Herbaciarnia Hana

Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Herbaciarnia Hana

Post autor: Shikarui »

0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Herbaciarnia Hana

Post autor: Shikarui »

Mógłbym powiedzieć, że myśli układa się łatwo - że są jak puzzle, albo woda, która zawsze przyjmie kształt naczynia, do którego jest wlewana. Jest jednak bardzo wiele puzzli, które mają podobne do siebie kolory i nawet wydają się pasować, ale kiedy dochodzimy już do krańca naszego obrazu okazuje się, że jest w jednym punkcie przesunięty o milimetr - niby nic, a jednak już przestaje pasować. Zaczynasz wtedy szukać winnego. Gdzie popełniłeś błąd i który z tych elementów jest zły? Niekiedy niepoprawność naszych założeń jest tak oczywista, że dostrzegasz winowajcę od razu, z triumfalnym uśmiechem na twarzy - ha! To ty jesteś moją czarną owcą! Czasem bywa jednak tak, że szukasz i patrzysz, marszczysz brwi i siebie, a błędu - nie widać. Innym razem postanawiasz nalać wrzącą wodę do przejrzystego wazonu, bo tak podana będzie o wiele ładniej wyglądać na stole. Zdąży ostygnąć do przybycia gości - myślisz sobie. Woda jest nieszkodliwa, nic się nie stanie - i wtedy wazon pęka. Zbyt wysoka temperatura sprawia, że szkło nie wytrzymuje nałożonego na niego cierpienia, a woda nie ma już wtedy żadnego kształtu - rozchlapuje się po podłodze, wsiąka w materiał powieszonego na krześle haori, wsuwa się pomiędzy deski podłogi a ty modlisz się, żeby te nie napęczniały - inaczej czeka zmiana podłogi całego pomieszczenia, a może nawet i parteru. To skrajności, rzecz jasna i niedobrym było popadanie w nie. Człowiek stworzony był do tego, żeby żyć w balansie pomiędzy yin i yang, jeśli chciał żyć spokojnie, mądrze i godnie. Tym bardziej - nie było w tym niczego łatwego. Wypowiedzenie prawdy, że coś jest trudne, inna rzecz jest prosta, stanowi kolejną zagwozdkę między tym, czy ta prawda cię zmobilizuje, czy może raczej zniechęci. Mi to było obojętne - zazwyczaj. Teraz spojrzenie na to, jak bardzo jest to skomplikowane zadanie sprawiało, że wolałem zatrzymać się i nie robić nic. Napić się herbaty, nacieszyć jej naparem, towarzystwem żony i nie szukać ani pierwszego, ani drugiego, ni trzeciego dna. Wystarczy powierzchnia pozbawiona jakiejkolwiek myśli - to byłoby najbardziej satysfakcjonujące. Najprostsze. Szkoda, że człowiek, tak jak został stworzony do tego, by szukać balansu, tak nie został stworzony do tego, by żyć w świecie pozbawionym myśli.
Kawiarnia nie rzucała się w oczy, dopóki nie szukało się subtelnych zmian otoczenia - a Shikarui ich poszukiwał. Po opuszczeniu sklepu, gdy spacerowali z Asaką szerokimi jak i bardziej skromnymi ulicami, kierując się mapą, którą posiadali, Hana rzuciła się w jego oczy bardzo szybko. Przyciągała subtelnością kwiatów i skromnością, z jaką się prezentowała w swojej pełni kobiecości. Nic więc dziwnego, że to właśnie tutaj zaprosił Asakę.
W środku było rześko pomimo tego, że zadbano o to, aby ciepło utrzymywało przyjemną atmosferę dla wszystkich klientów. Przydzielono im szybko stolik, zaproponowano wybór herbaty - a, bogowie, było w czym wybierać. Można było wręcz dostać zawrotów głowy, kiedy przyglądało się wszystkiemu, co to miejsce ma do zaoferowania. Czarnowłosy nie miał ochoty zawracać sobie tym głowy - poprosił o białą herbatę ze słodkim aromatem. Obojętnie, jaką.
- Chyba że masz ochotę się pobawić. W takim wypadku - wybierz mi. - Zwrócił się do Asaki, kiedy służka stała przy nich z przylepionym uśmiechem na twarzy. Drażnił go ten uśmiech. Sztuczność jego pozoru. Wiedział, że tak należy, tak wypada, w niemal każdym zakątku ziemi. Wiedział - bo sam tak robił. Czyny własne, te najbardziej nawet podłe, były niewinne w oczach jego samego, nie znaczące - gdy czynił je ktoś inny to nagle zasługiwał na karę. Czy to była ta słynna sprawiedliwość?
- Mówiłem poważnie. Zapytałbym Mujina o to. Sprawił na mnie wrażenie kompetentnego. - Przesunął wzrokiem po blacie, by upewnić się, że był czysty, że obsługa tutaj dbała o to, by sprzątać, kiedy jeden klient wyszedł i zanim drugi został do stolika poprowadzony. Pierwsze oględziny przeszły bez najmniejszego problemu. Mógł spojrzeć wokół, na te kwiaty, donice, na miseczki. Jeśli Asaka chciała sama stworzyć mieszkankę herbacianą to chciał jej towarzyszyć w najdrobniejszych kroczkach i ruchach, choć sam nie kiwnie nawet palcem. - Nie ma sensu nad tym dyskutować, jeśli okaże się to niemożliwe. Wiem, że to dla ciebie kontrowersyjne. Uważam, że to czysto praktyczne.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Herbaciarnia Hana

Post autor: Asaka »

Myśli jednak wcale nie układało się łatwo – i Asaka wielokrotnie sama miała z tym problem, biorąc jakiś temat, który zaprzątał jej głowę z różnych stron. Nawet mając bogaty zasób słów i brak problemów z wyrażaniem własnych emocji, bywały takie momenty, gdy było to zwyczajnie problematyczne. W swoim własnym wnętrzu się rozumiało, wiedziało o co chodzi, ale nazwać to, przekazać drugiej osobie? Nie było tak łatwo. Nie zawsze przynajmniej. No i były te momenty, kiedy samemu nie wiedziało się jak ugryźć dany temat, jak go w tej głownie właśnie ułożyć. Tak było z tematem, który w złości Shikarui poruszył wczoraj – z tym co ma gdzieś, o co nie dba, czego chce, co woli, a co wybrał. Sama potrzebowała to wszystko odpowiednio powkładać w głowie i nie tyle zrozumieć, co przetrawić i zaakceptować lub nie. Wymyślić, co z tym zrobić, by było dobrze. Mimo wszystko cieszyła się, że wie, bo życie w cieniu niewiedzy było wręcz okropne. W ułudzie ideału, które wcale nie istniało.
Nie była nawet zaskoczona, gdy Shikarui zamiast do jakiejś kolejnej karczmy zaprosił ją do herbaciarni, którą wypatrzył, gdy tak spacerowali sobie pomalutku, donikąd się nie spiesząc. Asaka weszła za mężem, tak jak wypadało i jak była nauczona w Daishi, ale z tego co zauważyła na Yinzin kobiety były traktowane w pewien sposób podobnie, więc nie czuła się dziwnie i obco.
Shikarui nie miał chyba dzisiaj swojej słynnej cierpliwości i szybko poprosił o herbatę dla siebie, ale Asaka miała ochotę się trochę zabawić. Bo dlaczego by nie? Po to też tutaj byli, by poznać coś nowego. Przeprosiła więc służkę, mówiąc, że w takim razie to nieaktualne, i że ona im coś wybierze. Wstali więc z miejsca i chwilę nad tym spędzili. A przynajmniej Asaka spędziła, wąchając różne składniki i dumając, jak to najlepiej ze sobą połączyć. Shikarui się nie odzywał, ale i tak go zaczepiała, dając mu do powąchania różne rzeczy, by sprawdził, czy mu odpowiada – no zwłaszcza przy jego własnej herbacie, którą Asaka mu tutaj wybierała. Chciał białą to dostał białą, ale złotooka dobrała mu do tego naparu suszone owoce białej morwy, papai i kwiaty – jaśmin, chaber. Miało być delikatnie i słodko. I i tak poprosili o miód. Z kolei dla siebie bardziej zaszalała, bo już miała zacząć coś wybierać, gdy zobaczyła jakąś śmieszną mieszankę przypraw, których chyba nigdy by ze sobą nie połączyła. Służka wspomniała wtedy, że to taka nowość dla odważnych, że napar gotują na mleku z wodą, że słodzą i w ogóle. Mleko w herbacie? Że co? Co to za herezja? No właśnie, dlatego Asaka musiała tego koniecznie spróbować. Poprosiła jeszcze o jakieś słodkości i wrócili do przydzielonego im miejsca. Asaka usadowiła się naprzeciwko męża i teraz przyglądała mu się swoimi dużymi oczyma. Uśmiechała się lekko, może nawet w pewien sposób tajemniczo.
- Można go zapytać, tak – odpowiedziała po chwili, nie od razu, mieląc i ważąc słowa. To był ten drugi temat, który kolibał jej się we łbie i nie wiedziała jak go przyporządkować. - Wydawał się sympatyczny. A i tak chciałabym mu zostawić ten zwój – zapatrzyła się na lawendowookiego, gdy on robił szybką obczajkę czy wszystko jest w porządku tak jak ma być. Najwyraźniej było. - Może. Jeśli nie jest możliwe, to rzeczywiście nie ma o czym mówić. Natomiast jeśli jest, to i tak nie chciałabym podejmować takich decyzji na szybko i pochopnie, na teraz, zaraz i już – chciała, by mieli jasność. Że nawet jeśli jest taka możliwość, to ona nie chciała się decydować z dnia na dzień i wywracać życie do góry nogami. Chciała za to znać opcje, znać możliwości. - Może to próżne, ale zbyt mi się podobasz – taki jaki był. Nieczęsto to mówiła tak wprost, wczoraj tak, ale w nieco innym kontekście. Spojrzała na niego… może nieco zbyt wyzywająco. Nie jak zawołanie do kolejnej wojny na słowa, ale.. ha! Sugestywnie. Już Shikarui doskonale wiedział jak.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Herbaciarnia Hana

Post autor: Shikarui »

Asaka może nie zachłysnęła się tym miejscem, ale przyjęła je ochoczo ze wszystkimi jego walorami. Możliwości, jakie oferowało, sprawiły, że kobieta postanowiła wykorzystać sposobność na zapoznanie się z czymś zupełnie nowym i postanowiła nie przepuścić możliwości stworzenia własnej herbaty przed nosem. Shikarui nie oponował, wręcz przeciwnie - jeśli miała taką fantazję, to czemu nie? Wyglądnął przez okno, spoglądając na zbudzony świat, który mijał ich zupełnym bokiem. Przestali w nim uczestniczyć. Ludzi ciągnęło na areny, gdzie już niedługo miały się rozpocząć finały. Czy nie za wiele was omija? Czy nie warto przemóc się, przestać robić to, czego chcesz i zacząć robić dokładnie to, co robić powinieneś? Nie widzisz w sobie tej powinności i nie zamierzasz po nią sięgać. W braku chęci ciężko się zmobilizować. Chodząca od słoiczka do miseczki białowłosa nie szepnęła nawet słówka, że przecież powinni się tam zjawić i w głowie pojawiło się pytanie, czy robi to dlatego, że sama nie ma ochoty pojawić się na finale czy może dlatego, że to ty tak bardzo nie chcesz? Nie zapytał o to. Wystarczyłoby się odezwać, ale jak na razie jedynymi komentarzami, które wychodziły z jego warg były te dotyczące przypraw oraz kwiatów i suszonych ziół. Kiwał głową z uznaniem, to krzywił się lekko i ściągał w ten specyficzny dla niego sposób brwi, który był natychmiastową oznaką co do tego, że coś mu się nie podobało. Na taką lekkość zachowania pozwalał sobie tylko w towarzystwie Asaki.
- Przemyśl to tak długo, jak zechcesz. - Asaka posiadała swój własny kodeks, a ułożona w niej moralność na pewne rzeczy pozwalała przymknąć oko - w końcu była ninja - ale też nie umożliwiała jej przekroczyć pewnych granic. Teraz stali na granicy tej linii i Shikarui przeciągał na niej linę. Trzymał ją mocno swoimi ramionami, spoglądając na żonę, by sprawdzać jej reakcję, kiedy ta intensywnie zastanawiała się nad tym potworem, którego do niej ściągał. Mógł go trzymać na linii przez naprawdę długi czas. Już go poznał i wiedział, że nie ma w nim niczego, czego należy się obawiać. Miał świadomość, że pozostawała jeszcze ta strona, której nawet on nie mógł dojrzeć, ale właśnie dlatego potrzebowali medyka. W końcu... ciężko było powiedzieć, czy teraz którykolwiek z nich tutaj był zdrowy - w tym psychicznym sensie. Pobrzmiewały ciągle w tle wrzaski kruków, które wydzierały kawałki mięsa pozostawionego na polu bitwy. To była krótka wojna - lecz bardzo krwawa. Jej znamiona odmienić miały wszystko.
- Dziękuję. - Uniósł wzrok znad stolika, ku temu bezczelnemu spojrzeniu, które zostało mu posłane. - Ooch, czyżbyś wczoraj została zbyt mało zadowolona? Mogę to naprawić, gdy wrócimy do pokoju. - Oparł podbródek na dłoni, wpatrując się w tą odważną, pewną siebie kobietę, która czasami potrafiła zalewać się wstydliwymi rumieńcami, a czasem zaskakiwała, jak śmiała potrafi być. Lubił to.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Herbaciarnia Hana

Post autor: Asaka »

Skoro już tutaj byli, to Asaka zamierzała skorzystać z niemal wszystkiego, co Watarimono w ogóle miało do zaoferowania, nawet jeśli miejsce nie kojarzyło jej się ani trochę pozytywnie. Lubiła poznawać nowe rzeczy, dlatego zwykle tak często przyglądała się budynkom w innych osadach – jak zostały zbudowane, jakie mają dekoracje, zagięcia, materiały jakich użyto. Lubiła porównywać krajobraz Daishi i zabudowania jej rodzinnego miejsca do wszystkiego, co spotykają na drodze. To, jak zmieniały się pola, co na nich uprawiano i w jaki sposób. Targi również się różniły, kramy, knajpki, ryokany. Zachowania ludzi. Wszystko zwykle było inne i dlatego ciekawe. Lokalne przyprawy i potrawy – to uwielbiała próbować. Więc nic dziwnego, że jak usłyszała o jakiejś barbarzyńskiej wersji herbaty na mleku, posłodzonej w dodatku, to zamierzała tego spróbować. Oczywiście planowała to też później podsunąć Shikiemu, bo skoro słodkie, to nie powinien kręcić nosem, ale może mleko mu nie będzie odpowiadać w tej herbacie? A jej będzie pasować? Nie wiedziała. Za to zamierzała spróbować. Do odważnych wszak należał świat, a ona brała z niego pełnymi garściami. Nie mówiła o turnieju i o tym, że powinni się tam pokazać właśnie dlatego, że wiedziała, że Shikarui nie chciał już tam iść. A dla niej on był ważniejszy niż jakieś głupie walki. A czy sama miała ochotę? Tak nie specjalnie.
- Mhmm… Jak myślisz, gdzie go znajdziemy? – temat sam sobie zszedł na ten, którego Shikarui nie poruszył, a wystarczyło zapytać. Wiedziała, że pewnie będzie potrzebowała sporo czasu, by podjąć decyzję i się na coś zdecydować i nie będzie to w ogóle proste! A mieli tyle innych planów… Mieli? No mieli, wszystko planowali na bieżąco, dostosowując się do sytuacji. No i nadal nie porozmawiali o tym, o czym i ona coraz częściej myślała, dochodząc do wniosku, że już najwyższy czas. - Pewnie dzisiaj na trybunach będzie, nie? Chyba tylko my ominęliśmy prawie wszystkie walki, mam takie wrażenie – zaśmiała się cicho, bo… jakoś niespecjalnie jej to przeszkadzało. Powinno, ale po tych wszystkich nerwach miała już trochę wywalone.
- Proszę – nawet ją rozbawił tą odpowiedzią, podziękowaniem za komplement i uniosła wyżej brwi, ale uśmieszek z jej twarzy wcale nie zniknął, chyba nawet się powiększył, słysząc to jego słowo. - Gdybym nie była, to byś o tym usłyszał. Ale wczoraj było wczoraj, a dzisiaj jest dzisiaj – no i proszę, może i lekki, niby wstydliwy rumieniec się na policzkach pojawił, ale słowa, jakie powiedziała do wstydliwych zdecydowanie nie należały. Asaka tak miała. Łączyła jedno z drugim z wprawą, niekoniecznie specjalnie.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Herbaciarnia Hana

Post autor: Shikarui »

