Świątynia Bishamon

Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Świątynia Bishamon

Post autor: Shikarui »

0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1834
Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław

Re: Świątynia Bishamon

Post autor: Kakita Asagi »

Chram świątyni Bishamon z daleka rzucał się w oczy górując nad miastem, a niebieskooki samuraj uparcie zdążał w jego stronę. Każdy kolejny krok bliżej budowli czynił spotkanie z ojcem bardziej realnym, a Kakita zdecydował się poświęcić ten czas na przygotowanie się psychicznie. Przede wszystkim należało się pozbyć ciążących myśli i wątpliwości, nie zakładać potencjalnych rozwiązań i zwyczajnie zobaczyć, co się wydarzy. Ostatecznie przecież, było to spotkanie z ojcem, nie wezwanie do sądu tudzież pojedynek, chociaż akurat to ostatnie byłoby najlepszą opcją.
Krok za krokiem, przed niebieskookim coraz wyraźniej rysowały się muru świątyni, a zimne powietrze Yinzin rozwiewały włosy, tak więc zatrzymał się na moment i doprowadził fryzurę do porządku. Spotkanie rodzinne wymagało nienagannego wyglądu, tak więc Asagi uporządkował falujące włosy uświadamiając sobie, że przy jego boku znajdują się inne miecze niż te, z którymi ostatni raz był w domu. Teraz miejsce katany zajęło tachi, broń którą sam sobie wybrał i sygnował rodowym herbem na habaki - godny miecz dla godnego wojownika. Tachi stanowiło ostrze zdecydowanie dłuższe od standardowej katany, te 30 cm robiło ogromną różnice, jeśli tylko potrafiło się to odpowiednio wykorzystać. Niebieskooki umiał...

Ostatnie lata spędzone w szkole Taka nauczyły go, jak prawidłowo zachowywać się w świątyni, tak więc nim przekroczył główną bramę tori skierował się w stronę stojącej na uboczu studni. Następnie wykonał w jej stronę ukłon i przemył pierw jedną rękę, potem drugą, a następnie usta, by znów się ukłonić. Teraz był gotów. Zimna woda odegnała wątpliwości i wraz ze złymi duchami, które to krążyły wokół jego głowy. Tutaj w świątynnych murach demony wstępu nie miały, jednakże nawet tutaj należało zachować czujność - ten, kto chce być kensei'em musi być czujnym zawsze. Tak więc i on był czujny, przy jego boku spoczywały dwa, wykonane ze wspaniałej stali miecze, które nie raz już ratowały mu życie (chociaż nigdy jeszcze nie dobył ich jednocześnie) - to była informacja. Był samurajem, nosił miecze i umiał ich używać. Co więcej, fakt noszenia dwóch ostrzy podkreślał, że należy do rodu o wojskowej historii, niby niewielka rzecz, wśród panującej na Yinzin równości, ale.. miało to znaczenie.
Kakita skierował więc swoje kroki ku głównej bramie tori, przed którą ukłonił się, a następnie rozpoczął długą wspinaczkę do góry po schodach. Nie było to dla niego trudne zadanie, w szkole Taka również znajdowało się tysiąc schodów, każda setka poprzedzała inną bramę i nie raz nie dwa biegał z góry na dół by pełnić służbę, tak więc... poczuł znajomą nutę. Tak, niebieskooki uparcie wspinał się po schodach świątyni, pozwalając by myśli płynęły przez niego swobodnie, nie łapał ich. Jego emocje były teraz niczym wiatr, szalejący wysoko. Były, ale nie dawały o sobie znak póki nie wpadały w kontakt z otoczeniem. W tym przypadku otoczeniem emocji były myśli. Póki nie pozwalał by zostały przez nie porwane, tak długo emocje nie nabierały kształtu, bo przecież kształt trąby powietrzne nadaje nie to, co porwie. Nawiązania do drogi miecza nie są tutaj przypadkowe - życie i sztuki walki to jedno i to samo. Kto próbuje je rozdzielać, lub też inaczej żyje, a inaczej walczy ponosi porażkę. Nie można bowiem inaczej walczyć, niż się żyje, nie można żyć inaczej, niż się walczy - wszystkie takie próby skazane są na porążkę i oznaczają ostatecznie ułudę. A ułuda to sen, znika gdy ktoś otworzy oczy...
Tak, niebieskooki szermierz, mistrz miecza i przyszły kensei, wspinał się po schodach, z zamiarem... nie bez zamiaru. Został wezwany, więc jak dobry syn i samuraj stawił się na wezwanie. Tylko tyle i aż tyle.
0 x
Obrazek

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.


Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
  • Mokoto (walczyła na Murze)
  • Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
  • Inari (była uczennicą Seinara)
  • Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Świątynia Bishamon

Post autor: Natsume Yuki »

0 x
Awatar użytkownika
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1834
Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław

Re: Świątynia Bishamon

Post autor: Kakita Asagi »

Podróż, a raczej wspinaczka, po schodach miała swój kres na szczycie. Wielu byłoby mocno zmęczonych po przebyciu takiej drogi, ale dla niebieskookiego samuraja stanowiło to element codzienności. Pozwoliło to również nieco odświeżyć umysł i przygotować się na to, co miało nastąpić - czyli na niewiadomą. Kakita nie zamierzał z góry zakładać, że stało się coś złego, wszak takie myślenie mogło jedynie sprowadzić kłopoty i zaciemnić percepcję, ale... kiedy pojawił się mnich okazało się, że nie w pełni ma spokojnego ducha.
Na powitanie Asagi odpowiedział również odpowiednim ukłonem, po czym potwierdził.
- Tak, to ja. Prowadź proszę. - po czym skierował się za mnichem, lekko mrużąc oczy. Jego rodzina go oczekiwała i to w świątyni, coś jednak musiało się stać, tylko co? Cóż, to się miało dopiero okazać, tak więc niebieskooki dał się prowadzić mnichowi pomiędzy budynkami klasztory, w stronę miejsca, którego sam jeszcze nie odwiedzał, a nieraz już był w tej świątyni chłopcem będąc. Najbardziej pamiętał wizytę z okazji 5-tych urodzin, kiedy został ubrany w odświętne kimono i przyprowadzony do przedstawienia bogom. Wtedy wielki posąg Bishamon robił na nim ogromne wrażenie, w zasadzie, to się nie zmieniło. Nieco lepiej pamiętał podobną ceremonię, którą przechodziła jego młodsza siostra - Asane. Wtedy obrana została w piękne błękitne furisode z motywem kwiatów wisterii, wyglądała prześlicznie. Co się zaś tyczy jego najmłodszej siostry, to niestety, w jej ceremonii nie brał udziału. Wtedy bowiem już wysłany został na kontynent, by pobierać nauki w szkole Taka - w dojo które stało się jego nowym domem, przez który nie zaglądał do ojczyzny...

Kiedy stanęli przed wielkim drzwiami niebieskooki wiedział, ze dotarli. Nie był pewien, czy zabiorą mu miecz na wejściu, ale jeśli taka była konieczność to przekazał dłuższe ostrze mnichowi. Zdjął również buty, co by nie nanieść kurzu na matę tatami, ale za drzwiami czekała go niespodzianka - maty tatami nie było miast tego, kamienna podłoga. Będzie zimno, ale czego innego spodziewać się powinien po swoim rodzinnym kraju? Cóż, był wojownikiem i nie będzie narzekał, etykieta być musi, z resztą, co tam chłód w stopy, kiedy to jego oczom ukazał się stół, a przy nim cztery osoby. Dwie znał. Jego ojciec oraz matka, podobna para obok, ale nie rozpoznawał heraldyki na ich kimonach. Niebieskooki był jednak nie tylko szermierzem, ale i również śledczym. Jego umysł zaczął momentalnie zbierać informacje, które pomogą mu się przygotować na to, co może go czekać - pierwsza podpowiedź, w jakich strojach przybyli jego rodzice oraz druga para. Oficjalność wydarzenia podpowiedzieć mogła co się dzieje i dlaczego. Dalej, nie było tutaj jego sióstr, a więc już z miejsca wszystko miało dosyć oficjalny charakter i to spojrzenie...
Jeśli ktoś się zastanawiał, po kim niebieskooki odziedziczył spojrzenie i często kamienną twarz, to właśnie po ojcu. Mrużone, wąskie oczy, twarz niewyrażająca niczego i krótkie "W końcu się zjawiłeś, synu" - to było zdecydowanie więcej informacji niż potrzebował. Może w głosie ojca nie było emocji, ale wyraźna była nuta pewnego wyrzutu - sugerowało to pierwsza słowa "W końcu". Nie "Witaj". Nie "Zapraszamy" - nic z tych rzeczy. Hajime posłał jasną informację, ale wcale nie jedną. Podkreślił ją bowiem ostatnim zwrotem "synu". To miało przypomnieć naszemu bohaterowi jakie powinny być jego obowiązki, powinności i o czym winien pamiętać, nawet jeśli obecnie służył innemu mistrzowi. Młody Kakita czuł, że jego serce zaczyna bić nieco szybciej, a nogi robią się miększejsze, ale... nie byłby godny miana mistrza miecza czy chociażby hatamoto, gdyby teraz spanikował i stał jak słup soli. Śmierć nie raz spoglądała mu w oczy i nie był już młokosem.
- Przybyłem na wezwanie, ojcze. - odpowiedział podobnym do Hajime tonem prostując się i zbierając łopatki razem, po czym skłonił się odpowiednio nisko, w nienaganny sposób. Trwał tak chwilę dłuższą niż wymagana, to nie tylko ku wyrażeniu szacunku, ale i dla siebie by zebrać myśli. Jak się już powiedziało A, to trzeba powiedzieć B - oto droga którą kroczył. Jego matka stale milczała, a więc sprawa była poważna i musiał ją rozwiązać sam. Kim jednak byli tamci ludzie?
Tak czy inaczej, niebieskooki wyprostował się po czym skierował się do wnętrza sali i zatrzymał kilka metrów przed stołem. Widział, że jest jeszcze kilka miejsc, ale nie zamierzał samodzielnie żadnego zajmować - nie tak się sprawy mają. Może będzie miał stać, jeśli tak, to po stoi, bo może jeszcze na kogoś czekają. Gra w "etykietowe shogi" zaczęła się. Teraz ruch znajdował się po stronie jego ojca...
0 x
Obrazek

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.


Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
  • Mokoto (walczyła na Murze)
  • Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
  • Inari (była uczennicą Seinara)
  • Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Świątynia Bishamon

Post autor: Natsume Yuki »

0 x
Awatar użytkownika
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1834
Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław

Re: Świątynia Bishamon

Post autor: Kakita Asagi »

Gra trwała. Jak już zostało kilka razy wspomniane, niebieskooki hatamoto nie był już młodzikiem. Z młodzieńca, który miał na koncie wyprawę na drugi koniec świata za dziewczyną o białych oczach stał się mężczyzną tropiącym zabójców, dowodzącym inny samurajami, rozwiązującym spory rodów szlacheckich... Tak, młody Kakita w ciągu ostatnich 4 lat miał okazję skonfrontować swoją życiową filozofię z rzeczywistością życia i doprecyzować ją. Jak się okazało, jego ideały wcale nie odstawały od tego, czego potrzebował świat, ani tego, co mógł światu jako wojownik zaoferować. Więcej nawet, mając szersze spojrzenie na rzeczywistość zrozumiał dużo więcej - samurajowie zamknięci na Yinzin wykazywali wysoki egoizm. Ich droga miecza prowadziła do perfekcji, jednakże, ta perfekcja była sztuką samą dla siebie, nie przekładała się bowiem na realny zysk dla świata. Może właśnie dlatego na kontynencie istniały trzy szkoły, które roztaczały opieką nad ziemiami w ich otoczeniu? Z drugiej strony, Kakita zgodziłby się z tym, że doskonałość jest celem samym w sobie, dlatego nawet jeśli wojownik nigdy nie będzie miał okazji skorzystać z efektów swojego treningu w realnej walce, to i tak etyka i prawa drogi miecza uczynią go lepszą istotą przez co w jego otoczeniu będzie lepiej. Tak w każdym razie w teorii, w praktyce...

Praktyka działała tu i teraz. Sytuacja w jakiej został postawiony samuraj wcale daleko nie odstawała od realiów walki na śmierć i życie. Wymagała bowiem takiej samej umiejętności obserwacji i podejmowania decyzji, nawet potencjalne zyski lub straty były podobne. Tak jak w pojedynku należało zyskać każdą przewagę, tak podczas rodzinnego "spotkania" należało ważyć siły i możliwości. Zbliżając się do stołu, niebieskooki zauważył jak Sayuri odwraca w jego stronę głowę i... w jego oczach pojawiło się zdziwienie z radością zmieszane. Nie rozumiał jej uśmiechu, chociaż był on również informacją. Niewątpliwie, cieszyła się, że go widzi, ale gdyby miał tutaj dostać jakąś reprymendę, to najpewniej jego matka nie odważyłaby się na tak otwarte okazanie uczuć, nawet jeśli przez chwilę. To nieco zbiło z tropu śledczego, jednakże szybko jak przystało na szermierza odzyskał uwagę i starał nie zdradzać się emocjami.
Wskazano mu miejsce niezwykle honorowe, kolejna informacja. Sprawy zaczynały nabierać kształtu, będzie to więc jakaś uroczystość - czyżby, na jego cześć? Cóż, nie spodziewałby się tego, zwłaszcza, że od jego awansu na hatamoto minęło już nieco czasu, ale z drugiej strony, nie miał jak dostać się do domu, więc może rodzice zdecydowali się na szybko coś zorganizować skoro się pojawił, tylko... co tutaj robiła tamta druga para? Gdyby to jeszcze byli sami mężczyźni i jego matka, to sprawa byłaby w zasadzie rozwiązana, ale obecność drugiej kobiety zastanawiała, ale nie tak... jak słowo ojca. Jedno krótkie zmężniałeś i już... masz wszystko czego potrzebował i chciałeś od lat usłyszeć. Teraz jasnym było, że sprawa ma jak najbardziej pozytywny charakter. Hajime był jaki był, ale nigdy nie bawił się w gierki tudzież słowne podchodzenie "przeciwnika". Prędzej by z miejsca wstał i strzelił Asagi'ego w twarz gdyby miał do niego jakiś poważny zarzut, niż bawił się w takie udawanie. Nie zmienia to jednak faktu, że niebieskooki przeżył spory wewnętrzny szok który zagrał w jego oczach, tak więc pod pozorem zajmowania miejsca i układania prawidłowo swojej hakama opuścił lekko spojrzenie. Stara, dobra sztuczka - oczy to wroga do duszy i źródło siły, kto ma twoje oczy, może spoglądać w twą duszę. Kto ma twoją dusze, ten ma twój miecz i twój los w swoich rękach. Unik i znów powrócił do równowagi, równowagi na zewnątrz. Tutaj znów porównania z dawnymi traktatami o sztukach walki nie są przypadkowe - twoje ciało może rwać się do walki, lecz umysł ma być spokojny. Może być jednak i odwrotnie, jeśli to umysł jest niespokojny, niech ciało zachowa powagę. Etykieta i Szermierka, Bun-Bu-Ryoda - nigdy nie mogły iść oddzielnie...
Dalsze słowa ojca rozwiązywały sytuację i udzielały odpowiedzi na pytania, jakie krążyły po głowie młodego samuraja. Tak, to jego mistrz wysłał wiadomość, że może się on pojawić na Yinzin, to dobrze. Zwłaszcza, że podróż wymagała sporej dozy kreatywności, biorąc pod uwagę sytuację polityczną w tym obszarze. Stąd też niewątpliwie pytanie ojca, które raczej nie było jedynie elementem grzecznościowym.
- W czasie podróży nie zdarzyło się nic, z czym bym sobie nie poradził Otō-sama. - odpowiedział z lekkim ukłonem, w zasadzie zawierając w tym przydługim zdaniu wszystko. Oto bowiem musiał wręcz szmuglować samego siebie, po dotarciu do stolicy niemalże walczyć na trybunach, a ostatecznie stoczył pojedynek z cesarzem morskich klifów - żadne z tych wydarzeń nie nadawało się jednak do publicznego wygłaszania, niektóre z nich nawet mogłyby ściągnąć nieszczęście. Młodszy Kakita zdecydował się więc "wrzucić" je do wspólnego "worka" i nie wracać do nich więcej myślami. Było to zagranie również polityczne - zaznaczył, że coś się wydarzyło, może dlatego nie od razu skierował swoje kroki do rodzinnego domu? Cóż, jeśli rodzice mieli wieści do Zenapchi-sensei, to wiedzieli, że został on wysłany do stolicy niejako w celach wsparcia miejscowych sił porządkowych, może nie bezpośrednio, ale miał mieć oko na to, co im może umknąć. Z zadania tego wywiązywał się znakomicie.
I tak oto przechodzimy do najważniejszego fragmentu. Kiedy ojciec przedstawił drugą parę, niebieskooki przeniósł na nich spojrzenie i odpowiednio nisko się skłonił i już miał coś powiedzieć, że to zaszczyt ich poznać, ale... ojciec pociągnął myśl dalej. I młodszy Kakita zamarł na moment w ukłonie. Dech również mu się zatrzymał, a oczy... zwęziły. Trwało to może sekundę, więc dla rozluźnienia powoli nabrał wdechu i podniósł się do pozycji siedzącej. Na twarzy miał delikatny wyraz zdziwienia, jednakże widząc zadowolonego pana Natsumori'ego wiedział, że sprawa jest już w zasadzie ugadana. Czy to był dla niego problem? W zasadzie... to nie. Nie było to coś, czego się nie spodziewał. I bogu dzięki, przygodę z Hyuuga Setsuną miał już dawno temu zamkniętą, strach pomyśleć co by się stało, gdyby jeszcze tamta miłostka miała jakieś znaczenie, albo sam by w tym kierunku coś zdziałał. Z drugiej strony, gdyby sam coś w tym kierunku zdziałał, to najpewniej do rozmów w ogóle by nie doszło, ale spójrzmy prawdzie w oczy - rozdzieliła ich wojna, z białooka nie zrobiła nic, by go odnaleźć. On przeciwnie, przeszedł cały kontynent, nawet szukał jej w rodzinnej osadzie, bez skutków. Wiadomość była jasna - nie będzie z tego nic i zapomnij. Tak więc, sprawy sercowe miał Kakita rozwiązane. Teraz pozostawały sprawy obowiązku. Niebieskooki wiedział, że jest pierworodnym (i jedynym) synem swoich rodziców, oczywiście, mieli jeszcze Asane, ale prędzej piekło zamarznie, niż ona z własnej inicjatywy wyjdzie za mąż, a jeśli nawet wyjdzie (bo obowiązkowi rodzinnemu się nie sprzeciwi), to najpewniej nie zachowa rodzinnego nazwiska. Oczywiście, Hajime mógłby adoptować zięcia i w ten sposób zapewnić jednemu z rodów Żurawia sukcesje, ale... problemem byłby żywy Asagi. Niebieskooki miał w obowiązku zostać następną głową rodu, dać początek nowemu pokoleniu, a skoro sam nie bardzo sobie radził z tym najważniejszym zadaniem, ani też nie zdecydował się zostać mnichem (a mógł!), to naturalnym było, że jego rodzice wzięli sprawy w swoje ręce. Myśl. Kakita szybko zbierał informacje. Rodzice jego przyszłej żony wydawali się nieco młodsi od jego własnych, a więc... Ayame musiała być od niego młodsza. To, w sumie też dobra wiadomość, wszak mógł dostać jakąś wdowę, albo totalną młódkę (ta ostatnia opcja wciąż była możliwa), a tego by nie chciał. Generalnie jednak powiedzmy sobie szczerze, od strony emocjonalnej samuraj nie bardzo wiedział jak podchodzić, w zasadzie, trudno orzec czy się zgodził, czy to wyparł, czy może po prostu jeszcze był w szoku, więc jego logiczny umysł zaczął pracować utartymi i wypracowanymi przez lata ścieżkami.
Pierw podziękuje i wyraź wdzięczność.
-Otō-sama, Natsumori-sama, dziękuje za wasze zaufanie. To dla mnie wyróżnienie. - odpowiedział z odpowiednim ukłonem, niejako zgodnie z prawdą, niejako zgodnie z etykietą. Tak, rodzice zrobili mu (i pewnie Ayame też) "psikusa", ale taki był los młodych samurajów. Natsumori był hatamoto, a więc krew jaka płynęła w żyłach jego przyszłej żony to krew samuraja - w sumie dobra wiadomość. To oznaczało, że jego rodzice nie byli zupełnie zdesperowani i nie znaleźli "byle kogo" kto chciałby się wrodzić w wojskowy ród. To dobra wiadomość.
Po drugie - zapytaj o datę.
- Kiedy miałaby się odbyć ceremonia? - zapytał spokojnie niebieskooki, pozwalając sobie na pewną bezpośredniość, ale jakby nie patrzyć, też był hatamoto, po czym kontynuował. - Po turnieju będę zmuszony wrócić na służbę do szkoły Taka. Jestem jednak pewien, że mistrz Zenpachi pozwoli mi wrócić na ceremonię. - odpowiedział zgodnie z prawdą i swoimi obowiązkami. Tak, pewnie będzie musiał poczekać z dwa miesiące, może jeszcze dłużej - w tym czasie zdoła wrócić do Kaigan, o ile ta piekielna wojna się już skończy i dalej powiadomi mistrza o tym, że w danym terminie musi się stawić na Yinzin. Oczywiście, Zenpachi mu nie odmówi. Na pewno nie. Ostatnia wiadomość miała też pewną dodatkową informację - on mieszka i pracuje w Kaigan. Wypadałoby, by żonę zabrał ze sobą, prawda? Chyba, że rodziny mają pewne inne plany, przykładowo, że ta Ayame zostaje w jego domu, on co jakiś czas się pojawia i pokazuje dziecku na oczy (pierw oczywiście to dziecko wypadałoby jeszcze spłodzić) - warto się wywiedzieć i w między czasie to ustalić, wszak nie biorą ślubu dzisiaj. Prawda? Tylko... czemu Ayako-dono ma na sobie kurotomesode? Ten malutki szczegół zwrócił uwagę młodego samuraja. W sumie, jego matka też ma na sobie ten typ kimona. Moment...
0 x
Obrazek

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.


Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
  • Mokoto (walczyła na Murze)
  • Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
  • Inari (była uczennicą Seinara)
  • Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Awatar użytkownika
Kakita Ayame
Gracz nieobecny
Posty: 141
Rejestracja: 9 mar 2020, o 18:27
Wiek postaci: 23
Krótki wygląd: Niezbyt wysoka ciemnowłosa kobieta o ciemnych oczach o gęstych rzęsach i bladych ustach. Ubiera się w tradycyjne kimono. Posiadająca urodę charakterystyczną na Lazurowego Wybrzeża.

Re: Świątynia Bishamon

Post autor: Kakita Ayame »

Życie było dziwne, jeszcze wczoraj leczyła w szpitalu uczestników turnieju a dziś miała wrażenie że sama bierze w takim udział. Nie była pewna czy jest uczestnikiem czy może tylko nagrodą w potyczce pomiędzy rodami. Niby wiedziała, że ten dzień jest nieunikniony ale pojawił się dość nagle. Liczyła, że pozna dokładną datę trochę wcześniej a nie na kilkanaście godzin przed.
Z drugiej strony była gotowa; całe życie była do tego przygotowywana.
Wystarczyło oczyścić ciało, to było proste. Kąpiel była gotowa. Nawet podgrzali wodę tak, że nie zdążyła wystygnąć zanim się w niej zanurzyła po trzykrotnym dokładnym wyszorowaniu każdego fragmentu skóry. Przygotowali też pachnący olejek do ciała i wyczesali włosy.
Wystarczyło oczyścić umysł, to było wręcz niewykonalne. Zatrzymać gonitwę myśli, to tak jakby zatrzymać śnieżycę. Można się schronić, ale czy nie spadnie jeden płatek śniegu, który porwie lawinę?
Wystarczyło ubrać kimono ślubne, to było proste. wystarczyło sięgnąć do skarbca, to samo które nosiła matka na ślubie.
Wystarczyło wypić trochę sake, to było proste. Wystarczyło sięgnąć do piwniczki po butelkę i rozlać do dwóch czarek. Wychylić trzy łyki i będzie po wszystkim.
Wystarczyło tylko znaleźć człowieka z którym wypije się to sake, nawet to było proste, zrobili to za nią rodzice. Właściwie chyba za nich.
Wystarczyło „tylko”, by wszystko się zmieniło.
Ostatnie godziny mijały dla niej niczym sen. Kidy tylko wróciła do domu ojciec wezwał ja do siebie. I obwieścił, że jej przyszły mąż właśnie przybył do stolicy i nazajutrz odbędzie się ślub. W pierwszej chwili była przekonana, że żartuje. Brzmiało to tak absurdalnie, że nie uwierzyła. Ale jej ojciec nie miał w zwyczaju żartować. Nigdy. I tak było też tym razem. Potem potoczyło się szybko.
Nie sądziła, że będzie się tak denerwować. Cieszyła się, że w tym czasie wspierała ją matka. Zawsze była dla niej niczym drogowskaz. Opiekowała się nią od zawsze i teraz też była. Przyniosła strój, który cały wieczór odbijał światło niczym duch. Umyły włosy a następnie wyczesały starannie. Pozwalając im schnąć. W końcu musiały zdążyć ze wszystkim do jutra. Pomimo, że była to ostatnia panieńska noc była wyjątkowo milcząca. Ale nie była to zła cisza. A czekał ich wczesny poranek i dużo przygotowań. Próbowała spać, i nawet się to udało. Po pierwszym zaskoczeniu uspokoiła się i udało się jej spokojnie przetrwać noc. W końcu nie mogła mieć worów pod oczami tak poważnego dnia. I co sobie pomyśli jej przyszły mąż kiedy zobaczywszy ją po raz pierwszy ujrzy ja w tak niedobrej kondycji. I co sobie pomyślą jego rodzice. Jeszcze uznają, że dokonali niewłaściwego wyboru i w jakim świetle stawiało to jej rodziców i jej rodzinę? Musi pokazać się tego dnia jak z najlepszej strony.

Świtkiem, rankiem przygotowali jej kąpiel i pomogli ubrać się w kimono. Właściwie nie tyle co pomogli to ubrali ją niczym lalkę. Umalowali, tak że patrząc w lustro sama się nie poznawała. A potem zaprowadzili do świątyni, choć nie bardzo wiedziała czemu nie do domu pana młodego. Cały czas to pytanie jej towarzyszyło i czemu dowiedziała się tylko „pan młody przybył do stolicy” kimkolwiek by nie był. Ale nie zadała tego pytania głośno.
Cały wieczór towarzyszyła jej matka, ale w drodze do świątyni towarzyszył im już ojciec. Nie sądziła, że będzie taki przejęty. Widziała jak za niewzruszoną maską spokoju była jakaś emocja, chyba był przejęty. Może wzruszony?
Na koniec założyli jej czepek by dokończyć dzieło. Teraz mogła czekać, na przyszłego męża. Dość długo już czekała. Miała wprawę, te kilka chwil już nie robiło różnicy.
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Świątynia Bishamon

Post autor: Natsume Yuki »

0 x
Awatar użytkownika
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1834
Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław

Re: Świątynia Bishamon

Post autor: Kakita Asagi »

Umysł samuraja pracował szybciej i szybciej... Tego typu kimona, jakie miały na sobie obie kobiety ubiera się w dwóch przypadkach: na pogrzeb, albo ceremonię ślubną. W tym momencie do najmłodszego w sali samuraja zaczęło powoli dochodzić, że odpowiedź na pytanie jakie przed chwilą zadał znajduje się dosłownie przed nim. Wydawało się to w tym momencie zupełnie absurdalne i gdyby ktoś kazał mu to zgadywać tego poranka, to w byłaby to ostatnia rzecz na jaką by wpadł, ale nie wyprzedzajmy faktów...
Słysząc pochwałę ze strony przyszłego teścia, niebieskooki ukłonił się w podziękowaniu i podniósł lekko ręce w geście mówiący, że przecież nie jest aż tak dobrym szermierzem, ale nie dementował tego. Były ku temu dwa powodu. Po pierwsze, był. Tak, Kakita był bardzo dobrym szermierzem, zdawał sobie sprawę z tego, że poziom władania mieczem jaki reprezentował był unikatowy nawet na skalę Yinzin, no, może nie przesadzając, zdecydowanie znajdował się w elicie szermierzy, ale nie wypadało się tym chwalić. Po drugie... po drugie odezwał się jego ojciec.
I oto właśnie zasłona opadła. O ile do tej pory Asagi przyjmował wszystko w miarę dzielnie i z nienaganną mimiką twarzy, to teraz otworzył oczy szeroko i przeniósł pytające spojrzenie na swojego rodzica. Wiadomość krótka i bezpośrednia, celna niczym cięcie miecza z którego słynął Hajime i cały ród Kakita - mistrzowie iaijutsu specjalizujący się w kończeniu starcia jednym ciosem. Chyba więc Asagi nie był aż tak biegły w drodze miecza jak sądził, bowiem wieści, jakie spadły na niego niczym grom z jasnego nieba wybiły go zupełnie ze spokoju i to na tyle, że odruchowo ściągnął palce. Szok trwał może dwie sekundy. O dwie za dużo. Na szczęście, jego przyszły teść podjął myśl, co pozwoliło odwrócić uwagę od pan młodego, a jemu samemu spojrzeć na Natsumori-sama...
To miłe że pozwalali mu być zaskoczonym. Bo był. Co innego dowiedzieć się, że rodzice dwóch rodzin zdecydowały się zorganizować swoim dzieciom ślub, bo to naturalna sprawa. Ale co innego, dowiedzieć się, że właśnie za moment się to wydarzy. Myśl Kakita. Znów odepchnąć w bok emocje, przywołać nienaganną twarz, ukryć wszystko. Asagi był zły, dał się zaskoczyć i ujawnić się ze swojej słabszej strony - nie panował mistrzowsko nad emocjami, ale sytuacja powinna mu to wybaczyć, chociaż to marne pocieszenie. Szybko więc stłamsi tą chwilę słabości, przywołajmy logiczne myślenie - słowa teścia w tym pomogły. Asagi zgadzał się z nim w pełni, nie mógł odmówić logiki temu, co przedstawił mu urzędnik i co w zasadzie wspólnie ustaliły obie rodziny. Skoro wiedzieli od mistrza Zenapchi'ego o tym, że hatamoto się pojawi na Yinzin, to najpewniej przygotowali wszystko tak, by nie zajmować jego...cennego czasu. Ta świadomość uderzyła w samuraja z całą mocą. Wszyscy obrócili całą rzeczywistość i obyczaje, by tylko dostosować się do jego trybu życia. Oznaczało to, że bardzo szanują to, co robi. Wydawało się, że obie rodziny doskonale rozumieją, że Kakita Asagi ma swoje obowiązki - walczy z wrogami szkoły, których macki sięgają bardzo daleko, ryzykuje życie i stale spogląda śmierci w oczy. Logiczny umysł wyparł emocje i yoriki zaczął intensywnie myśleć, odruchowo lekko opuszczając głowę. Natsumori-sama był urzędnikiem na dworze, a rozkazy dotyczące jego awansu oraz raporty ze szkoły płynęły prosto do stolicy - pewnym więc było, że mógł wiedzieć o wszystkim, czego dokonał i co robił Asagi. Z drugiej strony był Hajime, może nie kierował tak wielkim dojo jak Taka, ale miał jeszcze coś do powiedzenie w świecie szermierzy. Niewątpliwie, Zenpachi "szepnął" mu w liście to i owo na temat jego pierworodnego, jakby bowiem nie było, nauka w szkole Taka była niejako tradycją Żurawi którzy słynęli z niemalże najszybszych technik Batto-jutsu. Wszystko układało się w całość, ale... to wcale nie był koniec. Hajime wspomniał o jego żonie, która już tutaj jest. Znaczy się, przyszłej żonie.
Niebieskooki zamyślił się, co mogła o tym wszystkim myśleć ta dziewczyna? Jako córka samuraja wiedziała, że czeka ją ślub, jeśli oczywiście nie wybrała drogi miecza, a to nie było łatwe, wiedział to dobrze. Czy tak wyobrażała sobie jeden z najważniejszych dni w jej życiu? Rola kobiet na Yinzin była niewdzięczna. Chociaż często stanowiły natchnienie dla artystów i starano się unikać ich kontaktu z wojaczką, to... były to kwiaty w pudełku. Ich rolą było rodzić silnych synów i... posłuszne córki. W zasadzie, dla takiej dziewczyny ślub, a potem narodziny pierworodnego syna były najważniejszymi momentami, do których przygotowywała się przez lata. Czy powinno to tak wyglądać? Ayame... na pewno miała trudniej niż on. Niebieskooki poczuł żal. Wszystko zrobiono dla niego i pod niego. Może gdyby wtedy wysłał więcej wiadomości, gdyby wszystko potoczyło się inaczej, to może wyglądałoby to nieco inaczej? Nie było sensu jednak tego rozstrzygać. Winnych było wielu -z jednej strony on, z drugiej ta piekielna wojna, z trzeciej to trudne prawo. Prawo Yinzin był prawem trudnym. Jedyne, co mógł w tym momencie zrobić Asagi, to... przyjąć to, co dla niego przygotowano. Został bowiem niezwykle wyróżniony. Podniósł swoje spojrzenie i dostrzegł dwie matki - swoją i Ayame. Dla obu był to też ważny moment, oto ich dzieci miały połączyć dwa samurajskie rody. Dla jednej była to utrata córki, dla drugiej zyskanie nowej. Niebieskooki Żuraw był egoista. Egoizmem było, że mógł teraz jeszcze przez chwilę myśleć o sobie, kiedy cała rzeczywistość została dla niego nagięta. Nie była to droga samuraja. Był im winien wiele. Ayame jeszcze więcej. Wchodzić w małżeństwo z takim długiem...
- Natsumori-sama, Otō-sama, Okā-sama, bardzo wam dziękuję. Za wszystko. - tyle i tylko tyle. Niebieskooki ukłonił się pierw swoim rodzicom, następnie przyszłym teściom, po czym wstał i skierował niespieszne, ale pewnie w stronę pokoju wskazana przez ojca. Szedł dumnie, z lekko przymrużonymi oczami, które skupił na swoich siostrach. Asako, ubrana była w piękne niebieskie furisode z motywem żurawia oraz kanzashi w kształcie tego szlachetnego ptaka we włosach - oczywiście, nie zabrakło rodowych monów. Wyglądała prześlicznie. Drugą, a w zasadzie pierwszą, była Asane. One nie przybrała stroju typowego dla kobiety, miast tego miała na sobie wspaniałe granatowe haori oraz w tej samej barwie montsuki, a do tego hakama w pasy, a jej włosy były spięte na styl męski. Gdyby nie wiedział, że to ona uznałby ją za niezwkle urodziwego młodzieńca, ale to też była informacja. Asane nie zamierzała kroczyć ścieżką kobiet z Yinzin, wolała pozostać wojowniczką. Imponujące, smutne i szalone jednocześnie, ale cóż, Kakita Asagi nie zamierzał jej tego zabraniać. Widok sióstr cieszył jego serce, chociaż w tym momencie, jego sercem i umysłem targały tak sprzeczne emocje, że nie był w stanie dzielić ich między wszystkich. To nie było miłe. Nie tak wyobrażał sobie spotkanie z nimi, będzie im coś winien. Kolejny dług...
- Imōto-san, Imōto-chan, bardzo wam dziękuję. - rzekł spoglądając na przygotowana bale z wodą. Zimną, no dobrze, letnią wodą. Nie było to zachęcające, ale nie było to nic, z co byłoby jakkolwiek porównywalne z tym, co przeszedł i co zrobiła cała jego i nie tylko jego rodzina.
- Poradzę sobie. - rzekł do nich, po czym kiedy opuściły miejsce zdjął swoje haori. Było już nieco znoszone, widziało wiele jego przygód. Nie dobrze, że pokazał się przyszłym teściom w takim stanie. Dobrze, że chociaż po wczorajszym pojedynku się umył, bo przecież gdyby przyszedł tak jak się czuł, to byłoby bardzo źle, takiej hańby by chyba nie zniósł. Dalej wysunął swoje wakizashi, tylko ten miecz mu teraz pozostawał, toteż tymbardziej cenił jego bliskość. Następnie odwiązał przednie sznurowanie hakama, potem tylko i powoli zsunął spodnie. Od razu poczuł nieprzyjemny powiew, ale nie przejmował się tym. Możliwie sprawnie złożył swą hakama, robił to tyle razy, a dzisiaj... ręce mu drżały. Drażniło go to. Składał ją dwa razy. Za długo! Dalej pas kaku-obi, kremowe kosode i juban pod nimi. Teraz zrobiło się chłodno, a wszysto trzeba było ułożyć, nie mógł sobie pozwolić na rzucenie tym wszystkim jak szmatami. To był ważny dzień. Żenił się. Absurd! Dalej przepaska i można było wchodzić do wody....
Pierwszy moment jak zawsze był najgorszy. Potem drugi, kiedy zanurza się ciało. Samuraj siłą woli zmusił się by nie wyskoczyć, a dalej by nie zamoczyć włosów. Nie wysuszy ich, a z mokrymi do ślubu nie pójdzie. Praktyka misogi nie była obca samurajowi, wiedział, że chodzi w niej nie tylko o oczyszczenie ciała, ale i ducha i... myśli. Zimno sprawiło, że wszelkie zmartwienia zalewało (dosłownie) zimno, więc niezależnie od tego, co go martwiło, teraz mógł się uspokoić i to przyjąć. Miał kilka dodatkowych sekund. Dla siebie. Mógł sobie wiele poukładać. Co wiedział? Jak już ustalono, dwie rodziny przygotowały mu ślub, a gdzieś tam, w jednym z pokojów czekała jego żona. Przyszła żona. Jaka była? Nie miało to teraz znaczenia. Może była mniej zaskoczona niż no? Jakiego koloru ma włosy, jakie ma oczy, jak wygląda? Myśli płyneły przez głowę samuraja, ale ten... starał się ich nie łapać. Wszystko działo się szybko, jak w walce na miecze. W takim takim pojedynku przetrwa ten, zachowa zimną krew. Zimna mu nie brakowało.
Kakita wyszedł ze zbiorniczka i pozwolił wodzie obciec. Następnie wytarł się do sucha dokładnie i szybko ubrał nową przepaskę i juban. Nie zrobiło mu się szczególnie cieplej, ale było lepiej. Dalej... piękne czarne montsuki. Asagi dotknął faktury materiału, był on drogi, to nie ulegało wątpliwości. Sayuri nie oszczędzała na ślubie własnego syna. Ciężkie i dobrze wykonane, z podszewką i szerokim kołnierzem oraz rękawami. No i oczywiście, rodowymi symbolami. Dalej strojne kaku-obi, zazwyczaj by się w takim nie pojawił,ale to jego ślub. Dalej pasiasta hakama - jeszcze wspanialsza o tej, którą miała Asane. Zdecydowanie dobrze poskładana i nieużywana - świadczyło o tym to, że gdy ją zawiązał, zgięcia jeszcze pozostały. Na koniec równie czarne co montsuki haori, z eleganckim białym haori-himo. Nijak w tym walczyć, natomiast idealnie uczestniczyć w ceremoniach takich, jak ta. No i... miecz. Tak, Kakita sięgnął po krótki miecz i umieścił go za pasem. W zasadzie, nie wiedzieć po co - nie szedł na wojnę, a klinga nigdy nie powinna stanowić ozdoby. Po prostu... bez miecza czuł się nagi i bezbronny. A świat właśnie zesłał na niego całą masę lęków i wątpliwości. Mając przy boku krótki miecz czuł się bezpieczniej. Była to też informacja - był szermierzem. Ayame miała poślubić szermierza. Spójrzmy w lustro... Kakita spojrzał na swoją twarz. Blizna przez oko była brzydka. Do tej pory mu nie przeszkadzała, ale... teraz poczuł się z tym źle. Nawet jeśli nie znał tej dziewczyny, chciał by chociaż pierwsze wrażenie było dobre. Już wystarczyło, że została dosłownie "zaciągnięta" na własny ślub - bo tak to zdaniem Asagi'ego wyglądało, chociaż to on szedł z marszu - wszystko z myślą o jego wygodzie. I co miała zobaczyć ta dziewczyna? Mężczyznę z blizną. Niedużą, ale jednak. Jak to poprawić?
Asagi podszedł do drzwi, lekko się rozsunął i rzekł cicho tak, by tylko Asane usłyszała.
- Imōto-san, wejdź proszę na moment - po czym cofnął się i kiedy siostra weszła zwrócił sie do niej z wielką prośba. - Asane, czy... mogłabyś mi pomóc z włosami? Proszę... - to była poniekąd prośba, poniekąd błaganie. Chociaż tyle mógł jeszcze zrobić, wyglądał niedobrze, może Asane mu pomoże? Bo przecież nikogo nie może o to prosić. Jest żałosny...
0 x
Obrazek

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.


Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
  • Mokoto (walczyła na Murze)
  • Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
  • Inari (była uczennicą Seinara)
  • Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Awatar użytkownika
Kakita Ayame
Gracz nieobecny
Posty: 141
Rejestracja: 9 mar 2020, o 18:27
Wiek postaci: 23
Krótki wygląd: Niezbyt wysoka ciemnowłosa kobieta o ciemnych oczach o gęstych rzęsach i bladych ustach. Ubiera się w tradycyjne kimono. Posiadająca urodę charakterystyczną na Lazurowego Wybrzeża.

Re: Świątynia Bishamon

Post autor: Kakita Ayame »

Oczekiwanie przedłużało się. Liczyła, że kiedy przybędzie do świątyni wszystko potoczy się szybciej. A znów kazano jej czekać i to jeszcze samotnie. Jakby dali jej do zrozumienia „ teraz dorośli rozmawiają, dzieci muszą poczekać”. Zostawiali ją samą z myślami a ona już nie chciał myśleć. Wczoraj rozmyślała dostatecznie dużo. Dziś chciała być spokojna niczym niebo po burzy. Promieniować wdziękiem i opanowaniem.
Siedziała wyprostowana ze spojrzeniem utkwionym w jakimś odległym punkcie. Z letargu wyrwał ją dopiero głos. Był to szept, ale rozbrzmiewał jak dzwon. Uniosła kąciki ust do góry, teraz nie była sama, a przynajmniej czuła się mniej samotna. Znała ten głos i kochała. Była bardzo dumną starszą siostrą. Miała teraz komu dawać przykład. Zrobiło się jej ciepło na sercu słysząc głos młodszego brata. Z pewnością wyrośnie na wspaniałego mężczyznę. Znaczy już wyrósł na wspaniałego młodzieńca. Pomyślała, że pewnie niedługo zanim się obejrzą to na niego będzie czekała jakaś kobieta w bieli. – Dziękuję, za Twą troskę. odpowiedziała trochę sztywno. Szybko zorientowała się, że zabrzmiało to w taki sposób choć nie było to zamierzone. Zastanawiała się co ma odpowiedzieć by nie wyjść z tego z twarzą. Powiedzieć, ze się boi? Byłoby to kłamstwo. Że jest znudzona i zniecierpliwiona czekaniem? Nie wypada. Byłoby to obrazą dla pana młodego i jego rodziny. – Czuję ulgę - powiedziała już łagodniej. W głowie zaświtała jej myśl niespodziewana. „Ciekawe kiedy się dowiedział o ceremonii?” bo musiała przyznać, że na nią spadło to jak grom z jasnego nieba. Ten pośpiech z jakim się to wszystko odbywało. I dlaczego rodzice jej nie powiedzieli wcześniej? - Otōto – san, powiedz mi proszę od jak dawna wiedziałeś o ceremonii?- zapytała cicho. Nie czuć było jednak w jej głosie wyrzutu tudzież żalu, raczej ciekawość.
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Świątynia Bishamon

Post autor: Natsume Yuki »

0 x
Awatar użytkownika
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1834
Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław

Re: Świątynia Bishamon

Post autor: Kakita Asagi »

Asagi był chyba na równi zdziwiony faktem, że Asane dała się zaskoczyć, co on - czyżby nie tylko on był dzisiaj roztargniony? Cóż, chyba sytuacja zaskoczyła wszystkich, ale cóż, skoro już się "działo" to trzeba było realizować "plan'" dalej, którego finiszem miała być zmiana statusu naszego bohatera. Wszystko działo się szybko, zdecydowanie za szybko, ale... tak jak w walce. Prawdziwy pojedynek na śmierć i życie też zwykle zaczyna się niespodziewanie i kończy równie ostatecznie (no, może nie aż tak)... oj, dzisiejsze porównania chyba zostały na stałe "związane" z jedną tylko tematyką. Niedobrze.
Niebieskooki w mig wyłapał, że coś nie takk jest w zachowaniu jego młodszej siostry, może nie widział jej już 4 lata, ale znali się na tyle dobrze, że pod zwykłym uśmiechem nie zdołała ukryć tego, że coś zajmuje jej myśli i może serce? Asagi lekko zmrużył oczy, robił tak zawsze, kiedy się skupiał, kiedy zbierał informacje i jego umysł na ich podstawie poszukiwał odpowiedzi. To działo się niejako poza jego świadomością, ciągłe zbieranie informacji i wnioskowanie na ich podstawie. Nie wynikało to jednak jedynie z wścibskości, w tym przypadku martwił się o Asane. Była jego siostrą i coś było na rzeczy, skoro dała się tak łatwo "zaskoczyć", to należało się wywiedzieć i być starszym bratem, pytanie jednak, czy będzie na to czas?
Zwróciła się do niego dosyć oficjalnym tytułem. Oboje byli wojownikami, oboje odziani w odświętne szaty, oboje w dniu ważnym dla rodziny. Jednakże... w tej chwili pierworodny syn domu Kakita potrzebował siostry, nie towarzysza broni. Ona chyba też potrzebowała brata. To, że w jego rodzinnym domu zdarzyło się wiele w ciągu jego nieobecności było oczywiste. Pytaniem jednak pozostawało, jak dużo?
- Potrzebuje twojej pomocy. Rzeczy dzieją się szybko. - stwierdził niebieskooki, siadając w seiza (uważnie, by nie zamoczyć hakama, bo to by była totalna porażka), po czym kontynuował.
- Zawiąż mi proszę ichomage, w wersji bez wygalania głowy. Nie znam córki domu Natsumori, ale chcę wyglądać dobrze. - Kakita mówił spokojnie, nawet ze swoistą pogodą w głosie. Jakby nie było, teraz był z siostrą sam na sam, w mniejszej przestrzeni. To dawało swoisty komfort i pozwalało nieco się odstresować. Prawda była bowiem taka, że niebieskooki się denerwował. Jego ręce zdolne precyzyjnie władać miecze drżały, drażniło go, dlatego gdy będzie trzeba schowa je w połach hakama, jednakże teraz tego nie robił. Była to swoista dwoistość, z jednej strony spokój w głosie i twarzy, z drugiej stres w ciele. Normalnie by go nie pokazywał, ale dla Asane powinna to być jasna informacja.
- Imōto-san, czy wiesz coś może o Natsumori Ayame? - zapytał nie ruszając głową, kiedy dziewczyna pracował przy jego fryzurze po czym jak skończył, odwrócił się w jej stronę i spojrzał z kolejnym.
- Asane-san, czy w czasie mojej nieobecności zdarzyło się coś jeszcze, o czym powinienem wiedzieć? i to w zasadzie miało być ostatnie pytanie. Nie mieli za wiele czasu, wszyscy czekali. Ton jakim mówił nie był przesłuchaniem, to była swoista troska. Troska starszego brata, który chciał wiedzieć, co się dzieje. Nie rozwiąże tego teraz, bowiem zaraz będą musieli wyjść, więc gdy tylko Asane mu odpowie, to doda coś jeszcze od siebie, po dziękuje za pomoc, po czym przepuści ją, by wyszła pierwsza, na następnie po kilku jeszcze sekundach wyjdzie on. Przybierze przy tym maskę powagi. Wszystko, co zdarzyło się w czasie krótkiej rozmowy z siostrą zostanie tam, w małym pokoju. Teraz, wchodząc do "wielkiej sali" trzeba być "wielkim". Przybrać poważną postawę, przywdziać zbroję gotowości, na twarzy nie zdradzać się niczym. Wzrokiem zaś rozeznać się w sytuacji i może wyłowić pierwszy raz tą, która ma mu towarzyszyć w dalszej drodze? Zobaczymy...
0 x
Obrazek

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.


Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
  • Mokoto (walczyła na Murze)
  • Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
  • Inari (była uczennicą Seinara)
  • Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Awatar użytkownika
Kakita Ayame
Gracz nieobecny
Posty: 141
Rejestracja: 9 mar 2020, o 18:27
Wiek postaci: 23
Krótki wygląd: Niezbyt wysoka ciemnowłosa kobieta o ciemnych oczach o gęstych rzęsach i bladych ustach. Ubiera się w tradycyjne kimono. Posiadająca urodę charakterystyczną na Lazurowego Wybrzeża.

Re: Świątynia Bishamon

Post autor: Kakita Ayame »

Wysłuchała uważnie słów brata opisujących jej przyszłego męża. Sprawiły, że poczuła się lepiej. Takie dziwne uczucie oczekiwania wkradało się w jej serce. Może lekkiego zniecierpliwienia? Ale do tego dołączyła iskierka radosnego oczekiwania. Ufała osądom swojego brata. Był spostrzegawczym młodym człowiekiem i dobrze sobie radził na wielu polach, a przy tym miał dobre serce. Podziwiała go za to. I wiedziała, ze ma w nim oparcie. Wierzyła, ze będzie wspaniałą głową domu. Domu z którego wychodzi. Z jego słów wywnioskowała, że jej maż należy do rodu wojskowego. Włada mieczem i to dobrze. A przynajmniej takie sprawia wrażenie, ważne i to. Dostała też odpowiedź na kolejną wątpliwość. Właśnie się dowiedział i szybko poradził sobie z sytuacją. Przynajmniej nie była wyróżniona w dostawaniu nagłych informacji. Jakaś równość na tej wyspie najwyraźniej istnieje. W sumie to nawet miała przewagę. Ona dowiedziała się wczoraj.
I zdawał się być dobrym człowiekiem. Chociaż to się dopiero okaże. Tak samo jak to czy ona jest dobrą kobieta i czy będzie dobrą żoną? Wierzyła, że tak będzie. I że rodzice nie wybrali jej na drodze tych negocjacji złego człowieka.
Natomiast kolejna odpowiedź trochę ją zaskoczyła.
Tłumaczył się? Przez chwilę poczuła się niezręcznie. Nie powinna była o to pytać, Czyżby poczuł się winny, że jej nie powiedział? Jeśli rodzice uznali, że nie trzeba to najwidoczniej tak było. Wiedziała, że braciszek się o nią troszczy ale no… był mężczyzną. Ona była kobietą i ten ślub był nieunikniony. Właściwie to cieszyła się, ze nastąpił. Martwiło ją, że do tej pory nie dostała męża. Zaczynała się martwić tym stanem. Czy było wszystko z nią w porządku skoro żadna rodzina nie chciała jej przyjąć? Ale teraz nie miało to znaczenia. – Satoshi-kun… - odezwała się najłagodniej i najcieplej jak umiała. Trochę ją rozczulił swoim tonem. Chciała to uczucie zapamiętać i skrzętnie zachować w sercu, gdyby go potrzebowała. Bo teraz wiedziała, że ktoś się o nią martwi i dla kogoś jest ważna. A taka wiedza może się przydać kiedy będzie ciężko, uczucie do którego można wrócić. Przepraszam, nie powinnam była pytać. tak jak nie powinna był mówić do niego w ten sposób. - Dziękuję Ci, że mi odpowiedziałeś. tyle powinno wystarczyć. Resztę powinien zrozumieć. To było dla niej ważne, ze ją wspierał i był z nią tego dnia. Lada moment powinni przyjść po nią i zaprowadzić do miejsca, gdzie odpędzie się ceremonia. Teraz już była naprawdę gotowa. I dało się zauważyć to w jej postawie, choć nadal nienaganna to teraz nabrała delikatnej aury spokojnej otwartości na to co niesie przyszłość.
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Świątynia Bishamon

Post autor: Natsume Yuki »

0 x
Awatar użytkownika
Kakita Ayame
Gracz nieobecny
Posty: 141
Rejestracja: 9 mar 2020, o 18:27
Wiek postaci: 23
Krótki wygląd: Niezbyt wysoka ciemnowłosa kobieta o ciemnych oczach o gęstych rzęsach i bladych ustach. Ubiera się w tradycyjne kimono. Posiadająca urodę charakterystyczną na Lazurowego Wybrzeża.

Re: Świątynia Bishamon

Post autor: Kakita Ayame »

A więc to już. Wezwali ją i teraz czekało ją najtrudniejsze.
Wstać z seiza.
Kimono było ciężkie, i długie ciągnęło się za nią sunąc po idealnie wysprzątanej podłodze. Układało się inaczej niż to codzienne. Wypełnione materiałem, tylko po to by ukryć wszystkie krągłości jakimi obdarzyła ją natura. W żadnym miejscu nie zdradzając jakiejkolwiek fałdki.
Podniosła się najpierw delikatnie podwijając palce stóp i wykorzystując je jako oparcie. Następnie uniosła się cała. Nie udało się jej zapanować nad grymasem bólu jaki towarzyszył dźwignięciu zastanego od siedzenia w seiza ciała. Minimalnie zachwiała się, jednak sama od razu złapała równowagę bez niczyjej pomocy. Nie mogła przecież pokazać, że pokonana została przez czekanie. Z każdym uważnym krokiem było lepiej. Choć patrząc na nią bardziej wydawało się, że sunęła ku przeznaczeniu. I choć wydawało się to proste i naturalne wymagało to sporo wysiłku od Ayame, która z każdym krokiem walczyła z zaburzającym poczucie równowagi przestrzeni nakryciem głowy. Skromnie spuszczony wzrok śledził czy nie pojawia się jakaś przeszkoda pod stopami.
Kilkanaście kroków rosło do rangi wielkiej podroży ku nieznanemu.
Ukradkiem chciała spojrzeć na to co się dzieje w pomieszczeniu do którego dotarła i czy ktoś już w nim jest. Nie mogła zrobić tego bezpośrednio, tak jak chciała. Po prostu rozglądnąć się i wszystkiemu dokładnie się przyjrzeć i wszystko ocenić. Domyślała się, że są tam jej rodzice. Widziała jedną kobiecą sylwetkę w czarnym kurotomestode ze znanymi jej kolorystycznie układem wzorów na dole materiału. Obok niej stał jej ojciec, jego sylwetkę w hakamia umiała rozpoznać nawet kątem oka. Były też inne osoby, sądząc po kolejnym kurotomesode którego nie znała była to jej teściowa a mężczyzna obok był jej teściem. Była też tam jakaś młoda istota w błękitnym, całkiem ładnym o ile z tej perspektywy młoda dama, właściwie dziecko. Na tyle na ile mogła szukała wzrokiem bohatera tego dnia i swojego przyszłego męża, ale nie mogła tak bezczelnie się rozglądać. I tak była zadowolona, że udało się jej tyle dostrzec nie zrzucając tego czegoś z głowy. Zdawała sobie sprawę, ze strój ślubny nie ma być wygodny, ale to była lekka przesada. To chyba zabezpieczenie, by nie uciekła w ostatniej chwili. W tym nie dało się swobodnie poruszać o bieganiu i ucieczce nie wspominając. Tego zazdrościła mężczyznom noszenia spodni. Poważnie.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Watarimono (Osada Samurajów)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość