Ryokan Shiro Usagi

Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Ryokan Shiro Usagi

Post autor: Seinaru »

Byłoby zbyt pięknie, gdyby ktoś pozwolił im posiedzieć na tyłku chociaż jedną chwilę. Seinaru zdążył jedynie dowiedzieć się, że Klepsydra póki co stoi w miejscu, zanim do stolika zbliżył się jakiś jegomość. Całkiem młody, a już kapitan straży. Póki co tylko jednego posterunku, ale to i tak było imponujące.
Seinaru uniósł brew w geście, jakby się tego wszystkie spodziewał. Oczywiście że spodziewał się, że nie będzie to koniec wątku Shikaruia, jednak nie liczył na aż taki szybki powrót całej sprawy. Myślał że strażnicy po prostu zamkną go w ciupie (Sanadę) i wszyscy będą mieli spokój. No bo co tu wyjaśniać, skoro wiadomo było kto jest winny. Kei zaklął w myślach na rybkę, która śmignęła mu koło nosa, bo nie mieli zbyt dużego wyboru. Trzeba było wstać, wyjść i "wyjaśnić wszystko".
- Nie ma problemu. - Westchnął jakby jednak jakiś był. Taki że co chwilę ktoś zawraca im gitarę i ani walk nie można było w spokoju obejrzeć, ani dorsza wtranżolić.
Kei wstał, zebrał do kupy swoje ruchomości, które odłożył dosłownie kilka minut wcześniej i ostatecznie we trójkę opuścili ryokan. Tamten zaprowadzi ich na swój posterunek, czy po prostu zorganizuje im spacer? Seinaru nie wiedział jak bardzo oddany służbie i regulaminowi jest pan Otoshi, ale po cichu miał nadzieję, że nie będzie to rozmowa śledczego z podejrzanym, tylko raczej pogawędka o tym, co zaszło na trybunach i jak mogłoby się to skończyć, gdyby nie czujność dwóch dzielnych Klepsydrowiczów.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Awatar użytkownika
Miyuki
Gracz nieobecny
Posty: 70
Rejestracja: 20 lut 2020, o 13:18

Re: Ryokan Shiro Usagi

Post autor: Miyuki »

0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3688
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Ryokan Shiro Usagi

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Awatar użytkownika
Youmu Nanatsuki
Postać porzucona
Posty: 430
Rejestracja: 10 lis 2018, o 20:11
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: W KP znajdziesz wszystko.
Widoczny ekwipunek: Po dużej, czarnej torbie nad pośladkami - nieco na boku, rozłożony fūma shuriken na plecach, katana o czarnym wykończeniu przytroczona do lewego boku
Multikonta: Airen Akamori

Re: Ryokan Shiro Usagi

Post autor: Youmu Nanatsuki »

- Tylko tych, którzy nie wyglądają, jakby majaczyli z braku snu. - odbiła piłeczkę po raz ostatni, bo ten temat przestał być już interesujący. Ale przecież nie mogła zostawić tego tak bez komentarza, gdy już zaczęli tę zabawę. Teraz należało ją zakończyć, chociaż dlatego, że rozmowa przeszła na ciekawsze kwestie. Kuroi zaznaczał, że nie unika pustyni, ale do Youmu jakoś to nie docierało. Skoro bywał jej rzadkim bywalcem, to jak inaczej można było to nazwać? Raczej nie przez przypadek tak się działo. Zdecydowanie nie przez przypadek, wszak opowiadał o tej swojej wolności, o podróżowaniu i poznawaniu tego, co dla niego nieznane. Zatem mógł mówić, że nie unika pustyni, jednak prawda była nieco inna, a przynajmniej dla czarnowłosej. Gdyby sprecyzować, to rzeczywiście nie unikał, a po prostu niechętnie do niej wracał. Tak czy inaczej, nie miało to większego znaczenia, tak jak dla Kumy kwestia relacji panienki Nanatsuki z liderką. Nie musiał dodawać tego "bez urazy", bo dziewczyna żadnej urazy nie żywiła. Dlaczego by miała? Nie obchodziło ją co on myślał na ten temat.
- Naturalnie. - mruknęła jedynie, by potwierdzić, że nie ma powodu, aby go to interesowało. Nie była to jego sprawa, zresztą Youmu też nie czuła potrzeby, aby opowiadać o tym jaki kontakt ma z Kirino. Wystarczyło, że wiedział, iż jest on dobry, luźny i oparty na swoistym zrozumieniu. Była też świadoma, że to wszystko mogło być jedynie farsą, iluzją wolności, którą młoda Maji otrzymała od liderki, aby nie buntowała się. W końcu jej temperament był raczej oczywisty. Nie miało to większego znaczenia, bo i czarnowłosa dawała Kirino poczucie, że jest jej wierna i jej służy, a tak naprawdę łączyły ich relacje prostych zysków. Shirei-kan zyskiwała, mając utalentowaną Youmu jako członkinię szczepu, a Youmu zyskiwała, mając wsparcie klanu i możliwość zrobienia kariery. I to było najlepsze - pomijały jakiekolwiek uczucia, by skupić się na prostych wartościach, rachunku zysków i strat. W ten sposób panienka Nanatsuki nabierała szacunku do swojej liderki.
Dobrze czuć się pod czyimś butem? Godne pożałowania. Kunoichi prychnęła rozbawiona, że takie jednostki mogą naprawdę istnieć i być jeszcze z siebie dumne. Było to zachowanie takie wygodne, gdyż wystarczyło wykonywać rozkazy i tyle. Bez ambicji, bez nonkonformizmu żyło się zdecydowanie prosto, bez większych problemów, ale co oznaczało takie życie? Nic. Wartość takiej osoby była definiowana tym, jak użyteczna jest dla kogoś innego, zatem była ona niezmiernie niska. Jeżeliby zapytać Shirei-kana, ile znaczy dla niego życie jego klanowiczów, to zapierałby się, że wszystko, ale bez zawahania wywołałby kolejną wojnę, w której umarłoby dziesiątki lub setki jego podwładnych. Puste słówka. Jeżeli nie żyło się tylko dla siebie, jeżeli własną wartość definiował ktoś inny, niż my sami, to była ona marginalna.
- Jak robaki, ale muszą uważać, by ten but ich nie zmiażdżył. - odparła wesoło, lekko, bo dlaczego miałaby w jakikolwiek sposób żałować tych, którzy sami siebie nie szanowali? Żyli w tej strefie komfortu, nie oczekując od życia niczego więcej, jak spokoju, wygody, prostoty. Zresztą... Youmu nie była dobrą osobą, by współczuć komukolwiek. I to nie było tak, że empatia była jej opcja, doskonale rozumiała czym jest litość, czym jest żal i współczucie, ale wyzbyła się tego, bo było to, najzwyczajniej w świecie, nieopłacalne. Nic ne zyskiwała, zatem dlaczego miałaby się przejmować? Nic to nie dawało i było pustą wartością, w którą wierzyli ludzie prości, nierozumiejący co jest naprawdę ważne. Takie jednostki uważały, że miłość, rodzina, dobro i inne bzdury, to najwyższe wartości, a prawda była zupełnie odwrotna, prawda była negatywem. Te rzeczy nic nie znaczyły w ogólnym rozrachunku, były jedynie ukojeniem własnego ego, aby czuć się dobrze z własnym, marnym życiem.
- A powinieneś? - odparła na jego pytanie czy powinien się bać. Nie to było celem Youmu, bo jej wpatrywanie się nie miało żadnego konkretnego celu. Badała go wzrokiem, jednak czy czegoś szukała? Nie. Zwyczajnie łączyła obraz ambitnego Kuroia, który chce osiągnąć niemożliwe, z tym, który gra durnia i jest, na pozór, lekkoduchem. To nie tak, że jej nie pasowały te dwie części, bo każdy miał swoją poważniejszą stronę, jednak skupiona była ona wokół różnych tematów, zatem należało je znaleźć, by ją poznać. Bardziej zastanawiała się jaki obraz osoby ma przed sobą, gdy połączy te informacje i co może z niego wywnioskować. Rzadko bywał na pustyni, nie chciał wpadać w rutynę, cenił wolność oraz miał cel, który uważany był za nie do osiągnięcia. Ostatecznie niewiele to mówiło. A przynajmniej na ten moment. Youmu odpuściła sobie dłuższe refleksje, bo koniec końców, miała gdzieś co tam planuje sobie staruszek. Niech mu się powiedzie. Albo i nie. Obojętne.
Hoho, chociaż Kuma zabrzmiał dosyć obojętnie, gdy mówił o obezwładnianiu ścierw przez Toshiro, to jednak sam charakter wypowiedzi zdradził dziewczynie, że coś go w tym ruszyło. Właściwie nie dziwiła się, bo i on pewnie zasnął, był na tamten moment bezbronny jak dziecko, a wszystko za sprawą jakiegoś gówniarza z genjutsu, czyli sztuką najbardziej znienawidzoną, bo mieszającą w głowach. "Tanie sztuczki", co? Uśmiechnęła się szerzej, wspominając, że w Ryuzaku nazwała Nishiyamę workiem z tanimi sztuczkami, nie mając zielonego pojęcia, że władał iluzją. Była celniejsza w swoich dedukcjach, niż jej się czasem wydawało. Sama siebie zaskakiwała. Zresztą... zawsze tak było. Zaskakiwała, ale nigdy nie rozczarowywała. Nawet teraz, gdy żałowała tego turnieju, to nie była rozczarowana swoją decyzją.
- Nie Tobie oceniać. - rzuciła krótko i jak on wzruszyła ramionami. To, że jemu to nie imponowało, znaczyło tyle, co nic. Oczywiście, że nie był zachwycony faktem, iż z pomocą jednej pieczęci jakiś byle smarkacz może uśpić całą arenę ludzi. Gdyby tylko miał jeszcze u boku kogoś, kto mógłby ten fakt wykorzystać, to setki ludzi byłyby już martwe zanim ktokolwiek zdążyłby zareagować. Ale po co zabijać takie ścierwa? Nie było w tym sensu. Istotne było to, że działało i dało się wykorzystać na jednostkach bardziej wartościowych, których zakończenie żywotu miałoby jakieś znaczenie, a Youmu mogłaby z tego zaczerpnąć sporo zysków.
Kuroi z Ichirou przez chwilę rozmawiał tak, jakby panienki Nanatsuki nie było obok nich. Niezbyt się tym przejęła, a precyzując - wcale. Czy chciała, czy nie, to dowiedziała się, że muszą coś obgadać, a tamten samuraj u boku Diabła Świtu, to Seinar. Albo jakoś inaczej, bo staruszek równie dobrze mógł imię odmienić. Czy cokolwiek ta informacja zmieniła w życiu czarnowłosej? Nic a nic. Chwilę później już nawet zapomniała imię towarzysza Asahiego, bo było dla niej tak nieistotne. Jak już celebryta z Atsui odszedł, a Youmu wyraziła swoją szyderczą opinię, to Kuroi nagle zrobił się dziwnie defensywny. Zaśmiała się głośno, jakby usłyszała naprawdę dobry żart. Nie wierzyła w to co słyszy. Chwilę zajęło jej uspokojenie się, aż w końcu westchnęła ciężko, zmęczona własnym rozbawieniem. Pokiwała głową na boki, będąc trochę rozczarowaną staruszkiem.
- Siła przyjaźni, walka ramię w ramię, bracia w boju. - wymieniła, wciąż wesołym tonem. - Nie jesteś za stary na takie naiwności? - zapytała oczywiście retorycznie, bo dla niej było oczywiste, że są to wartości-wydmuszki. Puste i idiotyczne, stawiające na jakieś ideały. Kuma zabrzmiał jak dziecko, które wierzyło, że jego najbliżsi znajomi będą zawsze mu pomagać, bo on im będzie pomagał. Ciekawe dlaczego w takim razie ciągle słyszało się o zdradach, o bratobójczych walkach i braku możliwości polegania nawet na własnej rodzinie, gdy nadejdzie czas kryzysu. Tak naprawdę najbardziej panienkę Nanatsuki rozbawiło to, że Kuroi zrobił się tak defensywny. Zazwyczaj odgryzał się, odbijał piłeczkę lub olewał to, co mówiła czarnowłosa, a teraz nie tylko uderzał w Toshiro, jakby on cokolwiek znaczył dla Youmu, ale także wskazywał jak cenni są jego... przyjaciele? Sojusznicy? Wspólnicy? Jakkolwiek chciał ich nazwać, to zabrzmiało to niezmiernie durnie. Zupełnie tak, jakby przypadkowo młoda Maji trafiła w jakiś bardzo czuły punkt. Nie zamierzała tematu kontynuować, bo chociaż doskonale się bawiła, gdy wbijała szpile, to jednak nie miała zbytnio czasu na przekomarzanki ze staruszkiem. Nie tego dnia, gdy czuła już senność spowodowaną trochę alkoholem, a zdecydowanie bardziej podróżą do Lazurowych Wybrzeży. Podróż statkiem zawsze ją tak męczyła. Dojadła jeszcze trochę ryby, zostawiając jej z pół, dopiła z czarki wino, a następnie od razu polała sobie sama jeszcze raz.
- Pora na mnie. Jutro kolejne walki, więc muszę wypocząć. Z takimi żartami jak ten o poleganiu na innych, to na pewno znajdziesz sobie kogoś, by umilił Ci wieczór w Ryokanie. - powiedziała złośliwie i uniosła czarkę do góry. - Za przyjaźń. - wzniosła toast z szyderczym uśmieszkiem, a później jednym duszkiem wypiła wszystko ze swojego naczynka, odstawiając je na stół. Z trudem utrzymała prostą minę, nie dając się skrzywić kwaskowatości wina śliwkowego. Nie była najlepsza w piciu alkoholu, ale czy była to umiejętność, z której należało być dumnym? Wątpiła. Podniosła się, złapała za duży shuriken, który wylądował na jej plecach, a płaszcz przerzuciła sobie przez ramię. - Na razie, Kuroi. - rzuciła na odchodne i ruszyła w stronę blatu, który stanowił recepcję. Z kelnerką zamieniła kilka, a raczej kilkanaście słów. Zapłaciła za swój posiłek, wynajęła jeden z kilku ostatnich pokoi, które były wolne i wynegocjowała, by ją obudzili rano i to w dodatku z gotową gorącą wodą, aby mogła się umyć i zrelaksować. Kosztowało to kilka dodatkowych Ryo, ale było warte pieniędzy z kilku powodów. Youmu miała problemy z budzeniem się o wczesnych porach, bo zawsze spała tak długo, jak miała ochotę. Czasami budziła się o poranku, czasami popołudniem, a czasami wieczorem. Wszystko zależało od tego, jak długo chciała spać. W końcu nic jej nigdy nie zmuszało do jakiejkolwiek regularności. Nie miała zwyczajnej pracy, w której musiałaby się stawić czy otworzyć biznes, nie miała też żadnych zobowiązań, a głupio byłoby przespać swoją walkę i oddać ją w tak durny sposób, jak zrobił to Toshiro, prawda?
Udała się do swojego pokoju, w którym była akurat zimna woda. Obmyła się w niej na tyle, by móc się położyć do snu względnie czystą. Przeprała też swoje ubrania i rozwiesiła je, by zdążyły wyschnąć. Dopiero rano, gdy została obudzona, wzięła porządną kąpiel w drewnianej bali pełnej gorącej wody. Jak już dokładnie wyschła, ubrała się i sprawdziła swój ekwipunek, by następnie wyjść z pokoju i opuścić Ryokan, kierując się na arenę. Kelnerka z lokalu wspominała, że walki mają się zacząć niedługo, toteż Youmu nie zamierzała nawet wchodzić na trybuny, a zaczekać gdzieś przy wejściach na pole walk, aż usłyszy, że nadeszła na nią pora.

Z/T
0 x
Obrazek
| Youmu Nanatsuki |
Embrace | the | Perfection
Awatar użytkownika
Uchiha Masako
Martwa postać
Posty: 638
Rejestracja: 11 kwie 2019, o 20:07
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niska, w miarę szczupła dziewczyna o bladej cerze i ciemnych, krótkich włosach do ramion. Ubrana w lekkie, bure kimono oraz narzuconą na nie kamizelkę. Na głowie nosi słomkowy kapelusz, a w ustach niemal zawsze ma fajkę.
Multikonta: Hoshigaki Toshiko, Hanuman

Re: Ryokan Shiro Usagi

Post autor: Uchiha Masako »

0 x
Głos

Prowadzone misje:
  1. Ślad popiołu - Rozdział 3 - (C) Katakuri
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Ryokan Shiro Usagi

Post autor: Seinaru »

Rzeczywiście, wszystko przebiegało bardzo kulturalnie i sprawnie. Ten ich prowadził, a Kei i Ichirou podążali. Ostatecznie podążyli do zaułka między dwoma domami, który był chyba w tej chwili najbardziej ustronnym miejscem w okolicy Shiro Usagi. Huh, przynajmniej nie musieli oddalać się dalej niż pięć minut spacerem i po wszystkim mogli szybko wrócić na swoje miejsca. Seinaru nie miał nic przeciwko tej dziwne lokalizacji, choć czuł się tutaj trochę nieswojo. Przepytywany w ciemnej uliczce jakby był jakimś podejrzanym informatorem tutejszych służb. Niemniej jednak, aby nie popsuć sobie od razu na wstępie relacji z kapitanem Otoshim, należało iść na kompromis. Asahi na pewno nie będzie zadowolony z tego, że nie wzięli go od razu do celi ze złotymi kratami co oddawałoby jego potęgę i status, więc zanim on zdążył się odezwać, Seinaru postanowił go wyprzedzić.
- W takim razie dziękujemy za fatygę. - Samuraj zastanawiał się przez chwilę jak ubrać w słowa wszystkie te wydarzenia aby jednocześnie nie zanudzić Kapitana, lecz po kilku chwilach wyszło mu na to, że najlepiej będzie zacząć od początku.
- Shikaruia Sanadę, razem z jego żoną Asaką i ich przyjacielem Toshiro poznaliśmy już wcześniej podczas wyprawy do Midori. Toshiro jest zresztą zawodnikiem w tym turnieju, stąd chyba obecność całej trójki tutaj. W każdym razie, na trybunach podczas walk pierwszego etapu doszło między nimi do konfliktu. Shikarui zaatakował Toshiro kopniakiem w brzuch, ale mierzył chyba trochę niżej, rozumie Pan... - Kei wskazał wzrokiem na krocze, chociaż i bez tego nikt przecież nie mógł mieć problemu z tym, aby domyślić się pierwotnego celu.
- W tym samym momencie Sanada pokrył się dziwnymi czarnymi cierniami, które widzieliśmy w Midori właśnie, stąd wiedzieliśmy, że nie wróżą niczego dobrego. Toshiro wyszedł z trybun, a Shikarui za nim. Może Pan to nazwać intuicją, ale poszliśmy za nim w obawie, że będzie chciał pogłębić ten konflikt. Gdy Shikarui zorientował się, że ma nas za plecami zaczął uciekać, a my go dogoniliśmy. Ichirou go wyprzedził, a ja zaszedłem mu drogę od tyłu. Wiedzieliśmy że może być agresywny, więc kolega wyciągnął piach do obrony, bo on z Sabaku, wie Pan... - Głupio było mu mówić o Ichirou w trzeciej osobie gdy ten stał obok, ale jednak to była jego opowieść.
- Na to Shikarui spanikował i rzucił mu się z mieczem do gardła. Zaznaczam, że to on pierwszy zaczął przed nami uciekać i on pierwszy wyprowadził atak. Nie może tu być mowy o samoobronie przed nami. Na szczęście Ichirou był szybszy i go unieruchomił. Shikarui jeszcze próbował się szarpać, ale w końcu się poddał. Zawiniętego w piasek, przetransportowaliśmy na posterunek, gdzie razem go przesłuchaliśmy. Kolega zna technikę genjutsu, która zmusza człowieka do odpowiadania na pytania zgodnie z prawdą. Jest bezbolesna i nie ma skutków ubocznych. Mimo to Sanada po kilku pytaniach zemdlał, tak po prostu. Zdziwiło to nas, więc po prostu zostawiliśmy go w rękach strażników z posterunku. Podczas całej tej sytuacji i mimo jego agresji nikt nie zaatakował Shikaruia, ani fizycznie, ani psychicznie. Kto wie jak by się to skończyło, gdyby wtedy po jego zejściu z trybun zaczepił go ktoś inny. Pewnie ten ktoś już by nie żył, proszę to wziąć pod uwagę. - Seinaru zakończył swoją szczegółową relację, lecz nie był to jeszcze koniec. Pozostały jeszcze wnioski, które wyciągnęli z przesłuchania.
- Zaprosiłem Ichirou do udziału w przesłuchaniu, bo dysponuje zdolnościami które bardzo nam w tym pomogły, a do tego widział on podobne czarne ciernie na skórze jednego ze swoich poprzednich przeciwników. Podczas przesłuchania i pod wpływem tamtej techniki Sanada wyznał, że sam Antykreator zapieczętował w nim swoją chakrę, czyli ta moc pochodzi od niego. Jakkolwiek absurdalnie to brzmi, Shikarui nie mógł wtedy kłamać. Na pytanie czy jest Jego zwolennikiem również odpowiedział twierdząco, a to chyba daje jednoznaczne podstawy do tego, aby uznać go za niebezpiecznego. Wzmożona agresja, powiązania z Antykreatorem... Taki ktoś był na stadionie wśród publiczności i setek potencjalnych ofiar. Osobiście rekomendowałbym jego zatrzymanie do momentu gdy będzie można z nim porozmawiać i skonfrontować te fakty. Ocknął się już chociaż? - Dawno się tyle nie nagadał, ale chciał za pierwszym razem udzielić jak najbardziej wyczerpującej odpowiedzi, aby po prostu mieć już to z głowy. Okropnie zaschło mu przez to w gardle, ale domyślał się, że do powrotu do Ryokanu będą musieli jeszcze poczekać. Spojrzał na Ichirou, czy ten ma jeszcze coś do dodania.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Awatar użytkownika
Miyuki
Gracz nieobecny
Posty: 70
Rejestracja: 20 lut 2020, o 13:18

Re: Ryokan Shiro Usagi

Post autor: Miyuki »

z/t
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3928
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Ryokan Shiro Usagi

Post autor: Ichirou »

0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3688
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Ryokan Shiro Usagi

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Ryokan Shiro Usagi

Post autor: Seinaru »

Istotnie, wyjaśnienia złożone w ciemnej uliczce były długie i szczegółowe, lecz była to chyba najlepsza opcja z jakiej mogli skorzystać. Seinaru nie zamierzał bowiem nikomu utrudniać. Nie traktował kapitana straży jako wroga, nic takiego nie przeszło mu nawet przez myśl. Cała trójka grała do jednej bramki - chcieli zapewnić spokój podczas turnieju, a Ichirou chcąc nie chcąc został w sprawę wplątany. Poza tym nie narzekał na to, że musiał użyć swojego piasku i zagrożone było jego życie. Po prostu pomógł Pasterzowi, a ten był mu teraz za to wdzięczny. I za to że Królewicz Pustyni nie grymasi i nie unosi się, lecz zachowuje spokój i zimną krew.
- Ależ powiedzieliśmy. To że zatrzymany ma powiązania z Antykreatorem, że nie jest pijany, ale za to niebezpieczny i stracił przytomność podczas przesłuchania. I zasugerowaliśmy ponowne przesłuchanie gdy się ocknie. - Kei wyliczał odhaczając kolejne palce na dłoni. Udało mu się doliczyć do pięciu i nie wiedział czego jeszcze brakowało tutejszym strażnikom, aby zainteresować się sprawą.
- Bez urazy, ale mamy swoje własne sprawy związane z turniejem, i nie należy do nich odwalanie roboty za straż. Zatrzymaliśmy i rozbroiliśmy człowieka który zaatakował jednego z najsławniejszych gości na turnieju i odstawiliśmy go wam prosto do celi, a Pan pyta czemu nie zrobiliśmy więcej? - Troszkę się wzburzył, bo takie pytania odkrywały niekompetencję tutejszej straży. Skoro mieli pytania to mogli ich zatrzymać i wykazać się odrobiną inicjatywy. Podczas opuszczania posterunku nikt ich jednak nie zatrzymał i nie zapytał "ale co się w ogóle stało?". Samuraj odczekał chwilę i uspokoił się. Taki ton nie był dobrą drogą do osiągnięcia wspólnego celu. Zapewne nikt z nich nie chciał tutaj teraz być, nawet pan Otoshi.
- Przepraszam, to było niepotrzebne. - Zreflektował się i przeprosił, aby nie wchodzić na wojenną ścieżkę z Kapitanem. Musiał jednak skomentować to, na co ich rozmówca zwrócił uwagę na samym końcu.
- Nie znam tego szczepu, nigdy nie miałem z nimi do czynienia. Wiem natomiast, że Shikarui pochodzi z rodu Ranmaru z Hyuo, a to chyba wyklucza posiadanie zdolności innych rodzin? Mój wieloletni przyjaciel miał takie samo klanowe dojutsu, więc znam je bardzo dobrze i jestem tego pewny. Widzi nawet przez przeszkody na ogromnym zasięgu. Możliwe że podgląda nas nawet teraz, z kilku kilometrów. Idealny szpieg, jakby mnie kto zapytał. - Może i niepotrzebnie wyrwało mu się ostatnie zdanie, ale gdy je wypowiedział chyba wszyscy mogli zdać sobie sprawę z tego, że jest w tym dużo sensu. Tajemnicza moc, Antykreator, notki, szpiegujące zdolności. Jego żona nie musiała o niczym wiedzieć, ich miłość mogła być nawet prawdziwa, jedno w ogóle nie wykluczało drugiego.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3928
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Ryokan Shiro Usagi

Post autor: Ichirou »

0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3688
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Ryokan Shiro Usagi

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Ryokan Shiro Usagi

Post autor: Seinaru »

- Niebywałe. - Seinaru patrzył za oddalającym się Otoshim i nie mógł uwierzyć własnym uszom.
- Niebywałe... - Na usta cisnęło mu się wiele innych słów, ale Kei nie był typem który rzuca obelgi i wylewa swoje żale na zewnątrz. Dlatego teraz na jego twarzy było widoczne po prostu zażenowanie tym, co zaprezentował tutejszy kapitan straży.
- Wiesz za co cenię samurajów? Potrafią naprawdę doskonale władać bronią. - Zaczął mówić do Ichirou, gdy Otoshi zniknął im z oczu i na pewno nie mógł już tego usłyszeć.
- Ale nigdy nie byłem fanem całej reszty. - Zbyt dumni i honorowi żeby przyznać się do błędu czy porażki, cała ta kasta przez swoje bushido stała w miejscu. Pokazał to świetnie ich rozmówca, który niewzruszony zanotował wszystko w swoim notatniczku i zamiast skupić się na ważnych informacjach których Seinaru i Ichirou mu dostarczyli, ten okazał się po prostu trzecim tego dnia młokosem, który wolał się podroczyć i próbować swojego szczęścia, niż rzeczywiście zająć się problemem który przed nim postawiono. Wniosek z całej tej historii? Nie warto polegać na wioskowych strażach, chyba że masz do czynienia ze szkodą do pięćdziesięciu ryo. Większej odpowiedzialności nie potrafią udźwignąć. Kei nie wiedział oczywiście, czy Shikarui wciąż siedzi w celi czy został już zwolniony, bo tej informacji Kapitan również im pożałował, mimo że został zapytany o to dwukrotnie. Allright then. Keep your secrets.
- Wydaje mi się, że po tej wizycie nie będziesz miał najlepszego zdania o samurajach. - Powiedział do Asahiego, gdy kierowali się już z powrotem do ryokanu.
- Szczerze mówiąc, ja też nie. W głowie się nie mieści co tu się dzieje. Takie duże wydarzenie chyba po prostu ich przerosło. - Można było to uznać za wymówkę na usprawiedliwienie tego po prostu głupiego zachowania strażników, ale być może samuraj nie był daleki od prawdy. Nie wiedzieli co zrobić z Shikaruiem bo był obcy, a jego zamiary były niejasne. Lepiej więc spisać bezmyślnie odpowiedzi do notatniczka i rzucić słabym komentarzem na odchodne. Seinaru miał nadzieję, że ten dzień skończy się jak najszybciej.
- Wynajmę tu chyba pokój na noc, nie mam już nastroju na cokolwiek po... tym czymś... - Bo ciężko to nawet było nazwać przesłuchaniem, a przyjacielską pogawędką też się nie okazało. Samuraj pożegnał się z Asahim i tak jak zapowiedział - wynajął kwaterę i zamówił kolację już do pokoju. Męczący dzień pełen negatywnych wrażeń, ale na szczęście obyło się bez ofiar.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1518
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Ryokan Shiro Usagi

Post autor: Kuroi Kuma »

Oj tak, byli, było nawet ich bardzo wiele, bowiem to było po prostu wygodne. Życia swoim maluczkim życiem i wykonywanie rozkazów kogoś z góry. Nie ważne co zrobisz, nie ważne jak, nie ważne kiedy i gdzie - wszystko wytłumaczone będzie przez rozkaz. Bo to przecież nie broń zabija, a człowiek, który ją trzyma czyż nie? Nie ma obiekcji od swoich działań, żadnych przemyśleń, bowiem cały czas jest w trakcie działania, jedno po drugim, rozkazy wykonywane bez wytchnienia. A później wraca do domu, siada na krześle i brakuje tego, który by mówił dalej jak żyć, jak postępować i cóż... zdajesz sobie sprawę, że to Twoje ręce dokonały tego czynu. Mogłeś odmówić jego wykonania, lecz posłusznie pędziłeś dalej widząc tylko wykonane zadania. Nanatsuki może i wyśmiewała ludzi, którzy tak żyli, czuła się od nich lepsza i coś w tym było. Chciała być właśnie tym, kto wydawał rozkazy i pewnie idealnie by się do tego nadawała. Pytanie kto by się chciał na coś takiego pisać, gdy jesteś tylko pionkiem w grze, tylko sposobem na osiągnięcie danego celu. Przestajesz się liczyć, gdy nie jesteś już przydatny.
-Zależy kiedy, zależy gdzie - odpowiedział z przekąsem, bowiem Youmu nie wzbudzała w nim strachu, lecz był tam pewien niepokój. Wydawała się nieco niestabilna, niczym forteca ustawiona na piasku - dumnie się prezentowała, wydawała się nie do zdobycia, ogrodzona z każdej strony, silna, wytrwała. Jednak wystarczyło usunąć z tej podstawy, tego piasku, którym Kuroi przecież tak chętnie się posługiwał, by ta budowla runęła niczym domek z kart. Do takich rzeczy potrzeba jednak czasu, spokoju i cierpliwości no i najważniejsze - powodu. Kuroi nie widział się jako ten, który miałby w jakikolwiek sposób być tym powodem, sam nie miał takowej potrzeby. Nie stanowiła zagrożenia, dużo mówiła, ale od słów do czynów było jeszcze bardzo daleko - no i najważniejsze, to była po stronie pustyni, co niejednokrotnie powtarzała. Kto wie, może ich ścieżki kiedyś znowu się spotkają, jednak tym razem na wojennej ścieżce, gdzie będą walczyć obok siebie?
-Oj młodziutka, a kto dał Ci prawo do tego, by o tym decydować? - pokręcił głową, bo mógł oceniać wszystkich i wszystko. Miał do tego pełne prawo, którego nikt nie mógł mu odebrać. Czy jego ocena zaś była słuszna, czy miała jakąś wartość, czy była zgodna z prawdą - to wszystko można było poddać dyskusji. Jednak sam Kuroi po prostu wyraził swoje zdanie, opinię która zawsze będzie subiektywna, cokolwiek byś nie zrobił. Tym bowiem jest, taka jest jej natura. To że Toshiro uśpił wielu ludzi to jedno i to mogło imponować, to że zdecydowana większość z nich nawet nie wiedziała co zrobić to drugie i też było w tym coś imponującego. To że byli to cywile, którzy takich sztuczek nie znają cóż... równie dobrze nawet Nanatsuki mogłaby rozpuścić swój żelazny piasek po arenie i wycelować w ludzi - efekt byłby ten sam albo i większy, a to by wymagało o wiele większej wiedzy i siły, niżeli rozpuszczenie piórek. Gdyby mógł to by splunął, ale w takim miejscu po prostu nie wypadało. Iluzja... Podobnie nie zdziwiło go to, że Nanatsuki po prostu nie przypadł do gustu rodzaj znajomości, jaką mieli z Ocirem. Ta swoją drogą była po prostu dziwna, bo nigdy oficjalnie nie uznali się za przyjaciół, ani rywali, ani cokolwiek innego. Po prostu ich dwójka lubiła swoje towarzystwo, dogadywali się w momentach, gdy była taka potrzeba, niczym Ying i Yang się dopełniali, chociaż nikt tego nie planował i nie miał parcia.
-Siła czego? - uniósł brwi ku górze nie za bardzo wiedząc o co może chodzić czarnowłosej. Takie brednia były dla dzieciaków, którzy mieli mylne wyobrażenie o tym jak wygląda życie. To nie był raj, to nie była bajka, w której dwóch mężów parło do przodu, walczyło ze złem i występkiem. To świat, w którym ktoś wsunie ci ostrze pod żebra, jak nie będziesz tego doglądać. Ta uwaga była tak daleko od rzeczywistości, jak tylko mogła być. Może jej tego właśnie brakowało? Zwykle czujesz niechęć do tego, czego najbardziej Ci brakuje, co jest Twoją największą słabością. Może nawet z tego samego powodu Kuroi nienawidził iluzji, bowiem była brudna, podstępna no i w dużym stopniu była zagrożeniem dla niego samego. Ciekaw byłby co by powiedziała jego rozmówczyni, gdyby ta iluzja na arenie dosięgnęłaby jej samej, gdyby była powodem przegranej walki lub nawet więcej. Najlepszym sposobem na walkę z nią było właśnie posiadanie drugiej osoby. Może i Nanatsuki szukała jakiegoś robaka, który wykonywałby jej rozkazy, tylko ten robak prędzej czy później może się zbuntować i sam stać się zagrożeniem dla niej samej. Smutne musiało być jej życie, jeżeli nikogo nie mogła darzyć zaufaniem.
-Wypocznij, liczę na Ciebie, że nie przegrasz jutrzejszej walki. Czy znajdę hmmm... liczę na to! - wyszczerzył się jak tylko mógł, chociaż też powoli szykował się do spanka. Podróż go wymęczyła, brzusio pełny, a alkohol rozleniwiał i tym bardziej kierował do łóżka, zwłaszcza lekkie wino -Byśmy oboje osiągnęli to, do czego zmierzamy - kiwnął głową, bowiem ten toast bardziej mu do tego pasował. Mniej ironiczny, a idealny na sam koniec. Dokończył swój posiłek już w samotności racząc się resztką wina. Co jakiś czas przyglądał się Seinarowi i Ocirkowi, którzy rozmawiali z kimś jeszcze - o co mogło chodzić? To jednak nie jego sprawa, nie jego problem. Złożył sztućce na bok, poszedł do recepcji, zapłacił za posiłek i pokój, po czym udał się na spoczynek, by następnego dnia znowu udać się na oglądanie walk, może tym razem będzie coś wartego uwagi.

z/t
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3928
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Ryokan Shiro Usagi

Post autor: Ichirou »

  • [zt] z Seinaru
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
ODPOWIEDZ

Wróć do „Watarimono (Osada Samurajów)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości