Strona 12 z 14

Re: Osada portowa i okolice

: 18 lip 2022, o 12:39
autor: Kan Senju

Re: Osada portowa i okolice

: 19 lip 2022, o 12:40
autor: Kayo

Re: Osada portowa i okolice

: 19 lip 2022, o 14:23
autor: Kan Senju

Re: Osada portowa i okolice

: 19 lip 2022, o 21:19
autor: Kayo

Re: Osada portowa i okolice

: 21 lip 2022, o 20:37
autor: Kan Senju

Re: Osada portowa i okolice

: 23 lip 2022, o 17:36
autor: Kayo

Re: Osada portowa i okolice

: 26 lip 2022, o 17:55
autor: Kan Senju

Re: Osada portowa i okolice

: 30 lip 2022, o 17:49
autor: Kayo

Re: Osada portowa i okolice

: 2 sie 2022, o 13:51
autor: Kan Senju

Re: Osada portowa i okolice

: 4 sie 2022, o 22:52
autor: Kayo

Re: Osada portowa i okolice

: 24 sie 2022, o 14:16
autor: Arii
11/34+

Re: Osada portowa i okolice

: 29 sie 2022, o 13:41
autor: Kayo

Re: Osada portowa i okolice

: 28 cze 2023, o 16:39
autor: Kyoushi
No wiadomym było, że każdy chciałby się wyspać, jednak na jego barkach spoczywał los tej kalekiej trójki, która była jego aktualną kompaniją, z którą współdzielił ból bycia innym. On też był inny i poniekąd też kaleką, gdy tylko stał się Jinchuuriki. Nie tylko to, ponieważ zaczynał od totalnego zera, a nawet i dna, z powodu braku limitu krwii, której nie dane mu było otrzymać od rodziców. To jednak nie było powodem do tego by się poddawać i odpuścić w drodze po chwałę i bycie najlepszym shinobi tej i każdej pozostałej ery.
Po spokojnej nocy odespał chwilkę, gdy przygotowywali śniadanie i trochę się ogarniali przed dalszą, długą podróżą. W końcu jeszcze był spory kawał drogi przed nimi, a to zwiastowało kolejne dni trudnej przeprawy. Spędzając kolejne godziny podczas drogi, dyskutował na różne tematy geo-polityczne ze staruszkiem, z młodszym facetem raczej poruszali tematy klanowe, które dotyczyły tych terenów czy też mierzenia się siłą. Z kobietą zaś nie poruszał żadnych tematów - jedyne co było to ten pieprzony wielki płomień, czy inny słoneczny patrol. To nie było znaczące, przynajmniej dla niego. Najważniejsze było dotrzeć na miejsce w pełnej ekipie, której pilnował jak oczka w głowie.
Dla nich może i było trudno, dla niego było trudno dotrzymać tego ślimaczego tempa, jednak czego się nie robi dla wyjątkowej sprawy, jaką była właśnie pomoc tym wyjątkowym ludziom. Parli na przód, by dotrzeć do Teiz. Niedługo później dotarli do portu, który miał ich zabrać na wyspę samurajów, którą także już kiedyś odwiedził. To nie był problem. To był ostatni przystanek w karczmie, w której odpoczywali tuż przed podróżą morską, która w żaden sposób nie mogła być przyjemna, ponieważ nie działo się na morzu niezbyt wiele. Nie obyło się bez chlańska w ostatni dzień, co odczuwał na drugi dzień, gdy suszyło go potężnie, jednak to nic. Nie takie przeciwności losu spotkał na swojej drodzę od początku żywota.
Tygodniowa podróż po morzu i jego odpoczynek, a także dni pełne medytacji i rozmów z Nibi dały mu bardzo dużo. Czuł się z nią już tak obyty i zespolony jak nigdy wcześniej. Teraz każdy temat przechodził przez umysł Shiroyasha i przez zdanie samej Matatabi, która dawała mu sporo rad jako o wiele starszy byt. Czy dotarli juz do brzegu to miało się okazać po tygodniowej podróży i to, gdzie dalej poprowadzi go grupa kalek...

Re: Osada portowa i okolice

: 29 cze 2023, o 12:01
autor: Arii
8/21+

Re: Osada portowa i okolice

: 29 cze 2023, o 16:59
autor: Kyoushi
Kolejny etap wycieczki, którym było przeprawienie się przez morze mogło obfitować w różne przygody, jednak takowe nie nadeszły. Białowłosy mógł w rzeczywistości nawiązać o wiele lepszy kontakt ze swoim kociskiem, dzięki czemu wiedział, że już jest gotowy po mentalnej rozgrywce, która była tak istotna w kwestii przyszłości i obrony wszelkiej, a nawet i całego kontynentu. To było kluczowe w jego rozwoju. Wracając jednak do kwestii samej podróży, białowłosy nawet nie zastanawiał się nad jedzeniem, noclegiem czy warunkami panującymi na łajbie - był to dla niego po prostu kolejny punkt podróży do którego niewątpliwe chcąc nie chcąc musiał się przyzwyczaić i tak też było. Przeżył, aż w końcu dobili do portu.
Niezbyt był on lotny, więc także nie zwracał na siebie uwagi, co było całkiem sporym plusem dla osób, które nie szukały rozgłosu, jednak dla samego interesu, nie było to najfortunniejsze. Mniejsza jednak o to, bo on tu był dla innego rodzaju interesu, więc port sam w sobie nie znaczył tutaj nic. Lądując już na brzegu, oswoił się po chwili z o wiele dogodniejszymi warunkami stabilnego gruntu, niż z ciągle bujającą łajbą na morskich falach. Jedyne co go zaniepokoiło to dziwne symbole, niczym słońce, a i prawdopodobnie były to symbole związane z ów wiecznym płomieniem, o którym tak często, a wręcz i do porzygu, powtarzała jedyna w tej zgrai kobieta. Wspomniała nawet o tym, gdy ten symbol zauważyła, więc było to niemal pewne, że jest to ze sobą powiązane.
- Daj spokój z wypłatą, nie zależy mi na pieniądzach i uważam, że moja misja jeszcze się nie skończyła. Idziemy do świątyni, wtedy możemy się rozliczyć jak już będziecie tam, gdzie się umawialiśmy, nie tylko na samej wyspie. To ruszajcie się, nie mamy całego dnia. - rzekłszy, uśmiechał się, beztrosko chwytając dłońmi swoje biodra, rozglądając się w którą stronę należy ruszyć. Nie zwracał większej uwagi na tubylców, oni byli jak zawsze podejrzani wszystkiego, więc zamierzał wypełnić wcześniej zamierzony cel i doprowadzić ich do świątyni i sprawdzić czym były pokemony nazywane wiecznym ogniem.. Czy tam płomieniem..