To, co lubiła, było powodem tego, że chciał ją zabrać na spacer po Watarimono. To, że nie miał ochoty siedzieć w pokoju, przyszło dopiero później, już po tym, kiedy tu przyjechali. Po tym nawet, gdy wybrali się na trybuny, na których główną rozrywką miało być oglądanie walk, tymczasem przyszło im skupiać się na wszystkim, tylko nie na tym. Nie dziwiło, że takie wydarzenie ściągnęło ninja z całego świata i że zdołali się odnaleźć. Tak jak przypadkowo napotkali na Hikariego w onsenie. To, co stare, łączyło się z tym, co zupełnie nowe. Czy to nie był doskonały balans?
Zawsze wydawało mi się, że moje życie będzie pisane mgłą i nożem. Ty ostrym, tym, od którego upadać będą dziesiątki. Nie będzie znał litości i nie będzie wiedział, kiedy powiedzieć 'dość'. W pewnym momencie oszaleje, zatopi się całkowicie w karmazynie i nie będzie już dokąd iść, skąd uciekać ani dokąd biec. Właśnie - skąd, bo nie cel ucieczki był ważny a to, od czego usiłujesz usilnie odbiec. Tymczasem mgła pachniała herbatą i miała być prawdziwie mleczna i słodka. Krew była ledwie dodatkiem, zamiast stanowić tło. Powiedz - czy jesteś z tego wszystkiego zadowolony? Skoro nie tak miało życie wyglądać, to czy jesteś nieszczęśliwy? Nie. Nie da się być nieszczęśliwym, kiedy wizje stały się tak wysokie, tak ciepłe i tak miłe, że w najśmielszych snach nie rodziła ich głowa. Ta miała w zwyczaju być tym rodzajem wyrodnej matki, co niezbyt kocha swojego syna. Miał być tym, który strzelał do Cesarza i którego zesłano na wygnanie. Tym, który dążył po śladach największego zbrodniarza, jakiego zrodziły czasy ninja. Tym, który został zrodzony dla księżyca. Jeśli świat dążył do równowagi to nie powinno dziwić, że spotkał dziewczynę, która zrodziła się dla słońca. Jedno tylko przykazano mu zadanie - odbijaj uważnie jej światło. Nagle machają palcem i nakazują być poważnym. Mówią o tym, że trzeba być porządnym. Kto? Ta głowa, ta matka wyrodna i ci ludzie wokół, którzy nie powtarzają tego wprost, ale szeptaną między sobą. Do siebie wzajem. Wkraczając między wrony musisz krakać tak, jak one. Z jakiegoś powodu zawsze chciał tak krakać i w takie pióra się stroszyć. Teraz widział, że była to ślepa potrzeba, nie warta nawet złamanego ryo. Nie żałował mimo tego ani chwili spędzonej na naukach.
- Racja. - Skrzywił się lekko. Bardzo proste rozwiązani i najszybsze, skoro mieli tego medyka znaleźć. Więc pójść tam do niego, czekać na niego, czy może potem szukać po mieście? To ostatnie szybko odpadało - szkoda czasu. Nie żeby mieli bardzo mało go do przetracenia, ale też i nie wiadomo, czy medyk nie planował prędko opuścić tego miejsca. - Może złapiemy go przed zawodami. - Naprawdę nie miał ochoty wchodzić raz jeszcze do tych korytarzy ani siadać na tamtych trybunach. Oglądać nadmiaru gąb i nie dajcie bogowie napotkać tamtych dwóch bufonów. Jeden gorszy od drugiego. Gdyby tak się zastanowić, przypomnieć, to czy czasem to nie samuraj jako pierwszy wystartował..? Pokręcił lekko głową, nie chcąc się nad tym zastanawiać i wracać do tego. Inaczej wyhodowałby w sobie coś niedobrego... Och, no tak. Za późno. - Albo możemy zatrzymać się na trybunach, jeśli bardzo chcesz. - Czego bardziej chciał - wiedzy czy tego, że nie chciał się tam znajdować? Akurat odpowiedź była dla niego bardzo prosta. Na razie jednak mieli chwilę cieszenia się herbatą. Czas na marudzenie o konieczności wejścia na trybuny przyjdzie potem.
- W takim razie dzisiaj będzie dzisiaj. Możesz to potraktować jako ostrzeżenie. - Uśmiechnął się nieco enigmatycznie, ulotnie. Niebezpiecznie - tak ociupinkę niebezpiecznie, gdy przez jego oko przepłynął błysk. Czarnowłosy nie potrzebował wiele do zachęty. Jedynym wstrzymaniem jego lejców było to, że znajdowali się teraz w miejscu publicznym - nie wypada gorszyć wszystkich wokół! - Dobrze widzieć cię w lepszym nastroju.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Herbaciarnia Hana

Post autor: Asaka »

Sama nie była fanką siedzenia cały czas w domu czy w pokoju ryokanu, zwłaszcza, że byli w nowym miejscu, ale nie przeszkadzało jej to, gdy trzeba się było zająć sobą. Nerwami, zdrowiem, siłą ciała, których wczoraj brakowało. Ale jak to Asaka powiedziała – dzisiaj jest dzisiaj, i wypadało się ruszyć. Niby mogli wrócić po prostu do Daishi, skoro tak bardzo im się tutaj nie podobało i było niemiło, ale chyba oboje instynktownie czuli, że nie wypada. Że dobrze by było jakieś informacje jeszcze z tego turnieju wyciągnąć i przyswoić – bo przecież po tu tutaj byli. By dotrzeć tam, gdzie Shirei-kan nie mógł. On z pewnością był na wszystkich walkach i widział co dzieje się na arenie, ale nie mógł być na trybunach i słuchać tego, co mieli do powiedzenia inni. Jak na razie nie dowiedzieli się niczego ciekawego prawdę mówiąc; tak, zdecydowanie dobrze by było jeszcze tutaj pozostać i czegoś się jeszcze dowiedzieć. Tak dla klanu jak i dla siebie, bo kto wie co mogłoby się przydać w przyszłości? Z tą myślą Asaka zatrzymała się, gdy służka podeszła do nich z miseczką słodkich daifuku, o które poprosiła, mówiąc, że niedługo podadzą herbatę. Nie byli tutaj sami i całe szczęście, bo chyba dziwnie by się czuła sama w knajpce. W sensie, że byliby jedynymi klientami. Rozproszyła się więc na drobny moment, przenosząc spojrzenie z męża na służkę, a następnie na miseczkę słodyczy i kiwnęła głową, po czym zmrużyła lekko oczy, gdy kobieta odeszła.
- Może, tylko nie wiem nawet gdzie szukać. Na trybunach chyba łatwiej – łazić od przybytku do przybytku w poszukiwaniu jednego człowieka… Chyba jej się nie chciało. Mogliby niby zacząć od karczmy, w której umówili się na ewentualne zostawienie wiadomości, ale Mujin sam mówił, że nie wie czy się tam zatrzyma na nocleg, więc to się chyba mijało z celem. - Nie, niespecjalnie chcę – oto i było, on nie chciał, bo za dużo ludzi, ona nie chciała, bo on nie chciał i dlatego, że nie lubiła sparingów. Lubiła za to spotkania towarzyskie z innymi, a oni tego właśnie chcieli. Spotkać kogoś konkretnego i porozmawiać. Dowiedzieć się czegoś może nie tyle istotnego w tym momencie, ale na pewno zaprzątającego im głowę. - Ale wiedza to przewaga, a na arenie może będzie walczyć ktoś w sposób, jakiego jeszcze nie widzieliśmy i mogłoby się nam to przydać. Jak ta bzdura z kartkami. Skoro katon niezbyt sobie radził – albo to Aka był takim miernym shinobi, nie wiedziała - to może suiton byłby lepszy? To zawsze jakaś informacja, tak sądzę. Nigdy nie wiadomo, kto następny stanie nam na drodze – niekoniecznie tutaj, miała raczej na myśli kolejne misje, bo przecież z takich nie zamierzali rezygnować, nawet jeśli ostatnimi czasy bardziej sobie odpuścili. Czasami trzeba było.
Ułożyła się wygodniej na łydkach, poprawiając poduszkę pod kolanami – i tak pewnie zaraz sobie brzydko usiądzie, ale przez moment jeszcze mogła sprawiać jakieś pozory, nie?
- Uch, ostrzeżenie, tak? – prawie że parsknęła pod nosem, słysząc tę… groźbę. Ostrzeżenie. Coś tam. Widziała ten niemalże figlarny błysk w jego oczach i leciuteńki uśmieszek. Była na to wyczulona, bo w gruncie rzeczy rzadko kiedy się uśmiechał. - Mam zacząć się ciebie bać czy coś? – nie traktowała tego jako ostrzeżenie. Bo niby co mógłby jej zrobić? Byli małżeństwem od dwóch lat, razem jako para nieco dłużej. Nie było chyba takiej rzeczy w granicach sypialni, której by o sobie nie wiedzieli i granic, których już nie nakreślili dla siebie wzajemnie. Nie, ostrzeżenie to nie było. Raczej… - Potraktuję to jako obietnicę – wymruczała już ciszej, starając się nie odwracać od niego wzroku. Choć trochę ją speszył, tak mini-mini-minimalnie. - Wyspałam się to mi lepiej – a spała dzisiejszej nocy jak dziecko. Zmęczona psychicznie, fizycznie – wiele czasu nie zajęło nim zasnęła, gdy tylko zamknęła powieki i chwilę się powierciła na posłaniu, by lepiej się ułożyć. - Ty też wydajesz się dzisiaj szczęśliwszy.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Herbaciarnia Hana

Post autor: Shikarui »

Nie przyjechali tutaj na wizytę towarzyską, tym bardziej po to, żeby pozwiedzać okoliczne knajpki, jak stare, dobre małżeństwo na wakacjach. Zasłużonych wakacjach - bo ich podróż poślubna daleka była od faktycznego wypoczunku, wir wydarzeń nie dawał im wytchnienia, albo to oni nie dali wytchnienia wydarzeniom od siebie. Ciężko powiedzieć. Przynajmniej jedna wojna w tym czasie przeleciała im koło nosa, nawet dwie - te były w pełni od nich wolnymi wydarzeniami i mogły cieszyć się spokojem tego, że małżeństwo Sanada nie narobi szumu w kolejnej prowincji. Gdzie się pojawili, tam zawsze zaczynało robić się gorąco. To chyba naprawdę ten dar ściągania kłopotów, o który został wczorajszego dnia oskarżony podwójnie. Chyba dlatego tak się czuł, kiedy Asaka wspomniała o tym po raz drugi. Chyba. Jeszce to "tak" to znaczy jak? Wczorajszy dzień był bardzo intensywny. Sęk w tym, że ludzi, którzy mogą odmienić świat, zwyczajnie wciągał wir historii.
- O wiele łatwiej. - Mogąc dowolnie, z jednego punktu, przeszukiwać całe kilometry przed sobą, ogarnięcie jednego terenu nie było problemem. Jednak nawet dla niego znalezienie jednego człowieka w całym mieście było nie lada zadaniem. Praktykowali to czasami, ale zawsze teren był jakoś ograniczony, a nie szukanie igły w stogu siana, bo to była zwyczajna strata czasu. Ludzie się przemieszczali, zmieniali swoje miejsce pobytu, robili rzeczy, rozmawiali z innymi, wszystko wszystkimi - i wszystkim - było przesłonięte, a ciągłe miganie pomiędzy ścianami, sprawdzanie, czy to ten dom czy następny, szukanie po przybytkach - nie, to zdecydowanie nie było coś, co Shikarui robić lubił i robił to tylko za koniecznością. Można się było zdziwić, jak wiele sekretów za ścianami ludzie mają do pochowania. - To nie katon źle sobie radził, to idiotyzm wykorzystującego katon. - Prychnął, krzywiąc się paskudnie na samo wspomnienie tego pomylonego pojedynku. - To była kpina, nie walka. Jeśli Aka planował się ośmieszyć to mu się udało. - Tak, tak, Shikarui był paskudny w swoich osądach, ale nie koniecznie wtedy, gdy coś nie wychodziło za pierwszym razem, bo się próbowało. Wiedział, że rzadko zdarzają się geniusze, którym coś za pierwszym razem wychodzi. Nie, nie, tu chodziło o to, kiedy uważasz się za naprawdę dobrego w danej dziedzinie, a dajesz tak mizerny pokaz niczego. - Postanowione. W takim razie zbierajmy się po herbacie. - Ta herbata mogła się troszkę przedłużyć... ale skoro już ustalili, że i tak tam pójdą, to niech będzie. Shikarui cicho odetchnął pod nosem, przygotowując się na zachowanie swojego umysłu w stanie niewzruszonym. Nie odzywać się do nikogo, do nikogo nie mówić, nie dać się nikomu zaczepić. I oby o nikogo się nie otrzeć i niech nikt też nie wpadnie na niego. I żeby nie mlaskali jak wieśniacy i nie siorbali tych swoich napojów. Lista "to do" była dość długa, ale jeszcze dłuższa była "not to do".
- Cieszę się, że się rozumiemy. - Oczywiście, że to była obietnica i nie było czegoś, co mógłby jej zrobić w ramach krzywdy - nie takiej, która przekraczałaby ich ustalone granice. Bo te Shikaruiego... wydawały się czasami pozbawione jakiegokolwiek dna. A im mocniej go nakręcić, tym bardziej szalone myśli przenoszone były w jego czyny i zadowolenia, czego najlepszym akurat przykładem była Iglica. - Powiedz mi, jak z mojej beznamiętnej twarzy wyczytujesz zadowolenie i niezadowolenie? - Szczęśliwszy od... którego momentu? Dobre pytanie. Dopiero po tym, jak Asaka powiedziała swoją kwestię, uzmysłowił sobie znaczenie własnych snów. Szczęśliwszy niż po kłótni. Szczęśliwszy niż po kolejnym maglowaniu mózgu. Szczęśliwszy niż po kłótni - drugiej. Szczęśliwszy... tak, był spokojniejszy. Nie nazwałby swojego stanu jednak jak na razie "szczęśliwym". Był to stan równowagi, żeby w ogóle załapać nowe granice między jednym i drugim i zaczerpnąć na nowo ze studni poznania, skoro już opił się wiedzą samoświadomości. Bardzo ciekawe w tym wszystkim było to, jak Asaka poznaje jego nastroje, które zazwyczaj były naprawdę bardzo subtelne w swoich zmianach. Może poza chwilami, kiedy mu się coś rzeczywiście nie podobało, bo wtedy wystarczyło spojrzeć na jego skrzywioną facjatę.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Herbaciarnia Hana

Post autor: Asaka »

Racja, nie przyjechali po to, ale Asaka i tak traktowała to trochę jak takie wakacje, które im się należały, których nie mieli i którymi to wcale nie było. Nie byli też starym małżeństwem – choć z pewnością dobrym. Nie kłócili się jak stare dobre małżeństwo, w ogóle to mało się kłócili, a jeśli już, to zawsze mocno jechało po emocjach. Pewnie niektórzy spodziewaliby się po nich częstych spięć i rękoczynów, ale do takowych nigdy nie doszło; Shikarui był wbrew pozorom niesamowicie spokojnym i opanowanym człowiekiem, a Asaka zbyt go szanowała i wcale nie była gwałtowna, by się do czegoś takiego uciec. Co zabawne, nigdy żaden kwiecisto-ciernisty wzór nie zaczął się rozwijać po skórze czarnowłosego, gdy byli sami, nawet wtedy, gdy się ze sobą kłócili. Złotooka Lwica czuła się pewnie i bezpiecznie w towarzystwie męża, co zdziwiłoby niejednego, kto wiedział do czego był naprawdę zdolny. Ale chyba po tym można było poznać udane małżeństwo, czyż nie? Że dwoje ludzi sobie ufało bez względu na wszystko.
Pokiwała głową. Wiedziała, do czego zdolne są oczy Shikiego i ile czasu czasami zajmuje znalezienie kogoś. Trybuny były w miare otwartą przestrzenią i jednocześnie zamkniętą, były duże – ale nieprzesadnie, to nie były całe połacie terenu ani cała osada do przeczesania. Ludzie też raczej znajdowali się w miarę w jednym miejscu, a nie rozbiegali się na wszystkie strony, bo mieli co robić. Poza tym… Mujin był dość charakterystyczny. Rzadko kiedy widziało się tak wysoką osobę, nawet mężczyznę, więc pewnie na swój sposób było łatwiej. Ale to nie ona musiała wykonać całą robotę związaną z szukaniem, więc też łatwo jej było mówić.
-Tak, no cóż… Jak sam mi powiedział, jest inny niż normalny shinobi i nie ma żądz związanych z byciem silniejszym. Jakkolwiek to rozumieć, chociaż dla mnie to po prostu ignorancja i lenistwo, i stanie w miejscu. Nie, cofanie się, bo gdy stoi się w miejscu, a świat idzie do przodu, to się przecież cofa, nie? – spojrzała na niego z ukosa, bo zdążyła przenieść wzrok na okno, a potem zacząć się niby od niechcenia rozglądać po otoczeniu. Aka, zdecydowanie kolejna sól w oku białowłosej. Naprawdę, nie chciała go już więcej spotkać na swojej drodze. - Niech będzie – więc postanowione. Dzień rozplanowany przynajmniej do popołudnia. A później? Och, to będzie już zdecydowanie przyjemniejsza część dnia, bo.. hehe. Nie wybiegajmy jednak za daleko w przyszłość. Asaka tym razem zamierzała trzymać Shikiego obok siebie i nie pozwolić mu się oddalić do jakiegoś napotkanego znajomego, bo nie chciała go później szukać znowu po całym mieście. Zamierzała go trzymać za rękę, przeprowadzić i usadzić w jednym miejscu, zaraz obok siebie, i tak już zostać aż do czasu, gdy ludzie sobie pójdą i będą mogli zejść z trybun w mniejszym tłoku. Tak, taki był plan.
- No, ja też się cieszę – brakowało tylko sugestywnego poruszania brewkami, na szczęście Asaka sobie darowała takie aktorzenie w herbaciarni. W końcu służka pojawiła się raz jeszcze, poprzeszkadzać im w jakże ważnym momencie rozmowy, chociaż Asaka nie zdążyła pozbyć się rumieńca i głupawego uśmieszku i bogowie jedni wiedzą, co ta kobieta sobie pomyślała. Podała im ich zamówienia, dwa imbryczki z zamówionymi herbatami, nalała co trzeba do czarek i zostawiła ich samych.
- Jakiej? Beznamiętnej? powtórzyła za nim akcentując jedno słowo. Nie patrzyła na niego, bo zajęta była układaniem dłoni wokół czarki z gorącą herbatą z mlekiem i nachyliła się nad nią by powąchać. Ładnie pachniała, zdecydowanie ładnie. - Wcale nie masz beznamiętnej twarzy. Ale jeśli już pytasz to ci powiem. Wyczytuję to po twoim tonie głosu. Małe zmiany. Gdy jesteś niezadowolony to widać to całym tobą, ty beznamiętna twarzo – wypuściła powietrze nosem, głośniej i zaśmiała się leciutko, unosząc czarkę na poziom ust i w końcu na niego spojrzała. - Najbardziej widzę to po twoich oczach. Masz wtedy spokojniejsze spojrzenie. Nie takie obojętne, a ciekawskie. No i odpowiadasz na moje głupawe zaczepki – to był chyba najważniejszy punkt programu! Głupie zaczepki Asaki, których niezadowolony Shikarui nie podchwycał. Jak był zły to zamykał się w sobie i milczał. - Jest jeszcze mowa ciała. Niezadowolony Shikarui zakłada ręce na piersi i odsuwa się od wszystkiego i wszystkich i ogólnie jest na nie, a zadowolony wyciąga do mnie ręce. Zazwyczaj – teraz już się droczyła i przekomarzała, co było słychać i widać jak na dłoni. Ale coś w tym było. Zazwyczaj.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Herbaciarnia Hana

Post autor: Shikarui »

Uchiha Aka. Prawdopodobnie największe rozczarowanie w życiu Shikaruiego. Na jego wspomnienie pobrzęczał w twojej głowie cytat Asaki, jej wyrzut w kierunku młodzika (rówieśnika, ty jełopie!), że ten kochał tylko wyobrażenie w swojej głowie osoby, której nawet nie znał. Tak to brzmiało? Oj, chyba nie. Chyba głowa już sobie dodała kilka ryo, przemieszała, stworzyła z tego jedną bryłkę złota. Śliczna była, wymuskana, pieczęcią oznaczona, żeby się nikt nie pomylił, do kogo należała. Swoimi słowami wtedy Lwica doskonale podsumowała młode lwiątko, ucząc go porządku tego świata. Dość brutalnie spychając zahukane dziecko do kąta, gdzie miało spędzić najbliższą godzinę i zastanowić się nad swoim zachowaniem. W tym czasie Shikarui zajął drugi kąt, ale jemu nie kazano w nim siedzieć - sam do niego poszedł. Zazwyczaj rogi mają to do siebie, że są najmniej oblężone, zwłaszcza przez tych, których najbardziej starasz się uniknąć, tych gadatliwych, najweselszych i najbardziej egocentrycznych. Nadal uważał, że jego rozczarowanie było piękne. Smutne przez oczy o barwie irysów i zgrabne przez swoje ciało. Kiedyś to coś znaczyło i nakręcało, dziś było ciałem, które już tak dobrze nie pasowało do jego ramion. Ręce, te twoje własne, były przeznaczone tylko dla tej, która siedziała tuż przed twoim nosem. Nigdy nie powtórzy słów, które ciągle wpatrywały się w sylwetkę głodnymi oczyma, a spływał z nich ciężki, ciemny atrament, zachlapując sterylnie do tej pory czystą podłogę. Nawet ślady krwi nie zostawały na niej tak długo. Nie było czego żałować. Wychodziło na to, że gdyby oskarżył Akiego o kochanie jego wyobrażenia, to byłby hipokrytą w stopniu, w którym nie chciał się na to zdobywać bez konieczności. Łgał wielokrotnie ludziom w twarze, ale Asaka i tak wiedziała. Coraz więcej i więcej informacji skapywało przez lejący się atrament.
- Chyba nie da się oduczyć rzeczy poznanych. Za to na pewno da się je zapomnieć lub zapomnieć, jak poprawnie ich używać. - Więc tak, takie stanie w miejscu mogło być cofaniem się. Mogło być biernością wydarzeń, ale w tym wypadku czarnowłosy miał wrażenie, że to naprawdę jest początek robienia kroczków w tył. Skoro zaś Akiego nie kusiło doskonalenie się, to po co w ogóle zapisał się na turniej? Sam przed sobą przyznawał, że... nie bardzo pamiętał chyba, jaki Aka był naprawdę. Zapamiętał te najlepsze i najgorsze chwile, ale całość mu umykała. Przypominały mu się czasami pojedyncze elementy przeszłości, ale i tak rozmywał je machnięciem dłoni tak jak dym nikotynowy. Nerwy Sanady były teraz na skraju i anielska cierpliwość całkowicie go opuściła. Widać było, że się zirytował, wystarczyło tylko wspomnienie dzielnej Lwicy o tamtym mężczyźnie, a głowa sama nastrajała na wspomnienie kłótni. Na szczęście ta irytacja była ukłuciem, a nie stanem stałym. Raczej ciekła, bo przepływająca po ciele i spływająca z butów na podłogę.
  Ukryty tekst
- W porządku, w porządku. Zdaję sobie sprawę z tego, że znasz moje zachowania wzdłuż i wszerz. Ciekawie było to jednak usłyszeć. - To nie tak, że sam nie wiedział, jak się zachowuje, bo wiedział. Bez tego nie mógłby samego siebie kontrolować, jeśli sytuacja tego wymagała. Przy Asace nie musiał się nadmiernie skupiać i wysilać, jak zostało to już ujęte - ich miłość trwała, ponieważ ufali sobie wzajem. To zaufanie zaś nie było ślepe, budowali je wspólnie latami, ucząc się siebie wzajem. Nawet wczorajsza kłótnia tego nie nadszarpnęła, co było... dziwne. - Sam bym tego lepiej nie opisał. - Niby taki dobry mówca, a jednak często brakowało mu wszystkiego, żeby się na czymś skupić - tak opisowo. I by nie była to opowieść w jego stylu - mistrza dwóch linijek.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Herbaciarnia Hana

Post autor: Asaka »

Nie można było nikogo zmusić do tego, by pokochał i nie można było zmusić, by przestał kochać – tylko najpierw w pierwszej kolejności w ogóle trzeba było zacząć. Czas zacierał uczucia i wspomnienia, zwłaszcza, jeśli się ich nie podsycało i prędzej czy później było już wszystko jedno, zwłaszcza, jeśli spotkało się na swojej drodze kogoś innego. Kogoś, przy kim czuło się, że to właśnie to, że wszystko jest na miejscu, że się chciało. Asaka była bardzo ostrożna w wydawaniu osądów dotyczących miłości, bo to uczucie bardzo łatwo było pomylić z zauroczeniem czy zakochaniem. Nie bez powodu dopiero na własnym ślubie wyznała Shikaruiemu, że go kocha. Po roku znajomości, po pół roku narzeczeństwa. Po roku, w którym prawie każdą chwilę spędzili w swoim towarzystwie i zdążyli się już poznać… Bardziej niż wypadało, ale żadne z nich tego przecież nie żałowało. Dopiero wtedy odważyła się powiedzieć, że kocha. Nie po pierwszym pocałunku i nie po pierwszej spędzonej razem nocy. Nie. Dopiero wtedy, gdy była pewna swoich słów, że nie odbierała tych uczuć inaczej, źle. Dlatego też, słysząc i wiedząc o ciągłych kłótniach, i wyjątkowo krótkiej znajomości, po której minęły trzy i pół roku bez kontaktu między sobą, nie potrafiła poważnie podejść do wyznania, jakie powiedział Aka. Że kochał Shikiego. W tym wypadku było to dla mniej puste i nic nie znaczące. Bo jak kochać kogoś, kogo właściwie się nawet dobrze nie zna?
Akurat tego nie chciała słyszeć, naprawdę nie chciała. Tego, że nadal uważał Akiego za pięknego. Nie chciała słuchać o tym jakim był hipokrytą i że uczucie, którym ją obdarzył, dzielił na inną osobę. Tego… Nie mogłaby zaakceptować. Nie lubiła się dzielić i miłością swojego męża też nie zamierzała. A najgorsze było w tym to, że nic nie mogłaby na to poradzić. Nawet, jeśli uważałaby to za głupie, bo tak samo ulotne i nic nie znaczące jak w przypadku Akiego. Aka mógł mówić co chciał, to nie z jego osobą i uczuciami była związana. Shikarui… Ach, sama była hipokrytką. Chciała znać prawdę, tajemnice, przed którymi mogłaby się kiedyś obronić wiedzą i przetrawieniem sprawy, ale to… Tego wiedzieć i słyszeć nie chciała.
- Możliwe. Nigdy nie miałam tego problemu, ale ja nie zaniedbuję swoich treningów – nie musiała mu tego mówić, bo Shikarui przecież wiedział o tym doskonale. Sama nie rozumiała po co zapisywać się na turniej, skoro ma się w poważaniu cały zawód shinobich i nie interesowało go kształcenie się w nim. „Z nudów” to była najgłupsza wymówka jaką usłyszała, ale, ach, czego innego mogła się spodziewać po tym dzieciaku? Mógł sobie być w wieku Shikiego, mógł być od niego starszy, młodszy – nie miało to w tej chwili znaczenia (zresztą i tak nie wiedziała jak rysuje się rzeczywistość), bo Uchiha naprawdę zachowywał się jak gówniarz, w przeciwieństwie do jej męża.
  Ukryty tekst
- Pytałeś, więc odpowiedziałam. Mogłabym jeszcze trochę tak powymieniać, to był tylko szczyt góry – w końcu miała naprawdę dużo czasu, by się go nauczyć. A mimo to… Nadal potrafił ją zaskakiwać. Tak jak zrobił to wczoraj – dwa razy. Z alkoholem, a później… Później. Czy wczorajsza kłótnia niczego nie nadszarpnęła? Trochę jednak naruszyła, ale Asace zbyt mocno zależało na tym mężczyźnie, by mogło zaważyć na ich związku. Choć cały czas się zastanawiała co z tym zrobić i jak ugryźć. I jak to będzie w przyszłości, skoro miał jej ród w poważaniu.
Herbata była… Chyba nie spodziewała się takiego smaku, słodkiego, i zarazem odrobinę ostrego, aromatycznego, przyjemnie… rozgrzewającego i takiego delikatnego przez mleko. Bardzo szybko wypiła całą zawartość czarki, jaką miała, zaskoczona smakiem, nie przypominający nic, co dotychczas jadła i piła.
- Dobre to. Chcesz spróbować? Bardzo słodkie, pewnie ci zasmakuje - szybko napełniła czarkę i palcem przesunęła ją po stoliku w kierunku Shikiego.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Herbaciarnia Hana

Post autor: Shikarui »

Jego rozdrażnienie nie było złością, a już na pewno nie była to złość kierowana w stronę Asaki. Nie była też wycelowana w Akiego. Jego strzała, ostra, której lotkę przeczesywał palcami, wymierzona była tylko i wyłącznie w niego samego. Wczoraj też powinien ją był zwrócić ku sobie, bo nikt inny nie był odpowiedzialny za jego nieszczęście - tylko on sam. Nie wymagania Asaki, która chciała też mieć coś dla siebie, nie wymagania świata, który chciał ułożyć życie w społeczeństwie, dlatego przyjmował pewne normy zachowań i nie wina lidera, który odkładał kolejne miesiące kwestie przyłączenia go do klan, ponieważ wymagało to pewnych zastanowień, omówień. W końcu Shikarui chciał naprawdę wiele. Nie chciał sięgać po ochłapy, gdy wiedział, że zasługuje na o wiele więcej. Robienie drobnych kroczków obchodziło go w zupełnie innych sceneriach i była to ta, którą nakrywały Krucze Skrzydła. Wszystkie frustracje wylewał na własną głowę jak pomyje i musiał je uporządkować na własną modłę. Nie problemem było poruszanie tego tematu, tylko problemem było to, jak zły był na siebie, że dał się omotać tak własnym myślom i stworzyć miraż, którego nie był w stanie przejrzeć przez zasłonę własnych rzęs, własnych wyobrażeń. Chcąc nie chcąc musiał rozdzielać swoje uczucia, ale żeby miłość - do Akiego? Oj nie, ta wygasła już dawno temu, zanim jeszcze dobrze Asaka oczarowała go swoim charakterem i sposobem bycia. Białowłosa miała po prostu bardzo dobrą rękę do zwierząt - i najwyraźniej do dziecka, takiego, jakim był on sam.
- Po co stawać do turnieju, skoro nie ma chęci rozwoju. - Zadał w końcu to pytanie na głos, które tłukło mu się po głowie. Można by też zapytać, po co zajmować innym miejsce - tym ninja, którzy naprawdę chcą się sprawdzić, wykazać i nakreślić swoje możliwości. - Nic nie szkodzi, nie jestem zamknięty na rozmowy. - Zacisnął palce na mochi, które zostało przyniesione przez kelnerkę, gniotąc je troszkę, ale tylko odrobinkę, zanim ugryzł mały kawałek. - To rozczarowujące. - Nawet nie był pewien, czy jest to aby na pewno dobre ujęcie tematu i tego, dlaczego go to w zasadzie tak drażniło. Bo nie chodziło o samą walkę, ale o całokształt tego, jak spotkanie z tym chłopakiem się potoczyło. Ciężko go było nazywać w myślach mężczyzną. Było w nim tak wiele dziecięcych cech, które zdawały się nawet nie drgnąć pomimo lat rozstania. - Jestem zły na własną głupotę i naiwność. - Na te durne wyobrażenia co do tego, jak to miało wyglądać, a jak to nie wyglądało. Na te nierealne bajdurzenia, jakimi nakrył swoje oczy, zamiast spojrzeć prawdzie w twarz, że ten chłopak się nie zmieni. Chociaż - skąd mógł to wiedzieć? Raczej spodziewał się wszystkiego, ale nie całkowitego zastoju. Jakby Aka został zaklęty w czasie i dopiero niedawno się przebudził. Cóż, w jego myślach był martwy.
  Ukryty tekst
- Co cię męczy? - To było coś delikatnie nowego. Jasne, nie podobało jej się całe to zajście, jemu również nie, ale nie wiedział, że to ją ugniata, ciśnie gdzieś w środku i nie pozwala zaznać spokoju. Jego... nie był pewien, czy jego obchodziło czy nie. Dopóki temat nie był ruszany - chyba mijało go bokiem. Mógł o tym zapomnieć, przecież nagle zrobiło im się tyle spraw na głowie. Toshiro, sprawa rodziny, to, co wydarzyło się między nimi wczoraj. Sporo spraw, które wymagały tknięcia, a niektóre były delikatne i nie wiadomym było, z której strony je rozpocząć.
- Nie krępuj się, zamieniam się w słuch. - Tak jakby mało był w niego zamieniony, kiedy na co dzień prowadzili rozmowy. Rozbawiło go to, tak delikatnie, wewnętrznie i w pozytywny sposób. Jak ludzie uczą się swoich reakcji i nawyków oraz jak często te wypowiedziane reakcje potrafiły zaskakiwać nas samych. "Że co, że ja tak robię? Nie, no żartujesz!" - jakże częste słowa na ustach, kiedy dowiadujemy się o nawykach wykraczających poza te kontrolowane. Sięgnął po herbatę, którą piła Asaka i skosztował, unosząc wysoko brwi. Już sam jej zapach był zachęcający, a picie herbaty z mlekiem było dla niego normą, dlatego nie było zbyt wiele zawahania w chęci spróbowania czegoś nowego. Zresztą tak jak i ona, tak i on lubił poznawać nowe rzeczy. Dlatego te podróże tak im się często przeciągały.
- Pyszna! Bardzo aromatyczna. - Pochwalił, oddając filiżankę. - Na dziś zostanę jednak przy białej herbacie. - Nie miał dziś znów za bardzo apetytu i wolał pozostać przy rzeczach delikatnie mdłych, delikatnie słodkich, takich, których smak nie przesuwał się zbyt mocnym akcentem po podniebieniu.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Herbaciarnia Hana

Post autor: Asaka »

Asaka też nie chciała, by Shikarui sięgał po byle co, bo sama doskonale wiedziała, ile był wart. Shirei-kan obiecał jednak, że następnym razem da mu ostateczną odpowiedź i Asaka całą sobą wierzyła, że będzie to właśnie to, o co prosił Shikarui. Tytuł Akoraito był na wyciągnięcie ręki – Sanada nie należał do rodu, ale wżenił się, jeśli można tak powiedzieć. I od tamtego czasu sporo robił na konto Kosekich, trochę za sprawą Asaki. Bez niego wiele nadal by nie widzieli, ale może lider wahał się, bo chciał się upewnić co do jego intencji? Czy Tygrys nie pokaże prawdziwych kolorów? Akoraito to nie byle Doko przecież i już więcej sobą taki ktoś reprezentował, byle komu tego nie dawano, więc… może? Asaka wcześniej o tym nie myślała i teraz ta myśl też tylko prześlizgnęła się przez jej umysł, nie zostając tam wcale na dłużej.
- Też tego nie rozumiem. Zadałam mu to samo pytanie oczywiście – bo też ją to zaskoczyło. Mówiąc takie rzeczy, twierdząc, że jest się innym bo wyjątkowym, że żądza innych shinobi się nas nie ima… Po co stawać w szranki na arenie? Po co, skoro gardziło się tym zawodem, nie rozumiało się dlaczego wojny wybuchają i nie miało się ambicji, by stać się lepszym? Przecież to było bez sensu. - Powiedział, że dlatego, że mu się nudziło – ta odpowiedź zaskoczyła ją chyba jeszcze bardziej i zostawiła w chwilowym osłupieniu. Bo mi się nudziło. To dało jej znać, że Aka nie podchodzi poważnie do zawodu, który wykonuje i dużo gada dla samego gadania, ale nic nie robi, by coś zmienić. - Nie wiem dlaczego nadal jest shinobim, skoro tego tak nie lubi. Przez te lata już by się zdążył nauczyć robić coś innego i byłby szczęśliwszy, że nikt od niego nie wymaga zabijania i chronienia innych – tak, ją też zastanawiało po co zajmował na turnieju miejsce komuś, kto naprawdę chciał się sprawdzić i lubił takie rzeczy. - Może wtedy tak wiele swojego niezadowolenia ze świata nie wylewałby na innych. Może by pomyślał co robi i jak, i gdzie. Ale po co coś zmieniać, skoro można tkwić w miejscu przez lata i się nad swoim marnym życiem użalać, nie? – westchnęła i sama sięgnęła po ciasteczko, tyle że go tak nie ugniatała w dłoni, a po prostu zaraz ugryzła. - Jaką głupotę i naiwność? Nie powinieneś być na siebie o to zły. O tę sytuację – nie sądziła, że to mu psuło nastrój dlatego, że złościł się na siebie, a nie osobę, która była faktycznym źródłem tego, że można czuć się podle.
  Ukryty tekst
- Chyba wszystko. To jak to wyglądało. Inaczej go sobie wyobrażałam po twoich opowieściach, chyba wyrósł w mojej głowie do rangi kogoś… chyba niesamowitego, komu trudno dorosnąć do pięt. Zachowywał się jakby cię dobrze znał, jakby wiedział jaki jesteś, by za chwilę udowodnić, że nie wie nic. Lawirował między prawdami i półprawdami jakby to były jakieś wielkie tajemnice, a potem… - ją niby też obchodziło to bokiem. Uśmiechała się i oddychała z ulgą, bo już było dobrze, największe stresy minionych dni już były za nimi, ale gdzieś tam w głębi duszy ją to rzeczywiście gniotło. Wiedziała, że Shikarui ją wysłucha, choćby tylko po to, by wyrzuciła to z siebie na wierzch – może to pomoże? Podzielenie się tym? Trochę się już podzieliła wczoraj, choćby tym, że była kiedyś o Akiego zazdrosna, i to tak się piętrzyło, układanka do układanki. Nie była zazdrosna teraz, ale te wszystkie negatywne uczucia odnośnie młodego Uchihy po prostu się kłębiły, kręciły i wkurzały. - Zabolało mnie, gdy stwierdził, że jego rodzice zmarli na misji, więc go zostawili i robił z siebie takiego biednego, jedyną osobą na tym świecie, która coś czy kogoś straciła. Nie jest jedyny. Choćby ty miałeś o wiele gorzej od niego, a on jeszcze mówił to z takim wyrzutem, że to jego przeszłość, więc co cię to niby obchodzi – w tamtej chwili tak bardzo boleśnie jej to przypomniało o innej rozmowie… - To było… Jak rozmowa z Toshiro. Który wiele stracił, ale nie brał pod uwagę, że ktoś inny też mógł mieć źle na świecie. Że używa w stosunku do siebie i swojego położenia słów, których znaczenia nie zna i tak naprawdę wcale nie wie jak to jest naprawdę, naprawdę być obcym wśród innych – stare rany, co? Rany sprzed roku. Kłótnia w karczmie w Ryuzaku nadal kręciła się po jej głowie. - I to. Jak gdyby nigdy nic zaczął gadać o Toshiro. Och czy sprawa ze znajomym już opanowana? Hihi przejaskrawiła to trochę, ale intencja była oczywista. Nie mówiła głośno, nie zapaliła się tym słusznym ogniem, którym potrafiła. - Przedstawił to wszystko tak, jakbym była intruzem, który z premedytacją zawrócił ci w głowie, byś go opuścił, a ty złym Shikaruiem, który z kolei zawrócił w głowie jemu i od początku planował, że to będzie tylko na chwilkę, a on dał się oszukać.. Wiem, wiem, rozmawialiśmy już o tym, wiem, ale posłuchaj. Tak się tam czułam, słuchając tego wszystkiego, tego wylania emocji, którego nie potrafił zachować dla siebie. To nie było… - zawahała się na moment, szukając odpowiednich słów. - To nie było zachowywanie się godnie i z taktem, a sądziłam, że Uchiha tacy właśnie są. To było rzucenie swojej dumy na ziemię i deptanie jej i wskazywanie na nią palcem, że patrzcie, jaki jestem biedny ja i moja duma, że jej nie mam i to twoja wina, chociaż sam na naszych oczach się jej pozbawił i ją sponiewierał. To mnie męczy. To wszystko. Wydźwięk tego wszystkiego, sposób, w jaki się to odbyło, słowa, które padły. I to, że on próbował jeszcze mówić, że to nie tak. Więc skoro nie tak, to jak? Czułam się tam jak takie zbędne, dodatkowe koło u wozu, które nie chciało tam być, a jednak go zmuszono, by stało i słuchało – była twarda i powiedziała wtedy Akiemu wiele słów swojej prawdy, by w końcu wziął się w garść i się ogarnął, ale to nie znaczyło, że nic nie trafiało do niej. Trafiało. Beznadzieja tamtego spotkania trafiła w czułe punkty zdecydowanie mocno.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Herbaciarnia Hana

Post autor: Shikarui »

Przyszłość dzieliła się na ślepe marzenia oraz plany, które można odpuścić, zmodyfikować jak i ciągnąć niezmienione. To, co tyczyło się klanu, było planami, których odpuszczenie nie bolałoby Shikaruiego, dlatego mierzył wysoko. Gdyby naprawdę mu zależało, z całych sił, przyjąłby Doko i pokornie, powolutku, zmierzał do swojego celu, tak jak robił to praktycznie ze wszystkim. Czekałby na okazję do uderzenia - tak działały tygrysy. Śmieszna sprawa, bo chociaż były większe od lwów, bardziej od nich sprawne, to nie były gotowe do tak otwartych walk jak one. Kwestia środowiska, w jakim się wychowały? Chyba tak. Nie bez powodu mówią, że otoczenie nas kształtuje, niekiedy bardziej niż chcemy to przyznać. Przyjęcie do rodu to w końcu nie było byle co. Było protekcją, swoistym znakiem, że nie jesteś bezpańskim psem, którego można kopać. Nie, nie - ten pies miał obrożę, miał plakietkę, był kimś. Jasne, możesz oszukiwać, że masz taką i taką rangę, a służysz ty i tym. Rany - przecież Shikarui robił to nie raz, jeśli tylko wyczuł, że to mu w czymś pomoże. Tak jak zawsze podawał się za różne nazwiska i twierdził, że służy pod różnymi herbami. Im wyżej jesteś, tym bardziej bezpieczny musisz się czuć, ale też ty więcej obowiązków na tobie spoczywa, bo więcej oczu ci się przygląda, nawet jeśli ty sam tego nie dostrzegasz. Nie płyną z tego tylko profity - płynie też odpowiedzialność i obowiązki. Nie można już sobie frywolnie nazwisk zmieniać i łgać w oczy wszystkim wokół, skoro masz chodzić z podniesioną głową.
- Farmazony. - Ninja, któremu się nie chce nad sobą pracować, ale który staje do turnieju i zawraca innym dupę. Ale w sumie to nie chce mu się. Więc - po co? No tak, bo mu się nudziło. Nie miał co robić, to postanowił przyjść na turniej. Ma to sens, jak najbardziej, ale i tak drażniło Shikaruiego, bo dotyczyło właśnie Akiego. Bo to ten chłopak, o którym rozmawiali, a który załatwił ich spotkanie po latach w taki a nie inny sposób. W dodatku pewnie coś sobie teraz uroił w głowie... Nie, dość. Naprawdę trzeba go pogrzebać, zapomnieć i przestać się zastanawiać. - Słabe charaktery nie mają szans na wytrwanie w świecie ninja. On kiedyś nie prezentował sobą tak mizernego stanu. - Aka był zawsze dość specyficznym ninja, tego nie zapomniał, ale nigdy nie deptał samego siebie, swojej dumy i honoru - tak mu się wydawało. Teraz naprawdę nie był pewien, gdzie leżała prawda, gdzie wspomnienia wyidealizowały Akiego przez te wszystkie lata, a gdzie po prostu zapomniał o niektórych szczegółach. Zapomniał o wielu, co do tego nie miał wątpliwości, tylko o jakich konkretnie? Co mu umknęło? - Statyczne podejście do ludzi, bez oczekiwań, chroni przed rozczarowaniami. Nie chcę już więcej takich rozczarowań. - Fakt, powinien był zły na Akiego, chyba trochę był, ale główne pretensje miał do siebie samego. Za to, że w ogóle pozwolił samego siebie tak rozczarować tym, co usłyszał, za to, że go to naprawdę zabolało, za to, że był tak wrażliwy i otwarty na ciosy, które się pojawiły. Nie powinien być. Nigdy nie chciał taki być. Rozczarował samego siebie.
Znał Asakę na tyle, żeby wiedzieć, że była osobą, której wyspowiadanie się oczyszczało duszę. Gdy nie musiała czegoś kisić w swoim wnętrzu - rozluźniała się. Mogła w końcu odetchnąć pełną piersią, bez większych zmartwień. Owszem, problemy nie znikały całkowicie, ale gadanie... tak jakby gadanie pozwalało jej wszystko uporządkować i spojrzeć na to w bardziej ciepłym i jasnym świetle, w którym nie było takich przeszkód, których nie dało się pokonać. Wypowiadanie niektórych tajemnic przychodziło z trudem, ale zawsze potem było lepiej. Był w tym jej całkowitym przeciwieństwem. Nie należał do ludzi, którzy lubili się spowiadać z czegokolwiek, a potem wcale nie czuł się lepiej. Czuł się chory i obrzydzony, że w ogóle musiał.
- Mówił mi już kiedyś o swojej rodzinie. Opowiadał tę historię. - Nie był pewien, czy w końcu powiedział to Asace. Ledwo wrócili z tamtej rozmowy i wszystko znowu nabrało takiego tępa... Zgubił się trochę w tym, co było w jego głowie, a co zostało wypowiedziane z rzeczy, których nie zamierzał przed nią kryć i które opowiedzieć chciał. Nie rozumiał tragedii, którą przeżywał Aka z powodu straty rodziców i pewnie nigdy nie zrozumie. Życie takie jest - ktoś się rodzi, ktoś umiera, gdy zaś jesteś ninja masz więcej niż pewne, że umrzesz przed emeryturą. Nie znał ani jednego ninja, który w swojej sędziwej starości spocząłby na laurach i całkowicie porzucił swoje obowiązki. - Sądzę, że nie zrobił tego specjalnie, ale podświadomie chciał, żebyś się tak czuła. Bo on się tak czuł. On był piątym kołem u wozu, dlatego chciał przełożyć swoje uczucie na kogoś innego. - Mógł źle wnioskować, mógł się mylić, w końcu nie był jakimś wybitnym psychologiem w swoim braku empatii, ale wydawało mu się, że na tyle poznał Akiego. Na tyle zrozumiał jego sposób funkcjonowania, kiedy przed laty byli razem. - Zawsze obracał wszystko na swoją korzyść i stawiał w takim świetle, że tylko on był poszkodowany, kiedy coś się działo. To zawsze było frustrujące. - Naprawdę nie chciał, żeby tak się czuła, taka bezradna i pozostawiona własnym myślom i wrażeniom zebranym z tamtych chwil. Zresztą - po co? Skoro naprawdę nie sądził, żeby kiedykolwiek mieli się jeszcze spotkać na neutralnym gruncie. Być może zderzą się na jakimś wielkim wydarzeniu, ale to będzie zupełnie inne podłoże. Sięgnął dłonią do jej dłoni, żeby zacisnąć swoje palce na jej. - Sam nie rozumiem, dlaczego chciał, żebyś to usłyszała. Pewnie z powodu, który wspomniałem. Przykro mi, że musiałaś tego słuchać.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Herbaciarnia Hana

Post autor: Asaka »

Nawet Asaka nie chciała, by Shikarui zaczynał od zera – od Doko – bo podróżowała z nim tyle czasu, ćwiczyła z nim, walczyła ramię w ramię, plecy w plecy i wiedziała dokładnie na ile go stać. Ranga była też jednak próbą charakteru. Można było mieć umiejętności, ale nie nadawać się psychicznie. Dlatego wiele ludzi utykało – nie jako Doko, a jako Akoraito, nie przechodząc nigdzie dalej, nie nadając się do tego, by w razie potrzeby kimś pokierować. Bo z tym też się to przecież później wiązało, czyż nie? Dlatego wskoczenie od razu na rangę Akoraito było akceptowalne, choć pewnie odrobinę problematyczne. Shikarui potrafił walczyć, to nie stanowiło żadnego problemu czy wątpliwości, ale Shirei-kan nigdy nie widział go w akcji. Co do charakteru... Zawsze był grzeczny, miły, pokorny – na pokaz co prawda, ale jednak. Mało kto go znał na tyle, by wiedzieć, że było to na pokaz. Asaka go znała, a jednak wydawało jej się, że czuł pewnego rodzaju respekt przed Kazuo i że było to szczere. Jednak to, że szanował kilka osób z jej klanu nie znaczyło, że obchodził go cały klan. Więc dlaczego po poznaniu dwóch Uchiha nagle oni go obchodzili? Nie potrafiła tego pojąć i napawało ją to smutkiem.
Tak, farmazony. Głupie, bzdurne wręcz gadanie, byle by coś mówić i nie było ciszy. Nie wiedziała, jaki poziom prezentował sobą kiedyś Aka, ale musiał przejść bardzo długą drogę, by z tamtego miejsca znaleźć się w tym i być właśnie takim. Nijakim. Białowłosej jednak nie mieściło się to w głowie i nie potrafiła sobie tego w ogóle wyobrazić. Tej transformacji, drogi i tej niepłynnej i nienaturalnej zmiany.
- Chyba niektórzy tak po prostu mają. Że rozczarowują. Toshiro, Aka… Może po prostu Uchiha tacy są? Inni na pewno mogą też rozczarować, ale pozytywnie. Nie ma się co zamykać, chyba… Tak do końca – trudno jej samej było powiedzieć bo nie była pewna jak podchodzić do ludzi po tym, co odpierdzielił Toshiro. Wiedziała za to, że będzie miała problem by komuś zaufać tak do końca, dlatego… cieszyła się, że ma Shikiego i że nie jest do końca sama. Ta miłość ją wypełniała i w zupełności jej wystarczała. Aż się uśmiechnęła po chwili do tej myśli, co mogło nie pasować do tego, co powiedziała przed chwileczką.
Nie zawsze wyspowiadanie się oczyszczało jej duszę, ale przynajmniej pomagało na pewien sposób. Nie chciała jednak tego tematu wałkować nie wiadomo ile razy, bo nie chciała męczyć lawendowookiego, a miała wrażenie, że to wyrzucenie z siebie słów wcale do końca nie pomaga. W niczym też nie szkodziło, nie czuła się gorsza, brudna czy obrzydzona samą sobą. Nigdy też nie uważała za takiego Shikiego, gdy on coś z siebie wyrzucał… przymuszony. Kochała go nadal tak samo, a może nawet i mocniej, pokazując mu to na każdym kroku, udowadniając, jak wiele dla niej ciągle znaczył. Prawdą było natomiast, że gadanie na głos do kogoś pozwalało jej w pewien sposób ułożyć myśli i spojrzeć na to od innej strony. Tutaj… Nie patrzyła na to inaczej, bo nadal uważała, że Aka zachował się chujowo i nie potrafiła znaleźć winy w Shikaruiu czy sobie.
- Skoro ci opowiadał, to nie wiem po co to powtórzył. Chyba, że zapomniał. Albo gadał dla gadania. Albo tak jak mówiłam miało to zrobić odpowiednie wrażenie w kontraście do wszystkiego i pokazać jaki jest biedny – czyli w skrócie miało to uderzyć ją. Ewentualnie liczył na wbicie szpili w serce Shikiego i chyba nawet po trochę się to udało. - Nie znoszę, jak ktoś mnie zmusza do czucia czegoś, na co nie miałam wpływu. Nie wiem jak to inaczej ubrać w słowa – nie wiedziała, czy dobrze to w ogóle powiedziała i uniosła oczy, by spojrzeć na męża. - Ale wiem, że nic z tego nie było moją winą, a z jakiegoś powodu czuję się trochę winna. I jednocześnie nie żałuję ani sekundy tego, że jesteś ze mną – a nie z nim. Tego już nie dodała, ale rozumiało się samo przez się. - Nie wytrzymałabym z kimś takim chyba nawet dnia. Naprawdę masz niesamowitą cierpliwość – taa, Asaka była pewna, że dałaby Akiemu w nos po kilku godzinach takiej jazdy po emocjach, a wcześniej na pewno byłoby kazanie o zachowywaniu się jak rozwydrzone i rozpieszczone dziecko. Cóż ten etap po części mieli już za sobą, a potrzebowała do tego… ile? Minutę? Dwie? Mniej? Albo po prostu Shikiemu było wtedy wszystko jedno. Aka szukał byle kogo, kto zapełni jego poczucie samotności, a Shiki byle kogo, kto będzie dla niego dobry choć przez chwilę. Asaka nie mogłaby się zadowolić byle kim. Przeniosła spojrzenie na stolik, na ich dłonie, gdy Tygrys sięgnął po nią i ujął jej dłoń.
- Ja… Mi też jest przykro. Nigdy nie sądziłam, że się zaprzyjaźnimy czy chociażby polubimy, to akurat było niemożliwe od samego początku, zakładając, że w ogóle żył. Ale myślałam, że załatwimy to wszystko w cywilizowany sposób – cóż, w jednym miała rację. Aka faktycznie żył, a wielokrotnie mówiła Shikiemu, by go na straty nie spisywał. Teraz… Cóż, sam się spisał.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
ODPOWIEDZ

Wróć do „Watarimono (Osada Samurajów)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości