Ryokan Mizu ni ume

Awatar użytkownika
Yami
Posty: 2824
Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Multikonta: Reigen

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Yami »

0 x
Awatar użytkownika
Kyoushi
Martwa postać
Posty: 2613
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Kyoushi »

  • Jedzenia było mnóstwo, mnóstwo na każdym talerzu dopóki nie zostały one opróżnione. Wtedy rywalizacja dwóch mężczyzn, najbardziej kontrastujących między sobą musiało zawiesić tę walkę. Nie było po prostu wyboru, jednak cel został osiągnięty. Dogadali się, stworzyli sobie opcje do dalszych rozgrywek, jeśli tylko miało do niej dojść. Nie włączał się także do tematu dotyczącego tego pokolenia. Przecież tak naprawdę nie zdawał sobie sprawy, że poprzednie turnieje były. No coś tam gdzieś słyszał, ale jako typowy niezainteresowany światem człowiek wcale nie zamierzał się w to wgłębiać i rozdrapywać. Seinaru – słyszał, o krwawy pokoleniu również, z którego pozostało już tylko trzech przedstawicieli. Chyba trzech. Teraz się okazuje, że nowi nie mają tyle werwy i nie są aż tak uzdolnieni jak mogłoby się wydawać. Lub mogło być tak jak wskazywał na to Kuroi. Ukrywali swoje umiejętności, no ale przecież o to tu chodziło – wygrać turniej, a nie tylko wziąć w nim udział. Kto będzie pamiętał o kimś kto tylko wziął udział? Każdy zapamięta jednak zwycięzcę lub jakieś specjalne wydarzenie. Na przykład czyjąś śmierć, której do tej pory nie było. Widać, że samurajowie nieźle się przygotowali by nikomu nie dać zginąć. Czerwonooki przyznał rację Misae, która wspomniała o męskich zasadach, dokładnie tak było. Wynik nie był istotny, ważna była zabawa i chęć utrzymania męskiej rywalizacji.
    Kolejny temat to ten, który był bardzo ciężki i wywód Misae także nie należał do lekkich. Była inna niż większość którą poznał. Była inna także od niego. Nie robiła czegoś dla siebie, a chciała pomagać innym. To bardzo imponujące i szlachetne, ale ten świat do takich nie należał. Niesienie pomocy było niezwykle bohaterskie, ale taki Kyu bohaterem nie był. Zawsze po trupach do celu. Zawsze wybierał śmierć zamiast litości. Nie posiadał tej blokady, która kazałaby mu przestać siać strach w oczach wrogów. Niestety, postąpiłby tak samo jak Ichirou, jednocześnie nie chciał dzielić się swoimi przemyśleniami. Nie było sensu. Czuł także, że w głowie zaczyna mu się robić dobrze, więc zrezygnował także z odzywania się pod wpływem, a nuż powie coś za dużo. Dziewczyna wtedy mogła zebrać się do kupy po swojej mowie.
    - Nie musiałaby go topić. Z przyjemnością ja ubrudziłbym sobie ręce. – odpowiedział totalnie w swoim stylu z uśmiechem. Nie pozwoliłby przecież damie w swoim towarzystwie na zabójstwa, które wolałby popełniać sam. Nic więcej nie musiał dodawać. Jego rola jako wodzireja prawdopodobnie była tu zakończona, gdyby nie to, że wciąż musiał polewa, ale to mu się podobało. Lubił się dzielić alkoholem, który otumaniał i go rozweselał. Dziewczyna poprosiła, nawet nie zamierzał się powstrzymywać i niemal od razu jej dolał, wznosząc swój.
    - A już się robi białowłosa! Proszę bardzo, a teraz… Do dna i nalejemy kolejny! Niech ci się buźka trochę rozweseli. – dodał, wychylając własny kieliszek, widząc jak Kuroi bawi się z liskiem. Oni obydwaj jak dwa liski. Chytre.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1517
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Kuroi Kuma »

Pocieszenie, naturalna reakcja zwłaszcza widząc zapłakaną kobietę czy malca. Byli przecież słabsi, bardziej podatni i wrażliwi na zło tego świata. Widzieli je często przejaskrawione, większe od nich samych, chociaż w rzeczywistości nie było aż tak potężne. Wszystko to może i miało jakieś podstawy, by w nie wierzyć, ludzka natura była tak zbudowana, by w normalnym społeczeństwie pomagać sobie wzajemnie, by stado mogło się wpierać i rozwijać. Czemu jednak to kobiety były na miejscu tych pokrzywdzonych, uważanych za słabsze? Ich wrażliwość na emocje mogła być wadą, lecz to one idealnie wczuwały się w sytuację, mogły dostać się do umysłu drugiej osoby prawie jak Yamanaka, lecz bez tych specjalnych zdolności. Nie rozczulał się nad Misae, nie zamierzał jej pocieszać, poprawiać humoru. Miała pełne prawo się przejąć tamtą sytuacją, w to nikt nie powinien nawet powątpiewać. Po prostu nie chciał jej umniejszać, podszedł do tego tak, jakby widział na jej miejscu samego siebie. Traktował ją jak sobie równą, nie jak speszoną, zahukaną dziewczynę, którą trzeba bronić od zła tego świata. Z nim trzeba się mierzyć każdego dnia - była kunoichi, musiała być silna, inaczej to zło ją zdominuje, zgniecie niczym robaka. Dlatego też nie traktował jej jako naiwną, nie znał jej na tyle, by mieć jakieś powody do takiego zachowania. Tak samo jak nie wiedział czy miała przewagę nad piaskowym chłopakiem - ten pokazał na co go stać i mimo przegranej, której niestety nie mógł oglądać, i tej dziwnej sytuacji to nie przyniósł wstydu Sabaku. Pokazał na co go stać, doszedł daleko, wygrał z wartymi uwagi przeciwnikami, lecz jednak znalazł się ktoś lepszy. Kuma nigdy nie wydawał zbyt szybkiego osądu, wolał dać komuś szansę na odkupienie, niżeli potępiać go od samego początku. Negatywne emocje nigdy nie przychodziły do niego zbyt łatwo i nigdy nie chciały utrzymywać się zbyt długo.
-Pięknie powiedziane i naprawdę szanuje za te słowa. Trzeba mieć wielką odwagę, by stawać po stronie tych, którzy sami walczyć nie mogą. Nie mi jednak oceniać czy postąpił dobrze czy nie, nie raz to mi się zdarzyło być po tej samej stronie, odbierać ludziom życie - w jego głosie wyczuwalne było coś, czemu najbliżej było do tęsknoty, jednak było tam coś jeszcze, co ciężko było określić. Może wdała się tam nutka nostalgii, popędzana stłumioną złością. Pięknie było mówić, lecz nie każdy miał czas na zastanawianie się jakie motywy stały po stronie tych, których za chwilę zabijesz. Czasami to był wybór albo Ty, albo ktoś inny. Mogłeś poczekać, oddalać konflikt, lecz mało kto decydował się na rozmowę, a chwytał za ostrze i próbował Ci poderżnąć gardło - bez zbędnych pytań i tracenia czasu. Na słowa Yamiego wzruszył ramionami. Nie krył faktu, że zabił i że zrobił to nie raz. Nie lubił tego, unikał wręcz, ale w pewnych sytuacjach nie miał z tym problemu. On już się przekonał co zrobi, doskonale wiedział też, że gdyby jego bliski zostałby zamordowany, to nie patrzyłby na to spokojnie, nie przyglądałby się z oddali i kręcił głową myśląc, że "tak po prostu musi być". To właśnie wtedy okazałby furię, wtedy właśnie nie powstrzymywałby się przed niczym i całą złość wyładował na sprawcy zamieszania. Uśmiechnął się jednak, gdy zobaczył dokładnie tą samą chakrę na dłoni dziewczyny. Pocieszający był fakt, że coraz więcej shinobich decydowało się na tę sztukę, na sztukę ratowania życia. Była niezwykle przydatna, miała ogrom zastosowań, a do jej głównym celem było dobro. Obecnie jednak na tapet wjechał lisek, wykonując tak znajomy mu gest. Położył przednie łapy, a Kuma zrobił dokładnie to samo. Gest stanowiący o tym, że wszystko co od teraz się stanie jest zabawą, potwierdzenie tego, że jesteśmy kumplami i nikt nie chce sobie zrobić krzywdy. "Rozmawiał" ze zwierzęciem, więc to jego język musiał przyjąć jako własny, inaczej nie doszliby do porozumienia. Chwycił go w ramiona, opatulił go rękoma i zaczął smyrać po brzuchu. Futerko uginało się pod jego dłońmi, było przyjemne, delikatne, PUCHATE. Na twarzy Piaskowego Dziadka pojawił się promienny, niezmącony niczym uśmiech - niczym u dziecka.
-Ha! Bardzo możliwe! - oddalił dłoń od liska, rozłożył ją tuż przed jego brzuchem i ponownie "zaatakował" przy pomocy głaskania. Na chwilę jednak musiał przerwać głaskanie, bowiem kielichy były pełne, dobry nastrój ponownie wrócił do ich łask. Pokazał liskowi uniesiony palec, znak że na chwilę niestety musi przerwać pieszczoty. Uniósł kieliszek w górę - chociaż znajdował się na podłodze, więc nie tak znowu wysoko.
-Za białowłosego, by dotrwał w polewaniu, bo chłopaczek dobrze spełnia się w swojej roli... i nie tylko
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Hikari »

Terumi pocieszając wcale nie negował całego zła na świecie, wręcz przeciwnie poddał się jego pokusie dla własnej mocy zdobywając pierwszy wisiorek. Na swoim sumieniu posiadał stworzenie kolejnej sieci nienawiści przez samolubstwo. Próbował się usprawiedliwiać, że robił to dla większych celów tylko słysząc słowa Misae tym razem to było bezsensowne. Doskonale widział wychodzące z swojego cienia widmo przeszłości chcące go pochłonąć, to przed nim uciekał alkoholem, rozmowami w karczmach czy treningami. Turniej również uznał za możliwą rozrywkę dla uspokojenia, dotychczas dość udanie. Nie skupiał się na swoich błędach kosztujące życie niewinnych, zamiast tego dostrzegał nadzieję na lepsze jutro spotykając takie osoby jak białowłosa. Tylko w tych wszystkich słowach widział zbytnią naiwność znając fakty zakulisowe. Przecież sam powstrzymuje mafię przed kolejnymi masakrami na ninjach oraz cywilach...
- Jak mówi Kuroi, pobudki godne pochwały. Mam tylko nadzieję, że pomoc innym nie będzie przysłaniać zdrowego rozsądku. Nie chciałbym, aby w tym mroku zgasło jakiekolwiek znane mi źródło światła.
Westchnął przenosząc wzrok na talerz. Mogłoby wydawać się, że dopadł go smutek gdyby nie przywdziewał wciąż uśmiechu. Na swoim koncie posiadał kilka dobrych występków pozwalających mu kroczyć z uniesioną głową. Musiał tylko zastanowić się nad jedną sprawą, której nigdy nie brał pod uwagę.
- Dodatkowo wtedy będę musiał wycofać moje wcześniejsze słowa odnośnie różnic z byłą uczennicą. Chyba wszystkie kobiety w soso łączy wspólna motywacja i chęć nauki sztuki iryojutsu.
Na chwilę zamyślił się co było jego motywacją zostając shinobi, ale od kiedy sięgał pamięcią był już szkolony przez swojego ojca. Po ostatniej z nim rozmowie wątpił, aby zaczynał z własnego wyboru. Jego rodzice chcieli, aby był odpowiedzialnym za złączenie szczepu więc musieli go przygotowywać przed wygnaniem. Nie aby narzekał, to pozwoliło mu osiągnąć siłę z którą powoli już naprawia świat. Nie robił tego dla przechwalania, więc nie zamierzał wyskakiwać z tematem tym bardziej przy Yamim znającym zupełnie odwrotną wersję wydarzeń.
- Więc za białowłosego i alkohol wybrany przez niego!
Przebudził się na słowa klucz, brzmiące niczym toast i wpadające do szklanki procenty po chwili nieobecności.
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Awatar użytkownika
Misae
Posty: 1523
Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
GG/Discord: Misae#1695

