Siedziba władzy

Teiz jest małą wysepką połączoną długim mostem z Yinzin. W przeciwieństwie do innych prowincji ta nie jest zamieszkała przez żaden ród, ani lud. Teiz jest poddane Yinzin i współpracują razem otrzymując ochronę samurajów. Ludność tutaj głównie zajmuje się połowami ryb, polowaniami na wieloryby, humbaki i rekiny oraz hodowlą różnego rodzaju zwierzyny znoszącej chłodny klimat.
Awatar użytkownika
Vulpie
Moderator
Posty: 2546
Rejestracja: 17 lut 2015, o 17:36
Multikonta: Misae Misaki

Siedziba władzy

Post autor: Vulpie »

0 x
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Siedziba władzy

Post autor: Seinaru »

Trochę błądził po wyspie, jednak w końcu po kilku zaczepionych przechodniach udało mu się dostrzec siedzibę władcy Teiz. Szczerze mówiąc była ona o wiele bardziej wystawna niż ją sobie wyobrażał, ale być może taki właśnie był ten człowiek? Na wyspie rybaków i pasterzy nie było potrzeby obnosić się z czymkolwiek, ponieważ tutaj ludziom imponowało coś innego. seinaru cały czas starał się rozwikłać tą tajemnicę, dlatego podjął decyzję o osiedleniu się tutaj. Niestety do tej pory dał tutejszym ludziom więcej zmartwień niż spokoju. Nie miał tak naprawdę pojęcia dlaczego został wezwany. Spodziewać się nagany, pochwały? Odczuwał dużą tremę, wolał raczej być po prostu zostawionym w spokoju. Tym bardziej, że w domu została Yuri z jego pieskiem, a od przygody z porwaniem Cany minęło jeszcze zbyt mało czasu aby zostawiał on niemą przyjaciółkę samą ze spokojnym sercem. Teraz jednak musiał odpowiedzieć na wezwanie, bo inaczej mógł nabawić się... nieprzyjemnych konsekwencji. Tak uważał. Gdy udało mu się stanąć przed pierwszym napotkanym strażnikiem po prostu zapytał, nie chcąc zostać posądzonym o włóczęgostwo w najbliższym otoczeniu tak ważnej persony.
- Dzień dobry. - Skinął głową strażnikowi i bez ogródek poinformował o celu swojej wizyty.
- Nazywam się Seinaru Kei. Tatado-... Tadata-... Pan Tadotashi-dono wezwał mnie do siebie. Którędy mam się udać? - Uśmiechnął się głupkowato, bo w sumie był tutaj tylko jak młody szczaw, wokół otaczała go powaga i wyniosłość właściwa samurajom. Problem w tym, że w takiej atmosferze chłopak kompletnie nie potrafił się odnaleźć i jakoś podświadomie zawsze starał się to napięcie rozładowywać. Po otrzymaniu wskazówek udaje się zgodnie z nimi, aby stanąć przed obliczem władcy.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Awatar użytkownika
Vulpie
Moderator
Posty: 2546
Rejestracja: 17 lut 2015, o 17:36
Multikonta: Misae Misaki

Re: Siedziba władzy

Post autor: Vulpie »

0 x
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Siedziba władzy

Post autor: Seinaru »

Wat? Seinaru był trochę zaskoczony surową reakcją strażnika.
- Swojego Pana? - Powtórzył za nim zdziwiony. No w sumie jakby na to nie spojrzeć, wszyscy tutaj prawnie i organizacyjnie byli podporządkowani temu jednemu człowiekowi. Kei nie wyobrażał sobie jednak do tej pory, że jest to władca taki surowy, że zabija i okalecza za przekręcenie jego nazwiska. Chłopak nie odwzajemnił ani grama wrogości, zamiast tego przestraszył się nie na żarty, a na jego twarzy to uczucie mieszało się ze sporym zaskoczeniem. Na szczęście ktoś przyszedł mu z pomocą i gdy tylko brunet usłyszał ten głos ratunku bez wahania odsunął się od strażnika i poparł nadciągająca odsiecz.
- No właśnie! Ten Pan tutaj ma rację! Moje na przykład jest proste. Seinaru Kei. Nikt do tej pory nie miał z nim trudności! - No właśnie, a nie jakieś Tadanosie i inne wynalazki. Dopiero teraz w głowie zaszumiała mu druga część wypowiedzi i zobaczył jak strażnicy kłaniają się przybyłemu.
- Tadatoshi-dono... - Powtórzył już teraz poprawnie Kei i pokłonił się również. Żeby tylko nie uciął mu głowy, proszę!
- Uhm... - Odchrząknął nieco zażenowany swoim zachowaniem z głową spuszczoną w dół.
- Przepraszam... - Szepnął cichutko jak dziecko, na które tata jest bardzo zły, bo pobazgrało ścianę kredkami. Poprawił swój płaszczyk i... w zasadzie nie miał już nic więcej na sobie. W przeciwieństwie do władcy, on miał nieco mniej wystawne życie. Ale kto wie? Może kiedyś...
- Seinaru Kei..., Pan mnie wzywał Tadoshi-dono...? - Kurcze no! Nie mógł sobie wbić do głowy tej właściwej wersji!
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Awatar użytkownika
Vulpie
Moderator
Posty: 2546
Rejestracja: 17 lut 2015, o 17:36
Multikonta: Misae Misaki

Re: Siedziba władzy

Post autor: Vulpie »

0 x
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Siedziba władzy

Post autor: Seinaru »

Kei... hmmm... tak naprawdę nie myślał o tym co za nim. Dotarłszy tu na Teiz nie żył Shijimą, Murem, Akamim ani niczym co sięgało poza brzegi tej wyspy. Jego głowę zawracała teraz przede wszystkim Cana, jako jedyna niedokończona sprawa, którą niedługo musi się zająć. Nie widział na swoich rękach krwi, na swojej twarzy w lustrze nie dostrzegał łez ani zadumy. Tutaj Seinaru był zwierciadłem - odbijał wszystko to co widzi, dostrajał się do tego sielskiego otoczenia, wypierał z myśli każdy niepokój, problem i sentyment. Tutaj nie przeżywał niczego, co mogłoby zaburzyć tą nikła harmonię, którą powoli budował.
- Oparów z pół-gwizdka... - Powtórzył za Tadatoshim cichutko pełen podziwu dla jego mądrości. Musiał w takim razie wymyślić dla swojego gospodarza inny tytuł, bo był więcej niż pewny, że nie da rady nauczyć się szybko właściwego wymawiania jego nazwiska.
- Oh... bardzo chętnie. - Był nieco zaskoczony trywialnością tej prośby. Władca zaprosił go na spacer po ogrodzie. Spoko. Easy. Zawsze lepsze to, niż spodziewana przez Keia bura i kara za zakłócanie spokoju na wyspie. Ruszył więc spokojnym krokiem już nieco bardziej rozluźniony, przekonany już lekko o tym, że mężczyzna nie chce zrobić mu nic złego. Heh... Seinaru nie miał teraz ochoty poniżać go w walce. kap pa
- Ochrony mieszkańców? - Zamyślił się po powtórzeniu pytania Tadatoshiego.
- Nie nazwałbym tego w ten sposób... Pochodzę z Yinzin, przybyłem na Teiz w poszukiwaniu spokoju. Muszę przyznać, że wyspa urzekła mnie od razu i moje serce zdecydowanie już do niej należy, ale... jeszcze nikogo nie udało mi się ochronić... - Dopiero teraz naszła go ta refleksja.
- Zaraz podczas pierwszej wizyty chciałem pomóc pewnej byłej samurajce. Miała na imię Asuka i mieszkała tutaj wraz z mężem i swoją matką. - Zaczął opowiadać bez ogródek. Po to został zaproszony, a bardzo potrzebował po prostu wiedzieć, że ktoś wie. Chciał żeby ktoś go ocenił, bo do tej pory nie miał nikogo, z kim mógłby podzielić się tymi przeżyciami. Przynajmniej nie na tej wyspie.
- Skończyło się na tym, że ludzie myślą, że rozbiłem szajkę handlującą opium. Ale wiesz co? Asuka nie żyje, pozwoliłem jej zakończyć swoje życie po tym jak straciła brata, męża i matkę po tym jak wmieszałem się w jej życie. Tego właśnie chciała. Teraz mieszkam w ich domu razem z niemą dziewczyną i psem. - Spojrzał na niego, a w razie potrzeby rozwiał wątpliwości dzieląc się szczegółami.
- Potem z dwoma przyjaciółmi udaliśmy się na obronę Muru w Sogen. Trafiliśmy tam prawie przypadkiem. Shijima, mój przyjaciel, był w drodze do swojego domu na Hyuo. Pewnie o tym słyszałeś, to była dość duża bitwa. - Tak, mówiąc bardzo skąpo o tym wydarzeniu...
- ...a raczej bezsensowna rzeź... - Poprawił się po chwili. Dokładnie tak, całą tamtą bitwę uważał za kompletnie niepotrzebną masakrę, która, gdyby ludzie byli mądrzejsi, mogłaby w ogóle nie mieć miejsca.
- A gdy wróciłem tu niedawno pewien ojciec zmanipulował mnie abym odszukał jego córkę, którą w młodości spłacił długi. Teraz uciekła, a on zamierzał oddać ją "właścicielowi". Znalazłem ją dzięki pomocy tej niemej, która teraz ze mną mieszka, Yuri. - Westchnął ciężko.
- Ale Cana znowu została porwana, tym razem na dobre uprowadzona na kontynent, a ja przegrałem walkę o jej ratunek. - I koniec. Fantastyczne przygody Seinaru Keia. Każda zrobiła na świecie więcej złego niż dobrego, a on dzięki temu myślał, że jest dobrym człowiekiem.
- Okazuje się, że dobre intencje nic nie znaczą, gdy nie ma się w sobie siły aby zabijać innych ludzi. - Niestety, taki był ten świat. Często o wiele lepszym wyjściem dla Keia byłoby zabicie niektórych ludzi, zamiast pozwolić im swobodnie działać. To zmniejszało liczbę ofiar i każdy "normalny samuraj" tak by pewnie zrobił.
- Sęk w tym, że to jest kij pasterski, a nie bojowy... - Potrząsnął lekko swoją ręką, w której trzymał kij, którym podpierał się podczas spaceru.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Awatar użytkownika
Vulpie
Moderator
Posty: 2546
Rejestracja: 17 lut 2015, o 17:36
Multikonta: Misae Misaki

Re: Siedziba władzy

Post autor: Vulpie »

0 x
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Siedziba władzy

Post autor: Seinaru »

- Hm...? - Seinaru spojrzał na niego badawczo. Nie znał dotąd władcy tej wyspy, ale na pewno nie spodziewał się usłyszeć od niego, że Teiz jest tylko zlepkiem skał. Oczywiście rozumiał ten punkt widzenia, że dom tworzą ludzie a nie ściany. Seinaru jednak swoją Idyllę rozumiał inaczej.
- Myślisz że zanim pojawili się tutaj ludzie, wyspa była mniej idylliczna? Moim zdaniem dzika i niezamieszkana byłaby o wiele zdrowsza. Nie toczyłyby jej ludzkie choroby, a jedynie pierwotna siła, która nas tutaj zwabiła. Nie chodzi tylko o to, że jest tutaj po prostu "ładnie". - Ostatnie słowo wziął w cudzysłów palcami.
- Jeśli spojrzeć szerzej to myślę, że tak naprawdę to wyspa nie potrzebuje ludzkiej opieki, lecz odwrotnie. Wolę swoje serce zasadzić i zostawić w tej ziemi, niż poświęcać je dla ludzi. - Czuł już jakąś więź. Coś, co nie każdy pewnie był w stanie zrozumieć. Traktował Teiz jak żywą istotę, gospodarza i opiekuna, do którego jedynie się wprosił i prosi o możliwość zostania na dłużej. Dlatego dbał o to, aby te góry, trawa, powietrze i morze nie pomyślały nigdy o tym, że lepiej byłoby im bez niego. Spersonifikował tą pierwotną, łagodną siłę przyrody, której obecność czuł w każdym powiewie wiatru.
Na wzmiance o Asuce nie zareagował, choć był przekonany, że mógłby, gdyby chciał, podjąć dyskusję, że te samurajskie honorowe samobójstwa są tak naprawdę dowodem ich największego egoizmu, zamiast oddania "służbie". Milczał jednak i wtrącił się dopiero gdy Tadatoshi naprostowywał jego myślenie o wojnie.
- Zawsze są dwie strony medalu... Bitwy rzadko są tak chwalebne, jak chcielibyśmy wszyscy o nich myśleć. Na pewno sam się o tym przekonałeś. Gloryfikacja poległych niczego nie zmienia. - Tylko tyle, ponownie nie zamierzał wchodzić w dalszy argument z samurajem. Ich szkoła i mentalność nie dopuszczały do ich głów pewnych tez. Kei słuchał go dalej, lecz wzrokiem błądził po ogrodzie, który wiosną nie miał jeszcze dużo kwiatków, lecz oczami wyobraźni można było swobodnie dostrzec to, jak wygląda o tej najpiękniejszej porze. Tutaj dopiero można by się zatracić... Oglądał go z zaciekawieniem, gdy Tadatoshi wygłaszał swoją dwusetną pięćdziesiątą uniwersalną prawdę o życiu. W końcu przestał. Tylko dlaczego zaczął?
- Oh my... - Seinaru odgarnął sobie kosmyk z czoła na chwilę na bok.
- Naprawdę, gdybym Cię nie widział to pomyślałbym, że czytasz to wszystko z jakiejś książki. Takie piękne są te wszystkie słowa. - Trzeba było to przyznać władcy Teiz, jest doskonałym mówcą i na pewno czytuje co rano "mądrości na każdy dzień" bo sypał nimi jak z rękawa.
- Ale to pewnie czyni z Ciebie doskonałego przywódcę, prawda? Ja to zazwyczaj się budzę i patrzę dookoła co jest źle i robię tak, żeby było dobrze. - Uśmiechnął się szeroko, trochę głupkowato.
- Paść ludzi... to rola kogoś o Twojej charyzmie, ja widzę siebie bardziej jako kogoś, kto chroni te źdźbła trawy, aby samolubny człowiek nie zniszczył samego siebie... Szczerze mówiąc to myślałem, że samuraje są bardziej powściągliwi w swoich osądach... - A on paplał już tak, że Seinaru o mało się w tym bełkocie o zgnuśniałości i wybieraniu dróg nie pogubił. Nie wspominając o tym, że na policzenie obowiązkowych cnót, które jednym tchem wymienił Tadatoshi nie wystarczyłoby mu palców.
- Więc dopóki lepiej się nie poznamy to może pozwolimy sobie nawzajem odgrywać swoje role? - Uśmiechnął się do niego życzliwie. W sumie to Kei nie dowiedział się nawet dlaczego władca tej pięknej wyspy go tutaj wezwał, jednak tak dobrze mu się gawędziło, że nie dążył do ujawnienia tej kwestii.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Awatar użytkownika
Vulpie
Moderator
Posty: 2546
Rejestracja: 17 lut 2015, o 17:36
Multikonta: Misae Misaki

Re: Siedziba władzy

Post autor: Vulpie »

0 x
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Siedziba władzy

Post autor: Seinaru »

Tak, Seinaru ostatnio bardzo dużo dowiedział się o upadaniu. Jego ostatnia potyczka z porywaczami Cany zakończyła się jego sromotną porażką. Ale co miał teraz zrobić? Rozpaczać i im ją oddać? Trzeba była wstać z ziemi, otrzepać się z kurzu i wylizać zadane rany. Seinaru zastanowił się przez chwilę. W słowach Tadatoshiego wyczuwał naprawdę dużą troskę, mimo że prawie w ogóle się nie znali. To było takie... inne. Kei nigdy nie miał swojego mentora jako takiego. Był w pełni samodzielny, pomimo tak młodego wieku. Ta samotność i brak jakiegokolwiek przewodnictwa sprawiły, że był nieco zarozumiały i czasem zbyt uparty. Tutaj jednak miał wrażenie, że... to zabrzmi znowu bardzo zarozumiale, że spotkał kogoś co najmniej równego sobie. Przynajmniej na poziomie dyskusji, bo jeśli chodzi o wszystkie pozostałe umiejętności, to Seinaru nie miał wątpliwości, że jest gdzieś hen tam, daleko w tyle za Tadatoshim...
Władca Teiz był ponadto nad wyraz skromnym i zdystansowanym człowiekiem, a przy tym stanowczym i z bardzo silną wolą. Gdy spojrzał chłopakowi w oczy, brunetowi ciężko było oderwać wzrok bez poczucia, że naprawdę mógłby go teraz obrazić. Niemniej jednak rozkaz, czy raczej propozycja nie do odrzucenia bardzo zaskoczyła młodego pasterza. Nie dość, że spotkali się pierwszy raz, a Tadatoshi, jeśli w ogóle, znał Seinaru tylko ze strzępków wiadomości i plotek, to jednak zaufanie mu do tego stopnia aby reprezentował tą wyspę było bardzo dużą nobilitacją. Na początku jednak Kei bardzo zmieszał się tą propozycją.
- Ale że... ale że co że jak? Że mua? - Wskazał palcem na swoją buzię.
- Ale ja nie mogę, bo... - No właśnie Seinar? Dlaczego nie? Jaby pomyśleć o tym przez chwilę to jego chwilowy popęd do szybkiego urośnięcia w siłę była bardzo silny. Jego ostatnie intensywne treningi, wspomnienie Cany tańczącej gdzieś teraz pewnie na rurze w łańcuchach dla jakiegoś opasłego zwyrola... to naprawdę dodawało dużo motywacji. Kei uznał, że taki rodzaj bezpiecznej rywalizacji pozwoli mu nabrać ogrom doświadczenia i umiejętności, ucieszy Tadatoshiego i przede wszystkim sprawi, że Seinaru zostanie uznany za Teizeńczyka.
- Albo w sumie to czemu nie... - Uśmiechnął się i zgodził, chociaż tak naprawdę nie miał innego wyjścia.
- Ale skoro mam reprezentować tą wyspę... to znaczy że zostanę Teizeńczykiem? Teizaninem? Teizenem? Jak to się mówi? - Nieważne jak, ważne że będzie mógł już tutaj zostać. Kontynuowali swój spacer, oboje będąc chyba wciąż w dobrych humorach. Keiowi chodziły jednak po głowie dość skomplikowane myśli. POLITYCZNE.
- Skoro już rozmawiam z taką szychą jak Ty... chciałbym prosić żebyś mi coś wytłumaczył. Mogę? - Kei upewnił się, że poważne tematy również są dozwolone tutaj, w tym rajskim zakątku i jeśli otrzymał potwierdzające skinienie głową, kontynuował.
- Nie wiedziałem nawet że w Hyuo powstaje jakieś Cesarstwo. Nie jest tak, że kontynent i wyspy są pod zwierzchnictwem tej całej Rady? Nie znam się na polityce, ale takie nagłe odłączenie się jakiegoś Cesarstwa nie spowoduje żadnych zawirowań gdzieś indziej? Nie chciałbym się wplątać w jakąś wojnę domową... - Sytuacja w głowie samuraja była prosta. Jest świat, który kontroluje Rada, a tutaj nagle ktoś wychyla się z szeregu, obwołuje Cesarzem i zabiera dla siebie jakieś ziemie ustalając swoje granice. Gdyby Seinaru był tą Radą nie byłby z tego powodu bardzo zadowolony. Skoro jednak rozmawia on już z jakimś Władcą, nawet małej wysepki gdzieś na północy, to Kei miał nadzieję, że to doświadczenie rozwieje jego polityczne wątpliwości.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Awatar użytkownika
Vulpie
Moderator
Posty: 2546
Rejestracja: 17 lut 2015, o 17:36
Multikonta: Misae Misaki

Re: Siedziba władzy

Post autor: Vulpie »

0 x
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Siedziba władzy

Post autor: Seinaru »

- Oh...
Ah...
Rozumiem...
Hmmm... -
Seinaru słuchał odpowiedzi Tadatoshiego z prawdziwym zaciekawieniem. W świecie bez internetu i gazet trudno było być na bieżąco ze wszystkimi wydarzeniami. To nie tak jak dzisiaj, że jak na jednym końcu świata ktoś odpali głowice nuklearną to pod Wrocławiem wszyscy zaraz o tym wiedzą. Nie, nie, nie. Tutaj każda ploteczka była na wagę złota, a otrzymywać informacje z pierwszej ręki od samego Ciecia Teiz to naprawdę wielki zaszczyt.
- Nie za bardzo ufam takim dyktaturom... koronacja cesarza ma w sobie coś z hazardu... - Odpowiedział Seinaru. Można poznać w pełni jakiegoś człowieka? Zaufać mu na tyle aby panował na tysiącami czy milionami ludzi? Ręczyć, że otrzymane możliwości nie wypaczą nawet najbardziej krystalicznego charakteru?
- To tak jak z tymi żartami o kobietach przed i po ślubie. Przed koronacją, bez władzy, łatwiej jest być cnotliwym i dzielnym. Historia zna już chyba przypadki gdzie władza diametralnie zmieniła ludzi. - Dość jednak było powiedzieć, że tak naprawdę sama koronacja niezbyt go interesowała. W głowie tkwiło mu teraz słowo "turniej", które rozbudzało jego wyobraźnię.
- A tak zasadniczo, to wezwałeś mnie po to żeby kazać mi reprezentować wyspę w tamtych zmaganiach? To znaczy... na pewno masz wokół siebie wielu utalentowanych szermierzy i innych takich... godzinę temu nawet nie wiedziałeś jak wyglądam, a tu nagle taka propozycja? - Co to było? Grom z jasnego nieba? Znak od bogów? Flaki na talerzu ułożyły się w "S"? Tempo ich poznawania się nie było zbyt szybkie, jednak ta bomba zaufania, która została zrzucona na Keia wiązała się również z dużą odpowiedzialnością.
- Nawet nie wiesz co potrafię. Chcesz zaryzykować swoją reputację? Jeśli zawiodę... żebyś sobie czegoś nie zrobił. Samuraje podobno bardzo poważnie traktują takie sprawy... - Przejechał dłonią po brzuchu wyraźnie ilustrując swoje obawy.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Awatar użytkownika
Vulpie
Moderator
Posty: 2546
Rejestracja: 17 lut 2015, o 17:36
Multikonta: Misae Misaki

Re: Siedziba władzy

Post autor: Vulpie »

0 x
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Siedziba władzy

Post autor: Seinaru »

Seinaru przerzucił tylko oczami na upomnienie. Nie chciał przecież nikogo obrazić. Język którym się posługiwał był co prawda bardzo potoczny, jednak nie miał on zamiaru nikomu umniejszać czy ubliżać. Nie zgadzał się jednak do końca z tym, że jest sługą tego samego Pana co Tadatoshi, czy nawet jego. Kei chciał być jak najdalej od całej tej samurajskiej posługi, jednak tym razem nie miał zamiaru już wchodzić w żaden argument na ten temat. Wtedy nadziałby się zapewne na otwarte "bo tak" i na tym skończyłaby się dyskusja. Dlatego oboje rozstali się w pokoju.
- Wolałbym nie czuć na sobie "aż takiej" presji... - Odpowiedział Seinaru na żart mężczyzny. I bez tego był dość zmotywowany. Powoli ich wspólny spacer się kończył. Tematy do pierwszej rozmowy w naturalny sposób się wyczerpały, aż w końcu Tadatoshi sam zakończył spotkanie. Seinaru nie oponował nie zaczepiał go dalej.
- Skoro to tak niedługo, to zaraz muszę wyruszać. Miło było poznać! - Machnął ręką na pożegnanie i nieco szybszym krokiem niż na spacerze opuścił ogród i wyszedł przez bramę posiadłości władcy Teiz.

z.t.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Awatar użytkownika
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1834
Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław

Re: Siedziba władzy

Post autor: Kakita Asagi »

Opuściwszy północny las, młody Kakita skierował swoje kroki w stronę bardziej cywilizowanych regionów wyspy, czyli osady w której znajdowała się również siedziba zarządcy tego obszaru i właśnie tutaj niebieskooki odnalazł coś, co szczególnie go zainteresowało. Na jednej z tablic informacyjnych, młody szermierz odczytał, że oto właśnie organizowano wielki festyn związany z koronacją nowego władcy Morskich Klifów. Generalnie, Asagi nie interesował się jakoś szczególnie wielką polityką, chociaż jako szlachetnie urodzony samuraj powinien był to czynić dla swojego szeroko pojętego dobra, jednakże to, co się z ów koronacją wiązało szczególnie zainteresowało naszego bohatera.
Turniej sztuk walki, bo o nim mowa, zdecydowanie zaintrygował młodego szermierza, nie by sam palił się do tego, by wziąć w nim udział (dobrze, dość mocno go to interesowało, wszak należy uczyć się od najlepszych), o tyle możliwość chociaż zobaczenia tego wydarzenia stanowiła okazję zdecydowanie zbyt kuszącą, by przejść obok niej obojętnie. Zawsze lepiej zobaczyć walczących ninja z bezpiecznego dystansu, niż bezpośrednio w walce, prawda? Zwłaszcza, jak się jeszcze nigdy takowych nie widziało...
Asagi zdawał sobie sprawę, jak daleko jest z Teiz do Morskich Klifów, to nie byłaby wycieczka na jedno popołudnie, to oznaczało zdecydowanie dłuższą wyprawę. Wyprawę, na którą należałoby zdobyć odpowiednią zgodę, zwłaszcza, że dopiero co wracał z nauk w szkole Taka. Co prawda, jeszcze oficjalnie był w czasie odbywania swojej musha shugyo, jednakże ten czas zdecydowanie mu się kurczył i jeśli chciałby go sobie przedłużyć, należało ku temu zdobyć odpowiednie uprawnienia a przed proszeniem o nie, uzbroić się w odpowiednią argumentację. Sama chęć pooglądania sobie starć innych wojowników nie była czymś, co uznałby za odpowiednie, po prawdzie, sam nie dałby komuś zgody na taką wyprawę pod tylko takim pozorem, należało to zdecydowanie dobrze przemyśleć. Niestety, a może i stety, to był jedyny powód podjęcia się tej podróży, więc mając takie, a nie inne karty, należało nimi dobrze zagrać. Z pomocą przychodziło tu Asagi'emu jego wychowanie i pochodzenie, dzięki któremu otrzymał odpowiednie wykształcenie, dokładnie tak, jak przystało na syna oficera i mistrza w lokalnym dojo. Elokwencja i znajomość prawa, zarówno tego spisanego jak i obyczajowego stanowiły najlepszą broń młodego szermierza. Z drugiej strony, musiał też przekonać samego siebie, że ta podróż, o którą będzie prosił, nie jest jedynie głupią fanaberią, podejrzewał, że w ojczyźnie może być dla niego zdecydowanie więcej pracy i pożytku z jego osoby, niż będzie poza jej granicami. Należało to wszystko dobrze przemyśleć...
Rzadko myśli się lepiej, niż nad czareczką dobrej herbaty. Nie inaczej postąpił nasz bohatera, wstąpiwszy do jednej z knajpek, zamówił lekki obiad i nad herbatą rozważał co począć, a kiedy już podjął decyzję (zrozumiał swoją motywację), zdecydował się podjąć odpowiednie kroki, czyli skierować się do miejscowego zarządcy. Chociaż faktyczną jurysdykcję nad niebieskookim sprawował lider Yinzin, to jednak będąc na obszarze Teiz mógł spróbować zdobyć audiencję u miejscowego Daimyo, zadanie karkołomne? Niewątpliwie, jednakże innej opcji nie miał, bowiem siedząc nad herbatą i rozważając swoje ostatnie starcie niebieskooki zrozumiał jedno - jego przeznaczeniem jest poznawać drogę miecza i krzewić ją pośród innych. Kiedyś będzie przekazywał swoją wiedzę dalej, pierw jednak musi ją zdobyć. Pozostając na Teiz, czy też w Yinzin, takiej możliwości nie dostane - tylko kontakt z rzeczywistością może pozwolić mu udoskonalić swoje umiejętności. Czy uda mu się do swojej wizji przekonać miejscowego lorda? Cóż, sukcesem będzie, jeśli się do niego dostanie...
Niebieskooki, z pewnym krokiem skierował się ku siedzibie miejscowej władzy. Należało wyglądać dobrze, ale przy tym nie agresywnie, by czasem strażnicy nie wzięli go za jakiegoś napastnika czy też innego wroga - na razie, spokojnie dotrzyjmy pod bramę, a tam zobaczymy, czy Fortuny sprzyjają, czy też nie...
0 x
Obrazek

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.


Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
  • Mokoto (walczyła na Murze)
  • Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
  • Inari (była uczennicą Seinara)
  • Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Teiz”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość