukryć smutku. Czuł w kościach, że jest źle. Ze łzami w oczach stworzył dwa kolejne klony, które pomknęły w las w poszukiwaniu śladów walki. Sam oryginał pomknął w kierunku bazy, gdzie zobaczył kobietę zarządzającą ludźmi, ale nie tylko.
Stała tutaj również straż z pobliskiej osady. -Kim jesteś?!- krzyknął jeden ze strażników wychodząc na przeciw z wyciągniętym mieczem. Zatorowała mu drogę jednak kobieta, która miała smutek w oczach. Chyba domyślała się, co z jej synem... -Na spokojnie. To jest jeden z ludzi, który Nas uratował...- odpowiedziała i odwróciła się w jego kierunku. -Gdzie jest ten drugi?
Ten drugi mierzył się z potężnym przeciwnikiem, który nawet jego postawił pod ścianą. Wymieniał z nim cios za ciosem, technika za techniką. Ale jednak czuł, że jest na straconej pozycji. Ledwo się ruszał. Na ostrzu, które dzierżył psychopata była trucizna. Masahiro czuł, że już niedługo sobie pobiega. Za to jego przeciwnik - nie był w lepszym stanie. Kuśtykał na lewą nogę, ciężko oddychał i spluwał krwią. W jego ciele znajdowało się kilka dziur od pali drewna. Na szyi wystawało jeszcze parę drzazg. Patrzyli się na siebie z motywacją. Kiedy klony dotarły do tej scenerii, zauważyli, że większość drzew już leżała na ziemi, jednak zauważyć się dało ich stan. Ale nawet z nim walczyli jak równy z równym. Walka była zbyt wyrównana, tutaj wystarczały już tylko małe potknięcia, żeby stracić życie. I nawet jeżeli były klonami, wiedziały, że nie mogą pozwolić, aby to ich towarzysz był tym, który zginie.
Jeden klon odwracał uwagę, drugi miał za zadanie uratować Masahiro.
Kiedy pierwsza strzała została posłana w stronę przeciwnika, przeciął ją po prostu ostrzem, ale nie zauważył kolejnej. Trafiła i wbiła się delikatnie w sam środek jego lewego płuca. Splunął krwią i zamknął na chwilę oczy. W tym momencie klon numero duo pojawił się przy Masahiro i go stamtąd zabrał. Drugi osłaniał ich i wycofał się wraz z nimi. Przeciwnik padł na jedno kolano. -DORWĘ CIĘ, SENJU! WIECZNY PŁOMIEĆ SPALI CAŁY KONTYNENT GRZESZNIKÓW TAKICH JAK TY!- głos odbijał się po lesie. Masahiro na plecach swojego podopiecznego z niedowierzaniem czekał, aż dotrą do bazy. Tam zauważyli, że zebrali się nie tylko strażnicy i cywile z osady, ale również członkowie klanu Senju.
-Masahiro! Baji! Jesteście cali?! - ciężko chyba było tutaj mówić o byciu całym... Widoki, które musiał mieć teraz w pamięci już do końca życia, nigdy nie znikną. Całkowicie inaczej go uformują. Ale Masahiro mu pomógł, uratował go od niechybnej śmierci. Ten jednak powoli zaczął zapadać w głęboki sen... -DRUŻYNA MEDYCZNA! DRUŻYNA MEDYCZNA!- i tak zabrali go od Bajiego, do środka ich centrum dowodzenia, gdzie zaczęli się nim zajmować.
Dookoła panował harmider, strażnicy pomagali przenieść cywili do swojej osady, zaś klan Senju zaczął badać las za ostatnim przeciwnikiem. Kobieta, która miała być jego wrogiem wsiadła do powozu i smutnym wzrokiem się na niego spojrzała... Ruszyli. A On mógł tylko czekać na wyniki leczenia Masahiro, który był w stanie krytycznym, jak powiedział to medyk, biegnący do środka chaty. Mijały godziny, noc zamieniała się w świt. Grupa ninja wróciła do schronu a z tego w tym samym momencie wyszedł zakrwawiony medyk. -Masahiro-san jest.... stabilny! - informacja, która sprawiła wszystkim ulgę. Do Bajiego podszedł sędziwy staruszek w kimonie. Przez cały czas przykuwał jego uwagę. Nie wyglądał na ninję, ale jednak... Czuć było, żeby w to nie wierzyć. -Baji-kun, chodź ze mną do Masahiro. Przyda mu się świadomość, że jesteś cały i zdrowy.[/color]- i skierował się do budynku.
Dialogi:
Senju Masahiro
Strażnik I
Strażnik II
Kobieta
Staruszek
0 x
Prowadzone misje:
1. Saito Hoozuki - Wyprawa B - Błyskotki i inne takie takie - 5/17
2. Kubomi - Zlecenie Specjalne B - Smoczyca - 12/17
3. Klepa - Souei & Misae & Ichirou & Kyoushi - Grupowe Zlecenie Specjalne S - 7/22
4. Shins Hyo - Wyprawa B - 1/17
5. Ryukuro - Zlecenie Specjalne C - 9/14
5. Ario - WYPRAWA S - REZERWACJA
6. Ario - WYPRAWA B - REZERWACJA
PH
Bank
WT
Baji
Postać porzucona
Posty: 590 Rejestracja: 11 paź 2021, o 09:49
Wiek postaci: 19
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Siwe włosy, blizna, szczupły i wysoki shinobi o jasnozielonych oczach
Widoczny ekwipunek: Łuk refleksyjny, kołczan, strzały, Zbroja [Ciemnoszare płyty i czarne łączenia]
Link do KP: viewtopic.php?p=187243#p187243
Multikonta: Amida, Manjiro
Aktualna postać: Baji
Post
autor: Baji » 19 kwie 2023, o 21:03
Gdy wracałem już do cywili aby zająć się zapewnieniem im ochrony w drodze do najbliższej osady w której mógłbym zawiadomić władze o całej sytuacji myślami co chwilę, mimo usilnych starań wracałem do Masahiro-dono. Czekałem na wieść od klonów, że wszystko się udało i mój przełożony cały i zdrowy niedługo do mnie dołączy. Zwalczając przy okazji myśli o najgorszym scenariuszu jaki mógł się rozegrać. Wiedziałem, a raczej chciałem w to wierzyć, że tak długo jak wyczuwałem iż klony istnieją wszystko skończy się dobrze. Musiało.
Nawet nie zauważyłem gdy raptem pojawił się jakiś strażnik. Gdy tylko usłyszałem jego głos, a oczy zarejestrowały właściciela miałem zamiar chwytać za broń i znów mimo zmęczenia stawać do walki. W końcu coś się stało ze strażnikami osady przy posterunku, tymi którzy wcale nie należeli do rodu Senju. Tymi którzy najprawdopodobniej zostali poświęceni wraz z licznymi cywilami przez dwójkę z którą mierzyłem się ja oraz Masahiro-dono. Jednak pewności nie miałem. Było już dość ciemno, a zmęczenie utrudniało mi zidentyfikowanie jego twarzy. Na szczęście pojawiła się kobieta. Ta sama która choć niegdyś była moim wrogiem to ostatecznie okazała się nie ocenioną pomocą. Odetchnąłem.
- Tsumi Baji! Dōkō rodu Senju. - odparłem strażnikowi stając wyprostowany z łukiem w ręku - Masahiro-dono wciąż walczy. Wysłałem dwa swoje klony aby zapewnić mu wsparcie. Niestety nie wiem jak wygląda jego stan gdyż ruszyłem zająć się odeskortowaniem mieszańców tamtej wioski.
Opisałem po krótce sytuację drugą część dodając lekko łamiącym się głosem. Ręce drżały mi z każdym słowem. Dlaczego? Kim tak naprawdę stał się dla mnie Masahiro w tak krótkim czasie?! Nie do końca wiedziałem jak to nazwać, a może bałem się nazywać to uczucie... W każdym razie ten staruszek stał się dla mnie kimś naprawdę ważnym.
-Przepraszam. Niestety nie zdążyłem nic zrobić. - te słowa skierowałem już bezpośrednio do kobiety - Jedyne co mogłem to pomścić twojego syna. Położyłem rękę na ramieniu kobiety wiedząc, że te słowa ją za bolą. Wiedziałem jednak mimo wszystko wolałem powiedzieć jej to od razu gotów w razie czego służyć jej ramieniem do wypłakania się.
Misja klonów była właściwie zadaniem samobójczym. Zdawałem sobie z tego sprawę i byłem na to gotów. Taka była moja rola do odegrania i dlatego byłem klonem wysłanym na miejsce. Najważniejsze było uratować Masahiro-dono. Być może to właśnie ta świadomość sprawiła że zdołałem to zrobić. Ruchy jakie wykonywałem były pewne, a ostrożności jedynie tyle by mieć szansę osiągnąć założony cel. Jakiekolwiek zwątpienie czy planowanie na miejscu prawdopodobnie zakończyło by się porażką. A jednak. Udało się!
Gdy klony zbliżyły się do właściwie już całkiem sporego zbiorowiska jeden z nich zaczął wzywać medyka nie zważając na żadne inne słowa które padały.
- Jeszcze trochę Masahiro-dono. Już prawie jesteśmy. Wytrzymaj. - powtarzał drugi z klonów aby cały czas utrzymywać choć trochę świadomość przełożonego. Nie znałem się na leczeniu jednak wiedziałem, że w takim stanie jak zaśnie może nie wrócić, a na to nie mogłem mu pozwolić.
Gdy drużyna medyczna odebrała już Masahiro odwołałem klony chodząc nerwowo z kąta w kąt czekając aż dowiem się co z nim. Serce waliło jak młot. W głowie panował nawet większy chaos niż ten który dział się wkoło. Myśli o tym, że to przeze mnie jest w takim stanie atakowały mnie wywołując naprzemienne fale złości i rozpaczy. Gdybym wtedy nie mówił w jakim jestem stanie, może bym się wykaraskał. Masahiro nie musiałby wysyłać do mnie klona na pomoc i nie stracił by tyle chakry...Kurwa!
- Oczywiście! - wręcz podskoczyłem na wieść że jest stabilny i szybkim krokiem skierowałem się do przełożonego - Masahiro-dono. Jak się pan czuje?
0 x
Dziennik
"Pazerność,
gdy raz już zawładnie człowiekiem,
nie zna granic."
~Henning Mankell, Piramida
Arii
Posty: 1314 Rejestracja: 3 cze 2022, o 11:19
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: *czarne, lekko pofalowane włosy *jasna cera *zazwyczaj czarny ubiór(kimono/sweter plus spodnie( + sandałki i skiety
Widoczny ekwipunek: *Duża Torba *Plecak *Manierka
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10504
GG/Discord: arii.2024
Multikonta: Yachiru
Post
autor: Arii » 19 kwie 2023, o 23:29
Problemy na granicy - opowieść o Bajim i Masahiro, część I - A 19/19+
Od razu po wejściu zobaczyli leżącego po środku Masahiro okrytego jakimś kocem. Był nagi, świadczyły o tym jego ubrania i buty obok. Chociaż tych skrawków odzieży nie dało się już nią nazwać. Kiedy podchodzili zauważyli wiele blizn na ciele Masahiro. Staruszek usiadł po jego lewej, bez słowa, bo to chłopak pierwszy rozpoczął rozmowę. Masahiro otworzył powolnie oczy. -Baji-kun, jesteś cały... - wypuścił powietrze i jego oczy zaszły łzami.-Głupku, powinieneś się martwić o siebie, nie o mnie... - łzy popłynęły mu policzkach. -Powinienem Ciebie przeprosić... Naraziłem Ciebie na niebezpieczeństwo i to ogromne, przeze mnie prawie umarłeś... Powinienem Ciebie odesłać wraz z podwyższeniem się zagrożenia... - podniósł się na jednej ręce, ale z ledwością, staruszek nachylił się i pomógł mu przysiąść.
-Decyzje czasami są ciężkie, sam to wiesz, Masahi-chan. - Masahi-chan? Kim był ten staruszek, żeby tak potężnego przeciwnika nazwać per -chan ?
Masahiro przeniósł na niego swój zapłakany wzrok. -Ojcze... - starszy mężczyzna poklepał go po plecach i uśmiechnął się.
-Jesteś żywy, to się liczy. I to, że nie zostałeś sam... - drugą dłonią otarł jego łzy. -A teraz powiedz mi skąd nagle taka zmiana w misji, Synu... - od razu przejście do rzeczy, co?
-Niestety... Ale osada została całkowicie przejęta przez wroga. Nasi ludzie, większość osadników została wymordowana i miała być poświęcona w dziwnym rytuale... Który prawdopodobnie się dokonał. Tych, których mieli zabić, zabili. - skrzywił się, mimo że jego rany były zaleczone, ciało czuło nadużycie względem swoich możliwości. -Baji-kun wykonał świetny rekonesans i odkrył dwa miejsca, gdzie zbierali większość ciał. Niestety, kiedy został wykryty przeciwnicy zaczęli działać. Nie będę oszukiwać... Były to dwa potwory. Medyk i cholerny Mistrz Miecza... - zakaszlał, z ust wypłynęła mu krew. Jeszcze nie wszystko było z nim w porządku.
-Masahiro-chan, odpocznij. Baji opowie mi resztę, nie nadwyrężaj się do czasu naszego powrotu. - staruszek wstał, nadal bezimienny dla młodego doko. Wskazał mu, żeby ruszył za nim. -Jak oceniasz zdolności przeciwnika? Jak przygotowali się do tego swojego... Rytuału? Wiedzieli, co robią? - zapytał prosto z mostu. Chyba nie lubił za dużo trzymać w sobie... Patrzył się swoim mądrym wzrokiem na białowłosego łucznika i oceniał. Czy jego syn wybrał dobry materiał na swojego partnera? -Zanim odpowiesz... Arigato. Uratowałeś mojego syna... Nigdy nie wie, kiedy powiedzieć stop... Zawsze daje z siebie wszystko... - i w jego oczach pojawiły się łzy, ale powstrzymał je. Nie mógł przed Doko i innym shinobim pokazywać takich uczuć, prawda? Ah, ta cała męskość...
Dialogi:
Senju Masahiro
Strażnik I
Strażnik II
Kobieta
Staruszek
0 x
Prowadzone misje:
1. Saito Hoozuki - Wyprawa B - Błyskotki i inne takie takie - 5/17
2. Kubomi - Zlecenie Specjalne B - Smoczyca - 12/17
3. Klepa - Souei & Misae & Ichirou & Kyoushi - Grupowe Zlecenie Specjalne S - 7/22
4. Shins Hyo - Wyprawa B - 1/17
5. Ryukuro - Zlecenie Specjalne C - 9/14
5. Ario - WYPRAWA S - REZERWACJA
6. Ario - WYPRAWA B - REZERWACJA
PH
Bank
WT
Baji
Postać porzucona
Posty: 590 Rejestracja: 11 paź 2021, o 09:49
Wiek postaci: 19
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Siwe włosy, blizna, szczupły i wysoki shinobi o jasnozielonych oczach
Widoczny ekwipunek: Łuk refleksyjny, kołczan, strzały, Zbroja [Ciemnoszare płyty i czarne łączenia]
Link do KP: viewtopic.php?p=187243#p187243
Multikonta: Amida, Manjiro
Aktualna postać: Baji
Post
autor: Baji » 20 kwie 2023, o 00:06
Gdy usłyszałem pierwsze słowa Masahiro-dono na moment zastygłem. Dosłownie moje ciało nie mogło się poruszyć jak gdyby ważyło grubo ponad tonę. Nie byłem nawet w stanie mu przerwać. Raptem coś ścisnęło mi gardło, a z jednego oka spłynęła ciężka słona łza. Tylko tyle i aż tyle przez fakt ile już ich uroniłem tego dnia.
- To nie prawda Masahiro-dono. Gdybym był silniejszy nie twój klon mógłby się skupić na wspieraniu ciebie, a nie na ratowaniu mnie. - przecząco pokręciłem spuszczoną głową i delikatnie uderzyłem pięścią w ziemię na której przysiedliśmy obok tego wręcz niemożliwego człowieka - Dlatego musiałem to zrobić... teraz jesteśmy kwita Masahiro-dono. Dodałem na koniec podnosząc głowę z lekkim uśmiechem chcąc nieco rozluźnić sytuację nie tylko ze względu na niego ale i dla samego siebie. Bo choć widziałem już na własne oczy że żył, że zgodnie ze słowami medyka nic mu nie powinno już zagrażać to jednak wciąż nie mogłem opanować kolejnych łez. Tym razem jednak były to łzy szczęścia.
Dalej wtrącił się staruszek o którego obecności w sumie nawet na krótką chwilę zapomniałem i jak się okazało który był... ojcem Masahiro-dono! Był to dla mnie lekki szok ale zmęczony tą całą karuzelą emocji nie specjalnie dałem to po sobie poznać. Jednak postanowiłem im dać wymienić kilka słów. Przyglądałem się im żeby zobaczyć jak wygląda relacja ojca i syna. Relacja której ja w sumie nie miałem okazji doświadczyć... No. Przy okazji miałem szansę dowiedzieć się czegoś więcej od przełożonego który mógł wiedzieć coś więcej czego sam mogłem nie zauważyć bądź wyciągnąć błędne wnioski.
Niestety stan Masahiro okazał się nie tak dobry jakby można tego sobie życzyć i dość szybko musieliśmy, ja wraz z jego ojcem, opuścić go aby dać mu wypocząć. Wtedy też starzec postanowił dalej wypytywać mnie. Przetarłem więc rękawem twarz żeby w ten sposób też zmotywować się bardziej do skupienia myśli.
- To był mój obowiązek jako podkomendnego proszę pana więc naprawdę nie ma za co dziękować. Ponadto Masahiro-dono uratował mi życie, a co do pytania... Byli naprawdę silni, nie tylko fizycznie ale również przebiegli i... miałem wrażenie że nie pierwszy raz robili coś takiego. Mordowali ludzi bez chwili zawahania. Jakby nalewali herbaty gościom. - przełknąłem głośniej ślinę jak przypomniałem sobie stos martwych dzieci i to niewzruszenie jednego z nich wtedy w domu - Przeciwnik Masahiro-dono, był wyjątkowo potężny. Zdołał przeciąć moją strzałę w locie będąc w niewiele lepszym stanie co pański syn. Druga przeciwniczka udawała rannego cywila, a gdy się zbliżyłem nawet nie zdążyłem zareagować jak zrobiła mi coś przez co nie mogłem kontrolować swojego ciała. Nie czekała na moja reakcję i od razu wypluła we mnie trującą chmurę więc nie była to jej pierwsza walka. Gdyby Masahiro-dono nie wysłał do mnie swojego klona by uleczyć moje rany mogłem nie wyjść z tego cało. A jeśli chodzi o przygotowania... Tak zdecydowanie byli przygotowani do tego co chcieli zrobić. Zabezpieczyli zachód licznymi pułapkami bynajmniej nie skierowanymi na zwierzynę, zaminowali wioskę notkami wybuchowymi jak również ważniejsze miejsca ich działania. Gdy zaczęli działać wszystko poleciało lawinowo. Nie dało się tego zatrzymać. To jakaś religijna sekta, zgodnie z tym co wykrzykiwał przeciwnik pana syna gdy dokonywaliśmy odwrotu to ich celem może nie być tylko ta osada ale cały prastary las i cały kontynent, a z zebranych przeze mnie informacji mieli się udać do Teiz.
0 x
Dziennik
"Pazerność,
gdy raz już zawładnie człowiekiem,
nie zna granic."
~Henning Mankell, Piramida
Arii
Posty: 1314 Rejestracja: 3 cze 2022, o 11:19
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: *czarne, lekko pofalowane włosy *jasna cera *zazwyczaj czarny ubiór(kimono/sweter plus spodnie( + sandałki i skiety
Widoczny ekwipunek: *Duża Torba *Plecak *Manierka
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10504
GG/Discord: arii.2024
Multikonta: Yachiru
Post
autor: Arii » 23 kwie 2023, o 10:19
Problemy na granicy - opowieść o Bajim i Masahiro, część I - A 19/19+
Ojciec Masahiro kiwał głową. Najwyraźniej analizował wszystkie informacje krok po kroku, aby zrozumieć ich położenie. Ostatecznie położył swoją pomarszczoną dłoń na ramieniu chłopca. -Nie zrobiliście nic źle. Przeciwnik był lepiej przygotowany od Was. Niestety, tak jak się spodziewałem, wróg przeniknął tak głęboko, że zdołał całkowicie zniszczyć infrastrukturę. Tamta kobieta, która pomogła w zarządzeniu ewakuacji przekazała mi, że mniej więcej cztery miesiące temu pojawili się szukając shinobich, pokazali im nowa wiarę, drogę do Wybawienia. Wskazali na zło, jakim jest władza klanów. Teiz jest ich miejscem dowodzenia. Sao Katagiri jest jednym z pięciu założycieli i właśnie zmierza na jedno z ważniejszych spotkań. Ona i jej syn zostali ukarani za to, że nie zdołali Ciebie wykryć na czas i musiał się pobrudzić. Ale także przez tamtych ludzi, których wymordował z zimną krwią. - westchnął i spojrzał się na swojego syna za plecami, przy którym znajdowali się teraz medycy. -Nie jest to przeciwnik, na którego wystarczy ktoś na poziomie Kogo. To jest najbardziej przerażające, że byliśmy tak zaślepieni wieloma innymi rzeczami a nie widzieliśmy tragedii pod własnym nosem. Ale jak się domyślasz nasza władza... Jest ciężka. Pamiętaj chłopcze, nie Twoją winą są Twoje słabości. Wynikają one z braku Twojego doświadczenia, ale te da się nadrobić. Ta jedna przegrana może być lekcją, którą ktoś tak utalentowany, jak Ty powinien wykorzystać. Mój syn ma oko do takich jak Ty, jesteś w pewien sposób wyjątkowy, Baji-kun. - Staruszek się uśmiechnął i odwrócił się do niego plecami idąc do Masahiro.
Kilka chwil później został zaprowadzony do wozu, gdzie wraz z innymi shinobi mógł wrócić do domu. Ale czy będzie to takie same przeżycie i radość, jak poprzednio? Został pokonany, teren Posterunku Granicznego był jednym, ogromnym lasem. Nie pozostało po nim nic, zniknęła nawet potężna brama blokująca przejazd przez granicę.
Masahiro stojąc wraz ze swoim ojcem, Yakimą Senju, przyglądał się temu, co pozostało z osady. Brodacz przytryzmując się za prawy bok, który nadal powodował u niego spazmy bólu z krzywą miną patrzył się przed siebie. Ciszę przerwał jego ojciec. -Nadchodzą bardzo złe czasy, Masahi-chan. Tym razem się powstrzymywałeś, ale wiesz, że nie możesz tego robić następnym razem. Nawet jeżeli miałoby to zabić chłopaka. - spojrzał się na swojego syna, który tylko krzywo się uśmiechnął.
-Nie martw się, ojcze. Baji bardzo szybko dojrzewa. Wierzę w niego i w to co potrafi. Nie jest zwykłym shinobim. Jest nową nadzieją, Naszego klanu. Takich młodych ludzi potrzebujemy. Z jego zacięciem i emocjonalnością. Następnym razem będzie stał przy mnie i wspierał mnie cały czas, aż do ostatniej kropli krwi przeciwnika. - zapewnił staruszka, który tylko kiwnął głową.
-To bardzo dobrze, bo czasy... Czasy będą złe i nic już nie będzie takie samo. Czuję to w kościach...
Dialogi:
Senju Masahiro
Strażnik I
Strażnik II
Kobieta
Staruszek
MISJA ZAKOŃCZONA SUKCESEM!
0 x
Prowadzone misje:
1. Saito Hoozuki - Wyprawa B - Błyskotki i inne takie takie - 5/17
2. Kubomi - Zlecenie Specjalne B - Smoczyca - 12/17
3. Klepa - Souei & Misae & Ichirou & Kyoushi - Grupowe Zlecenie Specjalne S - 7/22
4. Shins Hyo - Wyprawa B - 1/17
5. Ryukuro - Zlecenie Specjalne C - 9/14
5. Ario - WYPRAWA S - REZERWACJA
6. Ario - WYPRAWA B - REZERWACJA
PH
Bank
WT
Baji
Postać porzucona
Posty: 590 Rejestracja: 11 paź 2021, o 09:49
Wiek postaci: 19
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Siwe włosy, blizna, szczupły i wysoki shinobi o jasnozielonych oczach
Widoczny ekwipunek: Łuk refleksyjny, kołczan, strzały, Zbroja [Ciemnoszare płyty i czarne łączenia]
Link do KP: viewtopic.php?p=187243#p187243
Multikonta: Amida, Manjiro
Aktualna postać: Baji
Post
autor: Baji » 24 kwie 2023, o 19:35
Po zakończonej misji ruszyliśmy do Hayashimury, teraz już nie sami i bez tylu nerwów. Otaczali nas nasi ludzie. Zarówno strażnicy jak i zwykli strażnicy z okolic zebrali się tu pomagając zaprowadzić ludzi w bezpieczne miejsce. Uśmiechnąłem się na ten widok. Był to bardzo krótki i delikatny uśmiech bo sytuacja nie należała do takich w które należało się szczerzyć, a jednak widok ludzi gotowych do działania napawało nadzieją, że ród może się zmienić. Nadzieję na lepsze jutro.
Gdy dotarłem do domu spędziłem tam parę dni zajmując się sprawami przyziemnymi pomagając matce, pani Rize oraz ciotkom. Przy okazji miałem parę spraw do przemyślenia związanych z rodem i z ostatnimi wydarzeniami. W końcu było źle i ktoś coś z tym musiał zrobić. Ktoś...
Po paru dniach nadszedł także czas by udać się do siedziby władzy by zgodnie z słowami pani Rize nie marnować swojego życia. Należał mi się awans, a był to też jeden z pierwszych kroków jakie miałem wykonać... które musiałem wykonać do spełnienia swoich marzeń o silnym i dobrym rodzie.
Zatrzymałem się przed drzwiami siedziby w której przesiadywała ta która zaniedbała nasz ród.
Z/t
0 x
Dziennik
"Pazerność,
gdy raz już zawładnie człowiekiem,
nie zna granic."
~Henning Mankell, Piramida
Shigemi
Posty: 220 Rejestracja: 22 sie 2022, o 01:48
Wiek postaci: 19
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Zeref
Widoczny ekwipunek: Torba medyczna i plecak,
Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=198684#p198684
Post
autor: Shigemi » 19 kwie 2024, o 18:33
Podróż doprowadziła nas bujnymi lasami aż po granicę. Po wielu godzinach spokojnej i introspektywnej trasy do prowincji Sakai, gdzie nasza droga wiodła przez urokliwe równiny i sporadycznie rozsiane zagajniki leśne, zbliżyliśmy się do punktu granicznego między Shinrin a Sakai - naszym kolejnym regionem na trasie. Był to dzień pełen osobistych przemyśleń i niemal medytacyjnego zatopienia w otaczający nas krajobraz, którego tła pełnego dzikiej przyrody używałem do refleksji i próby zrozumienia własnych wewnętrznych niepokojów. byłem zaskoczony ilością kupców i innych ludzi starających się przekroczyć granicę, myślałem, że gdy wieść o tym co się działo w Kotei się rozniesie to rozpocznie się raczej wielkie okopywanie pozycji, a ruch kupiecki zaniknie. Jednak wojna wojną, a biznes trwać musi. Przyzwyczajeni do relatywnej samotności i ciszy na otwartych przestrzeniach Shinrin, widok, który nas zaskoczył na granicy, był jak grom z jasnego nieba. Zamiast spodziewanej spokojnej i szybkiej procedury przejścia, napotkaliśmy długą kolejkę ludzi i wozów, która wije się niczym smok wzdłuż granicznego przejścia. Zarówno ja, jak i Koneko, staliśmy przez moment oniemieli, obserwując tłum handlarzy, podróżników i mieszkańców regionu, którzy, tak jak my, chcieli przekroczyć granicę. Atmosfera była napięta, a powietrze wibrowało od rozmów, targowania się i okazjonalnych przepychanek, gdy ludzie starali się uzyskać lepszą pozycję w kolejce. Nieco zdezorientowani tym zbiegiem okoliczności, zaczęliśmy szukać informacji, co mogło spowodować tak nieoczekiwany tłok na zazwyczaj spokojnej granicy. Od jednego z czekających w kolejce handlarzy dowiedzieliśmy się, że niedawne zbrojne utarczki na południowych granicach Sakai spowodowały, że wielu ludzi postanowiło przenieść swoje interesy do bardziej stabilnych i bezpiecznych regionów, co zwiększyło presję na tym konkretnym przejściu granicznym. Dodatkowo, kolejny mieszkaniec, starzec o pogodnej twarzy, wyjaśnił, że właśnie teraz przypadał czas żniw, który tradycyjnie zwiększał ruch na granicach ze względu na handel produktami rolnymi między różnymi prowincjami.
Gdy w końcu przekroczyliśmy posterunek graniczny, pierwsze co rzuciło nam się w oczy, to zniszczenia. Po stronie Wietrznych Równin widoczne były spalone pola, gdzie niegdyś rosły zboża, teraz czarne i bez życia. Sceneria ta, zrujnowana przez lata wojen, była ponurym tłem dla naszych kolejnych kroków. Przekraczając granicę, Koneko i ja zatrzymaliśmy się na moment, aby spojrzeć na otaczające nas zniszczenie. Obraz ten był dla mnie boleśnie bliski – wyglądał dokładnie jak moje wnętrze, które również było zdewastowane przez ostatnie wydarzenia i wewnętrzne konflikty. To, co kiedyś było pełne życia i nadziei, teraz było tylko cieniem samego siebie, zrujnowanym i opuszczonym. Widok ten tylko pogłębił uczucie pustki, które mnie ogarniało. To co tutaj widziałem tak bardzo przypominało Kotei. Ścisnąłem pięść, a następnie przełknąłem ślinę i zmrużyłem powieki. To wszystko co działo się zaledwie kilka dni temu odżyło we mnie ze zdwojoną siłą. Śmierć, krzyk, łzy... trochę nadziei, kiedy Kamino i Katsumi ruszyły nad odsiecz wraz z Misae i Kuroiem i Tetsuro. Kuroi... ach to była świeża rana. Następne kilometry przemierzaliśmy w milczeniu, każde z nas pogrążone w swoich myślach. Dookoła nas rozciągała się zdewastowana ziemia, która skutecznie odzwierciedlała nasze wewnętrzne burze. Teren był pusty, a każdy krok wydawał się echem naszych własnych, wewnętrznych lęków. W porównaniu do Shinrin to pustkowie było jak jakiś niesmaczny żart.
Wietrzne Równiny nie przywitały nas cudownym widokiem, wręcz przeciwnie. Szaroburo i ponuro, ale szliśmy dalej, bo nie pozostało nam nic innego. Z czasem trakt się rozluźnił i już nie przemierzaliśmy go w akompaniamencie krzyków i przekleństw, jednak trzeba było rozważyć niedługo jakiś postój ku pokrzepieniu serc i brzuszków. Zakupione w tawernie zapasy miały się ku końcowi, a my jeszcze mieliśmy sporo drogi do przebycia. Odciski na stopach też powoli dawały o sobie znać. Szkoda było straconego czasu na granicy, moglibyśmy być dobre kilka godzin do przodu, być może bylibyśmy już na granicy Sakai i Atsui, a tak jeszcze nam brakowało dobrych kilka godzin marszu, a zbliżał się już zmierzch. Co nie było najlepszą informacją dla naszej dwójki. Wiadomo dla bardziej zorganizowanej przestępczości to karawany kupieckie były najbardziej łakomym kąskiem, ale dla ćpunów i szerokopojętych zwyrodnialców nasza dwójka niezbyt rosłych osób wydawała się idealnym celem ataku komercyjnego.
-Musimy znaleźć jakieś schronienie i się przenocować w pobliżu, jak jeszcze w Shinrin na mchu w miarę mi się podobało, tak tutaj na tym klepisku już totalnie nie mój klimat. - powiedziałem sucho, miałem jakieś złe przeczucia wobec tego miejsca i kraju. -A Ty jak się tam czujesz? Nie dostajesz zbytnio w kość? - zapytałem Koneko, gdyż zastanawiałem się jak wiele sił odzyskała podczas naszego noclegu. Spojrzałem znowu na jej włosy i to mnie tylko upewniło, że czas się zatrzymać w jakiejś przydrożnej tawernie i skosztować lokalnych przysmaków.
z/t
0 x
Koneko
Posty: 98 Rejestracja: 17 lut 2024, o 15:15
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Jak w avku, UWAGA BRAK LEWEJ RĘKI na wysokości przedramienia!
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11366&p=214254#p214254
Post
autor: Koneko » 19 kwie 2024, o 22:25
P o intensywnym poranku i wczesnym śniadaniu w malowniczej, choć niewielkiej wiosce, której domostwa pogrążone były w spokoju, wyruszyliśmy na dalszą podróż. Tym razem naszym celem był punkt graniczny na obrzeżach Shinrin, skąd mieliśmy zamiar przejść do regionu Wietrznych Równin. Ścieżka, którą podążaliśmy, snuła się leniwie przez bogate w faunę i florę tereny Shinrin. Z każdym krokiem coraz bardziej odpływałem w zadumę, doceniając piękno otaczającej nas przyrody, które teraz, po dobrym odpoczynku, mogłem postrzegać w pełni swojej krasie. Drzewa o lśniących liściach szumiały delikatnie, tworząc miłą melodię dla ucha, a ptaki, nieświadome naszej obecności, kontynuowały swoje poranne rytuały. Wkrótce droga zaczęła prowadzić nas w kierunku znacznie bardziej zorganizowanego terenu – punktu granicznego, który był jednym z najczęściej używanych przejść między Shinrin a Wietrznymi Równinami. Przed nami ujawniła się scena typowa dla takich miejsc – długa kolejka ludzi i pojazdów, czekających na zezwolenie na przekroczenie. Atmosfera tuż przed granicą była gęsta od oczekiwania i lekkiej frustracji, której doświadczają zwykle ci, którzy są zmuszeni do czekania. Po stronie Shinrin krajobraz był nadal leśny, z gęstymi zaroślami i wyraźnym zapachem ziemi w powietrzu. Natomiast już z oddali można było dostrzec, jak drastycznie zmienia się środowisko po przekroczeniu granicy – Wietrzne Równiny prezentowały zupełnie inny, bardziej otwarty i suchy krajobraz. Przekraczając granicę po kilku godzinach oczekiwania, w których mieliśmy czas na rozmowy i przemyślenia dotyczące naszych dotychczasowych przygód, znaleźliśmy się na terenie, który był zupełnie różny od lasów Shinrin. Tutaj, teren był płaski i rozległy, co dawało poczucie nieograniczonej przestrzeni. Spalone przez słońce trawy i sporadyczne, niewielkie drzewa stanowiły krajobraz, który mógł wydawać się monotonny, ale dla wędrowca był pełen potencjalnych odkryć. Podróż przez Wietrzne Równiny była męcząca. Mimo że teren był płaski, nieustający wiatr i brak cienia sprawiały, że każdy kilometr wydawał się dłuższy niż zwykle. W naszych umysłach kiełkowały myśli o nadchodzącej nocy i zastanawialiśmy się, czy znajdziemy bezpieczne miejsce do obozowania, zanim zapadnie zmrok. Wreszcie, po długich godzinach marszu, udało nam się znaleźć niewielkie, osłonięte miejsce, gdzie mogliśmy rozbić nasz tymczasowy obóz. Chociaż byliśmy zmęczeni, w sercach tliła się radość z pokonywania kolejnych trudności razem. To była nasza wspólna podróż – pełna wyzwań, ale także pełna momentów wzajemnego wsparcia i zrozumienia.
P o przekroczeniu punktu granicznego na obrzeżach Shinrin, wkraczając na Wietrzne Równiny, napotkaliśmy krajobraz, który stał w jaskrawym kontraście do bujnych, zielonych lasów, które właśnie zostawiliśmy za sobą. Ziemia tuż za granicą, po stronie Sakai, ukazywała smutne świadectwo niedawnych zatargów i konfliktów – była to spalona ziemia, pozostałość po brutalnych działaniach wojennych, które odcisnęły swoje piętno na tej części Wietrznych Równin.Widok był posępny i nieco przerażający. Zamiast zwykłego trawiastego stepu czy niewielkich zagajników, które były charakterystyczne dla tej prowincji, moje oczy widziały rozległe płaszczyzny czernionej, martwej ziemi. Trawa, która kiedyś była bujna i zielona, teraz leżała przypalona, tworząc smutny dywan pod naszymi stopami. Tu i ówdzie wystawały postrzępione kikuty drzew, które niegdyś dumnie wznosiły się w stronę nieba, a teraz były niczym więcej jak tylko czarnymi, martwymi strukturami bez życia. Przemierzając te zniszczone tereny, odczuwałam mieszankę smutku i niepokoju. To, co kiedyś było świadectwem życiodajnej mocy natury, teraz było przerażającą ilustracją destrukcyjnych mocy wojny. Każdy krok wywoływał dźwięk chrzęszczącej pod stopami spalonej ziemi, a powietrze miało lekko gryzący, dymny posmak, który przypominał o niedawnych pożarach. Spalone plony zboża, które kiedyś obficie rosły na tych równinach, teraz były jedynie smutnymi resztkami swojej dawnej świetności. Wiatr, który zazwyczaj przynosił odświeżające ukojenie, teraz roznosił popiół i smutek po opuszczonych, cichych polach. Przejście przez tak zmieniony krajobraz niosło ze sobą ciężar emocjonalny. Było to przypomnienie, że choć wojna może być daleka, jej skutki są długotrwałe i wpływają na życie wielu istnień, zarówno ludzkich, jak i nie-ludzkich. Wszystko to składało się na ponury obraz przypominający, że pokój jest wartością, której należy strzec z największą czujnością. Podczas naszej długiej podróży przez kolejne prowincje, początkowo ledwie zauważalne uczucie głodu zaczęło powoli, ale nieubłaganie narastać. Początkowo było to tylko delikatne burczenie w żołądku, które łatwo było zignorować, skupiając się na otaczającym nas krajobrazie i rozmowach. Jednak z każdą kolejną godziną spędzoną na szlaku, to subtelne uczucie zaczęło się intensyfikować, byłam już głodna, miałam cichą nadzieję, że w końcu znajdziemy jakieś jedzonko i spanko. Powoli padałam z nóg, a jeszcze trzeba było maszerować, a przez czas stracony na granicy byliśmy we dwójkę w plecy z trasą.
z/t z Shigemim
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość