Dzielnica świątynna Chiku Chōwa

Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Dzielnica świątynna Chiku Chōwa

Post autor: Shikarui »

Nie było wielu ludzi, do których lubił mówić. Było jeszcze mniej tych, z którymi lubił dzielić się sekretami. Czymś musieli go przyciągać i zazwyczaj Asaki musiało po prostu nie być obok, albo musiała być czymś zajęta, czy wycofana, żeby on łaskawie obdarzył świat (więc i ludzi w nim żyjących) swoim zainteresowaniem. Ta łaska, wielka łaska przekazywanych słów oraz cennych wiadomości, które były poddawane wątpliwościom, została ofiarowana nie mnichowi, a bardziej Asace. Kiedy to ona zapytała wprost, a on zrozumiał, że to nie jest wiedza oczywista i że nigdy nie mieli oboje spotkać przedstawiciela któregoś z tych klanów, żeby otwarcie o nich podyskutować. Mijali ich na Kantai, oczywiście, ale w tłumie ninja każdy mógł wyglądać tak samo. Tam, gdzie każdy jest indywidualnością, prawdziwym diamentem stawała się normalność. Całkiem zabawne, jeśli mnie zapytacie. Taki paradoks tych wszystkich okruszynek, co chciały być wyjątkowe. Ale o tym już przecież mieliśmy okazję porozmawiać. Już to, że czarnowłosy chciał fizycznie pomóc, nie prosząc przy tym o żadne pieniądze, wykraczało poza ład - wchodziło w chaos, a ten przecież był panem wszelkim zmian. Więc - co za dużo to niezdrowo. Mnich niczego nie musiał wiedzieć - miał tylko podać destynację, wyjaśnić stan chorego i określić swój czas, na tym jego rola się zaczynała i na tym miała skończyć. Shikarui nie widział dla niego miejsca w jego własnej książce. To nawet nie miał być bohater poboczny - to miało być tło, które ładnie wygląda i wyciąga na wierzch bolesne i słodkie jednocześnie wspomnienia o Saki. Bądź szczęśliwa, gdziekolwiek teraz przebywasz.
Sięgał swoim umysłem do instynktu, który nigdy go nie zawodził i którego ufał - lecz instynkt milczał. Był pustą donicą, zakurzoną i zabarwioną brązową ziemią, w której jedyne, co aktualnie się znajdowało, to pajęczyna. Była tak stara, że zebrała zwiędłe,zeschnięte płatki kwiatów, które przytargał do niej wiatr. Jeśli instynkt milczał, musiał się zdać na swój osąd. Tylko jak osądzać bez podstawowej jednostki oceny? Czy coś jest zagrożeniem, czy coś stanowi wyzwanie, czy powinien uważać, wątpić, bać się? Nie bał się, nie uważał, nie widział wyzwania. Lecz starał się wątpić. Poddawać w wątpliwości intencje i czystość, skoro ludziom nie wolno było ufać. Zdejmując z oczu woalkę natchnienia boskiego i wrażenia wywołanego dzielnicą świątynną, a wpatrując się w realizm swojego własnego świata. I wtedy znaleźli się w pokoju. Wtedy silny mężczyzna, zapewne ninja, spoglądał za okno jak na najpiękniejszy obraz, który był mu dany. Wtedy obrócił twarz w ich kierunku, bo padły słowa, które jakoś przeleciały czarnowłosemu obok uszu, ale był pewien - wśród nich na pewno znajdowało się słowo spacer. Nawet najbardziej zaszczuty pies był na spacery wyprowadzany. Ta radość, ta nadzieja, ta czystość napełniła jego serce czymś dobrze znanym - a jednak zupełnie nowym. Nadzieja, bo tak ją nazywano, przyszła, ucałowała w czółko, by rozgonić złe sny i wtedy postanowiono ją zastrzelić. Jednym gestem. Nawet nie słowem.
Gniew, który rozpalił się w sercu czarnowłosego rozniósł się niemal wyczuwalnie po pomieszczeniu żądzą mordu, gdy ostry ametysty przeciął ciało człowieka z blizną tak, jak jego palec przeciął nadzieję nieznajomego. Wszystko wydawało się ciemniejsze, kiedy i wzrok ciemniał, ale dlaczego? - nie potrafiłby odpowiedzieć. Zrozumieć tego, co się tu stało, ani tego, dlaczego Los tak pokracznie wynaturzyła jego własne odczucia, splatając dziwaczną nić, która połączyła go z nieznajomym. Miał wrażenie, że przed jego nosem właśnie w kaganiec pętano szczenie, które powinno być członkiem tego stada. Kolejna śmieszna sprawa - podobno tygrysy były samotnikami.
- Dzień dobry. - Jego głos rozbrzmiał zimnym powiewem Hyuo z arktycznego oceanu. Jak wielka góra lodowa, która leniwie sunie po zamarzniętych morzu. Rozluźnił zaciśnięte na moment w pięści palce. - Piękna. - Odpowiedział o wiele łagodniej, przenosząc wzrok na młodego ninja. Jeśli założyć, że nim był, skoro nie mogli sobie z nim poradzić. - Dlatego pójdziemy na spacer. Bardzo długi spacer.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Dzielnica świątynna Chiku Chōwa

Post autor: Asaka »

Zastanawiała się nad różnymi rzeczami cały czas, starając się analizować wszystko, co starszy mnich im powiedział. Mężczyzna został znaleziony na plaży z dłonią tak uciętą, że nie udało jej się uratować – i leżał tam przez kilka godzin. Miał ogromne szczęście, że w ogóle przeżył prawdę mówiąc, że nie wykrwawił się tam na tym piachu, brudny, okaleczony, że nie wdało się zakażenie… A może się wdało, skoro tak długo doprowadzali go do stanu „używalności”? Dużo zależało też od tego kiedy go znaleźli – czy rankiem czy po południu, czy pod wieczór. I nie chodzi wcale o to jak długo leżał w zimie (bo przecież na Yinzin było no… stosunkowo zimno, nawet teraz, a nie było jeszcze zimy; a przynajmniej nie o to chodziło głównie) ale jeśli znaleziono go w trakcie dnia to czy ktoś nie widział przepływającego nieopodal statku? Jeśli było to rankiem to cóż, w nocy widać niewiele i kolejny puzzel można było sobie wrzucić między bajki. Czy jego towarzysze go porzucili? Zostali napadnięci przez innych (a jeśli tak, to gdzie reszta?)? Czy może to, o czym opowiadał gdy miał lepszy humor było tylko jakimś mglistym, dawnym wspomnieniem, albo, haha, czymś, co mężczyzna przeczytał w książce i teraz mieszała mu się rzeczywistość z fikcją? Czy może to jakieś drapieżne zwierzę niemal urwało mu dłoń? Może sam to sobie zrobił? Tyle pytań, tak mało odpowiedzi, a wszystko to kotłowało się w głowie białowłosej… Tylko czy był sens w ogóle nad tym myśleć? Zaczynała szczerze wątpić, jeszcze od tego wszystkiego rozbolała ją głowa. Tak odrobinkę.
Uniosła wzrok w zaskoczeniu, gdy Takeo zgromił wzrokiem swojego… można powiedzieć wychowanka, a z niego wszelka chęć do życia zeszła jak z przekłutego igłą balonika. Cóż, zaraz wyjaśniło się dlaczego – była pora posiłku. Asaka pokręciła głową do obu mnichów – nie trzeba było dla niej i Shikiego niczego przyrządzać, nie tak dawno sami jedli.
- Nie nie, nie trzeba, proszę się nie fatygować, nie jesteśmy głodni. Ale smacznego – widziała kątem oka jak dłoń Shikiego wciska się w pięść. Musiało mu to przywieźć na myśl niespokojne, złe wspomnienia, które kilka dni temu Ichirou i Seinaru nieostrożnie przywołali do jego pamięci. Asaka przesunęła się lekko, miękko wręcz, złapała dłoń męża w swoją, chcąc, by się trochę rozluźnił i pociągnęła go na bok, na krzesła, by sobie usiedli, a nie stali w wejściu jak kaci. Nie mieli przecież złych zamiarów. Jakiekolwiek wątpliwości Nobukazu miał – Shikarui zaraz i tak je rozwiał, tym razem przejmując stery w rozmowie. Odpowiedział Kisho i dość jednoznacznie powiedział co dalej. Asaka w tym czasie przyglądała się kikutowi ręki, na to jak założone zostały szwy. Wyglądało to na dobrą robotę, skuteczną zwłaszcza, choć chyba niezbyt wprawną. Ktoś jednak bardzo się starał i było to widać. Nie robił też tego kompletny laik. - Dlatego musisz porządnie zjeść, Kisho-san, żeby mieć siłę na tak długi spacer – widziała jego twarz, był… Chyba był młody. Na pewno młodszy od niej, chociaż mogła wyglądać jak rówieśnica Shikaruiego (albo nawet nie…), to przecież była od niego starsza. Zerkała na młodzieńca, oceniając jego stan na własne oczy. Głos tak bardzo nie pasował do jego postury i młodej twarzy. Zastanawiała się też ile musiał mieć siły, skoro sprawiał tyle problemów wszystkim wokół… Mógł mieć jej dużo i wcale nie musiało być tego widać. Tak jak i po niej nie było widać, dlatego tym bardziej można było ją źle ocenić. Uśmiechnęła się zachęcająco. Wyglądało na to, że teraz był w tym… przychylniejszym nastroju. - Nic ci nie doskwiera? Nic nie boli? – och, z pewnością brak dłoni mu wadził i przeszkadzał… Ciekawe czy to była jego wiodąca dłoń…? Patrzyła na niego, ale starała się, w miarę możliwości, mieć też na oku mnichów.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1518
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Dzielnica świątynna Chiku Chōwa

Post autor: Kuroi Kuma »

0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Dzielnica świątynna Chiku Chōwa

Post autor: Shikarui »

Trzeba uważać - tak uważał, kiedy tutaj szli. Trzeba być ostrożnym, bo nie wiadomo, z kim będą mieli do czynienia, co się stanie, do czego jest zdolny nieznajomy pozbawiony ręki. Co dalej będzie działo się, kiedy już wyruszą w drogę, skoro mnichom sprawił tyle kłopotów i jak daleko będzie trzeba iść. Tak jak Asaka - myślał o bardzo wielu rzeczach, powoli układając sobie pozyskane informacje w głowie i próbując ją dopasować do przeczuć posiadanych. Te milczały. Próbował więc je dopasować do logicznych wniosków - szło opornie. Płynęło wolno, bez zatorów, ale jednak nic konkretnego nie przychodziło do jego umysłu, dziwnie wolnego od wszystkich zmartwień i obaw. Tym nie mniej posiadał w sobie uwagę i pewną dozę rezerwy, żeby pilnować obcego na każdym kroku. Co się zmieniło? Wystarczyło jedno spojrzenie. Wszystko to się wydarzyło - podanie sobie dłoni, uważne spojrzenie w oczy, dawno zaginione szczenie, które zawsze powinno być w tym stadzie, jakiś zapomniany zew, który teraz elektryzującym prądem przesunął się po ciele. Po ich obu ciałach. To był właśnie instynkt. Szukał go przez całe to spotkanie z mnichem, gdy już podpowiedział mu, żeby ruszyć temu klasztorowi na pomoc i teraz nagle odezwał się w nim rykiem, który pobudził całe ciało. Nagle to nie nieznajomy był wrogiem. Nagle to wszyscy wokół stali się wrogami. Coś blokowali, czemuś zaprzeczali, coś chcieli ujarzmić. Nie wiecie? Wilka można złamać. Nie da się go jednak oswoić. Pierwotna siła, bo tym był gniew, pobudzał do różnych czynów - zazwyczaj złych. W świecie drapieżników nie było istotne, ile zabijesz saren, dopóki całe stado miało co jeść, możesz wyrżnąć i pół lasu dla przyjemności. Więc czemu go tu trzymają. Niech go wypuszczą. Zew krwi miał bardzo silny nurt krwi. I bardzo mocno uderzał do głowy.
Wpadł pomiędzy to, co należy i po co tu przyszli, a pomiędzy coś dawnego, starego i prawdziwie pierwotnego, co wołało go do siebie. Nigdy nie poddawał swojego instynktu wątpliwością - dziś to zrobił. Złapany za dłoń, której palce rozplótł, żeby zapleść je z palcami Asaki, pociągnięty po to, żeby usiąść, ale siadać nie chciał. Pokręcił tylko lekko głową, stając za krzesłem białowłosej i opierając ręce na oparciu. Musiał być gotów. Chciał być gotów. Do czego? Na co? Po co? Jego ruchy od razu z flegmatycznych przeszły na szybkie, uważne, jego wzrok, chłodny, stał się ostry. Z obejmowania ogólnej scenerii zaczął wyłapywać najmniejsze szczegóły, ruchy, gesty, wyposażenie obecnych tu ludzi, jego umysł, wolno sunący, galopadą poleciał do przodu.
Krew? Ostatni element, który był potrzebny do tego wszystkiego. Ta czerwień, która potrafiła całkowicie przysłaniać oczy. Uwielbiał jej zapach. Czarnowłosy drgnął, jakby zaraz miał skoczyć do przodu... po coś. Na drgnięciu się jednak skończyło, kiedy mnich zatrzymał wszystko - i wszystkich - drgnięciem ręki. Potem zaś się wycofał. Shikarui mógł sprawdzić, co dokładnie mu się dzieje, ale na dany moment nie był zainteresowany. Powinien być? Powinien się przejąć? Miarkuj język? Co to niby miało znaczyć? Co zostało powiedziane nie tak? Albo - czy nie zostało powiedziane za dużo? Czy organizm, który w jednej chwili był tak silny, w drugiej słabł na tyle od zwykłego mówienia? Czy to w ogóle możliwe? Ale z nieznajomym było wszystko w porządku. Chciał nawet chyba pójść za swoim "opiekunem". Ciekawe. Obrażenia mnicha musiały być naprawdę spore, skoro nadal odczuwał, co się dzieje... Shikarui poszerzył swoje pojmowanie świata, błyskając Tsujiteiganem. Zamierzał zobaczyć, co mnichowi się dzieje. Musiał przykucnąć w kącie tego pokoju i pozwolić sytuacji się rozwijać. Wykorzystał Asakę jak swoją tarczę - jak zawsze. Jako przewodniczkę, która zawsze przyjmie na siebie pierwsze zderzenie z sytuacją, która zareaguje i ustawi chociaż delikatnie to wydarzenie. Proste zabranie mężczyzny nagle bardzo się skomplikowało. Błysnął oczyma w kierunku pozbawionego ręki mężczyzny, wyłapując jego spojrzenie. Czarnowłosy czuł, że mógłby pobiec w szaloną pogoń z tym nieznajomym. Czuł, że mógłby wyć do księżyca i rozrywać ludzi gołymi rękami, czerpiąc pełną gamę doznań z tej dzikości.
- Tak. Jak najszybciej. - Czasem świat mówi ci, kim masz być. Czasem sam decydujesz o ty, kim chcesz się stać. A czasem są takie chwile, w których cała rzeczywistość przypomina ci, kim miałeś być.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Dzielnica świątynna Chiku Chōwa

Post autor: Asaka »

Nie odczuwała tutaj, teraz, tych samych uczuć co jej mąż. Nie czuła gniewu, złości związanej z tym, że ktoś jest niczym zamknięty w klatce. Nawet nie niczym, bo zamknięcie w jednym pokoju, wcale niedużego, z którego nikt nie pozwalał wyjść, nie można było nazwać nijak inaczej. To wszystko musiało się jawić czarnowłosemu bardzo złym wspomnieniem – kolejnym już doświadczonym w Watarimono. Różnica pomiędzy mnichami i jego ojcem była jednak taka, że mnisi rzeczywiście się chłopakiem opiekowali i było to widać, a Shikarui był zamknięty z powodu… głupiej przepowiedni. I traktowany gorzej od psa. Kisho mimo wszystko miał tutaj dobrą opiekę. Dostawał sensowne jedzenie i miewał też towarzystwo jak widać. Widziała, że Shikarui się denerwował, poczuła to też w ściśnięciu jej własnej dłoni na tą krótką chwilę, nim Sanada zdecydował się stanąć za krzesłem, na którym sama usiadła, ułożywszy uprzednio spódnicę. Była jego tarczą – jak zwykle. To ona stawała w pierwszym szeregu na polu walki i osłaniała jego. Dzisiaj robiła to samo, choć walki nie było. Nikt tutaj tak na dobrą sprawę nie był wrogiem. A Asaka, choć była dzisiaj wyjątkowo spokojna, na co dzień miała bardzo gwałtowny, ognisty temperament i prawie zerową cierpliwość. Starała się tutaj podejść z rezerwą do chłopaka (mężczyzny?) bo nie wiedziała czego się po nim spodziewać, ale generalnie słabo znosiła bezczelność. Sama była dość mocno pyskata. Ciemne brwi uniosły się więc w zdziwieniu, gdy Kisho wyartykułował z siebie nieco dłuższe zdanie, po raz kolejny nie odpowiadając na żadne z jej pytań, lecz nim zdążyła mu coś na to odpowiedzieć – Takeo wyglądał jakby chciał się odezwać, ale jedyne co się wyrwało to ta strużka krwi… Białowłosa w zrozumieniu spoglądała na zieloną chakrę.
- Takeo-san, mogę zerknąć na twoją ranę – powiedziała w końcu, nim mnich jeszcze wszedł do drugiego pomieszczenia. - Wiem, że leczenie samego siebie jest mniej skuteczne, niż gdy robi to drugi medyk, a tak się składa, że mogę pomóc. O ile oczywiście będę w stanie – nie chciała obiecywać gruszek na wierzbie. Jednak nie zamierzała się rwać jeśli jej pomoc była niechciana. Tak czy siak – teraz już wiedziała kto zajął się ręką Kisho. I dlaczego to ten mnich się nim opiekował. Wszystko stało się jasne.
Tak czy siak zgadzała się z Shikaruiem, że należy wyruszyć jak najszybciej. Póki nie było tłumów.
- Najlepiej jeszcze dzisiaj, może uda się przed zakończeniem turnieju i nim cały motłoch wyleje się na ulice. Będziemy musieli pójść jeszcze do miejsca, w którym się zatrzymaliśmy, żeby zabrać nasz sprzęt i ubrać się stosowniej, ale to nie zajmie dużo czasu. Przede wszystkim musimy wiedzieć dokąd idziemy, żeby to jakoś sensownie zaplanować. A ciebie, Kisho-san, nie zapytam czwarty raz jak się czujesz – to ona była ta bardziej gadatliwa i to na jej głowie leżało zaplanowanie wszystkiego. Shikarui podał tylko czas… bliżej nieokreślony, ale zrobił to o dziwo mało precyzyjnie. O dziwo – bo zwykle był znacznie bardziej konkretny. Zrozumiała z tego jednak tyle, że chciał, by to ona podjęła decyzję odnośnie tego wszystkiego. Jak dotąd dwa razy zadała chłopakowi pytanie o jego poczucie i po trzecim razie, jakie miało paść za chwilę – nie zamierzała zadać pytania ani razu więcej. Asaka była… Potrafiła być do bólu surowa, zwłaszcza jeśli chodziło o czyjeś życie, a widząc ten chytry uśmieszek na twarzy chłopaka już widziała, że ktoś będzie chciał tutaj z nią pogrywać. Białowłosa nie lubiła, gdy ludzie tego próbowali. Z jakiegoś powodu za każdym razem jej nie doceniali. Bo wyglądała jak ta… porcelanowa laleczka. - Dlatego to od ciebie wiele zależy i jak szybko. Tylko ostrzegam, będę wiedziała, jeśli będziesz kłamać. Więc jeszcze raz. Jak się dzisiaj czujesz? – testowała go. Jego zachowanie. Dopiero później zamierzała sprawdzić jego kondycję fizyczną dla pewności. Albo może Shikarui zrobi to za nią. Nie miała oczu dookoła głowy i nie widziała, że Shikarui właśnie aktywował Tsujitegana.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1518
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Dzielnica świątynna Chiku Chōwa

Post autor: Kuroi Kuma »

0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Naoki
Gracz nieobecny
Posty: 669
Rejestracja: 5 sty 2019, o 21:44
Wiek postaci: 22
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Zielonowłosy młodzieniec, przeciętnego wzrostu.
GG/Discord: Abur#4841

Re: Dzielnica świątynna Chiku Chōwa

Post autor: Naoki »

Sytuacja jaka miała przed chwilą miejsce nie należała do najłatwiejszych, sam początek tego wszystkiego wydawał się łatwy, jednak z każdą chwilą jak znikała adrenalina młodzieniec czuł się coraz gorzej, nie potrafiąc poradzić sobie z tym do czego się dopuścił.
Chociaż największym jego bólem okazał się nie sam fakt zbrodni, której dopuścił się na początku, lecz że nie zareagował wcześniej. Gdyby nie wahał się od początku wszystko mogło by wyglądać inaczej, jednak jaki był powód tego, że się zatrzymał? Brak pewności siebie, brak odpowiedniej siły. Tylko czy na prawdę brakowało mu siły po tym co zrobił na sam koniec? Żaden z pozostałej dwójki raczej nie byłby w stanie dopuścić się czegoś takiego, nie posiadając zapewne odpowiednich środków.
Jednak największym wnioskiem dla samego młodzieńca było to, że musi zacząć szybko się rozwijać, by nigdy więcej nie stanąć przed takim wyborem, czy też strachem przed inna osobą. W tym przypadku to on był największym potworem, bez znaczenia kogo zabił, nawet jeżeli przyjmował dla siebie bardziej pozytywną wersję, że to właśnie Yuu został przez niego zabity. Był prawie pewien, że zakończył żywot grubaska, cały czas ledwo powstrzymując się od wymiotów, które zbierały się w jego przełyku i jamie ustnej. Nie było to najlepsze doświadczenie jakie mógł otrzymać. W końcu wskoczył od razu na głęboką wodę, widząc rozerwanego człowieka na kawałki, a raczej fragmenty którego z niego pozostały.
Po dotarciu do samej świątyni, młodzieniec ze swe torby wyciągnął niewielką pigułkę, by nieco się wzmocnić i odzyskać chociaż sztucznie część sił, żeby być w stanie spokojnie porozmawiać z mnichami. Tylko na dobrą sprawę, co on chciał im powiedzieć? To była największa zagwostka w tej chwili, bił się długo z myślami nim kogoś zaczepił, jednak gdy się do tego zabrał zaczął od samego początku, tego co tutaj go sprowadziło, a mianowicie wazy, że widział gdzie są jej fragmenty, i że wie gdzie najpewniej teraz się znajdują. Jednak nie dając gwarancji, że nadal tam są. Po tym wszystkim nadeszły kolejne wyzwania i przyznanie się do zbrodni, którą popełnił. Nie chciał osądzać samego siebie, nie miał do tego prawa więc wolał oddać się pod osąd mnichów. Przyjmując mniej przyjemny scenariusz z zabiciem Hirochiego, którego uznawał za niewinnego w tej całej sytuacji i największą ofiarę.
Tylko nie ofiarę Yuu, a braku determinacji i własnej słabości. Również korzystając z okazji postanowił podzielić się swymi przemyśleniami, na temat własnej słabości, tego że wszystko zepsuł, a przede wszystkim, o poczuciu winy, że pozwoliłby to wszystko się wydarzyło. Tym samym przedstawiając całą historię, zaczynając od wczorajszego dnia, przechodząc przez rozmowę z Yuu i kończąc na tym jak znalazł się tutaj.
Nie wiedział co się z nim dalej stanie, jednak chciał odpowiedzieć za swe winy jakich się dopuścił, wiedział że nie może przed tym uciekać. Tak samo poczucie winy nie da mu raczej nigdy spokoju, stając się jego brzemieniem, oraz siłą napędową do rozwoju, który zaczynał się od tego momentu. Gdzie właśnie zielonowłosy młodzieniec wkroczył w brutalny świat dorosłych, gdzie nie było miejsca na pokojowe rozmowy, czy też łagodzenie sytuacji, w takich kiepskich chwilach. W końcu stając wcześniej do walki, mógł uniknąć zabicia. Tylko czy sam los pozwoli mu rozwinąć swe skrzydła i zyskać na sile, w tym okrutnym świecie czy na samym początku przekreślił już swoją szansę.
0 x
Wszystko co powiem, może być głupie i nikt nie ma prawa, użyć tego przeciwko mnie. Obrazek
Awatar użytkownika
Jun
Postać porzucona
Posty: 1735
Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
Wiek postaci: 22
Ranga: Kenshi | Akoraito
Krótki wygląd: Kapelusz
Widoczny ekwipunek: Zbroja
Duża torba
Miecz i śpiwór
Manierka
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Maname | Kabuki
Aktualna postać: Kayo
Lokalizacja: Shigashi no Kibu

Re: Dzielnica świątynna Chiku Chōwa

Post autor: Jun »

0 x
" RP/PBF to nie zabawa już "
Awatar użytkownika
Naoki
Gracz nieobecny
Posty: 669
Rejestracja: 5 sty 2019, o 21:44
Wiek postaci: 22
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Zielonowłosy młodzieniec, przeciętnego wzrostu.
GG/Discord: Abur#4841

Re: Dzielnica świątynna Chiku Chōwa

Post autor: Naoki »

Czy powiedzenie wszystkiego, było dobrym rozwiązaniem w tej chwili? Na pewno w pewien sposób pomogło zielonowłosemu. Dało mu chociaż częściową ulgę, której nie potrafiłby trzymać w sobie. W końcu dopiero poczuł przedsmak wyniszczającej energii jaką były wyrzuty sumienia. Więc jak miałby znieść ją o wiele dłużej, tylko czy to wszystko mu pomogło?
Ciężko było stwierdzić, zwłaszcza że samemu nie był w stanie zebrać swych myśli w całość i podejmował obecnie dość chaotyczne decyzje, gdzie wcześniej niepotrzebnie zjadł pigułkę, by odzyskać swe siły po zmęczeniu, w końcu użył dzisiaj dość sporo technik, które były wymagające. Tak wiele, w tak krótkim czasie, zbyt krótkim.
Tylko czy dobrym pomysłem jest zostawanie w świątyni? W jego głowie pojawiały się już przeróżne scenariusze, których nie potrafił pojąć, wiedział że dokonał zbrodni i chciał być za nią osądzony, ale bał się tego z każdą minutą nachodziły go wątpliwości czy postąpił właściwie i niestety wiedział, że tak nie zrobił. To wszystko mogłoby wyglądać zupełnie inaczej, jakby zaczął działać odrobione wcześniej, a raczej na samym początku nim pojawił się Hirochi, wtedy mógł podjąć już walkę. Nawet jeżeli by zginął, zrobiłby to samemu nie ryzykując życiem kogoś innego. Jednak z jakiegoś powodu coś go blokowało, czy to był strach? Chyba tak to można nazwać, tylko czy udało mu się go pokonać? Czy dalej tkwił głęboko w nim, prawie jak pasożyt pozbawiający woli walki.
Na pewno teraz Naoki miał sporo czasu na przemyślenia, zostawiony sobie, podziękował wcześniej za wysłuchanie i udał się na modlitwę we wskazane miejsce, tylko czy to co robił przypominało jakaś? Niezbyt, właśnie w tym momencie zaczął płakać, siedząc bez ruchu z opuszczana głową, walczył ze swymi myślami i poczuciem winy, które nie dawało mu spokoju. Wiedza na temat własnej słabości i źle podejmowanych decyzji coraz bardziej wyniszczała jego wnętrze, nie pozwalając nawet na moment się uspokoić. Czy każda minuta w tej chwili trwała jak godzina? Można tak to ująć, zwłaszcza że za każdym razem młodzieniec w swej głowie przeżył to co się stało nie tak dawno, za każdym razem obserwując to z coraz innej perspektywy czując narastający ból i smutek, chcący rozerwać jego serce na kawałki. Jednak z tego całego cierpienia przychodziło coś dobrego, świadomość własnych błędów i złego postępowania. Bycia zbyt pasywnym, wycofanym w tym przeklętym świecie. Wszystko byłoby lepsze niż śmierć grubaska, nawet własna zguba w tamtej sytuacji byłaby uśmiechem losu uspokajającym jego wnętrze, w końcu nie czułby nic więcej. Nie musiałby się niczym przejmować.

W końcu to wszystko było tylko jego decyzjami, wielkimi błędami, których w tak krótkim czasie dokonał wiele, pozbawiony najbardziej ludzkich odruchów, jak chciwość, złość, nienawiść. Czy też postawienie na swoim, czuł się o wiele mniejszy i słabszy, mimo że to własnie on zabił osoby, które były najpewniej o wiele silniejsze od niego, doświadczone w boju, a jakim cudem właśnie on wyszedł żywy z tamtej sytuacji. Czy to właśnie świadczyło o tym, że nie jest słaby? Ale zwyczajnie głupi, bo nie potrafił pojąć swych umiejętności.
Teraz jedynie chciał czekać na dalszy rozwój wydarzeń, oddając się modlitwie nie dającej mu żadnego ukojenia, a jedynie świadomość swych błędów, tylko czy będzie w stanie wyjść silniejszy z tego wszystkiego? Na pewno w tym momencie czuł większą potrzebę rozwoju niż nigdy wcześniej, mimo że zawsze twierdził, że chce stać się silniejszym. Teraz to stawało się prawdą.
0 x
Wszystko co powiem, może być głupie i nikt nie ma prawa, użyć tego przeciwko mnie. Obrazek
Awatar użytkownika
Jun
Postać porzucona
Posty: 1735
Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
Wiek postaci: 22
Ranga: Kenshi | Akoraito
Krótki wygląd: Kapelusz
Widoczny ekwipunek: Zbroja
Duża torba
Miecz i śpiwór
Manierka
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Maname | Kabuki
Aktualna postać: Kayo
Lokalizacja: Shigashi no Kibu

Re: Dzielnica świątynna Chiku Chōwa

Post autor: Jun »

0 x
" RP/PBF to nie zabawa już "
Awatar użytkownika
Yosuke
Martwa postać
Posty: 583
Rejestracja: 17 sty 2020, o 14:50
Wiek postaci: 13
Ranga: Dōkō
Multikonta: Daisuke

Re: Dzielnica świątynna Chiku Chōwa

Post autor: Yosuke »

Cały pochód, mimo, że nie był imponujących rozmiarów, stopniowo zyskiwał, przyciągając do siebie kolejnych chętnych do wspólnej zabawy. Yosuke musiał przyznać, że mimo wyznawania tego samego boga, podejście tych wierzących było odmienne od tego co prezentował Harisham. Być może wynikało to ze środowiska w którym zwykle się udzielali. Cesarstwo znacząco odróżniało się od wysp samurajskich, dlatego i sposób szerzenia wiary zdawał się to uwidaczniać.

Uwagę chłopaka przykuła jednak jedna osób, która dołączyła do modlących się. Widząc to jako miejsce do dobrej zabawy, postanowiła się przyłączyć do pozostałych i wspólnie z nimi nieść dobre słowo i łaskę Hachimana. Ciągle będąc zainteresowany oraz nieco ośmielony obecnością swojej rówieśniczki, w nieco bliższej odległości szedł śladami pochodu.
0 x
Awatar użytkownika
Harisham
Martwa postać
Posty: 797
Rejestracja: 17 sty 2020, o 01:23
Multikonta: Harikido, Prosiaczek

Re: Dzielnica świątynna Chiku Chōwa

Post autor: Harisham »

0 x
5 linijek i do przodu. To moje nindo. Dobre, nie?

W związku z licznymi problemami:
Mianownik: Harisham
Dopełniacz: Harishama
Celownik: Harishamowi
Biernik: Harishama
Narzędnik: Harishamem
Miejscownik: o Harishamie
Wołacz: Harishamie
Awatar użytkownika
Yosuke
Martwa postać
Posty: 583
Rejestracja: 17 sty 2020, o 14:50
Wiek postaci: 13
Ranga: Dōkō
Multikonta: Daisuke

Re: Dzielnica świątynna Chiku Chōwa

Post autor: Yosuke »

Choć z początku wydawało się, że cały pochód przyciąga do siebie zainteresowanych ludzi, to dopiero z czasem Yosuke dostrzegł, że tak właściwie to praktycznie każdy po krótszym czy dłuższym momencie, odchodzi i powraca do swoich codziennych spraw. Tak było niemalże z każdy, z jednym, jedynym wyjątkiem. Dziewczyna zdawała się nie tylko bardzo zainteresowana tym wszystkim, ale wręcz została wciągnięta w sam środek. Zdecydowanie odróżniało się to od zachowania względem innych osób, które zwykle trzymane były na uboczu, przez co szybko rezygnowały. Było to zachowanie w pewien sposób intrygujące, ale i podejrzane. Rekinek nie bardzo wiedział co o tym wszystkim myśleć, ale nadal, niczym cień, podążał ich śladami.

Gdy dotarli do dużego budynku, chłopak spodziewał się, że będzie to świątynia poświęcona Hachimanowi. Harisham wielokrotnie opowiadał mu o wielu tego typu przybytkach, a także o tym jak przedstawiany jest sam bóg ośmiu chorągwi. Przed wejściem stał posąg, który z całą pewnością Hachimana nie przedstawiał, tylko coś zupełnie innego. Do tego te dziwne zachowania mnichów, tak bardzo odmienne od tego co widział u Kapłana. Jeśli wcześniej był delikatnie podejrzliwy, to teraz cała sprawa zaczynała mu mocno się nie podobać. Szybko przyjrzał się budynkowi, czy możliwe będzie dostanie siędo niego inaczej niż przez główne wejście. Zwracał uwagę w szczególności na okna na wyższych piętrach, choć patrzył czy przez te poniżej widać jak wygląda budynek w środku. Skoro przed wejściem stałą figura jakiejś bogini, to budynek powinien przypominać w środku świątynie, duże hole, olbrzymie pomieszczenie w centralnym miejscu i tego typu rzeczy.
0 x
Awatar użytkownika
Harisham
Martwa postać
Posty: 797
Rejestracja: 17 sty 2020, o 01:23
Multikonta: Harikido, Prosiaczek

Re: Dzielnica świątynna Chiku Chōwa

Post autor: Harisham »

0 x
5 linijek i do przodu. To moje nindo. Dobre, nie?

W związku z licznymi problemami:
Mianownik: Harisham
Dopełniacz: Harishama
Celownik: Harishamowi
Biernik: Harishama
Narzędnik: Harishamem
Miejscownik: o Harishamie
Wołacz: Harishamie
Awatar użytkownika
Yosuke
Martwa postać
Posty: 583
Rejestracja: 17 sty 2020, o 14:50
Wiek postaci: 13
Ranga: Dōkō
Multikonta: Daisuke

Re: Dzielnica świątynna Chiku Chōwa

Post autor: Yosuke »

Ciekawość, żeby nie powiedzieć wścibstwo, to jest zdecydowanie jedna z cech, która charakteryzuje Yosuke. Nie należy więc się za bardzo dziwić temu co postanowił zrobić. Mając tak dobry widok na gabinet, a z niego na dalszą część budynku, postanowił wejść do środka. Otwarte okno samo zdawało się go do tego zachęcać. Zaczął on się zastanawiać o co chodziło z tym wychwalaniem Hachimana, by następnie powrócić do jakiegoś dziwnego budynku. Tak jak się spodziewał Hoshigaki, budynek w środku wyglądał na swojego rodzaju świątynie, jednak nie rozpoznawał kogo przedstawiają posągi. Pomyślał z miejsca o Harishamie, który pewnie bez żadnych problemów dokładnie by to wiedział, ale chwilę później Yosuke skarcił sam siebie w myślach, że miał przestać ciągle myśleć o Kapłanie. Jeśli Rekinek chce mu udowodnić, że nadaje się do bardzo trudnych misji, powinien móc poradzić sobie również bez pomocy Hozukiego. Gdy tylko wszedł do środka, natychmiast zaczął sprawdzać co leży na biurku, ciągle kątem oka obserwując czy aby nikt nie zbliża się do gabinetu.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Watarimono (Osada Samurajów)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości