Strona 1 z 1
Więzienie
: 18 gru 2017, o 11:25
autor: Akashi
Po drugiej stronie wyspy, niedaleko klifu znajdowała się stara budowla, swym wyglądem przypominająca twierdze. Własnie w tym miejscu swą siedzibę miał garnizon straż, oraz znajdowała się więzienie, dla wszystkich tymczasowo przybywających tutaj osób.
Sam wygląd miejsca nie napawał optymizmem, okalające go mury były szare o grubości przynajmniej paru metrów i zapewne utwardzanie by żaden śmiałem nie próbował ich przebić. Wewnątrz znajdowały się trzy budynki stworzone z tego samego materiału co mur, jeden z nich wyglądem przypominał wieże i właśnie tam byli przetrzymywani więźniowie. Drugi z nich był bardziej elegancji z pięknym dachem, ale mimo to sięgał tylko do połowy wysokości bloku więziennego. Własnie tam swoją siedzibę miał kapitan straży oraz cały jego garnizon. Trzeci budynek był najmniejszy, najmniej imponujący. Pozbawiony okien, a z jego wnętrza dochodziły dziwne hałasy. Zapewne nikt nie znalazł się w nim z własnej woli.
Re: Więzienie
: 18 gru 2017, o 12:00
autor: Seinaru
Wow... Seinaru nie spodziewał się, jak kobieca ręka potrzebna jest męskiemu domowi, dopóki ponownie nie zawitał do kuchni. Przyjemny zapach, miłe ciepło otulające ramienia i piękne kobiece ciało, uśmiechnięte i krzątające się dookoła stołu i garnka pysznym jedzeniem. Kei teraz naprawdę mógł poczuć czym jest to sławne "domowe ognisko", do którego to lgną wszyscy zmęczeni wojaczką i wędrowaniem. To rzeczywiście było od tego lepsze. Podszedł bez słowa gdy go zawołała i skosztował. Zamruczał tylko z aprobatą, gdy poczuł jej smak w swoich ustach (ciągle oczywiście mówimy o zupie). Czyżby odnalazł w końcu swoje miejsce na ziemi? Gdyby to tylko od niego zależało, za tą atmosferę, którą Yuri roztoczyła w jego domu, zatrzymałby ją tu i teraz na zawsze. Uważał jednak, że jest jeszcze za wcześnie na takie deklaracje.
- Chyba niczego już nie potrzeba. - Mówił o potrawie czy o tej sytuacji? Spojrzał uważnie na jej twarz, całkowicie już zrelaksowany. Podziałało w końcu na niego wszystko to, co miał dookoła. Wszystkie bodźce sprawiły, że na jego ramionach pojawiła się delikatna gęsia skórka. I nagle usłyszeli wołanie z sąsiedniego pomieszczenia.
- Oi, chyba nareszcie się obudziła. Chodźmy... - Jak to dobrze, że Cana ocknęła się akurat teraz! Seinaru i Yuri (zapewne) weszli do sypialni, do której wpadł z nimi cudowny zapach ciepło unoszące się w kuchni.
- Spokojnie. Jesteśmy w moim domu. Dostałaś w głowę gdy byliśmy w tamtym domu i byłaś nieprzytomna, więc po wszystkim przynieśliśmy cię tutaj. - Krótkie wyjaśnienie, które i tak zostało zatrzymane przez pukanie do drzwi. Heh, to była tylko kwestia czasu. Nie można nikogo bezkarnie zabijać, dlatego Kei wolał bardziej pokojowe metody pacyfikacji przeciwników.
- Otworzę. To pewnie po mnie. Yuri, zostań z nią proszę. - Powlókł nogami do drzwi wejściowych, w których zgodnie z oczekiwaniami przywitał kilku strażników. Nie zamierzał stawiać żadnego oporu.
- Wszystko wyjaśnię. Pozwólcie mi się tylko ubrać na ten mróz. - Wrócił na chwilę po swój płaszcz i torbę, a do ręki chwycił kij do podtrzymywania się podczas spaceru. Pospolite ruszenie powinno teraz zapanować w całym domu, a skonfundowana Cana przeżyje teraz zapewne niemały stres. Seinaru miał tylko nadzieję, że wszystko skończy się dobrze, naprawdę bardzo tego chciał.
- Jedna z dziewczyn jest niema, a druga dopiero się ocknęła, była nieprzytomna. - Wyjaśnił strażnikom, gdy wychodzili z domu, zostawiając za sobą śpiącego obok kominka szczeniaczka.
Sława na Teiz (może coś zmieni/pomoże):
Seinaru - po zlikwidowaniu szajki handlującej opium i zniszczeniu ich plantacji, niektórzy mieszkańcy i strażnicy zapamiętali go za to.
Re: Więzienie
: 18 gru 2017, o 13:49
autor: Akashi
MIsja Seinaru cz. 2
29/30
Wszystko było pięknie czyż nie? Domowe ognisko jakie wytworzyła Yuri w twoim domostwie, czułeś je doskonale i samemu chciałeś jej nawet zaproponować, by roztaczała je tutaj dłużej, jednak uznałeś, że na to za wcześnie. Czy była to dobra myśli? Ciężko określić, zwłaszcza że dość szybko możesz pożegnać się z życiem, a ludzie w naszych czasach mało kiedy dożywają starości. Więc może jednak warto zebrać odwagę, na to jedno proste pytanie w stosunku do tak miłej dziewczyny jaką była Yuri? Chociaż niestety nie jest dane napawać się tą chwilą, z której mogłoby wyniknąć coś więcej, brutalnie sprowadzony na ziemię, poprzez krzyki drugiej z dziewczyn, która nie wiedziała co się dzieje, ani gdzie się znajduje. Odetchnęła z ulgą gdy tylko cię ujrzała, Yuri została w kuchni kończyć przygotowania do jedzenia, a ty mogłeś spokojnie wyjaśnić Canie co się stało i gdzie się znajduje. - To tłumaczy, dlaczego tak bardzo boli mnie głowa i ręka. - odparła dziewczyna, krótko opisując swój stan fizyczny.
- Gdzie jest moja mama? - dodała po chwili, dość niepewnie. Sama raczej nie wiedziała czy chce znać odpowiedź na to pytanie, czy jednak lepiej nie. Czasu na dalsze wyjaśnienia, niestety nie miałeś przez kolejne osoby, które domagały się informacji, chcąc zabrać Cię na przesłuchanie w sprawie morderstwa. Na szczęście dali Ci czas na ubrania się w jakieś cieplejsze ciuchy, to samo uczyniła Yuri znowu zakładając swój płaszcz i zakrywając swoje ciało. Gorzej niestety było z Caną, dziewczyna ledwo trzymała się na nogach co chwile prawię upadając. Jeden ze strażników patrzył się z politowaniem na dziewczynę, która ledwo stała na swoich nogach. - Młody, zaprowadź ją do lekarz, niech ją obejrzy. A Ty, razem ze swoją drugą przyjaciółką idziecie z nami. - powiedział jeden ze strażników, zapewne ten, który dowodził całą tą zgrają, a razem z jego rozkazem. Najmłodszy ze strażników, podszedł do Cany i ją objął, chcąc w ten sposób ułatwić jej wędrówkę. Niestety nie było Ci dane obserwować jej wędrówki, bowiem zostałeś lekko popchnięty przez jednego ze strażników, który miał iść za wami i odcinać waszą drogę ucieczki. Trzech przed wami i jeden za wami, trochę słabe zabezpieczenie tyłu patrząc na ilość, ale raczej jakościowo znacząco przewyższał swoich kolegów po fachu, a miecz na jego plecach mógł robić spore wrażenie, zapewne nie był tylko ozdobą. Po parunastu minutach dotarliście do dość ponurego miejsca, która niezbyt napawało optymizmem, a aura jaką roztaczało potrafiła przytłoczyć. - Prawie jesteśmy na miejscu. - powiedział, strażnik idący za wami. Zapewne chcąc uniknąć zbędnych pytań co do jaśniejszego celu podróży. Dwie minuty później stanęliście przed olbrzymią bramą, która powoli się otworzyła przy pomocy sześciu chłopaka, po czym zamknęła za waszymi plecami, trzech strażników idących przed wami szybko wtopiło się w tłum, ale po chwili mogłeś poczuć czyjąś dłoń na swoim ramieniu. - Zapraszam za mną, tylko bez żadnych sztuczek. - rzekł, mężczyzna już dobrze Ci znany tak samo jak Yuri. Lekko was objął, przytulając do siebie i zaprowadził do środkowego budynku, który był kwaterą jego szefa, oraz koszarami. Po chwili znaleźliście się w jednym z pomieszczeń tego budynku, na jego środku znajdowało się biurko, przy którym siedział, już starszy mężczyzną. - No proszę, proszę. Kogo my tu mamy? Nie sądziłem, że zobaczę Cię tutaj w roli podejrzanego, zwłaszcza o morderstwo. Możesz się rozgościć razem ze swoją żoną? - powiedział, pod koniec nieco niepewnie. Miejsce, w którym teraz się znajdowaliście zapewne świadczy o tym, że własnie ten mężczyzna jest kapitanem całej okolicznej straży. Ten, który was tutaj przyprowadził znowu lekko was popchnął w stronę środka pokoju, samemu stając w drzwiach, uprzednio zdejmując miecz z pleców i opierając go o ziemie, najwidoczniej był gotowy go użyć przeciwko Tobie jeżeli uzna to za potrzebne. - Więc Seinaru...dobrze zapamiętałem? Powiedz mi, co masz wspólnego z tą całą sprawą? Jeden z naszych świadków zeznał, że widział Cię na miejscu zbrodni jak zabierałeś jedną nieprzytomną dziewczynę, a w budynku zostawiając zwłoki człowieka. Mam nadzieje, że masz odpowiednie wytłumaczenie na to wszystko i raczej samemu rozumiesz, że ta cała sytuacja nie sprzyja Tobie. - dodał po chwili, kładąc swe dłonie na biurku i uważnie się Tobie przyglądając. - Jedną z dziewczyn zabraliśmy do lekarza, jej stan nie wydawał się najlepszy. Znajdowała się w domu podejrzanego, prawdopodobnie z własnej woli. A ta jest niemową, o ile to co powiedział oskarżony jest prawdą. - powiedział, strażnik stojący w drzwiach, wyjaśniając brak osoby, która wynosiłeś z domu.
Re: Więzienie
: 18 gru 2017, o 14:38
autor: Seinaru
Dotarli w końcu do więzienia, choć Cana była zbyt słaba aby iść o własnych siłach. Na szczęście strażnicy wysłani po Seinaru i resztę mieli w sobie wystarczająco dużo honoru i ogłady, aby w żaden sposób nie korzystać ze swojej uprzywilejowanej pozycji. W drodze nie zdarzyły się żadne niespodzianki i bez przeszkód dotarli do tutejszej twierdzy, w której mieścił się jednocześnie garnizon straży wyspy, jak i areszt. Cały kompleks imponował swoją surowością i chłodem. Kei był jednak dziwnie spokojny. Cały czas był przekonany, że sprawiedliwość i prawda leżą po jego stronie, więc po prostu chciał wyjaśnić wszystko tak jak było naprawdę i cóż... i wrócić do domu. Cała wina, bo oczywiście taka była, spoczywała na jego barkach. Był jednak przekonany o tym, że duch Starca nie będzie go nawiedzał jako mara wyrzutów sumienia. Czy to właśnie czyniło z niego mordercę?
Trafili do gabinetu dowódcy straży. Wcześniejsze popisy Seinaru w sprawie handlarzy opium na wyspie przysporzyły mu nieco fanów w osadzie portowej, a jak widać ktoś rozpoznawał go również tutaj.
- Dziękuję. - Popchniętemu na środek pokoju nie wypadało odpowiedzieć inaczej.
- To nie jest moja żona. Poznaliśmy się dzisiaj rano. Ma na imię Yuri. - Przedstawił ją, ponieważ ona sama nie mogła odpowiedzieć. Usiadł razem z nią na zaproponowanych krzesłach i zaczął opowiadać.
- Tak, Seinaru. Scena o której Pan mówi to tylko wierzchołek góry lodowej. Ale owszem, wydarzenia potoczyły się tak niefortunnie, że to ja zabiłem tego starszego człowieka. To ojciec tej drugiej dziewczyny, Cany. Gdy była mała, sprzedał ją aby spłacić swoje długi, a teraz podstępem zmanipulował mnie do jej odnalezienia, bo Cana uciekła od swojego oprawcy, a on znowu upomniał się o długi. Gdy to wyszło na jaw, facet próbował zabić naszą trójkę, a ja starałem się jedynie obronić siebie i te dziewczyny. Ale może od początku... - Po tym krótkim streszczeniu Kei zaczął opowiadać ze szczegółami jak wyglądał ten niezwykły dzień. O spotkaniu staruszki w osadzie portowej, poszukiwaniu kota i znalezieniu psa, pierwszym spotkaniu Yuri i rozmowie z Caną na szczycie klifu. Potem przeszedł do wydarzeń zaszłych w domu, kiedy to ojciec ogłuszył córkę i przyznał się do okaleczenia Yuri. Opisał cały przebieg walki i odpowiadał na wszystkie pytania. Na koniec opowiedział ja wszyscy wylądowali w jego domu.
- ...no i jak gotowaliśmy z Yuri tą zupę, to przyszła po nas straż i tak znaleźliśmy się tutaj. - Zakończył ostatnim szczegółem.
- Ja wiem, że brzmi to niedorzecznie, ale możecie zapytać Yuri, ona... mam nadzieję... wszystko opisze. Także Cana, myślę że potwierdzi swoją część o życiu w niewoli, chociaż to dla niej bardzo traumatyczne... - Westchnął ciężko.
- Tam w mieszkaniu... to było albo my albo on. Gdybym go nie zabił, prawdopodobnie znaleźlibyście mnie i Yuri martwych, a Cana trafiłaby tam skąd uciekła. Nie mogłem się poddać, kapitanie.- Zakończył teraz już definitywnie swój wywód i czekał na osąd. Zabójstwo jako element obrony koniecznej to chyba nie aż takie wielki grzech, hm?
Re: Więzienie
: 18 gru 2017, o 18:00
autor: Akashi
MIsja Seinaru cz. 2
31/30
Dotarcie do więzienia było łatwiejsze niż można się spodziewać, a i strażnicy, którzy Cie eskortowali byli wyjątkowo zdystansowani, mimo że wiedzieli o jaką zbrodnie byłeś posądzony żaden z nich nie odważył się powiedzieć ani słowa na temat twej winy, ani użyć przeciwko Tobie przemocy fizycznej. Może byli tak wyszkoleni, albo obawiali się tego co zrobi najsilniejszy z nich, który traktował tą sprawę poważnie i nie chciał mieć dodatkowych problemów związanych z twoim doprowadzeniem na przesłuchanie, na twoje szczęście miejscowy kapitan straży kojarzył Cię z poprzedniej sprawy, przez co potraktował Cię dość łagodnie, mogłeś się nawet rozgościć w jego gabinecie ze swoją żoną, co dość szybko wyjaśniłeś mówiąc, że poznałeś ją dzisiaj rano, a następnie przystąpiłeś do opowiedzenia kapitanowi tego jak doszło do morderstwa, w jednym z domów na farmie. Cała historia mimo, ze była prawdziwa, ciężko było w nią uwierzyć, zwłaszcza że kto o zdrowych zmysłach kombinowałby tak żeby sprowadzić Canę do jej właściciela. Jednak w tym momencie, ważne było w co uwierzy kapitan straży. - Ciekawe, na prawdę ciekawe i nieprawdopodobne. Yuri...możesz to wszystko potwierdzić? - powiedział z lekkim zaskoczeniem starzec, spodziewał się wszystkiego, ale nie czegoś takiego. Niemowa przytaknęła mu głową, wskazując na to, że jest to prawda.
- Posiadasz jakieś dowody na poparcie swoich słów? - dodał po chwili, dość niepewnie, przyglądając się Tobie i dziwnie, ale jednak nie posiadałeś czasu na odpowiedzenie, bowiem gwałtowanie ktoś wbiegł do gabinetu, potrącając strażnika przy wejściu samemu upadając przy zderzeniu z lepiej zbudowanym strażnikiem. - Przepraszam! - wykrzyczał, szybko podnosząc się z ziemi, a raczej przeczołgując się pod mieczem i stając na baczność. - Jeden z naszych został zaatakowany, trafił w ciężkim stanie do szpitala, nie wiadomo czy przeżyje. Nazywa się Misaki. - dodał wszystko, szybko i jednym tchem. Po czym samemu praktycznie padając z wycieczenia na ziemie, ale ktoś mu pomógł, mężczyzna stojący za nim. - A co z dziewczyną, którą miał dostarczyć do lekarza?! - wykrzyczał, opuszczając swój miecz, który z hukiem upadł na ziemie, a samemu złapał mężczyznę twojej postury za kołnierz i podniósł do góry, chcąc wyjaśnień, zwłaszcza że w tym momencie jest mowa o Canie. - Postaw go, on nie jest niczemu winien. - powiedział, kapitan uderzając pięścią w stół, a w tym samym czasie chłopak upadł na ziemie, a osoba, która go trzymała ponownie podniosła swój miecz i założyła na plecy, po czym wyszła z gabinetu, zaraz za nim wyszedł z niego posłaniec zostawiając Cie i Yuri na sam z kapitanem. - Ech, w świetle obecnych wydarzeń, zostajesz uniewinniony, ale sam rozumiesz, że to nie jest takie proste i muszę Cię prosić o pomoc z ramienia prawa z ujęciem ludzi, który odpowiadają za atak na jednego z moich i porwanie twojej przyjaciółki. - dodał po chwili, podnosząc się ze swojego miejsca i wyciągając w twoją stronę dłoń, zapewne w ramach przeprosin i chęci nawiązania współpracy. Jednak kto mógł odpowiadać za atak na strażnika w takim miejscu? Czyżby właściciel Cany osobiście przybył na wyspę? Jedno jest pewne obecny wątek dobiegł końca.
Koniec misji mój drogi. Jak będziesz chciał możesz pomóc odnaleźć Cane.
Re: Więzienie
: 19 gru 2017, o 08:25
autor: Seinaru
No rzeczywiście to wszystko brzmiało nieprawdopodobnie, ale może to właśnie działało na jego korzyść? Kto o zdrowych zmysłach rzuciłby się na takie tłumaczenie morderstwa? Im bardziej zawiła historia, tym większe szanse, że trudniej wymyślić ją na poczekaniu. Kapitan co prawda nie był zbyt przekonany co do tych wyjaśnień, jednak na dobrą sprawę nie miał on na tą chwilę żadnego lepszego wytłumaczenia. Tym bardziej, że nie było to tylko słowo przeciwko słowu, ponieważ wersję wydarzeń chłopaka potwierdziła jeszcze niemowa.
- Dowody? - Kei zastanowił się przez chwilę, jednak nie zdążył odpowiedzieć. Gwałtowne wtargnięcie do gabinetu kapitana i krótki acz rzeczowy meldunek spowodował, że Seinarowi po prostu witki opadły.
- Coooo? - Keiowi aż knykcie pobielały, gdy zacisnął je na swoim kiju ze złości. Opanował się jednak, bo nie był w pozycji, w której można ganić innych strażników za niemoc w chronieniu najbardziej pokrzywdzonej w całej sprawie. Spojrzał na Yuri i słuchał sceny odbywającej się przed ich oczami. Czyli umierający staruszek wcale nie miał na myśli, że zaraz wróci tutaj pijany farmer, lecz porywacze wysłani przez "właściciela" Cany?
- Nawet lepiej, że sami do nas przyszli. - Seinaru wypowiedział te słowa bardziej spode łba, przepełniony gniewem wobec tych, którzy konsekwentnie chcą niszczyć czyjeś życie tylko dla czyjejś rozrywki.
- Jasne, kapitanie. - Uścisnął wyciągniętą dłoń i oczywiście zgodził się pomóc.
- Mam tylko jedną prośbę. Chciałbym, żebyście do czasu rozwiązania sprawy zapewnili bezpieczeństwo Yuri. Jeśli tylko będą mieli okazje, ją też na pewno wezmą na cel. Niech ktoś odeskortuje ją do mojego domu i przypilnuje tam, aby nic się jej nie stało. - Podszedł do niej.
- Bądź dzielna i zaopiekuj się szczeniakiem, ok? - Uśmiechnął się do niej.
- Czekajcie tam na mnie z tą zupą, wrócimy z Caną przed wieczorem. - Następnie odwrócił się z powrotem do kapitana.
- Może Pan wysłać na poszukiwania również swoich ludzi. To na pewno ktoś z zewnątrz. Zleceniodawca tego porwania jest prawdopodobnie z któregoś z miast kupieckich. Shigashi...? - Seinaru już nie pamiętał, dlatego dla potwierdzenia zerknął na Yuri. Następnie wyjął zdjęcie Cany z torby, które znalazł na początku tej historii i wręczył je kapitanowi.
- To ona. Proszę obstawić porty, bo na pewno będą chcieli jak najszybciej wypłynąć. Pewnie przybili na wyspy swoją łodzią na dziko, ale zawsze to jakaś szansa. - Założył sobie kij na plecy i zawiązał płaszcz.
- Ja natomiast mam spotkanie z pewnym farmerem... - Złość ciągle jeszcze mu nie przeszła.
- Pójdę już, jeśli Pan pozwoli... - I wyszedł, jak najszybciej kierując się do osady portowej. Szukał tego pijanego farmera, którego spotkali najpierw z Yuri, a potem widzieli jak wychodzi z domu starca. Jeśli ta dwójka się przyjaźniła, to być może ojciec Cany mówił mu o swoich problemach z dłużnikami. Kei był prawie pewien, że dowie się od tamtego kolosa czegoś ciekawego, jeśli tylko będzie w stanie zmusić go do mówienia.
z.t. do osady portowej jak nie ma tu nic więcej do zrobienia.
Re: Więzienie
: 20 wrz 2020, o 13:22
autor: Naoki
Misja C
9/30
Shinoko
"Ludzkie Demony"
Sytuacja, która miała nocą raczej nie należała do najlepszych i dość szybko została zakończona. Przez osoby, które średnio potrafiły się bawić. Niestety los nie był łaskawy dla twej uciechy, ale również nie zakończył twego żywota przedwcześnie, jedynie odbierając Ci na jakiś czas władzę w ciele i świadomość. Co na swój sposób było dobre, bowiem pozwoliło Ci odpocząć i mniej narozrabiać.
Cholera wie do czego byłabyś zdolna gdyby nie to. Tylko sam ran raczej nie zapowiadał się lepiej, razem z brakiem alkoholu pojawił się klasyczny objaw jego braku, spotęgowany jeszcze przez porażenie prądem. Kochany ból głowy, mający za zadanie nieco Ci utrudnić najłatwiejsze rzeczy jakie mogła byś robić. Może jednak nie był aż tak problematyczny, ale napicie się czegoś byłoby najpewniej przydatne.
Gdzie nie miałaś takiej możliwości, ale może otrzymasz w niedługim czasie. W końcu teraz byłaś na rozmowie gdzie zachowywałaś się jakbyś sama dyktowała warunki, to na swój sposób było zabawne. Gdzie nawet sam staruszek się zaśmiał patrząc na Ciebie, by chwilę później przeciąć w twojej dłoni fajkę, pozbawiając Cię palenia.
- Podoba mi się twe zachowanie, ale już tego starczy. - powiedział, najwidoczniej mając nieco dość. Sama na pewno wiele nie mogła byś poradzić na jego ruchy, jego ręka w momencie ruchy pływała przed Tobą, nie okazując żadnego konkretnego ruchu, póki nie zobaczyłaś efektu. Jak na swój wiek był wyjątkowo szybki, czyli zarazem niebezpieczny.
- Za niedługo wyruszysz razem z innymi. Będziesz towarzyszyć czterem klatką. Są w nich ludzie, którzy mają trafić do Atsui i odpowiedzieć tam za swoje występki. Przy nich, nawet ty jesteś pociesznym aniołkiem. - powiedział, najwidoczniej szczerze i z pełną powagą. Zadanie samo w sobie nie wydawało się trudne, ale z jakiegoś powodu potrzebowali najemników by zająć się wszystkim i przetransportować niebezpieczne jednostki przez prawie pół świata.
- Nie ukrywając, spodziewamy się sporej walki po drodze i kolejnych więźniów. Temu przyda się mięso armatnie, nawet o gównianej wartości. - dodał po chwili, dopełniając swą wypowiedź. Tylko czy Ciebie traktował jak to mięso? Czy bardziej tamtych mężczyzn z nocy, którzy zostali pojmani razem z Tobą?
Najpewniej sama już wiedziałaś czego możesz się spodziewać po swym zadaniu. Grupka ludzi, mająca dostarczyć klatki z bestiami do Atsui, gdzie w trakcie wędrówki może pojawić się więcej osobników im podobnych.
Czy Tobie chciało bawić się w coś takiego? Możliwe, że niezbyt. Jednak sama wędrówka może okazać się wyjątkowo ciekawa i nieprzewidywalna i daleko od samurajów, może będziesz mieć szansę na coś więcej.
Re: Więzienie
: 20 wrz 2020, o 21:51
autor: Shinoko
Cóż, marny z niej był więzień. Jeszcze gorszy najemnik. W końcu kim jest najemnik? Narzędziem, prostym, acz skutecznym, bezpytajnikowym. Asai potrafiła zadawać ich całkiem sporo. Szczególnie gdy sprawa nie była bliska jej skamieniałemu sercu, a zysk był daleki od tego, który uznawała za odpowiednie wynagrodzenie za swe umiejętności. Stroniła od głupich zleceniodawców, zwyczajowo utrudniali całe zadanie swoimi zawiłymi procesami myślowymi.
Ale staruch nie myślał. Najwidoczniej jego mózg umarł przedwcześnie. Kobieta wciąż kontemplowała nad sensem całego tego zadania. Choć, nawet gdyby bardzo chcieć, ciężko było go odnaleźć. Być może za tą całą dziwną akcją stał jakiś większy plan, ale w to akurat szczerze wątpiła. Zastanawiała się, między jednym a drugim wciągnięciem dymu do płuc, czy mężczyzna świadomie pcha się w łapska śmierci, czy jej pragnie. Shino, choć niejednokrotnie szła w środek cyklonu, nigdy nie uznawała swoich poczynań za głupie. Czy więc on również uważał, że czyni słusznie?
Nie znała się na ludziach, więc wytrącenie fajki tylko ukróciło daremne próby zrozumienia „zleceniodawcy”. Uśmiechnęła się, ponownie zresztą, wbijając przenikliwie oczy w rozmówcę. Choć gdyby mogła, wbiłaby w niego coś zupełnie innego. Ostrzejszego, konkretyzując.
— Kim ty kurwa jesteś, żeby wydawać mi jakiekolwiek polecenia? — burknęła, choć jej wyraz twarzy wcale nie wskazywał na żaden przejaw złości. Bardziej na kolejną próbę uzyskania skrajnych emocji. Tych, które bawiły ją najbardziej, tych, które jako jedyne sprawiały, że czuła cokolwiek poza oddechem własnego, wybujałego ego. — Najpierw płaca, potem praca, staruchu.
Teraz siedziała już wyprostowana, z nogami spoczywającymi wzdłuż siedzenia fotela. Przeszła do konkretów, skoro sytuacja, tak czy tak, była patowa. Jeśli więc mogła ugrać na swojej, i tak zaplanowanej, podróży do Atsui parę monet, to… Dlaczego nie? A nóż, uda się trochę zamieszać. W tym zdecydowanie była najlepsza. W knuciu.
— Rozumiem… — mówiąc to, przyłożyła palec do rozszerzonych ust. — Więc gdybym się zgodziła... Twoi podwładni dołączą do mnie? Znakomicie! — Oczywistym było, kogo wytypowała „gównianą wartością” i „mięsem armatnim”. Nie mogła przecież odmówić sobie tej drobnej uszczypliwości. Nic dziwnego, iż przedtem nawiązała do węża. Sama w gruncie rzeczy była jak żmija.
Re: Więzienie
: 20 wrz 2020, o 23:11
autor: Naoki
Misja C
11/30
Shinoko
"Ludzkie Demony"
Emocje, to było dość istotne w wielu elementach, czy to życia czy, rozmowy. Tutaj również odgrywały sporawą rolę, jakiej nie można im odmówić w żadnym stopniu. Tylko ty raczej chciałaś bardziej wzbudzić ich skrajność u innych. Co na pewno przy złych osobach działało znakomicie. Tutaj gdy wróciłaś do normalnej pozycji, wszystko stało się cichsze, tak samo spokojniejsze wliczając w to wyrazy twarz rozmówców. W zasadzie to jednego rozmówcy i faceta z mieczem.
Tak jak twoje pytanie, odnośnie tego kim jest odbiło się jedynie echem po pomieszczeniu. Gdzie próżno było szukać na nie odpowiedzi. W samych słowach, ale na samym biurku po chwili pojawił się sporej wielkości woreczek, najpewniej wypełniony monetami jak mogłaś wnioskować po dźwięku. Czy to było równoznaczne, z odpowiedzią? Płacę, więc wymagam. Najłatwiej tak można spojrzeć na to wszystko.
Tylko sama mogłaś już określić realny zysk i namacalny w całym zadaniu. Gdzie nadal sporo kwestii pozostawało bez większego wyjaśnienia, czy też sprostowania. - Wątpię byś dała sobie z nimi radę. Lecz, niektórzy będą Ci towarzyszyć. - powiedział, nieco przekornie. W końcu sam nie wierzył w fakt, że oni zaczną przyjmować rozkazy od kogoś takiego jak ty. Jednak jeżeli byli żołnierzami, nie było powodu by dziwić się im.
- Więc jaka jest twa ostateczna odpowiedź? Może chcesz to przeliczyć. - dodał na koniec, najwidoczniej chciał to zakończyć w miarę pokojowy sposób lecz było tutaj daleko, do spokoju. Gdzie w pokoju na nowo powoli panowała napięta atmosfera lekkiego zagrożenia i sporawej niepewności. No cóż, tutaj rozgrywała się na prawdę po części twoja przyszłość.
Re: Więzienie
: 21 wrz 2020, o 02:16
autor: Shinoko
Dziadzio był irytujący, ale przynajmniej spełniał żądania. To znacznie ułatwiało osobliwą pertraktację. Nic tak dobrze nie przemawiało do Asai, jak złoto. A mogło być w każdej postaci, ważne, by było czyste i należące do niej. Te, postawione na wprost sylwetki było dosłownie na wyciągnięcie ręki. Dźwięk, uderzających o blat, monet był niczym najpiękniejsza pieśń skowronka; kojąca nie tylko duszę, ale i portfel, który od ostatnich zakupów począł świecić pustkami. Być może warto byłoby rozważyć sprzedaż kruszcu, który zwyczajowo zalegał w gurdzie. Z tym jednak mogłaby kolidować zachłanność kobiety. Rozstawanie się z czymś, co należy tylko i wyłącznie do niej, przychodziło jej z niemałym trudem. Tak więc nic dziwnego, iż rosło w niej napięcie powodowane brakiem znajomego balastu; ot, parasolki, gurdy i wachlarza.
— To wyzwanie? — rzuciła od niechcenia, następnie dopasowała ciało do fotela, rozsiadając się na nim swobodniej, niż dotychczas. Mężczyzna miał solidne argumenty, jak wywnioskowała po wzięciu ów woreczka w dłonie. Zważyła go orientacyjnie. Ot, dla zwykłej uciechy ucha. W końcu oszukiwanie na ilości nie wchodziło w grę. Wtedy naprawdę spełniłyby się wszystkie okropne wizje, które dotąd były ukryte głęboko w umyśle blondynki. Takiego potwornego planu nie stworzyliby nawet Juugo. Jego ciało też nie wyglądałoby lepiej. O ile można by wtedy wciąż mówić o jakimś „ciele”.
— Oddasz, co moje, a wtedy pochylę się nad twoim błaganiem — zwieńczyła, wysuwając okaleczoną dłoń wprost do uścisku. Takiego, który pieczętuje umowę.
//sorka Naoś, ale nie stać mnie na nic więcej o takiej porze. <notlikethis>
Re: Więzienie
: 21 wrz 2020, o 11:53
autor: Naoki
Misja C
13/30
Shinoko
"Ludzkie Demony"
Gierki słowne, wyjątkowo przyjemne, jak i momentami niebezpieczne potrafiły zdziałać momentami cuda. Lecz w tej chwili największym aktorem tego przedstawienia były pieniądze, leżące w tej chwili na stole przed Tobą, spokojnie mogłaś obserwować woreczek z pieniędzmi, oraz słuchać cudownego dźwięku jaki wydawał. Sama postanowiłaś go również zważyć w swej dłoni, wydawał się ciężki solidnie wypełniony wartością.
Sam mężczyzna, chwilę później również podniósł woreczek i wysypał całą jego zawartość. Teraz mogłaś w praktyce zobaczyć ile monet znajdowało się w jego wnętrzu, przy okazji zobaczyć jak ładnie błyszczą oraz jak cudowny dźwięk wydają obijając się o siebie. Melodia dla uszy, wyjątkowa i wspaniała.
Jednak idąc dalej tym tropem, wszystko zmierzało do jednego, a mianowicie podpisania umowy, przy użyciu dłoni. Na co starzec zgodził się bez problemu, również podając CI dłoń, żeby zapieczętować wasz pakt. - Rzeczy odzyskasz wychodząc stąd. Pieniądze dostaniesz później, wszystkie które tutaj widzisz. - powiedział, by zaraz po tym zsunąć wszystkie monety spowrotem do woreczka i przekazał go blondynowi.
- W takim razie, zapraszam za mną. - powiedział, czekając na twą osobę zaraz przy drzwiach.
Jeżeli zdecydowałaś się z nim pójść sprowadził Cię w dół, trzy piętra niżej, gdzie po drodze mogłaś podziwiać jedynie długie wąskie korytarze i cele. By na końcu znaleźć się na wielkim dziecińcu więzienia, które w tym momencie potrafiło robić wrażenie swym ogromem, ale również szarością. Tutaj również odzyskałaś swoje rzeczy, które były obok schodów i czekały na twą osobę, najpewniej naszykowane wcześniej, czy to do wyrzucenia czy oddania Tobie.
Również z ciekawych rzeczy jakie mogłaś zobaczyć, były już cztery powozy z klatkami, w której znajdowali się ludzie. Najpewniej jeden człowiek na jedną klatkę, a one sama sporo się różniły od siebie.
Pierwsza przenośna cela była wykonana w całości z drewna, a osoba w jej wnętrzu była uwięziona między palami, utrzymującą ją non stop w dość niewygodnej pozycji. Uniemożliwiającej złożenie pieczęci, czy też ruszenie w jakimkolwiek stopniu głową. Co do drugiej, wyglądała już nieco lepiej, a raczej bardziej standardowo. Osoba w niej zamknięta miała całkowicie uwięzioną głowę i zasłonięte oczy. Samo jej ciało było spętane jedynie łańcuchami, przez co miała większą możliwość ruchową niż pierwszy więzień. Co do dwóch pozostałych, wiele o nich się nie dało powiedzieć. Były to wielkie bloki metalu, z małymi otworami dopuszczającymi powietrze do środka. Od czasu do czasu z ostatniej dochodziły lekkie odgłosy wybuchów, świadczące o tym, że osoba tam zamknięta średnio przepada za takim traktowaniem.
Za sami powozami, było również już paru znajomych Ci mężczyzn, których mogłaś zobaczyć w nocy jak biją się między sobą, a teraz byli zaciągnięci do trudnej pracy, ciągnięcia wozów, zamiast koni. Przynajmniej na tym etapie spełniali takie zadanie.
- Rozejrzy się chwilę, zaraz powinniśmy wyruszać. - powiedział blondyn, zakładając swój miecz na ramię. By po tym udać się w stronę bramy. Zostawiając Cię tutaj samą, o ile tak można powiedzieć. Sporo zamaskowanych osób Cię obserwowało. Jedną z nich był chłopak z nocy, patrząc po jego mizernej sylwetce to on posłał cię do snu. Teraz zwyczajnie, siedział na trzecim powozie, rozkoszując się chwilą przerwy, a przy okazji utrudniał pracę ciągnącym.
Re: Więzienie
: 21 wrz 2020, o 13:10
autor: Shinoko
Pieniądze? Są. Oręż? Też będzie. Czego chcieć więcej. Choć Teiz w całej swej szpetocie było całkiem urokliwe, to nie ulegało wątpliwości, iż czas udać się w kierunku rodzinnych stron. Nie była w domu od przeszło miesiąca, może dwóch, a kto wie, czy nie więcej. Asai straciła rachubę. Zresztą, dalece jej było do uznawania tego miejsca za „swoje”. To jedynie przystanek między kolejnymi podróżami. Miała bowiem jeszcze wiele planów na spędzenie upływającej jesieni; Kaigan, Shinrin, a któż wie, gdzie poniosą ją nogi czy inne środki transportu. Teraz jednak, zamiast snucia planów o dalekosiężnych wyprawach, skupiała się na zadaniu. Było proste, ot, transport do Atsui, odepchnięcie ataków. Co mogło pójść nie tak? Nie miała zamiaru pozwolić sobie na błąd. Zresztą, w jej ocenie nigdy ich nie popełniała.
Wstała ostrożnie, ponownie mierząc sylwetkę rozmówcy. Był niskiego wzrostu, zgarbiony. A włosy? Sama nie wiedziała, czy można w ogóle mówić o ich istnieniu. Wciąż nie wiedziała, kim jest. Poza tym, iż cały obiekt najprawdopodobniej należał do niego, miał grupę przydupasów i więcej lat na karku, niż ludzie, których znała. Nie zamierzała jednak tej kwestii roztrząsać. Ta wiedza nie była jej jakkolwiek potrzebna, choć tajemnice zawsze sprawiały, iż chciała je odkryć.
Nim jednak ruszyła do drzwi, zbliżyła się do niego. Na taką odległość, by mógł poczuć ciepło jej oddechu. Stała zatem na wprost starca, twarzą niebezpiecznie blisko jego lica.
— Chcę jeszcze twoją fajkę — powiedziała, jasno dając mu do zrozumienia, że nie zamierza się ruszyć o krok, dopóki jej nie dostanie. Wysunęła dłoń, ponownie tego dnia, tym razem otwartą, skierowaną wnętrzu ku górze. Cała była pokryta wszelakimi zadrapaniami, strupami i bliznami. Ten obraz był daleki od tego, co chciałby ujrzeć mężczyzna, gdy kobieta pokazuje mu swą rękę. Niemniej jednak dziadek miał teraz dwie opcje do wyboru albo spełni żądanie, albo utkną w martwym punkcie.
Wybrał jednak tę pierwszą. Lepszą, jeśli brać pod uwagę fakt, iż czas jest cenny i bezpowrotny. Mruknął coś pod nosem, jakiś zlepek słów i liter, którego Shino wydawała się w ogóle nie słuchać. Gwałtownie wyrwała przedmiot, równie prędko napełniając go zleżałym tytoniem pochodzącym z pustej kabury. Walory smakowe były, jakby to ująć, okropne, ale jak mus, to mus.
Ruszyła wiedziona przez blondyna. Droga była kręta i wąska, do celu prowadziło parę pięter. Marsz w pojedynkę nie wchodził w grę. Budynek był bowiem przepełniony milionem odnóg, korytarzy i cel; przygotowywanych dla osadzonych, bądź już z nimi. Szarpali za kraty w ferworze chęci ucieczki. Ponure miejsce, można powiedzieć. Asai czuła się w nim dobrze. Syndrom sztokholmski? Któż to wie.
Minęło parę minut, nim dotarli do celu. Dziedziniec był ogromny, mroczny. Typowy obraz twierdzy więziennej. Brak roślinności i zieleni nie przeszkadzał, przywykła do ubogiej flory. Pierwsze kroki skierowała ku swemu wyposażeniu. W pośpiechu, acz starannie, ulokowała je w odpowiednich miejscach. Również i luźno rzucone kunaie, shurikeny, spoczęły w wyznaczonych wcześniej pozycjach. Była gotowa. Poprawiła również włosy, a szczególnie kazachi, które lada moment wysunęłoby się z blond czupryny.
W przypływie rosnącej ciekawości podeszła do klatek. „Jakim trzeba być głupcem, by dać się tak urobić?” — zapytała samą siebie, w myślach. Atmosfera była napięta. Wszyscy zebrani naprężyli się jak struny. Widoczny gołym okiem stres sprawiał, iż Shino zakładała straty w „oddziale”. Albo konikoludziach. Pasowała im ta funkcja. Wcześniejsze rozważania nad kosztorysem malowały się teraz w zupełnie innych barwach. Dziadzio rozwiązał problem finansowy związany z prawdziwymi wierzchowcami.
— W końcu się do czegoś przydacie, co? — skwitowała, wykrzywiając się w śmiechu. Była bliska uronieniu łzy. Poniżanie innych zawsze sprawiało jej przyjemność. Pastwienie się również. Toteż wiedziona chęcią podniesienia własnego poziomu rozbawienia, skierowała się ku puszkom, w których „odpoczywali” więźniowie. Złapała za belki klatki i uśmiechnęła się szeroko.
— Ciebie zajebię pierwszego — szepnęła, patrząc prosto w jego oczy. Karaluch winien czuć się zaszczycony, w końcu miał wgląd w plan Asai. Był tylko ludzkim śmieciem, po co utrzymywać go przy życiu, gdy można stworzyć z niego żywą kukłę?
Inne cele transportowe ją nie interesowały. Zamiast tego, to Shino stała się obiektem zainteresowania. Schlebiało jej to. Bali się tego, do czego jest zdolna? Słusznie, powinni, znała bowiem teren Atsui lepiej od nich. I zamierzała to wykorzystać. Prędzej czy później.
Re: Więzienie
: 21 wrz 2020, o 17:41
autor: Naoki
Misja C
15/30
Shinoko
"Ludzkie Demony"
Rozprawa w gabinecie, nie należała od najłatwiejszych sama miałaś swoje warunki dodatkowe odnośnie tego co powinnaś dostać dodatkowo od starca. Chciałaś jego fajkę, twa bliskość również została odebrana przez niego w specyficzny sposób, może brałaś go za gorszego od siebie.
Jednak nim udało Ci się zyskać fajkę złapał Cię jedną ręką za nadgarstek lekko go ściskając, a drugą dłoń położył na twym policzku, by chwilę później wymierzyć Ci pstryczka w czoło. - Bierz to i nie zawracaj mi więcej głowy. Nie zapaliłbym w niej po Tobie. - powiedział, lekko zimnym, ale zarazem opanowanym głosem. Gdzie próżno było szukać większej złości, bardziej towarzyszyła mu obojętność, która skwitował jedynie westchnięciem oddając Ci fajkę.
By praktycznie od razu z szuflady biurka wyjąć drugą i zapalić na spokojnie.
Ty już jednak nie miałaś takich zmartwień, bowiem mogłaś szybciej pozwiedzać minimalistyczną część budynku, który na pewno nie należał do przychylnych, a wydostanie się z niego nawet będąc shinobim nie należało do najłatwiejszych. W końcu osoby pilnujące tego potrafiły w jakiś sposób pojmać więźniów. Więc nawet dadzą radę ich upilnować.
Tak jak nikt za bardzo nie reagował na twe ukąsy, w sprawie przydatności. Nie mieli na to zbytnio czasu, w końcu ktoś raczej od razu potraktowałby ich biczem, czy innym narzędziem mających zmusić ich znowu do pracy. W końcu zamaskowany dzieciak po coś tutaj siedział. - Wątpię byś dała radę zrobić mu krzywdę poza klatką. - krzyknął, dzieciak wspinając się na jedną z klatkę by odrobione przyjrzeć się przedstawieniu jakie organizujesz. - On jest kanibalem. Nim go złapaliśmy zjadł z 80 osób. W trakcie tygodnia. - dodał po chwili, wspominając nieco więcej o więźniu, który najwidoczniej Ci się spodobał. On jednak nie mówił nic, milczał jedynie lekko się uśmiechając.
Sama zabawa na placu, również nie trwała długo, brama w końcu została otwarta, a wozy wyprowadzone na zewnątrz, gdzie rolę pociągową przejęły konie.
Kolejne minuty mijały, a wy dotarliście w końcu do portu gdzie czekał na was statek, mający najpewniej dostarczyć wszystkich na kontynent, by dzięki niemu dotrzeć na miejsce.
z/t