Yinzin jest jedną z największych wysp znajdującą się na północ od Wietrznych Równin. Wyspa połączona jest mostem z znacznie mniejszą wyspą o nazwie Teiz. Surowy klimat Yinzin objawiający się częstymi opadami, a także burzami śnieżnymi sprawił, że wyspa stała się domem dla równie surowego ludu - samurajów. Yinzin jest dalekie od uczestnictwa w wielkiej polityce. Władze wyspy starają się zachować ją w pełnej neutralności. Kierowani zasadą honoru, a także siłą miecza, skupiają się przede wszystkim na własnym rozwoju. Gospodarka wioski skupiona jest w szczególności połowie ryb, hodowli kozic górskich, a także na uczestnictwie w polowaniach na wieloryby.
Tsuyoshi
Gracz nieobecny
Posty: 459 Rejestracja: 25 maja 2020, o 13:18
Wiek postaci: 16
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Blond włosy, złote oczy; czarne bufiaste spodnie, czarna koszulina, wszystko związane czarnym pasem na wysokości bioder, czarne trzewiki z miękką podeszwą.
Widoczny ekwipunek: •Kabura na prawym udzie, •Duża torba nad lędźwiami, •Miecz obosieczny pod dużą torbą, •Rękawiczki z blaszkami na dłoniach, •Manierka obok torby, •Odznaka ninja przyczepiona do koszuli.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8591
GG/Discord: cichuteńko#0324
Multikonta: -
Post
autor: Tsuyoshi » 24 cze 2020, o 10:48
Misja rangi |C|
Pozory
Wnętrze pomieszczenia było o wiele większe niż to, co mogłoby się wydawać patrząc na nie z zewnątrz. Siedzieli na beczkach położonych tak, że nie trzeba było na nie wskakiwać. W środku było ciepło toteż Hatori zdjął gruby płaszcz, kładąc go obok siebie. Dłonie miał złożone tak, jakby miał wygłaszać jakiegoś rodzaju przemówienie. Widać było, że wypowiadanie się dla mężczyzny było rzeczą ciężką. Broń Boże idiotą nie był, po prostu nie przywykł do tego, że to on gra główne skrzypce w rozmowie, bo taką osobą od zawsze był Akio właśnie… A teraz nie było go tu z nimi.
- Tam znajdują się pieniądze z wioski, Akio jest nie tylko magazynierem, ale też zajmuje się kasą… Jutro prawdopodobnie rozliczy się z głowami wioski, pokaże, co kupił, ile wydał i tak dalej. - Gigant wytłumaczył po chwili zastanowienia. Brzmiało to tak, jakby wyuczył się tego na pamięć, ułożył całą wypowiedź zanim postanowił odpowiedzieć.
- Ano, nie są. - Skinął głową, zgadzając się ze wszystkim, co powiedział Jun. To prawda, całe to wyposażenie nie wyglądało, jak coś, co mogłoby przydać się wiosce. Można by pomyśleć, że Akio szykuje się na siłowe przejęcie… Pytanie, czy byłby w stanie zabić drugiego człowieka? Kogoś z kim wychowywał się całe życie? Z kimś, kogo widzi codziennie? Z kimś, komu życzy, jak najlepiej? Chyba nikt nie byłby w stanie zrobić czegoś takiego. Zamordować własnych bliskich tylko po to, aby pokazać, że świat w którym przyszło mu żyć był zły, służył czemuś, czemu nie powinien.
- Z tego co mówił Akio… To wszystkie rzeczy znikają co parę miesięcy, kowal robi z nimi cuda, naprawdę. Umie wykuwać miecze i to nie byle jakie. Zrobi to z byle czego. Przynieś mu stal, a ten zmieni Ci ją w najpiękniejszy miecz… A wtedy, gdy to znika, do skarbca wpływają pieniądze. - Ponownie wszystko zostało wypowiedziane niczym wierszyk. Czy był to specyficzny styl Hatoriego, czy może… Ludzie stąd zawsze zastanawiają się aż tyle nad każdym pojedynczym zdaniem? Doza sztuczności w każdym słowie, jakie wypowiadał była wręcz namacalnie widoczna. Sam gigant miał twarz ze stali, jakby nie było w niej emocji. Aura wioski mogła mu się udzielić… Pranie mózgu mogło zrobić swoje.
- Wiesz, Akio naprawdę jest inny. Wszyscy mówią, że urodził się tutaj, ale ja jakoś w to nie wierzę. - Hatori roześmiał się, jakby właśnie usłyszał jakiś niesamowity żart opowiedziany przez swojego przyjaciela. Czas mijał, a po panu wielkim było widać, że ten odciska na nim swoje piętno. Można było odczuć jego stres, jakby aurę bijącą nieprzyjemnym pulsem podobnym do bólu skroni. Woźnica nie wracał, a powinien już dawno tu być, powinien z nimi siedzieć i rozmawiać o tym, co się dzieje. Czyżby to o czym myślał Jun mogło się sprawdzić? Być może widzieli, że Akio spostrzegł tę dziwną wymianę ludzi za pieniądze? Być może zaraz ktoś straci głowę albo życie? Być może ktoś już zmierza w stronę magazynu, aby i Hatori mógł zniknąć w tę piękną noc, niczym inni z wioski?
A może to tylko jakaś dziwna paranoja udzielająca się każdemu mieszkańcowi tej odizolowanej, dziwacznej osady? Jun dużo obserwował, więc mógł wyczuć, że coś może być z tym wszystkim nie tak, jak być powinno. Że cała wioska jakby obserwowała każdy jego ruch, nie dosłownie, ale… Coś jakby go nie opuszczało. Stało za nim dysząc na kark. Hatori cały czas spoglądał na kapelusznika, tylko co jakiś czas spoglądając w kierunku wejścia w wyczekiwaniu na przyjaciela.
- Akio powinien już być… Co mu tak długo schodzi? - Odpowiedź była raczej oczywista. A może jednak nie? A może Akio zaraz wróci i porozmawiacie o tym, co się tutaj dzieje? A może… A może po prostu coś zajęło mu więcej czasu… Albo się wywrócił? Myśli w głowie Hatoriego nie dawały mu spokoju. Wyglądało na to, jakby gigant miał zaraz wstać i ruszyć na poszukiwania, mimo rozkazów woźnicy. Mieliście się stąd nie ruszać, prawda? Ale dlaczego? Dlaczego mieliście tu zostać? Tego też wam nikt nie powiedział. Po prostu macie czekać.
Jun
15/30
Bardzo poglądowa mapka:
Parę słów nt. lokacji:
•Dróżka szeroka na jakieś 3 metry;
•Lasy są dosyć duże, sama wioska przy nich jest maciupeńka
•Sto metrów od wioski znajduje się rzeka, a przy niej mały port rozładunkowy
•Brak jakichkolwiek miejsc sugerujących to, że wioska w ogóle istnieje
•Wioska w rzeczywistości znajduje się o wiele bliżej lasu, kamufluje się w nim, co utrudnia spostrzeżenie jej z jakiegokolwiek dystansu, do tego brak jakichkolwiek okien od strony lasu
•Po zachodniej części wioski kompletna pusta, ciągnąca się kilometrami
•Tak, jak pisałem w opisie lokacji, wioska jest odosobniona od jakichkolwiek osad, nikt nie ma pojęcia, że w ogóle istnieje (oczywiście są od tego wyjątki, bo każdy mógł zabłądzić tak, jak zrobił to Jun).
•Magazyn znajduje się blisko "portu", więc w pobliżu nie znajduje żaden dom mieszkalny.
Wygląd Akio z tym, że oczy ma normalne, brązowe:
0 x
Jun
Postać porzucona
Posty: 1735 Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
Wiek postaci: 22
Ranga: Kenshi | Akoraito
Krótki wygląd: Kapelusz
Widoczny ekwipunek: Zbroja Duża torba Miecz i śpiwór Manierka
Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Maname | Kabuki
Aktualna postać: Kayo
Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Post
autor: Jun » 24 cze 2020, o 20:28
- Rok 388 - Zima -
[/color][/b]
" Izolacja "
Trafił swój na swego w pewnym tego słowa znaczeniu. Hatori nie należał do tych najbardziej rozmownych. Z Junem było podobnie i doskonale to rozumiał, choć jego małomówność wynikała raczej z braku chęci używania dużej ilości słów w swoich wypowiedziach, poza sensowny limit, nie miał go jakoś ustalonego, lecz gdy mógł załatwić sprawę kilkoma słowami, to dlaczego miałby się produkować i wprowadzać niepotrzebne zamieszanie? Kapelusznik skinął głową i przymknął lekko oczy w geście zrozumienie do Hatoriego. To już wiedział, rozumiał czym zajmuje się Akio i jak będzie musiał się rozliczać. Wiele rzeczy wynikało ze samej specyfiki jego pracy i Hatori nie musiał tego tłumaczyć. Nie miał mu tego za złe, doceniał, że próbuje wyjaśnić mu jak wszystko tutaj działa - rzeczywiście może trafić się coś o czym Jun może nie mieć całkiem pojęcia.
Problem polegał na tym, że to nie Akio się szykował, a wioska. Należało postawić pytanie - w jakim celu to robią? Nie było jednak osoby do której należałoby je skierować, nie był to na pewno Akio, tak więc Jun pozostał z pytaniem na które w tej chwili odpowiedzi nie pozna, przynajmniej na razie. Informacja o tutejszym kowalu była interesująca. - Ciekawe czy jest choć w połowie tak dobry jak mówi... — Kowal wytwarzający broń to wcale nie jest byle kto, wioskowi kowale zwykle wytwarzają jedynie narzędzia, podkuwają konie i tworzą inne potrzebne przedmioty. Ten tutaj wyrabiał broń, co jak na osadę z tak małą ilością mieszkańców, zupełnie odcięta od świata zewnętrznego sugerowała tylko jedno - przemyt. Tutaj Jun się domyślił jak to robią. Mężczyźni o których wspominał Akio musieli być przemytnikami, albo innymi łotrami którzy w jakiś sposób korzystają z tej broni. Nie było opcji by rozeszła się po wiosce, a jeszcze mniej prawdopodobne było to, by sprzedali ją na jakimś okolicznym targu. Tworzyłoby to jedynie zbyt dużo pytań, na które Akio nie potrafiłby odpowiedzieć. Jedna teoria jest tutaj prawdziwa, przemyt morski, skoro osada ma dostęp do wody. Zostało się zastanowić do kogo należy ta operacja i czy jest lokalna, ograniczająca się do tej wyspy, albo i nie... Jun nie wykluczał, że mogą płynąc na kontynent.
Duża ilość broni, materiały... Podejrzane to wszystko, do tego znikający ludzie? Chcąc czy nie, rozwiązanie tej sprawy mogło Juna zaprowadzić dalej w poszukiwaniach człowieka którego szukał. – Gdzie ląduje ta broń, Hatori? — Musiał zapytać. Nie oczekiwał nawet innych słów niż przepełnionych sztucznością wyuczonych frazesów. Ta osada była jakiegoś rodzaju idyllą która nie była właściwa. – Dlaczego? — Jun spytał swojego towarzysza odnośnie tożsamości Akio, skoro inni mówią, że pochodzi stąd, a on twierdzi inaczej, dobrze byłoby wiedzieć skąd wysnuł te wnioski. To właśnie takie drobne szczegóły pozwalały rozwiązywać sprawy takie jak ta. Może za tym całym Akio kryło się coś znacznie większego niż tylko niepokój i odkrycie jakiegoś mroku wiszącego w powietrzu? To nie mógł być przypadek, że jako pierwszy zobaczył coś czego nie powinien.
Hatori się śmiał, Jun jednak nawet nie prychnął. Tak jakby odebrał jego słowa całkowicie na serio, wiedział po co to roześmianie, możliwe, że ktoś ich podsłuchiwał, nawet i w tej chwili. – Ile czasu zwykle mu to zajmuje? — Tego Jun nie wiedział. Zastanawiał się czy powinien przerywać tą piękną idyllę błyskiem swojego ostrza podczas przechadzki przez osadę. Nie mniej jeszcze nie wstawał. Siedział i słuchał otoczenia. Nie bez powodu czuł, że coś złego wisi w powietrzu, nie bez powodu też Hatori powziął środki ostrożności.
Mieli czekać... Jun wiedział, że jeśli Akio wróci to wszystko mu wyjaśni... Albo właśnie idzie z tłumem ludzi pod swoją własną bramę... Gdyby to był tłum Jun zapewne by kogoś usłyszał... Wtedy podniósłby się u wyjrzał przez okno. Sam jednak by się nie wychylał. Póki co czekał na rozwój wydarzeń. Mógłby ruszyć tylko jeśli rzeczywiście wszystko trwało stanowczo zbyt długo - wedle tego co powie Hatori.
Myśli - Mowa
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
" RP /PBF to nie zabawa już "
Tsuyoshi
Gracz nieobecny
Posty: 459 Rejestracja: 25 maja 2020, o 13:18
Wiek postaci: 16
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Blond włosy, złote oczy; czarne bufiaste spodnie, czarna koszulina, wszystko związane czarnym pasem na wysokości bioder, czarne trzewiki z miękką podeszwą.
Widoczny ekwipunek: •Kabura na prawym udzie, •Duża torba nad lędźwiami, •Miecz obosieczny pod dużą torbą, •Rękawiczki z blaszkami na dłoniach, •Manierka obok torby, •Odznaka ninja przyczepiona do koszuli.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8591
GG/Discord: cichuteńko#0324
Multikonta: -
Post
autor: Tsuyoshi » 25 cze 2020, o 21:11
Misja rangi |C|
Pozory
Na zewnątrz panowała totalna cisza, której nic, ani nikt nie śmiał przerwać. Rzeka była dość blisko was, a mimo to nawet i jej szum był jakiś taki… Stłumiony. Wszystko to było jakieś dziwaczne, nierealne, oderwane od reszty świata niczym ta cała wioska. Gdyby Akio miał przybiec, już dawno usłyszałbyś jego kroki… Gdyby szła tu jeszcze większa grupa to tym bardziej usłyszeć dałoby się ich z o wiele większej odległości. Nie oszukujmy się, taka wioska nie ma w swoim zanadrzu jakiegoś niesamowitego oddziału ninja poruszających się bezszelestnie, więc i Hatori byłby zdolny zwrócić na coś uwagę, ale… Nic, a nic się nie działo. Nadal mieliście czas na rozmowę, jakby ktoś usilnie próbował Wam go dać.
Gdzie mogłaby lądować, co? Sam już natrafiłeś na trop, po co więc te pytania? Doskonale wiedziałeś, domyślałeś się w jakim celu je tu sprowadzają, dlaczego kowal był taki, a nie inny. Nie był to byle pleb, który klepał podkowy, czy naprawiał siekiery miejscowym drwalom. Nie, nie był to taki typ kowala. Nie był to byle kto, ale skąd mógłbyś to wiedzieć? Skąd możesz wiedzieć, co dzieje się w tej przeklętej wiosce, której i ty powoli miałeś dość? Czułeś, jak ostrze chce się wydostać, zabłysnąć w świetle gwiazd, rozlewając juchę na lewo i prawo… Ale po co miałbyś to zrobić? Po co rozpoczynać mord z którego już się nie wycofasz? A co najważniejsze - kogo zamierzałeś ściąć? Skąd mógłbyś mieć pewność, że nie przetniesz osoby, która próbuje przeciwdziałać temu całemu syfowi w który wplątałeś się zupełnie przypadkiem?
Sytuacja była tak cholernie nieprzyjemna, że nie dało się z niej wyjść w normalny sposób. Byłeś już za daleko, aby móc się wycofać, powiedzieć, że wychodzisz i pójść w swoją stronę… Ale Ty uwielbiasz takie sytuacje, Jun. Zawsze znajdziesz się w najgorszym miejscu o najgorszym czasie.
- Nie mam pojęcia, Akio mówił, że Ci ludzie to biorą, a on ma zamiar to skończyć. - Hatori wzruszył ramionami. Nie lubił odpowiadać na pytania na które nie znał odpowiedzi. Chyba nikt tego nie lubi, prawda?
Gdy Jun zadał pytanie, Hatori zawiesił się jakby, próbując stworzyć jakąkolwiek odpowiedź, która mogłaby usatysfakcjonować jego towarzysza do rozmowy. Cały czas zaznaczał, że Akio jest taki, Akio jest siaki, Akio jest owaki, ale co było w nim tak niesamowitego? Był w niego zapatrzony, dało się to dostrzec na pierwszy rzut oka. To woźnica grał pierwsze skrzypce w tej całej sytuacji… Ale dlaczego tak było? Dlaczego to właśnie na niego trafiło? Dlaczego to on musiał być tym najmniej posłusznym, a najbardziej potrzebnym? Dlaczego to jemu przypadły te wszystkie zadania przez które może dojść do tego, co może dziać się od dawien dawna w jego ukochanej osadzie?
- Wiesz, jeździmy naprawdę daleko, a mimo tego, że kraj jest dobrze chroniony to zdarzają się bandziory, ale… Jakoś nigdy nikt nas nie zaatakował, choć były takie sytuacje. Wiele się słyszy we wioskach, że co rusz jakiś kupiec zostaje okradziony, ale my… Nigdy. Raz próbowali, ale nawet nie zauważyłem, co się stało i było już po sprawie… Ale nikt nie umarł, po prostu odpuścili. - Wytłumaczył w końcu na czym polegała ta cała inność. Akio miał jakieś umiejętności, to było pewnie, w końcu bandyci od tak nie odpuszczają łatwej zdobyczy. Samo to, że nikt nie wie o całej tej wiosce musi coś znaczyć… Ale dlaczego w takim razie Akio sam nie poradził sobie z tym, co dzieje się we wiosce? Dlaczego sam nie postanowił podjąć się wyswobodzenia jej spod łap tych przemytników?
Im więcej się dowiadywał, tym więcej pytań pojawiało się w jego głowie. Więc może by tak… Przestać zadawać pytania? Albo zapytać się kogoś, kto rozwieje te pytania zamiast męczyć biednego Hatoriego? On nie wydawał się być jednym z takich, co potrafi odpowiadać na takie pytania. Był tylko nędznym minionem, podążającym za Akio. Kimś, w jego, mniemaniu silniejszym od siebie… Wartym zaufania.
- Zwykle chwilę… No chyba, że coś odwróci jego uwagę. Wtedy potrafi długo nie wracać, ale zawsze w końcu wraca…
Wtedy z dworu dało się usłyszeć bieg, cichy, ale jednak. Ktoś prędko zmierzał do magazynu, nie była to prędkość godna jakiegoś shinobi, czy samuraja, ale nie należała też do tych wolniejszych. Krok był lekki, niczym u baletnicy. Z całą pewnością wparuje tu zaraz z impetem. Hatori poderwał się ze stołka, biorąc w rękę jeden z tasaków. Nie wiedział, kogo mógłby się spodziewać… Choć z drugiej strony, mogło być to oczywiste. Wtedy też spojrzał na Juna niepewnie. Głupi był, cóż poradzić.
Drzwi rozchyliły się gwałtownie, odsłaniając postać Akio. Ten rozejrzał się po pomieszczeniu, jakby szukając czegoś. Wszedł do środka, oznajmiając:
- Panowie, to chyba nasz szczęśliwy dzień. - Uśmiechnął się do was. - Spieprzyłem cały plan, bo to właśnie dzisiaj te gnidy planują wziąć sobie to, co nie należy do nich. - A więc dlatego nie było go tak długo? To było powodem tego oczekiwania? Gość obserwował całą sytuację, czekając na rozwinięcie. Może mieliście być przynętą? A może to on miał nią być? A może tamci nawet nie zmierzali w kierunku magazynu? Pytań mogło pojawić się wiele, ale jedno było pewne - Akio nie cofnie się przed niczym.
Jun
17/30
Bardzo poglądowa mapka:
Parę słów nt. lokacji:
•Dróżka szeroka na jakieś 3 metry;
•Lasy są dosyć duże, sama wioska przy nich jest maciupeńka
•Sto metrów od wioski znajduje się rzeka, a przy niej mały port rozładunkowy
•Brak jakichkolwiek miejsc sugerujących to, że wioska w ogóle istnieje
•Wioska w rzeczywistości znajduje się o wiele bliżej lasu, kamufluje się w nim, co utrudnia spostrzeżenie jej z jakiegokolwiek dystansu, do tego brak jakichkolwiek okien od strony lasu
•Po zachodniej części wioski kompletna pusta, ciągnąca się kilometrami
•Tak, jak pisałem w opisie lokacji, wioska jest odosobniona od jakichkolwiek osad, nikt nie ma pojęcia, że w ogóle istnieje (oczywiście są od tego wyjątki, bo każdy mógł zabłądzić tak, jak zrobił to Jun).
•Magazyn znajduje się blisko "portu", więc w pobliżu nie znajduje żaden dom mieszkalny.
Wygląd Akio z tym, że oczy ma normalne, brązowe:
0 x
Jun
Postać porzucona
Posty: 1735 Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
Wiek postaci: 22
Ranga: Kenshi | Akoraito
Krótki wygląd: Kapelusz
Widoczny ekwipunek: Zbroja Duża torba Miecz i śpiwór Manierka
Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Maname | Kabuki
Aktualna postać: Kayo
Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Post
autor: Jun » 27 cze 2020, o 01:01
- Rok 388 - Zima -
[/color][/b]
" Izolacja "
Słuchał - wiele więcej nie mógł zrobić. Przestępcy zdarzali się wszędzie, tego nie dało się uniknąć, można było próbować, wszystko polegało na egzekwowaniu odpowiedniego prawa i rozumieniu go. Po prawdzie co różniło tutejszych ludzi od bandytów o których wspominał Hatori? Wedle Juna niezbyt wiele, jeśli wierzyć wszelkim przypuszczeniom na które go naprowadzono, oraz te na które wpadł sam. To wciąż nie były dowody, a jedynie słowa. Słowa, które padając z ust zwyczajnego człowieka mogą być wystarczające by sprawę zbadać z bliska, jednak nie wystarczające by od razu wydać wyrok.
Łotry zawsze wybierają największy cel, zwłaszcza jeśli nie jest odpowiednio chroniony. Zapasy - a raczej ich ilość, w jaką zaopatrywana jest ta osada przez tą dwójkę sama prosi się o jakiś atak. Ten jednak nigdy nie nastąpił jeśli wierzyć słowom mężczyzny. To mogło oznaczać dwie rzeczy - Albo czuli respekt, albo również brali w tym udział. Jun nie wierzył jednak w istnienie aż tak rozbudowanej siatki przestępczej która mogłaby kontrolować wszystkie mniejsze bandy w okolicy - zawsze znajdzie się ktoś kto wyłamie się ze schematu. To nie było możliwe, nie tutaj. Nawet w Shigashi ciężko uniknąć " sytuacji " w której trafiał się ktoś kto wychodził poza prosty schemat i odgórne zalecenia kontrolowanej zbrodni, pilnowanej przez tamtejsze mafie.
Hatori był prosty, Hatori był stronnikiem, osobą która podąża za kimś i pomaga mu realizować jego cele - kimkolwiek ta osoba jest. Niektórzy są wierni, inni są jak chorągiewki. Ciężko stwierdzić jak zachowałby się w obecnej sytuacji gdyby wszystko wzięło w łeb. Jego słowa zapewniły Juna, że póki rzeczywiście nie usłyszy apokalipsy za oknem to wszystko jest w porządku. Tamori lubił cisze, ta była złowieszcza. Gdy Hatori chwycił za Tasak, wyraźnie poruszony krokami Jun zlustrował go wzrokiem. Nie powiedział nic. Jego spojrzenie mówiło wyraźnie, choć nie rozbijało się na szczegóły. Nie był tym który zabroni mu zaatakować tasakiem osoby która następna tutaj wejdzie, ale był osobą która będzie musiała z tym coś potem zrobić. Każda akcja budziła reakcje. Tutaj - Jak na ironie, możliwe, że panika była wskazana.
Drzwi otwarły się, Jun obserwował wejście, zaskakujące wejście Akio wydawało mu się dziwne, niezbyt rozumiał co się właśnie wydarzyło. Brzmiał jakby mówił do kogoś innego, kogoś kto za nim idzie, chociaż ta myśl mogła być wywołana przedłużającą się rozmową z Hatorim. – Wchodzisz? — Rzucił jednym słowem podnosząc się z ziemi. Otwarte drzwi świadczyły, że albo nie wszyscy jeszcze weszli do środka, albo nie wyszli poproszeni. Kapelusznik wiedział jedno - żadnemu z nich nie mógł w pełni zaufać. Cokolwiek miało się wydarzyć, teraz, albo za chwilę. Jeśli w przeciągu dosłownie chwili nic się nie wydarzyło, nic co mogłoby wzbudzać dalsze podejrzenia i tworzyć pytania - nic gwałtownego. To Jun otwarcie zadałby jedno pytanie w kierunku Akio – Dla kogo pracujesz? — Rzucone w eter jakby od niechcenia. I nie, to brzmiało poważnie. Wyraźnie sposób zadania pytania nie wskazywał, że chodzi o oczywistą oczywistość, pracę dla wioski i tutejszych. To pytanie które miało zawędrować głębiej.
Jun westchnął, sięgnął do swojej pochwy i wyciągnął ją z pomiędzy śpiwora. Trzymał ją w dłoni. Miecza nie wyjął.
Znudzenie przestało być zwyczajnym brakiem zainteresowania, czy przybieraniem dobrej miny do złej gry. Ten ton przybrał wydźwięk zimnego pragmatyzmu. Nie podobała mu się ta wioska.
Myśli - Mowa
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
" RP /PBF to nie zabawa już "
Tsuyoshi
Gracz nieobecny
Posty: 459 Rejestracja: 25 maja 2020, o 13:18
Wiek postaci: 16
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Blond włosy, złote oczy; czarne bufiaste spodnie, czarna koszulina, wszystko związane czarnym pasem na wysokości bioder, czarne trzewiki z miękką podeszwą.
Widoczny ekwipunek: •Kabura na prawym udzie, •Duża torba nad lędźwiami, •Miecz obosieczny pod dużą torbą, •Rękawiczki z blaszkami na dłoniach, •Manierka obok torby, •Odznaka ninja przyczepiona do koszuli.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8591
GG/Discord: cichuteńko#0324
Multikonta: -
Post
autor: Tsuyoshi » 27 cze 2020, o 10:42
Misja rangi |C|
Pozory
Hatori momentalnie odpuścił, gdy w drzwiach stanął Akio, opuszczając tasak w dół. Gdyby był to jakikolwiek przeciwnik to wątpliwym było, że tasak do mięsa cokolwiek zwojowałby z o wiele dłuższym mieczem. Sam nie wiedziałeś, czego się spodziewać. Nie wiedziałeś, czy zaraz nie wparuje to cała grupa bandziorów, która położy kres twojemu życiu… Czy może Hatori zaraz nie zaatakuje, gdy Ty nie spodziewasz się totalnie niczego. Nie wiedziałeś, kim są twoi nowi znajomi, więc bycie podejrzliwym było jak najbardziej wskazane, aby kontynuować żywot. Choć… Może to Ty źle zinterpretowałeś to, co się tutaj dzieje? Może właśnie żaden z nich nie planuje nic złego? Być może w ich oczach robią coś dobrego? Coś, co nakazuje im ich honor, który - jak sam przyznałeś - może być podobny do twojego. W końcu kierujesz się zasadami tych ziem. Ale jakie zasady mogli mieć wieśniacy z odizolowanej wioski, wychowujący się tu od urodzenia? Jakie zasady wpajano im? Nie wiedziałeś tego. Nie wiedziałeś, czy przypadkiem zaraz nie usuną Cię tak, jak innych, którzy dowiedzieli się o ich wiosce - w końcu nikt o niej nie wiedział, prawda? A nieliczni, którzy przypadkiem trafili w te rejony mogli już nigdy nie wrócić. Ale wiele było zaginięć, wiele było śmierci z dziwnych powodów, wiele było niewyjaśnionych przyczyn zniknięć jakichś losowych wieśniaków, ale kto by się tym przejmował? Oni nic nie znaczyli, łatwo można było ich zastąpić.
- Nie, Wy wychodzicie. - Stwierdził od razu, bez zawahania. - Nie ma czasu na wyjaśnienia, tutaj z całą pewnością nie będzie bezpiecznie… Chyba, że faktycznie nie chcesz się przyłączyć do naszej sprawy. - A więc Jun musiał źle zrozumieć całą sytuację. Za Akio nie było żadnego wściekłego tłumu, tak samo, jak i nikt nie czyhał na ich życia… Jeszcze. Widać było lekkie podekscytowanie na twarzy mężczyzny, jakby cieszył się z takiego obrotu spraw. O kim mówił, mając na myśli poprzednie zdanie? To było raczej oczywiste. Chodziło mu o ludzi przypływających na tych łódkach, Akio chciał zrozumieć, czemu to właśnie ich wioska pada ofiarą tych dziwnych… zaginięć. Dlaczego ich kowal nie jest zwykłym kowalem? Dlaczego wioska jest odizolowana od pokoleń? Dlaczego to wszystko dzieje się tak, jak się dzieje?
Wtedy padło kolejne pytanie. Naprawdę myślisz, że gdyby pracował dla kogoś to odpowiedziałby na nie, zdradzając swojego zleceniodawcę, czy kogokolwiek masz na myśli? Musiałby być idiotą, żeby się zdradzać. Akio pokręcił głową, jakby w zrezygnowaniu. Nie miałeś przed sobą byle idioty pokroju Hatoriego.
- Naprawdę myślisz, że mógłbym pracować dla kogoś innego niż ludzie z tej wioski? Pracuję dla nich, pracuję na nich, pracuję z nimi. Wyglądam Ci na kogoś, kto mógłby zajmować się… Bo nie wiem. Tym, co tamci? Myślisz, że potrzebowałbym takiego bydlaka, jak Hatori, gdybym był jak Ci shinobi o których się słyszy? - Całe życie było usłane pozorami… Każdy oceniał książkę po okładce, bo tak było najbezpieczniej, bo tak najłatwiej było utrzymać się przy życiu. Może właśnie teraz Jun padł ofiarą takich… Pozorów. Fakt, Akio wyróżniał się niesamowicie na tle swojego kolegi, ale może taki po prostu był? Być może cały zabieg, który przebiegał we wiosce, tj. pewnego rodzaju prania mózgu od dziecka, nie zadziałał na niego tak, jak powinien? Może nie był tak oddany zasadom wioski, jak inni? A może wręcz przeciwnie? Może byłby gotowym zabić, byleby ludzie z wioski byli bezpieczni? Może byłby w stanie zaryzykować własnym życiem, aby ludzie przestali w końcu służyć temu dziwnemu ugrupowaniu… Cholera. Sam nie wiedział, co się tu dzieje. Sam nie był pewny, jak do tego podejść. Bo być może właśnie dzięki tym ludziom wioska była na tyle bezpieczna, że nikt nigdy jej nie zaatakował?
- Musimy się spieszyć, naprawdę. Przybiegłem po Was, bo nie wiem, czy zaraz nie zaczną iść w tę stronę. - Na jego twarzy malowały się przeróżne emocje, choć przodującą było pewnego rodzaju zakłopotanie całą sytuacją. Nie wszystko szło zgodnie z planem. Przede wszystkim nie miało być tu Juna. Był zmienną, której Akio nie przewidział. Kapelusznik mógł przyczynić się do zniszczenia wszystkich kroków, które objął sobie woźnica. Samo to, że samuraj zdecydował się pokazać to, że ma się czym bronić było czymś, co mogło sugerować brak zaufania. Ale było to zrozumiałe.
Nieważne jednak jakie kroki podejmie Jun, Hatori ruszy w kierunku wyjścia. Chyba, że nawiąże się jakiegoś rodzaju sprzeczka, czy walka między nimi. Wtedy dwójka będzie zmuszona zareagować.
Jun
19/30
Bardzo poglądowa mapka:
Parę słów nt. lokacji:
•Dróżka szeroka na jakieś 3 metry;
•Lasy są dosyć duże, sama wioska przy nich jest maciupeńka
•Sto metrów od wioski znajduje się rzeka, a przy niej mały port rozładunkowy
•Brak jakichkolwiek miejsc sugerujących to, że wioska w ogóle istnieje
•Wioska w rzeczywistości znajduje się o wiele bliżej lasu, kamufluje się w nim, co utrudnia spostrzeżenie jej z jakiegokolwiek dystansu, do tego brak jakichkolwiek okien od strony lasu
•Po zachodniej części wioski kompletna pusta, ciągnąca się kilometrami
•Tak, jak pisałem w opisie lokacji, wioska jest odosobniona od jakichkolwiek osad, nikt nie ma pojęcia, że w ogóle istnieje (oczywiście są od tego wyjątki, bo każdy mógł zabłądzić tak, jak zrobił to Jun).
•Magazyn znajduje się blisko "portu", więc w pobliżu nie znajduje żaden dom mieszkalny.
Wygląd Akio z tym, że oczy ma normalne, brązowe:
0 x
Jun
Postać porzucona
Posty: 1735 Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
Wiek postaci: 22
Ranga: Kenshi | Akoraito
Krótki wygląd: Kapelusz
Widoczny ekwipunek: Zbroja Duża torba Miecz i śpiwór Manierka
Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Maname | Kabuki
Aktualna postać: Kayo
Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Post
autor: Jun » 27 cze 2020, o 19:27
- Rok 388 - Zima -
[/color][/b]
" Izolacja "
Na każdego kiedyś przyjdzie pora, chwila w której należy złożyć miecz. Jun jest pewien, że nim nadejdzie jego chwila, minie jeszcze - przynajmniej trochę czasu. Ludzie byli do zastąpienia, bardzo rzadko trafiały się osoby niezastąpione... A raczej należałoby powiedzieć inaczej - osoby które trudno jest zastąpić. Przypadkowi farmerzy faktycznie zaliczali się do tych najmniej wartościowych - do czasu, bo kiedyś ich również zabraknie, a wtedy o zastępstwo może być ciężko. – Wspomniałeś, że nadejdą dziś. Zabiorą to, co nie należy do nich... Jest coś jeszcze o czym nie wiem? — wskazał ręką na pomieszczenie w którym się znajdowali, wskazał też kierując swoją sayię w stronę magazynu który przed chwilą wypchali najróżniejszym sprzętem. To było miejsce z którego mogli pozyskać wszystko czego potrzebowali, chyba, że zamierzali zabrać coś o czym Jun nie miał jeszcze pojęcia.
Trudno położyć swoje zaufanie na ramieniu całkiem nieznanej sobie osoby, poznanej dopiero przed chwilą. Ironicznie równie niebezpieczne byłoby skorzystanie z jej gościny, choć tutaj grę grała już kultura i wszelkie opcje pozbawiające podstępną osobę wszelkiego honoru, gdyby coś się stało osobie którą gościł. – Myślę, że mógłbyś, może dla kogoś z zewnątrz. — Wzruszył ramionami po wypowiedzeniu tej kwestii. Nie żeby to ostatecznie miało jakieś większe znaczenia, sama jednak wiedza mogła posłużyć jako cenna informacja, mogąca zmienić dynamikę relacji. Dla samej kabały w którą się wplątali, raczej nie robiło to różnicy. – To niech przyjdą. Wolisz ich spotkać na ulicy? — Westchnął ciężko przechylając głowę. Może i rzeczywiście ulica była lepszym wyjściem. Znacznie więcej było na niej miejsca, ale pozostawały dachy i przewaga wysokości jaką ktoś mógł uzyskać, dając wystarczająco dużo czasu - druzgoczącą przewagę od której ciężko byłoby uciec. Nie wiedział co o tym myśleć, musiał jednak zaakceptować to, że na obecną chwilę pierwsze skrzypce nie należą do niego, a do Akio. Zaczął kierować się do wyjścia za Hatorim, zbierając uprzednio swój sprzęt, to jest śpiwór i pozostałe przedmioty które wcześniej odłożył. – Jeśli ci ludzie są rzeczywiście takimi jakimi ich narysowali powinniśmy ich skonfrontować... Pozwolę jednak zadecydować jemu. To w końcu ich wioska, a sprawa rozwiązana czy nie. Prędzej czy później jakieś rozwiązanie jej wystąpi. — Pomyślał i opuścił pomieszczenie za Hatorim. Miecz odłożył na miejsce, pomiędzy śpiwór. Potrafił szybko wyciągnąć ostrze z umieszczonej tam pochwy gdyby go potrzebował. Skierował się dalej tam gdzie poprowadził Akio. Pozostawał jednak ostatni, nie dał się umieścić pomiędzy tą dwójką.
Obserwował swoje plecy. Zastanawiał się czy towarzysząca mu dwójka również to robi.
Myśli - Mowa
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
" RP /PBF to nie zabawa już "
Tsuyoshi
Gracz nieobecny
Posty: 459 Rejestracja: 25 maja 2020, o 13:18
Wiek postaci: 16
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Blond włosy, złote oczy; czarne bufiaste spodnie, czarna koszulina, wszystko związane czarnym pasem na wysokości bioder, czarne trzewiki z miękką podeszwą.
Widoczny ekwipunek: •Kabura na prawym udzie, •Duża torba nad lędźwiami, •Miecz obosieczny pod dużą torbą, •Rękawiczki z blaszkami na dłoniach, •Manierka obok torby, •Odznaka ninja przyczepiona do koszuli.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8591
GG/Discord: cichuteńko#0324
Multikonta: -
Post
autor: Tsuyoshi » 27 cze 2020, o 21:56
Misja rangi |C|
Pozory
Tym razem zegar wybił ostatnią godzinę tych gnid z portu i Akio doskonale o tym wiedział. Nie miał zamiaru się zatrzymać. Nie teraz. Mimo tego, że został zaskoczony ich przybyciem - bo według planu mieli pojawić się tydzień później - to wiedział, że wygrana nadal jest po jego stronie. Tym bardziej, że po swojej stronie miał Juna… Choć nie do końca potrafił zaufać kapelusznikowi. Coś podpowiadało mu, że ich współpraca może nie przebiegać tak gładko, jakby tego chciał. Ale nie było to ważne. Wiedział, że nawet sam dałby radę rozgromić cały ten biznes. Wystarczyło ich zaskoczyć, prawda..?
- Pamiętasz, jak mówiłem CI o tym zaginięciach? Chyba znalazłem winowajców. - Nie wnikał jakoś w szczegóły. Nie było teraz na to czasu. Jeśli Junowi bardzo zależało na dowiedzeniu się dlaczego Akio tak bardzo zależy na tym, aby dowiedzieć się, co się tam dzieje, będzie musiał poczekać. Widać było po woźnicy, że niesamowicie mu się spieszy, jakby bał się, że Ci mogą uciec. Port był stosunkowo niedaleko od magazynu. Na pewno był bliżej niż sama wioska, której obrzeża znajdowały się jakieś 300 metrów od poprzedniego miejsca pobytu Hatoriego i samuraja toteż atak z dachów im nie groził. Gdyby doszło do jakiejkolwiek potyczki, wszystko działoby się na otwartej przestrzeni, czyli tam, gdzie Jun mógłby zabłysnąć swoimi umiejętnościami, które były nie do zastąpienia - tak samo, jak i On sam, choć prawdopodobnie mógł nie zdawać sobie z tego sprawy. Przecież nikt nigdy nie udowodnił mu, że jest kimś ważnym w tym świecie, prawda? Nigdy nie przekonał się, że jest jednym z najlepszych wojowników chodzących po ziemi, ale z całą pewnością ktoś kiedyś uświadomi go o tym, jak bardzo wyjątkowy był.
Akio uśmiechnął się tylko, gdy Jun wspomniał o pracy dla kogoś z zewnątrz. Nie musiał mu na to odpowiadać, nie było to jakoś potrzebne. Ale tak, jak już było powiedziane - nawet, gdyby był kimś z zewnątrz, nie powiedziałby o tym, byłby to zły ruch taktyczny. Poza tym, dlaczego wszyscy uważają go za członka społeczności? Dlaczego w takim razie uważany jest za kogoś, kto mieszkał tu od urodzenia? Z drugiej strony wiele mówiło o tym, że… Nie jest stąd. Kapelusznik był w dziwnej sytuacji i nie można mu się dziwić, że poziom jego zaufania był rekordowo niski. Ale Akio go rozumiał. Nie dziwił mu się ani trochę, nie to co Hatori. Kark był nieco inaczej nastawiony do swojego towarzysza. Dziwił się każdemu, kto myślał, że Akio jest złą osobą. Był w niego zapatrzony, jak w jakiś obrazek… Jak w bożka dla którego zrobiłby wszystko. Cały świat powoli odsłaniał swoje karty, ale przez to… Wszystko zaczynało robić się coraz to bardziej skomplikowane.
- Wiesz, tam będzie nam łatwiej. Nie mają żadnej broni dystansowej, ot jakieś miecze… Pewnie od naszego kowala. - Szli już na zewnątrz, gdy mężczyzna postanowił odpowiedzieć. Nie miał zamiaru walczyć w środku, za dużo zamieszania przez co ktoś mógłby niepotrzebnie oberwać. Akio co jakiś czas rozglądał się, szukając kogokolwiek w egipskich ciemnościach… Choć mogłoby być to za dużo powiedziane, bo gwiazdy potrafiły odsłonić każdego. Dzisiejszy dzień, albo raczej noc, o idealnych warunkach do walki. Marzenie woźnicy powoli spełniało się na jego oczach… Czuł się, jakby był nie do pokonania, choć sama akcja nie doszła nawet do początku. Warto byłoby go ostudzić nim będzie za późno.
Gdy doszliście do miejsca, które mogłoby wydawać się idealnym na pułapkę, przycupnęliście za wielkim głazem oddalonym jakieś 50 metrów od miejsca spotkania przemytników z grupą z wioski. Nie widzieli was, a to był bardzo dobry znak.
- Dobra, plan jest taki. Ja tam pójdę. Powiem, że ich widziałem i… Postaram się wydobyć wszystkie informacje, być może mnie usłuchają, w co wątpię, ale warto spróbować. Zasada jest jedna. Nikt z wioski nie może ucierpieć… I jeden z nich musi przeżyć, okej? Po prostu musi. - Po co byłyby te informacje? Odpowiedzi mogło nasunąć się wiele, w końcu co takiego zrobiłby z nimi byle wieśniak z byle wioski? Być może podejrzenia Juna była jak najbardziej uzasadnione? Gość coraz mniej wyglądał na magazyniera, a rysował się na jakiegoś… Nie wiadomo kogo. Gestykulacją określał ich rolę we wszystkim. Tak jak powiedział - plan był prosty - Oni czekają, a on gada. Jeśli coś pójdzie nie tak - oni wkraczają do akcji, mordują, czy obezwładniają wszystkich i zdobywają informacje. Jeśli goście należeć będą do jakiejś większej organizacji to te informacje będą bardzo ważne, w końcu będą musieli wiedzieć w co uderzyli. Taka akcja mogłaby mieć okropne skutki, jeśli nie zapanują nad wszystkim.
- Akio. - Hatori spojrzał na niego z lekkim przerażeniem. - Akio, ale… To jest duża odległość. Co jeśli nie zdążymy? - Woźnica odpowiedział jedynie machnięciem dłonią. Wiedział, że sobie poradzi. Był szybki. Być może i szybszy od tamtych gości. Jego pewność siebie mogła doprowadzić go do śmierci, ale ten… Nawet nie dał was szansy na zatrzymanie go, bowiem wstał i ruszył w kierunku mężczyzn.
- Liczę na Was. - Skinął głową, patrząc na dwójkę przez ramię. Jego życie znajdowało się w ich opiece… Ale wiedział, że to wszystko pójdzie po jego myśli. Musiało.
Jun
21/30
Bardzo poglądowa mapka:
Parę słów nt. lokacji:
•Dróżka szeroka na jakieś 3 metry;
•Lasy są dosyć duże, sama wioska przy nich jest maciupeńka
•Sto metrów od wioski znajduje się rzeka, a przy niej mały port rozładunkowy
•Brak jakichkolwiek miejsc sugerujących to, że wioska w ogóle istnieje
•Wioska w rzeczywistości znajduje się o wiele bliżej lasu, kamufluje się w nim, co utrudnia spostrzeżenie jej z jakiegokolwiek dystansu, do tego brak jakichkolwiek okien od strony lasu
•Po zachodniej części wioski kompletna pusta, ciągnąca się kilometrami
•Tak, jak pisałem w opisie lokacji, wioska jest odosobniona od jakichkolwiek osad, nikt nie ma pojęcia, że w ogóle istnieje (oczywiście są od tego wyjątki, bo każdy mógł zabłądzić tak, jak zrobił to Jun).
•Magazyn znajduje się blisko "portu", więc w pobliżu nie znajduje żaden dom mieszkalny.
Wygląd Akio z tym, że oczy ma normalne, brązowe:
0 x
Jun
Postać porzucona
Posty: 1735 Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
Wiek postaci: 22
Ranga: Kenshi | Akoraito
Krótki wygląd: Kapelusz
Widoczny ekwipunek: Zbroja Duża torba Miecz i śpiwór Manierka
Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Maname | Kabuki
Aktualna postać: Kayo
Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Post
autor: Jun » 28 cze 2020, o 17:37
- Rok 388 - Zima -
[/color][/b]
" Plan "
Koniec czegoś zawsze był początkiem dla czegoś innego. Musiał zdawać sobie sprawę również z tego.
Działania wioski - jeśli wierzyć słowom Akio i Hatoriego były skorumpowane u samej podstawy, od początku do końca i pozbycie się gnid które odbierają sprzęt by - możliwe rozprowadzać go dalej, problemu nie rozwiąże. To włożenie kija w mrowisko, wykonanie pierwszego ataku który będzie kamykiem rozpoczynającym lawinę, musiał to rozumieć. Nie mógł być aż tak krótkowzroczny. Jun musiał podjąć działania skoro już się w to wplątał. Działaniem o jakim myślał było wykonanie kroku później. Już po rozwiązaniu pierwszych opadów które wystąpią po tym co zrobi Akio, czyli już niedługo...
Obecnie to co mówił Akio brzmiało jakby usilnie próbował go sobie zjednać. Nie było to najlepsze rozwiązanie którego mógł się podjąć, nie mniej nie zapowiadało się by zamierzał zmieniać stronę w przeciągu kilku kolejnych minut. Rozmowa którą organizował wydawała się idealnym sposobem na wprowadzenie do gry trzeciego gracza, a miał być nim on sam.
Jun poszedł z nimi.
Nie znał najbliższej okolicy, dlatego lokalizacja portu, magazynu jak i pozostałej części osady mogła go usatysfakcjonować, choć z drugiej strony stawiała ich w równie niebezpiecznej pozycji, oddaleni od osady mogli sami wchodzić w paszczę lwa, choć wioska w tej chwili była młotem, a port kowadłem. Po dłuższym zastanowieniu Jun zdecydował się wziąć to co dają, nie to, żeby miał jakiś wybór. Uśmiech Akio był odpowiedzią samą w sobie na pytanie które padło. Prawdopodobnie potwierdzająca odpowiedź na to pytanie jeszcze padnie, w przyszłości. Gadka Akio straciła już wszelkie pozory zwykłego woźnicy. Pracował dla kogoś i obaj o tym wiedzieli.
Znaleźli idealne miejsce do ostatecznego omówienia planu i skrycia się nim dojdzie do kolejnych działań. Jun jednak nie zamierzał tutaj zostawać na długo - szukał wzrokiem lepszego, znajdującego się bliżej. Chciał słyszeć dokładnie co jest omawiane. Nie zdradził jednak tego po sobie - jeszcze. – To się okażę — Dodał po słowach Akio, nie mógł złożyć obietnicy, że nikomu z wioski nie stanie się krzywda. Tym bardziej jeśli na spotkaniu mieli znajdować się ci starzy pierdziele o których wspominał kilkukrotnie, jak o osobach zepsutych u podstaw. Kim jednak był Jun by decydować o ich losie na podstawie słów jakiegoś mściciela jakim był Akio?
Przyszedł tutaj z myślą, że dowie się więcej, a co stanie się dalej... Los zdecyduje komu będzie dane przetrwać, czyje słowa, czyja prawda jest ważniejsza. Odległość była daleka i mogli nie zdążyć, to była rzeczywista obawa która mogła się ziścić, Akio miał na to asa w rękawie i nie dało się tego ukryć. Wciąż rozglądał się jednak za miejscem które było lepsze - bliższe. Jeśli je znalazł to zamierzał się tam przemieścić. To okolice portu, coś musiałoby się znaleźć. Było ciemno, on był szybki. Mógł próbować, Hatori powinien jednak zostać tam gdzie był. Jeśli znalazł takie miejsce to poinformował o tym Hatoriego, że tam się przemieści, oraz, że na sygnał zrobią co należy.
W nowym miejscu, albo i starym - oczekiwał na rozwój wydarzeń, starając się podsłuchać co może przed przejściem do akcji. Wolał wejść do niej jednak na swoich własnych warunkach, stąd istotne było co nikczemnicy mieli do powiedzenia. Nie potrzebował sygnału - doskonale wiedział kiedy zamierzał wkroczyć, gdy już usłyszy tyle ile powinien.
Myśli - Mowa
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
" RP /PBF to nie zabawa już "
Tsuyoshi
Gracz nieobecny
Posty: 459 Rejestracja: 25 maja 2020, o 13:18
Wiek postaci: 16
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Blond włosy, złote oczy; czarne bufiaste spodnie, czarna koszulina, wszystko związane czarnym pasem na wysokości bioder, czarne trzewiki z miękką podeszwą.
Widoczny ekwipunek: •Kabura na prawym udzie, •Duża torba nad lędźwiami, •Miecz obosieczny pod dużą torbą, •Rękawiczki z blaszkami na dłoniach, •Manierka obok torby, •Odznaka ninja przyczepiona do koszuli.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8591
GG/Discord: cichuteńko#0324
Multikonta: -
Post
autor: Tsuyoshi » 29 cze 2020, o 10:29
Misja rangi |C|
Pozory
Chłód nocy gryzł coraz bardziej. Akio szedł wolno, a Ty zdecydowałeś… Iść za nim tak, aby móc podsłuchać o czym będą rozmawiać mężczyźni. Na twoje szczęście zarówno to, jak byłeś ubrany, twój lekki krok i podejście do całej sytuacji, pozwoliło Ci przekraść się niepostrzeżenie w miejsce oddalone o jakieś 20 metrów od zbiorowiska. Hatori nie szedł za Tobą, bowiem słowa jego towarzysza były święte i lepiej nie ryzykować przeciwstawiania się mu. Głazów w tym miejscu było pełno, więc miałeś szansę ukryć się tak, że Ci nie mieli Cię, jak zauważyć. Akio był coraz to bliżej i bliżej, światło ich pochodni powoli wyłapywało jego sylwetkę, choć i tak już wcześniej został zauważony.
- Stój! - Krzyknął jeden z zamaskowanych gości. - Kto to kurwa jest?! - Wrzasnął na starców wymachując ręką. Ilu ich było? Starców dwóch, bandziorów prawdopodobnie pięciu… Choć nigdy nie wiadomo, czy jeden z nich nie ukrył się gdzieś na łodzi, w porcie, czy może nie poszedł okrężną drogą do magazynu. Warto było zachować ostrożność.
- Nie wiem. - Odpowiedział od razu jeden ze staruszków. - Nie pierdol, ubrany jest jak jeden z Was! Kto to jest? - Jego dłoń spoczęła na rękojeści miecza. Stał najbliżej starców, więc gdyby jakaś sytuacja miała się wydarzyć, czasu na reakcję byłoby niewiele. Akio stał unosząc dłonie w geście tego, że jest bezbronny, toteż nie mają się czego bać.
- W-wybaczcie Panowie… Sądziłem, że coś się dzieje. - Mężczyzna zaśmiał się lekko, przyznać mu trzeba było, że aktorem to był jednym z lepszych, bo wątpliwym było, aby ktokolwiek mógłby go w tej chwili przejrzeć. - Aaaale skoro wszystko w porządku to ja sobie może pójdę, co? - Gestem dłoni wskazał kierunek odwrotny do nich, chcąc pokazać, że faktycznie nie miał zamiaru tu przyjść.
- Chyba śnisz. - Odezwał się dowódca. - Tego też bierzemy. Widział nas, więc nie może tu zostać. - Wtedy też podejrzenia Akio się potwierdziły. Ci goście z całą pewnością byli odpowiedzialni za zniknięcia ludzi z tej wioski. Co mogli zrobić? Woźnica nie chciał ryzykować śmiercią jednego ze starców, bo nieważne, jak zepsuci by nie byli, to oni stworzyli tę wioskę lata temu, to oni dbali o porządek… To oni prali mózgi innym, ale czy… Tamci potrafiliby inaczej, gdyby tak wyzwolić ich spod buciora tej dwójki? Wątpliwa to rzecz, w końcu żyli tak od urodzenia, nie znali innego życia, a to wszystko mogłoby odsłonić ich na świat zewnętrzny, na śmierć, na wszystko, co złe. Do tego nie chodziło mu o zmniejszenie populacji tejże wioski, bo i na co to? Przecież cały plan polegał na tym, aby zakończyć te wszystkie wymiany, zaginięcia… współpracę z tymi tutaj. Ale kim oni mogli być? Mordy mieli zamaskowane, akcent też ciężko było wyczuć, tym bardziej, że mówił tylko jeden z nich.
- Nie, nie, nie. Go nie możecie wziąć. - Odezwał się drugi starzec, po czym skierował wzrok na Akio. Jun nie widział całej sytuacji, nie widział ich min, emocji, ale czuć było, jak atmosfera gęstnieje. - Zamknij pysk, dziadu. Dobrze wiesz, że gówno masz do gadania. Wy zapewniacie ludzi i broń, my zapewniamy Wam kasę i spokój. Taka jest umowa i dobrze wiesz, że szef nie pozwoli, żebyście robili inaczej. Dobrze wiedziałeś na co się piszecie. - Z każdym zdaniem bandzior wbijał palca w klatkę starca, umniejszając jeszcze bardziej pozycji, która i tak była niska w stosunku do przestępcy. Prawda była taka, że był nikim w porównaniu do nich. To oni rozdawali karty. Gdyby Jun widział minę Akio, zauważyłby totalny spokój, jakby wszystko szło według planu. Mężczyzna był świadomy, że włożył kij w mrowisko… i tylko kij, bo to, co włożyli bandyci było o wiele gorsze. Mało kto wychodził z takich sytuacji cało, tym bardziej, że woźnica miał asa w rękawie, który tylko czekał na rozwój sytuacji.
Teraz już wszystkie oczy były skierowane na Twojego towarzysza, a dwoje z tych oczy patrzyło na niego z przerażeniem, choć nie mogłeś tego widzieć, stali do Ciebie bokiem. Dlaczego się bali? Tego prawdopodobnie dowiesz się później, albo i wcale się nie dowiesz. To już zależy od Ciebie. Sytuacja robiła się coraz to gorsza, ale… Akio chyba wszystko miał pod kontrolą. Hatori był daleko, w zasadzie to w tym samym miejscu co wcześniej. Obserwował wszystko patrząc w twoim kierunku co jakiś czas. Sytuacja potoczyła się tak, że łatwo byłoby zajść ich od tyłu, żeby szybko rozwiązać sytuację, należy jednak pamiętać o tym, aby zostawić jednego przy życiu… No i nadal nie wiadomo, czy ktoś nie obserwuje ich pleców.
- Gdzie mnie zabierzecie? - Zapytał zimno Akio. - To nie wiesz, co tu się dzieje, chłopie? Mieszkasz tu tak długo i nie widzisz? - Roześmiał się dowódca z obrzydliwym charkotem w gardle. - Tam, gdzie innych. Jak będziemy na miejscu to zobaczysz. - Woźnica nadal stał niewzruszony. Widać było, że stara się przeciągnąć całą rozmowę tak, aby Jun mógł zareagować, choć pytanie, czy w ogóle to zrobi? Mimo, że mężczyzna [Akio] nie kojarzył akcentu dowódcy to Kapelusznik kojarzył go jak najbardziej, choć nie był on na tyle charakterystyczny, jakby się chciało tak pewne wyrażenia były znajome dla jego uszu. W Shigashi było wiele osób, wiele kultur, ale… Osoby urodzone w tamtych rejonach miały w sobie coś, czego inni nie mieli, no i to właśnie posiadał w sobie dowódca. Choć mógł być to tylko przypadek, tak mógł być to równie dobrze trop, który może poprowadzić całą sprawę dalej.
- Panowie, to zachodzi za daleko. - Przerwał pierwszy starzec. - Przecież nie po to tu jesteście. Dostawa broni, to był cel naszego spotkania. - Starał się uspokoić sytuację, ale na to było już chyba za późno. - Akio zabierze Was do magazynu, weźmiecie wszystko i odpłyniecie, dobrze? - Jego głos drżał niemiłosiernie. Cała sytuacja robiła się coraz to gorsza, ale Akio… Stał niewzruszony.
- Wszystko i tego gościa. Wkurwił mnie. - Dodał ponownie dowódca. Plan zaczynał się kruszyć, ale Akio… Stał niewzruszony. - Gdzie mnie zabierzecie? - Woźnica zapytał po raz kolejny. Dowódca prychnął tylko. Nerwy dawały się we znaki, ale to dobrze… Podczas nerwów człowiek nie myśli tak, jak powinien. Będzie łatwiej.
Jun
23/30
Bardzo poglądowa mapka:
Parę słów nt. lokacji:
•Dróżka szeroka na jakieś 3 metry;
•Lasy są dosyć duże, sama wioska przy nich jest maciupeńka
•Sto metrów od wioski znajduje się rzeka, a przy niej mały port rozładunkowy
•Brak jakichkolwiek miejsc sugerujących to, że wioska w ogóle istnieje
•Wioska w rzeczywistości znajduje się o wiele bliżej lasu, kamufluje się w nim, co utrudnia spostrzeżenie jej z jakiegokolwiek dystansu, do tego brak jakichkolwiek okien od strony lasu
•Po zachodniej części wioski kompletna pusta, ciągnąca się kilometrami
•Tak, jak pisałem w opisie lokacji, wioska jest odosobniona od jakichkolwiek osad, nikt nie ma pojęcia, że w ogóle istnieje (oczywiście są od tego wyjątki, bo każdy mógł zabłądzić tak, jak zrobił to Jun).
•Magazyn znajduje się blisko "portu", więc w pobliżu nie znajduje żaden dom mieszkalny.
• Akio
• Hatori
• Dowódca
• Starzec I
• Starzec II
Wygląd Akio z tym, że oczy ma normalne, brązowe:
0 x
Jun
Postać porzucona
Posty: 1735 Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
Wiek postaci: 22
Ranga: Kenshi | Akoraito
Krótki wygląd: Kapelusz
Widoczny ekwipunek: Zbroja Duża torba Miecz i śpiwór Manierka
Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Maname | Kabuki
Aktualna postać: Kayo
Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Post
autor: Jun » 30 cze 2020, o 21:19
- Rok 388 - Zima -
[/color][/b]
" Plan "
Owa tajemnicza transakcja rozpoczynała się dosyć standardowo. Podejrzane postacie w nieuczęszczanym miejscu, obie z różnych stron. Tym razem ktoś zdecydował się to przerwać i był to Akio wchodzący do interesu jako trzeci, nic nie znaczący świadek - za takiego chciał uchodzić. Każdy jednak wiedział, że wszyscy niezwiązani ze sprawą którzy się o niej dowiedzą są niebezpiecznym balastem.
Było zimno - nikt nie mógł temu zaprzeczyć, ale napięcie jako rosło z każdą chwilą zdawało się działać przeciwko temperaturze jaką przynosił chłodny wiatr. Jun słuchał skryty w pobliżu. Wyczekiwał swojej chwili i odpowiedniego momentu na reakcję. Nie był jeszcze pewien jak zareaguje, z każdą wysłuchaną chwilą nabierał jednak pewności co do działania jakie zamierzał podjąć. Utwierdzał się w podjęciu decyzji która nie koniecznie musiała podobać się Akio. Na to nie mógł już jednak niczego poradzić.
Starcy zdawali się skorumpowani do szpiku kości, tak samo jak łotry z którymi się spotykali. Dla Juna nie była to żadna nowość, spotkać ludzi którzy zbaczają z odpowiedniej ścieżki, zatracając wszelkie zasady które powinni respektować. Tutaj nie chodziło o dobytek, zarobek, ludzi, bezpieczeństwo. To nie było nawet dawanie przykładu na podstawie czyjegoś losu, to było upodlenie od samego początku - każdy był winny. Hatori i wszyscy w wiosce. Niewiedza nie zwalniała ich z przestrzegania zasad tej ziemi, oraz jej kodeksów. O kodeksach wspominając... Jun nie odnosił się tutaj do kwestii moralności czy ludzkiej życzliwości bo i z nim bywało tutaj różnie. Reguły były jedną stałą na jakiej można było polegać, był jak linijka którą można przystawić do każdego. Jak bardzo Akio odstawał od pozostałych z wioski?
Życie starców wcale nie było ważne jak twierdził Akio. Porządek można zmienić.
Nie wyglądał zza kamienia, jedynie słuchał szykując ostrze. Jun nie był typem osoby która morduje osobę stawioną do niego plecami. Jak miał to robić to twarzą w twarz. Nie zawsze było to możliwe, tak tutaj... Jak najbardziej było. Do pojedynku nawet nie musiało dochodzić. Zamierzał to przerwać, ale wtedy coś zrozumiał, co wydawało mu się znajome. Nie bezpośrednio, był zbyt krótko wystawiony na ten akcent po swoim długim przebywaniu tutaj, ale wiedział, że gość jest z innego regionu. Potrafiłby wskazać go na mapie, aczkolwiek nie był przekonany czy o nim słyszał kiedykolwiek - kimkolwiek ta osoba była. Wyjrzał delikatnie, obserwując okolicę i notując każdą ze znajdujących się w miejscu spotkania osób. Starców odstawił w swojej głowie na jedną stronę, Akio na drugą - po środku zostały same łotry. W rzeczywistości było co prawda trochę inaczej, to w żaden sposób mu to nie przeszkadzało. – Pięciu... — Westchnął skupiając się przez moment na sobie. Nie musiał uspokajać oddechu bo był spokojny. Los Akio aż tak bardzo go nie obchodził by się nim przejmował. Jedyne co z nim dzielił to pewnego rodzaju zainteresowanie tożsamością tego osobnika. Mógł się jednak pogodzić z informacją o tym, że zabierze ją ze sobą do grobu. Przymknął na moment oczy i skupił swoją siłę. – Trzeba będzie zrobić to szybko — I do tego potrzebował niewielkiej pomocy, pokładów drzemiącej w każdym siły, którą akurat on umiał wyzwalać. Nie zamierzał doprowadzać się do limitu, zaczął powoli, zdejmując pierwszą blokadę ze swoich ruchów, te słabsze hamulce pozytywnie wpływają na jego siłę i szybkość którą kiedyś musiał nauczyć się kontrolować.
Zliczył wszystkich będących po drugiej stronie. Szybko wyskoczył zza swojej skrytki z mieczem obnażonym w dłoniach. Nie zadawał pytań, popędził szybko w kierunku stojących tam osób, nawet jeśli musiał nadrobić metr czy dwa by zaatakować od boku - zrobił to. Nie miał ochoty na ofiary postronne - póki wciąż nimi są (starcy). Gdy znalazł się w dosyć bliskiej odległości wykonał doskok który wyprzedziło cięcie na rękę z jednego z łotrów. Ciął, nie zastanawiał się. Zamach był szybki, wykonany pionowo. Ukryty tekst
Odskok w bok, a bardziej przeturlanie się po plecach ranionego i zaskoczonego mężczyzny. Kolejne cięcie wyprowadzone jako kontynuacja w trakcie obrotu opierając się na plecach poprzedniego, miało poziomo przejechać po plecach drugiego z nieznajomych. Ukryty tekst
Do czwartego znów wykorzystał doskok, celował wyżej. Tym razem na wysokość szyi. Ciął poziomo, a jakie to wywołało skutki to inna historia. Ukryty tekst
Trzeciego pominął, bo w jego oczach to właśnie ten trzeci był mówcą i przewodnikiem tej grupki.
Jeśli Akio chciał zabłysnąć to właśnie był dobry moment by to zrobić. Hatorim się nie przejmował.
– Potrzebujecie kolejnych przykładów? — Jedno zdanie które zmierzał wygłosić po delikatnym odsunięciu się, jeśli wszystkie ciosy dosięgnęły swoich celów. Czy znaleźli swoje miejsce w szeregu? Głośno i władczo, tak by każdy z nich, stojących tutaj słyszał. Nie krzyczał, był opanowany. Czasami jeden przykład to zbyt mało, tym razem mogły to być trzy i na tym mogli poprzestać. Trzymał miecz w dłoni, wystawiony w stronę oponentów. Nie oznacza to, że całkiem przestał zwracać uwagę na otoczenie - patrzył na łódź przez moment. Możliwe, że liczył na możliwość dania kolejnego przykładu. Próba ucieczki przez któregokolwiek to bezpardonowe cięcie po nogach ze strony Jun'a.
Myśli - Mowa
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
" RP /PBF to nie zabawa już "
Tsuyoshi
Gracz nieobecny
Posty: 459 Rejestracja: 25 maja 2020, o 13:18
Wiek postaci: 16
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Blond włosy, złote oczy; czarne bufiaste spodnie, czarna koszulina, wszystko związane czarnym pasem na wysokości bioder, czarne trzewiki z miękką podeszwą.
Widoczny ekwipunek: •Kabura na prawym udzie, •Duża torba nad lędźwiami, •Miecz obosieczny pod dużą torbą, •Rękawiczki z blaszkami na dłoniach, •Manierka obok torby, •Odznaka ninja przyczepiona do koszuli.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8591
GG/Discord: cichuteńko#0324
Multikonta: -
Post
autor: Tsuyoshi » 1 lip 2020, o 21:19
Misja rangi |C|
Pozory
Znasz ten moment, gdy robi się okropnie cicho przed pierwszym piorunem? Gdy burza jeszcze nie uderzyła, ale czuć ją w powietrzu? Akio czuł co się święci. Wiedział, że wydarzy się coś, czego nie spodziewa się żaden z nich, nawet sam on. Jun już dawno przestał być człowiekiem, a przynajmniej to, co nazywa się ciałem… A raczej skorupą, która u jednych ogranicza ruch, u drugich natomiast… Gdy już zrozumieją, jakie zasady panują w ich własnych organizmie, czynią cuda. Takie też cud za parę chwil miał się wydarzyć. Akio nadal stał… Nieruchomo. Po tym, jak zadał pytanie zapanowała ta legendarna już cisza przed burzą. Nie spodobało mu się to prychnięcie, które dostał w odpowiedzi. Kapelusznikowi zresztą też, bo to właśnie w tym momencie postanowił ruszyć do ataku.
Woźnica spojrzał w stronę z której nadbiegł Jun. Wtedy też prychnął. Nie zdążył nawet spojrzeć w kierunku kapitana, a wszędzie rozlegały się odgłosy ostrza przecinającego powietrze i ciała. Uśmiechnął się do dowódcy opryszków, gdy jego towarzysz odprawiał taniec śmierci z resztą bandy. Kilka sekund kompletnego chaosu i szoku w oczach całej reszty. Ręka jednego z łotrów poszybowała w powietrze, a ten skomentował to donośnym wrzaskiem prosto z przepony. Nie zdążył nawet złapać się za kikut, a drugi kumpel stracił głowę. Dosłownie. Pozostała trójka przez chwilę miała pewien dryg, aby ruszyć do ataku, ale coś, co nazywamy instynktem przetrwania, czy też samozachowawczym zatrybił w odpowiednim momencie. Ni mniej, ni więcej - wszystko poszło po myśli Juna. Nikt nie nadążył za czymkolwiek, co zrobił. Ba. Dla nich był tylko powidokiem pojawiającym się, co chwilę tylko po to, aby odciąć komuś kawałek kończyny.
- K-kurwa. - Wysapał dowódca rozglądając się powoli wokół siebie. Jego ruchy były ostrożne… Starał się nie rozzłościć samuraja, bo oczywistym było, że straciłby przy tym głowę. Starcy stali, jak wryci nie mówiąc zupełnie nic. Ich szczęki wciąż były otwarte, choć nie wiadomo było, czy był to zachwyt, czy wręcz przeciwnie - odraza i przerażenie. W końcu to, co zobaczyli nie było ludzkie. Jun już dawno przekroczył tę granicę, stając się idealną maszynką do zabijania, której nie da się powstrzymać. Gość z uciętą ręką stał tam nadal, a jucha lała się soczyście. Cięcie było czyste, równe w łokciu, idealnie wymierzone. Cielsko bez głowy finalnie padło na glebę z potężnym hukiem wyposażenia. Akio spojrzał na samuraja uśmiechając się pod nosem.
- Dziękuję, Jun-san. - Skinął głową w jego kierunku, aby potem skierować się do dowódcy parszywej piątki… No teraz już czwórki. Jeden bez ręki, dwóch bez czystych gaci, a ostatni - on, słaby… Bez szans na cokolwiek. - No. Skoro już pokazał Ci, że musisz współpracować to powiedz mi… Kto Wami dowodzi? No i skąd jesteście? W końcu obiecałeś mi, że gdzieś mnie zabierzesz. - Akio stał w tej samej odległości, co wcześniej. Dwa metry od dowódcy i jakiś metr od Juna, który stał bliżej jego strony, ale odległość i tak nie miała tu znaczenia, co przed chwilą zdążyłeś udowodnić.
- K-kurwa. - Wydukał ponownie. Szok zapanował nad jego ciałem, nie dając zrobić nic. Ale wtedy coś wskoczyło na miejsce, odblokowując wszystkie możliwości. - Kurwa jego mać… Nie wiem. - Mrugnął oczami tylko po to, żeby potem spojrzeć na samuraja. Nie znał go, oni się nie znali z całą pewnością, ale ten dziwaczny akcent był coraz to bardziej wyczuwalny. Jun musiał coś załapać. Po prostu musiał.
- Mieliśmy zabrać Cię do Shigashi. - Odpowiedział. Słabą miał psychikę. Tragiczną… Ale nie ma co się dziwić. Pewnie był nikim zastraszającym słabych wieśniaków. To Ci wyżej byli silni… Szkoda tylko, że podstawy były tak słabe.
- Dla kogo pracujesz się pytam. - Ton Akio nagle zrobił się zimny, jak lód. - Nie obchodzi mnie dokąd, dopóki nie powiesz mi dla kogo. Shigashi jest gigantyczne. Myślisz, że informacja, że to miało być Shigashi, a nie nie wiem… Sogen, mi pomoże? Pomyśl, bo ludzie przez was giną. - Wtedy też u Akio dało się wyczuć jakiś dziwny akcent. Nie był to ten, który samuraj usłyszał wcześniej. Ten był… zupełnie inny, nie udawany… Ale broń Boże tamten też nie brzmiał na udawany. Woźnica nie mógł odpuścić, gdy był już tak blisko… Po prostu nie mógł.
Wtedy też Hatori wynurzył się zza kamienia, aby zacząć iść w waszą stronę. Cała sytuacja trwała dosłownie maksymalnie półtorej minuty. Od rozmowy aż po atak… Dla jednych mogła być to wieczność, a dla drugich milisekundy.
- J-ja naprawdę nie wiem. Nigdy się nie przedstawialiśmy. Dokonywaliśmy transakcji, dostawaliśmy kasę i koniec. - Głos dowódcy zaczął drżeć, gdy Akio podchodził coraz to bliżej i bliżej. Wszyscy stali niewzruszenie, czekając na rozwój sytuacji. - Gdzie te transakcje się odbywały?! No gdzie?! - Coś pękło w woźnicy, bo ten wystrzelił w kierunku dowódcy, aby złapać go za włosy.
- K-kurwa, nie wiem! - Wykrzyczał w odpowiedzi. - Hatori! Rusz dupę! - Woźnica wrzasnął w kierunku dryblasa, a ten momentalnie pojawił się przy was. Biegł najszybciej, jak potrafił… Choć nie była to prędkość zawrotna to i odległość wielka nie była. - Wypierdol resztę na łódkę, niech wracają skąd przybyli. - Wiedział, że prędzej, czy później informacja o ich porażce skądś wypłynie… A źródło przecieku będzie też miejscem w którym dowie się kto za tym stoi. Hatori bez chwili zastanowienia począł wykonywać rozkaz Akio. Goście oczywiście współpracowali, nie mieli innego wyjścia.
- A Wy, dziadki, wypierdalać mi do domu, z wami rozliczę się później. - Prawda była taka, że ich walka o to, aby Akio nie został zabrany nie była o niego, a o to, aby… Wszystko mogło być kontynuowane. Wiedzieli, że dowódca wkłada dupę wysmarowaną miodem w mrowisko i chcieli jakoś temu zdziałać, ale ten… Nie zrozumiał ich aluzji do całej sytuacji… Domek z kart padł. To nie Jun był tą śmieszną zmienną, która zburzy cały porządek w tej chorej wiosce. Był nią ten, który trzymał dowódcę za włosy… Ale to dobrze, że samuraj pojawił się właśnie tutaj. Być może i go zainteresuje to wszystko… W końcu mowa o Shigashi.
- A z Tobą sobie porozmawiamy. - Akio ściskał coraz mocniej, a grymas na twarzy dowódcy był coraz to wyraźniejszy. Ból musiał być okropny, ale takie śmiecie nie zasługiwały na nic innego. Starcy odeszli… Bardzo powoli. Wioska prawdopodobnie upadnie… A może się utrzyma. Kto wie?
- A więc mówisz, że Shigashi… Tak? - Dowódca skinął głową tak, jak potrafił, bo łapa Akio skutecznie mu w tym przeszkadzała. Jun mógł się wtrącić w każdej chwili, bo woźnica nie miał pojęcia o jego przynależności, ale samo to, że i jego interesowało Shigashi musiało coś znaczyć...
Jun
25/30
Bardzo poglądowa mapka:
Parę słów nt. lokacji:
•Dróżka szeroka na jakieś 3 metry;
•Lasy są dosyć duże, sama wioska przy nich jest maciupeńka
•Sto metrów od wioski znajduje się rzeka, a przy niej mały port rozładunkowy
•Brak jakichkolwiek miejsc sugerujących to, że wioska w ogóle istnieje
•Wioska w rzeczywistości znajduje się o wiele bliżej lasu, kamufluje się w nim, co utrudnia spostrzeżenie jej z jakiegokolwiek dystansu, do tego brak jakichkolwiek okien od strony lasu
•Po zachodniej części wioski kompletna pusta, ciągnąca się kilometrami
•Tak, jak pisałem w opisie lokacji, wioska jest odosobniona od jakichkolwiek osad, nikt nie ma pojęcia, że w ogóle istnieje (oczywiście są od tego wyjątki, bo każdy mógł zabłądzić tak, jak zrobił to Jun).
•Magazyn znajduje się blisko "portu", więc w pobliżu nie znajduje żaden dom mieszkalny.
• Akio
• Hatori
• Dowódca
• Starzec I
• Starzec II
Wygląd Akio z tym, że oczy ma normalne, brązowe:
0 x
Jun
Postać porzucona
Posty: 1735 Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
Wiek postaci: 22
Ranga: Kenshi | Akoraito
Krótki wygląd: Kapelusz
Widoczny ekwipunek: Zbroja Duża torba Miecz i śpiwór Manierka
Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Maname | Kabuki
Aktualna postać: Kayo
Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Post
autor: Jun » 3 lip 2020, o 22:45
- Rok 388 - Zima -
[/color][/b]
" Krew "
Każdy kiedyś doświadczył chwili przed pierwszym uderzeniem błyskawicy. Wtedy zawsze było już za późno na podjęcie jakichkolwiek działań. Nawet jeśli miało się plan. Błyskawica już uderzyła, dźwięk nadszedł później...
Zostało jedynie pogodzić się z tym co przyniósł ze sobą ów dźwięk, przyciągnął więcej niż uderzenie miecza - krzyki i odgłos upadającego ciała. Jednych mógł zaskakiwać, stało się to w końcu nagle. Akio wiedział, że coś takiego się stanie, tak jak i ten który cięcia wykonywał. Nie można tutaj było zbyt wiele więcej dodać, ani ująć, jego rola na ten moment się skończyła. Został Akio który przejął inicjatywę - musiał.
Mężczyzna w kapeluszu zerknął w kierunku starców. Uczynił to tylko przez moment bo zaraz wrócił do utrzymywania uwagi, obserwowania tych co przeżyli. Akio - może i próbował nawiązać z nim w tej chwili rozmowę, całkiem jednak zbytecznie. Nie z nim powinien rozmawiać i chyba szybko to zrozumiał, od Juna nie otrzymał żadnej odpowiedzi, czy reakcji na podziękowania. Było zbyt wcześnie by dziękować. Oponenci zostali złapani w szach-mat. Pozostała jedynie kwestia psychologiczna która również została złamana. Wyglądało na to, że zagrożenie rzeczywiście minęło, albo nigdy nie istniało. Mówca musiał pochodzić z regionu w którym Jun spędził trochę czasu, nie dał poznać po sobie zaskoczenia, to był któryś raz gdy nawiedziły go te myśli, potwierdził je też swoimi słowami. Nie było wiele miejsc w których operacja tego typu mogłaby prosperować, Jun nie był zaskoczony, bliżej mu było do zawodu, że sprawa od samego początku była oczywista, nie mógł jednak być pewien dopóki nie usłyszał ostatecznego potwierdzenia.
Rozmowa trwała dalej, wiało chłodem. Tego nie dało się ukryć, Akio również brzmiał znajomo, znajomo, ale inaczej niż zwykle. Jego przemyślenia potwierdziły się właśnie w tej chwili. Nie potrzebował potwierdzenia - on już wiedział od jakiegoś czasu. Nowy akcent to jedynie kropla w tej sadzawce drobnych niespójności związanych z Akio. Niespójności których nie warto rozmywać, zwłaszcza póki są ewidentnie jasne tylko dla Jun'a. Domniemany woźnica zdawał się bardzo zaangażowany w sprawę. Znacznie bardziej niż wcześniej przewidywał to Jun, był bardziej zdeterminowany w zupełnie innej strefie sprawy niżeli osoba która rzeczywiście kogoś straciła z ich ręki - był wyrachowany. Liczyło się zadanie i wypełnienie celu. Tamori w zupełności to rozumiał. Delikatny uśmiech był przez chwilę widoczny z pod jego kapelusza.
Suzaku był tutaj jedynie ostrzem, nie twarzą i słowami. Przynajmniej nie jeszcze, dlatego to właśnie główną część rozmowy pozostawił "przewodniczącemu" Akio. Pojawiły się kolejne polecenia wydawane Hatoriemu. Nie trudno zaprzeczyć, że był on wiernym pomagierem, jakkolwiek by tego inaczej nie nazwać. Tamori zbliżył się do Hatoriego gdy ten zamierzał odprowadzić pozostałych żywych łotrów w kierunku łódki. Wciąż miał w dłoni miecz, zrobił z niego użytek. Kilka szybkich ciosów w ich stronę powinno pozbawić ich życia i przedwcześnie zakończyć zadanie Hatoriego. Może i było to okrutne, Jun jednak postępował szybko i wedle pewnych reguł. To nie była utrata kontroli z jego strony. Każde utracone w tej chwili życie być może uratowało kolejne, być może - bo równie dobrze mógł oszczędzić im cierpienia jakiego otrzymaliby od swoich przywódców za spapraną robotę. Trzeba było umrzeć, jak to mówił kodeks. – Dobra łódź... — Dodał wycierając miecz o kawałek materiału. Było go w okolicy sporo zważywszy na leżące trupy. Szkoda byłoby stracić taki kawał pływających desek na korzyść niegodziwców. Obrócił głowę w stronę Starców oraz Akio. Oparł miecz o swoje ramie i ciężko westchnął słysząc rozkaz wydany starym. To była dobra decyzja z jego strony, tym bardziej, że pozostał jeden który jest w stanie teraz powiedzieć znacznie więcej niż przedtem. Zadziwiająco, Jun również chciał coś dodać – I tak wszystko już wiemy. Jest nam potrzebny? — Powoli zaczął chować ostrze spoglądając w kierunku Hatoriego. Możliwe, że ten był bardzo zakłopotany wszystkim co się tutaj wydarzyło. Kapelusznik natomiast mówił, oraz czytał między wierszami całej tej sytuacji. Dla niego wieść, że problem leży w shigashi wystarczył by zacząć szukać, lub działać na większą skalę, tutaj i tak więcej by nie zdziałali. Powrót tych łotrów jedynie utrudniłby sprawę, chcieliby odwetu. W obecnej chwili nie będą jednak wiedzieli co, ani gdzie się stało. Droga do ziemi samurajów była daleka, stać mogło się wszystko...
Starcy nie wiedzieli wiele, więc nawet jak ktoś się tutaj pojawi, wątpliwe by coś zrobił tutejszym. Chociaż... Kto tak naprawdę wie. Jakiekolwiek zagranie w tej kwestii to czysty hazard. Ze swojego doświadczenia Jun wiedział jedno. Brak informacji pośród wrogów o nich samych był czymś na czym mogli skorzystać, nie dziś to jutro. Gdyby sprawa była zakrojona na mniejszą skalę, rzeczywiście lepiej byłoby rozesłać ocalałych i się przygotować. Obecnie lepiej by zakwalifikowali sprawę jako nieudaną operację, nie wiedząc, że ktoś czyha w cieniu. Shigashi no Kibu to duże miasto. Lecz im bardziej powalona sytuacja, tym łatwiej ją namierzyć, albo natknąć się na jej ślady.
Myśli - Mowa
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
" RP /PBF to nie zabawa już "
Tsuyoshi
Gracz nieobecny
Posty: 459 Rejestracja: 25 maja 2020, o 13:18
Wiek postaci: 16
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Blond włosy, złote oczy; czarne bufiaste spodnie, czarna koszulina, wszystko związane czarnym pasem na wysokości bioder, czarne trzewiki z miękką podeszwą.
Widoczny ekwipunek: •Kabura na prawym udzie, •Duża torba nad lędźwiami, •Miecz obosieczny pod dużą torbą, •Rękawiczki z blaszkami na dłoniach, •Manierka obok torby, •Odznaka ninja przyczepiona do koszuli.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8591
GG/Discord: cichuteńko#0324
Multikonta: -
Post
autor: Tsuyoshi » 5 lip 2020, o 23:24
Misja rangi |C|
Pozory
Junowi nie można było odmówić pewnego rodzaju… Przewidywania. Jeszcze nie mógł być tego pewnym, ale to, co zamierzał zrobić prawdopodobnie bardzo ułatwi Akio dostanie się do celu. Ci goście mogli poroznosić informacje po wszystkich członkach mafii zsyłając przyspieszoną wendettę w kierunku zarówno kapelusznika, jak i woźnicy. Taki czyn nie może przejść bez echa w społeczeństwie podziemnym Shigashi i prędzej, czy później ktoś dowiedziałby się o całej sytuacji… Dowiedzieliby się, że idzie po nich jakiś cienias z kimś potężnym u swego boku. Człowiekiem szybszym od samego dźwięku… Ba, gdyby usłyszeli o nim opowieści nikt mógłby im nie uwierzyć. Bo jak to tak? Ktoś, kogo nie da się zauważyć? Ktoś za kim oczy nie potrafią nadążyć? Mogliby wziąć ich za jakichś wariatów, ludzi w szoku, czy czymkolwiek podobnym. Kto normalny, o tak wspaniałych zdolnościach, marnowałby się na takiej wiosce przy ochronie jakichś wieśniaków? Chodząc po świecie, po największych miastach nie da się spotkać takich ludzi, a co dopiero w odosobnieniu?
Hatori nie zdążył nawet nic rzec, nawet zareagować, gdy ostrze Juna powędrowało do tańca po raz kolejny. Szoku na jego twarzy nie ukrył nawet mrok nocy. Rysy jego twarzy były na tyle widoczne, że blade światło gwiazd ukazało zdziwienie giganta. Prędkość z jaką Jun wykonał cięcia była niebywała, a ten nawet nie starał się być szybkim! Truchła padły na glebę z łomotem podobnym do poprzedniej ofiary samuraja. Dowódca w przerażeniu próbował wyrwać się z uścisku Akio, ale ten nie luzował go. Trzymał z całym sił, przyciskając coraz to bardziej do ziemi. Gdyby ktoś wszedł tu teraz, w tej właśnie chwili to zarówno woźnica, jak i Jun staliby się złoczyńcami w tej historii. W końcu to te bandziory były w przegranej pozycji, choć wtedy, gdy wszystko dopiero się rozpoczynało jeszcze nie spodziewali się takiego obrotu sytuacji. Teraz leżeli na glebie bez życiu, czekając aż resztki powietrza ulotnią się z płuc, a Shinigami wyciągnie do nich lodowate dłonie.
- Ano, dobra łódka - woźnica skinął nieznacznie głową, uśmiechając się pod nosem. - Wiesz, gnoju, Jun-san ma rację. Chyba nie jesteś nam potrzebny. - Akio spojrzał w kierunku samuraja, który wycierał wtedy ostrze o kawałek materiału. Ach, tak… Pięknie wyglądający rytuał kończący egzekucję. Wytarcie ostrza wykonywane było z równą gracją, co i wyjęcie, aby potem zadać cios. Wszystko to miało w sobie pewnego rodzaju piękno. Sama śmierć była w tym piękna. Mimo, że odbierał im to, co najcenniejsze to… Przynosił im ulgę, kończąc ten okropny żywot usłany śmiercią, mordem na niewinnych, kradzieżami… Codzienną walką o wszystko. Oni nie byli jednymi z tych, którzy pociągają za sznurki… Oj, nie, nie. Mogli się tak czuć, gdy rozkazywali wieśniakom, ale w rzeczywistości nie byli nawet małą śrubeczką w ogromnej machinie. Oni się nie liczyli. Byli łatwi do zastąpienia, wyrzucenia.
- B-błagam nie! - wykrzyknął dowódca, gdy Akio przycisnął go na tyle mocno, że ten wylądował na kolanach. Woźnica począł kręcić głową, sugerując mu, aby ten zamknął się i wysłuchał, co jego przyszły oprawca ma do powiedzenia.
- Ile ludzi wcześniej znajdowało się na twojej pozycji, co? Ilu Ty wypuściłeś? - wtedy uśmiech na twarzy woźnicy poszerzył się o wiele bardziej, było w nim coś bardzo niepokojącego. - No właśnie. Ale masz szansę się uratować. Na pewno coś kiedyś widziałeś. Kto odbierał od was tych ludzi, co? - Włosy pociągnął mu na tyle mocno do tyłu, że jego szyja była odsłonięta kompletnie, czekając tylko na cios. Dowódca przełknął ślinę, aby wydukać pojedyncze słowa z przerażeniem.
- O-on… Czerwone włosy miał i… I… I tatuaż o tu, na przedramie… - Wtedy dało się usłyszeć zadziałanie jakiegoś mechanizmu na ręce Akio. Ta wygięło się do tyłu, szykując się do zadania ciosu. Szok w oczach bandyty był… Nie do opisania. Wiedział, że to koniec. Urwane słowo nie zostało dokończone, a też żadne kolejne nie zdążyło się wydobyć z gardła w którego stronę leciał właśnie cios, który zadany miał być ostrzem trzymanym w dłoni woźnicy. Dźgnięcie było czyste. Prosto w krtań.
Oczy rozdziawiły się szeroko, wtórując przy tym spazmom przy próbach nabrania powietrza do płuc, ale… To wszystko było na marne. Strużka krwi wyciekająca z rany przemieniła się w potok, gdy Akio jeszcze mocniej wygiął jego głowę do tyłu tak, że wszystko otworzyło się jeszcze szerzej. Woźnica wpatrywał mu się w oczy z przenikającym zimnem. Ta śmierć była bardzo powolna i nieprzyjemna. Harkot, wypływająca krew i to wszystko było, jak najbrutalniejsza scena z horrorów. Szaty jego oprawcy były ubabrane w jusze, oblepiającej wszystko na swojej drodze.
- Obyś cierpiał tam, gdzie Cię zabiorą, śmieciu. - Skwitował tylko niepozorny woźnica, po czym cisnął z wielką siłą truchłem bandziora o ziemię. Ten jeszcze żył, męcząc się o nabranie oddechu. Przypominał rybę wyrzuconą na brzeg lub złowioną przez rybaków. Ruszał ustami, ale to wszystko było… Niepotrzebne. Było już za późno na cokolwiek. Chora niemoc… Bardzo frustrująca, choć teraz nie było już miejsca na takie emocje. Należało odpuścić… I odejść spokojnie.
- Robota wykonana - spojrzał wtedy w stronę Juna wycierając dłonie o brudny już płaszcz. - Będę musiał to wszystko posprzątać, ale… Nie będzie z tym problemu. Widziałeś tu wiele, ale mam nadzieję, że nie przyjdzie Ci do głowy zgłoszenie mnie, czy Hatoriego za to, co się tutaj wydarzyło. Chyba będę winien Ci jakieś wyjaśnienia. Wpakowałeś się w niezłe bagno postanawiając przyłączyć się do tego… Wszystkiego. - Akio stał w miarę daleko od Ciebie, ale można było zauważyć coś innego w jego postawie. Czuć było wojownika z prawdziwego zdarzenia. To wszystko z czym wcześniej się spotkałeś wydawać się mogło fikcją… Czymś wymyślonym i idealnie odegranym tak, że nie miałeś szans zauważyć choćby jednej rzeczy, która mogłaby nie pasować w tej dziwacznej układance… Ale wszystko było już jasne. Akio nie był tym za kogo podawał się na początku.
Jun
27/30
Bardzo poglądowa mapka:
Parę słów nt. lokacji:
•Dróżka szeroka na jakieś 3 metry;
•Lasy są dosyć duże, sama wioska przy nich jest maciupeńka
•Sto metrów od wioski znajduje się rzeka, a przy niej mały port rozładunkowy
•Brak jakichkolwiek miejsc sugerujących to, że wioska w ogóle istnieje
•Wioska w rzeczywistości znajduje się o wiele bliżej lasu, kamufluje się w nim, co utrudnia spostrzeżenie jej z jakiegokolwiek dystansu, do tego brak jakichkolwiek okien od strony lasu
•Po zachodniej części wioski kompletna pusta, ciągnąca się kilometrami
•Tak, jak pisałem w opisie lokacji, wioska jest odosobniona od jakichkolwiek osad, nikt nie ma pojęcia, że w ogóle istnieje (oczywiście są od tego wyjątki, bo każdy mógł zabłądzić tak, jak zrobił to Jun).
•Magazyn znajduje się blisko "portu", więc w pobliżu nie znajduje żaden dom mieszkalny.
• Akio
• Hatori
• Dowódca
• Starzec I
• Starzec II
Wygląd Akio z tym, że oczy ma normalne, brązowe:
0 x
Jun
Postać porzucona
Posty: 1735 Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
Wiek postaci: 22
Ranga: Kenshi | Akoraito
Krótki wygląd: Kapelusz
Widoczny ekwipunek: Zbroja Duża torba Miecz i śpiwór Manierka
Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Maname | Kabuki
Aktualna postać: Kayo
Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Post
autor: Jun » 6 lip 2020, o 18:43
- Rok 388 - Zima -
[/color][/b]
" Krew "
Przewidywania nie zawsze okazują się słuszne - w tym wypadku nie mogło być inaczej. Może to jakiś ułamek uczucia litości Akio popchnął go do wypuszczenia grupy której Jun nie zamierzał tak bezpardonowo wypuścić. Możliwe też, że swoimi czynami przelał pewną czarę goryczy tlącą się u domniemanego woźnicy.
Prawda była jedna - skoro Akio rozpoczął tą sprawę to powinien zdecydować co stanie się z ostatnim jeńcem. Nic Junowi do tego, gdyby wypuścić jego przynajmniej wiedzieliby kto i gdzie bo mogliby go obserwować. A raczej Akio by mógł. Kapelusznik nie zastanawiał się przesadnie nad odczuciami odnośnie tego co uczynił, nie myślał o jakimś specjalnym znaczeniu tych śmierci. Były jak każda inna - zwyczajna, niczym się nie wyróżniająca z pośród innych które zadał tym mieczem.
Łotr błagał Akio o przebaczenie, lecz co mu to przyniosło? Nic. Akio podjął decyzje której Jun nie miał powodów do kwestionowania. Informacje przekazane im przez zdesperowanego wydawały się nad wyraz interesujące... Czyżby prawdą było to, że w obliczu końca każdemu rozwiązuje się język? Nie mniej kapelusznik wydawał się lekko zaskoczony, dosłownie przez moment, poczynaniami woźnicy. To jednak nie było tak, że zdziwił go swoim odmiennym zachowaniem, raczej bezwzględnością o którą wcześniej go nie podejrzewał. Każdy ma swoją mroczną stronę.
Wszystko skończone - na teraz, pozostało posprzątać, Jun na sugestię woźnicy, że ma sporo do zrobienia mruknął tylko pod nosem podpierając się rękami o swój pas. – Niech starzy kogoś przyślą, albo zrobią to sami. Daj im stanąć naprzeciw swoim decyzjom — Po tych słowach Jun spuścił na moment wzrok, zbliżył się do ciała dowódcy i sprawdził jego kieszenie, tudzież oklepał po ciele, szukał nie tyle wskazówek co do ich tożsamości, a rzeczy które już im się nie przydadzą. Był w tej chwili praktyczny. Nie zamierzał spędzać na tym dużo czasu. Co znajdzie to znajdzie. – Co tu wyjaśniać? Nie jesteś mieszkańcem osady. Na czyjeś polecenie szukasz porywaczy. — Powoli zaczął się zbliżać do Akio. Nie próbował wyglądać groźnie, raczej zwyczajnie, wiedział, że nie wywoła tutaj żadnego odczucia innego niż te które już wywołał. Miecz miał już schowany. – Żaden tradycjonalista nie wynająłby shinobiego. Jesteś z zewnątrz. Na myśl przychodzą mi dwie możliwości. Ryuzaku i Shigashi. — przejechał dłonią delikatnie po brodzie, obserwował Akio gdy wymawiał słowa, wiedział, że prawdą jest ta druga opcja. Wyczuł zmianę i zawahanie już wcześniej gdy nazwa tamtej mieściny padła. – Ryuzaku zabrakłoby środków... Zostaje Shigashi. Dalekoś od domu. — Tamori również był daleko. Z jednej strony był w rodzinnej prowincji, na południu w końcu znajdował się dom jego rodziny, ale cóż to za dom jeśli nie można do niego wrócić? Był tutaj swój, ale też i obcy. Zupełnie jak w Shigashi. Można więc założyć, że tak jak i Akio był daleko od domu.
Równie dobrze obaj mogli przywdziewać teraz maski. Nie robiło to różnicy, zwłaszcza, że to co uczynili było jak najbardziej realnym krokiem w jakimś kierunku. Jeśli Akio i Hatori zdecydowali się wrócić to Jun zrobił to z nimi.
Myśli - Mowa
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
" RP /PBF to nie zabawa już "
Tsuyoshi
Gracz nieobecny
Posty: 459 Rejestracja: 25 maja 2020, o 13:18
Wiek postaci: 16
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Blond włosy, złote oczy; czarne bufiaste spodnie, czarna koszulina, wszystko związane czarnym pasem na wysokości bioder, czarne trzewiki z miękką podeszwą.
Widoczny ekwipunek: •Kabura na prawym udzie, •Duża torba nad lędźwiami, •Miecz obosieczny pod dużą torbą, •Rękawiczki z blaszkami na dłoniach, •Manierka obok torby, •Odznaka ninja przyczepiona do koszuli.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8591
GG/Discord: cichuteńko#0324
Multikonta: -
Post
autor: Tsuyoshi » 6 lip 2020, o 21:43
Misja rangi |C|
Pozory
Każdy ma swoją mroczną stronę… Nie da się temu zaprzeczyć. Ale co jeśli to, co ujrzał Jun wcale nie było tą aż tak mroczną stroną woźnicy? Może była to jego norma? A może zadziałał impuls, którego nie potrafił kontrolować? Nad tym kapelusznik nie musiał się zastanawiać, nie interesowało go to… I może lepiej by było, jeśli tak zostanie. Nie ma co roztrząsać charakterów dopiero co spotkanych osób. W końcu znali się tylko chwilę, a cała sytuacja zmieniła się, jak w kalejdoskopie. Przemiły woźnica zmienił się w kogoś z kim lepiej nie zadzierać. Wioska, która mogłaby wydawać się azylem dla wielu - była dla nich utrapieniem prowadzącym ich za rączkę wprost w paszczę jednej z mafijnych rodzin i ich całego interesu. Hatori też z początku wydawał się tym, który przewodzi z racji tego jaką postawę objął - teraz okazało się, że jest psem na posyłki odgrywającym rolę, jaką napisał mu Akio. Tej wiosce nie dało się zaufać. Cud, że ktokolwiek w niej mieszkał.
- Racja - skinął głową, po czym spojrzał na Hatoriego - Hatori, leć do tych starych pierdzieli i powiedz im, żeby to posprzątali z drwalami. Ty tu zostań i nadzoruj, przeszukaj ich, może mają coś przy sobie. - Tutaj uprzedził go Jun, który sam postanowił przeszukać ciało dowódcy. Nie przeszukiwał go dokładnie, toteż nie znalazł nic specjalnego, ot pochowane ostrza i różne pierdoły o które tylko cudem się nie skaleczył.
Jun zrozumiał wszystko, co było zresztą oczywiste. Nie był głupi, a sygnały, które wysyłał Akio były zbyt wyraźne, aby je zignorować. Samo to, jak bardzo różnił się od tego, jaki był na początku coś sugerowało. Aktorstwo opanowane ekspercko, do tego miał pewną rękę skoro bezproblemowo utrzymał dowódcę w ryzach trzymając go jedynie za włosy. Sytuację miał opanowaną czekając na atak ze strony kapelusznika, ale wszystko to pokazywało, jaką był osobą. Jego plany zawsze wypalały, skoro potrafił do ostatniej chwili zgrywać niewiniątko, zwabiając ich w zastawioną wcześniej pułapkę. Akio skomentował to uśmiechem, wiedział, że w tym momencie słowa nie są potrzebne.
- Chodź, Jun. Muszę Ci jeszcze zapłacić. - Machnął ręką w jego kierunku, zostawiając tym samym cały bajzel Hatoriemu, który bez żadnego “ale” wykona rozkazy woźnicy. Ponownie powędrowaliście do magazynu w którym siedzieliście wcześniej. Miałeś czas, aby pozadawać pytania, jeśli jakiekolwiek trapiły twoją głowę. Akio może okazać się świetnym sojusznikiem w przyszłych planach… Możesz też zachować milczenie tak, jak miałeś to w zwyczaju, choć w ostatniej sytuacji - gdy zostałeś do tego zmuszony - przekroczyłeś swoją dzienną dawkę wypowiedzianych słów pokazując woźnicy, że rozszyfrowałeś go, jak najprostszą książkę.
Akio zniknął w ciemności pomieszczenia ledwo rozświetlonego przez światło gwiazd. Pochodnia, która wcześniej tu była zgasła, ale nie miałeś powodu do obaw - nie byłeś tutaj z wrogiem, a z sojusznikiem, któremu pomogłeś.
- Trzymaj - z rogu pokoju usłyszeć dało się głos mężczyzny, po czym towarzyszący mu brzdęk monet znajdujących się w mieszku, który poleciał w twoją stronę. Wtedy też wrócił on w smugę światła wpadającą do pokoju.
- Co zamierzasz, Jun? Ruszasz w dalszą drogę? Jeśli potrzebujesz się przespać, możesz zrobić to tutaj o ile nie boisz się, że już się nie obudzisz. Będę tu czekać do jutra, potem ruszam z samego rana. - Gdzie rusza? Tego już można było się domyślić, w końcu Jun wiedział skąd pochodzi Akio i wiedział też po co mógł tu być. Na świecie działo się coś, co mogłoby zmienić bieg historii, a Akio, zdawałoby się, jest w centrum tego wszystkiego.
Jun
29/30
Bardzo poglądowa mapka:
Parę słów nt. lokacji:
•Dróżka szeroka na jakieś 3 metry;
•Lasy są dosyć duże, sama wioska przy nich jest maciupeńka
•Sto metrów od wioski znajduje się rzeka, a przy niej mały port rozładunkowy
•Brak jakichkolwiek miejsc sugerujących to, że wioska w ogóle istnieje
•Wioska w rzeczywistości znajduje się o wiele bliżej lasu, kamufluje się w nim, co utrudnia spostrzeżenie jej z jakiegokolwiek dystansu, do tego brak jakichkolwiek okien od strony lasu
•Po zachodniej części wioski kompletna pusta, ciągnąca się kilometrami
•Tak, jak pisałem w opisie lokacji, wioska jest odosobniona od jakichkolwiek osad, nikt nie ma pojęcia, że w ogóle istnieje (oczywiście są od tego wyjątki, bo każdy mógł zabłądzić tak, jak zrobił to Jun).
•Magazyn znajduje się blisko "portu", więc w pobliżu nie znajduje żaden dom mieszkalny.
• Akio
• Hatori
• Dowódca
• Starzec I
• Starzec II
Wygląd Akio z tym, że oczy ma normalne, brązowe:
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 14 gości