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Misae »


Ten dzień zmieniał się jak w kalejdoskopie. Najpierw bardzo długa podróż - kiedyś trzeba ruszyć tyłek z Soso, kiedy udalo się pozamykać większość spraw. Spotkanie po latach z Minoru... hm... skoro o nim mowa kunoichi miała nadzieję, że jednak się pojawi i dołączy do nich, przecież go zaprosiła. Czyżby obraził się na nią za to, że zamiast zostać z nim postanowiła wyjść z dopiero co poznanymi panami? Przecież musiał wiedzieć, że nic się między nimi nie zmieniło. No i on sam poszedł rozmawiać z płomiennowłosą... no dobra. Czyli w sumie to była jego wina i powinna się poczuć urażona. TAK. Tak rozważały kobiety. No ale Misae nie wzięła na poważnie swoich rozważań i jutro poszuka przyjaciela.
Teraz przecież działy się kolejne rzeczy na jej liście "nie nudnego wieczora". Dołączenie nowych panów. Kolejne znajomości. Wesołe picie... no i temat, który na chwilę wprowadził dosyć grobową atmosferę. Trochę sobie pluła w brodę, że go zaczęła, ale prawdziwego kaca będzie miała jutro - moralnego oczywiście, jednak przy tym tempie zapowiadało się na oba. Najważniejsze aby temat sprytnie zakończyć i mieć nadzieję, że nikt nie będzie miał jej go za złe.
-Najlepiej będzie odłożyć temat na bok, spotkanie przy kieliszku zmieniło się w poważne rozważania - odparła do Kuroi'a, którego reakcja na "chakrową" odpowiedź kunoichi, na jego zieloną dłoń. Jakby tak się zastanowić był on pierwszą poznaną jej osobą - pomijając bezpośrednio pracowników szpitali, ale to rozumiało się samo przez się - która parała się tymi technikami. Dobrze było wiedzieć. Ludzie nie doceniają jak bardzo przydaje się medyk, póki sami nie potrzebują nagłej interwencji medycznej.
-Troszkę mnie przeceniasz... jednak liczę, że nie, ale to tym przekonamy się przy kolejnym spotkaniu, oby w tym samym, niepomniejszonym gronie - odparła nieco zawstydzona mrugając od Hikari'ego okiem. To, że inne Yamanaki decydowały się na bycie iryoninem, nie było dla niej zaskoczeniem. Matka Misae była jedną z najlepszych jakie znała. Była to bardzo kobieca sztuka.
-Bo to bardzo niedoceniana sztuka, choć nie nie wiem dlaczego - dodała jeszcze kolorowookiemu. To na czym skupiła teraz w pełni swoją uwagę, to była zabawa Kumy i liska, który był zachwycony takim towarzyszem zabaw. Tomoe kiedy mężczyzna drapał go po brzuszku, udawał, że gryzie go po rękach. Łapał go sowimi malutkimi ząbkami, jednak nie zaciskał ich ani trochę. Machał w jego stronę łapkami wyzywając go na dalszy pojedynek. Wił się, atakował. Zabawa przednia. Szkoda tylko, że została na chwilę przerwana. Fenek nie rozumiał po co pić, skoro można tak dobrze spędzać czas.
-Za białowłosego! - wzniosła kieliszek opróżniając go z uśmiechem. Szybko popiła sokiem. Już coraz bardziej szumiało jej w głowie, więc za chwilę będzie pora na przerwę. Teraz był dobry moment by wziąć dokładkę. Pełen żołądek. Dobra metoda by nie odpaść jako pierwsza.

0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Yami
Posty: 2824
Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Multikonta: Reigen

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Yami »

z/t -> Trybuna południowa
0 x
Awatar użytkownika
Kyoushi
Martwa postać
Posty: 2613
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Kyoushi »

  • Białowłosy w swoim żywiole nabywał nowych znajomości. Tu białowłosa Misae z klanu Yamanaka, tu czarnowłosy Yogańczyk Hikari Terumi, a także stary druh Yami i kruczowłosy Kuroi, który najwięcej wygłupiał się z młodzieńcem z klanu Uchiha. Temat i jego ‘grzeszków’, które dla czerwonookiego nie były niczym szczególnym dla dziewczyny były tragedią. Właśnie tym różnili się wszyscy ludzie i to było równie piękne co straszne. Jeden pomysł u kogoś może być godny pochwały, gdy u drugiego wręcz odwrotnie. Kuma nie zamierzał usprawiedliwiać Diabła Pustyni, jednocześnie pośrednio stanął w jego obronie. To naturalna reakcja. W końcu kogoś znajomego i to całkiem blisko znacznie łatwiej obronić, szczególnie słowami. Widać było także zaangażowanie Hikariego w rozmowę, który dodawał coś od siebie w kierunku kolorowookiej, która jak się jednak okazuje słusznie chciała zapomnieć o tym temacie i dłużej go nie drążyć. Nie było po co. Dziewczyna jako jedyna wśród samców nie mogła narzekać na brak atencji z ich strony, obskakiwali ją od jednej do drugiej. Yami z drugiej strony zdecydował się wyjść, chłopak nie dał rady. Na pożegnanie białowłosy wzniósł w jego stronę dłoń, klasycznie.
    Kolejna bania i kolejny toast, a ten okazał się jakże ciekawy. Chyba nie było do tej pory takiego, który tak wzruszyłby białowłosego. W końcu pili za jego zdrowie, a zdrowie było najważniejsze. No może jeszcze siła poza zdrowiem, ale mając zdrowie można rosnąć w siłę, a to wspaniałe. Wstał więc, by samemu wychylić kolejnego, który zaczynał mieszać w głowie co raz bardziej. Było cudownie. Nie musiał przecież dodawać niczego więcej, więc zadowolony zrobił co należy, by opróżnić dalej butelkę.
    - Która to już… Czy my wstaniemy na finały? – zapytał zainteresowany nie zdając sobie sprawy jak już jest późno. Przecież ile można było chlać, to akurat było wspaniałe, bo on mógł ile się dało, mimo że czuł już skutki jego działania.
    - Jak się dziś nadupcę to jutro walczyć będę z odruchem wymiotnym, a nie z Asagim, jasny ch… - powiedział, spoglądając na flaszkę nieco rozbieganym wzrokiem. To był ten stan, w którym mógł dojść do pewnych wniosków, które dobrze o nim świadczyły. W końcu stał się niezwykłym myślicielem, siwym dzikiem, który wolał myśleć niż robić, ale takie rzeczy tylko, gdy dosiadał do flaszki z nowymi znajomymi. Niemal nie był sobą, ponieważ trochę ostygł. Rozsiadł się bardzo wygodnie kładąc także ręce za sobą na oparciu. Był mocno wychillowany i zadowolony, z bananem na mordzie. Niczego mu w tej chwili nie brakowało.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1517
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Kuroi Kuma »

Zdrowy rozsądek - gdyby tylko któreś z nas go miało. Nie to żeby komuś umniejszał, ale w sumie to ledwo co się znali, otępiali swoje umysły alkoholem, każdy z nich mógł tylko podejrzewać, że mają dobre intencje. Kwestia zaufania można powiedzieć i faktycznie coś w tym będzie, tylko że wszyscy żyliśmy w świecie shinobich, pełnym krwi i nienawiści bez miejsca na uprzejmości i dogadzanie sobie. Czy z definicji nie byli ludźmi działającym w mroku i to z nim nie winni się zaprzyjaźnić?
-Oczywiście, na wszystko przyjdzie czas - potaknął kończąc swoją kwestię w sprawie leczącej chakry. Można powiedzieć że to rzecz, która mocno intrygowała Kumę i to jej chciał się w dużej mierze poświęcić. Gdy jedni rozwijali narzędzia mordu inni cóż... wszystko pozostawało w harmonii. Wzniósł kieliszek razem z resztą, czuł się już całkiem dobrze - rozluźniony, niech podchmielony, ale nie na tyle by zacząć szaleć. Oj nie, Staruszek nie był z tych ludzi, by pozwolić sobie na zerwanie wszystkich sznurków swojego pomyślunku - wolał zachować trzeźwy umysł przynajmniej na tyle, by mieć świadomość swoich czynów. No może nie tylko swoich, ale i czynów których dokonywali inni.
-Żegnaj Yami - uniósł dłoń w geście pożegnania, po czym wypuścił liska na wolność. Był czas na pieszczoty, ale nie można przecież przesadzać, bo maluszek jeszcze się do nich przyzwyczai i nie będzie chciał wrócić do swojej pani. A przecież nie mógł jej tego zrobić!... czyż nie? Otrzepał ubranie, podniósł się i przeciągnął. Popatrzył po reszcie - dwóch białowłosych, dwóch czarnowłosych, wyglądało na równy pojedynek. Usiadł jednak zaraz na krześle i zerknął na okno słysząc pytanie Kjudasza.
-Wygląda na to, że coraz później. Zasiedzieliśmy się tutaj nieco, ciekawe jak tam moja faworytka sobie radzi - i niestety Kuma tego nie wiedział, za to siedzący za nim autor już doskonale sobie zdawał sprawę z tego co było w przyszłości! Gdyby tylko te informacje można było przekazać, cholercia! Powrócił wzrokiem do stolika, przed nim rysował się wychillowany młodziak, rozwalony na krześle niczym Rosja na mapie. Zerknął na boki konspiracyjnie, zbliżył się nieco do niego i uniósł ku górze malutki przedmiot. Drewnianą fajeczkę. Propozycja była raczej oczywista. W razie gdyby któryś z towarzystwa się jeszcze zdecydował to w ich kierunku także uniósł malutki przedmiot. Zaraz wyciągnął kawałek ziela ze specjalnego pudełeczka, nabił je odpowiednio, po czym schował przedmiot pod stół, można było usłyszeć pstryknięcie, co by nikt nie miał pytań bo nie i już, bo ja tak mówię. Staruszek schował coś do kieszeni, a fajeczka magicznie już się nieco żarzyła! Wsadził ją do ust i podszedł do drzwi prowadzących na sporych rozmiarów balkonik z których widać było oświetloną jeszcze arenę.
-Chyba to powoli czas zbierać się do spanka - powiedział pod nosem sam do siebie. Pociągnął dym z fajki przymykając na chwilę oczy. Ooooo tak, piękna rzecz tuż przed snem.
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Hikari »

W toczącej się rozmowie powoli brakowało tematów, towarzystwo się rozchodziło, alkohol się kończył... Jakby nie patrzeć dobiegał kres imprezy, której wciąż właścicielowi różnokolorowych źrenic lekko brakowało. Wszystko co wypił dopiero wręcz zaczynało działać, był zaprawiony dosyć w tym niechlubnym boju. Zawsze na poprawkę została mu manierka z sake przy dalszej konieczności samotnego doładowania.
Hikari słysząc odpowiedź skierowaną do niego od białowłosej podniósł swój baniak w górę nawiązując kontakt wzrokowy. Podobno miał ją przeceniać. Heh. Uznał to za skromność tak istotną w miejscu z którego pochodzi, bo w jego mniemaniu ciężko było znaleźć o wartościowszą cechę w człowieku niżeli czyście szlachetne serce. Szkoda, że jest ono tak podatne na wszelakie pułapki świata. Mimo to nie widział potrzeby przedłużania tego tematu, tylko nie kompletnie nie zrozumiał mrugnięcia. Czy ono cokolwiek oznaczało? Jakkolwiek wątpił więc potwierdził przyjęcie tego gestu uniesieniem prawego polika z tycim kiwnięciem głowy.
- Bardziej bym powiedział, że to ciężka sztuka. Nie wystarczy praktyka chakrą i ciałem, wymaga ona dużo wiedzy.
Odpowiedział jeszcze przed toastem odnośnie medyków, a niedługo później nadeszło pożegnanie młodego kupca. Trzeźwa zabawa wśród pijących często kończy się klapą. Nie podniósł ręki, która smyrgnęła po główce uciekającego do właścicielki liska przez chwilę. Pożegnał się słownie.
- Trzymaj się.
W delikatnie mniejszym gronie do aktywności obudził się Kyu. Milczał, milczał, aż nagle przypomniał sobie o finałach oraz jutrzejszej walce z Asagim. Druga kwestia wątpliwa aby się odbyła, jeżeli ma zamiar kontynuować imprezkę. Nawet opadł z zapału do dalszego polewania, ale miał lekkiego pecha. Terumi wciąż miał energię aby przejąć tą rolę. Posiadał różowe poliki, ale głównie od wewnętrznego uczucia ciepła powiększającego się z każdą kolejką. Przed sięgnięciem po butelkę odmówił gestem dłoni widząc proponowaną fajeczkę. Nigdy nie palił, wystarczył jeden nałóg życiowy.
- Więc co będziecie robić po turnieju?
Przyszło mu sensowne pytanie w trakcie polewania Awamori, które mógł zastąpić posiadanym sake przy problemie bez domawiania więcej. Po zakończonej czynności usiadł przez swój wzrost lekko pochylony nad stołem aby oprzeć brodę o zewnętrzną część lewej dłoni. Prawa trzymała szklaneczkę kołysząc zawartością na boki.
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Awatar użytkownika
Misae
Posty: 1523
Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
GG/Discord: Misae#1695

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Misae »


Alkohol. Dla niektórych napój bogów. Dla innych przekleństwo. Misae było trudno powiedzieć, do której z tych grup się zaliczała. W sumie pewnie gdyby zdarzyło jej się częściej zajrzeć do kieliszka miałaby jakieś zdanie na ten temat. Z drugiej strony teraz mało co ją interesowało. Bardziej jej szumiało w głowie niż była w stanie zebrać dłuższą myśl do kupy. W sumie był to całkiem przyjemny stan. Było jej wesoło. Nic jej już nie przeszkadzało. Czuła, że nawet mogłaby się dogadać z piaskowym diabołem. Może nie był taki zły jak jej się zdawało?
-Oby tylko i jedna i druga była wygrana - odparła żartobliwie na słowa drugiego białowłosego. Było jej tak miło i błogo, że mogłoby trwać to wiecznie. Kiedy pierwsza osoba zdecydowała się opuścić obecnych uśmiechnęła się tylko delikatnie do niego i pożegnała jak nakazuje kultura.
-Do widzenia, Yumichika-san, miło było mi Cię poznać - nawet jak się jest pijanym trzeba umieć się zachować.
Misae przyglądała się jak najstarszy z obecnych kończy zabawę z liskiem, który zdaje się być mocno z tego powodu niezadowolony. Jeszcze próbował pociągnąć go ze dwa razy za nogawkę. Widząc jednak, że nic nie osiągnie smutny poddał się i poszedł swoją ścieżką - czyt. skoczył swojej pani na kolana i zwinął się w mały kłębuszek. Mamrotał coś jeszcze pod nosem, ale już po chwili po prostu zasnął.
-Podziękuję, Kuroi-san - odparła na propozycję Kumy. Musiałaby wstać, a nie była pewna, czy nogi pozwolą jej teraz utrzymać jako tako pion. Póki siedziała nie odczuwała jeszcze aż tak dobitnie alkoholu. Ziewnęła, zasłaniając wcześniej usta dłonią. Na słowa Hikari'ego, nieznacznie się ożywiła.
-Planuję podróżować. Nie wiem jeszcze dokąd, ale nogi wskażą dobry kierunek. Byle zobaczyć trochę świata - odparła nieco... nietrzeźwym akcentem - jednak dalej spokojnie zrozumianym i znowu poczuła się, że powoli coś ją bierze i zdecydowanie był tu niewidoczny dla wszystkich Morfeusz. Kunoichi nie przejmując się zupełnie, przechyliła się bokiem do siedzącego obok niej Kyu i oparła głowę na jego ramieniu. Przymknęła delikatnie oczy, oddając się miłemu odpoczynkowi.
-Myślicie, że mają wolne pokoje? Nie mam się gdzie zatrzymać? - odparła głosem lekkoducha. Powinna się już dawno zacząć interesować gdzie spędzi noc, jednak było jej teraz tak dobrze, że mogła spokojnie przespać noc oparta o białowłosego.

0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kyoushi
Martwa postać
Posty: 2613
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Kyoushi »

  • Białowłosy shinobi, użytkownik wielu ostrzy nie zamierzał przeciwstawiać się działaniu alkoholu. W końcu pił go tylko po to by się upić i dobrze bawić i tak też było. Śmiało można było twierdzić, że jest pijakiem i alkoholikiem. Niestety, to nie było takie proste. W końcu nie pił aż tak często. Ostatnim czasem to chlanko w Sogen, w którym nie był już dobre dwa lata. Od dawna nie powrócił do swojej prowincji, jednak oni doskonale wiedzieli co się dzieje i czym się zajmuje, dlatego się tym za bardzo nie przejmował. Nie zamierzał też wracać bez informacji dla Shirei-kan, których miał już w brud, jednocześnie był dla niej żołnierzem o innej wartości niż tylko bojowe. Nieczęsto posiada się kogoś lojalnego, kto nawet nie jest z nią spokrewniony, a ukrywający w sobie tak wielki potencjał jak Kjoszoszo. Pożegnanie Yamsona było naturalne, chłop był zmęczony i stresował się wszystkim podczas turnieju. Wiele razy także Kjudaszem, a całkowicie niepotrzebnie. Przecież dorosły facet robi co chce, prawda?
    - Ty to chyba tylko o niej od początku myślisz.. – dodał z pijackim uśmieszkiem spoglądając na Kuroia. W końcu wcale nie musiał tego mówić, nie musiał także ujawniać, że domyśla się co się roi w głowie Kurkumana. Spoglądał on na Kjosza, który się rozwalił jak u siebie. Mógł na niego patrzeć jednym okiem jak ten oddala się do balkoniku. Miał on rację, to już była godzina powrotu. Wtem padło jeszcze pytanie Hikariego, na które tym razem mógł szybko odpowiedzieć, biorąc swój kieliszek polany przez czarnowłosego, z przyjemnością odebrał go gdy nie musiał tym razem polewać.
    - A dziękuję. Bezpośrednio po na pewno spotkać się z Klepsydrą, a także wrócić do Sogen. Dawno mnie tam nie było, a mam co nieco do przekazania tamtejszej Shirei-kan… - nawiązał, wtem czując (oczywiście położony kulturalnie) jak na jego barku, tuż po jej wypowiedzi, delikatnie spoczywa jej piękna białowłosa głowa. Zerknął tylko jednym okiem, widząc, że czuła się na tyle swobodnie by to zrobić. Sam Kju nie zamierzał wcale protestować, miło było poczuć ciepłotę ciała drugiej osoby, szczególnie takiej jak Misae. Dziewczyna wspomniała już bardzo luźno o noclegu. Białowłosy nie omieszkał skomentować. Skoro był tu od samego startu turnieju, to oczywistym było, że wcześniej miał tu wynajęty pokój, w tym samym lokum także co Yami, jednak osobno. Z grzeczności więc napomniał, niewiele myśląc, że mogłoby to mieć jakkolwiek inny kontekst niż tylko spanie.
    - Zawsze mogłabyś się zatrzymać u mnie. Jestem od początku turnieju i już się zadomowiłem, myślę, że się zmieścimy.. – odparł, a podczas tego delikatnie pogłaskał Misae po jej gładkich i miękkich białych włosach. Były prawie takie jak jego, jednak nie tak chaotyczne i nieokrzesane. Nie wiedział, że dziewczyna ma przymknięte oczy i zaraz mu zaśnie na ramieniu. Wtedy to chyba będzie musiał ją stąd zabrać… Na szczęście był wprawnym chlorem i taka ilość alkoholu jeszcze nie powodowała u niego problemów z chodzeniem. Był twardzielem, który płakał tylko, gdy przegrywał w shogi. Co jak co, ale sytuacja wyglądała na przesłodką, a w takich w swoim życiu Kju był tyle razy co posiada palców u jednej ręki.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Hikari »

Towarzystwo praktycznie się rozpierzchło, pozostała tylko trójka. Hikari słuchając odpowiedzi o przyszłych planach białowłosych powoli mieszał pełnym kieliszkiem nie ulewając ani kropli nie patrząc na rozmówców oczywiście. Podróże po świecie były dość standardowym celem, gdy spotkanie z klepsydrą było dość nietypowe. Czyżby też miał być nowym rekrutem Ichira? Nie znał Kyou, ale raczej oceniał go za tornado powodujące wiele zamieszania. Podobnie było z nim mieszającym się w coraz poważniejsze konflikty nie przejmując się dodawaniem kolejnego na głowę jeżeli uważał swoje działanie za słuszne.
- To jeszcze spotkamy się niedługo ponownie, tylko jak tak myślę mam jeden problem. Wiesz, gdzie Seinaru mieszka? Zaprosił, a nie powiedział adresu.
Mógłby spytać się pierwszego lepszego miejscowego, ale mózgownica nie funkcjonowała już jak należy realizując faktyczny problem z dotarciem na miejsce. O poranku bez bólu głowy rozwiązałby go w sekundę, a tak zadał pytanie kiedy Misae kładła głowę na barku Kyu. Nie zaskoczyło to Terumiego, póki nie usłyszał wspomnienia odnośnie nie posiadania noclegu. Takiego gestu spodziewałby się raczej po kimś w związku, szczególnie mając do czynienia z kobietą pochodzenia górskiego. Połknął wtedy też alkohol, którym się zakrztusił słysząc propozycję wspólnego noclegu przez siedzącego naprzeciwko jedno kolorowo-okiego mężczyzny. Intencje z tego zdania wyczytałoby nawet pięcioletnie dziecko, szczególnie łącząc z dłonią na włosach. Cóż, nie był obrońcą czyjegoś honoru więc to był tylko wybór dziewczyny co zdecyduje, powinien tylko dać opcję B. Gdyby zechciała się opamiętać, inaczej zdecydowanie słowa dzisiejszego wieczoru stracą swój blask. Odkasłał dwukrotnie zanim doszedł do siebie, na szczęście nie opluł ani stołu ani nikogo innego.
- Jakbyś wolała wolny pokój zdecydowanie coś tutaj znajdziesz. Troszkę ten ryokan kosztuje, przez co odstrasza dużą część klientów.
Yogańczyk zdawał sobie doskonale sprawę, że w ten sposób mógł stać się niszczycielem dobrej zabawy, panem marudą to wolał mieć czyste sumienie. Robił sobie za wrogów całe miasto kupieckie, gdy nie potrafił przymknąć oka na ich uczynki. Nie obawiał się o ewentualny konflikt gdyby miał z tego powstać, tylko wtedy nasz Sogańczyk wcale nie miał tak czystych myśli przy swojej propozycji jak pierwotnie uważał.
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1517
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Kuroi Kuma »

Czas mijał przyjemnie, nie sądził w sumie że sytuacja z trybun się rozwinie w ten sposób. Szczerze powiedziawszy nie miał pomysłu co ze sobą zrobić, a tu proszę, taka niespodzianka. Czasami wystarczyło tylko dać się ponieść, nie organizować wszystko według planu, nie trzymać się go ściśle, bowiem wtedy przepada najwięcej okazji. Człowiek siedzi w swojej bańce informacyjnej i nie potrafi z niej wyjść.
-Hm? - uniósł brew ku górze w konsternacji o kogo chodziło Kjudaszowi. Szczerze powiedziawszy był zainteresowany po prostu pojedynkiem, bo ten zapowiadał się po prostu dobrze. Miło był oglądać kogoś z rodzinnych stron, kto przechodzi coraz dalej i dalej w drabince, zwłaszcza jeżeli dobrze reprezentuje pobratymców, nie jak Shenzhen... Niestety nikt nie zdecydował się odejść podnieść się ze Staruszkiem.
-Twoja strata - wzruszył ramionami w odpowiedzi na słowa białowłosej. Podniósł się z miejsca i ruszył na balkonik. Zerknął na nocne niebo, gwiazdy nieco przygasły przez rozświetlone miasto, lecz i tak ich ilość była oszałamiająca. Gdyby tylko wiedział, że znajdują się tak daleko, że nie da się po nie sięgnąć i złapać jedną z nich, że to nie tylko punkciki na niebie, a wielkie kolosy, często dużo większe odi hc planety. Pewnie poczułby się mały, lecz nie straciłby pewności siebie. Nie był pępkiem świata, był tylko aktorem w przedstawieniu, które odgrywał los. Co jakiś czas pykał sobie z fajeczki pyk pyk, dym wypełniał płuca, robił się już senny, a jeszcze musiał dotrzeć do łóżka. Hikari zapytał o przyszłość, o plany po całej tej hecy i Piaskowy Dziadek zamyślił się na chwilę.
-Po turnieju to w sumie dopiero się okaże. Jeszcze został cały jeden dzień, nie ma co tak wybiegać w przyszłość - odwrócił się do nich na chwilę, by nie mówić w przestrzeń i zobaczył dwie papużki. Pokręcił głową śmiejąc się pod nosem -Nie szalejcie tam tylko za bardzo - wydmuchnął dym z fajki, słysząc ze białowłosy zaprasza towarzyszkę do siebie. Słodziaki, tak wtulone w siebie, utożsamienie chaosu, które w spokoju gładziło sobie teraz włosy dziewczyny. Jak tu się nie wzruszyć? Robiło się jednak faktycznie późno, więc trzeba było się zebrać into spanko. Przygasił fajkę i powrócił do stolika.
-Moi drodzy. Na mnie niestety też już czas. Miło było spędzić z wami nieco czasu, mam nadzieję, że zobaczymy się jeszcze jutro w tym czy innym gronie - skłonił się przed zebranymi, zabrał swoją towarzyszkę na ten wieczór (w sensie że gurdę) na plecy i westchnął ciężko wiedząc ile jeszcze ma do przejścia. Pokój wynajął sobie w drugim Ryokanie... Uniósł rękę w pożegnalnym geście i ruszył grzecznie do łóżeczka. Gdy tylko dotarł na miejsce zrzucił z siebie wszystko i padł na łóżko jak zabity.

z/t
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Misae
Posty: 1523
Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
GG/Discord: Misae#1695

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Misae »


Wieczór się kończył. Było to zdecydowanie widać. Robiło się coraz później. Co ważne Ryokan również z chwili na chwilę stawał się coraz bardziej pusty. Jakoś wcześniej kunoichi nie zwracała na to uwagi, jednak teraz zaczęła zdawać sobie sprawę, że niedługo i obsługa stanęłaby i nad ich stołem.
Misi nie przeszkadzał brak lokum. Na pewno w tym momencie. Zawsze lubiła mieć rzeczy zaplanowane. Przecież to ona zawsze matkowała wszystkim matkowała. Przecież na wyprawie z przyjaciółmi potrzebny był ktoś kto weźmie dwie dodatkowe porcje jedzenia, dodatkowy bukłak z wodą. O kocach albo bandażach to nikt nie myślał. Teraz jednak było inaczej. Była sama. Bez bliskich. Nie musiała być za nikogo odpowiedzialna. W sumie powinna być odpowiedzialna za siebie, ale jakoś teraz było to obok niej. Tak się kończyło jak puszczały hamulce.
Panowie byli dla niej mili i im ufała. Zapewne wiele jej rówieśniczek uderzyłoby się w głowę, za jej nieodpowiedzialość, jednak ona tego nie wiedziała. Nie dało się ukryć, że była dosyć niewinna jeśli chodziło o takie relacje. Nie dopatrywała się drugiego dnia nawet tam gdzie było to bardzo widoczne. Zapewne kiedyś ktoś powinien ją naprostować, ale teraz nie było to istotne. Bardzo jej się miło zrobiło kiedy białowłosy pogładził jej włosy. Poczuła się jakby była w domu. Ktoś się nią opiekował. To było miłe uczucie. Poczucie bezpieczeństwa. Tego potrzebowała w nowym miejscu. Bardzo miłe było również to, że zaproponował jej miejsce do spania! Idealnie! Nawet Hikari wyszedł z pomysłem.. troszkę się wcześniej nakaszlał. Może chory? Warto by to zdiagnozować. Z takiego kaszlu mogły straszne rzeczy wyjść.
-To brzmi jak dobre spostrzeżenie, Terumi-san. - odparła prostując się lekko. Przeciągnęła ręce ziewając lekko - Bardzo dziękuję Kyu-san, ale nie będę nadużywać twojej gościnności - odparła uśmiechając się z wdzięcznością. Nie chciała by miał z jej powodu problemy, albo nie daj bogowie się nie wyspał. Chwila nie minęła a czarnowłosy postanowił jako drugi zwinąć się ze spotkania. Kunoichi skłoniła się lekko - co sprawiło, że nieco zakręciło się w jej głowie więc mimo wymagań kultury uznała to za kiepski pomysł i dodała
-Dobranoc Kuroi-san, to była przyjemność cię poznać - alkohol nie był potrzebny aby mówiła szczerze. Kuma był ciekawym jegomościem i czuła, że wiele by straciła gdyby nie dane jej było poznać piaskowego medyka.

0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kyoushi
Martwa postać
Posty: 2613
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Kyoushi »

  • Czerwonooki w pełnym chillu odpoczywał, spoglądając na Kumę, który podpalał sobie towar. Może sam by zapalił? Chociaż w takiej chwili nie miał ochoty się ruszać, zapali po drodze z Ryokanu do swojego miejsca na nocleg. W końcu będzie miał o wiele lepszy vibe w takiej chwili. Mimo, że kusiło to było mu zbyt wygodnie w tej chwili. Przy okazji także odpowiedział kruczowłosemu kumplowi z Klepy:
    - Nie ważne… - bo to istotnie było tylko przemyślenie Shiroyasha, który chyba zaczął już majaczyć. Cóż i tak bywało, więc nie przeszkadzało mu to w niczym. Zdarzało się. Tymczasem posłuchał co miał także Kumczyk do powiedzenia na temat tego co planuje. Był bardzo mało rozwiązły, ale to było do niego podobne. Nic nowego. Za to słowa Hikariego o wiele bardziej były interesujące. Aż odgiął głowę z wpatrywania się w górę, by spojrzeć na kolorowookiego shinobi.
    - O! To świetne wieści! – okazał zainteresowanie wiedząc, że spotkają się u Seinara ponownie. Hikaru wyglądał na godnego zaufania, był także wyważony i prawdopodobnie całkiem silny, po tym małym pokazie. Tajemniczy gość o innych umiejętnościach niż mógłby zakładać, w końcu coś o czymś wspominał… - No ja też nie, ale miałem go łapać na trybunach po finalnej walce, tak mówił. Więc musimy dotrzeć na ten finał… - powiedział, prawą ręką głaszcząc się po głowie, a bardziej czochrając, rozgarniając ten cały chaos. Na słowa białowłosy otóż sam Hikari prawie się opluł, przy okazji krztusząc. Serio, czerwonooki Jinchuuriki nie zdawał sobie sprawy co powiedział nie takiego. Nie miał niczego specjalnego na myśli. Pewnie musiałby tylko spać na ziemi, bo na łóżku prawdopodobnie by się nie zmieścili. Nie miał wiedzy w tym temacie, a to, że lubił patrzeć na kobiety to całkiem inna para kaloszy… W końcu był gentlemanem prawiczkiem. W końcu czarnowłosy napomknął coś o wolnych pokojach, o czym przecież on sam nie wiedział, więc zaproponował pierwsze o czym pomyślał, a to było zupełnie w stylu członka drużyny chaosu, jednoosobowej drużyny.
    - To tu są wolne pokoje? Jak trzeba to się opłaci, nie możesz przecież tutaj spać – powiedział, dodając po chwili: - Nic nie szkodzi i polecam się na przyszłość - gdy po chwili dziewczyna się wyprostowała i ziewnęła. A on w iście teatralnym skłonie pochylił głowę, prostując prawą rękę. Mmm cudowny alkohol działał jak należy. W końcu także się skłoniła delikatnie, a białowłosy machnął ręką w stronę kruczowłosego: - Do jutra Kuroi. – rzekłszy z uśmiechem na ustach. Dla Kyosza gotówka nie grała roli, miał jej tyle, że mógł się nią podcierać. Jego duma nie pozwoliłaby także, by pozostawić damę bez opieki w takim miejscu, stąd pomysł noclegu pierw w jego lokum, a teraz także by wykorzystać to… Tutaj i opłacić. Sama była kunoichi, pewnie też posiada hajsu jak lodu, jednak kto go tam wie, lepiej zapobiegać niż leczyć.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Watarimono (Osada Samurajów)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości