Ulice w osadzie
- Atari Sanada
- Gracz nieobecny
- Posty: 274
- Rejestracja: 4 gru 2017, o 15:55
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4424
- Multikonta: Yama-uba
Re: Ulice w osadzie
Grube drewniane drzwi tawerny uchyliły się wypuszczając na ośnieżony bruk przyjemne światło od którego biły opary ciepła. W progu pojawiła się damska sylwetka odziana w męskie ubrania, ręce uniosły się rozciągając na wzór leniwego kocura. Z pełnych, zaróżowionych od zimna ust wydarło się ziewnięcie na wpół z dźwiękiem wydawanym przy przeciąganiu się. Kobieta wyszła z tawerny pozostawiając przyjemne warunki za sobą. Leniwe płatki śniegu prószyły z nieba dodając uroku surowej osadzie. Atari wyciągnęła dłoń pozwalając, aby kilka spośród śnieżnego orszaku wylądowało na jej wierzchu.
Słońce wstało powolnie, nie śpiesząc się w zalewaniu swymi promieniami ulic wypełnionych straganami i śpieszącymi ludźmi. Piękno większych aglomeracji nie przestało zachwycać Sanady, stała przez dłuższy czas wpatrując się w życie słysząc zza okiennic tawerny skoczą muzykę. Na twarzy kobiety pojawił się uśmiech rozświetlający nieco czerwona od mrozu buzię. Ruszyła, stąpając po cienkiej warstewce śniegu, która wydawała z siebie charakterystyczny trzaskający dźwięk. Miała przed sobą ogrom nieznanego i jeszcze więcej tego co poznać by chciała. Yinzin to piękna osada, lecz dalej pozostawała jej "domem". Pagórki zdawały się być znajome, pogoda w niczym nie różniła się a architektura i typowe rybackie zapędy ludności - bliźniacze. Yinzin i Teiz dzielił jedynie most, trudno było się więc czegoś innego. Atari postanowiła więc ruszyć w dalszą podróż, lecz nim to uczyniła z podjęcia dalszej przygody wyrwał ją płacz przedzierający się przez tłum. Bez najmniejszego wahania, kobieta skręciła o mało nie wpadając na rybaka noszącego swój połów. Starsza pani kryła swą twarz w dłoniach i szlochała w całej swej bezradności. Wyglądała jak typowa osoba z jej własnej, rodzimej wioski. Drobne dłonie opadły na biodra a na twarzy pojawił się życzliwy uśmiech. - Dość tych smutków i żalów dobra pani. - Powiedziała pewnie swym kobiecym głosikiem a jej lewica opadła na boken umieszczony przy pasie. Druga zaś, prawica przywarła kciukiem do pewnie do piersi. - Zobaczmy co może na to poradzić Atari Sanada. - Przedstawiła się nie przestając szczerze uśmiechać.
Słońce wstało powolnie, nie śpiesząc się w zalewaniu swymi promieniami ulic wypełnionych straganami i śpieszącymi ludźmi. Piękno większych aglomeracji nie przestało zachwycać Sanady, stała przez dłuższy czas wpatrując się w życie słysząc zza okiennic tawerny skoczą muzykę. Na twarzy kobiety pojawił się uśmiech rozświetlający nieco czerwona od mrozu buzię. Ruszyła, stąpając po cienkiej warstewce śniegu, która wydawała z siebie charakterystyczny trzaskający dźwięk. Miała przed sobą ogrom nieznanego i jeszcze więcej tego co poznać by chciała. Yinzin to piękna osada, lecz dalej pozostawała jej "domem". Pagórki zdawały się być znajome, pogoda w niczym nie różniła się a architektura i typowe rybackie zapędy ludności - bliźniacze. Yinzin i Teiz dzielił jedynie most, trudno było się więc czegoś innego. Atari postanowiła więc ruszyć w dalszą podróż, lecz nim to uczyniła z podjęcia dalszej przygody wyrwał ją płacz przedzierający się przez tłum. Bez najmniejszego wahania, kobieta skręciła o mało nie wpadając na rybaka noszącego swój połów. Starsza pani kryła swą twarz w dłoniach i szlochała w całej swej bezradności. Wyglądała jak typowa osoba z jej własnej, rodzimej wioski. Drobne dłonie opadły na biodra a na twarzy pojawił się życzliwy uśmiech. - Dość tych smutków i żalów dobra pani. - Powiedziała pewnie swym kobiecym głosikiem a jej lewica opadła na boken umieszczony przy pasie. Druga zaś, prawica przywarła kciukiem do pewnie do piersi. - Zobaczmy co może na to poradzić Atari Sanada. - Przedstawiła się nie przestając szczerze uśmiechać.
0 x
- Atari Sanada
- Gracz nieobecny
- Posty: 274
- Rejestracja: 4 gru 2017, o 15:55
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4424
- Multikonta: Yama-uba
Re: Ulice w osadzie
Uśmiechna twarzy wraz z entuzjazm jaki miała Atari gasł z każdym wypowiedzianym słowem przez staruszkę. Nie tak bowiem wyobrażała sobie wielkie przygody poza swoim nudnym domostwem, była przecież już dorosła - a przynajmniej młodo dorosła. Nie mogła więc wiecznie uganiać się za babciami i jej problemami. Za małego łobuziaka, często parała się podobnymi pracami, uwielbiała to robić i dalej w tej materii nic się nie zmieniło. Jednak mimo wszystko oczekiwała od świata czegoś więcej, czegoś znacznie intensywniejszego. Musiała więc w końcu przekazać pałeczkę młodszemu pokoleniu. Teraz ono powinno zajmować się "bezpieczeństwem i dobrobytem" na ulicach. Dłoń powędrowała na bambusowy kapelusz, aby poprawić go nieznacznie. - Już, już. Proszę się nie martwić, z pewnością znajdziemy tutaj jakiegoś małego śmiałka, który z wielką chęcią podjąłby się tak ważnej misji. - Odparła starając się nieco uspokoić lamentującą kobietę. W końcu nic dobrego z takiego płaczu nie wynika. Ciemnowłosa młoda kobieta rozejrzała się po okolicy. Z pewnością były tu jakieś dzieci, to duża osada a w takich aż się roi od małych urwisów. Swego czasu sama nim była więc wiedziała, że takie dziecko z wielką chęcią podjęłoby się tak interesującej ekspedycji jak poszukiwanie rozsypanych korali po podłaszę, a już szczególnie gdy w grę wchodził zarobek.
Czarne oczy lustrowały okolicę w poszukiwaniu potencjalnych ochotników do pracy. Sama wolała się jej nie podejmować tylko czym prędzej ruszyć dalej w słodko obiecujące nieznane. Wystarczyło tylko sprowadzić tu jakiegoś małorosłego bohatera i przedstawić mu sprawę. Zadanie nie było trudne więc nawet najmniejsze z dzieciaków pląsających po ulicy powinno dać sobie świetnie radę. - Potrzebny nam tutaj od zaraz mały bohater, któremu nie strach żadna, nawet najcięższa misja! - Zawołała głosem przepełnionym życzliwością, za jej czasów świetności ulicznego poszukiwacza przygód nie było milszych słów jakie można było usłyszeć. Lubiła dzieci, właściwie to można powiedzieć, że miała z nimi wiele wspólnego. Miejmy więc nadzieje, że tutejsze skrzaty nie różnią się niczym od tych za mostem w Teiz.
Czarne oczy lustrowały okolicę w poszukiwaniu potencjalnych ochotników do pracy. Sama wolała się jej nie podejmować tylko czym prędzej ruszyć dalej w słodko obiecujące nieznane. Wystarczyło tylko sprowadzić tu jakiegoś małorosłego bohatera i przedstawić mu sprawę. Zadanie nie było trudne więc nawet najmniejsze z dzieciaków pląsających po ulicy powinno dać sobie świetnie radę. - Potrzebny nam tutaj od zaraz mały bohater, któremu nie strach żadna, nawet najcięższa misja! - Zawołała głosem przepełnionym życzliwością, za jej czasów świetności ulicznego poszukiwacza przygód nie było milszych słów jakie można było usłyszeć. Lubiła dzieci, właściwie to można powiedzieć, że miała z nimi wiele wspólnego. Miejmy więc nadzieje, że tutejsze skrzaty nie różnią się niczym od tych za mostem w Teiz.
0 x
- Atari Sanada
- Gracz nieobecny
- Posty: 274
- Rejestracja: 4 gru 2017, o 15:55
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4424
- Multikonta: Yama-uba
Re: Ulice w osadzie
Sprawy potoczyły nie tak jak życzyłaby sobie tego Sanada. Spotkała się z nietypową reakcją rybackich dzieci, które nawykłe były do ciężkiej pracy od maleńkiego, a ich głównym lekarstwem na nudę było podejmowanie się iście bohaterskich zadań - takich jak pozbieranie koralików. Może i Atari była nieobyta światem, lecz jak bardzo mógł on się różnić dzielony zaledwie mostem? Młoda kobieta poprawiła swój bambusowy kapelusz starając się odgonić tłoczące się myśli. Wtem przywarła do niej lamentująca babuszka nieustannie opłakując swoje koraliki. Atari westchnęła głośno i pogładziła staruszce po głowie. - Proszę nie płakać. Jak te małe, podłe skrzaty nie chcą pomóc to sama to zrobię. - Uśmiechnęła się na koniec starając podnieść panią, tak by nie traciła więcej swojej godności. Wystarczyło już tego całego fortelu, w końcu znalazła pomoc więc przecież nie musi już płakać i przeklinać zły los. Dobrze więc, starsza pani postawiła na swoim, co dalej?
0 x
- Atari Sanada
- Gracz nieobecny
- Posty: 274
- Rejestracja: 4 gru 2017, o 15:55
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4424
- Multikonta: Yama-uba
Re: Ulice w osadzie
Strużkiświatła przebijały się przez misternie wydrążone otwory w drewnianej framudze okna. Oświetlone pomieszczenie częściowo spowijał mrok, który zapewne starano się tu utrzymać. Zatrzaskujące drzwi przez staruszkę wprawiły młodą Atari w zakłopotanie. Sama nie wiedziała, czy cieszy się z takiego obrotu wydarzeń czy wręcz odwrotnie. Z jednej strony nie będzie musiała podejmować się pracy godnej kilkuletnich urwisów, z drugiej zaś groziło jej niebezpieczeństwo. - Rozumiem, że pan nie jest tutaj w sprawie koralików? - Zapytała głupio z uśmiechem na twarzy nie będąc do końca pewną co w takiej sytuacji miałaby powiedzieć do osiłka ściskającego pałkę. Drobna kobieca dłoń powędrowała na rękojeść drewnianej broni znajdującej się przy pasie. - Najwyraźniej nie. - Dodała mimowolnie widząc jak mężczyzna wyciąga łańcuch zwieńczony odważnikami. Mięśnie napięły się i zerwały w pędzie, Atari kopnęła krzesło tak, aby to przesunęło się po podłodze w stronę przeciwnika. Prosty ruch miał spowolnić oponenta i zagrodzić nieco jego pole manewru. Sama zaś pochyliła się starając nie dać złapać przez łańcuchy. Kilka sprawnych kroków zbliżyło ją do mężczyzny, cios. Precyzyjnie wymierzony prosto w dłoń trzymającą pałkę - ta w obecnym stanie rzeczy miała większą możliwość zagrożenia, należało wiec wytrącić pierwszą broń. Boken może i nie wyglądał na groźnego, lecz sprawnie użyty potrafił zaboleć.
Walka rozpoczęła się, a Atari w pewnym drobnym stopniu cieszyła się, że będzie mogła przetestować swoje umiejętność w praktyce. Osiłek nie wyglądał na szybkiego, do tego łańcuch w małym pomieszczeniu nie powinien sprawdzać się tak dobrze jak choćby dzierżona przez niego pałka. Raz wyrzucony nie będzie miał takiej prostej drogi, aby znów stać się użytecznym. Ocena sytuacji więc była prosta, choć mogła zgubić amatorkę przygód. Ten kto napadał w środku miasta samurajów musiał być niezwykle pewny siebie, a ową pewność mogła zapewniać albo siła, albo głupota. Miejmy wiec nadzieje, że brak bystrości w spojrzeniu mężczyzny będzie świadczył o tym drugim. W innym zaś przypadku musiała postarać się narobić tyle hałasu ile zdoła, zatrzymać oponenta i nie dać się zabić. Proste, a przynajmniej takie się wydawało.
Walka rozpoczęła się, a Atari w pewnym drobnym stopniu cieszyła się, że będzie mogła przetestować swoje umiejętność w praktyce. Osiłek nie wyglądał na szybkiego, do tego łańcuch w małym pomieszczeniu nie powinien sprawdzać się tak dobrze jak choćby dzierżona przez niego pałka. Raz wyrzucony nie będzie miał takiej prostej drogi, aby znów stać się użytecznym. Ocena sytuacji więc była prosta, choć mogła zgubić amatorkę przygód. Ten kto napadał w środku miasta samurajów musiał być niezwykle pewny siebie, a ową pewność mogła zapewniać albo siła, albo głupota. Miejmy wiec nadzieje, że brak bystrości w spojrzeniu mężczyzny będzie świadczył o tym drugim. W innym zaś przypadku musiała postarać się narobić tyle hałasu ile zdoła, zatrzymać oponenta i nie dać się zabić. Proste, a przynajmniej takie się wydawało.
Ukryty tekst
0 x
- Atari Sanada
- Gracz nieobecny
- Posty: 274
- Rejestracja: 4 gru 2017, o 15:55
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4424
- Multikonta: Yama-uba
Re: Ulice w osadzie
Szuraniewydarło się z budynku, poprzedzone stłumionym ścianami kobiecym głosem zmieniło się w tępy stukot uginających się drewnianych desek. Trzask podobny do tego, który wydaje drewniane koło wozu, gdy wpadnie w dziurę na przydrożach. Wewnątrz babcinego domu rozegrała się krótka szamotanina zwieńczona drewnem uderzającym o drewno. Młoda kobieta trzymając boken oburącz siłowała się osiłkiem, który wyraźnie silniejszy odpierał atak jedną ręką. Oprócz tego mylna zwalista postura chowała w sobie grację i zwinność. Dziewczę odziane w męski strój zacisnęło mocniej zęby i zmarszczyło brwi z determinacją. Nacisnęła mocniej zapierając się na stopach po czym gwałtownie odskoczyła jej ciało rozpadło się w jednym momencie na tysiące małych płatków otaczających silnego mężczyznę. Skoro nie rozbroi bandyty samą siłą swoich członków, będzie musiała wdrożyć też sile swojego umysłu.
Zaatakowała ponownie mając teraz znacznie większe pole do popisu, ograniczona widoczność i reakcja przeciwnika powinna teraz pozwolić jej na wymierzenie kilku precyzyjnych ciosów. Dopadła do mężczyzny, kucnęła i uderzyła mocno bez skrępowania prosto w krocze. Później zamierzała uderzyć w obie ręce i kopnąć jak najdalej wrogie bronie. Następne ciosy miały za zadanie unieszkodliwić, ale nie wywołać jakiś poważnych obrażeń. Atari przecież nie chciała zrobić mu krzywdy. Kluczyła, skakała, atakowała w małym domostwie na tyle ile mogła starając się w stosunkowo pacyfistyczny sposób unieszkodliwić agresora, a potem przejść do ewentualnej próby resocjalizacji. Choć właściwie tą pewnie lepiej zajęliby się samurajowie. Tego można było być wręcz pewnym. Chłodna cela, twarda prycza i skromne posiłki okraszane sporą dozą wolnego czasu zwykle działają zbawiennie na nazbyt porywcze umysły. Mężczyzna nie musiał wcale być zły, w końcu życie popycha ludzi do różnych czynów, a Sanada nie zamierzała być sędzią. Być może cała sprawa się wyjaśni, jak tylko niepotrzebna agresja ulotni się w końcu z powietrza.
Zaatakowała ponownie mając teraz znacznie większe pole do popisu, ograniczona widoczność i reakcja przeciwnika powinna teraz pozwolić jej na wymierzenie kilku precyzyjnych ciosów. Dopadła do mężczyzny, kucnęła i uderzyła mocno bez skrępowania prosto w krocze. Później zamierzała uderzyć w obie ręce i kopnąć jak najdalej wrogie bronie. Następne ciosy miały za zadanie unieszkodliwić, ale nie wywołać jakiś poważnych obrażeń. Atari przecież nie chciała zrobić mu krzywdy. Kluczyła, skakała, atakowała w małym domostwie na tyle ile mogła starając się w stosunkowo pacyfistyczny sposób unieszkodliwić agresora, a potem przejść do ewentualnej próby resocjalizacji. Choć właściwie tą pewnie lepiej zajęliby się samurajowie. Tego można było być wręcz pewnym. Chłodna cela, twarda prycza i skromne posiłki okraszane sporą dozą wolnego czasu zwykle działają zbawiennie na nazbyt porywcze umysły. Mężczyzna nie musiał wcale być zły, w końcu życie popycha ludzi do różnych czynów, a Sanada nie zamierzała być sędzią. Być może cała sprawa się wyjaśni, jak tylko niepotrzebna agresja ulotni się w końcu z powietrza.
Ukryty tekst
0 x
- Atari Sanada
- Gracz nieobecny
- Posty: 274
- Rejestracja: 4 gru 2017, o 15:55
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4424
- Multikonta: Yama-uba
Re: Ulice w osadzie
Motywacjejakimi kierowała się kobieta stojąca nad pozbawionym przytomności osiłkiem były nie do końca jasne. W końcu w tak brudnym i niesprawiedliwym świecie nie spotyka się często kogoś, kto nie waha się podarować drugiej szansy. Ba! Widzieć w drugim człowieku człowieka. Atari co prawda pobiła mężczyznę lecz działo się to w obronie własnej i nie chciała mu zrobić krzywdy - nie takiej permanentnej. Jego życie w którymś momencie skręciło na złą drogę, a motywacją do tego mogły być przecież różnorakie. Niegodziwość, zemsta, wszechobecne zło wkradające się do serc. Może amator ataków w domostwach robił to ponieważ potrzebował sporej dawki pieniędzy, dla swoich chorych krewnych. Praca rybaka nie przysparzała wielkiego majątku, a medykamenty należały do towarów luksusowych. Czasem bywało też tak, że ludzie czynili zło bo nie znali innego sposobu. Wychowani w nim podążali wierni swoim przekonaniom. Łatwo bowiem narodzonym być w dobrze i dobrym pozostać, niżeli narodzić się w źle i od zła odejść. Dla takich ludzi warto walczyć, warto ryzykować swoim życiem. Istnienie, każdego człowieka znaczyło wiele, wystarczyły wyciągnąć do niego rękę i wydobyć potencjał. To dlatego Sanada nie krzywdziła, nie zabijała, nawet tych którzy na pierwszy rzut oka na śmierć zasługują.
Boken zatoczył koło w dłoni i wpadł za pasek osadzając się w swoim wygodnym miejscu - u boku właścicielki. Młoda kobieta ściągnęła bambusowy kapelusz odsłaniając swoje gładkie lico i rozejrzała się po domostwie. Spojrzała nawet na drewniane deskowanie podłogi jakby przez chwile szukając korali. Zganiła się szybko za dziecięco naiwną myśl i lustrowała pomieszczenie dalej. Szukała czegoś czym mogłaby związać pokonanego. Jego broń wyrzuciła za okno jak najdalej wejścia zamkniętego na klucz, po czym podeszła do niego stukając trzykrotnie w drzwi. Może ten standardowy znak otworzy przed nią piękne ośnieżoną uliczkę na której podjęła się pomocy staruszce. Owa babinka również zasługiwała na dozę uwagi ze strony Atari.
Boken zatoczył koło w dłoni i wpadł za pasek osadzając się w swoim wygodnym miejscu - u boku właścicielki. Młoda kobieta ściągnęła bambusowy kapelusz odsłaniając swoje gładkie lico i rozejrzała się po domostwie. Spojrzała nawet na drewniane deskowanie podłogi jakby przez chwile szukając korali. Zganiła się szybko za dziecięco naiwną myśl i lustrowała pomieszczenie dalej. Szukała czegoś czym mogłaby związać pokonanego. Jego broń wyrzuciła za okno jak najdalej wejścia zamkniętego na klucz, po czym podeszła do niego stukając trzykrotnie w drzwi. Może ten standardowy znak otworzy przed nią piękne ośnieżoną uliczkę na której podjęła się pomocy staruszce. Owa babinka również zasługiwała na dozę uwagi ze strony Atari.
0 x
- Atari Sanada
- Gracz nieobecny
- Posty: 274
- Rejestracja: 4 gru 2017, o 15:55
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4424
- Multikonta: Yama-uba
Re: Ulice w osadzie
Szeleszczący łańcuch otoczył zwaliste ręce mężczyzny swoimi zimnymi ogniwami. Nie czyniło to nadzwyczajnego skrepowania ciała, ale prowizorycznie w drobnym stopniu zadowalało. Kobieta będąca wewnątrz nie mogła znaleźć niczego lepszego, więc musiało wystarczyć. Podczas poszukiwań napotkała się na osamotniałą sakiewkę z pieniędzmi zapewne należącymi do pokonanego osiłka. W głowie pojawiła się pewnego rodzaju rozterka, czy wziąć pieniądze czy też nie, ale w końcu głos zabrało racjonalne wyjaśnienie. Swoista kara w postaci łomotu i zabrania pieniędzy powinna być dobrą nauczką na przyszłość i może impulsem zmieniającym to kim owy mężczyzna był. Sprawny ruch ręką pochwycił sakiewkę, stopy zaś zaprowadziły do wyjścia.
Zapukanie w drzwi nie dało absolutnie nic. Nikt z zewnątrz nie odpowiedział, ani nie otworzył. Odziana w męski strój Sanada złapała za klamkę próbując otworzyć drzwi, choć była niemalże pewna braku jakiejkolwiek reakcji. Nie słyszała, aby ktokolwiek otwierał drzwi ponownie, musiała więc radzić sobie inaczej. Najpierw spróbowała kopnąć drzwi, później jeśli to by nie pomogło uderzyć w nie z rozpędu swoim barkiem. Mimo to wątpiła, że jej siła będzie w stanie przełamać opór drewnianego przejścia. W głowie opracowała inny plan, podeszłą do okna, otworzyła je i przecisnęła się przez nie starając wydostać z felernego domostwa. Może w okolicy dalej krążyła strużka, w końcu jej też należy się mała lekcja.
Zapukanie w drzwi nie dało absolutnie nic. Nikt z zewnątrz nie odpowiedział, ani nie otworzył. Odziana w męski strój Sanada złapała za klamkę próbując otworzyć drzwi, choć była niemalże pewna braku jakiejkolwiek reakcji. Nie słyszała, aby ktokolwiek otwierał drzwi ponownie, musiała więc radzić sobie inaczej. Najpierw spróbowała kopnąć drzwi, później jeśli to by nie pomogło uderzyć w nie z rozpędu swoim barkiem. Mimo to wątpiła, że jej siła będzie w stanie przełamać opór drewnianego przejścia. W głowie opracowała inny plan, podeszłą do okna, otworzyła je i przecisnęła się przez nie starając wydostać z felernego domostwa. Może w okolicy dalej krążyła strużka, w końcu jej też należy się mała lekcja.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości