Ryokan Mizu ni ume

Awatar użytkownika
Kyoushi
Martwa postać
Posty: 2613
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Kyoushi »

  • Tak to wyglądało. To nie była byle jaka potyczka. To był po prostu epicki pojedynek, który miał stoczyć ze swoim kompanem, który zwany był przez innych Pustynnym Dziadem. Wspaniały pseudonim to tylko jedna jego zaleta, bo więcej ich nie posiadał. Cóż z tego, skoro był godnym przeciwnikiem dla Kjuszownika. To miało się stać i pozostać w pamięci potomnych. Legendy mówiły Ryokan – sztućce – dwóch – śmierć. Tyle niosła i mówiła tak wiele, mówiąc tak niewiele. Dokładnie tak było. Zastraszanie, którego oczywiście nie było ze strony kruczowłosego o szastu prastu piaseczku, byłoby nie na miejscu. To tak jakby białowłosy postanowił przypalić całe jedzenie i wtedy nie byłoby o co walczyć. To się nie godzi dla prawdziwego wojownika.
    - No weźże te łapska i oddawaj co żeś zjadł! – odpyskował z wymalowanym na twarzy uśmiechem. Ta zabawa była wyborna i dawała niezwykłą frajdę młodzieńcowi, który walczył trójką mieczy. To było zabawne i dawno nie brał udziału w takiej głupocie. Chyba odnalazł swój cel. Wyzywanie takich koleżków na sztućcowe pojedynki. Najgorsze jednak było to, że białowłosy tę walkę przegrywał. Zrobił coś jednak nieprzewidywalnego. Rzucił sztuciec na swój talerz i szybko chwycił dłonią kieliszek czy też szklankę Kumy i wypił najłapczywiej jak umiał. – HA HA! – wzniósł szklankę pustą, by tryumfować swoje zwycięstwo. L-e-g-e-n-d-a-r-n-e. Wyjebane już miał w to jedzenie, najadł się ile potrzebował, ale nachlać to się chciał, szczególnie w tak dobrej zabawie, którą uprawiał. Na słowa Hikariego nie reagował, uśmiechnął się jedynie. Wiedział, że kolejny pojedynek z Maname będzie poważny i potraktuje ją czymś oooognistym. Słowa Hikara na temat taktyki były bardzo proste. Czysta siła. Niestety, tutaj białowłosy nie podjąłby takiego ryzyka jak bezpośredni atak. Stop, oczywiście, że by podjął. Jednak wzmocniłby się innym z elementów, którym nie był ogień. Coś, czym w łatwy sposób poradziłby sobie z żelazem, przebił się swoją szybkością i pozbawił głowy przeciwnika. Wspaniała wizja, której niestety tutaj nie sprawdzi. Nie na turnieju, gdzie nie wolno zabijać. O tak, to byłaby kolejna bolączka, gdyby kogoś zabił biorąc w tym udział, a doszłoby do tego. W końcu wstrzymywanie się nie było jego mocną stroną. Chociaż… Podczas pojedynku z Toshio Senju oszczędził go, gdy klinga białowłosego osiadła na gardle leżącego już członka wrogiego klanu tuż po wojnie. Oszczędził go, więc potrafił. W końcu pojawiły się słowa Kuroia, który był jakże zabawny, to także rozbawiło czerwonookiego, który uśmiechał się od ucha do ucha.
    - Haha! Mistrz sarkazmu w swoim żywiole. Moje szuru buru jest nieco inne od waszego piaskowego! Poza tym mam setkę innych sposobów na kogoś takiego. Choćby zaskoczenie, jak wspomniał Hikari. Choćby inne elementy, którymi władam i doskonale zdadzą się na żelazo. Ale shinobi chyba nie powinien dzielić się tym z innymi, wciąż posiadając asa w rękawie, czyż nie przyjacielu? – powiedział z przekąsem. Wiedział, że zależy na tym Yamiemu, ale Yami na pewno nie będzie słuchał Kju. Znał go za dobrze, więc polegał na mylnym wrażeniu szaleństwa i walki w chaosie. Gdy Kju był w ostateczności uruchamiał drugi bieg. Second Gear. Wtedy z jego twarzy znikał uśmiech, a pojawiała się rządza krwi, a mózg nabierał rozpędu by przemyśleć wszystkie zwycięskie możliwości. Tak było w wojnie z klanem Senju, gdy był parokrotnie pod ścianą. Było, a on zwyciężył.
    - Yamanaka nie słyną z brutalnej siły, a delikatności po której przeciwnik już się nie budzi. Nie musiałabyś sobie brudzić rąk, czyż nie? Coś wiem o takim stylu walki, w podobny sposób walczą i moi pobratymcy… - dodał do Misae, spoglądając na nią z delikatnym uśmieszkiem, by jakby zamknąć ten temat. Dama nie musiała mówić o brutalności, po co miała sobie tym zaprzątać piękną główkę.
    - Czy ty mnie próbujesz straszyć Ichirem? Myślę, że prędzej zostawi wszystko w moich rękach niż postanowi mnie ustawiać i coś zmieniać. Ale skąd ten temat, są rzeczy ważniejsze! Takie jak toast za zdrowie pięknych pań tym razem, a dokładnie naszej pani! Misae! – wzniósł toast, podnosząc swój pełny kieliszek (nawet jakby go opróżnił kruczowłosy złodziej jedzenia, to polewa wszystkim na powrót). Gdy tylko alkohol się kończy zamawia tym razem sake, coś słabszego by mogli dosiedzieć jak najdłużej niż kończyć od razu zabawę.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1517
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Kuroi Kuma »

Ah, pojedynek na jedzenie i przekomarzanie się z Kjoszem. Popatrzył tylko na to jak ten zabiera mu szklankę, jak upija z niej trunek znajdujący się w środku. Nie wiedział, że nadal przegrywał. Alkohol to jedna rzecz, prędzej się nastukasz mój drogi. Jednak jedzenie nadal było w rękach Władcy Piasku, to on miał nad nim władzę i to on odebrał trochę z porcji białowłosego i to się dla niego liczyło w tym momencie. Słyszał ten śmiech, ten pełen przekonania o swojej wygranie hihot. Kuroi odłożył pusty talerza na bok, otarł usta i popatrzył na białowłosego wskazując na kielich.
-I tak nalejesz mi następny. ALbo sam to zrobię, na jedno wyjdzie - uśmiehcnął się do niego, lecz tym razem nieco bardziej serdecznie. Widział zaciesz na jego twarzy, tu nie było przegranych. Tu każdy wygrał, ale na swój pokręcony sposób - jeden z jedzeniem, drugi z alkoholem.
Przebić się brutalną siłą. No tak, przecież jak można było na to nie wpaść. Taktyka stara jak świat, tylko ma ogromną wadę - użytkownicy piachu jednak byli znani ze swojej obrony, a władcy żelaznego piasku mieli jedną, ogromną przewagę. Każdy shinobi posiadał przy sobie żelazną broń, trzeba by się jej całej pozbyć, a wielu bez tego stawało się po prostu chłopkiem, który umiał się bić, ale nic więcej. Bez narzędzi jesteś jak tępa dzida - jedyne do czego się nadasz, to jako laska dla bogatego starucha. Sam Kuma uwielbiał, gdy przeciwnik decydował się na takie rozwiązanie, bo ten mógł się spokojnie ulotnić, a jego oponent musiał zmagać się hałdami piachu, które pojawiały się z każdej strony, unieruchamiały, denerwowały, by w końcu wykończyć. Nie zamierzał przekonywać Terumiego, że nie ma racji, bo pewnie kilku takich mogłoby się przydarzyć, ale wystarczył tylko ktoś, kto umiał dodać dwa do dwóch, by zakładać najgorszy przypadek i właśnie na tę brutalną siłę być najbardziej przygotowany. Nawet najlepsza tarcza w końcu upadnie, a na to musisz być najbardziej przygotowany. Nie musiał jednak dzielić się swoją wiedzą, w końcu to ona dawała mu przecież przewagę. Im więcej wiesz o przeciwniku, tym lepiej potrafisz sobie z nim poradzić. Wiedza to prawdziwie była potęga. I fakt faktem, że Yami nie zaskoczył go w swojej ocenie, bo ten nosiwoda już nie raz wyciągał logiczne wnioski. Nie był tym szarżującym na wroga, a podchodził do tego jak do szachów, gdzie masz ledwo dwie figury i musisz sobie radzić z całą planszą wycelowaną prosto w Ciebie. Nie pokazywał swojej siły, może z tego względu że za bardzo jej nie miał, ale tego nie sposób było przewidzieć. Zaśmiał się pod nosem, bo szczerze powiedziawszy taka taktyka byłaby dużo bardziej skuteczna w starciu przeciwko Staruszkowi. Proste, acz skuteczne, czego chcieć więcej. Używaj mniej zasobów niż swój przeciwnik, a prędzej czy później wygrasz to starcie.
Uniósł kielich po częściowym toaście, który wzniosła białowłosa. Delektowanie się wieczorem - to coś za co mógł wypić w tej chwili, aczkolwiek z tyłu głowy czuł to mrowienie, które przypominało tylko o tym, że ciągle nie wiedział jaki jest wynik walki, a liczył na to, że wszystko idzie jednak po jego myśli. Misae podjęła temat turnieju, no i w sumie wyjaśniła się zagadka, skąd zna samuraja. Tak bardzo nie pasowało do niego zwracanie się per Pan. I nie chodzi tu o umniejszani mu szacunku, ale to było zbyt pospolite, by ukazać osobliwość tej postaci. To jedna z niewielu osób, które samą posturą zrobiły wrażenie na Piaskowym Dziadku. Nie musiały robić wiele, po prostu ich podejście i zachowanie budziły respekt.
-Faktycznie, przynajmniej tutaj udało nam się poznać. Może sam po prostu niedostatecznie się rozglądałem... - też wzruszył ramionami, bo dla niego ten okres czasu był względnie dużo krótszy. Sam Kuma nie zwracał na siebie uwagi, chyba że faktem posiadania przy sobie gurdy (która swoją drogą ciągle spoczywała sobie niedaleko stolika). Widział zmianę w białowłosej, zupełnie jakby oderwała się od tej całej pocieszności Kyoushiego. A więc w jej przypadku była to ta struna, na której można było zagrać walczyka i dowiedzieć się czegoś ciekawszego. Najpierw jednak odrzucił do białowłosego:
-Chodziło mi o to, byś był jakimś nie wiem... dowódcą, albo czymś takim. Taki taktyk nie może się zmarnować - pokiwał głową zadowolony, po czym wrócił do białowłosej. On zaś ciągle utrzymywał dobry humor, nie zmąciła go reakcja dziewczyny na ponownie wymówienie owego imienia.
-A co byś chciała wiedzieć moja droga? Nasz Diabołek to dobry chłopak, chociaż czasem coś dziwnego strzeli mu do łba. Coś z nim nie tak? - zapytał szczerze, po czym ponownie uniósł kielich na toast szermierza. Spoglądał na Misae, można powiedzieć że wznosił kielich razem z nią, wypatrywał czy dołączy, czy jednak zrezygnuje. Zdobyłaś moją uwagę, nie zmarnuj tego
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Hikari »

Strategia Hikariego mogła wydawać się skazana na porażkę, tylko on posiadał w swoim rękawie niezwykle silną technikę penetracyjną. Wątpił, aby cokolwiek było zatrzymać jego wersję ognistej głowy smoka, która dosłownie dewastowała z czymkolwiek się zetknie. Gdyby jedna nie wystarczyła zawsze mógł dorzucić drugą, a nawet trzecią pod rząd. Nie spotkał się z defensywą zdolną się temu przeciwstawić. Yami postanowił więc rozwinąć temat wskazując lukę w pozostałych strategiach i przedstawiając swoją całkiem logiczną. Dodatkowo podzielił się informacjami na temat swoich zdolności, co lekko zaskoczyło Terumiego. Wypadało się odwdzięczyć podobnym. Tylko wpierw nawiązał do taktyki Misae, po Kyu.
- Mogłabyś mieć w ten sposób największe szanse z nas wszystkich. Gdy pierwszy raz miałem do czynienia z waszymi zdolnościami byłem wręcz zszokowany ich finezją i możliwościami.
Przemawiając uśmiechnął się wystrzeliwując palcami dopiero co trzymany widelec w powietrze na wysokość metra.
- Jeżeli rozpoczynał walkę na ziemi, zapewne byłoby dla niego za późno.
Gdy podrzucony metal zawisł w powietrzu natychmiast sięgnął po niego wbijając w mięso na talerzu przed sobą. Było to szybsze niż mrugnięcie, bez percepcji na poziomie miernym ruch był niezauważalny. Jak widelec był w powietrzu, tak nagle znikł.
- Będąc szybszy od tego żelastwa nie pozwoliłbym nikomu się wystrzelić w powietrze. Do obrony przed żelastwem wykorzystałbym zdolności mojej gałęzi, więc nie bałbym się skrócenia raptownego dystansu. Moja guma robi za idealną tarczę, tylko wolałbym nie demonstrować tego przy stole. Dodatkowo nie wypada pluć przy damach, a to jedynie z nią potrafię.
Przepatrzył towarzystwo w celu zobaczenia każdego reakcji, mógł zaskoczyć swoją nagłą prezentacją szybkości. Czy poszedł na całość przed chwilą? Kto to by wiedział, znaczy on wiedział tylko tego nie zdradzał. Zawsze mógł trochę się powstrzymywać.
- Przed użyciem brutalnej siły jeszcze zablokowałbym mu drogi ucieczki. Posługuję się ziemią, wodą, lawą oraz ogniem więc nie miałbym problemu z dostosowaniem się do sytuacji. Mogę zaproponować mały pokaz, jeżeli chcesz zobaczyć z czym miała do czynienia mafia.
Mogłoby to wyjść ciekawsze od większości pojedynków, zapewniając widowisko jedyne w rodzaju. Nie znał osoby posługującej się żywiołem ognia w równym stopniu co on noszący swoje wisiorki. Czy przejmował się dzieleniem wiedzą z innymi? W żadnym wypadku, bo nikt nie powiedział o pozbawieniu się wszystkich asów z rękawa. Wszechstronność, umiejętność dostosowania się to największe atuty Terumiego podczas pojedynków. Doświadczenie, które zdobył zmieniło go z chłopca w prawdziwego łowcę. Co najlepsze, to wcale nie oznaczało końca jego rozwoju. Ciągle rósł w siłę.
- Od siebie mogę powiedzieć, że oślepia w słońcu przez to całe noszone złoto. Największa obecnie wada, bo trochę dorósł od czasu kiedy walczyliśmy ramię w ramię.
Rozluźnił lekko atmosferę przed odpowiedzią białowłosej, aby się zbytnio nie stresowała mówić szczerze przy jego znajomych. Yogańczyk zwrócił uwagę na jej poprzednie reakcje więc chcąc dodać wsparcia uśmiechnął się w jej stronę przed podniesieniem swojej szklanki do połknięcia kolejnej porcji alkoholu.
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Awatar użytkownika
Misae
Posty: 1523
Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
GG/Discord: Misae#1695

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Misae »


Nastała i ona. Wielka bitwa naszych czasów. Kyu na przeciw Kuroi'a. Dwóch wielkich wojowników. Dwie niezwykłe strategie. Dwa talerze jedzenia. Misae z rozbawieniem obserwowała ich pojedynek, na wszelki wypadek lawirując swoją zastawą tak aby przypadkiem nie opróżnili jej talerza niechcący w czasie swoich walk. Na szczęście niewiele jej zostało. Wychowała się z panami więc takie przekomarzanki nie były niczym nadzwyczajnym. Trzeba było tylko dbać o to aby nie było więcej ofiar - rozbitych talerzy z jedzeniem lub szklanek z trunkiem - niż te, o które toczyła się bitwa.
Skończyła swoją porcję nieco szybciej niż by normalnie. Powody były dwa. Była bardzo głodna, a z drugiej strony nie chciała by i jej zjedli bo była bardzo głodna. Na upartego przez krótką chwilę myślała czy nie podzielić się z nimi swoją porcją, ale przecież nie o to chodziło w tej zabawie. Mieli zdobyć jedzenie, a nie dostać na tacy. Taka pierwotna męska rola.
-Chyba przeceniasz moje zdolności, Terumi-san - odparła drapiąc się w tył głowy. Ona nie uważała nigdy swoich zdolności za jakoś specjalnie potężne. Nie miała do tej pory bezpośredniego porównania, ale na to co osiągnęła do tej pory fajerwerków nie było. Wolała dużo bardziej posłuchać ciekawych strategii pozostałych panów. Zdecydowanie najciekawsza i najmilsza do słuchania była kotka. Mimo to zarówno Yami jak i Hikari mocno ją zainteresowali. Mieli różne spojrzenie, ale bardzo bardzo ciekawe i godne późniejszego przemyślenia. Jeszcze tylko chciała przed zamknięciem tematu strategii odpowiedzieć białowłosemu.
-Ręce są potem jeszcze brudniejsze - odparła nieco cierpko. Czasem obraz minionej, fatalnej misji i spojrzenia tego nieszczęśnika, który był obiektem jej techniki wracała do niej. Ale wolała o tym nie mówić. Nie chciała psuć sobie ani sobie ani innych nastroju. Choć w sumie temat niemiłego jegomościa pociągnął dalej niemal każdy z obecnych. No nic. Wypadało odpowiedzieć. Powiedziała A, to powie również i B. W sumie nie zamierzała się, aż tak przejmować. Nie wiedziała nawet czy jej słowa pociągną odpowiedzialność. Ah ten alkohol
-Kiedyś miałam mylną przyjemność poznać kogoś o tym imieniu. Może to tylko zbieżność imion. - odparła wzruszając ramionami, jednak jej oczy były wyjątkowo smutne w tym momencie. Szybko jednak się pozbierała, uniosła kieliszek w odpowiedzi na toast koteczka, dodając sama - I za przystojnych panów! - dodała entuzjastycznie uśmiechając się już zadowolona. Potem wzięła łyk, znieczulona już lekko. Sake była słabsza więc było jej łatwiej. Na wszelki wypadek popiła potem sokiem.
Mały Tomoe gdy tylko wyczyścił talerze, wskoczył na kolana swojej pani i ułożył się do spania. Przyjął z milczącym zadowoleniem, że Misae zaczęła drapać go za uszkiem.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Yami
Posty: 2824
Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Multikonta: Reigen

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Yami »

0 x
Awatar użytkownika
Kyoushi
Martwa postać
Posty: 2613
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Kyoushi »

  • No i to było wszystko. Mimo, że pojedynek względem jedzenia mógł wyglądać na przegrany względem Kjosza, wcale tak nie było. To, że potrafił odebrać kielich i go wychylić znaczyło trzy razy tyle, co jakiś ukradziony ziemniak. Nic więcej. Białowłosy wiedział, że odebrany napój to tak ze trzy, cztery razy więcej niż samo jedzenie, stąd to poczucie zwycięstwa. Na słowa kruczowłosego, otarł się przedramieniem po wypiciu i rzekł:
    - Oczywiście, że ci naleję. Ale kielicha nie upilnowałeś. O zasadach nie rozmawialiśmy, więc ich nie było! – dodał białowłosy, gdy tylko swoje skończył, by chwycić po nowe sake i je rzeczywiście rozlać każdemu, także kruczowłosemu Kuroiowi, który zasłużył na to najbardziej. Jak nikt inny poza Misae, ale jej argumentem było to, że była tu jedyną kobietą, więc nie było to nic nowego w towarzystwie samców. Doszło także do podsumowanie umiejętności klanu Yamanaka przez Hikariego, które były jakże słuszne. Nic dodać nic ująć. Więc niczego nie robił. Był pewny tego o czym mówili i zgadzał się, więc nie próbował dodawać nic od siebie. Jednocześnie, przedstawiający swoje zdanie Hikari wykonał pokaz swoich umiejętności, gdy tylko podrzucił swój widelec i nagle po niego sięgnął. Rzeczywiście, był kurewsko szybki. Kyu zauważył to co mógł, względem swojej percepcji, jednocześnie wiedząc, że nie była to iluzja. Hikari był po prostu szybki. Gdyby tylko mrugnął, nie zauważyłby niczego więcej, a ten powidok dawał mu świadomość tego, że członek klanu Terumi czy czegokolwiek innego był naprawdę sprawnym shinobi. To powodowało uśmiech Kyu, który jednocześnie nie uważał się za słabszego. Oj nie. Miał potężnego, płomiennego asa w rękawie, którym zgniótłby nie takiego asa. Nie mógł jednak tego zrobić tutaj. Nikt nie przeżyłby tego co miałby wykonać, więc musiał się powstrzymać. Uwolnienie tej chakry byłoby zbyt agresywne. Odniósł się jednak do słów Misae, która nawiązała do jego zdania.
    - Jednocześnie wciąż zwycięskie, a tylko to jest stawką tej gry… - zakończył temat, wiedząc, że dziewczyna na pewno to zrozumie. Była zbyt bystra, by nie wychwycić jego niechęci do kontynuowanie tego tematu. Wtedy odezwał się Kuroi, który znów go rozśmieszył. Dziad pieprzony.
    - Nie denerwuj mnie, bo jako znamienity taktyk każę innym zjeść wszystko co twoje, bo nieumiejętnie tego pilnujesz! – powiedział, próbując swoim widelcem zaatakować ostatki ostatków. Tu nawet nie chodziło o głód, a po prostu o zabawę, czystą i nieskalaną. Toast za przystojnych panów był bardzo przyjemny, jednocześnie białowłosy nigdy za takiego się nie uważał, a wtedy wszedł Yami i jego mądrości. Mądrości człowieka, który więcej myślał niż działał. Więcej myślał niż przeżył.
    - Nie i nie. Zdaje ci się tylko, że nie myślę, gdy atakuję, ale tak nie jest, ale jeśli tego nie wiesz, to szkoda bym ci się tłumaczył. Taki Maji nie jest dla mnie wyzwaniem. Żadnym. Mam nadzieję, że kiedyś się dowiesz sam dlaczego. Kto jak kto, Ty powinieneś wiedzieć dlaczego. W swoim czasie. – wtem uśmiechnął się tajemniczo, jednocześnie mrugając okiem w stronę Yamiego. Teraz już tylko od niego zależało czy załapię aluzję do Bijuu. W końcu to nie było takie oczywiste, ale przecież Yami był WSZECHWIEDZĄCYM, a przy okazji NAJMĄDRZEJSZYM shinobi, więc to była kwestia sekundy jak ogarnie, doskonale oceni i przemyśli. Nie wątpił w niego, bo Yami był najmądrzejszy i najbardziej wyrachowany. Tak było.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1517
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Kuroi Kuma »

Popatrzył na wyczyn Terumiego z widelcem i pokiwał głową. Imponujące, chociaż jaki to miało cel? Ukazanie swojej siły, wypinanie klaty, by zwrócić na siebie uwagę, czy też dać komuś powód do zrobienia tego samego? Nie zrobiło to na nim większego wrażenia, nie za bardzo lubił takie pokazówki, bo było to zwykłe sprzedawanie informacji o samym sobie. Może i Hikari widział w tym jakiś sens, może chciał podkreślić swoje słowa, ich moc, ich wagę, ale co by nie mówić - przechwałka zawsze nią będzie. Szczerze zdziwiło go to, że Kjosz nie podjął rzuconej na stół rękawicy, nie pokazał że też potrafi takie szmery bajery. Obecność kobiety tylko przecież zwiększała prawdopodobieństwo do takich przepychanek, pokazania kto jest większy, silniejszy, niczym dwa koguty zamknięte w klatce. Zastanawiało go czy brak reakcji brał się właśnie z jej obecności, czyżby zaczął się nieco pilnować? Ciekawa rzecz, że obecność dziewojki mogła zarówno podsycać, jak i ostudzać takie zapały. Nie wiedział tylko komu gratulować takiego stanu rzeczy... raczej Misae, tak po namyśle.
Radość, obojętność, smutek, potem znowu radość. Tyle tak różnych od siebie emocji było widocznych oczach, które były od siebie tak samo odmienne. Zdziwił go ten fakt, bowiem nigdy nie zdarzyło mu się widzieć Ichira po stornie, której komuś nie odpowiada. Raczej brylował w towarzystwach, przyciągał do siebie ludzi. Każdy tutaj obecny wiedział raczej o kogo chodzi, pozostawało tylko dowiedzieć się kogo ma na myśli białowłosa. Ten sam, czy może jednak inny Ociroł? Nie drążył dalej, bo nie widział w tym kompletnie żadnego sensu. Skoro do tej pory nic się nie wyjaśniło, to dążenie dalej do tego samego po prostu było zbędne. Ciekawość niestety musiała zaczekać, albo po prostu pójść w niepamięć, w zapomnienie. Nie za bardzo cieszył go ten stan rzeczy, ale tak po prostu jest i czasami trzeba się z tym pogodzić. Czasami też nie... Oczywistym było, że uniósł kielich do toastu. Ba, nie mógł sobie odpuścić, bowiem za takiego jak najbardziej się uważał! Nie ważne jak postrzegają Cię inni, ważne jak postrzegasz siebie sam. Puścił oko do białowłosej i uśmiechnął się nieco. Nie chciał jej irytować i miał nadzieję, że taka mała uszczypliwość z jego strony pójdzie mu płazem, nie będzie miała jej za złe. Rozbawił go jednak Yami, nie słyszał nigdy "Pustynnego Ichirou", brzmiało to jak nazwa dla jakiegoś małego pchlarza, który popiernicza po pustyni.
-Gdyby jeszcze było co zjeść - popatrzył smutno na swój pusty talerz, westchnął ciężko, prawie można było zobaczyć tę łezkę, która kręciła się w oku na ten najgorszy w świecie widok. Nic tak nie bolało jak puste nakrycie, wyczyszczone do cna. Ten ból łagodził tylko pełny brzuszek, a także alkohol, który powolutku bez pośpiechu był dostarczany do ciała Kumy. Zerknął to na Kyoushiego, to na Yamiego - jaka tajemnica łączyła tą dwójkę? Czemu akurat on miał zdawać sobie sprawę z tego, że akurat białowłosy nie widziałby w Majich przeciwnika?
-Hikari, nie miej mi tego za złe, ale czy jest jakiś głębszy sens Twojej wizyty w tym miejscu? - przyłożył rękę do piersi dając znać, że nie ma żadnych zamiarów obrażenia Terumiego. Mogło to tak zabrzmieć i każdy niech sobie to interpretuje jak chce, ale Kuroi zawsze przegrywał z jedną rzeczą. Ciekawość. To właśnie ona korciła go od jakiegoś czasu, by zadać to pytanie czarnowłosemu. Nie oczekiwał że ten powód będzie jakiś wyniosły, że będzie znaczył coś więcej, ale ta nieznośna myśl, że coś mu umyka drążyła w jego głowie głębiej i głębiej. Była jak mucha, która w nocy siadała Ci na twarzy, jak komar który przed snem krąży tuż obok i słyszysz to denerwujące bzyczenie. Chcesz zasnąć, lecz nie możesz, bo ciągle to słyszysz. W końcu nie wytrzymujesz, zapalasz światło i idziesz na łowy i to właśnie zrobił Piaskowy Dziadek.
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Hikari »

Komplement umiejętności rodowych Misae wydawałoby się sprawił lekkie zakłopotanie. Hikari za to był pewny swoich słów, miał z tym spore doświadczenie gdy Inoshi dzieliła się z nim sensorem czy chciała przejąć jego ciało. Nie poznał technik służących do walki z wieloma oponentami, aczkolwiek przy pojedynku dawały spore szanse. Potrzeba tylko silnej siły woli, a także ciała aby właściwie to wykorzystać. Będąc zbyt wolnym nie zorientujesz się kiedy już przegrasz.
- Doskonale wiem co mówię, dłuższy czas szkoliłem twoją młodszą kuzynkę.
Kąciki ust dalej pozostawały w górze, aczkolwiek delikatnie opadły. Alkohol oraz towarzystwo pozwalało nie psuć sobie nastroju wspominkami. Teraz wiedział, że spoglądając w oczy Misae nie tylko szukał podobieństwa, ale również brak źrenic podobny do Inoshi. Od momentu ich rozstania, była to pierwsza reprezentantka tego klanu z którą się spotkał. Czuł się z tym lepiej niż mógłby spodziewać. Odczuwał jedynie mocniej pustkę.
- Wybacz Yami, ale byłoby niegrzeczne zdradzanie czyichś zdolności.
Terumi zauważył jak białowłosa zasmuciła się mówiąc o brudnych dłoniach co było kolejnym powodem do braku kontynuacji. Zamiast tego przyjrzał się reakcji na sztuczkę z widelcem. Dlaczego to zrobił? Cóż, nie chciał rzucać mało prawdopodobnych słów zupełnie na wiatr więc pokazał ułamek swoich zdolności zwracając tym na siebie uwagę. Największe atuty zostawiał w tajemnicy. Nigdy nie myślał o podrzucaniu rękawicy w walce o największego kozaka w stadzie. Porzucił przekomarzanie się o jedzenie, skupił się na swojej porcji pilnując jej przed ewentualnymi złodziejami. Dodatkowo było to dość zabawne do oglądania. Czuł się zbyt obco, aby pozwolić sobie na taką zuchwałość jak dołączenie. Przemilczał też pewność siebie Kyu, mógł mieć do tego powody. Uwagę przykuła tylko niewielka aluzja do Yamiego.
- Czemu miałbym się obrażać? Mogę jedynie obawiać się rozczarowania. Moje motywy nie były zbytnio głębokie.
Uśmiechnął się przyjaźnie, wcale nie zakańczając w ten sposób tematu.
- Przybyłem odpocząć od codziennej rutyny. Spotkałem też kilku znajomych, z którymi wciąż mam do poruszenia kilka dość ważnych tematów na imprezie po wszystkim. Jakiś rok temu napotkałem pewne komplikacje z szemranymi ludźmi mającymi sporo władzy przez co nie mogę sobie pozwalać być tak wolnym jak zwykle. Byłem też ciekawy jak będzie prezentować się kolejne pokolenie na turnieju. A ciebie co tutaj sprowadziło?
Chyba naturalnym było zadaniem podobnego pytania z ciekawości, staruszek najmniej pasował do całego towarzystwa poza młodym kupcem ostatecznie. Przynajmniej względem wieku, bo charakterem uzupełniał się dobrze z białowłosym.
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Awatar użytkownika
Misae
Posty: 1523
Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
GG/Discord: Misae#1695

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Misae »

Uczennica Yamanaka. Musiało być ciekawie. Nie często miały okazję uzyskać duże wykształcenie czysto bojowe, a po tym co pokazał... albo czego oczy Misae nie dostrzegły mogła się tylko domyśleć, że nie uczył jej technik medycznych. Choć jeżeli tak było wyjątkowo by ją zaskoczył w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
-W takim razie nie będę oponować - przyznała ze skinieniem głowy, jednak widząc w jego oczach nieco mniejszy blask, jakiś może głęboko skrywany smutek dodała żartobliwie, mając nadzieję, że go pocieszy - Nie będę też pytać, czy jesteśmy łatwym materiałem na uczennice, skoro wrzuciłeś ją do wody - takie wnioski mogła tylko wyciągać, choć jej matka nigdy nie narzekała na to, by Misae sprawiała problemy. Yami pociągnął jeszcze temat jej zdolności, więc dodała zdanie, które miała nadzieję, w ponownie zabawny sposób podsumuje wszystkie dywagacje. Przecież dużo ciekawsze rzeczy robili Kuroi i Kyu! A nie jakieś szubi-dubi-Yamanakowe
-Na pewno mężowie nie widzą na co się piszą - mrugnęła okiem. Wypijając nalany przez kotka kieliszek przy kolejnym toaście. Wcześniej oczywiście podziękowała z uśmiechem, za pilnowanie aby jej kieliszek nie pozostał pusty. Miało to dwie konsekwencje. Powoli czuła jakby wyrastały jej skrzydła, ale z drugiej coraz trudniej jej było kryć swoje myśli i uczucia. Mimo, że na co dzień była bardzo szczera, to formułki grzecznościowe i zasady dobrego wychowania zawsze były dla niej dobrym hamulcem. Teraz jednak kiedy Yami wyjaśnił jej wątpliwości hamulce nie zadziałały. Stała pośród znajomych potwora.
-Krwawe pokolenie? - zerwała się na równe nogi, powtarzając z trwogą w oczach, co sprawiło, że lisek zleciał na podłogę. Mruknął coś i skoczył na krzesło - To tego Ichirou miałam okazję poznać... o ile można to tak nazwać. Turniej w Kantai... Byłam w onsenie na wspólnej części kiedy on zamordował dwóch mężczyzn w sektorze dla panów. W porównaniu do niego byli niczym mrówki. Mówicie o zdolnościach mojego klanu, pod względem militarnym, ale nie tylko to nam dają. Czułam tą przerażającą chakrę. Czułam jak uchodzi z nich życie, zaraz po tym jak wołali o pomoc. Po wszystkim nawymyślał straży jakąś mało wiarygodną historyjkę i zniknął. Nawet nie udawał przed nami, że chciał ich wyłowić. - mówiła przez zaciśnięte gardło. Oczy piekły ją jak wściekłe, czerwieniąc się od pchających się do nich łez - Reanimowałam ich, aż nie przybiegła straż. Woda z ich płuc zalewała moje... oni pierwsi zmarli w moich ramionach. Mimo, że robiłam wszystko... tak bardzo nie chciałam pozwolić im zginąć. Byłam pewna, że mam dość siły by ich ocalić. - ostatnie zdanie dodała niemal szeptem, a łzy mimo jej szczerych chęci spłynęły po porcelanowych policzkach, zostawiając mokre, jeszcze ciepłe ślady. Zwróciła oczy na Kuroi'a, który jako pierwszy drążył sprawę mordercy z onsenu.
-Jeśli znany ci jest Kakita-san, to go zapytaj. On i mój przyjaciel wyławiali ciała. - powiedziała chłodnym, tonem. Stała i nie wiedziała co ma zrobić dalej. Skrzywdzą ją za to, że mówiła takie rzeczy o ich przyjacielu? W najlepszym razie uznają, że kłamie i zapomną o sprawie. Jeśli wszyscy posiadali zdolności na poziomie tego co pokazał Hikari - co zakładała, że jest tylko urywkiem tego co umie, bo raczej nie pokazałby od tak wszystkiego; to dzisiejsza noc będzie jej ostatnią. Ale to nie było takie złe. Jak dobrze pójdzie, umrze nie czując bólu. Normalnie pewnie mocno poddenerwowana i wystraszona czekałaby na to co mogą jej zrobić, jednak teraz alkohol skutecznie znieczulił tą stronę umysłu. Jeśli dożyje do dnia następnego, to wtedy będzie wiedziała ile ryzykowała.
Yami powiedział też coś, co sprawiło, że jej skrajne emocje na chwilkę się wyciszyły. Nie mogła być wściekła i przerażona wspomnieniami, kiedy mówiła o NIM.
-Wabi się Tomoe... - odparła nieco spokojniej, jednak dalej to jedna to druga łza spływały po jej policzku. Dziewczyna przetarła jedną - Znalazłam go w lesie... miał być kolejną ofiarą kultystów mordujących zwierzęta... była malutkim szczenięciem... nie miał nikogo, a jedyne czego doznał w życiu to krzywda... nie mogłam zostawić go samego... - odparła uśmiechając się mieszaniną smutku i miłości do futrzastego przyjaciela. Nie o to pytał syn kupca, ale ponownie wina spłynęła na alkohol który rozwiązał jej mocniej niż zamierzała język.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Yami
Posty: 2824
Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Multikonta: Reigen

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Yami »

0 x
Awatar użytkownika
Kyoushi
Martwa postać
Posty: 2613
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Kyoushi »

  • Białowłosy robił swoje. Tak samo się upijał jak się smucił – wcale. Tymczasem miał także szczęście w pojedynku z Kuroniem. Był on nie tylko wyrównany, ale także najwyższych lotów. Wszystkie chwyty dozwolone, więc nikt nie miał z tym problemów. On jadł więcej i więcej, a on pił co tylko dał radę. Widać było, że mają różne priorytety. Cóż, czerwonooki nie wiedział, że tematy się powoli urywały, alkohol dobijał do głów i szykowały się burdy i rozmowy. On sam nie zabierał głosu, nie zamierzał się wysilać i gadać o niczym. Kuroi postanowił zadać dość osobiste i specyficzne pytanie Hikariemu, który mógł to przecież odczytać jako atak, jednak tego nie zrobił. Przyjął to nad wyraz spokojnie i naturalnie. To dobry znak, chociaż wygłupy samego kruczowłosego Yogańczyka były dość… Specyficzne i nikomu niepotrzebne. No ale po co miał cokolwiek komentować, nie przywykł do tego by kogoś oceniać. Chyba, że nazywała się Maname i totalnie wyprowadziła członka klanu Uchiha z równowagi, to wtedy wyrzuca przez barierki. Jego słowa w kierunku Kuroia brzmiały jak najbardziej prawdopodobnie. Nie było w tym żadnych złych intencji. Chociaż Kjosz sam w sobie był po to tutaj by walczyć, ale do walki jednak nie doszło. Takie też było życie.
    Yami wiedział co robi i jego reakcja na słowa Jinchuuriki Matatabi były jak najbardziej zrozumiałe. Może przez alkohol nieco za dużo powiedział, ale jego kompan wiedział jak temu zapobiec. Po prostu przemilczał to i wdał się w polemikę z białowłosą, która teraz przeżywała swój mały kryzys. Dolewanie kolejnych porcji sake zostało w jego geście. W końcu poprzedni trunek się skończył. Słuchał uważnie i reagował na jej emocje, które wypływały jak woda z gejzera. Sama opowieść była całkiem ciekawa. Białowłosy nigdy nie przypuszczał, że Ichirou może być tak brutalny. To było imponujące, ze względu na to, że sam Kyu był bardzo podobny. Nigdy się nie patyczkował i przejmował kimkolwiek, kto stanął mu na drodze. Trochę ujęło go to, że ona po prostu zaczyna płakać, ale cóż mógł poradzić. Nie znał się na pocieszaniu, nie wiedział czy mógł ją jakoś pocieszyć. Czy sama ręka na ramieniu wystarczy? Tego nie wiedział, więc wolał niczego nie robić. Wolał odpuścić.
    - Przykro mi. – tylko tyle zdołał powiedzieć w jej stronę, do niej. To tylko jeśli chodziło o to czy było mu przykro czy jakiekolwiek inne emocje. Polane było, więc swoje zadanie spełnił. Spojrzał wtedy na Yamiego, który się napił. Uśmiechnął się do niego: - Samo dobro! – powiedział z uśmieszkiem godnym szermierza. Wtedy było wszystko jasne. Zaczynało się jednak robić trochę późno. Czy to czas by kontynuować biesiadę?
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1517
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Kuroi Kuma »

-Tu nie chodzi o drugą porcję Yami, do brzuszka musi wszystko dojść w swoim czasie! - odpowiedział chłopakowi, wskazując na niego palcem. Zupełnie tak jakby udzielał mu lekcji życia o jedzeniu. Oczywiście że mógłby zamówić drugą porcję, pewnie nawet trzecią i czwartą, ale nie był z tych, którzy pochłaniają pokarm jak głupi, tylko delektuje się nim - mimo szybkiego spożywania oczywiście.
Odpowiedź Hikariego cóż... nie do końca o taką mu chodziło. Rozumiał chęć obejrzenia turnieju, to raczej dosyć rzadka rozrywka na taką skalę, więc oczywistym było, że gromadziło ludzi zainteresowanych tematem. Pytał jednak o nieco bardziej konkretne okoliczności, o jego powód przybycia akurat do tego Ryokanu, do tego stolika. Potaknął jednak, nie miał zamiaru brać młodszego od siebie na spytki, przepytywać go o wszelkie jego cele.
-Wolność ma wysoką cenę. A mi przyszło akurat z niej nieco skorzystać, wyrwać się z pustyni i zobaczyć jak bardzo zmienił się świat przez tych kilka lat. Niestety i moje motywy nie mają zbytniej głębi - stuknął palcem w stół - raz, drugi. Przyglądał się mu, wsłuchiwał się w puknięcie, w to głuche, puste echo.
-Jak widać kolejne pokolenie jest nieco rozczarowujące. Albo zaczęło mniej pokazywać swoje zdolności. Jeżeli jednak to drugie, to pełne uznanie dla nich ode mnie - przeniósł wzrok na Terumiego i uśmiechnął się serdecznie. Miał jednak mieszane uczucia co do Yogańczyka - jednocześnie cichy, jednak z łatwością przychodzą mu takie popisówki. Nie potrafił go sobie jakoś przyporządkować, nadać mu jakiejś formy, bo z każdej uciekał, pewnie podobnie jak przed tymi ludźmi, którzy byli u władzy. Nikt go jednak nie ścigał, próżno było szukać listów gończych z jego twarzą, więc tak źle nie mogło być, prawda?
Spiął się słysząc odsuwane krzesło, widząc białowłosą, która zbiera się na równe nogi. Trzymał się tak przez chwilę nie wiedząc co ze sobą zrobić. Widział wyraz jej twarzy nienapawający optymizmem, a to co mówiła jeszcze bardziej to podkreślało. Nie zdziwił go jednak obraz Pustynnego Diabołka, który zamordował kogoś i uszło mu to jeszcze na sucho. Przydomek przecież nie wziął się znikąd, we dwójkę brali też udział w wojnie, a ta nie jest piękna, lecz zaściełana potem, krwią i trupami. Próżno pytać o motyw, każdy ma swój i nie nam go rozumieć. Było minęło, życia tych ludzi nie powrócisz, ich ciała pewnie zdążyły się już dawno rozłożyć, a pamięć o dwóch istnieniach pozostała tylko w myślach najbliższych.
-Gdyby tamten chłopak położył swoje brudne łapy na tym dzieciaczku, to byś nie chciała go utopić? - zapytał całkowicie poważnie, spoglądał prosto w załzawione oczy dziewczyny. I choć zdawał sobie sprawę, że nie był to najlepszy moment, gdy alkohol powoli zaczynał szumieć każdemu w głowie, gdy ta jest roztrzęsiona, tak Kuroi widział świat trochę inaczej. Nie lubił śmierci, unikał jej jak tylko mógł, ale momentami po prostu się nie dało. Pewni ludzie po prostu zasługiwali na to, a inni zasadzali się na życie Staruszka, więc nie zamierzał być im dłużny -Ogień, o którym wspominali tutaj zgromadzeni nie jest do podgrzewania jedzenia... Świat jest brudny i brutalny, ale nawet w nim jest iskierka dobra - uniósł dłoń ku górze, tuż przed swoje lico. Obok tych nieco już mniej zmęczonych oczu, którym w końcu dana była możliwość odespać, obok tych chaotycznie ułożonych włosów spiętych obecnie w kucyk z tyłu głowy, tuż przed twarzą nieco pochylonego Kuroia pojawiła się właśnie ta iskierka. Jego dłoń spowiła cienka strużka chakry w kolorze uspokajającej zieleni. To było jego rozwiązanie, jego droga, jego własna ścieżka, którą podążał. Możesz rozwijać się w sztuce mordu, bawić się ogniem i spalać ludzi żywcem, a możesz też próbować im pomóc. Jak szybko pojawiła się poświata tak szybko zniknęła. Ta zagadka nie powinna być trudna do odgadnięcia przez większość z nich.
-Młody ma rację - wskazał na Yamensa, bo co miał więcej powiedzieć. Nie był sędzią, nie reprezentował sprawiedliwości, nie jemu było dane oceniać czyjeś czyny. Może i Ichir kogoś zabił, ale w tym towarzystwie spodziewał się, że zdecydowana większość, jak nie wszyscy tutaj zebrani także dokonali tego czynu. Byli shinobi, czemu więc się tutaj dziwić?
-Jaki słodziak! - wykrzyknął przypatrując się w sumie po raz pierwszy zwierzaczkowi, którego do tej pory Misae trzymała przy sobie. Kuroi wstał z krzesła, schylił się prawie do słowiańskiego przykucu i wystawił rękę do małego stworka -No kto jest taki śliczny, no kto? - rzucił do maluszka zapraszając go gestem ręki do siebie. Nie zważał na to, że był tu najstarszy i przecież "nie przystoi" komuś takiemu zachowywać się tak infantylnie. To był jednak zwierzak, istota nieskalana złością i nienawiścią. Jeżeli zabijał to tylko by mógł przeżyć, a nie dla czystej zabawy. Jeżeli ktoś o nim pomyśli źle, to był tylko i wyłącznie jego problem.
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Hikari »

Yamanaki normalnie byłyby dobrym wyborem na uczennicę, tylko ten przypadek był specjalny. Inoshi często narzekała na życie w Soso, zasady tam panujące i inne problemy. Gdy odwiedził jej miasto rodzinne zobaczył jak bardzo się różniła od przeciętnych mieszkańców osady. Mimo to w głębi duszy delikatnie się zaśmiał od pocieszenia Misae, prawy policzek uniósł w górę.
- Trafiłem akurat na wyjątek od reguły. Nie spotkałem nikogo innego w Soso tak ciężkiego pod względem charakteru.
Takie pocieszenie wystarczyło zaledwie na parę sekund, bo choć mógł odgrywać niezmienny wyraz twarzy to wewnątrz odczuwał melancholię. Rozstali się ze względu na jej próby udowodnienia samodzielności kończący się jej zniknięciem w środku tajnego podziemnego kompleksu jest niedopuszczalne. Nie jest to dłużej dopuszczalne przy ścigającej go mafii.
Próba zatuszowania tajemniczej wiadomości przez Yamiego było dość solidne. Najbardziej prawdopodobna była sprzedaż jakiegoś zwoju z niespotykaną techniką, czy artefaktu co byłoby normalne dla młodego kupca. Zauważył dziwne mruganie, ale nie był to powód do grzebania głębiej patykiem. Chęć ukrycia tego byłaby zupełnie naturalna, on również nie chwali się nikomu wisiorkami. Tymczasem dalsza próba tłumaczenia się była lekko podejrzana, ale zdecydowanie najbardziej zainteresowało pominięcie staruszka obok. Wychodzi jakby ten również znał ich sekret. Cóż, niedawno się dosiadł nie mógł prosić o więcej gościnności niżeli otrzymał od tych obcych osób zapraszających go do stolika więc pokiwał głową przyjmując wymówkę o ogniu nie chcąc dociekać.
Powody Kuroi'a do przybycia na turniej były równie proste co Terumiego. Obaj przebywali dłuższy czas w swoim zakątku, a będąc na pustyni nie wytrzymałby osobiście dłużej niżeli miesiąc. Gorące dnie, zimne noce, słońce mogące spowodować udar, to nie były jego ulubione klimaty. Wolał chłodniejsze rejony gdzie mógł o siebie zadbać za pomocą ognia czy lawy utrzymując odpowiednią temperaturę w razie konieczności. Mógł być wdzięczny za urodzenie się na wietrznych równinach, mających idealny dla niego klimat. Promienie słoneczne nie były tak uciążliwe przy chłodnym wicherku, a wszechobecna zieleń radowała oczy w porównaniu od piachu.
- Może mamy zbyt wysokie wymagania, poprzednie pokolenia zawiesiły wysoko poprzeczkę. Młodzi wciąż mają czas, a znalazłbym wśród nich nieoszlifowany diament.
Na myśl przychodziła mu dokładnie dwójka zawodników, a mianowicie Youmu oraz Yoake. Mając odpowiednią dozę szczęścia rozwinął się i przeżyją dzięki czemu staną się jakby to powiedzieć kompletni. Tymczasem wrócili do krwawego pokolenia, a mianowicie Ichirou podobno zabijającego dwójkę osób w onsenie samą chakrą. Spowodowało to u Terumiego mętlik w głowie, czy coś takiego jest możliwe? Kilka razy przeżył straszenie podobne straszenie, nie wyrządzało to żadnych szkód fizycznych. Najprawdopodobniej nie przewidział, że czyjeś serce w gorących wodach mogłoby nie wytrzymać. Wątpił w jakąkolwiek celowość uśmiercania ludzi w tak zatłoczonym miejscu robiąc sobie problemy. Przynosiło to niesmak na usta, ale potrafił usprawiedliwić swojego znajomego.
Yogańczyk był dziwny, bo łzy białowłosej uznawał za dobry znak. Większość swojego życia spędzał na walce z nieprawością. Nawet podjął samotnie rękawice przeciwko mafii, widząc ich niegodziwość. Reakcja dziewczyny przynosiła nadzieję, że wciąż nie jest zbyt późno wykorzenić to zło. Mógł dołożyć swoją cegiełkę. Gdyby świat przypominał dom, chciałby umyć w nim przynajmniej okna dla takich osób jak Misae. Przypominało mu to, że jego walka wcale nie jest bezcelowa.
- Nie warto, aby takie piękne i niewinne oczy płakały przez jakiegoś pustynnego diabła.
Powiedział to z lekkim uśmiechem podając jej również chusteczkę wychylając się nad stolikiem i nawiązując na chwilę ponownie kontakt wzrokowy. Będąc po drugiej stronie stołu jego możliwości pocieszenia były mocno ograniczone. Nie aby umiał pocieszać, w takich wypadkach paplał co mu ślina na język przyniesie. Gdy przekazał kawałek materiału usiadł ponownie na miejsce niedługo później przyglądając się zabawie Kuroi'a z liskiem mając zamiar pogłaskać futrzaka po główce gdy nadarzy się okazja.
- Trafił w dobre ręce, z taką właścicielką dawno musiał zapomnieć o przeszłości. Wątpię, aby cokolwiek chciał zmienić, bo wtedy nigdy byście się nie spotkali.
Dorzucił swoje trzy grosze do historii zwierzęcia wciąż chcąc odwdzięczyć się za poprzednią próbę jego pocieszenia.
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Awatar użytkownika
Misae
Posty: 1523
Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
GG/Discord: Misae#1695

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Misae »

Zdecydowanie czuła się jak w domu. Doskonale wiedziała jak działają te męskie przekomarzanki, dlatego też mocno zdziwiły ją słowa Yami'ego o zamówieniu drugiej porcji. Aż zaśmiała się na odpowiedź Kuroi'a. Czyżby był, aż taki wygłodniały? Kto wie. Męski żołądek potrafił pomieścić zdecydowanie więcej niż kobiecy.
-Yumichika-san tu chodzi o ważne, męskie zasady - skwitowała pojedynek, kręcąc z dezaprobatą głową. Wielokrotnie widziała ten obrazek. Bracia Rakurai i Kitashi, szczególnie jak wszyscy byli młodsi bardzo często sami odstawiali podobny teatrzyk, wywołując u kunoichi identyczną reakcje. Naprawdę, przy tej dziwnej zbieraninie obcych dziewczynie mężczyzn, ta czuła się bardzo swobodnie, z śmiejącym się z tyłu głowy głosem nostalgii.
O Yamanakach już nic więcej nie mówiła. Nie wypadało, aż tak plotkować o swoim klanie. Czy uczennica Hikari'ego była wyjątkiem? Hm... Misae również bywała uparta. Trudno jednak było powiedzieć, przy tak krótkim spotkaniu jakie są granice cierpliwości mężczyzny i co uznaje za standardowy upór, a co z zdecydowanie wykraczanie poza normy. Mogła tylko liczyć na jego obiektywność, skoro znał innych mieszkańców Soso.
Białowłosa miała teraz ważniejszy temat do rozważań niż to czy pozbawione źrenic panie są krnąbrne czy nie. Temat pustynnego diabła był zdecydowanie bardziej zajmującym jej umysł i wysysającym z niej energię i emocje. Wysłuchała słów Kuroi'a. Musiała się choć troszkę wytłumaczyć.
-Wbrew pozorom nie jestem, aż taka naiwna. Wiem, że świat jest pełen przemocy. Sama musiałam zabijać. Los tamtego chłopaka był w pełni w moich dłoniach. Gdybym chciała to sam poderżnąłby sobie gardło nim pomyślałby o użyciu piasku. Jest jednak coś co wyróżnia nas na tle zwierząt. Umiemy wybierać. Umiemy myśleć. Nie musiałam go zabijać bo miałam przewagę. Dodatkowo wiedziałam w jakiej sytuacji się znajduję. Ichirou miał niewyobrażalną przewagę nad swoimi ofiarami. Wystarczyły ich spacyfikować i oddać w ręce ochrony. - dopadł ją jakiś potok słów. Zdecydowanie nie służył jej ten alkohol, jednak teraz było zbyt późno, a procenty nie zwietrzeją tak szybko - Nie lubię bezsensownej przemocy. Choć zabrzmi to idyllicznie. Choć może stracę nieco w waszych oczach, to zdecydowałam się na zostanie ninja by pomóc tym, którzy sami się bronić nie mogą. - spojrzała jak najstarszy z nich unosi rękę, którą otoczyła zielona energia. Dziewczyna niemal od razu zaczęła się uspokajać, jej wyraz złagodniał, a oczy wydały się być pogodniejsze. Sama uniosła również dłoń i zrobiła to samo. Piękna, zielona chakra rozświetliła jej twarz. Tym jednym gestem jaki wykonał Kuma, kunoichi poczuła się, że może być dobrze. Że nie są jeszcze wszyscy straceni. Przerwała technikę i usiadła powoli.
Spojrzała też po panach, którzy zareagowali na jej płaczliwy występ. Najwięcej powiedział Yami, którego słowa, sprawiły, że dziewczynie zrobiło się cieplej na sercu. Spojrzała mu w oczy i ułożyła usta w nieme podziękowania. Wiele dla niej znaczyły. Na pocieszenie Hikari'ego przetarła szybko oczy, aby wytrzeć resztkę łez.
-Nie powinnam płakać. Nie po to się spotkaliśmy, już się zbieram do kupy - odparła bardzo luźniej, nieco zawstydzona swoim występem. Chciała jak najszybciej wrócić do normy. Nie po to tu byli, aby oglądać płaczącą białowłosą.
-Gdy księżyc na niebie zaświeci, ręce Kitsune oplotą szyje złego lisa. - zarecytowała. Pamiętała to jak dziś - Takie słowa były wyryte wewnątrz ich miejsca kultu... nie mi decydować czemu mieli tak robić - zruszyła ramionami. To już była przeszłość, a ona nie chciała wiedzieć co Ci ludzie mieli w głowie, że posunęli się do tak brutalnej zabawy.
-Mam nadzieję, że jest mu dobrze... choć czasem jest tak marudny, że zastanawiam się kto z naszego duetu jest kobietą - odpowiedziała tylko Hikari'emu, oczy mając zwrócone na Tomoe i Kuroi'a, który ponownie w ciągu kilku chwil zaskoczył ją niesamowicie. Najstarszy z ich gromadki, a z takim entuzjazmem przyjął liska. Zwierzątko spojrzało na mężczyznę. Nagle opadło przednimi łapkami na ziemię, wypinając zadek ku górze, położyło uszy. Skok w prawo. Skok w lewo. Hooop przed siebie prosto w ramiona mężczyzny. Wywaliło się na plecy i zaczęło łapkami zachęcać go do zabawy i pieszczot.
-Chyba poczuł wspólne, pustynne wibracje - zaśmiała się. Zwierzęta niesamowicie rozładowywały każdą napiętą atmosferę. Nie były obarczone takimi emocjami jak nienawiść czy zawiść. Wszystko było proste w ich świecie!
-Kyu-san! Mam pusty kieliszek! - zawołała. Co z tego, że już szumiało jej w głowie i nie miała jeszcze zapewnionego miejsca gdzie pójdzie spać. Teraz się bawili. Spać będą później.

0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Ryokan Mizu ni ume

Post autor: Shikarui »

- Rozmawiała z Toshiro. Pomilczałem z nią chwilę, to jest lepsze ujęcie. - Uśmiechnął się, kiedy wychodzili z trybun. Cóż za zmiana - z tego, jak Asaka nie chciała się oddalić do punktu, w którym chciała być jak najdalej. Prawdziwa huśtawka, w której niby możesz przewidzieć, w którym jej punkcie znajdziesz się za chwilę, kiedy zegniesz nogi, żeby nadać jej tempa i zarazem było to takim samym zdziwieniem za każdym razem, gdy cofało cię w tył. Lot do przodu był dobry. Wznosiłeś się wtedy i marzyłeś o niebieskim niebie, o osiągnięciu go, zanim skończy się czas.
Cisza nie była karą, była błogosławieństwem. Prawdopodobnie błogosławiła ich przed tym, żeby nie nastała kolejna kłótnia. I chociaż Shikarui, patrząc na białowłosą, chciał zwyczajowo zapytać - co się stało, jak się czujesz, boisz się Mujina?, to z jego ust padło tylko nie martw się, bo przecież jestem tutaj. Ty jesteś tutaj. Szybkim krokiem wysmykujemy się z trybun, zanim tłum się zbierze, jesteśmy na ulicy, która nie grzeszy tłumem, a nasze życie będzie piękne. Zobacz - namaluję ci ten obraz, żebyś dokładnie go ujrzała takim, jakim ja go widzę. Zatrzymał się na "nie martw się". Na przytuleniu jej do siebie, na milczeniu, które podzielili, na emocjach i myślach, które każde zatrzymało dla siebie. Czy to było zdrowe? Nie wiem. Wiem natomiast, że bardzo dobrze się stało. Maleńka cegiełka wypomnienia o zazdrości bez podstaw sprawiłaby, że zsunęłaby się ze ściany, do której miała przynależeć. Cała ta konstrukcja nie zajmowała się niczym innym poza zapadaniem pod własnym ciężarem od kilku dni. Efekt nikogo by nie zdziwił.
Był zmęczony. Być może tak samo zmęczony jak Asaka - tylko na zupełnie inny sposób. Spotkanie, które było miłe, przemieniło się w chandrę i całkowity bezruch. I dzięki bogom - przecież dzięki temu unikali kłótni. Kolejnej, kolejnej, kolejnej... Zjedli spokojny obiad, okruszony drobnymi rozmowami o tym, czy wybiorą się jutro na finały, czy może poszukają dla matki Asaki jakichś roślin, które warto jej zanieść i kiedy w sumie zamierzają dokładnie wrócić do Karmazynowych Szczytów. Shikarui celowo wybierał tematy lekkie, które nie wymagały zaangażowania od żadnej ze stron, a jednocześnie w swojej ciężkości były kotwicą, która pozwalała zachować resztki połączenia ze światem, którego teraz szukał. Czy to tak, że Asaka teraz się odcinała ostrym kryształem od niego, czy on coraz bardziej się cofał? Pozwalał, żeby jego wyspa, bezpieczna i odcięta od świata, coraz bardziej się oddalała i od świata białowłosej? Te dwa pytania nie znalazły u niego odpowiedzi, a zadał je sobie. W ciszy własnego ja, które należało tylko i wyłącznie do niego - tak przecież oboje myśleli do czasu tego turnieju. Że ostatnie, co masz, to twoje myśli, bo wszystkie inne mogą ci odebrać. Jak bardzo się mylili... jak głupio było czuć się bezpiecznie tam, gdzie wykształceni w sztuce iluzji mogli grzebać, mieszać i unosić swoje pięści w żądaniu o dopuszczeniu cię głębiej. O dopuszczenie wszystkich sekretów... Nie. Zamknij oczy i zamaż wspomnienia kurtyną powiek. Zakończ rozdział, w którym mur się sypał, tam, gdzie byliście sami, bo przecież tłum lubił krzyczeć - ten naszym największym wrogiem, co chadza sam. Była taka więź między nim i Asaką, która była nierozerwalna. Chyba podobna, nierozerwalna więź istniała między nim i Akim. Zupełnie inna, bo nie była to rozwinięta włóczka pełna wspomnień o prawdziwych uczuciach, które nie przemijają, ale na pewno była też wspomnieniem czegoś, co się utraciło. Daleki był do sądzenia, że utracił drobną Koseki.
- Pójdę z tobą. - Nie. Potrzebowała spokoju. Potrzebowała czasu dla siebie samej. Taka wielka zmiana - od słów, w których nie chciała się rozdzielać, w których taki strach pętał serce przed samotnością i tym, co się wydarzy, kiedy będą sami, od mocno splecionych rąk po "chcę być sama". Z jednej strony w myślach uśmiechnął się lekko, myśląc o hipokryzji. Z drugiej poczuł pociągnięcie czegoś... niedobrego. Nie zazdrości, nie złości, nie zawodu. C o ś było bardzo ciężkie i jak glut przelało się przez gardło, spadając gdzieś do żołądka, by tam się skłębić, niepomne na soki, które powinny to rozłożyć. Coś, co pociągnęło za sobą chandrę i pozwoliło jej stworzyć wygodne przejście, żeby zawsze mogła wracać i miała otwarte drzwi do tego domostwa. - Rozumiem. Uważaj na siebie. - Powiedział do niej jedynie, kiedy powiedziała, że potrzebuje sama się przejść - sama przewietrzy.
Spoglądał, jak wychodzi... i wyszedł zaraz za nią, łapiąc za swój płaszcz. I za łuk. Za cały swój sprzęt, którego potrzebował.
[z/t]
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Watarimono (Osada Samurajów)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość