Siedziba władzy

Kaguya Hayato

Re: Siedziba władzy

Post autor: Kaguya Hayato »

8/15 Przemierzając niezliczoną liczbę krętych korytarzy siedziby władz strasznie się zamyśliłem. Jak można się połapać w tych wszystkich zakamarkach, przejściach i zawijasach, nawet nie pamiętam ile już zakrętów pokonaliśmy tyle ich tu jest, a na dodatek za każdym zakrętem kolejne rozwidlenie i kolejne kilka zakrętów. Jak tu się połapać? Dobrze, że ta dziewczyna mnie prowadzi, bo przecież do wyjścia bym nie dotarł. Po którymś korytarzu z kolei dziewczyna ponownie zaczęła rozmowę, gdy zapytała się czy może mi zadać pytanie skinąłem jej głową w geście zrozumienia i aprobaty. Zadała mi dziwne pytanie, którego nie spodziewałbym się nigdy usłyszeć od dziewczyny jej pokroju. Po chwili namysłu odpowiedziałem jej: - Nie wiem, co masz na myśli przez to pytanie, chodzi ci o to jak wiele jestem poświęcić by stać się silniejszy? Czy byłbym w stanie poświęcić swoją rodzinę, by zyskać siłę? Spojrzałem bardziej poważnie na dziewczynę, której twarz cały czas była promienna i dalej uśmiechała się w moim kierunku.

[z/t -------------> http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=83&t=2288]
0 x
Awatar użytkownika
Hayami Akodo
Posty: 1279
Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
Wiek postaci: 26
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak
Multikonta: brak
Aktualna postać: Hayami Akodo

Re: Siedziba władzy

Post autor: Hayami Akodo »

Wędrówka ze sklepu nie była zbyt długa i po kilkunastu minutach krótkiego, spokojnego spaceru Hayami znalazł się nieopodal siedziby władzy. Sześć stopni ciepła nie napawało zbyt wielu ludzi chęcią do wyjścia na dwór, aczkolwiek gdzieniegdzie dało się zauważyć gromadki chuchających z zimna w dłonie dzieci. Akodo nie mógł się nie uśmiechnąć - przypomniały mu się bowiem piękne dni, kiedy biegał z młodszymi braćmi tak, jak one, ciesząc się każdą chwilą i zwyczajnie nie znając jeszcze tego, do czego zdolny był świat. Zmęczeni zimnem strażnicy pełnili swoją powinność, nie bacząc na okrucieństwa aury, i Hayami musiał się natrudzić, nim ominął ich wszystkich. Był to jednak dopiero początek drogi, jaką musiał przebyć - pomijając już ilość wojowników na służbie rosnącą chyba w postępie geometrycznym, korytarze siedziby były dość kręte, co wręcz zapraszało do zgubienia się w nich...Tak właśnie zrobił nasz genialny samuraj. Mógł władać yari, mógł służyć braciom jako najstarszy za przewodnika po różnych zakamarkach osady, ale kiedy przyszło mu podjąć pierwszą w życiu samodzielną misję, nawet nie wiedział, gdzie miałby się po nią zgłosić.
W końcu jednak, po długich poszukiwaniach, pukaniu do różnych drzwi i niezliczonej liczbie zakrętów, zmęczony, zasapany i diabelnie spragniony Hayami (w końcu bieganie po wszystkich poziomach tego budynku rozgrzało go bardziej niż trening!) dotarł do pomieszczenia, w którym przydzielano misje - a przynajmniej tak go poinformowano. Rozejrzał się po pomieszczeniu, bardzo starając się nie okazywać zakłopotania, w nadziei, że znajdzie kogoś, kto mu pomoże. W końcu nigdy tu nie był, nigdy jeszcze nie podejmował samodzielnie żadnej misji, ale cóż...Kiedyś musi być ten pierwszy raz, prawda?
-Mam nadzieję, że to tutaj-mruknął, ocierając pot z czoła.
0 x
Obrazek though my body may decay on the isle of Ezo
my spirit guards my lord in the east


voice |PH| theme | bank | vibe 1|vibe 2
Shijima

Re: Siedziba władzy

Post autor: Shijima »

Liczę tylko swoje posty, amen.
0 x
Awatar użytkownika
Hayami Akodo
Posty: 1279
Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
Wiek postaci: 26
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak
Multikonta: brak
Aktualna postać: Hayami Akodo

Re: Siedziba władzy

Post autor: Hayami Akodo »

Wspomnienie sąsiadki czającej się za przysłowiowym winklem, znaczy po prostu na ganku, rzeczywiście nasunęło się Hayamiemu, gdy zmęczony stanął skromnie w kolejce po misję. Czekał ze stoickim, filozoficznym wręcz spokojem, rozkoszując się ciepłem wnętrza tego spokojnego, białego pomieszczenia, aż wreszcie kolejka wchodzących i wychodzących z pomieszczenia shinobi się przerzedziła. Rozglądając się za kimś, kto odpowiadałby za rozdawanie zadań, stanął w kolejce między wysokim brunetem z ochraniaczem spinającym przydługie włosy a niską, myszowatą dziewczyną, z wyglądu przypominającą kogoś, kogo określało się zwykle mianem mola książkowego. Cierpliwie przesuwał się w kierunku biurka, na którym czekała na niego jego przygoda, możliwość zarobku, pójścia zgodnie ze swoim własnym nindo. Drogą do rozwoju są wszak treningi, a jakiż może być lepszy trening niż misja wykonywana rozważnie, z odpowiednim przygotowaniem i po stosownym wyekwipowaniu się, do tego zgodnie z honorem samuraja ofiarowywana ogółowi? Liczył się z ryzykiem, że może zginąć - istniało ono niemal na każdej misji, poza tym, jak mawiał jego ojciec, w oddychanie też wpisuje się pewne ryzyko zawodowe. Przed nim i za nim stała kolejka: każdy z tych mężczyzn i każda z tych kobiet chcieli się wykazać, udowodnić, że są w Watarimono po coś, że godność shinobi nie jest tylko pustą nazwą lub po prostu zarobić na swoje utrzymanie. Przesuwali się w milczeniu naprzód, odbierali swoje zadanie, wysłuchiwali ewentualnych instrukcji, a potem znikali jak cienie w milczącym, zaśnieżonym dniu. Kiedy wreszcie przyszła kolej młodego Akodo, skłonił on uprzejmie głowę przed kobietą siedzącą za biurkiem, tak jak należało.
-Dzień dobry-przywitał się, po czym powiedział nieco ciszej, acz spokojnie:-Przyszedłem, aby wykonać jakieś zadanie rangi D. Może miałaby pani coś dla mnie?
To rzekłszy, przestąpił z nogi na nogę i poprawił swoją nieodłączną yari, która zdobiła plecy złotookiego. W kieszeniach zakupionego w sklepie płaszcza umieścił już wszystkie nabyte wcześniej przedmioty (nic nie jest nieprzydatne, przyda się nawet pilnik - a nuż będzie musiał skądś uciekać albo przecinać więzy?), a ciepłe rękawiczki (wprawdzie bez palców, ale zawsze) ogrzewały mu dłonie. Czekał ze spokojem, cierpliwie na odpowiedź kobiety, co jakiś czas przenosząc ciężar ciała z lewej nogi na prawą, ot tak, żeby tylko nie stać. Miał nadzieję, że przypadnie mu dość ciekawe, a zarazem krótkie zadanie, które zdoła wykonać, a potem wyruszyć do Sogen, które i tak chciał odwiedzić jako pierwsze. Co potem, jeszcze się nie zastanawiał.
0 x
Obrazek though my body may decay on the isle of Ezo
my spirit guards my lord in the east


voice |PH| theme | bank | vibe 1|vibe 2
Shijima

Re: Siedziba władzy

Post autor: Shijima »

-> zapraszam tutaj
0 x
Awatar użytkownika
Hayami Akodo
Posty: 1279
Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
Wiek postaci: 26
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak
Multikonta: brak
Aktualna postać: Hayami Akodo

Re: Siedziba władzy

Post autor: Hayami Akodo »

Gdy Hayami przechodził niezbędne procedury i podawał swą dumną godność umęczonej kobiecie za biurkiem, jego oczom ukazała się kartka ze zleceniem. Wziął ją i ze spokojem ustąpił miejsca dziewczynie, która stała za nim, pożegnawszy kobietę skinieniem głowy oraz spokojnym "do widzenia". Przyjrzał się uważnie temu, co mu zaoferowano, a była to misja, która polegała...na szukaniu zaginionego kota! Brwi Hayamiego uniosły się w górę, jednak nie skomentował tego w żaden sposób. Żadna misja nie hańbi samuraja, nawet, jeżeli jest tak z pozoru prosta. Cóż łatwiejszego niż znaleźć zagubionego, małego mruczka o karmelowym futerku, którego ujmujące, błękitne ślepka wpatrywały się zniewalająco w młodego wojownika, pragnąc zmiękczyć jego serce? Mogło być z tym jednak sporo kłopotu. Kot mógł być praktycznie wszędzie - na drzewach, w czyimś domu, w ramionach małego dziecka, mógł leżeć gdzieś w śniegu, miaucząc z niezadowoleniem...A jednak Hayami nie tracił nadziei, że mu się uda wykonać to zadanie. Przeczytał z sześć razy adres właściciela, aby nie zapomnieć, po czym ruszył pod niego, chcąc pomówić z posiadaczem bądź posiadaczką niefortunnego mruczka. Przed każdą misją najważniejsze jest rozpoznanie, tak mu wpajano na każdym treningu, nawet jeżeli sprawa wydaje się błaha i nieważna, warto jej się dobrze przyjrzeć.
Błąd w druku był na tyle dziwny, że młody samuraj nie mógł go nie zauważyć; powiódł szczupłymi palcami po wypisanej niestarannie literze, zastanawiając się nad tym. Z kartki wpatrywały się w niego słodkie, smutne oczy kociaka.
W każdym razie czas iść-pomyślał. Poprawił starannie yari na plecach, sprawdził jeszcze raz adres, po czym otulił się mocniej w płaszcz i wyszedł, pozostawiając kobiety za biurkami ich własnej pracy.

[z/t, lud pracujący wychodzi na ulice...znaczy, zt.
0 x
Obrazek though my body may decay on the isle of Ezo
my spirit guards my lord in the east


voice |PH| theme | bank | vibe 1|vibe 2
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2620
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Siedziba władzy

Post autor: Kyoushi »

0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Yami
Posty: 2828
Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Multikonta: Reigen

Re: Siedziba władzy

Post autor: Yami »

0 x
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2620
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Siedziba władzy

Post autor: Kyoushi »

0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Yami
Posty: 2828
Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Multikonta: Reigen

Re: Siedziba władzy

Post autor: Yami »

z/t
0 x
Awatar użytkownika
Ao
Postać porzucona
Posty: 297
Rejestracja: 22 kwie 2021, o 23:19
Wiek postaci: 16
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły, dobrze zbudowany, przystojny brunet o niebieskich oczach, ubrany w ciemnogranatowe kimono.
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy pasie.
GG/Discord: Aka#1339
Multikonta: Akio Maji, Doge

Re: Siedziba władzy

Post autor: Ao »

Yinzin. Dom.
Dawno go tutaj nie było. A przynajmniej takie odniósł po tym wszystkim wrażenie. Wydarzenia na Murze... Cóż. Powiedzmy, że miał dosyć emocji na najbliższe kilka tygodni. A przynajmniej tych negatywnych - które buzowały w nim przez kilka pierwszych dni podróż. Ale potem, gdy wsiadł w końcu na łódź i popłynął w kierunku wysp, wszystko sobie poukładał. A miał co układać - w głowie planował już wszystko, co powie swojemu przywódcy. Każdy gest, każdy ruch, każde słowo. W końcu musiał wypaść dobrze - miał zdać raport z zajścia najważniejszej osobie w państwie. Liderowi, który wszakże jest niemal świętością dla każdego samuraja.
Zszedł z pokładu i wziął głęboki oddech. Świeże, morskie powietrze już w sumie dawno nie istniało - bo zostało zastąpione zapachem ryb i stojącej wody - ale tak to w końcu już było w portach, że nie pachniało tam najładniej. Były już takie rzeczy, których zmyć się nie dało. Z pewnością wiedzieli coś o tym Uchiha, którzy od lat próbowali zmyć swoje skazy, by ostatecznie i tak pogrążyć się w bezsensownej nienawiści, zdradzie i przemocy. Niektórym ludziom nie dało się pomóc - a w szczególności tym, którzy tej pomocy nie chcieli. Uchiha byli przecież zbyt dumni, by pozwolić układać się innym nie po ich myśli. Bo przecież tak było z Shinsengumi.
Nie tracił dużo czasu - ogarnął się szybko i ruszył w kierunku siedziby lidera. Czy się stresował? Może troszeczkę, ale w żadnym wypadku nie dawał po sobie tego znać. A przynajmniej próbował, bo jak w praktyce to będzie wyglądać - tego nie wiedział. Teraz mógł się czuć pewnym siebie, być panem sytuacji, a gdy przyjdzie co do czego, to język może zacząć mu się plątać. Ale wiedział, że nie może sobie na to pozwolić - zbyt duża powaga sytuacji. Musiał dać z siebie sto procent - albo i nawet więcej. I tak to już z nim było, że bardziej niż walką, krwią i śmiercią przejmował się słowami. Bo zabić człowieka było bardzo łatwo - wystarczyło przejechać ostrzem po tchawicy i gościa nie ma. A sprawić, by ktoś cię słuchał i rozumiał... to dopiero była sztuka. A co dopiero przekonać kogoś do swojej racji. Oj tak - szermierka słowami była o wiele trudniejszą sprawą, niżeli tepe machanie mieczem na lewo i prawo. A przynajmniej dla Tsukiego, który przecież nigdy nie był zbyt socjalną osobą. Zdecydowanie wolił towarzystwo przyrody niż ludzi - ale co się dziwić. Jeżeli wszyscy są tacy sami, jak ci pieprznięci Shinobi z kontynentu, to wolał rozmawiać z wiewiórkami, niżeli z tą patologią.
Przed drzwiami stali strażnicy - jak zawsze zresztą. Ci to dopiero mieli nudną pracą - kilka godzin w jednej pozycji i nawet sobie nie pogadasz, bo nie wypada. A jak plecy i stawy po tym wszystkim bolą - bardziej niż po maratonie. Chociaż dla niebieskookiego wszystko było jedno, bo i tak nikt i nic nie było go już w stanie złamać.
A przynajmniej z fizycznych rzeczy.
- Tsuki Ao z rodu Smoka. - szpieg ukłonił się w kierunku strażników. Mimo, że ich praca nie była zbyt ambitna i rozwijająca, to z pewnością wykonywali ją sumienniej, niż cokolwiek, co robiliby Ninja. Szacunek więc się im należał jak psu micha. - Wracam z Kontynentu. Uchiha zaatakowali Mur, łamiąc tym samym przysięgę złożoną przed wszystkimi ludźmi świata. Byłem na miejscu i widziałem na własne oczy, do czego gotowi byli się posunąć. Pragnę złożyć raport czcigodnemu liderowi. - wytłumaczył strażnikom i czekał na ich odpowiedź. Dumny i wyprostowany, lecz bez cienia emocji na twarzy. Tak, jak na Smoka przystało.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3678
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Siedziba władzy

Post autor: Papyrus »

Stary lider samurajów. Stary - ale dobry. Szanowany wszem i wobec, prowadzący politykę pokoju, może trochę zadziwiająco odwrócił sytuację izolacjonizmu tego miejsca, kiedy otworzył drzwi dla tego świata. Ale hej - tak wypadało. Przecież to właśnie samuraj wygrał poprzedni turniej. Ten sam samuraj, po którym słuch zaginął od dłuższego czasu. Wydawałoby się, że ten mocny w swoich wierzeniach człowiek nigdy się nie zmieni, więc i nigdy nie otworzy granic tego miejsca i nie powita ninja, którzy mogli zmienić młode pokolenie, na panoszenie się po tych ziemiach.
Stojąc przed bramami siedziby władzy, minimalistycznej, ale dumnej, strażnicy pokłonili się nisko i płytko, nie ważąc się nawet unieść wzroku przed samurajem wcześniej niż oddanie odpowiedniego honoru. Ich bronie, które zawsze były gotowe do wyciągnięcia i zagrodzenia drogi, były w stanie spoczynku. Wyprostowali się po powitaniach, ale zanim dobrze jeden z nich otworzył usta i się odezwał, dało się słyszeć zza muru:
- Ród Smoka. Przepuśćcie go. - Więcej nie było potrzeba. Obu zaprosiło cię gestem do przekroczenia bramy.
Kiedy przeszedłeś za bramę mogłeś dojrzeć, jak mężczyzna siedzi na kamiennej ławeczce. Zima była zawsze bardzo sroga na Yinzin i tym razem nie pozostała dłużna, choć wiosna właściwie zawitała już w reszcie świata. Ale te pierwsze jej promienie i pierwsze ciepło było teraz tu. Mężczyzna siedział przy bambusowej przekładce, której regularne stukanie przesyłało wodę do kamiennego strumienia, który sunął do stawu nieopodal. Za ławką rosło drzewo - bogowie jedni wiedzą, jakie. Być może wiśniowe. Aktualnie nie posiadało jeszcze pąków, by nawet rozwijać swoje liście, co dopiero mówić o kwiatach. Mężczyzna podpierał się dłońmi o kij, całkowicie prosty i pozbawiony ozdobników. Taki też był jego ubiór - ciepłe kimono z narzutą na plecach, chociaż i tak powiedziałbyś, że to zbyt mało na taką pogodę. Gdyby nie to, że tobie również nie robiła różnicy. Wyglądał tak, jak każdy stary człowiek przed czasem swojego spoczynku. Zasłużonego i wysłużonego. Ale jego oczy wcale nie straciły blasku. Nadal były tak samo jasne, uważne, orle. Spojrzenie, które przeszywało na wskroś. I które było teraz skierowane na ciebie - gościa tej posiadłości. Siedziby.
- Byłeś na miejscu walk Uchiha z Murem. A co tam robiłeś, samuraju?
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Awatar użytkownika
Ao
Postać porzucona
Posty: 297
Rejestracja: 22 kwie 2021, o 23:19
Wiek postaci: 16
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły, dobrze zbudowany, przystojny brunet o niebieskich oczach, ubrany w ciemnogranatowe kimono.
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy pasie.
GG/Discord: Aka#1339
Multikonta: Akio Maji, Doge

Re: Siedziba władzy

Post autor: Ao »

Stary samuraj w pewien sposób był dla kogoś takiego jak Ao abstrakcyjny. Choć oczywiście na Yinzin byli starcy, to jednak surowy klimat tej wyspy i sam sposób życia samurajów raczej nie sprzyja spokojnej starości. Nie mniej - respekt trzeba było okazać. Ktoś, kto na tym świecie, pełnym wojen, nienawiści i strachu dożył wieku Sasaki Musashiego, zasługiwał samym tym faktem na ogromny szacunek. To, że był liderem, którego szanowały wszystkie rody pomimo dzielących ich różnic, już samo w sobie świadczyło, z jak wielkim autorytetem ma się do czynienia. I prawdę powiedziawszy - Ao nie spodziewał się tego, że przywódca przyjmie go tak szybko. Najwyraźniej pomimo sędziwego wieku ciągle miał znakomity słuch, którego mogliby pozazdrościć nawet shinobi. Chociaż akurat oni to mogli buty czyścić pierwszemu lepszemu samurajowi - złe porównanie. Ale fakt był taki, że stary lider ciągle dobrze się trzymał. W pewien sposób ucieszył się z tego, i gdy tylko usłyszal jego głos, skinął głową w kierunku strażników, po czym przeszedł przez bramę.
Ao szybkim, pewnym krokiem zmierzał w kierunku Sasakiego. Gdy tylko znalazł się w odległości kilku kroków od mężczyzny, uklęknął przed nim na jedno kolano i pochylił głowę. I nie było ważne, że ciągle było zimno, nawet pomimo pierwszych promieni słońca przebijających się przez chmury. Klęczał na ziemi tak długo, aż mężczyzna nie odezwał się pierwszy. I dopiero wtedy spojrzał na jego twarz, na oczy, które przeszywały go niczym włócznia. Przełknął ślinę, jak gdyby bojąc się tego, co zaraz usłyszy. Ale ani myślał drgnać, czy okazać słabość. Nie teraz, nie w takim momencie, gdy klęczy przed liderem.
- Sasaki-dono. - zwrócił się do niego, okazując najwyższy szacunek. - Tsuki Ao. Pochodzę z rodu Smoka, z rodziny Tsuki. - przedstawił się i nie wstawał z kolana, dopóki nie otrzymał jasnego przesłania, że może to zrobić. Nie przeszkadzała mu zimna ziemia ani wiatr, który łagodnie kołysał drzewem nieopodal. Klęczał tam tak długo, jak tylko musiał. - Uchiha już od pewnego czasu prowadzili propagandę na temat Muru. Nie tylko na terenach Sogen, ale i w okolicznych prowincjach - mnie zastali w Kaigan. Nie byli ani zbyt rozmowni, ale tym bardziej zbyt szczegółowi. Szukali najemników, którzy przemówią do rozsądku - cokolwiek miało to znaczyć w ich mniemaniu. Sprawa rozchodziła się o dzikich i ich... podejście. Dosłowne i w przenośni. Uchiha twierdzili, że z dzikimi się da dogadać, przemówić im do rozsąku i ich ucywilizować. Oczywiście, jak to Shinobi mają w zwyczaju, wcale nie chodziło o pomoc niedoedukowanym, biednym mieszkańcom, którzy mieli to nieszczęście, że urodzili się po niewłaściwej stronie muru. Wiemy, że dzicy potrafią tak jak wszyscy inni ludzie używać chakry. Być może bali się, że jeżeli Antykreator ich przejmie na swoją stronę, to już nic go nie powstrzyma. Przeciwny takiej sytuacji był Uchiha Kyou - przywódca Shinsengumi. - wyjaśnił, patrząc na reakcję swojego przywódcy. Obserwował jego gesty, jego mimikę - próbując wyczytać z mowy jego ciała jak najwięcej. Czy to co mówi przeraża jego słuchacza, bawi, czy może trwoży. Nawyk szpiega - ten sam, którego uczyła go jego matka, jedna z liderek Służb Bezpieczeństwa Yinzin. Musiał zrozumieć, jak ma mówić, by Lider zrozumiał jego motywy i postępowanie, a jednocześnie żeby poparł, lub chociaż był neutralny w stosunku do samego Ao. Starał się ważyć każde słowo, które wychodziło z jego ust. I choć już wiedział, co chce powiedzieć, to mimo wszystko nie mówił dalej, dopóki nie został o to poproszony. - Jestem Smokiem. Moim obowiązkiem jest dbanie o bezpieczeństwo Yinzin i Teiz. Sprawa, która została mi przedstawiona dotyczyła losów całego świata - w tym i Lazurowych Wybrzeży. - ostatnie zdanie było zatem odpowiedzią na pytanie mężczyzny. Obowiązek - to go sprowadziło do Sogen.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3678
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Siedziba władzy

Post autor: Papyrus »

Zgadza się, dożyć takiego wieku, jakiego dożył ten samuraj to znaczy coś osiągnąć. Dożyć takiego wieku jako lider? Oznaczało to, że było się kimś, przed kim należało pochylić głowę. Kto powinien rodzić szacunek samym faktem, że osiągnął w życiu tak wiele i utrzymał pozycję przez wiele lat. Pod jego władaniem te wyspy nie tkwiły w zastoju. Rozwinęły się i jeszcze w swym sędziwym wieku pozwolił na to, by samurajowie otworzyli się na ninja. Nawet jeśli nie uznawało się go za człowieka, który był w stanie sięgnąć po miecz i walczyć to należało chylić głowę przed doświadczeniem i mądrością, jakie zebrał przez kadencje piastowania swojego urzędu. Ninja często tego nie pojmowali. Nie rozumieli, czym jest szacunek. Ale tutaj starsi ludzie byli traktowani inaczej. Należała się im pomoc, należało się podanie dłoni, kiedy tego potrzebowali, bo może zdecydują się dzięki temu opowiedzieć o czymś, co młodej duszy się nawet nie śniło.
- Witaj w moich skromnych progach, młody Smoku. Wstań. - Starzec wyciągnął rękę i przesunął nią w bok, wskazując miejsce tuż obok siebie. Ao bardzo dobrze wiedział, że ludzie oceniają błyskawicznie. Że nie ma niczego ważniejszego niż pierwsze wrażenie, które się zrobi. Ważne było, na kim próbowało się wywrzeć to wrażenie. I ważne też było to, jak bardzo nam zależało, żeby wypaść dobrze. Jak słusznie też zauważył - przed tym człowiekiem kłaniali się najbardziej wpływowi członkowie każdej rodziny. Każda z nich wypowiadała się o nim również z szacunkiem i nikt nie podważał jego rządów, a gdy mówiło się i pytało, kiedy starzec odejdzie na emeryturę, to nie ze złośliwością, a wręcz można by było odebrać to jako obawę o jego zdrowie. Ile ludzi tyle przekonań - przecież nie brakowało nigdy i nigdzie chętnych do władzy. - Hmph, hmm. - Cokolwiek miały znaczyć te pomruki z jego strony na zakończenie historii o Murze, Uchiha i o ich planach, pozostały chyba tajemnicą. Brwi starca zmarszczyły się, przez co wyglądał on tylko groźniej - jakby zaraz ta laska mogła przybrać kształt miecza to pewnie uniósłby go i w świętej wierze przeciął sprzeniewierzenia tego świata. Ale nawet nie drgnął. A u jego pasa zawsze i nieustannie wisiała katana z wakizashi. Dzisiejszy dzień, który spędzał w ogrodzie, nie był wyjątkiem. Nie było żadnych wielkich zmian jego mimiki.
- Nie jesteś pierwszym Smokiem, którego usta przynoszą do mnie wieści o niepokojach między tą wielką budowlą shinobi a rodem Uchiha. Ale jesteś jedynym, który tam zawędrował, Tsuki Ao. Opowiedz mi więc. Co znów wydarzyło się na tym sławnym Murze i czego doświadczyłeś.
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Awatar użytkownika
Ao
Postać porzucona
Posty: 297
Rejestracja: 22 kwie 2021, o 23:19
Wiek postaci: 16
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły, dobrze zbudowany, przystojny brunet o niebieskich oczach, ubrany w ciemnogranatowe kimono.
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy pasie.
GG/Discord: Aka#1339
Multikonta: Akio Maji, Doge

Re: Siedziba władzy

Post autor: Ao »

Dobra dieta, codzienny trening i odrobina boskiej łaski - niektórzy mówili, że to wszystko, czego potrzeba do dożycia osiemdziesięciu lat. Najwyraźniej zapominali o tym, że nagle byle wieśniak z widłami może odebrać ci kilkadziesiąt wiosen. Że nagle może przyjść zaraza, z którą nawet najsilniejsi Iryonini nie będą potrafili sobie poradzić. Że nagle możesz dostać zawału serca i nikogo nie będzie w pobliżu. Że złamiesz nogę schodząc po schodach. Taki już był świat - chaotyczny. I chaos był potrzebny - bo bez niego wszyscy byliby tacy sami. Ale chaos trzeba było kontrolować - nie można było pozwolić by osoby takie jak Han Suzumura dorwały się do władzy. Jeżeli plotki, które krążyły po świecie były prawdziwe, to byli w poważnym niebezpieczeństwie.
Wstał, gdy Sasaki go o to poprosił. Delikatnie strzepał brud z ubrudzonego kolana i zbliżył się do starego samuraja. Gest był jasny i oczywisty - chłopak usiadł obok mężczyzny. Z pewnością niewielu miało ten zaszczyt - wszakże lider miał swoje obowiązki. Jako przywódca samowystarczalnej (a przynajmniej aspirująca na taką) prowincji musiał zadbać o naprawdę wiele rzeczy. Obowiązki Smoka były niczym, w porównaniu do tego, z czym ich lider musiał mierzyć się na codzień. Ao nawet nie chciał wiedzieć, jakie decyzje musiał czasami podejmować, gdy sytuacja przybierała zły obrót. A to się zdarzało - wiedział o tym doskonale każdy. I honor był ważny dla większości samurajów, być może był nawet najważniejszy. Ale honorem się nie najesz. Ale mimo wszystko Musashi zachowywał zdrowy balans między Bushido, a światem rzeczywistym. Szanował go każdy, od prostego chłopa po nawet najbardziej fanatycznego Tygrysa.
Ao nie zdołał rozczytać starca. Spodziewał się tego - ktoś, kto siedzi w polityce, zwłaszcza mając do czynienia na codzień ze Smokami, z pewnością nauczył się kontrolować swoje emocje i nie zdradzać zbyt wiele. Nawet pomimo wieku, Sasaki prezentował się nadzwyczaj godnie. Wzbudzał szacunek samym swoim spojrzeniem. To naprawdę rzadkie osiągnięcie. Ao wiedział, że mężczyzna prędzej, czy później odejdzie. A to będzie bardzo smutna wieść dla Lazurowych Wybrzeży.
- Panie. - siedział obok niego, ciągle spoglądając się w jego oczy - okazując szacunek. Siedząc w tym ogrodzie być może wyglądali jak ojciec z synem, lecz Ao wcale nie zapominał, kim jest i z kim rozmawia. Spojrzał się jeszcze po bokach - by upewnić się, że nikt nie podsłuchuje. Informacje były przeznaczone tylko dla uszu lidera - to co z nim zrobi, to już była jego sprawa. - Plan, do którego Uchiha rekrutowali najemników, był z początku obiecujący, ale im głębiej w las tym gorzej. Nie chcę oceniać ich intencji, ale czyny które popełnili były straszne. - mówił to szczerze. Shi no Geto to była katastrofa na każdej możliwej płaszczyźnie. - Pierwotnie mieliśmy dostać się do miasta-twierdzy, Shi no Geto, i dywersją zatrzymywać strażników, podstawić Kyou pod ścianą i zmusić go do przekazania pełni władzy w ręce Uchiha. Już w tym momencie plan był dziurawy - nieprawdopodobnym było, żeby Shinsengumi słuchali obcych. Nie wiem, czego oczekiwali Uchiha, ale Kyou jak i cala reszta przywódców Shinsengumi to stanowczy ludzie, którzy nie ugną się przed byle kim. Ale to naprawdę najmniejszy problem - dowódcy tej akcji nie ustalili żadnego sposobu komunikacji - a przynajmniej nie przedstawili go najemnikom, którzy stanowili znaczącą siłę. I o ile z początku można było wierzyć, że Uchiha naprawdę chcą dobrze, to po przejechaniu przez bramy wszystko się zmieniło. Zostałem przydzielony do grupy dywersyjnej, która miała wysadzić magazyn. W tamtym momencie wydawało mi się, że chodzi po prostu o zrobienie hałasu, ale to była misja iście samobójcza. Mój oddział został szybko spacyfikowany - narwani Shinobi zignorowali rozkaz dowództwa i zamiast robić zamieszanie stwierdzili, że najlepszą opcją będzie bicie się z przeciwnikiem mającym przewagę liczebną. A Shinsengumi... cóż. Nie zadawali pytań i nie brali jeńców. Podejrzewam, że spodziewali się takiego obrotu spraw - że ktoś prędzej, czy później ich zaatakuje. - spojrzał na lidera i kontynuował. - Przegrupowaliśmy się w szpitalu. Teoretycznie grupa medyczna miała... usypiać wrogów, a leczyć żołnierzy od Katsumi. Ostatecznie skończyło się na tym, że Uchiha Akane, jedna z najemniczek, próbowała spalić cały szpital wraz z rannymi w środku. - nie do końca tak było, ale Ao przecież o tym nie wiedział. Znał tylko historię przekazaną mu przez Iseia. - Wśród Shinsengumi też byli zdrajcy, między innymi Ayatsuri Yuu, który władał marionetkami. Nie wiem co nim kierowało - ale to nie miało znaczenia. Każdy Shinobi jest gotów zmienić stronę, gdy tylko się to mu bardziej opłaca. - cóż za hipokryta z tego Ao, nieprawdaż? - Szpital był zniszczony, a Uchiha prawdopodobnie nie zostali nawet poinformowani, że coś takiego ma się tutaj dziać. Przybyli tam za to Shinsengumi, którzy zagrozili nam śmiercią. Wyjawili nam, że Uchiha zaczęli mordować wewnątrz Shi no Geto nie tylko strażników, ale również cywili. Nawet kobiety i dzieci. Rozkaz eksterminacji musiał wyjść bezpośrednio od Uchiha, ponieważ najemnicy o niczym nie wiedzieli. Magazyn, który został wysadzony, to nie były zbroje, miecze, czy cokolwiek takiego, co mogłoby się przydać podczas obrony miasta. Sharinganowcy rozkazali nam wysadzić magazyn z żywnością, a następnie przypuścili ostateczny szturm na Mur. Popełnili nie tylko liczne zbrodnie wojenne, ale sprowadzili zagrożenie na cały kontynent, kłamiąc nam w żywe oczy. Podczas tej akcji nikt nie miał zginąć, miało tam nie być ludności cywilnej, a skończyło się rzezią. - spoglądał na lidera. Dumny i wyprostowany. Ale ciągle okazywał mu szacunek i był gotowy zastopować swoją opowieść, gdyby tylko samuraj mu rozkazał. - Zostaliśmy okłamani i potraktowani jak zwykłe mięso. Łączność z dowództwem została przerwana - o ile w ogóle kiedykolwiek istniała. Zostaliśmy pozostawieni sami sobie, bez żadnych dowódców i rozkazów. I wtedy pojawiła się Bestia... - zastopował, by po chwili dokończyć. - Kilkudziesięciometrowy stwór, przypominający legendarne ogoniaste demony. Nie wiem niestety, co się z nim stało. W pewnym momencie straciliśmy go z oczu, gdy zniknął pomiędzy budynkami. Nie było czasu na zastanawianie się, czy to co widzieliśmy było prawdziwe. Stwierdziliśmy, że najodpowiedniejszą opcją będzie zostanie w pobliżu szpitala i ewakuowanie rannych cywili. Nie brałem już udziału w dalszych walkach. Shinsengumi zdołało odeprzeć atak. Uchiha Kyou przeżył, zabijając kilku grandmasterów-zdrajców. Ale sam Mur poniósł duże straty, nie wiem czy zdołają się z tego podnieść. Zwłaszcza, że Uchiha z pewnością nie odpuszczą. - zatrzymał się na chwilę, by złapać oddech. - W Shi no Geto był zdrajca na zdrajcy. Zarówno po stronie Uchiha, jak i po stronie Shinsengumi... które też zresztą było przepełnione Uchihami. Zdrada, morderstwa, podstęp i wysługiwanie się innymi. Po obu stronach. - spojrzał na swojego przywódcę, jak gdyby badając jego reakcję. - W trakcie ataku zabito między innymi Hyuugę Tamaki. Tę samą, która zajęła drugie miejsce w turnieju w Yinzin. - westchnął - Shinobi nigdy się nie nauczą. Uchiha od wieków są tacy sam. Cały czas robią te same rzeczy i oczekują innych rezultatów. Niestety obawiam się, że tym razem świat im tego nie wybaczy. - gorzkie słowa płynęły z ust Ao, ale czyż nie były prawdziwe?
0 x
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Watarimono (Osada Samurajów)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość