Klify

Teiz jest małą wysepką połączoną długim mostem z Yinzin. W przeciwieństwie do innych prowincji ta nie jest zamieszkała przez żaden ród, ani lud. Teiz jest poddane Yinzin i współpracują razem otrzymując ochronę samurajów. Ludność tutaj głównie zajmuje się połowami ryb, polowaniami na wieloryby, humbaki i rekiny oraz hodowlą różnego rodzaju zwierzyny znoszącej chłodny klimat.
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Klify

Post autor: Seinaru »

Ha! Wyrwał się sam, bez niczyjej pomocy! kappa Seinaru żałował jedynie, że nie zdążył zapytać tajemniczej dziewczyny o to, kim ona sama tak naprawdę jest i jaki ma cel w całej tej szopce. Kei wiedział jednak, że to jedynie zwykły człowiek oraz że na pewno jeszcze się spotkają... chyba. Gdy tylko więzy rozluźniły się, samuraj pociągnął Kotaru już ostatecznie do siebie i dał w końcu odpocząć zmęczonej rączce. Niestety, ale proste zadanie pokonania złego ducha czającego się w lesie nieco się skomplikowało. Podwójne niestety, że nie była to wina po prostu silnego przeciwnika, lecz rozterek moralnych, które zapewne zaraz zaczną atakować Seinaru jedna po drugiej. Przynajmniej tego się spodziewał po rozmowie z motylkową nieznajomą. A więc to Kotaru zabił brata? Brunet puścił szaleńcowi wymowne spojrzenie.
- No więc poszukajmy Ryuu. - Powiedział do niego, gdy zawijał pudełeczko z powrotem w szmatkę, a następnie wpychał do torby. Nie wiedział jeszcze co to jest, ale uznał, że nie powinien zostawiać tej tajemnicy bez opieki.
Prowadząc Kotary za ramię z klifu wypytywał go ponownie.
- Czym jest ten proszek? Co ta dziewczyna kazała Ci zrobić z Ryuu? - Właśnie, jeśli ona poddała go tej samej próbie co Seinaru, to Kotaru być może po prostu nie był w stanie utrzymać brata. Poza tym, skąd ten chory pomysł na tego typu samosądy? Samuraj skierował się razem z szaleńcem na wybrzeże, aby zgodnie z sugestią potwierdzić śmierć Ryuu. Być może gdy Kotaru zobaczy jego ciało, podziała to na niego jak terapia szokowa i chociaż trochę otrząśnie się z majaków.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Shijima

Re: Klify

Post autor: Shijima »

0 x
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Klify

Post autor: Seinaru »

Zawsze żałował wplątywania się w kłopoty innych. Seinaru był typem człowieka o wielkim sercu, starał się służyć pomocą gdziekolwiek by nie była potrzebna, jednak miał jedną wadę. Okrucieństwo, przemoc, tragedie i dramaty - te wszystkie rzeczy zniechęcały go, odstraszały, przekonywały o beznadziejności tego co robi. Niejednokrotnie sam widział się jako płomień w ciemnościach. Wiedział, że niektórym ludziom trzeba po prostu podać pomocną dłoń, a sami podniosą się z kolan. Niektórzy jednak upadli tak nisko i dźwigali na swoich barkach taki ciężar, że nie sposób było ich dźwignąć. Tak Kei widział to w jaskiniach w Hyuo i tak widział to teraz. Skala mordu, krwi i okrucieństwa nie była może ta sama, ale skala zapamiętania się w złu była niemal identyczna. Każdy wariował na swój sposób, tak jak różne postacie przybierają demony czające się w człowieku. Czy to, że Kotaru nie był świadomy swoich czynów było gorsze czy lepsze od ludobójstwa dokonanego przez kultystów na południu? Kei patrzył na niego rozgoryczonym wzrokiem i miał wielką ochotę uderzać go, dopóki nie wbije mu do głowy tego, czego tamten był winien. Wiedział jednak, że nic to nie da. Czy to własna bezsilność budziła w nim ten gniew, czy może widok ciała Ryu, wyrzuconego na brzeg i na wpół przegniłego? Tego nie wiedział. Gdy jednak udało się im dotrzeć do brata Kotaru, wówczas przynajmniej jednak zagadka została rozwiązana. Dziewczyna mówiła prawdę, przynajmniej tak sądził Kei. Mężczyzna obok niego był mordercą, nawet jeśli o tym nie wiedział.
Nie stali długo przy ciele, a Seinaru nie kwapił się do jego dokładnych oględzin. Sam również już się nie odzywał, lecz tylko skrzętnie pilnował Kotaru i szkatułki, którą trzymał w torbie. Gdy odgonił już kijem szaleńca od zwłok brata, razem skierowali się z powrotem do domu Asuki. Być może tam znajdą dalsze odpowiedzi?
- Proszę go położyć i cały czas pilnować aby nie uciekł. - Po powitaniu z paniami doradził im trzymać Kotaru jednak w pokoju z zamkniętym oknem. Gdy trochę odpoczął (zjadł w końcu?) zaczął opowiadać Asuce wszystko, co zdarzyło się na szczycie klifu. Od początku o wspinaczce, o drzewie z motylami, o znalezieniu szkatułki, próbie samobójstwa Kotaru, tajemniczej dziewczynie, walce o życie Kotaru, aż do znalezienia ciała Ryu.
- Bardzo mi przykro, ale widziałem zwłoki na własne oczy, a Kotaru poznał je od razu. On wciąż nie jest niczego świadomy. - Opowiedział dokładnie gdzie znalazł zwłoki. Pozostała jeszcze jedna kwestia.
- Przyniosłem tą szkatułkę ze sobą. - Wyjął z torby zawiniątka i pokazał Asuce proszek.
- Tamta dziewczyna mówiła, że właśnie to doprowadziło ich do szaleństwa. Może to jakiś tutejszy narkotyk. Gdybyśmy dowiedzieli się co to takiego, może dałoby radę jakoś pomóc Kotaru. Na razie to nasz jedyny trop... - Zakończył Kei i czekał na dalszy ciąg historii. Czy Asuka okaże się pomocna w kwestii tajemniczego proszku? Czy babcia upilnuje Kotaru? Czy Seinaru uda się poznać prawdę? Dowiemy się w następnym odcinku!
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Shijima

Re: Klify

Post autor: Shijima »

Misja zakończona!
0 x
Awatar użytkownika
Hayami Akodo
Posty: 1279
Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
Wiek postaci: 26
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak
Multikonta: brak
Aktualna postać: Hayami Akodo

Re: Klify

Post autor: Hayami Akodo »

Then we stop and we look up to the sky,
They don't ask any questions, they ask us why?
Don't have any answers, don't know what to say...


Podróż do Teiz trochę trwała, jednak Hayami w końcu dotarł do sąsiedniej osady. To właśnie tu miał zamiar zacząć swoją podróż. Wciąż było tu dość chłodno i ci ciepłolubni, wybredni Shinobi z kontynentu, przyzwyczajeni do wysokiej temperatury, nie byliby tu zachwyceni, jednak właśnie taka aura na razie odpowiadała młodemu samurajowi. Wychowany w klimacie subpolarnym, w monochromie i chłodzie, skowycie burz polarnych młody Akodo wolał najpierw się niejako...przestawić, rozejrzeć, nim przerzuci się na cieplejsze klimaty. Poza tym chciał pomyśleć, zostać sam na sam ze swoimi rozważaniami.
Wciąż miał w pamięci tą dziwną misję, którą niedawno odbył, w uszach dźwięczał mu głosik roześmianej Aki, a przed oczami przewijały się wydarzenia, których był świadkiem. Śmierć jest równa dla wszystkich, prawda?
Stał teraz na klifie, wpatrując się w milczeniu w szumiące w dole fale, pod stopami miał sypki piasek, a przed sobą błękitne niebo, na którym nie było chmur. Nie myślał na dobrą sprawę o niczym konkretnym, pozwalał, by myśli przepływały przez jego umysł. Bądź co bądź nie miał sobie nic do zarzucenia, wywiązał się z pierwszej misji w sposób godny samuraja, wszystko było już załatwione, zakończone. To było tylko dziecko, zleceniodawca, powinien otrząsnąć się z tego i iść dalej. Świat na niego czeka, a na nim kolejne ciekawe przygody. A jednak na dnie jego umysłu wciąż ciążyło pytanie, które uporczywie sobie zadawał, wiedząc, że nie znajdzie odpowiedzi.
- Yoku kike! Dlaczego?-wyszeptał wreszcie, zaciskając pięści. Westchnął, wypuszczając powietrze z ust; morze wciąż szumiało obojętnie, spokojnie, wszystko było tak, jak powinno być.
Nawet chyba nie usłyszał kroków, za bardzo utonął bowiem w rozmyślaniach, w poszukiwaniu wyjaśnienia dla tego problemu, choć wiedział, że jego rozwiązanie nie leży w mocy ani zwykłego cywila, ani wojownika, ani tym bardziej Shinobi.
Za bardzo się tym wszystkim przejmujesz, idioto. - upomniał się w myślach. Zamrugał powiekami. Kroki stały się jakby wyraźniejsze. Ktoś ewidentnie się do niego zbliżał. Bursztynowooki wojownik poprawił więc swoją yari, tak, by w razie czego móc za nią chwycić, ale nie odwrócił się. Owinął się mocniej w płaszcz. Liczył na to, że osoba lub osoby, które się do niego zbliżały, nie będą wrogo nastawione - cóż, zwykłe myślenie życzeniowe.
0 x
Obrazek though my body may decay on the isle of Ezo
my spirit guards my lord in the east


voice |PH| theme | bank | vibe 1|vibe 2
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Klify

Post autor: Seinaru »

A to kroczył on... Seinaru... Zasadniczo to młody samuraj wybrał się tylko na króciutki spacer w przerwie pomiędzy nowymi obowiązkami. Dom, który dostał niejako w spadku potrzebował nieco męskiej ręki, zatem Kei ostatnimi dniami naprawdę nie próżnował. Postanowił jednak bez najmniejszych wątpliwości, że ten skromny kawałek farm będzie jego Przystanią. Był więc... kurczę... był już więc teraz u siebie. Krótki spacer zaowocował bardzo ciekawą nowinką. Nad brzegiem klifu stał jakiś nieznajomy chłopak.
- Nie stój za blisko krawędzi... Ostatnio kusiła ona już zbyt wiele osób... - Powiedział do niego, gdy dzieliło ich już zaledwie kilka kroków. Ciekawe, że jak na taką pustą wyspę, ktoś na miejsce kontemplacji wybrał akurat te klify. Kei miał jednak dość oglądania topielców, dlatego postanowił ostrzec zawczasu. Żeby to tylko nie był początek jakiejś nowej przygody...
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Awatar użytkownika
Hayami Akodo
Posty: 1279
Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
Wiek postaci: 26
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak
Multikonta: brak
Aktualna postać: Hayami Akodo

Re: Klify

Post autor: Hayami Akodo »

Głos nieznajomego wytrącił go z równowagi i poślizgnął się trochę na piasku, jednak na szczęście nie spadł w dół. Przez chwilę stał niepewnie, wahająco, nad ziejącą pod nim przepaścią pełną ciszy, wreszcie jednak cofnął się jeszcze kilka kroków i odwrócił się w stronę, z której dobiegał dźwięk.
Właścicielem owego spokojnego, cichego głosu okazał się być trochę wyższym od niego, patrząc na oko, czarnowłosym chłopakiem o znudzonym wyrazie twarzy, odzianym w czarny bezrękawnik z białym obszyciem, spodnie z ciemnego materiału i owiniętym w ciemnozielony płaszcz, z torbą, no i z kijem w ręku, oczywiście. Na pierwszy rzut oka, gdyby Hayami miał go jakoś określić, powiedziałby "zmęczony życiem". Nie widać było po nim specjalnego przejęcia się sprawami tej ziemi, niewiele musiał być od niego starszy...No i miał ten kij, w torbie pewnie też coś się by znalazło, do tego to, co nazywamy najczęściej przeczuciem, powiedziało Hayamiemu, że na swojej drodze życia spotkał właśnie innego samuraja - innego wojownika, bushi dzierżącego dumnie miecz w obronie honoru.
-W porządku, w porządku, nie stoję za blisko i na pewno nie spadnę-zapewnił. Po chwili spoważniał trochę, podszedł bliżej do nieznajomego.-Zbyt wiele osób? Co masz na myśli? Dopiero wczoraj przypłynąłem do Teiz, jeszcze się nie orientuję w miejscowych ploteczkach.
Poprawił płaszcz tak, aby ciaśniej przylegał do jego ciała, po czym utkwił zaciekawione, złote oczy w znudzonej twarzy nieznajomego. Co mógłby powiedzieć, gdyby miał połączyć w jedną całość te ubrania, zmęczoną twarz, chłód powietrza igrającego z czarnymi włosami, swoje pierwsze wrażenia, myśli, ton głosu nieznajomego? Jak mógłby go określić, nazwać?
Bezsenny śpioch, sleepless sleeper? Może.
-Ore wa Hayami Akodo desu, yoroshiku onegaishimasu.-przedstawił się po chwili.
Poprawność przede wszystkim, młody samuraju.
0 x
Obrazek though my body may decay on the isle of Ezo
my spirit guards my lord in the east


voice |PH| theme | bank | vibe 1|vibe 2
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Klify

Post autor: Seinaru »

Seinaru zapatrzył się na chwilę na włócznię na plecach nieznajomego, zanim tamten odwrócił się w jego stronę. Tiaaa... nie spadnie... Kei jakoś nie był co do tego przekonany, zwłaszcza że sam nie lubił stać na krawędzi czegokolwiek. Poczuł więc rodzaj ulgi, gdy tamten jednak zrobił kilka kroków w tył. Jakoś dziwnie oglądałoby się gdy ktoś stąd spada prosto w fale, nawet gdyby był to taki sobie nieznajomy. Tylko po co mu ta włócznia? Do tego dziwny, krzykliwy strój. Sprawiał wrażenie, że jest kimś ważniejszym, niż tutejszym farmerem. Potwierdził to w słowach, gdy zdradził, że dopiero co przybył na wyspę.
- Oh, to tak jak ja. Jestem tu od jakichś kilkunastu dni. Tydzień przed moim przyjazdem facet zepchnął z tego klifu swojego szwagra, a potem próbował tego samego ze mną. To chyba przez to mam... traumę... chyba... - Tak można było to nazwać. Seinaru nie czuł się już zbyt pewnie blisko brzegu urwiska. Po tej krótkiej wymianie chłopak coś do niego wybełkotał. Z racji tego, że Seinaru ni w ząb nie zrozumiał o co mu chodzi, uśmiechnął się tylko dobrotliwie.
- Nic nie zrozumiałem. - Przyznał z rozbrajającą szczerością. To dziwne, bo nieznajomy znał ludzką mowę bardzo dobrze, co pokazał wcześniej, a tu nagle coś takiego. To pewnie jakiś obcy język. Może nawet zza Muru?
- W każdym razie, ja jestem Seinaru. Seinaru Kei. Mieszkam tutaj niedaleko, na farmach. - Chociaż to zdanie mogło nieco kłócić się z wcześniejszym wyznaniem, że dotarł tu zaledwie kilkanaście dni wcześniej. Właśnie, trzeba by w końcu rozejrzeć się za jakimiś owcami i psem, skoro ma być najlepszym pasterzem na świecie. Zamyślił się, skąd na wyspie można wziąć jakieś owce. No i jak da na imię swojemu pieskowi. I tak w milczeniu sobie stał, pochłonięty swoimi drobnymi rozterkami.
- Po co Ci ta włócznia? Tutaj raczej nie jest groźnie, wiesz. Teiz jest raczej spokojne... chyba... - Ocknął się po chwili i zadał pytanie.
- Wyglądasz z nią jak prawdziwy... prawdziwy... włócznik... - To było głupie. Miał na myśli pielgrzymującego samuraja, ale w ostatniej chwili zrezygnował, bo czegoś w wizerunku chłopaka brakowało, aby tak go nazwać. Może blizn? Może był zbyt ładny, aby uznać go za kogoś ponad szlacheckie dziecko, któremu zachciało się pochodzić z włócznią na plecach?
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Awatar użytkownika
Hayami Akodo
Posty: 1279
Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
Wiek postaci: 26
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak
Multikonta: brak
Aktualna postać: Hayami Akodo

Re: Klify

Post autor: Hayami Akodo »

Hayami roześmiał się głośno. Poprawił sobie wierną yari, po czym puścił oko w stronę bruneta, nadal chichocząc.
-Mówiąc ludzkim językiem: nazywam się Akodo Hayami i miło mi cię poznać. Wolę jednak, kiedy mówi się do mnie Hayami-wyjaśnił pogodnie. Ach, te złowieszcze, niezrozumiałe mowy, te języki, które tak trudno było poznać! Kiedy nieznajomy mu się przedstawił imieniem i nazwiskiem brzmiącym Kei Seinaru, Hayami ukłonił mu się lekko, acz uprzejmie. Wychowanie samuraja obejmowało też podstawy savoir-vivre, trzeba było umieć się znaleźć, a ten śpioch bez snu wydawał się na tyle ciekawy, by młody Akodo postanowił poznać go bliżej. Historia o mężczyźnie, który zrzucił swego szwagra z klifu, również była ciekawa. Zastanowił się przez chwilę, co mogło nim kierować? Pieniądze? Choroba? Nienawiść do drugiego człowieka? Może wszystko na raz, a może nic z tych motywów, które przyszły bursztynowookiemu na myśl - kiedyś być może to odkryje.
-Widzę, że nie tylko moją ścieżkę życia przecięła śmierć, Seinaru-san -uśmiechnął się delikatnie. -Tyle, że ty widziałeś śmierć dorosłych, silnych mężczyzn, być może wojowników, a ja byłem świadkiem odejścia z tego świata małej dziewczynki, która musiała umrzeć, by odnaleźć swego kociego przyjaciela.
Westchnął. Niby Teiz jest spokojną, pogodną wyspą pełną chłodu, ludzie są tu tacy sami jak w Yinzin - żyją swoim pełnym spokoju, bezkolorowym życiem, ale...Nigdy nie wiesz, czy zza rogu nie wyłoni się przygoda, nie pojawi się potwór do pokonania albo jakiś łotrzyk, który próbuje kogoś okraść. Można też tu spotkać różnych samurajów, a nie każdy jest prawy i szlachetny. Czymś trzeba się bronić, prawda?
-Prawdą jest, że Teiz jest spokojną okolicą, jednak wolę zawsze mieć pod ręką moją yari, aby w razie czego było czym walczyć - wyjaśnił z uśmiechem. -Innymi słowy, nawet jeśli jest spokojnie, lepiej mieć coś, czym da się bronić. Ten kij, który trzymasz w ręku, też raczej nie jest tylko laską.
Mówiąc to, samuraj o kasztanowych włosach patrzył cały czas na sporych rozmiarów bo, które dzierżył w dłoni jego nowy znajomy. Wyglądał na niezłą broń i Hayami przez chwilę, krótką, ale jednak, rozważał, jakie miałby szanse w walce w zwarciu, gdyby wykorzystał swoje zdolności w bukijutsu i nauki z dojo...Porzucił jednak te myśli, słysząc informację, że jego rozmówca mieszka niedaleko, na jakichś farmach.
-Dzięki za komplement, ale wygląd nie stanowi człowieka. Według mnie ważne jest, by być godnym broni, którą dzierżysz, no i wiesz, staram się być godny -uśmiechnął się. W tej chwili przyszedł mu do głowy pewien pomysł. -Hej, a może zanocuję u ciebie na farmach? Jestem ekonomicznym lokatorem, no i mogę Ci pomagać w domu w zamian za gościnę, hehe.
Znów puścił oko do chłopaka. Skrzyżował ręce na piersiach, czekając na odpowiedź.
-Oczywiście, jeżeli masz coś przeciwko towarzystwu...zrozumiem- dodał ciszej, zakłopotany.
0 x
Obrazek though my body may decay on the isle of Ezo
my spirit guards my lord in the east


voice |PH| theme | bank | vibe 1|vibe 2
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Klify

Post autor: Seinaru »

Okej... Hayami... Seinaru oglądał go sobie od stóp do głów, chociaż bez zbytniej ekscytacji nowym znajomym. A więc "jego ścieżkę też przecięła śmierć". Bardzo poetyckie określenie, choć tak naprawdę nie zmieniało istoty rzeczy. Na wspomnienie o śmierci wojowników i silnych mężczyzn Kei nieco się zasępił. A więc utrata małej dziewczynki była dla Hayamiego równoznaczna z tym, co widział Kei? Oczywiście licytacja na bardziej smutne, traumatyczne czy makabryczne przeżycia nie miała tutaj sensu. Poza tym samuraj nie miał najmniejszej ochoty zwierzać się nieznajomemu z przygody z pająkiem w Atsui, gdzie ogromny drapieżnik wyrywał ręce i zabił dwóch jego towarzyszy, których do niedoświadczonych dzieci spokojnie można było porównać. A może to historia w Hyuo bardziej by go poruszyła, gdzie razem z Shijimą odkryli jaskinię pełną gnijących ludzkich zwłok, gdzie jacyś pokręceni kultyści kroili i zjadali ludzi, gdy tamci jeszcze żyli? No i ostatnia przygoda tutaj, na Teiz, gdzie oszalały od opium mężczyzna zabił swojego szwagra, a następnie udusił we śnie teściową, zostawiając swoją żonę całkowicie samą na świecie. Kobieta popełniła potem samobójstwo, ponieważ nie wiedziała, jak dalej żyć bez ukochanych osób. Ciarki przeszły mu po plecach, a te wspomnienia definitywnie nie chciały ujrzeć światła dziennego. Westchnął tylko ciężko. Tak, to na pewno nie czas i miejsce, żeby wspominać te dramaty, okolica była na to zbyt piękna.
- Masz rację, śmierć dziecka to zawsze wielka tragedia. - Skwitował tylko krótko, ucinając temat. Temat potem szybko przeszedł na ich... broń? Yari rzeczywiście była dość jednoznaczna, lecz kij? Kija Seinaru używał najczęściej naprawdę podczas wędrówek. To fakt, że umiał się nim posługiwać w walce, lecz od tej walki raczej stronił. Poza tym jak to? Pasterz bez swojego pasterskiego kija?
- Ahhh... to... - Wskazał wzrokiem na swojego kijaszka. - Tak, można chyba tak powiedzieć... nie lubię ostrych narzędzi, robią za dużo krzywdy... - Tak, chłopak zamiast zabijać wolał nokautować. Nie lubił widoku krwi, krzyków i uczucia wbijania się ostrzy w ciało. Dlatego wybrał najbardziej pokojową broń, jaką chyba można było dzierżyć.
- Poza tym, teraz jestem pasterzem, muszę mieć swój kij! - Powiedział z dumą, prostując plecy i uśmiechając się.
- Tylko jeszcze nie mam owiec... - I znowu smutek. :(
Hayami okazał się naprawdę bezpośrednim młodzieńcem. Ledwo się poznali, a ten już wskakiwał mu do łóżka. Oczywiście w jego domu był wolny pokój Kotaru (morderca szwagra i teściowej), jednak Seinaru miał małe opory co do zapraszania pod swój dach nieznajomych.
- Czy ja wiem, znamy się dopiero od dwóch minut... wszystko chyba zależy od tego po co tu w ogóle jesteś...? Mogę zaprosić Cię na wieczór, żebyś wypoczął po podróży. Tego nie można nikomu odmówić, a potem się zobaczy. W razie czego niedaleko jest osada przy porcie, tam też mają noclegi... - Właśnie, po co włócznik w ogóle tu przybył? Nawet nie zdradził celu, a chyba nie tylko po to, żeby postać na klifie. Niemniej jednak Seinaru kiwnął na niego i ruszył z klifu na farmy, do swojego już domu.
- Godnym swojej broni? - Nawiązał do tematu na początku spaceru. - A jak można być godnym czegoś, co krzywdzi innych? Trzeba się wtedy stać naprawdę złym człowiekiem... - Myślał na tyle głośno, aby Hayami mógł go usłyszeć.
- Chyba lepiej byłoby, gdybyśmy starali się być godni czegoś bardziej odpowiedniego... - Zakończył na razie, podpierając się swoją bronią, której w ogóle nie czuł się godny.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Awatar użytkownika
Hayami Akodo
Posty: 1279
Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
Wiek postaci: 26
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak
Multikonta: brak
Aktualna postać: Hayami Akodo

Re: Klify

Post autor: Hayami Akodo »

- Broń nie zawsze krzywdzi innych. Można używać jej też w słusznej sprawie, broniąc niewinne osoby przed atakiem wroga - odpowiedział z uśmiechem Hayami, ruszając za Seinaru. Był szczęśliwy, że tamten pozwolił mu przenocować przez jedną noc. Doceniał to, tym bardziej że z aparycji i zachowania chłopaka wywnioskował, że hm...nie jest zbyt przychylny gościom. Dobrze było wiedzieć, że na Teiz wciąż zachowuje się prawa gościnności. -Każdy lubi coś innego i szanuję to, ale wiesz, tym twoim kijem też da się zrobić krzywdę. Wszystko może być bronią, jeżeli wiesz, jak tego użyć.
Och, pasterz? A więc w teorii nie należy do bushi, nie dzierży broni...I raczej jest pacyfistą - pomyślał, słuchając jego wywodów i przyglądając się sposobowi, w jaki trzymał bo. Być może nie powinien go osądzać, ale ktoś, kto nie potrafi zaakceptować tego, czym walczy...W teorii, którą kiedyś mu przedstawiono, ci, którzy unikali walki i dążyli pokojowo do swoich spraw, w większości byli tchórzami, godnymi pogardy szczurami, które nie umiały nawet obronić swoich. Na takich nie było sensu liczyć w bitwie - jeżeli już podadzą komuś dłoń, to na pewno nie tobie. Z drugiej strony pod Atsui, gdzie służył jako yojimbou swojego ojca, widział wielu wojowników, którzy ginęli przez swoją bezsensowną chęć bohaterskiej walki, gubiła ich własna odwaga. Może zbyt pośpieszył się z tymi wnioskami? Jakby nie było, pokój był czymś, do czego dążyli wszyscy.
-Chcę wyruszyć w wielką podróż, poznać świat. Obiecałem to mojemu ojcu, poległemu pod Atsui, chcę poza tym nabyć doświadczenia- odpowiedział na jego pytanie. Po chwili dodał jeszcze z głęboką wdzięcznością: -Dziękuję, że udzielisz mi noclegu. Za informacje też dziękuję.
Więc niedaleko była osada, a tam proponowano też noclegi? Cóż, to były wartościowe informacje i warto było je zapamiętać na przyszłość, kiedy będzie wyruszał w kolejne podróże. Pobiegł za Seinaru w stronę farmy, starając się za nim nadążyć; ponieważ młodzieniec stawiał spokojne, lecz zdecydowane kroki, przyszło mu to dość łatwo. Był naprawdę ciekaw tego jego mieszkanka na farmie. Nie wymagał wielkich luksusów, ale miło byłoby stwierdzić, przybywszy na miejsce, że budynek ma dach, cztery ściany, drzwi, okna, genkan i jakieś futony do spania, względnie jakąś w miarę wygodną podłogę. Wszak w bitwie też nie zawsze spało się na jedwabiach, prawda?


z/t z Seinaru!
0 x
Obrazek though my body may decay on the isle of Ezo
my spirit guards my lord in the east


voice |PH| theme | bank | vibe 1|vibe 2
Shijima

Re: Klify

Post autor: Shijima »

Seinaru nie był jedynym, który zwątpił w momencie wypowiedzenia słowa "sensei" przez Hayamiego - najgorsze było to, że tym razem chłopak chyba nie żartował. Czy to jest ten moment, w którym ktoś powinien powiedzieć: to był sarkazm? Przynajmniej z tym treningiem, bo oczywiście Hyuo mógł chłopakowi pokazać, nie było ku temu żadnych przeciwwskazań.
- Obawiam się, że posiadam za małą wiedzę, żeby ktokolwiek nazywał mnie senseiem. - Nie pozwólmy się zwariować, na taki tytuł zasługiwali ludzie, którzy mieli coś do przekazania, rzeczywiście czegoś mogli nauczyć.
Dokończyli obiad i ruszyli w kierunku morza - ach, widoki naprawdę absolutnie porywały, każdy znak na tym padole próbował szepnąć do ucha, że ta wyspa była naprawdę skrawkiem raju skleconym właśnie dla takich, jak oni - dla osób, którym bardzo miły był spokój, w którym wojna nie mieszała jak w kotle, dokładając swoje trzy grosze. Nie zamierzał jednak tego jakkolwiek komentować, już i tak za dużo poleciało pięknych słów w stosunku do tego miejsca, a czasami człowieka ogarniało takie wrażenie, że kiedy już coś nazwiesz, wypowiesz to na głos, to to coś całkowicie traci swoją magię. Zupełnie jakby ludzk język był zbyt wulgarny wobec prawdziwych objawień.
Chyba gdyby usłyszał o swoich predyspozycjach do podrywu to spadłyby mu laczki dodatkowo do tego zakrztuszenia się obiadem.
- Podpalimy katonem, ostatnie kłęby dymu nie mogą być dalej niż 20 metrów od nas, inaczej nie sięgnę żadną techniką. - Zatrzymali się na jednej z plaż, przed nimi morze, za nimi piękne Teiz - najbezpieczniej było słać wybuchy nad wodę, gdzie nikomu nie zrobią krzywdy. Mokruen przesunął wzrokiem po okolicy - raczej ciężko się było spodziewać kąpiących się ludzi w taki ziąb, ale warto było się upewnić, czy ktoś nie wpadł na tak szalony pomysł, albo nie wypłynął popływać sobie łodzią. Teren był jednak czysty. - Poczekaj chwilę. - Musiał przećwiczyć najpierw skupianie chakry, tutaj nagle miał nie wychodzić płomień, a dym ts! Przynajmniej dym nie był kulą, khe. Złożył cztery szybkie pieczęci. Wynik przez dłuższy czas nie był zadowalający, kiedy monotonnie i uparcie powtarzał czynność - ale w końcu się udało. Siwy dym zasnuł wodę nad nimi, gęsty, utrudniający widoczność - całkiem przydatna zabawka... zwłaszcza, kiedy można było ją podpalić. Raczej technika katonu, jaką się użyje do podpalenia tego dymu nie ma znaczenia, prawda? Rozłaził się na boki... a jeśliby pozwolić temu dymowi sunąć w konkretnym kierunku... ach, ach, fajerwerkiii! Brunet odczekał aż dym zostanie rozwiany i nic z niego nie zostanie, zanim poprosił Keia o wsparcie.
- Wiatr przyśpieszy technikę katonu? - W sumie to nie był pewien. Wzmacniał jego moc, to na pewno, ale czy prędkość też wzmacniał? - Spróbuj ukierunkować ten dym. Pchnąć go do przodu. - To by naprawdę przerażająco wydłużyło tą technikę - i uczyniło z niej mobilną! Złożył pieczęci do Kasumi Enbu no Jutsu i wydmuchał siwy gaz, spoglądając, czy poddaje się woli Keia - i zaraz złożył pieczęć Hōsenka no Jutsu - nie było potrzeby podpalać gazu czymkolwiek większym - reszta technik pochłaniała więcej chakry, ta czerpała jej dopuszczalną ilość, miała chyba największy zasięg... no i idealnie spełniała soje zadanie.
Kiedy tylko kulki ognia dosięgnęły do dymu cały obszar zajął się płomieniami. Wybuch uderzył po bębenkach, zburzył spokój fal i jęzory wspięły ku niebu, tańcząc z czarnymi kłębami.
Ciepły podmuch wiatru uderzył w twarze mężczyzn.
Taki widok był czymś, co niemal paraliżowało. Cudowna manifestacja mocy natury. I dzięki naturze chakry Keia można było z niej korzystać bez obawy, że samemu trzeba będzie ze smug szarego dymu uciekać.
- Chyba działa. - Uśmiechnął się łagodnie, zaplatając ręce na klatce piersiowej.
A on chyba miał znowu dość trenowania na najbliższy czas.
Trening katon C Katon: Kasumi Enbu no Jutsu
0 x
Awatar użytkownika
Hayami Akodo
Posty: 1279
Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
Wiek postaci: 26
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak
Multikonta: brak
Aktualna postać: Hayami Akodo

Re: Klify

Post autor: Hayami Akodo »

Uśmiechnął się lekko, słysząc o posiadaniu zbyt małej wiedzy przez Shijimę, i nie skomentował już tego. Tak, to chyba był ten moment, ale skoro tak...Nevermind, nie było tematu, nic nie mówiłeś, Hayami.
-Nic nie mówiłem-mruknąłeś, wzruszając ramionami delikatnie, po czym pobiegłeś za nimi na klify, zgodnie z umową. Szedłeś szybkim krokiem, nie zostając w tyle, w końcu nie mogłeś opuścić ani minuty z nowego treningu, który miał sobie zrobić Shijima.
W końcu czym innym jest obserwowanie Uchihów przy ich treningach, podziwianie nietypowych oczu w akcji, a czym innym takiego jak on, prawdopodobnie również pochodzącego z jakiegoś klanu, choć raczej nie będącego kuzynem Sagi i Tensy shinobi.
Kiedy dotarli na klify, utkwił spojrzenie w chłodnej, zmrożonej, uśpionej przyrodzie - znów miał wrażenie, jakby coś z jego natury zapadało się w czystych odmętach, dobrze, że była to część jego osobowości, a nie żaden nieszczęsny człowiek czy jakaś łódź. Po krótkiej chwili pojawił się siwy, zwykły dym, o gęstości utrudniającej widoczność. Niewiele przezeń widział, ale chyba właśnie o to chodziło w tym wszystkim, prawda?
Shijima spokojnie wykonywał pieczęcie, skupiony maksymalnie na swoim zadaniu - czarna plama na wytłumionym tle, smok z bajki zionący dymem, och, warto było go podziwiać, jego i ten dym, zanim rozwieje się tak ulotnie, pospiesznie, w ogólnej ciszy i pustce, odleci jak Lenora.
Hayami nie znał ani jednej z tych pieczęci, nic mu one nie mówiły, nigdy w życiu nie uczył się niczego, co miałoby związek z jutsu czy chakrą. Miał tylko przebijać wroga, zadawać pchnięcia, unikać wroga i en general wykonywać swoją powinność. Nie powiedział jednak, że nie docenia shinobi, gdyby to zrobił, najprawdopodobniej jego podróż skończyłaby się w piachu.
Ogień zderzył się z dymem, czego wynikiem był potężny huk; chłopak mimowolnie się cofnął w tył, z zaciekawieniem przyglądając się danse macabre, wściekłemu tangu tańczonemu przez namiętne płomienie z czarnymi demonami dymu.
-"Chyba"? To działa nawet na pewno! I to nieźle działa-przyznał, nie spuszczając spojrzenia z roztańczonej natury. Wyglądało to naprawdę ciekawie. -Widać, że ta cała...eee...
Zaciął się na chwilę, szukając tego trudnego słowa, które zostało wypowiedziane wcześniej.
-...synergia jest przydatna-dokończył zdanie, zadowolony z siebie. Jeżeli to u Shijimy było "chyba", to on nie chciał wiedzieć, czym dla niego było "na pewno"...Ale i tak był zaciekawiony, pomyśleć tylko, że shinobi miewają takie ciekawe sztuczki! Gdyby wszyscy wykorzystywali je w imię ideałów, które zaproponowano ludziom przed wiekami, świat mógłby być lepszy - ale nie był. Był, jaki był, i z tym można było się pogodzić lub nie. Hayami w każdym razie wolał pozostać przy swojej starej, dobrej wiedzy dotyczącej sztuki wojny-wiecie, te wszystkie cuda z "ubiegnij przeciwnika, przejmując, co jest mu drogie".
0 x
Obrazek though my body may decay on the isle of Ezo
my spirit guards my lord in the east


voice |PH| theme | bank | vibe 1|vibe 2
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Klify

Post autor: Seinaru »

Trening Shi został jak na razie zakończony, a efekty okazały się dla Seinaru nader zadowalające. Okazało się, że sy... syne... ogień i powietrze dobrze razem działały. Po całkiem pokaźnym wybuchu nad taflą wody samuraj rozejrzał się dookoła. Miał nadzieję, że nie zakłócili za bardzo tutejszego porządku. Pomimo, że nie był w ogóle zmęczony tymi kilkoma machnięciami kijem, to i tak zaproponował powrót do domu.
- Musimy zdążyć napalić w piecu przed zmrokiem. Niedługo się ściemni i ochłodzi i przestanie być tak przyjemnie. - Drapnął swój kij i zaczął spacerować wzdłuż plaży w kierunku domu, jednak nie spiesząc się zbytnio. Była to raczej przechadzka, a nie pośpiech, który można by wywnioskować z jego wypowiedzi. Nie odzywał się za dużo, zastanawiał się raczej nad tym, kiedy Shijima wyruszy do siebie, jak długo potrwa jego "odprowadzanie" oraz jaką drogę obiorą.
- Wyruszymy jutro rano. Tą jedną noc możesz chyba jeszcze zostać? - Rzucił do niego, nieświadomie nie zostawiając mu możliwości dłuższego pobytu. I choć Kei zreflektował się dopiero po kilku godzinach gdy myślał o tym później, to jednak głupio mi było o wiele dłużej.
W domu zjedli jeszcze kolację, Seinaru położył się spać nieco wcześnie, a rano cała trójka przyszykowała się do drogi i wyruszyła w kierunku Hyuo.

z.t. x3
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Klify

Post autor: Seinaru »

Na ostatnie słowa osiłka już nie zareagował, po prostu odszedł stamtąd razem z Yuri. Jak się okazało, koniec końców nie zmierzali oni do jego domu, ponieważ dziewczyna gwałtownie zmieniła ich plany. Zanim Kei tak naprawdę zdążył przejąć inicjatywę choć odrobinę, dziewczyna zaciągnęła go nad klify, gdzie... No właśnie Seinaru tego do końca nie rozumiał.
- Hej, to nie w tą stronę, gdzie mnie prowadzisz? - Nie opierał się jej w ogóle, jednak coś kazało mu zaufać. Po kilku chwilach postanowił za nią pójść, Yuri miała swój jasno określony plan i jeśli nie potrzebowała żadnego zastanowienia, to musiała doskonale wiedzieć co robić. Póki co to ona była najjaśniejszym tropem do znalezienia poszukiwanej, dlatego samuraj postanowił po prostu popłynąć z tym prądem. Gdy jednak dotarli na skalisty brzeg, Seinaru zgłupiał już zupełnie. Niedaleko znajdowała się kobieta, która do złudzenia przypominała tą ze zdjęcia. Na jej pytanie Kei zareagował jednak sporym zdziwieniem, po którym spojrzał wymownie na niemą. Póki co jednak wyjaśnienia należało odłożyć na później, przynajmniej ze strony brunetki. Teraz, skoro samuraj uznał że siedzi przed nimi jego zguba, zamierzał zabrać ją z powrotem do babci. A może nie?
- Nazywam się Seinaru, a to jest Yuri. Szukam kobiety z tego zdjęcia. - Po raz kolejny już posłużył się nim i podał je dziewczynie, przy okazji samemu robiąc ostatnie porównanie, czy aby na pewno się nie pomylił.
- I wygląda na to, że to Ty. Niedaleko stąd mieszka pewna kobieta, która myśli, że jesteś jej córką. W jej domu znalazłem listy rzekomo od Ciebie i to zdjęcie właśnie. - Zawsze najtrudniej było wyjaśnić wszystko w jednym zdaniu. Seinaru jednak starał się nie zarzucać informacjami o tym, że Yuri twierdzi, że listy te zostały sfałszowane. Tylko przez kogo i dlaczego?
- Nie pamiętasz, prawda? - Przyszło mu to teraz do głowy. Jeśli siedziała nad klifem kilka kroków od farm gdzie mieszkała jej matka, która z kolei twierdzi, że córka nie żyje i nie wie o jej istnieniu, to po prostu nie mogą o sobie nawzajem wiedzieć. Dziwne i przykre zarazem.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Teiz”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość