Posterunek straży

Awatar użytkownika
Kamiyo Ori
Posty: 1054
Rejestracja: 27 sty 2020, o 22:25
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek B
Krótki wygląd: Drobnej budowy , nawet jak na jego wiek. Na głowie ma czupryne czarnych włosów, dość matowych i nie świecących się zbytnio, spiętych w kucyk rzemieniem.
Widoczny ekwipunek: Duża torba na pośladkach przyczepiona paskiem.
GG/Discord: deviler_
Multikonta: Rokudo Gaika

Re: Posterunek straży

Post autor: Kamiyo Ori »

Bycie bezdomną sierotą ma swoje zalety. Wcale nie równoważą szeregu wad, jakimi są oczywiście brak dachu nad głową oraz wsparcia i równowagi jakiej mogą zapewnić odpowiedzialni rodzice. Nie mniej takie zalety istnieją. Jedną z nich jest praktyczna niewidzialność w miejscach publicznych. Zwłaszcza, kiedy się uwagi innych nie szuka, a Kamiyo przeżywał właśnie kryzys z tym związany. Czy praca kupca była tym, gdzie mógł realizować się jako użyteczny członek społeczeństwa? Czy było to coś, co chciał robić? Jakie miał inne możliwości i alternatywy? To wszystko było bardzo zajmujące, dla umysłu dwunastolatka. Należał raczej do typu ludzi, co chciała dobrze. Problem jednak tkwił w egzekucji.

Jako spostrzegawczy młodzian dostrzegł, że wśród strażników było jakieś poruszenie. Jakiegoś rodzaju poszukiwania? Wyciągnął on raz jeszcze pomocną dłoń, ale znów z racji jego wieku oraz stanu został całkowicie zignorowany. W żaden sposób jednak to nie wpłynęło na jego zamiar pomocy tutejszych strażników prawa i porządku. Uważał się za osobę respektującą prawa, dlatego był to jego obywatelski obowiązek wspomóc samurajów. To uczucie zrodziło się w nim podczas wspólnych poszukiwań. Zryw patriotyzmu, który poczuł zupełnie wymazał z jego pamięci fakt, że przecież nie był obywatelem tego miejsca. Wszak, aby być jakimkolwiek obywatelem, to trzeba gdzieś mieszkać. Dla Ori to było praktycznie każde użyteczne miejsce. Czy w związku z tym był obywatelem świata?

Jako sierota potrafił znaleźć innych podobnych sobie w miastach, dlatego uważał się za całkiem użyteczny dodatek do grupy poszukiwawczej. Ruszył tam, gdzie trudna sytuacja spycha ludzi na margines społeczny, a wartości moralne ulegają ciągłej degradacji. Nie, nie była to siedziba władzy. Znalazł się w tych gorszych dzielnicach, gdzie lądują ludzie z kiepską sytuacją materialną. W tych właśnie miejscach szukał osoby, której mglisty opis zarysował mu się, kiedy przysłuchiwał się rozmowom grup poszukiwawczych z postronnymi obserwatorami.

Poszukiwania pochłonęły większość dnia. Wysoki współczynnik ignorowania spowodował, że jego metoda rozwiązywania tego zadania była najbardziej pracochłonna z wszystkich. Musiał więc samemu, na własnych nóżkach dotrzeć do tych wszystkich potencjalnych miejsc, gdzie mógł znajdować się zbieg. Tak w sumie spędził najbliższe popołudnie. Wiele można było powiedzieć o chłopcu, ale na pewno był zdolny do autorefleksji i umiejętności przyznania się do błędu. W momencie, gdy miał już jakieś potencjalne osoby, które mogły w jakiś sposób być poszukiwaną osobą, zdał sobie sprawę, że opis „nisko-wysokie dziecko o czarnych włosach i oczach o jakimś kolorze” jest nieco nieprecyzyjnym wyznacznikiem dla kogoś, kto miał w jakiś sposób wspomóc władze w ich dążeniach. Długo się opierał, aby znów zakłócić spokój tym wszystkim zapracowanym mężczyznom i kobietom, które pracowały w posterunku straży, jednakże był pełen wiary, że wspólnie obrane dążenia ich wszystkich doskonale usprawiedliwią jego nadmierną nachalność.

Wrócił więc do budynku posterunku, gdzie rozgrywała się właśnie nieprzyspieszona egzekucja sprawiedliwości wobec tych mniej przyjemnych elementów społeczeństwa Samurajewa. Właściwie, gdy przekroczył próg przybytku, to reakcja znajomych mu twarzy wywołała znacznie większe poruszenie, niż przy pierwszym spotkaniu. Czyżby w końcu dał się lubić?

- Dzień dobry. Chciałem pomóc w poszukiwaniach. – Czas, tych wszystkich ciężko pracujących osób w fabryce sprawiedliwości, był dla niego najważniejszy. Dlatego od razu przeszedł do sedna sprawy. W końcu to oni stoją na straży społeczeństwa, a on aspirował by stać się jego użytecznym trybikiem.
*** A może tak naprawdę to mu się wszystko przyśniło? Tak było, kiedy wybudzali go z drzemeczki w jednej z mniej popularnych dzielnic. Wszak wyszkoleni samuraje byli elitą i znali się na swojej robocie. A Kamiyo znowu się coś pomyliło. Dostarczyli go w całości do na miejsce, a on specjalnie nie oponował.
0 x
PH | Ryō | KP | Notes
Awatar użytkownika
Shenzhen
Martwa postać
Posty: 234
Rejestracja: 30 gru 2019, o 17:14
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō

Re: Posterunek straży

Post autor: Shenzhen »

Shenzhen ponownie postarał się zachować spokój, o który było coraz ciężej, bacząc na to jak karkołomnie umieszczając wszystkie fakty, w swych wypowiedziach, uzyskuje niewielki efekt w zrozumieniu tej sytuacji, przez przesłuchującego go Asagiego. Wiedząc, ze poszukiwania cały czas trwają, chociaż kompletnie, nic nie wiedział o ich skuteczności,a co dopiero mówić tu o rezultatach. Z drugiej strony nie trwały długo... Trzeba było się najpierw uporać z tym ostrzem, jakie wisiało nad karkiem młodego Sabaku. W zasadzie to nie zauważył nawet kiedy się pojawiło i osunęło tak nisko. Tym ostrzem był włąśnie, wspomniany przez samuraja zarzut, próby uprowadzenia dziecka. W oczach Shenzhena było to kuriozalne i lekko niedorzeczne, bo przecież przy nieudanej próbie i skutecznej ucieczce chłopaka, nie szukałby pomocy wśród straży samurajskiej. Nie chciał tego zostawić tylko w sferze domysłów ale zaakcentować to równie mocno, co fakt, o który został ponownie zapytany, jeżeli chodzi o dokładny czas zaginięcia chłopca. Jeszcze jeden głębszy oddech i koleją odpowiedzią, został uraczony nasz nieustępliwy śledczy:
- Zarzut, który na mnie ciąży jest dla mnie taką samą zagadką jak miejsce przebywania Oriego, i szczerze móiąć, wydawało mi się to dosyć oczywistym, że gdybym faktycznie chciał go uprowadzić, to ostatnią instancją, do której bym się zwracał, będą miejscowi stróże prawa... Nie jestem jednak biegły w rozumowaniu porywaczy, tak też zostawię to rozumowanie Tobie Asagi San.
- Natomiast co do chwili zaginięcia... Najpewniej czujesz zmieszanie, ponieważ nie określiłem tej chwili precyzyjnie, a to z jednego powodu. Pierwszy moment, kiedy straciliśmy ze sobą kontakt, to ten, w którym rozdzielono nas siłą na trybunie zachodniej i pozostawiono go pod opieką, tych, którzy całe to zamieszanie wywołali... Gdzie teraz są? Czy widzisz tu kogoś z nich? To w tamtym momencie, zostałem zmuszony by się oddalić, a tym samym nie mogłem pokazać chłopcu, ze coś jest nie tak. Musiałem tym samym stawić się na kolejnej walce turniejowej. Wiedziałem, ze dla Oriego będzie to ważne. Zawsze znajdował się na tej samej trybunie, stąd mogłem sądzić, ze gdy tylko zakończę starcie, On będzie na tej samej trybunie.
Na chwilę Shenzhen przerwał, by zaraz potem kontynuować:
- Niestety podczas mojego trzeciego starcia, nie wszystko poszło po mojej myśli. W zasadzie to delikatnie powiedziane. Zlekceważyłem moją przeciwniczkę i poniosłem tego cenę. Najgorsze jednak było to, ze mógł to zobaczyć Ori.
- Nie mogłem stawić się od razu na trybunach, z racji an mój stan, jednak gdy tylko było to możliwe, chłopca nie było. Czy to właśnie wtedy zaginął, czy było to w momencie gdy tylko się oddaliłem? Tego nie wiem. Powinny wiedzieć to osoby, które miały się nim zająć z rozkazu jednego z samurajów...

Tutaj głos chłopaka, ponownie zaczął przybierać ton wskazujący na jego emocjonalne uniesienie i złość:
- Nigdy nie należy wydawać sądu na podstawie karykatury prawdy...Zapytam ponownie.Gdzie oni są? Gdzie są Ci, którzy jako ostatni widzieli chłopca? Gdzie są Ci, którzy odpowiadają za jego zaginięcie!?
Shenzhen stał i z zaciśniętymi pięściami, oczekiwał odpowiedzi od siedzącego naprzeciw niego Asagiego.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3660
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Posterunek straży

Post autor: Papyrus »

  Ukryty tekst
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Awatar użytkownika
Kamiyo Ori
Posty: 1054
Rejestracja: 27 sty 2020, o 22:25
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek B
Krótki wygląd: Drobnej budowy , nawet jak na jego wiek. Na głowie ma czupryne czarnych włosów, dość matowych i nie świecących się zbytnio, spiętych w kucyk rzemieniem.
Widoczny ekwipunek: Duża torba na pośladkach przyczepiona paskiem.
GG/Discord: deviler_
Multikonta: Rokudo Gaika

Re: Posterunek straży

Post autor: Kamiyo Ori »

  Ukryty tekst
0 x
PH | Ryō | KP | Notes
Awatar użytkownika
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1834
Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław

Re: Posterunek straży

Post autor: Kakita Asagi »

Podobno należy być ostrożnym z życzeniami... niebieskooki samuraj miał teraz okazję zweryfikować tą ludową mądrość. Zwrócił się bowiem do młodego Sabaku z prośbą, o ułożenie jednej, spójnej wersji zeznań, miast tego dostał... sporą opowieść zaczynającą się od zadawania retorycznych pytań. Czy była to próba wciągnięcia samuraja w dyskusję, sprawdzenia jego cierpliwości, a może zwyczajne lanie wody, tego nie wiedział, ale co więcej, nie zamierzał roztrząsać - zupełnie nie interesował go wstęp dotyczący logiki jaką mógł, lub też nie, kierować się Shenzhen. To nie miało w tej chwili znaczenia...
Inaczej miała się sprawa wersji, jaka została teraz przedstawiona. Tym razem wszystko układało się następująco: wynikło zamieszanie na arenie, w efekcie którego obaj zostali rozdzieleni, a winni byli... świadkowie całego zdarzenia. A więc już nie próba dania dziecku nauczki, już nie splot zagadkowych wydarzeń, tylko efekt działania innych ludzi. W zasadzie, to już było wcześniej zanotowane w dokumencie przygotowanym przez hatamato, więc uznał, że nie ma sensu dublować tego zeznania. W każdym razie, całość już nieco bardziej trzymała się tak zwanej kupy, ale do prawdy, było jeszcze daleko. Sprawa jednak zrobiła się nieco nerwowa, chłopak już nie siedział, a stał i wyglądał groźnie, na co niebieskooki szybko przeliczył w duchu ile zajęłoby mu dobycie krótkiego miecza w konieczności obrony i zadanie ciosu - z wyliczeń wynikało, że niewiele...
- Sądy wydaje się na podstawie zebranego materiału, a pana proszę o zajęcie miejsca. Obaj nie chcemy żadnych incydentów, prawda? - odpowiedział niebieskooki poważnym, wręcz rozkazującym tonem i czekał na reakcje chłopaka. To jasne, że sytuacja była trudna, ale ich obu, ale nasz bohater starał się jak mógł, by zachować zarówno powagę jak i profesjonalizm, co prawda wymagało to od niego wiele wysiłku psychicznego, ale jeszcze dawał radę... co nie znaczy, że w razie czego da się głupio zabić. Na razie jednak, poczekajmy, aż Sabaku usiądzie.
W tak zwanym między czasie podszedł do niego jeden ze strażników (a pamiętać trzeba, że jest ich dwóch i chyba mają oczy i widzą, co się dzieje) i coś mu szepnął na ucho, tak by tylko samuraj to słyszał. Niebieskooki pokiwał jedynie głową i podniósł prawą rękę na znak, że zrozumiał, po czym powrócił do Shenzhena, którego w zasadzie w ogóle nie spuszczał z oczu i zachowywał czujność.
- Dziękuję za pana dotychczasową współpracę. Proszę podpisać protokół z pana zeznań. - rzekł niebieskooki, po czym podał przybyszowi z pustyni sporządzony w czasie rozmowy dokument, a następnie dodał.
- Ma pan rację, sądów nie można podejmować na bazie niepełnego materiału. Pojawił się nowy świadek, proszę więc pana o jeszcze nieco cierpliwości i pozostanie w tym pomieszczeniu. Sądzę, że strażnicy zapewnią panu posiłek, ja natomiast udam się zebrać jego zeznania. Liczę na pana stałą współpracę. Wrócę gdy skończę z nim rozmawiać, postaram się by nie trwało to długo. - rzekł niebieskooki, po czym po odpowiedzi młodego Sabaku wstał od stołu, zabrał swój długi miecz i skierował się do wyjścia, jak bowiem sam powiedział, musi przesłuchać jeszcze jednego, dosyć kluczowego w całym tym zamieszaniu świadka - samego Ori'ego. W zasadzie, to od słów chłopca będzie zależało, co się dalej wydarzy...
0 x
Obrazek

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.


Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
  • Mokoto (walczyła na Murze)
  • Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
  • Inari (była uczennicą Seinara)
  • Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Awatar użytkownika
Shenzhen
Martwa postać
Posty: 234
Rejestracja: 30 gru 2019, o 17:14
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō

Re: Posterunek straży

Post autor: Shenzhen »

Każda następna chwila spędzona na przesłuchaniu, potęgowała w młodym Sabaku poczucie, że Samuraj błądzi w swej logice. Irytacja połączona, z zatroskaniem o chłopca, wynikowo odpowiadała za złość jaka w nim wzbierała. Przecież tyle czasu już tu spędził, a miał wrażenie jakby walił głową w mur. W dodatku mur ten wydawał się na tyle twardy, że każda kolejna próba, tylko uzmysławiałą mu jak marny to trud. Gdy tak stał i patrzył gniewnym wzrokiem, na oskarżającego go samuraja, dotarło do niego, że przecież to nic nie da. Nie sprawi, ze nagle Ori się odnajdzie, a skoro był cień szansy, ze wspólne siły, straży jaka przeplatałą się przez ulice osady, zwiększyłaby szanse na znalezienie Oriego, to trzeba było tej szansie to umożliwić. Do chłopaka dotarły kolejne słowa Kakita, który dokładnie spoglądał na swego rozmówcę, zachęcając do zajęcia, wcześniejszego miejsca. To prawda, nikt nie chciał chyba kolejnego incydentu, który tym razem, bez wątpienia byłby powodem do postawienia poważnych zarzutów, przybyszowi z Atsui. Jedno to zaginięcie dzieciaka, a co innego, przelana krew któregokolwiek z samurajów. Po prostu oddalił się, oparł o ścianę i rzucił w stronę Asagiego:
- Nie chcemy...
Chłód kamiennej ściany, przeszył jego odkryte plecy i chyba też to go trochę otrzeźwiło. I nim powstał niekomfortowy impas, do uszu Asagiego doszła informacja, przeznaczona tylko dla niego. Jakieś krótkie zdanie wypowiedziane tak cicho, ze Sabaku nie mógł dosłyszeć, jaką to też informacją został uraczony. Czy jest to kolejna konfabulacja, która uziemi go tutaj na resztę dni? Do tego by już nie dopuścił, choćby nie wiadomo jakich środków miał użyć. Lecz pochopne działanie, nie należało teraz do tych, które należało brać pod uwagę.
Sytuacja nabrała ciekawego obrotu, ponieważ do tej pory postrzegany za winnego, dostał krótkie podziękowania, wskazujące na zakończenie tego procesu, jaki odbywał się w pomieszczeniu. Sheznhen z lekko zdziwioną miną, podszedł i ujął w dłoń pióro, które zamoczył w stojącym obok kałamarzu i bujnym podpisem okrasił, ryzę pergaminu.
Po tym jak przyznano mu rację, dostał nieoczekiwanym faktem prosto w twarz. Nowy świadek? Któż to taki, ze był aż tak istotny? Czy to możliwe aby znaleźli...??? Nieee, przecież mimo tego, ze tak mu się dłużyło w celi to nie minęło aż tyle czasu... a może? Z ogromnym trudem powstrzymał się od wybuchu i tylko łągodnym tonem odpowiedział:
- Zrobię co w mojej mocy by doprowadzić ten sąd do końca, wiedząc, że sprawiedliwość nie zawsze jest tak sprawiedliwa jak być powinna....
- Wolałbym jednak się przewietrzyć niż spędzić tu chwilę dłużej.....
Rzucił wzrokiem na jednego ze strażników kwitując:
- Higiena podejmowana bez entuzjazmu, w niewielkim pomieszczeniu, może być męcząca, nawet dla wytrwałego rozmówcy...
Nie miał zamiaru siedzieć tutaj pod kluczem, skoro został tu przyprowadzony z własnej woli.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1834
Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław

Re: Posterunek straży

Post autor: Kakita Asagi »

Jeśli Shenzehnowi wydawało się, że by tu została przelana krew któregoś z samurajów i on by otrzymał kolejne zarzuty, to trzeba przyznać że miał rację - wydawało mu się. Po prawdzie, samurajowie się nie patyczkowali i jeśli przybysz z Atsui zacząłby przykładowo energicznie "wymachiwać łapkami" albo jeszcze lepiej, wezwał jakieś porcję piasku, to pacyfikacja polegałaby na totalnym wyeliminowaniu zagrożenia. Jeśli młody Sabaku chciał się kiedyś bawić w świat wielkiej polityki, to musiał zrozumieć, że imperium gestów w jakim poruszała się szlachta to miejsce niebezpieczne, zwłaszcza u samurajów. Sztuka błyskawicznego dobywania miecza nie powstawała po to, by z nią ruszać na pole bitwy, lub też zabijać nią czas. Jej celem było wyeliminowanie zagrożenia w sytuacji życia codziennego - w tym przypadku tu i teraz, a Kakita by się nie zawahał. Nie po tym, co w wykonaniu wojowników rodu Sabaku widział - tu nie byłoby miejsca na "półśrodki".
Mylił się tez Shenzhen jeśli wydawało się, że jego pozycja jakkolwiek się zmieniła. Przede wszystkim, nie został tutaj przyprowadzony z własnej woli - został zatrzymany. Kakita był tym, który zlecił ten areszt do wyjaśnienia i jedyne, co było udział młodego Sabaku to to, że nie został tutaj przyprowadzony w łańcuchach. Nie stawiał oporu - to dobrze, dlatego właśnie miał prawo siedzieć. Podziękowanie za jego słowa było też nie było wyrazem zmiany stanowiska niebieskookiego samuraja, po prostu tak wypadało. Shenzhen odpowiadał na jego pytania mniej lub bardziej dokładnie, więc należało podziękować - tyle i aż tyle. Reszta mieli się zająć strażnicy...

Wiedząc jak się sprawy mają, a raczej, znając wersję Shenzhena niebieskooki mógł się skierować do posłuchać tego, co "sprawca zamieszania" miał do powiedzenia. W zasadzie, niebieskooki miał już pewien pogląd na sprawę i... w ogóle nie uśmiechało mu się rozmawiać z Orim - nie spodziewał się bowiem, że będzie to przeprawa łatwiejsza niż w przypadku Shenzhena. Po prawdzie, to Kakita bardzo żałował, że panienka Yamanaka już nie znajdowała się na komisariacie, jej umiejętności rozwiązałyby to całe zamieszanie błyskawicznie, ale cóż... nie zawsze mamy to co chcemy. W przeciwieństwie jednak do tego czego nie mamy, możemy w jakiś sposób pokierować rzeczywistością, tak więc przed spotkaniem z Orim kilka wdechów, przybranie możliwie pogodnego wyglądu i... niech się dzieje.
- Witam znów, ty jesteś Ori, prawda? - zapytał niebieskooki wchodząc do pomieszczenia w którym znajdował się Kamiyo, opcjonalnie spotykając go na korytarzu, po czym otwierając drzwi do jednego z pokoi do którego gestem zaprosił chłopca. Niebieskooki pamiętał ich pierwsze spotkanie, może niespecjalnie dokładnie, wszak to było niewiele znacząca chwila na trybunach, ale z tego, co się wywiedział w czasie dochodzenia i po zapoznaniu się z materiałem dowodowym - łatwo nie będzie.
- Ja nazywam się Kakita Asagi, pełnię funkcję hatamoto i chciałbym z tobą porozmawiać na temat turnieju, dobrze? - zaczął niebieskooki zajmując miejsce na przeciwko chłopca i... na razie tyle. Niebieskooki starał się wyglądać mało groźnie, w każdym razie na razie. Zobaczymy, jak się sprawy potoczą, nie był psychologiem, a już w szczególności dziecięcym, więc... No zobaczmy jak pójdzie.
0 x
Obrazek

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.


Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
  • Mokoto (walczyła na Murze)
  • Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
  • Inari (była uczennicą Seinara)
  • Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Awatar użytkownika
Kamiyo Ori
Posty: 1054
Rejestracja: 27 sty 2020, o 22:25
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek B
Krótki wygląd: Drobnej budowy , nawet jak na jego wiek. Na głowie ma czupryne czarnych włosów, dość matowych i nie świecących się zbytnio, spiętych w kucyk rzemieniem.
Widoczny ekwipunek: Duża torba na pośladkach przyczepiona paskiem.
GG/Discord: deviler_
Multikonta: Rokudo Gaika

Re: Posterunek straży

Post autor: Kamiyo Ori »

Nikt tak właściwie nie wiedział, czego się spodziewał samuraj po spotkaniu z dwunastoletnim Orim. Może chciał uzyskać jakieś rozstrzygające informacje, które pomogłyby mu w jednoznaczny sposób rozwiązać cały ten kołchoz, który rozegrał się na trybunach turnieju? Może też liczył na to, że przybliży go to już do wolności od tej konkretnie troski? Wszak niektórzy wolą gonić za kurczakami, niż za prawdą. W tym wypadku, ta pogoń była wielokrotnie utrudniona, bowiem większość świadków ciężko było posądzić o rozważne zachowanie i logiczne przedstawianie swoich faktów. Za dużo emocji. Jedni uciekali w bogate metafory. Inni w skrajny bełkot. Dla hatamoto Ori był jednak zupełnie inną bestią, z którą przyszło mu się zmagać. Spotkali się w pokoju do przesłuchań. Podobno odstawili go tam i kazali mu czekać. Już to, całkiem proste zadanie zupełnie oblał. Widocznie słuchanie poleceń nie szło dzieciakowi za dobrze. To raczej nie zwiastowało, by dalsza rozmowa przebiegała jak po maśle.

Asagi nie mógł zająć miejsca przed chłopcem, bowiem oba krzesła stały odwrócone na stole. Jedno z nich, właśnie stawiał na ziemi. Bystry wzrok mężczyzny mógł dojrzeć nieco opiłków drewnianych na podłodze oraz jakieś dziwne „poduszeczki” na każdej z nóg krzesła. Tak jakby skarpetki?

Nie wiadomo na ile wyobraźnia samuraja pozwalała mu na odnalezienie się w takiej sytuacji, ale to co chciał powiedzieć raczej nie wyszło mu z głowy, a zostało jedynie hipotetycznym tematem na otwierającym rozmowę. Teraz jednak stał w obliczu dziecka, które potencjalnie było uzbrojone w krzesło i jeszcze jakieś ostre narzędzie(w końcu opiłki nie zrobiły się same) w przemeblowanym pomieszczeniu, które składało się z trzech mebli. W sumie był to jakiś talent.

A co kotłowało się w głowie dzieciaczka, kiedy zobaczył groźnego wojownika w jedwabnej piżamie? Na jego reakcje dopiero przyjdzie pora.


//Zakładam, że akapit od "Witam znów,(...) " nie miał miejsca :)
0 x
PH | Ryō | KP | Notes
Awatar użytkownika
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1834
Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław

Re: Posterunek straży

Post autor: Kakita Asagi »

Dobrze więc, od początku - teraz to już powinno być z górki, prawda? Nic z tego, tak jak zauważył jeden z tkaczy tej opowieści Ori był zdecydowanie inną bestią, a raczej, bestią innego kalibru. O ile bowiem poprzedni rozmówca w jakiś sposób próbował nawiązać kontakt, o tyle 12-nasto latek ów kontakt nawiązał z... elementami wystroju. I słusznie było się w tej chwili zastanowić, czym takim ów elementy zmodyfikował, zwłaszcza, że obecnie nie miał w dłoniach niczego. Drugim pytaniem pozostawało, dlaczego tylko jedno krzesło zostało "udekorowane", a drugie nie. Czyżby zabrakło weny młodemu artyście? Jakby się bowiem nad tym zastanowić, to jeśli by go Asagi zaskoczył w trakcie pracy, to najpewniej narzędzie byłoby na wierzchu, w każdym razie tak chciałaby logika, ale akurat jej hatamoto wierzył coraz mniej...dzisiaj, dodajmy dla porządku.
Chcąc nie chcąc, trzeba było iść dalej. Niebieskooki ostrożnie odstawił krzesło na ziemię, niewątpliwie rozważając, czy można na nim bezpiecznie siedzieć. Drugą rzeczą, jaką brał pod uwagę, to co dalej powinien zrobić ze swoją bronią. Jeśli usiądzie, to raczej powinien długi miecz zza pasa wyciągnąć, nie będzie to bowiem wygodnie mieć go przy boku. Ciekawe, czy jeśli to zrobi, to Ori rzuci w niego krzesłem i ujawni się jakim to "kozikiem" przyozdobił mebel, czy jednak nie? Niebieskooki mógł również spróbować wszystko zrobić tak szybko, by Ori nie zauważył, że miecz w ogóle opuścił bok samuraja i nagle znalazł się oparty o podłogę. To też była opcja, ale ostatecznie hatamoto zdecydował się na...
- Zajmij proszę miejsce przy stole. - powiedział spokojnym, ale nie oszukujmy się, lekko rozkazującym tonem. Wszystko co się dzisiaj wydarzyło mocno nadszarpnęło jego pokłady cierpliwości, więc jeszcze bez gniewu, jednakże ze stanowczością wydał polecenie. Obserwował przy tym uważnie chłopca, jak powiedział Shenzhen, Ori jest specyficzny i wymaga niecodziennego podejścia, co więcej, sam umie zdobywać pożywienie i robić różne małe dzieła, więc... nie jest to byle pierwsza zguba. Tak czy inaczej, pierw niech usiądzie Ori, następnie niebieskooki zajmie swoje miejsce, płynnym ruchem wyjmując cały miecz zza pasa i ustawiając go przy sobie niczym laskę. Ruch ten będzie wykonany elegancko, nie wroga, ale sprawnie.
- Nazywam się Kakita Asagi, spotkaliśmy się na trybunach. Ty jesteś Ori, tak? - no, to spróbujmy raz jeszcze, na razie może nie wybiegajmy zbyt daleko w przyszłość...
0 x
Obrazek

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.


Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
  • Mokoto (walczyła na Murze)
  • Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
  • Inari (była uczennicą Seinara)
  • Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Awatar użytkownika
Kamiyo Ori
Posty: 1054
Rejestracja: 27 sty 2020, o 22:25
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek B
Krótki wygląd: Drobnej budowy , nawet jak na jego wiek. Na głowie ma czupryne czarnych włosów, dość matowych i nie świecących się zbytnio, spiętych w kucyk rzemieniem.
Widoczny ekwipunek: Duża torba na pośladkach przyczepiona paskiem.
GG/Discord: deviler_
Multikonta: Rokudo Gaika

Re: Posterunek straży

Post autor: Kamiyo Ori »

Mawiają, że jedyną rzeczą jakiej powinniśmy się naprawdę bać jest sam strach. Po dogłębnej analizie tej sentencji możemy z łatwością zauważyć jej absurdalność. Fakt, że samuraj w ogóle rozważał w jaki sposób młodzik mógłby mu zaszkodzić krzesłem mógł świadczyć o paranoi. Albo też o sporym doświadczeniu wojownika ze światem przedstawionym. Sposób poruszania się Kamiyo mógł świadczyć, że ten miał tyle wspólnego z jakimiś stylami walki, co hatamoto z pleceniem wiklinowych koszy.

Młodzik zdjął krzesło i postawił je przed sobą. Tyle dobrego i pierwszy krok samurajskiego rozkazu został wypełniony. Dalej było już z górki, prawda? Wystarczyło usiąść i jakoś się zachowywać. To logiczne i poprawne działanie w sytuacji. Oczywiście, jakbyśmy wyłączyli z równania stres, strach, zmęczenie i inne czynniki zewnętrzne. A ta historia właśnie zatoczyła koło. Na początku, w końcu wspomnieliśmy o strachu.

Co może zrobić dziecko, które jest poniekąd postawione zapędzone w kozi róg i nigdzie nie ma drogi ucieczki? Co może zrobić, gdy przy jedynym wejściu do pomieszczenia staje ten, kto groził jemu i jego rodzinie? Co powinien zrobić logicznie, trzeźwo myślący młodzian? W sytuacjach stresowych uruchamiany jest pewien mechanizm w umyśle każdego człowieka. „Walcz lub uciekaj”. Przed takim wyborem został postawiony. Wiedział on, że walka jest niemożliwa w tej sytuacji, bo nie był uzbrojony, nie potrafił się posługiwać orężem, tamten był o trzydzieści centymetrów wyższy i jakoś dwukrotnie cięższy. Pozostała więc mu druga opcja. Ucieczka. Jego pozycja względem wyjścia była bardzo kiepska. Ten mężczyzna musiał podejść bliżej, aby dać mu szansę ucieczki. Młodzik należał jednak do kreatywnych osób i stwierdził, że już pora skorzystać z tej cechy. Albo raczej to działo się automatycznie.

W jakim miejscu w tym pomieszczeniu jego wady mogły się okazać korzystne? W pomieszczeniu z trzema meblami i kilkoma świecami na ścianach? No cóż. Opcje miał ograniczone. Od mężczyzny oddzielało go krzesło. Nikła to bariera, ale lepsza taka niż żadna. Mógł więc z niej skorzystać, by dostać się pod największy mebel w pomieszczeniu, jakim był stół. Tam mógł się skulić i znaleźć się w swoim szczęśliwym miejscu… Zaraz, zaraz, czy nie miał uciekać?

Z perspektywy samuraja wyglądało to dość prosto. Ori postawił krzesło na podłodze, po czym wszedł pod stół, gdzie podkulił swoje nogi do pozycji embrionalnej i zaczął się lekko kiwać. No cóż.
0 x
PH | Ryō | KP | Notes
Awatar użytkownika
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1834
Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław

Re: Posterunek straży

Post autor: Kakita Asagi »

Nie ma się bać niczego prócz... strachu. Jest to mądra sentencja, ale spójrzmy na nią przez pryzmat obecnej sytuacji. W tym momencie strachem był... Ori. Jego zachowanie zdecydowanie dalekie było od normalnego i Asagi'emu nie chodziło jedynie o fakt, że chłopiec wszedł pod stół i zaczął się kiwać. Cała postawa chłopca, jego wzrok i obecne w nim pragnienie ucieczki, niczym przestraszone zwierzę - dla Kakita był niezwykle czytelny, wcale jednak nie oznaczało to, że sprawa jakkolwiek posuwała się do przodu. W zasadzie, jeśli chcemy utrzymać ten ton, to wszystko pieprzyło się coraz bardziej...
Przestraszone zwierze, najpewniej uzbrojone w jakiś nóż stanowiło zagrożenie, jeśli nie bezpośrednio dla Asagi'ego, to potencjalnie dla innych. Co mogło się stać, że Ori reagował w taki sposób? Najpierw rzeźbiąc zmienił wygląd jednego z mebli, teraz w panice schował się pod stół i zaczął kiwać. Co takiego przeżył ten chłopiec, że teraz zachowywał się w taki sposób. Co więcej, z tego co się Asagi wywiedział, Ori przyszedł tutaj z własnej, nieprzymuszonej woli. Teoretycznie więc poszukiwania można było uznać za zakończone, ale czy sprawę można było już zamknąć? Może gdyby wymyślono już psychologię, niebieskooki mógłby się zwrócić o pomoc do jakiegoś biegłego, a może i biegłej, która pomogłaby rozmawiać z Orim, ale chociaż medycyna wymyśliła już inżynierię genetyczną o tyle w kwestii leczenia ran na umyśle była w głębokich powijakach, a najpewniejszym zabiegiem, jaki mogłaby zalecić w przypadku chłopca to egzorcyzmy. W zasadzie, możliwe że jakiś demon go dopadł, a jeśli tak, to problem ten wykraczał poza kompetencje samuraja. Możliwym jednak było inne wyjaśnienie...
A co, jeśli za zachowaniem chłopca kryło się to, co mógł mu zrobić Shenzhen? Wszak jeśli istotnie Ori był ofiarom porwania, to teraz mógł się pojawić na posterunku poszukując pomocy. Słabością tej hipotezy było zachowanie chłopca i jego reakcja na hatamoto, ale może to element szoku i traumy, jakiej doznał? Tylko... no właśnie, czyż niezwykle szczęśliwa osoba która przeżyła "wiosnę na pustyni" powinna reagować w ten sposób? Z kolejnej strony, przechodzenie z rąk do rąk mogło odcisnąć spore piętno na psychice dziecka, albo istotnie, padł ofiarą demona. Pewne było jedno - Asagi nie był szkolony do rozwiązywania takich sytuacji, ale w żaden sposób nie wpływa to na to, że trzeba coś zrobić, tak więc...A może nie.
Niebieskooki niespiesznie wstał od stołu i... wyszedł. Zabrał swój miecz, zabrał swoją osobę i zwyczajnie wyszedł na korytarz, zamykając za sobą drzwi, jednakże nie na klucz. Napotkanym strażnikom przekazał, że w chwili obecnej nie jest w stanie rozmawiać z chłopcem, który zachowuje się w sposób wskazujący na ciężką traumę, albo opętanie. Polecił przy tym przynieść coś do jedzenia i wnieść do pomieszczenia, sam na razie pozostał poza pokojem, myśląc co dalej...
Nie myślał za długo, bowiem odpowiedź pojawiła się sama, a raczej coś mu zaświtało. Podszedł do jednego ze strażników i polecił posłać po pewną konkretną osobę, która w tym momencie mogłaby mu pomoc...
0 x
Obrazek

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.


Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
  • Mokoto (walczyła na Murze)
  • Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
  • Inari (była uczennicą Seinara)
  • Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Awatar użytkownika
Kamiyo Ori
Posty: 1054
Rejestracja: 27 sty 2020, o 22:25
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek B
Krótki wygląd: Drobnej budowy , nawet jak na jego wiek. Na głowie ma czupryne czarnych włosów, dość matowych i nie świecących się zbytnio, spiętych w kucyk rzemieniem.
Widoczny ekwipunek: Duża torba na pośladkach przyczepiona paskiem.
GG/Discord: deviler_
Multikonta: Rokudo Gaika

Re: Posterunek straży

Post autor: Kamiyo Ori »

Obiekt zagrożenia opuścił najbliższe otoczenie chłopca, ale czy strach się skończył? Wpierw muszą z niego ujść, wszystkie negatywne emocje, będące jego źródłem. Tak jak niektórzy przeżywali „wiosna na pustyni”, on stanowczo miał „zimę w samurajewie”.

Nie podsycany jednak płomień gaśnie, a miejsce instynktu zastępował rozum. Kiwania zaprzestano. Po chwili nawet wyszedł spod stołu, aby lepiej ocenić sytuacje. Nie wyglądała ona różowo. Raczej nie miał szans na wyjście, gdy tamten był po drugiej stronie drzwi. Wiedział już jak hatamoto działał na chłopca, a jego reakcja musiała być spotęgowana przez multum innych czynników. W tym momencie trudno powiedzieć jakich dokładnie. Usiadł na zmodernizowanym przez siebie krześle, które dzięki mięciutkim poduszeczkom sunęło po posadzce niczym zbliżające się ostrze nad szyją pewnego piaskowego nieszczęśnika. Ale nie o tym teraz była mowa. Fakt doskonale wykonanej pracy przez chłopca, który w końcu w tym celu został tutaj sprowadzony, nieco go uspokoił. Zostało mu jeszcze drugie krzesełko do zrobienia, ale chyba nie miał już dość materiałów przy sobie, aby wprowadzić kolejne poprawki stolarskie. Co jakiś czas ukradkowo spoglądał na drzwi, oczekując jakiegokolwiek ruchu. W tym wszystkim najgorsze było uczucie ciężkiego oczekiwania, które ogarnęło jego ciałem. Czyżby jedwabny złoczyńca opuścił go, aby iść upolować jego rodzinę? No cóż, życzyć tylko powodzenia.
0 x
PH | Ryō | KP | Notes
Awatar użytkownika
Kakita Ayame
Gracz nieobecny
Posty: 141
Rejestracja: 9 mar 2020, o 18:27
Wiek postaci: 23
Krótki wygląd: Niezbyt wysoka ciemnowłosa kobieta o ciemnych oczach o gęstych rzęsach i bladych ustach. Ubiera się w tradycyjne kimono. Posiadająca urodę charakterystyczną na Lazurowego Wybrzeża.

Re: Posterunek straży

Post autor: Kakita Ayame »

Ayame nie sądziła, że życie zamężnej kobiety jest aż tak ciekawe. Wczoraj miała pełen emocji dzień na arenie a potem w szpitalu. Dziś od samego rana czekały ją niespodzianki. Choć atmosfera przy śniadaniu była nieco napięta i sprawiała wrażenie niedopowiedzeń to nikt nie kwapił się by jakoś to zmienić oprócz posłańca. Przybysz zburzył kruchy stan względnego spokoju przekazując jej zaproszenie na posterunek. Odniosła wrażenie, że to bardziej wezwanie. Nie miała pojęcia co mogłaby mieć wspólnego z sprawami na posterunku. To co ja zdziwiło bardziej to raczej fakt, że było to „zaproszenie” od męża. Jeszcze wczoraj rozstali się w szpitalu gdzie dochodził do siebie po dość skomplikowanym zabiegu i tam zamierzała się zaraz udać. Zaczynała się zastanawiać w jakim charakterze ona ma się tam zjawić na posterunku. Nie do końca zrozumiała o co chodzi rzekłby wcale. Różne myśli kłębiły się jej w głowie kiedy pokonywała kolejne uliczki. Tym razem musiała bardziej uważać na to gdzie idzie, nie mogła iść z pamięci, właściwie to nigdy tam nie była choć oczywiście wiedziała gdzie mieści się posterunek.
Przy wejściu skłoniła się strażnikowi i kilku słowach przedstawiła się i cel swojej wizyty. A przynajmniej osobę która prosiła by się tu pojawiła. Wiedziała, że chodzi o rozmowę z jakimś dzieckiem czy przesłuchanie ale nadal nie znała szczegółów i nie chciała niczego przeinaczyć czy powiedzieć czegoś czego nie powinna. Strażnik wysłuchał jej wyjaśnień i zdawało się, że został uprzedzony o jej przybyciu bo od razu zaprowadził ja do pomieszczenia w którym znajdował się Kakita i oddalił się.
Kobieta rozejrzała się dyskretnie po pomieszczeniu i skłoniła się na powitanie. –witaj Kakita-sama. Wzywałeś mnie- nadal nie wiedziała jak ma się zachować w jego obecności zwłaszcza w tak formalnych warunkach. Osobiście czuła potrzebę zganić, go za zbyt szybkie opuszczenie szpitala. W końcu powinien odpoczywać a nie przebywać w takich miejscach. Może miał powód… zapewne miał powód. Jeśli w pomieszczeniu znajdowały się jakieś inne osoby przywitała się z nimi z należytym szacunkiem.
0 x
Awatar użytkownika
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1834
Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław

Re: Posterunek straży

Post autor: Kakita Asagi »

Czekając na przybycie swojej żony, niebieskooki siedział i... zastanawiał się. Trzeba otwarcie powiedzieć, że to, co z pozoru wydawało się prostą sprawę, przerodziło się w jakąś krzywą parodię rzeczywistości. W tej chwili samuraj nie był pewien, czy bardziej zastanawiały go zeznania, jakich udzielił młody Sabaku, czy... zachowanie chłopca. Ori był dziwny, a raczej, jego zachowanie było. Pierw przerobił krzesła, co odpowiadało temu, co powiedział o nim Shenzhen jako, że zajmuje się rękodziełem. Następnie jednak, na widok samuraja, zareagował panicznie i przyjął pozycję obronną, a to... zastanawiało. Z tego, co zorientował się Kakita, Ori przyszedł na posterunek z własnej, nieprzymuszonej woli. To oznaczało, że samurajów jako tako się nie obawia, więc problemem musiał być Asagi.
Dodając do siebie fakty, ze zmarszczonym czołem, Kakita próbował poskładać sobie znane fakty, wyciągnąć wnioski i zaplanować... co dalej. Przeczesawszy swoją pamięć ze spotkania z Orim, jedyne co przyszło mu do głowy to to, że jego stwierdzenie dotyczące tego, że chłopiec "musi uważać, bo niektórzy są tutaj niebezpieczni" maluch uznał za... groźbę. Wydawało się to niezwykle absurdalne, ale jeśli Shenzhen mówił prawdę, to chłopak był "specyficzny" i biorąc pod uwagę towarzystwo, z jakim siedział Kakita (a byli to dwaj zamaskowani ninja, jeden wyglądający jak mumia, a drugi z wielkim tasakiem), to istotnie, mógł się wydawać groźnym, ale by aż tak? No cóż, weryfikacją tej hipotezy będzie reakcja Ori'ego na jego żonę. Co prawda, trochę się naszemu bohaterowi nie podobało wysyłać żony do pokoju z niezrównoważonym i uzbrojonym dzieciakiem, ale...
Tak czy inaczej, rozwiąże to sprawę, w ten, czy w inny sposób. Już trochę za daleko to zaszło, tak czy inaczej, czekająć na żonę zlecił przygotowanie odpisu z zeznań Shenzhena.

Widząc, jak w drzwiach pojawia się jego żona, niebieskooki wstał i ukłonił się jej odpowiednio. Trochę jeszcze mało pewnie czuł się w jej obecności i w zasadzie przez moment zastanawiał się, co pomyślała sobie, kiedy wezwano ją na posterunek w jego sprawie, ale po pierwsze - powinna mu ufać, po drugie - to on ją wzywał.
- Dziękuję za twoje przybycie, Oku-san. - przywitał się z nią, po czym od razu zdecydował się przejść do sprawy.
- Zostałem poproszony o pomoc w rozwiązaniu sprawy pana Souha Shenzhen'a z Atsui, który oskarżony został o próbę porwania niejakiego Kamiyo Ori, dziecka. Ponad to, istniało podejrzenie działania obcego wywiadu. Pamiętasz to zamieszanie, które wydarzyło się przed moją walką z Seinaru-dono, prawda? - niebieskooki mówił spokojnie, ale z poważnym tonem. Zdecydowanie udzielała mu się nastrój pracy, teraz działał zadaniowo.
- Pan Souha twierdzi, że wszystko jest pomówieniami, a rzeczony Ori sam chciał z nim przebywać. Zeznania naocznych świadków z którymi się zapoznałem sugerują, że podczas jakiejś awantury na trybunie podczas turnieju, pan Souha próbował zabrać Ori'ego z tamtego miejsca, a świadkowie interweniowali. Ostatecznie jednak, sam Ori zaginął po walce pana Souha ze zwyciężczynią turnieju. Spójrz proszę na protokół z przesłuchania, które prowadziłem. Pan Souha miesza się w zeznaniach, stwierdzając pierw, że oddalił się by dać Ori'emu nauczkę, potem, że to efekt zamieszania na trybunie. - zwrócił się niebieskooki, podając żonie przygotowany dokument. Niebieskooki nie chciał wywierać na nią za dużej presji, ale teraz był zupełnie skupiony na zadaniu. Ayame, jako jego żona, musiała poznać swojego męża i z tej strony.

Pan Kakita poczekał, aż Ayame zapozna się z przygotowanym przez niego dokumentem, po czym pora przejść do sprawy najtrudniejszej.
- Sprawa komplikuje się w tym momencie. Zgromadzony materiał dowodowy nie pozwala jednoznacznie rozstrzygnąć tej sprawy, przynajmniej udział wywiadu udało się wykluczyć. - tutaj samuraj zrobił pauzę na wdech i kontynuował.
- By jednak było ciekawiej, Ori zjawił się na posterunku, sam. Chciałem go przesłuchać, ale... z jakiegoś powodu reaguje na moją osobę panicznie. Wszedł pod stół i zaczął się kołysać, nie mówiąc nic. - ostatnie słowa przeszły przez gardło samuraja z pewną trudnością, może było mu wstyd, ale cóż, jak się powiedziało "A" to trzeba powiedzieć i "B".
- Ori'ego spotkałem wcześniej raz. Kiedy rozmawiałem z panem Mujin'em oraz Akahoshi wpadł na moje plecy na trybunie. Pouczyłem go, by uważał wtedy pojawił sie pan Souha, przedstawił jako jego wuj i zabrał ze sobą. - trudno powiedzieć, kto tu teraz kogo przesłuchiwał, ale niebieskooki uznał, że wyposaży swoją żonę we wszystkie, niezbędne informacje. Lepiej by wiedziała teraz.
- Chciałbym, byś udała się do chłopca i spróbowała wywiedzieć się od niego, co tak naprawdę zaszło między nim, a panem Souha. Musimy ustalić, czy przebywał z nim dobrowolnie, czy przeciwnie, był przetrzymywany. Dodatkowo, musimy ustalić, czy jest on obywatelem Lazurowych Wybrzeży, od tego w zasadzie, zależy wszystko. Nie możemy jednak go zapytać wprost, musisz wykazać się kreatywnością, Oku-san. - tutaj niebieskooki spojrzał na nią poważnym wzrokiem i głęboko w oczy. Taka była prawda, musieli być sprytni i elastyczni.
- Wezwałem cię również dlatego, bo jesteś lekarzem. Może na ciele chłopca są ślady jakiejś przemocy. Proszę cię jednak, byś była ostrożna. Ori ma przy sobie jakieś narzędzie, którym ostrugał nogi od krzesła, nie wiem co to. Przepraszam, że cię tam posyłam, ale potrzebuję twojej pomocy. Ja będę stale za drzwiami, jeśli coś się będzie działo, wezwij mnie. - tym razem Kakita spojrzał w jej oczy... z realną troską. Można sobie myśleć co się chce, ale w zamkniętej przestrzeni, dzikie zwierzę nie działa racjonalnie, a nóż wbity przez dziecko boli tak samo, jak od doświadczonego ninja. Lepiej by Ori niczego nie próbował, bo jeśli tak, to będzie miał realne powody by bać się niebieskookie'go samuraja. Ewentualnie, nie będzie miał już żadnych zmartwień...

0 x
Obrazek

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.


Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
  • Mokoto (walczyła na Murze)
  • Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
  • Inari (była uczennicą Seinara)
  • Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Awatar użytkownika
Kakita Ayame
Gracz nieobecny
Posty: 141
Rejestracja: 9 mar 2020, o 18:27
Wiek postaci: 23
Krótki wygląd: Niezbyt wysoka ciemnowłosa kobieta o ciemnych oczach o gęstych rzęsach i bladych ustach. Ubiera się w tradycyjne kimono. Posiadająca urodę charakterystyczną na Lazurowego Wybrzeża.

Re: Posterunek straży

Post autor: Kakita Ayame »

Ayame nie bardzo pamiętała zajście z przed walki Asagiego. To znaczy szczegółów, świtało jej jedynie coś o dziwnie ubranym jegomościu czyli Shenzenie, który szukał jakiegoś chłopca ale zdawało się jej, ze sprawę rozwiązali strażnicy. To poniekąd wyjaśniało dlaczego są na posterunku. Nie bardzo wiedziała jednak jak ona mogłaby pomóc w tej sprawie. Nie miała jakiś ważnych informacji, które mogłyby rzucić światło na to całe zajście. Niepewnie skinęła głową a ciemnowłosy kontynuował wyjaśnienia w sposób bardzo rzeczowy. Słuchała uważnie i powoli do niej docierało jaką rolę ma odegrać w tym całym przedsięwzięciu odruchowo sięgając po podany jej dokument z którym miała zaraz się zapoznać.
Zdziwiła ją natomiast reakcja na osobę samuraja. Uczciwie rzecz oceniając Asagi nie wyglądał jakoś wybitnie strasznie a przynajmniej na tle różnorakich indywiduów jakie pojawiły się na arenie i szpitalu z okazji turnieju zaczynając od dzieciaka ze skrzelami, dziewczynę o „niewidomych oczach” która wydawała się jednak widzieć bardzo dobrze kończąc na zamaskowanym znajomym Asagiego, który ostatecznie był całkiem przystojny… jej mąż na ich tle był naprawdę ostoją normalności. I był całkiem miły, przynajmniej dla niej i przynajmniej w ciągu tych ostatnich godzin. Nie miała pojęcia gdzie może być problem bo relacja ze spotkania z dzieckiem też nie wskazywała na jakieś traumatyczne okoliczności.
Dalej nie było lepiej. Ori wydawał się być jakiś dziwny – sam przyszedł na posterunek czyli się jakby tu nie patrzeć odnalazł. A potem niszczył mienie pokoju w jakim się znalazł jakimś niedoprecyzowanym na tyle ostrym przedmiotem by no… je niszczyć. Nie podobało się jej to, wszak rzezy należy szanować. Nie była w stanie ocenić czy uda się jej znaleźć jakieś siniaki. Często przy używaniu przemocy są one umiejscowione w takich miejscach, że ubranie świetnie je maskowało. A co do kreatywności w wypytywaniu to hmm postara się coś wymyślić. Chociaż z drugiej strony nie chciała być sztuczna…
Zostało jeszcze tylko zapoznać się z dokumentem jaki został jej wręczony dokument, który przeczytała uważnie i musiała przyznać, ze sprawa jest „trudna i wymagająca wyjaśnień”. Może byłoby lepiej gdyby niebieskooki nie posłał jej tego spojrzenia w którym widziała troskę. Zamarła na chwilę nieprzyzwyczajona do takiego okazywania uczuć. Było to bardzo miłe i wywołało jednocześnie takie jakieś przyjemne uczucie w sercu a z drugiej strony zaczęła się nieco obawiać co tam w środku może ją czekać.
Nie ociągając się zbytnio weszła spokojnie do pomieszczenia wnosząc ze sobą miseczkę z kawałkami suszonego mięsa. Położyła ją na stole i odsunęła wolne krzesło i usiała na nim. Oceniając nienachlanie rękodzieło jakiego doznał drugi mebel. - Witaj nazywam się Natsumori Ayame - przywitała się przedstawiając się odruchowo panieńskim nazwiskiem.
Sięgnęła po kawałek mięsa i zaczęła go przeżuwać, było twardawe, słone, pełne smaku tak jak lubiła, lubiła renifery. Gestem pokazała chłopcu, że może się poczęstować. – Lubisz suszone mięso? Ja bardzo. Kojarzy mi się z dzieciństwem. powiedziała prosto z lekkim uśmiechem w końcu taka była prawda.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Watarimono (Osada Samurajów)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość