Ryokan Mizu ni ume

Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2621
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Kyoushi »

  • Rzeczywiście, mogli sobie umilić czas napitkiem, którym mieli się za chwilę raczyć. Wszystko to składało się na dzień z jadłem i nachlaniem, które preferował białowłosy jak mało kto. Kot był spragniony dalszych wrażeń. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że posiadali nowego kompana, który w późniejszym czasie nawet dosiadł się do ich stolika. Jednak nie o tym teraz, wydarzenia działy się dość zawile, jednak z zachowaniem jakiejkolwiek chronologii. W tym samym czasie, co myślał prawdopodobnie o niczym sam czerwonooki, dziewczyna postanowiła zamówić coś dla swojego liska, którego tematu nie podejmował. Toż to musiał być jakiś pieszczoch Misae, była do niego bardzo przywiązana i było to widać. Odpowiedział więc w pierwszej kolejności na jej pytanie:
    - Rodzaj alkoholu, nieco mocniejszego. Przypadnie ci do gustu – powiedział, mrugając delikatnie okiem, wiedząc, że ten towar skopał nie jednego. Uśmiech nie schodził z twarzy, więc nie dawał po sobie poznać tego, że jest po prostu już zniecierpliwiony. W końcu nie był zwolennikiem czekania. W końcu jednak doszedł do głosu nowy przybysz, który w późniejszym czasie postanowił się także przedstawić jako Terumi Hikari. Niestety, jego nazwisko nie mówiło mu kompletnie nic. No i to zaczęło się robić jako takie dla samego czerwonookiego. Sytuacja była jakoś pasywnie agresywna z jego strony i pouczanie jak dziecka nie miało najmniejszego sensu. Doskonale wiedział co robi i co chce zrobić. Nie zamierzał przed nikim się tłumaczyć. Wsparł go także Kuroi, który ciężko westchnął wspominając jak była irytująca. Włączyła się także dziewczyna, która pragnęła to jak najszybciej uspokoić, przez co powiedziała to bardzo neutralnie, na tyle by nikogo nie zdenerwować – w tym najbardziej chaotycznego w towarzystwie, Kyu.
    - Była kunoichi, przeżyłaby. – rzucił z widocznym grymasem na twarzy, już go to trochę irytowało ciągnięcie tak nieinteresującego tematu jak tamta dziewucha. – Nie szukałem u niej szacunku, do mnie może go nie mieć, nie zależy mi na nim. A mogłaby spokornieć… Też wyrzuciłeś kogoś z trybun? – zadał sarkastyczne pytanie na wieść o doświadczeniu Hikariego. W końcu musiało być troszkę śmieszniej niż taka grobowa atmosfera, która miałaby się tu narodzić. Na wieść o wspólnych znajomych zastanowił się o kogo mogło chodzić. Przecież Yami i Akarui byli całkiem niedaleko niego, ale kolorowookiego tam nie widział. – Wspólnych znajomych? – teraz się zaciekawił, bo nie wiedział o kogo może chodzić. Nie zamierzał komentować tego, że Hikari poczuwał się do bycia swoistym strażnikiem moralności i tego jak ktoś ma się zachowywać. Już miał to gdzieś i nie zamierzał robić burdelu tutaj, szczególnie że nie był u siebie, w Sogen. Do tego była obok dama, bo w sumie Kuroiowi na pewno mała bijatyka by nie przeszkadzała, chociaż znając jego lenistwo sam by w niej udziału nie wziął.
    Gdy usłyszał nazwisko samej Misae to białowłosy domyślił się skąd te umiejętności panowania nad piaskowym dzieciakiem. Klan Yamanaka, bardzo specyficzny i całkiem sprytny o wielkich umiejętnościach. Wszystko było jasne w tej chwili. Oni o czymś rozmawiali, gdy czerwonooki odpowiedział na pytanie dziewczyny o Kakita.
    - Tak, Kakita, dokładnie on. Znasz go? – zapytał z ciekawości, by podjąć temat pojedynkowania się. – Pewnie Hikari, siadaj. Zapomniałbym, więc sam się przedstawię – Shiroyasha Kyoushi, ale wszyscy mówią mi Kyu. – podpowiadał, sięgając po nadchodzące butelki z trunkiem, które śmiało porozlewał do czterech szklanek. Liczył na to, że i ‘pouczający’ się z nimi napije. W końcu w ten sposób łatwo byłoby zażegnać każdy konflikt. By to szlag, gdy zaczął podjudzać temat sam kruczowłosy starzec, a nawet białowłosy to odwlekała.
    - Na arenę nie chcieli mnie wpuścić od samego początku, a gdy chciałem na nią zeskoczyć to mnie zatrzymali i tak się skończyło jak się skończyło, na pustych słowach. Ale to się zmieni! Kakita obiecał mi walkę po turnieju więc będzie ją miał! Na to liczyłem! Jakby udało się jej wylądować oczywiście – dodał śmiejąc się pod nosem. Było bardzo nonszalancki i wyluzowany. Kompletnie ta sytuacja nie była dla niego niczym niezwykłym i złym. Zresztą, pojęcie zła nie występowało w jego słowniku. Nie dzieli tak rzeczy. To głupie i niepotrzebne. Gdzieś chyba mrugnął mu także Yami. Czy to był on? Jeśli tak to dobrze by było jakby dosiadł się do nich, jednak nie miał sposobności by się zorientować, czy to rzeczywiście jego ziomek. Nie darł się tym razem, bo był trochę zajęty alkoholem!
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1518
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Kuroi Kuma »

Piękny toaścik - pomyślał i pokiwał głową. Docenił też fakt, że dziewczyna ma o nim tak... wysokie mniemanie jak na tak krótką znajomość. Rozbawiło go najbardziej wspomnienie na temat ogłady i zdrowego rozsądku, a do tego wspomnienie wyglądu. Ten przecież stawiał Kumę nieco w gorszej pozycji, może zrobił ten mały myk, by nie wyglądać jak fleja i już dużo wcześniej spiął włosy w tyłu głowy, za to Shenzen wyglądał dużo bardziej dostojnie od Staruszka. Czyżby to był przytyk białowłosej? Nieee, to raczej do niej nie pasowało. Właśnie to ukazywało jak ogromna była różnica pomiędzy nią, a Youmu, która przecież opisała Kumę dosłownie jako przeciwieństwo.
-Dziękuję, ostatnio słyszałem coś innego i jestem ciekaw skąd ta różnica zdań - rozłożył bezradny ręce, bo pewnie nie dowie się co takiego chodziło kobietom po głowie, bo do tego czasu zdążą już zmienić wszystko na opak -To nadal władca piasku, dlatego też wolałem go nieco naprostować... niech nie robi innym złej sławy. - ludzie upraszczali swoje myślenie - widzieli Sabaku robiącego coś źle? Znaczy że każdy Sabaku to robił. I tu nie chodziło nawet o władców piasku, to uproszczenie dotyczyło dosłownie wszystkich i wszystkiego. Generalizowanie, tak denerwująca rzecz, od której nawet Ty nie potrafisz się oderwać, bo tak jesteśmy zbudowani. Dlatego też reagował, bowiem nie dość że mu tamta sytuacja nie odpowiadała, tak nie chciał zostać wrzucony do tego wora.
Dwóch białowłosych, dwóch ludzi o różnokolorowych oczach. Takie rzeczy nie zdarzały się codziennie. Ba, często nawet spotkanie jednej takowej osoby było rzadką sposobnością, a tu proszę. Wystarczyło udać się na trudniej po drugiej stronie pięknie rozrysowanej mapki, by ujrzeć te dwa cuda i to jednocześnie na kilku osobach. Jaka była szansa, że do tego dojdzie? Gdyby nowoprzybyły miał jeszcze białe włosy, pewnie byłby jakimś zaginionym bliźniakiem dziewczyny. Ten za to przedstawił się chociaż - dobry znak, minimum kultury w tych czasach było całkiem potrzebne. Ani nazwisko, ani imię nic mu nie mówiło, a czarnowłosy najwidoczniej lubił się z północą w przeciwieństwie do południowego Kumy. Dwóch czarnych, a tak różnych.
-Ja także, ale wolałem się upewnić. Kuroi - kiwnął głową przedstawiając także i siebie, bo nie zamierzał być po prostu bezimiennym Piaskowym Dziadem siedzącym w kącie. Swoją drogą zaintrygował go fakt, że ten przyszedł upomnieć Kjudasza i zaraz dosiadł się w sumie tak po prostu. Uśmiechnął się, kącik ust poszedł delikatnie ku górze. Wspólni znajomi? Misae raczej nie znała nowoprzybyłego, może białowłosy patrząc na to że jeszcze się nie odwinął za tą ułożoną rękę na jego plecach? Ponoć mieli wspólnych znajomych - piękna sprawa, ludzie powinni się poznawać, tylko którzy to byli? Ledwo znali... wróć, prawie w ogóle nie znali człowieka, a ten podchodzi tak po prostu, siada, zamawia jedzenie, gagatek jeden no. Nie miał co prawda nic przeciwko, nie wyglądał na tego zadufanego w sobie typa, który wywyższa się nad innymi bez względu na to czy ma czym czy nie. Może ma coś ciekawego do powiedzenia? Całe szczęście to białowłosy pierwszy zapytał o tych znajomych, więc staruszek poczuł się zwolniony z teg obowiązku. Zadziwił go fakt, że białowosa kojarzy Asagiego - ten samuraj mignął mu tylko na chwilkę, lecz doskonale zapamiętał tego człowieka. Raczej stawiał na to, że to Seinar był wspomnianym samruajem, ale jak się okazało był to właśnie władający mieczem, a nie włócznią.
-A ja bym za to chętnie zobaczył te latające noże - przyznał z rozbrajającą szczerością -Ale na to chyba będzie trzeba poczekać, aż zaczniesz walkę z samurajem. To niech będzie za pojedynek - uniósł kielich w dłoń, gdy białowłosy już skończy rozlewanie trunku. Sam się nigdy nie palił do takich zabaw, wolał się temu przyglądać jak ludzie piorą się po pyskach - to był w sumie jeden z powodów czemu nigdy sam nie zgłosił się do turnieju. Za dużo było z tym zachodu i przygotowań, a arena musiałaby być specjalnie przygotowana, by publiczność nie dostała piaskiem. Rozejrzał się po knajpce, swoim bystrym oczkiem zauważył tam znajomą twarz, twarz która pewnie w wielu miejscach była nieznana, lecz osobistość już z całą pewnością. Chłopak dzierżący w sobie ogoniastą bestię, legendarnego stwora, którego nieliczni mieli okazję zobaczyć na własne oczy.
-Yami, chodź do nas! A nie siedzisz tam jak pipka - zakrzyknął do chłopaka z twarzy podobnego do nikogo. Skoro było już tu ich tyle, to czemu by nie dorzucić jeszcze jednej osoby. Syn kupca, przeciwnik mafii, Jinchuriki, nosiwoda - legenda sama w sobie, nie ma co! Zaraz jednak przypomniało mu się, że nie są na arenie, ani tym bardziej w podrzędnej knajpie i nieco się skulił czując na sobie wzrok obsługi. Przeleciał przepraszająco po tych, którzy nie byli zbyt zadowoleni z zachowania Piaskowego Dziadka.
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Hikari »

Rozmowa początkowo szła niczym pod prąd, przez radykalną moralność Hikariego. Białowłosy wydawał się lekko zirytowany całym upominaniem, co próbowała załagodzić jedyna dama w towarzystwie. Prawdę mówiąc nie było to konieczne, zapytany czy wyrzucił kogoś z trybun natychmiast lekko się zaśmiał coś przypominając sobie podobną sytuację.
- Właściwie to nie, ale tak. Wróciłem do domu z gośćmi, gdzie zastałem kuchnię i pokój gościnny niemalże zrujnowany, a moja była uczennica za to odpowiedzialna sobie smacznie spała. Obudziła się lecąc przez okno do stawu, przez co była bardziej nieznośna niż zwykle. Przynajmniej poznała moje rybki.
Z ust nie znikał uśmieszek, tą historią powinien rozładować ewentualne napięcie powstałe dotychczas. Nie szukał konfliktów, wręcz przeciwnie takowe wolał rozwiązywać najlepiej pokojowo póki ktoś nie przekracza pewnych granic.
- Ichirou mówił na ciebie siwy, znaleźli mnie dzisiaj na trybunach z Seinarem. Nie kojarzysz?
Dwójka towarzysząca mu w nudzeniu się przy oglądaniu turnieju była dość skąpa z informacjami jakie mają relacje. Ciężko jest zapomnieć taką personę jaką był władca piasku, czy samuraj, to na świecie chodzą wszelakie ewenementy. Zakładaj niemożliwe, a nic ciebie nie zdziwi. Nawet kiedy dziewczyna, z którą łączy ich jak mu wmawiano skaza. Nie aby wierzył w takie coś, nie poczuł nigdy żadnych efektów ubocznych z tego powodu poza pewną nienawiścią za młodu. Teraz Yogańczyk spotykając osobę z różnokolorowymi źrenicami co jakiś czas spoglądał w nie. Srebrzysto-fiołkowa kombinacja była interesująca, działała na niego niczym magnes.
- Zakładam, że byłby to ciekawszy pojedynek niż ten na arenie. Jeszcze ukradliby całą widownię.
Kiedy tylko Hikari zajął swoje miejsce w ruch poszła butelka alkoholu, której nie miał zamiaru odmawiać. Zawtórował gestami Kuroi'owi, łapiąc szklankę i podnosząc ją, ale do toastu dodał coś od siebie.
- Oraz nowe znajomości.
Większości nazwisk tutaj podanych nie znał, poza jednym. Yamanaka, z którymi w przeszłości wiele go dzieliło. Bezinteresownie przygarnął zbłąkaną dziewczynkę, a następnie starał się wyszkolić ją na kunoichi. Hikari prawdę mówiąc mimo zapatrzenia w oczy nie rozpoznał tego wcześniej. Dopiero zaczął to dostrzegać, kiedy szok pierwszego razu dostrzeżenia heterochromii u kogoś innego minął. Widząc żywiołową reakcję lekko podrapał się z tyłu po głowie.
- Byłem, ale moja mała rola polegała na rozwiązaniu problemów z zapasami. Z kilku wiosek najbliższych granic nie docierał transport, czym się zająłem. Na szczęście nie doszło do większej bitwy, a obie strony osiągnęły porozumienie bez większych strat.
Terumi wolał zakończyć bez sławy konflikt niżeli widzieć jego bezsensowne ofiary. Kiedy jest to możliwe popierał takie rozwiązanie, więc opowieść była krótka. Zabił tylko kilkunastu ludzi i spalił część lasu Kyuzo, ale to lepiej pominąć. Zamiast tego uśmiechnął się do Misae gdy pozwoliła mu coś zamówić. Kiedy tylko przechodziła obsługa poprosił o danie dnia, kiedy Kuroi zaprosił do stolika kolejną osobę. Wczoraj poznanego Yamiego, do którego w geście przywitania podniósł rękę gdy ten zwrócił na nich uwagę. Zapowiadał się ciekawy wieczór.
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Awatar użytkownika
Misae
Posty: 1531
Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
GG/Discord: Misae#1695

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Misae »

Na pytanie o trunek, Kyo odpowiedział niemal od razu, z tą typową dla siebie rozbrajającą szczerością. Nie była do końca pewna co miało oznaczać to mrugnięcie okiem, ale na razie się tym nie przejmowała
-Dobrze, ufam ci - były to dwa słowa, które w tym świecie znaczyły bardzo dużo. Zaufanie. Byli ninja, tu nie było mowy aby jedna strona ufała drugiej. Tutaj było pełno brutalności, przelanej krwi i śmierci. A jednak, siedzieli tutaj. Czwórka obcych sobie ninja, rozmawiali, pili, bawili się. Jeśli się nad tym zastanowić był to naprawdę przyjemny obrazek. Żadne nie chciało zrobić krzywdy drugiemu. Warto było pochylić się nad taką sytuacją i czerpać z niej tyle ile się obecnie dało.
Słysząc słowa Kumy wzruszyła tylko ramionami.
-Może to kwestia subiektywnego spojrzenia, Kuroi-san. Dla mnie jest tak jak powiedziałam - wyjaśniła prosto i szczerze. Nie była w stanie odpowiadać za to co mówili inni. Wystarczyło jej to kim jest już teraz, nie musiała przyjmować roli nikogo innego. O kuweciarzu tylko skinęła głową doskonale rozumiejąc co ma na myśli - Rozumiem, ludzie potrafią później skreślić kogoś tylko za pochodzenie... - ... potrafili też po prostu, najzwyczajniej w świecie szufladkować. Ona była panienką z dobrego domu. Miała ładnie wyglądać, kulturalnie się wysławiać i przede wszystkim bogato wyjść za mąż. Za kogo? Tego kto da więcej. Czasem czuła się jak towar na sprzedać. Czekać tylko kto podbije stawkę i będzie mógł się cieszyć z ładnej ozdoby w domu i możliwości tytułowania jej własną żoną. Ale nie na to był czas. Kiedy indziej poużala się nad sobą.
Już po chwili obsługa przyszła z ich zamówieniami.
-Bardzo dziękuję - skinęła głową. Pod nogami położyła talerz z wersją niedoprawioną, a przy nim odstawiła liska, który aż rzucił się wygłodniały na porcję. On zdecydowanie nie był tak dobrze wychowany, ale czy miała z tym problem? Oj nie. Kochała tego malucha całym sercem - Smacznego Tomoe - szepnęła miziając go po uszach, po czym znów spojrzała na obecnych. Nie mogła buszować pod stołem, nie wyglądało to przyzwoicie. Panowie rozmawiali dalej.
Ichirou. Słysząc to imię zamarła. Poczuła jak po policzku spływa jej kropla potu, a serce na chwilę zamarło. Przed obrazem stanął jej obraz, ze wspomnieniem żywym jak nigdy. Zapewne poważnie pobladła, ale odetchnęła łapiąc szklankę wody i upijając duży łyk. Czyli obecny tu Hikari znał się z tym zwyrodnialcem? Przemilczy temat. Nie zamierzała psuć wieczoru. Poprawiła lekko zdenerwowana włosy, po czym odchrząknęła i postarała się przywrócić dawny wyraz twarzy.
-Miałam przyjemność poznać pana Kakita, kilka lat temu w czasie turnieju w Kantai. Zdecydowanie nie jest to ktoś o kim można zapomnieć - uśmiechnęła się, na wspomnienie o samuraju, ale okoliczności ich poznania ciągle sprawiały, ze obraz pustynnego paniczyka trwał wydrukowany przed jej oczami. Niech go ktoś patelnią w łeb trafi, a broń się stępi.
Uniosła kieliszek. Dobry toast.
-Zdrowie - dodała i napiła się. Poczuła jak bogini słońca przebiegła stópkami po jej gardle... wywołując kaszel. Było mocniejsze niż myślała. Poczuła, jak oczy jej łzawią, a od gardła po żołądek popłynęła fala gorąca, sprawiająca, że stało jej się bardzo, bardzo ciepło. Zupełnie zapomniała o mrozie, który do tej pory jej przeszkadzał.
-Zdecydowanie nie jesteś kimś, kto potrafi usiedzieć na miejscu, Kyo-san - rzuciła żartobliwie. Była to odpowiedź na alkohol, oraz wizję walki z Kakitem po przyjemnej wieczerzy. Na słowa nieco chyba zakłopotane Hikari'ego przysłuchiwała się uważnie z wielkimi, błyszczącymi niczym gwiazdy oczami. Nie zamierzała go oceniać na oosób jakie znał. Byłoby to nieuczciwe. Nie wolno szufladkować.
-Każda pomoc jest na wagę złota... dziękuję, za twoją pomoc - powiedziała, po czym ukłoniła się lekko, kto wie? Może ocalił jej rodziców? Może walczyli razem. Każdy gest w takim momencie był ważny. Wyprostowała się powoli i dodała. - wojna jest zła, ale zawsze lepiej mi wiedzieć, że moi bliscy nie byli sami. Serce by mi pękło gdyby coś im się stało - uśmiechnęła się ciepło. Miło, że nie tylko ona miała podobną opinie na ten temat.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Yami
Posty: 2830
Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Multikonta: Reigen

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Yami »

0 x
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2621
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Kyoushi »

  • Nie było źle. Miało być gorzej, ale robiło się co raz lepiej. Nakręcony alkoholem i przyniesionym po chwili jadłem był już w siódmym niebie. Nie imprezował tak od… Nigdy. Po prostu nigdy nie miał okazji rozluźnić się i usiąść ze znajomymi. Klan Uchiha trzymał go pod klatką. Wiecznie w swoim domu, wiecznie sam pod nadzorem, jakby był tykającą bombą. Zachowując spokój i leniwe podejście doszedł swojej racji, aż w końcu klan odpuścił. Katsumi pozwoliła mu ruszyć w świat, poznać lepiej siebie, swoje umiejętności i Matatabi. To był punkt zwrotny jego kariery, przez co dotarł właśnie tutaj poznając kolejnych ludzi. Z niektórymi mocno się powiązał, a z niektórymi dopiero będzie miał okazję dłużej przebywać. Wrócił z zaświatów, gdy usłyszał słowa Misae, która powiedziała coś bardzo ważnego. Okazała zaufanie. Teraz to poczuł się jak uniesiony na tronie przez czterech murzy… Członków klanu Kaminari. Nie odpowiedział, ale odwzajemnił uśmiech i stracił wszystko z oczu. No może oprócz tego co miał tuż obok, trochę poniżej brody pięknej damy. Tego z oczu ABSOLUTNIE nie stracił i nie zamierzał, jednak był dość delikatny. Na tyle by nie wywołać paniki. Zaufała, więc się nie rozczaruje. Wrócił także do rozmówek z Hikarim, który też miał coś na swoim sumieniu po tej historii. To był koniec, białowłosy całkiem się poluźnił i już wiedział, że ma do czynienia z kimś, kto udaje sztywniaka, a wcale taki nie był i również ponosiły go emocje.
    - No! Tego się nie spodziewałem Hikari! Teraz już cię rozumiem. Koniecznie w takim razie musimy się napić za latające panny! Oby zawsze były całe po lądowaniu! – dorzucił pięć groszy. No to musiało być takie i musiało się tak skończyć, nie byłby sobą, gdyby do tego nie nawiązał, szanujmy się. By ponownie się bardzo wyraźnie uśmiechnąć. Usłyszał imię kogoś kogo rzeczywiście potrafił szanować, a także tego samuraja z kijem. To była parka, niebywała. Stąd jego dołączenie do Klepsydry. Nie ruszyłby z nimi, gdyby nie to co reprezentowali i chcieli osiągnąć.
    - Ha! Trzeba było tak od razu! Oczywiście, że ich kojarzę - a nawet znam, więc to stąd ten siwy! – powiedział zadowolony, poprawiając swój kruczoczarny płaszcz zakrywający całą resztę swojego ekwipunku i ubrania. Chłopak spokojnie przeczesał jedną ręką swoje włosy zaczynając od grzywki, przeciągnąwszy dłoń w tył.
    - Nie kuś, bo będziesz musiał ubezpieczać trybuny, bo nie zamierzałbym się powstrzymywać. No więc za pojedynek oraz nowe znajomości! – swoją szklankę przechylił, a z ust wyprowadził siarczysty wydmuch wprost z przepony. Było ostre. ALEŻ KOPIE. Wiedział, że to najlepsze co mogło go teraz spotkać. Ukradkiem natomiast spojrzał na ich towarzyszkę, która nie była w najlepszej kondycji. Widział to jak lekko popłynęły łzy. Już miał się zaśmiać, ale się powstrzymał. Podał jej natomiast coś do przepicia, świeżo wyciskany sok z tutejszych owoców.
    - Trzymaj, przepij na spokojnie – tak, jest. Trochę gentelmeństwa przyda się w tym chamskim towarzystwie, które sam tworzył. –Życie jest za krótkie by siedzieć cicho i w miejscu, nie zamierzam się zatrzymywać. – powiedział, a gdy zobaczył Yamiego to pokazał się w całości. Wstał i pokazywał rękami by do nich przyszedł, by w końcu się pojawić. Było to też niejako wsparcie dla Kuroia, który się odezwał, a w tym samym czasie to właśnie białowłosy mógł przyciągnąć uwagę gapiów, bo to on wstał i machał rękami. Ot taka przysługa. – Turniej średnio, towarzystwo bardzo, przysiądź się, mamy i szklankę dla ciebie, świetny trunek polecam! A może coś przekąsisz, częstuj się, bo zniknie zaraz, popatrz Kuroi zaraz wszystko zje – wskazał na swojego kompana siadając obok z uśmieszkiem, spoglądając na wszystkich i przy okazji sięgając po jeszcze jedną szklankę ze stołu, która miała trafić w ręce Yamiego, jeśli tylko chciał. Mimo to wszystkim polał. No musiało się lać, szkoda, żeby wyparowało. Był po prostu w swoim żywiole.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1518
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Kuroi Kuma »

//nie za wiele ode mnie, bo padam spać ^^
Jak widać nie tylko białowłosy miał doświadczenie w wyrzucaniu dziewczyn za fraki. Albo robiła się jakaś nowa moda, której Kuma nie do końca rozumiał, albo obydwoje mieli podobne metody wychowawcze w stosunku do młodszych shinobi. Tam uczennica, tutaj jakaś nieznajoma nikomu kapitanka - raczej niezbyt sławna przez swój wiek i zachowanie. Wyjaśniła się za to zagadka skąd mógł kojarzyć przynajmniej jednego z nich - jakiś znajomy Diabołka i Pastuszka bliższy lub dalszy - raczej to pierwsze, skoro Kjosz został określony jako siwy, a nie jakoś bardziej... wyniośle, reprezentacyjnie.
-Oraz nowe znajomości - powtórzył za nim i uniósł kielich ku górze, by w końcu napić się alkoholu. Ciepły trunek wypełnił jego usta, przez chwilę go tam przetrzymał, pozwolił kubkom smakowym otworzyć się na kolejne doznanie. Był względnie mocny, wyrazisty, rozprowadził go językiem po policzku, ciamknął z przekąsem, po czym połknął całą zawartość. Miejsce wyborne, goście także, to i alkohol smakuje przyzwoicie. To chyba nic nadzwyczajnego, że smaki zależały nie tylko od produktu, ale od sposobu jego podania, od okoliczności, jakie towarzyszyły całemu zajściu. Do tego jednak nieco przeszkadzało mu, że tuż przy nich posilał się dziwny lis, ale chociażby jego porcja została odstawiona na ziemię, a nie tuż obok nich. Gdyby Misae zdecydowała się na takie rozwiązanie pewnie by go nie zdzierżył i sam by przestawił talerz. Zaczął jednak pałaszować swoją porcję przysłuchując się rozmowom innym, spoglądając na ich twarze, na zachowanie i dziwną reakcję białowłosej, gdy zostało wypomniane imię Diabołka pustyni.
-Winny się tłumaczy, usiądź sobie po prostu - Do ich stolika przybył jednak i młodzieniaszek, człowiek bez twarzy, o roli równocześnie niewielkiej jak i ogromnej. Kto by się spodziewał, że ten ktoś ma w sobie bestię zdolną zniszczyć tą wioskę jednym zionięciem, machnięciem ogona, stąpnięciem kopyta. Cieszyła go obecność chłopaczka, ten był nieco bardziej spokojny, miał temperament podobny do Piaskowego Dziadka, więc przynajmniej zachowają tutaj odpowiednią ilość yin do yang. Miał dziwne uczucie, że czarnowłosy jest bliższy Kjudaszowi, że właśnie jest kolejnym lubującym się w chaosie. Nie potrafił przypisać do jednej bądź drugiej strony Misae. Widząc ją oczekiwałbyś spokoju i wyrafinowania, ale to najcichszy strumień może przerodzić się w rwący i wartki w odpowiednich warunkach.
-Tej! Ty się lepiej swoim talerzem zajmij! - odwarknął zaaferowany Kjudaszowi, bo ten wypominał mu jego delikutaśne obżarstwo, po czym mając jeszcze swoją porcję na talerzu zagarnął trochę z porcji białowłosego, by ten wziął na poważnie słowa starszego shiobiego. Co jak co, ale jeść po prostu uwielbiał, było to cudowne hobby, zajęcie które nigdy się nie nudziło i mógł to robić bez wytchnienia. Jeździłby po mapce, próbował potraw i wrzucał relację z posiłku na jakiś Shinobigram albo Warbooka. Tak piękne, a jednak tak dalekie od realizacji.
-Walki cóż, zaczynają się rozkręcać, chociaż szczerze powiedziawszy czekam na finał. Może ten będzie nieco bardziej widowiskowy, niżeli inne walki. Niektóre są strasznie monotonne i zbyt skupione na rzucanie w siebie żelastwem...
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Hikari »

Przyznanie się do rzucania kimś w przeszłości natychmiastowo rozładowało napięcie tworzące się z początku. Kyu natychmiast podłapał historię, która była dość podobna. Tylko on zadbał o bezpieczeństwo swojej uczennicy rzucając ją do wody, nie liczył na magicznego samuraja. Hikari swoje w tym zakresie powiedział, więc wyjaśnił ich małe powiązanie. Przyniosło to dwojaką reakcję, siwy wydawał się niemalże dumny z swoich znajomości. Misae wręcz przeciwnie. Lekko pobladła słysząc imię władcy piasku i szybko sięgnęła po szklankę wody. Widocznie posiadała złe wspomnienia z jakimś Ichirou, mogło na świecie takich być pełno. Nie podejrzewał, aby wspominali o tej samej osobie więc wolał to całkowicie pominąć.
- Myślałem, że samo hasło wystarczy.
Przyszedł moment wspólnego skosztowania alkoholu, któremu trzeba przyznać moc. Terumi posiadając spore doświadczenie przełknął to bez problemu czując ciepło w gardle. Promile spożywał bez zapijania, nawet w przypadku Awamori, choć preferował o połowę słabsze sake. Na koniec dnia wolał zachowywać trzeźwość umysłu, gdy przesadził zazwyczaj wplątywał się w dziwne sytuacje. Reszta męskiego grona również łatwo poradziła sobie z zadaniem, tylko białowłosa miała problem przełknąć trunek w całości. Jakby to powiedzieć, rzuciła się na zbyt głęboką wódę. Ku pocieszeniu, ratownik siedział obecnie tuż obok.
- W Soso mieszka również moja była uczennica, więc możesz być spokojna. Póki żyję nie zostawię ich samych, nie powinnaś za to dziękować. Tyle jestem zobowiązany wykonać.
Odpowiedział Misae uśmiechem mimowolnie wzrokiem spoglądając w różnokolorowe oczy. Yogańczyk zdecydowanie miał z tym problem, przynajmniej zanim dołączył do nich Yami. Wyglądało jakby ten młody kupiec znał pół świata witając praktycznie wszystkich. Gdyby wiedział wcześniej takie pożegnanie jak wczoraj nigdy by nie nastąpiło. Ten chłopak nie mógł mieć nic wspólnego z Akiyamą.
- Tylko młody blondyn i dziewczyna z żelaznym piachem powstrzymali mnie od zaśnięcia. Liczyłem na coś więcej.
Pozostałe pojedynki uznawał za zwyczajnie nudnawe, przez samo wspomnienie zebrało się na powstrzymane ziewanie.
- Ciekawsze do oglądania nazwałbym zamieszanie na zachodniej. Tylko nic zrozumieć się nie dało.
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Awatar użytkownika
Misae
Posty: 1531
Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
GG/Discord: Misae#1695

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Misae »


O wyskakiwaniu i wyrzucaniu nic więcej nie mówiła. Przydałby się ktoś kto w ramach równouprawnienia - jakaś silna kunoichi, wyrzuciła jakiego pana z balkonu. Coś takiego nie będzie miało jednak miejsca - nie był to typ zachowania, którym charakteryzowały się kobiety. Znacząca większość z nich nie dawała się aż tak ponieść emocjom. Z reguły jak ktoś zachowywał się w sposób bardzo trudny do przewidzenia byli to mężczyźni. Kto wie? Może potrzebowali oni więcej adrenalina we krwi? Żądza emocji i przygód była w nich aż tak silna? Lepiej nie wnikać, świat działa tak jak działa i nic już nie da się zrobić aby nagle zmienić jego bieg.
Bardziej poruszona została przez alkohol, który był znacznie mocniejszy niż zakładała. Z wdzięcznością uśmiechnęła się do jej bohatera w białej zbroi. Przyjęła napój upijając połowę szklanki.
-Dziękuję, Kyu-san - odparła. Odetchnęła zadowolona. Pomogło jej się to choć na ten moment utwierdzić, że dobrze zrobiła okazując mu zaufanie. Czy dobrze zrobiła, to dopiero przekona się w dłuższym rozrachunku. Teraz mogła delektować się miłym towarzystwem i mieć nadzieję, że rodzice nie mieliby nic przeciwko temu, że pije nieco więcej i nieco mocniejszego trunku niż zazwyczaj. Czego oczy rodziców nie widzą tego ich sercu nie żal. Choć ze wszystkich klanów jakie znała jej był najtrudniejszym jeśli chodziło o ukrywanie sekretów.
Może Hikari mówił o innym Ichirou? Świat był wielki, imiona się powtarzały więc nie należało popadać zaraz w paranoję. Już trochę minęło od tamtego incydentu więc pora była przestać go wspominać. Zwłaszcza, że czarnowłosy powiedział coś bardzo miłego.
-Rozumiem, dobrze wiedzieć, że ktoś z boku też czuwa - wyznała. Naprawdę było to budujące. Misae nie była pewna czy to tylko jej wyobraźnia, ale parokrotnie złapała Terumi'ego na tym, że patrzy w jej oryginalne oczy. Może też był zaintrygowany spotkaniem kogoś podobnego do siebie po tym względem? Dla niej to była ogromna i miła niespodzianka. Nie zmieniało to faktu, że przy którymś z rzędu takim przypadku, aż sama się speszyła. Co innego patrzeć na kogoś w czasie rozmowy, a co innego patrzeć mu bezpośrednio w oczy. Zawstydzona już chciała coś powiedzieć, ale w ramach wybawienia pojawił się zaproszony wcześniej Yami. W ekspresowym tempie rozszyfrował skąd pochodziła. Była naprawdę pod wrażeniem, więc od razu skinęła mu głową.
-Zgadłeś, na imię mi Misae, resztę już widzę wiesz. Miło mi poznać - zagadnęła z szerokim uśmiechem i zabrała się za jedzenie. Dopiero na pytanie o turniej przestała zapełniać wygłodzony żołądek. Przełknęła na spokojnie i popiła sokiem. Nie chciała by jakaś pamiątka po posiłku pozostała na jej zębach. Zaśmiała się cicho na przekomarzanki Kuroi'a oraz Kotka. Byli na swój sposób uroczy w tym co robili.
-Chyba bardziej porwał mnie turniej w Kantai, jeśli mam być szczera. Choć może zbyt mało uważnie obserwuję zmagania - wyznała szczerze. Widać było, że wszyscy podzielali jej zdanie. Co prawda mogła nie być najbardziej obiektywna bo nie spędziła na turnieju bardzo dużej ilości czasu, ale zdanie zdążyła sobie wyrobić. Czas zajęło jej nieco inne wydarzenie, które wspomniał Hikari. Jak o tym wspomniał to faktycznie mogli być widowiskiem dla pozostałych trybun. No ale czasu się nie cofnie, a to co się tam działo zostanie tylko wspomnieniem wywołującym uśmiech.
-Troszkę Kyu-san zrobił zamieszania, troszkę ja... potem była krótka akcja odbicia dziecka z rąk jednego uczestnika turnieju... w sumie jak o tym myślę to jak na krótką chwilę stało się tam całkiem sporo. Ale później samuraj kazał nam się rozejść, prowodyr największego poruszenia postanowił odpuścić, zapowiadając swój powrót i można było w spokoju porozmawiać. - odpowiedziała zdawkowo ale na pewno reszta uzupełni o szczegóły. Nie cieszyła ją wizją ponownego spotkania z brunetem, bo bardzo niepokoiła ją jego możliwa intencja. Nie chciała problemów, choć o tym powinna była myśleć wcześniej. Na spokojnie wróciła do posiłku, jedząc powoli i nie napychając ust do granic możliwości - skoro była jedyną damą w towarzystwie tak wypadało się zachowywać.

0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Yami
Posty: 2830
Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Multikonta: Reigen

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Yami »

0 x
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2621
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Kyoushi »

  • Białowłosy był gotowy na to by spędzić tu całą noc. Był gotowy zapić pałkę i balować z pięknymi kobietami, których było tu… Była tylko jedna. Poza nią nie było nikogo wartego uwagi. No, z jego towarzyszami wiadomo, musiał zapić swojego ryja, by było jeszcze fajniej, więc w sumie tak czy siak było super. Kuroi nie odstawał, chlał. Hikari nie odstawał, chlał. No kroiła się imba w Ryokan jakiej Yinzin nie widziało. Prawdopodobnie samurajowie muszą tu wpaść posędziować, bo będzie ciekawiej niż podczas wojny między Aburame, a Nara. Kolejny toast i kolejny drink. Ten wyrób był jakże kojący złamane serca i złamane paznokcie pań. Doskonale komponował się z gładką mordą młodego pijaczyny Kjosza, a także zarośniętym pyskiem Kuronia, z którym w tej sytuacji rozumiał się jak ze swoim osobistym ziomkiem żulem z pod pierwszego lepszego Ichiraku. Nie rozdrabniał się nad smakiem, bo znał go doskonale. Nie rozdrabniał się nad płynącymi z tym emocjami, bo były naturalne. Był w swoim ognistym żywiole. Wrócił jednak do rzeczywistości, gdzie Hikari wspomniał o samym haśle ‘siwy’, dawało to wiele, ale wolał to doprecyzować, na co się uśmiechnął wznosząc swojego drinka, przegryzając jakąś szamą, którą dostał pod swój pijany pysk. Wszyscy mieli czas o czymś rozmawiać, każdy podejmował dialog, niestety Kjoszo spotkał się z odmową Yamiego. Jednak jego akurat bardzo dobrze rozumiał, więc nie wznosił burdy. Przymknął oczy, kiwnął głową w dół na znak porozumienia. Yamiś był rozgrzeszony w oczach Kjoszownika, który stał, polewał, jadł i miał w chuju jakieś tam zachowanie. Rozsiadł się wygodnie dopiero, gdy skończył pseudo-kłótnię z Kuroiem, który podjadał mu z talerza jego jedzenie.
    - E, E, E, zostaw to! – mówiąc swoje, podjął walkę z kruczowłosym by podjeść jego jedzenie z wściekłą miną. Gdyby doszło do walki, walczyliby na sztućce przez stół. Niestety, ta walka była wygrana dla Kjosza, ponieważ to on tutaj był władcą wszelakich broni białych. Tu nie było możliwości z nim wygrać. – Pięknym za nadobne! – powiedział, ze zwycięską miną, przeżuwając wściekle jakiegoś kurczaka czy innego mięsiaka. Coś pięknego! Ta walka była epicka i o wiele ciekawsza niż te na arenie. Misae mogła się z nich śmiać lub zapłakać nad swoim losem, bo trafiła w iście nieprzewidywalne towarzystwo. Mógł się przysłuchiwać swoim towarzyszom, którzy ciągle coś wspominali o turnieju, który bez jego udziału wcale go nie interesował. Przecież zmiótłby towarzystwo i wygrałby go bez problemu. Z drugiej zaś strony możliwe, że wzbudziłby za duże zainteresowanie swoją osobą, a to nie było zbyt bezpieczne, szczególnie dla kogoś takiego jak Jinchuuriki.
    Pomijając, gdy już podał przepój dziewczyna pięknie podziękowała. Podziwiał w niej tę grację i to wychowanie. Było cudowne dla kogoś obok. Dla niego szczególnie imponujące, gdyż sam tego nie praktykował. Nie uważał, że potrzebuje. Nie potrzebował też sztucznego uśmiechu, sztucznych znajomości i sztucznego zainteresowania. Albo taki jak jest albo wcale. Wtem Yami wspomniał o niebieskowłosej, która go oblała…
    - Niebieskowłosa? – spojrzał na Misae – No to już widzisz do kogo straciłem cierpliwość i kogo chciałem się pozbyć… - powiedział, spoglądając także na Hikariego, wraz z uśmiechem, klasycznie. W końcu to wszystko było takie proste do odczytania i zrozumienia. Takie proste by pojąć jak rozumował Kjudasz i dlaczego zrobił to co zrobił wraz z wywołanym zamieszaniem, o którym wspomniała Misae. Na pytanie Yamiego podczas rozlewania trunku do szklanek i kieliszków, rzekł:
    - Kontrola nad bronią? O zajebiste umiejętności! Chyba nie byłoby innego wyjścia jak spalenie takiego przeciwnika! – rzekł z dumą i siłą, która przemawiała przez niego samego. – Jakby broniła się bronią to sprawdziłbym kiedy zacznie się topić o! – był przekonany do swojej taktyki. Była wspaniała i niespotykana. Tak naprawdę z tyłu głowy myślał zupełnie inaczej. Tam był pstryczek, który zmieniał jego podejście podczas bardziej wymagającej potyczki. Wtedy myślał trzeźwo, teraz nie zamierzał. Teraz miał zbyt ŁADNE towarzystwo obok i zbyt przyjazne jak Yami i Kuroi, a także ciekawe – takie jak Hikari, który rzeczywiście przykuł jego uwagę, choćby znajomością z dwójką Klepsydrzaków.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1518
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Kuroi Kuma »

Terumi, uczestnik wojny, nauczyciel. Stanowił dla Kumy dziwną zagadkę kim tak naprawdę był, a co ważniejsze - czego chciał. Czy to było tylko normalne dosiądnięcie się, zagadanie, zainteresowanie tematem białowłosego szermierza, który został przedstawiony Terumiemu przez Ocirka. Spodziewał się jednak, że tutaj musiało być coś jeszcze, chociaż może po prostu był przewrażliwiony? Nie widział go wcześniej, był już w sumie któryś z kolei dzień turnieju i wyglądało na to, że ten powoli zmierza ku końcowi. Tyle przypadków w tak krótkim czasie - zdziwić by się człowiek mógł, lecz i takie rzeczy były możliwe - nawet bardziej, niże to by się wydawało. Chociaż co tu dużo mówić, bo nie zdawał sobie z tego tak w pełni sprawy, ale miał koło siebie dwóch Jinchuurikich... i to było coś nieprawdopodobnego!
-Nie ma! Trzeba było się skupić tam gdzie trzeba - odrzucił białowłosemu, chociaż jego usta były pełne jedzenia, więc trochę średnio to było zrozumiałe. Może i by przegrał, gdyby ta walka była na sztućce, ale zawsze można było szast-prast piaseczkiem, szuru buru i po bólu. Skoro jednak grał w ten sposób, to Kuma dalej grał w tę grę i zabrał jeszcze nieco z talerza białosłowego, po czym zasłonił swój i pałaszował dalej. Albo walczysz o swoje, albo przegrywaj z kretesem! To w sumie była walka wieczoru, nawet walka turnieju! Tylko niestety publiczność nie była tak liczna, a stawka też wiele mniejsza.
-Chyba Cię pominąłem na tamtejszym turnieju, aż dziwne - rzucił w kierunku dziewczyny zaintrygowany, bowiem może i łatwo było pominąć kogoś takiego jak on sam czy Yami. Zwykli ludzie, czarne włosy, niezbyt wyróżniający się w tłumie. Ciekawą sytuacją było w sumie to, że na wszystkich tutaj zebranych, na całą piątkę, to właśnie trójka miała w elementach swojego wyglądu coś, co nie zdarzało się tak rzadko. Z jednej strony niesamowite, z drugiej strony może te elementy nie były aż tak niespotykane? Trudno jednak przeoczyć fakt, że białowłosa dama, całkiem wysoka, a także o tak rożnych oczach nie zdarzała się nazbyt często. Przynajmniej jeżeli chodzi o Kumę.
-Oby już więcej nie sprawiał problemów. Może władczyni żelaznego piachu natłucze mu trochę rozumu do głowy - westchnął tylko ciężko, bowiem nie za bardzo podeszło mu zachowanie Kuweciarza. Wolał jednak nie ciągnąć tematu, zakończyć go tu i teraz, by nie wybuchł i nie skończył się co tu dużo nie mówić, ale linczem. Zupełnie zapomniał jednak o najważniejszym, czyli o posiłku! Klepnął się w głowę i wrócił do konsumpcji swojej porcji, bo ta przecież nie mogła wystygnąć, co to to nie! Zatrzymał się na chwilę, gdy Yami tak wspominał odnośnie tych burd. Odłożył widelec na bok, zmierzył syna kupca wzrokiem, zmrużył swoje paczałki.
-W sumie jakby o tym pomyśleć, to przy każdej takiej akcji był nasz Yami... przypadek? - zapytał w eter patrząc konspiracyjnie po pozostałych. Oczywiście żartował i dało się to usłyszeć w wydźwięku jego wypowiedzi. Nijak nie dało się tego człowieka powiązać z tymi wydarzeniami, sam Kuma widział kto był prowodyrem każdego z nich, a ten Szaraczek był tak daleko jak tylko mógł być od źródła tego ognia.
-Proszę państwa - mistrz strategii, taktyki, bitew wszelakich. Nic dodać nic ująć. Sam bym tego lepiej nie ujął, może Ichir Cię musi jakoś lepiej ustawić? - słowa skierował swoje do białowłosego, lecz to reakcja siedząca obok niego najbardziej go interesowała. Wspomnienie imienia lidera Klepsydry nie było tutaj bez przypadku. Był ciekawy czy pociągnie dalej temat, czy znowu przypadkowo zakrztusi się wodą. Niczym owieczka, która zdała sobie sprawę z faktu, że siedzi pomiędzy wygłodniałymi wilkami i woli nie pokazywać im, że jeszcze nie zauważyli faktu jej istnienia.
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Hikari »

Przyglądając się wydarzeniom na zachodniej trybunie nigdy nie spodziewał się takiego zamieszania. Sam zauważył rzucanie przez barierki, ale porywanie dzieci? Ktoś się zdecydowanie zagalopował, chociaż bardziej Hikariego zdziwiło miejsce niżeli sam fakt. Wiedział o takich procederach, ostatnim razem zajmował się zaginionymi z okolic Shigashi. Tylko w miejscu tak wypełnionym ludźmi ciężko było o dyskrecję. Ktoś nie grzeszył za bardzo intelektem.
- Miejmy nadzieję, że kłopoty za wami do nas nie przyjdą. Szczególnie ten jeden niebieskowłosy którego wszyscy mają dość.
Mimo żartu i uśmiechu Terumi cicho westchnął będąc niemalże przeładowany nagle informacjami o kłopotach na turnieju. Nie aby posiadał nadzieję, że dostanie tutaj jakiś urlop od obowiązków. Musiał się mieć na raczej na baczności, zabrakło mu tylko bagatelizowania mafii oraz jej wpływów. Pragnął jedynie nie wplątać się w kolejne, czy to było zbyt wiele? Z takim charakterem na pewno, mieszał się zbyt często w nie swoje interesy nawet bezinteresownie.
Pytanie Yamiego było przez właściciela różnokolorowych źrenic dość niespodziewane. Młodzieniec zaskoczył go swoją chęcią zdobycia wiedzy, mało kto zadawał tak przydatne w życiu pytania. Maji posiadali potrafiące naprzykrzać się każdemu zdolności, nadawały się one idealnie do jednoczesnej obrony oraz ataku. Gdy tak rozmyślał nad udzieleniem porady, pierwszy wyskoczył Kyu opowiadając taktykę pasującą do jego charakteru. Słowa Kuroi'a tylko potwierdzały tą ocenę człowieka, chociaż mógł wciąż się mylić. Niestety z sensowną odpowiedzią pozostał sam nie dostając wsparcia od staruszka rzucającego poradę dla młodych.
- Niewygodny przeciwnik, który zazwyczaj ma jedną wadę. Większość walki stoi w miejscu polegając na swoich zdolnościach, dzięki czemu ja osobiście przebiłbym się brutalną siłą. Mało który użytkownik żelastwa się tego spodziewa.
Wpierw podzielił się swoim podejściem do takiego przeciwnika mając w zanadrzu porady dla kogoś nie mającego takich ognistych technik do wystrzelenia. W międzyczasie podano mu zamówiony wcześniej posiłek.
- Gdybym tego nie posiadał wpierw próbowałbym odwrócić uwagę, aby zadać atak przed którym nie zdąży się zasłonić.
Odpowiadając patrzył na kupca, aby szybko przerzucić spojrzenie na posiłek w misji zarzucenia czegoś na żołądek. Zapach pozostałych potraw podniecał tylko jego apetyt. Rozsądek też podpowiadał nie przechylać zbyt dużo szklanek na pusto, bo skończyłby niczym amator. Po spokojnym przełknięciu dwóch kęsów był przygotowany na dalszą kurację alkoholową.
- Jak to się dzieje Yami, że jesteś wszędzie i znasz prawie każdego?
Zapytał się z uśmiechem bez żadnego podtekstu o który mógłby być posądzany. Obecnie sam był obcym w trzodzie można powiedzieć, głupotą byłoby nabijać sobie guza. Zwyczajnie nawiązał do wcześniejszych słów Kuroi'a po przemyśleniu.
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Awatar użytkownika
Misae
Posty: 1531
Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
GG/Discord: Misae#1695

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Misae »

Wydarzenia z trybun jeszcze żywo odbijały się echem po jej głowie, jednak wypity alkohol w końcu nieco je wyciszył. Ni były one dramatyczne, raczej po prostu bezmyślne więc i nie było sensu ich nie wiadomo jak długo rozpamiętywać. Odparła jeszcze tylko Hikari'emu o ewentualnych nieproszonych gościach na ich i tak powoli powiększającej się imprezie.
-Nie sądzę, na razie delektujmy się miłym wieczorem - uniosła delikatnie kieliszek tym razem nie popełniając tego samego błędu i szykując się na moc trunku zamówionego przez wodzireja. Ponownie poczuła drapanie, jednak dużo słabsze niż wcześniej. Cóż, proporcjonalnie do wypitego alkoholu rosła odporność na jego kolejne dawki. Nie mówiąc o tym, że nie biorąc tak hojnego łyka i mając obok szlakę soku do ewentualnego popicia szło nieźle.
-Oryginalna - skwitowała tylko jednym słowem to co jeszcze wyczyniała niebieskowłosa, przerywając na sekundę posiłek. Trudno było powiedzieć by zaszła Misae za skórę, jednak na pewno wywołała u dziewczyny silną antypatię. Nie chciałaby jej spotkać ponownie, szczególnie, że Maname chyba ją pomyliła z jakimś ze swoich wrogów, a ostatnie czego potrzebowała Yamanaka to kolejny po piaskowym chłopaku świt na plecach.
Kuroi postanowił podłapać temat poprzedniego turnieju, więc dziewczyna nie zamierzała zostawić go bez wyjaśnienia.
-To właśnie w czasie tamtego turnieju poznałam Pana Kakita. Mogłeś mnie nie widzieć, Kuroi-san, bo oglądałam tylko jeden dzień zmagań, nie mówiąc o tym, że zawsze jest dużo ludzi. - odparła wzruszając ramionami. Była wtedy młodsza, ale równie głupia co teraz. Dla niej nie było nic zaskakującego w tym, że nie dostrzegła najstarszego z obecnych. Wcale tu nawet nie chodziło o to czy posiadał mocno zwracające na siebie cechy wyglądu czy nie. Misae poznała wtedy w jednej chwili tyle osób i latała jak pokąsana przez mrówki, które weszły do jej hakamy przez nogawki, że gdyby jej ojciec zarzekał się, że siedział tuż obok niej mogłaby go nie zauważyć. Masa ludzi, masa emocji. Ot to wszystko.
Ciekawe były natomiast rozważania na temat walki z żelaznym piaskiem. Najbardziej urzekła ją odpowiedź kotka. Nie mogła się nie zaśmiać cicho. Dokładnie czegoś takiego spodziewała się po nim. Emocji, impulsywności, a przede wszystkim wybrania chyba jednej z najbardziej widowiskowych i zwracających na siebie uwagę metod. Co do tego co ona by zrobiła? Hm... raczej jej odpowiedź zanudzi, aniżeli zainteresuje resztę, ale skoro wszyscy mówili, a ona wsparta procentami czuła się bardziej gadatliwa to czemu by nie.
-Trudno powiedzieć. Raczej nie wzięłabym udziału w turnieju, nie umiem niczego tak widowiskowego jak pozostali uczestnicy... a w przypadku gdybym musiała z poważnych przyczyn stanąć na przeciw komuś o takich zdolnościach... hm.. w sumie trudno powiedzieć. Pewnie starałabym się jak najszybciej ukrócić wszystko. Takie zdolności to nie żarty. - odparła nudno i flegmatycznie. Zupełnie odwrotnie do tego co pociągnął Kuma. Słysząc jak ponownie wspomina jakiegoś Ichirou początkowo, zaczęła stukać cicho w szklankę paznokciem, z oczami skierowanymi na nic, zatracając się w swoich myślach, jakby zastanawiając się co dokładnie powinna zrobić, po czym zwróciła oczy do piaskowego dziadka.
-Opowiecie coś więcej o waszym wspólnym znajomym? - zapytała wprost, patrząc na niego. Jej ton był neutralny, co w porównaniu dotychczasowej wylewającej się radości i śmiechu było niewielką odmianą. Skoro sam poruszał temat to może pociągnąć go dalej. Musiała wiedzieć czy mówią o nim, czy chodziło o kogoś kto po prostu współdzieli podobne imię, a jej irracjonalne, nieco przepełnione obawą zachowanie jest po prostu niepotrzebnym, zakłóceniem ich przyjemnej rozmowy.

0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Yami
Posty: 2830
Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Multikonta: Reigen

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Yami »

0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Watarimono (Osada Samurajów)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości