Dzielnica świątynna Chiku Chōwa

Awatar użytkownika
Harisham
Martwa postać
Posty: 797
Rejestracja: 17 sty 2020, o 01:23
Multikonta: Harikido, Prosiaczek

Re: Dzielnica świątynna Chiku Chōwa

Post autor: Harisham »

Cudownie jest widzieć postępy i efekty swojej pracy. Gdy tu przychodziłem nawet nie zauważyłem tej, chylącej się ku ziemi, kapliczki. Teraz natomiast wszystko zaczyna prezentować się bardzo przyzwoicie. Bogowie powinni być zadowoleni z takiej pracy. Rzeczywiście jednak przydałoby się umyć całość z brudu i kurzu. Na całe szczęście dla mnie brak wody to nie jest wielki problem. W końcu jestem członkiem klanu Hozuki.
- Masz rację, dobra kobieto. Całość należy umyć. Nie martw się jednak brakiem wody. Tak się składa, że jestem shinobi i znam parę sztuczek. - odpowiadam staruszce, po czym używam Suiton: Teppōuo, kierując strumień wody na kapliczkę, tak aby ją obmyć.
Nazwa
Suiton: Teppōuo
Ranga
D
Pieczęci
Brak
Zasięg
10 metrów
Koszt
E: 14% | D: 12% | C: 10% | B: 8% | A: 6% | S: 4% | S+: 2%
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Zasoby
Tworzy małe zasoby wody
opis Jedna z najprostszych technik z zakresu Suiton. Po zebraniu chakry w ustach wypluwamy prosty strumień wody. Nie wyrządzi on krzywdy przeciwnikowi, ale z pewnością ugasi nieduży ogień lub porządnie zmoczy oponenta.
0 x
5 linijek i do przodu. To moje nindo. Dobre, nie?

W związku z licznymi problemami:
Mianownik: Harisham
Dopełniacz: Harishama
Celownik: Harishamowi
Biernik: Harishama
Narzędnik: Harishamem
Miejscownik: o Harishamie
Wołacz: Harishamie
Awatar użytkownika
Yosuke
Martwa postać
Posty: 583
Rejestracja: 17 sty 2020, o 14:50
Wiek postaci: 13
Ranga: Dōkō
Multikonta: Daisuke

Re: Dzielnica świątynna Chiku Chōwa

Post autor: Yosuke »

-Świetnie, teraz wygląda o wiele lepiej. Dobrze, że trafiłam na tak pomocnego i miłego, młodego człowieka- Powiedział przyglądając się efektom waszej pracy. Starsza pani wyraźnie miała przygotowany cały długi plan na odrestaurowanie tej malutkiej kapliczki, mieszącej się przy drodze w tak wspaniałej dzielnicy. Niestety jej wiek nie pozwalał jej na przyniesienie wszystko co potrzebne, wiadro z wodą zdecydowanie przekraczało jej możliwości, dlatego bardzo się ucieszyła, gdy pomocny młodzieniec poradził sobie z tym bez żadnych problemów. Szybkie użycie techniki obmyło z grubsza pomnik strumieniem wody, a przetarcie ręką w paru miejscach zeskrobało pozostały bród i mech.

-Masz może jeszcze jakiś pomysł na udekorowanie tego? Planowałam przynieść jakąś czapeczkę albo śliniaczek ale całkowicie o tym zapomniałam- Przejęła się odrobinę swoim zapominalstwem. Najwyraźniej nie wszystko co tak sobie dokładnie zaplanowała, wykonała w stu procentach. Pozwoliła tym samym by to Harisham wykazał się odrobiną pomysłowości. Był przecież osobą wierzącą, z całą pewnością widział wiele podobnych kapliczek i dostrzeże czego mogłoby tutaj brakować.
0 x
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Dzielnica świątynna Chiku Chōwa

Post autor: Asaka »

Szli powoli, nigdzie się nie spiesząc. Asaka pogrążona była we własnych myślach, ale nie na tyle, by nie być w stanie prowadzić rozmowy z Shikim. Rozmowy, którą oboje potrzebowali przeprowadzić i poznać swoje własne myśli bardziej, niż te urywane i przerysowane jak podczas kłótni, czy te przytłumione później, by nie powiedzieć o słowo za dużo. Oboje przemyśleli sobie to i owo w momencie, gdy byli osobno i teraz chyba rzeczywiście było lepiej. Do tej pory nie było tak, by z kilku stron na przestrzeni tak krótkiego czasu zaatakowało ich tyle bodźców, bardzo złych, żeby któreś poczuło, że zaczyna się dusić. Nie, że w obecności tej drugiej osoby, ale w swojej własnej głowie. Wcześniej, kiedyś Shiki nie chciał mówić, bo bał się odrzucenia, które nigdy nie nadeszło. Teraz zaś sytuacja była zupełnie inna.
Atmosfera dzielnicy rzeczywiście sprzyjała poszukiwaniu głębszego sensu. Było tak spokojnie. Na granicy słyszalności odbijały się wszystkie dźwięki codzienności – szmer zamiatanych uliczek, stukot butów innych przechadzających się w okolicy osób, przytłumione rozmowy, których Asaka nie rozumiała, ale wcale nie próbowała się na nich skupić, ani usłyszeć, bo sama miała tutaj swoją rozmowę. Białowłosa skłoniła głowę w pozdrowieniu w pewien sposób automatycznie, gdy starszy mnich mijając ich też się skłonił. Ubrana była w zasadzie tak samo jak pierwszego dnia na turnieju, gdy pojawili się na trybunach. Koszula na wzór kimona, z delikatnym obszyciem na długich rękawach, w pastelowym, beżowym kolorze wchodziła w długą do ziemi bordową spódnicę z kwiatowym haftem na dole. Wszystko spinał pas, pod którym z tyłu, jeśli dobrze się przyjrzeć, widać było małą torbę. Długie do bioder, proste białe włosy miała puszczone na plecy, zebrane z boku tylko tak, by odsłonić prawe ucho, w którym było widać jakiś rubinowy kolczyk. Małe kanzashi w kształcie peonii trzymało włosy nad uchem i odchodziły od niego dwa cienkie warkoczyki, które mogły się w całości zgubić. Nie miała przy sobie broni, a przynajmniej nic na to na pierwszy rzut oka nie wskazywało.
- Ale ja je mam. Co jeśli przez to twoje własne oko będzie działać gorzej? Albo będziesz się bardziej męczyć? Poza tym będziesz wyróżniał się z tłumu, czego tak nie lubisz. Ja też będę, jeśli to przyjmę. Co jeśli operacja się nie uda? Co jeśli coś wymknie się spod kontroli? Co jeśli ciało odrzuci coś obcego? – dla niego to było takie proste, zerojedynkowe wręcz. Usłyszał, że da się żyć bez oka, więc cała reszta też musi się udać. Tak, da się, ale co dalej? - Nie to miałam na myśli. Można żyć bez oka, oczywiście, to wpływa tylko na to, że widzi się gorzej, bo nie parą, a jednym. Ale mi chodzi o to… Załóżmy, że się zgodzę i je przyjmę… Co jeśli to u mnie coś namiesza? Moje zdolności, obce oko i to nie takie zwykłe, a twoje. Co gdyby ciąża wpłynęła na proces gojenia się tego i przyjmowania przez ciało, albo… Albo na odwrót? To mnie martwi – nie że brak oka u Shikiego miałby na to wpłynąć, bez przesady. Taa, krążyła wokół tematu bo sama nie wiedziała jak ubrać myśli w słowa (choć było to tak proste!), ani nie chciała wyskoczyć z tym tak nagle, bez sensu, że wiesz co Shiki, w sumie to jestem gotowa. Nie po tym, jak mieli na głowie tyle innych problemów do rozwiązania.
- Tu też się więc tak czujesz? Bo ja nie – skoro wszędzie czuł się jak w domu, gdy z nim była, to tak by wychodziło. Ale ona w Watarimono nie czuła się jak w domu. Wręcz… Wręcz przeciwnie prawdę powiedziawszy. Oczywiście czuła się jak najlepiej, bo on był tutaj z nią, była to pewna namiastka domu, bo przecież miała go obok, mogła się przytulić, gdy było źle (a ostatnio było źle), ale to miasto to nie było to miejsce, a pokój w Ryokanie, to nie był ich dom, ich kuchnia, ich pokój dzienny ani ich sypialnia. - Tak… Można spalić budynek, a nie uczucie. Ale byłoby mi żal – oczywiście, tak długo jak miało się tę drugą, ukochaną osobę obok siebie, to nie było źle i budynek można było odbudować, ale jej tutaj chodziło o ideę.
Uśmiechnęła się tym razem do łysego mnicha stojącego przy dróżce i jemu też skinęła głową. Shikarui odezwał się do niego, ale Asaka poprzestała na uśmiechu i geście, po czym ruszyła za mężem, a właściwie obok niego, tak jak cały czas, gdy on skręcił, by wejść do świątyni, czy kaplicy, czy cóż to było. Przepuściła go, by mógł wejść pierwszy, a ona za nim. Sama wpierw sięgnęła po kadzidło i dopiero później klęknęła bliżej ołtarzyka, chcąc odpalić ogień od jednej z palącej się tam świec i drgnęła. To wtedy usłyszała krzyk chłopca i sama odwróciła głowę. Niczego jednak nie widziała. Odwracając się jednak spojrzała na męża, chcąc z jego twarzy wyczytać jakąś myśl. Wyglądał na lekko zirytowanego, a po chwili… Ach. Asaka uśmiechnęła się pod nosem i wróciła do odpalania kadzidła od świecy, w ciszy własnego umysłu składając swoją modlitwę i niewypowiedzianą prośbę. Ta mogła unieść się do nieba wraz z dymem. Chciała spokoju, szczęścia takiego, jakie mieli między sobą do tej pory. Zdrowia i… życia.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Harisham
Martwa postać
Posty: 797
Rejestracja: 17 sty 2020, o 01:23
Multikonta: Harikido, Prosiaczek

Re: Dzielnica świątynna Chiku Chōwa

Post autor: Harisham »

Kapliczka stoi już pewnie, jest czysta i pozbawiona wszelkiego brudu, a trawa wokół niej jest równa. Jak dla mnie nie pozostało tutaj już nic więcej do zrobienia. Jizō z pewnością jest szczęśliwy z tego co uczyniliśmy. Staruszka jednak najwidoczniej wciąż jest niezadowolona. Najwidoczniej jest jakoś głęboko przywiązana do tej kapliczki, albo naprawdę mocno potrzebuje wsparcia Jizō. Cóż, w gruncie rzeczy to nie moja sprawa. Ja po prostu chcę jej pomóc, tak jak nakazuje mi Hachiman, a przy okazji przysłużyć się światu.
- Och, to żaden kłopot. Bogowie chcą, abyśmy sobie wzajemnie pomagali. Tym bardziej jeśli chodzi o ich miejsca kultu. W mojej opinii zrobiliśmy już wszystko co mogliśmy zrobić. Wszystko co teraz tutaj zrobimy będzie jedynie tymczasowe i będzie miało małe znaczenie. Jeśli jednak chcesz coś jeszcze zrobić, to zawsze możemy udekorować kapliczkę kwiatami. Te zawsze pomagają w upiększaniu rzeczy. - odpowiadam staruszce, rozglądając się jednocześnie za jakimiś polnymi, dziko rosnącymi kwiatami.
0 x
5 linijek i do przodu. To moje nindo. Dobre, nie?

W związku z licznymi problemami:
Mianownik: Harisham
Dopełniacz: Harishama
Celownik: Harishamowi
Biernik: Harishama
Narzędnik: Harishamem
Miejscownik: o Harishamie
Wołacz: Harishamie
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1518
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Dzielnica świątynna Chiku Chōwa

Post autor: Kuroi Kuma »

0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Yosuke
Martwa postać
Posty: 583
Rejestracja: 17 sty 2020, o 14:50
Wiek postaci: 13
Ranga: Dōkō
Multikonta: Daisuke

Re: Dzielnica świątynna Chiku Chōwa

Post autor: Yosuke »

Szybki rzut okiem na pobocze oraz okolice kapliczki i Hozuki dostrzegł kilkanaście metrów dalej kilka dziko rosnących kolorowych kwiatków. Szybkimi krokami podszedł do nich, zerwał je, aby na samym końcu udekorować nimi kapliczkę. Była to swoista "truskawka na torcie", idealne zwieńczenie ciężkiej pracy młodzieńca oraz staruszki. Ich wspólne wysiłki doprowadziły do odnowienia bardzo podniszczonej kapliczki do stanu niemalże nowego. Babunia pokiwała głową z przekonaniem na widok dobrze wykonanego obywatelskiego obowiązku.

-Nasz wysiłek może i będzie tymczasowy, jednak jestem pewna, że taki dobry uczynek nie pozostanie niezauważony. Bogowie uważnie patrzą na życia wszystkich ludzi i zsyłają swoje błogosławieństwa na tych, których uznają za dobrych. No a na mnie już pora. Idę tutaj niedaleko do jednego z domów, pomógłbyś mi z tym wózkiem? Myślałam, że dam radę, ale podróż z Teiz i ten mały remont za bardzo mnie wyczerpały- Powiedziała staruszka, delikatnym ruchem dłoni wskazując na swój wózek, w którym nadal było nieco przedmiotów. Zapewne większość z nich nie było zabrane z myślą o odnowieniu tej kapliczki, a były związane z miejscem docelowym. Ruszyła również spokojnym krokiem w stronę okolicznych zabudowań. Wiedziała, że jej młodszy pomocnik za chwilkę ruszy za nią, był przecież tak niesamowicie miły i wierzący. Ktoś taki nie mógłby wykorzystać jej nieporadności, by ją okraść.
0 x
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Dzielnica świątynna Chiku Chōwa

Post autor: Shikarui »

Wątpliwości zabijały człowieka. Były chore, tak bardzo schorowane, że zachowywały się jak gorączka z tym wyjątkiem, że twoje ciało było całkowicie zdrowe. Mogłeś się poruszać, funkcjonować, nic cię nie spowalniało i nie bolało, kiedy zmuszałeś się do większego wysiłku i wyjścia poza granicę własnego komfortu w kolejnych ćwiczeniach. Za to dokładnie tak samo przyćmiewały umysł i czasami całkowicie odbierały skupienie. Nie pozwalały widzieć trzeźwo, tylko zachmurzały całe niebo. Przecież to takie niepotrzebne. Gdy pogoda jest ładna, chcesz cieszyć się słońcem, nie szukać czerni, która odbierze ci odrobinę ciepła. Na szczęście ten rodzaj gorączki nie był teraz zaraźliwy. Dotykała przejrzystego szkła, pozwalając się oglądać z każdej strony, jak pacjent u lekarza, który prezentuje sobą niezwykłe objawy znanej już doskonale choroby. Znasz tę gorączkę - jednak zawsze objawia się inaczej i nie zawsze przeraża. Czasem warta jest wysłuchania, bo w każdym niepokoju może znaleźć się ziarno prawdy, a on lubił słuchać. Poznawać. To, o czym mówili, dotyczyło w końcu osoby, która była bardzo bliska sercu. Nie mogła chorować.
Słuchał enigmatycznej rozmowy, która rozległa się pomiędzy dwójką mnichów. Należeli, zdaje się, do tej świątyni, albo przynajmniej do tego kompleksu. Malec, który marzył o kontakcie z bogami i ten, który już wyniesienia dostąpił. Nie znał się na świątynnym porządku, hierarchii, oznaczenia były dla niego enigmatyczne i nie wiedziałby, po czym odróżnić kierownika tego zamieszania od dopiero co przyjętego na nauki adepta - oprócz tego, że kiedy widzisz starca, to raczej automatycznie klasyfikujesz go wyżej, a kiedy przed nosem biega ci brzdąc i jeszcze wydziera się w świątyni, to nie dość, że nie bierzesz go za wielkiego mędrca, to uznajesz za zupełnego żółtodzioba. Jego oczy wygasły i zwrócił się do kapliczki, by zapalić i swoje kadzidełko, przesuwając od niechcenia spojrzeniem po starowince i posyłając jej słodki, przepraszający uśmiech. Zaraz pójdziemy! - nie musiała na swoje haluksy narzekać, przecież starszym nie wypadało czekać zbyt długo. I chociaż zapalił to kadzidełko, to jego myśli nie wędrowały do modlitw. O nic nie prosił. Ten nigdy nienasycony smok leżący na stosie złota nie modlił się o bogactwa, o kolejne ziemie do przejęcia, o spełnienie swoich fantazji ani o pokój ni niepokój na świecie. Bogowie lubią się bawić, lubili dawać i odbierać. Życzenia zaś potrafiły być bardzo zwodnicze. Niesiesz na swoich dłoniach dobre intencje, z dobrym życzeniam, a potem się okazuje, że zostajesz obrzucony błotem. Nie, nie zamierzał ryzykować, zwracając się do boga wojny. Na moment tylko pochylił przed kapliczką głowę, a kiedy uniósł je na oblicze Hachimana wiedział, że jest dzieckiem zrodzonym pod jego gwiazdą, z jego błogosławieństwem. Nie potrzebował niczego więcej. Pozostało tylko podziękować, że bóg dał mu już niemal wszystko, czego pragnął mieć.
Podniósł się, układając luźne kimono, które co prawda nie dodawało gracji ruchom dzięki małym kroczkom, ale nie krępowało ich też w walce. Wyciągnął dłoń w kierunku Asaki, żeby pomóc jej wstać, pochylając się ku niej i odszedł z nią, żeby babcia mogła spokojnie pomodlić się o... swoje haluksy. Czy o cokolwiek tam modlić się chciała. Być może o wnuczęta, a może o to, żeby już synowie dali jej spokój z zapisywaniem tego spadku, bo ona zamierza jeszcze długo i dobrze żyć.
- W takim razie martwisz się zbyt wiele. Wystarczy poszukać osoby, która o tym będzie wiedziała więcej i znaleźć odpowiedzi. Nie sądzę, żeby takie problemy miały wystąpić. - Wrócił do rozmowy, kiedy już przekroczyli próg świątyni. Ale nie poszedł dalej, zatrzymał się przed schodami, które prowadziły ich z powrotem na ścieżkę. - Tutejsi mnisi najwyraźniej mają jakiś tajemniczy kłopot. - Odezwał się do niej nieco ciszej. - Chyba któryś z nich jest w niebezpieczeństwie. Może powinniśmy zyskać odrobinę przychylności bogów i podążyć tą ścieżką? - Bo nic nie dzieje się przez przypadek - i Shikarui w to wierzył. Tak samo mocno, jak mocno wierzył w bóstwa. Więc i przypadkiem nie mogło być, że to dziecko przybiegło akurat teraz, dziś, akurat kiedy oni to byli. Kiedy on mógł usłyszeć coś, czego normalnie nikt inny by nie usłyszał i pozostałoby to tajemnicą. - I tak, czuję się tu tak samo. - Bo ona tutaj była. Czuł się niespokojnie, dziwnie, nieswojo, zagrożony - jeszcze wczoraj. Dziś wszystko było jeszcze bardziej klarowne i czyste.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Harisham
Martwa postać
Posty: 797
Rejestracja: 17 sty 2020, o 01:23
Multikonta: Harikido, Prosiaczek

Re: Dzielnica świątynna Chiku Chōwa

Post autor: Harisham »

Teraz już naprawdę wszystko jest skończone. Nie mam zielonego pojęcia jak jeszcze moglibyśmy sprawić, aby ta kapliczka wyglądała lepiej. Jizō z pewnością jest zadowolony, a razem z nim Hachiman, a przecież właśnie o to w tym wszystkim chodzi. Szkoda, że nie mam czasu, aby zająć się pozostałymi świątyniami i kapliczkami, które często pewnie też wymagają remontu. Tak naprawdę jednak powinno to leżeć w kwestii samurajów, aby dbali o swoje świątynie. Jeśli tego nie zrobią, to wkrótce cały ten dobrobyt, jakim się otaczają zniknie, a wraz z nim świat spotka zagłada.
- Ależ oczywiście, że ci pomogę. Z największą przyjemnością. Droga z Teiz musiała być długa i męcząca. Nie ma sensu, abyś przemęczała się dalej, bez żadnego powodu. - odpowiadam staruszce, jadąc wózkiem za nią.
0 x
5 linijek i do przodu. To moje nindo. Dobre, nie?

W związku z licznymi problemami:
Mianownik: Harisham
Dopełniacz: Harishama
Celownik: Harishamowi
Biernik: Harishama
Narzędnik: Harishamem
Miejscownik: o Harishamie
Wołacz: Harishamie
Awatar użytkownika
Yosuke
Martwa postać
Posty: 583
Rejestracja: 17 sty 2020, o 14:50
Wiek postaci: 13
Ranga: Dōkō
Multikonta: Daisuke

Re: Dzielnica świątynna Chiku Chōwa

Post autor: Yosuke »

Droga, mimo, że nie zapowiadała się na zbyt daleką, to jednak nieco się wydłużyła przez powolne tempo nadawane krokami zmęczonej staruszki. Jednak jak przystało na osobę w jej wieku, ani na chwilę nie pozwoliła by zapadła między nimi niezręczna cisza. Wręcz przeciwnie, zalała Harishama masą opowieści z własnego dzieciństwa, od zabawek jakie wtedy były, przez swoje nauki, do opowieści o rodzeństwie.

Mimo wszystko wreszcie staruszka się zatrzymała przed wejściem na teren jednej z posesji, na której stał całkiem imponujący i bardzo zadbany dom. Staruszka zawahała się, ale gości dostrzegła pewna młoda kobieta odpoczywająca przed wejściem do domu. Szybko zebrała się na równe nogi i podbiegła w stronę przybyszów.

-Babciu! Co Ty tutaj robisz? Widzę, że nawet znalazłaś kogoś do pomocy, jak zwykle- Zapytała zaskoczona, jak się okazało wnuczka starszej pani, która całkowicie nie spodziewała się jej wizyty. Wyglądała jednak na szczęśliwą widokiem swojej krewnej.

-Witam Cię i bardzo dziękuję za pomoc udzielonej mojej babci, mam nadzieję, że nie męczyła Cię za bardzo swoimi pomysłami, często miewa bardzo dziwne plany, dość nieadekwatne do swojego stanu i wieku- Dodała po chwili zwracając się w stronę Hozukiego, kilkukrotnie kłaniając się z wdzięczności.

-Zapraszam was oboje do środka, a Ciebie mój drogi muszę odpowiednio wynagrodzić- Powiedziała, na chwilę wracając do domu. Po drobnym momencie znowu pojawiła się w drzwiach i o dziwo dopiero teraz Harisham zauważył dość zaokrąglony brzuch kobiety, co poniekąd też tłumaczy pomysł z niespodziewanymi odwiedzinami oraz odnawianiem kapliczki Jizo. Po dźwięku mieszka można było się domyślić, że w środku jest pieniężne wynagrodzenie za udzieloną pomoc. Oprócz tego otrzymał on możliwość spędzenia nieco czasu w tym gronie rodzinnym, a przede wszystkim napicia się dobrej herbaty. Czy z tego skorzysta, to już jego wola. Swoje zadanie spełnił i mógł ponownie wracać do swoich czynności.
0 x
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Dzielnica świątynna Chiku Chōwa

Post autor: Asaka »

Była wierząca i gdy nadarzała się okazja, chętnie odwiedzała kapliczki by zmówić choćby krótką modlitwę. Nie zawsze jednak był na to czas czy miejsce, ale w taki dzień jak choćby dzisiaj? Robiła to chętnie. Na co dzień najbliższa jej sercu była Amaterasu, bogini słońca, której imię wymawiała dość często – ach, sama była jak takie słońce, ciepła, ognista, promyczek szczęścia w pochmurny dzień. Innych bogów również szanowała. Wierzyła też, że Siedmiu Bogów Szczęścia dogląda ją i Shikiego, bo to przed nimi zawarli małżeństwo. Nie polegała jednak na nich sądząc, że jeśli sama nie zawalczy o swoje szczęście, to że dadzą go jej za darmo. W życiu tak to już było, że za darmo otrzymywało się tak naprawdę niewiele. Ona to niewiele jednak miała – bo nie zapłaciła za miłość pomiędzy nią a Shikaruiem. Ani jej też nie zapłacono. Walutą tutaj były uczucia – tylko i aż tyle.
Z tej dwójki, paradoksalnie, to Shikarui bardziej chciał potomka. Nigdy Asaki nie naciskał, ale co jakiś czas temat wracał. Bardzo chciał, to ona była ta niezdecydowana, bo nie chciała, by dziecko ich w jakikolwiek sposób ograniczało, zwłaszcza na początku. Lata jednak mijały, temat był tykany co jakiś czas, a ona ciągle taka niezdecydowana. Nie tak, że kategorycznie nie chciała dziecka, nie. Chciała. Tylko jeszcze nie teraz. Wcześniej nie mieli nawet swojego domu – teraz już był. Kończyły się argumenty przeciw, ale to nie ich krótka lista sprawiła, że Asaka w końcu poczuła, że naprawdę chce. To ta krótka rozmowa, jedna z wielu, w takim a nie innym tonie nakreśliła się przed jej oczami wizją, którą… Po prostu zapragnęła. Zatęskniła do niej. I wiedziała, że jest gotowa wziąć to w końcu na swoje barki, tak jak Sanada chciał. Dla niej nie chodziło o przekazanie genów dalej, czy żeby pozostawić coś po sobie. Chciała ten namacalny, żywy dowód miłości; chciała rodziny w komplecie, takiej, jakiej Shikarui nigdy nie miał. Była pewna, że będzie wspaniałym ojcem, tak samo jak był wspaniałym mężem. Chciała mu dać to, czego pragnął – z miłości.
Tak naprawdę szybko zapomniała o chłopcu, wydzierającym się nastolatku, który pewnie przyuczał się do roli mnicha. Widziała tylko, że jego starszy kolega gdzieś go zabiera – a mogła się tylko domyślać, że chodziło o wymierzenie stosownej kary za jakże niestosowne zachowanie, i wróciła do swojej modlitwy. Kątem oka dojrzała zniecierpliwioną staruszkę, ale jak raz nie zamierzała się tym przejmować. Dopiero co tutaj przyszli, niczyjej modlitwy nie powinno się poganiać, zwłaszcza, że tym razem nie chodziło jej tylko o zapalenie kadzidełka i świeczki. Miała te kilka słów, które chciała wymówić w myślach i żadna stara kobieta, która umyśliła sobie stanąć tuż za nimi, choć widziała, że dopiero co tutaj przyszli, nie będzie im mówiła ile mają czasu i dlaczego. Haluksy czy nie, białowłosa też miała swoje duchowe potrzeby. Ostatni raz skłoniła przed ołtarzem głowę w szacunku.
W końcu i ona się podniosła, ale na szczęście jej ubranie samo ułożyło się tak, jak należy. Skorzystała z pomocy męża, który wystawił do niej rękę, by pomóc jej wstać, i choć tak na dobrą sprawę wcale tego nie potrzebowała, bo była na tyle sprawna, żeby podnieść się bez podpierania się, to zrobiła to chętnie, nawiązując z nim kontakt. Jej dłoń płynnie przesunęła się tak, by zaraz wsunąć się za rękę Shikiego i oparła się tuż nad jego łokciem, przysuwając blisko do niego. Babuleńce tylko skinęła głową na odchodne, ale poza tym nie zaszczyciła ją dłuższym spojrzeniem.
- Nie wiem, dlatego mam te wszystkie wątpliwości. Dziwi mnie, że ty ich nie masz. Zależy mi na tym wszystkim, na nas, na tobie, na… - urwała i uśmiechnęła się do swojej myśli. - Na dziecku też mi zależy, nie chciałabym go nieświadomie skrzywdzić. Po prostu. Może martwię się niepotrzebnie, ale nie uważam, że nie ma o co. Zbyt mało wiemy, zbyt wszystko jest niepewne, choć na pewno wykonalne. Może Mujin czegoś się dowie, jak poćwiczy tam u siebie… - Shikarui wiedział o medycynie jeszcze mniej niż ona, a mimo to wysnuwał takie śmiałe wnioski. Ona uważała, że martwił się zbyt mało jak na stan wiedzy, jaką posiadali – czyli tak naprawdę znikomą. Zatrzymała się, dostosowując do tempa, jakie narzucił jej lawendowooki i spojrzała na niego pytająco, zastanawiając się o co chodzi i dlaczego stoją. - To dlatego ten chłopak krzyczał? – zapytała go, swój ton głosu też dostosowując automatycznie, gdy Shikarui zaczął mówić ciszej. Jakoś tak to śmiesznie się działo, że człowiek od razu to podłapywał. To tak jak z szeptaniem. Gdy ktoś zaczyna szeptać, ty nagle też zaczynasz. Głupie. W pierwszej chwili się zdziwiła, bo Shikarui rzadko kiedy podejmował się pomocy innym tak po prostu. Zawsze na początku chciał usłyszeć cenę, potem ewentualnie rozważał czy mu się chce. Dzisiaj było inaczej, dzisiaj najpierw mu się chciało. Zaskoczył ją, ale to było takie miłe zaskoczenie, przy którym kobieta lekko przekrzywiła głowę na ramię i spojrzała badawczo na męża. Chyba nawet widziała go w trochę innym świetle niż na co dzień i… Uśmiechnęła się do niego. W taki sposób nie uśmiechała się do nikogo innego, to było zarezerwowane tylko dla Shikaruiego. Jej rozczulone spojrzenie i niewielki uśmieszek. Łagodny ale pełen serca. - Możemy. Mało mnie obchodzi ten turniej, przecież wiesz. Prowadź więc – bo sądziła, że wie, gdzie trzeba iść, skoro dojrzał aż tyle. Zawsze to coś, co zapełni im trochę dnia, a Asaka była w tym wypadku otwarta na propozycje. Zwłaszcza widząc taki zapał ze strony czarnowłosego. - O… No dobrze. Cieszę się, że mimo wszystko tak się przy mnie czujesz – bezpiecznie. Na miejscu. I tak dalej. Naprawdę miała to na myśli.
Ruszyła pod ramię z Shikim, gdziekolwiek zaczął ich prowadzić.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Harisham
Martwa postać
Posty: 797
Rejestracja: 17 sty 2020, o 01:23
Multikonta: Harikido, Prosiaczek

Re: Dzielnica świątynna Chiku Chōwa

Post autor: Harisham »

Mój spacer nie był dla mnie kojący w żadnym wypadku. Wciąż nie dostałem odpowiedzi, dlaczego wszyscy dookoła na obecnym turnieju atakują mnie ze względu na moją wiarę. Wciąż nie wiem, dlaczego wszyscy tylko udają pokój i dobroć, podczas gdy w rzeczywistości hańbią się chciwością. Jasne, zrobiłem dobry uczynek ku chwale bogów. Jizo z pewnością jest zadowolony, a wraz z nim Hachiman. Tylko co z tego, skoro to jedynie kropla w morzu potrzeb. Ja jeden nie jestem w stanie naprawić i zbawić świata, do tego potrzeba czegoś więcej. Problem tylko w tym, że nikt inny nie chce tego świata naprawiać i nic więcej się nie pojawia. Wychodzi więc na to, że czeka nas zagłada i nic nie jestem w stanie na to poradzić.
z/t
0 x
5 linijek i do przodu. To moje nindo. Dobre, nie?

W związku z licznymi problemami:
Mianownik: Harisham
Dopełniacz: Harishama
Celownik: Harishamowi
Biernik: Harishama
Narzędnik: Harishamem
Miejscownik: o Harishamie
Wołacz: Harishamie
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1518
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Dzielnica świątynna Chiku Chōwa

Post autor: Kuroi Kuma »

0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Dzielnica świątynna Chiku Chōwa

Post autor: Shikarui »

Ignorancja była prawdziwym skarbem, pozwalała prostym ludziom na to, na co nie mogli sobie pozwolić ludzie wykształceni - na nieprzejmowanie się. Wiedza podstawowa była zaś koszmarem - to właśnie powód, dla którego ciekawość należało gasić do pewnego stopnia i dla którego uznawano często, że ciekawość była schodami do piekła. Asaka właśnie sobie takie wybudowała i sprawiały, że schodziła po nich w dół z każdym kolejnym słowem i kolejną myślą, która naganiała jej umysł. Wiedziała niewiele, niewiedziała wiele - dlatego się tak martwiła, przejmowała, myślała na zapas i zaczynała rozpatrywać nawet najbardziej nieprawdopodobne dla prostego człowieka opcje, bo dla niej prawdopodobne były. Ponieważ coś czytała, coś wiedziała, coś słyszała. Coś było zdecydowanie niewystarczające. Schody były bardzo stabilne. Brakowało na nich języków ognia, diabłów z trójzębami i śmiesznymi ogonami i tego jednej przypałowego ifryta, który wycierałby nos w twój płaszcz, kiedy po nich schodziłaś. Jeszcze za wcześnie. Pewnie nigdy nie dojdziemy do tego punkt, więc znów - po co się przejmować? To nie nadmierna interpretacja prowadziła do zrozumienia problemu i znalezienia odpowiedzi na nurtujące nas pytania, a spokój i logika. Asaka myślała emocjami.
- Dlaczego miałbym mieć? Za dużo myślisz, tworzysz zawikłane interpretacje problemu, szukasz wszystkiego, co będzie na "nie". To nie jest temat na za tydzień, za miesiąc czy za rok. Równie dobrze może to być sprawa za kilka lat. Nie musi uwzględniać dziecka. - Wszystko, co będzie na nie - jak z tym dzieckiem. - Dokładnie, zbyt mało wiemy, skoro zbyt mało wiemy, to po co samą siebie nakręcasz na takie teorie? To wiedza jest kluczem do twoich wątpliwości. - Są różne rodzaje martwienia się. Te na zapas, te na przekór, te dla własnych wymówek, podświadome, paranoiczne i te prawidłowe. Jak widać - więcej tych złych niż tych dobrych. Martwienie się Asaki na pewno nie podpadało do tego ostatniego. Zakładając w ogóle, że da się bezpiecznie wyciągnąć oko - tego nawet nie byli do końca pewni, bo Mujin nigdy wcześniej tego nie robił. Shikaruiemu nie przeszkadzała strata jednego oka, w żadnym wypadku nie sądził, żeby miało go to jakkolwiek osłabić. Bo oczywiście, że się martwiła, o siebie, o niego, o przyszłe dziecko, które teraz dla Shikaruiego było tematem w zasadzie nieistniejącym. Nie chciał teraz dziecka. Teraz jego priorytety się nagle zmieniły. Teraz ważniejszy był on, ważniejsza była ona, ważniejsze było jego pragnienie, żeby zdobyć jeszcze troszeczkę siły, żeby pognać razem z wiatrem i przestać siedzieć w budynku.
Pokiwał głową lekko ze dwa razy, potwierdzając, że właśnie to było powodem krzyku chłopca i to rzeczywiście w jego stronę skierował kroki razem z białowłosą. Z jej słodkim uśmiechem, który był tylko i wyłącznie dla niego. Przechylił głowę na drugie ramię, spoglądając na żonę, kiedy zrobiła akurat teraz taką minę, kiedy była mowy o pomocy tutejszym mnichom. W porządku, niby nie można się było dziwić - bezinteresowność zupełnie nie leżała w jego naturze.
- Przecież nie będę pracował za darmo. - Obronił się, uśmiechając w odpowiedzi. Przychylność bogów przychylnością bogów, ale wdzięczność człowieka - tylko w sakiewce pełnej ryo. Jednak... wcale nie o pieniądzach pomyślał najpierw. Może jednak ciekawiło go wystarczająco mocno, co mogło się dziać w świątyni takiego, że ktoś miał być zagrożony? Może nie mnich, może to jakiś przybysz z innych stron, skoro "tutaj miał nie być bezpieczny"? Mógł to sprawdzić, śledzić tamtego mnicha, przeszukać te włości, ale! Po co. Po co się nadmiernie wysilać, jeśli tutejsi stwierdzą, że to jednak nie ich sprawa? Czarnowłosy nie był ni nadmiernie nadgorliwy, ani nie zwykł się narzucać ze swoimi zdolnościami.
Obrócił się w kierunku mnicha, kiedy usłyszał jego głos, gdy mieli już niepokoić chłopaczka wygonionego z miotłą. Niech kształtuje charakter, pewnie. Tego akurat w tym świecie nigdy nie było za mało. Pokłonił się płytko, z szacunkiem przed starszym mężczyznom, poza tym mężczyznom prezentującym sobą stan duchowny. Czy był to pokłon szczery tylko bogowie mogli osądzić.
- Jesteśmy z żoną ninja z Daishi. Słyszeliśmy, że jest u was ktoś, komu przydałaby się pomoc. - Wypalił prosto z mostu, nie bawiąc się w żadne subtelności. Kwestia tego, że wcale nie zamierzał kręcić i sprawą się zajmować, jeśli sami potrzebujący uważali, że "świetnie poradzą sobie sami". Znał bardzo dobrze takie przypadki. Czasem zachowanie sekretu była cenniejsza niż poradzenie sobie z nim.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Dzielnica świątynna Chiku Chōwa

Post autor: Asaka »

Tu wcale nie chodziło o to, że całe życie każdego człowieka zapisane jest w gwiazdach i nie ma się własnej woli. Asaka i Shikarui rozmawiali o tym raz, może dwa razy, bo i nie było sensu więcej – na tym polu była pełna zgoda. Przeznaczenie wyrysowane przez bogów, to nie była cała droga od punktu a do punktu b, czyli od narodzin aż do śmierci. To przeznaczenie to były takie kamyki, głazy, kamienie milowe, ale dróg do nich było wiele. Jedne się przeplatały, drugie nie, jedne były proste jak w mordę strzelił (tylko trochę dalej), drugie były kręte i pod górkę, tak, że nie było widać, co czeka cię za zakrętem. Te drogi, własne wybory, wpływały na twoje życie niesamowicie mocno, a po drodze po prostu napotykało się te przygotowane przez bogów niespodzianki, które musiały się wypełnić w taki czy inny sposób. Najczęściej jak najbardziej przewrotny. Szczęście, choć rzadkie, było ulotne i Asaka mówiła zawsze, że sprzyja lepszym. Nie polegała na łucie fortuny. Zawierzała własnym umiejętnościom i ciężkiej pracy, by w miarę gładko iść po wybranej przed siebie drodze. Z otwartymi ramionami przyjmowała też to przeznaczenie, które zgotowali jej… czy im… bogowie. Nie wierzyła w przypadki. Nie wierzyła, że przypadek przesądził o tym, że biedna, obdrapana dziewczyna trafiła do Seiyamy, w której przypadkiem przebywał jej ojciec, którego nigdy nie widziała na oczy. Nie wierzyła, że przypadek sprawił, że kilka długich miesięcy siedziała na tyłku w Sogen i przypadkiem trafiła na shinobiego pochodzącego z Karmazynowych Szczytów, ba, z Daishi, który zaproponował jej wspólną podróż do domu. I przypadkiem ten shinobi został jej mężem – że pokochała go i zapragnęła tak, że zgodziła się na ślub. Nie. To nie były przypadki. I jeśli Shikarui sądził, że to przeznaczenie, że są tutaj, a on mógł zobaczyć, podsłuchać rozmowę kogoś, kto być może potrzebuje pomocy – to i ona w to wierzyła.
- Przecież wiem, że za dużo myślę. Tłumaczyłam tylko, dlaczego będę potrzebowała czasu, żeby się zdecydować. To nie tak, że jestem z góry na nie i w ogóle. Po prostu boję się nieznanego – tak to przecież było. Asaka nie wstydziła się przyznać przed mężem, że się czegoś boi, bo tu chodziło o ich zdrowie i życie, a tego nie chciała tak po prostu oddać, mając tak mało danych. - Jak będzie to coś pewniejszego, to będzie mi trochę łatwiej – źle ją oceniał. Przez pryzmat pesymizmu i czarnowidztwa, bo nie wiedziała i nie chciała ich krzywdy. Ale nie była pesymistką sama w sobie, to nie tak, że szukała wymówki, która tylko potwierdzi, że to głupi pomysł i zakończy wszelkie rozważania. Z kolei ona sama uważała, że Shikarui zbyt pochopnie podjął decyzję nie mając jednak pełnego obrazu sytuacji i że to strasznie lekkomyślne. A Shikarui z natury nie był lekkoduchem. Co za ironia – pragnąć czegoś przez dwa lata, co jakiś czas sugerować, że już najwyższy czas i gdy druga strona w końcu się zdecydowała – już tego nie chcieć. Tak z dnia na dzień. Asaka nie wiedziała jednak, że takie myśli chodziły teraz po głowie Shikaruiego, była tego błogo nieświadoma.
Nawet nie wpadło jej do głowy, że coś tutaj czarnowłosy chciałby robić tak całkowicie bezinteresownie. To, co ją zaskoczyło, to kolejność. Na co dzień wyglądało to jednak odrobinę inaczej. Najpierw była chęć ruszenia tyłka, później zerknięcie na tablicę ogłoszeń – punkt pierwszy wynagrodzenie, dopiero dalej doczytywanie na czym polega zlecenie i ewentualny kontakt z osobą za to odpowiedzialną. Tutaj? Najpierw była chęć pomocy, dopiero dalej zastanowienie nad ceną.
- Nigdy nie pomyślałam, że zrobiłbyś inaczej – nie musiał się w ten sposób przed nią tłumaczyć, wiedziała to doskonale. I nie przeszkadzało jej to. Z czegoś przecież musieli żyć.
Odwróciła się i dość szybko odszukała wzrokiem niskiego dziadziusia, tego samego, którego mijali wcześniej i któremu odpowiedziała przywitaniem na przywitanie. Teraz skłoniła przed nim głowę po raz drugi. Dziwnie się czuła. Nie była wysoka, przywykła już do tego, że zazwyczaj musi zadzierać głowę rozmawiając z drugą osobą, a już zwłaszcza, gdy był to mężczyzna. Starsi ludzie mieli to do siebie, że byli niżsi niż w pełni swego życia, ale tutaj, gdy wręcz mogła patrzeć na staruszka z góry – to było dziwne. Nie zrobiła jednak tego: nie patrzyła wyniośle. Uśmiechnęła się za to, gdy Shikarui się odezwał. Ona sama tego nie uczyniła – w tej chwili nie miała nic więcej do dodania, bo lawendowooki (czyt. mistrz skracania każdej historii to niezbędnego, acz zadziwiająco treściwego minimum) zrobił to za nią. Zadziwił ją znowu, tą bezpośredniością. Nie kręcił, nie przymilał się jak żmijka. Był grzeczny i miły, ale w ten szczery sposób.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1518
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Dzielnica świątynna Chiku Chōwa

Post autor: Kuroi Kuma »

0 x
Obrazek
PH | BANK
ODPOWIEDZ

Wróć do „Watarimono (Osada Samurajów)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość